Czarna Magia w Sztuce Nowoczesnej cd

IV Wybór tematów przez artystę

Dobrze. Tak. Wiem. Noga martwego osła.
To musiało się wydarzyć. Otrzymałem kilka listów na temat części I Czarnej Magii w Sztuce Nowoczesnej. Wszyscy chcieli 'dyskutować’. Bez sensu. Odrzucam zaproszenie i kontynuuję Stwierdzenia. Prawda na temat czegokolwiek nie jest osiągana przez Dyskusję, ale przez Eksperyment i Obserwację. Jestem profesjonalnym pracującym artystą oraz profesjonalnym pisarzem.

Nie dyskutuję. Jestem ideopraksistą. Czytam mnóstwo rzeczy, z którymi się nie zgadzam i które mi się nie podobają, ale nie zaczynam z tego powodu żadnych dyskusji. Przeciwstawiam się temu i niszczę to, formułując Pozytywne Stwierdzenie oparte na obserwacji i eksperymencie. I jeśli nie podoba ci się to, co mówię o Sztuce Nowoczesnej, musisz albo to zignorować, albo znaleźć własny sposób na zneutralizowanie efektu moich stwierdzeń. Ale dyskutować z tobą, nie będę – z bardzo dobrych magicznych powodów, a nie dlatego, że nie umiem dyskutować. Dyskusja to nie tylko strata czasu i energii, ale zawsze prowadzi do dokładnie tego, czego wrodzony 'demokrata’ się nie spodziewa – intelektualnego dogmatyzmu opartego na żonglerce słowami. (Przykład: 'materializm dialektyczny’ Marksa i wynikające z tego Przymusowe Państwo Policyjne oparte na Niewolniczej Pracy).

To, co napisałem w części I tego eseju (patrz obserwator okultyzmu, maj 1949), zostało napisane na długo przed tym, jak Sir Alfred Munnings wywołał zamieszanie i wylał trochę 'końskiego zdrowego rozsądku’ na temat pewnych aspektów Sztuki Nowoczesnej, a szczególnie na temat 'sztuki’ Henry’ego Moore’a. Podczas tego zamieszania w boksie dla koni, młody muzyk zespołu tanecznego, który silnie zareagował na wybuch Munningsa, niemniej jednak, pod wpływem chwili, dał następujący żywy opis niektórych wojennych rysunków Moore’a przedstawiających ludzi – 'Wyglądają jak schrony Andersona zrobione z wiązówki amerykańskiej’.

I ludzie zbombardowani, skuleni razem w strachu, rzeczywiście tak wyglądali. Widziałem ich mnóstwo. I to jest pierwsze oskarżenie. Moore rysował (z umiejętnym zniekształceniem, które przesadzało magiczny, czy psychiczny, nadmiar ładunku swojego tematu) ludzi przepełnionych strachem. Malował to, co było dookoła niego – Strach. Skupił się na temacie naładowanym i przeładowanym Terrorem Bombowym.

Twierdzę, że on (1) nie zdawał sobie sprawy z nieuniknionego magicznego efektu, jaki niesie ze sobą umieszczenie tego tematu na papierze z potężnym przerysowaniem; albo że (2) wiedział co robi, chciał to robić i to zrobił.

„Ale,” możesz powiedzieć, „w samym środku Terroru Wojennego, co ma rysować artysta – 'Dojrzałe Wiśnie’ czy 'Bąbelki’? Zdecydowanie, prawidłowa odpowiedź brzmi: Cóż, to by zrobiło znacznie więcej dobrego niż rysowanie ludzi przepełnionych terrorem, którzy wyglądają jak rury zrobione z wiązówki amerykańskiej. Dlaczego?

Ponieważ: Podobne rodzi podobne, i: Czym się zapełniasz, tym się stajesz. To, co artysta wyobraża sobie i przedstawia na papierze, czy płótnie, sprawia, że obserwator obrazu staje się tym. Moore 'przemieniał’ ludzi w przerażone rury kanalizacyjne zrobione z wiązówki amerykańskiej – ale wątpię, czy wiedział co robi (i co jego rysunki i rzeźby wciąż robią). Większość współczesnych artystów bawi się z Magicznymi Siłami, których nie rozumieją, nie 'czują’ i nie wiedzą, jak je kontrolować. Dlatego stanowią zagrożenie dla siebie i dla innych.

