Siła psychiczna – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl tarot oraz darmowe wróżby na łamach zaprzyjaźnionego forum TAJNE, pozdrawiam i zapraszamy do zabawy z Tarotem. Sat, 24 Jun 2023 10:17:27 +0000 pl-PL hourly 1 https://tarot-marsylski.pl/wp-content/uploads/2020/07/tarot-150x150.png Siła psychiczna – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl 32 32 Atak psychiczny i obrona https://tarot-marsylski.pl/atak-psychiczny-i-obrona/ Sat, 24 Jun 2023 09:56:52 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=8705 Czytaj dalej ]]> Zważywszy na obfitość dostępnej wiedzy ezoterycznej, istotne jest, by ludzie potrafili rozpoznać atak psychiczny, gdy go doświadczą. Zjawiska te są znacznie częstsze, niż się powszechnie uważa. Niedawna tragedia na Iona potwierdza tę tezę. Żaden okultysta nie ma złudzeń, że śmierć ta miała naturalne przyczyny. Na podstawie mojego doświadczenia znam podobne przypadki śmierci.

Niełatwo przekonać ludzi, aby ujawnili swoje doświadczenia z ataków psychicznych. Po pierwsze, ponieważ wiedzą, że mało kto uwierzy w ich opowieści, a bardziej prawdopodobne jest, że zdobędą reputację osób z zaburzeniami psychicznymi, niż cokolwiek innego. Po drugie, ingerencja w fundamenty osobowości to doświadczenie o tak osobliwym i unikalnym horrorze, że umysł cofa się przed jego kontemplacją i nie można o tym mówić.

Istotą ataku okultystycznego jest telepatyczna sugestia mentalna. Jestem przekonany, że ten czynnik odegrał dużą rolę w kultach czarownic, i był prawdziwą przyczyną uniwersalnej grozy i odrazie do czarownic. Te moce zawsze były znane uczniom okultyzmu, ale obecnie są one znane i wykorzystywane przez ludzi, którzy byliby niezmiernie zaskoczeni, gdyby dowiedzieć się, kim są ich sprzymierzeńcy. Pani Eddy natknęła się na te metody empirycznie, nie zdobywając racjonalnej wiedzy na temat ich działania. Starała się nauczyć je tak, aby były używane tylko do celów dobrych, a ich potencjał do zła był ukryty, ale to, że sama dobrze zdawała sobie sprawę z ich możliwości nadużycia, świadczy o strachu przed tym, co nazywała „złośliwym magnetyzmem zwierzęcym”, który ciążył nad jej całym życiem.

Metody Christian Science, pozbawione jego surowej dyscypliny, zostały rozwinięte i wykorzystane przez niezliczone szkoły i sekty kultu Nowej Myśli. W wielu z tych rozwojów aspekt religijny został pominięty, a stały się one po prostu metodą manipulacji mentalnej dla czysto osobistych celów, chociaż niekoniecznie celowo złośliwych. Ich zwolennicy reklamowali, że nauczą sztuki sprzedaży, jak stać się popularnym i dominującym w społeczeństwie, jak przyciągać płeć przeciwną, jak przyciągać pieniądze i sukces, a także jak rozwijać moce hipnotyczne. Zaskakująca liczba tych kursów pokazuje ich popularność; w jednym z ostatnich numerów amerykańskiego magazynu zliczyłem reklamy sześćdziesięciu trzech różnych kursów związanych z mocą umysłu. Nie byłyby tak popularne, gdyby nie przynosiły żadnych rezultatów.

Zastanówmy się teraz, co takie reklamy oznaczają z punktu widzenia osób, do których nie są skierowane, osób, nad którymi czytelnik przypuszcza, że chce zdobyć władzę. Jaka będzie sytuacja, jeśli zechce złamać dziesiąte przykazanie i pożądać żony swojego bliźniego, lub jego wołu, albo osła, albo czegokolwiek innego, co jest jego własnością? Co jeśli gorliwy student tych metod chce czegoś, czego nie powinien mieć? Co jeśli jest po ciemnej stronie prawa? Albo pielęgnuje poczucie krzywdy i pragnie zemsty? Albo po prostu kocha władzę dla samej władzy? Jaki los spotka kanonierkę, która dostarcza studentowi mocy umysłowej materiał do jego eksperymentów? Jak to jest być zdominowanym jedną z tych metod, i jakie rezultaty może ostatecznie uzyskać kompetentny eksperymentator?

Mam nadzieję, że będzie jasne, że w żaden sposób nie zamierzam krytykować ani Christian Science, ani ruchu New Thought w jego najlepszej formie, oba bowiem wniosły bezcenny wkład do sumy ludzkiego szczęścia, a oba zasługują na mój szacunek i wdzięczność. Nie jest jednak wystarczająco dostrzegane, że moc umysłowa to miecz obosieczny, równie mocny do zła, co do dobra. Pani Eddy nie miała co do tego żadnych złudzeń, jak jasno widać w pierwszych wydaniach Science and Health. Pewne fragmenty usunęła z późniejszych wydań, zdając sobie sprawę, że najmądrzejszą rzeczą, jaką może zrobić, jest powstrzymanie się od dawania informacji o złym użyciu mentalnym, potępiając je, i ufając wrodzonej głupocie natury ludzkiej, że ominie ścieżkę do Lewej Ścieżki, spisku milczenia, w którym wszyscy pracownicy umysłowi dotychczas zgodnie uczestniczyli.

Jest niemal niemożliwe udzielenie praktycznych informacji o metodach obrony okultystycznej bez jednoczesnego udzielania praktycznych informacji o metodach ataku okultystycznego. Nie bez powodu inicjaci zawsze strzegli swojej tajemnej nauki za zamkniętymi drzwiami. Moim problemem jest ujawnienie wystarczająco dużo, aby było to adekwatne, ale nie na tyle dużo, aby było to niebezpieczne. Ale skoro już tak wiele zostało ujawnione na temat nauk ezoterycznych, a grono studentów okultyzmu z dnia na dzień się poszerza, być może nadszedł czas na otwarte mówienie.

Dopóki świat w ogóle nie znał mocy umysłu, lepiej było, aby ci, którzy wiedzieli, nic nie mówili, ponieważ wiedza, gdyby była rozpowszechniana bez ograniczeń, mogłaby przynieść więcej szkód niż korzyści, dając informacje tym, którzy nie powinni ich posiadać. Ale teraz, kiedy tak wiele jest powszechnie znane i nawet praktykowane na temat mocy ludzkiego umysłu, dobrze jest, aby prawdziwe fakty były znane, a cała sprawa została wydobyta na światło dzienne, i, na ile to leży w mojej mocy, jestem gotowy to zrobić.

Każdy, kto czyta stare książki o czarach, zwykle skompilowane przez profesjonalnych łowców czarownic z wyznań rzekomych czarownic wymuszonych pod torturami, zauważy, że opisane zjawiska wpadają w pewne szerokie kategorie, które są tak stałe w różnych epokach i w różnych częściach świata, że pozostawiają wrażenie, iż za takim dymem musi być jakiś ogień. Państwowe akta procesów czarownic w Szkocji, raporty księdza zadania zniszczenia czarów w północnych Włoszech, archiwa Bretanii, opowieści o magii w literaturze klasycznej, i w końcu relacje podróżników na temat praktyk prymitywnych ludzi na całym świecie, wszystko to potwierdza się nawzajem, zgadza się co do opisywanych zjawisk, wyjaśnień czarownic na temat ich metod i szerokich podziałów, na które wpadają zjawiska.

Można mi zarzucić ożywianie przesądów średniowiecza. Do tego zarzutu muszę się przyznać. Ale muszę postawić w obronie twierdzenie, że przesądy średniowiecza mogą zasługiwać na badanie w świetle najnowszych odkryć dotyczących psychologii podświadomości.

Podchodźmy do tematu współczesnej czarownictwa ani z niedowierzaniem, ani z przesądami, ale z punktu widzenia psychologa, starając się zrozumieć działanie ludzkiego umysłu i będąc gotowym do odkrycia wielu rzeczy, które do tej pory przeszły niezauważone.

W mojej powieści, „Tajemnice Dr. Tavernera”, pod płaszczykiem fikcji przedstawiono szereg przypadków ilustrujących hipotezy nauk okultystycznych. Niektóre z tych opowieści zostały zbudowane tak, aby pokazać działanie niewidzialnych sił; inne zostały zaczerpnięte z rzeczywistych przypadków; a niektóre z nich były bardziej zapisywane niż pisane, aby były zrozumiałe dla szerszej publiczności.

Tak wiele doświadczeń z pierwszej ręki, potwierdzonych niezależnymi dowodami, nie powinno pozostać niezauważone, zwłaszcza że racjonalne wyjaśnienia są trudne do znalezienia, jeśli nie bierzemy pod uwagę hipotez okultystycznych. Może być możliwe, aby wyjaśnić każdy pojedynczy przypadek, zarzucając halucynację, oszustwo, histerię, lub po prostu kłamstwo, ale nie jest możliwe wyjaśnienie całkowitej sumy tak. Nie jest możliwe, że prestiż maga w starożytności i strach przed czarownicą w średniowieczu mógłby powstać bez jakiejkolwiek podstawy w doświadczeniu. Wywody starej kobiety nie byłyby bardziej zauważone niż te wypowiadane przez wioskowego idiotę, gdyby nie zauważono, że za nimi kryją się bolesne konsekwencje. Strach był motywem tych prześladowań, i strach oparty na gorzkim doświadczeniu; to nie urzędnicy podburzali palenie czarownic, ale całe prowincje, które powstawały na lincz. Uniwersalny horror czarownicy musi mieć jakąś przyczynę.

Żyjemy w środku niewidzialnych sił, których efekty jedynie odczuwamy. Poruszamy się wśród niewidzialnych form, których działania bardzo często w ogóle nie dostrzegamy, choć mogą nas głęboko wpływać. Jak to się dzieje, że nawiedzony pokój zdobywa swoją niezazdrosną reputację? Zdobywa ją dzięki doświadczeniom tych, którzy go zamieszkali.

W tym umysłowym aspekcie natury, niewidzialnym dla naszych zmysłów, niewyczuwalnym dla naszych precyzyjnych instrumentów, mogą zdarzyć się takie rzeczy, które nie są bez echa na płaszczyźnie fizycznej. Istnieją istoty, które żyją w tym niewidzialnym świecie jak ryby w morzu. Są też mężczyźni i kobiety z wyćwiczonymi umysłami, lub specjalnym naturalnym talentem, którzy mogą wejść do tego niewidzialnego świata jak nurek schodzi na dno oceanu. Są też momenty, kiedy, jak to się dzieje na lądzie, gdy pękają wały morskie, niewidzialne siły zalewają nas i zalewają nasze życie.

Zazwyczaj to się nie zdarza. Jesteśmy chronieni przez naszą całkowitą niezdolność do postrzegania tych niewidzialnych sił. Są jednak trzy warunki, w których zasłona może zostać rozerwana, a my możemy spotkać się z niewidocznym: możemy znaleźć się w miejscu, gdzie te siły są skoncentrowane; możemy spotkać ludzi, którzy manipulują tymi siłami; albo możemy sami wyruszyć na spotkanie z niewidocznym, prowadzeni naszym zainteresowaniem, i możemy znaleźć się na głębokim końcu, zanim zdamy sobie sprawę, gdzie jesteśmy.

Ale nie możemy popełnić błędu myślenia, że te niewidzialne siły nie są koniecznie złe i nieprzyjazne dla ludzkości. Nie są same w sobie bardziej wrogie niż woda czy ogień, ale są potężne. Jeśli działamy wbrew nim, skutki są dla nas katastrofalne, ponieważ łamiemy prawo naturalne; ale one nie atakują nas bardziej niż my atakujemy je. Musimy jednak zmierzyć się z faktem, że ludzie mający wiedzę na te tematy w przeszłości i teraz niewątpliwie wykorzystywali tę wiedzę bez skrupułów, a my możemy znaleźć się uwikłani w skutki ich działań. Można śmiało powiedzieć, że niewidoczne jest złe i wrogie dla ludzkości tylko wtedy, gdy jest skorumpowane i zniekształcone przez działania tych bezwzględnych mężczyzn i kobiet, których inicjatorzy nazywają adeptami Ścieżki Lewej Ręki.

Musimy rozważyć zewnętrzne i widoczne oznaki ataku psychicznego, zanim będziemy mogli przeanalizować naturę takich ataków i wskazać ich źródło. Podstawową zasadą jest to, że diagnoza musi poprzedzać leczenie. Istnieje wiele różnych rodzajów ataków psychicznych, a metody, które pozbędą się jednego, mogą być nieskuteczne przeciwko innemu.

Najczęstszą formą ataku psychicznego jest ten, który pochodzi od ignorantów lub złośliwych umysłów naszych współczłowieków. Mówimy o ignorantach jak i złośliwcach, bo nie wszystkie ataki są celowe; szkoda może być tak przypadkowa, jak ta spowodowana przez samochód na śliskiej drodze. To musi być zawsze pamiętane, i nie powinniśmy przypisywać złośliwości czy niegodziwości jako oczywistości, kiedy czujemy, że jesteśmy ofiarami. Nasz prześladowca może sam być ofiarą. Nie powinniśmy oskarżać człowieka o złośliwość, jeśli połączyliśmy z nim ręce i on stanął na żywym torze. Niemniej jednak, otrzymalibyśmy od niego silny wstrząs. Tak może być z wieloma atakami okultystycznymi. Osoba, od której emanuje, może nie być jej twórcą. Dlatego nigdy nie powinniśmy odpowiadać atakiem na atak, obniżając się do moralnego poziomu naszych napastników, ale polegać na bardziej ludzkich metodach, które są, w rzeczywistości, równie skuteczne i znacznie mniej niebezpieczne do obsługi.

Ludzie stykają się także z niewidocznym pod wpływem miejsc. Ktoś, kto nie jest właściwie psychiczny, ale jest na tyle wrażliwy, aby podświadomie odczuwać niewidzialne siły, może trafić do miejsca, gdzie są one skoncentrowane na wysokim napięciu. Normalnie, chociaż poruszamy się wśród tych sił – ponieważ podtrzymują nasz wszechświat – jesteśmy ich nieświadomi. Gdzie są skoncentrowane, jednak, chyba że jesteśmy bardzo ograniczeni umysłowo, zaczynamy być niejasno świadomi czegoś, co nas wpływa i pobudza nasze ja podświadome.

Może się zdarzyć, że bariera między świadomością a podświadomością jest gęsta u niektórych ludzi, i nigdy nie są w stanie jasno zrozumieć, co się dzieje. Mają tylko poczucie przygnębienia i ogólnego złego samopoczucia, które znika, gdy odchodzą do innego miejsca. W rezultacie stan ten może nigdy nie zostać wykryty, i może prowadzić do lat choroby i nieszczęścia.

Bardziej powszechnie, jednak, jeśli jest zdecydowany atak psychiczny o sile wystarczającej, aby zrobić się zauważalnym w ogóle, zaczynają pojawiać się charakterystyczne sny. Często obejmują one zdecydowane poczucie ciężaru na klatce piersiowej, jakby ktoś klękał na śpiącym. Chyba że jest obecne poczucie ciężaru, na pewno atak nie pochodzi lokalnie, ponieważ ciężar jest spowodowany koncentracją substancji eterycznej lub ektoplazmy, i jest na tyle namacalny, że naciska na wagę, gdy jest możliwe jej uchwycenie do pomiaru. Wiele badań przeprowadzono z materializującymi medium nad naturą tej namacalnej subtelnej substancji, i czytelnik jest odsyłany do książek na temat eksperymentów prowadzonych przez pana Crawforda z Kołem Goligher w Belfaście, i przez innych eksperymentatorów w Paryżu z Ewą C., dla dalszych informacji i dowodów na ten temat. Należy zauważyć, że Crawford ostatecznie popełnił samobójstwo bez znanego powodu.

Poczucie strachu i przygnębienia jest bardzo charakterystyczne dla ataku okultystycznego, i jest jednym z najpewniejszych znaków, które go zwiastują. Bardzo rzadko zdarza się, że atak objawia się nagle, jakby znikąd. Nie jesteśmy najpierw w naszym normalnym stanie umysłu, ciała i okoliczności, a potem znajdujemy się w środku niewidzialnej bitwy. Nadchodzący wpływ okultystyczny rzuca cień na świadomość, zanim stanie się zauważalny dla nie-psychika. Powodem tego jest to, że odbieramy podświadomie, zanim zdamy sobie sprawę świadomie, a linia czołgającego się cienia wskazuje na penetrację podświadomego cenzora od dołu do góry.

W miarę postępu ataku, wyczerpanie nerwowe staje się coraz bardziej widoczne, i może, pod pewnymi warunkami, być takie wyniszczenie tkanek, że ofiara jest redukowana do zwykłej bezkrwistej skorupy skóry i kości, leżącej na łóżku zbyt słabej, aby się poruszyć. Jednak nie można wykazać żadnej konkretnej choroby.

Taki przypadek to skrajny przykład, który postępuje niekontrolowanie do jego logicznym zakończeniu. Inne wyniki są jednak możliwe. Odporność może być dobra, w takim przypadku atak nie jest w stanie zdobyć punktu zaczepienia na płaszczyźnie fizycznej, i ogranicza się do tej pogranicznej ziemi pomiędzy materią a umysłem, którą odczuwamy na progu snu. Jest to bardzo straszne doświadczenie, ponieważ ofiara boi się spać, a nie może nieustannie pozostawać na jawie. Wycieńczony strachem i brakiem snu, szybko nadchodzi załamanie psychiczne.

Wyczerpanie nerwowe i załamanie psychiczne są częstszymi efektami ataku astralnego wśród ludzi białych, bo w Europie przynajmniej, rzadko zdarza się, że atakujący jest w stanie doprowadzić atak do końca w śmierci ofiary. Są jednak zapisy przypadków, gdzie ofiara umierała ze strachu. Przerażająca opowieść Kiplinga, Koniec Przejścia, opisuje taki przypadek.

Ale oprócz czysto subiektywnych zjawisk, pojawią się także obiektywne, jeśli atak ma jakiś stopień koncentracji. Dobrze znanym zjawiskiem jest reperkusja, zjawisko, w którym to, co spotyka ciało subtelne, jest odbijane w ciele grubym, tak że po astralnej potyczce podczas snu na ciele fizycznym pojawiają się siniaki, czasami siniaki o określonym wzorze. Widziałem odcisk kopyta kozy i asa pik na skórze jako dobrze zdefiniowane siniaki, przechodzące od niebieskiego do żółtego i zanikające w ciągu kilku dni, jak to bywa z siniakami.

Złe zapachy to kolejne objawienie ataku astralnego. Charakterystycznym zapachem jest rozkładające się mięso, i pojawia się i znika kapryśnie, ale podczas jego manifestacji nie ma co do niego wątpliwości, i każdy, kto jest obecny, może go wyczuć, czy jest psychiczny, czy nie. Znałem też przeraźliwy smród z kanalizacji, kiedy rytuał należący do Elementu Ziemi był nieprawidłowo wykonywany.

Innym ciekawym zjawiskiem jest osadzanie się śluzu. Nie widziałem tego osobiście, ale mam informacje z pierwszej ręki na temat jednego takiego przypadku. Ślady są czasami takie, jakby armia ślimaków maszerowała w uporządkowanym szyku; czasami jest szeroka smuga śluzu, a czasami wyraźne odciski stóp, często gigantycznej wielkości. W przypadku, o którym mówię, o którym dowiedziałem się od naocznych świadków, ślady były jak ślady stóp słonia, ogromne tropy na podłodze salonu bungalowu położonego nad morzem.

Dziwne odciski stóp pojawiające się znikąd i prowadzące donikąd są czasami obserwowane, gdy leży śnieg. Widziałem je dwukrotnie na dachu budynku gospodarczego. Opadły na jego krawędź, jakby przechodzień zszedł z samolotu, poszły prosto przez, i skończyły się gwałtownie na ścianie głównego budynku, do którego przylegały. Nie wróciły. Pojedyncza linia odcisków stóp pojawiła się znikąd i zakończyła się na wysokim murze.

Podobne zdarzenie miało miejsce na bardzo dużą skalę w Devon około pięćdziesiąt lat temu, a relacja z niego znajduje się w tej bardzo ciekawej książce Oddities, autorstwa Commandera Goulda. W tym przypadku jednak ślady nie były ludzkie, ale były to ślady tego, co najwyraźniej było kopytem osła, idące w jednej linii i przechodzące prosto przez ściany i dachy, pokrywając większą część paru set mil w jedną noc po obu stronach nieprzebranej estuarium. Ci, którzy chcą potwierdzić dowody, powinni skonsultować książkę Commandera Goulda, gdzie incydent jest szczegółowo opisany.

Jest ciekawe zjawisko znane okultystom jako dzwon astralny. Zmarły Sir Arthur Conan Doyle wykorzystał go w jednym ze swoich opowiadań o Sherlocku Holmesie. Ten dźwięk waha się od czystego dzwonkowego tonu do cichego kliknięcia. Często słyszałem, jak przypomina dźwięk wydawany przez uderzenie pękniętej kieliszkowej szklanki ostrzem noża. Zwykle zapowiada nadejście bytu, który ledwo jest w stanie się objawić, i wcale nie musi być zwiastunem zła. Może po prostu być pukaniem do drzwi świata fizycznego, aby przyciągnąć uwagę mieszkańców na obecność kogoś, kto stoi na zewnątrz i chciałby z nimi rozmawiać. Jeżeli jednak występuje w obecności innych objawów ataku astralnego, dawałoby to mocne dowody na potwierdzenie diagnozy.

Niewytłumaczalne wybuchy ognia są również czasami obserwowane w tym kontekście. Wskazują one, że działają siły żywiołowe, nie ludzkie. Zjawiska poltergeista również występują, w których przedmioty są rzucane dookoła, dzwony dzwonią, a inne głośne manifestacje mają miejsce. Oczywiście, może występować mnogość zjawisk, więcej niż jeden typ pojawiający się w tym samym przypadku.

(Ciąg dalszy nastąpi.)

źródło: PSYCHIC ATTACK AND DEFENCE By DION FORTUNE; The Occult Review, London october 1930.


The Secrets of Dr. Taverner” to zbiór opowiadań napisanych przez Dion Fortune, pseudonim Violet Mary Firth (6 grudnia 1890 – 8 stycznia 1946), angielskiej okultystki, psychologa i autorki. Fortune jest najbardziej znana ze swojego wkładu w rozwój nauki ezoterycznej i mistycznej, a jej prace obejmują takie tematy jak magia, kabała, medytacja i astrologia.

„The Secrets of Dr. Taverner” to seria opowiadań fantastycznych i okultystycznych, które koncentrują się na tytułowym Dr. Tavernerze, który jest okultystycznym lekarzem. Historie są oparte na doświadczeniach autorki, gdy pracowała w „Domu Mądrości” w Ashdown Forest, który był zarządzany przez doktora Moriarty, nauczyciela Fortune w dziedzinie ezoterycznej medycyny.

Dion Fortune była znana ze swojego wkładu w rozwój Wielkiej Brytanii jako centrum nauki ezoterycznej. Była jednym z najważniejszych przedstawicieli ezoterycznej tradycji Zachodu w XX wieku i założyła Fraternity of the Inner Light, grupę, która kontynuowała prace Golden Dawn – wpływowej organizacji okultystycznej działającej na przełomie XIX i XX wieku.

Fraternity of the Inner Light, znane również jako Society of the Inner Light, jest organizacją ezoteryczną założoną przez Dion Fortune (Violet Firth) w latach 20. XX wieku. Grupa ta jest jednym z wielu odłamów tzw. „tradycji Golden Dawn” – okultystycznego ruchu, który miał duży wpływ na rozwój ezoteryki na Zachodzie.

Celem Fraternity of the Inner Light było rozwijanie „wewnętrznego światła” poprzez praktyki duchowe i magiczne. Uczestnicy byli nauczani technik medytacji, studiowali kabałę, magię ceremonialną, tarota, astrologię i inne ezoteryczne nauki. Grupa ta podkreślała znaczenie zarówno naukowych, jak i mistycznych podejść do duchowości.

Dion Fortune napisała wiele książek na temat okultyzmu i duchowości, które były często używane jako podręczniki przez członków Fraternity of the Inner Light. Wiele z jej prac, takich jak „The Mystical Qabalah” i „Psychic Self-Defense”, nadal jest uważane za kluczowe dla studiowania ezoteryki i okultyzmu.

Po śmierci Dion Fortune w 1946 roku, Society of the Inner Light kontynuowało jej pracę, nadal nauczając i praktykując jej nauki. Chociaż grupa nie jest tak aktywna jak kiedyś, jej wpływ na duchowość nowoczesnego Zachodu jest nadal znaczny.

