Rozwój sił psychicznych

Wielu bardzo ludzi pragnie rozwinąć siły psychiczne, pracują nawet nad tem, ale czy oni wiedzą i rozumieją do czego właściwie dążą ? ! Czy siła egoistyczna, siła brutalna, władza nad ludźmi może być ideałem ?! Jeżeli ktoś w tem widzi ideał i takiego szuka w postaciach może nawet cudowności, ale dojdzie do przekonania, że sam popełnił omyłkę, ściągając na siebie skutki wszystkich błędów, o tyle zwiększonych, o ile -potrafił wyrobić jakąkolwiekbądź siłę, im potężniejszą tem straszniejszą w swych skutkach.

Pod siłą psychiczną możemy rozumieć rozwój woli, nad którą tyle pracują, czy jednak to wszystko jest pożądane, czy nie przynosi więcej szkody im samym, czy zawsze dopinają choć drobnej części tych rezultatów do którychby dojść pragnęli?

To wszystko jest mieczem obosiecznym.

Rozwój woli może dać dużo realnych korzyści, to praca w ewolucji poniekąd nawet niezbędna, ale droga i kierunek muszą być właściwie dobrane. Woła to pierwiastek ciała astralnego, to chęć, pragnienie, żądza, jak pisałem, tylko w połączeniu z wyższemi pierwiastkami jest dodatnia a przez to pożądana. Drugim czynnikiem są siły magnetyczne, pozornie jeszcze mniej szkodliwe, a przez to niebezpieczne. Śmiesznem może się nawet wydać, że ktoś mówi o szkodliwości „siły życiowej”, jednak nadmiernie rozwinięta, bez spółdziałania woli i rozumu odpowiednio dostosowanego, właśnie wytwarza dziwolągi medjumistyczne, oddaje pod panowanie otoczenia swoje siły będąc
jakby rezerwuarem i narzędziem istot przygodnych.

Tylko harmonja współmierność rozwojowa to jedyna droga naturalna, ominięcie której równoznaczne igraszce dziecka z ogniem.

Do sił psychicznych można zaliczyć wszelkiego rodzaju zdolności astralne, jak to rozwój jasnowidzenia „stosunkowo najbezpieczniejszy”, jasnosłyszenia, telepatji itp. Różnorodne władze i właściwości są zależne w drodze racjonalnej, od dwóch czynników, od indywidualnych zdolności i skłonności i od poziomu rozwoju duchowego. To podstawa, na której może być oparty cały gmach pracy nad własnem ,,ja”.

Przedewszystkiem, przejawy duchowe muszą mieć dobre narzędzia więc zdolne do pracy jak najdoskonalsze ciało fizyczne, później sideryczne czyli siły życiowej, dalej astralne z jego właściwościami, mentalne owładnięcie jak najszersze wszystkich jego płaszczyzn itd. Praca musi iść obowiązkowo w dwóch kierunkach, zewnętrznym czyli ćwiczeń zewnętrznych powłok i wewnętrznych, nad udoskonaleniem moralnem w stałej pracy, ku doskonałości, ku wyzbyciu się grzechu. Nie można jednak pracować tydzień, rok, a później robić przerwy, pozwalając sobie na grzeszki.

Wogóle kto już raz wszedł na ścieżkę musi iść bez przerwy stale naprzód, bez wytchnienia, cale życie walczyć, zdobyć aż do kompletnego zwycięstwa. Wielu może myśli: zakosztuje „i z tego pieca trochę chleba”, ale o skutkach tegoż chleba niewielu myśli. „Otóż okultysta zwraca się niejako twarzą do centrum i usiłuje przesuwać swą samoświadomość, innemi słowy wędrować” w kierunku powierzchni ku centrum. W drodze tej o włada on różnemi środkami poznania, różnemi jakby zmysłami pospolicie nie dla nas utajonemi, a leżącemi we właściwych sobie głębokościach, przyczem jednak i wzloty świata powierzchownego wydłużają się za nim. Tak więc poznaje on coraz głębsze warstwy kuli, czyli światy, w przekrojach na jego promieniu, wszystkie współśrodkowe, wszystkie analogiczne, będące wzorami stosunków wewnętrznych, tylko w coraz innych bliższych centrum – istoty bytu proporcjach, w coraz intensywniejszej postaci. Okultysta chce powrócić ze swą świadomością niejako do własnego domu, do swej dawno opuszczonej ojczyzny. Twierdzi on, iż ojczyzną jego prawdziwej niezłudzonej jaźni jest właśnie to centrum, z którego został łącznie z całym światem na zewnątrz wypchnięty dla zebrania tam na powierzchni pewnych doświadczeń, dla wypławienia się i wydoskonalenia w ogniu życiowych prób, i oto czas jego nadchodzi, że ma powrócić z dalekich i długich wędrówek do siebie, do wspólnego całemu stworzeniu centrum. A gdy samoświadomość zbliża się do ogniska, czuje coraz wyraźniej, iż w niem jest prawdziwa jej „Jaźń”, gdy wreszcie dobiegnie celu, (centrum), poznaje, że pozornie przedtem odrębna (w promieniu) jaźni jest „Jaźnią” całego wszechświata. Okultysta traci wtedy doszczętnie poczucie swej odrębnej osobowości, jako śmieszną tylko złudę, jaźń zaś jego nie ginie, lecz wyolbrzymia* się do nieskończoności wszechświata. Taki promień boski, który powrócił już do swego ogniska, nie musi wracać na ziemię, ani na inne światy zewnętrznej zjawy; czyni to jednak czasem przez najwyższe ofiarowanie się dla zbawienia świata, dla przyśpieszenia jego ewolucji” *).

Na wschodzie są metody przy pomocy środków odurzających wprowadzenie siebie w stan nieświadomy lub półświadomy celem wywołania sztucznie wizji. Podobne środki znieczulania lub odurzania znane były starożytnej Grecji i w średniowieczu w całej Europie. Za pomocą specjalnie przeparowanych narkotycznych ziół, bądź w formie maści, napoi lub kadzideł, wprowadzano siebie w stan podobny do somnambulizmu, w którym ciało astralne opuszczało powłokę fizyczną przynosząc różnorodne wrażenia ze swej wędrówki. Często jednak pogrążenie było tak znaczne, że po przebudzeniu pamięć nie pozwalała uprzytomnić swe przeżycia.

