duchy – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl tarot oraz darmowe wróżby na łamach zaprzyjaźnionego forum TAJNE, pozdrawiam i zapraszamy do zabawy z Tarotem. Fri, 01 Sep 2023 18:10:54 +0000 pl-PL hourly 1 https://tarot-marsylski.pl/wp-content/uploads/2020/07/tarot-150x150.png duchy – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl 32 32 Niewidzialni pomocnicy https://tarot-marsylski.pl/niewidzialni-pomocnicy/ Fri, 01 Sep 2023 18:04:50 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=9060 Czytaj dalej ]]> NIEWIDZIALNI POMOCNICY, KTÓRZY DOSTRAJAJĄ I DOPASOWUJĄ NERWY JASNOSŁYSZĄCE LUB POŁĄCZENIA PSYCHICZNE.
OPERATORZY POTRZEBNI PO STRONIE NIEMATERIALNEJ

Każdy, kto zna tajemnice mediumiczności, słowo, które przez środowisko medyczne jest technicznie traktowane jako wrodzone zaburzenie układu nerwowego i z faktami nadprzyrodzonej psychologii, wie, że hipoteza duchowa przyjmuje istnienie niewidzialnych operatorów po niecielesnej stronie życia, którzy są w dużej mierze odpowiedzialni za wiele zjawisk nieprawidłowych i nadprzyrodzonych. W rzeczywistości, to co lekarze zakładają lub twierdzą, że jest wrodzonym zaburzeniem układu nerwowego, może w końcu okazać się ciałem eterycznym, przedzierającym się lub objawiającym się jako pierwotny prototyp lub archetyp normalnego ciała, od którego organiczna struktura atomów, komórek, narządów i systemów zależy. Ponieważ fizyczna postać to ciało pragnień, tak stworzone przez generację, ciało eteryczne to definicja tego, tak stworzona przez regenerację. Jak fizyczne ciało ucieleśnia wszystko, co jest ciałem pragnień, tak eteryczne ciało odbija cień ciała pragnień zorganizowanego grubo lub delikatnie przez formę fizyczną. Ale elastyczność ciała eterycznego lub elektrycznego jest widoczna u mediów, którzy pozwalają na dość swobodny przekład i korespondencję między aktywnym ciałem eterycznym a aktywnym ciałem fizycznym.

Nieprawidłowe zjawiska są wskazówkami nadprzyrodzonych mocy, które należą do ciała eterycznego i działają naturalnie w grubszym organizmie ludzkim. Bez delikatniejszego ciała eterycznego, nie ma grubszego i większych, wolniejszych mocy jednego są mniejsze, ograniczone moce drugiego. Jak duchy w ciele potrafią i komunikują się ze sobą nawzajem ponieważ są duchem, tak duchy nieuwzględnione robią to w warunkach nadprzyrodzonych i nieprawidłowych, komunikując się między sobą. Jak ludzkość w ciele uczy się sztuki myślenia, mówienia, widzenia i słyszenia, korzystania ze wszystkich ich normalnych mocy, nazywanych zdolnościami, zmysłami i narządami, przez edukację w inspiracji i intuicji, jak również doświadczeniach i nauczaniu, tak nadprzyrodzoną pomoc udzielają eksperci z zewnętrznego, fizycznego (adeptów) i wewnętrznych, eterycznych płaszczyzn (mistrzów nieuwzględnionych). I zostało stwierdzone przez nieustraszonych i nauczalnych naukowców i psychologów, którzy poważnie studiowali spirytyzm, że Spirytyzm w szerokim i prawdziwym sensie jest (cokolwiek nie jest) konkretnym wysiłkiem świata ducha, by dotrzeć i nauczyć ludzkość, jak skutecznie komunikować się z ich braćmi w świecie ducha, nie zaniedbując swoich obecnych zadań czy obowiązków, czy dyskwalifikując się jako rozsądni, inteligentni ludzie. Nikt nie chce być ani być uważany za idiotę czy szalonego, a jednym uniwersalnym i fatalnym powstrzymującym badanie i akceptację spirytyzmu, był strach lub przesąd, że prowadzi on do szaleństwa; podczas gdy fakty, czy statystyki zebrane z zakładów dla psychicznie chorych, pokazują, że nie jeden pacjent na tysiąc przypadków w takich instytucjach był czy jest spirytystą lub kiedykolwiek badali spirytyzm. Takie oszczerstwo pojawiło się wśród ignorantów i wrogów nowoczesnego liberalizmu i prawdy.

Uznanie więc niewidzialnych pomocników w świecie ducha, którzy starają się dotrzeć do ludzkości, oznacza przyjęcie postawy otwartości na pomoc. Sledzenie zdrowych, inteligentnych, duchowych rad, które nauczają prowadzący mistrzowie, pozwala zapobiegać niebezpieczeństwom, czy to obsesji, autosugestii, halucynacji czy wampiryzmu, możliwemu w rzadkich przypadkach wśród niepiśmiennych i zepsutych, którzy, jak Glyndon w opowieści zatytułowanej Zanoni, „wkraczają tam, gdzie anioły boją się stąpać” i którzy w skrócie oczekują wyników bez stosowania zasad, kończąc na szaleństwie. Ci ludzie oszaleliby nawet, gdyby nie szukali zjawisk nadprzyrodzonych czy nieprawidłowych.

Chociaż prawdą jest, że osoba korzystająca z nadprzyrodzonych mocy klarsentencji, jasnowidzenia i jasnosłyszenia może duchowo czuć, widzieć i słyszeć, wynika z tego, że gdyby nie było nic do czucia, widzenia czy słyszenia w świecie etericznym czy duchowym, te moce byłyby niemożliwe. A jednak niewidzialni pomocnicy mają wiele do zrobienia, nawet tam, gdzie człowiek jest gotów czuć, widzieć i słyszeć, aby „oczyścić przewody” tak, aby komunikacja stała się możliwa i praktyczna. Sam fakt, że śmierć przyciąga pogrążoną w żałobie duszę do bardziej aktywnego i poważnego myślenia o nieśmiertelności i świecie ducha, jest przyznaniem, że tam, gdzie jest skarb, jak mówił Jezus, jest też serce. Nieśmiertelność dotyczy życia, a nie śmierci, bo życie jest największym przeczeniem śmierci. A ponieważ spirytyzm jest objawieniem życia ducha, zawsze dąży do coraz większego zjednoczenia duchów w życiu i poprzez to zjednoczenie do przezwyciężenia różnic i separacji powodowanych najpierw przez narodziny i śmierć, a następnie przez sfery i płaszczyzny, które manifestują i wyrażają zewnętrzne i wewnętrzne stany i warunki życia. To nie jest niemożliwe, chociaż jest trudne i powolne w działaniu i realizacji.

Komunikowanie się duchowo, jak to robią święci kościoła ze świętymi na ziemi, to błogosławiony i szczęśliwy przywilej każdego człowieka; ale ta komunia, chociaż prosta i nie zawsze wymagająca technicznej wiedzy, jednak w praktyce dowodzi, że dzieci w wiedzy świeckiej mogą tak czcić i chwalić Boga w czystym, nieskazitelnym życiu, że wewnętrzne moce objawiają się bez wysiłku i swobodnie. Widzialni pomocnicy cicho, cierpliwie, niestrudzenie, nieustannie pomagają swoim bliskim na ziemi czuć, widzieć i słyszeć ich, gdy się objawiają, to znaczy zbliżają się i mówią. A choć ciało, umysł i serce muszą być oczyszczone i oczyszczone, czynią z inicjacji i oczyszczania radość, a nie ciężar, i w ten sposób otwierają drogę do swobodnej i szczęśliwej, codziennej duchowej wymiany.

Jeśli prawdziwe małżeństwa są zawierane w niebie, dusze są dostrojone do harmonii przez niebiańskich posłańców. Im czystsze i subtelniejsze życie, tym subtelniejsze i czystsze duchowe przyciąganie i duchowe wpływy. A ponieważ jasnosłyszenie jest wewnętrzną, psychiką i duchową mocą, potrzebne jest harmonijne i spokojne życie, zanim można będzie rozmawiać z tymi, którzy mieszkają w „sercu białej róży” – wiecznej ciszy.

źródło: Practical Methods for Clairaudient Development. ,CLAIRAUDIENCE by J. C. F. GRUMBINE, Entered according to an act of Congress, in the year 1911.

]]>
Franek Kluski https://tarot-marsylski.pl/franek-kluski/ Wed, 25 May 2022 18:24:41 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=7122 Czytaj dalej ]]> Franek Kluski ostatnie wielkie medium fizyczne XX wieku
autor: Wojciech Chudziński

Był ostatnim wielkim medium fizycznym XX stulecia. Nigdy nie przyłapano go na oszustwie, a sławy naukowe przyznawały, że to, co czyni na seansach, może nadwerężyć dobre samopoczucie niejednego sceptyka.

Franek Kluski (prawdziwe nazwisko: Teofil Modrzejewski) – człowiek wykształcony, bankier, pisarz i dziennikarz, w swoich czasach nie przyciągał takiej uwagi tłumów, jak inne media: Daniel Dunglas Home, Eusapia Palladino czy Rudi Schneider. Seanse z jego udziałem trwały zaledwie siedem lat, dlatego pozostałby pewnie postacią nieznaną, gdyby nie książka ppłk. Norberta Okołowicza Wspomnienia z seansów z medium Frankiem Kluskim, wydana w 1926 roku, zawierająca blisko sto zdjęć i ogromną liczbę wypowiedzi naocznych świadków.

Spokojny i zamknięty w sobie Kluski będąc dzieckiem doświadczał ponoć wyjść poza ciało (OBE) i widywał zmarłych krewnych oraz „duchy zwierząt”. Również inne dzieci w jego towarzystwie mogły oglądać „widma z zaświatów”, co wywoływało u nich podszytą strachem niechęć do Franka.

W 1918 roku 46-letni Modrzejewski przypadkiem trafił na seans innego sławnego medium, Jana Guzika. Wówczas obecni tam goście zorientowali się, że jest osobą sensytywną i zaczęli przeprowadzać eksperymenty, które – przeniesione na grunt naukowy – z czasem dały obfity plon.

Liczba osób, jakie wzięły udział w spotkaniach z Kluskim, ostatecznie sięgnęła kilkuset. Byli to ludzie najróżniejszych profesji: profesorowie wyższych uczelni, wojskowi, zawodowi prestidigitatorzy i badacze mediumizmu.

Seans z udziałem Franka Kluskiego (po prawej) Foto Archiwum

 

Wśród tych ostatnich najbardziej znani: prof. Charles Richet, laureat Nagrody Nobla z 1913 r.; prof. Gustave Geley, dyrektor Instytutu Metapsychicznego w Paryżu; prof. Cammille Flammarion, popularny francuski astronom oraz Hewat McKenzie – honorowa dyrektor brytyjskiego kolegium Psychic Science. W gronie polskich parapsychologów znaleźli się m.in.: inż. Piotr Lebiedziński, Prosper Szmurło, założyciel i prezes Polskiego Towarzystwa Psycho-Fizycznego, a także lekarze: Ksawery Watraszewski i Tadeusz Sokołowski. Jako że fenomen Kluskiego przyciągał szeroką publiczność stając się w Warszawie „wydarzeniem towarzyskim”, na seansach z jego udziałem nie zabrakło postaci znanych ze świata polityki, kultury i biznesu. Wymieńmy na przykład Józefa Piłsudskiego, Józefa Becka, Tadeusza Boya–Żeleńskiego i Juliusza Osterwę.

