Magia ma swoje korzenie w animizmie, „koncepcji ducha wszechobecnego”, jak trafnie nazwał go Edward Clodd. Animizm posiada pewną nieuniknioność; człowiek próbując wyjaśnić Wszechświat swojemu umysłowi, musiał zacząć od tłumaczenia go w swoich własnych kategoriach.
Myślę, że skończy tak, jak zaczął, ale z wiedzą wzbogaconą i nieustannie rosnącą o Wszechświecie jako świecie doświadczeń. Profesor Eddington ogłosił swoje przekonanie, do którego zmusiło go dogłębne studium implikacji najnowszych osiągnięć w naukach matematycznych i fizycznych, że podstawowym materiałem Wszechświata jest „materiał-umysłowy”, chociaż ostrzega nas, że przez „materiał” nie rozumie dokładnie materii, a przez „umysł” nie rozumie dokładnie umysłu. To dobrze. Nowy animizm będzie znacznie różnił się od starego. Niemniej jednak, fakt, że zaczynamy zdawać sobie sprawę, że nie możemy skonstruować wszechświata bez umysłu, może sprawić, że będziemy bardziej tolerancyjni wobec pierwotnego animisty. Jeśli faktycznie był on dzieckiem wierzącym w bajki, materialista z minionego stulecia był młodzieńcem na studiach, który po pierwszym roku chemii, fizyki i biologii, był przygotowany do wyjaśnienia wszystkiego ze swojego ogromnego zasobu wiedzy.
Z animizmu, pierwotny człowiek stworzył mit i magię. Bardzo bliski związek między mitami a poezją doskonale opisał F. C. Prescott w swojej książce „Poezja i Mit”.
„Wyobraźnia„, pisze, „działa spontanicznie, tworząc fikcyjne konkretne, opowieść, której ciężarem lub efektywnością nie jest tak bardzo znaczenie dla zrozumienia, co uczucie dla serca. Podobnie jak mit, poezję można pojąć tylko przez wyobraźnię, która ją pierwszy raz wyprodukowała.”
Świat Wyobraźni! Cóż, to, jak mówi materialista, jest po prostu… wyobraźnią; co nie przesuwa nas o krok naprzód. W tym świecie wyobraźni, każdy wiersz, każde dzieło sztuki jest poczęte; a kto z nas chciałby życie pozbawione poezji, muzyki, malarstwa? Co więcej, równie prawdziwe jest stwierdzenie, że z niego rodzi się każda hipoteza naukowa. Człowiek żyje, musi żyć, w dwóch światach, świecie doświadczeń, gdzie wola spotyka się z oporami zewnętrznymi, i świecie wyobraźni, gdzie jest ograniczona w swoich działaniach tylko przez swoją własną naturę.
Moglibyśmy opisać pierwotną magię jako pierwszą próbę zmostowania tej przepaści między dwoma światami. Stawiając czoło niezliczonym niebezpieczeństwom i trudnościom, pierwotny człowiek zwracał się o pomoc do istot duchowych, którymi jego wyobraźnia zapełniała Wszechświat. Zwracał się do nich symbolicznymi modlitwami, magią. Czasami jego modlitwy były wysłuchane; lub, jeśli wolałbym tak to wyrazić, czasami dokonywał odkryć, takich jak sposób robienia ognia, które tłumaczył animistycznie.
Zostało przeprowadzone rozróżnienie między religijnym podejściem do istot duchowych jako propitiatywnym, a magicznym jako przymusowym; ale, w rzeczywistości, religia i magia są zbyt ściśle ze sobą splecione, aby to rozróżnienie miało jakąkolwiek wartość. Być może bardziej poprawne byłoby opisanie religii jako „oficjalnej magii”.
Kapłan zawsze starał się zmonopolizować magię, i w świetle tego faktu, skrajna wrogość Kościoła łacińskiego do wszelkich form magii innych niż własne rytuały, które oczywiście są magiczne, staje się łatwa do zrozumienia. W przeszłości, ta wrogość nie była skierowana jedynie do praktyk o charakterze psychologicznym. Był czas, kiedy zbyt głębokie zagłębianie się w tajemnice natury było uznawane za czynności magiczne. Być może Kościół miał rację w tym poglądzie, bo każde badanie fizyczne kończy się pytaniem duchowym, a termin „magia” obejmuje znacznie więcej niż tylko „zajmowanie się umarłymi”.