 

 

]]>
Rozwój sił psychicznych https://tarot-marsylski.pl/rozwoj-sil-psychicznych/ Tue, 03 Jan 2023 14:28:22 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=7833 Czytaj dalej ]]> Wielu bardzo ludzi pragnie rozwinąć siły psychiczne, pracują nawet nad tem, ale czy oni wiedzą i rozumieją do czego właściwie dążą ? ! Czy siła egoistyczna, siła brutalna, władza nad ludźmi może być ideałem ?! Jeżeli ktoś w tem widzi ideał i takiego szuka w postaciach może nawet cudowności, ale dojdzie do przekonania, że sam popełnił omyłkę, ściągając na siebie skutki wszystkich błędów, o tyle zwiększonych, o ile -potrafił wyrobić jakąkolwiekbądź siłę, im potężniejszą tem straszniejszą w swych skutkach.

Pod siłą psychiczną możemy rozumieć rozwój woli, nad którą tyle pracują, czy jednak to wszystko jest pożądane, czy nie przynosi więcej szkody im samym, czy zawsze dopinają choć drobnej części tych rezultatów do którychby dojść pragnęli?

To wszystko jest mieczem obosiecznym.

Rozwój woli może dać dużo realnych korzyści, to praca w ewolucji poniekąd nawet niezbędna, ale droga i kierunek muszą być właściwie dobrane. Woła to pierwiastek ciała astralnego, to chęć, pragnienie, żądza, jak pisałem, tylko w połączeniu z wyższemi pierwiastkami jest dodatnia a przez to pożądana. Drugim czynnikiem są siły magnetyczne, pozornie jeszcze mniej szkodliwe, a przez to niebezpieczne. Śmiesznem może się nawet wydać, że ktoś mówi o szkodliwości „siły życiowej”, jednak nadmiernie rozwinięta, bez spółdziałania woli i rozumu odpowiednio dostosowanego, właśnie wytwarza dziwolągi medjumistyczne, oddaje pod panowanie otoczenia swoje siły będąc
jakby rezerwuarem i narzędziem istot przygodnych.

Tylko harmonja współmierność rozwojowa to jedyna droga naturalna, ominięcie której równoznaczne igraszce dziecka z ogniem.

Do sił psychicznych można zaliczyć wszelkiego rodzaju zdolności astralne, jak to rozwój jasnowidzenia „stosunkowo najbezpieczniejszy”, jasnosłyszenia, telepatji itp. Różnorodne władze i właściwości są zależne w drodze racjonalnej, od dwóch czynników, od indywidualnych zdolności i skłonności i od poziomu rozwoju duchowego. To podstawa, na której może być oparty cały gmach pracy nad własnem ,,ja”.

Przedewszystkiem, przejawy duchowe muszą mieć dobre narzędzia więc zdolne do pracy jak najdoskonalsze ciało fizyczne, później sideryczne czyli siły życiowej, dalej astralne z jego właściwościami, mentalne owładnięcie jak najszersze wszystkich jego płaszczyzn itd. Praca musi iść obowiązkowo w dwóch kierunkach, zewnętrznym czyli ćwiczeń zewnętrznych powłok i wewnętrznych, nad udoskonaleniem moralnem w stałej pracy, ku doskonałości, ku wyzbyciu się grzechu. Nie można jednak pracować tydzień, rok, a później robić przerwy, pozwalając sobie na grzeszki.

Wogóle kto już raz wszedł na ścieżkę musi iść bez przerwy stale naprzód, bez wytchnienia, cale życie walczyć, zdobyć aż do kompletnego zwycięstwa. Wielu może myśli: zakosztuje „i z tego pieca trochę chleba”, ale o skutkach tegoż chleba niewielu myśli. „Otóż okultysta zwraca się niejako twarzą do centrum i usiłuje przesuwać swą samoświadomość, innemi słowy wędrować” w kierunku powierzchni ku centrum. W drodze tej o włada on różnemi środkami poznania, różnemi jakby zmysłami pospolicie nie dla nas utajonemi, a leżącemi we właściwych sobie głębokościach, przyczem jednak i wzloty świata powierzchownego wydłużają się za nim. Tak więc poznaje on coraz głębsze warstwy kuli, czyli światy, w przekrojach na jego promieniu, wszystkie współśrodkowe, wszystkie analogiczne, będące wzorami stosunków wewnętrznych, tylko w coraz innych bliższych centrum – istoty bytu proporcjach, w coraz intensywniejszej postaci. Okultysta chce powrócić ze swą świadomością niejako do własnego domu, do swej dawno opuszczonej ojczyzny. Twierdzi on, iż ojczyzną jego prawdziwej niezłudzonej jaźni jest właśnie to centrum, z którego został łącznie z całym światem na zewnątrz wypchnięty dla zebrania tam na powierzchni pewnych doświadczeń, dla wypławienia się i wydoskonalenia w ogniu życiowych prób, i oto czas jego nadchodzi, że ma powrócić z dalekich i długich wędrówek do siebie, do wspólnego całemu stworzeniu centrum. A gdy samoświadomość zbliża się do ogniska, czuje coraz wyraźniej, iż w niem jest prawdziwa jej „Jaźń”, gdy wreszcie dobiegnie celu, (centrum), poznaje, że pozornie przedtem odrębna (w promieniu) jaźni jest „Jaźnią” całego wszechświata. Okultysta traci wtedy doszczętnie poczucie swej odrębnej osobowości, jako śmieszną tylko złudę, jaźń zaś jego nie ginie, lecz wyolbrzymia* się do nieskończoności wszechświata. Taki promień boski, który powrócił już do swego ogniska, nie musi wracać na ziemię, ani na inne światy zewnętrznej zjawy; czyni to jednak czasem przez najwyższe ofiarowanie się dla zbawienia świata, dla przyśpieszenia jego ewolucji” *).

Na wschodzie są metody przy pomocy środków odurzających wprowadzenie siebie w stan nieświadomy lub półświadomy celem wywołania sztucznie wizji. Podobne środki znieczulania lub odurzania znane były starożytnej Grecji i w średniowieczu w całej Europie. Za pomocą specjalnie przeparowanych narkotycznych ziół, bądź w formie maści, napoi lub kadzideł, wprowadzano siebie w stan podobny do somnambulizmu, w którym ciało astralne opuszczało powłokę fizyczną przynosząc różnorodne wrażenia ze swej wędrówki. Często jednak pogrążenie było tak znaczne, że po przebudzeniu pamięć nie pozwalała uprzytomnić swe przeżycia.

Oprócz tego te sposoby dawały więcej wiraży – złudzeń, niż faktów rzeczywistych. Do takich środków należy opjum bardzo rozpowszechniony zwłaszcza w Chinach, o szkodliwości i łatwości wpadania w nałóg palaczy nie będę pisać. Również była używana ,,atropa beltadonis’‘ krew trujący preparat, z którego używany preparat przez medycynę do znieczulania, lub rozszerzania źrenic przez rzymskie patrycjuszki. Znany był również napój zwany „blekotem’‘ sporządzony z dwuletniej rośliny „Datura stramonium” (bieluń). Zwłaszcza odmiany indyjskie już przez swój zapach powodują zawroty głowy.

*) K. Wyczałkp. Nauka a Okultyzm.

Z naszych krzewów również kwiat jaśminu ma własność zaostrzania zdolności widzenia astralnego. Liście figowe wpływają dodatnio na sen magnetyczny. Szałwja salvia oficinalis użyta jako napój wprawia, nadaje uczucie wesela i działa pobudzająco na sen magnetyczny, podobnie działa i „primula auricula„.

Plantago media” (babka średnia) kwiat, działa budząco. Wawrzyn (laurus nobilis) liście wywierają wpływ dodatni na jasnowidzenie i wprowadzenie w stan somnambuliczny, leszczyna zaś ma wpływ 'jako przewodnik magnetyczny budzący.

Nie mam zamiarów podawać ani przepisów gotowania ziół, lub rodzaje pląsów odurzających, bo to prosta droga do czarnej magji. Nie gwałtem, wrywaniem się w światy wyższe musimy zdobywać poznanie, ale przez własną pracę nad uszłachetnieniem własnej istoty dążyć do podniesienia się i stanięcia tam, gdzie się nam należy.

Do mniej szkodliwych sztucznych sposobów należą autosugestje, to przejście subtelne od pracy wewnętrznej na zewnątrz dalej samohipnoza przez wpatrywanie się w lustro lub błyszczący przedmiot, o tyle niebezpieczny, że wymaga umiejętności w budzeniu. Wszelkie wprowadzenie w stan somnambuliczny przez kogoś ujemny bo nie indywidualny sposób, dodatnią stroną jest pewność obudzenia i wpływu psychicznego działającego, o ile ten stoi na dostatecznie wysokim szczeblu, w przeciwnym razie jest ujemny.

Ale najpewniejszym, najbezpieczniejszym, najbardziej równomiernym sposobem postępu jest indywidualna praca nad własnem udoskonaleniem duchowem bez zastrzeżeń.

„Istnieją dwa sposoby rozwoju psychicznego, któremi posługują się jogowie i z których chcemy dać czytelnikom pojęcie. Pierwsza i wyższa metoda polega na rozwoju sił psychicznych drogą uprzedniego rozwoju, zdolności i cech duchowych. Wówczas zdolnościami psychicznemi posługiwać’ się można w pełni i bezwzględnie świadomie i bez żadnych specjalnych uprzednich ćwiczeń, – gdyż wyższe osiągnięcie (attainment) prowadzi za sobą i niższe. Jogi – dążąc ku doskonałości duchowej, zadawalają się tylko intelektualnem, t. j. oderwanem poznaniem sił psychicznych, nie bacząc na praktyczne posługiwanie się temi siłami. Zatem, zdobywając wyższą wiedzą duchową i rozwój – jednocześnie uzyskują umiejętność posługiwania się siłami psychicznemi; te zaś stają się w ich rękach posłusznemi narzędziami, a to dzięki ich głębokiej wiedzy” *).

Drugą metodą można nazwać rozwój sił magnetycznych, które ożywiają cały organizm i pobudzają uśpione lotosy do życia. Początek przez odpowiednią gimnastykę, dążącą do opanowania ciała i wyrobienia sprawności fizycznej wszystkich o ile to możliwie mięśni i gimnastyka oddechowa dążąca do pochłonięcia jak największego zapasu prany z powietrza.

Wszystkie te ćwiczenia powinne być poparte ćwiczeniami mentalnemi w kierunku odpowiednich kontemplacyj dążących do rozwoju duchowego, przez specjalne ćwiczenia skupiania i rozpraszania uwagi i wreszcie przez takie koncentracje, by nie tylko przez autosugestję, ale przez myślowe pobudzenie faktycznie lepszego działania, bądź pochłaniania magnetyzmu, pożywienia, odbudowa odpowiednich tkanek zniszczonych, lub rozwój padm.

Ale i te wszystkie ćwiczenia, dobre są dla początkujących, słabą ich stroną jest sztuczność, w dalszym rozwoju przynoszą szkodę, mądrze zrobi ten który je zaniecha, bo powodują one niewspólmierność rozwoju, tworzą zaburzenia i przeszkadzają bardzo poważnie a nawet czasem uniemożliwiają kompletnie dalszy rozwój.

Niech zwodnicza pokusa nie będzie bodźcem do nadmiernego korzystania z tych metod, bo później drogo przyjdzie się opłacić, za nadwyżkę swych sił psychicznych, dużo z tego względu można mieć zgryzot i cierpień moralnych, a żadna chęć poświęcenia dotychczasowych zdobyczy nie pomoże. Własne siły mogą się stać własnem przekleństwem.

Zbrodnią nie tylko skrajną lekkomyślnością, byłoby lekceważenie lub niedocenianie tych ostrzeżeń. Jeszcze jest droga wyrzeczenia się, to droga w której się wybiera najlepszego Mistrza, bo któż wie lepiej czego nam potrzeba?

Tak możemy w paru słowach wyrazić ogólną ideę, ale popróbujmy zbadać szczegóły jak wygląda w życiu przy tej metodzie. Wszelkie wyrzeczenie się jest opanowaniem wszelkich chęci i żądz przez to samo woli. Wyrzeczenie się siły jest opanowaniem tejże, wyrzeczenie się zdolności równa się opanowaniu tychże.

*) Jogi-Rama-Czaraka (Atkinson). Filozofja i Okultyzm Wschodni.

Z tegoż powodu zmienia się również i stan psychiczny, bo ma to wszystko, co pragnie, nie można jednak stosować te sposoby solistycznie, bo to coś wewnętrzne nie uzna takich argumentów.

Ale najprostszym, najszybszym środkiem to poznanie swej „Jaźni” „Rzeczywistej” to droga nie wymagająca, ani czasu, ani przestrzeni, ona jest bliższa niż myśl sama.

Każda metoda jest dobra o ile pozwala na wejście w ten krąg wewnętrzny, a nie wszyscy są tacy szczęśliwi, by mogli obrać najkrótszą drogę, trzeba wskazać różnorodne, a te, które wydadzą się dogodne czytelnikowi, one będą dla niego najwłaściwsze, byle naprzód, byle do jasnego celu.

Trzeba pamiętać, że dwie jednostki postępując na tąż ścieżkę jedna zdobywa z łatwością prawie bez pracy, druga musi uciążliwie walczyć o to samo, ale tu jest taka sprawiedliwość, że wartość zdobyczy równa się wysiłkom. Oboje idą naprzód jeden swobodnie, bez troski, drugi skarby dźwiga zebrane po drodze a nagroda jest jasna.

Duch wstępuje w świat psycho-astralny, lecz będzie niemy, jeżeli odrazu nie zażąda głosu i jeżeli żądać go nie będzie ciągle. Jeżeli zainteresują go tylko „fenomeny”, szczegóły i warunki życia astralnego, wtedy nie wejdzie on w zetknięcie z myślą prostą i z celami światotwórstwa. Przebywa on poprostu wtedy i bawi się w świecie astralnym, tak samo, jak był przedtem i bawił się w świecie fizycznym. Coprawda, i w świecie astralnym skorzysta z kilku lekcyj najprostszych, tak samo jak je otrzymać mógł w świecie fizycznym i intelektualnym. Lekcyj tych nauczyć się musi. Kto chce zostać uczniem, jeżeli tych najpierwszych i najprostszych lekcyj się nie nauczył, zawsze cierpieć będzie z powodu ich nieznajomości. Są one życiowo konieczne i trzeba ich kurs przejść życiowo we wszelkich kierunkach, od nowa i od nowa, tak aby cała natura niemi przesiąkła” *).

Szkołą faktyczną jest życie, nikt nie wymyśli tych przeszkód, pokus i walk ostatecznych przy codziennej pracy. Pozostałość sama się wytwarza, jakby miała zdolności specjalne przy pewnym rodzaju uczucia, przyciągania zjawisk, nauczycieli i doświadczeń.

*) Mabel Collins. Światło na Drodze.

 Dziwnem się to wydaje, ale przeżycia wielu osób potwierdzają to samo. Wydaje się jakby sama natura tworzyła dla nas szkołę życiową, tak zadziwiająco dopasowaną do chwili.

W rzeczywistości wiele rzeczy niezrozumiałych, inne dają się objaśnić tem, że przy osiągnięciu pewnych granic wrażliwość się potęguje nie tylko uwagi na zjawiska, które były dla nas niedostrzegalne, ale sama myśl już pracuje w tym kierunku, również wpływy osób z otoczenia i inne wrażenia, początkowo nieświadomie pozwalają już się orjentować w tem co nastąpi. Każda indywidualność inaczej reaguje, inne wywołuje skutki co równa się sile przyciągania.

Przyczyny identyczne nigdy nie mogą powstać, zawsze będą różnice, które jedynie przez pewne, cechy pokrewieństwa dadzą się ująć za pomocą analogji przybliżonej. Tak wkrótce możemy ująć pojęcia rozwoju sił psychicznych w dwóch kierunkach zasadniczych, mianowicie drogą mechaniczną i drogą ewolucji „ducha”, mogą powstać stąd i pośrednie koncepcje. Droga mechaniczna to droga „hata-jogi” nad ciałem fizycznem, to są również mniej szkodliwe, często pożyteczne, wymagające więcej pracy niż wszelkie środki narkotyczne.

Obudzenie przejawów duchowych jest najtrudniejsze, a zarazem najłatwiejsze. Jaśniej będzie jeżeli zrozumiemy, że praca nad udoskonaleniem mogła już być dawno wykonana i tylko pobudka potrzebna dla przejawienia efektu. Praca nad kształceniem umysłu to najbardziej charakterystyczna droga pośrednia, tu i mechaniczne ćwiczenia myśli, zarówno łączniki pierwiastków wyższych zbliżają do centrum przez rozum duchowy.

Więc jakąż najlepszą metodę możemy wybrać, któraby każdemu przeciętnemu człowiekowi dogadzała? Wszechstronność nieograniczona do jakiejkolwiek książki, jakiegokolwiek bądź kierunku lub systemu, ale z tem jednak ostrzeżeniem wyboru „dobrych drzew podług ich owoców”, więc żadne środki sztuczne, których nasze „ja” indywidualne nie potrzebuje, lub któremi samo nie może opanować. „Szukajcie a znajdziecie, kołaczcie a będzie wam otworzono” lub „jaki oracz, taka jego zapłata”. Na własne przedewszystkiem trzeba rachować siły, będąc słabymi więcej ryzykujecie być prowadzonymi na cudzym pasku.

Bez wiary nic nie da się zrobić. To są zasadnicze warunki, które w żaden sposób nie mogą być ominięte. Pewność siebie i zaufanie do własnych sił, to początkowa ale najpewniejsza gwarancja powodzenia. Tylko ta pewność nie powinna być pozą, ona musi tkwić w nas samych bez śladu powątpiewania.

Myśl najczęściej i najlepiej działa pod względem swego wpływu na odległość. Najczęściej skierowujemy swe myśli nie na osoby nas otaczające, lecz na te, które są nieobecne. Nie przestrzeń ma wpływ, lecz tylko nasze przyzwyczajenie rodzaj skupienia, przeciwnie, bliska odległość zwłaszcza przy zetknięciu się aury, ułatwia znacznie nawiązanie kontaktu i przez to możność dowolnego działania. Dużo broszur i podręczników spotykamy o kształceniu woli, ale tak mało stosunkowo o pracach nad uczuciem, które posiada tyle odcieni, a jest to siła nie mniejsza niż wola, przeciwnie zewnętrznie silniej działa na otoczenie.

Uczucie możemy kształcić przy każdej nadającej się okoliczności w życiu codziennem, zwłaszcza w jej wznioślejszych przejawach, muzyka to wielka pomoc w tym kierunku. Wogóle wszelkie piękno ma dodatni wpływ; bo uczucie wyraża się w aurze przez harmonję barw.

Cała przyroda ma więcej pokrewieństw, więcej styczności wzajemnej, które tylko możemy zbadać przez poznanie subtelności łączących w świecie astralnym. Tu przychodzą z pomocą filozofje hinduskie, które zadziwiają nas trafnością sądu i głęboką znajomością natury ludzkiej. Ale w świecie fizycznym łączność, którą można nawiązać ze światem niewidzialnym, wszelkie prace nad mater ją i przejawiania energji tu jedynem poważnem źródłem jest nowoczesna wiedza europejska.

Słabą stroną wszystkich prawie prac okultystycznych jest właśnie jednostronność odrzucająca jedne, lub drugie systemy poznania.

„Również według prawa powszechnego winna się poruszać sfera uczuć. Chociażby uprawa woli miała być najbardziej wytężona, nie wymaga ona, by wyrywano ze swego serca zdrowe uczucia, których zarody powierzał mu Bóg.

Kochać swą rodzinę, swe miasto, swą ojczyznę, ludzkość, nie są to słabości, lecz doskojiałe szkoły dla „Ja”; nie można bowemi kochać nie działając; i im ściślej żyjemy z przedmiotami naszych uczuć, tern cięższem staje się zadanie zadośćuczynienia tej miłości żywą w naszych słowach, czynach i w naszym charakterze. Miłość która się nie poświęca, jest tylko egoizmem.

Kochać ludzkość nie jest to bardzo trudne; ludzkość to dalekie, to mgliste, a następnie to zbyt wielkie; niebardzo wiadomo, coby można zrobić dla niej. Kochać ojczyznę – to już mniej łatwo, ponieważ są wojny i sprzeczności naszych spraw poszczególnych ze sprawą zbiorową. Ale najtrudniej – to kochać naszych sąsiadów, naszych kolegów, z których osobowością ściera się osobowość nasza każdodziennie. Tu masz w bród sposobności do panowania nad sobą. Jeżeli się chce skusić nas do czynienia źle; zawsze się usuwać, zawsze pozwalać umieszczać się na szarym końcu, zawsze poświęcać swe wygody i upodobania: oto najlepsze z ćwiczeń; pokonywa ono nasze wady, odmienia nasze zboczenia, każę nam przekraczać samych siebie” *).

Panowanie nad sobą, to jedna z głównych zasad, bez których niemożliwe jest zdobycie jakiegokolwiek bądź kierunku siły psychicznej. Do tego należy opanowanie własnego ciała, które będzie tylko wtedy kompletne, gdy opanujemy jednocześnie myśl i uczucie. Myśl powinna ulegać rozumowi za pomocą woli, trzeba więc poznać jej przejawy, działanie siły i te wszystkie płaszczyzny na których się ujawnia. Władać uczuciem t. zn. zachować zimną krew na zewnątrz i wewnątrz, nadać kierunek taki, jaki wskazuje sumienie i wyższe pierwiastki. To równa się uniknięciu osłabienia samego siebie, uniknięcia skutków, które ze wzmożoną siłą  by powróciły, to opanowanie otoczenia, przez wrażenie, przez zneutralizowanie prowokacji, przez nadanie własnego kierunku myśli wobec wytworzonej pustki przez zneutralizowanie zła. Nad opanowaniem tych trzech zasadniczych punktów, trzeba pracować jednocześnie i równomiernie, bo zbyt są silnie ze sobą związane, przez pokonanie jednego, ułatwia się pokonanie drugiego. Detaliczniej będzie, siła woli to pierwiastek ciała siderycznego, uczucia astralnego, myśl mentalnego, praca równomierna obowiązkowa, to wysiłek który dla najmniej zdolnych nawet jest możliwy.

*) Sedir. Kształcenie woli.

Współmierność rozwojowa to ta konieczność praw przyrody, bez czego dalszy rozwój może być zahamowanym. Pisałem już, że nadmiernie rozwinięte siły magnetyczne hamują rozwój uczuciowości, one zabijają nawet myśl. Jednostronne ćwiczenie mentalne również przez swój płodny rozum daje skutki niepożądane. Nadmierna czułostkowość osłabia siły i organizm. Kultura ciała przesadzona wyraża egoizm, zabija wrażliwość i zasklepia na pewnym niższym poziomie człowieka. Postęp będzie wtedy prawdziwy i szybki, gdy jednocześnie będziemy pracować nad wyzbyciem się grzechów. Bez „mocnego postanowienia poprawy” nic nie da się zrobić. Wyzbyć się grzechów jest nadzwyczaj trudno, wtedy gdy nam się wydaje żeśmy się wyzbyli doostatka, odnajdujemy te same grzechy tylko w formie znacznie subtelniejszej. Wiecznie powinniśmy śledzić i badać swoją naturę, by zwalczyć nawet te, które w nas utajone czekają tylko na odpowiedni moment wydobycia się na światło dzienne.

W ewolucji możemy porównać do linji spiralnej wznoszącej się stale do góry na obwodzie koła – są nasze zasadnicze cechy  charakteru, które przez pracę tracą pozory swych grubszych form w miarę podnoszenia się w wyż. Kultura ducha tworzy te same niebezpieczeństwa co i ciała fizycznego, lecz w formie znacznie subtelniejszej, egoizm przybiera formę dążności ku nagrodzie, zapomina o obowiązkach życia doczesnego, o pracy dla ludzkości. „Przekonujemy się, że filozofja  – obowiązku jak w formie etyki, tak w czysto emocjonalnych przejawach, jest taka sama we wszystkich jogach. Cel jej zawiera w osłabieniu niższego „Ja”, dlatego, aby mogło przejawić się realne, wyższe „Ja”.

Filozofja obowiązku zamierza do zmniejszenia bez korzystnej utraty energji na niższym planie bytu, dlatego, aby dusza mogła przejawiać się w wyższych planach. Osięga się to dzięki wytrwałości niszczeniu niższych żądz, czego wymaga ściśle filozof ja obowiązku. W ten sposób świadomie lub nieświadomie rozwijał się cały ustrój społeczeństwa, w dziedzinach czynu i doświadczenia, gdzie, ograniczając egoizm, znajdujemy drogę do nieograniczonego rozszerzenia prawdziwego charakteru człowieka. Obowiązek rzadko bywa rozkoszny. Droga jego jest wtedy gładka, kiedy jest miły, kiedy towarzyszy mu miłość, a miłość promieniuje tylko na wolności. A czy można nazwać wolnością niewolę, w którą popadamy często podczas gniewu, zazdrości i innych tysiącznych drobnostek, zajmujących naszą uwagę w okresie dnia. We wszystkich tych zawrotach, spotykanych w życiu, wyższy wyraz wolności na tern się zasadza, aby nie reagować na nich zupełnie. Kobiety bardzo często znajdujące się w niewoli swojego rozdrażnionego i zazdrosnego charakteru, są skłonne do oskarżania swoich mężów i dążą do tego, co wydaje się im wolnością. W takiem samem położeniu znajdują się mężowie, którzy widzą wiecznie braki u swoich żon” *).

