Zasady

Zasady.
Postanowiłeś tedy już nieodwołalnie wstąpić na ścieżkę, wstąpić zaraz, od dzisiaj, wstąpienie połowicznie tylko, lecz zupełnie. Gdyś sofcie to powiedział poważnie i stanowczo, w głębi duszy odczułeś zaraz, jak gdyby z bark spadł ci ciężar wielki; odczułeś przedsmak  wyzwolenia, jakie cię czeka u końca ścieżki.

Ale odczułeś zarazem coś jak gdyby strach święty, podobny temu, jaki się odczuwa przed śmiercią. Nie jest to obawa tego, co nastąpi, lecz poczucie, że będzie to coś wielkiego, coś niesłychanie doniosłego, czego nigdy dotychczas nie przechodziłeś. Ta cześć święta dla tego nieznanego a wielkiego, co cię czeka na ścieżce, niechaj ci będzie sprawdzianem, żeś już dorósł.

Gdybyś jeszcze nie dorósł, przystępowałbyś do wrót ścieżki nie ze czcią świętą, nie z Obawą, ale z tą pewnością siebie, jaką mają ludzie zarozumiali. To poczucie czci pielęgnuj w sobie i rozwijaj troskliwie, bo z niego rozkwitnie ci później jedna z władz najpotężniejszych. Masz przygotowywać mieszkanie godne dla twej jaźni wyższej, stąd też wychować w sobie musisz uczucia rodzajów całkiem odrębnych, niż dotychczas. Uczucia zgryźliwości, smutku, przygnębienia, zazdrości, niezadowolenia, lub też pychy, pewności siebie, ambicji, to wszystko byłoby mieszkaniem zbyt marnem dla, tej iskry Bożej, która ma w twych ciałach zamieszkać. Nie zaszedłbyś daleko na ścieżce, gdybyś chciał iść po niej tylko myślowo, bez rozwijania w sobie i pielęgnowania uczuć odpowiednich. Stąd też i to, co czytasz tutaj, czytaj tak, abyś nie tylko zrozumiał! i przetrawił w myślach, ale także odczuł jak najżywiej. Nie sądź, że opanowanie siebie jest jednoznaczne z wyniszczeniem w sobie wszelkiej zdolności do uczuć. Byłoby to Wyjałowieniem duszy i zubożeniem, a ty masz duszę wzbogacać i wykształcać. Taką oschłość serca mógłby mieć tylko ten, kto by chciał wedrzeć się na ścieżkę przed dorośnięciem do niej.

Godnem jest teraz, abyś zaznajomił się ze zasadami, na których ścieżka polega. Są one wszędzie i zawsze te same, bo wiodą do tego samego celu. Zasadą każdej szkoły jest nauka, a chociaż nauka jest wf każdej klasie inna, nie mniej w każdej są uczniowie i nauczyciele. Zasadą podobną jest, że nauczycielem może być tylko ten, kto przedtem był uczniem.

Mistrz twój na ścieżce sam kiedyś był również takim uczniem, jakim ty jesteś dzisiaj. Byłby nauczycielem fałszywym taki, który by chciał udzielać innym wskazówek, nie przeszedłszy sam przez szkołę. Tu samouków niema, bo samouk stworzyłby sobie system osobisty, bez Wartości dla drugich, a nawet dla nich szkodliwy. Nie sądź tedy, że Mistrz twój da ci cokolwiek osobistego, że wpoi w ciebie jakiekolwiek zapatrywania osobiste, lub poda ci coś ze swych doświadczeń. On cię tylko poprowadzi, wskaże drogę, ale iść nią musisz sam.

Mistrz nie da ci nic gotowego, nic nie zrobi za ciebie. Wskaże ci tylko, jak można to zrobić, nastręczy ci warunki, pomoże wywikłać się z pomyłek, .alei nie doda ci ani sił, ani wiedzy, ani zachęty nawet. Ty sam musisz chcieć, sam musisz wykrzesać. w sobie zawsze ochotę i siły. Jeżeli czego nie rozumiesz. On ci nie wyjaśni, tylko wprowadzi cię w warunki, w których sam mógłbyś znaleść wyjaśnienie, jeżeli będziesz szczerze pragnął i szukał. Nie byłoby to pomocą, dawanie komuś coś gotowego; byłoby tylko jałmużna. Naucz się i ty tego od Mistrza.

