Nie zrealizowaliśmy jeszcze wszystkiego, co wynika z nowoczesnego odkrycia, że materia jest zasadniczo elektryczna. Propagacja jest prawdopodobnie najbardziej oczywistym efektem tej polarności, a jej działanie obserwuje się zarówno w komórkach biologicznych, jak i atomach fizycznych. Ale materia nad- i pod-normalna do naszych zmysłów i instrumentów musi być również propagowana, dlatego łatwo zrozumieć, dlaczego nauka okultystyczna definiuje myślenie jako elektryczną propagację substancji o wysokiej częstotliwości latentnej w świetle. Mniej oczywistym efektem elektrycznym, ale dobrze znanym w materii chemiko-elektrycznej o niskiej częstotliwości, jest Akumulacja, z którą jesteśmy zaznajomieni w przypadku baterii, fotografii i nagrań gramofonowych. Komórki biologiczne również akumulują energię. Badacze z laboratoriów Bell Telephone w Stanach Zjednoczonych niedawno odkryli, że ludzkie ucho może być używane jako odbiornik-kondensator, który przekaże do mózgu wiadomość wypowiedzianą kilka sekund wcześniej i elektrycznie przechowaną w tym czasie. Pamięć musi być więc pozytywnym działaniem elektrycznej akumulacji. Organizmy biologiczne automatycznie akumulują energię i propagują ją poprzez negatywną interakcję z otoczeniem; ale akumulacja nie jest tylko zjawiskiem powierzchniowym, bo żadne zjawisko fizyczne nie jest czysto fizyczne. Wibracje, które nękają nasze zmysły, mają korelatywne, towarzyszące wibracje o wyższych i niższych częstotliwościach; i naprawdę nie wiemy, „gdzie” lub jak ich efekty są faktycznie „magazynowane” do czasu ich uwolnienia i ponownej propagacji. Nie wiemy też, czy może istnieć trwały zapis wszystkiego, co dzieje się na naszej kuli ziemskiej, który można by odtworzyć jak stare fotografie i płyty gramofonowe. Mamy rzeczywiście wskazówkę w fakcie, że nie ma rzeczywistego przekazu dźwięku ani odbitego obiektu w radiowej „transmisji”; jest to tylko dekodowanie tego, co dla naszych zmysłów są natychmiastowymi częstotliwościami, na ich niższe oktawy, które możemy usłyszeć i zobaczyć. Nie unicestwiamy przestrzeni przez te procesy; po prostu ignorujemy obrot Ziemi i eliminujemy lokalny czas. Aby zmostować przestrzeń, musimy sięgnąć głębiej do eteru, gdzie zapisane są wydarzenia z przeszłości Ziemi, jak nasz System przemieszcza się przez Zodiak. Jeśli zdołamy znieść czas gwiazdowy, będziemy obecni w przeszłości Ziemi, nie tylko w tych z dni..
Na wschód od ziemi. Są głęboko wewnątrz atomowej materii ziemi, wewnątrz biologicznych organizmów jej ras. Są to Akashic Records okultyzmu. Naukowe przyrządy rejestrujące nie mogą odzwierciedlić tego, co zostało zapisane na wewnętrznych poziomach światła: nie są one instrumentami pamięci. Mogą funkcjonować tylko w fizycznym eterze i odzwierciedlać istniejące stany fizyczne, nie zaś przeszłe doświadczenia osoby, rasy czy ziemi. Dochodzimy więc do tajemnicy mózgu, który jest przedmiotem uwagi i zdumienia dla lekarzy i psychologów. Obecnie rozumiana fizjologia nie potrafi wyjaśnić fenomenu geniuszu, a im większy geniusz, tym większa tajemnica. To dzięki geniuszom rasy, do naszej atmosfery wprowadzane są pomysły nowe dla żyjących pokoleń. Ci, którzy próbują zdefiniować „geniusz”, często zauważają, że choć geniusz jest wyższy od swoich współczesnych, jego prototypy można znaleźć w przeszłości. Zauważono to w przypadku geniuszy wojskowych, wielkich władców i twórców praw, ale szczególnie w przypadku wybitnych reformatorów filozofii i religii. To jest jeden z kilku aspektów geniuszu Mme. H. P. Blavatsky, z którymi Dr Corson zajmuje się w swoich wstępnych rozdziałach do listów* Mme. Blavatsky napisała do jego ojca, zmarłego Dr. Hiram B. Corson, profesora literatury angielskiej i filologii na Cornell University, Ithaca, Nowy