Ogólne – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl tarot oraz darmowe wróżby na łamach zaprzyjaźnionego forum TAJNE, pozdrawiam i zapraszamy do zabawy z Tarotem. Tue, 30 Apr 2024 19:41:08 +0000 pl-PL hourly 1 https://tarot-marsylski.pl/wp-content/uploads/2020/07/tarot-150x150.png Ogólne – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl 32 32 Napoleon z punktu widzenia okultyzmu https://tarot-marsylski.pl/napoleon-z-punktu-widzenia-okultyzmu/ Tue, 30 Apr 2024 19:33:07 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=10211 Czytaj dalej ]]> Ogromna postać wielkiego Korsykańczyka znajduje się obecnie na pierwszym planie zainteresowania. Jego wizerunek w historii jest nadal zmienny, zamącony przez nienawiść i przychylność partii politycznych. Jednak mgły, które otaczają jego postać, powoli się rozstępują. Kilka uwag na temat jego okultystycznego oblicza może więc uzupełnić obraz, jaki ludzie tworzą sobie o wielkim cesarzu.

Jeśli chodzi o jego zewnętrzny wygląd, to zauważalne jest, że jest on opisywany na różne sposoby – podobnie jak w przypadku Goethego. Nie ma dwóch portretów, które by się zgadzały, a jeśli weźmie się pod uwagę ostatnio opublikowane oryginalne rysunki, na przykład te od Kretschmara w październikowym wydaniu z 1909 roku, to trudno znaleźć jakiekolwiek podobieństwo do innych.

Był wyraźnie osłaniany przez istoty z zaświatów, co mogło nadać mu nieludzki wygląd. „Wygląda jak inkarnacja sukcesu„, powiedziała o nim hrabina Voß, która widziała go w 1807 roku. Cesarskie, nadludzkie, chłodne, statyczne i cezaropodobne cechy zmieniały się stale z ludzkimi, naturalnymi. Patrząc na rysunek z Esslingen (kolekcja Baschwitz w Berlinie), można by pomyśleć, że delikatne oczy na głowie przypominają raczej głowę kobiety. Podobne zmiany w wyglądzie miała również Blavatsky, jak donosi Olcott w „Old Diary Leaves”, zależnie od tego, czy była osłaniany przez kogoś z zaświatów, nawet jej włosy czasami wyglądały inaczej.

Zauważalne jest, że pewien Anglik mówił o Napoleonie, iż miał rudawo-kasztanowe włosy, podczas gdy wszyscy inni twierdzili, że były czarne; podobnie było również z Goethem.

Obaj mieli coś „demonicznego”. Napoleon był tego świadomy i wierzył w swoją gwiazdę. Wielka zmiana dokonała się w nim około roku 1810, kiedy stał się bardzo korpulentny. Patrząc na jego ostatni obraz, namalowany na dwa miesiące przed śmiercią z natury, wydaje się być karikaturą, podobną do sposobu, w jaki Japończycy przedstawiają swoje demony. I faktycznie, możliwe jest, że jego duch stopniowo wycofał się z ciała – jak to miało miejsce w przypadku Nietzschego na końcu jego życia. Maska pośmiertna jest ponownie godna uwagi, że (podobnie jak u Schopenhauera) dolna część twarzy z dużym, nieprzyjemnie otwartym ustami różni się znacznie od górnej. Wydaje się to być symbolem jego całego istnienia, które łączy w sobie wielkość i nizinę.
Biorąc pod uwagę, że fizyczne i eteryczne ciała pochodzą od rodziców, można przypuszczać, że Napoleon mógł odziedziczyć pewne złe cechy. Na pewno miał plebejskie nawyki: na przykład gdy ciął nożem kieszonkowym krzesła lub stawiał swoje brudne buty na pięknych, aksamitnych fotelach; ale był też z natury urodzonym królem, tak że koronowani władcy nie mogli dorównać jego majestatowi (*1).

*1) Zawsze przypomina mi się to, co opowiadał mój stary wujek. Kiedyś jako chłopiec przyjechał z ojcem do Akwizgranu i zobaczył w ratuszu obrazy króla Fryderyka Wilhelma III i Napoleona. Jego ojciec powiedział wtedy: „Czyż nie można by pomyśleć, że to Napoleon jest królem, a ten drugi jego żandarmem?” Rzeczywiście, Napoleon powiedział pewnemu Anglikowi, który odwiedził go na Elbie, że król Prus był głupcem, który męczył go przez pół godziny opowieściami o swoim mundurze i jego guzikach, tak że sam musiał mu powiedzieć, żeby raczej zwrócił się do swojego krawca. Pewien Anglik, który widział Napoleona w 1804 roku, tak go opisał: „Na jego kości słoniowej twarzy spoczywała blada poświata, która przyciągała wzrok… był krępej postury z ciężkimi ramionami… wyglądał jak ucieleśnienie losu… na jego czole można było dostrzec dziwną, jakby obracającą się grę mięśni, jakby był epieptykiem, jego krótkowzroczne (?), jasnoniebieskie, błądzące oczy miały przenikliwe spojrzenie, ale kiedy powaga znikała z jego twarzy, pokazywała ona życzliwość i przyjazność…” Zdecydowanie posiadał to, co można by nazwać „męskim magnetyzmem”, co nie należy mylić z magnetyzmem mężczyzny. To właśnie na tym polegało fascynujące oddziaływanie jego osoby na mężczyzn i nieprzychylna postawa kobiet, które nigdy mu nie mogły wybaczyć, że był „nudny” – jak powiedziała Madame de Reinusat.

Nie miał „teatralności”, którą wielu mu przypisuje, raczej wszystko było u niego naturalne. Nie starał się zwracać na siebie uwagi, ale był inny niż inni ludzie. Przy nim można zobaczyć, że bez założenia istnienia wcześniejszego życia wiele rzeczy trudno byłoby wyjaśnić. Jak inaczej Napoleon mógłby z taką łatwością wcielić się w rolę cesarza, gdyby nie miał wcześniej podobnych doświadczeń? Nie był przecież nieudacznikiem na tronie, lecz urodzonym władcą.

Sam to czuł. Tuż przed wyprawą na Rosję napisał: „Jestem cesarzem rzymskim, należę do najlepszego rodu Cezarów, tych, którzy tworzą i zakładają!” To nie była megalomania, lecz prawda. Sam nazywał się drugim Karolem Wielkim i miał rację. Bowiem, jak wykazały badania okultystyczne, w przeszłości był Karolem Wielkim. Jeszcze wcześniej był towarzyszem Zaratustry. O jego kobiecych wcieleniach nic nie wiem.

Bardzo popularne jest prowadzenie badań nad długim łańcuchem przodków. Chcą zrobić z Napoleona Niemca, Rzymianina, Greka, a nawet ostatnio (przez Wirtha w Monachium) Baska. To wszystko jest piękne. Ale z okultystycznego punktu widzenia wszystko wygląda inaczej. Każdy jest swoim własnym ojcem i synem. Tylko badania w zaświatach mogą przynieść pełną i całościową prawdę. Podobnie jest z filisterskimi opiniami na temat charakteru. Mówią, że Napoleon był złym człowiekiem, „krwawym psem”, podpalaczem, zwykłym mordercą i Bogu wiadomo czym jeszcze. To wszystko jest śmieszne. Napoleon postępował zgodnie z własnym sumieniem i nie miał mu nic do zarzucenia. Nigdy nie żałował, że zabił księcia Enghiena. Czuł męsko, to znaczy rzeczowo, ludzie byli dla niego tylko figurami na szachownicy. To jest antyczne, i tak można by go nazwać „ostatnim Rzymianinem”. Ale miał także właściwe pojęcie o roli religii w życiu ludzkim i potrzebie widzialnego kościoła. Dlatego jak najlepiej restaurował katolicyzm. Dlatego też można by go nazwać „ostatnim Frankiem”. Cezar, Aleksander i Karol Wielki w jednej osobie: to był Napoleon.

Pani de Wmusat opowiada, że pewnego razu, kiedy rozmawiano o statule Aleksandra w Ogrodzie Tuileries, udał się tam i stwierdziwszy, że jest mniejsza, wykrzyknął: „Jestem większy niż Aleksander”. Z pewnością nie mylił się. Mimo wszystkich swoich słabości – których nieistotność drastycznie podkreślał Goethe! – był wielkim człowiekiem, „wielkim z natury i wielkim z charakteru”.

Wielkim ludziom często brakuje jedności, która przy małych duchach przychodzi tak łatwo. Nie jest trudno być dobrym dorożkarzem, ale trudno być dobrym królem. Dlatego nie należy oceniać Napoleona miarą dorożkarza. Dotychczas większość tak właśnie robiła. Umysłowi dorożkarze oceniali go według siebie i wystawiali mu złe oceny.

Tylko geniusze mogą być zrozumiani przez swoich równych. Goethe, Victor Hugo, Heine, Bleibtreu i inni geniusze stworzyli o nim właściwy obraz. Oby niebawem nadszedł dzień, kiedy powstanie muzeum Napoleona, które zgromadzi wszystko, co z nim związane! Obecnie istnieją roczniki, a nawet czasopisma, które zajmują się wyłącznie jednym człowiekiem. Dlaczego nikt nie zakłada międzynarodowego przeglądu „Napoleon” czy rocznika Napoleona? Liczba jego wielbicieli rośnie, co widać po ciągłym pojawianiu się nowych książek o nim. Ale wciąż brakuje ambitnej biografii, która była by oparta na dogłębnym zrozumieniu jego istoty, która uwzględniałaby nie tylko „intymnego Napoleona” („Napoleon w majtkach”), ale również „okultystycznego Napoleona”. Wielu znawców powinno zebrać materiał, a jeśli niniejsza skromna szkicówka przyczyniła się choćby małym kamykiem do tego gigantycznego mozaiku, wtedy wysiłek zostanie hojnie wynagrodzony.

Zawsze zarzuca się Napoleonowi ambicję, egoizm i inne złe cechy. Ale, jak mówi łacińskie przysłowie „quod licet Jovi, non licet bovi”. Napoleon czuł się, podobnie jak Czyngis-chan i Attyla, którzy byli inicjatorami, postacią o światowym znaczeniu, która jest i tworzy los. Nie był właściwie ambitny, ale żądny władzy: był idealistą, a męski aspekt był u niego jednostronnie rozwinięty.

Na tym polegała jego wielkość. Czuł w sobie siłę do dowodzenia, i każdy ma prawo wykorzystywać swoje dary. „Bo prawo ma każda własna natura, nie ma innego przestępstwa niż sprzeciw”. Jednak takie potężne kolosy stopniowo są doprowadzane (podobnie jak Bismarck), do przekroczenia zdrowego miernika, co prowadzi do tragicznego końca. Charakterystycznie obaj na koniec życia zżerali się w bezsilnym gniewie, zamiast rozwijać zaniedbany wyższy żeński aspekt, czyli religijną miłość. To obraz Prometeusza przykutego do skały za swój intelektualizm.

Ostatni ideał polega na połączeniu wyższej męskości i kobiecości. Miejmy nadzieję, że gdy Napoleon wróci na świat, w międzyczasie wyciągnie lekcje ze swojego życia.

źródło: Napoleon vom Standpunkte des Okkultismus, Von Dr. Graevell.; „Zentralblatt für Okkultismus” Miesięcznik do badania całokształtu nauk tajemnych, Dezember 1909.
nazwa niemiecka: „Zentralblatt für Okkultismus” Monatsschrift zur Erforschung der gesamten Geheimwissenschaften, Dezember 1909.

]]>
Niektóre doświadczenia okultystyczne https://tarot-marsylski.pl/niektore-doswiadczenia-okultystyczne/ Tue, 30 Apr 2024 12:20:20 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=10209 Czytaj dalej ]]> Jest to dość mało zachęcające, by opowiadać o zdarzeniach okultystycznych, wiedząc, że duża część czytelników inaczej ocenia przyczyny zjawisk, niż robi to autor z pełnym przekonaniem.

Jednakże autor jest dobrej myśli, że różnice między animistami a spirytystami stopniowo zostaną wyjaśnione i rozwiązane, już samo z tego powodu, że animiści w znacznej większości to naukowcy bez zdolności medialnych. Jak można widzieć, czuć, słyszeć, smakować, wąchać, gdy brakuje odpowiednich zmysłów? A medialne widzenie to przecież nie jest zwykłe widzenie. Obie te formy wzroku można stracić, stać się niewidomym, co zauważa zarówno jedna, jak i druga strona, a straty są równie wielkie. Takie straty przynoszą osamotnienie, gdyż także osoba widząca medialnie czuje silne powiązanie z innym światem, w którym żyje i którego brakuje po utracie wzroku.

Z pewnością wielu czytało już, że zmarli pojawiali się swoim krewnym i znajomym, oraz że żyjący, którzy mieszkają daleko i o których wiadomo, że w danym momencie na pewno tam są, nagle pojawiają się przed nami, witają się, ściskają dłoń, opowiadają i nagle znikają. Opowieści, które czasem czyta się dla rozrywki i nauki, nie wpływają zbyt mocno na psychikę, ale gdy taka sytuacja zdarza się nam po raz pierwszy, to można dosłownie zatrzymać oddech, jeśli od razu rozpozna się zdarzenie. Na szczęście zazwyczaj dowiaduje się później, że dana osoba była w obu miejscach jednocześnie, a zdarzenie to spowodował astralny cień. Taki przypadek jest bardzo pouczający, ponieważ skłania do podwójnej uwagi.

Autor doświadczył takiego zdarzenia, gdy z daleka przywitał znaną i sympatyczną osobę, która szła za nim, ale kontynuował swoją drogę, aż nagle wspomniana osoba stanęła obok niego i zadała zaskakująco osobliwe pytanie o jego dobre samopoczucie. Dystans był zbyt duży, aby w tych kilku sekundach można było go pokonać w normalny sposób. Rozmowa była krótka i odbywała się w trakcie chodzenia, bez zatrzymywania się, podobnie pożegnanie. Osoba ta jednak leżała śmiertelnie chora w łóżku i od miesięcy nie mogła wstać.

Inna historia dotyczy przedstawienia świecących kształtów. Jak wiadomo, zjawiska kuli piorunowej są różnie oceniane. Autor zawsze uważał, że wiele z tych kul jest ożywionych i można wpływać na ich ruchy i zachowanie. Ponadto, duchy przekazały mu, że wybierają się w góry, aby bawić się elektrycznością. To może być podobne do puszczania przez dzieci baniek mydlanych. Tworzą także inne figury w jasnym, księżycowym świetle, dowolne i odpowiadające sensowi. Ponieważ nie mogą mówić, tworzą niezrozumiałe obrazy i symbole, często tak zabawne i dowcipne, że człowiek musi się śmiać. Tych obrazów nie można mylić z tymi, których linie składają się z elektronów i które najlepiej widać, patrząc na jasne niebo. Dla duchów byłoby łatwo uformować dowolne zwierzęta i pojawić się w nich. Nie robią tego z tego samego powodu, dla którego nie robimy czegoś, co nam się sprzeciwia, co jest brzydkie. Gdyby ktoś chciał opisać ożywione kule piorunowe i ich ruchy za pomocą naukowej logiki, mógłby doświadczyć czegoś, jeśli miałby zdolności medialne. Byłby wyśmiany.

Ważną wiedzą w naturze jest także to, że można wnioskować o formach na innych planetach naszego Słońca, a nawet na odległych ciałach niebieskich, na podstawie ziemskich form. Nawet kształt Drogi Mlecznej można odtworzyć z ziemskich kształtów, z kształtu ciała człowieka, najdoskonalszego ziemskiego stworzenia. Dowodem na to jest, że obok męsko-żeńskiego kształtu znajduje się zawsze grupa gwiazd, zawsze w tym samym miejscu. Prawdopodobnie obok znaczenia czasu narodzin człowieka ma też znaczenie czas poczęcia, co powinno dać astrologom powód do dalszych badań.

źródło: Einige okkulte Erfahrungen, Von Ferd Laißle; „Zentralblatt für Okkultismus” Miesięcznik do badania całokształtu nauk tajemnych, Juni 1931.
nazwa niemiecka: „Zentralblatt für Okkultismus” Monatsschrift zur Erforschung der gesamten Geheimwissenschaften, Juni 1931.

]]>
O rzekomych manifestacjach Conana Doyla https://tarot-marsylski.pl/o-rzekomych-manifestacjach-conana-doyla/ Tue, 30 Apr 2024 11:55:12 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=10205 Czytaj dalej ]]> W większości czasopism spirytystycznych oraz dziennikach ukazały się doniesienia, że słynny zmarły spirytysta Conan Doyle miał się różnymi sposobami odzywać. Szczególnie zrobiło wrażenie doniesienie opublikowane w styczniowej edycji angielskiego Nash Magazine, prezentowane w krzykliwej oprawie jako sensacja przez dyrektora „National Laboratory of Psych. Research”, Harry’ego Price’a, uważanego za wybitnego badacza jako założyciela tego instytutu. Price i Conan Doyle zawsze byli zasadniczymi przeciwnikami, ponieważ pierwszy z nich wyznawał wyłącznie teorię animistyczną, a drugi bardziej teorię spirytystyczną.

Mimo to Price postanowił przeprowadzić eksperyment, by sprawdzić, czy może nawiązać kontakt ze zmarłym Conanem Doyle’em, i w tym celu zaprosił do swojego laboratorium panią Eileen Garret, którą określił jako jedno z najlepszych i najbardziej niezawodnych medium na świecie. Pani Garret nie jest spirytystką i wykazuje tylko akademickie zainteresowanie swoim darem. Sesja odbyła się pewnego popołudnia w pełnym świetle dziennym; obecni byli tylko pan Coster z Nash Magazine oraz sekretarz instytutu, pełniący rolę stenografa. Wkrótce medium zapadło w głęboki trans, chrapliwy i natychmiast pojawił się duch przewodnik „Uvani”, który twierdził, że jest Arabem. Na początku odezwał się porucznik lotnictwa H. C. Irvin, kapitan rozbitego sterowca R. 101, który przedstawił szczegółowy techniczny raport na temat przyczyn katastrofy, wady konstrukcyjne oraz błędy maszyn w całkowicie fachowy sposób i wyraził życzenie, aby wszystko to zostało przekazane doktorowi Eckenerowi. (Niestety nie wiadomo, czy to się stało i co na to doktor Eckener. D. V.)

