MEDIA, KTÓRE ZNAŁEM I Z KTÓRYMI EKSPERYMENTOWAŁEM
autorstwa Florizel von Reuters
Część III
ZJAWISKA FIZYCZNE
Pod pojęciem zjawisk fizycznych rozumiem w tym przypadku:
- telekinezę, czyli przemieszczanie obiektów bez kontaktu fizycznego;
- zjawisko tzw. „apportu” (nagłe pojawienie się przedmiotu, który wcześniej znajdował się w innym pomieszczeniu); oraz
- materializację dłoni lub pełnych postaci. Oczywiście „głos bezpośredni” jest sam w sobie wielkim, a może nawet największym zjawiskiem fizycznym, ale ten temat został już omówiony w części I tej serii.
Wielka wartość zjawisk fizycznych nie znajduje się na pewno w perspektywie etycznej. Z drugiej strony mamy niepodważalny fakt, że jeden dobrze udokumentowany przypadek prostej telekinezy jest wart więcej niż sto zjawisk mentalnych o najbardziej podnoszącym na duchu charakterze, jeśli chodzi o przekonanie sceptyka.
Twardogłowy naukowiec, który nie będzie pod wrażeniem najpiękniejszego przemówienia w transie czy rozwlekłego pisma automatycznego, zadrży z zachwytu na widok szklanki czy skrzynki unoszącej się nad stołem, jeśli będzie przekonany, że trzyma obie ręce medium i stąpa po jego stopach. Środkowa Europa jest domem dla zjawisk fizycznych niższej kategorii. Rumunia i Węgry dały nam w ostatnich latach Eleonorę Zugun i Vilmę Molnar (dwie dziewczyny poltergeist). Austria ma jedno z największych medium fizycznych, Panią Silbert z Grazu. Czechy wręcz roi się od zjawisk fizycznych. Niektóre z ostatnich przypadków to afera z duchem w Nicholsbruger, deszcz kamieni w Kotterbach, zjawiska polter w przypadku dziewczyn Zwieselbauer (zbadane i poświadczone przez dr. Simsa z Pragi) oraz najnowsze wydanie czasopisma „Zeischrift fun Parapsychologie” opisuje dwie nowe medium z Pragi, które osiągnęły fenomenalne wyniki. Ponadto są znani bracia Schneider z Braunau, na granicy austriacko-bawarskiej, którzy zyskali sławę dzięki eksperymentom laboratoryjnym barona Schrenck-Notzinga, a także bardziej recent eksperymenty z panem Harrym Price’em w Londynie; starsza, ale wciąż fenomenalna Maria Vallhardt z Berlina, oraz niedawno dziecko-medium Lucie z Charlottenburga (Berlin), którego zjawiska były świadkiem i zostały poświadczone przez sześciu berlińskich lekarzy, co przewróciło Berlin do góry nogami na kilka tygodni, a cała sensacja zakończyła się procesem sądowym wytoczonym przez właściciela przeciwko rodzicom za rzekome zakłócanie spokoju, jednak jego roszczenia zostały odrzucone jako nieudowodnione i nielogiczne. Berlin dał także medium Uhlanda, Pannę Elsę Arnhem, która otrzymała apport autentycznego wiersza Uhlanda, dotąd nieistniejącego i w najbardziej uznawanym stylu niemieckiego poety.
ZJAWISKA POLTERGEIST
Kilka lat temu, zjawiska poltergeist miały miejsce w jednym z domów w Monachium, których przyczyny zostały wyśledzone do młodej służącej. Dziewczyna ta, oprócz licznych autentycznych zjawisk, które zaobserwowały trzy osoby (w tym jeden policjant), pod wpływem histerii dokonywała również różnych oszukańczych manewrów. To skłoniło śledczych, oczywiście nieobeznanych z fenomenami psychicznymi, do wniosku, że wszystko było mistyfikacją, mimo świadectw przeciwnych. W rezultacie pokojówka została zamknięta w zakładzie dla nerwowo chorych, co było prostym i skutecznym sposobem na pozbycie się problemu zjawisk psychicznych! W katolickiej Bawarii duchy czy poltergeistry są zakazane i muszą być zwalczane przez egzorcystów.
