Leczenie Sympatyczne

KAROL Du PREL
Sympatyczne Leczenie

Artykuł pod powyższym tytułem, przed dzięsięciu laty .drukowany był w niemieckiem piśmie „Der Zukunft“- Bez względu na ową dawność, a głównie mając na uwadze interesującą i niewszystklm zapewne czytelnikom naszym znaną rzecz samą, podajemy ją w tłumaczeniu.
Red.

Pułkownik Albert de Rochas, dyrektor szkoły politechnicznej w Paryżu, przeprowadził niedawno doświadczenia, które zasługu ją na podanie do ogólnej wiadomości. Doświadczenia podobne powtórzone zostały przez pana Louis i inne osoby.

Pan de Rochas wprowadzał w somnambulizm wielu osobników, w których można było zauważyć znaną wszystkim nieczułość skóry: ponadto „jednak p. de Rochas konstatował, że czułość nie znikła, a tylko uzewnętrzniła się. Wokoło ciała somnambulów.

Podczas snu ich, formuje się serja cienkich warstw prądów magnetycznych, lub mówiąc językiem Reichenbacha, – odycznych, które będąc.wrażliwemi rozdzielone sąlpomiędzy sobą pasami niewrażliwemi. Odległość pomiędzy temi warstwami wynosi 5 do 6 centymetrów.

Najbliższa warstwa znajduje się o połowę tej odległości od ciała, – dalsze się rozciągają o kilka metrów. Jeżeli postawimy szklankę wody w pasie wrażliwym, to po za szklanką uformuje się „odyczna cień”, woda, przenikaną będąc przez od osobnika, staje się wrażliwą. Skoro woda całkiem jest nasyconą, to widocznym bywa odyczny dym wychodzący z jej powierzchni. Pomiędzy odowaną wodą a osobnikiem, istnieje związek magnetyczny; skoro magnetyzer dotknie wody, somnambul, uczuwa dotknięcie do tej części ciała.od strony której była postawioną szklanka i skąd wyszedł od, jeżeli odległość pomiędzy niemi nie będzie zbyt wielką.

Doświadczenia te potwierdzają naukę Humboldta i Reila o „atmosferze nerwowej”, co Reichenbach rozwinął tak pięknie i udowodnił w licznych swych pracach; koniec końców doświadczenia te stwierdzają istnienie fenomenów, zwanych przez Mesmera magnetyzmem zwierzęcym. W ten sposób woda magnetyzowana, z której sto lat się śmiano otrzymała prawo obywatelstwa. Doświadczenia te dowodzą wyraźnie, że fenomeny magnetyzmu zwierzącego, który epoka nasza objaśnić chce wyłącznie suggestję, ufundowane są na realnem odycznem promieniowaniu (emanacji) i związek magnetyczny (rapport) przypisywany zwykłej suggest]!,  jest niczem innem, jak tylko odycznem połączeniem (fusion) Suggestja idzie z mózgu do mózgu a nie z nieożywionego przedmiotu do mózgu.

W czasie obecnym de Rochas dowiódł, że nietylko woda, lecz i inne ciała (tłuszczowe, galaretowate i kleiste) wbierają w siebie eksterjoryzowany od i stają się czułemi.

W odycznej warstwie postawił on figurkę z wosku i poddawał ją ukłóciom; te ostatnie odczuwane były przez osobnika w tych mianowicie miejscach gdzie się usuwał od. P. de Rochas wetknął w głowę woskowej figurki włosy zabrane osobnikowi z tyłu głowy, poczem figurkę zabrano, p. de Rochas obudził somnambula i zaczął z nim rozmawiać. Naraz, podniósł rękę ku tyłowi głowy, mówiąc, że go ktoś targnął za włosy; w istocie było to uczynione w tej chwili, lecz figurce, w innej części pokoju za parawanem, czego osobnik widzieć nie mógł. Potem, wrażliwość przeniesiono na fotograficzną płytkę, zamkniętą w ramkach, dając jej poleżeć minut kilka w odycznej warstwie; następnie płytkę włożono do aparatu i w sposób zwykły odfotografowano osobnika. Magnetyzer na chybił trafił, nie patrząc drapnął portret na płytce, osobnik krzyknął i stracił przytomność. Kiedy go przyprowadzono  do przytomności, zauważono na jego prawem ręku dwa zadrapania, odpowiadające zrobionym przez magnetyzera na fotografji. Nie może tu być i mowy o suggestji ani też o autosuggestji, dla tego, że p. de Rochas stał plecami obrócony do osobnika, kiedy zadrapywał płytkę i nie domyślał się wcale, również jak i somnambul, części ciała, jakiej dotknął.