Następnie głos medium się zmienił: „To ja, Conan Doyle. Jak mam Ci to udowodnić?” Price wyraził radość, że jego stary przeciwnik wrócił. Conan Doyle: „To była Twoja wina, że nie zgadzaliśmy się. Miałeś zwyczaj obserwować mnie, jak kot obserwuje ptaka w klatce”.

Conan Doyle mówił tak szybko, że stenograf ledwie nadążał za nim, a cała rozmowa zajęła wiele stron druku.

Uważam za wystarczające przytoczenie kilku charakterystycznych zdań. Gdy Price zapytał, dlaczego Doyle zostawił tak niewiele spirytystycznym stowarzyszeniom, ten odpowiedział, że opieka powinna zacząć się od własnej rodziny, dodając: „To pytanie, mój drogi Price, było nieco bezczelne?”

Później Price zapytał, czy wiele przekazów, które od niego pochodziły, było prawdziwych, na co Doyle odpowiedział, że był w myślach medium, ale nie może powiedzieć, ile z podświadomości można uznać za rzeczywistość.

Price nalegał na bardziej precyzyjną odpowiedź, która brzmiała: „Skoro tak mnie przesłuchujesz, czy to ja mówiłem, to powiem: nie. Ale wszyscy wiedzą, że nadal istnieję, i oczekiwałbym przynajmniej od moich przyjaciół i znajomych, że uwierzą, iż to ja do nich mówię”. Odpowiedź Doyle’a na pytanie o jego obecną sytuację brzmiała dość dziwnie: „Ludzie będą zaskoczeni, gdy powiem, że żyję w świecie bardzo podobnym do tego, który opuściłem. Żyję w stanie fizycznym w świecie, który jest równie ciemny jak ten, który opuściłem; w świecie, gdzie robię wiele rzeczy, które robiłem tam, gdzie nie ma bólu, gdzie emocje są tysiąckrotnie silniejsze i gdzie łatwiej docierają do mnie boskie inspiracje. To nie jest ani niebo, ani piekło, ale kombinacja obu”.

Wierzę, że ten przykład wystarczy tym, którzy dogłębnie studiowali spirytyzm i którzy już niezliczone razy zostali wprowadzeni w błąd przez „inteligencje z zaświatów”. Opisy życia w zaświatach przypominają opisy życia na planetach, ponieważ są równie różne. W swoich końcowych rozważaniach Price pozostawia pytanie otwarte. Podzielam jego przekonanie, że medium nie oszukiwało świadomie, ale dodaje: „Nie jestem całkowicie pewien, czy komunikaty nie pochodziły z podświadomości medium lub uczestników. Możliwe, że poglądy istoty, która nazywała się Conan Doyle, były emanacjami z mózgu żyjącego C. Doyle’a, które medium odbierało w stanie transu, mniej więcej jak dźwięki w radiu”. Przyznaje jednak, że ta teoria jest równie naciągana jak, jego zdaniem, hipoteza spirytystyczna.

Po wszystkim bardzo interesowało mnie, co pani Conan Doyle powie na ten raport. Na moje zapytanie otrzymałem od niej następującą odpowiedź:

„Drogi panie Röthy! W odpowiedzi na pańskie pytanie o moją opinię na temat artykułu opublikowanego przez pana Price’a, zawierającego rzekomą rozmowę z moim zmarłym mężem, informuję, że wydaje mi się, że połowa z nich to mentalność pana Price’a, która nieświadomie wpływała na wibracje, tak że w końcowym wyniku zawartość od mojego męża jest bardzo, bardzo ograniczona. Zamierzam napisać na ten temat obszerny artykuł, który również panu prześlę do publikacji.

Z poważaniem, Jean Conan Doyle”.

źródło: Ueber die angeblichen Manifestationen Conan Doyles, Von Karl Röthy;„Zentralblatt für Okkultismus” Miesięcznik do badania całokształtu nauk tajemnych, Mai 1931.
nazwa niemiecka: „Zentralblatt für Okkultismus” Monatsschrift zur Erforschung der gesamten Geheimwissenschaften, Mai 1931.

]]>
Ścieżki do ezoteryki https://tarot-marsylski.pl/sciezki-do-ezoteryki/ Tue, 30 Apr 2024 08:18:46 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=10195 Czytaj dalej ]]> W poprzedniej pracy w „Zentralblatt für Okkultismus” zwróciłem uwagę, że według obecnego stanu nauki istnieje wiele dróg prowadzących do ezoteryki, czyli do tych tradycji, które, wywodząc się z Indii, mogą sięgać jeszcze starszych czasów, obejmują tzw. tajemną wiedzę antyku, która zachowała się przez tysiąclecia aż do dzisiejszych czasów.

Początkowo skupiłem się przede wszystkim na duchowej stronie problemu, dotyczącej reinkarnacji i karmy, ale również pytania o pochodzenie człowieka oraz istotę jego duchowej indywidualności. W kolejnych wersach zajmę się uzupełniająco kilkoma innymi problemami, które są z nimi ściśle związane: przede wszystkim z pytaniem, jak powstał rodzaj ludzki jako taki i kto byli jego przodkowie na naszej planecie, a więc z tym, co dzisiaj stanowi część tak gorąco dyskutowanej teorii ewolucji.

Jak wiadomo, w XIX wieku Darwin wierzył, że położył podwaliny pod teorię ewolucji, która – opierając się na prawach przypadku – łączyła poszczególne gatunki w taki sposób, że wyższe miały powstać z niższych, tak że stopniowo powstało całkowite drzewo genealogiczne od najniższych istot żywych do najwyższych, w które ostatecznie włączony został także człowiek. Lamarck próbował rozwiązać napotkane trudności, wprowadzając element adaptacji, zgodnie z którym pewne gatunki w walce o byt zdobywały określoną przewagę, co sprawiało, że były bardziej zdolne do dalszego rozwoju niż inne. Ta teoria pozostawała w mocy przez pewien czas, aż holenderski badacz De Vries przedstawił wyniki swoich obserwacji, według których rozwój niektórych gatunków roślin nie przebiegał liniowo, lecz w formie typów, które nagle – pozornie bez widocznej przyczyny – pojawiały się, co wprowadzało całkowicie nowe rozumienie. Te typy czy wariacje mogą oczywiście być ze sobą w pewnym związku, ale nowością jest to, że pojawiają się nagle, bez możliwości stwierdzenia konkretnych przyczyn. Warto wspomnieć, że od tego czasu poglądy De Vriesa również nie pozostały bezsporne. Tak na przykład Holender van Houwensvelt niedawno opublikował książkę dostępną również w niemieckim tłumaczeniu: „Darwinizm – zwiedzenie ludzkości”, w której stara się udowodnić, że jego rodak pracował na gatunkach roślin, które w ogóle nie potwierdzają jego tez, ponieważ były to okazy hybrydowe. Zresztą van H. jest raczej sceptycznie nastawiony do idei ewolucji. Dlatego warto rzucić okiem na archeologię i paleontologię, które dostarczyły istotnego materiału dotyczącego tych kwestii, zwłaszcza jeśli chodzi o sam gatunek ludzki.

Gdyby darwinizm miał rację, historię człowieka można by śledzić aż do najdawniejszych czasów, co ostatecznie udowodniłoby jego pochodzenie ze świata zwierząt. Jak wiadomo, próbowano tego dokonać, porównując typy czaszek, co wykazało pewne analogie, ale nie udało się dostarczyć niepodważalnych dowodów na przejście ze świata zwierząt do świata ludzi. Szczególnie zachodnioniemiecki badacz, dr Dennert, wniosł wiele w tej kwestii („Duchowe przebudzenie pierwotnego człowieka”, Weimar 1929), wykazując, że homo sapiens musiał już być obdarzony wysokimi zdolnościami kulturowymi. W tym miejscu zaczynają się wyniki prac słynnego monachijskiego paleologa Dacqua, który w swoich fundamentalnych dziełach („Pradawny świat, mit i ludzkość”, „Życie jako symbol”, „Natura i dusza”) doszedł do tego samego wniosku, że ten pierwotny człowiek musiał dysponować znaczącymi zdolnościami umysłowymi. Należy również zwrócić uwagę, że u plemion w głębi Afryki, które pozostały nietknięte przez kulturę, znaleziono ślady wiedzy magicznej itp., które w żaden sposób nie wskazują na pochodzenie ze świata zwierząt. Ze strony naukowej wskazano, że analogie do świata zwierząt, znalezione w tych starożytnych formach ludzkości, mogą być wyjaśniane inaczej niż przez pochodzenie ze świata zwierząt; mogły mieć miejsce chwilowe mieszania z nim. Szczególnie autor niedawno opublikowanej książki: „Zaginione kultury”, Eugen Georg, przytoczył w tej kwestii interesujący materiał, zwracając uwagę na informacje o mieszaniu się ludzi ze zwierzętami (sodomia), które w tamtych czasach musiały być szeroko rozpowszechnione. Nasza nazwa dla tego pochodzi znanym z opowieści z Księgi Rodzaju 19, gdzie opisano coś podobnego. Wyniki tych badań są takie, że obecnie coraz bardziej odchodzi się od drzewa genealogicznego w rozumieniu Häckela i Bölsche, a skłania się do uznania pojawienia się pewnych typów, które czasami pojawiają się bez żadnych poprzedników w historii, tak tajemnicze jak te zdarzenia wydają się być ważne,  znamienne jest, że także nowsza filozofia historii – w tym również O. Spengler, autor słynnego dzieła o upadku Zachodu – zaczyna uwzględniać te odkrycia i włączać je do swojego sposobu postrzegania. Należy pomyśleć na przykład o kulturze Egipcjan, tego „narodu bez dzieciństwa”, jak go nazwano, których zabytki wciąż wzbudzają nasze zdumienie i podziw, choć nie jesteśmy w stanie wykazać początków ich kultury.

Podobnie jest z Hellenami, u których wpływy środowiska nie wystarczają, by wyjaśnić ich charakter; ich wrodzony talent rozwinął się raczej swobodnie, choć początkowo istniała pewna oparcie o istniejące wzorce. Typowym przykładem są także Żydzi, u których myśl ewolucyjna w ogóle nie znajduje zastosowania; raczej od samego początku trwali przy swojej odrębności i przetrwali historię, tak że ich liczba wzrosła znacznie w porównaniu do przeszłości. Wydaje się, że leży tu pewna idea, która jednak, co dotyczy tego narodu, nigdy nie została w pełni przemyślana; legenda o wiecznym Żydzie w średniowieczu jest trafnym wyrazem tego. Rozkwit arabskiej sztuki i kultury nie może wyjaśnić żadna, nawet najbardziej wyszukana teoria o pochodzeniu gatunków, również tutaj pomocna jest tylko teoria form typowych, które w pewnym momencie w historii się ukształtowały. Dodaje się do tego wielka liczba przekazów o potężnych kulturach przeszłości; można się zdumieć, porównując obraz takich narodów, o których opowiadały stare dokumenty, z naszą kulturą. Nie można więc teoretycznie wnioskować o czasach poprzedzających pierwsze pojawienie się kultur w historii w sensie dawnej teorii ewolucji. Coraz większa liczba znalezisk wskazuje wręcz, że poprzedzały je kultury, które były jeszcze bardziej zaawansowane niż te, z których pochodzą, choć nie zostawiły po sobie istotnych śladów.

Długo po tym, jak epoka ich przetrwania zakończyła się przez potężne katastrofy naturalne, to etiopska rasa przejęła panowanie, podczas gdy obecnie biała (piąta) rasa korzeniowa posiada światową hegemonię. Tak więc ezoteryczna tradycja zna zarówno Atlantydę, której istnienie dziś wielu uważa za wysoce prawdopodobne, jak i Wielki Potop, co również jest podobnie postrzegane. Interesujące jest, że data podana przez teozofów, według której ostatnie resztki kontynentu Atlantydy zatonęły w roku 9564 przed Chrystusem, zgadza się dość dokładnie z manuskryptem Toano opublikowanym przez Ie Plongeon w 1886 roku, który jednak opiera się na subiektywnej interpretacji owego badacza, ponieważ hieroglify Majów wciąż są słabo rozszyfrowane. Ten dokument również wskazuje na istnienie wielkiego lądu poza Słupami Heraklesa, który wiele tysięcy lat temu zatonął w oceanie przez trzęsienia ziemi i sztormy. Znamienne jest, że uczony taki jak Ernst Haeckel przyjmował, iż powstanie człowieka miało miejsce na zatopionej Lemurii, co całkowicie zgadza się z ezoteryczną tradycją. Również rozprzestrzenianie się pewnych gatunków roślin wydaje się mieć pewne paralele. Przykładowo, pochodzenie pszenicy od naturalnych form roślinnych jak dotąd nie zostało udowodnione, podobnie jak znalezienie dzikich gatunków roślin; ezoterycy twierdzą, że to nadludzkie istoty z Wenus przyniosły ją na Ziemię. Banan, nie mając nasion ani bulw, mógł być przeniesiony tylko przez kultury z jego azjatyckiej lub afrykańskiej ojczyzny do Ameryki, chyba że pochodzi z kraju pośrodku Atlantyku.

Wskazuje to na to, że w ezoterycznej tradycji faktycznie może być zawarta prawda; jednak wymaga to jeszcze wielkiej pracy, aby móc dojść do w miarę pewnych wniosków.

Warto również z tego punktu widzenia przyjrzeć się środkom, które według teozofii pozwalają zyskać wgląd w tak odległe okresy historii. Teozofowie twierdzą, że jasnowidzenie w tej dziedzinie jest możliwe dzięki tzw. Kronice Akasza, czyli wyjątkowo subtelnej, plastycznej substancji, w której zapisane są wszystkie wydarzenia. Ta koncepcja stoi w sprzeczności z dzisiejszą parapsychologią, która skłania się ku wyjaśnianiu jasnowidzenia przez panestezję, tj. połączenie z ponadindywidualnym Absolutem, który posiada wszechwiedzę, umożliwiając jej czasowe przenoszenie się na ziemskie stworzenia. Krytyka tego poglądu polega przede wszystkim na tym, że przywołuje on transcendentalne czynniki bez wystarczającego poszukiwania bliższych wyjaśnień, które mogłyby być bardziej oczywiste, takie jak pewne fale i promieniowania, które mogłyby odpowiednio przenosić się od odbiornika do obiektu i na ludzkie organy, ponieważ wciąż niewiele wiemy o subtelnych substratach, które mogą tu grać rolę. Warto również wspomnieć o wynikach psychometrii, gdzie jasnowidze często szukają kontaktu z pewnymi przedmiotami, które poprzez dotyk pozwalają im poznać przeszłość danego obiektu.

Fakt, że jasnowidze twierdzą, że mogą czytać pismo przez otuliny, ale nie druk, zdaje się wskazywać w podobnym kierunku. Więc chociaż wyjaśnienia te wciąż są niepewne, nie można zaprzeczyć, że w ten sposób mogą zachodzić zjawiska takie jak jasnowidzenie czy telepatia. Można to by było powiązać z założeniem, że medium takich drgań byłoby rodzajem światowego eteru, który można by uznać za rezerwat wszystkich wrażeń, które kiedykolwiek miały miejsce.

Współcześnie jesteśmy skłonni łączyć tę fakt z relacjami, które istnieją w około 100 wariantach, o potężnej powodzi, jaka kiedyś przetoczyła się przez naszą planetę, niszcząc w krótkim czasie szereg zaawansowanych kultur. Echo tej katastrofy doświadczyło euroazjatyckie społeczeństwo podczas odpływu Mongolskiego Morza, którego zasięg sięgał aż do Bosforu. Hörbiger połączył tę „potopową” katastrofę z „teorią kosmicznego lodu”, twierdząc, że rozpad Księżyca spowodował tę katastrofę na naszej planecie. Te wiadomości zestawiono z przekazami o upadku Atlantydy, które rozprzestrzeniły się po całym świecie i które, jak wiadomo, wspomina również Platon (Timajos). Grecki filozof miał się o nich dowiedzieć od egipskich kapłanów, czyli poprzez drogę przekazu misteryjnego.

Trudno uznać to wszystko za poetycką fikcję, biorąc pod uwagę, jak rozpowszechnione są legendy o potopie i faktycznie odnaleziono ślady, że kiedyś musiały mieć miejsce głębokie zakłócenia naturalnego porządku rzeczy. Na przykład, zaawansowana kultura magdaleńska w południowo-zachodniej Europie nagle się urywa, a w najstarszych warstwach kultur egipskich i sumeryjskich znaleziono żelazne narzędzia. Nad tymi warstwami leżą pozostałości kultur o bardziej prymitywnym charakterze, a także późniejsze warstwy wciąż zawierają żelazne narzędzia o prymitywnym charakterze (E. Georg: Różne Kultury, str. 90). W związku z tym nie pozostaje nic innego, jak – przy całej ostrożności – przyjąć pewną pozytywną postawę wobec tych informacji, choć droga do pełnego zrozumienia może być jeszcze niepewna. Wytrwałość, z jaką te przekazy trzymają się faktu gigantycznej katastrofy powodziowej oraz istnienia i zaniku potężnych, dawno znikniętych kultur, wskazuje wraz z argumentami geologicznymi, faunistycznymi i florystycznymi na konieczność włączenia tych odkryć do naszego dotychczasowego obrazu świata, który z tego punktu widzenia mógłby wyglądać inaczej niż przedstawiał to darwinizm.

W rezultacie współczesna paleologia doszła do bardzo podobnych przemyśleń, jakie już istnieją w ezoterycznej tradycji. Opiera się ona również na przekonaniu, że przodkowie ludzkości nie są do szukania w królestwie zwierząt, mimo że czasami pojawiają się między nimi pewne podobieństwa; według H. Blavatzky, która jako pierwsza zwróciła uwagę szerokich kręgów na te stare przekazy, ich powstanie można wyjaśnić przez mieszanie człowieka i zwierzęcia.