Oprócz tego te sposoby dawały więcej wiraży – złudzeń, niż faktów rzeczywistych. Do takich środków należy opjum bardzo rozpowszechniony zwłaszcza w Chinach, o szkodliwości i łatwości wpadania w nałóg palaczy nie będę pisać. Również była używana ,,atropa beltadonis’‘ krew trujący preparat, z którego używany preparat przez medycynę do znieczulania, lub rozszerzania źrenic przez rzymskie patrycjuszki. Znany był również napój zwany „blekotem’‘ sporządzony z dwuletniej rośliny „Datura stramonium” (bieluń). Zwłaszcza odmiany indyjskie już przez swój zapach powodują zawroty głowy.

*) K. Wyczałkp. Nauka a Okultyzm.

Z naszych krzewów również kwiat jaśminu ma własność zaostrzania zdolności widzenia astralnego. Liście figowe wpływają dodatnio na sen magnetyczny. Szałwja salvia oficinalis użyta jako napój wprawia, nadaje uczucie wesela i działa pobudzająco na sen magnetyczny, podobnie działa i „primula auricula„.

Plantago media” (babka średnia) kwiat, działa budząco. Wawrzyn (laurus nobilis) liście wywierają wpływ dodatni na jasnowidzenie i wprowadzenie w stan somnambuliczny, leszczyna zaś ma wpływ 'jako przewodnik magnetyczny budzący.

Nie mam zamiarów podawać ani przepisów gotowania ziół, lub rodzaje pląsów odurzających, bo to prosta droga do czarnej magji. Nie gwałtem, wrywaniem się w światy wyższe musimy zdobywać poznanie, ale przez własną pracę nad uszłachetnieniem własnej istoty dążyć do podniesienia się i stanięcia tam, gdzie się nam należy.

Do mniej szkodliwych sztucznych sposobów należą autosugestje, to przejście subtelne od pracy wewnętrznej na zewnątrz dalej samohipnoza przez wpatrywanie się w lustro lub błyszczący przedmiot, o tyle niebezpieczny, że wymaga umiejętności w budzeniu. Wszelkie wprowadzenie w stan somnambuliczny przez kogoś ujemny bo nie indywidualny sposób, dodatnią stroną jest pewność obudzenia i wpływu psychicznego działającego, o ile ten stoi na dostatecznie wysokim szczeblu, w przeciwnym razie jest ujemny.

Ale najpewniejszym, najbezpieczniejszym, najbardziej równomiernym sposobem postępu jest indywidualna praca nad własnem udoskonaleniem duchowem bez zastrzeżeń.

„Istnieją dwa sposoby rozwoju psychicznego, któremi posługują się jogowie i z których chcemy dać czytelnikom pojęcie. Pierwsza i wyższa metoda polega na rozwoju sił psychicznych drogą uprzedniego rozwoju, zdolności i cech duchowych. Wówczas zdolnościami psychicznemi posługiwać’ się można w pełni i bezwzględnie świadomie i bez żadnych specjalnych uprzednich ćwiczeń, – gdyż wyższe osiągnięcie (attainment) prowadzi za sobą i niższe. Jogi – dążąc ku doskonałości duchowej, zadawalają się tylko intelektualnem, t. j. oderwanem poznaniem sił psychicznych, nie bacząc na praktyczne posługiwanie się temi siłami. Zatem, zdobywając wyższą wiedzą duchową i rozwój – jednocześnie uzyskują umiejętność posługiwania się siłami psychicznemi; te zaś stają się w ich rękach posłusznemi narzędziami, a to dzięki ich głębokiej wiedzy” *).

Drugą metodą można nazwać rozwój sił magnetycznych, które ożywiają cały organizm i pobudzają uśpione lotosy do życia. Początek przez odpowiednią gimnastykę, dążącą do opanowania ciała i wyrobienia sprawności fizycznej wszystkich o ile to możliwie mięśni i gimnastyka oddechowa dążąca do pochłonięcia jak największego zapasu prany z powietrza.

Wszystkie te ćwiczenia powinne być poparte ćwiczeniami mentalnemi w kierunku odpowiednich kontemplacyj dążących do rozwoju duchowego, przez specjalne ćwiczenia skupiania i rozpraszania uwagi i wreszcie przez takie koncentracje, by nie tylko przez autosugestję, ale przez myślowe pobudzenie faktycznie lepszego działania, bądź pochłaniania magnetyzmu, pożywienia, odbudowa odpowiednich tkanek zniszczonych, lub rozwój padm.

Ale i te wszystkie ćwiczenia, dobre są dla początkujących, słabą ich stroną jest sztuczność, w dalszym rozwoju przynoszą szkodę, mądrze zrobi ten który je zaniecha, bo powodują one niewspólmierność rozwoju, tworzą zaburzenia i przeszkadzają bardzo poważnie a nawet czasem uniemożliwiają kompletnie dalszy rozwój.

Niech zwodnicza pokusa nie będzie bodźcem do nadmiernego korzystania z tych metod, bo później drogo przyjdzie się opłacić, za nadwyżkę swych sił psychicznych, dużo z tego względu można mieć zgryzot i cierpień moralnych, a żadna chęć poświęcenia dotychczasowych zdobyczy nie pomoże. Własne siły mogą się stać własnem przekleństwem.

Zbrodnią nie tylko skrajną lekkomyślnością, byłoby lekceważenie lub niedocenianie tych ostrzeżeń. Jeszcze jest droga wyrzeczenia się, to droga w której się wybiera najlepszego Mistrza, bo któż wie lepiej czego nam potrzeba?

Tak możemy w paru słowach wyrazić ogólną ideę, ale popróbujmy zbadać szczegóły jak wygląda w życiu przy tej metodzie. Wszelkie wyrzeczenie się jest opanowaniem wszelkich chęci i żądz przez to samo woli. Wyrzeczenie się siły jest opanowaniem tejże, wyrzeczenie się zdolności równa się opanowaniu tychże.

*) Jogi-Rama-Czaraka (Atkinson). Filozofja i Okultyzm Wschodni.

Z tegoż powodu zmienia się również i stan psychiczny, bo ma to wszystko, co pragnie, nie można jednak stosować te sposoby solistycznie, bo to coś wewnętrzne nie uzna takich argumentów.

Ale najprostszym, najszybszym środkiem to poznanie swej „Jaźni” „Rzeczywistej” to droga nie wymagająca, ani czasu, ani przestrzeni, ona jest bliższa niż myśl sama.

Każda metoda jest dobra o ile pozwala na wejście w ten krąg wewnętrzny, a nie wszyscy są tacy szczęśliwi, by mogli obrać najkrótszą drogę, trzeba wskazać różnorodne, a te, które wydadzą się dogodne czytelnikowi, one będą dla niego najwłaściwsze, byle naprzód, byle do jasnego celu.

