TEORYJA WOLI.
ROZDZIAŁ I.
Psychologiczne podstawy objawu woli.
Całe nasze życie duchowe spoczywa na jednym zasadni czym fakcie. Bez niego umysłowy, uczuciowy i moralny rozwój naszej duszy byłby niemożebnym. Tym zasadniczym faktem jest rozróżnienie siebie od tego co nas otacza „ja” od „nie ja” jak mówią filozofowie.* Do póki ten fakt wewnętrzny nie spełni się, dopóty niema właściwego życia duchowego, dopóty pozostajemy w granicach bezwiednej natury, stanowiąc nieodrodną cząstkę otaczającej nas materyi.
Nasza instalacyja w świecie zjawisk, nasze wystąpienie wpośród sił przyrody jako samodzielnej siły duchowej, datuje się dopiero od chwili owego pierwszego aktu naszej samowiedzy Od tej chwili jesteśmy obywatelami świata. Akt wewnętrzny o którym mowa, jest aktem naszej samowiedzy, ponieważ wiedzieć o sobie jest to spostrzegać różnicę jaka zachodzi pomiędzy mną a tem co mnie otacza, pomiędzy tym który widzi a tem co jest widziane.
Bez tej przeciwstawności niema życia duchowego, niema właściwej czynności duchowej. Dusza nasza jest siłą równie bezwiedną jak i reszta sił przyrody, dopóki w niej nie ustali się owa przeciwstawność dwóch światów, wewnętrznego i zewnętrznego. Chwila w której przestajemy przeciwstawiać wewnętrznej rzeczywistości przedmiotowej, naszą rzeczywistość wewnętrzną podmiotową, jest chwilą przejścia do bez wiedzy.
Odnośnie do naszego organizmu, punktem centralnym dla obu światów jest nasze ja. W niem zbiegają się promienie owego koła wszechzjawisk, którego okrąg pozostaje niedościgłym dla najśmielszej fantazyi. – Czuję światło gwiazdy na milijardy mil odległej od mego oka zarówno jak i wrażenie bólu w głębi własnej duszy. Gwiazda nie jest moją, ale ból jest moim. Czy gwiazda zagaśnie, czy nowem światłem za błyśnie, ja czuję mój ból, czuję że nie przestałem być tem ozem byłem. Zmieniając miejsce mogę zmienić wszystkie przedmioty, które widzę, oprócz własnego ciała. Idzie ono za mną wszędzie gdzie idę i nie może chodzić inaczej. Jeśli dotykam przedmiotu zewnętrznego który widzę, to czuję tylko wrażenie oporu idące przez rękę, ale dotykając swojej ręki, czuję zarazem i rękę która dotyka i rękę która jest dotkniętą.
Wreszcie, doświadczam w każdej chwili uczuć, których nigdy nie wywołuje sam przedmiot zewnętrzny i które trwają nie zależnie od wrażeń zewnętrznych, np. uczucie głodu, pragnienia, bólu wewnętrznego, zmęczenia, i t.p.
Oto podstawy zmysłowe ustalające w naszej duszy poczucie różnic zachodzących pomiędzy ja i nie ja.
W znaczeniu powyższem pojęcie ja obejmuje granice naszego ciała, jego powierzchnię. Jest to znaczenie najobszerniejsze. Kiedy mówię: „byłem wczoraj tam a tam”, to rozumiem przez siebie cały mój organizm fizyczny i duchowy. Ale władza abstrakcyi, władza odrywania jednej treści od drugiej, pozwala nam nadawać temu pojęciu więcej szczegółowe znaczenie. – Kiedy mówię: „byłem zawszę uczciwym człowiekiem” to przez siebie nierozumiem mojego ciała, ale raczej tylko moją duszę. Albo kiedy mówię: „staram się pokonać zmęczenie mego ciała” – to wyraźnie przeciwstawiam moją duszę, jako siebie, memu ciału jako czemuś zewnętrznemu.