Nie pomożesz nikomu, przez to, że mu dasz coś czy to materjalnego, czy duchowego; prawdziwą pomoc dasz tylko wtedy, gdy mit pomożesz do tego, aby sam sobie pomógł.

Stąd też nie oczekuj ujrzenia Mistrza w ciele innem, bo łączność z nim uzyskuje się nie przez znajomość osobistą, lecz przez dorośnięcie duchem do niego. „Łączność z guru (Mistrzem) możesz uzyskać tyiko przez to że się wzniesiesz do równi duchowej; na której Mistrzę przebywają, ale nie przez to, że usiłowabyś ściągnąć ich na naszą równię (ziemską).

Nie oczekuj nigdy zobaczenia któregoś z nich, .ale bądź zawsze gotów odpowiedzieć, gdy do ciebie, przemówią. Laik czela (uczeń) nie jest jeszcze niczem innem, jak żyjącym wśród świata, człowiekiem, który szczerze pragnie  oświecenia w rzeczach duchowych. Przekroczył tylko linię – graniczną, dzielącą go od Mistrzów.  Zwrócił niejako 'ich uwagę na siebie. Pracuje; a Mistrze go obserwują. Czy on Mistrza widuje, czy nie, jest to bez wpływu na wyniki pracy; jego dobre myśli, słowa, i po stępki przyniosą równie owoc, jak złe.

Masz tu znowu słowa sanskryckie, ale musisz się z niemi pogodzić. „Guru” oznacza nauczyciela, to jest Mistrza takiego, który ma W swej opiece ucznia i prowadzi go po ścieżce. „Chela” (czela) zawiera ten sam źródłosłów, co wyraz polski „czeladź, czeladnik”, i oznacza ucznia, który już odbył okres próby. Przed tym okresem jest jeszcze laikiem, czeladnikiem próbnym, uczniem. Już z tych nazw możesz wnioskować, że do ścieżki wiedzie okres przygotowawczy, okres próbny. Jest tu coś podobnego, jak niegdyś było w rzemiośle. Kto chciał zostać rzemieślnikiem, wstępował naprzód na naukę, na praktykę, do „terminu”. Był wówczas uczniem, terminatorem, i nie miał’.jeszcze prawa nic wykonywać.

Miał tylko „służyć”; zaznajamiaj się z narzędziami i rzemiosłem. Majster obserwował go, a gdy go uznał za zdatnego,  dopuszczał: go do swego warsztatu n`a czeladnika próbnego. Dopiero, gdy i tu uczeń okazał się zdolnym, mógł dostąpić wyzwolenia na czeladnika samoistnego, a wreszcie i zostać majstrem. Te warunki w rzemiosłach wzorowały się na warunkach w dawnych szkołach tajemnych, i wzięły nawet od nich takie nazwy, jak „czeladź”. Jeżeli sobie to uprzytomnisz, zbliżysz się do zrozumienia zasad, szkół tajemnych.

Zasady swego kształcenia ludzi na czeladników brało rzemiosło  dawne ze zasad szkół tajemnych. Rzemiosło każde było zresztą kiedyś także „wiedzą’tajemną”. Niejeden majster posiadał swe tajemnice zawodowe, do których doszedł przez lata doskonalenia się w swem rzemiośle, musiał zatem dobierać uczniów sumiennie, aby mieć ludzi pewnych, którzy by tajemnic jego nie zdradzili na zewnątrz. A podobnie jest do dziś w szkołach tajemnych. ! tu musi uczeń złożyć  pewne zobowiązania, pewne śluby, że tajemnic nie  zdradzi.

Nie sądź jednak,  ze to ,,zdradzenie 'tajemnic’ polegać fu może na wyjawieniu ich komuś obcemu. Takich tajemnic tu niema; są tylko takie, które człowiek obcy, nieprzygotowany, zrozumiałby fałszywy, bo do zrozumienia właściwego nie dorósł. Powiedź ty dziś, pierwszemu lepszemu  twego otoczenia, że pracujesz naci przygotowaniem mieszkania dla Iskry Bożej w tobie, a nie zrozumie cię wcale, lub zrozumie cię błędnie.