Uczestnicy tych spotkań byli dobierani w sposób przypadkowy, a jednak większość z nich zgadzała się w jednym: mieli do czynienia ze „spektaklem”, którego nie da stworzyć się za pomocą trików i zręczności rąk.

Seanse z udziałem Kluskiego organizowano w różnych miejscach, przy czym – co istotne – również w jasnym świetle lamp. Ogółem odnotowano ponad 800 manifestacji paranormalnych, a regułą stało się, że obecni na sali ludzie w ukazujących się „zjawach” rozpoznawali znane sobie, nieżyjące osoby.

Franek Kluski (po prawej) w transie Foto Archiwum

 

Pojawiały się pod postacią mgły, stopniowo przybierały kształty i stawały się bardziej widoczne, z takimi szczegółami jak zmarszczki oraz zarost – pisał obecny przy tych wydarzeniach Władysław Feliks Pawłowski, profesor aerodynamiki na uniwersytecie w Ann Arbor (stan Michigan, USA), który znajdując się pod silnym wrażeniem tego, co przeżył w Warszawie, opublikował entuzjastyczne sprawozdanie z seansu (Journal of the American Society for Psychical Research, nr 19/1925 r.).

– Kilka manifestacji występowało jednocześnie, a często miało się wrażenie duchowej obecności wielu innych… – dodawał zaskoczony. Naukowiec odnotował, że „zjawy” ukazywały się w pewnej odległości od Kluskiego i podczas gdy niektóre z nich chodziły w zwykły sposób, inne unosiły się nad głowami siedzących. Te, które mogły mówić, robiły to w języku, jakim posługiwały się za życia. Było rzeczą oczywistą, że dysponują umiejętnością „czytania” w ludzkich umysłach, ponieważ precyzyjnie odpowiadały na pytania wyrażane w myślach. Niektóre wybierały komunikowanie się przez stukanie, a głosy tych, które przemówiły opisywano jako „doskonale czyste i o normalnej głośności, lecz brzmiące jak głośny szept”.

Dla spirytystów liczył się fakt, że podczas niektórych mediumicznych manifestacji Kluskiego pojawiały się „widma zwierząt”. Stanowiło to przeciwwagę dla przekonania, że po śmierci egzystują wyłącznie istoty ludzkie. Uczestnicy seansów byli świadkami ukazywania się zjaw różnych naszych „braci mniejszych”. Pewnego razu pojawił się pies, który – uzyskawszy fizyczny kształt – wskoczył na kolana jednej z osób. Innym razem przypominający jastrzębia ptak bijący skrzydłami o ściany i latający po pokoju. Tę niezwykłą „manifestację” udało się utrwalić na kliszy fotograficznej. Podobne obserwacje przydawały wagi wierzeniu, że łączące nas ze zwierzętami więzy uczuciowe nie zostają przecięte w chwili śmierci. Kilku ludzkim zjawom, jakie pojawiły się podczas eksperymentów, towarzyszył czworonożny przyjaciel, który odszedł w zaświaty już po śmierci swego pana.

Dokonywane przez Kluskiego manifestacje potwierdzały, że wszyscy nasi „ulubieńcy” przeżyją własny zgon. Na przykład jedna z materializacji przypominała lwa, który „chodził dookoła”, smagał ogonem meble i „pozostawiał za sobą silny gryzący zapach”. Inna, nazywana Pitekantropem, wyraźnie zaznaczała swą obecność przesuwając meble i „próbując obecnych lizać po twarzy”.

Niekiedy seanse trzeba było kończyć przed czasem, ponieważ atmosfera stawała się zbyt gorąca. Pawłowski opisywał, jak Pitekantrop złapał za rękę pewną damę, a potem jej dłoń przyłożył sobie do twarzy. Tak ją to przeraziło, że straciła nad sobą panowanie i zaczęła histerycznie krzyczeć. Widma spełniały prośby dotyczące przesunięć sporych rozmiarów mebli; czyniły to szybko i bez wysiłku – jedna ze zmaterializowanych postaci poruszyła nawet ciężki posąg wykonany z brązu. Doktor Gustave Geley z paryskiego Instytutu Metapsychicznego relacjonował: Wszystkie oglądane przez nas zjawy sprawiają wrażenie osób prowadzących zwykłe życie. Pawłowski przytakiwał z ochotą, dodając: Chodzą wokół gości, uśmiechają się poznając znajomych i ciekawie spoglądają na tych, których widzą po raz pierwszy…

Gipsowy odlew dłoni uzyskany w czasie
seansu z udziałem Franka Kluskiego
Foto Archiwum

Opisanym materializacjom towarzyszyły wirujące światła,„aporty” rzeczowe oraz trudnedo zidentyfikowania hałasy i zapachy. Kluski z powodzeniem używał pisma automatycznego, bywał też widywany w dwóch miejscach naraz (bilokacja). Te niezwykłe manifestacje występowały również w świetle dziennym, gdy medium wykonywało zwykłe, codzienne zajęcia. Pawłowski wspomina, jak chodząca po pokoju Kluskiego pewna „samoczynna materializacja” uniemożliwiała mu zaśnięcie. Co interesujące, wykonane testy wykazały, że w pomieszczeniach, w których odbywały się seanse, dochodziło do nagłego spadku temperatury. Ustalono także, że gdy w pobliżu medium znalazł się kompas – jego wskazówki poczynały kręcić się jak szalone.

Jednak do historii mediumizmu Modrzejewski wszedł dzięki dowodom materialnym na obecność „produkowanych” przez siebie zjaw. Są to wykonane w parafinie odciski, z których część przetrwała do dziś – przechowuje się je w zbiorach Instytutu Metapsychicznego w Paryżu. Jak przebiegał ten proces? Otóż zjawę nakłaniano do zanurzenia kończyny w wanience z roztopionym woskiem. Kiedy potem znikała, odchodząc w „inny wymiar”, w pokoju pozostawały puste w środku formy, poświadczające fizyczną obecność gościa. Były one doskonałe w każdym szczególe i dawały dowód nie tylko materializacji, ale i dematerializacji zaświatowego wizytanta.

W 1921 roku francuscy badacze potajemnie wprowadzili do płynnej parafiny  rozpuszczalny cholesterol, by upewnić się, że każdy odcisk powstał w czasie, gdy przeprowadzano eksperyment. Po dodaniu kwasu siarkowego parafina stałaby się czerwona, a w końcu ciemnobrunatna – i w ten sposób można by rzecz ostatecznie zweryfikować. Richet pisał, że podczas seansu on i Geley trzymali Kluskiego za ręce, a później odkryli, że w ustawionej w drugim końcu pokoju wanience zostały odciśnięte zmaterializowane dłonie i stopy dziecka! Po tym fakcie byli zmuszeni stwierdzić, iż to badanie daje niezbite naukowe dowody na materializację ektoplazmy. Jako naukowiec Richet uważał taką koncepcję za „czysty absurd”, lecz dodawał: Tak, to absurd, ale cóż z tego – kiedy to prawda.

Kluski był w stanie dokonać materializacji zjaw przy zastosowaniu najbardziej surowych procedur, a więc nawet wówczas, gdy pozostawał nagi albo seans z jego udziałem przebiegał w jasnym oświetleniu. W niektórych przypadkach „zjawy” przybywały zaopatrzone w światło lub podnosiły tzw. świecące tabliczki, żeby ludzie mogli im się lepiej przyjrzeć.

Jedno z często goszczących „widm” miało zwyczaj w paranormalny sposób oświetlać gości siedzących przy stole. Możliwości mediumicznych Kluskiego nie ograniczały żadne stosowane przez badaczy środki kontroli. Jedyne problemy, jakie od czasu do czasu odnotowywano, wiązały się ze stanem zdrowia Modrzejewskiego oraz z panującymi akurat warunkami atmosferycznymi. Istotne kłopoty sprawiały burze; zaobserwowano również, że gdy Kluski cierpi na jakąś fizyczną dolegliwość, wywoływane przez niego materializacje mają wyraźnie mniejsze rozmiary.

Po takich seansach zdradzał oznaki wyczerpania, nie mógł spać i wymiotował krwią. Niektóre z tych objawów, jak przypuszczano, były konsekwencją ran odniesionych w pojedynku – serce 17-letniego Modrzejewskiego przeszyła na wylot kula wystrzelona z pistoletu. (!)

Podczas gdy wiele znanych mediów ograniczało się do wywoływania takich zjawisk jak: dobywający się z nieznanego źródła zapach, odczuwane przez uczestników seansu dotykania, nagłe podmuchy wiatru czy potrząsanie tamburynem bez kontaktu z instrumentem (telekineza), Kluski zdawał się ukazywać umiejętności pochodzące jakby z wyższego poziomu mediumizmu. Dobrze udokumentowane, niesamowite zdolności tego człowieka stanową trudny do zgryzienia orzech dla sceptyków i przeciwników parapsychologii. Krzysztof Boruń, pisarz i badacz zjawisk mediumicznych, kwestię tę ujął tak: …przy najdalej posuniętym sceptycyzmie i nieufności do mediów nie można znaleźć żadnych konkretnych podstaw, aby podejrzewać Modrzejewskiego o mistyfikacje, a świadków jego wyczynów o naiwność. (…) Teofil Modrzejewski był ostatnim wielkim medium fizycznym XX stulecia – dodaje Boruń. – Wraz z jego odejściem kończy się okres rozkwitu mediumizmu materializacyjnego (…) Znamienne, że po II wojnie światowej nie słyszy się już o tej klasy mediach…

źródło: „Spirytyzm” kwartalnik Polskiego Towarzystwa Studiów Spirytystycznych
numer 2 (6) / 2011

materiał video:  tekst Wojciecha Chudzińskiego opublikowany w kwartalniku „Spirytyzm”. Czyta Agnieszka Krzemień.

Literatura: https://www.ksiazki-spirytystyczne.pl

Dla zainteresowanych: https://www.patronite.pl/spirytyzm Polskie Towarzystwo Studiów Spirytystycznych jest oficjalnym stowarzyszeniem zrzeszającym polskich spirytystów, współpracującym z Międzynarodową Radą Spirytystyczną.

(duchy, reinkarnacja, zjawy, życie po śmierci, spirytyzm, wywoływanie duchów)

]]>
Wiara w duchy inspirujące i pośredniczące u kabalistów hebrajskich https://tarot-marsylski.pl/wiara-w-duchy-inspirujace-i-posredniczace-u-kabalistow-hebrajskich/ Wed, 26 Jan 2022 07:55:06 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=6321 Czytaj dalej ]]> „Cały świat niższy stworzony został na podobieństwo świata wyższego. Wszystko co istnieje w świecie wyższym, pojawia się tu u nas, jako odbicie tam tego obrazu, a wszystko to jednakże jest jedną tylko rzeczą.
(Księga Zohar).

„Trzeba abyś wiedział, że między światem cielesnym a światem duchowym jest taki stosunek jak między naszym cieniem, a ciałem naszem”.
(Al-Gazali pisarz kabalistyczny.)

