Kształcenie Woli

Kształcenie Woli
Paul Sedir

Wszystkie pola życia społecznego stają się dziś, więcej niż kiedykolwiek, polami bitwy. Chrześcijanin nie może nie interesować się temi walkami; jednak winien on walczyć tylko orężem duchowem , według taktyki i strategji Ewangelji. Dla żołnierza, oprócz oręża, konieczne są: dzielność i sztuka władania orężem. Oręż nasz to my sami: siły ciała, namiętności duszy, władze umysłu, moce woli. Nauczm  się utrzymywać je w dobrym stanie i posługiwać się niemi jak najużyteczniej.

Jest to nauka trudna, sztuka bardzo wzniosła; me roszczę sobie zgoła nauczenia was tego. Przypomnimy sobie tylko społem kilka poglądów już znanych, powtórzymy sobie kilka zasad oczywistych, jak to czyni żołnierz przed bitw ą, który porządkuje swój rynsztunek i w raz z drogiemi wspomnieniami tych, których kocha, łączy wszystkie swe nadzieje i wszystkie swe energje.

Dzisiaj moraliści świeccy i protestanci wolnomyślni stawiają czyn społeczny w pierwszym rzędzie obowiązków , ale uważają, że winien on być podejmowany niezależnie od pojęć, jakie można wyznawać co do Chrystusa, i mniemają, że, jakie bądź są te pojęcia, dzieło filantropijne pozostaje pełne i dobre.

Katolicyzm współczesny jest bliższy prawdy, ucząc, że czyn społeczny m a być pełniony dla Chrystusa, ale wedle wskazań, otrzymanych z Watykanu. Wszyscy ci ludzie, jakkolwiek szczerzy i poważni, zapominają o czynniku duchowym. Postępek posiada oczywiście wartość własną. Ale jest to wartość materjalna; dusza postępku, t. j. uczucie, jakie go w zbudza, jest tu wartością główną; duch postępku, t. j. ideał, w imię którego jest on pełniony, je st również pewną wartością i to wartością najważniejszą z trzech. Niewątpliwie, dla tego, kto patrzy na życie, lenistw o, zwyrodnienie, upór ukazują się, jako przyczyny, niestety, większości cierpień, jakim by się chciało ulżyć. Jest bardzo
trudno, zachodząc w lata, zachowywać złudzenia co do w rodzonej dobroci natury ludzkiej. To też filantropja, która jest tylko ludzką, staje się rychle pozytywną, rozumową i zimną. By nadać jej gorącości i życia, potrzeba jej pobudki wyższej, niż ludzkiej, pobudki bożej: potrzeb a jej Chrystusa.

Tym sposobem , kształcenie woli dla niej samej, lub kształcenie woli dla celu społecznego, lub kształcenie woli, by lepiej służyć Chrystusowi, oto trzy  prace tożsame w swej postaci, ale bardzo różne w swym duchu.

Co to jest wola?

Jest to władza, powołująca współudział wszystkich naszych sił do urzeczywistnienia tego, co się postanowiło. Gwałt, uprzedzenie, upór są tylko wybrykami lub słabościami.

Ona jest opanowaniem siebie i uprawą wolnego wyboru. Jest to najwyższa siła naszej istoty świadomej. Człowiek jest stworzony, by rozwijał się aż do doskonałości. W jakim celu? By stać się mocnym? By unikać cierpienia? Czy też by lepiej pomagać swym braciom, pełniąc wyroki Boga? Oto cel praw dziwy; dwa pierwsze są błędne.

Jakich metod użyje on?

Ćwiczeń sztucznych ezoteryzmu i ich pochodnych anglo-saskich, czy też uprawy naturalnej, jaką wskazuje Ewangelja? Tę ostatnią, oczywiście, przekładam nad inne. Albowiem istnienie nie jest tylko myślowe czy uczuciowe, jest ono nade wszystko rzeczywiste i składa się z czynów; by było pełnem i owocnem, wymaga ono niewątpliwie życia wewnętrznego, wysiłku uprawy moralnej, estetycznej i umysłowej, ale niemniej jeszcze wymaga życia zewnętrznego,  wysiłku czynów, obowiązku i aktów altruizmu.

Jesteśmy istotami ziemskiemi; nie wyzwolimy się z materji, zaprzeczając ją, ale uduchawiając ją. Tak samo, jak libertyni duchowi, Charron, Rousseau czy Juljusz Simon nie mieli słuszności, głosząc systemat religijny bez świątyni i bez kultu, nie więcej mają słuszności  ci, którzy by mniemali, że udoskonalą się przez samą tylko medytację, przez samą tylko ekstazę, przez sam tylko atletyzm , czy przez estetykę, czy przez obrzędy, czy przez ćwiczenia oddechowe, czy przez środki pobudzające.

Człowiek jest małym wszechświatem ; aby stać  się doskonałym , musi on odwołać się do wszystkich środków , ale tak – żeby środek nie stał się nigdy celem. Człowiek jest komórką ludzkości, rozwinie się tylko, jeżeli będzie żył z innym i, a następnie dla innych. Słowem, człowiek trudzi się tylko przez miłość; miłość siebie, miłość swoich bliskich, miłość ludzkości, miłość Boga, i w jednej tylko miłości Boga może on znaleźć siłę do pokonania poziomych skłonności miłości siebie czy często gorzkich zawodów miłości rodzinnej i filantropji. Niech miłość Boga stanie się jedyną naszą pobudką, jedynym naszym celem i naszą metodą.

Nie można żyć ciągle w uniesieniu. Nie można również wytwarzać sobie ciągłych nastrojów uniesień. Ponad miłością uczuciową istnieje przeto miłość rozumowa, miłość umysłowa i spokojna. Ale pewne przesilenia wewnętrzne nie pozwalają już naszej myśli rozwijać się pogodnie; mogą one sprowadzić do chaosu i inteligencję, i organizm wzruszeniowy, i nawet organizm nerwowy.

