Hipnoza jest to rodzaj snu, w którym usypiający opanowuje wolę uśpionego. Koniecznym warunkiem jest odcięcie wpływów świata zewnętrznego i w ewnętrzne skupienie. Głęboki sen hypnotyczny połączony z wewnętrznym przebudzeniem się nazywamy snem somnambulicznym.
Sen hipnotyczny i somnambuliczny można sprowadzić w różny sposób: przez wpatrywanie się w błyszczący przedmiot, w oczy, przez dźwięki, Wmówienie (suggestję słowną); najgłębszy, przez t. zw. pociągnięcia magnetyczne, albo przyłożenie prawej ręki do czoła usypianego. Sen tego rodzaju może także wystąpić pod wpływem różnych ciał chemicznych, np. znanej maści czarownic, składającej się z belladonny, bielunia i innych trujących roślin. Staroindyjska nauka i filozofia Wedy poucza, jak można sen ten u samego siebie przez długotrwałe ćwiczenia woli wywoływać, a chrześcijańska mistyka rozbudza owego wewnętrznego człowieka przez posty i życie ascetyczne. Najbardziej charakterystyczną cechą tego stanu jest nadzwyczajna wrażliwość na suggestję tak, że można w uśpionego wmówić po kolei, że jest kobietą, dzieckiem, rycerzem, a nawet przedmiotem martwym, a będzie się pod każdym względem odpowiednio zachowywał. Można mu nakazać, by po przebudzeniu pewne czynności wykonał, kogoś z obecnych nie widział, lub zobaczył coś, czego w rzeczywistości niema.
Działają nawet szczelnie w naczyniach zamknięte ciała i szkiełka barwne, używane do usypiania: niebieskie wywołują trwogę, smutek, przygnębienie; czerwone radość, zadowolenie; żółte silne radosne podniecenie; białe stany kataleptyczne; fioletowe i zielone działają różnie. Uśpiony pozostaje przytem w szczególniejszym wyłącznym związku z usypiającym. Jedynie jego słyszy i jego jedynie rozkazy wykonuje, niekiedy myślowe; jest to t.zw. raport. Z usypiającym łączą go jakieś tajem nicze sympatyczne związki: odczuwa boleśnie ukłucia, które ten ostatni zada sobie. Co do suggestji zbrodniczych, to liczne doświadczenia okazały, że w śnie hypnotycznym nie można nikogo zmusić do czegoś, co mu jest wstrętnem; zresztą, sprzeciwianie się uśpionemu i suggestje z jego charakterem sprzeczne powodują zdenerwowanie i obudzenia się uśpionego. Można także przez wmówienie wywołać znieczulenie, a nawet przenieść czucie uśpionego na inny przedmiot tak, że ukłucia tego przedmiotu boleśnie odczuje.
Liebealt i Beaumis wykryli, że zupełnie odpornych na sen hypnotyczny jest zaledwie 8% , w lekką senność wpada 10%, w lekki sen 19%, w głęboki sen 36%, w bardzo głęboki sen 8%, w właściwy sen somnambuliczny 18%. W śnie somnambulicznym możemy wyróżnić kilka okresów: Pierwszy t. zw. stan wzmożonej suggestji, pozornie nie różniący się od stanu normalnego na jawie, a jednak przy bliższem zbadaniu wykazujący wybitne zmiany, tak fizjologiczne jak i psychologiczne. Pomimo, że działanie zmysłów jest w zupełności zachowane, pogrążony w tym stanie traci świadomość swej osoby, nie wie kim jest, gdzie jest, co czyni, lub co uczyni; można go przemienić w każdą dowolną osobę, o czem po zmianie stanu zapomina. Wykonuje także pohypnotyczne suggestje, jest więc pod względem duchowym zupełnie zmieniony. Pod względem fizjologicznym stan ten odznacza się jedynie znieczuleniem skóry.
