Zagłada „Lusitanii” w świetle badań psychometrycznych. Autor: A. Grobe-Wutischky.
Od czasu procesu jasnowidza z Bernburga, uwaga nie tylko kręgów zainteresowanych okultyzmem skupiła się na praktycznym znaczeniu i możliwościach kryminalistycznego wykorzystania psychometrycznego jasnowidztwa. Mimo że książka Ottona Seelingsa na temat tego procesu (dostępna w wydawnictwie Z. f. O., cena 1,50 marki) jak najbardziej klarownie przedstawiła fakty, wielu wciąż opiera się pełnemu uznaniu i praktycznemu wykorzystaniu tzw. psychometrii; byliby oni bardziej skłonni do akceptacji, gdyby mogli lepiej zrozumieć istotę tzw. psychometrii. Z tego punktu widzenia, szereg eksperymentów psychometrycznych przeprowadzonych przez Dr. Gustava Pagenstechera w Meksyku z wybitnym medium, Senora Maria Reyes de Z., wydaje się być fundamentalnie ważny.
Najciekawszym z tych eksperymentów był ten, który rzucił światło na problem psychometrii z dwóch różnych perspektyw, co okaże się później. Najpierw przedstawię tylko same fakty. Stary przyjaciel Dr. Pagenstechera, będąc w Hawanie, otrzymał od kobiety dokument, który miał być przedmiotem psychometrycznej analizy, ze względu na duże znaczenie jakie kładła na niego ta kobieta. Dlatego jego przyjaciel J.W.H. dołączył ten dokument do swojego listu do Dr. Pagenstechera, umieszczając go w osobnym, zapieczętowanym kopercie. Wiedział tylko tyle, że autor dokumentu jest prawdopodobnie mężczyzną i należy dokonać jak najdokładniejszych psychometrycznych badań. W kolejnej, również zapieczętowanej kopercie, dołączył pełny opis osoby prawdopodobnego autora, który miał być otwarty dopiero po wykonaniu eksperymentu. W ten sposób zapewniono, że ani Dr. Pagenstecher, jako lider eksperymentu, ani medium, ani żaden z uczestników – bo eksperyment miał być przeprowadzony w obecności wiarygodnych świadków – nie będą wpływani przez telepatię: nikt z uczestników eksperymentu nie wiedział dokładnie, o co w nim chodzi. Jako że był to bardzo ważny eksperyment, a Dr. Pagenstecher spodziewał się wizyty komisarza badawczego z Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego – S.P.R. – Dr. Waltera Prince’a, na razie przechowywał zapieczętowane listy w swoim sejfie. Kiedy wizyta Dr. Prince’a opóźniała się o kilka tygodni, przekazał dokumenty prawnikowi, Lic. J.L. Starr-Huntowi, który wystawił na ich temat zaświadczenie. Dzięki temu, aż do momentu przeprowadzenia eksperymentu, nikt nie miał wglądu w dokumenty. Kiedy wreszcie Dr. Prince przybył, eksperyment przeprowadzono 30 marca 1921 roku, w obecności Dr. Pagenstechera, medium, Dr. Prince’a, Dr. Luisa Viramontesa, sekretarza towarzystwa medycznego „Pedro Escobedo”, inżyniera Thomasa J. Gore’a i prawnika J.L. Starr-Hunta.
Medium otrzymało wcześniej wspomniany zapieczętowany list.
Wrażenia, które otrzymało, opisuje następująco:
„Jest noc – między 2 a 4 rano -; gwiazdy już nie świecą tak mocno, zaczynają blednąć. Zanim zobaczę coś wyraźnie, czuję już kołyszący ruch, który sprawia, że robi mi się niedobrze i kręci mi się w głowie. To sprawia, że przypuszczam, iż znajduję się na statku. Rzeczywiście tak jest, to wielki, ogromny statek, na pokładzie którego znajdują się setki osób, niektóre w pełnym ubiorze, inne prawie nagie, ale wszystkie z przerażeniem na twarzach, drżące i z oczami pełnymi strachu. Wydaje się, że oczekują na coś strasznego. Widzę kobiety, które zemdleły, inne obejmują swoich mężów lub dzieci, niektóre modlą się na kolanach, wznosząc ręce w geście błagania o pomoc. Mężczyźni, nieco spokojniejsi, szybko zapinają kamizelki ratunkowe, a nieliczni starają się dodawać odwagi kobietom i uspokajać krzyczące dzieci, które, choć nie rozumieją zagrożenia, są przerażone krzykami i rozpaczą matek. Po ich ruchach i postawach widzę, że niektórzy z nich wypowiadają przekleństwa, ale nie rozumiem ich, bo prawie wszyscy mówią po angielsku.