Trzeba pamiętać, że dwie jednostki postępując na tąż ścieżkę jedna zdobywa z łatwością prawie bez pracy, druga musi uciążliwie walczyć o to samo, ale tu jest taka sprawiedliwość, że wartość zdobyczy równa się wysiłkom. Oboje idą naprzód jeden swobodnie, bez troski, drugi skarby dźwiga zebrane po drodze a nagroda jest jasna.

Duch wstępuje w świat psycho-astralny, lecz będzie niemy, jeżeli odrazu nie zażąda głosu i jeżeli żądać go nie będzie ciągle. Jeżeli zainteresują go tylko „fenomeny”, szczegóły i warunki życia astralnego, wtedy nie wejdzie on w zetknięcie z myślą prostą i z celami światotwórstwa. Przebywa on poprostu wtedy i bawi się w świecie astralnym, tak samo, jak był przedtem i bawił się w świecie fizycznym. Coprawda, i w świecie astralnym skorzysta z kilku lekcyj najprostszych, tak samo jak je otrzymać mógł w świecie fizycznym i intelektualnym. Lekcyj tych nauczyć się musi. Kto chce zostać uczniem, jeżeli tych najpierwszych i najprostszych lekcyj się nie nauczył, zawsze cierpieć będzie z powodu ich nieznajomości. Są one życiowo konieczne i trzeba ich kurs przejść życiowo we wszelkich kierunkach, od nowa i od nowa, tak aby cała natura niemi przesiąkła” *).

Szkołą faktyczną jest życie, nikt nie wymyśli tych przeszkód, pokus i walk ostatecznych przy codziennej pracy. Pozostałość sama się wytwarza, jakby miała zdolności specjalne przy pewnym rodzaju uczucia, przyciągania zjawisk, nauczycieli i doświadczeń.

*) Mabel Collins. Światło na Drodze.

 Dziwnem się to wydaje, ale przeżycia wielu osób potwierdzają to samo. Wydaje się jakby sama natura tworzyła dla nas szkołę życiową, tak zadziwiająco dopasowaną do chwili.

W rzeczywistości wiele rzeczy niezrozumiałych, inne dają się objaśnić tem, że przy osiągnięciu pewnych granic wrażliwość się potęguje nie tylko uwagi na zjawiska, które były dla nas niedostrzegalne, ale sama myśl już pracuje w tym kierunku, również wpływy osób z otoczenia i inne wrażenia, początkowo nieświadomie pozwalają już się orjentować w tem co nastąpi. Każda indywidualność inaczej reaguje, inne wywołuje skutki co równa się sile przyciągania.

Przyczyny identyczne nigdy nie mogą powstać, zawsze będą różnice, które jedynie przez pewne, cechy pokrewieństwa dadzą się ująć za pomocą analogji przybliżonej. Tak wkrótce możemy ująć pojęcia rozwoju sił psychicznych w dwóch kierunkach zasadniczych, mianowicie drogą mechaniczną i drogą ewolucji „ducha”, mogą powstać stąd i pośrednie koncepcje. Droga mechaniczna to droga „hata-jogi” nad ciałem fizycznem, to są również mniej szkodliwe, często pożyteczne, wymagające więcej pracy niż wszelkie środki narkotyczne.

Obudzenie przejawów duchowych jest najtrudniejsze, a zarazem najłatwiejsze. Jaśniej będzie jeżeli zrozumiemy, że praca nad udoskonaleniem mogła już być dawno wykonana i tylko pobudka potrzebna dla przejawienia efektu. Praca nad kształceniem umysłu to najbardziej charakterystyczna droga pośrednia, tu i mechaniczne ćwiczenia myśli, zarówno łączniki pierwiastków wyższych zbliżają do centrum przez rozum duchowy.

Więc jakąż najlepszą metodę możemy wybrać, któraby każdemu przeciętnemu człowiekowi dogadzała? Wszechstronność nieograniczona do jakiejkolwiek książki, jakiegokolwiek bądź kierunku lub systemu, ale z tem jednak ostrzeżeniem wyboru „dobrych drzew podług ich owoców”, więc żadne środki sztuczne, których nasze „ja” indywidualne nie potrzebuje, lub któremi samo nie może opanować. „Szukajcie a znajdziecie, kołaczcie a będzie wam otworzono” lub „jaki oracz, taka jego zapłata”. Na własne przedewszystkiem trzeba rachować siły, będąc słabymi więcej ryzykujecie być prowadzonymi na cudzym pasku.

Bez wiary nic nie da się zrobić. To są zasadnicze warunki, które w żaden sposób nie mogą być ominięte. Pewność siebie i zaufanie do własnych sił, to początkowa ale najpewniejsza gwarancja powodzenia. Tylko ta pewność nie powinna być pozą, ona musi tkwić w nas samych bez śladu powątpiewania.

Myśl najczęściej i najlepiej działa pod względem swego wpływu na odległość. Najczęściej skierowujemy swe myśli nie na osoby nas otaczające, lecz na te, które są nieobecne. Nie przestrzeń ma wpływ, lecz tylko nasze przyzwyczajenie rodzaj skupienia, przeciwnie, bliska odległość zwłaszcza przy zetknięciu się aury, ułatwia znacznie nawiązanie kontaktu i przez to możność dowolnego działania. Dużo broszur i podręczników spotykamy o kształceniu woli, ale tak mało stosunkowo o pracach nad uczuciem, które posiada tyle odcieni, a jest to siła nie mniejsza niż wola, przeciwnie zewnętrznie silniej działa na otoczenie.

Uczucie możemy kształcić przy każdej nadającej się okoliczności w życiu codziennem, zwłaszcza w jej wznioślejszych przejawach, muzyka to wielka pomoc w tym kierunku. Wogóle wszelkie piękno ma dodatni wpływ; bo uczucie wyraża się w aurze przez harmonję barw.

Cała przyroda ma więcej pokrewieństw, więcej styczności wzajemnej, które tylko możemy zbadać przez poznanie subtelności łączących w świecie astralnym. Tu przychodzą z pomocą filozofje hinduskie, które zadziwiają nas trafnością sądu i głęboką znajomością natury ludzkiej. Ale w świecie fizycznym łączność, którą można nawiązać ze światem niewidzialnym, wszelkie prace nad mater ją i przejawiania energji tu jedynem poważnem źródłem jest nowoczesna wiedza europejska.

Słabą stroną wszystkich prawie prac okultystycznych jest właśnie jednostronność odrzucająca jedne, lub drugie systemy poznania.

„Również według prawa powszechnego winna się poruszać sfera uczuć. Chociażby uprawa woli miała być najbardziej wytężona, nie wymaga ona, by wyrywano ze swego serca zdrowe uczucia, których zarody powierzał mu Bóg.

