Wpływ wyobrażenia na postrzeganie.

Z tego by wynikało, że wszelka zmiana wyobrażeniowej strony postrzegania, nie dotycząca w niczem warunków zewnętrznych wrażenia, zmienia jednak to, co jako wrażenie odczuwamy. Jest to jedno z najważniejszych odkryć psychologii, mające ogromne znaczenie nie tylko dla zrozumienia różnych stron naszego życia duchowego, lecz także dla zrozumienia naszego stosunku do świata otaczającego i dla samej koncepcyi filozoficznej tego świata, jako rzeczywistości o podwójnym charakterze: psycho-fizycznym.

Wpływ wyobrażenia na przedmioty postrzegane daje się udowodnić zarówno w obserwacyach życia codziennego, jak i w doświadczeniach laboratoryjnych; stanowi on podstawową sprawę percepowania prawidłowego, złudzeń zmysłowych, suggestyj i halucynacyj. Analiza kilku wypadków z tych różnych dziedzin pozwoli nam przyjrzeć się dokładnie, jak się ta sprawa odbywa.

Znanym np. i łatwym do sprawdzenia jest fakt, że wygląd jakiegokolwiek krajobrazu natury zmienia się, gdy patrzymy nań z przechyloną w tył głową. „W tym wypadku, mówi James, sama pozycya patrzącego narusza zwykły porządek postrzegania; stopniowy układ odległości i innych stosunków przestrzennych staje się nieokreślonym; inaczej mówiąc, słabną odtwarzające czyli kojarzeniowe procesy, barwy zaś stają się jaskrawsze i bardziej różnorodne, przeciwieństwa świateł i cieni ostrzejsze” (1. c. 252). Zmiana wyobrażeń przestrzennych wyraża się tutaj w tem, co objektywnie jest zupełnie od nich niezależne, w barwach. Szary błękit odległości widzimy wtenczas często jako fiolet o stopniu dość nasyconym; zieloność zaś roślinności przeobraża się nieznacznie na tę fioletową barwę, przechodząc przez zielono-błękitną, stopniowanych odcieni (Helmholtz). Tenże sam wpływ wyobrażenia obserwować można w następującem doświadczeniu Wundta: szereg iskier elektrycznych oświeca jakąś nieznaną nam rycinę; przy każdem pojawieniu się iskry wrażenie pozostaje to samo, nic się bowiem nie zmienia że istony objektywnych warunków pobudliwości wzrokowej; pomimo tego, niedostrzegalny z początku rysunek staje się coraz bardziej wyraźnym w miarę nagromadzania się tych jednakowych wrażeń. Zmiana, jaka zaszła w widzeniu, pochodzi więc ze strony wyobraźni umysłowej, która stopniowo dopełniała każde z otrzymywanych przelotnie wrażeń jakimś obrazem pamięciowym, tak, iż za pomocą cząstkowego urabiania się pre-percepcyi dochodzi się w końcu do jasnego widzenia samej rzeczy, chociaż w podniecie działającej nic się nie zmieniło. Trudno jednak nie widzieć, że przy sztucznych warunkach doświadczalnych zachodzi tutaj to samo, co powszechnie i stale odbywa się w postrzeganiu różnych atrybutów rzeczy zewnętrznych. „Mokrość“ wody, „gorącość“ węgli żarzących się, przy wzrokowem postrzeganiu tych przedmiotów, odczuwa się we wrażeniu, zanim nawet zostanie pomyślaną jako wspomnienie przebytych doświadczeń, chociaż w tym razie pochodzi tylko z odtwarzającej czynności umysłu. Pomyślenie pewnych jakości przedmiotowych jest już czynnością wtórną abstrachowania, która bynajmniej nie warunkuje postrzeżenia tych jakości, jako danych we wrażeniu, lecz przeciwnie, jest poprzedzoną i uwarunkowaną przezeń; wprzódy mamy wrażenie wody jako wody, t. j. z jej istotną właściwością dotykową, a potem dopiero możemy tę właściwość odosobnić jako ogólne wspomnienie doświadczeń minionych.