Drugi okres snu hypnotycznego t. zw. stan kataleptyczny odznacza się przedewszystkiem charakterystycznem zachowaniem się członków, które zatrzymują długi czas jakiekolwiek nadane im położenie, zmieniane dowolnie, jak w automacie. Wyraz twarzy dostosowuje się do położenia nadanego członkom, np. jeśli zwiniemy uśpionemu dłonie w pięści, to twarz przybierze wyraz groźny, zagniewany. Skóra jest przytem w zupełności znieczulona, wzrok i słuch działają częściowo; oczy wprawdzie otwarte, lecz wzrok sztywny, powieki nieco drgają, łzy płyną po policzkach. Uśpiony naśladuje wszelkie ruchy usypiającego. Podrażnienie mięśni, które w następnych okresach powoduje zesztywnienie, tu wywołuje zupełne zwiotczenie. Trzeci okres tego snu odznacza się przedewszystkiem zupełneimznieczuleniem wszystkich zmysłów i skóry. Uśpiony pozostaje w związku (raporcie) jedynie z usypiającym, którego rozumie nawet na znaczną odległość, natomiast nie słyszy ani innych osób, ani nawet najsilniejszego hałasu. Po wieki opadają, gałki oczne zwrócone ku górze i zewnątrz.
Przez wyciągnięcie palca ku jakiemukolwiek mięśniowi lub nerwowi można osiągnąć skurcz jego. Równocześnie wzmagają się zdolności duchowe uśpionego: Inteligencja przewyższa inteligencję na jawie, pojawiają się nowe zdolności, jak przewidywanie rzeczy przyszłych, rozpoznawanie bez pośrednictwa zmysłów, jasnowidzenie, rozpoznawanie chorób i lekarstw.
Czwarty okres t.zw. sen letargiczny odznacza się niemal zupełną martwotą ciała i zupełem znieczuleniem : Powieki zamknięte, gałki oczne ku górze zwrócone, członki wiotkie, opadające, jak by martwe. Wreszcie w śnie najgłębszym t.zw. transie znika zależność od usypiającego i wyłania się nowa osobowość, w zupełności samodzielna i od zwykłej na jawie w zupełności różna; zapytana odpowiada najczęściej, że jest duszą tego lub owego zmarłego,, przem aw iającą przez medjum.
Medjum budzone przechodzi naprzód w stan somnambuliczny, potem kataleptyczny., wreszcie wzmożonej suggestji i stan normalny. W chwili przechodzenia z jednego stanu
w drugi, przechodzi przez ciało uśpionego drżenie. Jeśli w okresie jasnowidzenia magnetyzujemy dalej i prosimy uśpionego, by otworzył oczy, czyni to zazwyczaj bez trudności i rozpoczyna się wówczas okres jasnowidzenia, z oczyma otwartymi.
Dla badacza duszy ludzkiej niema przejawów bardziej wartościowych, jak sen hypnotyczny; jakież bowiem głębokie i charakterystyczne zmiany w istocie naszej wywołuje. Oto w miarę zanikania życia potęgują się własności duchowe, aż do na jawie nieznanego jasnowidzenia. W okresie pierwszym działanie zmysłów utrzymane, jedynie skóra znieczulona; w drugim wzrok i słuch już częściowo, w trzecim zupełności znieczulone; uśpiony nic nie widzi i nie słyszy i pozostaje w związku jedynie z usypiającym magnetyzerem. W okresie czwartym, niejako na pograniczu śmierci, zupełne znieczulenie, członki wiotkie, martwe.
Należałoby przypuścić, że wraz z zanikiem czucia, za nikną także siły duchowe. Nic podobnego ! Przeciwnie, występują wraz z pogłębieniem snu zdolności tak nadzwyczajne, że pod wielu względami można stan ten uważać za wyższy niż na jawie. Jest to stan, w którym przesuniętą bywa granica wrażliwości ku sferom, w zwykłych w arunkach podświadomym. Jest to sen, połączony z jakimś dziwnem wewnętrznem przebudzeniem się. Okazuje się przytem, że pomimo znieczulenia zmysłów, somnambulik żyje nietylko w świecie fantazji, lecz także w rzeczywistym związku z światem zewnętrznym ; wszak pogrążony w letargu spostrzega nawet przygotowania pogrzebowe. Pamięć somnambulików obejmuje wszystko, cokolwiek stanowiło treść zmysłowej świadomości.
Zdolności ich są wifksze niż na jawie, mowa szlachetniejsza, mimika nadzwyczajnie wymowna, wizje często allegoryczne. Nawet od urodzenia niewidomi w somnambulizmie niekiedy widzą.
