Czarna Magia w Szuce Współczesnej

I. Postawienie Tematu

Świadomie czy nieświadomie, chcąc nie chcąc, czy mu się to podoba, czy nie, artysta jest magikiem. Jego tematyka może być przyjemna, odrażająca, lub po prostu nudna, zależnie od indywidualnych gustów lub trendów społecznych. Jego technika może być dobra, zła, lub obojętna, zgodnie z panującymi standardami oceny (jeśli w ogóle istnieją), oraz indywidualnymi lub grupowymi dogmatami i preferencjami. Bez znaczenia: artysta jest magikiem, a jego twórczość ma Dobry lub Zły wpływ na społeczność jako całość.

Artysta, przesiąknięty neomarksistowskim materializmem, może zaprzeczać swojej magicznej mocy. Społeczność jako całość, przemoczona tym samym 'smutnym’ mitem i 'naukowo’ zaplanowana zgodnie z nim od kołyski po grób (jeśli nie poza grób, i z powrotem do łona), może mało lub wcale nie interesować się sztuką lub artystą.

Niemniej jednak, artysta jest magikiem, a jego sztuka działa Dobrą lub Złą magią na wszystkie klasy społeczne.

Więc teraz porywamy się w odwieczny wir pytań: Co to jest Sztuka? Co to jest Magia? Co to jest Dobro?
Co to jest Zło? Jaka jest funkcja Artysty? i tysiąc innych pytań? W rzeczywistości, jednak, podejmujemy to nurkowanie tylko wtedy, gdy jesteśmy pozbawieni sztuki: to znaczy, pozbawieni magii. To nurkowanie może skutkować tylko „nieskończonym 'zamartwianiem się intelektualnym’ – nie 'Dwadzieścia Pytań’, ale 20 000 pytań, w których każda odpowiedź (zaklęciem?) zamienia się w kolejne pytanie, słowa bez końca, i żadnego Amen.

Bez zadawania pytań i bez odpowiadania na jakiekolwiek, będziemy postępować, czyniąc szereg stwierdzeń, pamiętając zawsze, że 'Stwierdzenie jest silniejsze niż argument’, jak stwierdził Samuel Butler (1835-1902). Aby 'podsumować’ stwierdzenie naszego tematu:

Artysta jest magikiem, czy o tym wie, czy nie. Sztuka ma Dobry lub Zły efekt (lub wpływ) na całą społeczność.

W głębi serca (i niezależnie od jego sprytnego, ale głupio sprytnego intelektu) każdy człowiek wie, bez potrzeby informowania, co jest Dobrem, a co Złem. „Wie”, ale nie zdaje sobie sprawy, że „wie” swoim poszukującym faktów, obciążonym faktami intelektem: i dlatego musi zostać poinformowany.

  • Dobrem jest to, co czyni go żywym i wolnym.
    Złem jest to, co odbiera życie i zniewala.
  • Każdy wpływ, który vitalizuje i uwalnia ludzki duch, umysł i ciało, jest Dobrym wpływem (Biała Magia).
  • Każdy wpływ, który ma efekt witalizowania, rozkładania, a więc zniewalania, ludzkiego ducha, umysłu i ciała, jest Złym Wpływem (Czarna Magia).

 

Na tej podstawie można, jak twierdzimy, pokazać, że Sztuka Współczesna, w której dominują rozpadające się kształty, kolory i linie siły, jest przejawem (i to bardzo silnym) Złego wpływu, czyli Czarnej Magii. Aby nie było żadnych nieporozumień lub niejasności,
definiujemy Sztukę Współczesną jako te formy sztuki, które zaczęły dawać o sobie znać w przedstawieniu malarskim przez pracę katalońskiego malarza Pablo Picassa, około roku 1906.

