Co to jest Teozofja?

Jedną z najcenniejszych zalet Teozofji jest to, że światło, jakim ona nas otacza, rozprasza wielką ilość męczących nas zagadnień i wątpliwości, usuwa mnóstwo napotykanych trudności, wyjaśnia przyczynę pozornych niesprawiedliwości życiowych,  jednem słowem stwarza porządek tam, gdzieśmy dotąd widzieli jeno chaos i zamęt.

Wprawdzie niektóre twierdzenia teozoficzne opierają się na obserwacji sił, których  bezpośrednie badanie nie jest dostępne człowiekowi zwykłemu. Przyznaję to. To też człowiek zwykły może przyjąć niedostępne jego badaniu twierdzenia, jako przypuszczenia tymczasowe, a natych­miast stanie się dla niego rzeczą oczywistą, że przypusz­czenia te są słuszne, ponieważ tylko one dają zupełne i rozumne wytłómaczenie dramatu życiowego.

Teozofja niesie światu zachodniemu wiele prawd wielkich i zadziwiających, a pomiędzy niemi przedewszystkiem niezbitą pewność, że istnieją ludzie więcej udoskonaleni, niż my, z którymi możemy wejść w bezpo­średnie stosunki i którzy m ogą nas oświecić. Następnie Teozofja twierdzi, że świat nie tylko nie dąży do bezładu i anarchji, lecz przeciwnie jest rządzony przez Hierarchję (władzę) doskonale zorganizowaną i że wykolejenie się najmniejszej z jego cząstek jest zgoła nie do pomyślenia.

Kto posiądzie najpobieżniejsze chociażby pojęcie o dzia­łalności tej Hierarchji, ten jak najusilniej dążyć będzie do współdziałania z nią, do służenia pod jej rozkazami w roli chociażby jak najskromniejszej, ażeby w odległej przyszłości być godnym przyłączenia się do Tych, którzy w Hierarchji zajmują najniższe szczeble.

To nam ukazuje Teozofję z tej strony, którą możnaby nazwać religijną. Ci, którzy pojmują całą wagę  tych prawd, niecierpliwią się z powodu zbyt powolnego biegu ewolucji; pragną oni jak najprędzej stać się poży­tecznymi i dlatego kierują się ku ścieżce krótszej w praw dzie, ale zato bardziej stromej i trudniejszej do przebycia.

Jest bowiem rzeczą niemożliwą, ażeby ktokolwiek uniknął ogólnej sumy wysiłku i pracy, jakie muszą być wyko­nane. Porów nać to można z brzemieniem, litóre, dajmy na to, ma być zaniesione na szczyt góry. Otóż, czy będziemy je nieśli drogą prostą, ale urwistą, czy też, przeciwnie, drogą równiejszą i bardziej dostępną, ale dalszą,  w obu wypadkach będziemy musieli zużyć jednakową ilość siły. Trzeba więc dużego, zdecydowa­nego wysiłku, ażeby tę samą pracę wykonać w krótszym czasie. Każdy jednak człowiek może się ważyć na czyn podobny, ponieważ drogę tą ludzie nieraz już przeby­wali, i ci, którzy dosięgli szczytu, jednomyślnie stwier­dzili, że ciężki trud ich był sowicie wynagrodzony.
Ograniczoność rozmaitych „przewodników **)  zostaje tym sposobem powoli przezwyciężona, a człowiek wy­zwolony (z ograniczoności materji) staje się czynnym i rozumnym współpracownikiem we wspaniałym systemie ewolucji wszystkich istot.

Jako religja, Teozofja nie opiera zalecanych przez siebie prawideł życiowych na prawach urojonych, ogło­szonych w odległej epoce, lecz daje nam przepisy, oparte na zdrowym rozumie, i fakty, zaobserwowane przez siebie. Stanowisko, jakie teozof powinien zająć względem tych przepisów, winno się zbliżać raczej do tego, jakie zajmujemy względem nakazów higjenicznych (zdrowotnych), aniżeli do tego, jakie zajmujemy wobec przykazań religijnych.

Prawa natury w rzeczywistości są wyrazem Woli boskiej, wszechmądrej mistrzyni wszech­ rzeczy. Pogwałcenie tych praw pociąga za sobą zamęt w prawidłowym biegu powszechnego planu, opóźnienie, lub chwilowe powstrzymanie ewolucji jakiegoś fragmentu (ułamka) lub drobniutkiej cząsteczki. Zresztą, postępując w ten sposób, ściągamy na siebie i na innych liczne cierpienia. Człowiek więc mądry i oświecony będzie unikał przekraczania praw natury, nie dlatego, że boi się urojonego gniewu jakiegoś obrażonego bóstwa, lecz po­ nieważ szkodzi tem samemu sobie i innym.