Siły psychiczne rozwijają się u każdego z nas w miarę postępu ku zadowoleniu tych celów życiowych, które nam postawiło przeznaczenie. Spełnienie obowiązku to spełnienie naszych własnych życzeń, wszystkich potrzeb życiowych, bądź to natury moralnej, bądź fizycznej. Większość ludzi lubi umniejszać lub zwiększać własne obowiązki wobec siebie samych i bliźnich swoich, stosując się do tego: co przykre odrzucają, pozostawiając wyłącznie jako parawanik to, czego spełnienie ich egoizmowi najbardziej dogadza.

Samo poświęcenie się dla pracy, bez przywiązania do owoców, bez pragnienia nagrody lub pochwał, to ta rzeczywista część naszego zadania, tworząca szczęście bez obawy o swój los własny. Praca nad rozwojem własnej „Jaźni” to te wyzwolenia, to podniesienie godności ludzkiej do stanu i mocy jej należnej.

Źle zrozumiany rozwój sił psychicznych jako dążność ograniczona, jako sam cel, w niej zawarty, to ograniczenie własne w przyczynie skutku nie w skutku samym. Ideałem jest dążność do nieosiągalnego, ideał stały nieruchomy osiągalny to poniżenia, tegoż, w miarę postępu, a przez to i siebie samych. Po spełnieniu wszystkiego co winniśmy spełnić, potrzebna jest pewna doza cierpliwości, pewien przeciąg czasu, im będziemy cierpliwsi, tern nagrody okażą się większe. Wytrwałość i systematyczność może tylko wytworzyć rozwój, podobnie jak w gimnastyce, nie możemy oczekiwać widomego przyrostu siły tak samo w rozwoju okultystycznym, stwierdzamy rozwój jako fakt dokonany.

*) Swami Wiwekananda Karma-Joga.

Trudno jest śledzić za własnym postępem, ale są pewne wskazówki niezawodnie określające drogę przebytą. Nawet stosunek otoczenia się zmienia, nie przez to że zmieniliśmy sposób postępowania, ale przez samą zmianę charakterystyki naszej osobowości. Ona zbliżając się sama do centrum bezwiednie staje się osią zataczającą coraz szersze kręgi w stosunku do naszych postępów, różnorodne siły skupiają się dokoła przynoszący radość i zgryzoty, walkę o nowe stanowiska.

Walka będzie staczana wśród naszych dawnych znajomych i przyjaciół, którzy nawet może nie będą zdawać sobie sprawy z przyczyn swoich postępków. Wszelkie przyczyny mogą być zawczasu nawet usunięte w sposób najbardziej staranny, dogadzający im wszystkim, oni nie będą w stanie może dać odpowiedź na powód i przyczyny, które ich skłoniły do zmiany frontu. Prawdziwym zaś powodem to rozszerzona osobowość, która się już nie mieści w ramkach poprzednich, która już nie jest obojętna na te same sprawy, które nie obchodziły dawniej wcale. Zmiany stosunków wpośród najbliższego otoczenia, zmiana usposobienia to są pierwsze objawy rezultatów pracy. Dalej następuje rozwój innych zupełnie poglądów na wszystkie sprawy spotykane w życiu. Człowiek siłą faktów swoich postępów odosabnia się od dawnych przyjaciół, nie zawsze powoduje jego własna wola bezpośrednio, ale te zmiany w jego istocie. Każda zwycięska walka przysparza nowe siły i nowe zdolności.

Walka staje się zwycięstwem nie przy pokonaniu przeszkód zewnętrznych, ale przez te własne wewnętrzne wzmagania się.

Pierwiastki wyższe pozostają poty uśpione, póki nie zapanują nad zewnętrznemi, bez starć bez tych czynów pozostaną one nieruchome, nie mogą się przejawić im większe, im trudniejsze zadanie, tem rezultat jest większy i szerszy. Przyczyn i powodów nie trzeba szukać, one same przychodzą, powstają jakby naumyślnie okoliczności i warunki tak trudne i ciężkie, ilość wrogów niepomiernie wzrasta.

Oni nie mogą być obojętni na zmiany zaszłe, oni mogą nie wiedzieć o nich, lecz wyczuwają, nie chcą się poddać podejrzywając jakąś specjalną akcję, przeciwko nim. A to tylko wzmocnienie własnej osobowości. Człowiek słaby, bierny niknie wśród tłumu, nikt nim się specjalnie nie interesuje, niema wrogów, niema przyjaciół. Siły psychiczne mają swe charakterystyczne cechy, one zwiększają horyzont radości i cierpień.

Przypuśćmy idą dwie jednostki do teatru lub kina, jedna słaba, druga o wybitnej sile psychicznej, obie ubrane i mniej więcej jak przeciętny ogół niczem od otoczenia się nie różniąc.

Słabsza przechodzi – nikt nie zwraca nań uwagi i gdyby nawet w swem zachowaniu popełniła coś rażącego wszystko się zatuszuje jakby nic nie zaszło. Druga silna przyciąga uwagę publiczności, która się nawet odwraca, rzuca krytyczne wejrzenia i odrazu się dzieli na zwolenników i opozycję, wszelkie starania i wysiłki, by zlać się, by nie wyróżniać się niczem, by uniknąć zwracania na siebie uwagi, wszystko na nic, każdy pyłek, każdy guzik będzie policzony, odrazu powstaje krytyka. Człowiek wielki tem się różni od małego, że wielkim wszyscy się interesują o małym zapominając.

Można sądzić o ludziach, o ich indywidualnej wartości podług liczby i zażartości wrogów, których łatwiej odróżnić, toż samo ilość zapalonych zwolenników wzrasta nawet wśród takich, którzy go nie znają wcale. Ale to samo się dzieje nie tylko z jakimiś wybitnymi działaczami, ale z człowiekiem skromnym nie chcącym nawet wchodzić na szerszą widownię. Sąsiedzi, przechodnie uliczni, jedni będą wynosić pod niebiosa, inni „djablem czarnym” okrzyczą.

Namiętność nieświadoma tak wzrasta silnie, że nawet u ludzi inteligentnych, gdy zapytamy o przyczynę, będą się starać na poczekaniu odnaleźć bądź to w wyglądzie, bądź w waszych przyzwyczajeniach, lub wprost w waszym fachu.

Jeżeli ktoś się usuwa unika obcowania, nie można go uważać za dziwaka, on wie i świadomie to robi, unikając rozszerzania wpływu na otoczenie, w miarę gdy jego nastroje niewłaściwieby oddziaływały, przeciwnie wobec takiej jednostki ludzie się dziwaczą, czując coś z czego sobie zdać sprawy nie mogą, a to spokój ność im mięsza.

Właśnie dla tych powodów okultyzm ma tyle zapalonych wrogów, a czy mózgi tychże ludzi naprawdę zdają sobie sprawę ze swych tendencyj. Wobe’c wzroku waszego dawni przyjaciele się mięszają, nawet już sama obecność wasza wywiera wpływ krępujący, cóż dziwnego że oni się usuwają.

Nastaje później moment pustki, pustka ogarnia wstępującego na ścieżkę, niema nikogo wszyscy się usunęli, moment straszny rozpaczliwy, tylko ,,Ja“ z jego potężną siłą pozostawione jakby na urągowisko.

A miłość bliźnich chęć niesienia pomocy, chęć czynu wzniosłego wzrosły niepomiernie, niepomiernie do własnych sił, bo właśnie te wyższe uczucia to siła nowa. Rozpacz ogarnia i to natury nieegoistycznej chęć poświęcenia wszystkiego nawet żywcem swego serca, życia, gotowość na cierpienia i udręki wieczne przez miłość dla bliźnich.

A tu pustka jak na urągowisko. I chochlik pokusy śmiech rzuca gdy zechcesz, twój bliźni odrazu jest twym niewolnikiem. Sumienie cierpi, poszanowanie cudzej indywidualności, chęć przyjścia z pomocą bezosobową nawet jest tym czynnikiem sprzeczności i walk duchowych.

To moment narodzin, otwarcia płatku lotosu serca, ten symboliczny znak, to klucz tajemnicy otwartej, zrozumiałej dla tych co ją przeżyli. Gra uczuć, przeżycia wewnętrzne, zewnętrzne powikłania tak charakterystyczne, to przygotowanie do swego odpowiednika w płaszczyźnie astralnej, niema różnic, niema przepaści, jest łączność, której sobie nie uświadamiamy. Nie te ciała fizyczne i ich mózgi- stanowią o ich dojrzałości, ale ta harmonja ciał astralnych wyrażona przez uczucie sympatji lub antypatji wbrew nawet poglądom nieraz rozumowym. Są ludzie zimni i gorący w odczuciu wrażliwem, przytem są ludzie którzy posiadają w sobie czynniki gorące i zimne zarazem, natury ciepłe przeważnie sympatyczne, zimne antypatyczne. Najlepszym dobrem jest równość tej teperatury uczucia, jak prądów zimnych tak i gorących. Przez postęp własna wrażliwość się zwiększa, są chwile w których się wydaj e że zrobiliśmy krok wstecz, a to tylko reakcja otoczenia. Przy pełnej harmonji dwóch ludzi, wydaje się że prądy magnetyczne płyną bez końca bez przerwy z taką siłą, którą dowolnie wydobyćby było bardzo trudno, nastąpiłoby rychło wyczerpanie. Odczucia ścisłego kontaktu, i form przejściowych jest mnóstwo, rzadkim stosunkowo jest wypadkiem, gdy każdy nerw najdrobniejszy promieniuje, każdy muskuł nabiera rodzaju wibracji wysyłając nieskończenie długie fale o stałem i silnem napięciu jakby w oczekiwaniu czegoś.

Takim jest kontakt o idealnem napięciu jakby w oczekiwaniu czegoś, ten kontakt idealny podobny nieco do „transu medjalnego”. W tych momentach najtrudniejsze, najbardziej nieprawdopodobne doświadczenia, są tak pewne, że błahe w zwykłych warunkach mogą prędzej zawieść. Niektórzy nazywają to usposobieniem do przejawów eksperymentalnych, one w rzeczywistości robią kolosalne różnice w amplitudzie efektów. Najprzód postępują te dotychczas niewykonalne dla ucznia w czasie podniosłego usposobienia, później stopniowo stają się wykonalne w przeciętnym, wkońcu zaś stale w najgorszych warunkach. Miernikiem postępu możemy uważać te wyjątkowo dobre stany, w których dokonujemy dla nas wciąż nowych i coraz trudniejszych rzeczy, czasem by móc powtórzyć dowolnie to co wtedy dokonaliśmy; musimy pracować i czekać rok cały nim w przeciętnym stanie zdołamy toż samo opanować.

Miernikiem siły jest postęp ten, który pozwala na wykonanie coraz trudniejszych, coraz zawilszych doświadczeń w warunkach najbardziej niepomyślnych, to postęp rzeczywisty. Okultysta, który dąży do wyrobienia w sobie sił psychicznych, może rachować na to co w najgorszych dla siebie momentach może użyć na zawołanie. Nie może czekać na nastrój, usposobienie w chwilach, gdy bandyta zamierza go pchnąć nożem w serce. Ale to źle wybrany przykład, bo właśnie w groźnych momentach samo przez się wytwarza się rodzaj emocji i siła znacznie wydajniejsza niż przeciętna czeka na zawołanie. Jako przykład najlepiej brać ujemne usposobienia w dokonaniu czynu, eksperymentu, którego rezultat byłby najzupełniej obojętny. Największe podobieństwo możemy znaleźć z przypływem morza, gdzie fale to silnie się podnoszą to słabiej zalewają jednak w czasie przypływu coraz to większą przestrzeń lądu, tak idzie mniej więcej pewien rodzaj przypływu zwłaszcza dla rozwoju sił magnetycznych. Zdolności jasnowidzenia i telepatyczne rozwijają się prawie jednocześnie, początkowo w przebłyskach mimowolnych, rzadkich bardzo, później nieco częstszych, aż nakoniec pewna początkowa postać widzenia zaczyna się pojawiać przy odpowiedniej koncentracji na zawołanie.

Telepatja i wogóle rozwój zmysłów astralnych to jest rozkwit lotosów, ma stopniowania przerywane, raptownie pojawia się pewna zdolność by postać nieruchoma aż do chwili gdy również nieoczekiwanie przejawia się drugi krok rozwojowy itd. Wszelkie postępy idą w parze z naszem moralnem udoskonaleniem się, nagrody są stopniowo od czasu do czasu rozdawane, dlatego widzimy specjalną charakterystykę w przejawach. Lotos ośmiopłatkowy w swem znaczeniu symbolicznem jeden, rozwija siłę magnetyczną stale wzrastającą już wtedy, gdy jeden płatek został otworzony, ale pełnia władzy następuje w takich samych warunkach, przez rozwój następnych płatków, w swych kolejnościach jakie ma miejsce u innych lotosów. Nie żadna stała chęć zdobycia jakichkolwiek bądź zdolności, ale stałe, mocne, niezachwiane i bez żadnych zastrzeżeń postanowienie własnego udoskonalenia przez prace i czyny dążące do doskonałości i wyrzeczenia się własnego „Ja” zapewnia i gruntuje wszelkie zdobycze.

Lenistwo i brak wiary w siebie to najczęstsze i najpospolitsze przeszkody w jakimkolwiek bądź osięgu okultystycznym. W rzeczywistości pierwszy krok jest najtrudniejszy, największych wymaga wysiłków, uczeń nie jest wogóle pewny czy zawdzięczając pracy zrobi cośkolwiek bądź na tem polu. Bo  dalszy rozwój, choć nie jest łatwiejszy, trudniejszy może, ale siły już wzrosły w nich na potężnego pomocnika, ma również tę pewność, bo już otrzymał jakby pierwszy zadatek. Inaczej rzecz się ma z tymi, którzy od urodzenia posiadają pewne zdolności, zachęta jest wielka, bo bez żadnej prawie pracy początkowo już zyskują, rozporządzają.

Dalsze walki, zbieg okoliczności wywołany jako skutek, z ich własnej przyczyny, otwiera oczy rozumu na powód i rzuca światło istotne, że nic darmo się nie otrzyma, że trzeba płacić i płacić. Uczeń miłości z miłości i poświęcenia składa ofiary, on nie może szemrać narzekać bo wciąż otrzymuje hojne dary, a za darem następuje wzruszenie i z nową siłą składa z siebie ofiarę, w bezliku darów i ofiar złożonych ma stałe swe upojenie, on nie może nie być szczęśliwym. To symboliczna „Czara Graala” która się staje rzeczywistością w taki sposób wogóle w jaki rzeczywistość może egzystować. Symbole to klucze, błędnej drogi niema, jest tylko błędne zrozumienie.

Uczucia tworzą przeżycia, przeżycia postępu, a wszystko razem rzeczywistość niewysłowiona, tern niemniej prawdziwa choć osłonięta. To „zasłona Izys” to prastara egipska tajemnica niezbadana przez śmiertelnika. Nic się nie dzieje bezcelowo, motywa jak ciężkieby nie były w swych skutkach, nie tylko są szkołą życiową, podstawą naszych udoskonaleń, ale mają w sobie coś wielkiego, którego żadne rozumowanie nie zdoła pojąć, jedna intuicja czasem wyczuwa. Wielkość polega nie na zdobyczach, nie na formach w przejawach zewnętrznych, ona oparta na gotowości poświęceń, na duchu który jest w pewnych momentach kierownikiem bezpośrednim, im częstszy głos zabiera sobie tern szerszy krąg szacunku rozsiewa dookoła.

Są zwodnicze a tak częste i złudne światła próżności osnute przepychem prawdziwego złota, to groza przekupstwa wyższych płaszczyzn ciągnąca na dno przepaści. Duch czysty jest wielki i skromny przez swą czystość i prostotę, to są oznaki prawdy bez imponujących pozorów, dodatków, zawikłań upiększeń. Labirynt jest ciekawy bo zawikłany, potężnych wymaga rozumów, dużych wysiłków, sprawia zadowolenie w pracy, nie zapominajmy jednak o celu prosto wytkniętym na ciernistej drodze, nie wybierając drogi kobiercem wysłanej, różami wysypane. Walka z przeszkodami, zgryzotami utrapieniami moralnemi, ze wszelką złością, ze szpileczkami, które dążą do pognębienia, do wyprowadzenia z równowagi, do omotania w szał złości, wymaga wielkiej siły i hartu dla wytrwania na swem stanowisku.

To nie są urojenia mistyczne lub bujnej wyobraźni rozbujałej fantazją pod wpływem bajek ze świata astralnego, są to cierpienia i cierpienia nie urojone, nie autosugestje własnej niedoli. To rzeczywistość, która się składa niewiadomym porządkiem rzeczywiście fizycznym z jednej strony, smagając równocześnie stronę moralną. Osięgi postępu wytwarzają wpływ nie tylko wśród ludzi i niewidzialnych istot, one działają czasem zupełnie jawnie na szkodę swych własnych interesów, ale tak, iż martwa przyroda staje jakby w opozycji. Człowiek, który naprawdę to wszystko przeżył, ma siłę, ma moc do załamania wszelkiego oporu, jeżeli dorósł nie używa tej siły dla własnych osobowych lub materjalnych interesów.

Wkrótce potem nastaje drugi moment rozpoczynających się walk, one są jakby przeciwstawieniem tych ostrych, wobec bezpośrednich sił wrogich gdzie walka przepleciona z panowaniem nad sobą, z umiarkowaniem w zapędach i zbytniej gorliwości, to walka sił męskich.

Jak słusznie mówi przysłowie „gdzie djabeł nie może tam baba pomoże„.

To forma przekupstwa subtelnego, to sposób pokus, ponęt wszelkich. Rzeczywiście wszystko pozornie się uspakaja, zasadnicza zmiana frontu, wszędzie na wszystkich płaszczyznach. Jak po zawierusze wszystko stopniowo się uspakaja, tak zmienia się oblicze z groźnego na uśmiechnięte, nawet ci sami ludzie stają się innymi, lecz dlaczego uśmiechnięte, to dno pokus nam odpowie. Reakcje następują nie sprzeciwu lecz lubieżnej miłości sto razy trudniejsze do opanowania. Piękno zachęty, błogiego lenistwa, łatwości życia, ponęty własnego egoizmu, próżności, oto w rozszerzonych rozmiarach to nowe utrapienie, rzeczywistej świadomości, prób odchylenia od celu Wielkiego Przeznaczenia w rozwoju naszej duszy,wzamian za zdawkową monetę ponętnych łusek.

Materjalizm robi ostateczny swój wysiłek stwarza nowe sytuacje, nowe potrzeby, wszystko w ten sposób by zgnębić ducha. Pokusy (czarnej magji) mogą robić swe ostateczne zakusy, ale płaszczyzna fizyczna jest prawie całkowicie pokonana, pozostaje świat astralny ze swemi przygodami, ze swą bajkowością i swemi rzeczywistemi przejawami.

„Szukać drogi próbując wszelkich doświadczeń”. Wcale nie ma to znaczyć: „ustępuj wszelkim pokusom zmysłów dla poznania ich”. Pokąd nie jesteś okultystą postępować tak możesz lecz nie później. Skoroś wybrał drogę i na nią wstąpił, nie możesz już bez wstydu pokusom tym ustępować. Patrzeć jednak na nie możesz bez przerażenia, możesz je ważyć, badać i próbować wyczekując cierpliwie i z ufnością tej chwili, gdy już przestaną ci być groźne. Nie potępiaj jednak tego kto pokusom się nie oparł, wyciągnij doń rękę, jak do brata pielgrzyma, którćgo nogi ciężały w błocie. Pamiętaj uczniu, że jakakolwiekby była przepaść między człowiekiem dobrym a grzesznym, to jeszcze jest większa między dobrym, a tym który osiągnął poznanie, a niezmierzona między dobrym a tym który stoi na progu boskości.

Dlatego bądź ostrożny i nie wyobrażaj sobie przedwcześnie, żeś jest czemś różnym od ogólnej masy. Gdy znajdziesz początek drogi, gwiazda twej duszy ukaże swe światło i w świetle tem ujrzysz wielkość mroku w którym ona błyszczy. Rozum, serce i mózg – wszystko to ciemnia i pustka, dopóki pierwsza wielka nie wygrana będzie bitwa. Niech cię jednak ten mrok nie przeraża i oczy utkwij w światełku owem maleńkiem i ono rosnąć będzie. Lecz niech mroki twej duszy pojąć ci pomogą ciężkość położenia tych, którzy nigdy światła żadnego nie widzieli i których dusze są pogrążone w ciemności głębokiej. Nie potępiaj ich. Nie unikaj ich, staraj się rozjaśnić choć trochę karmę ciężką wszechświata, staraj się dać pomoc jakąkolwiek tym rękom mocarnym, co powstrzymują zwycięstwo sił mroku. Wtedy uczestnikiem będziesz radości, co wprawdzie pociąga za sobą trud i ból, lecz daje zato szczęście ogromne i ciągle wzrastające” *).

Kształcenie sił psychicznych może nastąpić jedynie wtedy, gdy przez odpowiednie ześrodkowanie łączymy nasze zewnętrzne czynniki z pierwiastkami wgłąb. Pewność siebie pewność w skupieniu wewnętrznem, przez wyraźne odczucie utajonej wyższej jaźni, to pierwszy krok przejawów siły.

Następnie wyczuwamy jakby rozstrojenie naszej osobowości t. j. rozumu, uczucia i woli, zlania się zgodne tych czynników w wspólnej pracy nad jednym przedmiotem daje wprost cudowne rezultaty. W ten sposób pamięć ześrodkowana daje tak żywe obrazy, tyle szczegółów, których ułamków nawet nie możnaby było odszukać zwykłym sposobem. To inny zupełnie rodzaj myśli, on wkracza w świat astralny, pamięć to kontakt tylko, widzimy mentalnie dokładnie przypomniane obrazy. Tych rzeczy nie można brać jedne za drugie, one są zbyt niepodobne do’ siebie, główne różnice zachodzą w uczuciach i ilościach szczegółów.

Działalność skupienia myśli przez mózg przez natężenia mało dodaje dla pierwotnego przedstawienia sobie obrazu, tu prędzej głowa się rozboli a nic nie zdziałamy ponadto. Wielu może doznało przykrego wrażenia z powodu przypominania zapomnianego, a nawet nieźle znanego przedmiotu, gdy się czasem na innej płaszczyźnie znajdziemy więcej niż nam trzeba.

Jednostronność w pracy, to wielka przeszkoda, to pozbawienie się kontroli, własnego pomocnika, uniemożliwienie nawet orjentacji w zawiłych sprawach. W ten sposób kształcenie je-

*) Mabel Collins. Światło na Drodze.

dynie czynników nadawczych t. zw. woli, magnetyzmu i myśli własnej bez równomiernej pracy nad odbiorczemi, jak uczucia, wyczuwania, widzenia itp. będzie błędem, bo zamiast szybkiej pracy w jedynie obranym kierunku przez własną nieświadomość, wytwarzamy w sobie chwiejność, która podcina już dokonane postępy.

„Wysiłki swoje uczeń kieruje ku temu, aby w tej gwiezdnej (astralnej) cząstce swojej, gdzie drzemie moc i Boskość, obudzić świadomość. Gdy ta świadomość się budzi przeciwieństwa, tkwiące w człowieku stają się coraz ostrzejsze, paradoksy jeszcze liczniejsze. Przecież człowiek sam stwarza sobie życie. „Wypadki należą do dzielnych” oto jedno z przysłów wziętych z życia i prawdziwych bardzo. Oddziaływanie na cząstkę boską człowieka odbija się i na jego cząsteczce materjalnej. Obudzona z milczenia dusza czyni życie codziennie człowieka więcej celowem, więcej ożywionem, bardziej istotnem i wlewa się poczucie odpowiedzialności. Okultysta chowający się do swej twierdzy wewnętrznej, odnajduje tam swą siłę. Odrazu też zaczyna, jako cząstce całości, a nie jako przywilej osobisty. Skoro tylko oddali się od kołysań i wahań świata, pozostając sam niezachwiany w tej chwili wezwie go do siebie świat inny i każę mu dla siebie pracować. To samo dzieje się i z sercem. Gdy nie chce już ono brać, to musi dawać…

Musi on umieć przezwyciężyć ludzkie swe namiętności i wzruszenia mocą swej własnej woli. Pomocy nauczyciela może on żądać dopiero, gdy tego dokona choćby w części. W przeciwnym bowiem razie drzwi i okna jego duszy pozostają zamknięte i żadna wiedza przez nie nie wejdzie. Nie mam tu zamiaru wskazówek dawać, jak człowiek ze swą duszą postępować winien, daję tylko uczniowi o tem wiadomość. Nie każdy przechodzień przeczytać mnie potrafi. Nie pozwalają na to prawa nieugięte natury wyższej” *).