Mogę nawet w duszy przeciwstawiać pojedyncze objawy duchowe uważające jeden z nich za swoje ja. – „Jako ojciec cię” mówił Manlius Torquatus do syna, „jako wódz skazuję cię na śmierć.” W pierwszem zdaniu Ja identyfikuje się z miłością ojcowską, w drugiem z obowiązkiem wodza. Nawet chwilowy popęd może reprezentować nasze ja. „Chcesz jeść ? ” – Nie chcę, – albo zresztą mogę skosztować.”- Ja chcę i ja nie chcę jeść. – Jedno Ja chce co innego a drugie co innego, przytem oba mogą być tylko chwilowe, ponieważ w obu tych razach poczucie Ja identyfikuje się z pojedynczemi popędami. Nareszcie kiedy mówię że „nasze ja jest punktem centralnym dla całego koła zjawisk przyrodzonych” to nie oznaczam bliżej co przez to ja rozumiem, wymawiam tylko wyraz, który jednakże przez swoje skojarzenie z przytoczonemi wyżej grupami zjawisk, nie przestaje być zrozumiałym. Nie wymieniam co chcę w tej chwili przez ja oznaczyć, ale czytelnik przypomina sobie choćby niejasno faktyczną treść tego oderwanego pojęcia i to nam daje możność porozumiewania się za pomocą wyrazów symbolizujących pewną grupę uogólnionych zjawisk.
Tak więc możemy pojęcie ja uszczuplać, koncentrować i odosobniać nie tylko od wyobrażenia naszego ciała, ale nawet od reszty objawów duchowych. – Metafizycy którym nieraz udaje się posuwać abstrakcyję aż do absurdu, utrzymują na wet że nasze ja jest czemś zupełnie odrębnem jeszcze od tych wszystkich zjawisk któreśmy wymienili Ale będzie to tylko gra wyrazów. Nie można wyobrażać sobie, lub mieć poczucie tego co niema żadnej treści. Pojęcie ja jest tylko uogólnieniem, łącznikiem tysiąca zjawisk wewnętrznych na podstawie ich wspólnego charakteru, tak jak pojęcie nie ja jest uogólnieniem, łącznikiem tysiąca zjawisk zewnętrznych na podstawie ich wspólnego charakteru – ale pojęcie i poczucie ja, w oderwaniu od ciała, w oderwaniu od duszy, od wszelkich myśli,’ uczuć, popędów, wspomnień i nadziei szczegółowych jest tylko wyrazem symbolizującym pojęcie, w którem wszystkie te pojedyncze stany duszy wzajemnie się zacierają, zaś w oderwaniu od tego pojęcia, Ja nie jest już niczem, wymówię wyraz: barwa, to czytelnik wie o co idzie, jakkolwiek w pojęciu które ten wyraz symbolizuje wszystkie szczegółowe barwy wzajemnie się zlewają i zacierają – lecz gdybym ze chciał utrzymywać że barwa ma byt rzeczywisty w oderwaniu od wszystkich kolorów, nie doszlibyśmy nigdy do ładu. Pojęcie jest jak widzieliśmy zmiennem co do szczegółowej treści, niemniej jednak pozostaje ono stale środkowym punktem naszych wyobrażeń. Jedno i drugie nietrudno wytłómaczyć. Pojęcie ja jest zmiennem ponieważ w życiu naszej duszy co chwila inny utwór duchowy przywłaszcza sobie przodownictwo w zakresie pozostałych: co chwila o czem innem myślimy, co innego czujemy a tem samem i czego innego po żądamy.
Poczucie jest zmiennem ponieważ inne wrażenia składają się na nie gdy jestem zdrów, inne gdy jestem chory, inne gdy jestem dzieckiem, młodzieńcem lub starcem, inne gdy jestem głodny, zmęczony, śpiący lub przejęty namiętnością. Są wypadki które nas w jednej chwili czynią niepodobnymi do siebie. Niemniej jednak pojęcie i poczucie ja jest trwałem, ponieważ wrażenia które się na nie składają są bezustanne. Dopóki żyję i mam świadomość muszę czuć swoje ciało i choćbym na nic nie zwracał uwagi, wrażenia od skóry, mię śni i wnętrzności nie przestają dochodzić do mózgu, a przerwanie ich zawiesza objaw samo wiedzy. W tej chwili wystarcza nam fakt doświadczalny że pojęcie i poczucie ja zrodzone pierwotnie na gruncie różnorodności wrażeń zewnętrznych z wrażeniami wewnętrznemi, w miarę rozwoju umysłowego stopniowo się uduchownia, pozwalając nam nie tylko odróżnić nasz organizm od świata zewnętrznego, ale także naszą duszę od naszego organizmu, nasze myśli od naszej duszy, naszą myśl o danej myśli od niej samej. Siła i jasność tego rozróżnienia jest miarą rozwoju na szych władz duchowych. Potęga umysłu polega na stopniowym wzroście władzy odczuwania najdelikatniejszych różnic, bez zboczenia z zakresu zjawisk na pole pustej
Mamy więc dwa bieguny zjawisk; przed nami – materyja, w nas – duch.
