Unikalne Komunikaty

We wcześniejszych komunikatach, które przyszły do mnie w formie automatycznego pisania, zanim Pharos się odezwał, pojawiło się wiele różnych charakterystycznych pisma – zmieniających się wiele razy podczas jednego krótkiego posiedzenia, a tematy, o których mówiono, były zazwyczaj o tak osobistej naturze, że nie mogłem ich zweryfikować bez nietaktowności; ani nie mogły zostać udostępnione publicznie. Wiele z tych wiadomości było również unikalnych i różnorodnych w charakterze, z czego przedstawiam tutaj kilka przykładów.

E. R. EAMES.

Od samego początku istniał jeden komunikujący się o dość lekceważącym charakterze, który uparcie pisał imię „E. R. Eames” raz za razem i wstawiał różne zabawne, satyryczne lub zuchwałe uwagi, zarówno do nas osobiście, jak i w odniesieniu do innych autorów. Ani pan U., ani ja nigdy nie znaliśmy ani nie słyszeliśmy o osobie o takim nazwisku. Znałem kilka osób, które pisały swoje nazwisko „Ames”, ale żadnej, która pisałaby je jako „Eames”, i zaczęło mnie męczyć ciągłe powtarzanie tego imienia, i powiedziałem to. Ale mimo to „E. R. Eames” nadal się pojawił wielokrotnie. Wtedy powiedziałem: E. R. Eames, wiesz, że nie wiemy, kim jesteś. Czy mógłbyś nam coś o sobie powiedzieć, gdzie była twoja ojczyzna i dlaczego tak często i bez sensu piszesz to imię?

Odpowiedź: Urodzony w Nowym Jorku, zmarły w Albany – stałem nieopodal miejsca, gdzie udzielane były komunikaty i byłem pewien, że wy dwaj jesteście przyjaciółmi dla samotnych ludzi.
Pewnego wieczoru, gdy wiele zdań różnych pisarzy było zaczynanych i pozostawianych niedokończonych i zastanawialiśmy się dlaczego, jego znane pismo pojawiło się następująco:

Nie jesteś w odpowiednim stanie, aby przyjmować towarzystwo takie.- E. R. Eames.

Wtedy powiedziałem:

Q.-Znowu jesteś tutaj, panie Eames! Kiedy już ci powiedzieliśmy, że nie chcemy twojego towarzystwa, ponieważ jesteś nam nieznany i wydaje się, że nie masz zbyt wiele do powiedzenia.

A.-Tak, tak nam powiedzieliście, ale i tak jestem tutaj!
Q.-Ilu was jest obecnych razem z tobą?
A.-Zdenerwowana grupa dziwaków jest tu dziś wieczorem – mamy dziwaków tutaj, tak samo jak wy w ciele.-E. R. Eames.

Następnie inna ręka napisała:
Eames to jedna z tych dziwaków, których jeden z waszych przyjaciół próbuje zatrzymać, ale i tak się dostaje.
Q.-O jakim przyjacielu mówisz?

Następnie napisał Eames:
A.-Grecki koleś – jest całkiem niezły, tylko nie rozumiemy jego pisma; jest takim pośrednikiem między nami wszystkimi. Zastanawiałem się potem, czy nie chodziło o Pharosa, który jeszcze nie był znany z imienia.
Q.-Pan Eames, dlaczego przychodzisz, gdy nie prosimy cię o to?
A.-E. R. Eames nie czeka na namowy – dookoła ciebie zbierają się wszystkie znużone i rannę dusze potrzebujące pomocy – każdą piosenkę i kazanie, które możecie dać ubogim-(przerwanie).

Innym razem zaprezentował się tak:
E. R. Eames-Wszystkie moje życzenia są przez was wyśmiewane.
Urodzony z dobrej –
Tutaj przerwała inna osoba, która napisała:
E. R. Eames to dziwak.
Na co Eames odpowiedział:
O matko-tak!
Q.-Pan Eames, trudno nam zrozumieć, jak cię traktować.
A.-Nie chciałbym cię oszukiwać, ale muszę się pośmiać, nawet tutaj!
Q.-Ale czy nie możesz być poważny od czasu do czasu?
A.-Nigdy nie byłem poważny za życia cielesnego – i teraz też nie mogę.
Q.-Ale czy życie tam, gdzie jesteś, nie jest poważną sprawą?
A.-O, zamknij się! Przestraszyłeś faceta!
Pan U. tutaj zadał pytanie, na które się sprzeciwiłem, ponieważ chciałem pozbyć się E.R. Eames – wtedy zostało napisane:

 A.-Kość twoich kości powinna mieć swoją szansę.