Nadzwyczajne podobieństwo zachodzące między pojęciami pagod indyjskich, a doktrynami kabały hebrajskiej nie ogranicza się na kwestjach filozoficznych. Kabaliści, jak to zaraz wykażemy, wierzyli w duchy inspirujące i pośredniczące, a wierzenie to było tylko następstwem koniecznem zasad jakie przyjęli. Stworzenie całe, wszechświat, był dla nich pr mieniowaniem tylko natury boskiej, a przestrzenie nieskończoności zaludnione były duchami, które, z jednej strony, wydobywają się z Wielkiego Wszystkiego w postaci iskier, atomów obdarzonych życiem, z drugiej zaś powracają doń, przebywszy cały szereg przekształceń stopniowych.

Oto w jaki sposób ruch ten określa Zohar w postaci alegorji poetycznej:

Duchy, dusze sprawiedliwych, mówi owo głośne dzieło kabalistyczne, są ponad wszystkiemi potęgami… A jeśli zapytasz dla czego z miejsca tak wyniosłego zstępują na ten świat i oddalają się od swego źródła, to ci odpowiem: oto na wzór owego króla, któremu gdy się syn rodzi, odnosi on go na wieś, aby tam się  żywił i wychowywał, dopóki nie dorośnie i nie będzie przygotowany do zwyczajów pałacu swego ojca. Gdy doniosą królowi że wychowanie jego syna już ukończone, cóż czyni on dlań w swej miłości? Posyła poniego, dla obchodu jego powrotu, królowe matkę, wprowadza go do swego pałacu i cieszy się nim już ciągle.

Święty, niechaj imię jego będzie błogosławione, ma równie syna z królowej; ten syn to  dusza wyższa i święta. Wysyła go na wieś, t. j. na ten świat, aby wyrósł i był potem wtajemniczony w zwyczaje zachowywane  w pałacu króla. Gdy przychodzi do poznania przedwiecznego nad przedwiecznemi, gdy syn jego już dorósł; gdy nadszedł czas wprowadzenia go przedeń, cóż czyni on wtedy dlań w swej miłości?

Posyła dla uczczenia go królowę i sprowadza syna do swego pałacu. Dusza w istocie nie opuszcza ziemi, dopóki nie przybędzie królowa, aby ją wprowadzić do pałacu króla, gdzie przebywać ma wiecznie. A jednak mieszkańcy wsi mają zwyczaj płakać, gdy syn królewski rozłącza się z nimi. Lecz jeśli jest między nimi człowiek oświecony, powie im: Pocóż płaczecie? nie jestże on synem królewskim? czyż nie słuszna jest, że nas opuścił, aby zamieszkać w pałacu ojca swego?

Gdyby wszyscy sprawiedliwi mogli znać te rzeczy, oczekiwaliby z radością dnia w którym mają opuszczać świat ten. Czyż nie jestto szczyt chwały, gdy królowa (szehinah czyli obecność boska) zstępuje w pośród nich, ab y byli dopuszczeni do pałacu króla, i aby osiągnęli rozkosze wieczne?”

W ustępie następnym Zohar twierdzi, że wszechświat zaludniony jest duchami. „Bóg ożywił duchem poszczególnym każdą część firmamentu, zaraz też wojska niebieskie zostały sformowane i stanęły przed nim… Tchnieniem ust swoich stworzył w szystkie wojska. Duchy święte są posłańcami Pana”.

Dla wykazania,  że kabaliści żydowscy tak samo,  ni mniej ni więcej, jak sekciarze hinduscy pitri, wierzyli w duchy kierownicze, pośredniczące, inspirujące jako i w złe duchy, przytoczymy  tu jeszcze słowa znakomitego tłomacza i komentatora kabały, na którego już tyle razy powoływaliśmy się:

„Lepiej jeszcze zrozumiemy co pojmowano pod owemi duchami ożywiającemi ciała niebieskie i wszystkie żywioły ziemi, gdy weźmiemy pod uwagę imiona i czynności, jakie im nadano. Przedew szystkiem usunąć tu trzeba uosobienia czysto poetyczne, którychch arakter wywoływać może najmniejszą wątpliwość. Także wszyscy aniołowie, noszący imiona, jużto natury moralnej, jużto jako abstrakcje metafizyczne, np. dobre i złe pragnienia, które przedstawiają się oczom naszym jako osoby rzeczywiste: Tahariel duch czystości, Rachmiel, duch miłosierdzia, Tsadkiel, duch sprawiedliwości, Padael, duch oswobodzenia, i słynny Raziel, duch tajemnic, czuwający okiem zazdrosnem nad sekretam i mądrości kabalistycznej. Zresztą, jest to zasadą przyjętą przez kabalistów, i będącą w związku z systematem ogólnym istot, że hierarchja anielska zaczyna się dopiero w trzecim świecie, tym który nazywają światem tworzenia czyli w sferze planet i ciał niebieskich.

Naczelnikiem tej straży niewidzialnej jest anioł Metatron, tak nazwany ponieważ znajduje się bezpośrednio pod tronem Boga, który sam stanowi dlań świat tworzenia czyli duchów czystych. Zadaniem jego jest utrzymywać jedność, harmonję i ruch wszystkich sfer; jestto właśnie ściśle owa siła nieskończona a ślepa, którą, niekiedy podstawiają w miejsce Boga pod nazwą Przyrody. Ma on pod swemi rozkazami mirjady podwładnych, którzy się dzielą na dziesięć kategoryj, zapewne na cześć dziesięciu Zefirotów. Owe duchy podwładne są dla różnych części przyrody tem czem ich pan dla wszechświata. Tak więc jeden z nich przewodniczy ruchom ziemi, drugi księżyca, toż samo ma miejsce co do wszystkich ciał niebieskich. Ten zwie się duchem ognia Nuriel, inny duchem światła – Uriel, trzeci znów przewodniczy zmianom pór roku, czwarty roślinności. Słowem wszystkie wytwórczości, wszelkie siły i zjawiska przyrody kierowane są w podobny sposóbw.

Co do złych duchów w których istnienie kabaliści wierzą również, to uważają ich za postacie nieokrzesane, najniedoskonalsze z istot. W ciemnościach i nieczystości, w jakich się poruszają, dzielą się oni również jak duchy wyższe na dziesięć kategoryj, uosabiających złe wszelkiego stopnia.

Jak widzieliśmy też same pojęcia natchnęły całkowicie Księgę Pitri hindusów i Zohar hebrajską; też same podstawy metafizyczne, taż sama wiara w dobre i złe duchy, tenże sam system układu wszechświata. Jakkolwiek nie posiadamy nic dokładnego o wywoływaniu duchów przez kabalistów, którzy zapewne przekazywali sobie odnośne formuły żywym głosem, to jednak podania hebrajskie są tak przeładowane zjawiskami wywoływań i objawów tajemniczych, tak nieodbicie potrzebnych wierzeniom metafizycznym, jakie przedstawiliśmy, że byłoby dziecinnem stawiać pytanie, czy starożytni kabaliści, podobnie jak wtajemniczeni indyjscy, przypisywali sobie władzę nadprzyrodzoną?

Nie można zarzucić nam, że kabała hebrajska nie może rościć pretensji do takiej starożytności. Ogólnem jest zdanie wszystkich kabalistow, że owa tajna nauka pochodzi od wtajemniczania pierwotnego lewitów, i że zrodziła się z potrzeby tych ostatnich przypisywania sobie wierzeń wyższych niż te jakiemi lud obdzielali. Zakończmy legendą następująca, poczerpniętą z podań kabalistycznych*).

Pewnego dnia nasz mistrz Jochanan ben Zachai udał się w podróż wsiadłszy na osła w towarzystwie rabiego Eleazara ben Aroch. Natenczas tenże prosił, aby on wyłożył mu jeden rozdział Merkaby. Ażali nie powiedziałem ci, odezwał się nasz mistrz, że nie wolno jest wykładać Merkaby jednej osobie, jeśli jej mądrość i własna inteligencja nie mogą tu wystarczyć. Niech mi wolno będzie przynajmniej powtórzyć przed tobą to co mi wyłożyłeś już z tej nauki. Więc mów, powiedział nasz mistrz. Rzekłszy to zesiadł na ziemię, nakrył głowę i spoczął na kamieniu w cieniu drzewa oliwnego…

Zaledwie Eleazar sym Arocha, zaczął mówić o Merkabie, natychmiast z nieba spłynął ogień, który ogarnął wszystkie drzewa okolicy, a zpośród ognia usłyszano ducha wyrażającego swą radość z słuchania owych tajemnic”…

Tenże sam ustęp opowiada dalej o tern, że gdy rabi Jozue i rabi Josse, za przykładem Eleazara, wygłosili jeden rozdział Merkaby, stały się cudy nadzwyczajne.

„Niebo okryło się nagle gęstemi obłokami, meteor podobny do tęczy zajaśniał nad widnokręgiem, i widziano duchy zlatujące się aby słuchać, tłocząc się jako ciekawi podczas pochodu wesela”.

*) Thaim. Bab. Traii. Chaguiga, str. 14.

Dowiedziawszy się o cudach spełnionych przez swych uczniów, Jochanan ben Zachai opowiada o tem z kolei w sposób następujący:

„Zostaliśmy przeniesieni na górę Synai, gdy głos pochodzący z wysokości niebios przemówił w te słowa: Wstąpcie tu, gdzie świetna uczta została przygotowana dla was, waszych uczniów, i wszystkich pokoleń, które słuchać będę ich nauk. Jesteście przeznaczeni dla przyjęcia do trzeciej kategorji.

Tak więc: fenomeny objawów zewnętrznych, ogień latający około drzew, meteor ukazujący się. nagle wśród obloków, zjawiska wywoływania: duchy przybywające słuchać  tajemniczych nauk Merkaby, zjawiska przenoszenia Jochanan i jego uczniowie przeniesieni na górę Sinai dla rozmowy z niewidzialnymi nakoniec wstąpienie do trzeciej kategorji wtajemniczonych – słowem, niebrak nic w owym ustępie kabalistycznym dla wykazania, że sekciarze Zohary mieli pretensję do rozkazywania duchom i wywoływania zjawisk zewnętrznych.

źródło: LUDWIK JACOLLIOT, ŚWIAT ZAGROBOWY w świetle NAUK TAJEMNYCH ORAZ ICH OBJAŚNIENIE wedle pojęć starożytnych j nowożytnych ludów. WARSZAWA, NAKŁADEM KSIĘGARNI M. WOŁOWSKIEGO. 12 Niecała 12, rok 1892

]]>
Niespodzianki nowego życia https://tarot-marsylski.pl/niespodzianki-nowego-zycia/ Thu, 13 Jan 2022 11:01:36 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=6194 Czytaj dalej ]]> Podczas gdy ręka moja pisała list do Ellen, sam ja myślałem: „Ciekawy jestem, czy Julja bardzo była zdumiona nowem życiem”. Natychmiast napisała:

Istotnie, nie byłam wcale przygotowana na takie podobieństwo życia po obu stronach. Kiedy dusza opuszcza ciało, zostaje dokładnie tem, czem była: duszą, która stanowi właściwe „ja”, która posługiwała się rozumem i ciałem, jak narzędziami, a obecnie już ciała nie potrzebuje. Zachowuje sobie rozum, umiejętność, doświadczenia, skłonności, sposób myślenia, wszystko zostaje dokładnie jak było. Zdarza się tylko, że powolne zniszczenie cielesnej powłoki zaciemnia i nadwyrężą właściwe „ja”.

Najbardziej jednak zdumiewającą i osobliwą rzeczą, którą tu zrozumiałam, była różnica między pozornem, a rzeczywistem „ja”.