Najdziwniejsze objawy głębokiego somnambulizmu to jasnowidzenie i instynkt leczniczy. Czas i przestrzeń tracą dlań niejako swoje znaczenie : somnambulik może widzieć na odległość, może przewidzieć przyszłość. W somnabulizmie okazują się niejako zdolności przyszłych pokoleń, które tkwią już w nas w zarodku. Jasnowidząca z Prevost nazywa stan ten najjaśniejszem czuwaniem: odczuwała ona sama dolegliwości przedstawionego chorego, a djagnozy lekarskie somnambulików były nieraz przy sekcjach potwierdzane. Jak w śnie zwykłym, taksamo w somnambulizmie występuje t. z w. dramatyczne rozdwojenie, t. j. występują w marzeniach sennych osoby, nieraz cały szereg osób, którym się przeciwstawiamy, a które nie są przecież niczem innem jak wytworem naszej jaźni. To nam tłumaczy występowanie w śnie somnambulicznym duchów opiekuńczych, przewodników duchowych, których tak uśpione medjum, jak i nieświadome otoczenie uważa najczęściej za dusze zmarłych.
Somnambulik widzi tem lepiej, im jest ciemniej: może czytać pismo w zamkniętych tablicach i zapieczętowanych listach. Croox zasłonił palcem w zupełnej ciemności wyraz w książce, a medjum go z łatwością odgadło. Nie było to odgadywanie myśli, ponieważ wyrazu tego nie znał ani Croox ani żaden z obecnych. Ponieważ nie wiemy, czem jest czas i przestrzeń, więc i jasnowidzenie tak w czasie i w przestrzeni nie możemy uważać za niemożliwe. Z badań tych wynika, że zmysły nasze właściwie ograniczają zakres świadomości duszy.
O śnie hypnotycznym możnaby powiedzieć z apostołem Pawłem: „Im więcej nasz zewnętrzny człowiek zamiera, tem żywszym staje się wewnętrzny”
Somnambuliczki odczuwają właściwości metali: Chemik Berzeliusz zawinął pewną ilość różnych minerałów w papierki jednakowej barwy, położył je na stole przed somnambuliczką i prosił, by je na dwie części rozdzieliła, kierując się wyłącznie czuciem. Po zbadaniu okazało się, że w jednym szeregu ułożyła minerały elektro-dodatnie, w drugim elektroujemne. Nawet ciała zamknięte najszczelniej w naczyniu działają na uśpionego, np. alkohol we flaszce zakorkowanej wywołuje objawy działania alkoholu.
Niekiedy somnambulicy mówią jakimś zupełnie nieznanym językiem. Zjawisko to badał między innymi także Ochorowicz i spisał całą gramatykę takiego języka. W dziele swem: „Zjawiska medyumiczne” mówi o nim: Co do pochodzenia tego języka, nie umiem powiedzieć nic ścisłego. Zdaje się tylko, że został on wytworzony w sferach bezwiednych, najgłębszych, może pod wpływem dziecięcych skłonności do tworżenia nowych wyrazów. Jedynie trudno pojąć jakim sposobem tak długa praca mogła być wykonana logicznie, bez sprzeczności, bez wyraźnych niekonsekwencyj, w sferze nie tylko podświadomego, ale nawet podhypnotycznego myślenia“. W nowszych czasach własny język miała jasnowidząca z Prevost Kornera i panna Smith, badana przez prof. Flournoy.
W śnie tym występują także niezwykłe zdolności muzyczne. O muzykalnej somnambuliczce pisały gazety co następuje: Słyszeliśmy Miss Nydię, młodą i piękną amerykankę, grającą w śnie somnambulicznym. Impressario wprowadził ją w sen hypnotyczny przy pomocy małego zwierciadła, poczem założył jej na oczy trzy przepaski, w zupełności nieprzeźroczyste, jedną białą, i dwie czarne. Otwory około nosa wypełnił watą, poczem usiadła przy fortepjanie i grała z jakichkolwiek nut, tak jak gdyby całkiem dobrze widziała. Zagrała także kilka strof nakreślonych przez sprawozdawcę na poczekaniu; nuty kładziono na fortepianowym pulpicie, także złożone, lub na głowie medjum. Jakieś porozumiewanie się z impressariem było zupełnie wykluczone ; nie ulega najmniejszej wątpliwości, że medjum widziało nuty bez pośrednictwa fizycznych zmysłów.
