Czemże ostatecznie jest magnetyzm

Odpowiedzi na to pytanie są różne; żadna jednak nie wyczerpuje zagadnienia, są to bowiem nie odpowiedzi na faktach oparte, lecz tylko hipotezy mniej lub więcej zgodne z faktami. Odkrywca nowoczesny magnetyzmu – znanego zresztą już od zarania dziejów ludzkości – Mesmer, uważał go za „fluid”, który z ciała magnetyzera przenosi się na chorego. Niektórzy późniejsi autorowie popierali hipotezę fluidu, przytaczając, że magnetyzowanie wyczerpuje siły fizyczne, i że „fluid” można umieścić w przedmiotach martwych, jak woda, papier, wata.

Nie rozwiązuje to oczywiście kwestji, czem jest sam „fluid”. Nazywając działanie fluidu „magnetyzmem zwierzęcym” (le magnetisme animal), zaczerpnął Mesmer określenia ze znanego we fizyce działania magnesów metalowych (żelazo, nikiel i t.p.); magnetyzowanie zatem byłoby udzielaniem choremu podobnych „linij sił”, jakie ma magnetyzer. Jeżeli te ułożone w pewnym określonym kierunku linje sił są wyrazem zdrowia, to magnetyzowanie jest układaniem w tymże kierunku linij sił u chorego.

Wynikałoby z tego, że magnetyzer nic ze siebie nie „daje” choremu, nie udziela mu żadnego swego fluidu, tylko działa nań podobnie, jak magnes stalowy działa na  kawałek żelaza, gdy go nad niem poruszamy, lub doń zbliżamy. Wtedy „choroba” byłaby tylko zaburzeniem naturalnego układu cząsteczek organizmu, a magnetyzowanie przywracałoby porządek w tym układzie. Za tern przemawia fakt, że organizm chory „sam” kieruje wpływ magnetyzmu do tych organów, które są w zaburzeniu, mimo że magnetyzer działa zdaleka głaskami na cały organizm.

Nie przeczy temu fakt, że magnetyzer męczy się i wyczerpuje zabiegami, chociaż nie używa do nich siły fizycznej. Między nim a chorym jest wpływ wzajemny: gdy magnetyzer „poprawia” układ organizmu u chorego, to równocześnie chory „psuje” układ u magnetyzera, a to zaburzenie układu wyraża się zmęczeniem*). Nie przeczy temu również fakt, że można magnetyzować wodę lub papier; a jeżeli istnieją rzeczywiście „izolatory”, jak jedwab, czy wosk, to one należałyby do ciał „diamagnetycznych”, co jednak jeszcze nie wyjaśniałoby ich własności izolujących. Rzeczywistość działania izolującego, nie przepuszczającego wpływów magnetyzowania, nie jest jednak dotychczas wystarczająco stwierdzona obserwacjami.

*) Nie wiem, czy taki wpływ wzajemny obserwowano także np. między bryłą żelaza, a magnesem stalowym; świadczyłyby o nim pośrednio zjawiska takie, jak „odmagnetyzowanie” wskutek zmian temperatury lub wstrząsów mechanicznych.

Za pewnego rodzaju „układaniem” cząsteczek pod wpływem zabiegów magnetycznych przemawia także fakt przenikania ich poprzez bieliznę chorego, nawet poprzez szkło, drzwi zamknięte i mury. Trudniej już zastosować się da analogja z magnesem metalowym we wypadkach, w których działanie objawia się nawet na znaczne odległości. Gdy jednak uwzględnimy także wpływ psychiczny magnetyzowania, sprawa odległości przestrzennej będzie miała znaczenie równie podrzędne, jak np. w telepatii (przesyłaniu myśli i uczuć na odległość) lub w jasnowidzeniu.

Idzie teraz o to, jakie „cząsteczki” organizmu układa zabieg magnetyczny w naturalnym, zdrowym, porządku. W magnetyzmie mineralnym są to atomy lub molekuły żelaza; trudno jednak przypuścić, żeby w magnetyzmie „żywotnym” były to komórki organizmu fizycznego, a tem mniej atomy chemiczne tych komórek. Jaki jest wpływ fizjologiczny magnetyzmu? Przyspiesza tętno krwi, zmienia temperaturę ciała, wywołuje poty, pobudza perystaltykę, podnosi tężyznę mięśni, wzmaga ciśnienie osmotyczne, a więc, ogólnie biorąc, zwiększa ruch w organizmie. Nieraz na odwrót uspokaja nerwy, powoduje skłonność do snu, obniża temperaturę i puls, a zatem zmniejsza ruchliwość fizjologiczną. Motorem tej ruchliwości są nerwy, przedewszystkiem nerwy układu sympatycznego i parasympatycznego; na nie więc bezpośrednio działa magnetyzm.