Skoro można eksterjoryzować (uzewnętrzniać) zmysł, dotykania, to tak samo czynić to można i z innemi. Kiedy p. de Rochas do ściągniętego z kogoś odu wstawiał flakonik z bardzo mocnemi perfumami, to niektóre z jego osobników mogły rozróżniać zapachy. Pewna osoba wpadła w ekstazę, gdy wstawiono do ściągniętego z niej odu flakonik z laurową essencją i patrząc na nią przypomniano sobie mimo woli delfijskie pytje, u których laur tak wielką odegrywał rolę.

Innym razem p. de Rochas zbliżył do ręki somnambula bez jego wiedzy, roztwór soli glauberskiej, krystalizując go, – ręka się skurczyła i mocno zabolała. Po dwunastu dniach zanurzono w owej krystalizacji nóż; somnambul znajdujący się w pokoju sąsied nim, poczuł uderzenie i głośno krzyknął. P. de Rochas z doświadczenia z figurką woskową, wyprowadza analogję co do czarodziejstwa i czarnej magji w wiekach średnich.

Analogja ta nie zupełnie jest dokładną. Mnie się zdaje, że istnieje bardziej widoczny związek z jednym z fenomenów białej magji i magiczno magnetycznej terapji, a mianowicie z sensybilowaną mumją. Tern bardziej interesującem będzie wystudjowanie analogji tej, że dotychczas istnieje gałęź tego leczenia t. j. leczenie sympatyczne. Tu, znów znajdujemy, pomiędzy przedmiotem nieożywionym a istotą czującą, związek tego rodzaju, że objaśnienie go suggest-ą niedostatecznem jest, i zniewoleni jesteśmy pomiędzy osobnikiem, a sensybilowanym przedmiotem, uznać magnetyczny lub odyczny związek.

W dziełach Paracelsa i jego uczniów nie nadmienia się o odycznych promieniowaniach ani też o sensybilowanych eksterjoryzacjach, o o bjawach tych jednak mówili oni w innych ustępach, jako o aksiomatach. Wówczas książki pisano tylko dla koła wybranych, dla poświęconych i adeptów; pisano je po łacinie i takim zwięzłym stylem, który dla nas dziś wydaje się ciemnym i niepojętym. Dla tego, pomimo naukowego uprzedzenia, starającego się wszystkiemu przeczyć, sądzimy, że nic nauczyć się nam niepodobna z tych staroświeckich pism. Lecz ów, kto czyta te utwory jako znawca, rychło spostrzeże, że przodkowie nasi znali takie fakty, które my, dziś z trudnością odkrywamy. Komu znany jest magnetyczny stosunek, ten znajdzie je tam w teorji w tak ciemnych wyrażeniach, jakie używa dziś naprz. szkot Maxwell.

  • „Dusza znajduje się nietylko w ciele naszem widzialnem, lecz i poza niem; nie jest ona ograniczoną ciałem organicznem. Dusza działa nazewnątrz tego co nazywamy ciałem.“
  • „Z każdego ciała cielesne wychodzą promienie, w których działa dusza; daje im ona energję i możność działania.”
  • „Promienie te jednak nie całkiem są cielesne, do rozmaitych należą one części.“

Widocznie Maxwell nie byłby wielce zdziwionym doświadczeniami p. de Rochas; my jednak cośmy tak wiele pozapominali z czasów Maxwella, nauczyć się możemy od Rochas: po 1-sze że organizm ludzki ma promieniowania odyczne, wychodzące z węzła odycznego; po 2-gie, że od może być eksterioryzowanym (ściągniętym); po 3-cie, że zachowuje on jako, ściągnięty nawet, swoją wrażliwość (czułość); po 4-te, że nim nasycać można rozmaite substancje i w ten sposób przechowywać go i po 5-te, że skoro czyni się szkodę przedmiotom nasyconym odem, to przynosi się tern samem szkodę źródłu jego t. j. ciału.

Bez względu na to że zasługi p. Rochas bardzo są cenne, z uwagi na użytą metodę dokładnej wiedzy dla oświetlenia podobnie ciemnej kwestji, winienem oświadczyć, iż niemamy potrzeby wracać do Paracelsa i innych jego poprzedników i do ich magnetycznej literatury tak pogardzonej przez naszych uczonych.

Oto jakie fakty w liście swym przed laty, do sławnego niegdyś magnetyzera Deleuse, przytacza owoczesny uczony Lierre d’Aubepine o somnambuli swej Manecie. „Manetta w mojej zasnęła obecności, dotknąwszy, zawczasu przezemnie namagnetyzowanej, gałązki mirtowej poczem wyszedłem z pokoju. Kiedym wrócił, zastałem Manettę w ataku nerwowym, który nie był przewidziany.”