W każdym razie, świat jest głęboko zobowiązany tym prawdziwym badaczom, którzy odważyli się stawić czoła strachom Kościoła; i jeśli historia magii zawiera obfitość imion oszustów, naiwniaków i szaleńców, wśród magików należy także zaliczyć niektórych odważnych badaczy i znakomitych myślicieli.
Wspomniałem o magicznych, symbolicznych modlitwach pierwotnego człowieka. Dobrym przykładem takiej modlitwy, która przetrwała do dziś, jest praktyka, szczególnie rozpowszechniona we Włoszech, polegająca na wyciągnięciu palca wskazującego i małego, reszta ręki pozostaje zamknięta, aby odstraszyć skutki złego oka. Znak ten to symbol księżycowego półksiężyca, i jak wskazał F. T. Elworthy w swoim dziele „Horns of Honour„, jest to nieme wezwanie do bogini księżyca o jej ochronę. Użycie podkowy do przyniesienia szczęścia ma podobne znaczenie.
Analogia, z której wyrastają symbole, jest jednym z najbardziej pierwotnych organów myślenia. Jest ona u serca magii, jak i alchemii, z którą magia jest ściśle związana. „To, co jest na górze, jest takie jak to, co jest na dole, aby dokonać cudów…
Jedna rzecz. Analogia pozwoliła człowiekowi na sformułowanie pewnych wielkich uogólnień; wprowadziła go również głęboko w obszar fantazji.
Szczególna fantazja, oparta na pojęciu skuteczności symboli, o której jak zauważa C. J. S. Thompson w swoim dziele Mysteries and Secrets of Magic, można znaleźć praktycznie na całym świecie, to pomysł, że można skrzywdzić wroga i spowodować jego śmierć, tworząc woskowy obrazek, wbijając w niego szpilki, lub powoli topiąc go przed wolnym ogniem. Ściśle związane z takimi magicznymi wierzeniami jest powszechne przekonanie wśród pierwotnych ras, że działając na część czegoś, wpływamy na całość. Dlatego uważa się, że niebezpieczne jest pozostawianie naokolo skrawków włosów lub obciętych paznokci, a nawet zdradzenie swojego prawdziwego imienia.
Te aberracje jednak nie powinny skłonić nas do wniosku, że analogia jest zawsze bezwartościowa, a symbolika niezmiennie pozbawiona skuteczności. Rzeczywiście, język sam w sobie jest niczym innym jak systemem symboli, a bez analogii nigdy nie moglibyśmy porównywać jednego wydarzenia z innym. Myśl i jej wyrażanie byłoby niemożliwe.
Według Christiana (Histoire de la Magie), magia była „syntezą tych nauk, które niegdyś posiadali Magowie lub filozofowie z Indii, Persji, Chaldei i Egiptu”; a Ennemoser, w swojej Historii Magii, traktuje słowo również jako synonim tajemnej mądrości starożytnych. Być może, mówiąc prawdę, w czasach, o których piszą ci autorzy, nie istniało rozróżnienie między nauką a magią. Nauka jeszcze miała się narodzić. Ale jej narodziny nie oznaczały śmierci magii; oznaczało to jej trwanie jako przesądu.
Historia magii, pomimo książek noszących ten tytuł, pozostaje jeszcze do napisania, a jej autor będzie musiał obejść prawie całą ludzką myśl. Poszukiwania prymitywnego człowieka, jego próby zmierzenia się z doświadczeniami i zaspokojenia swoich pragnień, gry jego wyobraźni, zdobyta wiedza i stworzone mity – tu musi zaczynać się książka, jeśli kiedykolwiek zostanie napisana. Przejdzie do rozważania wzrostu ludzkiej wiedzy, zdawałoby się nierozerwalnie splecionej z ludzkim przesądem i przesyconej wiarą w rzeczywistość duchowych mocy i skuteczność symboli jako środka do przywoływania ich pomocy. Opowie całą historię tego rozwoju i o tym, jak nauka stopniowo wyzwoliła się z plątaniny przesądów, a w realizacji tego zadania straciła też pewne wartości, w tym wiarę w fundamentalną rzeczywistość umysłu czy ducha. Wreszcie opisze, jak te wartości zaczęły być powoli odzyskiwane, a człowiek nauczył się ponownie odczuwać cud Uniwersum, docenić na właściwej wartości rzeczy wyobraźni i uwierzyć w Magię.
