Rozdział X Jak Pomagać Innym Myślą

Najcenniejszym dorobkiem człowieka, który rozwinął w sobie siłę myślową, jest zwiększona zdolność niesienia pomocy otaczającym go, słabszym, nie umiejącym jeszcze wyzyskiwać swych własnych możliwości.

Mając umysł i serce spokojne, możemy skutecznie pomagać innym.

Każda myśl życzliwa jest już do pewnego stopnia pomocna, ale studjujący, mogąc uczynić znacznie więcej, nie zadowoli się chyba rzuceniem tylko okruszyny głodnemu.

Weźmy jako pierwszy przykład, człowieka, któremu chcemy dopomóc, a który ulega złemu przyzwyczajeniu pijaństwa. Należy, o ile to możliwe, najprzód dokładnie się dowiedzieć, w jakich godzinach umysł owego osobnika niczem nie jest zajęty, np. kiedy ów osobnik udaje się na spoczynek. O ile ten ktoś wówczas śpi, tern lepiej. Siadłszy w odosobnieniu, należy wtedy wyobrazić sobie możliwie najżywiej i najszczegółowiej obraz znajdującego się naprzeciwko chorego tak, aby go widzieć jak żywego. Taki wyrazisty obraz nie jest niezbędny, dalsze jednak nasze działanie staje się przy jego pomocy skuteczniejsze.

W ześrodkowaniu uwagi na obrazie należy z całem dostępnem sobie natężeniem kierować powoli ku niemu jedną po drugiej myśli, które pragniemy utrwalić w mentalu nałogowca. Muszą być one wyrażone w formie jasnych obrazów mentalnych, zupełnie tak, jakbyśmy mu ustnie wykładali argumenty. Można tu dokładnie przedstawić choroby i cierpienia, spowodowane smutnym nawykiem pijaństwa, okropne wyczerpanie nerwów i nieunikniony koniec. Jeżeli alkoholik śpi, zostanie przyciągnięty do myślącej tak o nim osoby i ożywi swój utworzony przez nią obraz. Skutek pmyślny zależy od natężenia i wytrwałości myśli, skierowanej ku choremu, czyli będzie proporcjonalny do rozwoju potęgi myśli. W takich razach należy strzec się wywierania choćby najmniejszego nacisku na wolę chorego. Wysiłek winien być całkowicie zużyty na poddanie jego umysłowi myśli, mogących znaleźć oddźwięk w jego intelekcie i uczuciach w celu doprowadzenia go do powzięcia zdrowego sądu i w następstwie do uczynienia wysiłku dla poparcia tego czynem. Jeżeli spróbujemy narzucić nałogowcowi pewną drogę postępowania, to nawet w pomyślnym razie mała stąd będzie korzyść, gdyż tendencja mentalna, pchająca do poddawania się swoim wadom, nie zostanie w niczem zmodyfikowana przez fakt stworzenia przeszkody na drodze jednej z jej form. Popęd wstrzymany w pewnym kierunku może pójść w innym i doprowadzić do odmiennego nałogu. Człowiek zmuszony do wstrzemięźliwości przez obcą siłę, opanowującą jego wolę, nie jest wyleczony z nałogu tak samo, jak ktoś zamknięty w więzieniu. Poza tem nikt nie powinien próbować narzucania swej woli komukolwiek nawet w celu zmuszenia go do lepszego życia. Postęp moralny nie da się osiągnąć za pomocą przymusu zewnętrznego. Tylko przekonanie intelektu i rozbudzenie uczuć może sprawić rzeczywistą zmianę. W razie postanowienia okazania jakiejkolwiek pomocy myślowej ,trzeba postępować tak, jak opisano powyżej: wyobrazić sobie myślowo daną osobę, podsuwając jej jasno sformułowane pojęcia i myśli, któremi chcemy ją przeniknąć. Gorące pragnienie jej dobra, przesłane jej jako opiekuńcza siła, pozostanie przy niej pod postacią myślokształtu, proporcjonalnie długo do natężenia naszej myśli i strzec ją będzie od złego, stając się zaporą dla myśli nieżyczliwych, a nawet oddalając fizyczne niebezpieczeństwa. Wysłana tak myśl pokoju i pociechy uciszy umysł „adresata”, otaczając go atmosferą ukojenia.