Od mniej więcej roku 1900, dysonans, kanciastość, rozpad, celowy chaos w projektowaniu, zamęt, i siły linii odśrodkowych stawały się coraz bardziej dominujące w sztuce malarskiej, rzeźbie, muzyce, poezji, prozie, śpiewie, tańcu, dramacie, filmach, a później, programach radiowych. Mamy już za sobą pięćdziesiąt lat tego. Ta połowa wieku była okresem przyspieszającego chaosu w sferze społeczno-ekonomicznych czynników na całym tak zwanym „cywilizowanym” świecie, kulminującym w „bombie atomowej” i Planowanym Ubóstwie.

 

II Artysta i jego Środowisko

Artysta znajduje się w rozbitym świecie i, podobnie jak „naukowiec”, nie bierze odpowiedzialności za to rozbicie. Po prostu odbija je jak lustro (i to zniekształcające lustro). Robiąc tak, przyspiesza rozbicie, zwiększa zamęt i (zazwyczaj nie zdając sobie z tego sprawy) kieruje ludzkość w stronę duchowego, umysłowego i fizycznego rozpadu oraz ostatecznego wyginięcia. Dzieje się tak, ponieważ artysta postrzega siebie jako lustro. „Jak mogę nie odbijać tego, co jest dookoła mnie?” – lamentuje. „Cały świat – cała ta cywilizacja – jest w wirującym chaosie. Jestem jej częścią. Dlatego moja sztuka odbija bezradność, beznadziejność, i ogólny rozpad epoki. To nie ma sensu obwiniać mnie. Po prostu odbijam to, co widzę i co czuję.” I tak dalej.

Ale ta postawa i te słowa dowodzą, że nie jest on artystą. Oświadczył, że jest pozbawiony sztuki, pozbawiony kreatywnej magii. Jest tylko lustrem – a my nie potrzebujemy luster, aby ujawnić nam zgnieciony stan naszej cywilizacji. Możemy to zobaczyć dookoła nas bez pomocy odbijających luster, ludzkich czy innych.

W przeszłości uważano, że funkcją artysty jest „Trzymać lustro wobec Natury”, i on wciąż to robi: tak, nawet surrealiści nie robią nic więcej, niż tylko trzymają lustro wobec psychofantazji 'natury ludzkiej’. Oni tylko odbijają psychiczne zamieszanie 'cywilizowanego’ człowieka. Ale to znowu tylko pogarsza zamieszanie.

Jeśli wszystko, co artysta może zrobić (z wieloma umiejętnościami, choć pracowicie chytrymi technikami), to ujawnić to, co jest Złem (to, co odbiera życie i zniewala), to jest on, świadomie czy nie, 'czarnym magikiem’. I nie jest on usprawiedliwiony przez fakt, że nie jest tego świadomy, ponieważ artysta, aby móc w ogóle nosić ten tytuł, musi nie tylko być świadomy, ale nadświadomy.

Innymi słowy, nie jest artystą tylko dlatego, że przypadkiem jest częścią swojego środowiska, która ma zdolność odbijania innych części, włącznie z nim samym. Być artystą oznacza być czymś więcej niż błyszczącym odłamkiem lustra leżącym w rynsztoku.

Pożyczając pojęcie z intelektualno-materialistycznej perspektywy psychologa i psychoanalityka, artysta czasami próbuje wymknąć się z dylematu, usprawiedliwiając się w ten sposób: 'Ujawniając konflikty i zamieszanie epoki, mogę pomagać ludzkości w rozwiązywaniu jej problemów: myśleć przez nie, rozpoznawać je za to, czym naprawdę są.

Przynajmniej czynię go świadomym ich, a tym samym pomagam „wyleczyć” problem.’

Ale tutaj, ponownie, ujawnia, że nie jest artystą i że jest pozbawiony kreatywnej magii. Powinien bowiem znać wielkie magiczne przysłowie: Podobne rodzi podobne. Obraz Zła rodzi Zło i nigdy nie może zrodzić Dobra.

„Cokolwiek jest prawdziwe, cokolwiek jest uczciwe, cokolwiek jest sprawiedliwe, cokolwiek jest czyste, cokolwiek jest miłe, cokolwiek jest dobrej sławy… myślcie o tych rzeczach”, a nie o nieprawdziwych, nieuczciwych, niesprawiedliwych, nieczystych i brzydkich rzeczach.

