Sefer Bereshit

Mojżesz zaślubił Seforę, córkę Jetra i długie lata pozostawał u mędrca Madjanitów. Dzięki tradycjom etjopskim i chaldejskim, przechowywanym w świątyni, mógł uzupełnić i skontrolować to, czego się nauczył w sanktuarjach Egiptu, mógł wzrokiem sięgnąć do najdawniejszych cyklów ludzkości i drogą indukcji w przyszłość jej zajrzeć. U Jetra również znalazł dwie księgi kosmogonji w Genezie przytoczone „Wojny Jehowy” i „Pokolenia Adama” i zagłębił się w ich studjowaniu.

Dzieło, jakie zamyślał podjąć, wymagało zupełnego zaparcia się siebie. Przed nim Rama, Kryszna, Hermes, Zoroaster, Fo-Hi utworzyli religje dla ludów; Mojżesz pragnął stworzyć lud dla wiekuistej religji. Projekt ten zarówno śmiały ja k kolosalny, wymagał potężnych podstaw. Tą myślą kierowany, Mojżesz kreśli swą „Księgę Zasad” (Sefer Berezit) – skoncentrowaną syntezę całej wiedzy przeszłości i zarazem gotowe ramy wszelakiej wiedzy przyszłości –  klucz do Tajemnic-pochodnię Wtajemniczonych – punkt zborny całego narodu Żydowskiego.

Postarajmy się dociec, czem była Genezis w umyśle Mojżesza. Innem światłem płonęła tam ona  i o ileż bardziej bezgraniczne światy obejmowała, niż ta maleńka ziemia, wynurzająca się z późniejszych redakcji tych ksiąg, – Septuaginty i łacińskiego przekładu św t . Hieronima. Klucz do tej księgi tajemniczej stanowią

1) Symbolizm egipski,

2) Symbolizm wszystkich innych religji cyklu starożytności,

3) Synteza doktryn ezoteryzmu, wynikająca z porównania Prawd ezoterycznych, począwszy od Indji z okresu wedyjskiego, a skończywszy na Wtajemniczonych chrześcijańskich pierwszych wieków ery naszej.

Kapłani egipscy, nauczają autorowie greccy, mieli trzy sposoby wyrażenia myśli swoich: pierwszy sposób był jasny i prosty, drugi symboliczny i pod przenośniami, trzeci święty i hieroglificzny. Każdy wyraz więc miał według ich woli znaczenie właściwe, przenośne i święte. Takim był gienjusz ich języka. W naukach teogonji i kosm ogonji dotyczących, kapłani używali zawsze trzeciego sposobu. Ich hieroglify więc posiadały potrójne znaczenie, odpowiadające sobie wzajem , lecz i rów ne zarazem.

Ostatnie dwa nie mogły być bez klucza zrozumiałem i. Zważywszy egipskie źródło wiedzy Mojżesza, wątpić nie możemy, iż skreślił Genezis hieroglifam i  egipskiem i o potrójnem znaczeniu, klucz do niej i ustne wytłómaczenie tajemnic najbliższemu swemu otoczeniu powierzywszy. Kiedy za czasów Salomona tłómaczono Genezis głoskam i fenickiem i, kiedy po niewoli babilońskiej Bzdrasz redagował ją w głoskach aramejsko-chałdejskich, kapłaństw o żydowskie już ten klucz zatraciło, lub też niedostatecznie nim władało. Tłómacze greccy Biblji posiadają już przebłyski zaledwie ezoterycznego znaczenia tekstów,  św. Hieronim zaś, pomimo swej dobrej woli i umysłu wielkiego, dokonując przekładu łacińskiego podług hebrajskiego tekstu, nie mógł przemknąć pierwotnego znaczenia Biblji. To też czytając Genezis w now ych tłom aczeniach, docieramy jedynie do jej niższych pokładów.

Dla intuicyjnych przecież, głębokie jej znaczenie wytryśnie nieraz nagle z tekstu, jak błyskawica go oświetlając; dla Wtajemniczonych przeziera poprzez

*) Rzeczywistym odnowicielem kosmogonji Mojżesza był człowiek gienjalnego umysłu, dziś jeszcze zapom niany nieledwie, gdyż zbyt duchem swym czasy nasze wyprzedził – Fabre d’Olivet, autor dzieła: „La langue hebrai’que restituóe”.

fonetyczną budowę wyrazów przyjętych, lub stworzonych przez Mojżesza, tych sylab iście magicznych, w które wtajemniczony Ozyrysa zakuł myśl swoją, niby metal dźwięczny w doskonałe formy. Za pomocą badania tego fonetyzmu, noszącego piętno świętego języka świątyni, za pośrednictwem klucza, jakiego nam dostarcza Kabbała żydowska, możemy dziś pojąć i odtworzyć Genezis rzeczywistą. Tak więc, myśl Mojżesza wychodzi zwycięsko z otchłani wieków, z mętów pierwotnej teologji, z pod popiołów zaprzeczającej jej krytyki. Dwa przykłady rzucą światło na to, czem był język świątyni i w jaki sposób potrójne jego znaczenie odpowiadało sobie wzajem w symbolach Egiptu i Genezis.