Występujące u somnambulików, jasnowidzenie w przestrzeni jest to możność widzenia bez pomocy oczu, przez zasłony i z odległości. Nic analogicznego nie znaliśmy doczasu odkrycia promieni Róntgena; teraz wiemy, że istnieją promienie, przy pomocy których możemy widzieć przedmioty umieszczone poza zasłonami i wewnętrzne organy naszego ciała. Jasnowidzenie na odległość będzie więc tylko krokiem naprzód w odczuwaniu niezbadanych dotychczas promieni. Budzi się w uśpionych jakiś ogólny zmysł, który określa nawet ich sympatje i antypatje. Zmysł ten można także obudzić, patrząc w kryształ, powierzchnię wody, lub „magiczne” zwierciadło, jak to czynili średniowieczni czarnoksiężnicy. W śnie somnambulik staje się szlachetniejszym, a nawet rysy twarzy zmieniają się na lepsze, głos staje się łagodniejszy tak, że zdaje się nieraz, że mamy do czynienia z inną indywidualnością.
Sympatje i antypatje opiera somnambulik na wartościach moralnych, a nie jak to zwykle bywa na jawie, na zaletach umysłu, lub, co gorsza, pełnej kieszeni. Zapytamy, czy śpi, odpowiada, że nie śpi, a więc nie identyfikuje się z owem leźącem bez zmysłów ciałem. Raport czyli połączenie między magnetyzerem, a magnetyzowanym może dotyczyć każdego zmysłu; ułatwia go zetknięcie, a nawet połączenie sznurem, zwłaszcza jeśli rozchodzi się o połączenie z pacjentem.
Głęboki sen somnambuliczny jest oddzielony od stanu na jawie zupełną, niepamięcią; także między pojedynczymi stopniami snu somnanamlicznego niema połączenia pamięciowego; natomiast uśpiony pamięta fakty ze stanów analogicznych, a więc z poprzednich snów, omdleń itp. Po przebudzeniu się pozostaje jednak pewien wpływ wrażeń doznanych we śnie, w postaci usposobienia smutnego, lub wesołego, co zresztą napotykamy także po zwykłych głębokich marzeniach sennych. Czasem przypominamy sobie sen, jakby jakiś niewyraźny cień, zwłaszcza, jeśli znajdzie na jawie coś podobnego.
Zazwyczaj wystarczy jednak rozkaz magnetyzera, aby somnambulik zapamiętał swoje widzenia; czasem posługuje się magnetyzer asocjacją z jakimś przedmiotem, którego widok sprowadza przypomnienie. Magnetyzer może także kazać zapomnieć fakty zaszłe na jawie. Pamięć somnambułików obejmująca nawet najdrobniejsze przeżycia świadczy o tern, że właściwie zupełnego zapomnienia nie ma, a wszystko to, co dla nas na jawie jest bez znaczenia znika wprawdzie z świadomości zmysłowej, jednak pozostaje w podświadomości i może być wydobyte na jaw w stanach niezwykłych, jak hypnoza i natchnienie.
Okazuje się więc, że już w tem życiu możemy czerpać wiadomości o duszy, gdy wśród warunków odpowiednich przesunięty zostanie próg graniczny naszej świadomości ku górze, jak np. w somnambulizmie, w którym przekraczamy granice świata zmysłowego i sięgamy do nadzmysłowego. Istota nasza rozpoznaje nietyłko, za pośrednictwem zmysłów, lecz także wprost intuicyjnie. Świadomość zwykła, codzienna, nie wyczerpuje całej duszy i jest jedynie przewodnikiem człowieka w walce w świecie materjalnym, a najwyższem jej działaniem jest tylko rozsądne wnioskowanie. Pamięć zwykła Jest jedynie funkcją mózgu, pamięć jaźni jest siłą wewnętrzną, o wiele obszerniejszą, potężniejszą od stosunków anatomicznych wolną. Hypnotyzm obala mniemanie, jakoby funkcje duszy polegały na procesach fizyczno – chemicznych ciała, rzuca światło na złożoną istotę człowieka i udowadnia niezależność duszy ludzkiej od organów fizycznych, ponadto dowodzi, że nasze zwykłe ziemskie istnienie jest jedną z wielu form istnienia. To co my nazywamy świadomością, obejmuje tylko drobną cząstkę wewnętrznego życia naszej duszy, którą możnaby uważać za centrum świadomości nieskończonej, środowiskiem materjalnem ograniczonej. Przytem w stanach tych wcale nie widzimy, by indywiduum rozpływało się panteistycznie w wszechbycie : przeciwnie występuje spotęgowanie osobowości: w głębokim Somnambulizmie zachowuje uśpiony rozum, wolę, a naw et odzyskuje niezależność, którą w pierwszym okresie traci n a rzecz usypiającego; następuje więc coś wręcz przeciwnego, niżby należało przypuszczać na podstawie teoryj m aterjalistycznych, lub panteistycznych.
