Nawet w XX wieku zabawa trwała dalej, gdyż w belgijskim czasopiśmie psychiatrycznym można przeczytać dziwną opowieść o nawiedzeniu. Wydarzenia miały miejsce w portugalskiej wiosce Coimbra, a głównymi uczestnikami byli młody prawnik Homem Christo, jego żona Bernadette i przyjaciel domu, kandydat na prawnika Gomez Poredes.
Pan Christo wynajął urokliwą willę na wsi, wprowadził się i był bardzo szczęśliwy, uważając, że jego młoda żona też jest bardzo zadowolona. Okazało się jednak, że się bardzo mylił. Ponieważ w nocy pani Bernadette miała ciężkie i przytłaczające przygody. Podczas gdy jej mąż spał bardzo fest, według jej opinii w domu krążyło wiele złych duchów. Słyszała wyraźnie, jak ktoś otwierał i zamykał wszystkie drzwi w domu, stukał w okna, stukał po podłodze, nawet śmiał się, krzyczał, jęczał i wzdychał, wszystko to w różnorodnych tonacjach. Jednak pani nie odważyła się nic powiedzieć, bo widziała, że jej mąż każdej nocy mocno śpi. A ponieważ służący także nic nie mówili o nawiedzeniu, pani sądziła, że tylko ona sama jest dręczona przez złe myśli. Pewnego dnia odwiedził ich przyjaciel, pan Gomez Poredes.
Długo siedzieli przy wieczerzy, pili obficie wino do późnej nocy, a potem małżonkowie i gość udali się do swoich pokojów. Gomez postawił świecę na stoliku nocnym i rozebrał się. Jakże zdziwiony był, gdy zgasił światło i nagle w pokoju zaczęło się wielkie hałasowanie. Stukało się w okna, trzaskało po deskach podłogowych, ktoś zrywał tapety ze ściany. Gomez otworzył okno. Nikogo. Zawołał na dół do ogrodu. Nikogo.
Zapalił ponownie świecę i przeszukał każdy zakamarek pokoju. Nic nie było widoczne. Wszystko było na swoim miejscu. Jednakże gdy zrobiło się znowu ciemno, hałas zaczął się na nowo. Jasność i cisza, ciemność i hałas. Gomez mógł to dokładnie stwierdzić. Jednak nie chciał przeszkadzać przyjaciołom w nocnym spokoju i zaczekał z relacją swojej przygody do następnego ranka. Teraz również pani Bernadette wyznała swoje wizje nawiedzenia, i ponieważ wszyscy byli oświeceni, postanowili szybko znaleźć uciążliwego żartownisia.
Trzech policjantów zbiegło się na miejsce. Kiedy znów zapadła noc, przeszukano każdy zakamarek domu. Nikt. Cóż więc, jeden policjant został postawiony przed wejściem do willi na ulicy, dwóch pozostałych zajął miejsce wewnątrz domu, a przyjaciele również wybrali swoje pozycje. Pan Christo stał na korytarzu, pilnując drzwi głównych. W domu zapanowała śmiertelna cisza. Wtedy na znak zgaszono wszystkie lampy w domu, i oto hałas stał się słyszalny wszędzie. Ktoś stukał do drzwi głównych. Pan Christo otworzył drzwi. Nikogo.
Wyjrzał na zewnątrz.
W tym samym momencie drzwi zostały zamknięte i klucz został obrócony, chociaż żadna istota nie była widoczna. Policjant na zewnątrz nic nie usłyszał i nie widział niczego. Posterunki zostały wymienione. Dostał zadanie straszenia wewnątrz domu, a jego kolega stanął przed bramą. Znowu ciemność, znowu spektakl, tym razem o wiele silniejszy. Pan Christo szybko zapalił zapałkę. Ale ogień został natychmiast zgłuszony, i usłyszał śmiejący się głos, a potem poczuł okropny ból. Ktoś mu dał policzek, a to jakby ktoś wyrwał mu skórę z policzków palcami. Szukano żartu, ale go nie znaleziono. Kiedy ktoś oświetlił jedno z ciemnych pomieszczeń, zobaczył jednego z policjantów, który dziko machał szablą. Rozbijał lustra i meble w nawiedzonym domu. Zaczął nagle oszaleć i wierzył, że musi walczyć z całą armią duchów. Teraz nikt nie wytrzymał dłużej w nawiedzonej willi, wszyscy uciekli jeszcze tej samej nocy, aby odpocząć w spokojnym hotelu i uspokoić wzburzone nerwy. – Prawdziwość historii jest potwierdzona, ale nikt nie potrafi jeszcze wyjaśnić tego strasznego zagadki. Szkoda tylko, że takie zjawiska nie mogą być przedstawione „na żądanie” kolegium profesorskiego w Niemczech, gdyż „rzeczywiste dowody” byłyby mile widziane przez niejednego sceptyka.
źródło: Der Spuk von Coimbre;; „Zentralblatt für Okkultismus” Miesięcznik do badania całokształtu nauk tajemnych, Juni 1910.
nazwa niemiecka: „Zentralblatt für Okkultismus” Monatsschrift zur Erforschung der gesamten Geheimwissenschaften, Juni 1910.