Jork. Listy zajmują nieco mniej niż połowę książki: reszta to cenna introdukcja Dr. Corsona i komentarze do Listów na końcu. Uznaje, że wyższy typ jednostki może rozwijać ukryte zmysły fizjologiczne i wolę kontrolowania ich świadomie. Jego traktowanie „Znaków Geniuszu H.P.B.” to najważniejszy wkład dla laika, jaki do tej pory został wprowadzony do literatury Blavatsky, i jest faktycznie unikalnym i oryginalnym podejściem do tematu geniuszu ogólnie. „Niemożliwe”, pisze, „jest uformować jakiekolwiek pojęcie o charakterze H.P.B., chyba że postrzegamy ją jako geniusza, i to wielkiego geniusza”. Nazwisko profesora Hiram B. Corson jest znane tym, którzy kształcili się w Kanadzie i USA. Jego komentarze na temat Szekspira, w szczególności, są szeroko cenione w tym kraju, jak i w Ameryce, przez pokolenie przyciągane do duchowego aspektu literatury angielskiej. Dwadzieścia lat temu obecny pisarz miał kilku znajomych w Toronto, którzy znali profesora Corsona, i słyszałem od nich wspomnienia o pobycie Mme. Blavatsky w jego domu w Ithaca, gdzie zaczęła pisać „Isis Unveiled”. Najwyraźniej najtrwalszym wrażeniem z tej miesięcznej wizyty była jej zdolność do wywoływania wedle woli przed jej umysłowym wzrokiem tego, co zostało zapisane przez starych pisarzy na dowolny temat, na którym mogła pisać. Poprzez koncentrację mogła uzyskać to, czego chciała z różnych niejasnych źródeł i wybrać to, co było odpowiednie do ilustrowania jej wykładu. Mogła w dowolnym momencie włączyć swoje urządzenie i połączyć się ze „stacją”, której chciała. Jej „automatyzm” (słowo używane dość lekkomyślnie przez Dr Corsona) nie był tym zwykłym, neregulowanym „jasnowidzeniem”. Mówiono, że poprosiła profesora Corsona o weryfikację kilku odniesień klasycznych, ale jego syn stwierdza, że większość tego, co napisała podczas pobytu w Ithaca, dotyczyła tematów, na które nie było książek w bibliotece profesora Corsona. Na myśl przychodzą inne interesujące rozmowy z tego czasu, które, choć nie do końca na temat, potwierdzają poglądy Dr. Corsona. Profesor Pelham Edgar, obecnie z McGill University, raz zauważył podczas dyskusji na temat prac Mme. Blavatsky, że mówiono w jego rodzinie, że nikt nie był uważany za dobrze poinformowanego w latach siedemdziesiątych, kto nie przeczytał „Isis Unveiled”. Była to międzynarodowa literacka sensacja tamtego okresu. Dr. Kirshmann, ówczesny profesor filozofii i psychologii w Toronto, mawiał o „The Secret Doctrine”: „Tak, Madame Blavatsky zrozumiała problem świadomości. Nikt nie widział tego problemu tak, jak ona”.
* Some Unpublished Letters of Helena Petrovna Blavatsky : with an introduction and Commentary, by Eugène Roliin Corson, B.S., M.D. (Rider & Co ). 255 pp. illustrated. 10s. 6d. net.
Dr. Eugene Corson jest wybitnym lekarzem, językoznawcą, humanistą i wytrawnym literatem. Część jego zawodowego wykształcenia zdobył w krajach europejskich. Nigdy nie spotkał się z Madame Blavatsky, nigdy nie był członkiem Towarzystwa Teozoficznego. Interesuje się filozofiami wschodnimi, szczególnie publikacjami Towarzystwa Vedanta. Jest doskonale poinformowany na temat pracy i publikacji dotyczących badań psychicznych w Europie i Ameryce i podsumowuje obecną sytuację, pokazując postępy, które zostały dokonane w ostatnich latach. Jego poglądy są zatem poglądami człowieka o szerokich doświadczeniach, a atmosfera tej książki jest w rezultacie bezstronna i niesektorska. Pisze z perspektywy, która rzuca światło zasad na charakter i burzliwe życie Madame Blavatsky. Potępia obecny trend do publikowania prywatnych listów i roz dissectowania intymnych życiów znanych postaci, ale zdał sobie sprawę, że te listy zawierają materiał, który może „rzucić światło na pewne sporne punkty wartości i obronić.
