Dusza jest ogniwem łączącem ducha człowieka i jego ciało. Siły duszne sympatyi i antypatyi wytwarzające przez swój wzajemny stosunek uzewnętrznienia duszy: żądze, pobudliwości, życzenia, ochota, niechęć i t. p. są nie tylko czynne między tworami duszy, ale ujawniają się również w stosunku do jestestw i innych światów, fizycznego i duchowego.
Podczas gdy dusza mieszka w ciele, bierze niejako udział w tern wszystkiem co w niem zachodzi. Kiedy fizyczne potrzeby ciała odbywają się prawidłowo, powstaje w duszy ochoczość i upodobanie; gdy natomiast czynności te zakłócone zostają, pojawia się niechęć i ból. Tak samo dusza ma swój udział w czynnościach ducha; jedną myśl napełnia ona radością, inną wstrętem; słuszny sąd znajduje poklask duszy, fałszywy jej niezadowolenie.
Więc od tego zależy stopień rozwoju pewnego człowieka, w jakim kierunku zdążają skłonności jego duszy. Człowiek jest tern doskonalszy, im bardziej dusza jego z przejawami ducha sympatyzuje; tem mniej doskonały im bardziej jej skłonności zaspakajane są przez czynności ciała. Duch jest punktem głównym człowieka, ciało narzędziem, przez które duch świat fizyczny rozważa i poznaje i za pomocą którego w nim pracuje. Dusza zaś jest pośrednikiem między obydwoma. Z fizycznego wrażenia drgań powietrza wzbudza odczucie tonu i zadowolenie z niego. Wszystkiego udziela ona duchowi, który przez to dochodzi do pojmowania świata fizycznego. Myśl, która pojawia się w duchu, i zamieniona przez duszę w chęć urzeczywistnienia i dopiero za pomocą cielesnego instrumentu staje się czynem. Tylko przez to może człowiek wypełnić przeznaczenie swoje, że wszystkim czynom nadaje z ducha kierunek. Dusza może sama przez się skłaniać się albo ku fizyczności albo ku duchowości. Ona wysyła jakby nici swego uczucia do świata fizycznego albo wzwyż do ducha. Przez takie wniknięcie w świat fizyczny nabiera jej własne jestestwo zabarwienia i natury tego świata. Ponieważ duch może tylko za jej pośrednictwem działać na świecie fizycznym, otrzymuje więc od niej kierunek swej działalności w tymże świecie. Siły duszy przyciągają jego utwory do świata fizycznego. Rozważmy człowieka nierozwiniętego. Skłonności jego duszy zależą od funkcyj jego ciała. On odczuwa tylko zadowolenie z wrażeń, przez które świat fizyczny oddziaływa na jego zmysły. A przez to całe jego życie duchowe zamyka się w tej sferze. Myśli jego służą tylko zadawalnianiu potrzeb życia fizycznego. Ponieważ duchowa jaźń żyje od wcielenia do wcielenia, przeto musi coraz bardziej brać kierunek z ducha. Poznanie jego określa duch wiekuistej prawdy, a czyny – duch wiekuistego dobra, Śmierć, rozważana jako fakt świata fizycznego, oznacza przemianę czynności ciała. Ono przestaje być w układzie swym instrumentem duszy i ducha. Ukazuje się w swych dalszych funkcyach zależne zupełnie od świata fizycznego i jego praw; przechodzi do niego zupełnie, ażeby się w nim rozłożyć. Tylko te zjawiska fizyczne w ciele mogą być po śmierci fizycznymi zmysłami oglądane. Co wtedy dzieje się z duszą i duchem, to uchyla się tym zmysłom. Za życia możemy o tyle tylko obserwować duszę i ducha, o ile znajdują swój zewnętrzny wyraz w zjawiskach fizycznych. Po śmierci wyraz taki już nie jest możliwy. Dlatego nie bierze się pod uwagę obserwacyi fizycznych zmysłów i na nich opartej wiedzy wobec losu duszy i ducha po śmierci . Wtedy występuje wyższe poznanie, które polega na obserwacyi zjawisk w świecie duszy i ducha. Chociaż się duch od ciała uwolni, wciąż jeszcze jest związany z duszą. Jak podczas życia fizycznego ciało łączyło go ze światem fizycznym, tak samo teraz dusza z dusznym. Ale w tym świecie dusznym również nie znajdzie swego własnego jestestwa. Ona może go łączyć tylko z polem swej twórczości, ze światem fizycznym. Aby pojawić się w nowem wcieleniu i w doskonalszym kształcie, musi moc i siłę ze świata duchów czerpać. A duch jest przez duszę w świecie fizycznym uwikłany. Związany jest bowiem z istotą duszną, która charakter świata fizycznego przenika i zabarwia, przeto on sam otrzymuje podobny kierunek. Po śmierci dusza już nie wiąże się z ciałem tylko z duchem i żyje tylko w środowisku dusznem. Tylko siły tego świata mogą jeszcze na nią oddziaływać.