Pomiędzy grupami szybko przemieszczają się mundurowi oficerowie marynarki, wydając rozkazy i nadzorujący załogę, która w pośpiechu próbuje spuścić łodzie ratunkowe na wodę. Co jakiś czas na niebie pojawiają się rakiety o czerwonym i niebieskim kolorze. Może wołają o pomoc? Ale dlaczego? Nie rozumiem tej sytuacji! Mimo wszystko musi dziać się coś strasznego, chociaż na pierwszy rzut oka nie widać żadnych oznak niebezpieczeństwa; morze jest spokojne, pogoda jest piękna, na niebie nie widać ani jednej chmury, która mogłaby zapowiadać nadchodzącą burzę. Jednym słowem: nie widzę nic, co mogłoby zapowiadać niebezpieczeństwo dla statku i pasażerów.
Naprzeciwko mnie stoi duży, silny mężczyzna o białej karnacji, dużych czarnych oczach, czarnych włosach i gęstych brwiach; czoło ma szerokie, nos jak u orła, nosi pełną brodę i wąsy. Szacuję, że ma między 35 a 40 lat: to wyraźny typ hiszpański. Nad prawym okiem ma szeroką bliznę! Jest jednym z nielicznych, którzy są całkowicie ubrani: białe spodnie i białe buty, szare marynarki i szarą czapkę podróżną, nieco z tyłu. Wygląda na spokojnego i zdecydowanego. Nie spuszcza oczu z morza. Teraz wyrwał kartkę z książki i, wyciągając ołówek z lewej przedniej kieszeni piersiowej, coś na niej pisze, opierając ją o ścianę kabiny pod zewnętrznie zaciemnioną żarówką elektryczną.
„Nagle… silna eksplozja, po której następuje seria słabszych, jak salwy z karabinów czy mitrallez, które sprawiają, że statek zaczyna trzeszczeć i pękać, jakby miał się rozpaść!”
„W trakcie eksplozji Hiszpan przerywa pisanie i ponownie rzuca badawcze spojrzenie na morze; potem znowu zaczyna pisać, dodając kilka słów; następnie zwija kartkę palcami i szybko wkłada ją do butelki, którą wyjmuje z przedniej prawej kieszeni piersiowej, zatka ją, mocno wciskając korek o ścianę kabiny, używając całej swojej siły; teraz chwyta butelkę za szyjkę i rzuca ją z całej siły jak najdalej od statku do morza, wypowiadając przy tym po cichu kilka słów i wpatrując się w miejsce, gdzie butelka wpadła do wody.”
„Teraz rozglądam się za innymi pasażerami, którzy osiągnęli szczyt rozpaczy. Z daleka widzę, jak ktoś pada – być może samobójca – potem widzę innego, który strzela sobie w podniebienie z pistoletu, również pada. Próbuję zamknąć oczy, aby nie widzieć więcej tych strasznych scen, i w tym momencie czuję, jak ktoś pada mi niemal u stóp, po strzale w skroń, który roztrzaskał mu czaszkę. Mimowolnie wydaję krzyk przerażenia, a w tym samym momencie słyszę straszną eksplozję – może minęły zaledwie dwie minuty, odkąd Hiszpan rzucił swoją butelkę do morza – i z niewiarygodną szybkością cały statek tonie wraz ze wszystkimi pasażerami – i ja razem z nimi! Wydaję przeszywający krzyk! W momencie zatonięcia widzę jeszcze Hiszpana, w odległości może pół metra. Podnosi obie ręce do nieba, jakby błagalnie, i woła: 'Boże mój, moje dzieci!’ (Dios mio, mis hijos).”
„I tak samo szybko, jak zatonęliśmy, wynurzam się na powierzchnię, i tam, gdzie chwilę wcześniej było widać kolosalny statek z setkami krzyczących i zrozpaczonych ludzi, teraz widzę tylko spokojną taflę wody, której fale na zawsze przykrywają wszystkie pozostałości, wszystkie ślady tego straszliwego dramatu.”
„W chwili, gdy wynurzyłem się na powierzchnię, ktoś zabiera mi z rąk kartkę, być może jeszcze zobaczyłbym ewentualnych ocalałych, pływających dookoła, gdybym miał jeszcze ten papier. Na koniec chciałbym zaznaczyć, że cała katastrofa rozegrała się w mniej niż dziesięć minut, tak szybko następowały po sobie wydarzenia.”