Dr. Ochorowicz wynalazł przyrząd, służący do mierzenia podatności hypnotycznej, kióry nazwał hypnoskopem. Jest to magnes, wygięty w kształcie pierścionka, który zakładał na palce; nieco większy można zakładać na przegub ręki. Biegun północny oznaczony jest jako ujemny, południowy jako dodatni. Założywszy tak, by biegun ujemny był zwrócony ku kciukowi, już po paru minutach odczuwają niektóre osoby ciepło, po wewnętrznej stronie ręki, przedramieniu i ramieniu; występuje ponadto podrażnienie nerwów, pomimowolne ruchy, przeczulenie, skurcz mięśni, często znieczulenie. Jeżeli założymy heteronomicznie, tj. biegun dodatni po stronie kciuka, powstaje po nieco dłuższym czasie mrowienie, niekiedy zimne zesztywnienie większego lub mniejszego stopnia, spokój i ogólne miłe uczucie świeżości i lekkości. Jeśli działanie to trwa zbyt długo, powstaje znieczulenie, porażenie, upadek sił.
Osoby, na które w ten sposób hypnoskop działa, łatwo usypiają pod wpływem własnego animizmu, lub elektryczności, światła, ruchu, ciepła, zapachów, dźwięku; na 60 osób jest takich zaledwie 2 do 3; u 8 do 10 w ystępują te objawy dopiero po 4 do 5 m inutach; te usypiają po kilku próbach, lecz tylko w części w ystępują wszystkie 4 okresy snu t. j. suggestji, katelepsji, somnambulizmu i letargu. 20 do 25 z tych osób odczuwa niektóre objawy, po 10 do 15 minut; te są do snu magnetycznego mało skłonne.
Pokrewnym zjawiskiem jest lunatyzm i letarg. Luna nazywa się, jak wiadomo, po łacinie księżyc, a lunatyk, to mniej więcej zakochany w księżycu. Prawdę powiedziawszy, nazwa ta nie odpowiada rzeczywistości, ponieważ lunatycy urządzają swoje przechadzki po dachach nietylko w czasie pełni, lecz także na nowiu, a nawet niekiedy przy świetle słonecznem. Być jednak może, że jasna tarcza księżyca odgrywa w tych przypadkach rolę błyszczącego przedmiotu w hypnozie. Wyróżniamy trzy rodzaje lunatyzmu: lunatyzm we właściwem tego słowa znaczeniu, polegający na wycieczkach najczęściej nocnych. Lunatyzm, w którym dotknięty nim oddaje się w czasie napadu swej codziennej pracy i wreszcie najciekawsza forma lunatyzmu, w którym lunatyk wykonuje prace umysłowe, a nawet artystyczno-twórcze.
Kroniki lekarskie piszą o pewnym rzemieślniku, który w czasie pracy wpadał w sen letargiczny i wykonywał ją dalej bez zarzutu. Ścisłe badania lekarskie w czasie napadów wykazały u niego zupełne znieczulenie skóry, błon śluzowych i zmysłów. Nie działało nań naw et bardzo jaskrawe światło, ani donośny głos, nie czuł ukłucia szpilką, ani podrażnienia błony śluzowej nosa.