To odnosiło się do próśby pana U. Pojawilo się nowe pismo, ale wydawało się, że nie jest w stanie pisać jednoznacznie – wtedy inna osoba napisała: „E. R. Eames bardzo się staraĺ, żeby przyjść.”

B. F. U.-Niech przyjdzie i opowie nam coś o sobie. Jak odszedłeś z ciała, panie Eames?
A.-Skremowano mnie – spalono mnie, kiedy jeszcze żyłem – ciało w wodzie, i jak ktoś zgadł, że utopiony nie może podpisać mojego imienia – ale ja mogę.
Q.-Jaki teraz obszar zajmujesz?
A.-Kiedy i gdzie idziemy,
Ziemianie nie mogą wiedzieć.

Opis, który otrzymałem, zrozumiałem jako to, że prawdopodobnie został wysadzony w powietrze na jakimś parowcu i spalony, a jego ciało zostało znalezione w wodzie.
Q.-Gdzie byłeś, kiedy zostałeś spalony i utopiony?
A.-Albany, N. Y.
Q.-W jakim roku to było?
A.-1883 – powróciłem w 1884. Zawsze żyłem w Albany; piosenkarz, Rouse był tym, kto powiedział, że nie potrafię podpisać mojego imienia – porucznik.

W innym przypadku napisano:
E. R. Eames mówi, że potrafi podpisać swoje imię, jeśli zostanie utopiony –
a nawet z wielkim szarpaniem!
Q.-Ale dlaczego przychodzisz do nas?
A.-Trochę jestem samotny, a ty jesteś dobrą osobą.
Kiedy pan U. skrytykował ogólną wypowiedź jakiegoś piszącego w odniesieniu do warunków życia po śmierci, E. R. Eames odpowiedział:
E. R. Eames.- B.P.U. nie rozumie, pomimo swojej logiki, naszego otoczenia; za dwadzieścia lat będzie wiedział więcej niż teraz – Wokoło was są warunki, których nie rozumiecie.

Pewnego wieczoru ogłosił:
No dobrze, dołączyłem do Towarzystwa Dusz, które jest pragnie wiązać się w konkretny sposób z tymi na waszym poziomie.
Q.-Czy możemy pomoć Twojemu Towarzystwu?
A.-Możecie pomagać, gdy zdecydujemy się na odpowiednie metody.
Po dołączeniu do tego Towarzystwa E. R. Eames nie
pojawiał się w pobliżu nas przez kilka miesięcy, nagle jednak pojawił się znany E. R. Eames.

Powiedziałem:
Q.-Więc znowu jesteś tutaj! – Czy kiedykolwiek mnie znalazłeś za życia?
A.-Portland, Oregon, to miejsce, gdzie po raz pierwszy się poznaliśmy.
Odnosi się to do faktu, że moje pierwsze eksperymenty w automatycznym pisaniu rozpoczęły się podczas wizyty w 1889 roku na Wybrzeżu Pacyfiku, a pierwsze fragmentaryczne pisanie przyszło do mnie w Portland, Oregon; więc odpowiedziałem:

A.-Tak, pamiętam, że twoje imię było jednym z pierwszych, które napisano, gdy próbowałem uzyskać te pisanie. Co przyciągnęło ciebie do mnie, skoro nigdy cię nie znałem za życia na ziemi?
A.-Byłem śmiały i zawsze miałem dziwaczną atmosferę i czułem się jak w domu wśród takich jak ty i B. F. Underwood.