A przez nią duch bierze udział w świecie dusznym, jak podczas fizycznego wcielenia ze światem ciała. Praw a ciała fizycznego rozstrzygają, kiedy śmierć fizyczna ma nastąpić. Wogóle rzec można, że nie duch ani dusza porzuca ciało, ale ono jest przez nie zwolnione, kiedy nie może już pracować jako organizm ludzki. Podobny stosunek zachodzi między duszą a duchem. Dusza zwalnia ducha w wyższe duchowe światy, kiedy jej siły nie mogą już działać w myśl ludzkiego organizmu dusznego. Duch uwalnia się w chwili, kiedy dusza wywiązała się z tego, co można tylko wewnątrz ciała przeżyć a pozostało tylko to, co może dalej żyć z duchem. To pozostałe, co wprawdzie w ciele przeżyte, ale jako owoc zachowuje się w duchu, wiąże duszę z duchem w świecie czysto duchowym. Żeby poznać los duszy po śmierci, trzeba rozpatrzyć proces rozłączenia.
Dusza miała za zadanie nadawać duchowi kierunek w świecie fizycznym. Od chwili spełnienia tego zadania zwraca się w kierunku ducha, Kiedy opada z niej ciało powinna by od razu stosownie do jej właściwości służyć tylko duchowi gdyż nie może już być ogniwem połączenia. I uczyniłaby to, gdyby podczas życia w ciele nie ulegała jego wpływom i skłonnościom. Bez tego zabarwięnia, które przez połączenie z ciałem otrzymała, mogłaby w net po oddzieleniu się tegoż podlegać czystym prawom świata duszy i ducha bez dalszych skłonności do świata zmysłowego. Miałoby to miejsce wtedy, gdyby człowiek zatracał przy śmierci zupełnie wszelką ciekawość do ziemskiego świata, po zadowoleniu wszystkich żądz, chceń i t.d., które wiążą go z bytem porzuconym. Ale. dopóki to nie nastąpi, to co pozostaje ciągnie duszę w swym kierunku. Ażeby uniknąć nieporozumienia, należy ściśle odróżniać między tern co wiąże człowieka ze światem, ale może być w przyszłych wcieleniach usunięte, a tern, co go wiąże bezpośrednio z ostatniem wcieleniem. Pierwsze można wyrównać przez prawo losu, przez karmę, drugie zaś może być tylko po śmierci od duszy oddarte. Po śmierci następuje okres dla ducha ludzkiego, kiedy dusza odrywa od siebie swe skłonności do świata fizycznego, żeby już następnie czystym prawom światów wyższych podlegać, a ducha uczynić wolnym. Zapewne, że ten czas trwa tem dłużej, im bardziej dusza była związana ze światem fizycznym.
Krótkim będzie dla człowieka, który czynił się niezbyt zależnym od świata fizycznego, ale długim będzie dla tego, kto związał zupełnie sprawy swoje z tern życiem, więc po śmierci wiele jeszcze żądz, chceń i t. d. żyć będzie w jego duszy. O stanie duszy po śmierci najłatwiej powziąć wyobrażenie przez następujące rozważania : weźmy taki dosadny przykład jak rozkosze smakosza. Znajduje on zadowolenie w łaskotaniu przełyku podczas jedzenia. Zadowolenie samo nie jest naturalnie czemś cielesnem lecz dusznem. W duszy tkwi zadowolenie i pożądanie tego zadowolenia. Dla zaspokojenia tej żądzy niezbędnym jest odpowiedni organ cielesny, podniebienie i t. d. Otóż po śmierci dusza takiej żądzy nie traci, choć nie posiada więcej narządu cielesnego do jej zaspokojenia. Z innych powodów, ale podobnie, choć daleko słabiej, działa na człowieka palące pragnienie w okolicy, gdzie szeroko naokół brak wody. W ten sposób cierpi dusza, która nie może zaspokoić zadowoleń, dostarczanych tylko przez narządy cielesne. Tak więc dusza płonie niejako, nie sycąc swoich pragnień, związanych ze światem fizycznym. Ten stan (palącego braku) trw a dotąd, dopóki dusza nie nauczy się nie pożądać tego, co tylko ciało zadowoinić może. A czas cierpień tych nazywa się w teozofii „Kamaloca“ (miejsce żądz), choć naturalnie z miejscem niema nic wspólnego.