Listy silnie ujawniają cechy ludzkiej życzliwości, bezinteresowności, szczerości i bezstronnej oddanego duchowym interesom człowieka, które są znane tym, którzy z nią współpracowali: a Dr. Corson najpierw zajmuje się „Dobrą Wiarą H.P.B”, z której sekcji pochodzi poniższy fragment: We wszystkich jej pismach – czujesz, że prawda czy nie, jest uczciwa. Wszystko jest w dobrej wierze, nigdy nie ma żadnej podstępu; nie ma bicia diabła w krzaki; jest na jawie, a jej przeciwnicy, którzy ukrywają się w swoich dziurach, muszą wyjść i stawić jej czoła. . . . Taka tytaniczna istota jest nieustraszona, a jej absolutna odwaga ma podstawową uczciwość, która nie zna braku wiary i dlatego nie znosi braku wiary u innych. Umysły mniejsze i słabsze natury mogą oskarżać ją o błędne działania i słabości oraz brak wiary, ale nie rozumieją jej. Najważniejszym listem, z punktu widzenia „oskarżeń o podstęp”, jest nr 2, który pokazuje stosunek Madame Blavatsky do współczesnego spirytyzmu w czasie (1874-5), kiedy broniła faktu i rzeczywistości zjawisk w prasie nowojorskiej przed atakami sceptycznych naukowców i materialistów. W tych latach prywatnie pokazywała, że te zjawiska mogą być kontrolowane i kierowane myślą i wolą, i nauczała, że aktorzy za kulisami byli bardzo rzadko bezcielesnymi duchami ludzkimi. Wyjaśniła to profesorowi Corsonowi, widząc w nim „uczony i wysoce duchowy człowiek”. . . „ale w kontaktach z publicznością była duża, niewykształcona i niespiritualna masa, której musiała się obawiać, i naturalnie”, komentuje Dr. Corson. Zrobiwszy co mogła, aby uzyskać uznanie dla faktu mediumizmu i obronić uczciwe mediumy, zaczęła publikować naukowe wyjaśnienia i wykładać filozoficzne uzasadnienie zjawisk psychicznych. Oskarżenia wysunięte w ostatnich latach przez Sir Arthura Conana Doyle’a i innych, którzy nie zrozumieli, w jakim sensie Madame Blavatsky była spirytystką do końca swojego życia, są ostatecznie rozstrzygane przez publikację tych Listów. Być może najlepszą rzeczą w książce jest mistrzowska analiza Dr. Corsona słynnego listu Madame Blavatsky do Sołowjowa, który został zinterpretowany jako „przyznanie się” przez głupich ludzi bez wyobraźni, literackiej intuicji czy zrozumienia sposobów geniów. Pokazuje, że list nie jest wcale przyznaniem, ale wyzwaniem, i zauważa:
Biorąc pod uwagę to, co nam dano, jest to niezwykle wyjątkowy dokument ludzki, który nie ma sobie równych we współczesnej literaturze. Jedno jest pewne, to prawdziwa literatura, piękniejsza niż cokolwiek, co mogliby napisać jej napastnicy; nawet F. W. H. Myers, jedyny geniusz wśród nich, nie mógłby tego napisać. Jego łagodny i piękny duch nigdy nie mógłby osiągnąć takiego stanu emocjonalnej wściekłości. Jego ogień nie miał tej prometejskiej intensywności. W trakcie swojej analizy Dr Corson porównuje to „przyznanie się” do wybuchu gniewu Króla Leara oraz do opisu przez Wergiliusza polowanego dzika w ósmej księdze Eneidy. Obszernie omawia „Wrogów H.P.B”. Dobrze napisane i klarowne myślenie ożywiają zdecydowane napomnienie skierowane tutaj do tych, którzy próbowali oczernić wielkiego Posłańca. Od teraz ich zwolennicy muszą na pewno chować swoje umniejszone głowy! Gdy H.P.B. założyła Towarzystwo Teozoficzne w Nowym Jorku, zaczęła ją ścigać sfora, ale była to nieszkodliwa sfora, która tylko szczekała. W Indiach inna sfora była na jej tropie, ta już nie była taka nieszkodliwa, bo nienawiść, która pojawia się wraz z bigoterią religijną, jest chętna do zniszczenia. Ale przed nią są jeszcze bardziej niepokojące dni; dumni i wyniosli są za nią, chcą ją zniszczyć, czy to głosi ona moce wyzwolonego i oświeconego ducha człowieka, czy nieśmiertelność jego