Lunatyk okazuje w swych niebezpiecznych wycieczkach nadzwyczajną zręczność, omija przeszkody, orjentuje się jak najdokładniej, przyezem nie posługuje się zmysłami, które jak wykazały dokładne badania, są wówczas w zupełności znieczulone. W jaki więc sposób dostrzega? Pewien lunatyk zapytany o to, odpowiedział, że dla niego wszystkie przedmioty świecą. Jest to więc jasnowidzenie, w zupełności podobne do tego rodzaju przejawów w śnie somnambulicznym, hypnotycznym i transie medjumicznym. Podobieństwo to polega przedewszystkiem na obudzeniu się jakiejś niezwykłej, wewnętrznej świadomości, przy równoczesnem znieczuleniu zmysłów.
Niezwykłą zręczność lunatyka przypisać należy tej okoliczności, że w danej chwili skupia całą uwagę na jeden przedmiot. N.p. idąc po kładce, nie widzi znajdującej się pod nią przepaści, a wiemy przecież z doświadczenia, że jedynie widok owej przepaści powoduje zawrót głowy i ewentualny upadek. Lunatyk, znajdujący się w miejscu niebezpiecznem, przebudzony nagle, ulega najczęściej nieszczęściu. Pewien lunatyk rzucił się do wody i pływał w niej znakomicie; gdy go krewni poczęli wołać po imieniu, obudził się i natychmiast utonął. Jak potężnie może zadziałać suggestja w śnie lunatycznym, świadczy o tem następujący wypadek: Pewien chłopiec podniósł się wieczorem z pościeli, położył głowę na obok stojącem krześle i naraz runął martwy na ziemię. Okazało się, że stało się to pod wpływem suggestji nauczyciela, który ganiąc go poprzedniego dnia za jakieś większe przewinienie, groził mu odcięciem głowy. Suggestja zadziałała tak potężnie, że chłopak nerwowy i skłonny do snu letargicznego przypłacił to życiem.
Pewien właściciel stawu, któremu kradziono ryby ze schowka znajdującego się w łodzi, wymyślił pewnego rodzaju pułapkę, w którą złodziej musiał się złapać, gdyby jeszcze raz przyszedł. Jakież jednak było jego zdziwienie, gdy na zajutrz przebudził się złapany w ową przez siebie wymyśloną i zastawioną pułapkę! Okazało się, że co noc wpadał w sen letargiczny i złapane poprzedniego dnia ryby na wolność wypuszczał.
Najciekawsze są te przypadki lunatyzmu, w których lunatyk wykonuje prace umysłowe. Pewien uczeń, nie mogąc rozwiązać zadania matematycznego, zasnął. Nazajutrz, ku wielkiemu swojemu zdziwieniu, zobaczył na stoliku zadanie własnoręcznie jak najlepiej rozwiązane. Uczynił to w nocy, w śnie letargicznym.
Podobne przejawy widzimy w życiu artystów i wynalazców: wielu z nich zawdzięcza swe najlepsze idee i pomysły marzeniom sennym. Zresztą wiadomem jest, że prawdziwe natchnienie płynie zawsze z t.zw. podświadomości. Nasza zwykła codzienna świadomość, nie stanowi wcale jądra naszej istoty. Służy ona jedynie jako narzędzie w walce codziennego życia. Podświadomość ma zakres o wiele obszerniejszy, a przejawy jej widzimy w natchnieniu, śnie somnambulicznym, hypnozie, letargu, lunatyzmie, medjumizmie, jasnowidzeniu. Lunatyk dostrzega otoczenie, wykonywuje prace, rozwiązuje zadania, bez pośrednictwa zmysłów: oto fakt mający w badaniach psychologicznych niezmiernie ważne znaczenie, fakt, który w związku z innym przyczyni się w niedalekiej przyszłości do częściowego rozwiązania zagadki człowieka. Od czasu do czasu dowiadujemy się o żywcem pogrzebanych, pogrążonych w letargu. Niedawno podano wiadomość, że przy rozkopywaniu grobów w pewnej miejscowości znaleziono w trumnach zwłoki odwrócone i z pogryzionemi palcami. Gdzieindziej znowu rzekomo zmarły obudził się bezpośrednio przed pogrzebem.