Kiedy po śmierci dusza wstępuje do świata dusznego, zaczyna jego prawom podlegać. Te działają na nią i od tego działania zależy, jak ugaszoną zostaje skłonność do świata fizycznego. Działania muszą być różne, a zależne od sił i substancyi dusznych wśród których się obecnie znajduje.
Każdy z tych rodzajów wywiera swój wpływ oczyszczający, prześwietlający. Zjawisko, które tu zachodzi. polega na tern, że cała antypatya pomału zwyciężoną zostaje przez sympatyę. A sympatya osiąga swój najwyższy stopień. Kiedy wreszcie dusza na tym najwyższym stopniu sympatyi jakoby spływa z pozostałym światem dusznym i w jedność się stapia, tedy wyczerpuje się jej egocentryzm ; przestaje ona istnieć jako istota właściwa bytowi fizycznozmysłowemu duch się przez nią wyzwala. Dotąd prześwietla się dusza w wyżej opisanych regionach świata dusznego, dopóki nie zjednoczy się z nim zupełnie w regionie doskonałej sympatyi. Że duch aż do ostatniej chwili oswobodzenia się związany jest ze swoją duszą wypływa to stąd, że przez wspólne życie zupełnie się z nią spokrewnił. Ta pokrewność jest znacznie większa od pokrewności z ciałem. Z tern ostatniem łączyła go dusza pośrednio, a z nią łączy się bezpośrednio. Przecież to ona jest jego życiem osobistem. Dlatego duch nie jest związany z porzuconem ciałem, ale raczej z pomału wyzwalającą się duszą. Z powodu bezpośredniego połączenia z duszą, duch może dopiero wtedy się oswobodzić, kiedy ta pierwsza zjednoczy się zupełnie z powszechnym światem dusznym.
Świat duszy, w którym człowiek przebywa bezpośrednio po śmierci, nazywa się „Kamaloca” czyli miejsce żądz. Przeróżne systemy religijne, które w nauce swej mówią o tych zdarzeniach, nazywają to „miejsce żądz” czyśćcem, ogniem oczyszczenia i t.d. Ogień żądz jest najniższym regionem świata duszy. W nim oczyszcza się po śmierci w duszy to, co pochodzi z najniższych samolubnych żądz życia cielesnego. Żądze każą jej doświadczać sił tego regionu dusznego. Niezaspokojone pozostałe z życia fizycznego żądze stanowią tu punkt zaczepienia. Sympatya takich dusz rozszerza się tylko na to, co ich samolubną istotę nakarmić może, a są one głęboko zmącone przez antypatyę, którą na wszystko inne wylewają. Owe żądze zdążają ku fizycznym rozkoszom, które nie mogą być zadowolnione w świecie dusznym. Od niemożności zadowolenia wzmaga się ich chciwość, ale równocześnie skutkiem tej niemożności pomału zanika.
Płonące chęci zanikają stopniowo, a dusza doświadcza, że w ugaszeniu takich chęci leży jedyny środek powstrzymania cierpienia, które z nich płyną. Podczas życia fizycznego pojawia się ciągłe zaspakajanie. Przeto zasłania się ból palącej chciwości pewnego rodzaju złudzeniem. Po śmierci w „ogniu oczyszczenia “ występuje ten ból zupełnie nieosłonięty. Najokropniejsze utrapienie staje się jawnem. Jest to ciemny, straszny stan, w który dusze zachodzą. Tylko ci ludzie ulegają takiemu stanowi, których żądze zmierzają w życiu fizycznem do rzeczy najpospolitszych. Natury o mniejszem łakomstwie, przechodzą przezeń, nie spostrzegając, bo nie mają z nim żadnego powinowactwa. Można wogóle powiedzieć, że dusze tern dłużej ulegają ogniowi żądz, im więcej związały się z nim przez życie fizyczne, im bardziej niezbędne jest im oczyszczenie. W drugim rodzaju świata dusznego sympatya i antypatya są względem siebie w równowadze.