Napisanie takiej książki to zrealizowanie zadania o najwyższym stopniu trudności. Co więcej, do jego pomyślnego wykonania konieczne byłoby unikanie jednostronnego punktu widzenia i pokusy nadmiernego wykorzystywania jakiejś konkretnej teorii.
Jestem pewien, na przykład, że Historia Ennemosera byłaby lepszą książką, gdyby był mniej pewny, że „magnetyzm zwierzęcy” jest kluczem do odkrycia wszystkich tajemnic magii. Eliphas Lévi, jeden z najciekawszych i najbardziej inspirujących autorów na ten temat, popełnia podobny błąd ze swoją teorią „światła astralnego”. Ci autorzy są wśród tych, którzy, tak się wydaje, stoją po stronie magii. Po drugiej stronie mamy wiele książek tych, którzy widzą w magii tylko zapis ludzkiej łatwowierności i głupoty w najbardziej dziecinnej formie.
Wydaje mi się, że musimy być w stanie zobaczyć zarówno sublimacje, jak i bzdury magii. Nie możemy pozwolić, aby błysk tych pierwszych zasłonił nam istnienie tych drugich, ani niezwykłe jałowości magii uniemożliwiły nam zrozumienie, że magia to nie tylko bzdura.
Dobrze powiedział poeta Blake, „wszystko, co można uwierzyć, jest obrazem prawdy”. W sercu magii jest prawda. Naszym zadaniem musi być oczyszczenie jej z drobiny. Wśród wielu oświecających fragmentów w dziełach Eliphasa Levi jest stwierdzenie, że „przesąd to znak przetrwania myśli… martwe ciało rytuału religijnego”. Rozpatrywane same w sobie, większość przesądów wydaje się absolutnie niezrozumiała; ale umieść je we właściwych relacjach w mitologiach, które pierwotnie stanowiły ich część, a ich znaczenie się ukazuje.
Filozofia magii osiągnęła wspaniałe wysokości w pismach neoplatoników, których teoria emanacji jest zasadniczo magiczną teorią Wszechświata i rozwinięciem doktryny „jak w górze, tak i na dole”. „Natura”, pisze Imablichos, „w swój szczególny sposób tworzy podobieństwo niewidzialnych zasad za pomocą symboli w widzialnej formie”.
Pisze o egipskich tajemnicach, w których magia i astronomia lub astrologia są nierozerwalnie zmieszane. To jest łatwe do zrozumienia. Wśród najwcześniejszych obserwacji dokonanych przez starożytnych były obserwacje gwiazd, a jednym z ich pierwszych naukowych odkryć było to, że zjawiska astronomiczne mogą być przewidywane. Nic dziwnego, że doszli do wniosku, że gwiazdy rządzą wszystkimi ziemskimi wydarzeniami. Z tej hipotezy narodziła się sztuka astro-predykcji, czyli astrologia.
Dla Platona, gwiazdy były istotami niemal duchowymi, a ten pomysł utrzymywał się, w ten czy inny sposób, przez wieki.
Gdy nauka grecka została odkryta na nowo przez świat chrześcijański, młody Cornelius Agrippa podjął się ogromnej syntezy magii w swoich Trzech Księgach Filozofii Okultystycznej. Pogłębnie studiował neoplatonizm, a jego synteza to zasadniczo system astro-korespondencji, w którym wszystkie rzeczy są magicznie połączone z gwiazdami.