Przedmiot nowy jest dla nas nietylko pojęciowo, lecz i wrażeniowo czemś innem, niż później, gdy się z nim obywamy, i nietylko powszednieje, lecz i przeinacza się dla pobudliwości naszej, wygląda inaczej jako wrażenie, pomimo, iż objektywne warunki pobudzenia, czyli jego ściśle wrażeniowa strona pozostaje tą samą; w miarę bowiem tego, jak rozszerza się zakres naszej wiedzy doświadczalnej, dotyczącej tego przedmiotu, coraz to nowsze obrazy pamięciowe oblegają wrażenie i wcielają się weń przy postrzeganiu, tak, iż cała zmiana, jaka dokonała się w wyobrażeniu przedmiotu.

wyraża się dla świadomości naszej w każdorazowem rzeczy- wistem wrażeniu, jakie odeń odbieramy. Urok nowości, który tak wyodrębnia wrażenie, pierwszy raz otrzymywane, od późniejszych, pochodzi wt znacznej części stąd, że wtenczas dochodzi świadomości naszej możliwie najczystszy pierwiastek wrażeniowy, który utracamy wraz z nabywaniem zasobu doświadczalnego; dowodzi tego fakt, że „nowość” ta emocyalna powraca częściowo, gdy w jakikolwiek sposób osłabimy wyobrażenie, jak np, wtenczas, gdy w niezwykłej pozycyi glowry przypatrujemy się krajobrazom; należy bowiem zwrócić uwagę, że w tym wypadku podnieta działa w swojem utartem łożysku zmyslowem, i sprawa nerwowa, której zwykle przypisują psychiczny skutek powtarzania się, nie nabywa tutaj żadnych świeżych elementów, pozostaje tą samą, co zwykle; zmienia się zaś tylko reakcya umysłowa.

Wpływ wyobrażenia na postrzeganie odległości wykazał doświadczalnie Ashley. Jeżeli patrzymy jednem okiem przez długą rurę na krążek papieru, oświecony z tyłu i jeżeli oświetlenie to zmienia się bez naszej wiedzy, natenczas krążek wydaje się nam bliższym, gdy natężenie oświetlenia zwiększa się, dalszym zaś, gdy ono słabnie. W niektórych razach krążek zbliżany do lampy, a oddalany od obserwującego, będzie mu się jednak wydawał zbliżającym się ku niemu; przy odwrotnym zaś ruchu będzie mu się zdawało, że krążek oddala się. Ponieważ warunki ruchowe patrzenia pozostają przy tych zmianach jednakowe, a zmienia się tylko natężenie światła, którego zwiększenie się przywykliśmy wT doświadczeniach życiowych kojarzyć z mniejszą odległością punktu świecącego, zmniejszenie się zaś zwiększą odległością, przeto jest rzeczą jesną, że złudzenia zmienionej odległości, występujące w tym wypadku, przypisać należy wypływowi nabytych skojarzeń wyobrażeniowych, które, dołączając się cło znaku wrażeniowego siatkówki, zmieniają jego charakter postrzeżeniowy: większe natężenie świetlne tego znaku, następujące po mniejszem natężeniu, lub odwrotnie, pobudza odtworzenie się skojarzonych z temi zmianami wyobrażeń ruchowych, według których oceniamy zwykle różnice odległości. Wpływ ten, mówi Ashley, może zaznaczyć się wtedy nawet, gdy przystosowanie oczu, zbieżność linij, wielkość obrazu siatkówkowego i różnica między obrazami obu siatkówek (t.j. wszystkie znaki wrażeniowe odległości zmienianej) wypowiadają mu walkę; i nawet przy użyciu małego oddalenia, wtedy więc, gdy zdawałoby się, że inne czynniki powinny być w najwyższym stopniu skuteczne, można było obserwować, że wpływ wyobrażeń zdolny jest niekiedy przeciwważyć rzeczywistą zmianę oddalenia pewnej wielkości.