Uspokoiwszy ją, zapytałem, wskutek czego zdarzył się jej ów atak; odpowiedziała, ku memu wielkiemu zdziwieniu, że przyczyną tego był mój brat, pomagający mi przy doświadczeniach, albowiem szczypnął on paznogciem gałązkę mirtu, z którym była ona w związku magnetycznym (rapport) i że w ową chwilę, gdy to nczynił, wpadła w bardzo bolesny atak nerwowy.

„Winienem dodać, że gałązka mirtu oddalona była od chorej o sześć metrów.”

W ten sposób wypadek doprowadził do odkrycia, które ma dużo podobieństwa z doświadczeniami pana de Rochas. Fakt nader prosty. Magnetyzer namagnetyzował mirtową gałązkę, która miała zastąpić go pod jego nieobecność i osobnik dotknąwszy jej usnął.

Mówiąc dokładniej, może to być objaśnione antosuggestją, lecz obiaśnienie podobne upada samo przez się w drugiej części faktu. Odyczne promieniowania chorej przeniesione zostały na roślinę; wrażliwość jej była eksterjoryzowaną; pomiędzy chorą i rośliną istniał magnetyczny związek i oto dlaczego lekkakrzy wda uczyniona roślinie,odczutą była przez somnambulę.

Skoro cofniemy się w jeszcze bardziej oddalone czasy, to znajdziemy fakt, przytoczony nie jako rezultat wypadku, lecz jako już dobrze znany. Mówimy o dziele nadwornegomedyka Andrzeja Tenzela o „ludzkiej mumji.” Pod wyrazem „mumji“ należy rozumieć oddzielnie wziętą substancję ludzkiego ciała (zęby, włosy, paznogcie krew i t.p.) która wpierw była z niem złączoną, uczestniczyła  w jego życiowym procesie, nasyconą była odem tego ciała i zachowuje go pod formą eksterjoryzowanego odu. Od ów przeniesiony być może na roślinę, skoro pod nim zakopać mumję. Z tego powodu

Tenzel powiada:

„Należy się strzedz nie czynić żadnej szkody roślinie, nasyconej mumią, opiekować się nią i starać by pomyślnie rosła.”

Tenzel zatem zgadza się tu z de Rochas, mówiąc że wyciągnięty od zachowuje wrażliwość swą i magnetyczny związek nie przestaje istnieć pomiędzy nim i jego źródłem; że skoro pierwszemu uczyni się gwałt jaki to odbije się on na ostatniem. Postarajmy się wyciągnąć z tego logiczne następstwo: jeżeli można źle wpływać na eksterjoryzowany od i teimzaładowywać źródło  odyczne, t. j. organizm, to bez wątpienia można wpływać na od dobroczynnie a przezeń i na organizm; a zatem reakcja na źródło odyczne może być dokonaną w obydwu wypadkach. Oto trzysta lat już, jak znaną jest ta okoliczność, na której ufundowane jest magiczno medyczne leczenie, stanowiące gałąź naturalnej magji.

Leczenie to studjowane było przez Paracelsa. Maxwella, Tenzela, Verdiga i wielu innych, którzy nazwali je sympatyczną terapją.

Pod tąż nazwą znanem jest i dziś, lecz stosowanem jedynie przez włościan. Tymczasem zasady leczenia tego wybornie usprawiedliwiają się doświadczeniami pana de Rochas, dowodzącemi, iz ludzki od może być ściągnięty i zachować jest w stanie wrażliwość i związek ze swem źródłem, że oddziaływając na od można miarkować chorobliwe procesy. Widocznie, że na faktach tych można ufundować system terapeutyczny.

Wypadek dużą rolę odegrywał w doświadczeniach p. de Rochas. Podczas swych pierwszych operacji z odycznemi fluidami popełnił on mimowoli ważną omyłkę. Zamiast tego, by dać fluidom tym wyparować naturalnie, wylał on na dwór wodę, w której były rozłożone. Miało to miejsce bardzo mroźnego wieczoru. Po seansie z dwojgiem osobników swych, wyprawiał on ich do domu z poleceniem by przyszły nazajutrz. Nie przyszły one jednak dnia naznaczonego, a dopiero na trzeci dzień przywlókł się jeden tylko z nich i opowiedział, że obaj w nocy byli mocno cierpiący na kolki, czuli do koś ci przenikający chłód i w żaden spośób nie mogli się ogrzać.
(d. c. n.)

źródło: „Dziwy Życia” nr 111. Warszawa 15 stycznia 1907