Sen magnetyczny

W rozdziałach poprzednich wspominałem kilkakrotnie, że następstwem zabiegów magnetycznych bywa czasem sen, w którym chorego należy pozostawić w spokoju. Najczęściej bywa to sen zwyczajny, przynoszący po obudzeniu pokrzepienie i poprawę stanu zdrowia; czasami jednak sen ten nabiera szczególnego charakteru i wymaga stosownego zachowania się osób otaczających.

Już sen zwyczajny po zabiegach, a zwłaszcza po przesileniu choroby, wymaga, żeby chorego nie budzono, choćby sen trwał dłużej niż dobę. Jeżeli konieczne są pewne drobne czynności przy chorym ze względów higjenicznych, np. zmiana pościeli, należy je wykonywać jak najdelikatniej i najostrożniej, starając się chorego nie zbudzić; gdyby zaś nie były naprawdę niezbędne, lepiej jest odłożyć je aż do przebudzenia się chorego. To samo odnosi się do podawania mu lekarstw, zmiany opatrunku, zmierzenia ciepłoty lub pulsu; jeżeli lekarz nie nakazał wyraźnie podejmować te czynności w określonych godzinach i nawet budzić do nich chorego w razie potrzeby, najlepiej zaniechać ich, a ciepłotę ciała lub tętno kontrolować jak najostrożniej, aby choremu snu nie przerywać.

Podobne poszanowanie dla snu u chorego zachować należy wtedy, gdy to nie jest sen zwykły, lecz magnetyczny. Od zwykłego odróżnia go niewiele cech zewnętrznych. Jedną z nich jest ta, że po obudzeniu się nie pamięta chory zwykle nic z tego, co zaszło podczas snu; pozatem uśpiony tak samo leży bez ruchu, tak samo oddycha spokojnie, tak samo nie słyszy rozmowy obecnych, jeżeli nie jest zbyt głośna, ale… słyszy magnetyzera. Nie odpowie mu wprawdzie na pytania, gdyż zazwyczaj w tym śnie nie mówi; ale śni o magnetyzerze i po obudzeniu się potrafi nieraz przypomnieć sobie, o czem magnetyzer mówił, nie zdając sobie jednak sprawy, skąd mu o tem wiadomo.**)

Inną cechą charakterystyczną snu magnetycznego jest wrażliwość uśpionego na dotknięcia – a nawet na bliskość – osób trzecich. Sympatje i antypatje są w tym śnie niesłychanie żywe; dotknięcia, choćby najlżejsze, osób obojętnych choremu na jawie, mogą mu być wyraźnie bolesne, a dotknięcia lub samo zbliżenie się osób niesympatycznych, może nań działać tak silnie, że nawet wywoła drgawki lub zesztywnienie całego ciała.

Dlatego to magnetyzer doświadczony zawsze zaleca pozostawienie chorego podczas snu w niezamąconym niczem spokoju. Chory leży wówczas, oddychając równo i nie poruszając się wcale nawet przez długie godziny, i to jest także jedną z cech, odróżniających ten sen od zwykłego; we śnie bowiem zwykłym człowiek bynajmniej nie jest nieruchomy, lecz co kilkanaście minut porusza się i zmienia położenie.

Zapewnienie uśpionemu spokoju powinno także obejmować zakaz wpuszczania do pokoju kogokolwiek obcego; obcy ten bowiem, nie znając natury snu, mógłby próbować uśpionego obudzić, czem zaszkodziłby bardzo jego zdrowiu, a nawet mógłby wywołać u niego atak konwulsyj. Sen, jak wspomniałem, musi trwać niezamącony aż do chwili obudzenia się dobrowolnego.1) W bardzo wyjątkowych wypadkach (jak np. pożar domu, konieczność bezzwłocznego wyjazdu, śmierć kogoś bliskiego) mógłby go obudzić jeden tylko magnetyzer, dmuchając mu w oczy (zamknięte) lub stosując szybkie

*) Konieczna jest zatem wielka ostrożność w prowadzeniu rozmów przy uśpionym, gdyż jakieś niepomyślne dla jego zdrowia przypuszczenia magnetyzera mogą pozostać w pamięci chorego po jego obudzeniu i wpłynąć nań przygnębiająco.