Kochać swą rodzinę, swe miasto, swą ojczyznę, ludzkość, nie są to słabości, lecz doskojiałe szkoły dla „Ja”; nie można bowemi kochać nie działając; i im ściślej żyjemy z przedmiotami naszych uczuć, tern cięższem staje się zadanie zadośćuczynienia tej miłości żywą w naszych słowach, czynach i w naszym charakterze. Miłość która się nie poświęca, jest tylko egoizmem.

Kochać ludzkość nie jest to bardzo trudne; ludzkość to dalekie, to mgliste, a następnie to zbyt wielkie; niebardzo wiadomo, coby można zrobić dla niej. Kochać ojczyznę – to już mniej łatwo, ponieważ są wojny i sprzeczności naszych spraw poszczególnych ze sprawą zbiorową. Ale najtrudniej – to kochać naszych sąsiadów, naszych kolegów, z których osobowością ściera się osobowość nasza każdodziennie. Tu masz w bród sposobności do panowania nad sobą. Jeżeli się chce skusić nas do czynienia źle; zawsze się usuwać, zawsze pozwalać umieszczać się na szarym końcu, zawsze poświęcać swe wygody i upodobania: oto najlepsze z ćwiczeń; pokonywa ono nasze wady, odmienia nasze zboczenia, każę nam przekraczać samych siebie” *).

Panowanie nad sobą, to jedna z głównych zasad, bez których niemożliwe jest zdobycie jakiegokolwiek bądź kierunku siły psychicznej. Do tego należy opanowanie własnego ciała, które będzie tylko wtedy kompletne, gdy opanujemy jednocześnie myśl i uczucie. Myśl powinna ulegać rozumowi za pomocą woli, trzeba więc poznać jej przejawy, działanie siły i te wszystkie płaszczyzny na których się ujawnia. Władać uczuciem t. zn. zachować zimną krew na zewnątrz i wewnątrz, nadać kierunek taki, jaki wskazuje sumienie i wyższe pierwiastki. To równa się uniknięciu osłabienia samego siebie, uniknięcia skutków, które ze wzmożoną siłą  by powróciły, to opanowanie otoczenia, przez wrażenie, przez zneutralizowanie prowokacji, przez nadanie własnego kierunku myśli wobec wytworzonej pustki przez zneutralizowanie zła. Nad opanowaniem tych trzech zasadniczych punktów, trzeba pracować jednocześnie i równomiernie, bo zbyt są silnie ze sobą związane, przez pokonanie jednego, ułatwia się pokonanie drugiego. Detaliczniej będzie, siła woli to pierwiastek ciała siderycznego, uczucia astralnego, myśl mentalnego, praca równomierna obowiązkowa, to wysiłek który dla najmniej zdolnych nawet jest możliwy.

*) Sedir. Kształcenie woli.

Współmierność rozwojowa to ta konieczność praw przyrody, bez czego dalszy rozwój może być zahamowanym. Pisałem już, że nadmiernie rozwinięte siły magnetyczne hamują rozwój uczuciowości, one zabijają nawet myśl. Jednostronne ćwiczenie mentalne również przez swój płodny rozum daje skutki niepożądane. Nadmierna czułostkowość osłabia siły i organizm. Kultura ciała przesadzona wyraża egoizm, zabija wrażliwość i zasklepia na pewnym niższym poziomie człowieka. Postęp będzie wtedy prawdziwy i szybki, gdy jednocześnie będziemy pracować nad wyzbyciem się grzechów. Bez „mocnego postanowienia poprawy” nic nie da się zrobić. Wyzbyć się grzechów jest nadzwyczaj trudno, wtedy gdy nam się wydaje żeśmy się wyzbyli doostatka, odnajdujemy te same grzechy tylko w formie znacznie subtelniejszej. Wiecznie powinniśmy śledzić i badać swoją naturę, by zwalczyć nawet te, które w nas utajone czekają tylko na odpowiedni moment wydobycia się na światło dzienne.

W ewolucji możemy porównać do linji spiralnej wznoszącej się stale do góry na obwodzie koła – są nasze zasadnicze cechy  charakteru, które przez pracę tracą pozory swych grubszych form w miarę podnoszenia się w wyż. Kultura ducha tworzy te same niebezpieczeństwa co i ciała fizycznego, lecz w formie znacznie subtelniejszej, egoizm przybiera formę dążności ku nagrodzie, zapomina o obowiązkach życia doczesnego, o pracy dla ludzkości. „Przekonujemy się, że filozofja  – obowiązku jak w formie etyki, tak w czysto emocjonalnych przejawach, jest taka sama we wszystkich jogach. Cel jej zawiera w osłabieniu niższego „Ja”, dlatego, aby mogło przejawić się realne, wyższe „Ja”.

Filozofja obowiązku zamierza do zmniejszenia bez korzystnej utraty energji na niższym planie bytu, dlatego, aby dusza mogła przejawiać się w wyższych planach. Osięga się to dzięki wytrwałości niszczeniu niższych żądz, czego wymaga ściśle filozof ja obowiązku. W ten sposób świadomie lub nieświadomie rozwijał się cały ustrój społeczeństwa, w dziedzinach czynu i doświadczenia, gdzie, ograniczając egoizm, znajdujemy drogę do nieograniczonego rozszerzenia prawdziwego charakteru człowieka. Obowiązek rzadko bywa rozkoszny. Droga jego jest wtedy gładka, kiedy jest miły, kiedy towarzyszy mu miłość, a miłość promieniuje tylko na wolności. A czy można nazwać wolnością niewolę, w którą popadamy często podczas gniewu, zazdrości i innych tysiącznych drobnostek, zajmujących naszą uwagę w okresie dnia. We wszystkich tych zawrotach, spotykanych w życiu, wyższy wyraz wolności na tern się zasadza, aby nie reagować na nich zupełnie. Kobiety bardzo często znajdujące się w niewoli swojego rozdrażnionego i zazdrosnego charakteru, są skłonne do oskarżania swoich mężów i dążą do tego, co wydaje się im wolnością. W takiem samem położeniu znajdują się mężowie, którzy widzą wiecznie braki u swoich żon” *).

Siły psychiczne rozwijają się u każdego z nas w miarę postępu ku zadowoleniu tych celów życiowych, które nam postawiło przeznaczenie. Spełnienie obowiązku to spełnienie naszych własnych życzeń, wszystkich potrzeb życiowych, bądź to natury moralnej, bądź fizycznej. Większość ludzi lubi umniejszać lub zwiększać własne obowiązki wobec siebie samych i bliźnich swoich, stosując się do tego: co przykre odrzucają, pozostawiając wyłącznie jako parawanik to, czego spełnienie ich egoizmowi najbardziej dogadza.