Jeśli więc artysta żyjący w Epoce Brzydoty może robić, i robi, nie więcej niż odzwierciedlać tę brzydotę, to robiąc tak, pomaga w rozprzestrzenianiu brzydoty i nieładu.

Można powiedzieć, że nie świadczy to o tym, że jest pozbawiony magii, bo jeśli to, co twierdzisz, jest prawdą, jego magia jest potężną „czarną magią”. Bardzo prawdziwe, ale w głównej mierze jest to nie tylko nieświadoma „czarna magia”, ale „czarna magia”, której domniemany artysta nie pragnie używać. Jest on, tak jak powiedzieliśmy, pozbawiony Kreatywnej Magii – Białej Magii, Magii Światła, Magii Bożej. Jest używany przez i używa Magii Rozpadu, siły wysuszenia, atomizacji, która kończy (logicznie) zniszczeniem tkanki tego świata i znanego wszechświata.

Będziemy mieli rację, twierdząc, że człowiek używający takiej magii (Czarnej Magii) w ogóle nie powinien być klasyfikowany jako artysta, ale jako czarny magik, który nie wie, co robi.

Artysta, aby być właściwie sklasyfikowanym jako taki, nie powinien odzwierciedlać ani przedstawiać tego, co już jest widoczne na ziemi, a szczególnie nie powinien odzwierciedlać ani przedstawiać tego, co jest brzydkie, bestialskie, chore, zniekształcone, skarlałe, zdeformowane, surowe, nienawistne i oczywiście Złe. I jeśli, świadomie tego unikając, nie może znaleźć niczego innego niż to, co jest mdłe, nudne i „ładniutkie”, ponownie dowodzi, że nie jest artystą.

Tutaj, w nawiasie, twierdzimy, że H. G. Wells w swoim „Kształcie Rzeczy, które Nadejdą„, na przykład, i Aldous Huxley w swoim „Nowym wspaniałym świecie„, a niedawno w „Małpie i Istocie„, projektują obrazy bestialstwa, nieładu, chaosu i katastrofy, które są (a) odzwierciedleniami trójwymiarowego świata rzeczywistości, którą znamy i widzimy dookoła nas, oraz (b) potężnymi magicznymi siłami sugerującymi, które przyspieszają upadek, nieszczęście i strach ludzkości, działając więc jako „zaklęcie” lub „klątwa„, która pomaga w skazaniu ludzkiej rasy. Nie sądzimy, aby którekolwiek z tych autorów miał to na celu. Przeciwnie, prawdopodobnie napisali te i inne książki w nadziei, że mogą, że tak powiem, przestraszyć ludzkość nie po to, by uciekała, ale by „wróciła do zmysłów”. Ale, jak już twierdzimy zatem, że artysta nie powinien odzwierciedlać swojego otoczenia; szczególnie jeśli jest to Złe otoczenie, ponieważ, robiąc tak, pomaga utrwalać Zło i przyspiesza procesy destrukcji i rozpadu.

 

III Odpowiedzialność Artysty

Dalej twierdzimy, że artysta ma odpowiedzialność wobec społeczności jako całości, i że tzw. artysta, który mówi: „Moja sztuka jest ważniejsza niż jakiekolwiek z waszych definicji Dobra i Zła”, nie jest artystą, lecz (bardziej lub mniej) świadomym czarnym magikiem.

Wszyscy wiemy, że patrząc wielokrotnie na obraz, który nam się na pierwszy rzut oka nie podobał, i słuchając muzyki, której „nie mogliśmy zrozumieć” (jakby jakąkolwiek muzykę można było „zrozumieć”!) możemy zacząć lubić to, co nam się nie podobało i doceniać dźwięki, które przy pierwszym słuchaniu były niczym więcej niż najstraszniejszą dysonansą.