W ostatnich latach, dom pewnego księdza w Wirtembergii był nawiedzany przez poltergeistry, które tak dręczyły biednego duchownego, że musiał opuścić budynek. Pełny opis zjawisk, w tym również „głos bezpośredni”, został opublikowany w Dzienniku Parapsychologicznym przez dr. Ludwiga z Uniwersytetu w Freising, księdza katolickiego i autorytet wśród duchowieństwa w kwestiach psychicznych. Następnie był również przypadek ducha, który badał i opisywał Schrenck-Notzing.
Miasto Hamburg przez wiele lat miało jednego z największych medium materializujących, Frau Ohlhaver, żonę zamożnego kupca hamburskiego, w obecności której pojawiało się jednocześnie aż dziewięć form duchowych. Książka Ohlhavera „Żywi Martwi” rozeszła się w Niemczech w nakładzie pół miliona egzemplarzy w ciągu roku i przyczyniła się, więcej niż jakakolwiek inna publikacja, do rozpowszechnienia spirytyzmu wśród niższych warstw społecznych.
Interesujące jest obserwowanie, że w większości przytoczonych przypadków zjawiska te skupiają się wokół młodych osób obu płci z niższych klas społecznych, co potwierdza spirytystyczną teorię, że zjawiska fizyczne pierwotnego typu są zawsze produkowane przez niższe lub związane z ziemią duchy. Trudno sobie wyobrazić, aby Shakespeare czy Goethe byli związani z pokojówką czy młodzieńcem, ale łatwo można sobie wyobrazić, że niższe inteligencje wykorzystują nadmierną ilość magnetycznego fluidum tych młodzieńców do przeprowadzenia swoich demonstracji. Oczywiście, nauka animistyczna twierdzi, że potrafi wyjaśnić te zjawiska bez pośrednictwa duchów. Stara się wytłumaczyć wszelkie poltergeisty poprzez podświadome impulsy histeryczne medium, jak również teorie Freuda. Jednak te hipotezy są, co najwyżej, prowizorką. Zdecydowanie możliwe jest, że podświadoma wola psychiczna może często nieświadomie odgrywać większą rolę, niż przyznają to zagorzali spirytyści. Osobiście, nigdy nie mogłem zrozumieć, dlaczego niektórzy spirytyści tak niechętnie przyznają jakiekolwiek moce własnej duszy wcielonej człowieka. Niektórzy spirytyści zdają się czuć obowiązek przypisywania każdego możliwego zjawiska duszom nie wcielonym, albo dlatego, że nie zbadali przypadków, które jasno wskazują na kontrolę inkarnacyjną, nie dyskarnacyjną, albo dlatego, że obawiają się zmniejszenia dowodów na spirytyzm, jeśli przyznają cokolwiek mocą żyjącej duszy wcielonej; podczas gdy w rzeczywistości osłabiają swoją własną sprawę przez zbyt fanatyczne zaprzeczanie doktrynom animizmu. Zdecydowanie nie ma powodu, dla którego spirytyzm i animizm nie mogłyby do pewnego stopnia się połączyć.
PRYMITYWNE ZJAWISKA FIZYCZNE
Pierwszym medium dla prymitywnych zjawisk fizycznych, którego doświadczyłem, była Maria Vollhardt, znana wszystkim niemieckim znawcom dzięki książce dr. Schwaba „Telekineza i ma”, naukowej relacji z jego dwuletnich eksperymentów z nią. Jest żoną szanowanego urzędnika kolejowego i nigdy nie przyjmuje pieniędzy za swoje seanse, więc w jej przypadku nie ma pierwotnych powodów do oszustwa. Ma około sześćdziesiąt lat. Podczas mojej pierwszej wizyty u niej, w pełnym świetle słyszeliśmy pukanie w ścianę. Widziałem, jak unosiła się w powietrzu, podczas gdy obie jej ręce były unieruchomione. W trakcie lewitacji moja matka i ja przesuwaliśmy ręce pod podeszwami jej stóp. Doświadczyłem również lewitacji trąbki głosowej, która unosiła się, dotykając różnych osób na życzenie, przy czym wszystkie ręce były kontrolowane. Ponieważ pani Vollhardt nie jest przeszkolona do bezpośredniego przekazu głosowego, w tym przypadku z trąbki nie dobiegł żaden głos. Tego samego wieczoru kwiat z wazonu w pokoju obok pojawił się na stole i poruszał się, dotykając rąk wszystkich obecnych, pod ścisłą kontrolą. Również sofa po lewej stronie medium, ale poza jej zasięgiem, przemieściła się do stołu, a popielniczka przemknęła przez pokój.
