Objawy jasnowidzenia

Wypadki, w których chory wpada pod działaniem głasków w sen magnetyczny bez zamiaru magnetyzera, są rzadkie stosunkowo; jeszcze rzadsze zaś wypadki, w których by chory w swym śnie przeszedł od innych stanów do somnambulizmu. Deleuze podaje, że na 1.000 chorych zdarzają się zaledwie dwaj tacy, którzy pod wpływem zabiegów magnetycznych dochodzą do somnambulizmu, a inni autorowie zgadzają się również w tern, że są to wypadki bynajmniej nieczęste.

Sam fakt, że chory wpadł w stan somnambuliczny, nie świadczy jeszcze, że chory zdoła wyczuć chorobę swoją lub obcą i podać na nią lekarstwa; świadczy tylko, że mimo snu chory może rozmawiać z magnetyzerem, a ewentualnie także poruszać się w tym śnie i chodzić. Tylko mała część somnambulików może widzieć – lub odczuwać – chorobę własną lub obcą i podawać na nią środki zaradcze, a jeszcze mniejsza ich część zdoła widzieć także inne rzeczy.

Jasnowidzeniem nazywamy zdolność widzenia rzeczy, które dla wzroku fizycznego są zakryte. Zdolność ta pozwala np. zobaczyć przedmioty, umieszczone w skrzynce zamkniętej, przeczytać list poprzez kopertę, lub książkę poprzez okładkę, zobaczyć, co się dzieje w pokoju sąsiednim, mimo że drzwi są zamknięte, a nawet zobaczyć, co się dzieje w miejscu oddalonem o 100 metrów, albo o 1.000 kilometrów. Widzenie wnętrza organizmu własnego lub obcego, poznawanie chorób i podawanie sposobów wyleczenia należy oczywiście także do objawów jasnowidzenia. Jest to nawet równoczesne jasnowidzenie w dwóch kierunkach: patrzenie w głąb organizmu fizycznego, będącego niejako „pod ręką”, i widzenie środków leczniczych, chociaż ich wcale niema w pobliżu. To widzenie leków – podobnie jak rozpoznawanie chorób – niema nic wspólnego ze znajomością medycyny u somnambulika; przeciwnie nawet, taka znajomość mąci nieraz dokładność obserwacyj w jasnowidzeniu. Jasnowidz nie posługuje się mózgiem, nie czerpie nic ze swych zasobów pamięciowych, nie wnioskuje i nie rozumuje; nie posługuje się nawet swymi narządami zmysłów, mimo że oczy może mieć otwarte. Aby np. przeczytać list zapieczętowany, nie trzyma go przed oczami, lecz bierze do ręki, lub przykłada go sobie do czoła – czasem do serca – lub do żołądka. Jeżeli chce spojrzeć w głąb organizmu drugiego chorego, nie musi go mieć przed sobą; wystarczy podać jasnowidzowi przedmiot, należący do tego chorego, a po chwili ujrzy go i jego chorobę, choćby chory był o setki kilometrów )*oddalony. Niektórym jasnowidzom wystarcza samo wymienienie imienia i nazwiska chorego, aby go mogli zobaczyć.

Rzecz prosta, że jasnowidz może równie dobrze oglądać organizmy zdrowe, jak chore. „Widzi“ przytem nie tylko narządy fizyczne, ich stan i ich funkcje, lecz także widzi funkcje psychiczne. Podaje np. bardzo trafnie nastrój osoby, na którą „patrzy“ w danej chwili, jej uczucia, nawet jej myśli. Odległość nie gra żadnej roli; nie jest łatwiej „zobaczyć” osobę w drugim pokoju, niż osobę na drugiej półkuli; natomiast o wiele łatwiej jest „zobaczyć” osobę bardzo sympatyczną, niż średnio sympatyczną lub obojętną. Takie widzenie osoby oddalonej nie jest czemś w rodzaju halucynacji lub fantazowania na podstawie domysłów. Jasnowidz nie tylko widzi daną osobę i wnętrze jej organizmu, lecz także widzi kolor i krój jej odzienia, widzi pokój, w którym ona przebywa i inne obecne tam osoby, słyszy, co mówią, a nawet może podać, co myślą.

Wszystko to może być następnie sprawdzone iw ogromnej większości wypadków okazuje się, że jest zdumiewająco zgodne z rzeczywistością. Nie dość na tem. Wielu jasnowidzów ma zdolność widzenia także  tego, co było w przeszłości, czyto wczoraj, czy przed rokiem, czy przed trzystu laty. Najprostszym przykładem tego jest określanie, kiedy zaczęła się choroba – własna, lub obca – i co ją wywołało. W pewnej części wypadków można to tłumaczyć telepatią, we wielu jednak chory sam nie wie, z czego zachorował i kiedy. Gdy idzie o zdarzenia z przed lat kilkudziesięciu, lub więcej, telepatia już w grę nie wchodzi. Jasnowidz wtedy musi mieć pewien bodziec

*) Zależy to w bardzo znacznym stopniu od sympatji. Gdy chory jest niesympatyczny jasnowidzowi, widzenie jego organizmu będzie trudne, niedokładne, lub nawet jasnowidz oświadczy wprost: „U tego człowieka nic nie mogę zobaczyć”.

zewnętrzny, któryby go wprowadził w żądany okres czasu; służy do tego najczęściej jakiś drobny przedmiot, który w tym czasie znajdował się w miejscu opisywanych przez jasnowidza zdarzeń. W parapsychologji ma to nazwę „psychometrji“, a z magnetyzmem ma tylko tyle wspólnego, że zdolność ta rozwija się niekiedy pod wpływem magnetyzowania.

