Paracelsus co to jest imaginacja?

Pod imaginacją rozumie Paracelsus intensywne tworzenie jakiegoś obrazu czy pojęcia przez naszą wolę i uczucie. A więc to, o czem usilnie myślimy, czego namiętnie pragniemy, tworzy się w nas samych jako samodzielna istota. Mówimy wtedy o „wcielonych myślach”, „żywych uczuciach” i t, p. Jeśli imaginacja nabierze wielkiej siły, zdarza się, że ów twór imaginacyjny opanuje całego człowieka.

Że myśli są twórczemr siłami, które i pewne substancjonalne podłoże muszą posiadać, w to już dzisiaj chyba nikt nie wątpi, kto zna choćby tylko elementy współczesnego, naukowego okultyzmu i mistyki. O działaniu owej „imaginacji” mówi Paracelsus: ,,Imaginacja nie działa tylko na swego twórcę, ale również dobrze może działać i na innych ludzi. Np. jeśli ktoś popatrzy się na osobę, stojącą przed nim, a osoba ta rzuci się nagle do ucieczki, lub gdy jeden każe drugiemu coś uczynić, a ten to czyni. Z tej także siły powstają różne „incubi i succubi”, 'nocne straszydła i różne inne twory, które opi¬szemy gdzie indziej.” Do tej samej grupy „duchowych arkanów” należą również magiczne siły, tkwiące w słowach, ceremonjach i symbolach. Paracelsus mówi: „Nie powinniśmy lekceważyć słów (characteres), znaków ani symboli, gdyż ukryte są w nich wielkie siły. Istnieją wśród nich takie, które skupiają wszystkie siły, od nieba aż do ziół.” (Ph. Segax 1. L c. 4.)

A na innem miejscu: „nasza mowa, jak wszystko inne, pochodzi od Boga, to też i w mowie, jak wszędzie indziej, tkwią boskie moce. A jeśli o tych rzeczach nie wiemy, nie wiemy też nic o Bogu. Odzie zaś zamieszkały zabobon, pycha i niewiedza, jeśli nie wśród tych, którzy nic nie wiedzą ani Boskiej mądrości szukać nie chcą?”

Magja stówa należy bodaj że do najdawniejszych, najsubtelniejszych form magji.

Zaklęcia, śpiewy i modlitwy magiczne znajdujemy u wszystkich, bez wyjątku, ludów zamierzchłej starożytności, przyczem z szczególnem upodobaniem stosowano je w lecznictwie. Zachowały się one i do naszych jeszcze czasów, w medycynie okultystycznej i ludowej, lecz na pewno już tylko jako spaczone, zniekształcone, mało znaczące resztki dawnej wspaniałości. Nasza współczesna wiedza chce to wszystko „sugestią” tłumaczyć, lecz gdyby który z jej przedstawicieli choć raz zobaczył, jak np. taki wiejski znachor również zwierzęta leczy przez tego rodzaju „zamówienia” (chociaż znachorów takich spotyka się już obecnie tylko bardzo rzadko), musiałby chyba przyznać, że jest w tem coś więcej, niż sama tylko sugestja. Paracelsus np. mówi wyraźnie w swojej „philosophia sagax”: „Jest rodzaj magji, która uczy używać słów, mających taką samą moc, jaka tkwi w ziołach, czy innych lekarstwach. I tak np. wszystko co potrafi uczynić lekarz lekarstwami, czyni magja owa to samo samemi tylko słowami.”

Filozofji indyjskiej dobrze są znane owe moce, uśpione w słowach i w mowie. Rozróżnia ona wśród nich 4 rodzaje, odpowiadające 4 formom bytowania wszechświata, mianowicie: „Para-Yach”, t. j. w Bogu spoczywające słowo, „Pasyanti-Vach”, słowo objawione (Logos), „Madhy-ama-Vach”, słowo wewnętrznie wypowiedziane, oraz „Vaikhari-Vach”, słowo głośno wypowiedziane. Z owych to poczwórnych form „słowa” wyprowadza ona cały wszechświat. Jest rzeczą charakterystyczną, że i podobne pojęcia znajdujemy w chrześcijańskiej mistyce. Wystarczy sobie tylko przypomnieć początek ewangelji św. Jana.

Ktoby więc opanował praktycznie ową magję słowa, opanuje tem samem wszystkie widzialne i niewidzialne siły przyrody. Może tak samo uzdrawiać jak i niszczyć. Błavatska np. opowiada w swej książce „W ja-skiniach i dżunglach Indyj”, jak mistrz Morya zabija potężnego tygrysa samem tylko słowem. Lecz owa forma magji jest dostępną tylko bardzo nielicznej garstce ludzi – a my musimy dodać: dzięki Bogu!

źródło: fragment z książki “Theophrastus Paracelsus” jego życie i twórczość, Wiktor Mirski, Wisła 1933