Ale ten proces „dochodzenia do docenienia” jest, w rzeczywistości, niczym więcej niż „kondycjonowaniem”, tak jak psy Pawłowa były kondycjonowane przez dzwonek obiadowy. Przez ten bardzo niebezpieczny proces zaczynamy nie ufać naszym pierwszym wrażeniom i „przejmować” osądy i docenienia tych, którzy ustanawiają się, aby „edukować” nas „do” jakiegoś konkretnego standardu. W ten sposób, z czasem, ogólna masa ludzi może być skondycjonowana do „lubienia” tego, co jest w rzeczywistości całkowicie złe dla nich – tak jak było złe dla artysty, który to wyprodukował.

Artysta, który musi mieć „kondycjonerów” i psychiatrów oraz dziennikarzy podnoszących sztukę do roli wyjaśniaczy, aby „wyjaśnić” jego obrazy (czy cokolwiek innego?) publiczności, jest i musi być czarnym magikiem, który działa przeciwko naturalnym instynktom i impulsom „niewykształconych”. Taki artysta może twierdzić, że ma „przesłanie”, ale prawda jest taka, że zastępuje jakieś „dziwactwo” jakimkolwiek przesłaniem dającym życie i pragnie zmusić publiczność do rozpoznania tego, czego tam nie ma, czyli kreatywnej sztuki. Odpowiedzialny artysta, artysta, który rozpoznaje swoje kapłaństwo, nie musi mieć swojej pracy „przedstawionej”. I choć może być dziwna pod względem tematu i techniki, będzie również tak zaskakująca w swojej magii dającej życie, że wszelka chęć „zrozumienia” czy „docenienia” znika – po prostu łapiemy oddech z radości!

Z radością, proszę zauważyć. Nie z przerażeniem i strachem. To jest odpowiedzialność artysty, by nałożyć obraz życiodajnej radości na rzeczywistość świata, jak go znamy: „Mroczny sen rzeczywistości”, jak trafnie nazwał go Coleridge. Sztuka współczesna nie wykreowała takiego obrazu. Przeciwnie, wykreowała obraz Atomowego Rozpadu w świecie dokładnie tego Zła. To, że większość artystów tego nie „widzi”, jasno wskazuje, że nie są oni prawdziwymi artystami; gdyż każdy wrażliwy, a szczególnie nadwrażliwy (czym musi być twórczy artysta), natychmiast rozpoznałby niepowodzenie Sztuki Współczesnej w wykreowaniu konstruktywnego obrazu (wizji – bez której „ludzie giną”). W pewnym momencie, dążąc do perfekcji w obiektywnym, czy fotograficznym, przedstawieniu, artysta zaprzeczył własnym magicznym mocą i po prostu „kopiował Naturę”, następnie, buntując się przeciwko „realizmowi”, ponieważ kamera mogła go w tym pokonać za każdym razem, a także ponieważ „rzeczywisty” zewnętrzny świat stawał się coraz bardziej bestialski, głupi i bezwartościowy (z dominującym Ubóstwem i Wojną) zatonął w czarnej topieli tzw. „podświadomości”. Ale, niestety, wciąż miał do czynienia z „rzeczywistością”; rzeczywistością psycho-patologicznych efektów rozbitego świata, który widzimy, słyszymy, smakujemy, dotykamy i wąchamy.

Artysta może wziąć na swoje barki odpowiedzialność wobec społeczności i wykreować obraz życiodajnej radości tylko wtedy, gdy zacznie używać czegoś, z czym „naukowi” psycholodzy (szczególnie Jung) dopiero zaczynają się męczyć – a mianowicie tzw. Nadświadomości. „Powiedziałem, że jesteście bogami”.

Artysta może ukształtować Nowy Świat na Jutro, ale nie jeśli będzie nadal odzwierciedlał wraki, beznadzieję i bezradność dzisiejszego dnia.

JOHN HARGRAVE
(Temat został nakreślony, z nadzieją na dalszy rozwój w innych artykułach w kolejnych numerach THE OCCULT OBSERVER. – Redaktor.)

źródło: BLACK MAGIC IN MODERN ART from THE OCCULT OBSERVER A Quarterly Journal, no. 1, 1949.