Oto to jest największa z twych tajemnic, i pojmiesz łatwo, że „zdradzić” jej nikomu nie możesz. A podobnie będzie i z innemi  tajemnicami, jakie poznasz na ścieżce.

Gdy uczeń próbie odpowie, wolno mu wstąpić do, świątyni „poznania wyższego”. „To, co, ma teraz uczynić, przedstawiane bywa nieraz jako przysięga, którą, ma złożyć, że nie  zdradzi nie z. nauk tajemnych. Ale wyrazy „przysięga” i „zdradzić”, nie Są odpowiednie, i wprowadzają w błąd początkowo.

Nie idzie tu o  przysięgę w znaczeniu zwykłem. Raczej; zdobywa się na tym stopniu pewne doświadczenie. Dowiaduje, się jak należy stosować wiedzę tajemną, jak jej używać w służbie ludzkości. Zaczyna się dopiero rozumieć ludzkość odpowiednio. Nie idzie tu o „zamilczanie” prawd wyższych, lecz raczej o sposób odpowiedni ich reprezentowania i  o  takt stosowny.

Tę właściwość cenną przyswaja się sobie odnośnie do wielu  rzeczy, o których się dawniej mówiło, a zwłaszcza odnośnie do sposobu, w jaki  się mówiło. Złym  byłby wtajemniczonym ten, kto;uzyskanych tajemnic nie   oddałby  na usługi świata o  ile to tylko możebne. Do udzielania wiadomości w tej dziedzinie niema przeszkody  żadnej prócz tej, jaką jest niezrozumienie, ze strony odbiegającego  dam wiadomości; W każdym razie tajemnice  wyższe nie nadają się do swobodnego gadania o nich.

Nikomu jednak nie jest „wzbronionem” mówić o nich. kto osiągnął przepisany stopień rozwoju. Nikt drugi nie nakłada mu w tym. kierunku żadnej przysięgi”. Wszystko bierze on sam na Własną odpowiedzialność; musi sam znaleźć w sobie rozstrzygnięcia, kiedy jak ma postąpić. A, „przysięga”’.nie znaczy nic innego jak to. że  został uznany za, uzdatnionego do ponoszenia takiej odpowiedzialności.” (C. 117.).

Rozumiesz teraz, na czem polegają te przysięgi i te tajemnice w szkołach tajemnych. Nie oczekuj tedy, ze przed kimkolwiek będziesz kiedy składał jakie przysięgi lub ślubowanie.

Podobnie jest z twojem zobowiązaniem przy wstąpieniu do „terminu”, jako uczeń tajemny. Nie zobowiązujesz się do niczego przed nikim drugim, tylko sam przed sobą. A jeżeli zobowiązanie to będzie ci mniej ważny i mniej święte, niż złożone wobec kogoś drugiego, toś jeszcze nie dorósł do ścieżki.

Zrozumiesz teraz jaśniej to, co o owem zobowiązaniu mówi Blawacka (B. 962): jeżeli człowiek, dojrzały, do oświecenia, pragnie być przyjętym przez Mistrza na czeladnika, musi mieć w pamięci umowę z Mistrzem, -zawartą czy to milcząco czy formalnie, i nie zapominać nigdy, że zobowiązanie to jest święte. Idzie tu o siedmioletni okres próby. Jeżeli przez ten czas uczeń będzie po przez wszelkie pokusy wiernym Mistrzowi to może zostać wtajemniczonym  i odtąd już obcować bezpośrednio ze swym Guru. Zależy, to od uznania Mistrza, czy w okresie próby ma czeladnik ma o swych błędach i grzechach otrzymywać znaki lub wskazówki.

Guru, znając przyczyny i motywy, popychające do grzechu kandydata, jest wyłącznie uprawniony do osądzania, czy ma zachęcać przyszłego czeladnika i On wyłącznie ma moc rozstrzygania o tern. Pierwszym zatem warunkiem nieodzownym jest, aby uczeń przez okres próby pozostał oddany i wierny Mistrzowi… Im częściej przerywa się związek magnetyczny między nimi dwoma  tern trudniej nawiązywać go ponownie; nie można zatem żądać od Mistrzów, aby siły swe marnowali na nawiązywanie łączności z kimś, u kogo przewidują koleje przyszłe jego życia i odpadnięcie jego ostateczne. Ale jakże wielu z tych, co już z góry oczekują dowodów wyróżnienia bez spełnienia tych żądań, czyni z tego zarzut Mistrzom, zamiast uznać błędy własne!