Samo poświęcenie się dla pracy, bez przywiązania do owoców, bez pragnienia nagrody lub pochwał, to ta rzeczywista część naszego zadania, tworząca szczęście bez obawy o swój los własny. Praca nad rozwojem własnej „Jaźni” to te wyzwolenia, to podniesienie godności ludzkiej do stanu i mocy jej należnej.

Źle zrozumiany rozwój sił psychicznych jako dążność ograniczona, jako sam cel, w niej zawarty, to ograniczenie własne w przyczynie skutku nie w skutku samym. Ideałem jest dążność do nieosiągalnego, ideał stały nieruchomy osiągalny to poniżenia, tegoż, w miarę postępu, a przez to i siebie samych. Po spełnieniu wszystkiego co winniśmy spełnić, potrzebna jest pewna doza cierpliwości, pewien przeciąg czasu, im będziemy cierpliwsi, tern nagrody okażą się większe. Wytrwałość i systematyczność może tylko wytworzyć rozwój, podobnie jak w gimnastyce, nie możemy oczekiwać widomego przyrostu siły tak samo w rozwoju okultystycznym, stwierdzamy rozwój jako fakt dokonany.

*) Swami Wiwekananda Karma-Joga.

Trudno jest śledzić za własnym postępem, ale są pewne wskazówki niezawodnie określające drogę przebytą. Nawet stosunek otoczenia się zmienia, nie przez to że zmieniliśmy sposób postępowania, ale przez samą zmianę charakterystyki naszej osobowości. Ona zbliżając się sama do centrum bezwiednie staje się osią zataczającą coraz szersze kręgi w stosunku do naszych postępów, różnorodne siły skupiają się dokoła przynoszący radość i zgryzoty, walkę o nowe stanowiska.

Walka będzie staczana wśród naszych dawnych znajomych i przyjaciół, którzy nawet może nie będą zdawać sobie sprawy z przyczyn swoich postępków. Wszelkie przyczyny mogą być zawczasu nawet usunięte w sposób najbardziej staranny, dogadzający im wszystkim, oni nie będą w stanie może dać odpowiedź na powód i przyczyny, które ich skłoniły do zmiany frontu. Prawdziwym zaś powodem to rozszerzona osobowość, która się już nie mieści w ramkach poprzednich, która już nie jest obojętna na te same sprawy, które nie obchodziły dawniej wcale. Zmiany stosunków wpośród najbliższego otoczenia, zmiana usposobienia to są pierwsze objawy rezultatów pracy. Dalej następuje rozwój innych zupełnie poglądów na wszystkie sprawy spotykane w życiu. Człowiek siłą faktów swoich postępów odosabnia się od dawnych przyjaciół, nie zawsze powoduje jego własna wola bezpośrednio, ale te zmiany w jego istocie. Każda zwycięska walka przysparza nowe siły i nowe zdolności.

Walka staje się zwycięstwem nie przy pokonaniu przeszkód zewnętrznych, ale przez te własne wewnętrzne wzmagania się.

Pierwiastki wyższe pozostają poty uśpione, póki nie zapanują nad zewnętrznemi, bez starć bez tych czynów pozostaną one nieruchome, nie mogą się przejawić im większe, im trudniejsze zadanie, tem rezultat jest większy i szerszy. Przyczyn i powodów nie trzeba szukać, one same przychodzą, powstają jakby naumyślnie okoliczności i warunki tak trudne i ciężkie, ilość wrogów niepomiernie wzrasta.

Oni nie mogą być obojętni na zmiany zaszłe, oni mogą nie wiedzieć o nich, lecz wyczuwają, nie chcą się poddać podejrzywając jakąś specjalną akcję, przeciwko nim. A to tylko wzmocnienie własnej osobowości. Człowiek słaby, bierny niknie wśród tłumu, nikt nim się specjalnie nie interesuje, niema wrogów, niema przyjaciół. Siły psychiczne mają swe charakterystyczne cechy, one zwiększają horyzont radości i cierpień.

Przypuśćmy idą dwie jednostki do teatru lub kina, jedna słaba, druga o wybitnej sile psychicznej, obie ubrane i mniej więcej jak przeciętny ogół niczem od otoczenia się nie różniąc.

Słabsza przechodzi – nikt nie zwraca nań uwagi i gdyby nawet w swem zachowaniu popełniła coś rażącego wszystko się zatuszuje jakby nic nie zaszło. Druga silna przyciąga uwagę publiczności, która się nawet odwraca, rzuca krytyczne wejrzenia i odrazu się dzieli na zwolenników i opozycję, wszelkie starania i wysiłki, by zlać się, by nie wyróżniać się niczem, by uniknąć zwracania na siebie uwagi, wszystko na nic, każdy pyłek, każdy guzik będzie policzony, odrazu powstaje krytyka. Człowiek wielki tem się różni od małego, że wielkim wszyscy się interesują o małym zapominając.

Można sądzić o ludziach, o ich indywidualnej wartości podług liczby i zażartości wrogów, których łatwiej odróżnić, toż samo ilość zapalonych zwolenników wzrasta nawet wśród takich, którzy go nie znają wcale. Ale to samo się dzieje nie tylko z jakimiś wybitnymi działaczami, ale z człowiekiem skromnym nie chcącym nawet wchodzić na szerszą widownię. Sąsiedzi, przechodnie uliczni, jedni będą wynosić pod niebiosa, inni „djablem czarnym” okrzyczą.

Namiętność nieświadoma tak wzrasta silnie, że nawet u ludzi inteligentnych, gdy zapytamy o przyczynę, będą się starać na poczekaniu odnaleźć bądź to w wyglądzie, bądź w waszych przyzwyczajeniach, lub wprost w waszym fachu.

Jeżeli ktoś się usuwa unika obcowania, nie można go uważać za dziwaka, on wie i świadomie to robi, unikając rozszerzania wpływu na otoczenie, w miarę gdy jego nastroje niewłaściwieby oddziaływały, przeciwnie wobec takiej jednostki ludzie się dziwaczą, czując coś z czego sobie zdać sprawy nie mogą, a to spokój ność im mięsza.

Właśnie dla tych powodów okultyzm ma tyle zapalonych wrogów, a czy mózgi tychże ludzi naprawdę zdają sobie sprawę ze swych tendencyj. Wobe’c wzroku waszego dawni przyjaciele się mięszają, nawet już sama obecność wasza wywiera wpływ krępujący, cóż dziwnego że oni się usuwają.