Ostrzeżenie „Nie sądźcie” nabrało dla mnie zupełnie nowego znaczenia; właściwe bowiem „ja” buduje się bardziej wskutek posługiwania się naszą władzą myślenia, niż naszem ciałem. I wielu z tych, którzy swym współludziom na ziemi wydawali się małymi i grzesznymi, stoi tu o wiele, wiele wyżej pod względem czystości i świętości od tych, którzy wykazywali za życia pokost dobra, gdy tymczasem ich umysł pławił się w pożądliwości i wyuzdaniu.

Charakter tworzy się myślami. Myśl jest znacznie obrotniejsza i zdolniejsza do, czynu, niż ciało, które w najlepszym razie jest tylko marnem narzędziem. Dlatego też myśli i względy serca wyobrażenia umysłu, stanowią podstawę do przyszłego sądu o nas, bo one to urabiają prawdziwy charakter wewnętrznego człowieka, który stanie na przegląd po zrzuceniu ciała. Znaczenie myśli jest o wiele donioślejsze, niż to sobie wyobrażasz. I życie marzyciela nie jest tak płonne, jak ci się wydaje. Wpływ jego spekulacyj, żyjących tylko w wyobraźni, nie zdoła go może popchnąć do czynu, odczują go wszakże inni ludzie, bardziej czynem żyjący, choć tego nie zauważą.

I dlatego człowiek, oddający się w głębi serca złym i nieczystym myślom, może  stwarzać siły, które swym wpływem podniecają namiętności innych; może on zatruć życie własnych dzieci, które nie dowiedzą się zapewne nigdy, że ojciec ich grzeszną myśl wyhodował.

Dlatego wydaje się po tej stronie, jak gdyby wszystkie rzeczy stały na głowie Pierwszy jest ostatnim, a ostatni pierwszym. Widzę tu przestępców, zbrodniarzy, wiarołomców, którzy zło czynili w sferze materjalnej, a którzy na drabinie świętości i czystości znacznie wyżej stoją od niejednych, którzy nigdy przestępstwa nie popełnili, lecz których umysł stanowił źródlisko myśli, będących zarodkiem zbrodni dla innych. Nie sądzę przez to, aby lepiej było zbrodnie spełniać, niż tylko je obmyślać; zaznaczyć chcę jedynie, że zły postępek nie zawsze dowodzi złego serca. Grzechy impulsywne, przestępstwa, dokonane w przystępie namiętności, mniej psują duszę, niż długo żywione złe myśli, które ostatecznie całą, duszę zatruwają.

Dopiero po usunięciu ciała uwydatni się prawdziwa natura danego czynu. Wówczas po raz pierwszy wydamy się tern, czem istotnie jesteśmy, a raczej czem były nasze myśli. Odsłonięcie takie jest porażające i z trudem zaczynam oswajać się z niem. Jeden jeszcze jest punkt, który niemniej w podziw mnie wprawiał, a jest nim odkrycie znikomości rzeczy. Mam na myśli całą nicość wszystkich rzeczy, do których tak wielką wagę przykładamy na ziemi. Tak np. złoto, stanowisko, honor, zasługa, mieszkanie i wszystko, co najbardziej na ziemi cenimy, tutaj nie mają żadnej wartości. Tyle właśnie znaczą, co wczorajsza mgła, lub zeszłoroczna pogoda. Niewątpliwie wywierały swój wpływ przez pewien okres czasu; są jednak nietrwałe, mijają jak obłoki i nie biorą się pod uwagę więcej.

Teraz chciałabym spytać się ciebie, czy mógłbyś mi dopomóc w pewnej bardzo mnie obchodzącej sprawie. Już dawno zrodziło się we mnie pragnienie, aby utworzyć instytucję, przy pomocy której odwołani wcześniej mogliby porozumiewać się ze swymi ukochanymi, którzy pozostali na ziemi. Świat ten obecnie jest pełen duchów tęskniących do rozmowy z tymi, od których odeszli, zupełnie jak ja tęskniłam, by móc pomówić z tobą, tylko że oni nie znajdują ręki, umożliwiającej im napisanie do ukochanych. I daje to dziwne widowisko.

Po waszej stronie dusze głęboko strapione swą stratą, po tej stronie dusze pełne smutku, że nie mogą pomówić ze swymi ukochanymi.

Co może stać się, aby zetknąć ze sobą te pogrążone w smutku osoby? Aby to urzeczywistnić, trzeba czegoś, co my sami nie zdołamy uczynić. Wy możecie nam pomóc, ale jak? Niemożliwem to nie jest, a gdy zostanie dokonane, śmierć utraci swe żądło, a grób swój triumf. Kto może nas pocieszyć po stracie naszych ukochanych?

Jedynie ci, którzy zdołają nam dowieść, że oni nie zginęli, lecz są obok nas bardziej niż kiedykolwiek. Albo nie wiesz o tem, że od chwili zrzucenia ciała jestem znacznie bliżej Ellen, niż poprzednio?

Teraz mogę przebywać z Ellen w taki sposób, jaki przedtem był dla mnie niemożliwy.

Nigdy tak ściśle nie byłam z nią złączona, jak teraz, kiedy ciałem jestem z nią w rozłące. A wszakże byłaby o mnie nic nie wiedziała, ani kiedykolwiek o mnie posłyszała, gdyby mi szczęście nie posłużyło do spotkania się z tobą.

Co jest tu potrzebne, to biuro pośrednictwa między obu stronami.

Czy nie mógłbyś urządzić coś w tym rodzaju z jednem lub kilku medjami oddanemi sprawie? Gdybyż to mogło być, żeby bodaj raz jeden przekonać płaczących na ziemi, że ich tak zwani umarli żyją i bliżsi im są, niż dawniej. Ileżby łez to osuszyło, ile bólu ujęło!

Sądzę, że mógłbyś liczyć na gorliwe zgłoszenia stron obu.

My po tej stronie radujemy się niezmiernie nadzieją, że to będzie umożliwione. Wyobraź sobie, jak musimy smucić się, widząc naszych ukochanych tęskniących bez żadnej nadziei, gdy tymczasem opłakiwani przez nich czynią daremne wysiłki, by dać im odczuć swą obecność. A przytem niektórzy są może w śmiertelnej obawie, bo wyobrażają sobie, że ich ukochani zatraceni są w piekle, gdy oni tymczasem znaleźli schronienie w miłosiernem objęciu boskiej miłości.

Droga moja Ellen, pomów o tem z Minerwą i zobacz, co dałoby się zrobić.

Zrazu dziwiłam się bardzo, że duchy tyle wagi przykładają do możności porozumienia się z ukochanymi na ziemi. Teraz łatwo mi zrozumieć, bo sama to czuję, że punkt ciężkości w tem leży, aby rozmówić się z tymi, których kochasz i od których byłaś kochana.

Ale jest coś ważniejszego jeszcze. Co mówią mi ze wszystkich stron i co potwierdzają także moi drodzy przewodnicy, to że przyjdzie czas, kiedy w narodach rozbudzi się ogromnie duchowość; wpierw jednak trzeba znaleźć szybki i niezawodny dowód rzeczywistości ducha, trwałości życia duszy i jej boskości, dowód, którego wszakże każdorazowo trzeba poszukiwać.

Powiedziałem: „Jakże ja w tem pomóc mogę?”

Odpisała mi: „Jesteś dobrem medjum piszącem”. Jeśli pozwolisz, aby ręką twoją posługiwały się duchy, których krewni i przyjaciele pragną o nich posłyszeć, możesz z całą ufnością zawierzyć każdemu duchowi. A ja w każdym wypadku objaśnię cię, dlaczego nie wszystkie duchy pisać mogą.

źródło: fragment książki W. T. STEAD “LISTY ZAŚWIATA”
PRZEŁOŻYŁA: JANINA KRECZYŃSKA, rok 1932

]]>
Duchy https://tarot-marsylski.pl/duchy/ Sat, 19 Oct 2019 09:26:16 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=3868 Czytaj dalej ]]> Duchy.
„Czyli mniemasz, abym nie mógł
prosić Ojca mego: a stawił by mi
teraz więcej, niż dwanaście hufców
Aniołów”
(Mat. XXVI, 53)

Zdawałoby się, na pierwszy rzut oka, że mistyk nie powinien zajmować się sprawą duchów; ale gdy się zastanowić, użyteczność tego zajęcia się wyjdzie na jaw, mianowicie, iżby ustalić pojęcia i iżby określić wyraźnie dziedziny odnośne okultyzmu i mistycyzmu. Jak wszystkie istoty wykolejone, czasy nasze szukają rzeczy rzadkich; nie zadawalają się one ani lekcyami surowemi nauki pozytywniej, ani radami bardziej pocieszającemi Kościoła; i, z racyi gorączkowego swego niepokoju, zbłąkają się prawie na każdym kroku. Przeciw tym oto tumanieniom spirytyzmu, magii, magnetyzmu osobowego postaramy się dziś zareagować, pochód nasz prostując na gwieździe polarnej świata niewidzialnego, na Słowne Jezusie.

Świat Niewidzialny jest tysiące razy rozleglejszy cd Świata Widzialnego. Zazwyczaj obejmują w jedno wszystkie istoty, jakie go zaludniają, pod nazwą „duchów”, ale jest to nazwa niewłaściwa; bowiem wyraz ten oznacza gramatycznie istotę nie materyalną; zaś twory niewidzialne są opatrzone w ciało. Miano Ducha przystoi tylko Pocieszycielowi, trzeciej osobie Trójcy. Mieszkańcy Zaświata, przez to samo, że są stworzeni, posiadają organy materyalne. Bogowie mają ciała, dyabli również; aniołowie w poselstwie przywdziewają ciała czasowe, jak my ubieramy się w płaszcz podróżny. By przystosować się do zwyczaju, zwać będę duchem wszelką istotę niepochwytną dla zmysłów, nieznaną świadomości zwykłej, niedostępną przyrządom laboratoryjnym.

W tern pojmowaniu mieszkańcy Marsa czy Słońca są dla nas duchami; są to jednak istoty organiczne, które karmią się, pracują, rozmnażają się, których ciało jest ważkiem na ich własnej planecie; w ten oto sposób są gwiazdy, utworzone z materyi, którą uważano by za wiele cięższą od naszej, gdyby można było mierzyć jej gęstość wzorcem powszechnym przyciągania. Gwiazdy te pozostają jednak niewidzialne.mi dla najlepszych teleskopów.

Tak samo są na ziemi rasy ludzi mało znane, których ciało, choć tęższe od naszego, znacznie większe, zdolne dosięgnąć wieku patryarchalnego, nie może być postrzeżone ani przez nasze oczy. ani przez żaden przyrząd optyczny. W głębokości skał, w piaskach pewnych pustyń, w lodach bieguna, żyją inni ludzie, odmienni od nas, olbrzymy, pigmeje, cyklopi, uskrzydleni, jak aniołowie, lub potworni; są cni rzeczywiści; ale falowania fotogeniczne przechodzą poprzez ich ciała, których molekuły są ugrupowane podług osi odmiennych; tedy oczy nasze nie widzą ich zgoła; również jak i jasnowidze zwykli. Później, własność fluidu świetlnego zmieni się, i badacze odkryją te twory dziwne. Gdy zjawiają się one wypadkowo, bierze je się za duchy.