„Odczucia medium zostały zarejestrowane podwójnie, raz w stanie transu, a drugi raz zaraz po przebudzeniu, kiedy to otrzymała hipnotyczne polecenie, aby pamiętać wszystkie szczegóły po przebudzeniu i uzupełnić w raporcie z transu wszelkie pominięte detale. Medium postąpiło zgodnie z instrukcjami, a dokonane uzupełnienia są wyraźnie zaznaczone.”
„Drugi zapieczętowany list, który otwarto dopiero po przeprowadzeniu psychometrycznego eksperymentu w obecności wspomnianych świadków, brzmi:
'Tokio, 31 stycznia 1921 r.
Szanownemu Panu Dr. G. Pagenstecherowi!
„Po naszym wyjeździe z Bostonu na jachcie jednego z moich przyjaciół, udaliśmy się do Hawany, aby wejść na pokład mojej prywatnej jachty „Maria del Consudo”. Ponieważ jednak jacht jeszcze nie przybył, byliśmy zmuszeni spędzić kilka dni w tym porcie. Dzięki temu miałem okazję poznać rodzinę, której głowa rodziny zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach, nikt nie wie jak, gdzie i kiedy!
Jego ostatni list pochodził z Nowego Jorku, z czasów, kiedy najwięcej statków było zatapianych przez niemieckie łodzie podwodne. W liście tym informował swoją żonę, że musi wyjechać do Europy, ponieważ nie udało mu się zakończyć swoich spraw w Nowym Jorku. Jednak nie podał nazwy statku ani daty wyjazdu; wspomniał tylko, że wyjedzie w ciągu miesiąca. Jego żona jest przekonana, że wyjechał zaraz po napisaniu tego listu — chciał jej to ukryć, by oszczędzić jej niepokoju przed możliwym katastrofą morską (spowodowaną torpedowaniem).
„Nigdy więcej nie miała od niego żadnych wiadomości, nawet nie wiedziała, którym statkiem podróżował; przypuszcza jednak, że mogła to być 'Lusitania’, podróżując pod fałszywym nazwiskiem (był politycznym uchodźcą, który przez jakiś czas żył pod fałszywym nazwiskiem w Hawanie i chciał udać się do Hiszpanii, aby uzyskać amnestię); ponieważ właśnie wtedy statek ten został storpedowany.”
„Około roku temu urzędnik Republiki Kuby wezwał ją i przekazał jej dołączony arkusz, ponieważ sądził, że może być dla niej przeznaczony; znaleziono go w butelce, którą rybacy wyłowili u wybrzeży Azorów. Rybacy przekazali go osobie, która zadbała o to, aby arkusz został wysłany do Hawany, zgodnie z adresem; sądzono, że może być przeznaczony dla tej nieszczęśliwej kobiety, ponieważ nazywa się 'Luisa’, a on 'Ramon’, tak jak na papierze.”
„Jego rysopis jest następujący: Wysoki, silny, o białej cerze, czarne oczy i bujne czarne włosy, wyraźnie hiszpański typ. Krzaczaste brwi i bardzo widoczna blizna nad prawym okiem. Czarna pełna broda, duża nos w kształcie orła, szerokie czoło. Nazywa się Ramon Penoles, ma 38 lat. Pozostawił wdowę i dwoje dzieci, syna i córkę w wieku odpowiednio 5 i 3 lat.”
„Biorąc pod uwagę, że jego żona była przeciwna jego podróży do Europy, obawiając się nieszczęścia, podejrzewa się, że mógł podróżować pod fałszywym nazwiskiem, aby uniemożliwić żonie znalezienie jego nazwiska na liście pasażerów. To wyjaśnia, dlaczego nie udało się znaleźć jego nazwiska na listach strat wszystkich statków, które wypłynęły z Nowego Jorku do Europy i zostały storpedowane przez niemieckie U-Booty.
„Możliwa jest jeszcze inna wyjaśnienie, mianowicie że, aby zmylić swoją żonę, wyruszył nie z Nowego Jorku, ale z innego amerykańskiego portu.
„Możesz więc ocenić ogromne znaczenie, jakie nieszczęśliwa wdowa przywiązuje do dokładnego opisu osoby, która napisała dołączony arkusz.
Z poważaniem,
J.W.H.”