Mój czytelnik zauważy, że przyjaciel Eames był całkowicie szczery, jeśli nie były to komplementy w jego wypowiedziach. Jednym z ostatnich przypadków, w których pojawilo się to imię, było następujące, po kilku miesiącach milczenia:

E.R. Eames cieszy się, że ma okazję wznowić przyjazne stosunki z Underwoodami.
Q.-Twoje przyjazne uczucie jest odwzajemnione – jak się miałeś od czasu, gdy ostatnio od ciebie słyszaliśmy?
A.-Całkiem nieźle.

S. A. U.-Mam nadzieję, że przestałeś już pisywać swoje imię tak często?
A.-Imię było wszystkim, co było ze mną związane.
S. A. U.-Mimo to mam do ciebie raczej przyjazne uczucia, ponieważeś był jednym z pierwszych, którzy skomunikowali się ze mną w ten sposób.
A.-Tak, byłem, a ponieważ jestem taki zadziorny, mogę nawiązać kontakt, gdzie bardziej rozsądne duchy nie odważyłyby się wstać.

Zwracam uwagę na pozornie naturalny charakter tego jednoosobowego komunikanta, z którym mieliśmy niewiele wspólnego, a kto przyszedł do tego sposobu komunikacji w podobny sposób, jak takie jednostki wchodzą w nasze życie tutaj; ton myśli i wybór języka były zawsze zwyczajne, z nutą lekkiej zabawy, takiej jak gdy ktoś inny ogłaszał, że ktoś odpowiedzi na jakie pytanie filozoficzne, szybko napisane było: „Dziwak! – E. R. Eames”, co sugerowało ocenę Eamesa tego, który był ogłoszony.

Teraz, czy jest bardziej prawdopodobne, że moje podwyższoną wersja podstawową tej miłej nudziarza jako komunikatora w nierównych i niespodziewanych odstępach czasu, aby mnie oszukać, czy też był dokładnie tym, za co się podawał, zwyczajnym, niematerialnym duchem, zachowującym swoje cechy doczesne?

Prawie-potwierdzenie tej prawdopodobieństwa takiej jednostki, która mogła istnieć, zostało niedawno podane w liście od członka rodziny Eamesa (napisany po przeczytaniu artykułu w Religio Philosophical Journal, w którym dałem krótkie oznajmienie dotyczące pisania E. R. Eamesa), kto stwierdził, że choć nie znała konkretnego członka rodziny, charakter jego komunikacji był zgodny z cechami rodziny, zwłaszcza z miłością do zabawy i tonem odpowiedzi.

HISTORIA NIEWOLNICY

Przyjmujmy na chwilę teorię o podświadomej jaźni, jak może ona w ogóle wyjaśnić fakt, że to ja pisałem poniższą przerażającą wiadomość, która pojawiła się po zupełnie innej treści i przyszła w momencie, kiedy nic nie było czytane ani myślane przez żadnego z nas, co mogłoby obudzić stare emocje anty-niewolnicze z trzydziestu lat temu.

Po krótkiej chwili przerwy, gdy inna wiadomość była już zakończona, zapytalismy:
Q.-Kto teraz będzie komunikował się z nami?
A.-Południowa kobieta, Sally.
Q.-Sally, jakie nazwisko?
A.-Sally,-dziewczyna na włóczega i niewolnica-chce powiedzieć, że wszyscy są tutaj równi.
Q.-W jakim stanie południowym mieszkałaś, kiedy byłaś w naszej postaci?
A.-Luizjana.
Q.-Co przyciągnęło cię tutaj teraz?
A.-Wasza miłość do uciskanych.
Q.-Masz jakaś specjalną wiadomość do przekazania?
A.-Tak: kobiety naszej barwy skóry mają zostać podniesione do naturalnego poziomu wszystkich kobiet. Urodzą się tacy, którzy zobaczą to jako możliwe.
Q.-Jeśli byłaś niewolnicą, jak to się stało, że interesowałaś się kwestią kobiecą, skoro jest to zaawansowany pomysł?
A.-Dostawałam specjalne przywileje, tak jak wszystkie urocze dziewczyny, kiedy zmysłowi mężczyźni byli panami.
Q.-Kiedy zmarłaś?
A.-Rozdarta przez psy gończe siedem lat przed oderwaniem się Luizjany.