Przerywają po dziesięć razy na rok związek i chcą, aby on się znów naprawiał. Do tych to, co są niezadowoleni, chociaż im nikt niczego nie obiecywał, chciałabym rzec: Czy wypełnialiście swe obowiązki i przyrzeczenia? Czy wy, co Mistrzów, owe wcielenia miłosierdzia, cierpliwości, sprawiedliwości i miłości., obwiniacie o to, że was niedostatecznie forytowali, czy prowadziliście życie święte i wypełnialiście nałożone na siebie warunki? Kto z czystem sercem i sumieniem może powiedzieć, że nie popełnił nigdy błędu poważnego, nie powątpiewał nigdy w’mądrość Mistrza, w swej niecierpliwości zdobywa sił tajemnych nie szukał nigdy obcych wskazówek, nie uchybił nigdy swym obowiązkom ani myślami ani postępkami, ten jedynie mógłby obwiniać drugich, nie siebie… Bez wątpienia wielu jest powołanych, ale miało  wybranych; niewielu tylko ma cierpliwość wytrwania aż do końca, innym bowiem nie w smak fest prosta wytrwałość i jednolitość celu.

Z tych słów gorzkich Bławackiej – czeladnika nauczyć się .możesz bardzo wiele. Zwróciła je do tych, co nie dorósłszy jeszcze do ścieżki, uważali się w swej zarozumiałości za uprawnionych do próby na czeladników. Zapamiętaj to sobie, bo zdarzyć ci się może! nieraz, że przez-owych długich lat Siedem próby upadniesz, zniechęcisz się i odstąpisz, od ścieżki/a potem powiesz, że widocznie nie: istnieją Mistrzowie, skoro ci nie dali żadnej wieści o sobie.

Przygotuj się na to, że co najmniej lat siedem spędzisz m terminowaniu jako uczeń próbny. Jeżeli po tych siedmiu latach przygotowania nie będziesz jeszcze dostatecznie próby gotowany, musisz zacząć dalszych siedem łat próby, albo też odpaść ze ścieżki i wrócić na szeroką drogę światową. Zasada każdej szkoły tajemnej, czy to starodawnej, czy nowoczesnej jest ta sama. Naprzód okres siedmioletni próby, czyli ,,próby ognia‘‘. Gdy ta próba wypadnie zadawalaiąco, następuje drugi okres siedmioletni, okres „oświecenia”.

W nim uczeń, który przeszedł przez próbę zwycięsko, uczy się tego, co ma przyswoić sobie jako czeladnik. Dopiero potem dostąpić może „wtajemniczenia”, zostać czeladnikiem przyjętym i pracować wspólnie z Mistrzami. Każdy okres siedmioletni może być podwojony, a nawet potrojony, jeżeli nie wypadnie pomyślnie. Trzykrotne jednak nieprzerwanie próby wyklucza już ucznia stanowczo ze szkoły tajemnej. Wstąpienie ponowne odłożyć musi wówczas aż do wcielenia następnego.

Dlaczego to są okresy po lat siedem, a nie n. p. po cztery lub po dziesięć, zrozumiesz, gdy sobie przypomnisz, że życie człowieka składa się również z okresów siedmioletnich. Przez pierwszych siedem lat życia buduje człowiek swe ciało fizyczne, przez drugich siedem eteryczne, przez trzecich astralne, przez czwartych myślowe. Dopiero w 29 roku życia jaźń, niższa człowieka jest już „gotowa”. Jednak te, wybudowane już ciała, zmieniają się z gruntu! znowu co lat siedem, a raczej zmieniać się mogą. Po upływie siedmiu lat nie pozostaje  w ciele ani jedna cząsteczka ta sama, a od woli człowieka zależy, czy na miejsce dawnych wbuduje cząsteczki takie same jak były poprzednio, czy też inne, lepsze. Czeladnik ma przebudować z gruntu swe ciała, ma wszystkie ich cząsteczki wymienić na nowe, szlachetniejsze. Do tego potrzebuje lat siedmiu, bo w czasie krótszym przebudowy wykonać nie zdoła. Jeżeli nie ukończy pracy za lat siedem, musi przebudowę rozciągnąć na okres następny.