Ten sam wypływ, w dziedzinie wrażeń dotykowych, wykazują doświadczenia Solomons’a. Autor wychodzi z tego przypuszczenia, że postrzeganie jednego lub dwóch dotyków estezyometru, zależy nie od czucia samego, lecz także od pewnej sprawy umysłowej, od rodzaju skojarzeń nabytych, i że sprawa skojarzeniowa jest główną przyczyną, że rozróżnianie skórne może rozwijać się pod wpływem ćwiczenia, tak, iż po pewnym czasie postrzega się dwa dotknięcia przy takiem rozchyleniu, przy jakiem początkowo postrzegało się tylko jedno dotknięcie. Jeżeli przypuszczenie to jest prawdziwe, natenczas można by wyrobić inne skojarzenia wyobrażeniowe, przeciwne istniejącym w ogóle, tak, aby osobnik postrzegał dwa dotknięcia, gdy jest tylko jedno i vice versa. Doświadczenia robione w tym celu zasadzały się na tem, że dotyk dwóch końców estezyometru (na części mięsistej przedramienia) był nagły i silny; dotyk zaś jednego końca (na innej części przedramienia) był zawsze powolny i delikatny. W ten sposób, po kilku tygodniach takich ćwiczeń, wytworzyły się odpowiednie skojarzenia: czucie dwóch punktów skóry przy nacisku gwałtownym i czucie jednego punktu przy dotyku lekkim. Skojarzenia te były tak trwałe w danej okolicy skóry, że następnie tworzyły się złudzenia zupełnie wyraźne: dotyk gwałtowny jednym końcem estezyometru dawał wrażenie dwóch punktów dotkniętych; zaś dotyk łagodny dwoma końcami dawał wrażenie jednego punktu dotkniętego. W zgodzie z tym wpływem wyobrażenia na czuciowość skórną jest także ten fakt, że z wykształcenia pewnej części skóry korzysta cała powierzchnia ciała, co dowodzi, że w postrzeganiu dotykowem odgrywa ważną rolę nie tylko sama „czuciowość“ obwodowa, ale i sprawa umysłowa, centralna. Po pewnej seryi ćwiczeń estezyometrycznych, dokonywanych np. na udach i brzuchu, czuciowość ramion lub pleców okazuje się bardziej subtelną, niż była przedtem.

Wpływ wyobrażenia zaznacza się także przy wyborze jednego z kilku wrażeń współcześnie istniejących. Usposobienie umysłu, upodobanie, interes, postanowienie dowolne z góry powzięte, decyduje często, która z działających podniet stać się. ma percepeyą, tamując innym wejście do świadomości. Pokazać to można eksperymentalnie, stwarzając pewne pole wyboru dla uwagi, wobec jednakowego nacisku kilku podniet. Oto np. przedstawia się osobnikowi biały karton, na którym znajduje się 6 jednakowych kwadracików różnych barw. Karton ten jest przykryty czarnym ekranem. Doświadczenie polega na tem, 'że osobnik skupia swą uwagę na ekran przez 5 sekund, następnie ekran się zdejmuje i osobnik ma natychmiastowo wybrać jeden z kwadracików. Są to doświadczenia Sidis’a, robione w pracowni psychologicznej uniw. Haryard (zob. Binet – Suggestibilite. Wyniki pokazały, że w wielu wypadkach na wybór ten wpływało wyobrażenie barwy lub miejsca, poddane osobnikowi pokazaniem uprzedniem barwy lub liczby, albo poddane słowem. Wybór czyni się dlatego, że dzięki stworzonej pre-percepcyi, ten tylko a nie inny kwadracik zostaje zobaczony, który odpowiada jej swą jakością.