duszy. Nawet jej śmierć ich nie powstrzymuje, bo ich płatni zbirzy próbują oczernić jej imię. . . . Kiedy dziś, po tylu latach. . . patrzymy na metody Angielskiego Towarzystwa Badań Psychicznych w ich ataku na H.P.B., odczuwamy moralne mdłości. W Nowym Jorku byli to spirytyści; w Indiach Towarzystwa Misjonarskie Kościoła; w Anglii profesorowie uniwersyteccy. Niektórzy czytelnicy mogą żałować, że miejsce poświęcono na długi fragment z pamiętników kuzyna Madame Blavatsky, hrabiego Witte, który był od niej o wiele młodszy i rzadko ją widywał. Jego opis jej młodości jest wyraźnie apokryficzny, ale Dr. Corson cytuje go, ponieważ uważa, że jest „cenny i prawdopodobnie w dużej mierze prawdziwy, choć wiele z tego jest niepewne”. Geniusz ma niezwykły, wręcz cudowny sposób na dbanie o siebie, a młoda Madame Blavatsky, która przemierzała świat i bezpiecznie wydostawała się z najbardziej dziwacznych i niebezpiecznych sytuacji, musiała być świadoma swojej „gwiazdy przewodniej” już od bardzo wczesnego wieku. Gdyby była zwykłym typem kobiecego uwodziciela, jaki sugeruje de Witte, szybko wpadłaby w kłopoty i doznałaby przedwczesnej śmierci. Młody człowiek tak wrażliwy na wrażenia z wewnętrznych światów jak ona, nie mógłby przetrwać swoich wczesnych przygód. Jest głębsze znaczenie, niż dotąd zrozumieliśmy, w tym aspekcie tej Kobiety Przeznaczenia, której rzadka, dziewicza dusza umożliwiła jej nietypowe doświadczenia. Pan Kingsland, w swoim obszernym dziele, Prawdziwa H.P. Blavatsky, omawia ten punkt na stronach 54 i 56, i cytuje autorytety.
Dr. Corson akceptuje świadectwo pułkownika Ollcotta na innych tematach. Czy przeoczył to, co ten ostatni napisał w swoim dzienniku, Trzecia Seria, str. 264,* cytowanym przez pana Kingslanda? Dr Corson zauważa, że nagłe wybuchy energii są cechą charakterystyczną dla wielkich geniuszy. W przypadku Blavatsky były one na pewno nieuniknionym skutkiem ubocznym gwałtownych zmian napięcia nerwowego, na które narażała swój organizm. Ona, jako Indywidualność, należała do nadchodzącej rasy ludzkiej; jej ciało do obecnej rasy. Żyjąc i pracując w środku „cywilizacji” musiała nieustannie dostosowywać „częstotliwości” dwóch różnych światów lub stanów świadomości. Akumulacja energii wymagana do odczytania „Rekordów Akashy”, do ogromnej ilości pisania, nauczania i demonstracji, musiała wymagać ciągłego dostosowywania jej organizmu do fizycznego środowiska, które obejmowało psychologiczną atmosferę jej mniej rozwiniętych towarzyszy i złośliwe emisje jej wrogów. Wielu studentów pism Madame Blavatsky nie zgodzi się z uwagami Dr. Corsona na temat jej stosunku do Kościoła Rzymskokatolickiego. Walczyła z sacerdotalizmem i jego nadużyciami, czy to brahmańskimi, czy rzymskimi, i starała się prowadzić budzącą się inteligencję ludzi do prawdziwej samodzielności i unikania słabego poddawania się mistycyzmowi psychicznemu lub przesądnemu strachowi przed „idolami”. Gdyby jej uczniowie i naśladowcy ją zrozumieli, świat mógłby do tej pory pozbyć się wielu szkodliwych, pseudomistycznych i bałwochwalczych praktyk. Rzeczywistą wartością tej książki jest jednak to, że pokazuje, iż naukowcy są teraz w lepszej pozycji, aby zrozumieć H.P. Blavatsky i uczyć się z jej pism – jeżeli tak zechcą, i są gotowi zniszczyć swoje własne idole. Reprodukcja dotąd niepublikowanych fotografii Mme. Blavatsky, wykonanych w czasie, kiedy te Listy były pisane, zwiększa zainteresowanie tym tomem, podobnie jak zdjęcia niektórych starych symbolicznych pieczęci, i koperta adresowana przez Mme. Blavatsky zawierająca list z wprowadzeniem do Aleksandra N. Aksakoffa, kanclerza imperium rosyjskiego w Sankt Petersburgu, przedstawiająca panią Corson.