*) Mabel Collins. Światło na Drodze.

W rozwoju okultystycznym mają wielkie znaczenie podłoża charakteru. Nic trudniejszego w pracy nad zmianą własnego charakteru, którego opanowanie równa się kompletnemu zwycięstwu. Stąd wynika pozorna niemożliwość egzystencji takich usposobień wrodzonych, sprzyjających rozwojowi psychicznemu.

Są ludzie, którzy w samym podkładzie swoim mają cechy sprzeczne, mają temperament ognia i lodu zarazem, tacy są stworzeni do pewnych zadań przez przeznaczenie. Oni znajdują na każdym kroku nauczyciela w życiu, okoliczności i warunki tworzą szkołę, dążności ich mogą wykazywać inny cel, inne chęci, a jednak z czasem u nich oczy się roztworzą na zadanie jakie mają spełnić. Wszelkie szamotanie się w kierunku innym niż ten, który był im wyznaczony, to tylko opóźnienie rozkwitu, to własna udręka, to niezrozumienie a więc nieosiągnięcie tych wyżyn, które już były wyznaczone. Poznanie siebie samego, poznanie tego zadania, które jak najsumienniej winniśmy spełniać, równa się poznaniu drogi swoich zabiegów, uniknięciu błędów i zboczeń, pewności własnego istnienia. To osiągnięcie szczęścia zarazem, przez zaspokojenie, przez brak wahań, to krok przewidywania przyszłości, to zadatek tej względnej nieomylności, na którą maksymalnie może się zdobyć nasza świadomość.

źródło: Henryk Wołodkowicz “OKULTYZM” (PARAPSYCHOLOGIA) Warszawa 1928

]]>
Okultystyczne wpływy pokarmów mięsnych https://tarot-marsylski.pl/okultystyczne-wplywy-pokarmow-miesnych/ Mon, 23 May 2022 15:07:20 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=7089 Czytaj dalej ]]> Pożywienie mięsne powoduje ociężałość ciała i umysłu, rozwija stronę brutalną i zmysłową, okrutną i egoistyczną natury ludzkiej. Żaden człowiek inteligentny, a bezstronny i prawdomówny, temu nie zaprzeczy.

Kto najlżejszą wątpliwość ma co do tego, niechaj weźmie młodego szczeniaka o usposobieniu łagodnym i wesołym, niech go uwiąże na łańcuchu, ażeby sobie sam żadnego pożywienia zdobyć nie mógł, i niechaj go przez pewien czas żywi wyłącznie mięsem surowym. Rezultat będzie zadziwiający. Figlarny, poczciwy przyjaciel człowieka zamieni się w ponurego, złośliwego wroga, gotowego kąsać rękę, która mu jadło podaje.

Niechaj ci, którzy utrzymują, że mięso jest zdrowym i po­żywnym pokarmem, spróbują przez parę tygodni karmić swe  dzieci wyłącznie pożywieniem mięsnym. Zamiast wesołych, śmie­jących, rozkosznych cherubinków będą mieli istnych szatanów: dzikie, złe, drapieżne, przytym chorowite, o instynktach krwio­żerczych i z jadem piekielnym w żyłach.

Tego rodzaju rezultaty mięsożerstwa widoczne są dla wszyst­kich, i tak wysoce ujemne, że zdawałoby się, iż powinnyby skłonić każdego do przyjęcia higjenicznego trybu życia, tymczasem barba­rzyński ten zwyczaj tak jest głęboko zakorzeniony, że ludzie niczym nie chcą się dać przekonać, iż mięso wcale nie jest nieodzowną koniecznością. Atoli po za powyższemi są jeszcze i inne skutki, mniej widoczne, lecz kto wie, czy nie zgubniejsze nawet od po­ przednich.

Wiemy wszyscy, że istnieją fale dźwiękowe, lecz nie wszystkim wiadomo, iż każda myśl również daje początek fali, podobnej do tajemniczej przesyłki aparatu telegraficznego bez drutu. Właściwość ta przesyłania myśli wspólna jest zwierzętom i człowiekowi, lecz ten ostatni posiada ją w stopniu daleko wyższym.

Jedyna przyczyna, dla której nie możemy robić praktycznego użytku z owych fal myślowych, jest ta, że umysły nasze nie są dostatecznie wyćwiczone ani w  koncentrowaniu siły potrzebnej do  przesłania jakiegoś określonego wrażenia, ani w odbieraniu po­dobnych udzielanych nam przesyłek. Chcąc rozwinąć w dziecku jakikolwiek talent, muzyczny lub jaki inny, albo też umiejętność, n.p. rachowania, prowadzimy dzień za dniem, rok za rokiem systematyczny kurs nauki. Z początku dziecko nie może wyko­nywać najłatwiejszej pięciopalcówki, najprostszego działania aryt­metycznego, lecz stopniow o przez nieustanną praktykę zdolność ta w nim się rozwija. To samo byłoby, gdyby dzieci uczone były świadomie przesyłać fale myślowe.

Zdolność udzielania i przyjmowania takich wrażeń dzięki systematycznemu ćwiczeniu wyrobiłaby się w nich tak samo, jak każda inna umiejętność. Świat jest tak cudownie urządzony, że każda fala myślowa wywiera pewien wpływ na drugich. Człowiek z umysłem niepo­spolitym, dążący do jakiegoś wytkniętego celu, nietylko słowem i piórem oddziaływa na swe otoczenie: fale myślowe, promieniejące z jego mózgu, są potężnemi czynnikami, działającemi w swój właściwy, tajemniczy sposób, wywierającemi wpływ nieprzeparty na innych, tak, że i oni w końcu zaczynają myśleć tak samo, i zkolei ich umysły wysyłają fale, znowu przez innych wchłaniane.

W ten sposób wpływ, skutek jednej myśli może być wprost nieobliczony. Myśl czysta i szlachetna może zdziałać ogrom nie wiele dobrego, podczas gdy zła posiada taką samą, nieograniczoną niemal potęgę rodzenia złego.

Ciężkie, grube pożywienie wytwarza ciężkie ciało i pospolity, poziomy umysł, z takiego zaś połączenia rodzą się złe myśli. Złe myśli prowadzą do złych czynów, popełnianych zarówno przez tych, w których umyśle owe myśli powstały, jak i przez tych, na których oddziaływują fale myślowe pierwszych. Złą myśl od złego czynu dzieli tylko krok jeden, złe zaś myśli i czyny wywołują chorobę ciała i ducha, równie niechybnie jak pożywienie mięsne powoduje ciężkość i pospolitość ciała i umysłu. Po za tym poniżającym, a nawet wprost upadlającym wpły­wem pożywienia, złożonego z samego mięsa i krwi, zważmy jeszcze, iż zwierzę, wiedzione na rzeź, po większej części znajduje się w stanie trwogi i przerażenia, graniczącego z szaleństwem, miłość bowiem do życia i strach przed śmiercią jednakowo silne  są w zwierzętach jak i w ludziach. Gdy drżące, struchlałe stwo­rzenie, zmordowane katuszami transportu, dostanie się wreszcie w krwawe ręce swego nielitościwego oprawcy, dzika jego trwoga i nieme męczarnie wzruszyłby każdego – z wyjątkiem zobojętniałego rzeźnika – tak samo jak każdego wzruszyłby i oburzył widok ludzkiego życia, poświęconego dla nasycenia znieprawionego ape­tytu na ciało ludzkie.

Ten do najwyższego stopnia naprężenia doprowadzony stan moralny każdego zabijanego zwierzęcia, tak niekorzystnie oddzia­ływa na jego mięso, że gdy to ostatnie spożyte zostanie przez człowieka, to częstokroć w organizmie jego zaszczepia zaród choroby, w duszy budzi myśli zbrodnicze, zakłóca równowagę i harmonję jego ciała i ducha, wobec czego najgorsze następstwa są tylko naturalnym wynikiem tego rodzaju stanu fizycznego i moralnego.

Nadto nie należy jeszcze zapominać i o zgubnym wpływie, jaki wywierają rzeźnicy na tych wszystkich, z któremi się stykają. Żony ich nieraz bywają obecne przy wykonywaniu przez mężów ich wstrętnego zajęcia, myślą o nim, słuchają opowiadania odraża­jących szczegółów; taki zaś widok, takie rozmowy i myśli oddziaływują na mające się narodzić dzieci, i łatwo wszczepić im mogą wrodzoną skłonność do morderstwa lub samobójstwa, którą jeszcze podsycić i spotęgować może wzrastanie dzieci w tak nie­zdrowej atmosferze. Tym sposobem cała rodzina, całe potomstwo rzeźnika może być z góry przeznaczone na zbrodniarzy, obrzydliwe jego zajęcie może się stać przyczyną zwichnięcia życia jego po­ tomków.

Im głębiej zastanawiamy się nad różnorodnemi bezpośredniemi i pośredniemi skutkami mięsożerstwa, tym więcej, odkrywamy złego, grożącego nietylko tym, którzy sami żywią się trupami, ale i przyszłym pokoleniom.

Dr. Drzewiecki

źródło: „Teozofia” październik/listopad 1920r.

]]> Medjum znikające https://tarot-marsylski.pl/medjum-znikajace/ Fri, 17 Jul 2020 12:18:26 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=5151 Czytaj dalej ]]> Czasopismo „La Revue Spirite” podaje opowiadanie przybyłego do Paryża Brazylijczyka L.m. Puite de Queroz o głośnem medjum Carloisie Mirabelli ze San Paolo, okrzyczanym przez dzienniki amerykańskie jako ósmy cud świata.
Gdy Mirabelli był jeszcze subjektem w sklepie z obuwiem, latały w powietrzu pudła z bucikami, przenosiły się w dzień jasny z wystawy sklepowej do rąk medjum w oczach kupców, lub znikały zupełnie. Seansy systematyczne rozwinęły zdolności medjalne Mirabellego w jeszcze dalszych kierunkach.

Oprócz t. zw. aportów, czyli przenoszenia przedmiotów odległych przez mury i szyby, stuków i ruchów sprzętów niedotykanych, zapalania się i gaśnięcia lamp elektrycznych wysoko umieszczonych, wydzielania się w powietrzu różnych woni bez źródła widomego i t.p. zdarzyły się i zjawiska lewitacji przedmiotów lub samego medjum, zjawiska dźwiękowe niezwykłej siły, jak tony bliskie, okresie. mino że jej w ogóle nie było.

U Marabelego mają się naddto ukazywać zjawiska dotychczas niezwykłe rzadkie w naturze medjumicznej i niedokładnie stwierdzone – mianowicie zjawiska dematerjalizacji samego medjum, z których jedno udało się podobno nawet stwierdzić zdjęciem fotografującem, wykazującem zupełne zaniknięcie części ciała u medjum. Jak wiadomo wypadek podobny zanocowano dotychczas tylko u jednego medjum, p. d’ Esperance, której nogi zdematerializowały się do tego stopnia, że omal z krzesła nie spadła.

Otóż u Mirabellego zdarzyć się mają dematerializacje zupełne. Jadąc pociągiem do miasta Santos na seans, znika Mirabelli nagle z wagonu i zjawił się na miejscu seansu jeszcze przed przybyciem pociągu do Santos. Na innym seansie publicznym, przywiązany do krzesła Mirabelli zniknął wraz z krzesłem, a zjawił się równocześnie w sali sąsiedniej.

Zjawy, materjalizujące się przy Alirabellim, są niesłychanie wyraźne i żywotne. Prócz Harun al Raszyda, Rafaeia Sanzio, Torquata Tasso i innych znakomitości historycznych, pojawić się raz miała także Eusapia Palladino, sławne medjum włoskie, zmarłe niedawno.

Nie koniec na tem. Mirabelli udziela w transie swego ciała różnym istotom nieziemskim na pisanie i przemawianie w językach obcych, wcale mu nieznanych i na tematy mu niedostępne, wreszcie ma nadzwyczajne uzdolnienie psychometryczne.

Jeżeli to wszystko okaże się prawdą, będą mieli uczeni w Mirabellim rodzaj genjusza medjumicznego, który łączy w sobie wszystkie uzdolnienia, rozdzielane dotychczas na różne medja, z których każde góruje nad innemi jakąś specjalną właściwością, chociaż niektóre medja łączą ich w sobie po kilka.

Świt.

źródło: Miesięcznik „Odrodzenie”, wrzesień 1925.


Carmine Carlos Mirabelli  – w serwisie wikiepdia

foto- wikipedia.org

 

]]>
O wolości woli. https://tarot-marsylski.pl/o-wolosci-woli/ Mon, 11 May 2020 15:57:02 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=4942 Czytaj dalej ]]> ROZDZIAŁ V.
Na czem polega zagadnienie o wolności woli ?
Uzbrojeni temi wstępnemi uwagami stajemy w obce wiel­kiego zagadnienia. Czy jest wolna wola? czy nie ma wolnej woli? – that is the question, jak mówią anglicy.

Musimy ją ująć, niech nam odsłoni swe oblicze.  Przedstawmy najprzód kwestyję, tak jak ją zwykłe pojmu­ją. Stronnicy wolnej woli powiadają; każdy człowiek czuje że może robić co chce, albo nie robić; czuje, że nic go nie zmusza ażeby postąpił tak albo inaczej, czuje że czyny jego w nim samym mają wyłączną przyczyną. Czuje że z kilku rzeczy może wybrać jedną, wybrać wszystkie, albo żadnej nie wy­ brać, a to niezależnie od wszelkiego przymusu. A więc wo­la nasza jest wolną. Stronnicy konieczności utrzymują ze swej strony: Czło­wiek jest rezultatem wszystkiego tego z czego powstał i co na niego oddziaływa. Wszystko co jest musi być. Każdy czyn jest naturalnem następstwem tego co było poprzednio a więc wrodzonych skłonności, wychowania, doświadczenia ży­ciowego i chwilowych pobudek. Każda myśl nawet jest re­zultatem uprzednich wpływów, skombinowanych z naszą we­wnętrzną naturą. A więc nie ma wolnej woli.

Po czyjej stronie prawda? Tak zwykle stawiają pytanie. Nieuprzedzony czytelnik znajdzie się w niemałym kło­pocie. Prawda! czuję najdokładniej że mogę w każdej chwili wstać lub siedzieć, mówić lub nie mówić. Mogę wybrać z ty­siąca przedmiotów jeden według własnej woli, bez niczyjego przymusu, skoro w jednej chwili mogę zmienić zdanie i inny. Mogę wybierać nawet bez żadnej racyi i po prostu wszystko mi jedno czy wezmę to czy owo a jednak wybieram jedno z nich. Mogę postąpić wbrew wszelkim namowom a nawet na przekór mojemu organizmowi; on chce jeść a ja je­mu każę siedzieć nad robotą.

Co chwila znajduję nowe dowody mojej wolności, z której mogę nawet nieprawnie korzystać, której mogę nadużywać^ która może posunąć się aż do zupełnej samowoli, kaprysu lub uporu; mogę kierować się najniedorzeczniejszem urojeniem, dla tego tylko że mi się tak podoba. Wiem że mogę sobie przez to zaszkodzić a jednak robię tak jak chcę. Któż zaprze­ czy że możemy rozkazywać według własnej woli, działać z własnej pobudki? Rozkazujemy podwładnym, a jeśli nas nie słuchają, gromimy ich i karcimy. To wszystko dowodzi jak najwyraźniej, że jesteśmy wolni i że drugich także uznajemy za wolnych a nie za machiny z konieczności działające. Gdyby oni bowiem nie mieli wolnej woli i musieli nam być z konieczności nieposłusznymi, to wtedy nasze rady, zachęty, przestrogi, rozkazy, byłyby niedorzeczne i bezskuteczne, a ka­ry niesprawiedliwe i dzikie. Jakiż wtedy można by uczynić wyrzut człowiekowi zdradzającemu czyje zaufanie, skoro na swoje usprawiedliwienie przytoczyłby że zdradził z fatalizmu, z nieprzepartej konieczności ?

Zrobiwszy co niedobrze, gniewasz się na siebie samego, żałujesz żeś to zrobił, dla tego boś jest przekonany wewnętrz­nie żeś mógł postąpić inaczej, lepiej zrobić, lub całkiem zanie­chać !“

Każdy więc jest żywo przeświadczony o tej prawdzie, że wola nasza nie jest bynajmniej uległą mechanicznej konieczno­ści tak jak np: kółka w zegarku. (^) Koniecznością jest ażeby zegarek pokazywał godziny jeśli tylko jest nakręcony i nie

(1) Dusza człowiecza. Nowy i zupełny wykład nauki o duszy p. Ale­ksandra Eysińkiego. Dzieło aprobowane przez władzę duchowną. Warsza­wa 1804 T. I. str.

może robić nic więcej nad to do czego jest przeznaczony – ja przeciwnie mogę robić co chcę i co chwila robić co innego. Ba! ale z drugiej strony, odpowie nieuprzedzony czytel­nik, nie można powiedzieć ażeby i determiniści niemieli pew­nej racyi. Wszakże to wszystko co robię w danej chwili nie wzięło się, tak, ni stąd ni z owąd, każda rzecz ma swoją przy­czynę, a każda przyczyna z konieczności wywołuje pewne skut­ki. Dajmy na to że w tej chwili czytam książkę, robię to z własnej woli, ale nie czytałbym jej gdyby nie to że mnie zaciekawia, gdyby nie to że nie potrzebuję robić nic innego, gdyby nie to żem ją dostał, gdyby nie to że mnie nauczono niegdyś czytać, i t.d. i t.d. Mogę w każdej chwili przestać czytać, to prawda, – ale nie bez powodu; czuję że choćbym tego powodu nie spostrzegł, musiałby być jakiś i nie wierzę ni­gdy jeśli mi powiedzą że ktoś tam zrobił to lub owo  bez ża­dnego powodu.

W ostatnim razie przypuszczam że zwaryjował, jeśli nie mogę znaleść innej przyczyny. Nie słyszałem nigdy ażeby ktokolwiek spełnił jaki czyn dowolny bez dostatecznie usprawiedliwiających powodów. Nie słyszałem nigdy ażeby człowiek zdrowy na ciele i umyśle, zadowolony z życia i z ludzi, na raz, zastrzelił się. Chyba przypadkiem. Ależ i przypadek sam się nie stworzył, tylko wynikł z pewnego zbiegu okoliczności. Jesteś dajmy na to poczciwym człowiekiem, ale czy byłbyś nim gdybyś się urodził ze złemi skłonnościami, gdyby od dzieciń­stwa prowadzono cię do złego, gdybyś był otoczony najgor­szymi ludźmi i żadne doświadczenie życia nie zmusiło cię do zmiany twego postępowania?  Wszystkie zaś przyczyny mają znów swoje przyczyny, wynika stąd bardzo prosty wniosek że wszystko co jest, jest naturalnym wynikiem tego co było.

Tak więc węzeł naszej kwestyi zagmatwał się do reszty. Czyżby obie strony miały mieć słuszność ?

Podobno najłatwiejszym sposobem uskutecznienia pewnej roboty, jest przedewszystkiem ten, który każe nie robić  go od razu, lecz podzielić robotę na części i stopniowo doko­nywać jednego po drugiem.

Zastosujmy się do tej rady.

W tym celu najprzód oczyśćmy kwestyję z nienależących do niej domieszek, inaczej wszystkie wywody doprowadzą tyl­ko do takiego rezultatu, jaki zwykle bywa wypływem naszych potocznych sporów o wolną wolę.
W przytoczonych tyradach pro i cora, był przedewszystkiem jeden błąd powszechny, który prowadzi do chaosu by­ła pomięszana kwestyja wolności osobistej z kwestyją wolnej woli.

Jedna z drugą nie ma najmniejszego związku, chociaż po­spolicie bierzemy je za jedno.

Wolność osobista polega na możności postępowania we­ dług własnej woli, o ile na to pozwalają ograniczenia zewnętrz­ne, do jakich należą; prawo i wszelkie przeszkody zewnątrz stawiane nam przez naturę lub innych ludzi. Takiej wol­ności nikt nigdy nie przeczył i nie może przeczyć, bo jest za nadto oczywistą  i byłoby równie śmiesznem wątpić o jej istnieniu, jak o swojem własnem.

Przeciwnie sprawa wolnej woli jest kwestyją czysto psy­chologiczną i istnienie wszelkich ograniczeń zewnętrznych nie ma dla niej najmniejszego znaczenia.  Ludzie mogą mi prze­szkodzić jeśli chcę kogoś zabić i postawić pod tym względem nieprzepartą zaporę mojej wolności zewnętrznej, ale nikt nie może zabronić mi chcieć zabójstwa. – A o to właśnie chodzi w kwestyi wolnej woli. Nie w tem leży wątpliwość czy mogę działać jeśli chcę, lecz w tem, czy mogę chcieć działać, chociaż

(1) Nawet niektórzy filozofowie chcąc załatać luki, jakie pow­stają w rozumowaniu gdy brakuje dowodów pozytywnych czynią to przy pomocy ciągłego przeskakiwania z jednej kwestyi do drugiej. Na takiem niezręcznem pomięszaniu wolności osobistej z wolnością woli oparty jest cały rozdział o wolności woli w dziele Gołuchowskiego; Dumania nad najwyższemi zagadnieniami człowieka. Wilno i86i. T. II. str.l

nie ma przyczyny z której by to moje chcenie mocą konieczności wypływało? Nie chodzi tu o samowolę w działaniu lecz o sa­mowolę w chceniu.

Dowódca wojska postanawia ażeby dany korpus poszedł  do ataku.  Wojsko go słucha ponieważ ma prawo rozkazywać, ale może go nie usłuchać jeśli mu tego prawa nie przyznaje. I dowódzca i wojsko używają w takim razie wolności osobistej która może być obustronnie ograniczoną. Ale czy obie te strony mają wolność chcenia lub nie chce­nia w danej chwili, t. j. czy przy jednych i tychże samych sa­mych warunkach postanowienie dowódzcy lub wojska mogło po­ wstać lub nie powstać, to inna kwestyja.

Jednem słowem zagadnienie o wolności woli leży nie po­między wolą i czynem lecz pomiędzy tem co poprzedza wolę a samą wolą. Nie chodzi o to czy dany czyn mógł powstać lub nie powstać, ale o to czy dane postanowienie mogło powstać lub nie powstać.

Kwestyja wolnej woli jest kwestyją przyczynowości  woli. Cała sprawa mieści się wtem jednem pytaniu; czy jest przy­ czyna i co jest przyczyną postanowień woli? Nie chodzi tu o ograniczenie woli już istniejącej, lecz o przyczynę mającego po­wstać postanowienia. Kwestyja wolnej woli nie jest w niczem zależną od tego czy ten u którego tę wolność psychologiczną badamy, jest osobiście wolnym, lub też okutym w kajdany. Nie chodzi tu nawet o ograniczenia czysto wewnętrzne. Pod tym względem dla popędu niemoralnego ograniczeniem jest po­ pęd moralny, i nawzajem, popęd niemoralny jest ogranicze­niem wolności popędu moralnego. Dla tych moralistów (nale­żałoby raczej powiedzieć memoralistów) którzy jak L. Feuórbach sprowadzają szczęście ludzkie do zmysłowości, wszelkie prawa moralne są ograniczeniem wolności. ,,Chcąc człowieka pole­pszyć mówi on, trzeba go uszczęśliwić; chcąc go uszczęśliwić trzeba go doprowadzić do źródła wszelkiego szczęścia, do zmysłowości.“ ,,Chrześcijaństwo zbawiło ducha od cielesności, ale czas aby zbawiono cielesność od ducha.“ (*)

(*) Cyt. w rozpr. Prof. Struvego „O istnieniu duszy“. Warszawa 1867 str.

Przeciwnie dla prawdziwych moralistów dobrowolne po­słuszeństwo prawom moralnym jest najwyższym stopniem wol­ności. (*)

Ale wszelkie ograniczenia już istniejącego postanowienia, czy to zewnętrzne czy wewnętrzne w niczem nie zmieniają kwestyi. Dla psychologa rzecz sprowadza się do pytania o przyczynowości naszej woli. Ograniczenie jednego popędu przez drugi jest, odnośnie do każdego z nich, ograniczeniem jego wolności zewnętrznej podobnie jak ograniczeniem wolności ze­wnętrznej całego organizmu jest tamowanie jego woli. Każdy popęd dąży do nasycenia – a że takich popędów może na raz występować więcej przeto powstanie między niemi Darwinowska walka o byt i w tej walce jeden będzie ograni­czał zewnętrzną wolność drugiego, tak jak w życiu zwierząt wolność jednych gatunków zwierzęcych ogranicza się wolnością drugich – ale nie na tem polega kwestyja – i tu bowiem nie może być sporu; gdzie są dane popędy tam rezultat ich walki będzie naturalnem następstwem ich siły. O tem trudno wąt­pić – ale Wątpliwość na tem się zasadza czy my mamy władzę tworzyć nowe popędy które by mogły pokonać te jakie w danej chwili wystąpiły.