Słowa „Rozdarta przez psy” zostały napisane, jakby reprezentowały akt, dużymi, poszarpanymi literami. Drzwiłem, czytając to, i wyraziłem swojego przerażenie, a także wątpliwości co do prawdziwości tej historii. Natychmiast przyszła ta odpowiedź:
A.-Południowcy nie pozwoliliby, by doszło do takich okrucieństw; ale niewolnictwo znało krwawe historie.
Q.-Jaki jest powód twojego teraz przyjścia do mnie z tą straszną relacją?
A.-Duchy są duchowe. Powinieneś znać wszystkie strony życia duchowego.
Odkąd to zostało napisane prawie pięć lat temu, wielokrotnie przywoływałem to do pamięci, gdy czytałem w codziennych gazetach o coraz bardziej intensywnych wysiłkach kolorowych kobiet wszedzię w klubach, towarzystwach i w indywidualnych przypadkach, aby „podnieść siebie do naturalnego poziomu wszystkich kobiet”, i radowałem się w swoim sercu, że mam przywilej bycia wśród „tych, którzy się urodzili i zobaczą to jako możliwe”, w co naprawdę głęboko wierzę.

Czas rzeczywiście jest teraz niemal blisko, kiedy niezależna osobistość kobiet rasy kolorowej będzie uznawana i szanowana.

REDAGUJĄCY Z BOSTONU

Pewnego wieczoru pierwsze napisane słowa brzmiały:
Czekamy.
Q.-Kto czeka?
A.-Redaktor z Bostonu.
Następnie pojawiło się imię osoby, którą spotkaliśmy, ale nie byliśmy z nią bliscy.
Q,-Czy spotkałeś się z naszą wspólną przyjaciółką, panią H?

A.-Marah?-Tak, byłem swiadomy jej duchowej mocy i chęci skontaktowania się bezpośrednio, ale nie mogłem.
Q.-Była tak bliska przyjaciółką twojej rodziny, myślę, że wy dwaj powinniście się już spotkać?
A.-Dusze z nas, które były przyjaciółmi zmysłów, nie zawsze się tutaj do siebie dostosowują.
Q.-Czy w czasie twojego życia ciągłego oczekiwania na wieczne życie?
A.-Nie miałem konkretnych pomysłów na temat świata poza.
Q.-Ale wierzyleś, że w jakiś sposób będziesz żyć dalej?
A.-Oczekiwałem życia duchowego, ale nie takiego, jakiego znalazłem tutaj.
Q.-Czy nadal interesujesz się przyjaciółmi, których zostawiłeś za sobą?
A.-Tak, dziećmi i żoną.
Wątpiłem, czy miał dzieci, ale pan U. myślał, że tak było.
Q.-Pamiętasz panią L.?
Ta kobieta była daleką krewną osoby, która miała komunikować się i współpracowniczą w jego gazecie.
A.-J.G. była jej pseudonimem literackim – nazwa została nadana przez mnie; Marah i ona były dobrymi przyjaciółmi – obie trochę ekscentryczne.
Znałem literacki pseudonim pani, ale nie wiem, czy zostal on wybrany przez redaktora; wiedziałem także, że obie wymienione, mimo lat róznicy w wieku, były sobie drogie, a obie były „ustawione” w swoich własnych osobliwych sposobach.
Q.-Pani H. i ty byliście przyjaciółmi przez tak dlugi czas, że trudno mi by się spodziewać takiego stwierdzenia.
A.-Tak, byliśmy dobrymi przyjaciółmi, ale nie mieliśmy wiele wspólnego z sobą w rzeczywistym uczuciu.
Q.-Odkad rozpocząłeś nowe życie, znalazłeś jakieś metody komunikacji z rodziną?
A.-Spiritualizm w najgorszym wydaniu tak zhańbił prawdę, że było niemożliwe nawiiązanie kontaktu z tymi, których kochamy.

Następnie pojawiła się prośba, abyśmy przekazali jego rodzinie jego słowo, ale ponieważ nie byliśmy z nimi zaznajomieni i znalezienie się w niezręcznym położeniu, gdybyśmy to zrobili, oczywiście nie mogliśmy się zgodzić. Przytaczam ten przykład tylko po to, aby pokazać, że w połączeniu z tym, co wiedzieliśmy, często pojawiały się twierdzenia, które były nam nieznane, więc trudno było nam pochodząc z naszych umysłów, skad́kolwiek by pochodziły.