*Jedynym dowodem na to twierdzenie, którego wymagają osoby wierzące, że horoskop reprezentuje astralne cechy osoby, jest horoskop Mme. Blavatsky. Obserwując (u innych osób) efekt Słońca i Merkurego w Pannie połączonych z Wenus w Wadze, można zrozumieć, jak bardzo pozbawiona ziemskiego „kamy” (pragnień) musiała być astralna osobowość, w której Luna jest połączona z Wenus w Wadze, a Merkury, Saturn i Mars są w koniunkcji w Pannie!
Na wschód od ziemi. Są głęboko wewnątrz atomowej materii ziemi, wewnątrz biologicznych organizmów jej ras. Są to Akashic Records okultyzmu. Naukowe przyrządy rejestrujące nie mogą odzwierciedlić tego, co zostało zapisane na wewnętrznych poziomach światła: nie są one instrumentami pamięci. Mogą funkcjonować tylko w fizycznym eterze i odzwierciedlać istniejące stany fizyczne, nie zaś przeszłe doświadczenia osoby, rasy czy ziemi. Dochodzimy więc do tajemnicy mózgu, który jest przedmiotem uwagi i zdumienia dla lekarzy i psychologów. Obecnie rozumiana fizjologia nie potrafi wyjaśnić fenomenu geniuszu, a im większy geniusz, tym większa tajemnica. To dzięki geniuszom rasy, do naszej atmosfery wprowadzane są pomysły nowe dla żyjących pokoleń. Ci, którzy próbują zdefiniować „geniusz”, często zauważają, że choć geniusz jest wyższy od swoich współczesnych, jego prototypy można znaleźć w przeszłości. Zauważono to w przypadku geniuszy wojskowych, wielkich władców i twórców praw, ale szczególnie w przypadku wybitnych reformatorów filozofii i religii. To jest jeden z kilku aspektów geniuszu Mme. H. P. Blavatsky, z którymi Dr Corson zajmuje się w swoich wstępnych rozdziałach do listów* Mme. Blavatsky napisała do jego ojca, zmarłego Dr. Hiram B. Corson, profesora literatury angielskiej i filologii na Cornell University, Ithaca, Nowy Jork. Listy zajmują nieco mniej niż połowę książki: reszta to cenna introdukcja Dr. Corsona i komentarze do Listów na końcu. Uznaje, że wyższy typ jednostki może rozwijać ukryte zmysły fizjologiczne i wolę kontrolowania ich świadomie. Jego traktowanie „Znaków Geniuszu H.P.B.” to najważniejszy wkład dla laika, jaki do tej pory został wprowadzony do literatury Blavatsky, i jest faktycznie unikalnym i oryginalnym podejściem do tematu geniuszu ogólnie. „Niemożliwe”, pisze, „jest uformować jakiekolwiek pojęcie o charakterze H.P.B., chyba że postrzegamy ją jako geniusza, i to wielkiego geniusza”. Nazwisko profesora Hiram B. Corson jest znane tym, którzy kształcili się w Kanadzie i USA. Jego komentarze na temat Szekspira, w szczególności, są szeroko cenione w tym kraju, jak i w Ameryce, przez pokolenie przyciągane do duchowego aspektu literatury angielskiej. Dwadzieścia lat temu obecny pisarz miał kilku znajomych w Toronto, którzy znali profesora Corsona, i słyszałem od nich wspomnienia o pobycie Mme. Blavatsky w jego domu w Ithaca, gdzie zaczęła pisać „Isis Unveiled”. Najwyraźniej najtrwalszym wrażeniem z tej miesięcznej wizyty była jej zdolność do wywoływania wedle woli przed jej umysłowym wzrokiem tego, co zostało zapisane przez starych pisarzy na dowolny temat, na którym mogła pisać. Poprzez koncentrację mogła uzyskać to, czego chciała z różnych niejasnych źródeł i wybrać to, co było odpowiednie do ilustrowania jej wykładu. Mogła w dowolnym momencie włączyć swoje urządzenie i połączyć się ze „stacją”, której chciała. Jej „automatyzm” (słowo używane dość lekkomyślnie przez Dr Corsona) nie był tym zwykłym, neregulowanym „jasnowidzeniem”. Mówiono, że poprosiła profesora Corsona o weryfikację kilku odniesień klasycznych, ale jego syn stwierdza, że większość tego, co napisała podczas pobytu w Ithaca, dotyczyła tematów, na które nie było książek w bibliotece profesora Corsona. Na myśl przychodzą inne interesujące rozmowy z tego czasu, które, choć nie do końca na temat, potwierdzają poglądy Dr. Corsona. Profesor Pelham Edgar, obecnie z McGill University, raz zauważył podczas dyskusji na temat prac Mme. Blavatsky, że mówiono w jego rodzinie, że nikt nie był uważany za dobrze poinformowanego w latach siedemdziesiątych, kto nie przeczytał „Isis Unveiled”. Była to międzynarodowa literacka sensacja tamtego okresu. Dr. Kirshmann, ówczesny profesor filozofii i psychologii w Toronto, mawiał o „The Secret Doctrine”: „Tak, Madame Blavatsky zrozumiała problem świadomości. Nikt nie widział tego problemu tak, jak ona”.
Dr. Eugene Corson jest wybitnym lekarzem, językoznawcą, humanistą i wytrawnym literatem. Część jego zawodowego wykształcenia zdobył w krajach europejskich. Nigdy nie spotkał się z Madame Blavatsky, nigdy nie był członkiem Towarzystwa Teozoficznego. Interesuje się filozofiami wschodnimi, szczególnie publikacjami Towarzystwa Vedanta. Jest doskonale poinformowany na temat pracy i publikacji dotyczących badań psychicznych w Europie i Ameryce i podsumowuje obecną sytuację, pokazując postępy, które zostały dokonane w ostatnich latach. Jego poglądy są zatem poglądami człowieka o szerokich doświadczeniach, a atmosfera tej książki jest w rezultacie bezstronna i niesektorska. Pisze z perspektywy, która rzuca światło zasad na charakter i burzliwe życie Madame Blavatsky. Potępia obecny trend do publikowania prywatnych listów i roz dissectowania intymnych życiów znanych postaci, ale zdał sobie sprawę, że te listy zawierają materiał, który może „rzucić światło na pewne sporne punkty wartości i obronić.