Lecz jeżeli stając na szczególnym punkcie widzenia, możemy uważać Teozofję, jako religję, to jednakże mu­ simy wziąć pod uwagę dwa poważne względy, które ją odróżniają od tego, co na Zachodzie nazywa się po­ wszechnie religją. Przedewszystkiem nie żąda ona od swych zwolenników, ażeby wierzyli w wykładane przez nią nauki. Zresztą słowu wiara nie nadaje ona tego zna­ czenia, które jest mu powszechnie nadawane. Uczeń nauk okultystycznych (tajemnych) albo wie jakąś rzecz,

*) Słowo przewodnik użyte tu jest w podobném znaczeniu, w jakiem mówimy o metalach, źe są przewodnikami elektryczności.

albo też odkłada swój sąd o niej do tego czasu, kiedy się dowie, ponieważ jego system nie znosi ślepej wiary. Kto w dziedzinie tej wiedzy stawia pierwsze kroki, ten naturalnie nie może nic wiedzieć sam przez się. To też wymaga się od niego tylko tego, ażeby czytał o wynikach różnych dokonanych badań i uważając je za hipotezy (przypuszczenia) możliwe, przyjmował je tym­czasowo i odpowiednio postępował aż do czasu, kiedy sam będzie zdolny osięgnąć potwierdzenie ich prawdzi­wości.

Następnie Teozofja nie usiłuje nigdy nawracać czło­wieka, bez względu na jego przekonania i wiarę. Prze­ciwnie, wyjaśnia mu ona jego własną religję, uczy go dokładniejszego jej poznania, skrupulatniejszego, niż do­tychczas, jej wypełniania, pozwala mu wreszcie odnaleźć w jej przepisach sens bardziej głęboki, niż to przypusz­czał. W wielu przypadkach Teozofja przywraca ludziom wiarę, niemal już utraconą, w postaci wznioślejszej i rozumniejszej.

Teozofja posiada również stronę naukową. Wrze­czywistości jest ona nauką o życiu, nauką o duszy. Dowszystkich rzeczy stosuje ona metodę naukową obserwacji drobiazgowej i często ponawianej, notuje wyniki i wy­ciąga z nich wnioski. Tym sposobem Teozofja zbadała już różne plany (płaszczyzny, sfery) przyrody i stany świadomości ludzkiej, zarów no podczas życia, jak i po tak zwanej powszechnie śmierci. W tem miejscu należy podkreślić z całą stanowczością, że twierdzenia w tym przedmiocie Teozofji nie są ani czczemi domysłami, ani dogmatami (zasadami) wiary, lecz że są oparte na bezpośredniej i często powtarzanej obserwacji tego, co istnieje.

Badacze teozoficzni interesowali się w pewnej mierze również zagadnieniami, należącemi raczej do dziedziny nauki zwykłej, jak się mogą o tem przekonać  ci, co przeczytają świeżo wydaną książkę p. t . : „Chemja okultystyczna” * Widzimy więc, że Teozofja łączy w sobie pewne charakterystyczne cechy filozofji, religji i nauki. Czyż  nie będzie tedy rzeczą słuszną zapytać, jaką też ewangelję przynosi ona zmęczonemu cierpieniami światu.

  • Jakie rysy zasadnicze ujawniają się przy jej badaniu?
  • Jakie wielkie sprawy objawia ona ludzkości?

Zagadnienia te mogą być ujęte w trzy punkty za­sadnicze, a mianowicie: „Są trzy prawdy podstawowe, które nigdy nie zaginą, które jednak mogą pozostać w ukryciu dla braku głosu, któryby je podał do wiadom ości:

  1. „Dusza ludzka jest nieśmiertelna i świetny jej rozwój w przyszłości nie zna granic.“
  2. „Źródło życia istnieje w nas i poza nami. Nie wy­sycha ono nigdy i jest nieskończenie dobroczynne. Nie może być ono ani widziane, ani słyszane, ani odczuwane; ale może być pojęte przez człowieka, dążącego do poznania”.
  3. „Każdy człowiek jest sam dla siebie bezwzględnym prawodawcą, szafarzem swojej sławy lub zapomnienia, panem swego życia, swej nagrody lub kary”.

 

„Prawdy te są wielkie, jak życie samo, a zarazem proste, jak najprostszy z rozumów ludzkich.” W języku zwykłym znaczy to, że człowiek jest nie­ śmiertelny, Bóg wszechdobry, a my zbieramy owoce tego, cośmy posiali. Wszystko pozostaje pod panowaniem określonego systemu, który znajduje się pod kontrolą rozumnego kierownictwa i działa na zasadzie praw nie­ wzruszonych. Człowiek zajmuje odpowiednie miejsce w tym systemie i podlega tym prawom.