W tedy zjawia się form a najbardziej duchowa miłości, miłość woli. Tak więc, jaki bądź jest stan psychiczny, czy fizjologiczny, jaka bądź jest złożoność trosk powszednich czy wiru namiętności, człowiek może zawsze, jeżeli chce, działać według miłości. Chcieć tego, czego Bóg chce, oto tajemnica naszej doskonałości. Skoro to się wie, wiedzą wewnętrzną i pewną, dwie metody przedstawiają się dla chrześcijanina. Pierwsza, roztropniejsza, rozdziela pracę i usiłuje zwalczać jedne po drugich, z osobna, różne słabości naszego rządzenia się sobą.

Druga metoda, bardziej mistyczna, bardziej ewangeliczna, ale która wymaga głębokiej pokory, oddaje nas całkowicie w ręce Chrystusa, wyzuwa nas, by tak rzec, z nas samych, i czyni nas gotowym i na wszystkie następstwa. Albowiem troska o naszą własną doskonałość ogranicza nas i zamyka nam, być może, pewne szlaki duchowe chwilowo niewidzialne. Od chwili tej ofiary zupełnej, Chrystus bierze ucznia ze Sobą i, zachowując mu całokształt jego przeznaczenia, odmienia atmosferę jego w ten sposób, że cokolwiek bądź przytrafia się  wówczas temu uczniowi, staje się to dla niego znakiem woli bożej. Do ucznia wówczas należy wykonać tę wolę: w jego obowiązkach, w jego zajęciach, w jego przyjemnościach; w jego studjach i w jego przedsięwzięciach, w jego uczuciach i jego przekonaniach; w jego stosunkach z bliźnim; posłuszeństwach, rozkazach i pomocach, aż do sposobu chodzenia, do jego mowy i jego ubrania. Oto co należy czynić. Należy czynić to spokojnie i z optymizmem; należy mówić: Naprzód, i:

Tak. Podobnie jak nie leczy się pijaka, zmuszając go, aby nie pił, tak samo nie uleczymy naszych słabości, ani naszych wad, ujarzmiając je, lecz raczej stwarzając w sobie cnoty
odpowiednie.

Powrócimy do zdania świętego Augustyna: Kochaj i rób co chcesz, ponieważ obraliśmy miłość najczystszą i ponieważ zamiar ożywia czyn. Oto przychodzi godzina, kiedy postanowiłem odpisać na listy, jakie nagromadziły się przez moje lenistwo. Ale sąsiad chory leży w łóżku i żali się. Pójdę więc raczej rozerwać go, i to będzie lepiej, niż odnieść nad mem niedbalstwem drobne zwycięstwo, jakie sobie postanowiłem. Taki jest duch ogólny chrześcijańskiego kształcenia woli.

Wiecie, że istnieje wiele innych systematów. Taoizm, buddyzm, joga są szkołami woli, bądź uczonemi, bądź wymagającemi wielu trudów. Byłbym zarozumiałym, pragnąc je opisywać z ich odcieniami nieskończonemi; bardzo mało bowiem naw et ludzi wschodu zna je wszystkie. Ale jeżeli mogę pozwolić sobie na wypowiedzenie o nich kilku tylko słów, scharakteryzuje je w ten sposób:

Dogmatami ich są; istnienie światów niewidzialnych bardzo licznych, rzeczywistość reakcyj dynamicznych wszelkiego rzędu, jakie wywołuje najmniejszy z czynów ludzkich, rzeczywistość wędrówek „ja”. Ideał ich : niezmienność i stałość. Ich sposób urzeczywistnienia: uciec od świata zewnętrznego, wywołać zanik wszystkich więzów pragnienia, miłości, nienawiści, ambicji, pożądliwości; pozostawać w niezmiennej obojętności. Ewangelia powiada nam przeciw nie, że każda rzecz żyw a jest cenna, jest ona bowiem dziełem Boga, że powinniśmy kochać ją i pomagać jej żyć dla Boga. Bóg sieje bez przerw y i pomnaża życie: winniśmy więc czynić to sam o w naszej małej sferze. Bóg nie czyni dla Siebie, lecz dla Swych tworów  i my również spróbujemy od tejże chwili żyć dla drugich. Wszystko jest rzeczywistem, nie masz ułudy w znaczeniu absolutnem w jakiem Hindusi rozumieją Maję. Nic nie należy do nas; jesteśmy tedy odpowiedzialni za wszystkie narzędzia i za wszystkie sposobności pracy, jakich Bóg nam użycza, mamy więc nie wymykać się, gdy okoliczności lub twory domagają się naszego współdziałania. W reszcie, chcieć tego, co się podoba, jest całkiem naturalne; podczas gdy wola prawdziwa poskramia nasze upodobania, i ona jedna tylko uszlachetnia nas, gdyż ona jedna tylko wyzwala nas z nas samych.

Tak więc, według Chrystusa, zwycięstw o nad sobą samym dla miłości Boga i bliźniego, jest jedyną prawdziwą i zdrową szkołą woli.

Chrześcijanin wybiera tedy pomiędzy wielu możliwemi drogami działania: Tę, która mu się wyda najbardziej zgodną z Ewangelją. Tę, która wymagać będzie od niego największego wysiłku nad sobą. Tę, gdzie się znajdzie najwięcej trudności materjalnych. Odtąd czyn jego, chociażby najskromniejszy, stanie się ze wszystkich możliwych najwolniejszym, najpowszechniejszym w swych następstwach, najczystszym w swem promieniowaniu, najpłodniejszym w możliwości życiowe.

Taka jest droga Wolności.