Oddziaływanie materyi na ducha za pośrednictwem ner wów czucia nazywamy wrażeniem. Oddziaływanie ducha za materyję na pośrednictwem nerwów ruchu nazywamy czynem.
Świat nam daje wrażenia, my mu dajemy czyny. – Prąd dośrodkowy dosięga swego celu w ognisku świadomości, w poczuciu ja – prąd odśrodkowy rozprasza swe objawy w bezmiarze zjawisk.
Siedliskiem poczucia Ja jest mózg. Drogą do mózgu są nerwy czucia, drogą od mózgu -nerwy ruchu. Innych komunikacyj ze światem zewnętrznym niema. Duch któremu by odebrano nerwy czucia i nerwy ruchu, jeśliby istniał sam w sobie, przestałby istnieć dla nas.
Ale nerwy czucia nie są bezpośrednio wystawione na działanie świata zewnętrznego, podobnie jak nerwy ruchu nie mogą bezpośrednio objawiać ludzkiej woli. Najdelikatniejsze koniuszczki nerwów czucia rozgałęziają się w tkankach wrażliwych, w skórze i przeobrażonych z niej organach, zwanych organami zmysłów. Samym nerwem optycznym przy najzdrowszym mózgu nie można widzieć, samym nerwem akustycznym słyszeć i t. p. bez pośrednictwa odpowiednich organów.
Podobnież sam nerw ruchu nie może dać objawu woli; on tylko przelewa swe podrażnienie na włókna mięśniowe, które kurcząc się wprawiają w ruch kości lub błony, do których się przyczepiają, a tem samem i całe członki jak np. ręka, złożone z tych elementów Cała nasza zewnętrzna działalność jest ruchem mięśni.
Chodzenie, pisanie, mówienie, wyraz twarzy i t. p. są ruchem mięśniowym wywołanym przez pośrednictwo nerwów ruchu idących od mózgowia. Nie jesteśmy w stanie wyrażać naszej woli inaczej jak przez ruchy mięśniowe. Nawet wyraz oczu jest niemożliwym bez odpowiedniego układu powiek a więc ruchów. Wrażenia pochodzące od przedmiotów leżących zewnątrz naszego ciała lub na jego powierzchni nazywamy wrażeniami zewnętrznemi, pochodzące zaś z wnętrza ciała (jak np. wraże nie głodu) nazywamy wrażeniami wewnętrznemi. Jedne i drugie ażeby dojść do mózgu potrzebują na to nerwów czucia, które mogą przewodzić prądy tylko w kierunku dośrodkowym. Wrażenia zewnętrzne czy wewnętrzne doszedłszy do mózgu mogą się stać świadomemi. Mówię „mogą” nie zaś „stają się“ ponieważ tysiące wrażeń dochodzących do mózgu nie dochodzą jednak do świadomości. Niezaprzeczony uwagi wystarczy dla uprzytomnienia tej prawdy, że ażeby dane wrażenie stało się świadomem potrzebny jest pewien warunek wewnętrzny obok innych zewnętrznych. Tym warunkiem wewnętrznym jest, jeśli się tak wolno wyrazić, zetknięcie danego wrażenia z poczuciem ja, wytworzonem przez inne wrażenia, i tylko skombinowanie się tych dwóch różnorodnych pierwiastków może wyrodzić akt rozróżnienia, akt świadomości. Jeśli wrażenie zewnętrzne przeważa, to wytworzy się akt świadomości objektywnej, jeśli pierwiastek wewnętrzny przeważa, to wytworzy się akt samowiedzy.
Każde wrażenie wbiegając do mózgu, do owego zbiorni ka wrażeń, zastaje tam pewien stan żywotności od którego za leży los jaki je spotka i zmiany jakie wywoła w wewnętrznej lub zewnętrznej pracy ducha.