Według ezoteryki są to raczej archetypiczne formy, które pojawiają się w określonym momencie rozwoju, by ustąpić miejsca innym. Według Księgi Dzyan, która również leży u podstaw dzieła wspomnianej teozofki, Ziemia została zasiedlona z Wenus, poprzez tworzenie się istot mglisto-galaretowatych, jeszcze pozbawionych inteligencji; dopiero w gigantach, którzy następują po Hyperborejczykach, rozwijają się istoty o wysoce zróżnicowanych cechach życiowych. Czwarta rasa korzeniowa, atlantydzka, która wyłoniła się z lemuriańskiej, składa się z istot o wysoce rozwiniętych zdolnościach fizycznych i psychicznych, które nawet potrafiły wykorzystać „siłę życiową” jako źródło energii.

Długo po tym, jak ich epoka zakończyła się w wyniku potężnych katastrof naturalnych, władzę przejęła rasa etiopska, podczas gdy obecnie biała (piąta) rasa korzeniowa posiada hegemonię światową. W ten sposób ezoteryczna tradycja zna zarówno Atlantydę, której istnienie obecnie wielu uznaje za wysoce prawdopodobne, jak i wielki potop, co również jest powszechnie akceptowane. Interesujące jest, że datowanie przez teozofów, według którego ostatnie resztki kontynentu Atlantydy zatonęły w roku 9564 przed naszą erą, dość dokładnie pokrywa się z manuskryptem Toano opublikowanym przez I e Plongeon w 1886 roku, który jednak ogranicza się do subiektywnej interpretacji owego badacza, ponieważ hieroglify Majów wciąż są słabo rozszyfrowane. Ten dokument również wskazuje na istnienie dużego lądu poza Słupami Herkulesa, który wiele tysięcy lat temu zatonął w oceanie przez trzęsienia ziemi i przypływy (Georg: V. K., s. 95).

Charakterystyczne jest także, że uczony taki jak Ernst Haeckel przyjmował, że powstanie człowieka miało miejsce na zatopionej Lemurii, co całkowicie zgadza się z ezoteryczną tradycją. Również rozpowszechnienie niektórych rodzajów roślin wydaje się mieć pewne paralele. Na przykład, nie udało się jeszcze wyjaśnić pochodzenia pszenicy od naturalnych form roślinnych, tak samo jak znalezienia dzikich gatunków roślin; ezoterycy twierdzą, że pszenicę na Ziemię przywiozły nadludzkie istoty z Wenus. Banan, który nie posiada nasion ani bulw, mógł zostać przeniesiony do Ameryki tylko przez rozwinięte cywilizacje z jego azjatyckiej lub afrykańskiej ojczyzny, chyba że pochodzi z kraju pośrodku Oceanu Atlantyckiego (Georg, s. 160). Wskazuje to na to, że w ezoterycznej tradycji rzeczywiście może być zawarta prawda; jednakże dużo pracy będzie potrzebne, aby dojść do w miarę pewnych wniosków.

Warto z tego punktu widzenia również zastanowić się nad narzędziami, które według teozofii umożliwiają wgląd w dawno minioną przeszłość. Teozofowie utrzymują, że jasnowidzenie w tej dziedzinie jest możliwe dzięki tzw. Kronice Akaszy, czyli bardzo delikatnej, plastycznej substancji, w której zapisane są wszystkie wydarzenia. Ten pogląd stoi w sprzeczności z dzisiejszą parapsychologią, która skłania się do wyjaśniania jasnowidzenia przez panestezję, czyli połączenie z ponadindywidualnym Absolutem posiadającym wszechwiedzę, tak że taka wiedza czasami może być przekazywana także ziemskim stworzeniom. Krytyka tej interpretacji polega na tym, że wykorzystuje ona transcendentalne czynniki, nie szukając wystarczająco wyjaśnień, które leżą bliżej. Takie wyjaśnienia mogą wynikać z procesów fizycznych świata, takich jak różne fale i promieniowania, nie można także wykluczyć, że takie przekazywanie od odbiornika do obiektu, a stąd na ludzkie organy, mogłoby być możliwe, ponieważ wciąż niewiele wiemy o tych subtelnym substancjach, które mogą tu być istotne. Warto również przypomnieć o wynikach psychometrii, gdzie jasnowidze często szukają połączenia z określonymi przedmiotami, ponieważ przez ich dotyk są w stanie poznawać przeszłość danego obiektu. Fakt, że możliwe jest jasnowidzenie także bez tych narzędzi, nie dowodzi połączenia z Absolutem, ale jedynie to, że taki kontakt ułatwia jasnowidzenie, choć nie jest do tego absolutnie konieczny. Fakt, że jasnowidze twierdzą, iż mogą czytać pismo przez otuliny, ale nie druk, zdaje się wskazywać w podobnym kierunku. Mimo że wyjaśnienia te są jeszcze niepewne, nie można zaprzeczyć, że w ten sposób dochodzi do zjawisk takich jak jasnowidzenie czy przekazywanie myśli. Można by to powiązać z założeniem, że medium takich drgań byłoby rodzajem światowego eteru, który można by uznać za rezerwuar wszystkich wrażeń, które kiedykolwiek miały miejsce. W tym kontekście mówi się o podświadomości Bóstwa, z którą podświadomość człowieka jest w pewnym stosunku; jak się okazało, zawiera ona wszystkie wrażenia od urodzenia, bez wyjątku. Ponieważ Schleich udowodnił, że do myślenia mózg wcale nie jest potrzebny, musi też istnieć jakaś plastyczna substancja, służąca do przechowywania wszystkich wspomnień. Czy można więc całkowicie odrzucić myśl, że w kosmosie istnieje coś podobnego, być może najpierw podświadomość naszej planety, a potem taka, która ogarnia wszystkie wrażenia ze światowych wydarzeń? W takim razie jasnowidz mógłby czytać wydarzenia z dawnych czasów jak z księgi, a także dostrzegać wydarzenia, takie jak kradzieże itp., które miały miejsce w odległym miejscu. Dlaczego mielibyśmy ignorować możliwości, które mogą całkowicie zmienić naszą wiedzę o historii naszej planety? Czekajmy więc na dalsze rozwinięcia i zachowajmy więcej rezerwy niż niektórzy przedstawiciele tzw. ariosofii, dla których wiadomości o Atlantydzie wystarczają, aby postawić kwestię rasową na czołówce europejskiej polityki. Dowód został dostarczony, że ezoteryczna tradycja zawiera informacje, które dziś nie mogą być już tak łatwo odrzucone i które są w stanie w nieoczekiwany sposób poszerzyć naszą wiedzę o przeszłości rodzaju ludzkiego.

 

źródło: Wege zur Esoterik. Von Hans Hänig; .„Zentralblatt für Okkultismus” Miesięcznik do badania całokształtu nauk tajemnych, Mai 1931.

nazwa niemiecka: „Zentralblatt für Okkultismus” Monatsschrift zur Erforschung der gesamten Geheimwissenschaften, Mai 1931.


Ernst Haeckel był niemieckim biologiem, naturalistą, filozofem, lekarzem, profesorem oraz malarzem, urodzonym w 1834 roku w Poczdamie, zmarł w 1919 roku. Jest najbardziej znany ze swojego wkładu w dziedzinie biologii ewolucyjnej, szczególnie za rozwijanie i popularyzację teorii ewolucji Karola Darwina w Niemczech. Haeckel sformułował także termin „ekologia” i był pionierem w tej dziedzinie.

Jednym z najbardziej kontrowersyjnych aspektów jego pracy jest „prawo biogenetyczne”, które opisuje, że rozwój ontogenetyczny (indywidualny rozwój organizmu) jest krótkim powtórzeniem rozwoju filogenetycznego (ewolucji gatunku). Sformułował to w znanym powiedzeniu „ontogeneza recapituluje filogenezę”. Chociaż to prawo obecnie jest uznawane za przestarzałe i w wielu aspektach błędne, miało duży wpływ na rozwój embriologii i antropologii.

Haeckel był także utalentowanym ilustratorem. Jego prace, w tym szczególnie detaliczne ilustracje organizmów morskich w książce „Kunstformen der Natur” („Formy sztuki w naturze”), miały wpływ nie tylko na naukę, ale także na sztukę, zwłaszcza na secesję i inne ruchy artystyczne na przełomie XIX i XX wieku.

Jego prace, chociaż rewolucyjne, były także źródłem kontrowersji. Haeckel został oskarżony o fałszowanie niektórych rysunków embrionów, aby lepiej pasowały do jego teorii. Ponadto jego poglądy na temat eugeniki i determinizmu rasowego były krytykowane zarówno w jego czasach, jak i współcześnie, ze względu na ich potencjalny wpływ na ideologie totalitarne, takie jak nazizm.

]]>
Ciekawa wizja po pejotlu https://tarot-marsylski.pl/ciekawa-wizja-po-pejotlu/ Sun, 28 Apr 2024 13:00:26 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=10179 Czytaj dalej ]]> Po pięciu dość bezowocnych próbach z meksykańskim ekstraktem pejotlu, udało mi się 25 kwietnia bieżącego roku około godziny 21:00 osiągnąć pierwszą wyraźną i interesującą wizję.

Około miesiąc wcześniej po raz pierwszy próbowałem – chociaż bez zbyt wielkich oczekiwań, z powodów, które zaraz wyjaśnię, poprzez spożycie łyżeczki ekstraktu pejotlu w czwartej części szklanki wody pitnej wprowadzić się w stan „widzenia”, nie wiążąc z tym żadnej szczególnej koncentracji myśli. Nawiasem mówiąc, negatywne czy pasywne jasnowidzenie, jak już wcześniej opisałem w moim artykule „O jasnowidzeniu” w czasopiśmie Z. f. O., nie jest wcale zalecane, a w większości przypadków nawet wysoce szkodliwe i niebezpieczne. Jednakże chciałem osobiście niezbicie stwierdzić, jaki wpływ może wywierać wspomniane preparat roślinny, dlatego nie bałem się początkowo wyłączyć jakąkolwiek akcję woli, która mogłaby wpłynąć na „czysty” fizjologiczny i psychologiczny efekt pejotlu.

Jeśli nie miałem wielkich nadziei na sukces eksperymentów z ekstraktem, nie wynikało to z wątpliwości co do możliwości działania „hipnotycznych” roślin czy alkaloidów, których niezaprzeczalna egzystencja jest mi bardzo dobrze znana z Ameryki Południowej, ale raczej początkowo z mojej osobistej skłonności, która jest zdecydowanie pozytywna lub aktywna. Do tego głównego powodu dołącza fakt, że często „pryncypia” zawarte w omawianych roślinach są niszczone lub znacznie zmieniane przez nieodpowiednie traktowanie zarówno podczas zbioru, jak i kolejnej konserwacji, czy to przez suszenie czy ekstrakcję, co, sądząc po teraz otrzymanych wynikach, nie wydaje się dotyczyć pejotlu, którego używałem. Więc nie spodziewałem się z góry wiele od pasywnych prób jasnowidzenia z ekstraktem pejotlu.

Podczas pierwszego zastosowania, zgodnie z instrukcją co do czasu i dawkowania, zanotowałem po około 10 minutach, leżąc spokojnie na plecach z zamkniętymi oczami, jako jedyny efekt przemijający błyskawicznie, jasnofioletowy promień światła. Choć przez całą noc miałem bardzo intensywne sny (nie zawsze przyjemne), wtedy jeszcze nie mogłem ich jednoznacznie uznać za skutek działania pejotlu, co po kolejnych próbach dla mnie osobiście stało się już oczywiste, gdyż kolejne cztery próby, zawsze podejmowane z pasywnym nastawieniem, nie przyniosły żadnych wizji w stanie czuwania, poza żywymi snami przez całą noc, podczas których dużo podróżowałem.

Wobec tego, niezadowolony z wyników, postanowiłem nie tylko zwiększyć trzykrotnie przyjętą dawkę, ale także przejść w aktywny stan.

Skoncentrowanie myśli, które było skierowane na określony okres roku 1909, a które w swoich szczegółach prawie całkowicie zniknęło z mojej pamięci. Chciałbym przeżyć ten fragment mojego życia jeszcze raz lub „zobaczyć” go. Dlatego szósta, tym razem pozytywnie nastawiona próba z pejotlem przyniosła nieoczekiwany i interesujący wynik, który poniżej przekazuję dosłownie tak, jak zapisałem go 25 kwietnia zaraz po doświadczonej wizji. Wizja ta dotyczyła miejsca, w którym w 1909 roku przebywałem z moim znanym okultystom, zmarłym ojcem Gustavem W. Geßmannem (G. Manetho), gdzie wiele rozmawialiśmy o naukach tajemnych, a ja musiałem mu wyjaśniać „teorię Llratom”, którą wówczas zasadniczo opublikowałem w Z. f. O.

Oto wizja, która charakteryzowała się imponującą jasnością i poprzedzona była uczuciem unoszenia się przez długi, okrągły i kolorowy (głównie w odcieniach niebieskiego i fioletowego) tunel. Chcę jeszcze wspomnieć, że widziałem się jak drugą osobę, ale miałem jednocześnie pewność, że to „Ja” sam. Podczas wizji doszło więc do pewnego rodzaju rozdzielenia ego na dwie części, które obie zachowały swoją samoświadomość.

Szłem po Lapad, legendarnym półwyspie. Było to w niedzielne popołudnie. Potężne niebo, głęboko niebieskie i bezchmurne, rozpościerało się nad szerokim morzem i kwitnącą, pachnącą ziemią. Tylko bardzo słaby, ciepły wiatr delikatnie muskał masywne korony ciemnych sosen. Z daleka dobiegał jeszcze dźwięk niedzielnych dzwonów, a z przyjaznej doliny po mojej lewej stronie, ciągnącej się aż do brzegu morza, dobiegały smutne tony fletu pasterskiego. Słońce powoli zachodziło. W tle górował siluet Monte Petka z jego gęstym sosnowym lasem, wznoszący się wysoko na czerwono rozżarzonym niebie wieczornym. Nad delikatnie oddychającym morzem przesuwały się kolorowe pasy światła, a na odległym horyzoncie ogromna, krwistoczerwona kula słońca już dotykała wiecznych fal. Samotnie wędrowałem wąską ścieżką, która wiła się między gęstymi krzewami, cienistymi sosnami, wysokimi cyprysami i krzywymi oliwkami wzdłuż górskiej rzeki przy brzegu morza. Wszystko wokół ucichło, ostatni dzwon zanikł w przestronnej, wieczornej przestrzeni; pasterze wracali z owczarniami do domów, i wszystko uspokoiło się. Wieczór był wspaniały. Gwiazdy błyszczały tak jasno, a morze odbijało je. Nad moją głową i pod nogami wieczne niebo! A pomiędzy tymi dwoma nieskończonymi światami moje myśli płynęły samotnie. Zwolniony ze wszystkich pęt, którymi codzienność okręca człowieka, byłem szczęśliwy – i moje myśli, w obliczu boskiej natury, stały się podniosłą modlitwą. Tak kroczyłem dalej powoli w górę. Nagle zobaczyłem, jak piękny biały pies stanął nagle przede mną na ścieżce. Spojrzał na mnie, potem obrócił się i powoli podążał przed siebie ścieżką. Od czasu do czasu zatrzymywał się, aby na mnie spojrzeć, jakby chciał się upewnić, czy za nim idę. Wchodziliśmy coraz wyżej. I nagle, na zakręcie drogi, pies zniknął bez śladu między krzewami.

Zatrzymałem się i rozejrzałem wokół. Daleko poniżej mnie rozciągało się ciemne morze. Na północy widniały wyspy z samotnymi dolinami i rzadko zalesionymi górami. Mały księżyc ledwo je oświetlał, a ja mogłem dostrzec białą linię brzegu. Na zachodzie widziałem nic innego jak błyszczące gwiazdy i odbijające je morze. Wszystko wydawało mi się takie dziwne, opuszczone i samotne, jakby wszystkie istoty umarły. Mała biała chmura przyszła od wschodu, przemierzając wielkie górskie zbocza, i szybko przesunęła się nad szeroką doliną, która leżała między nimi a mną, zmierzając prosto na mnie. Teraz była tuż nade mną. Powoli opadała i otuliła mnie oraz górę. Mgła stawała się coraz gęstsza, księżyc świecił tylko bardzo słabo, gwiazdy zniknęły, i wkrótce wokół widziałem tylko falujące, szare masy mgły. Usiadłem na skalnym bloku i zasnąłem.

Miałem wtedy dziwny sen. Mgła się rozwiała. Kolorowe motyle fruwały w jasnym słońcu. Siedziałem pod palmami na górze, a kiedy rozejrzałem się dookoła, nie mogłem rozpoznać kraju. Wszędzie wyrastały dziwne rośliny w soczystej zieleni. Źródło tryskało spod skały poniżej mnie, a wspaniałe kwiaty w jaskrawych kolorach oszałamiały swoim baśniowym zapachem. W dolinie widziałem bawiące się spokojnie dzieci, tylko dzieci, a wiatr niosł do mnie ich wesołe śpiewanie. Morze miało cudownie głęboki niebieski kolor, powietrze było jasne i czyste. Widziałem daleko na żyzne pola, słoneczne doliny i falujące lasy palmowe. Widok był cudowny, a wszystko świadczyło o głębokim pokoju i wspaniałym spokoju, tak że czułem się jak w innym świecie.

Nagle z najwyższego szczytu górskiego naprzeciwko mnie dobiegł dziwny wołanie przez cały kraj. Był to niewyobrażalnie piękny i harmonijny dźwięk, podobny do długiego tonu harfy. Teraz rozległ się ponownie, a w końcu po raz trzeci. Ten dźwięk głęboko przenikał moje wnętrze, mieszając się w swoim umieraniu z falującymi zapachami kwiatów.

Kiedy się odwróciłem, przedo mną stała stara, zgarbiona staruszka, która bezustannie patrzyła na mnie swoimi ciemno błyszczącymi, młodzieńczymi oczami. „Obcy, wszystko to, co widzisz, jest moim królestwem, moją wielką, nieograniczoną własnością, a dzieci, które widzisz, są moim ludem, moim szczęśliwym ludem. Znają tylko pokój i szczęście, wszelki spór i kłótnie są im obce. Kochają naturę, jej życie i tkactwo. Przybyłeś do nas z przyszłości, z dalekiej, smutnej przyszłości, gdzie zna się tylko nieustający pośpiech i gorącą żądzę!”