Dawana nieraz komuś przez modlitwę drugiej osoby pomoc należy w dużej mierze do tegoż rodzaju zjawisk, co powyżej opisane. Często skuteczność modlitwy o dobra ziemskie wynika z koncentracji i znacznej intensywności, wkładanej przez pobożnie modlącego się człowieka w modlitwę. Ten sam stopień skupienia i siły dałby takiż wynik bez uciekania się do modlitwy. Modlitwa naturalnie bywa czasami i w inny sposób skuteczna, mianowicie przyciągając ku osobie, za którą się modlimy, uwagę jakiejś Istoty nadludzkiej lub inteligencji ludzkiej, która osiągnęła wysoki stopień rozwoju. Wtedy pomoc może być udzielona tej osobie wprost i w daleko większej mierze, niżby zdołał uczynić to modlący się. Należałoby tu może wspomnieć, że napół przygotowany teozof nie powinien z obawy „wkroczenia w karmę” przyjaciela, powstrzymywać się od okazywania mu wszelkiej, dostępnej sobie, myślowej pomocy. Niech Karma sama dba o siebie, a my nie bójmy się wkroczyć w jej prawa, jak nie boimy się przeszkodzić sile przyciągania. Jeżeli możemy komuś dopomóc, powinniśmy to uczynić bez żadnej obawy, pewni, że o ile nam się to uda, okazana pomoc jest składnikiem Karmy danego człowieka, my zaś jesteśmy szczęśliwymi wykonawcami Prawa.

POMAGANIE T. ZW. UMARŁYM
Wszystko, co możemy uczynić myślą dla żywych, zdołamy, nawet łatwiej, czynić dla tych, którzy przed nami przeszli przez wrota śmierci, w tym bowiem wypadku nie potrzebujemy już poruszać ciężkiej fizycznej materji, zanim potrafimy dosięgnąć świadomości. Po śmierci tendencją człowieka jest zwrócenie swej uwagi ku wewnątrz i życie raczej w swym umyśle, niż w świecie zewnętrznym. Prądy myśli, które biegły odśrodkowo w poszukiwaniu zewnętrznego świata poprzez organy zmysłów, są obecnie powstrzymane przez próżnię, dzięki zniknięciu tych organów. Wygląda to mniej więcej tak, jak gdyby człowiek biegł ku przerzuconemu nad przepaścią mostowi, po którym izwykł był chodzić, i nagle zatrzymał się nad brzegiem tej przepaści, most bowiem znikł.

Reorganizacja ciała astralnego, szybko następująca po stracie ciała fizycznego, dąży między innemi do skupienia energij mentalnych dla uniknięcia ich uzewnętrznienia. O ile interwencja „żywych” nie przeszkadza materji astralnej, tworzy ta ostatnia zamiast narzędzia plastycznego powłokę ochronną, niby muszlę i im wznioślejsze i czystsze było życie „umarłego”, tern mniej przenikliwa jest chroniąca go od zewnętrznych wrażeń zapora. Ograniczony tak w wyładowywaniu swej energji „umarły” poddaje się tem łatwiej wpływom ze świata mentalnego, przez co może być skuteczniej, niż w czasie swego życia ziemskiego, pocieszany i wspomagany. W świecie, gdzie przebywają uwolnieni od ciała fizycznego, kochająca myśl jest tak dotykalna, jak tu słowo miłości, lub tkliwa pieszczota. To też każdy „zmarły” powinienby być otoczony naszemi kojącemi i przyjaznemi myślami, naszemi życzeniami, by jego przejście przez dolinę śmierci do promienistych, leżących poza nią, krain, było szybkie. Niestety, zbyt wielu „umarłych” trwa w okresie przejściowym dłużej, niżby należało, tylko dlatego, że ich zła Karma nie dała im tu przyjaciół, umiejących im pomóc po tamtej stronie bytu. Gdyby ludzie wiedzieli, jak wiele szczęścia i pociechy odczuwają ci, co są w drodze do nieba, gdy otrzymują tych naprawdę anielskich wysłanników, myśli pełne miłości i pogody, gdyby wiedzieli, jaką siłą przynoszenia ulgi rozporządzają, napewno nikt z „umarłych” nie byłby opuszczony przez tych, którzy pozostali. Nasi ukochani „umarli” mają prawo do naszej miłości i pamięci.

Ale nawet pomijając to, jakąż pociechą dla serca, pozbawionego obecności drogiej istoty, która opromieniała nam życie, jest świadomość, że możemy jej być pomocni i otoczyć ją na tej nowej drodze aniołami stróżami myśli.

Okultyści, twórcy wielkich religij, nie zapomnieli o obowiązkach, ciążących na pozostałych względem tych, co odeszli. Hindus ma swą Shraddha, dzięki której pomaga wznosić się duszom w ich drodze poza ziemskiej, przyspieszając ich przejście do Svarga. Wyznania chrześcijańskie mają Mszę i modlitwy za „umarłych”. „Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie, a światłość wiekuista niechaj im świeci”, modli się chrześcijanin za swych bliskich. Z pośród chrześcijan tylko protestanci utracili ten dobry zwyczaj wraz z wielu innemi, będącemi częścią duchowego życia chrześcijanina. Oby wiedza szybko im powróciła ten pożyteczny i pomocny środek, którego ich pozbawiła nieświadomość.