Jeśli działalność mózgu jest uśpioną, krew zbyt słabo do pływa, to wrażenie na taki grunt padające pozostanie bez skutku; opór sparaliżowanych chwilowo tkanek będzie za silnym ażeby dane wrażenie nie wyczerpało na nim swej siły ruchu jaką z sobą przyniosło, i pozostanie jak było nieświadomem. Jeśli przeciwnie mózg jest czynnym, jeśli krew z tlenem napływa w dostatecznej ilości a działalność tkanek sprowadza szybszą odnowę materyi, jeśli fale wyobrażeń i uczuć są w pełni działania wówczas wbiegające do mózgu wrażenie może się stać świadomem. Mówię jeszcze „może” ponieważ i taki grunt upadłszy, dane wrażenie niestanie się świadomem, jeśli natrafi na przeciwny prąd psychiczny i nie będzie dość silnem ażeby go pokonać i przedrzeć się do poczucia ja, dopóki się zaś te dwa pierwiastki nie skojarzą dopóty nie nastąpi akt poczucia różnicy, dopóty dane wrażenie pozostanie nieświadomem.
Wrażenie które się stało świadomem wchodzi w skład naszej duszy. Może ono zapaść na nowo w bez wiedzę i znowu być powołanem do świadomości, ale zawsze nie przestaje być siłą którą świat zewnętrzny złożył duszy w depozycie. Takich wrażeń tysiące odbieramy codziennie. Tym sposobem mózg staje się zbiornikiem i kondensatorem niezmiernej potęgi utajonej, potęgi która uczuciem obejmuje ludzkość, myślą odkrywa nowe światy, czynem panuje nad przyrodą, Wrażenie świadome staje się wyobrażeniem.
Jeśli od przedmiotu zewnętrznego promienie światła padają w moje oko, to na siatkówce (*) tworzy się obraz tego przedmiotu, lecz obraz ten jest jeszcze tylko fotograficznem odbiciem danego przedmiotu w miniaturze. Dopiero gdy podrażnione tym obrazem odpowiednie włókienka nerwu wzrokowego prze niosą cząstkowe wrażenia barw i światła do samego mózgu i tam wrażenia te zostaną przez poczucie ja ujęte, wrażenia które były obrazem w oku, stają się w mózgu wyobrażeniem. Podobnież świadomie ujęte wrażenie dźwięku staje się wyobrażeniem dźwięku, wrażenie zapachu wyobrażeniem zapachu i t.p. W każdej chwili w duszy naszej ustala się tysiące wyobrażeń otaczających nas przedmiotów. Ale wyobrażenia te pozostają dla nas obojętnemi, nie budząc żadnego szczególnego zajęcia. Tak np. idąc ulicą, widzę tysiące kamieni których wyobrażenie tworzy się w moim umyśle ile razy tylko na nie spojrzę, ale treść tych wyobrażeń pozostaje dla mnie najzupełniej obok
(*) Siatkówka (retina) jest błonką wyściełającą głąb oka, w której rozgałęziają się najdrobniejsze koniuszczki nerwu wzrokowego przewodzące wrażenie do mózgu.
Wszystko mi jedno ile tam było tych kamieni, jaki każdy z nich miał kształt, jaka. barwę, gdzie łeżał ten a gdzie ów. Patrzyłem na nie i wyobrażałem je sobie w danej chwili, ale te wyobrażenia szczegółowe nie budziły we mnie najmniejszego zajęcia, ani mi się podobały ani nie podobały. Takie ujmowanie przedmiotu ze względu na samo jego istnienie, zowie się właściwem wyobrażaniem.
