Kiedyś zapytałem jej: „Na czem polega ta ogromna różnica, która czyni niebo o tyle lepszem od ziemi?”
Napisała mi: W niebie są stopnie. Nawet najniższe niebo jest wyższe od najcudniejszej jego wizji, dostępnej nam w życiu ziemskiem. Nie znajduję nic w waszym świecie, z czem mogłabym porównać nasze miłości pełne bytowanie, prócz chyba tej podniosłej szczęśliwości kochanka, który raduje się nieustannie tern, że kocha. Cała bowiem różnica między tą stroną, a waszą, polega na tem, nie wdając się teraz w zagadnienie ciała i materji – że my żyjemy w miłości, którą Bóg jest, wy zaś nazbyt często w niedoli, naturalnym i koniecznym skutku oddalenia się od Boga, którego imię – miłość.
I na ziemi jest wiele miłości; bez niej byłaby ona piekłem. Jest miłość matki dla dzieci, miłość siostry i brata, młodzieńca i dziewczęcia, męża i żony, miłość przyjaciół, mężczyzn lub kobiet. Wszystkie te rodzaje miłości na ziemi są promieniami z nieba. Doskonałe wszakże nie są. Można je porównać do iskrzących się blasków, które promieniują ze ’ścianek djamentu, będącego w swej całości bogiem. Najnędzniejszy człowiek, czy to będzie mężczyzna, czy kobieta, jeżeli kocha i stosownie do tego, w jakim stopniu kocha, natchniony jest boskością. Cała tajemnica zbawienia świata polega na tem: Musisz więcej kochać – więcej kochać – więcej kochać! Możesz mi odpowiedzieć, że bywa miłość samolubna i miłość gorsząca.
Prawdą jest, że dzieje się tak dla tej przyczyny, że miłość w tym wypadku jest niedoskonała. Miłość prowadząca do samolubstwa nie jest miłością. Miłość, z powodu której matka zupełnie oddaje się dzieciom, zaniedbując wszystkie obowiązki względem innych ludzi, nie jest sama w sobie niesłuszna; złą jej stroną jest fakt, że matka nie dość czuje miłości dla innych i że miłość do własnych dzieci czyni ją samolubną. Tam, gdzie miłość wywołuje samolubstwo u ludzi, nie zapobiegnie się złemu stanowi rzeczy, jeżeli będzie się dawało mniej miłości tym, których kochamy, lecz trzeba dawać więcej miłości tym, którzy byli zaniedbani. Nigdy nie możesz zanadto kogoś kochać; jedynie możliwą jest okoliczność, że czujemy za mało miłości dla innych. Miłość wszechstronnie doskonała jest boskim ideałem, a gdzie brakuje miłości pod jakimkolwiek względem, tam grozi już niebezpieczeństwo otwartych drzwi dla złego. Nawet miłość grzeszna, jeżeli uczy cię pracować, żyć, modlić się, a może i umrzeć dla kobiety, czy mężczyzny, których nigdy nie powinienbyś kochać, bardziej zbliża cię do nieba, (niż samolubne małżeństwo bez miłości. Wiem także, iż wydaje ci się to nauką niebezpieczną.
Każda prawdziwa nauka jest niebezpieczna, ale to jej niebezpieczeństwo nie czyni jej mniej prawdziwą. Nie ulega wątpliwości, że niejedna tak zwana miłość jest bardzo samolubna i miłością zwać się nie powinna. Miłość na przykład, przez którą mężczyzna popycha kobietę do upadku, a następnie opuszcza ją, zaspokoiwszy swą chwilową namiętność, nie jest bynajmniej miłością; trudno ją nawet odróżnić od zabójczej nienawiści. Jest to samooszczędzanie się w najgorszem znaczeniu tego wyrazu. Tymczasem cechą miłości jest samoofiara. Musisz jasno zdać sobie sprawę z pewnych rzeczy.
Powinniśmy zawsze mieć na pamięci nie tylko rezultaty danego postępku, dotyczące nas, ale i skutki, jakie stąd wynikną dla innych osób, może nawet dla takich, które dopiero się urodzą. Miłość zatem prawdziwa, rzeczywista, wymaga, żebyśmy stawiali siebie na miejscu drugiego, kochali go jak siebie samego, mieli dla niego najlepsze życzenia i uprzyjemniali mu życie choćby za cenę własnej przykrość. To jest prawdziwa miłość i gdzie taką znajdziesz, tam znajdziesz także iskrę bożą.
Tak więc, moja kochana, naucz się dobrze tej głównej lekcji: Bóg jest miłością, Bóg jest miłością. Im bardziej kochasz, tem podobniejszą stajesz się Bogu. Dopiero gdy głęboko i szczerze kochamy, odnajdujemy swe prawdziwe ja, a być może, dostrzegamy boskość w osobach ukochanych. Oh, Ellen, Ellen! Gdybym mogła powrócić i przemówić do uszu wszystkich dzieci człowieczeństwa, pragnęłabym jedno tylko powiedzieć – miłość. Miłość jest wypełnianiem prawa, miłość jest spoglądaniem w oblicze boskie. Miłość jest Bogiem, a Bóg jest miłością. Jeżeli pragniesz z Bogiem być, kochaj! Albowiem niebo tern głównie odróżnia się od piekła i od ziemi, że w niebie cała miłość spływa na waszą istotę, a wzrastanie w łaskę jest wzrastaniem w miłość.
Miłość! miłość! miłość!
Takie jest pierwsze i ostatnie słowo.
Większego nie ma, albowiem Bóg, który jest miłością, jest wszystkiem we wszystkiem, Alfą i Omegą, pierwszem i ostatniem. Oh, droga moja Ellen, to jest z pewnością istotne słowo. Słowo, którego świat potrzebuje, słowo, które ciałem się stało i mieszkało między ludźmi – miłość! miłość! miłość!
źródło: fragment książki W. T. STEAD “LISTY ZAŚWIATA”
PRZEŁOŻYŁA: JANINA KRECZYŃSKA, rok 1932