Dziwnym zjawiskiem, często obserwowanym u pani Vollhardt, są rysunki z aktolazmy na lustrach w jej domu. Substancja, która tworzy te formy na lustrach, została przeanalizowana chemicznie. Pani Vollhardt miała również zjawiska dermatologiczne, które objawiały się zadrapaniami na jej rękach i ramionach.
Najciekawsze zjawiska tego raczej niepodnoszącego na duchu rodzaju były produkowane przez dziewczynę poltergeist, Eleonorę Zugun, która w szczytowym momencie swoich mocy mediumicznych potrafiła w ciągu dwóch godzin, w jasnym świetle dnia, wywołać aż trzydzieści różnych zadrapań, niektóre na twarzy, inne na szyi i ramionach. Widziałem, jak podnosząc do ust szklankę herbaty nagle się zatrzymała, a w tym momencie na jej policzku pojawiły się trzy lub cztery czerwone linie, jakby spowodowane długimi paznokciami. Przeprowadzono eksperyment z nałożeniem zimnego kremu na jej gołe ramiona. Następne zadrapania zetrzeły krem, świadcząc o zewnętrznej sile niezależnej od samej dziewczyny. Czasami Eleonora była gryziona, ślady zębów były wyraźnie widoczne na jej ciele. Czasami na skórze pojawiała się ślina, która została przeanalizowana i okazało się, że zawiera bakterie z niezadbanych ust, jakie mogły mieć jej chłopski przodkowie. Kto rozwiąże taką dziwną zagadkę? Z pewnością wskazywało to na przyziemny wpływ o makabrycznym charakterze, jeśli w ogóle możliwe jest wyjaśnienie przez kanały spirytystyczne. Naukowcy wysunęli teorię, że Eleonora – kierowana przez jakieś dziwne podświadome impulsy masochistyczne à la Freud – nieświadomie torturow
PANI CRANDON („Margery”)
Między zjawiskami, które opisałem wcześniej, a wyraźnie określonymi fizycznymi fenomenami „Margery” z Bostonu istnieje ogromna przepaść. Tam mamy do czynienia z naukowo przeszkoloną telekinezą i materializacją ręki, połączoną z demonstracją „bezpośredniego głosu”. W różnorodnym charakterze swoich fenomenów, pani Crandon jest całkowicie unikalna, tym bardziej że jej pokazy odbywają się w warunkach kontroli, które pod względem doskonałości przewyższają tylko te stosowane przez Schrencka-Notzinga i Harry’ego Price’a. Pani Crandon jest przeszukiwana do skóry przed wejściem do pokoju seansowego (moja matka asystowała przy przeszukaniu podczas seansu, na który zostaliśmy zaproszeni). O jej fenomenach napisano w Ameryce bardzo wiele, więc będę się tutaj streszczał. Widzieliśmy lewitację megafonu, słyszeliśmy dzwonienie słynnego dzwonka w czerwonym świetle (wówczas trzymałem pudełko) oraz doświadczyliśmy kilku mniejszych aktów telekinezy.
Pełna szczerość nakazuje mi przyznać, że kiedy byłem obecny, pozycja szklanej klatki, w której Margery była przypięta i związana, wydawała mi się niekorzystna, ponieważ stała tak blisko ściany po prawej stronie, że ciągła kontrola prawej ręki była niemożliwa. Obecność doktora Crandona po prawej stronie swojej żony podczas dzwonienia również musi być uznana za słabość systemu kontroli. Jednak zdaję sobie sprawę, że od moich doświadczeń w 1925 roku wprowadzono znaczące ulepszenia zarówno w mediumizmie, jak i w warunkach kontroli, więc ta krytyka prawdopodobnie nie ma już zastosowania do obecnych warunków. Rzeczywiście, rozumiem, że wiele eksperymentów przeprowadzono bez obecności doktora Crandona. Z pewnością doktor i jego żona wykonali wspaniałą pracę dla nauki psychologicznej.