Wyobrażam sobie że w tej chwili kamienie te leżą tak jak wówczas, wyobrażam sobie że jeśli ich jest tysiąc to gdy by do nich dodać drugie tyle, byłoby ich dwa tysiące, wyobrażam sobie że dwie linije równoległe nigdy się z sobą nie przetną, że w tej chwili zapewne już latarnie pogaszono na mieście, że wiadomości z Kochinchiny, które wyczytałem w gazecie mogą być prawdziwe, że o dwa kroki przede mną jest ściana po której chodzi mucha. Wszystko to będzie tylko ujęciem faktu ze względu na samo jego istnienie, czyli ujęcie prawdy objektywnej wyobrażeniem. Wyobrażanie jest odbijaniem się zewnętrzności w naszym umyśle. Odgrywamy w tym razie po prostu rolę zwierciadła które z równą obojętnością odtwarza w sobie obrazy najwspanialsze i najwstrętniejsze. Lecz przypuśćmy że idąc ulicą, potknąłem się o jeden z owych kamieni i silnie stłukłem nogę. W skutek stłuczenia dobiega do mózgu wrażenie bólu. Wrażenie to stawszy się świadomem rodzi wyobrażenie bólu lecz w tem wyobrażeniu przedmiot zewnętrzny kamień; nie ze względu na samo jego istnienie ale przeciwnie tylko ze względu na skutek tego jego istnienia dla mnie, t. j. jak w danym razie, ze względu na stłuczenie o które mnie przyprawił. Takie ujęcie oddziaływania objektywnego ze względu na naszą istotę, zowie się uczuwaniem i jako uczucie przestaje być obojętnem i staje się przyjemnem lub nie przyjemnem. Uczuwam, to znaczy że to co ujmuję świadomie podoba mi się lub nie podoba, sprzyja lub nie sprzyja, budzi wstręt łub upodobanie mniej lub więcej silne ale nigdy
Zatem uczuciem nazywamy świadomość przyjemnego lub i przykrego stanu naszej istoty. O ile wyobrażenie prowadzi nas do ujęcia prawdy niezależnie od tego czy ona odpowiada lub nie, naszym upodobaniom, o tyle uczucie prowadzi nas do ujęcia prawdy, wyłącznie ze względu na to czy ona odpowiada lub nie, naszej organizacyi, naszym upodobaniom. Zatem wyobraża nie jest natury objektywnej uczuwanie zaś natury subjektywnej. W pierwszem nie chodzi nam o nas, lecz o przedmiot, w drugiem nie chodzi nam o przedmiot lecz o nas samych, (np. wyobrażam sobie szpilkę, czuję ukłócie szpilki).
Ale w jednym i drugim razie nasz udział w ujmowaniu wrażeń jest przeważnie bierny; w pierwszym razie przedmiot narzuca mi się sam przez się jako byt objektywny, w drugim razie byt objektywny narzuca mi swój wpływ na mnie Ja w obu razach jestem tylko świadomem i czującem zwierciadłem, które odbija to co przed niem stawią.
Lecz te wyobrażenia które się w nas wytworzyły, te uczucia któreśmy doświadczyli, nie giną w naszej duszy wraz z przedmiotem który je wywołał. Jak dyjament wystawiony przez pewien czas na działanie światła, potem świeci w ciemności, tak mózg nasz wystawiony przez pewien czas na działanie wrażeń, później odtwarza je chociaż pobudka wywołująca tako we istnieć przestała. Te wyobrażenia i uczucia jak już wspomniałem, są naszym arsenałem duchowym, więcej jeszcze, są naszą armiją duchową gotową w każdej chwili wystąpić do walki. Doświadczenie jest poborem duchowym dla naszego organizmu; każdy przybywający rekrut poddaje się istniejącemu już porządkowi, zalicza się do pewnej kategoryi na mocy skojarzenia podobieństw i jeśli przechodzi w stan spoczynku, to w każdym razie na dany apel świadomości na nowo wystąpić może do działania. W stanie czuwania armija ta ma swego wodza, swoją myśl przewodnią około której skupiają się inne, która im nadaje swoją barwę i działaniu celowemu przewodniczy.
Tak więc wyobrażenia nasze i uczucia mogą przejść w stan czynny.
Stan czynny wyobrażeń zowie się myśleniem, jeśli mu przewodniczy jedno wyobrażenie panujące => zowie się marzeniem jeśli tej spójni duchowej brakuje i pierwsze lepsze wyobrażenie przywłaszcza sobie chwilowo przewagę, ażeby znowu ustąpić miejsca przy poczuciu ja innym przywłaszczycielom napływającym bez ładu i składu. Marzenie jest rozprzężeniem karności duchowej, jest wałęsaniem się maruderów, bez dowództwa, bez porządku i harmonii. Są to dwie najogólniejsze formy w jakich przejawia się działalność wyobrażeń.