Przez wytrwałe ćwiczenia pokonywa się powikłania materjalne z coraz to większą łatwością; dochodzi się jednocześnie do coraz łatwiejszego kontrolowania siebie i powoli zakorzenia się w nas przyzwyczajenie do działania, do życia z radością, z porywem, z miłością dla Boga i sympatją dla bliźniego. W praktyce, ponieważ zamiar, to znaczy miłość, ożywia czyn ogniem duchowym mniej lub więcej jasnym, należy naprzód osiągnąć miłość najczystszą. Wszystko, co się czyni w łączności z Chrystusem, uczestniczy w Jego świetle. Oto kobieta, idąca na bal; czy udaje się tam z przyjemności, czy przez poddanie się obowiązkowi stanu, bał ten będzie dla niej bądź upadkiem, bądź podniesieniem duchowem.

Ta sama kobieta w staje bardzo wcześnie, by biec do dzielnicy odległej i rozdawać lekarstwa ubogim,  czy idzie tam z miłości   własnej, czy z miłości dla bliźniego, trud ten będzie dla niej albo upadkiem albo uduchowieniem. Można żyć z Niebem w najgorszych środowiskach; można żyć samolubnie w środowiskach najpobożniejszych. Należy wszelako dołożyć pieczy najszczerszej i najbezstronniejszej do krytyki naszych pobudek; „Ja” mrowi się od przebiegłości i wysila się ustawicznie na pomysły, jak zmylić nasze sumienie. W sposób ogólny, nie zbłądzi się, jeżeli będzie się przyjmowało  wszystkie zajęcia, jakie się nadarzają w sposób naturalny, gminne czy bohaterskie, poziom e czy zdobiące. T am gdzie żyjemy, tam jest nasza praca. Nie poszukując zgoła egzystencji niezwykłej, czy to swym poziomem , czy odrębnością, chrześcijanin będzie wiedział, że uprawa jego istoty nieśmiertelnej, uprawa jego woli, jest wszędzie możliwa.

Chociażby się uciekło do samotni pod pozorem oderwania się od świata niebezpiecznego, prawdopodobnem jest, że lenistw o będzie nas kusiło. Często syn rodu, który nie ma żadnej troski materialnej i który rozporządza wszystkiemi swojemi godzinami dla studjów, będzie mniej pracował, niż inny młodzieniec, który wskutek ubóstwa swych rodziców zmuszony jest zarabiać na chleb i który ma tylko noce do przygotowania się do swych egzaminów. Nie masz innej recepty na rozwój mięśni, jak ćwiczenie gimnastyczne.

Nie masz innej recepty na rozwój siły woli, jak walka z różnemi formami egoizmu. Przede wszystkim obowiązki nasze; jeżeli pozostawiają nam czas, będziemy czytali, rozmyślali, modlili się. Okoliczności albo nasz wybór mogły nam narzucić stanowisko, zajęcie, w jakiem się żyje; lub też Niebo mogło skierować do nich pewne jednostki wyjątkowe. W każdym razie, stanowią one środowisko najlepsze dla naszego rozwoju. Ćwiczenia, wynalezione przez ludzi, jakkolwiek mądrych, jakkolwiek doświadczonych, nie posiadają nigdy tego bogactw a życiowego i płodnego, jak ćwiczenia, do których zmuszają nas nasze obowiązki. Jedynie spełnianie tych obowiązków pozwala nam zdobyć sprawność, przytomność umysłu, czujność, pełne i stałe władanie wszystkiemi naszemi energjami; ono jedynie zawiera wszystką rzeczywistość, wszystką substancję żywą, które karmić będą nasze siły, utrzymując je w harmonji.

Jezus powiada nam: Ani jeden włos nie spadnie z naszej głowy bez zezwolenia Ojca. Ten więc, kto  oddal się Ojcu, może słusznie uważać wszystko, co mu się przytrafia, jako znaki planu opatrznościowego względem siebie, lub jako rozkazy, które Ojciec daje mu poznać, ćwiczenie naszej istoty najbardziej utajonej nie ogranicza się do pewnej godziny dnia, ani do pewnego okresu naszego istnienia. Jest ono ciągłe. Trzeba być gotowym każdej chwili. Ale ze stałych tych zbieżności naszej woli z wolą Bożą nie czyńmy stopni śliskich ku fatalizmowi, ani ku kwietyzmowi. Bądźmy surowymi sędziami  samych siebie, nie ubarwiajmy naszych apatyj pięknem i pozorami. Skąpiec może bardzo dobrze usprawiedliwić się przed wami i przed samym sobą teorjami społecznemi oszczędności i cnoty; marnotrawca może również usprawiedliwić się innemi teorjami co do obiegu bogactw ; nie mniej pierwszy pozostaje sercem oschłem, drugi miłośnikiem przyjemności.

Z punktu widzenia boskiego lepiej je st czynić rzecz łatwą z posłuszeństwa, niż rzecz trudną z upodobania czy stoicyzmu. Lepiej jest iść do teatru, by sprawić komuś drobną uciechę, niż odmówić, pozorując tern,  że, lubiąc widowisko, lepiej jest powstrzymać się od niego.

Oczywiście, w szelki trud, jaki się nakłada na siebie dla Chrystusa, sprowadza korzyść duchową, ale korzyść jest większa i lepszego gatunku, jeżeli trud nie jest sztuczny.

Tryumf woli, to pokonanie jej samej.

Upodobanie do pokut, ascetyzmów, umęczeń może być tylko formą pychy. Nie znaczy to, aby asceci lub ludzie czynu byli zawsze pysznymi. Znaczy to tylko, że trzeba strzec się omamień pychy.

