Jasnowidzenie wskutek snów prawdziwych

Niejednokrotnie widzimy w śnie zdarzenia, które ziszczają się w najbliższym czasie, cza­sem już następnego dnia.

Wypadki takie nazywamy snami projekcyj­nymi dlatego, że przyszłość jest tu jedynie tematem (projektem) teraźniejszości.

Najczęściej powstaję wypadki te wskutek intensywnego rozmyśliwania o pewnej spra­wie przez dzień przed snem, tak, że umysł jest silnie nie zaprzątnięty. W śnie zaś odpa-daję przeróżne zapory i psychiczne prze­szkody, fantazya jest wolniejsze, a pęd myśli, ulatywanie ich z jednego przedmiotu na drugi odbywa się o wiele szybciej i swobodniej.

Nic dziwnego przeto, że w śnie przeżywa się dzieje, których na jawie nie umiemy ro­związać czy pojęć. Rozwiązywanie zagadek w śnie nie należy do rzadkości, a powsze­chnie wiadomem jest, że Schiller i Heine przeżywali w śnie poematy, które spisywali dnia następnego.

Po za tymi snami istnieję jednak inne objawy w stanie sennym, bardzo ciekawe i zajmujące.

Kant podaje niezmiernie charakterystyczne wypadki w swoich »snach człowieka, któremu się objawiają duchy. W części drugiej, hi­storycznej opowiada: Żył swego czasu w Sztokholmie niejaki Svedenborg*, czło-

*) Svedenborg – słynny filozof, poeta i mistyk szwe­dzki, żyjący w drugiej połowie XVIII, wieku,  jeden z naj­tęższych myślicieli i filozofów Skandynawii, autor  całego szeregu dzieł treści mistycznej. August Strindberg należał w ostatnich latach swojej twórczości do jego wielbicieli i stawia go w „Księgach błękitnych” na czele myślicieli nowoczesnych, powołując się niejednokrotnie na jego pi­sma teozoficzne (przyp. tłum.).

 

wiek bardzo zamożny, jedynem zajęciem jego było – wedle własnych,  jego zapodań  obcowanie z upiorami i duchami zmarłych, odbieranie od nich wiadomości z tamtego świata i udzielanie im takowych z naszej kuli, i opisywanie tych zjawisk w dużych księgach, które drukował i wydawał w Lon­dynie.

O swoich odkryciach i przeżyciach roz­prawia chętnie, a o prawdziwości tych wy­darzeń jest do żywego przekonany, daleki od wszelkiego oszustwa czy szarlataneryi.

Jest on też prafantastą wśród wszystkich fantastów, jak wedle własnego przekonania, praogladaczem duchów jest wśród wszystkich widzących duchy.

Można sobie z łatwością urobić zdanie o nim już na podstawie jego własnych opo­wiadań, czy też dzieł jego, nie powstrzyma to jednak całego szeregu ludzi od mniema­nia, że w tem wszystkiem tkwi coś nadzwy­czajnego. Pragnę przeto przynajmniej to wy­jaśnić, co u wielu przemawia za wiarygo­dnością tego męża, tem bardziej że zaakredytowanie wszystkich pełnomocników z tamtego świata polega na dowodach, które rzekomo przeprowadzają na tym świecie dla uwido­cznienia swego powołania i swoich nadzwy­czajnych zdolności.

Z końcem 1761. roku powołano Svedenborga do pewnej księżnej, (królowej Ulryki szwedzkiej – przyp. tłum.) bardzo rozumnej i bystrej pani, które nie łatwo można było podejść. Sława i rozgłos o wizjach Svedenborga skłoniły je do osobistego poznania go.

Po kilku pytaniach, wesołych raczej, niźli świadczących o poważnej chęci otrzymania wiadomości z tamtego świata, pożegnała go księżna dając mu tajemnicze zlecenie, odno­szące się do jego obcowania z duchami.

Po kilku dniach zjawił się Svedenborg z odpowiedzią, która księżnę, wedle jej wła­snego opowiadania wprawiła w najwyższe zdu­mienie, odpowiadała bowiem co do joty pra­wdzie, a przez żadną żywą istotę nie mogła mu być udzieloną. Pisze otem meklemburgski poseł przy dworze szwedzkim baron v. Lutzov w liście do jednego z dyplomatów w Kopen­hadze, a nadto jest ono w całej rozciągłości zgodne z prawdą na podstawie najściślej przeprowadzonych dochodzeń historycznych*.

W liście do panny Cherloty von Knobloch (z dnia 10. sierpnia 1763. r.) donosi Kant na jej dowiadywanie się o Svedenborgu co na­stępuje:

»Madame Martę Wille (powinno brzmieć Marteville przyp. autora) wdowa po attache holenderskim w Sztokholmie otrzymała w pe­wien czas po śmierci męża upomnienie od jubilera o zapłatę serwisu srebrnego, który nieboszczyk u niego zamówił.