Jeżeli je rozumie i współdziała z niemi, szybko postępuje naprzód i osiąga szczęście. Jeżeli zaś nie pojmuje ich doniosłości i dobrowolnie lub bezwiednie przekracza je, to opóźnia własny rozwój i cierpi. Wszystko to nie są czcze teorje, lecz fakty stwierdzone.

Kto wątpi, przekona się o tem po przeczytaniu tego, co nastąpi dalej.
(C. d. n.)

źródło: miesięcznik „Teozofja” nr. marzecz/kwiecień 1921, autor artykułu: C. W . Leadbeater, tytuł: Co to jest Teozofja? Tłumaczenie. (Ciąg dalszy.)



C. W . Leadbeater.
Co to jest Teozofja?
Tłumaczenie z francuskiego.
(Ciąg dalszy.)

Od Absolutu do człowieka.

O Absolutnym, Nieskończonym, o Tym, kto ogarnia sobą wszystko, w obecnym stanie naszej ewolucji nie możemy nic wiedzieć, prócz tego, źe On istnieje. Nie możemy nic powiedzieć, co nie byłoby ograniczeniem i przez to samo niedokładnem.

W nim zawierają się niezliczone światy, zaś w ka­żdym świecie liczne systematy słoneczne. Każdy układ słoneczny jest przejawem potężnej istoty, nazywanej Logosem, Słowem Boźem, Bóstwem słonecznem. Istota ta stanowi dla swego systematu to wszystko, co ludzie określają słowem „Bóg”.

On przenika cały układ sło­neczny, i wszystko cokolwiek w systemacie istnieje, jest wyrazem jego istoty. Objawia się on nam w każdej najmniejszej cząstce materji. Pomimo to jednak istnieje on ponad swoim systematem i niezależnie od niego, żyjąc życiem wspaniałem pomiędzy Równymi sobie. Jak powiedziano w pewnem wschodniem piśmie świętem: „Przeniknąwszy cały ten świat cząstką siebie samego, pozostaję pomimo to sobą.“

O jego wyższem życiu nic nie wiemy. Badając je­ dnak niższe sfery, w których on się przejawia, z doby­ wamy niejakie wiadomości o tej części jego życia, która ożywia nasz systemat. Nie widząc go, możemy jednak ocenić potęgę jego, ujawnioną w tworze. Nikt z jasno­ widzących nie może być ateistą (niedowiarkiem), podobnie jak żaden niedowiarek nie może być jasnowidzącym.

Ze swej własnej substancji stworzył on ten wspa­niały systemat. My, którzy należymy do tego systematu, rozwijamy się z drobin jego życia, z iskier jego boskiego ognia, z niego wszyscy wzięliśmy początek, do niego też powrócimy. Mnóstwo ludzi zadaje sobie pytanie: jaki jest cel stworzenia; co skłoniło Boga do wyłonienia z siebie całego systematu; poco wreszcie kazał on nam stawiać czoło burzom życiowym? Na wszystkie te py­tania brak nam odpowiedzi.

Są one zresztą pozbawione wszelkiego praktycznego znaczenia. Czyż nie wystarcza nam, że istniejemy i że usiłujemy postępow ać jak najlepiej? Jednakże wielu filo­zofów postawiło swoje w tym przedmiocie hipotezy i wyłuszczyło teorje. Najpiękniejsze z tych, jakie znam, należy do pewnego filozofa gnostycznego.

„Bóg jest Miłością, lecz nawet Miłość nie może być doskonała, jeżeli niema istot, któreby można było obda­rzać miłością i które ze swej strony umiałyby się nią odwzajemniać. Właśnie na skutek tej miłości Bóg się objawił w materji i ograniczył swą chwałą, ażebyśmy, dzięki naturalnemu i powolnemu biegowi ewolucji, mogli być powołani do życia. Obowiązkiem naszym, według Jego woli, jest nieustanne rozwijanie się dopóty, dopóki nie osiągniemy poziomu, na którym On się znajduje.

Miłość samego Boga stanie się wówczas doskonalszą, ponieważ będzie hojną dłonią rozdzielana pomiędzy własne dzieci, które z w rócą mu ją całkowicie. Wzniosłe jego zamierzenie zostanie w ten sposób urzeczywistnione i wola spełniona.”