Przypuśćmy że wszystkie moje obecne popędy domagają się ażebym poszedł spać – czy ja mam władzę stworzyć taki nowy popęd, który nie miał podstawy bytu w organizmie, ale który ja sam wytworzyłem i którym mogę wszystkie obecne popędy zmusić do milczenia. Czy mogę postanowić czuwać chociaż nic mnie do tego nie skłania? Oto pytanie dotyczące właśnie psychologicznej wolności woli. Jeśli wola nasza jest koniecznem następstwem ogółu popę­dów występujących w danej chwili – to nie ma woli samowol­nej, samotwórczej.

(*) Między innemi z nowszych autorów Dr. Despine uważa za wolne tylko te akty woli w których występuje poczucie moralne (Psychologie na­turelle 3 t. Paris

Jeśli my mamy władzę postanawiania niezależnie od ogó­łu popędów jakie występują, w danej chwili – to istnieje wola samowolna, samotwórcza. Cousin określa naszą wolność chce­nia w ten sposób, że ,,my mamy świadomość, wtedy gdy chce­ my, że moglibyśmy chcieć wprost przeciwnie, nie wyczerpując się wcale, tak że gdyby moja wola zmieniła dziesięć razy, sto razy swoje chcenia, siła chcenia pozostaje najzupełniej całą tąż samą, chociaż wiecznie rozmaitą w zastosowaniach, mogącą w każdej chwili zrobić to czego nie robi albo nie zrobić tego co robi. Na tem właśnie polega pełność i rzeczywistość wol­ności.“ (’)

Taka wola nie może zależeć od popędów, skoro przy da­nych warunkach, przy jednych i tychże samych popędach, czuje, jak nas zapewnia Cousin, że mogłaby postanowić wprost przeciwnie aniżeli postanawia. Według Prof. Struvego wolna wola jest taką przyczyną naszych czynów po za którą nie ma już innych przyczyn, jest przyczyną ostateczną. „Wolna wola, czysta samodzielność, jest przyczyną wyłączającą wszelkie dalsze pytania; dla czego tak a nie inaczej działa?“

To określenie jest zgodne z poprzedniem. Tak pojęta wola jest siłą przyczynową naszych działań, odciętą od wszelkiego uprzedniego łańcucha przyczyn; jest przyczyną, sama nie mając przyczyny. Jest to bez wątpienia najdokładniejsze określenie woli samotwórczej. – Podobną definicyję przedsta­wił Kant; według niego kwestyja polega na tem, czy wola może sama z siebie dać początek łańcuchowi zjawisk już w dalszym ciągu mocą konieczności następowały po sobie.

(Kant uważał wolę za byt odrębny istniejący niezależnie od te­go lub owego chcenia). – Hegel przez wolną wolę rozumie

(1) Hist. de la phil. dn XVIII Slócle p. Victor Cousin Porów: w prze­kładzie polskim M. Gliszczyńskiego, T. II. str. 290.
(2) O istnieniu duszy i jej udziale w chorobach umysłowych p. Dr. Prof. Henryka Struve. 1867 str.

taką, która może skłaniać sama siebie.  Mili zgodnie z Ha­miltonem którego krytykuje, za wolną wolę, uważa taką wolę, która mogłaby działać bez przyczyny. Wprowadzenie zasady przyczynowości do objawu naszych pożądań i po­stanowień, przyczynowości wymagającej stałych i niezmiennych skutków od stałych i niezmiennych przyczyn, jest zaprzecze­niem takiej wolnej woli. Samo wolność woli daje się pojąć tylko jako wyłamanie się naszej duszy z pod praw przyczynowej za­leżności.  Jeśli nasze postanowienia mają swoje stałe i nie­ zmienne przyczyny to w pewnych danych warunkach nie mogą nie powstać czyli że my nie mamy wolności woli w tem zna­czeniu w jakiem ją pojmują obrońcy duchowej samowoli.

Dla uprzytomnienia istoty naszego zagadnienia, weźmy przykład i wyjaśnijmy na nim punkta sporne. W tej chwili postanowiłem przedstawić czytelnikowi przy­kład, na którym by można objaśnić istotę zagadnienia o wol­ności naszej woli. Postanowienie to powziąłem, jakkolwiek o niem przedtem nie myślałem, równie jak nie przyszło mi przez myśl że właśnie ten a nie inny przykład wybiorę. Otóż to postanowienie, ten akt mojej woli, odkreślam w myśli wraz z chwilą obecną, od wszystkiego tego co ją poprzedziło, od uprzedniego stanu mojej duszy, od uprzedniego stanu mego cia­ła, od wszystkich moich uprzednich uczuć, wyobrażeń, przeko­nań i popędów, od wszystkich wrażeń jakie kiedykolwiek ode­ brałem, od wszystkich wrażeń jakie w tej chwili odbieram i pytam się; Czy ten akt woli, to postanowienie objaśnienia rzeczy na tym mianowicie przykładzie jest naturalnem, przyczynowem, koniecznem następstwem wszystkich uprzednich warunków istniejących w mojej duszy i zewnątrz niej, czy też jest faktem odosobnionym, samoistnym, który jakkolwiek po­ wstał w danej chwili, ale mógł w tychże samych warunkach wewnętrznych lub zewnętrznych nie powstać? Tak lub nie?

Jakikolwiek weźmiemy przykład czyj|(to z zakresu historyi, czy z życia potocznego, czy ze sfery najpospolitszych czy naj­mniej pospolitych objawów woli -zawsze pytanie będzie i to samo; albo dany akt woli jest samoistnym, samodzielnym, samotwórczym, dla którego ani przeszłość ani zewnętrzność nie była konieczną przyczyną, albo też jest bezpośrednim, natural­nym, koniecznym wynikiem tego co go poprzedziło i co jego powstaniu towarzyszy.  Tak, lub nie ?

Jeśli tak to znaczy: 1-0 że przy danych uprzednich i obecnych, zewnętrznych i wewnętrznych warunkach, dany akt woli nie mógł nie po­ wstać: 2-0 że jeśli wyobrazimy sobie dwóch ludzi identycznych pod każdym względem, mających absolutnie jedną i takąż samą organizacyę przyrodzoną, jedne i takież same usposobienia, zdol­ności i skłonności duchowe, na których oddziaływały absolut­ nie jednakowe wpływy wychowania i w ogóle otoczenia, którzy doświadczyli w życiu bezwzględnie identycznych uczuć w je­dnakich okolicznościach, którzy wreszcie w chwili obecnej znaj­dują się wobec jednych i tych samych warunków to i po­stanowienia woli tych dwóch ludzi będą w danej chwili iden­tyczne.

3-0 że jeśli w obecnych warunkach zewnętrznych i wew­nętrznych, albo też tylko wewnętrznych (na skutek zmian uprzednich zajdzie zmiana to i w postanowieniu człowieka zajdzie zmiana. Ze zatem jeśli w jednakowych warunkach zewnętrz­nych raz i drugi raz, postanawiamy rozmaicie, to znaczy że jakkolwiek to co nas otacza nie uległo zmianie, ale nasze zapa­trywanie się na to co nas otacza musiało uledz zmianie na sku­tek uprzednich zmian wewnętrznych.

Przeciwnie; jeśli nie, to znaczy; 1-0 że przy danych uprzednich i obecnych, zewnętrznych i wewnętrznych warunkach, dany akt woli mógł nie powstać; 2-0 że jeśli wyobrazimy sobie dwóch ludzi identycznych pod każdym względem, mających jedną i takąż samą organizacyję przyrodzoną i t.p. i t.d. to pomimo to wszystko jeden z tych ludzi może postanowić inaczej, drugi inaczej, lub nawet

Wcale nie zrobić żadnego 3-0 że, czy to w obecnych warunkach zewnętrznych i wewnętrznych, zajdzie jakakolwiek zmiana, lub też nic się nie zmieni, to i w pierwszym i w drugim razie postanowienie woli pozostanie zawsze niezależnem od tych wszystkich okoliczności, t. j. może być takie lub owakie, twierdzące lub przeczące, sta­nowcze lub niestanowcze, a nawet może wcale nie powstać.

Oto pytanie: tak, lub nie? Innej drogi nie ma. Każde ustępstwo od jednej z tych dwóch opinij byłoby przyjęciem drugiej. Je­żeli wola może raz działać w zupełnej przyczynowej zależności, drugi raz bez żadnej przyczynowej zależności choćby raz je­den tylko, to znaczy że jest samowolną, samotwórczą. Jeśli wola nie może działać, raz w zupełnej przyczynowej zależności, drugi raz bez żadnej przyczynowej zależności, to znaczy że nie jest samowolną, samotwórczą.

Tak, lub nie.

źródło: “O wolności woli” – rozdział V, Julian Ochorowicz, Warszawa 1871

]]>
Teoryja woli https://tarot-marsylski.pl/teoryja-woli/ Sun, 10 May 2020 19:39:19 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=4934 Czytaj dalej ]]> TEORYJA WOLI.
ROZDZIAŁ I.
Psychologiczne podstawy objawu woli.

Całe nasze życie duchowe spoczywa na jednym zasadni­ czym fakcie. Bez niego umysłowy, uczuciowy i moralny rozwój naszej duszy byłby niemożebnym. Tym zasadniczym faktem jest rozróżnienie siebie od tego co nas otacza „ja” od „nie ja” jak mówią filozofowie.*  Do­ póki ten fakt wewnętrzny nie spełni się, dopóty niema właści­wego życia duchowego, dopóty pozostajemy w granicach bez­wiednej natury, stanowiąc nieodrodną cząstkę otaczającej nas materyi.

Nasza instalacyja w świecie zjawisk, nasze wystąpienie  wpośród sił przyrody jako samodzielnej siły duchowej, datuje się dopiero od chwili owego pierwszego aktu naszej samowiedzy Od tej chwili jesteśmy obywatelami świata. Akt wewnętrzny o którym mowa, jest aktem naszej samowiedzy, ponieważ wiedzieć o sobie jest to spostrzegać różnicę jaka zachodzi pomiędzy mną a tem co mnie otacza, pomiędzy tym który widzi a tem co jest widziane.
Bez tej przeciwstawności niema życia duchowego, niema właściwej czynności duchowej. Dusza nasza jest siłą równie bezwiedną jak i reszta sił przyrody, dopóki w niej nie ustali się owa przeciwstawność dwóch światów, wewnętrznego i ze­wnętrznego. Chwila w której przestajemy przeciwstawiać wewnętrznej rzeczywistości przedmiotowej, naszą rzeczywistość wewnętrzną podmiotową, jest chwilą przejścia do bez wiedzy.

Odnośnie do naszego organizmu, punktem centralnym dla obu światów jest nasze ja. W niem zbiegają się promienie owego koła wszechzjawisk, którego okrąg pozostaje niedościgłym dla najśmielszej fantazyi. – Czuję światło gwiazdy na milijardy mil odległej od mego oka zarówno jak i wrażenie bólu w głębi własnej duszy. Gwiazda nie jest moją, ale ból jest moim. Czy gwiazda zagaśnie, czy nowem światłem za­ błyśnie, ja czuję mój ból, czuję że nie przestałem być tem ozem byłem. Zmieniając miejsce mogę zmienić wszystkie przedmioty, które widzę, oprócz własnego ciała. Idzie ono za mną wszędzie gdzie idę i nie może chodzić inaczej. Jeśli dotykam przedmiotu zewnętrznego który widzę, to czuję tyl­ko wrażenie oporu idące przez rękę, ale dotykając swojej ręki, czuję zarazem i rękę która dotyka i rękę która jest dotkniętą.

Wreszcie, doświadczam w każdej chwili uczuć, których nigdy nie wywołuje sam przedmiot zewnętrzny i które trwają nie­ zależnie od wrażeń zewnętrznych, np. uczucie głodu, pragnienia, bólu wewnętrznego, zmęczenia, i t.p.

Oto podstawy zmysłowe ustalające w naszej duszy poczu­cie różnic zachodzących pomiędzy ja i nie ja.

W znaczeniu powyższem pojęcie ja obejmuje granice na­szego ciała, jego powierzchnię. Jest to znaczenie najobszer­niejsze. Kiedy mówię: „byłem wczoraj tam a tam”, to rozu­miem przez siebie cały mój organizm fizyczny i duchowy. Ale władza abstrakcyi, władza odrywania jednej treści od dru­giej, pozwala nam nadawać temu pojęciu więcej szczegółowe znaczenie. – Kiedy mówię: „byłem zawszę uczciwym człowie­kiem” to przez siebie nierozumiem mojego ciała, ale raczej tylko moją duszę. Albo kiedy mówię: „staram się pokonać zmęczenie mego ciała” –  to wyraźnie przeciwstawiam moją du­szę, jako siebie, memu ciału jako czemuś zewnętrznemu.

Mogę nawet w duszy przeciwstawiać pojedyncze objawy ducho­we uważające jeden z nich za swoje ja. – „Jako ojciec cię” mówił Manlius Torquatus do syna, „jako wódz skazuję cię na śmierć.” W pierwszem zdaniu Ja identyfikuje się z mi­łością ojcowską, w drugiem z obowiązkiem wodza. Nawet chwilowy popęd może reprezentować nasze ja. „Chcesz jeść ? ” – Nie chcę, – albo zresztą mogę skosztować.”- Ja chcę i ja nie chcę jeść. – Jedno Ja chce co innego a drugie co in­nego, przytem oba mogą być tylko chwilowe, ponieważ w obu tych razach poczucie Ja identyfikuje się z pojedynczemi popęda­mi. Nareszcie kiedy mówię że „nasze ja jest punktem central­nym dla całego koła zjawisk przyrodzonych” to nie oznaczam bliżej co przez to ja rozumiem, wymawiam tylko wyraz, któ­ry jednakże przez swoje skojarzenie z przytoczonemi wyżej grupami zjawisk, nie przestaje być zrozumiałym. Nie wymieniam co chcę w tej chwili przez ja oznaczyć, ale czytelnik przypomina sobie choćby niejasno faktyczną treść tego oderwanego pojęcia i to nam daje możność porozumiewania się za pomocą wyrazów symbolizujących pewną grupę uogól­nionych zjawisk.

Tak więc możemy pojęcie ja uszczuplać, koncentrować  i odosobniać nie tylko od wyobrażenia naszego ciała, ale nawet od reszty objawów duchowych. – Metafizycy którym nieraz udaje się posuwać abstrakcyję aż do absurdu, utrzymują na­ wet że nasze ja jest czemś zupełnie odrębnem jeszcze od tych wszystkich zjawisk któreśmy wymienili Ale będzie to tylko gra wyrazów. Nie można wyobrażać sobie, lub mieć poczucie tego co niema żadnej treści. Pojęcie ja jest tylko uogólnie­niem, łącznikiem tysiąca zjawisk wewnętrznych na podstawie ich wspólnego charakteru, tak jak pojęcie nie ja jest uogól­nieniem, łącznikiem tysiąca zjawisk zewnętrznych na podsta­wie ich wspólnego charakteru – ale pojęcie i poczucie ja, w oderwaniu od ciała, w oderwaniu od duszy, od wszelkich myśli,’ uczuć, popędów, wspomnień i nadziei szczegółowych jest tylko wyrazem symbolizującym pojęcie, w którem wszyst­kie te pojedyncze stany duszy wzajemnie się zacierają, zaś w oderwaniu od tego pojęcia, Ja nie jest już niczem, wymówię wyraz: barwa, to czytelnik wie o co idzie, jakkolwiek w pojęciu które ten wyraz symbolizuje wszystkie szczegółowe barwy wzajemnie się zlewają i zacierają – lecz gdybym ze­ chciał utrzymywać że barwa ma byt rzeczywisty w oderwaniu od wszystkich kolorów, nie doszlibyśmy nigdy do ładu. Pojęcie jest jak widzieliśmy zmiennem co do szczegó­łowej treści, niemniej jednak pozostaje ono stale środkowym punktem naszych wyobrażeń. Jedno i drugie nietrudno wytłómaczyć. Pojęcie ja jest zmiennem ponieważ w życiu naszej duszy co chwila inny utwór duchowy przywłaszcza sobie przo­downictwo w zakresie pozostałych: co chwila o czem innem myślimy, co innego czujemy a tem samem i czego innego po­ żądamy.

Poczucie jest zmiennem ponieważ inne wrażenia składają się na nie gdy jestem zdrów, inne gdy jestem chory, inne gdy jestem dzieckiem, młodzieńcem lub starcem, inne gdy jestem głodny, zmęczony, śpiący lub przejęty namiętno­ścią. Są wypadki które nas w jednej chwili czynią niepodo­bnymi do siebie. Niemniej jednak pojęcie i poczucie ja jest trwałem, po­nieważ wrażenia które się na nie składają są bezustanne. Dopóki żyję i mam świadomość muszę czuć swoje ciało i choćbym na nic nie zwracał uwagi, wrażenia od skóry, mię­  śni i wnętrzności nie przestają dochodzić do mózgu, a przerwa­nie ich zawiesza objaw samo wiedzy. W tej chwili wystarcza nam fakt doświadczalny że poję­cie i poczucie ja zrodzone pierwotnie na gruncie różno­rodności wrażeń zewnętrznych z wrażeniami wewnętrznemi, w miarę rozwoju umysłowego stopniowo się uduchownia, po­zwalając nam nie tylko odróżnić nasz organizm od świata­ zewnętrznego, ale także naszą duszę od naszego organizmu, nasze myśli od naszej duszy, naszą myśl o danej myśli od niej sa­mej. Siła i jasność tego rozróżnienia jest miarą rozwoju na­ szych władz duchowych. Potęga umysłu polega na stopnio­wym wzroście władzy odczuwania najdelikatniejszych różnic, bez zboczenia z zakresu zjawisk na pole pustej

Mamy więc dwa bieguny zjawisk; przed nami – materyja, w nas – duch.

Oddziaływanie materyi na ducha za pośrednictwem ner­ wów czucia nazywamy wrażeniem. Oddziaływanie ducha za materyję na pośrednictwem ner­wów ruchu nazywamy czynem.

Świat nam daje wrażenia, my mu dajemy czyny. – Prąd dośrodkowy dosięga swego celu w ognisku świadomości, w po­czuciu ja – prąd odśrodkowy rozprasza swe objawy w bez­miarze zjawisk.

Siedliskiem poczucia Ja jest mózg. Drogą do mózgu są nerwy czucia, drogą od mózgu -nerwy ruchu. Innych komunikacyj ze światem zewnętrznym niema. Duch któremu by ode­brano nerwy czucia i nerwy ruchu, jeśliby istniał sam w sobie, przestałby istnieć dla nas.

Ale nerwy czucia nie są bezpośrednio wystawione na działanie świata zewnętrznego, podobnie jak nerwy ruchu nie ­mogą bezpośrednio objawiać ludzkiej woli. Najdelikatniejsze koniuszczki nerwów czucia rozgałęziają się w tkankach wrażliwych, w skórze i przeobrażonych z niej organach, zwanych organami zmysłów. Samym nerwem optycznym przy najzdrowszym mózgu nie można widzieć, sa­mym nerwem akustycznym słyszeć i t. p. bez pośrednictwa odpowiednich organów.

Podobnież sam nerw ruchu nie może dać objawu woli; on tylko przelewa swe podrażnienie na włókna mięśniowe, które kurcząc się wprawiają w ruch kości lub błony, do których się przyczepiają, a tem samem i całe członki jak np. ręka, złożone z tych elementów Cała nasza zewnętrzna działalność jest ru­chem mięśni.

Chodzenie, pisanie, mówienie, wyraz twarzy i t. p. są ru­chem mięśniowym wywołanym przez pośrednictwo nerwów ru­chu idących od mózgowia. Nie jesteśmy w stanie wyrażać na­szej woli inaczej jak przez ruchy mięśniowe. Nawet wyraz oczu jest niemożliwym bez odpowiedniego układu powiek a więc ruchów. Wrażenia pochodzące od przedmiotów leżących zewnątrz naszego ciała lub na jego powierzchni nazywamy wrażeniami zewnętrznemi, pochodzące zaś z wnętrza ciała (jak np. wraże­ nie głodu) nazywamy wrażeniami wewnętrznemi. Jedne i dru­gie ażeby dojść do mózgu potrzebują na to nerwów czucia, które mogą przewodzić prądy tylko w kierunku dośrodkowym. Wrażenia zewnętrzne czy wewnętrzne doszedłszy do mózgu mogą się stać świadomemi. Mówię „mogą” nie zaś „stają się“ ponieważ tysiące wrażeń dochodzących do mózgu nie dochodzą jednak do świadomości. Niezaprzeczony uwagi wystarczy dla uprzytomnienia tej prawdy, że ażeby dane wrażenie stało się świadomem potrzebny jest pewien warunek wewnętrzny obok innych zewnętrznych. Tym warunkiem wewnętrznym jest, jeśli się tak wolno wyrazić, zetknięcie danego wrażenia z po­czuciem ja, wytworzonem przez inne wrażenia, i tylko skombinowanie się tych dwóch różnorodnych pierwiastków może wyrodzić akt rozróżnienia, akt świadomości. Jeśli wrażenie zewnętrzne przeważa, to wytworzy się akt świadomości objektywnej, jeśli pierwiastek wewnętrzny przeważa, to wytworzy się akt samowiedzy.

Każde wrażenie wbiegając do mózgu, do owego zbiorni­ ka wrażeń, zastaje tam pewien stan żywotności od którego za­ leży los jaki je spotka i zmiany jakie wywoła w wewnętrz­nej lub zewnętrznej pracy ducha.

Jeśli działalność mózgu jest uśpioną, krew zbyt słabo do­ pływa, to wrażenie na taki grunt padające pozostanie bez skutku; opór sparaliżowanych chwilowo tkanek będzie za sil­nym ażeby dane wrażenie nie wyczerpało na nim swej siły ruchu jaką z sobą przyniosło, i pozostanie jak było nieświadomem. Jeśli przeciwnie mózg jest czynnym, jeśli krew z tlenem napływa w dostatecznej ilości a działalność tkanek sprowadza szybszą odnowę materyi, jeśli fale wyobrażeń i uczuć są w pełni działania wówczas wbiegające do mózgu wrażenie mo­że się stać świadomem. Mówię jeszcze „może” ponieważ i taki grunt upadłszy, dane wrażenie niestanie się świadomem, je­śli natrafi na przeciwny prąd psychiczny i nie będzie dość silnem ażeby go pokonać i przedrzeć się do poczucia ja, dopóki się zaś te dwa pierwiastki nie skojarzą dopóty nie nastąpi akt poczucia różnicy, dopóty dane wrażenie pozostanie nieświadomem.

Wrażenie które się stało świadomem wchodzi w skład naszej duszy. Może ono zapaść na nowo w bez wiedzę i znowu być powołanem do świadomości, ale zawsze nie przestaje być siłą którą świat zewnętrzny złożył duszy w depozycie. Ta­kich wrażeń tysiące odbieramy codziennie. Tym sposobem mózg staje się zbiornikiem i kondensatorem niezmiernej potęgi utajonej, potęgi która uczuciem obejmuje ludzkość, myślą odkrywa nowe światy, czynem panuje nad przyrodą, Wrażenie świadome staje się wyobrażeniem.

Jeśli od przedmiotu zewnętrznego promienie światła padają w moje oko, to na siatkówce (*) tworzy się obraz tego przedmio­tu, lecz obraz ten jest jeszcze tylko fotograficznem odbiciem danego przedmiotu w miniaturze. Dopiero gdy podrażnione tym obrazem odpowiednie włókienka nerwu wzrokowego prze­ niosą cząstkowe wrażenia barw i światła do samego mózgu i tam wrażenia te zostaną przez poczucie ja ujęte, wrażenia które były obrazem w oku, stają się w mózgu wyobrażeniem. Podobnież świadomie ujęte wrażenie dźwięku staje się wyo­brażeniem dźwięku, wrażenie zapachu wyobrażeniem zapachu i t.p. W każdej chwili w duszy naszej ustala się tysiące wyobrażeń otaczających nas przedmiotów. Ale wyobrażenia te pozostają dla nas obojętnemi, nie budząc żadnego szczególnego zajęcia. Tak np. idąc ulicą, widzę tysiące kamieni których wyobrażenie tworzy się w moim umyśle ile razy tylko na nie spojrzę, ale treść tych wyobrażeń pozostaje dla mnie najzupełniej obok

(*) Siatkówka (retina) jest błonką wyściełającą głąb oka, w której rozgałęziają się najdrobniejsze koniuszczki nerwu wzrokowego przewo­dzące wrażenie do mózgu.