W wątpliwościach naszych wyborów, odróżniajmy wolę Boga, t. j. decyzję najlepszą po tym znaku podwójnym , gdy będzie ona bardziej przeciwna naszym upodobaniom, gdy okaże ona pomoc lub da szczęście jednemu z naszych braci.

Wielkie dzieło duchowe pociąga za sobą uprawę naszych sił fizycznych. Ciało jest sługą i należy mu się utrzymanie i odpoczynek. Duch i dusza współżyją całkowicie z niem; i ze swej strony ono też współżyje z niemi. W nas, jak w łonie Przyrody, wszystko w pływa na wszystko.

Wola ma się tedy stać mistrzynią ciała w tych jego częściach, które ożywia system nerwowy świadomy; należy kontrolować stopniowo ruchy, słowa, spojrzenia, należy opierać się głodowi, pragnieniu, zmęczeniu, potrzebie snu, kiedy to pożyteczne; należy zmusić się, jeżeli zachodzi potrzeba do pokarmu, czy do napoju, czy do pracy, które nie podobają się ciału. Ale bez użytecznym jest nakładać na się trudy dowolne, chyba, że w razach wyjątkowych. Gdyśmy pozbawili się obiadu czy snu, nazajutrz źle wykonujemy naszą robotę; materja jest jeszcze zbyt mocna prawie u wszystkich. Jedynie istoty wybrane, u których duch odzyskał swe miejsce – pierwsze, mogą pościć, czuwać, i tego nikt po nich nie zauważy ; one jedynie mogą znosić wielkie utrudzenia i ból, a mimo to ich stro na moralna nie odczuwa tego.

Żywotność fizyczna je st bardzo wrażliwa na właściwości charakteru. Zły humor, niepokój, pesymizm osłabiają ją; dobry humor, zapal, optymizm wzmacniają ją. Winno się utrzymywać w stanie radosnym ; a jako że sposobności do stan u radosnego nie zawsze są zbyt częste, w ciąganie się systematyczne do usposobienia szczęśliwego jest rzeczą doskonałą. Prawdziwy uczeń to nie postać ponura, zgryźliwa i pogrążona w ciemnych rozmyślaniach. Umie on się uśmiechać, umie być wesołym; wie on, że wszystkie siły potrzebują rozprężenia, i że dzięki odpoczynkow i wola, jak i mięśnie, odnawia się i odmładza. Rekreacja (odpoczynek) może się stawać małą re-kreacją, czyli ponownem tworzeniem .

Na krańcu wyższym naszego „Ja” działa nasz umysł. On również musi pójść pod kontrolę wolnej woli; on również, jak ciało, jest sługą, któremu, po pracy, potrzebne są zwolnienie i odpoczynek.

Zapewne, wysiłek moralny ku świętości pozwala nam czynić postępy najbardziej decydujące w opanowaniu nas samych. Ale z pogardy dla umysłowości nie czyńmy nigdy jednego z warunków świętości; kształcić umysł, by lepiej służyć bliźniemu z posłuszeństwa dla Chrystusa: oto co słuszne. Ale gardzić wiedzą jest rzeczą również fałszywą, jak czynić z niej bożyszcze, chociaż godność uczonego, który jest wart tego pięknego miana, je st nieskończenie ponad próżnością głupca. To samo prawidło przystojności i słusznej równowagi stosuje się do dociekań Sztuki. Piękno, nie więcej niż Nauka czy Siła, nie pow inny być brane za cel; je st ono pewną drogą. Sztuka prowadzi do Boga podobnie, jak Myśl, jak P raca, pod warunkiem nie przywłaszczania sobie ani ich owoców, ani ich dostojności.

Również według praw a powszechnego winna się poruszać sfera uczuć. Chociażby u prawa woli miała być najbardziej wytężoną, nie wymaga ona, by wyrywano ze swego serca zdrowe uczucia, których zarody powierzył mu Bóg. Kochać swą rodzinę, swe miasto, swą ojczyznę, ludzkość, nie są to słabości, lecz doskonale szkoły życia; nie można bowiem kochać nie działając; i im ściślej żyjemy z przedmiotami naszych uczuć, tern cięższem staje się zadanie uczynienia tej miłości żyw ą w naszych słowach, czynach i w naszym charakterze. Miłość, która się nie poświęca, je st tylko egoizmem.

Kochać ludzkość nie je st to bardzo trudne; ludzkość – to dalekie, to mgliste, a następnie – to zbyt wielkiej nie bardzo wiadomo, coby można zrobić dla niej. Kochać Ojczyznę – to już mniej łatwo, ponieważ są wojny i sprzeczności waszych spraw poszczególnych ze sprawą zbiorową. Ale najtrudniej – to kochać naszych sąsiadów, naszych kolegów, z których Osobowością ściera się Osobowość nasza każdego dnia.

Tu masz w bród sposobności do panowania nad sobą. Jeżeli się chce prowadzić uprawę  do gruntu, trzeba zawsze ulegać, prócz gdy ktoś chce śkusić nas do czynienia źle; zawsze się usuwać, zawsze pozwalać umieszczać się na szarym końcu, zawsze poświęcać swe wygody i upodobania: oto najlepsze z ćwiczeń; pokonywa ono nasze Wady; odmienia nasze zboczenia, każe nam przekraczać samych siebie.

Zgadzanie się nie jest jeszcze wszystkiem. Nie tylko należałoby pozwalać brać; trzeba by jeszcze dawać temu, kto prosi; ofiarowywać tym , którzy nie śmią dopraszać się. O to co doskonałość: Nie mierzmy od razu tak Wysoko. Idźmy krok za krokiem, i będziemy  w poczuciu swem radzi, jeżeli dojdziemy do niechybienia nigdy obowiązków, ćwiczeń, jakie się nam nadarzają. Niebo snadnić potrafi; w miarę jak w zrastać będzie siła naszej woli, poprowadzić nas do rzeczy trudnych.