Prócz tych plemion rodzimych świata Niewidzialnego, prócz zmarłych, obrazów, odbić, są jestestwa duchowe, związane ze wszystkiemi tworami materyalnemi. Każdy kiełek traw y ma swego geniusza, powiada Kabała; mity, podania ludowe obrazują teoryę tę ezoteryczną; Ewangelia daje ją w .postaci najwyższej. „Wszystko się stało przez Słowo, powiada Uczeń umiłowany, a bez Niego nic się nie stało, co się stało“. Wszelki twór zawiera iskrę  Słowa, Życia; otóż, nie masz życia bez samorzutności, nie masz samorzutności bez wolności; nie masz wolności bez indywidualności. Mówiąc absolutnie, wszystko jest pewnem ja, pewną inteligencyą, pewną wolą; wszelkie ciało
jest pokrowcem duszy, narzędziem ducha.

Jak wierzyć podobnym bajkom czarodziejskim. Jeden jest tylko środek, pójść i zobaczyć; praca trudna i subtelna. Ten, kto otrzymał chrzest Ducha, posiada przywilej obcowania stałego z sercem świata, miejscem pobytu ośrodkowem Słowa. Tam, wszelki twór ukazuje się w nagości swej duchowej w kształcie swoim istotnym* Ale ja nie mogę otworzyć waszych oczu wewnętrznych i wrzucić was w potoki tajemnego życia kosmicznego. Mózgi wasze, w większości, nie wytrzymałyby tych olśnień, tych zgiełków, mrowia nieskończonego tych tłumów.

Zauważcie to jednak. Pomiędzy badaczami, którzy się zajmują Światem Niewidzialnym, są teoretycy i są praktycy.

Pierwsi – to poeci, filozofowie, wtajemniczeni intelektualni, głoszą oni subjektywizm, lub też uważają legendy, opowiadania cudowne, teologie, tylko za przenośnie, za symbole, za opisy metaforyczne środowisk dynamicznych.

Dla praktyków, przeciwnie, wszystko jest rzeczywistem i objektywnem, czy działają oni na drodze lewicy, jako czarownicy wiejscy, fakirzy, uprawiacze magii, czy na drodze prawicy, jako mistycy.

Raz jeszcze, krańce się spotykają; niewiedza dzikusa, który rozróżnia ducha w grzmocie, w baobabie albo w kajmanie, łączy się z poznaniem doskonałem przyjaciela Bożego, którego wzrok przenika zasłony, ukrywające za sobą formę prawdziwą tworów.

Kościół wierzy również w istnienie duchów rzeczy; dowodzą tego pewne formuły liturgiczne. Gdy ksiądz wygłasza: „Exorcise te, creatura aquae”, to czyni to dlatego, iż w wodzie jest zasada, która słyszy tę mowę, która postrzega uczucie kapłana; lub w przeciwnym razie liturgia byłaby tylko literaturą. Gdy kler błogosławi żniwo, dom, telegraf, lekarstwo, to czyni to dlatego, że w tych rzeczach jest życie, lub w przeciwnym razie wzywanie to sił boskich byłoby nonsensem, znieważającym Opatrzność.

Niektórzy cudotwórcy postrzegli świat duchów; przedziwny Franciszek z Asyżu mówił: „Mój brat wilk” i „moja siostra skowronka”; a także: „mój brat ogień, moja siostra ubóstwo”. I nie były to w jego myśli obrazy poetyckie; znał on ducha ożywiającego te istoty, bowiem ogień, woda, ryby i jaskółki słuchały jego miłych rozkazów.

Nasza inteligencya pojmuje bardzo źle czarodziejki, mieszkające w fontannach, i kozionogów w pustyniach etyopskich; ci jednakże którzy widzieli twory tego rodzaju, nie wszyscy byli halucynującym i halucynacya zresztą odpowiada zawsze czemuś rzeczywistemu. Cała trudność polega na zmianie naszego punktu widzenia. Majtek widzi aniołów w przypływie morskim ; inżynier widzi w tern krzywą dynamiczną, którą ujął w równania; astrolog odkrywa w tern prądy fluidyczne; wszyscy mają racyę; ten, kto patrzy oczyma samemi Słowa, obejmuje jednocześnie zasadę i wszystkie jej postacie: takim jest Mistyk.

Pomiędzy terni istotami niewidzialnemi, są mikroskopijne, są olbrzymie. Ci, którym było danem być bezpośrednio na posłuchu u Pana, powiadają, że pokłon jaśniejący anioła modlitwy roztacza się z jednego krańca firma –


*) Ob. Rit-nale Romanum.


– mentu do drugiego; ze wszystkich fałd szaty jego tryskają snopy gwiazd i iskier; podczas gdy my się modlimy, na miliardy komórek, które składają się na nasze ciało, zaledwie kilka oświeca się. Wielką jest bo jaźń w sercu ucznia, który widział tego anioła; ale radość jego jest nie wysłowna  i niezapomniana..

Wypływy odyczne, odkryte ponownie przez barona  Reichenbacha, nie są duchami, o których mówimy; otoczki różnokolorowe jajowate, jakie się postrzega na planie magnetycznym i na planie myślowym, nie są również temi duchami. Jestestwo umysłowe, dążność moralna zrzeszania się, szkoły, ruchu, to tylko różne emanacye, pochodzące z życiowości materyalnej i duchowej tego zbiorowiska.

Przeciwnie, gdy Katarzyna Emmerich w swych ekstazach wyrywa złe traw y z winnicy nie materyalnej, zwiastując następnie po obudzeniu, że winnica ta jest Kościołem, a ta oto roślina pasożytnicza to prałat niegodny; i potem gdy, nieco później, prałat, którego nazwała, zostaje złożony z urzędu, to geniusza Kościoła widziała ona rzeczywiście. Gdy matka śni węża, obwijającego się naokoło szyi swego dziecka, i gdy nazajutrz maleństwo budzi się z anginą, to geniusza choroby postrzegła ona. Gdy, pomodliwszy się za strapionego, ujrzycie go we śnie,  jak go odwiedza żołnierz, na przykład, to geniusz wyzwolenia ukazuje się wam.

Niektórzy z pomiędzy służebników wielkiego Pasterza są wprowadzeni w ten sposób w stosunek z pewnymi olbrzymimi pośrednikami, rządzącymi siłami Przyrody. Tak oto dnia pewnego, jeden z mych przyjaciół, który, rzecz oczywista, nie był w korespondencyi telegraficznej z sejsmografami obserwatoryów, rzekł mi wręcz otwarcie: „Tej a tej nocy, o tej a tej godzinie, będzie trzęsienie ziemi od tego do tego miejsca; ale nie da się ono uczuć w wiosce, gdzie mieszka pan X bowiem to dobry żołnierz Chrystusowy; ułożymy się co do tego ze smokiem”.

I, w rzeczy samej, dzienniki doniosły o w strząśnieniach ściśle z oznaczeniem kierunku i przerwy niewytłumaczonej, jakie mi były zapowiedziane; i, co jest ciekawem w tern opowiadaniu, to ta opinia, która każe domyślać się. że każdy wzgórek, każda góra, każda, rzeka, każde jezioro, głębie nawet ziemi są mieszkaniami licznych geniuszów; i że, działając na tego geniusza, zmieniłoby się jezioro czy wzgórze zupełnie tak, jak zmienia się również i mimika osoby, gdy się namiętności zmieniają. Mniemanie to jest bardzo rozpowszechnione w Arabii, w Indyach, u rasy żółtej; lecz bardzo rzadkie jest w Europie. Miałbym wam wiele podobnych historyj do opowiedzenia; ale trzeba się trzymać granic mego programu. By wystudyować bardziej z bliska ducha rzeczy, wybierzemy przykład, który będziecie mogli rozciągnąć na wszystkie rodzaje wypadków analogicznych.

Oto dom. Cały gmach jest ciałem fizycznem pewnego geniusza. Przegrody banalne budowli współczesnych mają również swych geniuszów. Geniusze ci przyoblekają formy zwierzęce, i prawdziwy jasnowidz wchodzi w obcowanie z niemi, wychowuje ich, każe im działać według tego, jak jest użytecznie. W nawiasie, muszę wam tu  powiedzieć, że istota, którą nazywam prawdziwym jasnowidzem, nie jest ani medyum, ani somnambuliczka, uczciwi, nie oszukujący; jest to coś innego. Maniacy psychizmu , skoro, w mniemaniu swem, dostrzegą w kimś znaki niezrównoważenia nerwowego, rzucają się, by osobnika tego rozwijać; ale ponieważ nie wiedzą oni wszystkiego o budowie istotnej człowieka, 0 stosunkach między duchem i ciałem, idą przeto na oślep i rozwoje, jakie otrzymują, są tylko bezładnemi paczeniami. Zarozumiałość tych eksperymentatorów, mniemających, że robią rzecz użyteczną, byłaby śmieszną, gdyby nie była godną litości. Prawdziwy jasnowidz jest naprzód i nade wszystko uczniem Ewangelii; władzę duchową sprawuje on tylko, jako „przypadek”.

Wracam do mego wykładu.

Cóż dzieje się w Zaświecie podczas budowy gmachu? Naprzód, przyszły właściciel otrzymuje wizytę kliszy duchowej tego gmachu; wizyta ta odbywa się w nieświadomem; ani mózg, ani władze intuicyi nie postrzegają naprzód tego. Duch tego człowieka zainteresowuje się tą kliszą, przyjmuje ją, karmi ją, potem nasyca swym wpływem wtedy obraz może odbić się na mózgu i wejść w obrąb świadomości; wola wybiera albo przyjęcie, albo odrzucenie.

Klisze nie mogą się urzeczywistniać same; potrzeba. im współpracownictwa człowieka; ale materya nie może również rozwijać się sama; trzeba jej rusztowań, które dostarczają jej klisze. Klisze te, zanim się staną intuicyami, pragnieniami luźnemi, projektami, planami, pracami i tworami fizycznemi, muszą przedtem skoordynować w miejscu właściwem wszystkie gatunki prądów przyciągających, by związać jedne z drugiemi istoty, od których oczekują swej materyalizacyi.

Klisza urasta lub ginie zależnie od tego, czy ludzie i miejsca, których ona. dotyka, dostarczają jej pożywienia lub go jej odmawiają. Oto, naprzykład, klisza kradzieży przechodzi koło mego ducha; nie myślałem przedtem o złodziejstwie; przychodzi mi ochota do tego z racyi jakiegoś zdarzenia; jeżeli zadość jej czynię, siły fizyczne i myślowe, które mi służą do wykonania kradzieży, zostaną pochłonięte przez kliszę, która oddali się następnie od mego ducha nieco silniejsza, niż gdy była weszła; jeżeli się oprę, po kilku pokusach, klisza pójdzie sobie nieco słabsza.

Zetknięcia te klisz ze światem fizycznym tworzą osnowę naszych istnień. Widzi się tu, jak wielce ważnemi W rzeczywistości mogą być decyzye, które sam sąd rozumowy poczytywałby za mało znaczące. Miejsce, w którem dom winien się zbudować, jest wyznaczone od czasów zrodzenia się kontynentu, którego on część stanowi. Wiele lat przedtem, nim robotnik ziemny pochwyci motykę. prądy fluidyczne łączą się w   tern miejscu. Im dłużej ma gmach trwać, tern dalej sięga to przygotowanie. Właściciel, budowniczy, robotnicy, kamienie, belki, cement, metal. wszystko wreszcie, co przyczynia się do tego przedsięwzięcia do najdrobniejszych szczegółów, jest ustalone zgony w archiwach ziemi, według praw najbardziej bezstronnych.