Wszystko mi jedno ile tam było tych kamieni, jaki każdy z nich miał kształt, jaka. barwę, gdzie łeżał ten a gdzie ów. Patrzyłem na nie i wyobrażałem je sobie w danej chwili, ale te wyobrażenia szczegółowe nie budziły we mnie najmniej­szego zajęcia, ani mi się podobały ani nie podobały. Takie ujmowanie przedmiotu ze względu na samo jego istnienie, zowie się właściwem wyobrażaniem.

Wyobrażam sobie że w tej chwili kamienie te leżą tak jak wówczas, wyobrażam sobie że jeśli ich jest tysiąc to gdy­ by do nich dodać drugie tyle, byłoby ich dwa tysiące,­ wyobrażam sobie że dwie linije równoległe nigdy się z sobą nie przetną, że w tej chwili zapewne już latarnie pogaszono na mieście, że wiadomości z Kochinchiny, które wyczytałem w ga­zecie mogą być prawdziwe, że o dwa kroki przede mną jest ściana po której chodzi mucha. Wszystko to będzie tylko ujęciem faktu ze względu na samo jego istnienie, czyli ujęcie prawdy objektywnej wyobrażeniem. Wyobrażanie jest odbi­janiem się zewnętrzności w naszym umyśle. Odgrywamy w tym razie po prostu rolę zwierciadła które z równą obojętnością odtwarza w sobie obrazy najwspanialsze i najwstrętniejsze. Lecz przypuśćmy że idąc ulicą, potknąłem się o jeden z owych kamieni i silnie stłukłem nogę. W skutek stłuczenia dobiega do mózgu wrażenie bólu. Wrażenie to stawszy się świadomem rodzi wyobrażenie bólu lecz w tem wyobrażeniu przedmiot zewnętrzny kamień; nie ze względu na samo jego istnienie ale przeciwnie tylko ze względu na skutek tego jego istnienia dla mnie, t. j. jak w danym razie, ze względu na stłuczenie o które mnie przyprawił. Takie ujęcie oddziaływania objektywnego ze względu na naszą istotę, zowie się  uczuwaniem i jako uczucie przestaje być obojętnem i staje się przyjemnem lub nie przyjemnem. Uczuwam, to znaczy że to co ujmuję świadomie podoba mi się lub nie podoba, sprzyja lub nie sprzyja, budzi wstręt łub upodobanie mniej lub więcej silne ale nigdy

Zatem uczuciem nazywamy świadomość przyjemnego lub i przykrego stanu naszej istoty. O ile wyobrażenie prowadzi nas do ujęcia prawdy nieza­leżnie od tego czy ona odpowiada lub nie, naszym upodoba­niom, o tyle uczucie prowadzi nas do ujęcia prawdy, wyłącznie ze względu na to czy ona odpowiada lub nie, naszej organizacyi, naszym upodobaniom. Zatem wyobraża nie jest natury objektywnej uczuwanie zaś natury subjektywnej. W pierwszem nie chodzi nam o nas, lecz o przedmiot, w drugiem nie chodzi nam o przedmiot lecz o nas samych, (np. wyobrażam sobie szpilkę, czuję ukłócie szpilki).

Ale w jednym i drugim razie nasz udział w ujmowaniu wrażeń jest przeważnie bierny; w pierwszym razie przedmiot narzuca mi się sam przez się jako byt objektywny, w drugim razie byt objektywny narzuca mi swój wpływ na mnie Ja w obu razach jestem tylko świadomem i czującem zwierciadłem, które odbija to co przed niem stawią.

Lecz te wyobrażenia które się w nas wytworzyły, te uczu­cia któreśmy doświadczyli, nie giną w naszej duszy wraz z przedmiotem który je wywołał. Jak dyjament wystawiony przez pewien czas na działanie światła, potem świeci w ciemno­ści, tak mózg nasz wystawiony przez pewien czas na działanie wrażeń, później odtwarza je chociaż pobudka wywołująca tako­ we istnieć przestała. Te wyobrażenia i uczucia jak już wspo­mniałem, są naszym arsenałem duchowym, więcej jeszcze, są naszą armiją duchową gotową w każdej chwili wystąpić do wal­ki. Doświadczenie jest poborem duchowym dla naszego or­ganizmu; każdy przybywający rekrut poddaje się istniejącemu już porządkowi, zalicza się do pewnej kategoryi na mocy sko­jarzenia podobieństw i jeśli przechodzi w stan spoczynku, to w każdym razie na dany apel świadomości na nowo wystąpić może do działania. W stanie czuwania armija ta ma swego wodza, swoją myśl przewodnią około której skupiają się inne, która im nadaje swoją barwę i działaniu celowemu przewodniczy.

Tak więc wyobrażenia nasze i uczucia mogą przejść w stan czynny.

Stan czynny wyobrażeń zowie się myśleniem, jeśli mu przewodniczy jedno wyobrażenie panujące => zowie się marzeniem jeśli tej spójni duchowej brakuje i pierwsze lepsze wyo­brażenie przywłaszcza sobie chwilowo przewagę, ażeby znowu ustąpić miejsca przy poczuciu ja innym przywłaszczycielom napływającym bez ładu i składu. Marzenie jest rozprzęże­niem karności duchowej, jest wałęsaniem się maruderów, bez dowództwa, bez porządku i harmonii. Są to dwie najogólniejsze formy w jakich przejawia się działalność wyobrażeń.

Stan czynny uczuć daje więcej skomplikowane objawy, o ile że w nich występuje pierwiastek przyjemności lub przy­krości a to w najróżnorodniejszym stopniu. Podstawą działal­ności uczuć jest właśnie ich dwulicowość, ich strona przyjem­na t. j. zadawalniająca nasze potrzeby i strona nieprzy­jemna sprzeciwiająca się tym potrzebom. Pierwsza z na­tury rzeczy oddziaływa na żywotność organizmu zgodnie z jego ustrojem lub obecnym nastrojem i ożywia takowy utrzy­mując się na jego gruncie druga przeciwnie zawierając w so­bie pierwiastki sprzeczne z żywotnością organizmu w ogóle lub obecnym jej nastrojem, narusza ją a tem samem budzi przeciw sobie reakcyję. I ta to okoliczność jest punktem wyjścia dla wszelkiej naszej działalności: usuwać wrażenia przykre, poddawać się przyjemnym- oto dążenie powszechne obejmu­jące wszystkie nasze dążenia szczegółowe. Jak tkanka materyjalna organizmu przyswaja sobie chciwie pierwiastki poży­wne jej odpowiednie, pomijając a nawet oddziaływając prze­ciw odczynnikom przeciwnym jej żywotności, tak tkanka du­chowa naszych wyobrażeń i uczuć przyswaja sobie pierwiastki duchowe jej odpowiednie, sprzyjające, z pominięciem a nawet silną reakcyją przeciw odczynnikom moralnym które tej we­wnętrznej harmonii szkodzą, które tę naszą tkankę duchową szarpią i niszczą.

Uczucia przechodzące w stan czynny stają się pragmieniami. Przykładem takiego uczucia przechodzącego w stany jest np. uczucie głodu. Głód jest już o tyle popędem o ile uczuciem, jest pragnieniem. Pragnienie jeszcze nie koniecznie pociąga za sobą działanie; można wiele rzeczy pragnąć a je­dnak nie domagać się ich, można czuć pragnienie głodu a je­dnak nie starać się zaspokoić go. Dopiero w pewnym stopniu natężenia pragnienie przechodzi w rzeczywisty popęd do dzia­łania i taki popęd jest przeobrażonem uczuciem, uczuciem dynamicznem.  Tym sposobem działalność uczuć staje się dzia­łalnością popędów stanowiących ze swej strony podstawę obja­wu trzeciej władzy duszy, władzy ivoli. Działalność wewnętrz­na, wytworzywszy postanowienie woli, może się przenieść na nerwy ruchu, pobudzić mięśnie i stać się czynem. Oto w najogólniejszych zarysach rozwój naszych władz duchowych. Wrażenia stają się wyobrażeniami, które mogą przejść w uczucia, uczucia stają się pragnieniami, które mogą przejść w popędy, popędy stają się wolą, która może przejść w czyny.

Czyny nasze są długiem który spłacamy światu a który zaciągnęliśmy w formie wrażeń. Ruch bezwiedny który stał się siłą świadomą w duszy naszej – wraca do stanu bezwiedne­ go w czynach. Ale w tych czynach spoczywa zaklęta treść duchowa czyn jest krystalizacyją wyobrażeń i uczuć. Odda­ jemy naturze to cośmy od niej wzięli, ale oddajemy nie w tej postaci w jakiej je nam dała, lecz w tej w jaką je nasz organizm przyoblekł. Pod tym względem organizm jest formą w którą świat zewnętrzny wlewa materyjał do odcisku.

Forma układa cząsteczki przypływającego materyjału według swej wewnętrznej przyrody i wyciska na nim swoje piętno. Doskonałość odlewu zależy od doskonałości i stałości for­my – doskonałość czynów zależy od doskonałości i stałości na­szego charakteru.

Ale nie każdemu dano być ową formą stalową wydającą posągowe czyny. Ulepieni z kruchej gliny, rzadko wypalonej doświadczeniem, pozwalamy wrażeniom zewnętrznym ulepiać się i modelować według nacisku chwilowych Wrażenia i okoliczności robią z nas co chcą, i częstokroć zdobywamy się ledwie na taki opór, jaki stawia glina garnca­rzowi  a jakże daleko od takiego oporu do samodzielności!

Zakres naszych czynów, a obszerniej mówiąc zakres na­ szych ruchów zaczyna się tam gdzie ruch natury martwej a kończy się tam gdzie ruch natury zwierzęcej nie dosięga. Przedstawienie owej drabiny naszych czynów opartej, o ziemię a sięgającej niebiosów, przedstawienie tego stopniowe­go uduchowniania się naszej działalności znajdzie czytelnik w następującym rozdziale.

źródło: „O wolności woli” – rozdział I, Julian Ochorowicz, Warszawa 1871

]]>
Kształcenie Woli https://tarot-marsylski.pl/ksztalcenie-woli/ Mon, 21 Oct 2019 08:39:49 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=3918 Czytaj dalej ]]> Kształcenie Woli
Paul Sedir

Wszystkie pola życia społecznego stają się dziś, więcej niż kiedykolwiek, polami bitwy. Chrześcijanin nie może nie interesować się temi walkami; jednak winien on walczyć tylko orężem duchowem , według taktyki i strategji Ewangelji. Dla żołnierza, oprócz oręża, konieczne są: dzielność i sztuka władania orężem. Oręż nasz to my sami: siły ciała, namiętności duszy, władze umysłu, moce woli. Nauczm  się utrzymywać je w dobrym stanie i posługiwać się niemi jak najużyteczniej.

Jest to nauka trudna, sztuka bardzo wzniosła; me roszczę sobie zgoła nauczenia was tego. Przypomnimy sobie tylko społem kilka poglądów już znanych, powtórzymy sobie kilka zasad oczywistych, jak to czyni żołnierz przed bitw ą, który porządkuje swój rynsztunek i w raz z drogiemi wspomnieniami tych, których kocha, łączy wszystkie swe nadzieje i wszystkie swe energje.

Dzisiaj moraliści świeccy i protestanci wolnomyślni stawiają czyn społeczny w pierwszym rzędzie obowiązków , ale uważają, że winien on być podejmowany niezależnie od pojęć, jakie można wyznawać co do Chrystusa, i mniemają, że, jakie bądź są te pojęcia, dzieło filantropijne pozostaje pełne i dobre.

Katolicyzm współczesny jest bliższy prawdy, ucząc, że czyn społeczny m a być pełniony dla Chrystusa, ale wedle wskazań, otrzymanych z Watykanu. Wszyscy ci ludzie, jakkolwiek szczerzy i poważni, zapominają o czynniku duchowym. Postępek posiada oczywiście wartość własną. Ale jest to wartość materjalna; dusza postępku, t. j. uczucie, jakie go w zbudza, jest tu wartością główną; duch postępku, t. j. ideał, w imię którego jest on pełniony, je st również pewną wartością i to wartością najważniejszą z trzech. Niewątpliwie, dla tego, kto patrzy na życie, lenistw o, zwyrodnienie, upór ukazują się, jako przyczyny, niestety, większości cierpień, jakim by się chciało ulżyć. Jest bardzo
trudno, zachodząc w lata, zachowywać złudzenia co do w rodzonej dobroci natury ludzkiej. To też filantropja, która jest tylko ludzką, staje się rychle pozytywną, rozumową i zimną. By nadać jej gorącości i życia, potrzeba jej pobudki wyższej, niż ludzkiej, pobudki bożej: potrzeb a jej Chrystusa.

Tym sposobem , kształcenie woli dla niej samej, lub kształcenie woli dla celu społecznego, lub kształcenie woli, by lepiej służyć Chrystusowi, oto trzy  prace tożsame w swej postaci, ale bardzo różne w swym duchu.

Co to jest wola?

Jest to władza, powołująca współudział wszystkich naszych sił do urzeczywistnienia tego, co się postanowiło. Gwałt, uprzedzenie, upór są tylko wybrykami lub słabościami.

Ona jest opanowaniem siebie i uprawą wolnego wyboru. Jest to najwyższa siła naszej istoty świadomej. Człowiek jest stworzony, by rozwijał się aż do doskonałości. W jakim celu? By stać się mocnym? By unikać cierpienia? Czy też by lepiej pomagać swym braciom, pełniąc wyroki Boga? Oto cel praw dziwy; dwa pierwsze są błędne.

Jakich metod użyje on?

Ćwiczeń sztucznych ezoteryzmu i ich pochodnych anglo-saskich, czy też uprawy naturalnej, jaką wskazuje Ewangelja? Tę ostatnią, oczywiście, przekładam nad inne. Albowiem istnienie nie jest tylko myślowe czy uczuciowe, jest ono nade wszystko rzeczywiste i składa się z czynów; by było pełnem i owocnem, wymaga ono niewątpliwie życia wewnętrznego, wysiłku uprawy moralnej, estetycznej i umysłowej, ale niemniej jeszcze wymaga życia zewnętrznego,  wysiłku czynów, obowiązku i aktów altruizmu.

Jesteśmy istotami ziemskiemi; nie wyzwolimy się z materji, zaprzeczając ją, ale uduchawiając ją. Tak samo, jak libertyni duchowi, Charron, Rousseau czy Juljusz Simon nie mieli słuszności, głosząc systemat religijny bez świątyni i bez kultu, nie więcej mają słuszności  ci, którzy by mniemali, że udoskonalą się przez samą tylko medytację, przez samą tylko ekstazę, przez sam tylko atletyzm , czy przez estetykę, czy przez obrzędy, czy przez ćwiczenia oddechowe, czy przez środki pobudzające.

Człowiek jest małym wszechświatem ; aby stać  się doskonałym , musi on odwołać się do wszystkich środków , ale tak – żeby środek nie stał się nigdy celem. Człowiek jest komórką ludzkości, rozwinie się tylko, jeżeli będzie żył z innym i, a następnie dla innych. Słowem, człowiek trudzi się tylko przez miłość; miłość siebie, miłość swoich bliskich, miłość ludzkości, miłość Boga, i w jednej tylko miłości Boga może on znaleźć siłę do pokonania poziomych skłonności miłości siebie czy często gorzkich zawodów miłości rodzinnej i filantropji. Niech miłość Boga stanie się jedyną naszą pobudką, jedynym naszym celem i naszą metodą.

Nie można żyć ciągle w uniesieniu. Nie można również wytwarzać sobie ciągłych nastrojów uniesień. Ponad miłością uczuciową istnieje przeto miłość rozumowa, miłość umysłowa i spokojna. Ale pewne przesilenia wewnętrzne nie pozwalają już naszej myśli rozwijać się pogodnie; mogą one sprowadzić do chaosu i inteligencję, i organizm wzruszeniowy, i nawet organizm nerwowy.

W tedy zjawia się form a najbardziej duchowa miłości, miłość woli. Tak więc, jaki bądź jest stan psychiczny, czy fizjologiczny, jaka bądź jest złożoność trosk powszednich czy wiru namiętności, człowiek może zawsze, jeżeli chce, działać według miłości. Chcieć tego, czego Bóg chce, oto tajemnica naszej doskonałości. Skoro to się wie, wiedzą wewnętrzną i pewną, dwie metody przedstawiają się dla chrześcijanina. Pierwsza, roztropniejsza, rozdziela pracę i usiłuje zwalczać jedne po drugich, z osobna, różne słabości naszego rządzenia się sobą.

Druga metoda, bardziej mistyczna, bardziej ewangeliczna, ale która wymaga głębokiej pokory, oddaje nas całkowicie w ręce Chrystusa, wyzuwa nas, by tak rzec, z nas samych, i czyni nas gotowym i na wszystkie następstwa. Albowiem troska o naszą własną doskonałość ogranicza nas i zamyka nam, być może, pewne szlaki duchowe chwilowo niewidzialne. Od chwili tej ofiary zupełnej, Chrystus bierze ucznia ze Sobą i, zachowując mu całokształt jego przeznaczenia, odmienia atmosferę jego w ten sposób, że cokolwiek bądź przytrafia się  wówczas temu uczniowi, staje się to dla niego znakiem woli bożej. Do ucznia wówczas należy wykonać tę wolę: w jego obowiązkach, w jego zajęciach, w jego przyjemnościach; w jego studjach i w jego przedsięwzięciach, w jego uczuciach i jego przekonaniach; w jego stosunkach z bliźnim; posłuszeństwach, rozkazach i pomocach, aż do sposobu chodzenia, do jego mowy i jego ubrania. Oto co należy czynić. Należy czynić to spokojnie i z optymizmem; należy mówić: Naprzód, i:

Tak. Podobnie jak nie leczy się pijaka, zmuszając go, aby nie pił, tak samo nie uleczymy naszych słabości, ani naszych wad, ujarzmiając je, lecz raczej stwarzając w sobie cnoty
odpowiednie.

Powrócimy do zdania świętego Augustyna: Kochaj i rób co chcesz, ponieważ obraliśmy miłość najczystszą i ponieważ zamiar ożywia czyn. Oto przychodzi godzina, kiedy postanowiłem odpisać na listy, jakie nagromadziły się przez moje lenistwo. Ale sąsiad chory leży w łóżku i żali się. Pójdę więc raczej rozerwać go, i to będzie lepiej, niż odnieść nad mem niedbalstwem drobne zwycięstwo, jakie sobie postanowiłem. Taki jest duch ogólny chrześcijańskiego kształcenia woli.

Wiecie, że istnieje wiele innych systematów. Taoizm, buddyzm, joga są szkołami woli, bądź uczonemi, bądź wymagającemi wielu trudów. Byłbym zarozumiałym, pragnąc je opisywać z ich odcieniami nieskończonemi; bardzo mało bowiem naw et ludzi wschodu zna je wszystkie. Ale jeżeli mogę pozwolić sobie na wypowiedzenie o nich kilku tylko słów, scharakteryzuje je w ten sposób:

Dogmatami ich są; istnienie światów niewidzialnych bardzo licznych, rzeczywistość reakcyj dynamicznych wszelkiego rzędu, jakie wywołuje najmniejszy z czynów ludzkich, rzeczywistość wędrówek „ja”. Ideał ich : niezmienność i stałość. Ich sposób urzeczywistnienia: uciec od świata zewnętrznego, wywołać zanik wszystkich więzów pragnienia, miłości, nienawiści, ambicji, pożądliwości; pozostawać w niezmiennej obojętności. Ewangelia powiada nam przeciw nie, że każda rzecz żyw a jest cenna, jest ona bowiem dziełem Boga, że powinniśmy kochać ją i pomagać jej żyć dla Boga. Bóg sieje bez przerw y i pomnaża życie: winniśmy więc czynić to sam o w naszej małej sferze. Bóg nie czyni dla Siebie, lecz dla Swych tworów  i my również spróbujemy od tejże chwili żyć dla drugich. Wszystko jest rzeczywistem, nie masz ułudy w znaczeniu absolutnem w jakiem Hindusi rozumieją Maję. Nic nie należy do nas; jesteśmy tedy odpowiedzialni za wszystkie narzędzia i za wszystkie sposobności pracy, jakich Bóg nam użycza, mamy więc nie wymykać się, gdy okoliczności lub twory domagają się naszego współdziałania. W reszcie, chcieć tego, co się podoba, jest całkiem naturalne; podczas gdy wola prawdziwa poskramia nasze upodobania, i ona jedna tylko uszlachetnia nas, gdyż ona jedna tylko wyzwala nas z nas samych.

Tak więc, według Chrystusa, zwycięstw o nad sobą samym dla miłości Boga i bliźniego, jest jedyną prawdziwą i zdrową szkołą woli.

Chrześcijanin wybiera tedy pomiędzy wielu możliwemi drogami działania: Tę, która mu się wyda najbardziej zgodną z Ewangelją. Tę, która wymagać będzie od niego największego wysiłku nad sobą. Tę, gdzie się znajdzie najwięcej trudności materjalnych. Odtąd czyn jego, chociażby najskromniejszy, stanie się ze wszystkich możliwych najwolniejszym, najpowszechniejszym w swych następstwach, najczystszym w swem promieniowaniu, najpłodniejszym w możliwości życiowe.

Taka jest droga Wolności.

Przez wytrwałe ćwiczenia pokonywa się powikłania materjalne z coraz to większą łatwością; dochodzi się jednocześnie do coraz łatwiejszego kontrolowania siebie i powoli zakorzenia się w nas przyzwyczajenie do działania, do życia z radością, z porywem, z miłością dla Boga i sympatją dla bliźniego. W praktyce, ponieważ zamiar, to znaczy miłość, ożywia czyn ogniem duchowym mniej lub więcej jasnym, należy naprzód osiągnąć miłość najczystszą. Wszystko, co się czyni w łączności z Chrystusem, uczestniczy w Jego świetle. Oto kobieta, idąca na bal; czy udaje się tam z przyjemności, czy przez poddanie się obowiązkowi stanu, bał ten będzie dla niej bądź upadkiem, bądź podniesieniem duchowem.

Ta sama kobieta w staje bardzo wcześnie, by biec do dzielnicy odległej i rozdawać lekarstwa ubogim,  czy idzie tam z miłości   własnej, czy z miłości dla bliźniego, trud ten będzie dla niej albo upadkiem albo uduchowieniem. Można żyć z Niebem w najgorszych środowiskach; można żyć samolubnie w środowiskach najpobożniejszych. Należy wszelako dołożyć pieczy najszczerszej i najbezstronniejszej do krytyki naszych pobudek; „Ja” mrowi się od przebiegłości i wysila się ustawicznie na pomysły, jak zmylić nasze sumienie. W sposób ogólny, nie zbłądzi się, jeżeli będzie się przyjmowało  wszystkie zajęcia, jakie się nadarzają w sposób naturalny, gminne czy bohaterskie, poziom e czy zdobiące. T am gdzie żyjemy, tam jest nasza praca. Nie poszukując zgoła egzystencji niezwykłej, czy to swym poziomem , czy odrębnością, chrześcijanin będzie wiedział, że uprawa jego istoty nieśmiertelnej, uprawa jego woli, jest wszędzie możliwa.

Chociażby się uciekło do samotni pod pozorem oderwania się od świata niebezpiecznego, prawdopodobnem jest, że lenistw o będzie nas kusiło. Często syn rodu, który nie ma żadnej troski materialnej i który rozporządza wszystkiemi swojemi godzinami dla studjów, będzie mniej pracował, niż inny młodzieniec, który wskutek ubóstwa swych rodziców zmuszony jest zarabiać na chleb i który ma tylko noce do przygotowania się do swych egzaminów. Nie masz innej recepty na rozwój mięśni, jak ćwiczenie gimnastyczne.

Nie masz innej recepty na rozwój siły woli, jak walka z różnemi formami egoizmu. Przede wszystkim obowiązki nasze; jeżeli pozostawiają nam czas, będziemy czytali, rozmyślali, modlili się. Okoliczności albo nasz wybór mogły nam narzucić stanowisko, zajęcie, w jakiem się żyje; lub też Niebo mogło skierować do nich pewne jednostki wyjątkowe. W każdym razie, stanowią one środowisko najlepsze dla naszego rozwoju. Ćwiczenia, wynalezione przez ludzi, jakkolwiek mądrych, jakkolwiek doświadczonych, nie posiadają nigdy tego bogactw a życiowego i płodnego, jak ćwiczenia, do których zmuszają nas nasze obowiązki. Jedynie spełnianie tych obowiązków pozwala nam zdobyć sprawność, przytomność umysłu, czujność, pełne i stałe władanie wszystkiemi naszemi energjami; ono jedynie zawiera wszystką rzeczywistość, wszystką substancję żywą, które karmić będą nasze siły, utrzymując je w harmonji.