Nastaje później moment pustki, pustka ogarnia wstępującego na ścieżkę, niema nikogo wszyscy się usunęli, moment straszny rozpaczliwy, tylko ,,Ja“ z jego potężną siłą pozostawione jakby na urągowisko.

A miłość bliźnich chęć niesienia pomocy, chęć czynu wzniosłego wzrosły niepomiernie, niepomiernie do własnych sił, bo właśnie te wyższe uczucia to siła nowa. Rozpacz ogarnia i to natury nieegoistycznej chęć poświęcenia wszystkiego nawet żywcem swego serca, życia, gotowość na cierpienia i udręki wieczne przez miłość dla bliźnich.

A tu pustka jak na urągowisko. I chochlik pokusy śmiech rzuca gdy zechcesz, twój bliźni odrazu jest twym niewolnikiem. Sumienie cierpi, poszanowanie cudzej indywidualności, chęć przyjścia z pomocą bezosobową nawet jest tym czynnikiem sprzeczności i walk duchowych.

To moment narodzin, otwarcia płatku lotosu serca, ten symboliczny znak, to klucz tajemnicy otwartej, zrozumiałej dla tych co ją przeżyli. Gra uczuć, przeżycia wewnętrzne, zewnętrzne powikłania tak charakterystyczne, to przygotowanie do swego odpowiednika w płaszczyźnie astralnej, niema różnic, niema przepaści, jest łączność, której sobie nie uświadamiamy. Nie te ciała fizyczne i ich mózgi- stanowią o ich dojrzałości, ale ta harmonja ciał astralnych wyrażona przez uczucie sympatji lub antypatji wbrew nawet poglądom nieraz rozumowym. Są ludzie zimni i gorący w odczuciu wrażliwem, przytem są ludzie którzy posiadają w sobie czynniki gorące i zimne zarazem, natury ciepłe przeważnie sympatyczne, zimne antypatyczne. Najlepszym dobrem jest równość tej teperatury uczucia, jak prądów zimnych tak i gorących. Przez postęp własna wrażliwość się zwiększa, są chwile w których się wydaj e że zrobiliśmy krok wstecz, a to tylko reakcja otoczenia. Przy pełnej harmonji dwóch ludzi, wydaje się że prądy magnetyczne płyną bez końca bez przerwy z taką siłą, którą dowolnie wydobyćby było bardzo trudno, nastąpiłoby rychło wyczerpanie. Odczucia ścisłego kontaktu, i form przejściowych jest mnóstwo, rzadkim stosunkowo jest wypadkiem, gdy każdy nerw najdrobniejszy promieniuje, każdy muskuł nabiera rodzaju wibracji wysyłając nieskończenie długie fale o stałem i silnem napięciu jakby w oczekiwaniu czegoś.

Takim jest kontakt o idealnem napięciu jakby w oczekiwaniu czegoś, ten kontakt idealny podobny nieco do „transu medjalnego”. W tych momentach najtrudniejsze, najbardziej nieprawdopodobne doświadczenia, są tak pewne, że błahe w zwykłych warunkach mogą prędzej zawieść. Niektórzy nazywają to usposobieniem do przejawów eksperymentalnych, one w rzeczywistości robią kolosalne różnice w amplitudzie efektów. Najprzód postępują te dotychczas niewykonalne dla ucznia w czasie podniosłego usposobienia, później stopniowo stają się wykonalne w przeciętnym, wkońcu zaś stale w najgorszych warunkach. Miernikiem postępu możemy uważać te wyjątkowo dobre stany, w których dokonujemy dla nas wciąż nowych i coraz trudniejszych rzeczy, czasem by móc powtórzyć dowolnie to co wtedy dokonaliśmy; musimy pracować i czekać rok cały nim w przeciętnym stanie zdołamy toż samo opanować.

Miernikiem siły jest postęp ten, który pozwala na wykonanie coraz trudniejszych, coraz zawilszych doświadczeń w warunkach najbardziej niepomyślnych, to postęp rzeczywisty. Okultysta, który dąży do wyrobienia w sobie sił psychicznych, może rachować na to co w najgorszych dla siebie momentach może użyć na zawołanie. Nie może czekać na nastrój, usposobienie w chwilach, gdy bandyta zamierza go pchnąć nożem w serce. Ale to źle wybrany przykład, bo właśnie w groźnych momentach samo przez się wytwarza się rodzaj emocji i siła znacznie wydajniejsza niż przeciętna czeka na zawołanie. Jako przykład najlepiej brać ujemne usposobienia w dokonaniu czynu, eksperymentu, którego rezultat byłby najzupełniej obojętny. Największe podobieństwo możemy znaleźć z przypływem morza, gdzie fale to silnie się podnoszą to słabiej zalewają jednak w czasie przypływu coraz to większą przestrzeń lądu, tak idzie mniej więcej pewien rodzaj przypływu zwłaszcza dla rozwoju sił magnetycznych. Zdolności jasnowidzenia i telepatyczne rozwijają się prawie jednocześnie, początkowo w przebłyskach mimowolnych, rzadkich bardzo, później nieco częstszych, aż nakoniec pewna początkowa postać widzenia zaczyna się pojawiać przy odpowiedniej koncentracji na zawołanie.

Telepatja i wogóle rozwój zmysłów astralnych to jest rozkwit lotosów, ma stopniowania przerywane, raptownie pojawia się pewna zdolność by postać nieruchoma aż do chwili gdy również nieoczekiwanie przejawia się drugi krok rozwojowy itd. Wszelkie postępy idą w parze z naszem moralnem udoskonaleniem się, nagrody są stopniowo od czasu do czasu rozdawane, dlatego widzimy specjalną charakterystykę w przejawach. Lotos ośmiopłatkowy w swem znaczeniu symbolicznem jeden, rozwija siłę magnetyczną stale wzrastającą już wtedy, gdy jeden płatek został otworzony, ale pełnia władzy następuje w takich samych warunkach, przez rozwój następnych płatków, w swych kolejnościach jakie ma miejsce u innych lotosów. Nie żadna stała chęć zdobycia jakichkolwiek bądź zdolności, ale stałe, mocne, niezachwiane i bez żadnych zastrzeżeń postanowienie własnego udoskonalenia przez prace i czyny dążące do doskonałości i wyrzeczenia się własnego „Ja” zapewnia i gruntuje wszelkie zdobycze.