To samo również daje się stwierdzić w tych wypadkach, gdzie pomiędzy wrażeniami toczy się walka; wyobrażenie wpływa na kierunek uwagi i zwycięża w świadomości to wrażenie, które z niem najbardziej zgadza się. Spotykamy to w licznych obserwacyach codziennego życia, kiedy w nawale różnych rzeczy spostrzegamy odrazu i wyłącznie to tylko, co odpowiada zajęciu się naszego umysłu, pozostając ślepi i głusi na wszystko inne. Podobny fakt pokazują nam także doświadczenia Breese’a9) w walce dwóch pól widzenia, jaka odbywa się w stereoskopie. Do stereoskopu wstawia się karta, której jedna połowa ma kwadrat czerwony, druga zaś zielony. Jeżeli przystosujemy widzenie tak, że każdy kwadrat zajmuje zupełnie całą połowę pola widzenia, natenczas będzie się odbywała ciągłe wahanie, ciągłe wypieranie się wzajemne dwóch barw, z których żadna nie zdoła utrzymać się długo. Dzieje się to wskutek tego, że barwy są dopełniające i nie mogą zlać się w jedną trzecią barwę. Kolejność następowania jednej lub drugiej jest wyraźnie zaznaczoną i odbywa się w regularnych odstępach czasu. Każda z barw ma jednakowe szanse być widzianą, żadna nie ma przewagi nad inną; jeżeli zaś jedną z nich zdołamy utrzymać dłużej, swoją wolą, postanowieniem, to dzieje się to wskutek interwencyi idei tej barwy, jaką widzieć chcemy. Doświadczenia potwierdzają to. Osoby, które chcą zobaczyć czerwoną kartę i wyobrażą sobie wyraźnie kolor czerwony, zobaczą tę kartę przedewszystkiem i będą ją widzieć tak długo, aż nastąpi znużenie; wtedy dopiero zjawi się karta zielona. Ten wpływ woli, w doświadczeniach Breese’a, zaznaczył się w stosunku liczbowym następującym: Czas normalny widzenia barwy czerwonej wynosił u badanych osób 53%; przy interwencyi zaś woli, chcącej widzieć czerwoną barwę, wynosił 68 na sto.

Wytwarzanie złudzeń wrażeniowych przez poddawanie pewnego wyobrażenia, jest rzeczą bardzo łatwą w każdej dziedzinie zmysłów. Seashore, który wywoływał je doświadczalnie u różnych osobników, stawia prawidło ogólne, że jeżeli tylko wytworzy się pewne przyzwyczajenie dla danego wrażenia zmysłowego, po szeregu doświadczeń prawdziwych, dłuższym lub krótszym, zależnie od osobnika, to następne doświadczenie, udane tylko, wywoła ten sam skutek czucia. Tak np. na dany sygnał osobnik dotyka palcami drut, po którym przebiega prąd elektryczny i ma odpowiedzieć sygnałem, gdy poczuje ciepło; po kilku razach rzeczywistego rozgrzania drutu prądem, daje się sygnał na dotknięcie drutu, kiedy prąd nie przechodzi (o czem osobnik nie wie), a pomimo to osobnik czuje gorąco i reaguje sygnałem. Podobne złudzenie można otrzymać ze zmysłem wzroku, zmniejszając lub zwiększając oświetlenie kartonów, kilka razy rzeczywiście, a następnie udając tylko, że się je zmienia; ze zmysłem dotyku: kładąc na ręce, schowanej za ekranem, lekkie ciężary, których położenie uprzedza się sygnałem, przyczem sygnalizowanie bez żadnego ciążaru wywołuje również czucie, że pewien ciężar został położony; albo jeszcze – ze zmysłem smaku: dając do skosztowania kilka razy kroplę wody, zaprawioną czemś gorzkiem, słodkiem lub kwaśnem, a potem kroplę wody czystej zupełnie, która również uczucie smaku określonego wywoła.