Gdy zatem mówimy, że magnetyzm „leczy“ np. wrzód żołądka lub zapalenie osierdzia, to używamy tylko przenośni. Zabiegi magnetyczne nie powodują bezpośrednio żadnych zmian fizycznych: nie usuwają wrzodu ze żołądka, ani nie „gaszą” gorączki osierdzia. Działają tylko na nerwy, pobudzając ich czynność w organizmie, który już sam zdoła zresorbować łub doprowadzić do pęknięcia wrzód żołądka, albo znów przywrócić do normalnego stanu komórki osierdzia. Aby organizm miał spokój zupełny do takiej pracy regeneracyjnej, aby mu jej nie przerywały wrażenia dochodzące z zewnątrz przez zmysły, następuje nieraz po magnetyzowaniu sen, bądź to zwyczajny, bądź też „magnetyczny”. Sen ten wywołują znowu tylko nerwy, a to nerwy układu sympatycznego, odgraniczając od działania nerwy ruchowe, od woli zależne, i nerwy narządów zmysłowych.

To wyjaśniałoby zarazem, dlaczego głaski wzdłuż ciała „magnetyzują”, a głaski  poprzeczne „budzą”. Głaski podłużne idą mniej więcej równolegle z kierunkiem dróg nerwów w organizmie, działają zatem podobnie, jak magnetyzowanie sztabki żelaznej za pomocą posuwania wzdłuż niej magnesu; głaski poprzeczne zaś wprawiają w zaburzenie równoległy, jednokierunkowy, układ cząsteczek. Z tegoż powodu działanie głaskami w kierunku przeciwnym, od dołu w górę, jest organizmowi wstrętne, nie tylko budzące, lecz nawet powodujące wymioty lub drgawki.

Im dłużej trwają zabiegi magnetyczne, tern doskonalszą jednokierunkowość powodują w organizmie, względnie w jego przewodach nerwowych, a ta doskonalsza harmonja objawia się uspokojeniem, a wreszcie snem, którego głębokość zależy od intensywności magnetyzowania. Działanie dostatecznie długie wywołać może nawet letarg, w którym już tylko nerwy układu wegetatywnego zachowują pewną, drobną zresztą, część funkcyj: oddech i puls są ledwie wyczuwalne, a nieczułość na wrażenia zewnętrzne i nieruchomość jest zupełna. Z takiego stanowiska, że magnetyzm oddziaływa na nerwy, wyjaśnić się da również warunek wysokiego poziomu moralnego u magnetyzera. Człowiek ten musi mieć własne nerwy w zupełnym porządku; a może je mieć w porządku tylko wtedy, gdy i jego życie psychiczne jest harmonijne, gdy nie targają nim namiętności, niskie uczucia, myśli egoistyczne.

Gdy magnetyzer przybliża się do chorego z żywą sympatją i silnem pragnieniem przyniesienia mu pomocy, nawiązuje z nim łączność (raport) pod warunkiem, że zdoła w nim wzbudzić wzajemną sympatję do siebie. To uczucie sympatji nie jest zależne od odległości przestrzennej; wszak należy do objawów telepatji, wielokrotnie stwierdzonej eksperymentalnie, a telepatja jest równie łatwa między dwoma ludźmi, siedzącymi obok siebie, jak między ludźmi, rozdzielonymi przestrzenią wielokilometrową. Z tego stanowiska magnetyzowanie na odległość traci wszelkie cechy niezrozumiałości.