Na wielu pomnikach egipskich widzimy kobietę uwieńczoną, dzierżącą w jednej ręce krzyż – symbol wiekuistego życia, w drugiej berło w kształcie kwiatu lotosu zakończone-symbol inicjacji rzeczywistej.

To bogini Izyda.

Otóż Izyda ma trojakie znaczenie: wyobraża ona kobietę i rodzaj żeński wogóle, uosabia w sobie syntezę natury ziemskiej wraz ze wszystkiemi zawartem i w niej potęgami, oraz symbolizuje naturę niebiańską  i niewidzialną-właściwy żywioł dusz i umysłów -światło duchowe, samo przez się w sobie pojęte, jakie jedynie stanowi inicjację.

Symbol, odpowiadający Izydzie w tekście Genezy i w pojęciu judzko-chrześcijańskiem, to Ewa – Hewa – Wiekuista kobiecość.

Nie jest to jedynie żona Adama, lecz małżonka Boga samego. W niej jest zawarte trzy czwarte Jego Istoty. Gdyż Imię Wiekuistego JEWE, z którego uczyniliśmy niewłaściwie Jehowah i Jaweh składa się z przybranki Iod i imienia Ewy.

Wielki kapłan Jeruzalemu raz do roku wymawiał to Boskie Imię, litera po literze w takiem brzmieniu: „Jod, He, Wau, He”.

Pierwsza głoska wyobrażała myśl Bożą i wiedzę teogoniczną; trzy litery imienia Ewy wyobrażały trzy porządki natury, trzy światy, w których się ta myśl przejawia wraz z odpowiadającemi im naukami kosmogonicznemi, psychicznemi i fizycznemi.

Niepojęty zawiera w sobie Wiekuistą Zasadę Męską i Kobiecą zarazem. Ich zupełne zespolenie stanowi Jego potęgę i tajemnicę. Oto czego Mojżesz, wróg wszelakiego wyobrażenia Bóstwa, nie mówił ludowi, lecz co ukrył symbolicznie w samej budowie Jego Imienia i co adeptom swym odkrył. Ewa, ta zachwycająca grzesznica, ciekawością przewiniająca, objawia nam w ten sposób swe powinowactwo głębokie z Izydą ziemską i boską, Bogów Macierzą, w swem niezgłębionem łonie wiry gwiazd i dusz ukrywającą.

Lecz oto przykład drugi:
W historji Adama i Ewy głównym aktorem zjawia się wąż. Geneza zwie go Nahasz. Cóż przecież oznaczał wąż w misterjach świątyń? Indje, Egipt, Grecja odpowiadają jednogłośnie: wąż skręcony w koło oznacza życie powszechne, którego działaczem magicznym jest światło astralne. W znaczeniu głębszem jeszcze Nahasz oznacza siłę, która w ruch to życie wprowadziła. Grecy zwali ją Eros – Miłość, lub Pożądanie.

A teraz, gdy zastosujemy oba te znaczenia do historji Adama, Ewy i węża, ujrzymy, iż upadek prarodziców naszych, tak zwany grzech pierworodny, staje się nieskończonym rozwojem natury Bożej, powszechnej, z jej królestwami, rodzajami i gatunkami w groźnem i nieubłaganem kole bytu.

Oba te przykłady pozwalają nam rzucić spojrzenie w głębiny Genezy Mojżesza, dając nam przebłysk tego, czem była kosmogonja dla Wtajemniczonego starożytności i jak niezmiernie od współczesnej się różniła.

Dla wiedzy współczesnej kosmogonja na kosmografji się ogranicza. Znajdujemy w niej opis cząsteczek świata widzialnego wraz z badaniem łańcucha przyczyn i skutków fizycznych naszej sfery. Dla mędrców Indji i Egiptu był to jedynie zewnętrzny pozór świata, jego ruch pozorny, inną Rzeczywistość odzwierciedlający. Przyczynę tego ruchu dostrzegali oni w jego Istocie wewnętrznej, w jego Ruchu Zasadniczym.