Możemy się uśmiechnąć na wiele szczegółów jego filozofii; czy jednak mamy prawo odrzucić jej podstawowy pomysł, że Wszechświat tworzy magiczną jedność? Teorię uniwersalnych korespondencji można znaleźć w bardziej rozwiniętej i filozoficznej formie w pismach Swedenborga. Tutaj jednak wszystko jest interpretowane teologicznie; i dla wielu umysłów interpretacje symboli natury przez Swedenborga są równie mało akceptowalne co Agrippa.
Jednakże, sugeruję, że tutaj, w Agrippie i w Swedenborgu, znajduje się fundamentalna prawda, która jest prawdą magii w, tak by rzec, jej statycznym aspekcie. Pozwolę sobie wyrazić to słowami Carlyle’a: „Wszystkie widoczne rzeczy są symbolami; to, co widzisz, nie jest tam dla siebie; ściśle rzecz biorąc, wcale tam nie jest: Materia istnieje tylko duchowo, aby reprezentować pewien pomysł i go urzeczywistnić.”
Wspomniałem o doktrynie Eliphasa Levi dotyczącej Światła Astralnego. Jak już wcześniej zauważyłem w The Occult Review, uważam, że jego hipoteza jest zarówno zbyt nieokreślona, jak i zbyt szeroka w swoich zastosowaniach. Co więcej, to quasi-materiałowe narzędzie wydaje się być oparte, w umyśle jego wynalazcy, na koncepcjach naukowych, które są teraz mniej lub bardziej przestarzałe. Niemniej jednak, dostarcza ono wskazówkę do odkrycia prawdy o magii w tym, co mogę być może nazwać jej dynamicznym aspektem. Bo „światło astralne” to uniwersalna siła rządzona przez wolę.
Wola nie jest tylko epifenomenem sił materialnych – jest fundamentalną dynamiczną rzeczywistością Wszechświata. Wyobraźnia to nie tylko wyobraźnia – to wyjaśnienie rzeczywistości.
Wyobraźnia może zabić człowieka ze strachu, na co zanotowano kilka przypadków wśród prymitywnych ras. Może ona wywołać w umyśle przesądnej osoby wszystkie straszne i absurdalne istoty czarnej magii. Jak dobrze powiedział Eliphas Levi, „ten, kto twierdzi, że diabeł tworzy… diabła”. To jest jeden aspekt. Z drugiej strony, wyobraźnia może tworzyć najwznioślejsze dzieła sztuki i najgłębsze teorie nauki i filozofii. To jedyna twórcza energia, którą znamy. Siły, które zakładamy, że istnieją w świecie materii, są tylko symbolami działania woli. Są jak duchy, którymi prymitywny człowiek zapełniał Wszechświat. W ostatecznym rozrachunku możemy powiedzieć nic więcej, niż że jest to determinacja woli, a to jest to, co mam na myśli, mówiąc, że jesteśmy mieszkańcami magicznego świata.
źródło: The foundations of magic By H. STANLEY REDGROVE, B.Sc., A.I.C., The Occult Review, London, september 1929
„Mysteries and Secrets of Magic” autorstwa C.J.S. Thompsona to książka pierwotnie wydana w 1927 roku. C.J.S. Thompson był brytyjskim historykiem i kolekcjonerem, który specjalizował się w historii medycyny i magii. Napisał wiele książek na temat tych tematów.
„Mysteries and Secrets of Magic” jest częścią jego prac nad historią magii i okultyzmu. W swojej książce Thompson bada historię i ewolucję praktyk magicznych, zaczynając od starożytnych cywilizacji, takich jak Egipt i Babilon, a kończąc na praktykach magicznych w czasach, w których żył. Książka zawiera opisy różnych rytuałów, symboli i praktyk magicznych, a także omawia wpływ magii na kulturę i społeczeństwo.
Książka „Poetry and Myth” została napisana przez Fredericka Clarke’a Prescotta i wydana w 1927 roku. Zajmuje się tematami mitologii i poezji1.
Frederick Clarke Prescott urodził się w 1871 roku i zmarł w 1957 roku. Jego prace były skupione na różnych aspektach kultury, literatury i nauki, z naciskiem na język angielski. Jego materiały archiwalne są przechowywane w różnych instytucjach, takich jak Biblioteka Uniwersytetu Cornell, co wskazuje na jego wpływ i znaczenie w świecie akademickim2.