Bowiem nic nie zdarza się z nikim, czego nie powołałoby się lub nie wybrało z góry. Zapadnięcie się gruntu, zła robota, nieprzezorność, pożar przyszły, procesy możliwe, wszystko to zostało ściągniętem magnetycznie przez kliszę pierwotną i przez słuszne przeznaczenia właścicieli, budujących i lokatorów.

Nie usprawiedliwia to nieuczciwości, na przykład, zawierających umowę; przedsiębiorca nierzetelny został przyprowadzony do mnie i szkodzi mi dlatego tylko, żem zasłużył, by być oszukanym; ale zostaje on odpowiedzialnym za swoje oszustwo. Jeżeli oprze się on swemu skąpstwu, uczyni podwójnie dobrze, dla siebie i dla mnie. Jeżeli uznam słuszność duchową tej kradzieży, wyrzekając się sprawy sądowej, spłacam sam swój dług, polepszam moję przyszłość, przyszłość mego domu, a naw et przyszłość niedelikatnego przedsiębiorcy, ponieważ składam, przez swe wyrzeczenie się, i bezwiednie, zaród wyrzutów sumienia w duchu tego człowieka.

Są miejsca smutnej pamięci, domy, gdzie jakowaś straszna choroba obrała, zda się, siedlisko; często instalujemy się tam, nie wiedząc o tern; i niewiedzy tej pragną bogowie, byśmy nie uniknęli słusznego naszego losu. Przeciwnie, nie należy wystawiać się na niebezpieczeństwo brawując: „Ja się nie boję, jestem rozumniejszy od innych; mam silne zdrowie”. Należy mówić: „Biorę to mieszkanie pomimo niewygód jego, bowiem Chrystus nie miał nigdy nawet takiego ; mogę snadnie narzucić sobie te niewygody, skoro jeden z mych braci nieznanych skorzysta z lokalu wygodniejszego, jaki mu pozostawiam, i ponieważ jestem pewien bożej pomocy”.

Oto jest mowa żołnierza Nieba.

Zwróćcie uwagę na zwrot szczególny zdania ewangelicznego:

„Wchodząc do domu. pozdrówcie go, mówiąc: Pokój temu domowi; a jeżeli dom ten jest godzien tego, pokój wasz na nim zostanie, a jeżeli nie jest godzien tego, niech pokój wasz do was powróci”.

W rzeczy samej, geniusz domu może, jak wszelki twór. pragnąć światła, lub Ciemności; niezgoda towarzyszy Ciemnościom; pokój idzie w parze ze światłem. Geniusz gmachu grupuje dookoła niego innych geniuszów; każda komnata ma geniusza; każda część komnaty, każdy szczegół drzwi albo okna, każdy sprzęt, każdy przedmiot, istnieje tylko przez działanie skupiające ducha. Oto dlaczego Zohar poucza, że demon stoi u drzwi, patrząc na każdego odwiedzającego, i przyczepiając się do niego przy wyjściu, jeżeli, podczas odwiedzin, ów uchybił jakiemu prawidłu Tory. Pobudka analogiczna podyktowała przepis talmudyczny: Nie wylewaj brudnej wody przed drzwi, bowiem to daje dyabłom wolność szkodzenia ci. Nie mam na myśli zgoła, by uczeń Chrystusowy robił coś sobie z tych reguł, które religie wschodnie nagromadziły setkami, ale drobiazgowości te wskazują, jak wielce  starożytni kapłani znali stosunki ciągłe świata niewidzialnego z widzialnym.

Sprzęty zawierają również wszystkie gatunki fluidów i duchów. Drzewo leśne w postawie swej pełnej jest ciałem pewnego geniusza; gdy topór je zwala, każdy jego kawałek, każda deska, każde polano staje się mieszkaniem geniusza innego rzędu, i cieśla, i stolarz, którzy nadają tym deskom kształt użyteczny i użytek praktyczny wywołują nieświadomie nowego geniusza, półleśnego i pół-łudzkiego, który zamieszkiwać będzie to drzewo, przekształcone na stół, krzesło, lub szafę i pokieruje w pewnej mierze ich istnieniem.

Gdy rozciągnąć na wszystko, co nas otacza, analizę, tylko co uczynioną co do domu, nie będzie przesadną liczba trzydziestu trzech milionów bogów, jacy zaludniają panteon brahmański; w liczbie zresztą trzydziestu trzech jest zawarty hieroglif, którego odkryć prawdziwe znaczenie wielu okultystów na próżno się starało.

Każdy człowiek przedstawia się w Świecie Niewidzialnym, jako ośrodek falangi mniej lub więcej licznej. Są służebnicy do ułatwienia mu roboty, i bogowie, dla których korzyści pracuje on; są tam duchy przodków, duchy jego wioski, jego ojczyzny, rasy, religii; przewodnicy towarzyszą mu w wykonywaniu jego zawodu, w zabiegach około jego przedsięwzięć, w poszukiwaniu jego ideału. Podróżnicy wstępują w niego, przyciągnięci jego cnotami, jego wadami, albo wyłącznemi jego myślami; u jego boków stoją wreszcie, dniem i nocą, przedstawiciel światła, anioł stróż, i przedstawiciel Ciemności, zły anioł.

Nadto, bóg, któremu każdy służy, – bóg pieniędzy, bóg nauki, bóg sztuki, – posyła ku swemu wiernemu prawdziwe kohorty duchów pomocniczych i współpracowników.

Niektóre bajki z Tysiąca i jednej nocy wyjaśniają to bardzo dobrze. Zdobywca, Napoleon, gdy chcecie, posłany na ziemię, jako chirurg do chorego, fanatyzuje żołnierzy i przywiązuje Zwycięstwo do swego konia tylko dlatego, że kraje, przez które przejeżdża, są zaludnione  ludźmi i duchami, przybyłemi w prostej linii ze świata wojny* i posłanemu przez boga bitew.

Udział analogiczny jest nadany wielkiemu filozofowi, założycielowi religii, każdemu bohaterowi. Należy tu, wszelako, zaznaczyć różnicę zasadniczą w postawach wre wnętrznych tych posłanników, w postawach, które wkładają do ich dzieła własność światła lub Cienia, – bowiem Ciemności mają również swych posłów. Gdy człowiek wierzy we własną swą siłę i opiera się tylko na samym sobie, uczyni on ze swych pomocników niewidzialnych niewolników, posłusznych ze strachu i zawsze gotowych do buntu. Gdy człowiek ocenia siebie podług słusznej wartości, t. j., jako nicość zupełną, i opiera się tylko na Niebie, uczyni ze swych pomocników służebników ochotnych, przyjaciół zawsze gotowych do poświęcenia się dla jego dzieła. Jakość naszych pragnień tworzy jakość naszego otoczenia.

W typie adepta i w typie mistyka można widzieć bardzo jasne zobrazowanie tych postaw wewnętrznych. Pierwszy, przez prace wtajemniczeń, przez ćwiczenia nerwów, intellektu i woli, przez ekstazy, w które pogrąża się z własnego zarządu, zmusza gromadę duchów fizycznych czy umysłowych, aby mu służyły, i wciela je niejako w siebie. Jeżeli śród was są tacy, którzy próbowali niektórych operacji początkowych alchemii, magii, niektórych ćwiczeń Jogi, żrozumią oni, mniemam, dobrze, iż mówię prawdę.

Przyjaciel Boży, przeciwnie, nie pragnie stać się atletą duchowym, lecz spełnić jedynie doskonale Prawo w małej sferze, gdzie Opatrzność go umieściła; służebnicy, których on posiada, są mu zesłani; a jako że pochodzą oni z Nieba, oddanie się ich jest samorzutne, wolne i całkowite. Hi story a drzewa, pod którem święty Marcin z Tours miał zwyczaj modlić się i które, podpiłowane podstępnie przez zbrodniarza, spadło po stronie przeciwnej do nadcięcia, by nie zgnieść świętego, nie jest legendą; duch te go dębu poznał ducha biskupa pobożnego. Kubek trucizny, rozpryskujący się w dłoniach świętego Benedykta, wskazuje także, na inteligencyę przedmiotów, i na ich wolność małą. Około dwudziestu łat temu Przyjaciel Boży odmówił pewnemu młodzieńcowi żądania nierozumnego; i ów powziął ku niemu wściekłość gwałtowną; czatował wciąż na tego Przyjaciela, by go zabić. Pewnej nocy, ukrył się poza bram ą jego domu; wczesnym rankiem człowiek Boży, zwyczajem swym, podąża, by wyjść; zbójca rzuca się, ale w chwili ciosu, drobne istoty, podobne do kobołdów z gór Harcu, wytrysku ją z chodnika, chwytają go za nogi, i pada on ciężko, podczas gdy jego ofiara oddala się
bez słowa.

Tak oto Niebo osłania tych, którzy mają w Niem ciche i mężne zaufanie.

Jakie wskazówki praktyczne można wyciągnąć z tych obrazów pospiesznych? Mądrością byłoby nie szukać stosunków z istotami niewidzialnemi, pod żadnym pozorem, odrzucać nawet te stosunki, jeżeli duchy jawią się dobrowolnie. Ale myśmy dalecy od mądrości; lub tedy nie byłoby, powiecie, tylu łowców zjawisk psychicznych. Spirytyzm, nawet gdy daje pewności doświadczalne, jest omamieniem; nigdy wywołanie nie pomogło zmarłemu; praktyki spirytystyczne przeczą dobroci Ojca, bowiem popycha nas do nich zawsze brak ufności; otwierają onę  bramę – bramy – wszystkim objawom naruszenia równowagi fizyologicznej i psychicznej ; zradzają one tylko  niezgodę w państwie umarłych; czynią nas ślepymi na Światło prawdziwe.

Magia jest jeszcze zgubniejsza. Może ona sprawować wielkie dziwy, niekiedy nawet wielkie rzeczy, pozornie; ale jest ona zawsze buntem przeciw Prawu, ponieważ rozkazuje, przywłaszcza i łupi, gdy wszelki człowiek, prócz, człowieka wolnego, winien tylko służyć, ulegać i dawać. Magia biała, która zdaje się podejmować tylko dobre sprawy, jest jeszcze niebezpieczniejsza od magii czarnej. Czarownik, w rzeczywistości, nie wiele m ocen; gdy zabije on stado ludzi, albo wysuszy zbiory, są to tylko szkody fizyczne.

Ale Mag, hierofanta ksiąg okultyzmu, istota, która poczytuje siebie za bardzo mądrą, bardzo czystą, Bardzo wysoką, który zwie siebie człowiekiem wolnym, bowiem podbił w niewolę pewną ilość geniuszów, który, nawet, – niektórzy autorowie nie mają dosyć pochwał dla takiej zbrodni, – nie obawia się brać środkami tajemnemi ciał młodzieży silnej, by przedłużać przez wieki własne  swe istnienie, taki człowiek jest znacznie bardziej złoczyńcą, bowiem, pozornem pięknem swego życia, pociąga on innych ku pysze, ku egoizmowi duchowemu, ku nieruchomości, t.j  „ku śmierci istotnej”.

Nie starajcie się nigdy działać na ducha rzeczy; nie gćdzeie się nigdy na to, co Elifas Levi nazywa przeniesieniem różdżki czarnoksięskiej (transmission de la baguette magique). Czyż Ojciec nie mocen dać wam wszystkiego?