Podobnie bowiem jak w życiu ludzkiem każdy ruch wypływa z myśli i woli, porządek widzialny wszechświata jest odbiciem porządku niewidzialnego, to jest sił kosmogonicznych, monad duchowych, królestw, rodzajów i gatunków, które przez swe ustawiczne zstępowanie w materję, wyTwołują rozwój życia. Wiedza nowożytna bada stronę zewnętrzną jedynie, niby skorupę wszechświata-wiedza świątyń starożytności dążyła do zbadania jego wnętrza, jego  ukrytego mechanizmu. Nie wyprowadzała ona inteligiencji z materji, lecz materję z inteligiencji.

Wszystkie wielkie Inicjacje Indji, Egiptu, Judei i Grecji znały pod rozmaitemi formami ten porządek zasad, potęg, dusz, gieneracji, wypływających z Przyczyn – Ojca Niepojętego.

Mojżesz, ten potomek duchowy Hermesa, zawarł więc w dziesięciu pierwszych rozdziałach Genezis prawdziwą ontologję podług porządku i pokrewieństwa Zasad. Wszystko, co ma początek i koniec mieć musi. Geneza przedstawia nam więc równocześnie ewolucję w czasie i dzieło stworzenia w wieczności, jedynie Boga godne.
Kosmogonja ta łączy potężną treściwość gienjuszu semickiego z dokładnością matematyczną gienjuszu egipskiego. Styl opowiadania przypomina posągi, zdobiące wnętrze grobów królewskich w swej sztywnej surowości, będące wyobrażeniem niezgłębionych Tajemnic. Całość na myśl nasuwa budowy Cyklopów, a wśród wątłych wersetów tłómaczy pierwotna myśl twórcy gdzieniegdzie z mocą błyskawicy przebłyska.

W pierwszych rozdziałach, nieporównanej wielkości, czujemy niejako tchnienie Aelohima, odwracającego jedną po drugiej wiekami brzemienne stronice  księgi Wszechświata.

Jakie naprzykład znaczenie miało dla Wtajemniczonego Przenajświętsze Imię Aelohima?

Znaczyło: On – Bogowie – Bóg Bogów. Aelohim bowiem, to liczba mnoga od Aelo – Imienia Najwyższej Istoty u Hebrajczyków i Chaldejczyków, pochodzącego od Źródłosłowa AEL, oznaczającego wzniosłość, moc i potęgę ekspansywną zarazem. Nie jest to już więc Istota w sobie samej zwarta – absolutna idea, lecz Pan światów, którego myśl rozkwita mirjadami gwiazd, ruchomych sfer i światów. W zasadzie Bóg stworzył niebiosa i ziemię.

Lecz początkowo niebiosa te były myślą jedynie nieograniczonego czasu i przestrzeni, zamieszkałą przez miłczenie i próżnię. A tchnienie Boże unosiło się nad przepaściami. Cóż wyjdzie najpierw z jego łona. Słońce może?… planeta?… mgławica?…

Nie, to co się w początkach z Niego zrodziło, to było światło: Aur.

Nie jest to jednak światło fizyczne, lecz duchowe, zrodzone z dreszczu Boskiej Izys w łonie Nieskończonego,- dusza wszechświata, światło astralne, substancja dusze wytwarzająca, w której one się rozwijają, subtelny element, przez który myśl udziela się poprzez nieskończone przestrzenie, światło Boskie,  słońca wszystkie poprzedzające i wypływające z nich zarazem.

I oto w potężnym „wydechu” Twórcy ogarnia ono wszechświat, aby powrócić do swego Źródła dążeniem Miłości w głębokim „W dechu” Wieku istego. W falach Boskiego eteru drżą już niby pod zasłoną formy astralne światów i istot wszelkich.

Oto co dla Maga – Wtajemniczonego zawierało się w słowach Genezy:
„RUA, ABLOHIM, AUR” (Tchnienie – Aelohim – Światło). *)

Dopiero z łona tego Światła duchowego, pierwotnego, niematerjalnego wypływa sześć dni stworzenia, to jest Zasady, formy, nasiona, dusze wszechistot etc.

A jakież jest ostatnie dzieło Stwórcy, wyobrażające Istotę Jego w czynie – Żywe Słowo, w którem Alfa i Omega myśli Bożej zawarta?
To Adam – Ewa: Mężczyzna – Kobieta.
Symbol ten nie przedstawia, jak nauczają nasi egzegeci pierwszej pary ludzkiej na ziemi, lecz Boga w Jego tworach we wszechświecie i rodzaj ludzki zarazem: ludzkość powszechną poprzez wszystkie nieba.