Listy silnie ujawniają cechy ludzkiej życzliwości, bezinteresowności, szczerości i bezstronnej oddanego duchowym interesom człowieka, które są znane tym, którzy z nią współpracowali: a Dr. Corson najpierw zajmuje się „Dobrą Wiarą H.P.B”, z której sekcji pochodzi poniższy fragment: We wszystkich jej pismach – czujesz, że prawda czy nie, jest uczciwa. Wszystko jest w dobrej wierze, nigdy nie ma żadnej podstępu; nie ma bicia diabła w krzaki; jest na jawie, a jej przeciwnicy, którzy ukrywają się w swoich dziurach, muszą wyjść i stawić jej czoła. . . . Taka tytaniczna istota jest nieustraszona, a jej absolutna odwaga ma podstawową uczciwość, która nie zna braku wiary i dlatego nie znosi braku wiary u innych. Umysły mniejsze i słabsze natury mogą oskarżać ją o błędne działania i słabości oraz brak wiary, ale nie rozumieją jej. Najważniejszym listem, z punktu widzenia „oskarżeń o podstęp”, jest nr 2, który pokazuje stosunek Madame Blavatsky do współczesnego spirytyzmu w czasie (1874-5), kiedy broniła faktu i rzeczywistości zjawisk w prasie nowojorskiej przed atakami sceptycznych naukowców i materialistów. W tych latach prywatnie pokazywała, że te zjawiska mogą być kontrolowane i kierowane myślą i wolą, i nauczała, że aktorzy za kulisami byli bardzo rzadko bezcielesnymi duchami ludzkimi. Wyjaśniła to profesorowi Corsonowi, widząc w nim „uczony i wysoce duchowy człowiek”. . . „ale w kontaktach z publicznością była duża, niewykształcona i niespiritualna masa, której musiała się obawiać, i naturalnie”, komentuje Dr. Corson. Zrobiwszy co mogła, aby uzyskać uznanie dla faktu mediumizmu i obronić uczciwe mediumy, zaczęła publikować naukowe wyjaśnienia i wykładać filozoficzne uzasadnienie zjawisk psychicznych. Oskarżenia wysunięte w ostatnich latach przez Sir Arthura Conana Doyle’a i innych, którzy nie zrozumieli, w jakim sensie Madame Blavatsky była spirytystką do końca swojego życia, są ostatecznie rozstrzygane przez publikację tych Listów. Być może najlepszą rzeczą w książce jest mistrzowska analiza Dr. Corsona słynnego listu Madame Blavatsky do Sołowjowa, który został zinterpretowany jako „przyznanie się” przez głupich ludzi bez wyobraźni, literackiej intuicji czy zrozumienia sposobów geniów. Pokazuje, że list nie jest wcale przyznaniem, ale wyzwaniem, i zauważa:
Biorąc pod uwagę to, co nam dano, jest to niezwykle wyjątkowy dokument ludzki, który nie ma sobie równych we współczesnej literaturze. Jedno jest pewne, to prawdziwa literatura, piękniejsza niż cokolwiek, co mogliby napisać jej napastnicy; nawet F. W. H. Myers, jedyny geniusz wśród nich, nie mógłby tego napisać. Jego łagodny i piękny duch nigdy nie mógłby osiągnąć takiego stanu emocjonalnej wściekłości. Jego ogień nie miał tej prometejskiej intensywności. W trakcie swojej analizy Dr Corson porównuje to „przyznanie się” do wybuchu gniewu Króla Leara oraz do opisu przez Wergiliusza polowanego dzika w ósmej księdze Eneidy. Obszernie omawia „Wrogów H.P.B”. Dobrze napisane i klarowne myślenie ożywiają zdecydowane napomnienie skierowane tutaj do tych, którzy próbowali oczernić wielkiego Posłańca. Od teraz ich zwolennicy muszą na pewno chować swoje umniejszone głowy! Gdy H.P.B. założyła Towarzystwo Teozoficzne w Nowym Jorku, zaczęła ją ścigać sfora, ale była to nieszkodliwa sfora, która tylko szczekała. W Indiach inna sfora była na jej tropie, ta już nie była taka nieszkodliwa, bo nienawiść, która pojawia się wraz z bigoterią religijną, jest chętna do zniszczenia. Ale przed nią są jeszcze bardziej niepokojące dni; dumni i wyniosli są za nią, chcą ją zniszczyć, czy to głosi ona moce wyzwolonego i oświeconego ducha człowieka, czy nieśmiertelność jego duszy. Nawet jej śmierć ich nie powstrzymuje, bo ich płatni zbirzy próbują oczernić jej imię. . . . Kiedy dziś, po tylu latach. . . patrzymy na metody Angielskiego Towarzystwa Badań Psychicznych w ich ataku na H.P.B., odczuwamy moralne mdłości. W Nowym Jorku byli to spirytyści; w Indiach Towarzystwa Misjonarskie Kościoła; w Anglii profesorowie uniwersyteccy. Niektórzy czytelnicy mogą żałować, że miejsce poświęcono na długi fragment z pamiętników kuzyna Madame Blavatsky, hrabiego Witte, który był od niej o wiele młodszy i rzadko ją widywał. Jego opis jej młodości jest wyraźnie apokryficzny, ale Dr. Corson cytuje go, ponieważ uważa, że jest „cenny i prawdopodobnie w dużej mierze prawdziwy, choć wiele z tego jest niepewne”. Geniusz ma niezwykły, wręcz cudowny sposób na dbanie o siebie, a młoda Madame Blavatsky, która przemierzała świat i bezpiecznie wydostawała się z najbardziej dziwacznych i niebezpiecznych sytuacji, musiała być świadoma swojej „gwiazdy przewodniej” już od bardzo wczesnego wieku. Gdyby była zwykłym typem kobiecego uwodziciela, jaki sugeruje de Witte, szybko wpadłaby w kłopoty i doznałaby przedwczesnej śmierci. Młody człowiek tak wrażliwy na wrażenia z wewnętrznych światów jak ona, nie mógłby przetrwać swoich wczesnych przygód. Jest głębsze znaczenie, niż dotąd zrozumieliśmy, w tym aspekcie tej Kobiety Przeznaczenia, której rzadka, dziewicza dusza umożliwiła jej nietypowe doświadczenia. Pan Kingsland, w swoim obszernym dziele, Prawdziwa H.P. Blavatsky, omawia ten punkt na stronach 54 i 56, i cytuje autorytety.