Było to dla mnie tak tajemnicze i dziwne, że milczałem. Kobieta jednak kontynuowała: Musisz wrócić do przyszłości, którą nazywasz teraźniejszością”. Dla mnie również kiedyś stanie się teraźniejszością, gdy w końcu będę mogła spocząć. Tutaj chcę spać i czekać, aż mój lud mnie znów wezwie. Sam nie jestem ani młody, ani stary! Mój lud widzi mnie młodą, a ty widzisz mnie starą. Jestem królową królestwa pokoju, które kiedyś nikt nie będzie znał, a mimo to będzie gorąco pożądane. A gdy wszyscy, wszyscy mnie zawołają, obudzę się i poprowadzę moje wielkie lud do mojego królestwa!”

Przy tych ostatnich słowach kobieta stawała się coraz większa i młodsza. Burzowe chmury nadciągały z horyzontu nad szerokie morze, a było strasznie mrocznie. Podniosła się burza, a dzieci uciekały przerażone. Kobieta jednak stała się całkiem młoda. A znowu usłyszałem wołanie z góry, tym razem żałosne. Wtedy piękna kobieta urosła do olbrzymich rozmiarów, aż do chmur sięgała jej głowa, którą oplatały błyskawice. A u podnóża góry szumiały fale, trzęsąc skałami. Gdy wołanie rozległo się po raz drugi, kobieta położyła się wzdłuż na ziemi, a przy trzecim dźwięku zamieniła się w kamień. Fale morskie wzrastały coraz wyżej i huczały i szumiały wokół góry; na niebie błyskały błyskawice, a nieskończony deszcz padał.

Obudziłem się, a księżyc był już nisko na horyzoncie. Poranek zaczął już świtać, gdy kierowałem swoje kroki w stronę domu przez górę „Babin Kuk”…

źródło: Eine interessante Peyotl = Vision, Von Ing. W. Geßmann.„Zentralblatt für Okkultismus” Miesięcznik do badania całokształtu nauk tajemnych, October 1930.

nazwa niemiecka: „Zentralblatt für Okkultismus” Monatsschrift zur Erforschung der gesamten Geheimwissenschaften, October 1930.

]]>
Mussolini i mumia https://tarot-marsylski.pl/mussolini-i-mumia/ Sun, 28 Apr 2024 11:58:58 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=10169 Czytaj dalej ]]> Margherita G. Sarfatti, była współpracownica i biografka Mussoliniego, opowiada następujący epizod: „Pewnej nocy Mussolini – już jako premier – w swoim zwyczaju przeglądał dziesiątki gazet z różnych krajów.

W tamtym czasie „Times” i inne angielskie oraz amerykańskie gazety były przepełnione obrazami i wiadomościami o niedawno odkopanej mumii starożytnego egipskiego króla Tutanchamona oraz o tragicznej walce lorda Carnarvona przeciwko tajemniczej, śmiercionośnej magii Egipcjan. Nagle Mussolini rzucił się do telefonu i wydał kilka zaskakujących rozkazów.

Przed kilkoma tygodniami otrzymał w darze starożytną, niedawno odkopaną mumię, która znajdowała się na dole, w kącie „Salone della Vittoria” między gobelinami pałacu Chigi, obok jego monumentalnego biurka. Teraz nagle wydało mu się, że ta mumia stoi przed nim, owinięta cienkimi bandażami, w pomalowanej kapliczce, która ją zawierała. Mussolini natychmiast wydał rozkaz jej usunięcia. Potem dzwonił jeszcze raz o godzinie 1:00, a potem o 2:00 – co 10 minut, aby upewnić się, że jego rozkaz został natychmiast wykonany. I tak stało się, że tej nocy duchy faraonów niepokoiły premiera, a już o 3:00 nad ranem ciężarówka pilnie wezwana z magazynu Ministerstwa Wojny zatrzymała się przed bramą rzymskiego Muzeum Etnograficznego, aby dostarczyć tam mumie.

Dzwony zadzwoniły, portierzy pobiegli, inspektorzy zostali obudzeni i otrzymali pilne polecenie, aby natychmiast zabezpieczyć mumie.”

źródło: Magie und Verbrechen. Von W. v. Marduk, „Zentralblatt für Okkultismus” Miesięcznik do badania całokształtu nauk tajemnych, März 1928.

nazwa niemiecka: „Zentralblatt für Okkultismus” Monatsschrift zur Erforschung der gesamten Geheimwissenschaften, März 1928.

]]>
Magia i przestępstwo https://tarot-marsylski.pl/magia-i-przestepstwo/ Sun, 28 Apr 2024 11:53:36 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=10167 Czytaj dalej ]]> Z notatek prasowych: W nocy zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach kardynał de la Poche. Śmierć tego znaczącego hierarchy kościelnego jest tym bardziej tajemnicza, ponieważ lekarze, reprezentowani przez profesorów di Urbano i Tramoriego, nie byli w stanie ustalić przyczyny śmierci podczas sekcji zwłok.

Kardynał, członek różnych znaczących instytucji, wygłosił wczoraj wieczorem wykład na temat teurgii współczesnej i opuścił wybrane towarzystwo, w którym obecny był także książę v. B., będąc w bardzo pobudzonym nastroju. Czy kardynał miał wrogów? Jak dowiadujemy się ostatniej chwili, miał wielu potężnych przeciwników, wśród których był też loża o nazwie „Do trzech mieczy”. Nasz informator sugeruje, że mogło dojść do zbrodni magicznej. Choć brzmi to dziś niewiarygodnie, według wyjaśnień X istnieje możliwość usunięcia przeciwnika za pomocą magii. Jednak nie ma prawnych środków, by zidentyfikować sprawcę i pociągnąć go do odpowiedzialności, ponieważ nauki o mózgu odrzucają wszelkie magię jako zjawisko fantazji.

Choć przestępstwa hipnotyczne są akceptowane, byłoby bardzo interesujące dojść do przekonania, że istnieje możliwość zabijania ludzi w sposób magiczny. Jak więc schwytać takich przestępców? Z wyjaśnień naszego informatora wynika, że magia odgrywa znaczącą rolę w wielu przestępstwach. Istnieją jednak dwa rodzaje zbrodni: czysto kryminalne i okultystyczne. Dlatego interesujące jest, jak sądownictwo odnosi się do takich spraw. Jeśli zbrodnia magiczna jest faktem, przyszłość może rozjaśnić wiele spraw, które do tej pory pozostają niewyjaśnione. Nawet przeszłość, gdzie znajdujemy aluzje do magicznych zbrodni w historii, stanie się zrozumiała dzięki zrozumieniu tych dziwnych działań, gdyż tamte czasy obfitują w takie niezwykłe opowieści.

Jak wynika z powyższego, istnieje możliwość – dla naukowca duchowego jest to fakt – popełnienia zbrodni w sposób magiczny. Choć dzisiejsze drewniane sądownictwo może odrzucać ten sposób jako możliwość, w przyszłości będzie musiało inaczej się do tego odnosić. Według zasad nauk okultystyczno-duchowych nie tylko istnieje taka możliwość, ale jest to ustalony fakt, że za każdą zbrodnią stoi wpływ magiczny. Hipnoza i pokrewne jej metody odgrywają dużą rolę w działaniach przestępczych.

Z pewnością każdy człowiek miał w swoim życiu okazję zauważyć, że możliwość magicznej zbrodni jest bliska, biorąc pod uwagę, że myśli to żywe, kosmiczne strumienie, substancjalne siły. Na przykład: mamy dobrego przyjaciela lub inną bliską osobę, która nas zawiodła. Co jest bardziej naturalne, niż to, że bierzemy niewinne przedmioty tej kiedyś ukochanej osoby, tłuczemy je ze złością, być może z myślą, że ta osoba również by się rozpadła lub zniszczyła jak te przedmioty. Jeśli weźmiemy pod uwagę moment telepatycznej transmisji myśli, to musimy przyjąć, że te przez człowieka zniszczone rzeczy, które są obciążone odczuciami byłego przyjaciela, muszą wywołać w nim odpowiednią reakcję zgodnie z siłą myśli nadawcy, jeśli kiedyś kontakt radiowy był bardzo silny.

Nie jest więc absurdem, gdy zaczniemy rozumieć przestępstwa z perspektywy nauk duchowych i okultystycznych. Pozwala to rozjaśnić psychiczne aspekty w działaniach i ujawnić prawdziwe motywacje w ich całej surowości. Uwzględniając te aspekty, wiele procesów, które zwykle trwają tygodniami, można zakończyć w kilka dni. To otwiera przed nami nowe perspektywy na przyszłość.

Weźmy pod uwagę wpływ diabelskich pieśni nienawiści, które dziś są śpiewane przez ludzkość w życiu politycznym i innych aspektach przeciwko każdemu wrogowi. Powinno to wstrząsnąć myślącym człowiekiem, ponieważ efekt jest niezwykle silny. Konsekwencje w obecnym historycznym i geopolitycznym momencie wywołają przyszłe skutki, których dzisiejszy człowiek racjonalny nie jest w stanie sobie wyobrazić, jeśli nie zna stojącej za tym siły napędowej. Kosmiczne, magiczne prawo przyczyny i skutku wyjaśnia nam wszystko i pozwala wnioskować o przyszłych skutkach z obecnych przyczyn, bo historia świata to sąd światowy.

Z tych przedstawionych faktów wynika możliwość, że magię i przestępstwo można ujawnić jako konstantę X, nieznaną współczesnemu człowiekowi, ale będącą faktem. Wyjaśnienie nie byłoby trudne, gdyby ludzie mieli otwarte uszy i oczy na to, co duchowe. Człowiek jako indywidualność zwierzęca skłania się do przestępstwa, gdy w nim umiera bosko-duchowe. Im mniej rozwinięty, tym łatwiej ulega magicznym wpływom duchowym, choć tylko silnie ugruntowana indywidualność jako duchowa osoba czyni niski wpływ magiczny prawie niemożliwym, chyba że przeciwna wola jest niezwykle silna.

Że magiczni przestępcy dziś nie są rzadkością, widać z wielu rzeczy. Tu i ówdzie, wszędzie powstają instytuty pod głośnymi, kuszącymi nazwami, które najczęściej są kierowane przez okultystycznego szarlatana i przestępcę, który działa jako mag seksualny i sugestywny z grupą kobiet dotkniętych histerią. Taki człowiek, na którego często ciąży znamię degeneracji, może niekaranie siać wielkie spustoszenie w sensie magicznym, bo takie zatęchłe bestie zatruwają ludzi, z którymi się obcują, ich astralną aurę.

Wróćmy do notatki prasowej, aby wspomnieć, że tego rodzaju przestępstwa ze śmiertelnym wynikiem nie są rzadkością. Jednak mogą one być wykonane tylko przez osobę dysponującą nadludzkimi siłami woli. Taka osoba może być jednocześnie siłą napędową oraz wykonawcą. W większości przypadków korzysta ona z pośrednika, astralnego ciała medium. Aby jednak doprowadzić takie działanie do celu, mag musi przejść bardzo surowe szkolenie przez wiele lat, aby być w stanie kontrolować wszystkich agentów, którzy mają znaczenie w danej akcji. Niezbędne jest również, aby znał kosmiczno-astrologiczne konstelacje, które posiada jego przeciwnik. Najważniejsza jest magiczna formuła, która tutaj nie może być wspomniana, aby zapobiec magicznym morderstwom.

Faktem jest istnienie magicznego morderstwa. Konsekwencje takiego działania musi ponieść osoba je wysyłająca, ponieważ w większości przypadków agenci nie mają pełnej świadomości i wiedzy, jak chronić się przed reakcją kosmicznie uwolnionych sił.

Dlatego dla współczesnych badań okultystycznych w przyszłości interesującym zadaniem będzie wyjaśnienie omawianego tematu we wszystkich szczegółach i naukowe uzasadnienie faktów. Dlatego również zrozumiałe jest, dlaczego w starych kultach religijnych magiczni kapłani byli jednocześnie sędziami. Znali oni prawa życia lepiej niż współczesny człowiek intelektualny. „Mocą światła jestem sędzią nad życiem, światłem muszę być, jeśli chcę rozświetlić noc”. Takie słowa widnieją nad bramą starego świątynnego.

źródło: Magie und Verbrechen. Von W. v. Marduk, „Zentralblatt für Okkultismus” Miesięcznik do badania całokształtu nauk tajemnych, März 1928.

nazwa niemiecka: „Zentralblatt für Okkultismus” Monatsschrift zur Erforschung der gesamten Geheimwissenschaften, März 1928.

]]>
Psychometria w polityce https://tarot-marsylski.pl/psychometria-w-polityce/ Sat, 27 Apr 2024 13:39:56 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=10158 Czytaj dalej ]]>

/ Jej znaczenie w obsadzaniu wysokich stanowisk – przykład prezydenta Clevelanda Prorocza wizja wyborów dotycząca czterech kandydatów. Opis gubernatora St. Johna, generała Butlera, pana Blaine’a, zgodny z opiniami jego przeciwników Autorytet psychometrii jako trybunału Opis gubernatora Clevelanda, generała Granta, Samuela J. Tildeńa Metoda uzyskiwania opisów Opis Napoleona Bonaparte i Józefiny, Bismarcka, W. E. Gladstone’a, D’Israeliego, generała Granta w 1885 roku./

Jeśli twierdzenia psychometrii jako interpretatora charakteru są dobrze uzasadnione, stanowi ona znacznie bardziej niezawodny przewodnik niż popularne wybory czy wybory kolegiów elektorskich do obsadzania wysokich stanowisk. Kiedy ludzie w Stanach Zjednoczonych staną się wystarczająco oświeceni, aby kierować się nią, będziemy mieli polityczny millenium, kraj będący rządzony przez najmądrzejszych i najlepszych. Papież mówi:

„Niech głupcy spierają się o formy rządów
Najlepiej zarządzany jest najlepszy.”

Jednakże, mając już doskonałą formę rządu, zdolne i mądre zarządzanie, które mogłaby wybrać psychometria, byłoby taką poprawą, że można by to nazwać politycznym millenium. Obecnie cieszymy się lekkim zwiastunem tego, co psychometria mogłaby nam dać w prezydencie Clevelandzie, który został wskazany psychometrycznie jako odpowiedni człowiek na prezydenta.

Podczas ostatniego konkursu prezydenckiego kilkakrotnie szukałem porady psychometrii, aby samodzielnie określić względne zasługi kandydatów i ich szanse na sukces. Pełny raport na temat każdego z kandydatów przeczytałem publicznie w Bostonie, w Berkeley Hall, gdzie został przyjęty z dużym uznaniem. Pytanie o wynik wyborów zostało szczęśliwie rozwiązane.

BLAINE. Gdy opisywano pana Blaine’a, moje pytanie brzmiało:

„Co z jego przyszłością?”

Odpowiedź brzmiała:
„Myślę, że będzie kontynuować tak jak dotąd. Ma teraz największą walkę w swoim życiu. Nie wątpi w sukces. Uważa się za nieodparty, ale myślę, że poniesie porażkę, coś go rozczaruje, ale nie mogę powiedzieć co, nie umiem tego wytłumaczyć. Wierzę, że to musi być Blaine”, co zakończyło opis.

Gubernator ST. JOHN zakończył następująco:
„Wierzę, że założy trwałą i potężną partię, a jego kariera na resztę życia będzie bardzo udana, ale nigdy nie zostanie prezydentem.”

GEN. BUTLER został opisany jako „dążący do urzędu z nominacją na niego, ale nie sądzę, aby odniósł sukces… Będzie żył jeszcze wiele lat i ma szansę na zajęcie jakiegoś znaczącego urzędu, ale nigdy nie będzie wyżej niż gubernator.”

Gubernatora CLEVELANDA, po dokładnym opisie, zapytałem „Czy jest kandydatem?” Odpowiedź:
„Myślę, że tak, z powodu emocji z nim związanych.”

(Jeśli jest kandydatem, jakie wydaje się być prawdopodobne wyniki, czy spodziewa się sukcesu?) „Myślę, że tak, ale nie przejmuje się tym zbytnio, bardziej dba o zasady swojej partii. Chyba że zostanie wyrządzona wielka krzywda, myślę, że może być wybrany naprawdę i uczciwie, ale ile oszustw może się pojawić, tego nie widzę. Będą straszne czasy podczas tej elekcji. Istnieje tajna organizacja, o której ludzie nie mają pojęcia, mająca na celu pokonanie tego człowieka. To będzie najbardziej skorumpowana kampania w historii tego kraju. Mimo to jego szanse są dobre, ale nie mogę być pewien. Czy to Cleveland?”
(„Tak, to on.”)

„Jeśli wybory będą uczciwe, zdobędzie większość, ale istnieje podziemna siła przeciwko niemu.”

Tak więc opis był zdecydowanie przeciwny sukcesowi każdego z pozostałych trzech kandydatów, gdy byli badani oddzielnie i zdecydowanie na korzyść wyboru Cleveland’a, jeśli nie zostanie zakłócony przez oszukańczy spisek, którego istnienie psychometrycznie rozpoznała, a którego publiczne oznaki widziały strony walczące. Nie powiedziała, że spisek będzie udany, ale wyraziła obawę, która była z pewnością uzasadniona. Te wrażenia zostały potwierdzone przez innych psychometrów o mniejszej reputacji.

Co do charakteru i przydatności każdego z kandydatów, uzyskałem dokładny raport.

Oto opis GUBERNATORA ST. JOHN.

„Jest to postać zupełnie inna, niczym nie przypomina Blaine’a. To człowiek o spokojnej, niezwracającej na siebie uwagi naturze, w porównaniu do Blaine’a nie jest pretensjonalny ani despotyczny. Jest człowiekiem dobrych impulsów i zasad, również posiada dobry osąd. Jest intelektualistą, człowiekiem o szlachetnych cechach.