Stan czynny uczuć daje więcej skomplikowane objawy, o ile że w nich występuje pierwiastek przyjemności lub przykrości a to w najróżnorodniejszym stopniu. Podstawą działalności uczuć jest właśnie ich dwulicowość, ich strona przyjemna t. j. zadawalniająca nasze potrzeby i strona nieprzyjemna sprzeciwiająca się tym potrzebom. Pierwsza z natury rzeczy oddziaływa na żywotność organizmu zgodnie z jego ustrojem lub obecnym nastrojem i ożywia takowy utrzymując się na jego gruncie druga przeciwnie zawierając w sobie pierwiastki sprzeczne z żywotnością organizmu w ogóle lub obecnym jej nastrojem, narusza ją a tem samem budzi przeciw sobie reakcyję. I ta to okoliczność jest punktem wyjścia dla wszelkiej naszej działalności: usuwać wrażenia przykre, poddawać się przyjemnym- oto dążenie powszechne obejmujące wszystkie nasze dążenia szczegółowe. Jak tkanka materyjalna organizmu przyswaja sobie chciwie pierwiastki pożywne jej odpowiednie, pomijając a nawet oddziaływając przeciw odczynnikom przeciwnym jej żywotności, tak tkanka duchowa naszych wyobrażeń i uczuć przyswaja sobie pierwiastki duchowe jej odpowiednie, sprzyjające, z pominięciem a nawet silną reakcyją przeciw odczynnikom moralnym które tej wewnętrznej harmonii szkodzą, które tę naszą tkankę duchową szarpią i niszczą.
Uczucia przechodzące w stan czynny stają się pragmieniami. Przykładem takiego uczucia przechodzącego w stany jest np. uczucie głodu. Głód jest już o tyle popędem o ile uczuciem, jest pragnieniem. Pragnienie jeszcze nie koniecznie pociąga za sobą działanie; można wiele rzeczy pragnąć a jednak nie domagać się ich, można czuć pragnienie głodu a jednak nie starać się zaspokoić go. Dopiero w pewnym stopniu natężenia pragnienie przechodzi w rzeczywisty popęd do działania i taki popęd jest przeobrażonem uczuciem, uczuciem dynamicznem. Tym sposobem działalność uczuć staje się działalnością popędów stanowiących ze swej strony podstawę objawu trzeciej władzy duszy, władzy ivoli. Działalność wewnętrzna, wytworzywszy postanowienie woli, może się przenieść na nerwy ruchu, pobudzić mięśnie i stać się czynem. Oto w najogólniejszych zarysach rozwój naszych władz duchowych. Wrażenia stają się wyobrażeniami, które mogą przejść w uczucia, uczucia stają się pragnieniami, które mogą przejść w popędy, popędy stają się wolą, która może przejść w czyny.
Czyny nasze są długiem który spłacamy światu a który zaciągnęliśmy w formie wrażeń. Ruch bezwiedny który stał się siłą świadomą w duszy naszej – wraca do stanu bezwiedne go w czynach. Ale w tych czynach spoczywa zaklęta treść duchowa czyn jest krystalizacyją wyobrażeń i uczuć. Odda jemy naturze to cośmy od niej wzięli, ale oddajemy nie w tej postaci w jakiej je nam dała, lecz w tej w jaką je nasz organizm przyoblekł. Pod tym względem organizm jest formą w którą świat zewnętrzny wlewa materyjał do odcisku.
Forma układa cząsteczki przypływającego materyjału według swej wewnętrznej przyrody i wyciska na nim swoje piętno. Doskonałość odlewu zależy od doskonałości i stałości formy – doskonałość czynów zależy od doskonałości i stałości naszego charakteru.
Ale nie każdemu dano być ową formą stalową wydającą posągowe czyny. Ulepieni z kruchej gliny, rzadko wypalonej doświadczeniem, pozwalamy wrażeniom zewnętrznym ulepiać się i modelować według nacisku chwilowych Wrażenia i okoliczności robią z nas co chcą, i częstokroć zdobywamy się ledwie na taki opór, jaki stawia glina garncarzowi a jakże daleko od takiego oporu do samodzielności!
Zakres naszych czynów, a obszerniej mówiąc zakres na szych ruchów zaczyna się tam gdzie ruch natury martwej a kończy się tam gdzie ruch natury zwierzęcej nie dosięga. Przedstawienie owej drabiny naszych czynów opartej, o ziemię a sięgającej niebiosów, przedstawienie tego stopniowego uduchowniania się naszej działalności znajdzie czytelnik w następującym rozdziale.
źródło: „O wolności woli” – rozdział I, Julian Ochorowicz, Warszawa 1871