Jezus powiada nam: Ani jeden włos nie spadnie z naszej głowy bez zezwolenia Ojca. Ten więc, kto  oddal się Ojcu, może słusznie uważać wszystko, co mu się przytrafia, jako znaki planu opatrznościowego względem siebie, lub jako rozkazy, które Ojciec daje mu poznać, ćwiczenie naszej istoty najbardziej utajonej nie ogranicza się do pewnej godziny dnia, ani do pewnego okresu naszego istnienia. Jest ono ciągłe. Trzeba być gotowym każdej chwili. Ale ze stałych tych zbieżności naszej woli z wolą Bożą nie czyńmy stopni śliskich ku fatalizmowi, ani ku kwietyzmowi. Bądźmy surowymi sędziami  samych siebie, nie ubarwiajmy naszych apatyj pięknem i pozorami. Skąpiec może bardzo dobrze usprawiedliwić się przed wami i przed samym sobą teorjami społecznemi oszczędności i cnoty; marnotrawca może również usprawiedliwić się innemi teorjami co do obiegu bogactw ; nie mniej pierwszy pozostaje sercem oschłem, drugi miłośnikiem przyjemności.

Z punktu widzenia boskiego lepiej je st czynić rzecz łatwą z posłuszeństwa, niż rzecz trudną z upodobania czy stoicyzmu. Lepiej jest iść do teatru, by sprawić komuś drobną uciechę, niż odmówić, pozorując tern,  że, lubiąc widowisko, lepiej jest powstrzymać się od niego.

Oczywiście, w szelki trud, jaki się nakłada na siebie dla Chrystusa, sprowadza korzyść duchową, ale korzyść jest większa i lepszego gatunku, jeżeli trud nie jest sztuczny.

Tryumf woli, to pokonanie jej samej.

Upodobanie do pokut, ascetyzmów, umęczeń może być tylko formą pychy. Nie znaczy to, aby asceci lub ludzie czynu byli zawsze pysznymi. Znaczy to tylko, że trzeba strzec się omamień pychy.

W wątpliwościach naszych wyborów, odróżniajmy wolę Boga, t. j. decyzję najlepszą po tym znaku podwójnym , gdy będzie ona bardziej przeciwna naszym upodobaniom, gdy okaże ona pomoc lub da szczęście jednemu z naszych braci.

Wielkie dzieło duchowe pociąga za sobą uprawę naszych sił fizycznych. Ciało jest sługą i należy mu się utrzymanie i odpoczynek. Duch i dusza współżyją całkowicie z niem; i ze swej strony ono też współżyje z niemi. W nas, jak w łonie Przyrody, wszystko w pływa na wszystko.

Wola ma się tedy stać mistrzynią ciała w tych jego częściach, które ożywia system nerwowy świadomy; należy kontrolować stopniowo ruchy, słowa, spojrzenia, należy opierać się głodowi, pragnieniu, zmęczeniu, potrzebie snu, kiedy to pożyteczne; należy zmusić się, jeżeli zachodzi potrzeba do pokarmu, czy do napoju, czy do pracy, które nie podobają się ciału. Ale bez użytecznym jest nakładać na się trudy dowolne, chyba, że w razach wyjątkowych. Gdyśmy pozbawili się obiadu czy snu, nazajutrz źle wykonujemy naszą robotę; materja jest jeszcze zbyt mocna prawie u wszystkich. Jedynie istoty wybrane, u których duch odzyskał swe miejsce – pierwsze, mogą pościć, czuwać, i tego nikt po nich nie zauważy ; one jedynie mogą znosić wielkie utrudzenia i ból, a mimo to ich stro na moralna nie odczuwa tego.

Żywotność fizyczna je st bardzo wrażliwa na właściwości charakteru. Zły humor, niepokój, pesymizm osłabiają ją; dobry humor, zapal, optymizm wzmacniają ją. Winno się utrzymywać w stanie radosnym ; a jako że sposobności do stan u radosnego nie zawsze są zbyt częste, w ciąganie się systematyczne do usposobienia szczęśliwego jest rzeczą doskonałą. Prawdziwy uczeń to nie postać ponura, zgryźliwa i pogrążona w ciemnych rozmyślaniach. Umie on się uśmiechać, umie być wesołym; wie on, że wszystkie siły potrzebują rozprężenia, i że dzięki odpoczynkow i wola, jak i mięśnie, odnawia się i odmładza. Rekreacja (odpoczynek) może się stawać małą re-kreacją, czyli ponownem tworzeniem .

Na krańcu wyższym naszego „Ja” działa nasz umysł. On również musi pójść pod kontrolę wolnej woli; on również, jak ciało, jest sługą, któremu, po pracy, potrzebne są zwolnienie i odpoczynek.

Zapewne, wysiłek moralny ku świętości pozwala nam czynić postępy najbardziej decydujące w opanowaniu nas samych. Ale z pogardy dla umysłowości nie czyńmy nigdy jednego z warunków świętości; kształcić umysł, by lepiej służyć bliźniemu z posłuszeństwa dla Chrystusa: oto co słuszne. Ale gardzić wiedzą jest rzeczą również fałszywą, jak czynić z niej bożyszcze, chociaż godność uczonego, który jest wart tego pięknego miana, je st nieskończenie ponad próżnością głupca. To samo prawidło przystojności i słusznej równowagi stosuje się do dociekań Sztuki. Piękno, nie więcej niż Nauka czy Siła, nie pow inny być brane za cel; je st ono pewną drogą. Sztuka prowadzi do Boga podobnie, jak Myśl, jak P raca, pod warunkiem nie przywłaszczania sobie ani ich owoców, ani ich dostojności.

Również według praw a powszechnego winna się poruszać sfera uczuć. Chociażby u prawa woli miała być najbardziej wytężoną, nie wymaga ona, by wyrywano ze swego serca zdrowe uczucia, których zarody powierzył mu Bóg. Kochać swą rodzinę, swe miasto, swą ojczyznę, ludzkość, nie są to słabości, lecz doskonale szkoły życia; nie można bowiem kochać nie działając; i im ściślej żyjemy z przedmiotami naszych uczuć, tern cięższem staje się zadanie uczynienia tej miłości żyw ą w naszych słowach, czynach i w naszym charakterze. Miłość, która się nie poświęca, je st tylko egoizmem.

Kochać ludzkość nie je st to bardzo trudne; ludzkość – to dalekie, to mgliste, a następnie – to zbyt wielkiej nie bardzo wiadomo, coby można zrobić dla niej. Kochać Ojczyznę – to już mniej łatwo, ponieważ są wojny i sprzeczności waszych spraw poszczególnych ze sprawą zbiorową. Ale najtrudniej – to kochać naszych sąsiadów, naszych kolegów, z których Osobowością ściera się Osobowość nasza każdego dnia.

Tu masz w bród sposobności do panowania nad sobą. Jeżeli się chce prowadzić uprawę  do gruntu, trzeba zawsze ulegać, prócz gdy ktoś chce śkusić nas do czynienia źle; zawsze się usuwać, zawsze pozwalać umieszczać się na szarym końcu, zawsze poświęcać swe wygody i upodobania: oto najlepsze z ćwiczeń; pokonywa ono nasze Wady; odmienia nasze zboczenia, każe nam przekraczać samych siebie.

Zgadzanie się nie jest jeszcze wszystkiem. Nie tylko należałoby pozwalać brać; trzeba by jeszcze dawać temu, kto prosi; ofiarowywać tym , którzy nie śmią dopraszać się. O to co doskonałość: Nie mierzmy od razu tak Wysoko. Idźmy krok za krokiem, i będziemy  w poczuciu swem radzi, jeżeli dojdziemy do niechybienia nigdy obowiązków, ćwiczeń, jakie się nam nadarzają. Niebo snadnić potrafi; w miarę jak w zrastać będzie siła naszej woli, poprowadzić nas do rzeczy trudnych.

Takie s ą ; pobieżnie w skazane, prawidła bardzo ogólne uprawy dwupłciowej. Są to sposoby bycia, są to Kształcenie woli prace. Przepisy, ułatwienia techniczne, środki pomocnicze są na to, by je prowadzić najlepiej. Zbadamy główniejsze z nich, w porządku ich znaczenia coraz mniejszego.

Ponieważ człowiek znajduje swe spełnienie całkowite tylko w Bogu, ponieważ Bóg kocha człowieka i podporządkowywa mu swe zamiary, czyż nie będziemy postępowali mądrze, odnawiając jak można najczęściej łączność naszą z naszym Ojcem. Ponieważ Ojciec ten jest doskonałością, ponieważ wielkiem pragnieniem Jego jest zrobić nas uczestnikami Swej doskonałości, ponieważ jest On Żyjący, ponieważ my jesteśmy obnażeni przed Jego wzrokiem, wzywajmy Go w każdej okoliczności, uczepmy się Go, form y jego dotykalnej, Słowa Jezusa Chrystusa.

Dla tych podjęć woli słuchajmy Jezusa, nikt bowiem tak, jak On, nie wywarł na siebie władzy absolutnej. W rzeczy samej, przez paradoks trudny do zrozumienia i niemożliwy do odtworzenia, Jezus zachowywał się częstokroć, jak pierwszy lepszy z nas; jak gdyby nie posiadał prawa rozkazywania temu czy innemu ze swych organów; odgrywał niekiedy rolę pierwszego lepszego biedaka. Ale nie odbiegajmy od tematu. Pomnijmy dzisiaj, że Jezus jedyny ze wszystkich istot rządzi prawnie i rzeczywiście wszystkiemi substancjami i wszystkiemi organami swej osobowości, albowiem On je sam, jako Słowo, wyprowadził z Nicości. Co do nas, nic nie jest naszem: nic z naszego ciała, nic z naszej czuciowości, nic z naszego umysłu. jedno tylko serce nasze należy do nas, podwójne nasze serce Ciemności i światłości, które je st nam i samymi. Mamy tedy nie tyle powściągać nasze instynkty, nasze namiętności, czy nasze zapatrywania, ile je przeistaczać. O to dlaczego metody uprawy woli, które kierują się od zewnątrz do wewnątrz, metody ludzkie, są sztuczne, nieprawe i niezdrowe. Jedna tylko metoda Boska, metoda Chrystusa, jest zdrowa, normalna i prawa.

Sposobem najrealniejszym , najżywotniejszym umieszczania woli naszej w raz z resztą naszej istoty w atmosferze najzdrowszej jest tedy w zniesienie naszego serca możliwie jak najbliżej Chrystusa; i postępowanie następnie zgodnie z pojęciem, nie dającem się opisać, jakie wynika z rozmowy tej bez słów czy widzenia tego przelotnego bez kształtu dostrzegalnego. Trzeba tedy przypominać sobie Chrystusa bardzo często w ciągu dnia i wzywać Go. Ale z początku będzie się zapominało o tern wielokrotnie. Użyjemy tedy środków mnemotechnicznych; bicie zegara, zmiana pracy, spotkanie, wejście do pokoju albo wyjcie z niego, maksyma, wypisana przed naszemi oczyma: wszystko to może nam służyć do przypomnienia sobie obecności Bożej. Zgodnie z teorją ewangeliczną, która chce, żeby za uczuciem czy za postanowieniem szedł zawsze czyn, przywoływania te tajemne Przyjaciela nadprzyrodzonego będą wytryskiwały z potrzeby chwili, i niechaj będą formułowane, jeżeli można, głośno. Najwyższa przemiana Woli to  wiara; otóż proboszcz z  Arś rzekł: „Wiara jest to kiedy się mówi  do Boga, jak do człowieka”

Innem ćwiczeniem,; praw ie tak samo ważnem; jest ułożenie sobie każdego ranka planu duchowego dnia; i każdego wieczoru bilansu duchowego: Trzeba przewiedzieć; o ile można, jakiego rodzaju wysiłki będzie się miało do wykonania; trzeba zdać sobie sprawę, czy się dobrze poczyniło te wysiłki.

Do badań tych nieodzowna jest wielka szczerość; nie róbmy ich jednak: zbyt drobiazgowo, nie róbmy ich zwłaszcza –  W celu stawania się silniejszymi. Niech praktyka ta, jak wszystkie inne, będzie zawsze tylko środkiem lepszego pełnienia woli Boga: Bez tego, byli byśmy podobni do atlety; którego jedyną troską byłby zgrubienie swych mięśni i który by nie zajmował się:  ani swym pokarmem i ani stanem swych płuc. W świecie duchowym wszelki zwrotki sobie jest cofaniem się i kuje nam więzy.

O to trzecie ćwiczenie: rozmyślanie  (medytacja). Literatura nabożna umieszcza je na czele wszystkich środków uprawy. Aż  do XV-go wieku nie było ono zebrano, jako przepisy.

  • Pierwszy Św. Ignacy Lo Jola – nakreślił dlań pewien plan systematyczny, uwzględniając szczegóły. Odwołuje się ono głównie do Wyobraźni  woli.
  • Jedna szkołą, szkoła Franciszkanów, przekłada posługiwanie się władzami umysłu i stara się usilnie o miłość naszą dla Jezusa.
  • Trzecią szkoła, Dominikanów, uruchamia głównie metody umysłowe

Próbując uogólnić te metody, widzi się, że sprowadzają się one wszystkie do trzech punktów głównych;

  • Zdanie sobie sprawy z tego, co się chce zrobić;
  • Zdanie sobie sprawy z tego, co się zrobiło;
  • Znalezienie sposobu odnowy sił naszej woli.

Ci, którym ich zajęcia pozostawiają wolne pół godziny z rana i pół godziny wieczorem, osiągną z tej praktyki, korzyść bardzo dużą, gdyż, ogółem, rozum nasz potrzebuje, jak  i ciało, pokarmu przygotowanego jak należy.

Ale możliwem jest otrzymanie również dobrego wyniku, łącząc medytację z badaniami, jakie wskazaliśmy wyżej. Albowiem, w rezultacie chodzi o to, aby żyć, aby postępować ; jak najlepiej, aby zrozumieć Ewangelję, aby stosować ją coraz swobodniej. Zamiast tedy wyciągać z nabożnych podręczników, Tezy z traktatów liturgicznych, czy nawet z Ewangelji – ustępy dowolnie wybrane, zdaje mi się, Że lepiej będzie trzymać się przeto – zadań postępowania, jakie się przewiduje na dzień, który się poczyna, lub badać – po skończonym dniu, jak się go spełniło.

Albowiem, jakkolwiek bądź rozlegle byłoby doświadczenie nasze wewnętrzne, każdy dzień przynosi mu coś nowego. Jakże tedy wybrać w sposób pewny przedmiot mego rozmyślania, jak wiedzieć, czy będzie on odpowiada! pracy, jaką godziny bliskie przyniosą mi? Znam me przywary, wadę główną, ale czy to ta, nad którą postanawiam rozmyślać, będzie m ą pokusą dzisiejszą?

Z daje mi się rzeczą bardziej owocną rozmyślać o pracy dnia, o jednej z trudności praw do podobnej, o jakimś postanowieniu do podjęcia; chociaż, prawdę mówiąc, każdy winien stworzyć sobie własną metodę.

Proszę tedy brać to wszystko, tylko jako w skazania bardzo ogólne. Przede wszystkiem,  stanąć przed Bogiem, źródłem wszelkiej siły i wszelkiego rozumienia: akt teru łatwiejszy, im częściej się pow tarza w ciągu dnia wezwania Boga, których ważność w skazana była nieco wyżej.

Każdy chrześcijanin wie, że Bóg jest wszechobecny, ale to pojęcie wiary umysłowej uwrażnia się dla tych z chrześcijan, u których wiara nie jest formułą. Zdarza się wówczas, że obecność Boga wytwarza stan bardzo poufny pokoju, mocy, słodyczy, z którym żaden inny stan psychiczny nie może się rów nać. I gdy stan ten często się ponawia, rozwija się niekiedy; jego pokój staje się radością i jego słodycz błogością. Rozumie się, nie należy tworzyć sobie tych stanów przez autosugestję wyobraźniową; wynikłyby z tego upadki w pychę i zaburzenia czuciowości.

Tak samo atleta, który ćwiczy się z próżnemi  rękoma, lecz wyobrażając sobie, że podnosi ciężary coraz większe, osiąga bardzo piękną muskulaturę, to pewna, ale osiąga również po piętnastu czy dwudziestu latach tej praktyki nieuleczalną anemię nerwową.

Wracam do naszego ćwiczenia w rozmyślaniu. Skoro dato się już odpaść troskom – jest to najlepszy sposób zapominania o nich chwilowo – i skoro uczuło się pokój przedziwny obecności Bożej, przywołuje się Chrystusa, naszego Przyjaciela, zdaniem, wymówionem półgłosem , i wypowiada się samemu sobie przedmiot rozważania.

Nad przedmiotem tym poczyna się teraz praca umysłowa, która z prostego pojęcia wznosi się poprzez pracę logiczną, kojarzenie pojęć, abstrakcję, aż do zrodzenia myśli żywej. Tu użyje się owocnie przepisu pewnego: jeżeli chce się osiągnąć pewną cnotę lub jakieś światło, należy rozmyślać o nich ustawicznie, pragnąc ich ustawicznie, wzywać ich ustawicznie. Ale jeżeli chce się zwalczyć błąd albo zniszczyć namiętność, trzeba rozmyślać o cnocie, albo o stanie psychicznym przeciwnym .

Ludzie wyobraźni czy ludzie abstrakcji nie będą postępowali w sposób jednaki podczas tej pracy myślowej.  Z resztą, ponieważ niema typów czystych, byłoby raczej szkodliwem dawać tu rady. Niechaj się każdy zbada i wynajdzie dla się metodę osobistą: najlepszą będzie ta, która wywoła w sposób najprostszy zrodzenie się wzruszenia  serca, bez którego wola pozostaje zimną i dzieło bezowocnem .

Albowiem tu oto punkt głów ny rozmyślania: poruszenie wewnętrzne, żal za grzechy, uniesienie, wdzięczność, .czułość, nabożność, pogoda: wszystkie uczucia szlachetne zradzać się będą kolejno i powiodą nas ku gorliwości postępowania. Wybaczcie mi, że jeszcze to powtarzam: wszystkie ćwiczenia fizyczne, psychiczne czy myślowe nie mają .w stos,uniku .do życia duchowego innego .celu, jak prowadzenia .nas ku czynności posłusznej Bogu.; i nie powinny mieć innego celu. Czwarty i ostatni akt rozmyślania: sformułowanie półgłosem lub na piśmie, jeżeli to bardziej pomocne, tego, nad czem postanowiło się pracować tego dnia. Trzeba formułować ściśle.

Na przykład: kiedy Piotr przyjdzie do mego .biura, nie będę się niecierpliwił z powodu
jego błędów. I tak dalej. Wreszcie należy podziękować Chrystusowi i zabrać się do roboty.

Jeszcze jedna uwaga przed ukończeniem tego studjum. Jesteście wspomagani, pomagajcie i wy ze swej strony. Gdy proszą was o radę, nie odmawiajcie. Nie róbcie „piły”, jak to się mówi zwyczajnie, nie wyrywajcie się z morałami do ludzi, którzy was o to nie proszą, szanujcie wolność bliźniego; nie -narzucajcie swych poglądów, przedstawcie ją po prostu. Najwyższym przewodnikiem  każdego człowieka dobrej woli jest Chrystus. Jakkolwiek wielkie byłoby zaufanie, jakiem towarzysz drogi ziemskiej was obdarza, wiedzcie to dobrze, możecie naprostować jedynie drobne szczegóły. Stosuje się tedy do kierunków , ku którym zobaczycie, że Bóg skłania waszego kolegę; nie wywierajcie nań przym usu, bo żaden człowiek nie jest taki sam, jak drugi.

Przypomnijcie mu tylko zasady ogólne:

  1. To tylko coś w arte, co człowiek sam postanawia.
  2. Pozostawać na stanowisku społecznem, gdzie  Przeznaczenie umieściło nas.
  3. Nie wyróżniać się od innych.
  4. Dążyć do czynienia wszystkiego raczej z miłości, niż z reguły.
  5. Nie spieszyć się, nie lenić się, przykładać sił do wysiłku, jakiego wymaga chwila.
  6. Obcować z Chrystusem – Duchem Wszechświata.
  7. Streśćmy się.

By wzmóc siłę kierowniczą naszego życia, są dwa rodzaje metod: metody niechrześcijańskie i metody chrześcijańskie. Z pośród pierw szych, najdoskonalsze, najuczeńsze, metody starych ezoteryzmów, jogi indyjskie, rozmyślania chińskie. Następnie współczesne: moralistów świeckich, jak Payot, który nie gardzi pewnemi zapożyczeniami z metod duchowości katolickiej; psycho-fizjologów , jak Dr. Levy; różnych amerykanów , anglików , belgów czy francuzów, które są jedynie przystosowaniami prostackiemi tego czy innego systematu ezoterycznego. Pominęliśmy  to wszystko: są to rzeczy prowizoryczne, lub niewykończone, lub błędne.

Z pomiędzy metod katolickich, wyróżnia się metoda średniowieczna, która ma cudowne swe rozwinięcie w duszy Biedaczyny z Asyżu. Zwraca się ona wyłącznie do uczuciowości wziera ona tylko w osobę ludzką i życie ludzkie Chrystusa, uszczytnia wolę przez miłość. Współcześnie oto szkoła dominikańska, która ćwiczy głównie aparat mózgowy, i która w teologji najwyższej szuka argumentów, by pobudzić do czynu wolę spokojną i pogodną. Teraz oto szkoła syntetyczna Lojoli. Bierze ona do pomocy zarazem władze mózgowe i władze wzruszeniowe; daje ona kształty zmysłowe stanom myślowym czy psychicznym; każe ona pracować wyobraźni. Potęga jej wykształca te tysiące Jezuitów, którzy rzuceni na pastwę wszystkich fermentów roztargnienia spraw doczesnych, zachowują mimo wszystko nienaruszalność swych celów i tryumfują w rezultacie nad najbardziej wrogiemi sprzysiężeniami.

Każda z tych trzech szkół nosiła już w samej swej mocy zaród możliwych zboczeń. Systemat umysłowy ciągnie ku abstrakcji; systemat wzruszeniowy może się wyrodzić w nabożną czułostkowość; systemat czystej woli może zboczyć w tyranię. Ale potężna żywotność katolicyzmu miarkowała zawsze zbytnie zapały swych soków, wyprowadzając w chwili pożądanej pędy równoważące. Tak wiec, formalizm, panoszący
się w XVI wieku, zostaje powstrzymany przez szkołę surową Św. Jana od Krzyża, który głosi wyzucie się zupełne ze wszystkiego, co świat zewnętrzny i wewnętrzny przynosi naszej świadomości. W rzeczy samej, przyjemności czy boleści, miłości czy nienawiści, prawdy przybliżone czy błędy częściowe, wszystko to ograniczenie i względność; nawet rzeczy boże, których jesteśmy świadomi, nie są Bogiem, gdyż Bóg jest zawsze ponad tern. Uczeń, pragnący osiągnąć ten najwyższy ideał wolnej woli, będzie się łączył z Bogiem jedynie przez wyrzeczenie się bez rachuby i ciągłe owoców niezliczonych wszystkich prac, jakie jego posłuszeństw o Ewangelii każe mu podejmować.

Ale to je st droga przemytników ; na każdym kroku zawrót głowy, na każdym zakręcie jaskinia smoków ; nie radziłbym jej nikomu; jeden czy dwóch pielgrzymów przechodzi nią, być może na sto lat, a ci mogą kroczyć sami.

Inny systemat kwitnie w początkach XVII-go stulecia. Odświeża on regułę ścisłą schronisk jezuickich, wracając do żarliwości franciszkańskiej: jest to rozmyślanie oratoryjne kardynała de Berulle. Podjęta ona zostaje, nieco później przez Transon’a, i staje się metodą sulpicjuszowską bardzo skończoną, bardzo szczegółową, niektórzy powiadają –  nazbyt drobiazgową. Jaką bądź jest, zawdzięcza się jej ukształtowanie tęgie całego świeckiego duchowieństw a XVIII-go i XIX stulecia.

Go do .mnie, według .upodobaniu, jakie zawężę miałem, by wracać do źródła, do słowa sam ego Mistrza jedynego i powszechnego, starałem .się sprowadzić wzrok wasz na zadanie rzeczywiste, jakie staje .przed każdymi z was jesteśmy ludźmi świeckimi, uważamy, że  pierwszym obowiązkiem każdej istoty żywej jest żyć i promieniować życie dokoła .siebie. Jesteśmy ludźmi XX-go stulecia, mamy rodzinę do wychowania, mamy zawodową praktykę, mamy służyć ojczyźnie. Jeżeli Ewangelja jest od Boga, winna .ona zawierać wskazania naprzód dla nas, wskazania poprzedzające kierownictwa, przeznaczone dla tych, którzy idą drogami wyjątkowemi. A jeżeli Bóg jest naszym Ojcem, to istnienia nasze całkiem proste, codzienne i całkiem pospolite winny za wie brać z kolei dostateczną ilość odczynów, dzięki którym rozwiną się nasze siły wewnętrzne. I nawet – wiemy to – bowiem, Bóg nie zakłada granic porywom naszym ku Doskonałości – ramy te powszednie naszego życia ziemskiego ukrywają znacznie większą ilość możliwości, niż nasza oziębłość zdoła .spożytkować je kiedykolwiek. Ktokolwiek bądź tu na ziemi, ostatni parobek folwarczny, ostatni, z wyrobników może, gdy zechce, znaleźć w ciągu swych dni jednostajnych sposób wzniesienia się aż do szczytów Ducha i zasługę otrzymania już tutaj swej Wolności.