Wreszcie jasnowidzenie może sięgać nawet w przyszłość. Wydaje się to wprost sprzeczne ze zdrowym rozumem, żeby możliwe było oglądanie czegoś, co jeszcze nie nastąpiło, czego jeszcze niema i nie wiadomo czy będzie. Przykładów najprostszych dostarcza jednak niemal każdy somnambulik, który podając chorobę i leki, podaje także datę przesilenia i datę wyzdrowienia. Można to oczywiście tłumaczyć jakąś niesłychaną bystrością w badaniu narządu chorego, pozwalającą z nieomylną pewnością wywnioskować, kiedy nastąpi przełom lub wyzdrowienie; ale taka bystrość byłaby niemniej cudowna, niż sam fakt jasnowidzenia. Zdarzają się ponadto widzenia przyszłości, niezwiązane z żadnym chorym organizmem, lecz odnoszące się np. do daty zaślubin lub daty śmierci osób, które na razie mają po kilka lat wieku, daty większej podróży osoby, której warunki obecne nie sprzyjają żadnym podróżom i t.p. Wypadki takich jasnowidzeń przyszłości są niesłychanie rzadkie, ale zostały już nieraz niewątpliwie stwierdzone.

Jest ponadto jeszcze jedna kategorja zjawisk, a to widzenie – lub tylko słyszenie – istot, które wcale nie posiadają organizmu fizycznego. Zdarza się dość często, że jasnowidz opowiada o „duchach osób zmarłych”, które jakoby odwiedzają go w chorobie, a nieraz podają sposoby leczenia, lub ostrzegają przed nastąpić mającemi komplikacjami choroby. Stwierdzenie dowodami przekonywającymi, że są to rzeczywiście jakieś istoty bezcielesne, a nie halucynacje jasnowidza, jest zwykle dość trudne; pośrednim dowodem mogą być tylko jakieś szczegóły, podawane przez „ducha”, a nikomu z obecnych nieznane. Gdy np. „duch” wymienia swe nazwisko i wyjaśnia stopień swego pokrewieństwa z chorym, a następnie podaje jakiś szczegół ze swego życia, którego prawdziwość, jako nikomu nieznanego, uda się dopiero potem sprawdzić (np. odszukaniem zaginionego dokumentu), wtedy można fakt taki wytłumaczyć dwojako.

Albo rzeczywiście „duch” zmarłego krewnego podał ów szczegół, albo też jasnowidz sam odkrył ten szczegół, ale zamiast przyznać się, że go zobaczył, podsuwa autorstwo jakiemuś rzekomemu „duchowi”. To drugie tłumaczenie jakkolwiek obywa się bez przyznawania ingerencji duchom zmarłych, jest tylko pozornie bliższe prawdy.

Somnambulik niema żadnego interesu osobistego w tern, żeby obecnych mistyfikować i bystrość swego jasnowidzenia umniejszać na korzyść jakiegoś imaginacyjnego ducha. Pozatem widywanie istot bezcielesnych wymaga już wysokiego stopnia somnambulizmu, a im wyższy jest ten stopień, tern wyższy musi być poziom moralny uśpionego; trudno zaś przyjmować, że jasnowidz na takim poziomie moralnym zechce świadomie fałszować prawdę i bawić się w dziecinne mistyfikacje obecnych jakimiś „duchami”, których sam nie widzi.

Pani Hauffe (G. 154) nietylko widywała w swym somnambulizmie różne duchy zmarłych i rozmawiała z nimi, lecz także jeden z nich (duch jej babki) nieraz ją magnetyzował: „Było to wszystkimi palcami robione; naprzód czułam palce wielkie, położone mi na oba oczy, a inne palce rozpostarte promienisto nad czołem i skroniami. Potem głask łagodny szedł nadzwyczaj powoli w dół, przyczem ręce ducha obracały się tak, że kciuki padały na zewnątrz wzdłuż ramion, a ku wnętrzu padały inne palce promienisto rozpostarte, aż w końcu wszystkie palce spoczęły na mym dołku sercowym. Po tych zabiegach nie mogłam już oczu otworzyć i leżałam spokojnie, czując się bardzo dobrze.”

W najwyższych stanach somnambulizmu zdarza się czasem także widzenie innych istot bezcielesnych, nie będących duchami zmarłych, lecz raczej aniołami, postaciami świętych, inteligencjami kierowniczemi wszechświata i t. p. W miejsce widzenia wchodzi tu nieraz słyszenie ich słów, które somnambulik potem głośno powtarza. Treść tych mów obejmuje zawsze tematy najwznioślejsze, filozoficzno moralne, a sposób wyrażania się, piękno stylu, czasem nawet intonacja głosu, różni się zupełnie od normalnego sposobu mówienia somnambulika. Objawy takie pozostawiają u wszystkich obecnych podniosłe wrażenie, a podobnież somnambulik czuje się po nich jak wniebowzięty.

źródło: “Magnetyzm Żywotny (Mesmeryzm) i jego własności lecznicze” JÓZEF ŚWITKOWSKI, BIBLJOTEKA-LOTOSU Nr 5 rok 1936, naucz. Uniw. J.K. we Lwowie, prezes Tow. Parapsychicznego im. J. Ochorowicza