Przestanie cię już teraz zdumiewać to, że na samo „przygotowanie” potrzeba pełnych lat siedmiu co najmniej. Dotychczas może wyobraziłeś sobie, że jesteś ,,już” przygotowanym, skoro czujesz pragnienie wstąpienia na ścieżkę, skoro błąkasz się i szukasz. Ty dopiero zapragnąłeś rozpocząć przygotowanie. Nie oczekuj zatem, że już od razu, dziś, odczujesz przy sobie Mistrza, że ujrzysz jakieś oznaki jego obecności i opieki. Ty masz dopiero przez tych lat siedem pokazać się godnym takiej opieki. Ale nie wątp natomiast, że i w ciągu tych lat przysposabiania się znajdziesz niechybnie objawy tej jego opieki, jeżeli sobie tylko na nie zasłużysz.

Znajdziesz ich dokładnie tyle i dokładnie takie, na jakie zasłużysz. Nie będą to oczywiście listy Mistrza, znajdowane W sposób cudowny w twym pokoju szczelnie zamkniętym, lub książki, które się nie wiadomo skąd zjawią w twem posiadaniu. Nie zajdzie na pozór nic cudownego, nic takiego, czem mógłbyś się wobec twych współ ludzi pochwalić, jako dowodem wyróżnienia przez Mistrza. Jeżeli jednak zdołasz śledzić uważnie zdarzenia w twem życiu i wiązać je ze sobą w łańcuch przyczyn  i skutków, spostrzeżesz niedwuznacznie, że jednak dzieje: się coś, co cię przedtem nie spotykało.

Zaczniesz, przypadkowo na pozór, poznawać ludzi, którzy wprawdzie nie są bynajmniej Mistrzami, ale-są narzędziami w ich rękach, narzędziami ślepemi i całkiem nieświadomemi. Ludzie tacy powiedzą ci coś, zasłyszanego od kogoś trzeciego, lub przyniosą ci książkę, dla nich samych bezużyteczną. Zawsze, przyniosą ci to, czego ty właśnie potrzebujesz i co zużytkować potrafisz.

Pomnij, że wszystko to są wskazówki twego Mistrza,, które masz tylko odpowiednio wybrać z resżty nieużytecznej i zastosować dla celów twego przygotowania. Na czem polega w szczegółach przygotowanie, dowiesz się z dalszych rozdziałów tej książki; tu tylko powtórz sobie raz jeszcze, że przygotowanie musi być inne dzisiaj; We wieku dwudziestym, niż było w pierwszych czasach chrześcijaństwa, ani bardziej inne od przygotowania w czasach egipskich lub indyjskich. Urodziłeś się już  z wieluu własnościami takiemi, jakie ludzie ówcześni rozwijać dopiero musieli w sobie mozolnie. Natomiast. masz rozwijać takie, z jakjemi ludzie rodzić się będą’dopiero za. lat tysiące

Masz wyprzedzić bieg rozwoju naturalnego, stanąć na czele ludzkości, lako przodownik jej postępu. Przypomnij sobie także, że idzie o przygotowanie twych ciał niewidzialnych, bo w nich ma zamieszkać twa jaźń wyższa. Nie szukaj zatem na dalszych kartkach tej książki żadnych przepisów hygjenicznych, a tem mniej gimnastycznych, choćby tylko dla gimnastyki oddechu. Przepisy takie znaleźć mógłbyś, w hathajodze, ale dla, ciebie są one zbyteczne.

Podam ci wprawdzie niektóre najprostsze wskazania dla ciała fizycznego, ale będą to tylko te, do których doszedłbyś sarn na dalszych stopniach ścieżki. Innych, ci nic potrzeba; byłyby nawet szkodliwe.

Gdy po latach przygotowania odbędziesz pomyślnie „próbę* i będziesz ’ należał do tych nielicznych, co już po pierwszym okresie siedmioletnim dostąpili oświeceni. Ten drugi okres jest poważniejszy bez porównania od pierwszego, ale łatwiejszy może o tyle, że już nie grozi ci co krok usuwanie się gruntu pod nogami, bo, już nauczysz się stać mocno na stromej pochyłości. Napotykać, będziesz  natomiast ustawicznie różne pułapki i sidła nieoczekiwane, coraz to nowe i coraz to inne. Nie zastawi ci ich Oczywiście twój Mistrz ani ktoś trzeci, tylko’ty sam będziesz je sobie  zastawiał.