PRACA MYŚLOWA POZA CIAŁEM.
Nie potrzebujemy ograniczać działalności własnych myśli do spędzanych w ciele fizycznem godzin, gdyż bardzo wiele skutecznej pracy myślowej możemy wykonywać w czasie spokojnego uśpienia swego ciała. Fakt „uśnięcia“ jest tylko wycofaniem z uśpionego ciała fizycznego spowitej w swe subtelniejsze ciała świadomości człowieka, która przechodzi w świat astralny. Potężniejsze skutki może tu wywołać swemi myślami, wolna od fizycznego ciała, przeważnie jednak nie zwraca swej siły na zewnątrz, lecz ku wewnątrz siebie, a jej energja myślowa, biegnąc zwykłemi szlakami, pracuje nad zagadnieniami, które świadomość próbowała rozwiązać za dnia. Przysłowie: „Noc przynosi radę“, lub: „prześpij się, zanim coś postanowisz” są intuicyjnemi potwierdzeniami naszej działalności myślowej podczas snu. Bez specjalnej próby użycia wyswobodzonej inteligencji człowiek zbiera owoce jej pracy. Jednak ci, którzy pragną przyśpieszyć swą ewolucję zamiast poddawać się bezwolnie jej biegowi, powinni świadomie korzystać z sił, któremi mogą dużo zdziałać, gdy ich ciało fizyczne nie przeszkadza, będąc uśpione. A droga do tego prosta. Nurtujące nas zagadnienia winniśmy spokojnie zachować w umyśle przed zaśnięciem. Nie trzeba się w nie wgłębiać, szukać argumentów, gdyż sen się nie zjawi. Należy poprostu je sobie postawić. To wystarczy dla nadania myśli potrzebnego kierunku. Myśliciel wolny od fizycznego ciała sam ją podejmie i zważy; a rozwiązanie będzie gotowe w umyśle przy obudzeniu się, co oznacza, iż mózg odbił je przy nacisku myśliciela. Dobrze jest mieć wtedy pod ręką papier i ołówek, otrzymane bowiem tą drogą rozwiązania szybko się zacierają z powodu obfitych wrażeń zewnętrznych i nie łatwo je potem odtworzyć.

Wiele  trudności w życiu możemy w ten sposób rozwikłać i wytknąć sobie drogę postępowania. Znaleźć możemy również rozwiązanie dla niejednego zagadnienia umysłowego, gdy je poddamy pod rozpatrzenie inteligencji, nieobciążonej mózgiem fizycznym grubszej natury. Mniej więcej podobnie możemy pomagać podczas snu przyjacielem, będącym na tym czy już na tamtym świecie. Należy wyobrazić sobie daną osobę i postanowić, znaleźć ją i dopomóc jej. Ten obraz mentalny przyciągnie nas wzajemnie do siebie, dając możność skomunikowania się na planie astralnym.

Lecz w razie wzruszenia na myśl o przyjacielu, już zmarłym, należy przed snem uspokoić się zupełnie, silna bowiem emocja wywołuje wir w ciele astralnem, który z powodu mocnego wzburzenia izoluje świadomość i uniemożliwia wibracjom mentalnym przedostanie się nazewnątrz. W niektórych wypadkach podobnego skomunikowania się w świecie astralnym zachowujemy pamięć tego, jako „sen“, inne nie pozostawiają śladu. Sen jest wspomnieniem, – często mglistem i pomieszanem z obcemi wibracjami – naszego pozafizycznego spotkania i za taki fakt powinien być uważany. Lecz jeśli nawet żaden ślad w naszym mózgu nie pozostanie, niczego to nie dowodzi, gdyż działalność wyzwolonego intelektu nie podlega zahamowaniu przez niewiedzę mózgu, nie biorącego w niej udziału.

Moc, którą człowiek zdolen jest wyładowywać w świecie astralnym, jest niezależna od wspomnień zarejestrowanych w mózgu przez powracającą świadomość. Może ich wcale nie być, choć bardzo pożyteczna praca wypełnia godziny, w których ciało jest w śnie pogrążone.

Inną formę pracy myślowej, o której mało kto pamięta i którą możemy wykonywać zarówno w ciele fizycznem jak i poza niem, jest współdziałanie w wielkich sprawach i zbiorowych ruchach użytecznych dla całej ludzkości. Skupienie silne myśli nad niemi w pewien określony sposób wytwarza prądy pomocy, płynące z wewnętrznych sfer bytu.