„Jeśli porównamy opis osobowy przekazany w liście z wynikami ustaleń psychometrycznych, nie ulega wątpliwości, że ich pełna zgodność jest uderzająca i przekonująca. Ponadto należy zwrócić uwagę na fakt, że Dr Pg. poprosił wdowę o inny list od zaginionego, a Dr Prince, bardzo ostrożny i krytyczny przedstawiciel S.P.R., zaświadczył, że zgodność charakterów pisma z listu napisanego tylko kilka miesięcy przed domniemaną śmiercią mężczyzny i z listu znalezionego w butelce jest „absolutnie identyczna”. Co więcej, warto zauważyć, że Lusitania została zatopiona 7 maja, prawdopodobnie po północy; niestety, nie znam dokładniejszych informacji z dziennika okrętu podwodnego.
Jednak chciałbym zwrócić uwagę na coś, co jest bardzo ważne dla oceny wizji psychometrycznej. Dr Pg. dołączył do swojego studium fotografie notatki z butelki oraz porównawczego listu, dzięki czemu każdy czytelnik może sam przekonać się o zgodności charakterów pisma (niestety, ten porównawczy list nie występuje w niemieckim wydaniu, A.G.-W.). Przede wszystkim z treści listu w butelce wynika, że został on rzeczywiście oparty o ścianę kabiny; słowo „Hijos” nagle jest kontynuowane pół centymetra niżej od bieżącej linii, co łatwo wyjaśnić tym, że statek właśnie się przechylił. Ponadto staranne sprawdzenie całego dokumentu wskazuje, że różne linie zostały napisane zgodnie z okolicznościami wspomnianymi w wizji; pierwsze dwie linie są napisane jeszcze w stosunkowym spokoju, za „Luisa” nawet zastanawiająco postawiono przecinek; ale za ostatnim słowem brakuje kropki, jakby pisanie zostało nagle przerwane. Czy to wtedy nastąpiła eksplozja? W raporcie o wizji jest powiedziane: „Podczas eksplozji Hiszpan przerywa pisanie i rzuca ponownie badawcze spojrzenie na morze; potem zaczyna pisać ponownie, dodając kilka słów”. Nawet w niemieckim wydaniu dołączona fotografia pisma pokazuje, że jest to strona wyrwana z książki, a ostatnie słowa, napisane po uświadomieniu sobie nadchodzącej śmierci, są bardzo pośpieszne i nerwowe. Można to zauważyć nie tylko po zmienionym kierunku linii, ale również po kształtach liter.
Takie kryteria z pewnością pomagają wzmocnić zaufanie do autentyczności wizji psychometrycznej i obalić zarzut, że jest to tylko dramatyczna fantazja snuta przez medium w trakcie transu. Ale istnieje również inny sposób, aby właściwie ocenić to osiągnięcie medium, a mianowicie metoda porównawcza eksperymentalna, którą zastosował Dr Pg.
Dla niego tak zwana psychometria, jak i cały okultyzm, były całkowicie nowym terenem, który musiał sobie jeszcze zdobyć. Owszem, czerpał inspiracje i istotne wskazówki z fundamentalnych prac Prof. I.R. Buchanan: „Psychometry, The Dawn of a New Civilization” 1885, oraz W. Denton: „The Soul of Things, or Psychometric Researches and Discoveries” Boston 1866, ale z racji specyfiki tego obszaru zrozumiałe jest, że jasne i pewne przekonania w tych kwestiach najlepiej zdobywać na własnych eksperymentach, chociaż w duchu prawdziwie naukowym był przekonany o ciągłej zdolności nauki do rozwoju i uważał możliwości psychometryczne za prawdopodobne, a ich staranne studiowanie za pożądane i wartościowe.
Jako lekarz i badacz o naukowym przygotowaniu wiedział, jak ważna jest naukowa metoda w jej granicach, ale zdając sobie sprawę z ograniczeń eksperymentów Buchanan’a i Denton’a, które mogły prowadzić do zarzutów o przekazywanie myśli, przyjął metodę eksperymentalną, która była równie prosta, co genialna i prowadziła do niezaprzeczalnych i przekonujących dowodów na psychometryczne fakty. (Koniec nastąpi).
źródło: Der Untergang der „Lusitania” im Lichte psychometrischer Forschung. Von A. Grobe-Wutischky. „Zentralblatt für Okkultismus” Miesięcznik do badania całokształtu nauk tajemnych, Dezember 1927.
nazwa niemiecka: „Zentralblatt für Okkultismus” Monatsschrift zur Erforschung der gesamten Geheimwissenschaften, Dezember 1927.