Takie s ą ; pobieżnie w skazane, prawidła bardzo ogólne uprawy dwupłciowej. Są to sposoby bycia, są to Kształcenie woli prace. Przepisy, ułatwienia techniczne, środki pomocnicze są na to, by je prowadzić najlepiej. Zbadamy główniejsze z nich, w porządku ich znaczenia coraz mniejszego.

Ponieważ człowiek znajduje swe spełnienie całkowite tylko w Bogu, ponieważ Bóg kocha człowieka i podporządkowywa mu swe zamiary, czyż nie będziemy postępowali mądrze, odnawiając jak można najczęściej łączność naszą z naszym Ojcem. Ponieważ Ojciec ten jest doskonałością, ponieważ wielkiem pragnieniem Jego jest zrobić nas uczestnikami Swej doskonałości, ponieważ jest On Żyjący, ponieważ my jesteśmy obnażeni przed Jego wzrokiem, wzywajmy Go w każdej okoliczności, uczepmy się Go, form y jego dotykalnej, Słowa Jezusa Chrystusa.

Dla tych podjęć woli słuchajmy Jezusa, nikt bowiem tak, jak On, nie wywarł na siebie władzy absolutnej. W rzeczy samej, przez paradoks trudny do zrozumienia i niemożliwy do odtworzenia, Jezus zachowywał się częstokroć, jak pierwszy lepszy z nas; jak gdyby nie posiadał prawa rozkazywania temu czy innemu ze swych organów; odgrywał niekiedy rolę pierwszego lepszego biedaka. Ale nie odbiegajmy od tematu. Pomnijmy dzisiaj, że Jezus jedyny ze wszystkich istot rządzi prawnie i rzeczywiście wszystkiemi substancjami i wszystkiemi organami swej osobowości, albowiem On je sam, jako Słowo, wyprowadził z Nicości. Co do nas, nic nie jest naszem: nic z naszego ciała, nic z naszej czuciowości, nic z naszego umysłu. jedno tylko serce nasze należy do nas, podwójne nasze serce Ciemności i światłości, które je st nam i samymi. Mamy tedy nie tyle powściągać nasze instynkty, nasze namiętności, czy nasze zapatrywania, ile je przeistaczać. O to dlaczego metody uprawy woli, które kierują się od zewnątrz do wewnątrz, metody ludzkie, są sztuczne, nieprawe i niezdrowe. Jedna tylko metoda Boska, metoda Chrystusa, jest zdrowa, normalna i prawa.

Sposobem najrealniejszym , najżywotniejszym umieszczania woli naszej w raz z resztą naszej istoty w atmosferze najzdrowszej jest tedy w zniesienie naszego serca możliwie jak najbliżej Chrystusa; i postępowanie następnie zgodnie z pojęciem, nie dającem się opisać, jakie wynika z rozmowy tej bez słów czy widzenia tego przelotnego bez kształtu dostrzegalnego. Trzeba tedy przypominać sobie Chrystusa bardzo często w ciągu dnia i wzywać Go. Ale z początku będzie się zapominało o tern wielokrotnie. Użyjemy tedy środków mnemotechnicznych; bicie zegara, zmiana pracy, spotkanie, wejście do pokoju albo wyjcie z niego, maksyma, wypisana przed naszemi oczyma: wszystko to może nam służyć do przypomnienia sobie obecności Bożej. Zgodnie z teorją ewangeliczną, która chce, żeby za uczuciem czy za postanowieniem szedł zawsze czyn, przywoływania te tajemne Przyjaciela nadprzyrodzonego będą wytryskiwały z potrzeby chwili, i niechaj będą formułowane, jeżeli można, głośno. Najwyższa przemiana Woli to  wiara; otóż proboszcz z  Arś rzekł: „Wiara jest to kiedy się mówi  do Boga, jak do człowieka”

Innem ćwiczeniem,; praw ie tak samo ważnem; jest ułożenie sobie każdego ranka planu duchowego dnia; i każdego wieczoru bilansu duchowego: Trzeba przewiedzieć; o ile można, jakiego rodzaju wysiłki będzie się miało do wykonania; trzeba zdać sobie sprawę, czy się dobrze poczyniło te wysiłki.

Do badań tych nieodzowna jest wielka szczerość; nie róbmy ich jednak: zbyt drobiazgowo, nie róbmy ich zwłaszcza –  W celu stawania się silniejszymi. Niech praktyka ta, jak wszystkie inne, będzie zawsze tylko środkiem lepszego pełnienia woli Boga: Bez tego, byli byśmy podobni do atlety; którego jedyną troską byłby zgrubienie swych mięśni i który by nie zajmował się:  ani swym pokarmem i ani stanem swych płuc. W świecie duchowym wszelki zwrotki sobie jest cofaniem się i kuje nam więzy.

O to trzecie ćwiczenie: rozmyślanie  (medytacja). Literatura nabożna umieszcza je na czele wszystkich środków uprawy. Aż  do XV-go wieku nie było ono zebrano, jako przepisy.

  • Pierwszy Św. Ignacy Lo Jola – nakreślił dlań pewien plan systematyczny, uwzględniając szczegóły. Odwołuje się ono głównie do Wyobraźni  woli.
  • Jedna szkołą, szkoła Franciszkanów, przekłada posługiwanie się władzami umysłu i stara się usilnie o miłość naszą dla Jezusa.
  • Trzecią szkoła, Dominikanów, uruchamia głównie metody umysłowe

Próbując uogólnić te metody, widzi się, że sprowadzają się one wszystkie do trzech punktów głównych;

  • Zdanie sobie sprawy z tego, co się chce zrobić;
  • Zdanie sobie sprawy z tego, co się zrobiło;
  • Znalezienie sposobu odnowy sił naszej woli.