*) Znam wypadek, w którym uśpiony (inż. E. Libański) trwał przez trzy dni i trzy noce w nieprzerwanym śnie magnetycznym, poczem sam się obudził w doskonałem zdrowiu.

glaski poprzeczne („budzące”); nikt inny jednak nie powinien ważyć się na to, bo nie osiągnąłby celu, a uśpionemu zaszkodził. Sen magnetyczny czasem po kilku godzinach przechodzi sam przez się w inne stany, mniej lub więcej do zwykłego snu podobne, ale nie będące nim jeszcze bynajmniej; częściej zaś przechodzi – po głębokiem westchnieniu, co jest charakterystyczne – w sen zwyczajny. Łatwo to może osoba pielęgnująca poznać po tern, że chory po owem westchnieniu porusza się, odwraca na inny bok, oddycha nie tak równo i w ogóle zachowuje się nieco ruchliwiej. Jeżeli poruszy się jeszcze kilka razy w kilkunastominutowych odstępach czasu, można przyjąć, że napewno nastąpił już sen zwykły, zwłaszcza gdy magnetyczny trwał dość długo. Wówczas, jeżeli konieczność nakazuje, można chorego obudzić zwyczajnymi sposobami, a więc zawołaniem go po imieniu, lub poruszeniem go łagodnem.

Owe inne stany uśpienia magnetycznego będą omówione w dalszych rozdziałach; tu tylko nadmienię, że żaden rozumny magnetyzer nie będzie do nich dążył celowymi zabiegami. Nie będzie podobnież wywoływał omawianego teraz snu magnetycznego, tylko przyjmie go, jako niezależny od niego, ale celowy, wysiłek organizmu chorego dla zapewnienia sobie potrzebnego spokoju po przetrwanem przesileniu. Jedynie w bardzo rzadkich wypadkach, gdy rodzaj choroby powoduje szczególnie dotkliwe cierpienia fizyczne, które trwają nadal także po przesileniu, mógłby magnetyzer po gruntownej rozwadze spróbować celowymi zabiegami wprowadzić chorego w sen magnetyczny. Wtedy uprzedzi osobę dozorującą i krewnych chorego, że będzie się starał uśpić go dla sprawienia mu ulgi w cierpieniach.

Zabiegi, zmierzające do wywołania snu takiego, są te same, co zwykłe zabiegi magnetyczne, trwają tylko dłużej bez przerwy. Powolne głaski wzdłuż całego ciała powodują zwykle po 40 – 60 minutach uśpienie. Gdyby po godzinie zabiegów nieprzerwanych chory nic zapadł jeszcze w sen, można próbować głasków dalej przez pół godziny; jeżeli i wówczas sen nie nastąpi, to widocznie ten chory nie jest skłonny do uśpienia. Gdy zaś chory już śpi, należy natychmiast zaprzestać zabiegów i nie podejmować ich podczas snu na nowo, wyjąwszy jakąś niezwykle ważną przyczynę (drgawki i t. p.). Na sto osób zaledwie dwie lub trzy wpadają w sen magnetyczny; nie jest to zatem objaw częsty, ani łatwy do wywołania.

Dzieci usypiają tern łatwiej i szybciej, im są młodsze wiekiem; oto o jeden powód więcej, żeby dzieci nie magnetyzować zbyt długo, zwłaszcza że przez taki sen rodzi się skłonność zapadania weń tem rychlej przy magnetyzowaniu następnem. Ponadto rozwija się szczególnie silna łączność dziecka z magnetyzerem, która dla niewyrobionego jeszcze charakteru dziecka nie jest korzystna, utrudnia mu bowiem uzyskanie samodzielności. Taka wybitna łączność magnetyczna pozostaje także u ludzi dorosłych po śnie magnetycznym. Wpadają wtedy łatwo w ten sen przy magnetyzowaniu następnem, nawet bez zamiaru ze strony magnetyzera, a nadto wpadają w pewną zależność duchową od niego.

Zabiegi, stosowane w dniach następnych, bywają wprawdzie o wiele skuteczniejsze; ale ta zależność duchowa, objawiająca się ślepą wiarą w magnetyzera i żywą sympatją do niego, bywa dla obu stron krępująca. Mogłaby być nawet niebezpieczna, zwłaszcza wobec magnetyzera niezupełnie czystego moralnie, gdyby nie to, że tacy właśnie mniej mają uzdatnienia do wprawiania chorych w sen magnetyczny.

Może być natomiast kłopotliwa dla magnetyzera o wysokim poziomie etycznym, gdy chory uśpiony ma usposobienie histeryczne, a zwłaszcza gdy nim jest kobieta; wtedy bowiem owa łączność przerodzić się może w egzaltację, niełatwą nieraz do opanowania, i utrudnić spokojny przebieg dalszego leczenia. Stąd też pamiętać zawsze należy, że sen magnetyczny może być stosowany tylko wyjątkowo, i to po dojrzałej rozwadze.

źródło: „Magnetyzm Żywotny (Mesmeryzm) i jego własności lecznicze” JÓZEF ŚWITKOWSKI, BIBLJOTEKA-LOTOSU Nr 5 rok 1936, naucz. Uniw. J.K. we Lwowie, prezes Tow. Parapsychicznego im. J. Ochorowicza