Na tym samym posiedzeniu napisano następującą wiadomość, która rzekomo pochodziła od innego przedstawiciela Hub:
Boston był miejscem narodzin indywidualnej wolności. Jeszcze będzie miejscem narodzin oswiecenia duchowego.
Kiedyś napisano imię pana o wyjątkowym charakterze, byłym kapelanem wojskowym, bardzo wrażliwym i „nerwowym”, z którym pan U. miał przez krótki okres kontakt biznesowy. Rozpoczęło się to tak:
Kapelan F. jest gotowy do pisania, ale mam nadzieję, że będziesz rozważał, jak łatwo ranne są jego uczucia. Gdy byłem z tobą, bardzo cierpiałem z powodu kontaktu z gruboskórnymi wolnomyąćcami i wciąż jestem obolały po tej doświadczenie.
S. A. U.-Jaką przekonuje B. F. U. o swojej tożsamości z osobą, za którą się podajesz?
A.-Zmiana artykułu w „Globe”-Złość-Umowa ze mną dotycząca odebrania papierów-Papierosy, które opłaciłem.

Chociaż moja ręka to napisała, wszystko to było dla mnie nowe. Pan U. przypomniał sobie, że dokonano pewnej zmiany w artykule, który pan U. pomagał panu F. napisać do pewnej bostońskiej codziennej gazety, ale nie był pewien, czy to było Globe. I chociaż wiedział, że wynajmował pokoje w tym samym budynku, w którym pan U. miał biuro, nie przypomniał sobie niczego dotyczącego czynszu znane panu U., ani nie zrozumiał aluzji do „papierów”. Gdy tak powiedział pan U., moja ręka napisała:
A.-Pokazuje, jak słaba masz pamięć.
Pan U., zauważając, że istnieje tu dowód załamania nerwowego, mówił uspokajająco o pracy charytatywnej rzekomego komunikanta, którą rzekomo lepiej pamiętał niż te punkty, do których się odnosił, i przypomniał jednego ze swoich protegowanych, któremu wiele razy pomagał. Ale to nie wydawało się łagodzącym, ponieważ następne napisane słowa pokazały:
A.-B. był kłopotem i zacząłem się go męczyć. Kapelan F. gardzi tym, że przypomina sobie te rzeczy w tym czasie. Czuję się zraniony twoim tonem, więc dobranoc. I tak zamknięto tę fragmentaryczną, ale charakterystycznie skarżącą się wiadomość.

OD NIEOKREŚLONEGO NADAWCY

Pewnego wieczoru pierwsza rzeczą napisaną było: „Czy wskażesz osobę, z którą najbardziej chcesz się skontaktować?”

Pan U. wymienił bliskiego krewnego, ale o niespecjalnie intelektualnych skłonnościach myślowych i wcale nie zainteresowanego niczym innym niż codziennymi tematami.
Odpowiedź nadeszła natychmiast, jakby od osoby wymienionej, ale brzmiała tak:

A.-Kontrola powinna być powierzona temu, kto zrobi najlepszy użytek z niej. Bądź rozsądny i dowiedz się jak najwięcej niezależnie od swojego klanowego pragnienia. Jest tak wiele do odkrycia, a ty powinieneś wiedzieć, że ja nie rozumiałem i nie rozumiem teraz rzeczy, które rozumiesz ty. Są tu obecni wielu, którzy są w stanie nauczyć zarowno ciebie, jak i mnie. Daj im możliwość.

Czy to naprawdę pochodziło od osoby, o którą bylo proszone, czy też wywodzi się od obecnych „zdolnych do nauki” i chętnych do tego, nie jestem pewien, ale pan U. wyrazil zgodę na sugestię, a ponieważ wcześniej zastanawialiśmy się nad postawionym pytaniem:

P.-Dlaczego tak wielu pozornie wykształconych i rozsądnych mędzium wydaje się być kontrolowanymi przez niewykształconych duchy Indian? Czy naprawdę jest możliwe, aby tacy kontrolowali istoty z innej rasy, które wydają się być ich przełożonymi?
A.-Tak-Jest tyle tak zwanych wykształconych ludzi, którzy są naprawdę na poziomie dzikim, że niewykształceni Indianie są najlepszymi tłumaczami ich przereklamowanego myślenia.