Czy częste są przypadki pogrzebania pogrążonych w letargu? Zdaje się, że niestety dość częste zwłaszcza w krajach, gdzie za wcześnie chowają zmarłych. Aby jako tako wytłumaczyć sen letargiczny, nauka była zmuszoną przyjąć, obok stanów życia i śmierci, ponadto stan pośredni, tzw. anabiozę; do tej kategorji zaliczono sen zimowy zwierząt. W sen ten, w zupełności do letargu podobny, zapadają, jak wiadomo, oprócz niektórych ssaków, gady, płazy, ślimaki i część owadów. Jest on u niektórych tak głęboki, że leżą zwinięte w swych kryjówkach, jak martwe; inne śpią niemal snem zwykłym. W podobny stan mają popadać także niektóre zwierzęta, przypadkowo przysypane ziemią, lub kamieniami: wydobyte, nawet po latach powracają do życia.
Najlepszym przedmiotem badań w tym kierunku są indyjscy fakirzy, którzy za cel swego życia obierają rozwój transcendentalnej świadomości. Ludzie ci, skupiając energję duchową, dochodzą, do wyników, o których europejczycy, zajęci wyłącznie życiem praktycznem, ani marzyć nie mogą, Niezwykłe te siły fakirów były wielokrotnie badane. Jednym, z najbardziej znanych był niejaki Itaridas, z którym robiononaukowe doświadczenia przez lat 16. Pewnego razu zamknięto go na jego własne życzenie w żelaznej skrzyni, zagrzebano głęboko w ziemi i celem kontroli zasiano na miejscu tem zboże. Dwukrotnie w odstępach kilkutygodniowych odgrzebywano go i znowu zakopywano: każdym razem znajdowano go na dnie skrzyni, w stanie w zupełności do śmierci podobnym. Wreszcie wydobyto go, aby tym razem przywrócić do życia: obmyto ciało, otworzono zaciśnięte szczęki i wyciągnięto ku tyłowi zwinięty język. Wówczas pozornie zmarły zadrżał, poruszył się, wyprostował i w krótkim czasie odzyskał siły duchowe i cielesne.
Sen letargiczny występuje niekiedy po wyczerpujących chorobach; jest to niejako najwyższy wysiłek natury, by przywrócić choremu utracone siły żywotne. Podobnie jak w śniezwykłym lub hypnotycznym następuje przełom, zwrot ku zdrowiu, o ile gwałtowne zabiegi lecznicze nie staną na przeszkodzie, lub co gorsza o ile śpiącego nie powierzą przedtem matce ziemi. Stany te mają niezmierne znaczenie w badaniach psychologicznych. Uderzającem jest bowiem, że pomimo zupełne znieczulenie zmysłów, pogrążony we śnie odczuwa wszystko, co się wokoło niego dzieje.
W Dra Szokalskiego „Objawach chorobowych” znajdujemy opis bardzo ciekawych przypadków letargu: „Pewna młoda dama cierpiała długo na różne nerwowe choroby i wreszcie umarła. Usta jej były blade, twarz trupia, ciało zimne i stężałe; słowem wystąpiły wszystkie objawy śmierci. Włożono ją do trumny, oznaczono dzień pogrzebu i śpiewano modlitwy za zmarłych. Gdy miano już zabijać wieko trumny, ujrzano na czole kilka kropli potu, a później kilka słabych kurczowych ruchów twarzy. Ruchy te stawały się coraz wyraźniejsze, oddech zaczynał powracać, wreszcie otworzyła oczy i jęknęła. Posłano po lekarzy, użyto cucących środków i przywrócono ją wreszcie do życia”.
Bardzo ciekawy jest opis wrażeń, jakich w czasie letargu doznawała. Jak gdyby w zwykłym śnie śniło się jej, że umarła, ale pomimo to wiedziała, co się wokoło niej działo. Słyszała dokładnie rozmowy przyjaciół i płacz krewnych, czuła, że ją myto, ubierano i kładziono do trumny : truchlała na myśl, że ją żywcem pogrzebią. Chciała krzyczeć lecz sił jej brakowało; chciała się poruszyć, otworzyć oczy, lecz nadaremnie; zdawało się jej że żyje i że równocześnie nie żyje. Przerażenie jej doszło do najwyższego stopnia, gdy usłyszała śpiewy za zm arłych i gdy się zabierano do zabijania trum ny i wtedy to, zbierając wszystkie siły, zdołała poruszyć ustami. I to ją wyratowało.
