Przebłyski

W prywatnym liście napisanym w 1891 roku przez znaną dziennikarkę i poetkę, Lilian Whiting, z Bostonu, która wyraziła zgodę na jego opublikowanie, opisuje ona następujące niezwykłe doświadczenie psychologiczne:

„Pewnej grudniowej nocy doświadczyłam czegoś niesamowitego. Teraz racjonalista twierdziłby, że to, co zaraz opowiem, było 'snem’, ale jeśli coś wiem, to wiem, że to nie był sen; wiem, że byłam tak naprawdę obudzona, jak jestem w tej chwili. Opowiem to tak, jak to przeżyłam. Nagle obudziłam się w nocy z uczuciem szybkiego ruchu, jakbym była niesiona przez nieskończoną przestrzeń. Serce biło mi do duszenia z prędkości tego ruchu, który był szybszy niż jakikolwiek ruch, którego doświadczyłam wcześniej.

Byłam umieszczona w pozycji poziomej i pionowej w tym szybkim wznoszeniu, ale nie czułam żadnego wsparcia pod sobą ani nad sobą, lecz byłam napędzana przez niewidzialną i niematerialną, lecz intensywną siłę.’

’ Najpierw był strach i zdumienie. Po drugie, mentalna walka o przypomnienie sobie tożsamości. Powtarzałam sobie swoje imię. Potem przypomniałam sobie okoliczności wieczoru poprzedniego, osobę, która mnie odwiedziła; o czym rozmawialiśmy; a potem szczegóły mojego przygotowania do łóżka – nową sukienkę przygotowaną na ostatnią chwilę, aby można było ją szybko założyć bez straty czasu, itd. 'Tak,’ powiedziałam, 'jestem Lilian Whiting. Rozmawiałam wczoraj wieczorem z taką a taką osobą i poszłam spać w moim własnym drogim pokoju. Co się więc stało?’ Cały ten czas… Byłam uniesiona w górę. Początkowo odczuwałam straszliwy, przyprawiający o mdłości strach, że spadnę – że zostanę upuszczona – ale po chwili to minęło i czułam się tak bezpiecznie, jakby stąpała po twardej ziemi.

”Po powyższym mentalnym zastanawianiu się nagle przyszła myśl:
’ O, zastanawiam się, czy nie umarłam! Ale byłam zupełnie zdrowa. Na co mogłam umrzeć? ’ Zastanawianie się było intensywną ciekawością, raczej radosną niż inaczej. Moje myśli powróciły do mojej przeszłości, i przeglądałam każdy drobny szczegół z rosnącym zadowoleniem z faktu, że nie wydawało się być powodu, dla którego nie miałabym umrzeć, i po dokładnym rozważeniu moich ziemskich związków i spraw zaczęłam przyjmować optymistyczny pogląd, że w końcu to nie jest nic wielkiego; i zaczęłam zastanawiać się, czy od razu spotkam mojego ojca i matkę, a także 'Louise’, bardzo drogą przyjaciółkę z moich najwcześniejszych lat dziewczęcych. W końcu ruch zatrzymał się. „Znowu postrzegłam (ale nie widziałam) kilka osób wokół mnie. 'Z pewnością umarłam,’ pomyślałam z radością, 'kto by pomyślał, że to tak niewiele znaczy w końcu!

’ i moje myśli zdawały się przeglądać wszystkie typowe spekulacje niższego świata o śmierci. 'Czy mogę pójść i powiedzieć’ (pewnej znajomej) 'jak niewielką sprawą jest umrzeć?

’ Wydawało mi się, że spekuluję. Potem pomyślałam: 'Teraz nie otworzę od razu oczu, bo może mnie to przestraszyć, a ja nie chcę znowu się bać!

’ Potem wargi dotknęły mojego czoła w długim, pełnym tęsknoty, pełnym miłości pocałunku, który był pocałunkiem mojego ojca z mojego dzieciństwa; a potem były czułe dotknięcia – moje włosy były czule gładzone, moje dłonie były ściskane, ramiona obejmowały mnie, ręce były na moich ramionach – całe wrażenie było takie, jakby twoja postać była zawieszona poziomo w powietrzu, a kilkoro z twoich najbliższych i najbardziej kochających przyjaciół otaczało cię całując cię na różne sposoby.