W suggestyach tego rodzaju, których można by wyliczyć bardzo wiele, i które mogą zarówno być tworzone rozmyślnie przez eksperymentatorów, jak i tworzyć się samorodnie, naturalną drogą, w doświadczeniach życiowych, – w suggestyach tego rodzaju wyobrażenie pochodzi z utrwalonego przyzwyczajeniem wspomnienia doświadczeń rzeczywistych podobnych i wywołane, tern samem lub podobnem wrażeniem, zlewa się z niem, tworząc percepcyę fałszywą. Cala sztuka rysownictwa i malarstwa polega na tej samej sprawie: są to znaki wzrokowe, dopełniające się wyobrażeniami innych doświadczeń całkowitych i wskutek tego przemieniające się na pewną rzeczywistość przeżyć ludzkich. Zlew ten odbywa się zazwyczaj natychmiastowo, a wyobrażenia, wywoływane przez znaki, są tylko jednego rodzaju i umysłowi osoby patrzącej marzucają się musowo; percepcya zjawia się wtenczas jednocześnie ze znakiem wrażeniowym. Można jednak odnaleźć takie wypadki, jak np. rysunki iluzyjne postaci ukrytych, lub jak linia „schodów”, gdzie do danego znaku wzrokowego dołączyć się mogą dwa różne wyobrażenia (lub nawet więcej) i gdzie wyobrażenia te wypierają się nawzajem, przeistaczając to samo wrażenie w taki lub inny przedmiot; percepcya jest wtedy utrudnioną i jakby zatamowaną przez jeden lub drugi kierunek imaginacyi i pozwala nam pochwycić na gorącym uczynku swój charakter złożony i swoje składniki zlewające się w jedno.

We wszystkich złudzeniach zmysłowych mamy zawsze dwa kierunki wyobrażeniowe, które mogą dołączać się do tego samego pierwiastku wrażeniowego, i wskutek tego możemy otrzymywać, niekiedy nawet dowolnie, dwie różne percepcye: iluzyjną i prawidłową. Tak np. przy kręceniu kulki skrzyżowanemi palcami (według objaśnienia Robertsona), postrzegamy ją podwójnie dlatego, że otrzymane czucia dotykowe przypisujemy dwom różnym punktom przestrzeni; umysł narzuca wrażeniu przyczynę najbardziej pospolitą w doświadczeniu, i według tego urabia się nasza pobudliwość dotykowa.

„Te powierzchnie palców, któremi dotykamy się w danym wypadku, przy zwykłem położeniu palców nie znajdują się rzędem obok siebie i najczęściej nie dotykają tego samego przedmiotu; dlatego też jeden przedmiot, gdy dotykają go obie, w danem doświadczeniu wydaje się znajdującym się w dwóch miejscach, czyli dwoma różnymi przedmiotami11). Tak zwany nystagmus, drżenie oczu, wywołane dłuż- szem kręceniem się, daje złudzenie kręcenia się przedmiotów zewnętrznych, wskutek tego, że wrażenie ruchu, wywołane tem drżeniem na siatkówce, dopełnia się zwykłem skojarzeniem umysłowem – ruchem przedmiotów. Podobnież złudzenie jazdy w wagonie, gdy na stacyi przejeżdża inny pociąg, zasłaniając nam przedmioty nieruchome, objaśnia się tem, że ruch obrazów na siatkówce dopełnia się najzwyklejszem w tym wypadku skojarzeniem tych uczuwań mięśniowych, których doznajemy podczas jazdy pociągiem, dając nam złudną całość postrzegania. Te wrażenia iluzyjne zanikają, gdy tylko kierunek wyobrażeniowy zostanie sprostowanym za pomocą innych doświadczeń; zobaczenie gałki kręconej lub części zabudowań stacyjnych pomiędzy rusza- jącemi się wagonami psuje złudzenie, zastępując je wrażeniem prawidłowem. Łatwo zaś widzieć, że podobne fakty złudzeń zmysłowych nie powstawałyby, gdyby synteza postrzegania miała charakter wniosku, wyprowadzonego jako domniemana przyczyna danego wrażenia, to jest, gdyby wyobrażeniowa strona nie była odczutą w samem wrażeniu rzeczywistem.