Nie nazwałbym go oportunistą, ale ma sporo taktyki i dąży do uzyskania aprobaty; zrobiłby niektóre rzeczy dla efektu. Aspiruje do pełnienia urzędu. Ma jasne marzenia o przyszłości. Wydaje się, że charakteryzuje go sporo spokoju. Nie jest osobą bardzo charyzmatyczną. Mógłby zyskać więcej przyjaciół dzięki swojej pozornej hojności, ale nie lubi się popisywać.

Chciałby zajmować urząd ze względu na jego korzyści materialne i prestiż, i jest człowiekiem partyjnym. Pracowałby dla swojej partii, ale jest w tym zasada. Uważa, że jego partia jest słuszna i nie pracowałby dla partii, która jest niesłuszna.

Ma w sobie pewną skłonność do wycofania się. Naprawdę nie pragnie być wtłaczany w politykę, ale jest. Możliwe, że jest jednym z kandydatów, myślę, że tak. (Na jakie stanowisko jest kandydatem?) To nie jest kandydatura na gubernatora, jest jednym z kandydatów na prezydenta. Mógł już pełnić jakieś urząd, być może był gubernatorem.

Ten człowiek nie jest zrozumiany. Posiada lepsze cechy, niż przypisują mu jego przeciwnicy, ale nie jest bardzo wrażliwy na opinię publiczną i potrafi się bronić, gdy jest to konieczne. Byłby dobrym prawnikiem. Pobudza do myślenia ludzi rozsądnych, nie tłum.

(Q. Jakie ma zasady?)
Jest humanistą. Gdyby miał szczęście zostać prezydentem, byłby dobrym prezydentem. Zadziwiłby naród i zlikwidowałby dużo głupstw w Waszyngtonie. Nie jest osobą efekciarską, nie dba o pokaz. Mógłbym go nazwać demokratą.

(Q. Jakie są najważniejsze zasady, które go interesują?)
Jest zwolennikiem równych praw i przyznałby kobietom prawo do głosu. Bardzo interesuje go ta kwestia oraz prohibicja. Nie widzę, co myśli o kwestii cła.
Wierzę, że założy trwałą partię, a jego kariera na resztę życia będzie bardzo udana, choć nigdy nie zostanie prezydentem.”

GEN. BUTLER został opisany następująco:

„Jest osobą badawczą, która miałaby zdolności do dokonywania wielkich badań. Odniosłby sukces jako antykwariusz.

„Wygląda na mocno zbudowanego mężczyznę, dość zaawansowanego wieku, starszego niż wygląda. Ma bardzo bystry umysł i duży mózg. Rozwijał swój intelekt i intensywnie ćwiczył swoje zdolności umysłowe, choć nie wydaje się być literatem. Skoncentrował swój umysł głównie na gromadzeniu bogactwa.

„Odnosiłby sukcesy w zawodzie duchownego lub lekarza, co bardziej by odpowiadało jego naturze, ale jego zainteresowania zostały przekierowane i zaangażował się w politykę i praktykę prawniczą. Jest skutecznym prawnikiem i posiada dobre zdolności praktyczne. Ma dużo zapału i wkłada całą swoją duszę w to, co robi, i jest człowiekiem wojowniczym.

„Dąży wysoko, pragnie zajmować wysokie stanowiska i pracuje na to. Ma bardzo dobre zdolności oratorskie, jest bardzo jasny w wypowiedziach i rzuca dużo charyzmy na swoich słuchaczy. Posiada dowcip i sarkazm.

Ten człowiek nie jest naprawdę zrozumiany. Trudno jest ludziom go zrozumieć. Jego działania wzbudzają uprzedzenia i zazdrość. Ma wiele dobrych impulsów, ale nie jest konsekwentny w swoich celach, nie zawsze realizuje je systematycznie i uporządkowanie. W przeszłości jego życiowa droga była przerywana, z różnego rodzaju zmianami lub przerwami. Pozwolił sobie na wpływ partii i błędy w tej dziedzinie, które na jakiś czas go przyćmiły.

„Wydaje się mieć niezależny zestaw zasad, które należą do niego i wydają się oryginalne. Chce trzymać się swoich zasad, ale także utrzymać wpływy w partii i jest w pewnym sensie oportunista, ale nie traci z oczu swoich zasad.

„Wydaje się, że jest przeznaczony do pełnienia znaczącej roli w tym kraju. Już zyskał sobie pewną renomę w jakiś sposób. Myślę, że ma na koncie służbę wojskową. Opowiadałby się za ludźmi z klasy robotniczej. Wydaje się być z nimi związany.

„Jest głęboko zaangażowany w obecną kampanię, dążąc do uzyskania nominacji, ale nie sądzę, aby odniósł sukces. Nie odniesie sukcesu w tym, do czego dąży. Ci, których uważa za przyjaciół, nie wesprą go, jak się spodziewa. Z jakiegoś powodu nie będzie w stanie ich utrzymać. Ale będzie miał swoją karierę. Będzie poruszał ludzi. Będzie żył jeszcze wiele lat i ma szansę na zajęcie jakiegoś znaczącego urzędu, ale nigdy nie będzie wyżej niż gubernator.”

Opis Pana Blaine’a był potężny i graficzny. Został podziwiany jako deskryptywny szkic za jego ścisłość i niezaprzeczalną wierność, jednak zdecydowałem, że nie zostanie on włączony do tej publikacji. Po wyborach zaoferowałem go redaktorowi z Bostonu, który wyraził niechęć do publikacji czegokolwiek, co mogłoby przywrócić nieprzyjemne wspomnienia z niedawnego konkursu, w którym jego przyjaciele byli mocno podzieleni. Z podobnego powodu zdecydowałem się go pominąć, chociaż uważam go za znakomite ilustrowanie psychometrii. Zawierał te same poglądy na temat pana Blaine’a, które były wyrażane i ilustrowane przez jego politycznych przeciwników oraz osoby, które znały go dobrze, ale były na tyle niezależne, aby oprzeć się jego wpływowi. Było to dokładne potwierdzenie niezależnego ruchu republikańskiego, zainspirowanego przez jego moralne uchybienia, które uchroniły nasz kraj przed polityczną katastrofą. Senator Wadleigh, krótko po rozpoczęciu administracji Clevelanda, zauważył, że nie znalazł nikogo, kto żałowałby głosowania na Clevelanda, ale wielu, którzy żałowali swojego głosu na Blaine’a. Psychometria, jak i w innych przypadkach, wyraziła werdykt oświeconych – werdykt opinii publicznej po ustąpieniu emocji, opisując jego niezwykłe zdolności, magnetyczną kontrolę nad ludźmi, jego niezwykłą karierę oraz ostateczną porażkę, z opinią, że „byłby niebezpiecznym człowiekiem u władzy”.

Nie ma lepszej metody niż psychometryczna do rozstrzygania spornych kwestii, które niepokoją społeczeństwo, i słuchania z góry głosu potomności. W królestwie boskiej intuicji czas nie jest barierą; przeszłość i przyszłość są ujęte w wiecznym Teraz.

Nie zawiodłem się, odwołując się do tej mocy w odniesieniu do moich własnych prac. Próżność i entuzjazm mogą nas zwodzić, ale psychometria może być telefonem przyszłych wieków, i umocnieni ich głosem możemy z równą łatwością ignorować wulgarne sentymenty motłochu oraz pedantyczne założenia akademickiej ignorancji.

Poddałem ocenie psychometrycznej nie tylko roszczenia naszych własnych publicznych postaci, ale również osób z innych krajów i epok, którymi byłem zainteresowany, aby je zrozumieć, i wierzę, że widzę je wyraźnie, nie przeszkadzają mi gęste mgły historii. W odniesieniu do pana Blaine’a, przedstawiłem jego charakter niektórym z moich psychometrycznych uczniów, mając nadzieję, że jego ciemne strony mogą zostać złagodzone przez kogoś, ale przeciwnie, ciemniejsze aspekty jego charakteru zostały opisane jeszcze bardziej stanowczym językiem.

GUBERNATOR CLEVELAND

O gubernatorze Clevelandzie podano następujący opis, który został potwierdzony przez innych psychometrów:
„Wydaje się, że to osoba zajmująca obecnie znaczącą pozycję. Nie ma w nim wiele zadęcia, nie wykazuje zbytniej zarozumiałości. Myślę, że jest skromny.
„Posiada godność charakteru i wydaje się mieć wrodzoną wrażliwość. Chciałbym zagłębić się w jego duszę. Jest myślicielem. Charakteryzuje go wiele szlachetności, nie jest wcale samolubny, choć czasami jest nieostrożny w drobnych sprawach (nie mam na myśli życia zawodowego). W biznesie to dobry człowiek, całkowicie niezawodny i godny zaufania, o wyjątkowo sprawiedliwych zasadach.

Wydaje się, że ma wysokie poczucie swoich moralnych obowiązków. Nie jest pretensjonalny. Ma wyraźne poczucie swoich zdolności i nie podejmowałby się niczego, gdyby nie wiedział, że może sprostać wymaganiom. Co robi, robi dobrze, bez względu na to, co to jest. Nie jest w realizacji swoich zadań niedbały. Patrzy wysoko, ale nie ma szczególnych aspiracji co do własnej wielkości; nie jest próżny.

„Obecnie zajmuje wysoką pozycję, prawdopodobnie w świecie politycznym.”
(g. Co z jego przeszłością i przyszłością?)

„Patrzę na tego człowieka i przyciąga mnie jego domowa natura. Ma wielką miłość filialną. Nie wydaje się, że ma wiele do czynienia z życiem domowym. Nie miał czasu, aby pielęgnować życie domowe. Jego życie było wypełnione pracą lub obowiązkami, które uniemożliwiały życie domowe.

Wygląda na człowieka wygodnego, jakby sprawy świata nie sprawiały mu wiele problemów. Jest sumienny, bardzo skrupulatny i dokładny w swoich transakcjach.
„Nie dostrzegam w nim dowódczości. Nigdy nie miał kariery wojskowej, wydaje się być obywatelem. Ma armię przyjaciół. Jest ciężko pracującym i skrupulatnym pracownikiem.”

(Q. Jakie są jego relacje rodzinne?)
„Nie widzę wokół niego życia rodzinnego. Docenia kobiety, ale nie widzę wokół niego rodziny. Jego życie pod tym względem jest jak u przeciętnego mężczyzny. Nie sądzę, aby jego związki prowadziły go do porzucenia kobiet. Nie jest młodym mężczyzną i mógł mieć w młodości jakieś nieprzyjemne relacje z kobietami, jak inni mężczyźni, ale w żaden sposób nie jest złym człowiekiem.
„Wiele osób mu zazdrości, nie chcą mu wyrządzić fizycznej krzywdy, ale chciałyby go oczernić, gdyby tylko mogły.
„Byłby wspaniałym menedżerem. Ma wielką zdolność zarządzania dużymi sprawami, ma wielką przewidywalność, przebiegłość i bystre osądzenie. Teraz wydaje się być mężem stanu, ale nie dyplomatą.”

(Q. Jak byś chciał go umieścić?)
„Mógłby prowadzić sprawy narodu z dużym systemem i przynieść zaszczyt stanowisku. Gdyby ludzie go nominowali i umieścili w Białym Domu, byłoby to najlepsze, co mogłoby się przydarzyć kraju. Wydaje się być podobny do prezydenta Buchanana jako dostojny dżentelmen. Dodałby godności stanowisku lepiej niż ktokolwiek, kto był tam przez lata. Zaczynam myśleć, że to gubernator Cleveland. Wydaje się mieć pewien związek z Białym Domem.”

(Q. Czy jest kandydatem?)
„Myślę, że tak, z powodu związanej z nim ekscytacji.”

(Q. Jeśli jest kandydatem, jaki wydaje się być prawdopodobny wynik, czy spodziewa się sukcesu?)
„Myślę, że tak, nie obchodzi go to zbytnio, ale za zasady swojej partii. O ile nie zostanie wyrządzona wielka krzywda, myślę, że zostanie wybrany naprawdę i uczciwie, ale ile oszustwa może się wtrącić, tego nie widzę. Będą straszne czasy w tych wyborach. Istnieje tajna organizacja, o której ludzie nie mają pojęcia, mająca na celu pokonanie tego człowieka. Będzie to najbardziej skorumpowana kampania w historii tego kraju. Mimo to jego szanse są dobre, ale nie mogę być pewien. Czy to Cleveland?”
(A. Tak, to on.)
„Jeśli wybory będą uczciwe, zdobędzie większość, ale istnieje podziemna siła przeciwko niemu. Nie powiedziałem nawet połowy tego, co mogłem powiedzieć o jego wewnętrznym charakterze.”

GEN. GRANT.
(Po opisie Aleksandra z Rosji, 26 grudnia 1879 r.)
„Ta postać jest bardziej ludzka, nie tak tyrańska. Polega na własnym osądzie. Ma większe zdolności do prowadzenia kampanii wojskowych i byłby bardziej ludzki. Szybciej zrezygnowałby z roszczeń niż przelałby wiele krwi. Nie kocha wojny, szukałby pokoju, ale nie byłby uważany za tchórza.

„Jest filarem siły. Posiada moc indywidualnie – jest to wrodzone.”
(Jaka była jego kariera?)

„Awansował stopniowo, jak po stopniach. Jest dalekowidzący, dalekosiężny. Ma wielkie ambicje, lubi rządzić. Jego ambicje zostały zaspokojone. Zajmował wysoką pozycję jako władca, ale został detronizowany – teraz nie ma władzy. Nie byłby przeciwny ponownemu zaznaczeniu swojej obecności w wojnie. Jego ambicja nie umarła. Dąży do władzy politycznej, szuka jej przez swoich emisariuszy lub przyjaciół, którzy do niego przylgnęli. Mógłby zarządzić wszystkimi potrzebnymi pieniędzmi. Nie ujawnia tego, ale czeka na rozwój wydarzeń, oczekuje i jest przygotowany.”
(Czy jego oczekiwania zostaną spełnione?)

„Obawiam się, że nie do końca, jak by sobie życzył, że nie osiągnie tyle, ile pragnie. Czuje smutek. Chciałby być na tym samym piedestale co przedtem i obiecuje sobie rządzić inaczej, bardziej humanitarnie, ale obawia się rozczarowania. Czuję, że to wątpliwe. Jeśli dojdzie do wojny, zostanie wyprowadzony na pierwszy plan, ale myślę, że rozczaruje się, próbując osiągnąć pozycję, którą miał przedtem. Będzie rywalizacja. Rywale nie zostawią kamienia na kamieniu, aby go pokonać.”

(Spójrz w przyszłość na kilka lat?)
„Widzę w przyszłości przyjemne otoczenie, uroczy krajobraz, szczęście i zadowolenie są tam.”

(Jaka jest przyczyna lub źródło jego siły?)
„Myślę, że ma inspirację. Ma w swojej linii duchy, które przychodzą i opanowują go – stare duchy, niektóre z nich żydowskie.”

(Skąd odziedziczył to?)
„Od matki. Jest jasnowidzem, ale o tym nie wie. Przychodzą do niego pomysły, które go zaskakują, ma prorocze pomysły. Nie okazuje się tak, jak wielu, ale ma wewnętrzną naturę. Ma wielką determinację i odwagę, nie zna strachu, ma wielkie nadzieje.”

 

Ma wielkie nadzieje i nie łatwo go zniechęcić, będzie pracował nad realizacją swoich celów, mając dużą władzę nad innymi, ale zbyt wiele przeszkód stoi na drodze do jego politycznego sukcesu.

Te portrety publicznych postaci mogą być czytane przez wielu, dla których psychometria jest nieznana, i którzy mieliby trudności z uświadomieniem sobie, że ktoś może dać tak dokładny opis osoby, o której wcześniej nic nie wiedzieli, i którą opisują jedynie słuchając wewnętrznego głosu intuicji, kierowani przez wrażenia przekazywane przez palce bez najmniejszego przypuszczenia, kim może być ta osoba – czy jest mężczyzną czy kobietą, młodą czy starą, żyjącą czy zmarłą, honorową czy kryminalną, uzdolnioną czy idiotyczną. Takie osoby muszą z przyzwyczajenia podejrzewać, że w jakiś sposób psychometra otrzymał jakąś wskazówkę lub był prowadzony przez sugestywne pytania, albo widział coś, co mogło kierować umysłem, jak obraz czy autograf. Mogę jedynie zapewnić ich, że takie wskazówki czy pomoc nie były tolerowane, że opisywany obiekt zawsze był utrzymywany w tajemnicy, że starannie unikano sugestywnych pytań, a czasami opisy były dawane bez zadawania jakiegokolwiek pytania.

Znając niezawodność psychometrii, jestem bardzo ostrożny, aby unikać wszystkiego, co mogłoby wpłynąć na wyobraźnię lub zrobić wrażenie na umyśle, gdyż takie wrażenie mogłoby naruszyć fotograficzną dokładność psychometrii. Opinia może być wydana o kimś, kogo zna, ale prawdopodobieństwo jest takie, że nie będzie ona tak dogłębna, dokładna i bezstronna, jak gdyby wszelka wiedza była wykluczona.

Dla bardzo sceptycznych umysłów wszelkie dowody tracą wartość, gdy dotyczą spraw poza zasięgiem ich doświadczenia i sprzecznych z ich utrwalonymi opiniami. Takie osoby mogą się uczyć tylko poprzez własne doświadczenia, dlatego kiedy zapewniam ich, że mamy w Stanach Zjednoczonych sto tysięcy osób, u których można rozwinąć psychometryczną moc, mogą zdać sobie sprawę, że nie ulegam złudzeniom, ale po prostu rozpraszam ogromną ilość ignorancji, która przenika naszą literaturę, naukę i nauczanie akademickie.

NAPOLEON BONAPARTE (14 grudnia 1880 r.)

„To jest duch. Jest więcej ciepła w tym mózgu niż u Swedenborga. Daje mi wielką pełnię całego czoła. Był pełen intelektu – jego mózg był wielką pracownią.
„Był człowiekiem samorodnym – nie miał wielkich korzyści w młodości. Dopiero gdy dorósł, wszedł w sferę, którą natura mu przeznaczyła. Uczył się bardzo ciężko i stał się samowystarczalnym geniuszem. Wyrastając z książek, odrzucił autorów i generalnie nie zgadzał się z opiniami innych.