Na stopniu oświecenia dostępować będziesz koleino coraz to większej wiedzy i władzy, a to dla twej jaźni niższej, dla twej zarozumiałości i egoizmu, będzie pokusą -niebezpieczną, do uznania się wszechwiedzącym i wszechmocnym. Gdy cię ta pycha uwiedzie, przestaniesz iść w ślady Mistrza, a zechcesz iść w swoje własne. Zawiedzie cię to za każdym razem na bezdroża, z których odwrót jest smutny i trudny.

Podczas oświecenia przejść masz przez drugą z rzędu ,,haię“ , których jest ogółem trzy, odpowiednio do trzech „glin” sanskryckich, a to tamas, radżas i zatwa, i odpowiednio do trzech potęg różokrzyżowych: Aryman, Lucyfer i Chrystus.

O tych halach mówi Głos milczenia” (D. 13): Trzy hale, wędrowcze strudzony, powiodą cię do kresu trudów. Trzy hale, zwycięzco mar, poprowadzą cię przez trzy stany świadomości (dżagrat, swapnar; zuśupti) do czwartego (turija), a stąd w siedem światów, Światów Spoczynku  Wiecznego.

Jeżeli chcesz wiedzieć ich nazwy, to, słuchaj i zapamiętaj: imię Hali pierwszej jest awidja. To jest hala, w której ujrzałeś światło dzienne; w niej żyjesz  i w niej umrzesz. Imię hali drugiej jest hala nauki. W niej duszą twa  znajduje kwiaty życia, ale pod każdym kwiatem Czai sic wąż. Imię trzeciej jest hala mądrości, a poza nią rozlewają się wódy, bezbrzeżne akśary – źródła niezniszczalnego Wszechwiedzy.  „Chcąc przekroczyć na pewno halę pierwszą, nie dozwalaj umysłowi. łudzić się mniemaniem, jakoby płonące w niej ognie pożądań były światłem słonecznym twego życia.

Chcąc szczęśliwie przejść przez halę drugą, nie zatrzymuj się dla wdychania woni upojnej jej roślin. Aby być wolnym od pęt karmy, nie, szukaj Guru w-łych dziedzinach szału, Mędrcy nie przebywają w tych rozkosznych ogrodach zmysłowości; nie nadsłuchują ułudnych wezwań złudy. Tego, który ci do odrodzenia się pomoże, szukaj w hali mądrości, w halach  pozą nią leżących, w których niema cieniów, a światło prawdy świeci jasnością nigdy nie malejącą..

Chcąc przez halę mądrości dotrzeć do doliny błogości, zamknij uczniu swe zmysły przed szałem groźnym twej ahamkary pozbawiającym cię spokoju.”

Wiesz zapewne, że Głos milczenia jest ułamkiem z księgi „Nauk złotych*’ istniejącej w Indjach od prawieków, a pochodzącej od Arjazangi; nie zdziwi cię zatem jej ton archaiczny. Wiesz także, że od tych czasów indyjskich postąpiliśmy w  rozwoju daleko, zdołasz sobie; zatem wytłumaczyć odpowiednio treść jej, a zwłaszcza ustęp ostatni z przytoczonych. Indowde musieli jeszcze „zamykać zmysły przed szałem „ahamkary” aby dotrzeć do „doliny błogości” (nirwąny); my  dziś jednak mamy już inne zadanie. Nie wolno nam już uciekać w dolinę błogości, bo zadań swych marny szukać na tej ziemi. Błędnem. podobnież byłoby „zamykać zmysły” dla zyskania spokoju, bo zmysły masz opanować, nie zamknąć, Uczyć się tego będziesz zresztą na szczeblu piątym ścieżki.

Aha ręka, twoja nie jest ci już dziś zawadą, lecz pomocą, bo dzięki tej dążności do życia indywidualnego możesz – być w ogóle użytecznym twym współ ludziom. Bez ręki byłbyś jako nieproduktywnym członkiem społeczeństwa, jego ciężarem.