Nie mogę pominąć wzmianki o seansie z panem Victorem Millerem z Nowego Jorku, znanym z seansów materializacyjnych. Podczas wspomnianego seansu pan Miller siedział w pełnym widoku przed kabinetem, który składał się tylko z paru zasłon rozpiętych na oknie bay-window. Kabinet został dokładnie przeszukany przed rozpoczęciem seansu i nie było możliwe wejście do niego inaczej niż przez sam pokój. Blask światła w tylnej części pokoju pokazał, że żaden ze widzów się nie poruszał, jednak przysięgam, że w pewnym momencie z kabinu jednocześnie wyłoniło się nie mniej niż pięć cienistych postaci. W trakcie seansu, który trwał ponad dwie godziny, pojawiło się około trzydziestu postaci, niektóre z nich były tylko cieniami, inne wystarczająco dobrze uformowane, aby pokazać rysy i kontury. To było niesamowite doświadczenie i wymagało tylko jednego dodatkowego środka ostrożności, aby spełnić warunki badania psychologicznego. Nawet jeśli pan Miller, który sam nie był przeszukiwany, miał ukryty o sobie jakiś biały drap, nie widzę, jak mógłby spowodować pojawienie się pięciu postaci za pomocą sztuczki.
BRACIA SCHNEIDER
Przejdźmy teraz do najważniejszych i najbardziej przekonujących eksperymentów z telekinezą, jakie miałem przywilej obserwować, czyli do tych przeprowadzonych z braćmi Schneider w laboratorium psychiki barona van Schrenck-Notzinga w Monachium. To dzięki uprzejmości zmarłego barona Schrencka miałem wspaniałą okazję obserwować zjawiska fizyczne w warunkach całkowicie odpornych na oszustwa. Byłem obecny na około dwudziestu seansach, gdzie warunki kontroli absolutnie wykluczały możliwość fałszerstwa.
Muszę otwarcie przyznać, że niesamowite zjawiska fizyczne, których byłem świadkiem, całkowicie zepsuły mi odbiór innych zjawisk, czy też tak zwanych zjawisk, które mają miejsce podczas seansów, gdzie kontrola nie jest wymagana lub dozwolona. Chciałbym ponownie zaznaczyć, że uważam za obowiązek wszystkich prawdziwych mediumów praktykowanie seansów z naszytymi na rękawach oświetlonymi opaskami na ramionach, co jest gwarancją dobrej wiary i odróżnia ich od tanich szarlatanów, na których łatwowierność spirytualistów jest pożądanym łupem.
Każdemu poważnemu badaczowi zjawisk fizycznych poleciłbym urządzenie kontrolne na prąd, które zostało po raz pierwszy użyte w laboratorium Schrencka-Notzinga, a później udoskonalone i rozszerzone przez Harry’ego Price’a w jego laboratorium w Londynie. Urządzenie, zaprojektowane przez znanego okultystę Karla Kralla, jest niezwykle proste. Składa się z wskaźnika, na którym w czerwonym świetle pojawiają się liczby 1, 2, 3, 4. Wskaźnik ten umieszczony jest tuż nad zasłonami kabinu i jest elektrycznie połączony z płytą kontaktową, na której stoją stopy medium. Medium zakłada kapcie i rękawice, które za pomocą przewodów elektrycznych łączą się z wskaźnikiem, a rękawice są dodatkowo przymocowane do rękawów medium i zabezpieczone plombą. Najmniejsza próba uwolnienia ręki czy stopy skutkuje zgaśnięciem liczby, z którą dany członek jest połączony. Medium, jak i wszyscy uczestnicy, są oddzieleni od miejsca działania drewnianym płotem, a miejsce medium znajduje się metr od stołu, na którym umieszczone są przedmioty do telekinetycznego przesunięcia. Stół znajduje się dokładnie pod czerwoną lampą, której światło można zmniejszać lub zwiększać w zależności od intensywności zjawisk. Zawsze nalegano na łańcuch trzymanych rąk. Harry Price, w ostatnich seansach Rudi’ego Schneidera w Londynie, rozszerzył kontrolę elektryczną również na wszystkich uczestników, tym samym obalając teorię sceptyków, że za zjawiska odpowiedzialny jest wspólnik. Nie należy pominąć, że oprócz elektrycznej kontroli i kontroli opasek na ręce, medium jest także trzymane za ręce i nogi przez jednego z eksperymentatorów, co stanowi trzykrotne zabezpieczenie. Nie można wymyślić bardziej kompletnego systemu kontroli niż ten, który przekonał ponad 200 sceptycznych uczonych w Niemczech podczas eksperymentów Schrencka-Notzinga.