Dr. Corson akceptuje świadectwo pułkownika Ollcotta na innych tematach. Czy przeoczył to, co ten ostatni napisał w swoim dzienniku, Trzecia Seria, str. 264,* cytowanym przez pana Kingslanda? Dr Corson zauważa, że nagłe wybuchy energii są cechą charakterystyczną dla wielkich geniuszy. W przypadku Blavatsky były one na pewno nieuniknionym skutkiem ubocznym gwałtownych zmian napięcia nerwowego, na które narażała swój organizm. Ona, jako Indywidualność, należała do nadchodzącej rasy ludzkiej; jej ciało do obecnej rasy. Żyjąc i pracując w środku „cywilizacji” musiała nieustannie dostosowywać „częstotliwości” dwóch różnych światów lub stanów świadomości. Akumulacja energii wymagana do odczytania „Rekordów Akashy”, do ogromnej ilości pisania, nauczania i demonstracji, musiała wymagać ciągłego dostosowywania jej organizmu do fizycznego środowiska, które obejmowało psychologiczną atmosferę jej mniej rozwiniętych towarzyszy i złośliwe emisje jej wrogów. Wielu studentów pism Madame Blavatsky nie zgodzi się z uwagami Dr. Corsona na temat jej stosunku do Kościoła Rzymskokatolickiego. Walczyła z sacerdotalizmem i jego nadużyciami, czy to brahmańskimi, czy rzymskimi, i starała się prowadzić budzącą się inteligencję ludzi do prawdziwej samodzielności i unikania słabego poddawania się mistycyzmowi psychicznemu lub przesądnemu strachowi przed „idolami”. Gdyby jej uczniowie i naśladowcy ją zrozumieli, świat mógłby do tej pory pozbyć się wielu szkodliwych, pseudomistycznych i bałwochwalczych praktyk. Rzeczywistą wartością tej książki jest jednak to, że pokazuje, iż naukowcy są teraz w lepszej pozycji, aby zrozumieć H.P. Blavatsky i uczyć się z jej pism – jeżeli tak zechcą, i są gotowi zniszczyć swoje własne idole. Reprodukcja dotąd niepublikowanych fotografii Mme. Blavatsky, wykonanych w czasie, kiedy te Listy były pisane, zwiększa zainteresowanie tym tomem, podobnie jak zdjęcia niektórych starych symbolicznych pieczęci, i koperta adresowana przez Mme. Blavatsky zawierająca list z wprowadzeniem do Aleksandra N. Aksakoffa, kanclerza imperium rosyjskiego w Sankt Petersburgu, przedstawiająca panią Corson.
*Jedynym dowodem na to twierdzenie, którego wymagają osoby wierzące, że horoskop reprezentuje astralne cechy osoby, jest horoskop Mme. Blavatsky. Obserwując (u innych osób) efekt Słońca i Merkurego w Pannie połączonych z Wenus w Wadze, można zrozumieć, jak bardzo pozbawiona ziemskiego „kamy” (pragnień) musiała być astralna osobowość, w której Luna jest połączona z Wenus w Wadze, a Merkury, Saturn i Mars są w koniunkcji w Pannie!
źródło: „GENIUS AND THE AKASHA” By W. WILSON LEISENRING, B.A., The Occult Review, February 1930