Badanie innych chorych

Pomyłki lub niedokładności w rozpoznawaniu chorób własnych i podawaniu na nie środków leczniczych zdarzają się u somnambulików, jak wspomniałem, dość rzadko. Nie tak rzadkie są natomiast pomyłki i niedokładności wtedy, gdy uśpiony bada nie organizm własny, lecz organizmy innych ludzi; tu zatem przezorność magnetyzera powinna być zdwojona.

Zdolność widzenia wnętrza organizmu innych ludzi posiada niemal każdy somnambulik, który zdoła widzieć wnętrze organizmu własnego*); jest to nie tylko zdolność „widzenia” – jakkolwiek nie oczyma fizycznemi – lecz zarazem zdolność „odczuwania” zmian fizjologicznych czy też patologicznych w organizmie. Gdy somnambulik zajmuje się organizmem własnym, zdolność ta występuje bezpośrednio; gdy zaś zajmuje się organizmem obcym, może go badać tylko pośrednio, przez porównywanie z organizmem własnym. Skutkiem tego badanie, jako prowadzone dopiero pośrednio, nie może być zazwyczaj zupełnie pewne i dokładne; dlatego właśnie trafne diagnozy chorób obcych bywają u somnambulików rzadsze. Tern samem mniej pewne są co do skuteczności także środki, zalecane innym przez somnambulików, chociaż zdarzają się i tacy, którzy wyspecjalizują się niejako w leczeniu innych, rozwiną w sobie zdolność widzenia ich chorób i podawania środków zaradczych. Są to tak zwani „jasnowidze leczący”, chociaż termin „jasnowidze” wymagałby pewnych zastrzeżeń wobec tego, że „widzenie* nie jest tu naprawdę „jasne”. Jest to raczej odczuwanie, niż widzenie. Aby somnambulik mógł wogóle badać innego chorego, musi przedewszystkiem wejść z nim w taką samą łączność (raport), jak ze swym magnetyzerem; bez tego bowiem nie odczuwałby zazwyczaj obcego organizmu. Łączność nawiązuje z nim przeważnie nie wprost, lecz

*) A więc nie somnambulik hipnotyczny, bo taki nie miewa zdolności widzenia wnętrza organizmu; może tylko na ten temat fantazować.

poprzez magnetyzera, a to w ten sposób, że magnetyzer dotknie ręką danego chorego, lub namagnetyzuje go przedtem. Niektórzy jednak somnambulicy, zwłaszcza zawodowi „jasnowidze leczący“, umieją bez pośrednictwa magnetyzera wchodzić w łączność z chorymi. Nawiązawszy tę łączność, somnambulik trwa przez chwilę w mileżeniu, skupiając uwagę na organizmie chorego, aby znaleźć chorobę. Odbywać się to może w sposób dwojaki; bądź to w ten, że somnambulik dzięki nawiązaniu łączności odczuwa w organizmie własnym cierpienia chorego i stara się uświadomić sobie ich siedlisko i rodzaj, bądź też w ten sposób, że wodzi ręką w powietrzu po całym organiźmie chorego, wyszukując czuciem siedlisko choroby. W obu wypadkach jest to raczej odczuwanie, niż „widzenie”, któreby się dało porównać z wrażeniami wzrokowemi. Odczucia somnambulika bywają wtedy zasadniczo takie same, jak odczucia wprawnego magnetyzera. Gdy czuje we własnym organie ból, ciepło, obrzmienie, bezwład, wnioskuje, że w tym organie mieści się u chorego siedlisko zła; a z rodzaju sensacyj zdaje także sobie sprawę, czy to jest choroba zapalna, gorączkowa, czy też przewlekła, lub spowodowana atrofją. Podobnież sensacje w ręce, prowadzonej nad organizmem chorego, pozwalają określać mniej lub więcej dokładnie miejsce i rodzaj choroby.

Widzenie we właściwem znaczeniu jest rzadsze, jak wspomniałem, ale gdy zostanie rozwinięte ćwiczeniem, może być o wiele dokładniejsze, niż niejasne odczuwanie. Mniej wyćwiczony widzi tylko narządy chore „ciemno”, podczas gdy zdrowe są „jasne”; bardziej rozwinięty widzi zmiany chorobowe danego organu niemal tak samo wyraźnie, jak widziałby je lekarz, gdyby zabiegiem chirurgicznym wydobył chory organ z wnętrza organizmu. Jeżeli somnambulik posiada ponadto pewne wiadomości anatomiczne, jego określenia zmian patologicznych w organizmie badanym mogą dać bardzo dokładny obraz kliniczny. Niektórzy somnambulicy widzą równocześnie i chorobę i środek zaradczy; jest to rodzaj spostrzegania tak dalece nieraz podobny do wzrokowego, że rysują wówczas formę liścia, gdy środkiem są zioła, których nazw botanicznych nie znają, lub rysują kontur szklanki z wodą magnetyzowaną, gdy ona ma być lekarstwem, lub znowu piszą daty i cyfry, oznaczające ile głasków magnetycznych którego dnia chory ma otrzymać. Inni somnambulicy natomiast utrzymują, że nie „widzą” środka leczniczego, tylko im „ktoś” nazwę jego dyktuje.