SIŁY MYŚLI
Nie tylko okultyści stwierdzają wzmożenie siły, myślowej, wypływające z połączenia się kilku osób w pracy dla jednego celu, ale i wszyscy, którzy studjowali wiedzę o umyśle. W niektórych krajach chrześcijańskich ustalił się zwyczaj, że przed wysłaniem misjonarzy, wierni zbierają się w celu posyłania wspólnie myśli do danego kraju. I tak np. grupa rzymsko-katolików zbiera się przez całe tygodnie, a nawet miesiące przed wysłaniem misji, przygotowując grunt, na którym misja ma działać, wyobrażając sobie dane miejsce, myśląc o sobie, jako obecnych tam, wreszcie usilnie medytując nad jakimś specjalnym dogmatem kościoła. W ten sposób wytwarza ona w tym dalekim kraju atmosferę myślową, bardzo podatną dla propagandy katolicyzmu, a wrażliwsze umysły są przygotowane do pragnienia otrzymania tej nauki. Działalność myśli jest ułatwiona przez wzmożenie intensywności żarem modlitwy, będącej tylko inną formą, wywołanej religijną żarliwością, pracy myślowej. Zakony kontemplacyjne Kościoła Rzymsko-Katolickiego wykonywuja z pomocą myśli dobrą i pożyteczną pracę, zarówno jak asceci Hinduscy lub Buddyjscy. Gdziekolwiek czysty i wzniosły umysł zabiera się do pracy z chęcią pomagania światu przez promieniowanie szlachetnych i wzniosłych myśli, tam rzeczywista pomoc jest niesiona ludziom, a samotny myśliciel staje się jedną z dźwigni świata. Grupa ludzi jednakowych przekonań, np. Teozofów, może uczynić bardzo wiele dla szerzenia idej teozoficznych w swem bezpośredniem otoczeniu, jeżeli będzie codziennie poświęcała dziesięć minut na rozmyślania nad którąś z nauk teozoficznych. Nie potrzeba na to zgromadzać się w je dnem miejscu, wystarcza zupełnie samo zjednoczenie myślowe. Wyobraźmy sobie, że taka grupa postanowi medytować codziennie owe dziesięć minut w przeciągu trzech łub sześciu miesięcy np. nad Reinkarnacją. Wówczas potężne myślokształty zapełnią tę miejscowość i pojęcie o reinkarnacji przedostanie się do ogromnej ilości umysłów. Posypią się zapytania, książki, traktujące o tym przedmiocie, będą poszukiwane, a odczyt po takiem przygotowaniu przyciągnie zaciekawioną i sympatyzującą z nim publiczność. Wprost nieproporcjonalnie wielki do zwykłych fizycznych środków rezultat uzyskać można wszędzie, gdzie garść ludzi zna się ipoważnie na takiej wspólnej propagandzie myślowej.

ZAKOŃCZENIE
Oto jak możemy nauczyć się stosowania z najlepszym skutkiem wielkich, utajonych w nas wszystkich, sił. W miarę ich ćwiczenia będą one rosły, aż z radosnem zdziwieniem stwierdzimy, że nasza zdolność służenia innym jest olbrzymia. Pamiętajmy, iż z tej mocy korzystamy bezustannie, lecz przeważnie nieświadomie, chaotycznie i słabo, ciągle jednak dobrze, lub źle wpływając na przemiany swego otoczenia. Niniejsza książka ma na celu nakłonienie czytelnika do świadomego, energicznego i stałego używania tej mocy. Nie możemy nie myśleć, choćby wytwarzane przez nas myślowe fale były najsłabsze. Chcąc nie chcąc więc musimy oddziaływać na swoje otoczenie. Musimy jedynie zdecydować się, czy ma to być oddziaływanie dodatnie czy ujemne, silne czy słabe, stałe czy przypadkowe. Nie możemy zapobiec stykaniu się naszego umysłu z cudzemi myślami, możemy jednak wybierać z nich te, które chcemy przyjąć a odrzucać inne. My oddziaływujemy i na nas siłą rzeczy oddziaływują. Lecz możemy używać tego swojego wpływu na dobro bliźnich lub na ich szkodę, tak samo, jak oni mogą na nas oddziaływać dodatnio lub ujemnie. Musimy wybrać, – wybór nasz zaś ma zasadnicze znaczenie nietylko dla nas, ale i dla całego świata:

Wybieraj dobrze, gdyż wybór twój
choć krótki w wieczność wybiega.
Pokój.

powróć do spisu treści