Ale poczułem dziwny – cóż, nazwałem to dla siebie „dreszczem ducha” (bo często odczuwałem ten szczególny i nieopisany dreszcz w chwilach, gdy okoliczności wskazywały, że niewidoczni przyjaciele manifestują zainteresowanie moimi sprawami) – i z tym splatało się uczucie uniesienia – uniesienia, które nie potrafię opisać bardziej niż mogę opowiedzieć o kolorze, gdybyś był ślepy. To było najbardziej wykwintne uczucie na świecie. Czasami odczuwałem coś podobnego, ale nigdy w pełni, jak tej nocy.

„Mimo to nie otworzyłem oczu. Wydawało mi się, że to jest kwestia wyboru, że jeśli otworzę je, zobaczę – nie wiem co. Intuicja mówiła: 'Poczekaj, aż przyzwyczaisz się bardziej do tego; masz dużo czasu’. Ale byłam tak zanurzona w ekstazie, że czułam, iż nie mogę tego znosić więcej – właśnie wtedy. Więc nie otworzyłam oczu, aby zobaczyć, choć wydawało mi się, że mogłam to zrobić w każdej chwili. Leżałam, zastanawiając się mgliście, dokąd zmierzamy. Wtedy (po raz pierwszy głośno) mój ojciec powiedział: 'No cóż, chyba mała dziewczynka musi wrócić.’

Teraz, 'mała dziewczynka’ to było imię, jakie ojciec mi nadawał od niemowlęctwa aż do ostatniego razu, kiedy go widziałam – dziesięć dni przed jego odejściem. Słysząc to, rozpoznałam pocałunek mojego ojca i powiedziałam: 'O, to tata! To tata! To jego głos, więc jestem martwa. Cieszę się tak bardzo.’

Zostałam znów pocałowana i znów poczułam długi pocałunek ojca na moim czole – inne pocałunki i uściski ręki; i zaczęłam schodzić. Czułam ruch tak samo wyraźnie jak wcześniej i byłam przerażona okropnym poczuciem opuszczenia myśli o powrocie na ziemię! Mimo to byłem niesiony w dół, w dół, w dół; nagle poczułam moje łóżko pod moim ciałem, gdy zostałam delikatnie położona na nim. Rozpoznałam jego dotyk natychmiast po tym, jak mnie położono, jako solidne podłoże pod mną, tak jak czujesz stół, na który kładziesz dłoń.

Potem leżałam nieruchomo przez pewien czas, myślę. Znowu przypominając sobie swoją tożsamość, moje położenie, okoliczności itp. W końcu wstałam, zapaliłam gaz i spojrzałam na zegar. Wtedy było 4:25 rano. Wróciłam do łóżka i zastanawiałam się z zdumieniem nad tym dziwnym doświadczeniem, które moim najlepszym zdaniem nie było snem, ale piękną rzeczywistością; przedsionkiem i inicjacyjnym wglądem w tajemnicę przejścia ciała w wyższe i bardziej harmonijne warunki.1

„Oczywiście nie wierzę, że moje fizyczne ciało odbyło tę podróż. Ale chciałbym, aby ktoś mógł obserwować moje materialne ciało w tym czasie i zauważyć, w jakim stanie się znajdowało, czy w naturalnym spoczynku zwykłego snu, czy coś innego! Nigdy nie mogę sprawić, by ktokolwiek zrozumiał, jaką linią podziału w życiu była dla mnie to doświadczenie. Czułem, jakbym naprawdę umarł, ale zostałem odesłany z powrotem tuż przed progiem Świata Ducha.”