I czyż nie daje wam według tego, jak okazujecie siłę i mądrość konieczną do użytkowania Jego darów? Chcecie znać rzeczy tajemne,? Pocznijcie od zachowania w tajemnicy nienaruszonej błędów bliźniego i tego, z czem się wam zwierzył. Chcecie dokonywać cudów?

Pocznijcie od stania się godnymi cudów, które, dwadzieścia razy na dzień, Opatrzność spełnia na korzyść waszą, a których nie raczycie postrzegać. Chcecie, by wydarzenia były wam posłuszne? Dajcie im dowód, wyrzekając się osobistych korzyści z waszych trudów, że nie zdołają was one nigdy przymusić. Być posłusznym Ojcu, czynić dobrze, zwalczać własne swe wady: oto przepis najsłuszniejszy, najzdrowszy, najczynniejszy.

Nie uciekając się do sztuczek wiedzy tajemnej, poza obrzędami nawet liturgicznemi, prosta jakość, dobra lub zła, naszego życia moralnego, wystarcza, by działać z korzyścią lub ze szkodą dla całego środowiska, w którem rozwijamy się. Mieszkanie będzie czyste, jeżeli mieszkaniec jest czysty. Umysły, żądne cudowności, osądzą, być może, teoryę tę, jako nazbyt prostą; jednakże prostota jest znamieniem prawdy, przymiotem mocy, znamieniem światła.

Znajomość Istot Niewidzialnych jest nam wzbronioną, bowiem pociągałaby za sobą władzę bezpośrednią nad materyą za ich pośrednictwem. Uchybilibyśmy tedy jednemu
z celów istnienia: rozwojowi świata materyalnego wysiłkiem materyailnym; rozwój materyi, otrzymany przez dynamizmy duchowe, byłby nadto raptownym, a zatem bezowocnym.

Wszystkie teorye, jakie wam wskazuję, choć mogą zdawać się dziecinnemi lub przesądnemi, przynoszą wam obowiązki nowe; dostarczą wam one, w nagrodę, praw nowych dopiero później. Dają one wyjaśnienie nowe i jednocześnie bardzo stare; niegdyś, dawały one często męstwo ludziom 'zniechęconym; życzę, by i wam, Panowie, oddały jeszcze tę samą przysługę.

Człowiek wywiera tedy na przedmioty, śród których żyje, wpływ rzeczywisty. Krzesło, wstrząsane ze złością, naładowuje się gniewem; sprzęty kuchenne gospodyni skąpej będą szerzyły skąpstwo u dalszych swych właścicieli. Tak samo będzie z czynami człowieka dobrego, z punktu widzenia fluidów, a zwłaszcza z punktu widzenia duchów. Czy widzicie teraz, że jest rzeczą bezużyteczną zaprzątać się tysiącem  przezorności, podanych w Prawach Mojżesza czy Manu? Jeść na talerzu, który był już użyty przez kogo innego, przywdziewać ubrania, już noszone, jeść mięso, t. zw. nieczyste, dotykać trupów, bruka to, być może, jak utrzymują ludzie Wschodu, ciało albo aurę; ale nie plami to ani serca, ani ducha. Hierofanci starożytni oczyszczali od zewnątrz; Jezus oczyszcza od wewnątrz.

Stół całkiem nowy może być mimo to zbrukany lenistwem robotnika, chciwością kupca, złośliwością drzewa, które dostarczyło desek na niego. W każdym razie, obrządek oczyszcza przez się tylko stronę magnetyczną, plan wibracyj. Przeciwnie, niechby przedmiot służył do dokonania zbrodni najczarniejszej, gdy się go użyje następnie do spełnienia aktu prawdziwego miłosierdzia, będzie to, dla jego ducha, oczyszczeniem zupełnem.

Miłosierdzie, jedyny obowiązek indywiduum względem reszty świata, jest niezliczone w swych zastosowaniach. Z miłosierdzia), nie wywierajcie waszego gniewu na żaden przedmiot. Nie drwijcie z żadnej rzeczy: byłoby to dawać mieszkanie duchowi oczerniania. Nie łamcie gałęzi w lesie, nie zabijajcie owadów, nie niszczcie niczego bez naglącego powodu. Mędrcami na swój sposób są ci, którzy, w obszernych spichlerzach siedzib prowincyonalnych, gromadzą wszelką starzyznę bezużyteczną; starzy ci służebnicy odpoczywają razem, jak razem pracowali; nie cierpią z powodu niewdzięczności ludzkiej; świadczą jeszcze przysługi swym panom, ale duchowe zamiast materyalnych. Związują oni z domem, który ich przytula, obrazy przeszłości, łańcuchy tradycyjne, szeregi przodków i potomków.

Nie palcie tych starych świadków; nie rozpraszajcie ich, wyjąwszy gdy macie pomódz jakimś biedakom; dajcie im powrócić spokojniutko do prochu pierwiastkowego. Z miłosierdzia właśnie należy przechowywać podarki zawalające kąty albo śmieszne; daje się tym sposobem gościnę temu, czemu inny nie chciałby dać jej. Z miłosierdzia nie należy niszczyć portretów, ani ogniem, ani nożycami; zachowują .one zawsze trochę życia tego, kogo wyobrażają, nawet gdy on nie żyje. Pochowajcie w ziemi te fotografie wyblakłe; ziemia jest macierzą. Z miłosierdzia, nie gaście dmuchnięciem lampy czy świecy; oszczędźcie śmierci nagłej istotkom, wytwarzającym płomień; gdy oddech wasz rozpowszechnia w was życie, nie skłaniajcie go do szerzenia śmierci na zewnątrz. Z miłosierdzia, nie reparujcie do nieskończoności starej bielizny, i starych ubrań, jeżeli możecie kupić sobie nowe; prawem jest, by wszystko krążyło i wszystko się odnawiało.

Nie szczędźcie żadnego z tych skromnych wysiłków, tych ofiar w cieniu pełnionych. Czas przyjdzie, gdy, w jednem z mieszkań białych Ojca, odnajdziecie tych pokornych geniuszów; ogniska, wszystkich tych skromnych służebników; i przed wzrokiem waszym wzruszonym, od głębi wieków i przestrzeni, powtórzy się na nowo scena domowa, w której mieliście odruch dobroci dla świadków niemych, choć żyjących, waszego drobnego istnienia ziemskiego. Wszystkich modlitw, jakie wygłosicie w ciszy nocnej i samotni zamkniętej waszej komnaty, będą słuchały przedmioty dookoła was, będą się niemi karmiły, i zachowają o nich wspomnienie. Rzeczy mają pamięć; psychometrya. dowodzi tego. Wiedzcie o tern, że wasze książki, wasze drobiazgi, drzewa, w waszym ogrodzie lub na wsi, czują waszą obecność, rozumieją nieco z tego, co się w was dzieje, i oczekują od was światła i kierunku.

Udzielcie im tego światła, nie starając się oświecać ich przez siebie samych: światło wasze jest zbyt maluczkiem. Ale usiłujcie zachować w sercu waszem światło samo Słowa, a będziecie dla wszystkich tych istot przewodnikiem pewnym. Wiecie, ja k czynić należy, by zachować w sobie Jezusa.

Przyłóżmy się do robót codziennych, do obowiązków natychmiastowych, do prac, jakie możemy pojąć; zaś pozostawmy zadania dalekie, oderwane, zbyt trudne tym, którzy czują się na siłach doprowadzić je szczęśliwie do końca.

powrót do wprowadzenia <=

źródło: fragment z książki “SIŁY MISTYCZNE i SPRAWOWANIE ŻYCIOWE”, Paul Sédir,  strony od 103 do 120, przełożył z francuskiego Józef Jankowski, WARSZAWA 1921

]]>
Siły mistyczne i sprawowanie życiowe https://tarot-marsylski.pl/sily-mistyczne-i-sprawowanie-zyciowe/ Fri, 18 Oct 2019 08:59:27 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=3840 Czytaj dalej ]]> Siły mistyczne i sprawowanie życiowe
(12 odczytów)
„Sedir dokonał wielkiego dzieła, zarazem umysłowego i mistycznego. Zamierzył on przywrócić Ewangeljom znaczenie ich tajemne, i dać odczuć wszystkim sercom osobowość nadludzką Tego, który jest ich ośrodkiem. Zamiar taki wymaga wiedzy bardzo rozległej i darów wyższych od wiedzy, które ją przekraczają i zmuszają do pokory. Autor posiada i jedno, i drugie. Dwanaście odczytów, złączonych tutaj, czarują wszystkie umysły pięknością stylu i wiadomościami, jakie zawierają. Jest to jednak najmniejszem z ich dobrodziejstw, i nie jest to na pewno ich celem; mierzą one wyżej, najwyżej dokąd niewątpliwie dosięgnąć można. Poruszają w nas one intuicję samą boskości, przez ujęcie bezpośrednie jej spełnienia historycznego. Od dawien już, mniemani, nie uczyniono wysiłku użyteczniejszego. Książki takie nie sądzi się, lecz czuje się je.

Jest to książka pierwszorzędna.” Gabriel Trarieux, La Revue, Ns 21, 1912.

Spis wszystkich 12 odczytów jakie zawiera praca.

1. Siły Mistyczne i sprawowanie życiowe (odczyt wstępny)
2. Mistycyzm, część pierwsza
8. Mistycyzm, część druga
4. Uzdrowienia Chrystusa
5. Duchy
6. Sny
7. Modlitwa
8. Kuszenia Chrystusa
9. Mistrz
10. Śmierć
11. Wtajemniczenie chrześcijańskie
12. Apostolstwo


Dla naszych spraw przedstawię Państwu tylko kilka najbardziej istotnych.

5. Duchy

6. Sny

7. Modlitwa

8. Mistrz


źródło: fragment z książki “SIŁY MISTYCZNE i SPRAWOWANIE ŻYCIOWE”, Paul Sédir, strony od 103 do 120, przełożył z francuskiego Józef Jankowski, WARSZAWA 1921


Paul Sédir (Sédir – pseudonim), Yvon Le Loup (nazwisko)
Data i miejsce urodzenia: 2 stycznia 1871, Dinan, Francja
Data i miejsce śmierci: 3 lutego 1926, Paryż, Francja

Francuski okultysta, martynista, dziennikarz, autor książek poświęconych ezoteryce i mistyce chrześcijańskiej. Założyciel międzynarodowej organizacji Amitiés Spirituelles. Po polsku wydano: Wtajemniczenia. Powieść dla „Małych dzieci” (Initiations, ; pol. 1920, popr. wt. Wtajemniczenia. Powieść dla „maluczkich”, 1923), Siły mistyczne i sprawowanie życiowe (pol. 1921), Wykłady Ewangelji. T. 1-3 (pol. 1922-1923), Kilku przyjaciół Boga (pol. 1923), Uzdrowienie Chrystusa (pol. 1930), Różokrzyżowcy: historia i nauka (Histoire et Doctrines des Rose-Croix, 1910; pol. wzn. 1994) i wiele broszur.

źródło opisu: opis autorski (MSN); www.lubimyczytac.pl
źródło zdjęcia: fr.wikipedia.org – domena publiczna

]]>
Kabała o duszy i duchach https://tarot-marsylski.pl/kabala-o-duszy-i-duchach/ Mon, 23 Sep 2019 11:04:15 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=3492 Czytaj dalej ]]> Dusza.