Sprawowanie zasobów naszego ducha nieśmiertelnego jest obowiązkiem również oczywistym, jak i wykorzystywanie zasobów niezliczonych Przyrody. Instynkt Zachowawczy, upodobanie do wygód są naprzód bodźcem dla naszego lenistwa w jednem  Czy drugiem przedsięwzięciu. Ale instynkt gatunku uczy nas następnie pracować dla naszej rodziny. I powoli, w końcu długich wieków,’ dla tworu społecznego, w końcu długich doświadczeń – dla osobnika, szlachetność pracy bezinteresownej: wyzwala się powoli z mgieł egoizmu praktycznego. Jeżeli zawody, jakim się ulega w tern życiu nowem, nie zniechęcają na pewien czas dobrej woli, to popychają do postrzegania obecności możliwej istot nadludzkich, i w ten sposób rozwija się zmysł religijny.

Zmysł ten wysubtelnia się i oczyszcza z wielobóstwa naturalnego, dochodząc do jedynobóstwa nadprzyrodzonego; – którego religia chrześcijańska –  rzec można  jest dzisiaj typem najczystszym.

Dusza wznosi się do pojęcia Boga zbawcy, Boga niezależnego od  Swego dzieła, a Który podejmuje dalej to dzieło tylko dla jego własnego dobra. Wbrew niemożliwości logicznej, idea Absolutu ukrzyżowanego we Względności, z zachowaniem całej Swej natury niewspółmiernej, staje się uchwytną dla serca. Przyjmuje się Ewangelję, i Chrystusa, i Najświętszą Pannę, i uboga nasza osobowość ograniczona okazuje się wówczas zdolną do nieskończonych rozwojów. Wreszcie pojmuje się, że  rozprzestrzenienie się harmonijne życia powszechnego stanowi środowisko konieczne do szerzenia się harmonijnego życia osobowego; że, ab y osiągnąć ów stan doskonały, musi to ostatnie współdziałać z pierwszym, i że te dwa Wielkie Dzieła spełnią się jedynie przez Miłość jako środek, przez Miłość jako bodziec i przez Miłość jako i cel. Wielu w zierców (kontem plujących ), odkąd istnieje Rodzaj ludzki, doszło do tego wniosku. Ale śród wszystkich, jeden tylko prawdziwy chrześcijanin widzi, jak Miłość wcieliła się w postaci ludzkiej Jezusa i znajduje, w wewnętrznym obcowaniu duchowem z Istotą tą jedyną, całkowitym Bogiem zarazem i całkowitym Człowiekiem, przykład, t. j. Drogę dla wszystkich działalności zewnętrznych; wzór wszystkich czynności wewnętrznych, t. j. Prawdę; doskonałość nieustającą dla wszystkich chwil Istnienia, t. j. Życie.

Poczytujmy się za bardzo szczęśliwych, żeśmy zostali wybrani do ujęcia tej tajemnicy bosko niedorzecznej: dobrodziejstw a nieskończone, jakie każdy z nas i wszyscy razem możemy stąd otrzymać, są godne wszystkich naszych trudów , wszystkich naszych żarliwości i wszystkich naszych mozołów.

Zobacz również: Energja Ascetyczna

Chrystus => Duch Wszechświata

źródło:  Biblioteka „Przyjaciół Duchowych“, autor: Paul Sedir, „Kształcenie woli” z oryginału francuskiego przełożył JÓZEF JANKOWSKI, Skład Główny w księgarni Kuncewicza i Hofmana, Warszawa 1927


Paul Sédir (Sédir – pseudonim), Yvon Le Loup (nazwisko)
Data i miejsce urodzenia: 2 stycznia 1871, Dinan, Francja
Data i miejsce śmierci: 3 lutego 1926, Paryż, Francja

Francuski okultysta, martynista, dziennikarz, autor książek poświęconych ezoteryce i mistyce chrześcijańskiej. Założyciel międzynarodowej organizacji Amitiés Spirituelles. Po polsku wydano: Wtajemniczenia. Powieść dla “Małych dzieci” (Initiations, ; pol. 1920, popr. wt. Wtajemniczenia. Powieść dla “maluczkich”, 1923), Siły mistyczne i sprawowanie życiowe (pol. 1921), Wykłady Ewangelji. T. 1-3 (pol. 1922-1923), Kilku przyjaciół Boga (pol. 1923), Uzdrowienie Chrystusa (pol. 1930), Różokrzyżowcy: historia i nauka (Histoire et Doctrines des Rose-Croix, 1910; pol. wzn. 1994) i wiele broszur.

źródło opisu: opis autorski (MSN); www.lubimyczytac.pl

]]>
SYSTEM NAUK PSYCHYCZNYCH https://tarot-marsylski.pl/3786-2/ Thu, 10 Oct 2019 20:05:29 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=3786 Czytaj dalej ]]> SYSTEM NAUK PSYCHYCZNYCH
PROFESORA DR. THEROKA DUMONTA
ORJENTALNA MAGJA
ORAZ METODY HYPNOTYZMU, TELEPATJI, ĆWICZENIE
SIŁY WOLI,MAGNETYCZNEGO LECZENIA,BIAŁEJ I CZARNEJ
MAGJI, NAUK I CUDÓW STAREGO ORJENIU.
Według nauki i dzieła indyjskiego fakira i maga
RAMAYNA SWAMIDCSSA
objętych w Systemie Dumonta, na język polski
opracowany przez
ANTONIEGO KODYMA
i lingwinstów – specjalistów .

Wydane w Pradze roku 1936. Nakładem własnym.
Drukiem ”Litery”, towarzystwo z o.o.,
Praga X.

SPIS RZECZY:
wykłady

1. Przedmowa i historja.
2. Wzory orjentalnej metody wprowadzania hypnozy liczby 1. — 4.
3. Wzory orientalnej metody wprowadzania hypnozy liczby 5. — 8.
4. Wzory crjentalnej metody wprowadzania hypnozy liczby 9. — 12.
5. Jak wzmocnić si/ę woli przy pomocy orjentalnej metody.
6. Ćwiczenie Yoga liczby 1.
7. Leczący hypnotyzm starych Indyj.
8. Leczenie bólu głowy metodą Yoga.
9. Leczenie chorób usznych metodą Yoga.
10. Jak się leczy reumatyzm metodą Yoga.
11. Indyjskie metody leczenia chorób płucnych.
12. Chorony żołądkowe i ich metody leczenia w starej Indji.
13. Jasniwidzenie wedjfung starych Indyj.
14. Unoszenie się w powietrzu, czyli Lewitacja.
15. Hypnotyczna siła i moc Hindów nad płazami i zwierzętami drapiężnemi.
16. Cud zmartwychwstania starych Indyj.
17. Doświadczenie: Chłopiec, miecz i kosz.
18. Wielki eksperyment dematerjalizacji czyli odmaterjalizowania.
19. Sznur stojęcy w powietrzu i prowadzęcy do nieskończonej wyskości.
20. Próba ogniem.
21. Tajemniczy system Yogów.
22. Hatha Yoga.
23. „Dech jest życiem” Ćwiczenie według Yoga. w mistycznym oddechu
27. Radża Yoga.
28. Karma Yoga.
29. Gnani Yoga.
30. Prana absorbcji.
31. Doświadczenie w absorbcji. Prana.
32. Jak Yogowie używaję do swych cudów wody.


zapraszam Państwa do zapoznania się z fragmentem książki:


„ORJENTALNA MAGJA,
oraz metody Hypnotyzmu, Telepatji, magnetyczne leczenie, Okultystyczne
nauki i problematy starego Orjentu.

Już od samego początku cywilizacji był ORJENT uważany za źródło i nauczyciela tego. co powszechnie nazywamy Magją i naukami okultystycznemi. Dlatego te doskonałe  znajomości i podania, które słyszymy o cudownych doświadczeniach i czynach orjentalnych magów i okultystow. nie mogą ujść naszej uwadze. Orjentalna Magja, której księża są największej ilością członkami najwyższych indyjskich Kast to nie są jakieś fakirskie czarodziejskie kawałki, o których tak często czytamy i słyszymy. Raczej są to objawy nieznanych okultystycznych sił magnetycznych, które są ukryte w każdym z nas, ale które rdzenni Hindusi rozwinięte mają i potrafią je opanować.

Wszelkie zjawiska hypnotyzmu, telepatji, jasnowidzenia, leczenia osobistym  magnetyzmem, były stale praktykowane w Indji, Asyrji, Babilonji i Egipcie dawno a dawno przed naszą era kalendarzową, nie będzie dlatego dziwnem, że najlepszymi adeptami i adeptkami są Indowie i wogóle ludzie z Orjentu.

Zdolności i możliwości, które ci lądzie posiądają, są dla nas nie do uwierzenia. Tysiące prawdomównych, doświadczonych i naukowo wykształconych ludzi, podróżujących po wschodnich,ziemiach, musiało pomimo niewiary, krytycyzmu i sceptyzyzmu uznać prawdziwość i rzeczywistość tych czynów i doświadczeń. Ich niewiara była rozproszona i odeszli zdziwieni i przekonani.

Znaną powszechnie rzeczą jest, że ludzie którzy znają wszelkie tajemnie Orjentalnej magji, potrafią spojrzeniem lub słowem okrocic rozbestwionych tygrysowi do inne, dzikie zwierzęta dżungli, tak, że nie odważą się zaatakować człowieka. Ale ci adepci nauk potrafią jeszcze więcej, bo potrafią wysyłać swą Siłę Woli na medja oddalone o tysiące kilometrów.

Ci Adepci i adeptki, którzy studjują mój system świadomie, uznają że jest to śmiały czym zasklepić nieprzekraczalną granicę, która oddziela rzeczy materjalne od rzeczy astralnych. Choć te nauki i zasady zdają się nam być kłamliwemi, przecież są namacalnymi faktami, wybranymi autorem mądrości i magji dalekiego Orjentu długoletniem studjum, doświadczeniem i badaniem.

W tych doświadczeniach i badaniach niemą niczego nadprzyrodzonego, ponieważ zależy wszystko jedynie od pomyślnego użycia wyćwiczonej Ludzkiej Woli, i są (jedynie rezultatem tej Woli, a niczem innem Jedynie mocą Siła koncentracji – pogrążenie się do tajemniczych źródeł okultystycznych sil umożliwia adeptowi a adeptce i opanowanie rzeczy, które są dla ludzi zwykłych niedostępne.

Nikt nie może zaprzeczać, że żyjemy w stałym kontakcie z nieznameni siłami których nie możemy odczuć naszemi pięciu zmysłami, przy doświadczeniach, w których wtajemniczony adept chce te siły opanować, musi odłożyć wszelkie fizyczne pragnienia i nałogi, ponieważ inaczej nie osiągnie dobrego wyniku.

Nie jest mym celem, abym dodawał czy dołączał do bardzo jasnych i fachowych metod dalekiego wchodu, za które musimy podziękować wysokiemu dygnitarzowi indyjskiej magji Ramayemu Swamidossowi.

Nauki jego są jasne, jak Kryształ. Myśli są podane tak zrozumiale. że nikt nie ma trudności w nauce pstrzą, tak ze każdy adept i adeptka przy oswoji sobie część okultystycznej siły, która żarzy ze studjowania tych nauk tajemnych. Jak wiadomo w kołach okultystycznych, orjentalni magowie mają sześćdziesiąt rozmaitych sposobów i metod, jak należy przeprowadzać hypnotyzm, ale z nich możemy tylko niektóre w krótkości opisać.”

źródło: www.polona.pl

pobierz materiał lub przeglądaj na www.polona.pl:  LINK

]]>
Prądy telluryczne https://tarot-marsylski.pl/prady-telluryczne/ Thu, 10 Oct 2019 19:54:09 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=3782 Czytaj dalej ]]> „A może magnetyczne serce i magnetyczny mózg Homo electronicusa pozwolą wyjaśnić niebywale ciekawe zjawisko migracji kultur i wielkich ognisk intelektualnych na mapie świata? Nie tylko kontynenty dryfują na zachód; podobnie przemieszcza się pole geomagnetyczne, zmieniające się w rytmie 500-600 lat. Zjawisko to zauważył już Halley w 1692 roku. Zbyt mało mamy danych, aby wyznaczyć kierunek dryfu prądów tellurycznych. Ponieważ zjawisko indukcji elektromagnetycznej obowiązuje również w geofizyce, należy sądzić, że dryf prądów tellurycznych ma tenże kierunek zachodni. Kiedy obie „podłogi”, magnetyczna i elektryczna, przesuwają się pod stopami człowieka, on jako populacja nie może pozostać nieruchomy, gdyż zmieniają się warunki środowiska, które najbardziej wpływają na elektromagnetyczną konstrukcję jego serca i mózgu.Wielkie ogniska kulturowe i intelektualne powinny więc dryfować jak wszystko, co zależy od geofizycznych warunków. Dlatego i nagła „eksplozja” wybitnych umysłowości nie musu być losowym wynikiem obrotów molekularnego bębna, ale wypadkową wielu czynników. Znajomość fizyki u etnografów, historyków kultury, w ogóle u wszystkich humanistów – może dać niespodziewane wyniki. Antropologia stanie się nieodłączna od geofizyki, a humanistyki nie będzie można oddzielić od planetarnego tła. Można i od innej strony spojrzeć na problem owego dryfu.Paleontologia przyjmuje, że wymieranie wielkich jednostek systematycznych w świecie roślin i zwierząt nastąpiło na skutek zmian pola geomagnetycznego. Czy cmentarze wielkich kultur nie znaczą na kuli ziemskiej zmian pola geomagnetycznego i geoelektrycznego? Homo electronicus może się okazać wcale przydatnym narzędziem w rozwiązaniu globalnych zagadek antropologicznych.” ….

fragment książki: „Homo Electronicus” autor: Ks. Prof. dr hab. Włodzimierz Sedlak

Prądy telluryczne, prądy ziemne – prądy indukcyjne występujące w przewodzących warstwach skorupy ziemskiej. Powstają na skutek zmian ziemskiego pola magnetycznego, np. burz magnetycznych.

]]>
Siła Myśli – Siła Woli – Wykład VIII https://tarot-marsylski.pl/sila-mysli-sila-woli-wyklad-viii/ Wed, 02 Oct 2019 06:47:57 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=3662 Czytaj dalej ]]> WYKŁAD VIII
Siła woli

Różnica pomiędzy przyciągającą siłą myśli, a siłą woli. Zmienne cechy drgań myślowych. Określenie siły woli. Potężna siła. Prawdziwy człowiek.  „Jestem”. Jego poznanie. Jego znaczenie, Człowiek odkrywa w sobie nowe siły, których się nie domyślał. Dusza człowieka. Wola. Tajemnica kształcenia woli. Czynny i bierny sposób myślenia. Przesyłanie fal myślowych.

W poprzednich wykładach wyjaśniłem wam, w jaki sposób człowiek może pociągać ku sobie innych, w zwyczajnej rozmowie drogą poddawania i t.p. Osoba, wywierająca wpływ znajduje poparcie w dwóch innych jeszcze siłach; pierwsza z nich znana jest pod nazwą „przyciągającej siły myśli”; o niej mówić będziemy później; drugą jest wpływ twórczej siły woli, wpływ , który wychodząc z umysłu jednej osoby oddziaływa na umysły osób innych. Co się tyczy przyciągającej siły myśli, to raz pobudzana do życia oddziaływa ona na innych bez świadomego wysiłku naszego umysłu; usilne myślenie o pewnym przedmiocie już w ruch puszcza siłę, która oddziaływa na innych. Gdy mamy do czynienia z wolacją (działanie twórczej woli), drgania duchowe przez świadome zastosowanie właściwej wysyłającemu siły woli, skierowywane są na określony przedmiot. Z chwilą, gdy przerywa się działanie tej siły motorycznej, ustają i drgania.

Nie znajduję powszechnie używanego słowa, które by odpowiadało tej formie siły myśli, a że nie chcę powtarzać o niej stale: „świadomy wysiłek woli, pociągający ze sobą drgnienia myśli i skierowujący je na pewien określony przedmiot”, zmuszony jestem samemu utworzyć wyraz, który by myśl tę w przybliżeniu oddawał. Będę więc od tej chwili używał słowa „wolacja“ (volation). Słowo to pochodzi cd łacińskiego wyrazu: „volo“ (chcę). Nie należy utożsamiać go z „volition co oznacza zastosowanie woli, gdy chodzi o wybór. Oprócz tego słowa „volie” (pochodzącego od tegoż pierwiastka) używać będę w znaczeniu „zależny od woli”. *)

Zależna od woli siła (Volie-Kraft) jest jedną z najistotniejszych, a jednocześnie najmniej zrozumiałych sił przyrody. Jest ona w mniejszym lub większym stopniu stosowana nieświadomie przez wszystkich ludzi. Niektórzy uświadomili sobie działanie tej siły, nie rozumiejąc praw jej powstawania i rozwoju. Może ona być przez ćwiczenie i kształcenie ogromnie wzmożona, jeżeli się tylko poświęci temu odpowiedni czas i starania. W wykładzie o skupieniu przytoczę parę ćwiczeń, których drogą siła ta może być rozwiniętą.

Ażeby móc zależną od woli siłę rozumnie stosować, należy przedewszystkiem poznać prawdziwą istotę woli zdać sobie jasno sprawę, co oznacza pojęcie „prawdziwy
człowiek„.

Wielu ma zwyczaj o „ego“, o swym własnym „ja” mówić wyłącznie jako o ciele fizycznym. Jest to materjalistyczny punkt wodzenia. Inni przez swe „ja” rozumieją istotę duchową, panującą nad ciałem i mającą swe siedlisko w mózgu. Jest to tylko po części prawdziwe.

Niektórzy wreszcie przyjmują, że istnieje w człowieku „wyższa samość”; nieliczni poznali tę „wyższą samość“ i żyją Ot zgodnie z jej wskazaniami. Prawdziwe „ego“, „ja”, stoi o tyleż wyżej od rozumu, o ile ten stoi wyżej od ciała; ale i rozum i ciało są mu podporządkowane.

Oba one są jego narzędziami i są przezeń używane dla wykonania pracy jego, o ile uzna je za zdolne do tego. Prawdziwą samością jest to, co czujemy w sobie we śnie –


*) W polskim przekładzie wobec trudności utworzenia odpowiedniego wyrazu mówić będziemy wprost: „zależny od woli.“   /przypomina tłumacz/


– lub chwili wpatrzenia się w siebie, gdy mówimy „ja jestem”. Wszyscyśmy mieli świadomość swej prawdziwej samości w pewnych okresach życia, ale zaniedbaliśmy wówczas uświadomić sobie jej całkowite znaczenie Odłóżcie na chwil kilka tę książkę, pozwólcie osłabnąć mięśniom waszego ciała, pogrążcie się w biernym stanie ducha; następnie pomyślcie spokojnie i ze skupieniem o słowach „ja jestem!’, starając się wytworzyć sobie obraz waszej prawdziwej samości, stojącej ponad umysłem i ciałem. Z chwilą gdy osiągniecie należny stan ciała i umysłu, odkryjecie we wnętrzu swoim przebłysk waszej prawdziwej samości.

Powtarzajcie to ćwiczenie. A wywoła ono w waszej duszy odczucie prawdy. Nic nie jest w stanie zaszkodzić lub zniszczyć waszą prawdziwą samość. Ciało i dusza mogą przestać istnieć, lecz poczucie „ja jestem” jest nieśmiertelne i od wszelkiego szwanku zabezpieczone. Jest ono potęgą i gdy umysł potrafi przystosować się do jego wpływu,
człowiek staje się nową istotą i nabywa nieznane sobie przedtem siły.

Cel niniejszych wykładów nie pozwala mi poświęcić więcej miejsca temu przedmiotowi. Jego doniosłość wymaga specjalnego wielotomowego dzieła. Czego bym sobie jednak w tej chwili gorąco życzył, to ażeby czytelnik z całą powagą i zainteresowaniem się odniósł się do prawdy, którą przytoczyłem. Można być jakiego się chce mniemania o kursie niniejszym, można zgadzać się lub odrzucać zawarte w nim tezy, lecz jedno należy stale i bezwzględnie mieć na uwadze: poczucie „ja jestem tu jest waszą – prawdziwą samością“.

Z chwilą gdy rozum wasz uzna słuszność tej myśli, poznaliście tajnię życia. Ja zasiałem ziarna tej myśli w waszej duszy, one wejdą i rozwiną się we wspaniały krzak najpiękniejszych kwiatów, których aromat zaćmi zapach najbardziej ulubionych przez was kwiatów. Gdy się liście  rozwiną i pojawi się na światło dzienne kwiat w całej swej krasie, wówczas zrozumiecie, żeście znaleźli samych siebie:

„ Uber tausende von Welten bin ich Herr,
Seit Menschen denken, von Beginn regierich
Tag u nd Nacht vergehen, ewigkreisend ,
Doch ich prufe ihre Taten ;
Ehe ich mich lose, stille stehen wird die Zeit,
Denn ich bin des Menschen Seele“. *)
Charles H. Orr.

To, co nazywamy „wolą”, oznacza tylko „ja jestem” człowieka; wola znajduje się w tym. samym przyczynowym stosunku do człowieka, jak myśl do rozumu. Gdy mówimy o „rozwoju woli”, rozumiemy przez to w rzeczywistości rozwój rozumu w kierunku uznania w woli siły nad nim panującej. Wola jest dość silną i nie wymaga rozwoju. Jest to sprzeczne z ogólnie przyjętą teorją, lecz tym nie mniej prawdziwe. Silny prąd woli przepływa przez mechanizm psychiczny; zanim koła rozumu mogą być w ruch puszczone, muszą być one wprawione w kontakt z biegiem tego mechanizmu.

Człowiek myśli w dwu różnych kierunkach. Jeden rodzaj myślenia, który nazywamy bierną działalnością umysłu, jest prawie ty m samym , co instynktowny wysiłek umysłu, pewien rodzaj „myślenia samego przez się” i wymaga bardzo małego lub nawet żadnego wysiłku woli.

Inny rodzaj pracy duchowej, który nazywamy czynną działalnością umysłu, powstaje z mniejszym lub większym udziałem siły woli. Tutaj mogę w skazać tylko sam fakt; szczegółowsze omówienie przedmiotu wykracza poza ramy –


*) Jestem panem tysiąca światów, Rządzę od chwili, gdy ludzie myśleć poczęli,


Wiecznie krążąc mijają dni i noce,
A ja oceniam ich dzieła;
Zanim ja zniknę, czas zatrzyma się w biegu,
Albowiem jestem duszą ludzką.
Charles H. Orr.

– tego dzieła. W innej mojej pracy temat ten głębiej poruszyłem; do niej też odsyłam czytelnika. W książce niniejszej mam na celu wskazanie tylko „jak“, lecz nie „dlaczego^
wobec tego nie wkraczam w dziedzinę teorji. Im więcej człowiek myśli w kierunku czynnym, tym silniejszemi, potężniejszemi są jego myśli. I na odwrót. Człowiek, który rozumie prawo panowania duchowego, ma niezmierną przewagę nad tym, kto błądzi po nudnych ścieżkach biernej działalności umysłu.

Mózg wysyłać może najróżnorodniejsze myśli, których drgania płyną od jednego osobnika, w silniejszym lub słabszym stopniu oddziaływają na inne osobniki, lecz zawsze odpowiadają sile pierwotnego napięcia. Myśli bierne są znacznie słabsze, niż czynne, lecz, wielokrotnie powtarzane, posiadają też dużą siłę. Natychmiast zobaczymy, że, ażeby za pośrednictwem drgań myślowych wywrzeć bezpośredni wpływ na umysł innego osobnika, należy bezwarunkowo wykonać wolację. Im większy jest ten wysiłek, tym silniejszym będzie wpływ jego.

Następny wykład poświęcony będzie omówieniu potęgi wolacji.


wolacja – działanie woli twórczej


 

powrót do spisu treści  =>

źródło: “SIŁA MYŚLI ŻYCIU CODZIENNYM i W WALCE O BYT”; CZĘŚĆ IV „KOLEKCJI FLOWERA“; WARSZAWA; Druk. Kaniewskiego i Wacławowicza ulica Zielna N r. 20, rok 1908.

]]>