Gdy po raz pierwszy widziałem Willi Schneidera, jego moce słabły, podczas gdy moce jego młodszego brata Rudi’ego były, i nadal są, na poziomie najlepszych demonstracji Eusapii Palladino. To znaczy, kiedy jest w formie, bo seanse całkowicie negatywne nie są u niego rzadkością, dopóki nie przyzwyczai się do kręgu osób lub nowego otoczenia.
Specjalnością Rudi’ego jest przesuwanie przedmiotów ręką materializowaną, która czasami przybiera formę pseudopodu, ale często wydaje się być niezależną materializacją, tworzoną za zasłonami i przyczepioną do formy, która nie ma odwagi lub siły, by się ujawnić.
Prawdopodobnie jest to „Olga”, kontrolująca byt, który mówi przez usta medium i, przy rzadkich okazjach, rozdziela zasłony (jak na przykład niedawno w Londynie w laboratorium Price’a) i pozwala uczestnikom rzucić okiem na jej ulotną postać. Widziałem, jak zasłony wybrzuszały się, jakby forma zza nich popychała, widziałem je poruszone, jak przez silny wiatr, tak że latały nad głowami uczestników – mimo że są to ciężkie tkaninowe zasłony.
ZJAWISKA W CZERWONYM ŚWIETLE
Widziałem, jak ręka w dobrym czerwonym świetle wysunęła się przez szczelinę między dwiema zasłonami, chwyciła laskę ze stołu, zdecydowanie uderzyła nią o stół, a następnie machnęła nią w powietrzu. Była to ładna, delikatna dłoń, zupełnie inna niż ręka medium; w rzeczywistości dłoń wyrafinowanej damy.
Widziałem, jak podnosi ciężar dwudziestu funtów ze stołu, kładzie go na podłogę, a później podnosi z powrotem i odkłada na stół, co jest zadziwiającym wyczynem siły, nawet gdyby należała do żyjącej osoby.
Tamburyny, kosze na śmieci, oświetlone wachlarze latały po pokoju, cytra była harmonijnie grana przez niewidzialną rękę, oświetlony dzwonek unosił się w powietrzu, płynął dookoła przez minutę i pół (zmierzony czas) i był energicznie dzwoniony przez cały czas.
Długość tego ostatniego zjawiska pozwoliła wszystkim obecnym jasno zaobserwować nieożywione ręce zahipnotyzowanego medium, z ich oświetlonymi opaskami na rękach, oraz nienaruszoność czerwonych cyfr na wskaźniku. Są to zjawiska fizyczne, które są godne uwagi, a Nauka Psychiczną zawdzięcza podziękowania Baronowi Schrenck-Notzing za udowodnienie istnienia telekinezy w warunkach naukowych, które nie pozostawiają miejsca na wątpliwości w sercu żadnej uczciwej osoby, która doświadczyła tych zjawisk.
ETYCZNA WARTOŚĆ ZJAWISK
Na zakończenie jeszcze słowo o etycznej wartości tych zjawisk z punktu widzenia spirytualistycznego. Gdy ludzie pytają mnie, dlaczego duchy zajmują się takimi drobnostkami jak podnoszenie patyków i machanie tamburynami, zawsze odpowiadam: „Czy uważacie takie eksperymenty naukowe w laboratoriach za błahe? Czy uważacie zadanie naukowego udowodnienia istnienia sił nadprzyrodzonych za błahy wysiłek? Czyż nie są to duchy (jeśli to są duchy), które są odpowiedzialne za kierowanie lub wykonywanie zjawisk fizycznych w warunkach testowych, wykonujące bardzo cenną usługę na rzecz nauki psychicznej?” Nie każdy duch może być poetą, filozofem czy mówcą publicznym, tak samo jak nie mógł nim być za życia; i tak jak w życiu ziemskim potrzebujemy skromnego rzemieślnika do pewnych prostych zadań, tak musimy polegać na mniej intelektualnych duszach w życiu duchowym, aby dały nam te fizyczne demonstracje, które same mogą zrobić wrażenie na upartym sceptyku. To wszystko jest częścią wielkiego planu tej boskiej Mocy, która kieruje losem świata.