Dla wszelkich faktów postrzegania, zarówno prawidłowych, jak i nieprawidłowych można więc postawić ogólną zasadę, że to, co odczuwamy jako wrażenie, jest rezulattem wcielenia się w pierwiastek zmysłowy – pre-percepcyi, t. j. czynników wyobrażeniowych, z dawnego doświadczenia poczerpniętych. Twierdzenie to będzie zresztą odmiennem tylko wypowiedzeniem znanej teoryi dwoistości postrzeżenia, jako syntezy pierwiastku wrażeniowego i wyobrażeniowego, jeżeli weźmiemy w rachubę psychiczną prostotę tej syntezy, jej charakter intuicyjnie niepodzielny, którym przeciwstawia się syntezie myślowej – jako minimum świadomości.
Obie cechy postrzeżenia, zawarte w pojęciu „zcałkowa- nia skojarzeń czuciowych”,  prostota i złożoność faktu, niezależnie nawet od hypotezy nieświadomych procesów duchowych, mogą być uzasadnione jako dwa różne wyglądy zjawiska, zależnie od tego, z jakiej strony je rozpatrujemy. Gdy przyrównywamy „postrzegane” do tego wrażenia zewnętrznego, którego jest świadomym wyrazem, natenczas widzimy, że przedstawia ono daleko więcej, aniżeli to, co jest ściśle uwarunkowane działającą podnietą, tak, iż każde postrzeżenie możnaby uważać jako złudzenie, gdzie wokoło pewnego punktu rzeczywistości wyobraźnia rozwija swoje idealne pierwiastki ośrodkowego pochodzenia. Jeżeli zaś przyrównać je do myśli, której daje początek w formie jakiegokolwiek sądu, natenczas widzimy, że jako stan świadomości, jest ono czemś zupełnie jednolitem, intuicyjnie prostem, i wtedy dopiero objawia swoją różnorodną naturę, gdy poddajemy je apercepcyjnemu działaniu. Postrzeżenie stoi więc na pograniczu myśli i wrażenia: jako uwarunkowane pobudzeniem nerwowem z zewnętrznego środowiska pocho- dzącem  musi zawierać w sobie czuciowy wTspółobjaw tego pobudzenia; jako uwarunkowane przez akt uwagi, posiada zarazem myślowy charakter, jest jak gdyby potencyalnem, symbolicznem skróceniem myśli, zawartem w jedności stanu duchowego. Wyobraźmy sobie cokolwiek mniej, niż ono sobą wyraża, a będziemy mieć do czynienia z nieujętym myślowo współ objawem pobudzeń nerwowych, z domniema- nem „czuciem pierwiastkowem” lub „wrażeniem czystem”. Wyobraźmy sobie cokolwiej więcej – a znajdziemy myśl, rozwijającą się w sądach, znajdziemy słowne ujawnienie różnorodnych właściwości, odnoszących się do jednego przedmiotu. Takie zaś postawienie kwestyi okazuje się zgodne z naturalnym charakterem postrzeżenia. Ściśle bowiem mówiąc, postrzeżenie znamy tylko w charakterze rzeczy po myślanej. Postrzegając „jabłko“, choćby w sposób najbardziej przelotny, nie jesteśmy wolni od pewnego zarodka przebiegu myślowego – „że to jest jabłko“; i jeżeli wiemy o tem, że pomimo prostoty wrażenia zawiera ono w sobie różnorodną grupę doświadczeń, spojonych w jedną całość przedmiotową, to tylko na zasadzie tego, co nam samo ujawnia, jako przedmiot myśli, dzięki swej zdolności do rozwijania się w sądy analityczne. Określenie postrzeżenia jako „uprzedmiotowiania i umiejscawiania czucia“ okazuje także jego charakter przedewszystkiem myślowy; czując w danem wrażeniu przedmiot zewnętrzny, mamy znaczy do czynienia z pewną zbieżnością różnych pierwiastków, czyli że posiadamy materjał do sprawy intelektualnej; i gdyby żadna myśl z danego wrażenia narodzić się nie mogła, odniesienie do niego właściwości przedmiotowych i przestrzennych byłoby niemożliwe, wrażenie pozostałoby w sferze nieokreślonego odczuwania.