Ci, którym ich zajęcia pozostawiają wolne pół godziny z rana i pół godziny wieczorem, osiągną z tej praktyki, korzyść bardzo dużą, gdyż, ogółem, rozum nasz potrzebuje, jak  i ciało, pokarmu przygotowanego jak należy.

Ale możliwem jest otrzymanie również dobrego wyniku, łącząc medytację z badaniami, jakie wskazaliśmy wyżej. Albowiem, w rezultacie chodzi o to, aby żyć, aby postępować ; jak najlepiej, aby zrozumieć Ewangelję, aby stosować ją coraz swobodniej. Zamiast tedy wyciągać z nabożnych podręczników, Tezy z traktatów liturgicznych, czy nawet z Ewangelji – ustępy dowolnie wybrane, zdaje mi się, Że lepiej będzie trzymać się przeto – zadań postępowania, jakie się przewiduje na dzień, który się poczyna, lub badać – po skończonym dniu, jak się go spełniło.

Albowiem, jakkolwiek bądź rozlegle byłoby doświadczenie nasze wewnętrzne, każdy dzień przynosi mu coś nowego. Jakże tedy wybrać w sposób pewny przedmiot mego rozmyślania, jak wiedzieć, czy będzie on odpowiada! pracy, jaką godziny bliskie przyniosą mi? Znam me przywary, wadę główną, ale czy to ta, nad którą postanawiam rozmyślać, będzie m ą pokusą dzisiejszą?

Z daje mi się rzeczą bardziej owocną rozmyślać o pracy dnia, o jednej z trudności praw do podobnej, o jakimś postanowieniu do podjęcia; chociaż, prawdę mówiąc, każdy winien stworzyć sobie własną metodę.

Proszę tedy brać to wszystko, tylko jako w skazania bardzo ogólne. Przede wszystkiem,  stanąć przed Bogiem, źródłem wszelkiej siły i wszelkiego rozumienia: akt teru łatwiejszy, im częściej się pow tarza w ciągu dnia wezwania Boga, których ważność w skazana była nieco wyżej.

Każdy chrześcijanin wie, że Bóg jest wszechobecny, ale to pojęcie wiary umysłowej uwrażnia się dla tych z chrześcijan, u których wiara nie jest formułą. Zdarza się wówczas, że obecność Boga wytwarza stan bardzo poufny pokoju, mocy, słodyczy, z którym żaden inny stan psychiczny nie może się rów nać. I gdy stan ten często się ponawia, rozwija się niekiedy; jego pokój staje się radością i jego słodycz błogością. Rozumie się, nie należy tworzyć sobie tych stanów przez autosugestję wyobraźniową; wynikłyby z tego upadki w pychę i zaburzenia czuciowości.

Tak samo atleta, który ćwiczy się z próżnemi  rękoma, lecz wyobrażając sobie, że podnosi ciężary coraz większe, osiąga bardzo piękną muskulaturę, to pewna, ale osiąga również po piętnastu czy dwudziestu latach tej praktyki nieuleczalną anemię nerwową.

Wracam do naszego ćwiczenia w rozmyślaniu. Skoro dato się już odpaść troskom – jest to najlepszy sposób zapominania o nich chwilowo – i skoro uczuło się pokój przedziwny obecności Bożej, przywołuje się Chrystusa, naszego Przyjaciela, zdaniem, wymówionem półgłosem , i wypowiada się samemu sobie przedmiot rozważania.

Nad przedmiotem tym poczyna się teraz praca umysłowa, która z prostego pojęcia wznosi się poprzez pracę logiczną, kojarzenie pojęć, abstrakcję, aż do zrodzenia myśli żywej. Tu użyje się owocnie przepisu pewnego: jeżeli chce się osiągnąć pewną cnotę lub jakieś światło, należy rozmyślać o nich ustawicznie, pragnąc ich ustawicznie, wzywać ich ustawicznie. Ale jeżeli chce się zwalczyć błąd albo zniszczyć namiętność, trzeba rozmyślać o cnocie, albo o stanie psychicznym przeciwnym .

Ludzie wyobraźni czy ludzie abstrakcji nie będą postępowali w sposób jednaki podczas tej pracy myślowej.  Z resztą, ponieważ niema typów czystych, byłoby raczej szkodliwem dawać tu rady. Niechaj się każdy zbada i wynajdzie dla się metodę osobistą: najlepszą będzie ta, która wywoła w sposób najprostszy zrodzenie się wzruszenia  serca, bez którego wola pozostaje zimną i dzieło bezowocnem .

Albowiem tu oto punkt głów ny rozmyślania: poruszenie wewnętrzne, żal za grzechy, uniesienie, wdzięczność, .czułość, nabożność, pogoda: wszystkie uczucia szlachetne zradzać się będą kolejno i powiodą nas ku gorliwości postępowania. Wybaczcie mi, że jeszcze to powtarzam: wszystkie ćwiczenia fizyczne, psychiczne czy myślowe nie mają .w stos,uniku .do życia duchowego innego .celu, jak prowadzenia .nas ku czynności posłusznej Bogu.; i nie powinny mieć innego celu. Czwarty i ostatni akt rozmyślania: sformułowanie półgłosem lub na piśmie, jeżeli to bardziej pomocne, tego, nad czem postanowiło się pracować tego dnia. Trzeba formułować ściśle.

Na przykład: kiedy Piotr przyjdzie do mego .biura, nie będę się niecierpliwił z powodu
jego błędów. I tak dalej. Wreszcie należy podziękować Chrystusowi i zabrać się do roboty.