Bardzo podobne doświadczenie do tego, które opisała panna Whiting, opowiedział kiedyś w mojej obecności pan, który nie wierzył w spirytyzm i który rozpoczął swoją opowieść od słów: „Nazywam to snem, choć w tamtym czasie nie wydawało mi się nim, tak niesamowicie rzeczywiste było.” W odczuciu, że był uniesiony w górę, myślał, że towarzyszy mu i częściowo podtrzymuje jego zmarła matka, do której był bardzo przywiązany. Rozpoznawał i rozmawiał z kilkoma zmarłymi krewnymi i znajomymi, z których niektórzy dali mu wiadomości do przekazania przyjaciołom na ziemi. Odczuwał taką samą niechęć do powrotu, o której mówi panna Whiting, gdy jego matka powiedziała, że czas wracać, i miał to samo przejmujące poczucie materialności otoczenia, gdy został położony na swoim łóżku. Niezwykłym aspektem jego doświadczenia było to, że kiedy w pełni zdał sobie sprawę, że znajduje się we własnym pokoju, odkrył, że jest niemal sztywny z zimna, chociaż pokój był ciepły; i czuł się zobligowany, by wstać – choć o niewłaściwej porze przed świtem, i wziąć gorącą kąpiel, aby przywrócić krążenie i ciepło swoim kończynom.

Nowojorska korespondentka niedługo po publikacji relacji psychologicznych panny Whiting, w prywatnym liście opisała podobne doświadczenie własne: „Szczególnie zainteresowała mnie relacja Lilian Whiting w waszym wydaniu z 23 lutego; jest ona identyczna z tym, co przeżyłam kilka lat temu, tylko że w moim przypadku byłam cały czas świadoma mojego 'fizycznego ciała’, które wciąż leżało na łóżku – i choć było jasno, nie czułam żadnej potrzeby otwierania oczu, by coś zobaczyć – ani też nie byłem świadoma w żaden sposób obecności przyjaciół; ale podobnie jak ona nagle poczułam, że zostałam porwana w potężny i straszny wir wszechświata – nikt nie może opisać tego odczucia. Zrozumiałam jej opis, ponieważ sama to przeżyłam, i ja również tak się przestraszyłam tego wrażenia, że straciłam wiele z tego, co mogłoby mi być w innym przypadku dane. „Nie słyszałam głosów, ale właśnie wtedy, gdy fizycznie czułam się słabo i oszołomiona szybkim ruchem oraz wysokością, do której duchowo zdawałam się osiągnąć, zobaczyłam (nie otwierając oczu) najbardziej cudowną scenę gór, i gór na górach rozciągających się  daleko, widzianych przez piękną mgłę, która nadaje naszym ziemskim krajobrazom największą wykwintność – tylko że to było tak poza wszystkim, co kiedykolwiek śniłam na tym śmiertelnym planie pod względem wspaniałości, a jednocześnie delikatności formy i tonu, żałuję tylko, że nie mam słów, by przekazać ci cudowne piękno wizji, która mi się ukazała – ani poczucia wspaniałości i ogromu ruchu, który poprzedził wizję. Och, to było urzekające! Zniknęło tak, jak przyszło – zostawiając mnie z tym uroczystym, głębokim poczuciem całkowitej pustki i ciszy, które my, obdarzeni tymi 'specjalnymi wizytacjami’, tak dobrze znamy.

„Ah, to cudowne, cudowne życie, którego duchowi przyjaciele pokazali nam te piękne fragmenty, czyż nie? I co za niewyobrażona słodycz wszędzie? Były inne cudowne doświadczenia dane mi, które są bezcenne jako doświadczenia duszy, chociaż wątpię, czy byłyby wielkiej wagi dla kogoś innego niż ja. 'Automatyczne’ pisanie przyniosło mi wiele interesujących rzeczy oraz wiele śmieci – jak przypuszczam, że również wam, ale moje najlepsze i najpiękniejsze objawienia narodziły się z głębszej świadomości Bycia.”
Podobne doświadczenie bycia duchowo uniesionym poza ciało w górę, w kierunku wielkich górskich wysokości, skąd obserwowała rozciągające się pod nią piękne i spokojne sceny piękna i pokoju, opowiedziała mi osoba, której towarzyscy przyjaciele prawdopodobnie nie uwierzyliby w takie doświadczenie możliwe dla kogoś, kto jest znany z tak wyjątkowo jasnych i rozsądnych poglądów.

źródło: FORE GLEAMS, źródło: AUTOMATIC or SPIRIT WRITING, WITH OTHER PSYCHIC EXPERIENCES by SARA A. UNDERWOOD, Chicago 1896