źródło: MEDIUMS I HAVE KNOWN AND EXPERIMENTED WITH by Florizel von Reuter from „THE DIRECT VOICE”, no 6, october – november 1930.
Florizel von Reuter był amerykańskim skrzypkiem i kompozytorem, który urodził się 21 stycznia 1890 roku w Davenport, Iowa1. Był cudownym dzieckiem, które rozpoczęło swoją karierę w Europie jako wybitny solista i nauczyciel gry na skrzypcach. Oprócz swojej kariery muzycznej, był również medium i autorem kilku książek na temat rzekomych mediumicznych komunikatów z zmarłymi muzykami1.
W latach 20. XX wieku jego matka, Grace Reuter, rozwinęła zdolności mediumiczne, otrzymując rzekome duchowe wiadomości poprzez automatyczne pisanie. Florizel był blisko związany z tymi doświadczeniami i działał jako medium oraz rejestrował te odkrycia. Jego książki, takie jak “The Psychic Experiences of a Musician” (1928) i “The Consoling Angel” (1930), opisywały rozmowy z takimi sławnymi zmarłymi muzykami jak Paganini czy Pablo de Sarasate1.
Jego druga książka, “The Consoling Angel” z 1930 roku, opowiadała o otrzymywaniu wiadomości automatycznego pisma od szkolnej przyjaciółki jego matki, zawierającej ponad trzysta dowodów tożsamości, wszystkie dotyczące spraw zupełnie nieznanych von Reuterowi i jego matce2.
Florizel von Reuter zmarł we śnie 10 maja 1985 roku1.
Autor książek:
- The Psychic Experiences of a Musician (1928)
- The Consoling Angel (1928)
- A Musician Talks With Unseen Friends (Rider, 1931)
- Great People I Have Known (Freeman Printing, 1961)
- The Twilight of the Gods (Hitler’s Berlin: A Novel, by an American Who Experienced It (Cultural Press, 1962)
- Maiden Worlds Unconquered, Eleven Fiction Tales of Love Through the Ages (Cultural Press, 1967)
- The Master From Afar: A Flight into the Past as it Might Have Been (Carlton Press, 1972)
Książka „The Psychic Experiences of a Musician” autorstwa Florizel von Reutera została wydana w 1928 roku i jest zbiorem opisów osobistych doświadczeń autora związanych z zjawiskami paranormalnymi i spirytyzmem. Florizel von Reuter był amerykańsko-niemieckim skrzypkiem i kompozytorem, który zyskał również sławę jako medium i badacz zjawisk nadprzyrodzonych.
W swojej książce Reuter opisuje różnorodne zdarzenia i doświadczenia, które miały miejsce w różnych okresach jego życia, począwszy od wczesnego dzieciństwa, kiedy to pierwszy raz zetknął się z duchami i innymi paranormalnymi fenomenami. Autor twierdzi, że wielokrotnie był w stanie nawiązać kontakt z duchami zmarłych osób, co miało znaczący wpływ na jego życie osobiste i karierę muzyczną.
Reuter w swojej pracy nie tylko relacjonuje swoje doświadczenia, ale także próbuje je analizować i wyjaśniać z punktu widzenia ówczesnej wiedzy o parapsychologii i spirytyzmie. Książka stanowi próbę połączenia świata sztuki, muzyki i niezwykłych zjawisk psychicznych, co było dość nowatorskim podejściem w tamtym czasie.
Jest to zatem fascynujące świadectwo życia człowieka, który nie tylko osiągnął sukces jako muzyk, ale również jako osoba głęboko zainteresowana i zaangażowana w badanie zjawisk nadprzyrodzonych. Książka „The Psychic Experiences of a Musician” oferuje unikalny wgląd w te dwa pozornie odmienne światy, łącząc je w osobistej narracji Reutera.