Trudniej natomiast zrozumieć się da działanie przedmiotów magnetyzowanych. W jaki sposób szklanka wody magnetyzowanej, wypita przez chorego, ma wprowadzać porządek w jego nerwach? Przyjąwszy, że działanie jej polega na podwyższaniu ciśnienia osmotycznego, to dlaczego woda zwyczajna, niemagnetyzowana, nie wzmaga osmozy w takim samym stopniu? A podobnież dlaczego skrawek papieru magnetyzowanego, położony na sercu, na żołądku, lub na czole, wywołuje podobne objawy, jak głaski magnetyzera, a nieraz wywołuje sen nawet? Najbliższem byłoby tu tłumaczenie wszystkiego sugestją, lub autosugestją chorego; ale ta sama woda, lub ten sam papier, działa także na niemowlęta i na rośliny. Tu już zyskuje więcej prawdopodobieństwa hipoteza „fluidu”, którym magnetyzer naładował wodę lub papier; nierozwiązaną jednak pozostaje sprawa, w jaki sposób ten „fluid” działa właśnie tam, gdzie potrzeba, skoro nie posiada inteligencji i skoro wywiera także wpływ na organizmy „nie inteligente”, jak rośliny. Tem bardziej niezrozumiałe jest, w jaki sposób „fluid” mógłby się przenosić przez przestrzenie kilometrowe, jak to ma miejsce w magnetyzowaniu na odległość.

Hipoteza indyjska, uważana zresztą w Indjach nie za hipotezę, lecz za prawo natury dostępne sprawdzaniu doświadczalnemu, ma na te sprzeczności wyjaśnienie bardzo proste. We wszechświecie istnieje czynnik, będący podstawą wszelkiej materji; a więc różni się od „eteru” nauki europejskiej tern, że nie jest czemś odrębnem od materji fizycznej, wypełniającem tylko puste miejsca pomiędzy atomami materji. Czynnik ten, zwany „praną”, może w przestrzeniach międzyplanetarnych być czemś niezróżnicowanem jeszcze ale po zróżnicowaniu staje się światłem, ciepłem, elektrycznością, gazami, płynami i ciałami stalemi. Na zróżnicowanie jego ma wpływ wola, a to równie dobrze wola człowieka, jak wola inteligencji, nie posiadającej ciała fizycznego.

*) a wtedy ma nazwę „akaśa“.

Prana zatem otacza nas zewsząd i jest wszędzie w nas samych; nasz organizm fizyczny składa się ze zróżnicowań prany, ziemia i morze są zróżnicowaniami prany, myśli i uczucia są także zróżnicowaniami  prany. Mamy pranę w powietrzu*) i wdychamy ją w płuca wraz z powietrzem, a wetchnąwszy, przetwarzamy (różnicujemy) ją na siłę żywotną; mamy ją we wodzie i w każdym pokarmie. Magnetyzer nie wtłacza swej prany w organizm chorego; różnicuje tylko pranę już zawartą w tym organizmie, przetwarza ją na siłę żywotną, bo chory zróżnicować jej nie mógł. Magnetyzując wodę, nie umieszcza w niej swej prany, tylko przetwarza pranę w niej zawartą; dlatego taka woda ma inne własności 'i może różnicować pranę w organizmie chorego. Działając na odległość, magnetyzer nie „posyła” swej prany choremu, lecz różnicuje jego pranę z równą łatwością, jak gdyby siedział przy chorym.

*) To samo przypuszcza i Deleuze, chociaż napewno nie słyszał nic o hipotezach indyjskich, mówi bowiem (B. 363): „To, co nazywamy fluidem magnetycznym, jest może, jak sądził Van Helmont i Kieser, czynnikiem, który wszystkie ciała przenika”.

To, co wyżej przytoczyłem, jest oczywiście tylko hipotezą, bo istnienia „prany” nikt jeszcze nie zdołał sprawdzić doświadczalnie, podobnie jak istnienia „eteru” fizyki europejskiej. Dalszym szczegółem tej hipotezy jest, że organizm fizyczny posiada pewne narządy niewidzialne, rozmieszczone w pobliżu gruczołów dokrewnych i splotów nerwu wspólczulnego; zróżnicowana w tych narządach („kwiatach lotosu”) prana działa za pośrednictwem splotów na gruczoły, a te dopiero powodują zmiany fizjologiczne w organizmie, usuwając przyczyny choroby.

W ten sposób wyjaśniona jest droga, na której niewidzialny wpływ magnetyzowania objawia się widzialnemi następstwami w organizmie fizycznym.

źródło: „Magnetyzm Żywotny (Mesmeryzm) i jego własności lecznicze” JÓZEF ŚWITKOWSKI, BIBLJOTEKA-LOTOSU Nr 5 rok 1936,
naucz. Uniw. J.K. we Lwowie, prezes Tow. Parapsychicznego im. J. Ochorowicza