P.-Czy wszystkie dzieci, które umierają na Ziemi, rosną w rozmiarach i wiedzy, kiedy przechodzą na twoją stronę?
A.-Kiedy nierozwinietą kwiatuszki więdną, zanim osiągną dojrzalość z tobą, kiedy przejmujemy nad nimi kontrolę, robimy, co w naszej mocy, aby je rozwijać, ale może się zdarzyć, że czasem nie udaje nam się. Ale nie jesteśmy zobowiązani do informowania ciebie o naszych porażkach.
P.-Czy ci, którzy teraz piszą do nas z twojej strony, byli kiedyś na Ziemi w naszej postaci, czy też pochodzą z innych planet?
A.-Żyliśmy tak, jak teraz żyjecie; byliśmy kiedyś w ciele materialnym-gdzie, to nie ma znaczenia.
P.-Czy duchy wchodzące na twoją płaszczyznę idą do tych z rodziny, czy są przyciągane do tych, którzy sympatyzują z nimi, niezależnie od więzi rodzinnych?
A.-Relacje ducha, a nie tylko krwi.
P.-Czy dusza, raz zaczynająca się w jednostkowym człowieku, zawsze zachowuje swoją świadomą indywidualność, czy też wszystkie dusze w końcu laczą się w jedno powszechne bytowanie?
A.-Odbieramy bardziej wyraźnie niż to jest dla was możliwe. relacje między człowiekiem a Wszechświatem, ale nie jesteśmy na tyle zaawansowani, aby definitywnie odpowiedzieć na bardziej zawiłe pytania odnoszące się do Bytowania Wszechświata, które sprawiają nam kłopoty na tej płaszczyźnie tak samo, jak wam na waszej. Widzimy nieco bardziej jasno, co jest możliwe w kwestii dalszego rozwoju- to wszystko-jeszcze.
P.-Czy możecie nam powiedzieć, w czym polegała moc Chrystusa?
A.-Sympatia z Ludzkością.
P.-W czym tkwiła siła Buddy?
A.-Ta sama dusza.
P.-A Mahometa?
A.-Z powodu jego chęci podniesienia swojej rasy.
P.-A Konfucjusza?
A.-Sympatyczny zdrowy rozsądek i filantropijne zmartwienie.
P.-A Josepha Smitha, przywódcego Mormonów?
A.-Fizyczna wrażliwość, zmieszana z intensywnym idealizmem o zmysłowym charakterze.

Zakończę ten rozdział o niezwykłych komunikatach przykładem często niekończonych komunikatów, które dostaję przez swoją rękę i które są całkowicie tajemnicze w mojej wiedzy.

Pewnego dnia poczułem tak silnie dreszcz, który nauczyłem się rozpoznawać jako wezwanie do automatycznego pisania, że, chociaż nigdy nie udało mi się uzyskać satysfakcjonującego pisma bez obecności pana U., pomyślałem, że przynajmniej sprobuję. W starym, skupionym charakterze pisma było wtedy powoli napisane z wielkim wysiłkiem:

Więźniu-proszę siadaj dla mnie-rób dobrze.

Powiedziałem, że będę bardzo szcześliwy, jeśli osoba pisząca tego chce, i może użyć mojej ręki; czy mogę wiedzieć, kto komunikuje się? Próby pisania bardzo mnie obolały i wszystko, co zostało napisane, to „Syn Cro (potem nieczytelne) Jestem starym więźniem Berta-Konsekwencja” – tutaj próba została porzucona, ale wydało się to dość patetyczne, i zal mi było, że nie mogłem dowiedzieć się więcej o tej sprawie. Wydawało mi się, że złamane słowo Bert mogło być przeznaczone dla „Birth.”

źródło: Unique Communications, WITH OTHER PSYCHIC EXPERIENCES by SARA A. UNDERWOOD, Chicago 1896.