„Wydaje się, że stoi samotnie. Nie identyfikował się z żadną religijną czy polityczną sektą, ale stał na uboczu. Chciał rozbijać stare systemy i tradycje. Nic nie pasowałoby mu lepiej, niż pędzić naprzód i niszczyć przeszłość. Nie wierzył w tradycje czy Biblię; był sceptykiem.

„Wydaje się być trochę filantropem dla dobra publicznego i filozofował w tym kierunku. Był pracowity i energiczny, niezwykły w zachowaniu, niefrasobliwy w swoich zwyczajach. Społeczeństwo raczej się go obawiało. Nie był popularny, oprócz kilku przyjaciół. Nie dbał o opinie ludzi. Nie pragnął bogactwa, ale kochał sławę, moc i popularność. Zdobył wyróżnienie. Mógł wzbudzić wielkie zainteresowanie sobą i uzyskać wielkie aplauzy. Dobrze mówił.

„Nigdy nie był spokojny. Zachwycał się burzeniem starego porządku, chociaż nie nazwałbym go destruktywistą. Miał ambicje być znany jako lider w polityce. Gdyby mógł zdobyć najwyższą władzę, nie wahałby się popełnić ciemne czyny. Nie wiem, czy by zamordował, ale popełniłby przestępstwa.”

(Jak się ma w porównaniu z Cezarem?)
„Nie lubię go tak bardzo jak Cezara. Nie ma takiej samej wielkości charakteru. Jego miłość do władzy skłoniłaby go do czynów, których Cezar by nie dokonał. Podkopywałby przyjaźnie. Miał wielką tajemniczość, zatrudniał szpiegów i robił wiele rzeczy, które nie były sprawiedliwe. Zdradziłby zaufanie. Jego miłość do sławy i władzy przeważyła nad jego lepszymi cechami.

„Miał sporo miłości, ale więcej pożądania. Kochał kobiety, a one go lubiły. Miał nieodparty wpływ na kobiety.

„W prywatnym życiu mógł być prawdomówny i honorowy, ale we wszystkim, co dotyczyło ambicji, był bez skrupułów i nie można było mu ufać. Był sprytnym kłamcą.
„Mimo wszystko miał miłość do pochlebstw i nie starał się ich przejrzeć. Był naprawdę wielki i naturalnie wzrastał w mocy.

Miał umiejętności militarne na morzu i lądzie. Nie był tylko generałem, ale naczelnym dowódcą armii. Nie obchodziło go, jak coś było robione, byle było zrobione. Był bardzo skuteczny i wielkim zdobywcą, ale mimo wszystko nie był zadowolony. Jego ostatnie lata życia spędził w odosobnieniu. Patrzył na swoją przeszłość jako na próżność.
„Kochał więcej niż jedną. Miał kontrolę nad kobietami – kochankami. Kochał swoją pierwszą żonę i zawsze ją bardziej szanował. Była jedna kobieta, która była równa każdej sytuacji. Wydawało się, że kontrolowała go lub trzymała go na miejscu – być może kochanka. Miała silny temperament.

„Był korzyścią dla świata, ponieważ był wielkim motywatorem, pobudzał ludzi, wydobywał ich energię.

„Jego charakter nie jest godny podziwu. Ma podobny charakter w świecie duchów, ale teraz byłby innym człowiekiem, potężnym duchem. Jego wielkie dzieło teraz polegałoby na zastosowaniu jego wielkich pomysłów do filantropii. Jego pierwsza żona teraz go uczy.

JOSEPHINE (19 października 1880 r.)
„To jest kobieta – postać znana z łagodności i ludzkich cech. Jej czyny jaśniały wielkim blaskiem, była humanitarką.
„Nie żyje już. Czyż nie była żoną króla?”
(Tak.)

„Jej poddani uwielbiali ją za wiele wielkich cech. Miała burzliwe życie, nie spowodowane przez nią samą czy jej własne działania. Czy nie miała problemów z mężem?”
(Tak.)

„Czuję, że był tyrański i okrutny. Nie dbał o jej naturę czy o jej uczucia. Nie potrafił docenić jej miłości i czułości. Jest tutaj element walki. Miała w życiu głębokie smutki. Był duch niepokoju i zazdrości wokół niej, wydawało się to jak spisek, w który zaangażowane były kobiety oraz tyrańska i zazdrosna natura jej męża.

„Jej najlepsze talenty z natury nigdy w pełni się nie rozwinęły z powodu jej małżeństwa. To nie było małżeństwo z miłości.

„Była religijna i pobożna. Miała zdolność przyciągania w towarzystwie zawsze wybitnych osób. Nie zawsze ich szukała, ale kochała ludzi i pomagała nieszczęśliwym. Była znana z dobroczynnej, współczującej natury.

„W miłości mogłaby się równać z Kleopatrą, choć była mniej zmysłowa. Miała wielką moc przyciągania mężczyzn najwyższego szczebla i literatów. Lubiła sztukę. Nie rządziłaby z taką siłą jak Kleopatra; jej usposobienie było bardziej łagodne, nie tak uparte.”

(Czy była autorką?)
„Mogłaby nią być, miała zdolności, ale nie sądzę, aby była.
„Jej odejście było raczej nienaturalne. Czy nie było separacji od męża? Bardzo cierpiała z powodu zazdrości.

Teraz jest w porządku, świetlista, jej cała natura jest wolna i mogłaby wydawać się zmieniona, ale tak nie jest, jest tylko w pełni rozwinięta. Bardzo interesuje się kwestiami społecznymi. Nie jest zaangażowana w tę samą pracę co jej mąż. On nie jest jej duchowym partnerem, chyba że bardzo się zmienił. Spotykają się, ponieważ ona go rozwija, ale duchowo nie są sparowani. Jest bardzo świeża i młodzieńcza, bardzo impulsywna, bardzo przypomina Serafinę. Ma wielką godność, ale jest prosta. Wszystkie jej działania charakteryzują się delikatnością i prostotą. Nigdy nikogo nie odpychała. Wydaje się być postacią hiszpańską, grecką lub rzymską.

BISMARCK (3 stycznia 1880 r.)
„To mężczyzna. Pragnie dzierżyć władzę, chciałby osiągnąć wybitność bez forteli (ta uwaga była kontrastem do wcześniej opisanego polityka), dzięki swoim zdolnościom. Nie chce bombastyczności ani fałszywych stwierdzeń.
„Pełni jakieś stanowisko, wielką władzę, ogromną moc w sprawach państwowych. Jego słowo jest szanowane. Jest z natury autorytatywny i dogmatyczny, ale łagodzi ten obraz swoją polityką i pewnym dowcipem lub humorem.”

(Q. Jakie są jego główne motywy?)
„Jego motywy są egoistyczne – najpierw on sam, potem publiczność. Nie jest filantropem, ale patriotą.
„Ma wielki mózg, niezwykłą wnikliwość w sprawy rządowe, ich słuszności i krzywdy. Jest wielkim mężem stanu na wysokim stanowisku. Jest zazdrosny o moc i despotyzm Rosji. Ludzie z jego kraju są pod rosyjskimi rządami.”

KSIĄŻĘ BISMARCK Z NIEMIEC.
Poprzednie słowa, nieujawnione w rękach pani B, (29 kwietnia 1885) wywołały następującą reakcję:
„To bardzo jasny, aktywny umysł, zawsze czujny. Jest w tej postaci pewna szczególna przenikliwość. To niezwykle zręczny umysł, przenikliwy i dalekowzroczny. Wydaje się, jakby coś, co już wcześniej czytałem (opisywała Bismarcka kilka lat wcześniej).
„Myślę, że to mężczyzna. W jego życiu były wiele ważnych momentów, czy epok. Ma przestoje, a potem idzie do przodu i zaznacza swoją obecność. Nie mogę wyrazić wszystkiego, co dostrzegam. Ta postać nie wymaga popychania. Ma tyle spontaniczności, jest gotowy i czujny, gdy jest potrzebny. Nie zdziwiłbym się, gdyby był wojskowym – rozumie operacje wojskowe.

„Jest dyplomatą. Nie sądzę, aby faworyzował wojnę czy chętnie angażował się w nią. Nie angażowałby się w wojnę z powodu prestiżu, ale użyłby innej polityki i starałby się rozwiązać trudności tak, aby rządy mogły czuć, że nie ustąpiły ani nie zrezygnowały. Jego polityka ma dużą pomysłowość i umiejętności. Czy jest generałem czy czymś wyższym – wydaje się być wyżej w dowództwie niż generał. Ma dużo przyjazności w swojej naturze wobec swoich przyjaciół i honorowych przeciwników.”

(Jak wykorzystuje swoją władzę?)
„Jest rozkazujący – wiele zależy od jego słowa. Ma moc jak cesarz czy prezydent, ale nie ma tak silnej kontroli nad rządem, jak by chciał. Jego zasady w całości nie są takie, jakie uważałbyś za słuszne, ale jest skłonny do życzliwości i nie jest w żaden sposób mściwy czy okrutny. Ma dobre sympatie – jest współczującym człowiekiem, gdy jest wzywany, ma pewne uczucia oddania. Można by go nazwać religijnym człowiekiem. Wykorzystuje swoją władzę przez mowę tak samo jak w inny sposób – zwraca się do ludzi. Jego przemówienia są jasne, głębokie i żarliwe, nie hałaśliwe ani głośne. Jeśli angażuje się w wojnę, byłaby bardziej defensywna niż agresywna.”

(Jaka jest jego narodowość?)
„Wydaje się być Niemcem. Jest wielkim mężem stanu. Ma wielką dyplomację. Jestem pewien, że wiem, kim jest.”

(Jakie są jego poglądy na temat wojny między Anglią a Rosją?)
„Będzie starał się jej zapobiec, chociaż uważa to za przesądzone. Obserwował to przez długi czas. W swoich prawdziwych uczuciach sympatyzuje z Anglią, ale nie może pokazać swoich uczuć, ponieważ chce tego uniknąć. Sprawiłoby mu wielki ból zobaczyć te narody wchodzące w wojnę. Muszę ci powiedzieć, że to Bismarck. Nie jest obojętny na wojnę. Obydwa narody mają dla niego szacunek. Nie może pozostać obojętny. Myślę, że nawet teraz opracowuje jakieś plany na zapewnienie pokoju. Czuje, że nie ma tego całkowicie pod kontrolą – czuję, że nie jest spokojny, właśnie teraz używa swojego pióra. [W tym momencie było około pierwszej po południu w Berlinie].
„Miał wiele kontrowersji na temat planów negocjacji i zarządzania armią – nie z cesarzem, który jest za pokojem, ale z innymi. Jest grupa w Niemczech, która chciałaby zobaczyć wojnę – nie jest to duża grupa ani najlepsze klasy.”

(Jak wypada w porównaniu z Gladstonem?)
„Gladstone jest bardziej spokojny i rozważny, bardziej filantropijny – wolę go. Bismarck jest bardziej dyplomatyczny i autorytatywny.”

W. E. GLADSTONE.
Pierwsze psychometryczne badanie pana Gladstone’a przeprowadzone przez panią B. w Nowym Jorku 25 września 1882 r. zostało opublikowane w londyńskim dzienniku z redakcyjną uwagą:
„Psychometria pani Buchanan wydaje się być niezwykłego charakteru. Jest coś przekonującego w sposobie przedstawienia pana Gladstone’a, co niesie ze sobą przekonanie o prawdzie.”

OPIS
„Czuję taką moc i aktywność mózgu! Bardzo wyraźny i ostrożny! Wydaje mi się, że to człowiek, który obecnie posiada ogromną władzę; ktoś, kto wpływa na umysły publiczne. Ten człowiek jest niezwykle dalekowidzący, przebiegły i wykonawczy – taktyk, albo ktoś, kto posiada wielką taktowność. Czuję takie ciepło w krwi! Mózg tego człowieka jest tak intensywny; człowiek nie mógłby żyć z taką intensywnością cały czas, ale on żyje i będzie żył. Czuję, że rządzi wielką władzą rządzącą, jak dowództwo – nie jako król, ani cesarz, ale kierując i dyrygując. Jest pełen odwagi, ale nie dąży do powiększania własnych ambicji. Wydaje się być człowiekiem, którego ambicje prowadziłyby go do życzliwych projektów – nie dokładnie życzliwych, ale humanitarnych i państwowych, dla ogólnego dobra. Wydaje się, że ma strategię, jest dalekowidzący; strategię, aby przeciwdziałać przeciwnym siłom lub zamierzeniom. Czuję się cały wypełniony ogniem i energią, aby osiągnąć pewien cel. Nie zawodzi w żadnym wielkim celu czy sprawie, którą mógłby być wezwany bronić. Jest odważnym człowiekiem – człowiekiem nieustraszonym w czasach wielkich kłopotów i bardzo spokojnym. Wydaje się urodzony do tego, co robi. Naturę obdarzyła go wspaniałymi zdolnościami; ale jest wysoce wykształcony, ciężko studiował, zagłębiał się w przyczyny.

„Myślę, że to nie jest Amerykanin; choć myślę, że mówi po angielsku. Wydaje się bardziej Anglikiem. Czy mam rację?”
(Reporter: „Tak.”)

„Wydaje mi się, że to osoba, która musiałaby odpocząć. Teraz potrzebuje odpoczynku dla swojego mózgu – tak długo był w akcji. Och, to straszne! Sprawia mi ból w skroniach. [Przyciskając dłonie do skroni.] Och, jaki miał napięcie umysłowe! Takie bezsenne noce! Brał udział w jakichś niesamowitych scenach, gdzie spoczywała na nim odpowiedzialność, i nie myślał o sobie. Och, przez jakie straszne rzeczy przeszedł; był niesamowicie torturowany umysłowo. Jest żołnierzem – niesamowicie przebiegłym i jasno myślącym generałem, trzyma swoje rady dla siebie. Nie bałby się wejść do akcji, do aktywnej służby na polu bitwy. Muszę przytrzymać głowę i trochę odpocząć.” [Przyciska dłonie do głowy.]

(Reporter: „Czym ostatnio się zajmował, co prowadził?”)
„Czuję, że miał do czynienia z burzliwą sytuacją, wydaje się jak wojna. Tak, działania artyleryjskie, wszelkiego rodzaju pociski wojenne. Kierował tym, jak wielki reżyser przy sterze.”

(Reporter: „Czy jest coś innego, co zajmuje jego uwagę?”)
„Trudno mi odejść od tego, o czym mówiłem. Czekam, aby zobaczyć, czy jest literatem. Jest bardzo intelektualny i ma talent literacki.

„Zawsze zajmował wysokie stanowiska. Nie sądzę, by można go było zaliczyć do literatów, ale lubi literaturę. Jego umysł bardziej skłania się ku państwu i rządowi niż do literatury.

„Jest człowiekiem wielkiej determinacji – nie zmienia zdania pod wpływem otoczenia. Nie daje się łatwo przekonać, bo decyduje z wielką rozwagą i spokojem. Jest człowiekiem, któremu ludzie bardzo ufają. Pokazuje ludziom, że jest humanitarny. Gdyby był władcą, byłby współczujący i sprawiedliwy dla swoich poddanych – wydaje się być prawie w takiej roli. Ma wielką władzę i ma do czynienia z europejskimi mocarstwami, wydaje się być ciągle dyktującym. Jest ścisłym zwolennikiem honoru swojego kraju – prawdziwym Anglikiem pod tym względem.

„Och, teraz zaczynam myśleć, że to premier Królowej, Gladstone. Jest tak wspaniały, tak typowo angielski.”

(Reporter: „Masz rację. Powiedz nam o jego polityce wobec Irlandii i Egiptu”)
„Jest najlepszym przyjacielem Irlandii i jeszcze to zobaczą. Zastosuje humanitarną politykę wobec Irlandii, a oni będą go chwalić za jego działania wobec nich.

„Nie ustępuje zbyt wiele, nie ustępuje, ale wydaje się być zawsze kierowany duchem sprawiedliwości. Nie jest intrygantem. Co do Egiptu, jego działania będą pojednawcze, będzie wielkim pomocnikiem. Pomoże Chedywowi, będzie doradcą i współpracownikiem w znalezieniu najlepszych sposobów na podniesienie tego kraju do odpowiedniego poziomu wśród innych narodów. Będzie zachęcał do samodzielności. Chciałby ustanowić harmonię uczuć z tym krajem jako sojusznikiem Anglii, a tak się stanie. Lepszy duch obu krajów zostanie ujawniony. Uniknie kolizji z innymi krajami, jeśli to możliwe: gdy można uniknąć wojny, uczyni to, ale gdy jest ona nieunikniona, sprosta zadaniu.”

Kolejne śledztwo w sprawie pana Gladstone’a zostało przeprowadzone 23 kwietnia 1885 roku, gdy wojna z Rosją była przez wielu uważana za nieuniknioną, i byłam ciekawa, jak wygląda ta sprawa w jej umyśle. Wrażenie, jakie zrobił na niej Gladstone z fotografii, nastąpiło zaraz po Shakespeare’u, zanim jeszcze zniknęło poprzednie wrażenie. Oto jej słowa:

„Wygląda również na człowieka literatury, człowieka o genialnym umyśle. Ale czuję niepokój, jakby cień położył się nade mną. Czuję w nim wiele życia, on żyje. Zajmuje wysoką pozycję, ma wysokie standardy intelektualne, ludzie go podziwiają, schlebiają

mu.
„To przyjemny wpływ, ale niepokojący. Ma coś wspólnego z rządowymi sprawami kraju. Nie jest teraz pełen nadziei i optymizmu. Rzeczy, które leżą mu na sercu, nie są tak udane ani obiecujące, jak by tego chciał. Myślę, że czuje, jakby nadchodził kryzys w jego życiu, który może źle się skończyć dla jego planów, źle dla kraju, na jego niekorzyść.

Czy to nie pan Gladstone? To do niego podobne; ale czuję niepokój, którego wcześniej przy nim nie czułam. Jestem z nim zbyt mocno związana emocjonalnie, aby móc go dobrze opisać.”

(To jest pan Gladstone. Co on myśli o kwestii pokoju czy wojny?)
„Myślę, że jest pełen nadziei, choć wciąż ma wątpliwości, choć ma nadzieję, że można tego uniknąć. Uważa, że jest dużo zdrady ze strony jego zagranicznych przeciwników, ale również w jego własnym kraju.”