O ile dusza człowieka znajduje się w tym stanie po śmierci, podlega jakiś czas powyższym rzeczom. Wejście w zewnętrzne błyskotki życia, radość z przelotnych w rażeń zmysłowych warunkuje ten stan. Wiele ludzi żyje w nim oddając się nikłym drobiazgom codziennym, ale ponieważ sympatya ich nie zwraca się w szczególny sposób do żadnej rzeczy wpływy te prędko mijają. Wszystko, co do tego nikłego królestw a nie należy jest tym osobnikom antypatyczne. Po śmierci przeżywa dusza ten stan, ale z braku potrzebnych do zaspokojenia zmysłowo-fizycznych rzeczy stan ten ostatecznie znika. Przedtem jednak brak tych rzeczy jest naturalnie utrapieniem. Trapiący ten stan jest szkołą rozpraszania złudzeń, w których trwaj a takie osobniki za życia.
Po trzecie zarysowują się w świecie duszy rzeczy z panującą sympatyą, o przewadze natury życzeniowej. Działania ich doświadczają dusze, które utrzymały po śmierci atmosferę życzeń. Również i te życzenia zamierają pomału dla braku zadowolenia. W regionie ochoty i niechęci, wyżej już jako czwarty oznaczonym, doświadcza dusza szczególnych prób. Dokąd żyła w ciele, brała udział we wszystkiem, co tyczyło się ciała. Snucie ochoty i niechęci z niem się wiązało. Ono przyczyniało jej błogostanu, upodobań, niechęci i niezadowolenia. Człowiek odczuwa podczas życia fizycznego swój organizm jako swoje ja. To co się nazywa samopoczuciem, opiera się na tym fakcie. Im bardziej człowiek jest zmysłowym tern silniejsze cechy zmysłowości przyjmuje jego samopoczucie. Po śmierci brak ciała jako przedmiotu tego samopoczucia. Dusza, której pozostało to uczucie, czuje się po śmierci jakby opustoszała. Ogarnia ją uczucie, jakby sama siebie zgubiła. Trwa tak dotąd, aż się pozna, że nie na tern, co fizyczne polega istotny człowiek. Oddziaływania czwartego regionu zdzierają przeto złudzenie cielesnej jaźni. Dusza uczy się nie brać więcej cielesności za coś istotnego. Leczy się i oczyszcza z tęsknoty za cielesnością, przezwycięża silne jeszcze więzy świata fizycznego i może ujawniające się siły sympatyi zupełnie rozwinąć. Ona niejako odchodzi od siebie i gotowa jest w pełni współczuć, na cały świat się rozszerzyć.
Nie można nie napomknąć, że mękę tego regionu znoszą przedewszystkiem samobójcy. Oni porzucają na drodze nienaturalnej swoje ciało fizyczne, kiedy jeszcze wszystkie powiązane z niem uczucia nie zostały przemienione. W śmierci naturalnej wraz z rozpadnięciem się ciała zachodzi częściowe zamieranie związanych z nim uczuć. U samobójców przyłączają się jeszcze do utrapień, które im sprawia nagłe poczucie pustki, inne jeszcze, pochodzące z niezaspokojenia żądz i życzeń, dla których się pozbawili ciała.
