Doktryna Wtajemniczonych

Kryszna wstał z omdlenia przeobrażony. Przepaść oddzielała go od świata i złud jego. Ujrzał prawdę i posłannictwo swe pojął. Przyjęty przez anachoretów, jako następca Viwaswati, z woli Niebios na to stanowisko wyznaczony, otrzymał laskę o siedmiu węzłach, godło swej władzy i złożył w obliczu starców świętych ofiarę ognia.

Potem na górze Meru oddał się rozmyślaniom nad swą nauką i zbawieniem świata. Po latach siedmiu, uczuwszy, iż naturę swą ziemską, boską swą naturą pokonał, utożsamił się z Mahadewą i godnym się stał nazwy Syna Słońca, zgromadził koło siebie starców świętych i młodych pustelników, aby im swą naukę objawić.

Głosił on prawdy, niedostępne dla tych, co w niewoi zmysłów żyją, mówiąc im o nieśmiertelności duszy, o jej wcieleniach i jej jedności z Bogiem.

Człowiek ziemski, nauczał – jest potrójnym swą istotą, podobnie jak Bóstwo, które odzwierciedla. Posiada bowiem intelekt czysty, duszę i ciało. Jeżeli dusza łączy się z intelektem, zdobywa Satwę – mądrość i pokój; jeżeli waha się między nim a ciałem, wpada w niedorzeczność. Tam – niewiadomość i śmierć czasowa. Jeżeli waha się między intelektem a ciałem, bywa łupem namiętności Raja i niby w zaklętem kole od przedmiotu do przedmiotu się przerzuca. Oto, co każdy naokoło siebie i w sobie samym zaobserwować może.

Jakiż przecież jest los duszy ludzkiej po śmierci ciała? Czy zawsze tem u samemu prawu podlegać musi, czy może się z pod jego władzy wyłamać? – zadał pytanie Ardżuna, ulubiony uczeń Kryszny, potomek królów słonecznej dynastji.

– Nigdy wyłamać się z pod jego panowania nie je st w stanie i musi mu być wiecznie posłuszną – odparł Kryszna.  Jak głębie nieba rozświetlają gwiazd promienie, podobnie światło tej prawdy głębie życia rozświetla. Jeżeli ciało zamiera, kiedy  Satwa (mądrość) przewagę brała, dusza ulatuje w krainę istot czystych, wiedzę o Najwyższym posiadających.

Jeżeli śmierć następuje wówczas, kiedy Raja (namiętność) panuje nad duszą, powraca ona znów między tych, co się do rzeczy ziemskich przywiązali. Jeżeli ciało rozkładowi podlega w czasie, kiedy Tama (niewiadomość) przeważa, dusza przez materję przyćmiona, znów bywa przyciąganą przez macicę jakiej nierozumnej istoty.

– To słuszne!  zawołał Ardżuna. – Lecz co się dzieje z tymi, którzy głosowi mądrości posłuszni byli i po śmierci w niebiańskie światy ulecieli?

– Człowiek umierający w pobożności – odpowiada Kryszna – nacieszywszy się przez szereg wieków nagrodą, jego cnotom przynależną w sferach błogości, wciela się znów w jednego z członków rodziny świętej i poważanej, rodząc się na tym samym stopniu rozwoju, na którym rozstał się z życiem poprzedniem i znów poczyna pracować nad swem udoskonaleniem w pobożności.

Czyż więc, o panie życia, niema końca tym wiekuistym wcieleniom? – zapytuje Ardżuna.
Na to Kryszna odrzecze: – Posłuchajcie tajemnicy tajemnic, podniosłej i czystej! Ażeby dojść do doskonałości, trzeba zdobyć „wiedzę jedności”, która jest ponad mądrością, trzeba się wznieść do istoty Boskiej, która jest ponad duszą, ponad inteligiencją samą. Ta istota, ten przedziwny przyjaciel w każdym z nas istnieje. Bóg bowiem mieszka w duszy każdego człowieka, lecz niewielu odnaleźć Go umie. A oto droga zbawienia. Skoro raz odczujesz w sobie Istotę Najdoskonalszą, będącą ponad światem i ponad tobą, zdecyduj się wyrzec się wroga, postać pożądania na się biorącego. Pokonaj twe namiętności. Rozkosz, jakiej zmysły dostarczają, to przyszłych cierpień źródło. Nietylko czyń dobrze, lecz bądź dobrym. Niechaj pobudka spoczywa w czynie samym, nie w owocach jego. Wyrzeknij się owoców twych czynów, lecz niech każdy z nich będzie ofiarą na cześć Najwyższego. Człowiek czyniący ofiarę ze swych pożądań i czynów Istocie, od której wszystko pochodzi i przez którą wszechświat został stworzonym, doskonałość zdobywa. A wiedzcie, iż dusza, która Boga odnalazła, wolną jest od ponownych wcieleń i śmierci, od starości i bólu i pije z wód nieśmiertelności. Tak Kryszna przemawia do swych uczni, starając się dać im poznać powoli Boskie prawdy, jakie w swem cudownem widzeniu, niby w piorunowym błysku sam ogłądał.

Pewnego razu, Ardżuna, ciekawości boskiej wiedzy pełen, zagadnął znów mistrza:
– Daj nam ujrzeć Mahadewę w jego Boskim blasku. Czyż oczy nasze nie będą w stanie Go podziwiać… Więc Kryszna, powstawszy, jął mówić o Istocie wszech istot, o Jej kształtach niezliczonych, o Jej oczach, spozierających wszędzie, o Niej samej, nieruchomej i bezkresnej, a cały wszechświat ruchu i kształtów zawierającej w sobie „Gdyby w niebiosach światłość tysięcy słońc razem rozbłysła, nie zrównałaby przeciw świetności Wszechmocnego”.

A w czasie kiedy Kryszna tak nauczał, takie promienie z ócz jego biły, iż uczniowie blasku ich znieść nie mogąc, do nóg mu przypadli. – Nauczycielu!  zawołał Ardżuna -mowa twa grozą nas przejmuje, nie możemy znieść widoku Najwyższego, jakim Go słowa twe malują. Jesteśmy jak spiorunowani.

Kryszna rzekł:
– Posłuchajcie, co On wam przez moje usta głosi. I wy i ja podlegaliśmy mnogim wcieleniom. Moje wcielenia są mi znane, lecz wasze przed oczyma waszemi zakryte. Jakkolwiek ze swej istoty samej nie podlegam narodzinom, ani śmierci i jestem panem wszechświata, jednakże ponieważ naturze swej rozkazuję, przez mą własną potęgę widzialnym się staję; kiedy cnota upada, a występek i niesprawiedliwość przewagę biorą, ja w odstępach wieków wcielam się dla ocalenia sprawiedliwych, zgnębienia złych i podniesienia cnoty. Ten, kto poznał prawdziwą moją istotę i moje boskie dzieło, nie wciela się już ponownie i do królestwa mego wstępuje.

Wtedy Ardżuna zawołał:

O! Panie mój! Tyś Synem Bożym. Widzę to bardziej jeszcze po twej dobroci i wdzięku, niż po twej świetności i blasku. Ani pokuta, ani jałmużny, ani Wedy święte, ani ofiary nie zrównoważą jednego z twych spojrzeń.

Tyś Prawdą samą!

źródło: EDWARD SCHURE “WIELCY Wtajemniczeni” ZARYS TAJEMNICZYCH DZIEJÓW RELIGJI, Warszawa 1911