(Czy przewiduje mediację?) „Tak, liczy na interwencję jakiejś mocarstwa, które uspokoi rosyjski rząd. Jego kondycja fizyczna poprawiła się od mojego ostatniego opisu.”
Jeśli chodzi o niepokój i uczucie zdrady w kraju i za granicą, tego ranka (23 kwietnia) pan Gladstone wraz z rodziną i gośćmi zostali przerwani podczas śniadania przez dźwięk eksplozji w biurze admirała (podejrzewanej o działanie Fenianów). Oprócz groźnej sytuacji z Rosją, Francja groziła Egiptowi z powodu zamknięcia egipskiej gazety Bosphore, z czym Anglia była nieuchronnie związana.

D’ISRAELI, POLITYK I PISARZ.
„To mężczyzna. Nie wydaje się żywy (Masz rację). Wydaje się, że pozostawił po sobie zapis, który oddaje mu sprawiedliwość. Nie był człowiekiem, który robiłby wielu wrogów. Był wielkim myślicielem i pilnym studentem. Miał filozoficzny umysł, zdrowy i jasny. Był intelektualistą i mógł pisać lub mówić płynnie na prawie każdy temat.

„Wygląda na człowieka literatury. Aspirował do literackiej sławy. Ale został umieszczony na jakiejś wyeksponowanej pozycji, gdzie miał duży wpływ. Działał w sposób zadowalający. Jego kariera była godna pozazdroszczenia. Zaliczał się do wyższych władz. Gdyby był Amerykaninem, miałby pozycję równą prezydentowi. Nie był despotą, ale miał dużo z amerykańskiego ducha.”

(Jakim językiem mówił?)
„Znał kilka. Był uczonym, świetnym lingwistą, rozumiał francuski, łacinę, grekę i hebrajski.”

(Jaka byłaby jego polityka rządowa?) „Nieco podobna do tej Gladstone’a, ale trochę bardziej arbitralna. Miał dużo zdecydowania w charakterze. Nie podejmował pochopnych decyzji, dużo myślał na temat danego zagadnienia. Podróżował i zapoznał się z różnymi sprawami, wydaje się, że niemal stracił swoją narodowość. Trudno mi to określić.
„Po zastanowieniu działałby z dużą prędkością. Stłumiłby rebelię z dużą energią. Był rozsądny, ale nigdy by się nie cofnął.”

(Jaka byłaby jego polityka w kwestii pokoju lub wojny?)
„Dołożyłby wielkich starań, aby pogodzić, ale gdy narody byłyby agresywne, stłumiłby je z dużą siłą.”

(Co myślisz o nim jako mówcy?)
„Był bardzo wyrazisty w języku i manierze. Jego energia byłaby podobna do tej Jacksona. Jego głos miał dużo magnetyzmu. Jego argumenty były bardzo klarowne. Wywoływał dużo aplauzu. Jego przemówienia zawsze miały znaczenie. Wydaje mi się, że był członkiem parlamentu. Było w nim dużo z parlamentarnego. Przestrzegał parlamentarnych zasad i etykiety.”

„Porównując go z naszymi oratorami i politykami, był najbardziej podobny do Claya spośród wszystkich, o których mogę pomyśleć.”

(Jaki był w społeczeństwie?)
„Myślę, że był ulubieńcem królowej Wiktorii. Jego polityka i charakter sprawiały, że patrzyła na niego z dużą przychylnością. W życiu towarzyskim czuł się swobodnie w towarzystwie dam, był przyjacielem kobiet. W życiu domowym wszystko było w porządku, nie było niezgód, żył w harmonii.”

(Jakie miał życie literackie?)
„Przychodzi mi na myśl język hebrajski. Wydaje mi się, że był powieściopisarzem (Podobny do kogo?) Bardziej do D’Israeli niż do kogokolwiek innego, o kim mogę pomyśleć.”

(Jak jego publiczna kariera porównuje się z D’Israeli?)
„Wierzę, że to on. Jestem zaskoczona podobieństwem, jest takie bliskie, musi mieć tę samą krew w żyłach.”

(Masz rację. Jak on się porównuje z Gladstone według twoich wrażeń o każdym z nich?)
Trzymając oba zdjęcia, odpowiedziała:
„Ma więcej pomysłowości i polityki. Jego pragnienie uznania jest większe. Wkładałby więcej energii w swoje przemówienia, ale Gladstone byłby bardziej imponujący. Zwracaliby się do różnych uczuć. Wolę politykę Gladstone’a – jest bardziej tolerancyjny i stosowałby bardziej pokojowe środki w międzynarodowych trudnościach. Ich charaktery różnią się, ale są wierni swoim stanowiskom i widzą trudności w tym samym świetle, ale mieliby różne sposoby ich rozwiązywania.”

(Jak by to było w kwestii Irlandii?)
„D’Israeli uważałby Irlandczyków za trudnych ludzi do obchodzenia się z nimi i stosowałby bardzo surowe środki.
Gladstone byłby bardziej tolerancyjny. Stosowałby stanowczą, zdecydowaną metodę, ale starałby się sprawić, aby czuli, że ich rząd nie jest opresyjny.”

W powyższej opinii charakterystyczne jest to, że zastanawiała się nad narodowością D’Israeli. Jego żydowskie pochodzenie i specyficzny charakter nie sugerowałyby Anglika. O charakterze i karierze D’Israeli wiedziała bardzo niewiele, a jej wrażenia były dla niej całkiem nowe.

GEN. U. S. GRANT (10 maja 1885).
„To sprawia mi ból głowy. Czuję zmęczenie mózgu, jakby był przeciążony. Myślę, że to mężczyzna, który dużo studiuje. Zajmuje się jakąś pracą umysłową, która wymaga dużo siły i opiera się na jego pamięci wydarzeń. Nie wiem, co to jest; nie wydaje się zwykłą postacią literacką, nie jak starzy poeci czy historycy. Odczuwam świeżość, jakby działo się to właśnie teraz.

„Jaka pełna wydarzeń kariera! Wydaje mi się, że to osoba, która zaczynała skromnie, była w zwykłym życiu, bez niczego w swojej wczesnej męskości, co by wskazywało na jakiekolwiek zdolności wykraczające poza przeciętnych ludzi.

„Zdarzyło się coś, jakiś powszechny zamęt, nagłe wezwanie do energii i aktywności, co to może być? Wydaje się jak wojna. Jestem cała poruszona; coś go wyróżniło, ujawniło jego zdolności i pomysłowość, i umieściło go na wysokiej pozycji.

„Wygląda na osobę o niezwykłej mocy. Czuję, jakby sytuacja dodawała mi sił, fizycznie i psychicznie. On żyje. Jakaś dominująca sytuacja ujawniła jego przebiegłość i zdolności wykonawcze, wszystko skierowane w jednym kierunku, do jednego celu. Jeszcze nie widzę, co to jest.

„Teraz widzę. To wojskowy, żołnierz. To nie ktoś, kto by porzucił sprawę, którą popierał.
Wydaje się niemal jak tygrys w swojej sile, trzyma się swojej woli, jego niezwykła siła woli i przebiegłość w taktyce wojskowej.

„Czuję, że ten człowiek to jeden z wielkich udanych generałów naszej ostatniej wojny; nie konfederat, członek Unii, ale co to ma wspólnego z literacką pracą, którą poczułam na początku?

„Jego popularność nie skończyła się wraz z zakończeniem wojny. Była wtedy większa niż kiedykolwiek. Nie miał jej przed wojną. Ta wojna ujawniła i rozwinęła cechy, o których nie wiedział, że istnieją. Gdyby nie wojna, ten człowiek byłby zwykłym obywatelem. Nie miał ambicji dążenia do sławy.”

(Jaka była natura jego mocy?)
„Miał żelazną wolę. Był odważnym człowiekiem, nie znał tremy, chociaż nie szukał osobistego niebezpieczeństwa. Był mądry w układaniu planów i bardzo zręczny w swoich ruchach. Miał dużo intuicyjnej mocy, ale nie przejawiała się ona w zwykłym życiu. W sprawach wojskowych intuicyjnie ogarniał całą sytuację; miał intuicję w wyborze oficerów i wydawaniu rozkazów.
„Jest politykiem, radykalnym politykiem. Stałby przy swojej partii i kraju. Kochał moc, a cała jego wojskowa kariera była okresem sukcesów – wszystko zmierzało do sukcesu. Nosił ze sobą nieograniczone dobre życzenia ludzi.”

(Do jakiego wyniku?)
„Widzę go piastującego bardzo ważne stanowisko; widzę go podróżującego. Ludzie mieli w nim wielką ufność, i chcieli dać mu stanowisko, aby wyrazić swoją wdzięczność. Zrobili z niego prezydenta. „Teraz myślę, że to gen. Grant. Widzę go jako prezydenta.

(Powiedz nam o jego obecnym stanie?)
„Na początku czułam nacisk na umiejętności intelektualne z powodu zbytniego wysiłku jego pamięci. Teraz, kiedy wiem, kim jest, nie chcę mówić o jego stanie, ale nie zamierza wkrótce odejść. Jego siła woli utrzyma go przy życiu, ale nie chcę o tym mówić.”

Co innego niż zdumiewająca intuicja, przekraczająca wszystkie wyobrażalne prawa umysłu, mogłaby stworzyć takie portretowanie gen. Granta z wrażeń otrzymanych tylko przez dotyk niewidzianego obrazu. Natychmiast wywołało to u niej sympatię do jego ówczesnego stanu – zmęczenia pracą nad wspomnieniami, i z tej doskonałej sympatii wyłoniła jego całe życie i mogłaby, gdyby pytano, podać znacznie więcej szczegółów. Uwaga, że byłby tylko zwykłym obywatelem, gdyby wojna go nie wyróżniła i nie rozwinęła jego mocy, a jego sukces był wynikiem żelaznej woli i intuicyjnego zrozumienia sytuacji wojskowej, zrozumienia nie wykazanego w zwykłych sprawach biznesowych, pokazuje dogłębne zrozumienie tej osoby.

Generał Badeau mówi o Grancie w niedawnym eseju:
„Geniusz Granta był zawsze gotowy; zawsze najjaśniejszy w sytuacji kryzysowej. Wszystkie jego zdolności były wyostrzone w bitwie; człowiek, który dla niektórych wydawał się nieostry lub nawet powolny, był wtedy szybki i zdecydowany. Gdy tylko okoliczności zostały mu przedstawione, nigdy nie zastanawiał się długo. Wydawało się, że ma zdolność natychmiastowego przenikania do sedna spraw. Widział, co jest kluczowe do uderzenia lub co zrobić, i nigdy później nie wahał się w swoim osądzie, chyba że oczywiście w nowych okolicznościach. Wtedy nie miał fałszywej dumy z opinii, nie wahał się cofnąć to, co zarządził; ale jeśli okoliczności pozostały takie same, nigdy nie wątpił w swoje własne sądy.”

Bezpośrednia sympatia psychometra z Grantem przed opisaniem jego charakteru lub zrealizowaniem tego, wyrażała się w odczuwaniu jego stanu fizycznego – jego mózg zmęczony obciążeniem jego pamięci. Eksperyment odbył się o czwartej po południu, a depesze opublikowane następnego dnia pokazały, że w tym czasie pracował nad swoją książką i spędził nad nią kilka godzin dnia poprzedniego.

Generał Sherman powiedział o Grancie, według korespondenta „Montreal Gazette”, gdy zapytano, dlaczego uznaje jego wyższość:
„Bo, podczas gdy ja mogłem zaplanować kilkanaście planów kampanii, każdy z nich Sheridan przysiągłby, że mógłby doprowadzić do zwycięstwa, ani on, ani ja nie mogliśmy powiedzieć, który z planów był najlepszy; ale Grant, który po prostu siedział i słuchał oraz patrzył, podczas gdy my rozmawialiśmy nad mapami, na końcu naszej rozmowy powiedziałby nam, który plan był najlepszy i w kilkanaście lub kilkadziesiąt słów powód swoich decyzji, a potem wszystko stawało się dla nas tak jasne, że miał rację, że Sheridan i ja patrzyliśmy na siebie i zastanawialiśmy się, dlaczego sami nie dostrzegliśmy tej zalety.”

źródło:  MANUAL OF PSYCHOMETRY: THE DAWN OF A NEW CIVILIZATION.
[FOURTH EDITION.] BY JOSEPH KODES BUCHANAN, M. D., BOSTON :
FRANK H. HODGES, 1893.

]]>
Muzyka sfer i zmysły nadprzyrodzone https://tarot-marsylski.pl/muzyka-sfer-i-zmysly-nadprzyrodzone/ Mon, 22 Apr 2024 19:07:25 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=10151 Czytaj dalej ]]> Dlaczego nie możemy za pomocą naszych ziemskich zmysłów dostrzegać, słyszeć, czuć, smakować ani wąchać otaczających nas wyższych i odmiennych światów? Ponieważ wibracje tych światów nie są wyczuwalne przez naszą zwyczajną świadomość.

Światło, dźwięk, dotyk, smak i zapach, o ile mogą być postrzegane w naszym ziemskim świecie za pomocą naszych ziemskich zmysłów, zależą od określonej liczby wibracji. To, co nie mieści się w tym ziemskim polu wibracji, nie może być dostrzeżone przez ludzką organizację ani za pomocą powszechnie stosowanych technicznych środków. Wibracje wyższych światów są wyższe, szybsze i liczniejsze w porównaniu do ziemskich wibracji.

Jak więc można osiągnąć świadomość istnienia wyższych wibracji, a co za tym idzie, świadomość natury, stanu, właściwości, zdolności itp. innych światów? Poprzez oddychanie! Należy wdychać głęboko przez nos, od oddychania piersiowego do brzusznego, zatrzymać powietrze na dłuższy czas, a następnie wydychać przez nos, starając się wydalić z ciała jak najwięcej powietrza. Proces wdechu, zatrzymania oddechu i wydechu musi być przeprowadzany dokładnie. Około trzy razy dziennie, przed południem i trzy razy po południu.

Osoba, która chce doświadczyć czegoś za pomocą oddychania, z pewnością dokładnie zastosuje tę technikę oddechową. Jest to dobre, ponieważ taki sposób oddychania przyczynia się również do fizycznego zdrowia. Jednak mimo podkreślonego wysiłku w czasie oddychania, nie należy przesadzać, gdyż nie jest to korzystne dla zdrowia, ani nie prowadzi do prawdziwego poznania nadprzyrodzonego. Jeśli po takim oddychaniu czujesz się niekomfortowo, należy przerwać ćwiczenia na kilka dni lub dłużej, aż stan się poprawi. Następnie można delikatnie i stopniowo wrócić do ćwiczeń. Zauważysz, że klatka piersiowa się podnosi i rozszerza, a ciało reaguje. Zdrowa osoba po takiej procedurze oddychania będzie czuła się szczególnie dobrze.

Następnie wykonaj następującą odmianę: Wdychaj powietrze przez lewą dziurkę nosa (oddech księżycowy), trzymając prawą zatkniętą, zatrzymaj oddech jak wcześniej wspomniano i wydychaj przez prawą dziurkę nosa (oddech słoneczny), zamykając lewą. Jeśli wykonasz to w zalecany sposób, możesz zauważyć przy drugim lub trzecim razie, że zaczyna ci doskwierać pewien rodzaj zadyszki. Może być trudno całkowicie wydalić powietrze przez prawą dziurkę nosa, podobnie jak kolejne wdychanie przez lewą dziurkę może wywoływać wrażenie zbyt małej ilości powietrza. Wtedy, aby usunąć uczucie ciężkości, zadyszki i ograniczonego oddychania, powinieneś wykonać raz lub dwa razy pełny cykl oddechowy przez obie dziurki nosa, co usunie uczucie ucisku lub przeszkody. Potem, lub następnego dnia, możesz ponownie zastosować oddech księżycowy i słoneczny.

Stopniowo nauczysz się wdychać powietrze lewą dziurką nosa bez zamykania prawej, i wydychać prawą bez zamykania lewej. Oto jak stosuje się oddech księżycowy i słoneczny. Możesz oczywiście również wdychać prawą i wydychać lewą – to byłby właściwy oddech słoneczny i księżycowy, ale dla ćwiczeń w określonym celu zaczynamy od odwrotnej kolejności. Oczywiste jest, że nie powinno się wykonywać ćwiczeń oddechowych w zanieczyszczonym lub używanym już powietrzu.

Te ćwiczenia oddechowe nie są niczym niezwykłym. W kręgach szkoleniowych sportowców również zwraca się uwagę na pewne sposoby oddychania. Jednak stosowane tam metody skupiają się głównie na fizycznym wzmocnieniu, a w gimnastyce kobiecej, takiej jak rytmiczna gimnastyka itp., zwraca się uwagę także na wpływ na nastrój, zawsze jednak w kontekście fizycznej aktywności, co nie pokrywa się z metodami oddychania tutaj opisanymi, które wyzwalają inne wibracje. Śpiewacy uczą się specjalnych technik oddychania, aby rozwijać swoje głosy. Techniczne szkolenie wokalne musi przywiązywać dużą wagę do oddychania. Klatka piersiowa śpiewaka jako artysty jest rozszerzana przez ćwiczenia, dzięki czemu świadoma regulacja jego oddechu pozwala powietrzu wspomagać struny głosowe w wydobywaniu najwspanialszych tonów. Mówi się, że te tony są „pełne wibracji”. Potrafią wibrować w różnorodny sposób i generować wibracje, które przykuwają uwagę ludzi, wyrwą ich z codzienności i pozwalają ich duszom rezonować w innym, wyższym rytmie. To jest sztuka, która może zadowolić zarówno fizycznie, jak i duchowo, w granicach swoich możliwości.