Grecy i Rzym ianie pozostawili mnóstwo przykładów pozornej śmierci. Asklepiades i Apollonius z Tyany uwiecznili swą pamięć kilku przypadkami rzekomego wskrzeszenia. Pierwszy z nich powracając raz do Rzymu ze swego wiejskiego mieszkania, napotkał przy bramie orszak pogrzebowy. Zapytał, ktoby to umarł: a gdy mu nikt nie odpowiedział, przybliżył się do ciała i uderzony słabą oznaką życia kazał orszakowi zatrzymać się, zgasić pochodnie i rozrzucić stos, na którym miano spalić zmarłego. Zaczęto szemrać: jedni chcieli usłuchać, drudzy naśmiewali się z doktora i jego nauki; krewni jednakże usłuchali rady, odłożono obchód pogrzebowy, a zmarły następnie przyszedł do siebie.
Pliniusz młodszy pisze także o kilku zmarłych, wskrzeszonych do życia w chwili pogrzebu; wspomina zwłaszcza, że konsul Acilius Aviola i pretor Lucius Lamia, uznani za zmarłych i wystawieni przez dni kilka na widok publiczny, a potem położeni na stosie odżyli, lecz zapóźno, gdyż ich płomień zewsząd już ogarnął i pomimo ich krzyki i jęki niepodobna było dać im pomocy. Macrobius w swoim „Śnie Scipiona“ mówi o niebezpieczeństwie zawczesnego pogrzebu, a Platon w swej Rzeczypospolitej wspomina, że jakiś Armeńczyk także zapóźno ocknął się na stosie i w płomieniach życie zakończył. Plutarch przytacza człowieka, który upadł na głowę i za nieżywego poczytany, przyszedł do siebie dopiero w chwili, gdy go miano pogrzebać. W Grecji ludzi takich nazywano histeroptomes i poświęcano ich uroczyście do nowego życia. Cesarz Zenon, podległy padaczkowym napadom, został był wskutek jednego z nich za umarłego uznany i pochowany. Ocknąwszy się, jęczał w swym cesarskim grobie tak, że wystraszeni strażnicy pouciekali. Gdy potem otworzono grobowiec, znaleziono nieszczęśliwego na dobre umarłego, z pogryzionymi z rozpaczy rękoma.
Franciszek Bakon mówi, w swej Historji o życiu i śmierci, że sławny Scott doświadczał napadów kataleptycznych i że W kilka dni po śmierci znaleziono go w trumnie odwróconego, z pogryzionymi palcami i potłuczoną głową. Vesaljus, najsłynniejszy swego czasu anatom, lekarz Karola piątego i Filipa drugiego otwierał ciało człowieka, który odżył pod nożem i zaraz potem skonał. Opowiadają także, że gdy zmarł kardynał Espinoza i gdy go rozcięto w celu zabalsamowania, serce jego biło wyraźnie i że schwycił rękę chirurga. Franciszek Civille, pokojowiec Karola dziewiątego podpisywał się na urzędowych aktach: „Trzy razy zmarły, trzy razy pogrzebany, i trzy razy zmartwychwstały, przez Bożą Łaskę“. Sławny anatom Winslow był w swej młodości także pogrzebany. (Szokalski).
W letargu występują objawy niezwykłe i na największą uwagę zasługujące. Ciało fizyczne pogrążone jest w głębokiem omdleniu, na pograniczu życia i śmierci, znikają wszystkie niemal wybitniejsze objawy życia, jak tętno i oddech. Z drugiej strony zachowanie a nawet spotęgowanie świadomości niezmiernie przypomina głęboki sen somnambuliczny i tzw. trans mediumiczny, połączony z rozdwojeniem organizmu na ciało fizyczne i astralne. Ciało fizyczne, pozbawione swych pierwiastków wyższych, zaledwie na podobieństwo rośliny wegetuje i jest wielce prawdopodobnem, że sobowtór skupiający w sobie siły psychiczne pozostaje w pobliżu i czeka na dogodniejsze warunki, by się połączyć z ciałem fizycznem: i na nowo je ożywić.
źródło: fragment z książki „Z POGRANICZA ZAŚWIATÓW” Dr. Med. STANISŁAW BREYER, rok około 1922