Światło duszy jest piątym stopniem świata dusznego. Sympatya z otoczeniem ma tutaj wielkie znaczenie. Z nim łączą się dusze, o ile za życia nie zeszły do zadowoleń niższego rzędu, ale przejawiały radość i ochoczość w stosunku do otoczenia. Marzycielstwo na tle przyrody, o ile nosi cechę zmysłową, podlega tutaj oczyszczeniu. Ale trzeba ten rodzaj marzycielstwa ściśle odróżnić od wyniosłego życia w przyrodzie, które jest duchowego rzędu i szuka ducha, objawiającego się w rzeczach i zjawiskach przyrody. Ten rodzaj umiłowania przyrody rozwija ducha i niezniszczalne w nim podłoża
buduje. Od takiego umiłowania odróżnia się oparta na zmysłach radość z przyrody. Dusza wymaga oczyszczenia z niej, podobnie jak z różnych innych skłonności, opartych na fizycznym bycie. Wiele ludzi szuka ideału w metodach, które służą zmysłowej pomysłowości, w systemach wychowania, które wywołują przedewszystkiem upodobania zmysłowe. Nie można o nich powiedzieć, że służą tylko swym egocentrycznym popędom. Ale dusza ich jest jednak zwróconą w stronę świata zmysłowego i musi zostać oczyszczoną przez siłę sympatyi panującą w piątym regionie świata duszy, bo w tym regionie brak zewnętrznych zadowoleń. Dusza poznaje tu pomału, że ta sympatya iść musi inną drogą. I odnajdzie tę drogę w spłynięciu duszy w sferę duszną spowodowanem sympatyą do otaczających dusz. Również tu będą oczyszczone dusze, które od religijnych obrzędów oczekiwały podniesienia zmysłowego dobrobytu, bądź to, że ich tęsknota zdążała do ziemskiego, bądź do niebieskiego raju. W „krainie dusz“ odnajdują ten raj, ale tylko w tym celu, aby przejrzeć jego bezwartościowość. Wszystko to są naturalnie tylko poszczególne przykłady oczyszczeń, jakie mają miejsce w tym piątym regionie. Może ich być znacznie więcej.
W szóstym regionie, sferze czynnej mocy dusznej, odbywa się oczyszczenie dusz spragnionych czynu bez piętna egoistycznego, mającego jednak podstawę w zmysłowem zaspokojeniu.
Takie natury mają zewnętrzny pozór idealistów zdolnych do ofiar. Przy głębszem jednak wniknięciu chodzi im o wzmożenie zmysłowego poczucia zadowolenia. Należy tutaj wiele natur artystycznych lub oddających się z upodobania, naukowej działalności. Ze światem fizycznym wiąże ich mniemanie, że sztuka i wiedza istnieją jakoby dla samego zadowolenia. Albowiem nie nauczyli się jeszcze oddać je, a przez to i samych siebie w służbę dla rozwoju świata. Siódmy region, właściwego życia duszy, wyzwala człowieka z ostatnich skłonności do świata fizyczno-zmysłowego. Każdy z poprzednich regionów odbiera od duszy to, co mu pokrewne. Ostatnia osłona ducha, to mniemanie, że musi poświęcać swą działalność światu zmysłowemu. Wiele jest wysoce uzdolnionych jednostek, które się prawie wyłącznie sprawami świata fizycznego zajmują. Można nazwać taką wiarę materyalistyczną. Wiara ta musi być odrzucona, a dzieje się to w siódmym regionie.
Tam spostrzegają te dusze, że niema żadnych przedmiotów dla ich materyalistycznego poglądu. Jak lód na słońcu, topnieje tutaj ta wiara duszy. Istota duszna wsiąknęła w swój świat, a duch pozbył się więzów i wzbija się w sfery, gdzie już tylko we własnem otoczeniu żyje. Dusza wypełniła swoje ziemskie zadanie i pozbyła się tego po śmierci, co zostało po tern zadaniu jako pęta dla ducha, a kiedy dusza zmogła resztki ziemskości, wraca do swego własnego żywiołu.
Widać z tego wizerunku, że przeżycia w święcie dusznym, zatem i stany życia dusznego po śmierci nabierają coraz przyjaźniej szło wyglądu, im bardziej oderwie się człowiek od tego, co niższe, ziemskie a wiąże go z fizyczną cielesnością. Stosownie do wartości minionego życia na ziemi dusza należy dłużej lub krócej do pewnego regionu. W regionie, z którym czuje powinowactwo, pozostaje, dopóki nie zatraci tego powinowactwa, gdzie zaś niema powinowactwa, przechodzi mimo, nie czując. Zobrazowane tu zostały własności zasadnicze świata duszy i charakter życia w tym świecie tylko w rysach ogólnych.
To samo stosuje się do następnych wizerunków krainy duchów. Przekroczyłoby się ramy tej książki, gdyby się chciało wdawać w dalsze właściwości tych światów wyższych, ponieważ o stosunkach przestrzennych i przebiegach czasu, które tu zupełnie odmienne są niż w świecie fizycznym, można mówić tylko wtedy zrozumiale, kiedy się je szczegółowo omawia. Gruntowniej o tem powiedziane jest w mojej „Wiedzy tajemnej“ *).
źródło: dr Rudolf Steiner “Przygotowanie do nadzmysłowego poznania świata i przeznaczeń”