Myśleli, że poprzez przeciwstawienie się 'ładniutkiemu-ładniutkiemu’ z 'brzydkiemu-brzydkiemu’ są bardziej szczerzy, bardziej realistyczni, bliżej Prawdy. Ale Hans Christian Andersen (1805-75) instynktownie wiedział, że Brzydkie Kaczątko, które nie przemienia się w Pięknego Białego Łabędzia, jest po prostu symbolem depresji i nieszczęścia, które ’emituje’ złowieszczy (magiczny) oddech beznadziejności, a nie baśń promieniującą (magicznie) radosnym tchnieniem Życia. Współczesny artysta, nie wiedząc o tym (tak zdeprawowane są jego pięć zmysłów), ma tendencję do malowania, coraz więcej, tematów, które są Brzydkie, Bolesne, Okropne i Bestialskie. Nie wie, że Bestia bez Piękna jest, albo powinna być, po prostu odrażająca. „Spójrz!” mówi, „jak piękna jest Bestia!-i jak Mdła, Sentymantalna i Ładniutka jest ta głupio zideazlizowana Piękność.

Pozwól, że pokażę ci 'piękno’ Bestii. Nie widzisz, jakim Dobrym Kolesiem jest? Jest okropny – tak. Ale spójrz na jego brutalną i zniekształconą siłę! Prawda, jest sadystyczny – ale to Twardziel! Jest obrzydliwie brzydki, ale nawet to cię zafascynuje-jeśli tylko będziesz wystarczająco długo wpatrywać się w mój obraz Bestii i nauczyć się doceniać’- (to jest To Słowo Perverting!)-’okropne piękno jego bestialstwa! Musisz nauczyć się doceniać to, co na początku może się wydawać odrażające. Wydaje się tak tylko dlatego, że nauczono cię wierzyć, że ta Głupia Dziewczyna z Czekoladki, zwana 'Pięknością’, jest piękna.

Wkrótce Piktor i rzeźbiarz nie posunęli się jeszcze tak daleko, jak powieściopisarz, dramaturg i scenarzysta filmowy. Nie mieliśmy jeszcze obrazów z Tate Gallery przedstawiających Bestialstwo Belsen, ukazujących cały horror, ból i sadystyczne działania w zwolnionym tempie nazistowskich lub sowieckich obozów koncentracyjnych (pracy niewolniczej). Ale najpewniej, Sztuka Belsen jest już w drodze. I publiczność oglądająca obrazy 'nauczy się to doceniać’. A w miarę jak będą 'uczyć się to doceniać’,
będą zapadać coraz głębiej i głębiej w stan, w którym okrucieństwo Belsen będzie przyciągać ich coraz bardziej, budzić coraz większą morbide fascination, coraz mniej – impulsywny sprzeciw.

„Co z tego? – Mam to gdzieś”, już teraz hasło masowe naszego powojennego świata, ujawni stępienie życiowych impulsów, jako że sztuka malarska i rzeźbiarska stanie się coraz bardziej Brutalna i Zwierzęca; podczas gdy jednocześnie znużony system nerwowy ogółu społeczeństwa będzie pragnął Brzydoty jeszcze brzydszej, Bestialstwa jeszcze bardziej bestialskiego, i Prostackości jeszcze bardziej prostackiej aż do punktu kompletnego zaburzenia psychicznego – czyli Masowego Szaleństwa.