Wdowa była wprawdzie przekonane, że męż rachunek już dawno uiścił, był bowiem pod tym względem bardzo skrupulatny, nie mogła jednak wykazać pokwitowania. Zwró­ciła się tedy do Svedenborga z prośbę, by dowiedział się u nieboszczyka attache, jak się ma sprawa z owym niewyrównanym rze­komo rachunkiem.

W parę dni później miała pani M. gości przy herbatce. Wśród nich zjawił się i pan Svedenborg i doniósł jej z całym spokojem, że rozmówił się już z jej zmarłym mężem. Oto dług został na 7 miesięcy przed śmiercią wyrównany, a pokwitowanie znajduje się w szafie w górnym pokoju. Pani M. odparła na to, że szafę tę przeszukała ściśle, lecz bez rezultatu, pokwitowania nie zdołała odszukać, mimo, iż je całkowicie wypróżniła. Svedenborg powołał się na nieboszczyka, który mu zdradził, iż po wyciągnięciu lewego schowku należy wysunęć deskę, a pod nią znajduje się tajemny schowek, mieszczący jego koręspondencyę z dworem holenderskim i owo pokwitowanie.

Z całem towarzystwem udała się wdowa do oznaczonego pokoju, a otworzywszy szafę ściśle wedle wskazówek Svedenborga, na­trafiła w samej rzeczy na schowek, o którego istnieniu nie miała pojęcia, a w nim papiery zgodnie z opowiadaniem Svedenborga. Zdu­mienie towarzystwa nie miało granic.*

Następująca jednak historya jest bez po­równania silniejsze i zdolne jest przekonać najbardziej wątpiących.

Było to w roku 1756. Svedenborg wrócił właśnie z końcem września z Anglii i wylą­dował w Gotenburgu. Pan William de Castle zaprosił go do sie­bie wraz z towarzystwem liczącem 15 osób.

Około 6-tej wieczorem opuścił Svedenborg towarzystwo, wrócił jednak po chwili blady i widocznie wzruszony. Oświadczył, że w tej chwili sroży się w Sztokholmie straszny po­żar, który obrócił w perzynę dom jednego z jego przyjaciół, którego nazwisko wymienił, i że ogień zagraża jego własnemu domowi.Około godziny ósmej oświadczył uspoko­jony: chwała Bogu, pożar został ugaszony o trzy domy przed .moim. tGothenburg jest o 13 mil oddalony od Sztokholmu.)

Wiadomość podana przez Svedenborga wywołała ogólne poruszenie, a gubernator, do którego też doszła, poprosił go do siebie.

Svedenborg opisał z całe dokładnością pożar, jego początek, czas trwania i uga­szenie.

Wieść o tem obiegła wkrótce całe miasto i wywołała ogólna panikę ze względu na li­cznych przyjaciół i krewnych w stolicy. Wiara i zainteresowanie się gubernatora opowiada­niem Svedenborga podnieciła je znacznie.

Nazajutrz potwierdziła je nadeszła ze Sztokholmu wiadomość ze sfer kupieckich, która zgodna była aż do szczegółów ze sło­wami Svedenborga. Szczegóły, jakie przy­wiózł królewski kuryer w raporcie do guber­natora potwierdziły również co do joty opo­wiadanie Svedenborga.

I oto doszliśmy do końca naszego zada­nia. Wedle podanych w naszej rozprawce wskazówek ma każdy możność rozwinięcia sił drzemiących w duszy każdego człowieka, przyczem posługiwanie się sposobami wyżej podanymi ma bardzo ważne znaczenie. Nieodzownym jest też dokładne zaznajomienie się z innymi podręcznikami odnoszącymi się do pokrewnych materyi, na które tak w tekście jak i w przypiskach wskazaliśmy. (Wyszły one nakładem wydawnictwa »Kultura i Sztuka«.

W ten sposób niejedna sprawa, która się nam wydaje zagadkowę lub wręcz nie możIiwą okaże się jasną i łatwą, jej przeprowadzenie niejednokrotnie proste. Dojęcia nasze wzbogacę się niepomiernie i nie będę tkwiły niewolniczo w tradycyi i mądrości nam przekazanej, a na naj ciemniejsze i najzawilsze kwestye: duszy naszej i jej niesłychanie wielkich potęg – padnie promyk światła i jasności.

źródło: JASNOWIDZENIE WYKŁAD O OBUDZENIU DRZEMIĄCYCH SIŁ DUSZY LUDZKIEJ Z LICZNEMI DOŚWIADCZENIAMI I WIARYGODNYMI PRZYKŁADAMI NAPISAŁ Dr RAJNHARD KARMA, RZEŁOŻYŁ M.BORUŃ

LWÓW – WYDAWNICTWO KULTURA I SZTUKA, SKŁADY GŁÓWNE: LWÓW KSIĘGARNIA AKADEMICKA, WARSZAWA – E. WENDE I SP. NEW YORK – POLISH BOOK IMPORTING CO. INC