Wobec tego zaś, że postrzeżenie, jako przedmiot myśli, jest stanem psychicznym prostym, którego poszczególne właściwości ukazują się dopiero za sprawą abstrachowania myślowego, wobec tego, psychiczna natura wrażenia, owo czucie, które zjawia się w samym zaczątku percepcyi, jako współ – objaw podniety działającej, wysuwa się przez to samo z zakresu faktów świadomości, znanych bezpośrednio jako takie. Nie trzeba osobnego wysiłku myślowego, osobnego aktu uwagi, ażeby postrzeżone okiem „jabłko“ stało się dla nas przedmiotem zewnętrznym; przedmiotowość jego zawiera się w samem wrażeniu, spostrzeżonem jako jeden niepodzielny stan świadomości. Natomiast, ażeby wyodrębnić z tego faktu „jabłka“ pierwotne wrażenie wzrokowe, jako stan czystego czucia, wolny od myślowej strony dopełniającej, od jego przedmiotowości, trzeba, za pomocą osobnej sprawy myślowej, przejść od danego faktu konkretnego do pewnej abstrakcji, która nie narzuca się nam sama przez się jako intuicyjnie dana. Jakby wyglądało „jabłko“, w świadomości naszej, sprowadzone do swego prostego wyrazu podniety wzrokowej, do czucia świetlnego z jego mięśniową reakcyą, o tem doświadczalnie wiedzieć nie możemy, gdyż to, co staje przed myślą naszą, jako przedmiot obserwacyi podlegający, jest zawsze czemś więcej, aniżeli prostem wrażeniem.

Właściwie więc mówiąc, zgodnie z tem faktem, że wrażenie w syntezie postrzeżeniowej tem jest dla nas, czem mu każe być pre-percepcya – ów pierwiasek wrażeniowy, dla świadomości naszej, jest pewnem x psychicznem, niedostrzegalnym gościem w dziedzinie odczuwania świadomego, którego obecności domyślamy się tylko. Nie możemy go ani odczuć, ani poznać bezpośrednio, dla tej prostej przyczyny, że czyha nań zawsze pewna przeszłość, zorganizowana ciągłością doświadczalną, i wciela się weń natychmiast, gdy tylko zwrócimy ku niemu swoją uwagę. Wobec myśli naszej zajmuje on zatem stanowisko czegoś n i e- poznawalnego, jako stan świadomości czującej; jest jak gdyby jakimś numerem realnym, zatajonym w faktach postrzegania, jedynych, które z myślą naszą wchodzą w bezpośredni stosunek przedmiotu. Jeżeli więc musimy przypuścić istnienie psychiczne spostrzeganego przed aktem spostrzeżenia i niezależnie odeń, jako współ objawu duchowego działających pobudzeń, to w każdym razie, uznając syntetyczny charakter postrzeżenia, nie należy mu przypisywać jakiejkolwiek określonej postaci, zdjętej ze wzorów, urobionych myślowo. Jest to niewiadome postrzeżenia, zatajona w przedmiotach postać psychiczna wrażeń czystych.

przypis: Mierzenie złudzeń i halucynacyj u normalnych. Prace labor. psych. Yale. 1895, TIT. Zob. Biret – Suggestibilif te 64.

źródło: EDWARD ABRAMOWSKI, Kierownik pracowni Instytutu Psychologicznego w Warszawie. „ŻRÓDŁA PODŚWIADOMOŚCI i JEJ PRZEJAWY” Rozdział IV, Warszawa 1914