Współczesny artysta nie zdaje sobie sprawy, że malując swoje Chaotyczne Deformacje, ma magiczny wpływ na publiczność i przyspiesza gadareński pęd ku psychicznemu, psychologicznemu i fizycznemu zboczeniu, zakłóceniu i ostatecznemu rozpadowi. Co więcej (i oto magiczna informacja, którą uzna tylko czynny mag): nawet jeśli obraz – czy to Brzydoty, czy Piękna – nigdy nie zostanie zobaczony przez nikogo oprócz samego artysty, akt jego projektowania jest magiczny i ma dobry lub zły wpływ (oddziaływanie) na całą społeczność i na cały świat. Co więcej: nawet jeśli obraz nigdy nie zostanie namalowany, a więc nigdy nie zostanie zobaczony przez śmiertelne oko nikogo, akt wyobrażenia sobie (wizualizacji) tematu ma swój wpływ. Artysta, podobnie jak naukowiec, i każdy inny w naszej współczesnej „spiwilizacji”, ma wiele do nauki. Tylko nieliczni będą w stanie to zrobić, i to tylko ci, którzy są w stanie „wyczuć” prawdę tego, co mówię i mają odwagę poddać to próbie przez rzeczywisty eksperyment. Większość ludzi ma chęć do dyskutowania; tylko bardzo nieliczni, ci wypełnieni śmiałą pokorą, odważą się zanurzyć w działanie eksperymentalne.

Większość artystów cierpi z powodu chęci „wyrażenia siebie za pomocą farby”, nie zdając sobie sprawy, że ich „ja” nie tylko nie jest warte wyrażenia za pomocą farby czy czegokolwiek innego, ale że przez wyrażanie ich zdeformowanych, skarlałych i zbyt często szokująco zdeformowanych „psychicznych bytów” (oto dla was kilka głupio zintelektualizowanych terminów, kiedy słowo „duchy” ma o wiele dokładniejsze znaczenie!) wylewają niewidzialny trujący rosół na metale, rośliny, zwierzęta, ludzi – w rzeczywistości na cały wszechświat.

Gdyby wszystko, co się dzieje, to tylko bałagan bezwartościowych płócien zamazanych farbą, nie miałoby to większego znaczenia. Ale Kulty Krwi i Państwa Niewolników rosną jak fantastyczne monstra z „nieszkodliwego” (Boże nas ochroń!) mazania i taplania ludzi, których duchy są albo „martwe”, albo okaleczone. „Po ich owocach poznacie ich” – a ich owoce to przeważnie produkty z Martwego Morza, skamieniałe strąki z odwodnionego Bzdurnika, które pękają na widok i wydzielają odór śmierci Żywych Umarłych.

Ci, którzy wiedzą, wiedzą, że widoczna (koślawa) deformacja dr. Josefa Goebbelsa miała magicznie złe wpływ na jego trującą propagandę. Brzydota rodzi brzydotę: podobne rodzi podobne.

Nie jest to również „ślepy przypadek”, że kataloński malarz, Pablo Picasso, będący teraz mężczyzną w wieku sześćdziesięciu ośmiu lat, wziął aktywny udział w sponsorowanej przez komunistów paryskiej demonstracji w niedzielę, 24 kwietnia 1949 roku, podczas której (jak podała prasa) „dziesiątki tysięcy delegatów skandowało, „Nigdy nie będziemy walczyć przeciwko Rosji!”” i w której „grupy młodzieżowe maszerowały w mundurach”, podczas gdy pan Zilliacus, poseł do Parlamentu z Gateshead, „przyjmował defiladę” wraz z innymi znanymi lewicowymi towarzyszami podróży. Sztuka Picassa jest surowa, drażliwa, zła i pełna nienawiści oraz pragnienia zemsty. Tworzy więc atmosferę psychiczną, w której Masowe Państwo Policyjne Komunizmu może przybrać kształt i rozkwitać. To jest „sztuka” Martwego Materializmu. I chociaż Hitler „nienawidził” jej i nie chciał jej w nazistowskich Niemczech, była jednak jedną z okultystycznych sił, które doprowadziły Hitlera i hitleryzm do władzy – ponieważ każda forma faszyzmu jest w rzeczywistości nieuchronnym bękartem komunizmu, jak komunizm jest bękartem kapitalizmu. Wszystkie trzy są sobie podobne: i podobne rodzi podobne, tylko jeszcze bardziej!

V Artysta i jego technika

Do tej pory stwierdziliśmy:

  • Artysta jest magikiem, czy tego chce, czy nie.
  • Sztuka ma dobry lub zły wpływ na całą społeczność.
  • Artysta ma odpowiedzialność wobec społeczności jako całości.
  • Artysta używający Dobrej Magii nie maluje strasznych tematów.

I teraz dodamy:

  • Artysta używający Dobrej Magii nie używa strasznej techniki.