Hala pierwsza, to równia ziemska, fizyczna. Panuje nad nią awidja (niewiedza, ta mas, Aryman), ale ty już ponad nią wyrastasz, skoro szukasz dostępu do ścieżki. „Ognie pożądań” już nie są „światłem twego życia”; nie kierujesz się już. żądzami i popędami, bo nie chcesz być ich niewolnikiem, ale władcą.

W hali drugiej znajdziesz „kwiaty życia”  równia astralna jest niezwykle bogata we formy. Ale pod kwiatami kryje się wąż (radżas, Lucyfer), dlatego to Eliphas Levi zwie równię astralną „wielkim wężem”. Tam znalazłbyś rychło nauczyciela, ale byłby to Guru fałszywy. ‘W tych „dziedzinach szału” znajdują mistrzów tylko czarnoksiężnicy lub nieuświadomieni spirytyści.

Jest to. tylko hala nauki; masz poznać jej złudy zwodnicze a piękne, ale w niej nie, pozostać. Dopiero w hali trzeciej; możesz znaleść twego Mistrza, bo równia myślowa, to najniższa z dziedzin, na których On działa. Dopóki zatem do tej hali nie dotrzesz, nie oczekuj ujrzenia Go, lub otrzymania odeń jakichś wieści bezpośrednich. Ponad tą halą dopiero jest „źródło niewysychające wszechwiedzy” (aksiara, intuicja), tam dopiero świeci światło prawdy Nieosłoniętej, Do hali mądrości dochodziłeś tylko we śnie najgłębszym (zuśupti), z którego nie zachowywałeś żadnych wspomnień po obudzeniu się. do świadomości dziennej (dżagraf).

Na ścieżce nauczysz się przenosić do świadomości te inspiracje, uzyskiwane na równi myślowej, podobnie jak nauczysz się zdawać sobie na jawie sprawę z imaginacyj świata astralnego, które dotychczas przypominałeś sobie tylko szczątków o.z twych marzeń wie śnie lekkim (swapna). Przeszedłszy przez te szczeble najwyższe ścieżki, dojdziesz do „czwartego stanu świadomości” (turija), który indom pradawnym dostępny był tylko w transie (zamadhi), tobie jednak będzie dostępny każdej chwili, na jawie, bez tracenia przytomności i pamięci.

Wtedy jednak będziesz już czeladnikiem, a do tego droga jeszcze daleka.

Owe trzy hale, wspomniane w „Głosie milczenia”, poczynają ci się już teraz wiązać w łączność z tymi trzema etapami, na których polega wstęp na ścieżkę. Przygotowanie do niej odbywa się na równi fizycznej; masz na niej przyswoić  sobie wszystko, co na niej wogóle da się uzyskać, aby módz wejść do hali nauki. Tam będziesz stopniowo przechodził: przez „oświecenie” całkiem odmienne od tego, jakie mógłbyś uzyskać zmysłami fizycznemi. Zaczną ci. się otwierać twe zmysły astralne; będziesz wchodził stopniowo na tę równie „wielkiej złudy” (mara), na której rządzi „król mar”, mający w swej koronie klejnot o takim blasku, że odeń ślepną śmiertelni.

Znasz może piękne podanie o Lucyferze, gdy spadając. Strącony z nieba, zgubił ze swej korony ów klejnot,  którego potem powstało naczynie, przechowujące w sobie św. Grala. Jest to więcej niż symbol, i później go zrozumiesz.. Zrozumiesz także, że Lucyfer , to nie szatan ani w ogóle jakaś moc ciemna, lecz, stosownie do swego imienia „światłonośca“’, któremu ludzkość zawdzięcza niesłychanie wiele dobrego, i pięknego. Jest to potęga ogromna., ale nie zła; jednak może zaprowadzić ludzi na bezdnoża. jeżeli jej ulegną. Ty jednak nauczysz się korzystania z niej jako ze środka potężnego, nie mieniając go jednak z celem. Nie będziesz jego niewolnikiem, lecz kierownikiem.

powrót do: Wstęp w Światy Nadzmysłowe  <=

źródło: “Wstęp w światy nadzmysłowe” Radża-Joga nowoczesna, wydawca Józef Chobot Katowice Polska – Rok 1923, Drukiem „Gazety Robot.”, w Katowicach, rozdział II Zasady strony od 19 do 27..