Lenistwo i brak wiary w siebie to najczęstsze i najpospolitsze przeszkody w jakimkolwiek bądź osięgu okultystycznym. W rzeczywistości pierwszy krok jest najtrudniejszy, największych wymaga wysiłków, uczeń nie jest wogóle pewny czy zawdzięczając pracy zrobi cośkolwiek bądź na tem polu. Bo  dalszy rozwój, choć nie jest łatwiejszy, trudniejszy może, ale siły już wzrosły w nich na potężnego pomocnika, ma również tę pewność, bo już otrzymał jakby pierwszy zadatek. Inaczej rzecz się ma z tymi, którzy od urodzenia posiadają pewne zdolności, zachęta jest wielka, bo bez żadnej prawie pracy początkowo już zyskują, rozporządzają.

Dalsze walki, zbieg okoliczności wywołany jako skutek, z ich własnej przyczyny, otwiera oczy rozumu na powód i rzuca światło istotne, że nic darmo się nie otrzyma, że trzeba płacić i płacić. Uczeń miłości z miłości i poświęcenia składa ofiary, on nie może szemrać narzekać bo wciąż otrzymuje hojne dary, a za darem następuje wzruszenie i z nową siłą składa z siebie ofiarę, w bezliku darów i ofiar złożonych ma stałe swe upojenie, on nie może nie być szczęśliwym. To symboliczna „Czara Graala” która się staje rzeczywistością w taki sposób wogóle w jaki rzeczywistość może egzystować. Symbole to klucze, błędnej drogi niema, jest tylko błędne zrozumienie.

Uczucia tworzą przeżycia, przeżycia postępu, a wszystko razem rzeczywistość niewysłowiona, tern niemniej prawdziwa choć osłonięta. To „zasłona Izys” to prastara egipska tajemnica niezbadana przez śmiertelnika. Nic się nie dzieje bezcelowo, motywa jak ciężkieby nie były w swych skutkach, nie tylko są szkołą życiową, podstawą naszych udoskonaleń, ale mają w sobie coś wielkiego, którego żadne rozumowanie nie zdoła pojąć, jedna intuicja czasem wyczuwa. Wielkość polega nie na zdobyczach, nie na formach w przejawach zewnętrznych, ona oparta na gotowości poświęceń, na duchu który jest w pewnych momentach kierownikiem bezpośrednim, im częstszy głos zabiera sobie tern szerszy krąg szacunku rozsiewa dookoła.

Są zwodnicze a tak częste i złudne światła próżności osnute przepychem prawdziwego złota, to groza przekupstwa wyższych płaszczyzn ciągnąca na dno przepaści. Duch czysty jest wielki i skromny przez swą czystość i prostotę, to są oznaki prawdy bez imponujących pozorów, dodatków, zawikłań upiększeń. Labirynt jest ciekawy bo zawikłany, potężnych wymaga rozumów, dużych wysiłków, sprawia zadowolenie w pracy, nie zapominajmy jednak o celu prosto wytkniętym na ciernistej drodze, nie wybierając drogi kobiercem wysłanej, różami wysypane. Walka z przeszkodami, zgryzotami utrapieniami moralnemi, ze wszelką złością, ze szpileczkami, które dążą do pognębienia, do wyprowadzenia z równowagi, do omotania w szał złości, wymaga wielkiej siły i hartu dla wytrwania na swem stanowisku.

To nie są urojenia mistyczne lub bujnej wyobraźni rozbujałej fantazją pod wpływem bajek ze świata astralnego, są to cierpienia i cierpienia nie urojone, nie autosugestje własnej niedoli. To rzeczywistość, która się składa niewiadomym porządkiem rzeczywiście fizycznym z jednej strony, smagając równocześnie stronę moralną. Osięgi postępu wytwarzają wpływ nie tylko wśród ludzi i niewidzialnych istot, one działają czasem zupełnie jawnie na szkodę swych własnych interesów, ale tak, iż martwa przyroda staje jakby w opozycji. Człowiek, który naprawdę to wszystko przeżył, ma siłę, ma moc do załamania wszelkiego oporu, jeżeli dorósł nie używa tej siły dla własnych osobowych lub materjalnych interesów.

Wkrótce potem nastaje drugi moment rozpoczynających się walk, one są jakby przeciwstawieniem tych ostrych, wobec bezpośrednich sił wrogich gdzie walka przepleciona z panowaniem nad sobą, z umiarkowaniem w zapędach i zbytniej gorliwości, to walka sił męskich.

Jak słusznie mówi przysłowie „gdzie djabeł nie może tam baba pomoże„.

To forma przekupstwa subtelnego, to sposób pokus, ponęt wszelkich. Rzeczywiście wszystko pozornie się uspakaja, zasadnicza zmiana frontu, wszędzie na wszystkich płaszczyznach. Jak po zawierusze wszystko stopniowo się uspakaja, tak zmienia się oblicze z groźnego na uśmiechnięte, nawet ci sami ludzie stają się innymi, lecz dlaczego uśmiechnięte, to dno pokus nam odpowie. Reakcje następują nie sprzeciwu lecz lubieżnej miłości sto razy trudniejsze do opanowania. Piękno zachęty, błogiego lenistwa, łatwości życia, ponęty własnego egoizmu, próżności, oto w rozszerzonych rozmiarach to nowe utrapienie, rzeczywistej świadomości, prób odchylenia od celu Wielkiego Przeznaczenia w rozwoju naszej duszy,wzamian za zdawkową monetę ponętnych łusek.

Materjalizm robi ostateczny swój wysiłek stwarza nowe sytuacje, nowe potrzeby, wszystko w ten sposób by zgnębić ducha. Pokusy (czarnej magji) mogą robić swe ostateczne zakusy, ale płaszczyzna fizyczna jest prawie całkowicie pokonana, pozostaje świat astralny ze swemi przygodami, ze swą bajkowością i swemi rzeczywistemi przejawami.

„Szukać drogi próbując wszelkich doświadczeń”. Wcale nie ma to znaczyć: „ustępuj wszelkim pokusom zmysłów dla poznania ich”. Pokąd nie jesteś okultystą postępować tak możesz lecz nie później. Skoroś wybrał drogę i na nią wstąpił, nie możesz już bez wstydu pokusom tym ustępować. Patrzeć jednak na nie możesz bez przerażenia, możesz je ważyć, badać i próbować wyczekując cierpliwie i z ufnością tej chwili, gdy już przestaną ci być groźne. Nie potępiaj jednak tego kto pokusom się nie oparł, wyciągnij doń rękę, jak do brata pielgrzyma, którćgo nogi ciężały w błocie. Pamiętaj uczniu, że jakakolwiekby była przepaść między człowiekiem dobrym a grzesznym, to jeszcze jest większa między dobrym, a tym który osiągnął poznanie, a niezmierzona między dobrym a tym który stoi na progu boskości.