My nie mamy pojęcia, na jakiej fantastycznej, nie­prawdopodobnej wysokości przebywa jego świadomość i nie mamy możności poznania jego istotnej natury, ob­jawiającej się na tej wysokości; lecz ilekroć zniża się on do stanu, dostępnego naszemu poznaniu, objawienie się jego jest zawsze trojakie. Dlatego też wszystkie religje wyobrażały go pod postacią Trójcy. Trójka a pomimo to w zasadzie Jedność; trzy osoby (ponieważ osoba oznacza maskę, pozór) i jednakże jeden, jedyny Bóg, objawiający się pod trzema postaciami. Trójca dla nas, którzy oglądamy ją z ziemskiego padołu, ponieważ jej przejawy są różnorodne; jedność dla Niego, ponieważ on wie, że pozorna różnorodność jego jest wyrazem jedności, oglądanej z różnych stron.

Te trzy postacie Trójcy biorą jednakowy udział w ewolucji układu słonecznego, one też w równej mierze uczestniczą w ewolucji człowieka. Ta ewolucja jest Jego wolą, a historja Jego planem. Bezpośrednio poniżej tego Bóstwa słonecznego i stanowiąc zarazem w sposób tajemniczy jego część nie­ odłączną, idzie siedmiu ministrów, nazywanych Duchami planetarnymi. Posługując się porównaniem, zaczerpniętem z fizjologji naszego własnego ciała, moźnaby ich zale­żność od Bóstwa słonecznego przyrównać do gróczołów lub też ośrodków nerwowych w ich współzależności od mózgu.

Wszelka ewolucja, pochodząca od Bóstwa słonecz­nego, musi przejść poprzez tego lub innego Ducha planetarnego. Poniżej Duchów planetarnych znajdują się liczne za­stępy względnie stopnie (szczeble) Istot duchowych, które nazywamy Aniołami lub Dewami. My nie znamy jeszcze dokładnie niektórych czynności, wykonywanych przez nich w różnych częściach cudownego planu, wiemy jednak, że istnieje pewna liczba tych Istot duchowych i że działalność ich jest ściśle związana z budową systematu i z rozwojem na nim życia.

Nasz świat posiada również wielkiego Dostojnika czyli przedstawiciela Bóstwa słonecznego. Pod jego wy­łączną kontrolą odbywa się cała ewolucja na naszej pla­necie. Możemy więc go sobie wyobrazić, jako prawdzi­ wego króla tego świata, mającego pod swoją władzą ministrów, stojących na czele różnych departamentów (wydziałów). Jeden z tych wydziałów ma powierzoną sobie ewolucję różnych ras ludzkich, ponieważ każda wielka rasa została założona i wyodrębniona z pośród wszystkich innych przez zwierzchnika, który czuwa na­ stępnie nad jej rozwojem.

Religja i wychowanie stanowią inny wydział, skąd wyszli wszyscy wielcy w dziejach nauczyciele i skąd biorą początek wszystkie religje. Wielki Dostojnik, sto­jący na czele tego wydziału, albo sam zstępuje na ziemię, albo też posyła jednego ze swych uczniów, kiedy uważa za rzecz konieczną założenie nowej religji.

Temu właśnie należy przypisać zgodność podsta­wowych zasad, głoszonych przez wszystkie religje w chwili ich powstawania. Tylko sposób wykładania tych prawd ulegał zmianom. Jeżeli jednak uprzytomnimy sobie różnice, istniejące pomiędzy rasami, różny stopień ich cywilizacji i ewolucji, wówczas zrozumiemy, jak bardzo było rzeczą pożądaną, ażeby prawda jedyna przyoblekła różne kształty, zastosowane do poszczególnych potrzeb.

Lecz prawda ezoteryczna (tajemna) podobnież jak i źródło, któremu zawdzięcza swój początek, jest zawsze jedna i ta sama, pomimo że czasami jej wykład popularny może się wydać odmiennym lub nawet sprzecznym. Jest więc rzeczą w najwyższym stopniu nierozumną ze strony ludzi spierać się na punkcie pytania, który nauczyciel lub który sposób wykładu nauki jest wyższy od innych. Nauczyciel zawsze jest ściśle związany z wielkiem Bractwem Adeptów (wtajemniczonych), którego to Bractwa jest wysłannikiem, i nigdy żadna wielka nauka nie różniła się od innych, zarówno w swych punktach zasa­dniczych, jak i w swych zasadach etycznych. (C. d. n.)

źródło: miesięcznik „Teozofja” nr. maj/czerwiec/lipiec/sierpień 1921, autor artykułu: C.W.  Leadbeater, tytuł: Co to jest Teozofja? Tłumaczenie. (Ciąg dalszy.)

 

o autorze artykułu:  C.W. Leadbeater