Fluid światła, Jod jest ostatecznym czynnikiem form i życia, ponieważ przedstawia pierwiastek ruchu i ciepła. Gdy się ustala około jakiegoś punktu środkowego, wytwarza kreację żywą, następnie z otoczenia zewnętrznego przyciąga niezbędną substancję plastyczną dla podtrzymania istnienia i dalszego udoskonalenia. Substancja ta, ostatecznie składająca się z ziemi i wody, sprawiedliwie nazwaną jest w Biblji gliną.

Lecz światło (fluid) nie jest równoznaczne z duchem, jak to przypuszczają kapłani indyjscy i wszystkie szkoły goetyczne, ono jest tylko narzędziem ducha; nie ciałem protoplastów , jak uczą Theargiści szkoły Aleksandryjskiej, lecz tylko pierwszym fizycznym objaw em impulsu Boskiego. Bóg je stworzył na wieki i człowiek na podobieństw o Boga może je zmieniać i, o ile się zdaje, pomnażać. Prometeusz, jak powiada baśń, skradłszy ogień z nieba, ożywiał nim istoty ulepione z ziemi i w ody i za takową zbrodnię został przez Jowisza spiorunowany i przykuty do skały.

Dusza ludzka, powiadają kabaliści, odziana jest powłoką świetlną, gdyż bez niej rozpierzchłaby się i utraciła samowiedzę bytowania – jak kropla, która w pada w ocean. Powłoka świetlna oczywiście jest lżejszą od atmosfery, przeto dusza po rozłączeniu się z ciałem, unosi się w krainy zaziemskie i, chcąc zstąpić na ziemię, musiałaby się wcielić na nowo . Twierdzenie to jest zawarte w określeniu: „duch odziewa się, żeby zstąpić i rozdziewa się, żeby wstąpić do góry. Lecz duchy, które już raz w zniosły się do nieba, nie zstępują na ziemię nigdy. Wielki chaos rozpostarł się pod nami, powiada Abraham , i ci, którzy są tutaj, nie mogą zejść na dół “.

W księdze hebrajskiej pod tytułem, rewolacja dusz, wyjaśniono, że dusze są trojakiego gatunku: córki Adama, córy aniołów i córy grzechu. Duchy również – trojakiego rodzaju: uwięzione, błędne i wolne. Dusze są wysyłane na świat param i. Jednakże bywają dusze ludzkie rodzące się pojedynczo, których małżonków więzi Lilth i Naemah, królowe Strzyg. Są to dusze pokutujące za lekkomyślne postanowienie pozostania w celibacie. Otóż jeżeli mężczyzna od dzieciństwa wyrzeka się miłości do kobiet, oddaje przez to w niewolę demonom małżonkę sobie przeznaczoną.

Dusze rosną i rozmnażają się w niebie tak samo  jak ciała na ziemi. Dusze niepokalane są to córki pocałunków anielskich. Tylko ten może pójść do nieba, kto ztamtąd wyszedł. Po śmierci przeto duch Boży, ożywiający człowieka, sam jeden tylko pow raca do nieba, pozostawiając na ziemi i w atmosferze dwa trupy: jeden materjalny ziemski, drugi astralny, składający się z powłoki świetlnej; jeden zupełnie martwy, drugi ożywiony jeszcze ruchem wszechświatowym duszy świata (światła astralnego). Lecz ten drugi skazany jest również na powolną zagładę, wskutek absorbowania go przez światło astralne. Trup cielesny jest widzialny, astralny zaś zwykłym oczom śmiertelnym dostrzedz się nie daje Jednakże wszedłszy w bezpośredni stosunek z owym światłem – translucidem , system nerwowy może otrzymać wrażenia, aż do spostrzegania form i słów zachowanych w księdze światła życiowego.

.Jeżeli człowiek żył sprawiedliwie, duch jego ulatnia się szybko i wznosi do góry, lecz gdy żył w grzechu i przestępstwie, trup astralny więzi jego duszę, pożąda przedmiotu swych namiętności i stara się powrócić do życia. W skutek tego mąci on sny młodych dziewic, kąpie się we krwi przelanej i trzyma się w pobliżu miejsc, gdzie przepędził w rozkoszach życie. Czuwa on nad skarbami, które nagromadził lub zakopał i czyni nadmierne, bolesne wysiłki, żeby wytworzyć sobie członki materjalne i ożyć na nowo.

Lecz gwiazdy ciągną go i piją powoli dotąd, dopóki nie straci zupełnie świadomości bytu i nie rozpuści się w świetle astralnem. Stare jego grzechy wciąż przed nim powstają, dręczą go w postaci strasznych widziadeł, napadają nań i pożerają. Nieszczęsny traci stopniowo wszystkie członki, któremi się posługiwał dla swych niegodziwości, umiera po raz drugi i na zawsze, ponieważ ostatecznie ginie w nim świadomość o istnieniu i ugasa pamięć. Dusze, mające zostać przy życiu, lecz które nie są jeszcze zupełnie oczyszczone, pozostają czas jakiś, uwięzione w swym trupie astralnym i poddane prażeniu ognia odycznego, który chce je pochłonąć i rozpuścić.

Otóż dla uwolnienia się z więzów trupa astralnego, niektóre dusze, cierpiąc męki, wstępują niekiedy w żywych lndzi i zamieszkują w nich w postaci, tak zwanej przez kabalistów, embrjonalnaj.

Tych to trupów astralnych, znajdujących się w atmosferze, wywołują nekromanci i spirytyści; są to substancje martwe, lub umierające, larwy, z którem i wstępują w styczuość; nie mogą one mówić do nas inaczej, jak przez dzwonienie w uszach, powodowane przez wpływ na nerwy i nie rezonują inaczej, tylko odzwierciadlając nasze własne myśli lub marzenia. Lecz żeby ujrzeć te larwy szczególne, należy się pogrążyć w stan wyjątkowy, graniczący między snem, a śmiercią, należy się zamagnetyzować, wpaść w stan somnambulizmu i kompletnego jasnowidzenia. Nekromancja daje tedy wyniki rzeczywiste i wywoływania dają wizje prawdziwe.

Wzmiankowaliśmy, że w świetle astralnem przechowują się o dbicia wszystkich rzeczy, wyobrażenia wszystkich form, bądź przez promienie, bądź przez odbicie promieni. W styczności z tern światłem zjawiają się widziadła senne, ono też podnieca, odurza obłąkanych i pociąga ich umysł uśpiony do prześladowania najdziwaczniejszych widziadeł.

Żeby móc widzieć w świetle astralnym bez błędów i omamień, należy oddalić odbicia wolą potężną i przyciągnąć d o siebie jedynie promienie. Śnić, zachowując zupełną przytomność umysłu , nazywa się to – widzieć w świetle astralnym. Orgie sabatu, opisywane przez tyle czarownic, podczas badań kryminalnych, przedstawiały się im nie inaczej. Częstokroć sposoby i środki użyte do uczestniczenia w orgiach sabatu były straszne, lecz wynik nigdy nie zawiódł oczekiwania: widziano, dotykano rzeczy najwstrętniejszych, najbardziej fantastycznych i nie możebnych .

Ekstaza może podniecić siły powłok i świetlnej ducha aż do pociągnięcia za sobą ciała materialnego, fakty przeto wzniesienia się do góry i zawisania w powietrzu (pneumatyka kabalistyczna) są możebne.

Nie podlega wątpliwości , że dusze zmarłych nie mogą się znajdować w pobliżu nas, w atmosferze. Ci, którzy nas kochają, mogą nas widzieć lub ukazywać się nam , lecz jedynie jako widziadła, pochodzące z odbicia w powszechnem zwierciadle, którem jest światło astralne .

Przystępujemy teraz do omówienia jednej z najbardziej niebezpiecznych tajemnic magii, jest. nią przypuszczenie, więcej niż prawdopodobne, o istnieniu larw fluidycznych, znanych w starożytnej teurgii pod nazwą duchów elementarnych. Wyjaśnienie tej tajemnicy jest niebezpieczne ze względu bliskiej jej styczności z Wielkiem Arkanum.

W rzeczy samej , moc wywoływania duchów elementarnych znaczy tyleż, co posiadanie możności ścinania fluidu około centrum za pomocą zrzutu (projekcji) światła astralnego,  skierowanego potężną wolę operatora.

Oto wykład przypuszczenia :

Duch jest wszędzie, on właśnie ożywia materię; oswabadzając się od ciążenia, udoskonala swą powłokę, która jest jego formą. W rzeczy samej widzimy formy zwierzęce doskonalące się w miarę doskonalenia się instynktów, aż do granic piękna i inteligencji. Są to wysiłki światła, przyciąganego przez w pływ ducha, jest to tajemnica generacji postępowej, powszechnej, doskonalenia się gatunków (Teorja Darwina). Duchy elementarne, powiadają kabaliści w swych księgach najsekretniejszych, są to dzieci zrodzone przez Adama podczas jego samotności przed stworzeniem Ewy, powstały one z jego marzeń i pożądań. Paracels powiada, że zmazy nocne osobników płci obojga napełniają atmosferę widziadłami.

Sądzimy, że na podstawie zdania mistrzów powiedzieliśmy dosyć o źródle pochodzenia larw i nie potrzebujemy tłumaczyć więcej.

Larwy posiadają ciało materjalne z waporów cielesnych lub krwi, o to przyczyna dla czego szukają one chciwie krwi rozlanej i żywiły się niegdyś dymem ofiar. Są to dzieci monstrualne tych zmór i pożądań nieczystych, znanych dawniej pod mianem sukubów i inkubów. Gdy są zgęszczone na tyle, że dają się widzieć, przedstawiają się w postaci pary, zabarwionej odbiciem obrazu. Nie posiadają one egzystencji własnej, lecz naśladują życie tego, kto ich wywołał, jak cień naśladuje formę i ruchy człowieka.

Larwy wytwarzają się najchętniej około idiotów, lub istot upośledzonych umysłowo, gdyż odosobnienie, w jakiem ci ostatni pozostają, sprzyja powstawaniu nagannych przyzwyczajeń. Spójnia pomiędzy cząstkami fantastycznego ciała larw nadzwyczaj jest luźna, nie znoszą one przeto mocnego światła, widoku dnia, przedewszystkiem zaś ostrza szpady.

Larwy stanowią poniekąd jakby dodatki tumanne rzeczywistych ciał ich rodziców, ponieważ żyją jedynie życiem tych, którzy je stworzyli, lub którzy się do nich przystosowali. Gdy zranimy pozorne ciało larwy, ciało rodzica w rzeczywistości zranione  zostanie w zupełnie podobny sposób jak ciało dziecka, znajdujące się jeszcze w łonie matki, doznaje defektu, lub ulega defiguracji pod wpływem jedynie wyobraźni matki. Świat cały pełen jest zjawisk potwierdzających doktrynę wyżej przytoczoną. Larwy wyciągają cieplik z osób dotąd zupełnie zdrowych i wycieńczają szybko jednostki osłabione. Tern się tłumaczą opowiadania o upiorach okropne, a prawdziwe, od czasu do czasu stwierdzane. Stąd też pochodzi, że przy zbliżaniu się medjum , t.j. osoby opanowanej przez larwy, wszyscy czują chłód.

Taką jest w głównych zarysach nauka kabalistów o duchach i duszy.

źródło: “Wiedza Tajemna”, autor dr Stanisław Radziszewski, wydane Warszawa 1904 strony od 159 do 164.

Jeśli temat cię zainteresował zapraszam do zapoznania się z  TAROT STUDIUM

]]>