Jeszcze jedna uwaga przed ukończeniem tego studjum. Jesteście wspomagani, pomagajcie i wy ze swej strony. Gdy proszą was o radę, nie odmawiajcie. Nie róbcie „piły”, jak to się mówi zwyczajnie, nie wyrywajcie się z morałami do ludzi, którzy was o to nie proszą, szanujcie wolność bliźniego; nie -narzucajcie swych poglądów, przedstawcie ją po prostu. Najwyższym przewodnikiem  każdego człowieka dobrej woli jest Chrystus. Jakkolwiek wielkie byłoby zaufanie, jakiem towarzysz drogi ziemskiej was obdarza, wiedzcie to dobrze, możecie naprostować jedynie drobne szczegóły. Stosuje się tedy do kierunków , ku którym zobaczycie, że Bóg skłania waszego kolegę; nie wywierajcie nań przym usu, bo żaden człowiek nie jest taki sam, jak drugi.

Przypomnijcie mu tylko zasady ogólne:

  1. To tylko coś w arte, co człowiek sam postanawia.
  2. Pozostawać na stanowisku społecznem, gdzie  Przeznaczenie umieściło nas.
  3. Nie wyróżniać się od innych.
  4. Dążyć do czynienia wszystkiego raczej z miłości, niż z reguły.
  5. Nie spieszyć się, nie lenić się, przykładać sił do wysiłku, jakiego wymaga chwila.
  6. Obcować z Chrystusem – Duchem Wszechświata.
  7. Streśćmy się.

By wzmóc siłę kierowniczą naszego życia, są dwa rodzaje metod: metody niechrześcijańskie i metody chrześcijańskie. Z pośród pierw szych, najdoskonalsze, najuczeńsze, metody starych ezoteryzmów, jogi indyjskie, rozmyślania chińskie. Następnie współczesne: moralistów świeckich, jak Payot, który nie gardzi pewnemi zapożyczeniami z metod duchowości katolickiej; psycho-fizjologów , jak Dr. Levy; różnych amerykanów , anglików , belgów czy francuzów, które są jedynie przystosowaniami prostackiemi tego czy innego systematu ezoterycznego. Pominęliśmy  to wszystko: są to rzeczy prowizoryczne, lub niewykończone, lub błędne.

Z pomiędzy metod katolickich, wyróżnia się metoda średniowieczna, która ma cudowne swe rozwinięcie w duszy Biedaczyny z Asyżu. Zwraca się ona wyłącznie do uczuciowości wziera ona tylko w osobę ludzką i życie ludzkie Chrystusa, uszczytnia wolę przez miłość. Współcześnie oto szkoła dominikańska, która ćwiczy głównie aparat mózgowy, i która w teologji najwyższej szuka argumentów, by pobudzić do czynu wolę spokojną i pogodną. Teraz oto szkoła syntetyczna Lojoli. Bierze ona do pomocy zarazem władze mózgowe i władze wzruszeniowe; daje ona kształty zmysłowe stanom myślowym czy psychicznym; każe ona pracować wyobraźni. Potęga jej wykształca te tysiące Jezuitów, którzy rzuceni na pastwę wszystkich fermentów roztargnienia spraw doczesnych, zachowują mimo wszystko nienaruszalność swych celów i tryumfują w rezultacie nad najbardziej wrogiemi sprzysiężeniami.

Każda z tych trzech szkół nosiła już w samej swej mocy zaród możliwych zboczeń. Systemat umysłowy ciągnie ku abstrakcji; systemat wzruszeniowy może się wyrodzić w nabożną czułostkowość; systemat czystej woli może zboczyć w tyranię. Ale potężna żywotność katolicyzmu miarkowała zawsze zbytnie zapały swych soków, wyprowadzając w chwili pożądanej pędy równoważące. Tak wiec, formalizm, panoszący
się w XVI wieku, zostaje powstrzymany przez szkołę surową Św. Jana od Krzyża, który głosi wyzucie się zupełne ze wszystkiego, co świat zewnętrzny i wewnętrzny przynosi naszej świadomości. W rzeczy samej, przyjemności czy boleści, miłości czy nienawiści, prawdy przybliżone czy błędy częściowe, wszystko to ograniczenie i względność; nawet rzeczy boże, których jesteśmy świadomi, nie są Bogiem, gdyż Bóg jest zawsze ponad tern. Uczeń, pragnący osiągnąć ten najwyższy ideał wolnej woli, będzie się łączył z Bogiem jedynie przez wyrzeczenie się bez rachuby i ciągłe owoców niezliczonych wszystkich prac, jakie jego posłuszeństw o Ewangelii każe mu podejmować.

Ale to je st droga przemytników ; na każdym kroku zawrót głowy, na każdym zakręcie jaskinia smoków ; nie radziłbym jej nikomu; jeden czy dwóch pielgrzymów przechodzi nią, być może na sto lat, a ci mogą kroczyć sami.

Inny systemat kwitnie w początkach XVII-go stulecia. Odświeża on regułę ścisłą schronisk jezuickich, wracając do żarliwości franciszkańskiej: jest to rozmyślanie oratoryjne kardynała de Berulle. Podjęta ona zostaje, nieco później przez Transon’a, i staje się metodą sulpicjuszowską bardzo skończoną, bardzo szczegółową, niektórzy powiadają –  nazbyt drobiazgową. Jaką bądź jest, zawdzięcza się jej ukształtowanie tęgie całego świeckiego duchowieństw a XVIII-go i XIX stulecia.