Co to znaczy? Dziwne, że trzeba to wyjaśniać!

To pokazuje stopień już osiągniętej demoralizacji kulturowej. Straszna technika to taka, która tworzy wrażenie „dysocjacji”, i przez stworzenie tego wrażenia (przez śmiertelne oko) pomaga w doprowadzeniu do faktycznej dysocjacji w słownikowym znaczeniu tego słowa.
(„Rozdzielenie; rozłąka;-przeciwieństwo skojarzenia;-rozpad lub rozkład złożonych stanów psychicznych, jak w zaburzeniach osobowych)

Straszna technika (taka, która tworzy, lub powinna tworzyć, poczucie „zaburzenia” w psychice obserwatora) składa się z (1) ostrych, kanciastych i złamanych linii; (2) reprezentacji ostrych, kanciastych i złamanych płaszczyzn; (3) „przenikliwych”, „krzyczących”, „przytłumionych” lub „mętnych” kolorów; (4) „plamistych”, „pokrytych kropkami”, „wybuchowych” lub „zmąconych” prac pędzlem lub nakładaniem pigmentu.

Praca – a raczej, ponure „bazgroły”, plamy, prysknięcia i zapchane fałdy – większości współczesnych artystów (tak zwanych i samozwańczych) pokazuje wszystkie powyższe oznaki dysocjacji; a więc praca jest Zła, ponieważ, przez Magię Sympatyczną, jak również przez Magię Zaraźliwą, osoba oglądająca obraz (czy to wie, czy nie) jest, w mniejszym lub większym stopniu, pozbawiona witalności w duchu, umyśle i ciele, i tym samym jest bardziej niż kiedykolwiek narażona na zniewolenie przez masowe kulty, projektowane i narzucane przez rządzące klikami i żądne władzy dominatory. Pamiętaj: To jest Złe, co pozbawia witalności i zniewala.

Sztuka Nowoczesna pozbawia witalności i zniewala, ponieważ (1) tworzy obrazy Upadku i Zaburzenia, teraz tylko zbyt widoczne na świecie; oraz (2) przedstawia te obrazy za pomocą technik, które czynią Upadek i Zaburzenie dziwnie fascynującymi.

Rezultat Sztuki Nowoczesnej (datowanej od około 1900 roku) na jednostkę, a więc na społeczność, jest taki, jakiego można by oczekiwać od kogokolwiek z odrobiną zdrowego rozsądku – nie mówiąc już o „wiedzy okultystycznej”: czyli dysocjacja („zaburzenie osobowości”) manifestująca każdą fazę i formę duchowego, psychologicznego i fizycznego złego stanu zdrowia, od napięcia nerwowego po „przypadek graniczny”, a stąd do ostrego obłędu.

Zaburzeni artyści malują zaburzone obrazy i tworzą zaburzone społeczności.

Tak, wiem, jak bardzo (większość z was) nie lubi słyszeć tego, i jak bardzo będziecie chcieć dyskutować i dyskutować na ten temat, w nadziei na znalezienie jakiejś sofistyki słownej, aby pokazać, że się mylę. Ale jeśli macie zdolność i odwagę eksperymentować z zaburzonymi obrazami na zwykłych obywatelach, odkryjecie, że

Mam rację i to, że poprzez systematyczne podawanie „dawek” tej malarskiej trucizny, wasze ofiary wykażą zdecydowane oznaki zwiększonego zaburzenia nerwowego, drażliwości, braku energii, osłabienia, depresji, bezsensownych napadów gniewu, głupich wybuchów chichotu, senności w ciągu dnia, przerywanego snu w nocy, złych snów, tendencji do głośnego mówienia do siebie bez świadomości robienia tego, bólów głowy, wysypek skórnych i całej gamy tak zwanych „drobnych dolegliwości”, których nigdy wcześniej nie doświadczyli.

Ale dlaczego nie spróbować z obrazem leczniczym, zamiast tego? Czy nie wiecie, że coś takiego istnieje, lub co dokładnie to jest?

źródło: BLACK MAGIC IN MODERN ART from THE OCCULT OBSERVER A Quarterly Journal, no.2, 1949.