Dlatego bądź ostrożny i nie wyobrażaj sobie przedwcześnie, żeś jest czemś różnym od ogólnej masy. Gdy znajdziesz początek drogi, gwiazda twej duszy ukaże swe światło i w świetle tem ujrzysz wielkość mroku w którym ona błyszczy. Rozum, serce i mózg – wszystko to ciemnia i pustka, dopóki pierwsza wielka nie wygrana będzie bitwa. Niech cię jednak ten mrok nie przeraża i oczy utkwij w światełku owem maleńkiem i ono rosnąć będzie. Lecz niech mroki twej duszy pojąć ci pomogą ciężkość położenia tych, którzy nigdy światła żadnego nie widzieli i których dusze są pogrążone w ciemności głębokiej. Nie potępiaj ich. Nie unikaj ich, staraj się rozjaśnić choć trochę karmę ciężką wszechświata, staraj się dać pomoc jakąkolwiek tym rękom mocarnym, co powstrzymują zwycięstwo sił mroku. Wtedy uczestnikiem będziesz radości, co wprawdzie pociąga za sobą trud i ból, lecz daje zato szczęście ogromne i ciągle wzrastające” *).

Kształcenie sił psychicznych może nastąpić jedynie wtedy, gdy przez odpowiednie ześrodkowanie łączymy nasze zewnętrzne czynniki z pierwiastkami wgłąb. Pewność siebie pewność w skupieniu wewnętrznem, przez wyraźne odczucie utajonej wyższej jaźni, to pierwszy krok przejawów siły.

Następnie wyczuwamy jakby rozstrojenie naszej osobowości t. j. rozumu, uczucia i woli, zlania się zgodne tych czynników w wspólnej pracy nad jednym przedmiotem daje wprost cudowne rezultaty. W ten sposób pamięć ześrodkowana daje tak żywe obrazy, tyle szczegółów, których ułamków nawet nie możnaby było odszukać zwykłym sposobem. To inny zupełnie rodzaj myśli, on wkracza w świat astralny, pamięć to kontakt tylko, widzimy mentalnie dokładnie przypomniane obrazy. Tych rzeczy nie można brać jedne za drugie, one są zbyt niepodobne do’ siebie, główne różnice zachodzą w uczuciach i ilościach szczegółów.

Działalność skupienia myśli przez mózg przez natężenia mało dodaje dla pierwotnego przedstawienia sobie obrazu, tu prędzej głowa się rozboli a nic nie zdziałamy ponadto. Wielu może doznało przykrego wrażenia z powodu przypominania zapomnianego, a nawet nieźle znanego przedmiotu, gdy się czasem na innej płaszczyźnie znajdziemy więcej niż nam trzeba.

Jednostronność w pracy, to wielka przeszkoda, to pozbawienie się kontroli, własnego pomocnika, uniemożliwienie nawet orjentacji w zawiłych sprawach. W ten sposób kształcenie je-

*) Mabel Collins. Światło na Drodze.

dynie czynników nadawczych t. zw. woli, magnetyzmu i myśli własnej bez równomiernej pracy nad odbiorczemi, jak uczucia, wyczuwania, widzenia itp. będzie błędem, bo zamiast szybkiej pracy w jedynie obranym kierunku przez własną nieświadomość, wytwarzamy w sobie chwiejność, która podcina już dokonane postępy.

„Wysiłki swoje uczeń kieruje ku temu, aby w tej gwiezdnej (astralnej) cząstce swojej, gdzie drzemie moc i Boskość, obudzić świadomość. Gdy ta świadomość się budzi przeciwieństwa, tkwiące w człowieku stają się coraz ostrzejsze, paradoksy jeszcze liczniejsze. Przecież człowiek sam stwarza sobie życie. „Wypadki należą do dzielnych” oto jedno z przysłów wziętych z życia i prawdziwych bardzo. Oddziaływanie na cząstkę boską człowieka odbija się i na jego cząsteczce materjalnej. Obudzona z milczenia dusza czyni życie codziennie człowieka więcej celowem, więcej ożywionem, bardziej istotnem i wlewa się poczucie odpowiedzialności. Okultysta chowający się do swej twierdzy wewnętrznej, odnajduje tam swą siłę. Odrazu też zaczyna, jako cząstce całości, a nie jako przywilej osobisty. Skoro tylko oddali się od kołysań i wahań świata, pozostając sam niezachwiany w tej chwili wezwie go do siebie świat inny i każę mu dla siebie pracować. To samo dzieje się i z sercem. Gdy nie chce już ono brać, to musi dawać…

Musi on umieć przezwyciężyć ludzkie swe namiętności i wzruszenia mocą swej własnej woli. Pomocy nauczyciela może on żądać dopiero, gdy tego dokona choćby w części. W przeciwnym bowiem razie drzwi i okna jego duszy pozostają zamknięte i żadna wiedza przez nie nie wejdzie. Nie mam tu zamiaru wskazówek dawać, jak człowiek ze swą duszą postępować winien, daję tylko uczniowi o tem wiadomość. Nie każdy przechodzień przeczytać mnie potrafi. Nie pozwalają na to prawa nieugięte natury wyższej” *).

*) Mabel Collins. Światło na Drodze.

W rozwoju okultystycznym mają wielkie znaczenie podłoża charakteru. Nic trudniejszego w pracy nad zmianą własnego charakteru, którego opanowanie równa się kompletnemu zwycięstwu. Stąd wynika pozorna niemożliwość egzystencji takich usposobień wrodzonych, sprzyjających rozwojowi psychicznemu.

Są ludzie, którzy w samym podkładzie swoim mają cechy sprzeczne, mają temperament ognia i lodu zarazem, tacy są stworzeni do pewnych zadań przez przeznaczenie. Oni znajdują na każdym kroku nauczyciela w życiu, okoliczności i warunki tworzą szkołę, dążności ich mogą wykazywać inny cel, inne chęci, a jednak z czasem u nich oczy się roztworzą na zadanie jakie mają spełnić. Wszelkie szamotanie się w kierunku innym niż ten, który był im wyznaczony, to tylko opóźnienie rozkwitu, to własna udręka, to niezrozumienie a więc nieosiągnięcie tych wyżyn, które już były wyznaczone. Poznanie siebie samego, poznanie tego zadania, które jak najsumienniej winniśmy spełniać, równa się poznaniu drogi swoich zabiegów, uniknięciu błędów i zboczeń, pewności własnego istnienia. To osiągnięcie szczęścia zarazem, przez zaspokojenie, przez brak wahań, to krok przewidywania przyszłości, to zadatek tej względnej nieomylności, na którą maksymalnie może się zdobyć nasza świadomość.

źródło: Henryk Wołodkowicz “OKULTYZM” (PARAPSYCHOLOGIA) Warszawa 1928