Go do .mnie, według .upodobaniu, jakie zawężę miałem, by wracać do źródła, do słowa sam ego Mistrza jedynego i powszechnego, starałem .się sprowadzić wzrok wasz na zadanie rzeczywiste, jakie staje .przed każdymi z was jesteśmy ludźmi świeckimi, uważamy, że  pierwszym obowiązkiem każdej istoty żywej jest żyć i promieniować życie dokoła .siebie. Jesteśmy ludźmi XX-go stulecia, mamy rodzinę do wychowania, mamy zawodową praktykę, mamy służyć ojczyźnie. Jeżeli Ewangelja jest od Boga, winna .ona zawierać wskazania naprzód dla nas, wskazania poprzedzające kierownictwa, przeznaczone dla tych, którzy idą drogami wyjątkowemi. A jeżeli Bóg jest naszym Ojcem, to istnienia nasze całkiem proste, codzienne i całkiem pospolite winny za wie brać z kolei dostateczną ilość odczynów, dzięki którym rozwiną się nasze siły wewnętrzne. I nawet – wiemy to – bowiem, Bóg nie zakłada granic porywom naszym ku Doskonałości – ramy te powszednie naszego życia ziemskiego ukrywają znacznie większą ilość możliwości, niż nasza oziębłość zdoła .spożytkować je kiedykolwiek. Ktokolwiek bądź tu na ziemi, ostatni parobek folwarczny, ostatni, z wyrobników może, gdy zechce, znaleźć w ciągu swych dni jednostajnych sposób wzniesienia się aż do szczytów Ducha i zasługę otrzymania już tutaj swej Wolności.

Sprawowanie zasobów naszego ducha nieśmiertelnego jest obowiązkiem również oczywistym, jak i wykorzystywanie zasobów niezliczonych Przyrody. Instynkt Zachowawczy, upodobanie do wygód są naprzód bodźcem dla naszego lenistwa w jednem  Czy drugiem przedsięwzięciu. Ale instynkt gatunku uczy nas następnie pracować dla naszej rodziny. I powoli, w końcu długich wieków,’ dla tworu społecznego, w końcu długich doświadczeń – dla osobnika, szlachetność pracy bezinteresownej: wyzwala się powoli z mgieł egoizmu praktycznego. Jeżeli zawody, jakim się ulega w tern życiu nowem, nie zniechęcają na pewien czas dobrej woli, to popychają do postrzegania obecności możliwej istot nadludzkich, i w ten sposób rozwija się zmysł religijny.

Zmysł ten wysubtelnia się i oczyszcza z wielobóstwa naturalnego, dochodząc do jedynobóstwa nadprzyrodzonego; – którego religia chrześcijańska –  rzec można  jest dzisiaj typem najczystszym.

Dusza wznosi się do pojęcia Boga zbawcy, Boga niezależnego od  Swego dzieła, a Który podejmuje dalej to dzieło tylko dla jego własnego dobra. Wbrew niemożliwości logicznej, idea Absolutu ukrzyżowanego we Względności, z zachowaniem całej Swej natury niewspółmiernej, staje się uchwytną dla serca. Przyjmuje się Ewangelję, i Chrystusa, i Najświętszą Pannę, i uboga nasza osobowość ograniczona okazuje się wówczas zdolną do nieskończonych rozwojów. Wreszcie pojmuje się, że  rozprzestrzenienie się harmonijne życia powszechnego stanowi środowisko konieczne do szerzenia się harmonijnego życia osobowego; że, ab y osiągnąć ów stan doskonały, musi to ostatnie współdziałać z pierwszym, i że te dwa Wielkie Dzieła spełnią się jedynie przez Miłość jako środek, przez Miłość jako bodziec i przez Miłość jako i cel. Wielu w zierców (kontem plujących ), odkąd istnieje Rodzaj ludzki, doszło do tego wniosku. Ale śród wszystkich, jeden tylko prawdziwy chrześcijanin widzi, jak Miłość wcieliła się w postaci ludzkiej Jezusa i znajduje, w wewnętrznym obcowaniu duchowem z Istotą tą jedyną, całkowitym Bogiem zarazem i całkowitym Człowiekiem, przykład, t. j. Drogę dla wszystkich działalności zewnętrznych; wzór wszystkich czynności wewnętrznych, t. j. Prawdę; doskonałość nieustającą dla wszystkich chwil Istnienia, t. j. Życie.

Poczytujmy się za bardzo szczęśliwych, żeśmy zostali wybrani do ujęcia tej tajemnicy bosko niedorzecznej: dobrodziejstw a nieskończone, jakie każdy z nas i wszyscy razem możemy stąd otrzymać, są godne wszystkich naszych trudów , wszystkich naszych żarliwości i wszystkich naszych mozołów.

Zobacz również: Energja Ascetyczna

Chrystus => Duch Wszechświata

źródło:  Biblioteka „Przyjaciół Duchowych“, autor: Paul Sedir, „Kształcenie woli” z oryginału francuskiego przełożył JÓZEF JANKOWSKI, Skład Główny w księgarni Kuncewicza i Hofmana, Warszawa 1927


Paul Sédir (Sédir – pseudonim), Yvon Le Loup (nazwisko)
Data i miejsce urodzenia: 2 stycznia 1871, Dinan, Francja
Data i miejsce śmierci: 3 lutego 1926, Paryż, Francja

Francuski okultysta, martynista, dziennikarz, autor książek poświęconych ezoteryce i mistyce chrześcijańskiej. Założyciel międzynarodowej organizacji Amitiés Spirituelles. Po polsku wydano: Wtajemniczenia. Powieść dla “Małych dzieci” (Initiations, ; pol. 1920, popr. wt. Wtajemniczenia. Powieść dla “maluczkich”, 1923), Siły mistyczne i sprawowanie życiowe (pol. 1921), Wykłady Ewangelji. T. 1-3 (pol. 1922-1923), Kilku przyjaciół Boga (pol. 1923), Uzdrowienie Chrystusa (pol. 1930), Różokrzyżowcy: historia i nauka (Histoire et Doctrines des Rose-Croix, 1910; pol. wzn. 1994) i wiele broszur.

źródło opisu: opis autorski (MSN); www.lubimyczytac.pl