Bóg stworzył człowieka na podobieństwo swoje, stworzył go mężczyzną i kobietą zarazem.  Ta Boska para, manifestacja IBWE poprzez światy, to przejaw Bożego Słowa. Sfera zamieszkiwana przez nich początkowo, którą Mojżesz swą potężną myślą ogarnia, to nie raj legiendowy, lecz Eden,

*) Jest to hieroglificzny skrót pierwszego i trzeciego wersetu Genezy. Wyraz Aur, oznaczający światło, jest, jak widzimy, wyrazem Rua – tchnienie, odwrotnie wziętym. Tchnienie Boskie, powracając do swego Źródła, stwarza Światło duchowe.

Hadama, substancja wszystkich światów, to sfera bezgraniczna Zoroastra, to ziemia wyższa Platona – Królestwo Niebieskie powszechne. Jakiż będzie rozwój ludzkości w czasie i przestrzeni? Mojżesz wyobraża go w skrócie, w historji upadku pierwszej pary ludzkiej. W Genezie, Psyche, dusza ludzka, nosi miano Aiszy. Jest to drugie imię Ewy.*) Jej ojczyzną Szamaim – niebo. Żyje tu ona szczęsna, lecz siebie nieświadoma w Boskim eterze.

Cieszy się Niebem, nie pojmując go. Gdyż, ażeby go pojąć, należy o niem zapomnieć i znów wspomnienie w sobie obudzić, trzeba je stracić i znów odzyskać.

Poznanie owo zdobędzie ona przez cierpienie, pojmie Prawdę przez swój upadek. Lecz upadek to zgoła inny, niż ów dziecinny grzech pierworodny Biblji.

Przez żądzę poznania w ciemnicę bytu pociągnięta, Aisza spada, przestaje być duchem czystym, w eteryczne ciało odzianym. Przyodziewa na się ciało materjalne, wstępuje w koło złudnego bytu.

Lecz nie raz jeden się wciela, a razy tysiące, w szatach wciąż grubszych, wedle światów, jakie zamieszkuje.

 

*) Geneza II 23. Aisza – Dusza utożsamiona tu z kobietą, jest małżonką Aisz’a – Intelektu, utożsamionego z mężczyzną. Powstała ona z niego i jego połowę nierozdzielną stanowi. Tenże stosunek istnieje między Djonizosem i Persefoną w misterjach orficznych.

Spada coraz niżej i o swej Ojczyźnie zapomina.

Zasłona pokrywa jej wzrok wewnętrzny. Znikła Boska świadomość, w więzach, m aterji Niebo zapomniane. Słaby przebłysk jedynie przypomnienia utraconego Raju w niej żyje. I na mocy tej iskierki wysiłkiem własnym odrodzić się musi. Tak! Aisza żyje jeszcze w tej parze istot nagich, spoczywających bez obrony na ziemi dzikiej, pod wrogiem niebem, przez błyskawice rozdzieranem.

Raj utracony?

Ależ to Niebiosa bezgraniczne przed nią i poza nią.

Tak to Mojżesz upostaciował ludzkość we wszechświecie, cele jej ostateczne mając na widoku.*)   W Aiszy ziemskiej, w tej duszy ludzkości całej poczucie Boskości promieniało niegdyś wyraźnie wraz z płomieniem Agni w krainie Kusz, na stokach Himalajów.

Lecz oto w bałwochwalstwie zda się ono zanikać pod tyranją Assyryjską wpośród ludów
wojujących i bóstw, co się pożerają wzajem. Mojżesz przysięga sobie, iż znów je rozbudzi, kult AELOHIMA ustanawiając.

Ludzkość cała, zarówno jak człowiek każdy, musi stać się wyobrażeniem JEWE. Gdzie przecież znaleźć lud, który wcieli to pojęcie w siebie i Słowem Życia dla ludzkości się stanie?

*) W samarytańskim wykładzie Biblji, do imienia Adama dodany epitet: uniwersalny, nieskończony. Chodzi więc o rodzaj ludzki poprzez wszystkie sfery bytu.

Nad tem zagadnieniem rozmyślając w głębokiem milczeniu podziemnych krypt świątyni, Mojżesz słyszy głos wewnętrzny, niby promień światła duszę jego rozjaśniający:

„ Udaj się na Horeb – na górę Pana!”

 

źródło: EDWARD SCHURE „WIELCY Wtajemniczeni” ZARYS TAJEMNICZYCH DZIEJÓW RELIGJI, Warszawa 1911