Na uwagę zasługuje fakt wielokrotnie obserwowany, że somnambulicy posiadają w uśpieniu zdolności )* magnetyzerskie o wiele nawet silniejsze, niż ten, kto ich w sen wprawia. Nawet ci somnambulicy, którzy sami jeszcze są chorzy, magnetyzują innych chorych tak skutecznie, jak tego nie zdoła własny ich magnetyzer. Forma i sposób stosowania głasków może być przytem taka sama, jaką posługuje się magnetyzer, lub też całkiem inna, dostosowana do każdego rodzaju choroby, lub może do każdej indywidualności chorego. Na jawie, poza uśpieniem, zdolność ta nie przejawia się wcale; magnetyzm ich bywa wtedy bez wartości, a nawet, jako pochodzący od ludzi chorych, może być innym szkodliwy. Rzecz szczególna, że jasnowidze zawodowi, chociaż nieraz z całą powagą „magnetyzują” swoich klijentów, nie posiadają zwykle rzeczywistych zdolności magnetycznych; toteż rozsądniejsi z nich posyłają swych chorych do innych magnetyzerów.

Jak wspomniałem, widzenie chorób w organizmach obcych i podawanie na nie leków jest mniej pewne, niż badanie przez somnambulika organizmu własnego. Mniej pewne bywa wtedy zwłaszcza, gdy somnambulik zajmuje się jakimiś chorymi na ich własne żądanie, lub na – niezbyt rozsądne – życzenie magnetyzera. Jeżeli zaś somnambulik sam, z własnej inicjatywy, zwróci uwagę na drugiego chorego i sam zażąda od magnetyzera, aby go z chorym „połączył” (za pomocą dotknięcia), wtedy takie nienarzucone badanie może być dokładniejsze, i pewność rozpoznania większa. Rzecz jasna, że całkiem wątpliwa byłaby diagnoza somnambulika wtedy, gdyby mu narzucono do badania jakiegoś chorego osobiście mu niesympatycznego. Odczuwanie chorób drugiego człowieka możnaby wyjaśniać zwiększoną u somnambulików zdolnością telepatyczną, jakkolwiek wyjaśnianie to chroma z tego względu, iż somnambulik odczuwa to cierpienie obce w swem wnętrzu własnem. Tern trudniej byłoby przypisywać
je telepatji wtedy, gdy wyczuwanie odbywa się zapomocą

*) Lekarz rosyjski, dr Korę w, podaje (B. 377): „Byłem nieraz świadkiem, jak magnetyzm somnambulika odrazu wywoływał sen, sprowadzał najszczęśliwsze przesilenia, łagodził bóle straszliwe, prowadził do szybkich przełomów w chorobach uporczywych, a nawet w wypadkach, w których najlepsi magnetyzerzy nie mogli doprowadzić do somnambulizmu, odrazu ten stan wywoływał. Rzeczą osobliwą jest widzieć, jak dwaj somnambulicy magnetyzują się wzajemnie, jak wtedy silniejszy poddaje pod swoją wolę mniej doskonałego, jakie nieraz w jego członkach powoduje wykręcenia w celach leczniczych”.

wodzenia ręką ponad organizmem chorego; a już wcale nie podpada to pod pojęcie telepatji wówczas, gdy somnambulik, nie odczuwając żadnych sensacyj bólu, gorąca, martwoty, opisuje jednak organ chory tak, jak gdyby oglądał go oczyma. Zdarzają się ponadto jeszcze wyższe stopnie „widzenia” bez pomocy fizycznego narządu wzrokowego, zasługujące już w pełni na nazwę „jasnowidzenia”.

źródło: “Magnetyzm Żywotny (Mesmeryzm) i jego własności lecznicze” JÓZEF ŚWITKOWSKI, BIBLJOTEKA-LOTOSU Nr 5 rok 1936, naucz. Uniw. J.K. we Lwowie, prezes Tow. Parapsychicznego im. J. Ochorowicza