W przedstawionych na wstępie procedurach oddechowych dąży się do osiągnięcia czegoś wyższego. Podjęta działanie oddechowe ma swoje skutki. Jeśli myślisz, że chcesz coś zobaczyć czy usłyszeć z wyższych sfer, sukces szybko się ujawni. Jeśli siedzisz w pokoju lub kładziesz się odpocząć i wykonujesz ćwiczenia, możesz wspierać efekt nadprzyrodzonej percepcji, trzymając rękę na oczach, aby było ciemno. Lekkim naciskiem na określone miejsca – znajdziesz odpowiednie punkty – można nieco regulować. Teraz przed tobą jest ciemna przestrzeń, i próbujesz coś w niej dostrzec. Przestrzeń rozciąga się daleko, ale trudno jest coś konkretnego rozpoznać. Jednak w zależności od tego, jak regulujesz ręką, może pojawić się coś mglisto świetlnego, punkt świetlny.

Jest to wir, obracanie się, i tu, jeśli już kiedyś wyobrażałeś sobie atomy i elektrony itp., musisz o nich teraz pomyśleć. Ta gra staje się teraz bardziej interesująca, co może sprawić radość. Powinno się pozwolić jej swobodnie działać, nie naciskając zbyt mocno na pojawienie się nowych zjawisk. Ostatnie mogą działać zakłócająco i będziesz wtedy na straconej pozycji. Pojawiają się teraz również różne odcienie kolorów. Tymczasem formują się różnorodne kształty. Mogą również pojawić się kontury żywych istot, ludzi itp. Ponadto, w tej mglisto-świetlnej powodzi mogą pojawić się pojedyncze ciemne otwory, wyglądające jak drzwi lub wejścia do jaskiń prowadzące do ciemniejszego miejsca. Oko koncentruje się, aby ostro spojrzeć na te ciemne miejsca i zobaczyć, co się pojawi. Jest reakcja, jakby dotykało to intensywniejszego uczucia duszy. Jest to, jak można zrozumieć, widzenie duchowe, ponieważ fizyczne oczy są zamknięte. To, czego teraz oczekujesz jako wynik z ciemniejszych otworów, prawdopodobnie na początku nie pojawi się. Cały nadprzyrodzony obraz cofa się i znika. Kiedy w inne dni zaczniesz na nowo duchowo widzieć, możesz dokonać dalszych postępów.

Od ludzi, którzy potrafią duchowo widzieć, powiedziano, że rozwijając duchowe oczy, można również fizycznymi oczami dostrzegać formy z innych królestw czy stanów. Jest to dla mnie szczególnie interesujące w kontekście artykułu pana Ferd. Laißle – „Widzialne duchowe atomy” w numerze 5 „Zentralblatt für Okkultismus”, rocznik XXI. Również widzę podobne i inne formy, które mogą być związane z wibracjami innych stanów, Tattwas (por. dalszy tekst), oraz z rozwojem nadprzyrodzonych zmysłów. Na ten temat na pewno jest jeszcze więcej do powiedzenia.

Duchowe widzenie to jeszcze tylko początek. Zazwyczaj pojawia się na początku. Teraz wykonaj podobny proces z narządem słuchu. Jeśli zatkasz oba otwory uszne rękami lub palcami, trzymając oczy możliwie zamknięte i uważnie słuchasz, usłyszysz dźwięczenie w wewnętrznym uchu. Możesz teraz dostosować nacisk rękami lub palcami odpowiednio. To, co najpierw usłyszysz, będzie tak zwanym tonem bzyczącym. Brzmi on podobnie do bzyczenia pszczół w roju lub często słyszanego dźwięku drewnianych słupów telegraficznych, jakie nadal można spotkać w niektórych miejscach na trasach telefonicznych lub telegraficznych na wsi. Ale ten ton w wewnętrznym uchu jest zdecydowanie intensywniejszy – co dotyczy również wcześniej wspomnianego wewnętrznego widzenia – można by nawet powiedzieć, że jest bardziej żywy niż porównywalne zjawiska dźwiękowe. To dźwięczenie to nie jest coś fizycznego, ale początki duchowego słuchu. Dowodem na to jest, że jeśli zechcesz, oprócz wewnętrznego słyszenia, możesz również słyszeć wszystkie dźwięki, rozmowy, hałasy itp. z zewnętrznego świata. Nadprzyrodzone, a dalej duchowe słuchanie, które świadomie dążysz osiągnąć, w żaden sposób nie jest przeszkadzane przez zewnętrzne wpływy, pozwalając człowiekowi bez dalszego zakłócania jego zewnętrznych narządów zmysłów oraz całej jego istoty, doświadczać i być świadomym. Gdy ćwiczenia oddechowe są wykonane, lub po ich zakończeniu, myśl i słuchaj dalej, czy nie dojdzie do ciebie coś słyszalnego z innych królestw i stanów. To doprowadzi cię do słyszenia kolejnych dźwięków i tonów.

Ogólne bzyczenie, dźwięczenie czy też ogólne wibracje pozwalają przenikać przez siebie dźwięki i tony, które pochodzą z innego bytu. Muzyczne ucho, naturalnie, będzie najbardziej zdolne do wychwytywania tutaj melodii i odtwarzania ich w jak najpełniejszy sensoryczny sposób. Jednakże, nawet nieumuzycznione ucho nie jest wyłączone z tego procesu. Cała istota wpływa ponownie pobudzająco na człowieka.

Podobnie jak zmysły wzroku i słuchu duchowego, można również innym zmysłom nadać nadprzyrodzoną i duchową świadomość. Zmysł dotyku wtedy ewoluuje do duchowego zmysłu dotyku, za pomocą którego można dotykać tego, co nadprzyrodzone i duchowe, a za zmysłami smaku i węchu ujawniają się duchowe organy smaku i węchu, które w zupełnie inny, intensywniejszy sposób przekazują doznania i wiedzę o nadprzyrodzonym i duchowym.

O wszystkich tych percepcjach przy dalszym postępie można by opowiedzieć bardziej szczegółowo w odpowiednim miejscu.

To, że człowiek uczy się korzystać z tych innych, wyższych zmysłów, jest możliwe tylko dlatego, że są one już ukryte, uśpione lub inaczej latentne w organizmie ludzkim. Budzi się je, co jest dobrze realizowane za pomocą ćwiczeń oddechowych, a następnie doświadcza się przez nie przy pełnej świadomości. Całość reprezentuje przebudzenie wyższego człowieka. Osiągnięcia osiągnięte w ten świadomy sposób nie zakłócają życia codziennego. Gdy raz ogłoszą się niejasno, jakby chciały wkroczyć podczas zajęć biznesowych lub fizycznej pracy, można je łatwo odepchnąć przez wolę w odpowiednim czasie. Podkreślam tutaj, że znakiem człowieka świadomie dążącego duchowo do przodu jest to, że ma on kontrolę nad swoją wolą. Kto tego jeszcze nie osiągnął – ćwiczenia oddechowe z wolą są znowu dobrym narzędziem edukacyjnym w tym zakresie – nie posiada jeszcze właściwej duchowej tendencji i w najlepszym wypadku osiągnie tylko zamieszanie. Byłoby absurdalne twierdzić, że chwiejna trzcina może oprzeć się wiatrowi. Tak więc człowiek również musi nauczyć się stać stabilnie jak kolumna, co nie jest trudne. Wzruszający się i drżący niech chwyci mocno i zdecydowanie. Doświadczy, że kto chce, ten potrafi.

To, że duchowy zmysł wzroku pojawia się jako pierwszy u ludzi naszych czasów, wynika z faktu, że człowiek początkowo przykłada większą wagę do zmysłu wzroku. Zazwyczaj pyta się o to w pierwszej kolejności przy odpowiednich okazjach: Czy to widziałeś? W sądzie wzrok jest uważany za ważniejszy niż słuch itd., jak wiadomo z licznych dyskusji i rozpraw sądowych. Wzrok jest tam uznawany za najmniej podatny na błędy.

Jak więc możliwe jest, że za pomocą wyższych zmysłów można doświadczyć więcej niż to, co jest dane zmysłom ziemskim? Wspomniane tutaj nadprzyrodzone i duchowe początkowe widzenie i słyszenie itp. staje się możliwe, gdy wibracje innych światów wkraczają do świadomości.

Muszę teraz wspomnieć o interesującej i pouczającej książce: „Subtelniejsze siły natury i nauka o oddechu” ( „Die feineren Naturkräfte und die Wissenschaft des Atems”) autorstwa Räma Prasäda, przetłumaczonej z oryginału sanskryckiego na język niemiecki, wydanej przez Maxa Altmanna w Lipsku. Tę książkę można by również nazwać „Nauką tajemną dla naturalistów”. Polecam ją wszystkim, którzy jeszcze jej nie posiadają i którzy są związani z rozsądnym postrzeganiem natury, aby zdobyli to dzieło. Opisuje ona o pięciu wibracjach Tattwa działających na pięć zmysłów, o Wielkim Oddechu Brahmy, o światowym oddychaniu w cyklach dnia i nocy, o pozytywnym i negatywnym, aktywnym i pasywnym itd., a także o ćwiczeniach oddechowych, które były częściowo omówione wcześniej, o świadomości, prawidłowym i fałszywym poznaniu, o kolorach i tonach Tattwa itd. Mimo że książka może początkowo wydawać się trudna do przeczytania, odpowiednia analiza pozwala w znacznym stopniu odkryć tajemnice całego istnienia. Ten obiecujący wynik czyni wysiłek nauki podwójnie wartościowym. Gorąco zalecam ambitnym ludziom zdobycie tej książki. Wyższe dążenia przynoszą niezwykle bogate owoce i zapewniają pełne zadowolenie, którego nasze dzisiejsze zmechanizowane życie nie jest w stanie oferować.

Pytam tylko o jedno:

Gdzie jest dzisiaj prawdziwa miłość do przeciwnej płci? Nie istnieje już w odpowiednim stopniu, jak łatwo można zauważyć, zwłaszcza wśród młodszego pokolenia, przy odrobinie uwagi. Znaczenie pracy dla zarobku wypiera miłość. Ponieważ kobiety coraz częściej pracują zawodowo, są mniej zdolne do oferowania mężczyznom tej miłości, której oczekują. W najlepszym przypadku pozostaje tylko przyjacielska relacja, jak między przyjaciółmi, ale nie miłość, która jest zaangażowaniem się w siebie nawzajem.
Ta forma pracy musi wypierać miłość. To raczej animalny instynkt, który nie zna prawdziwej przywiązania ani miłości. Może to, w obecnym biegu życia, tylko pogorszyć sytuację, a nie polepszyć. Rezultatem jest dalsza pustka, obsesja na punkcie pieniędzy i coraz bardziej widoczne pojawienie się zwierzęcych instynktów. W rezultacie człowiek staje się głupszy i coraz mniej otwarty na wyższe wpływy.

Musimy dążyć do tych wyższych wpływów, ponieważ one tworzą prawdziwe życie i zdrowy postęp.

Oprócz ludzi, którzy stawiają obserwację natury na czołowych miejscach swojego bytu i z powodu karmicznych wpływów powinni to robić, istnieje inna kategoria osób, które od początku kierują się duchowo-emocjonalną stroną swojego bytu, również z powodu karmicznych wpływów z poprzednich żyć, ducha narodu, ducha czasu oraz pewnych przyczyn rozwoju świata, jako głównego punktu przyciągania. Dla tych ludzi styl pisania i konstrukcja słów, jakie znajdują się w powyższej książce, mogą początkowo nie wydawać się sympatyczne, w przeciwieństwie do wspomnianych „przyziemnych” ludzi. Ale „duchowo-emocjonalni” ludzie powinni pamiętać, że również potrzebują zdrowej podstawy natury dla rozwoju ich doskonałego bytu i życia. Poprzez duchowo-emocjonalny aspekt mają pewną przewagę w rozpoznawaniu wyższych prawd, ale dla właściwej świadomości, odczuwania i działania, zgodnie z tym, co dzieje się w wyższych lub nadzmysłowych i duchowych światach, potrzebna jest także jak najdokładniejsza znajomość natury. Nie powinni przegapić tej okazji i zauważą, że przez przyswojenie tego, co zostało napisane, zostaną znacznie wzbogaćeni. Ich nieuzasadniona antypatia zmieni się w sympatię.

Wspomniałem o drodze oddechowej tutaj, ponieważ jest ona odpowiednia, gdy wychodzi się od badania natury.

Inny sposób polega na czytaniu pism o etyce moralnej i duchowo-emocjonalnych podstawach. Ludzie „duchowo-emocjonalni”, jak wspomniano, początkowo będą sympatyzować z tą drogą.

Ponieważ często zadaje się pytanie, które pojawia się także u osób już nieco zaawansowanych: „Jak osiągnąć wyższe poznanie, duchowe widzenie i słyszenie itd.” lub: „Jak dojść do dalszych, jeszcze głębszych, prawdziwych i zgodnych z prawdą poznawczych?” można powiedzieć ogólnie, że czytanie komunikatów z duchowego bytu jest już ćwiczeniem, które stopniowo prowadzi świadomie do tych wyższych światów. Nie należy więc zapominać ani zaniechać oglądania i wielokrotnego czytania takich komunikatów, ponieważ w nich są siły, które dostosowują wibracje duszy do tych z wyższych światów w świadomej harmonii. Tak więc, już samo czytanie (a czasem i słuchanie na wykładach) tych komunikatów pozwala znacznie posunąć się naprzód – zapewniam, że mówię tu tylko z doświadczenia – i budzi latentne organy, co prowadzi do wspomnianego początkowego widzenia i słyszenia itd. Potem, gdy rozwój ogólny będzie już wystarczająco zaawansowany, znajdzie się osobisty przewodnik, którego czasami nazywa się Guru, a który już wcześniej poznał szukającego w sposób nadświatowy. Ostatecznie da on osobiste instrukcje, które z powodów rozwojowych mogą być przekazywane tylko ustnie.

Tak więc jest faktem, że człowiek czyni postępy.
To zmienia świat. Nie należy wątpić ani zwlekać, nie wpadać z wyniosłości czy rozbijającego krytycyzmu w przekonanie, że to nie może być prawda, lecz zabrać się do pracy, rozwijając rozumienie w kierunku kosmiczno-duchowym, by tym samym zebrać stukrotne owoce i użyć ich zgodnie z porządkiem świata. Mały wewnętrzny impuls często wyzwala nieoczekiwaną wole dążenia w górę. To właśnie ta wola decyduje o zwycięstwie.

Co się tyczy tego artykułu, który na początku dotyczył tematu muzyki sfer, należy też powiedzieć coś o najnowszym osiągnięciu muzycznym profesora Theremina. Profesor Theremin z Państwowego Instytutu Fizyko-Technicznego w Leningradzie przedstawił swoją muzykę przyszłości, muzykę bez instrumentów muzycznych, publiczności. Znaczenie tego osiągnięcia należy ocenić bardzo szeroko. Co może się przez to wszystko zmienić w świecie muzycznym! Ze względu na brak dokładniejszych informacji od samego Profesora Theremina w momencie pisania tego artykułu, mogę tylko wyrazić przypuszczenie, że chodzi o działanie elektromagnetycznego eteru. Eter jako subtelniejsza siła natury otacza i przenika całą Ziemię, jak również Słońce. Wypełnia ekliptykę, czyli całą przestrzeń działania Słońca, orbitę Ziemi wokół Słońca lub sferę, której rozciągłość wskazuje bieg Ziemi wokół Słońca. W tym eterze istnieją siły pozytywne i negatywne, aktywne i pasywne, rozszerzające się i kurczące, przyciągające i odpychające. Gdy pozytywne i negatywne siły są w równowadze, wtedy istnieje normalny stan równowagi. Ten punkt można by nazwać punktem zerowym. Jest to punkt spoczynku. Ale ten punkt zerowy lub spoczynku nie jest bez znaczenia. Ma on wielkie działanie, a mianowicie tworzy stan Akashy. Akashę, jeśli chcemy pozostać przy terminach dotyczących sił natury, musimy sobie wyobrażać jako jeszcze subtelniejszą substancję o wysokiej i delikatnej wrażliwości, przy czym możemy myśleć o stanie woskowym czy też membranowym, oczywiście niezwykle subtelny. W tej Akasze zapisuje się świat i w ogóle wszystko, co się dzieje. Co było i co jest, można z niej odczytać, posłuchać itp., a co będzie, również można wywnioskować z poznania Akashy.

Eter jest nieustannie w ruchu. Oddycha. Rozszerza się i kurczy itd. Te efekty oddychania są włączane do Akashy, dzięki czemu nic nie ginie. Wśród innych, wszystkie dźwięki i tony są zarówno w eterze, jak i w Akaszy. To, co kiedykolwiek objawiło się na Ziemi jako hałas, dźwięk czy ton, znajduje się w eterze lub Akaszy, skąd może być ponownie wydobyte. Ale również to, co istnieje na innych gwiazdach i w samej Słońcu, znajduje się w eterze-Akaszy. Właściwie połączone, można przechwycić dźwięki z eteru i wydobyć je z Akashy. Stąd pojawia się niezwykła różnorodność możliwych tonów, które mogą być połączone w utwory muzyczne.

Za pomocą wibracji lub tzw. fal eterowych, znanych już z radia, można teraz słyszeć życie eteryczne.

W radiu można wpływać na skłonność do wibrowania i piszczenia urządzenia z lampami przez odpowiednią zręczność manualną, tak że mogą powstać nawet melodie piszczące. Również amator może przez odpowiedni ruch ręki zmienić strojenie, co będzie słyszalne w głośniku jako zmiana tonu. Wyniki te prawdopodobnie wziął pod uwagę Prof. Theremin i rozwinął omawiane tutaj zasady. Stworzone w odpowiedni sposób połączenie elektromagnetyczne przechwytuje fale eterowe przez przestrzeń powietrzną. Prawa ręka i strona człowieka są pozytywne, lewa negatywne. Kiedy Prof. Theremin zbliża prawą rękę do metalowej pręta (antenę sztabową) zamocowanego pionowo na urządzeniu podobnym do pulpit, ton się podwyższa, a gdy oddala rękę – obniża (skala tonów), co umożliwia regulację melodii, która dalej może być emocjonalnie ukształtowana przez wibracje ręki. Kiedy lewa ręka zbliża się lub oddala od poziomo zamocowanej pętli drutowej (antenę pierścieniową) na urządzeniu, osiągana jest odpowiednia głośność i pełnia dźwięku. Po prawej stronie jest zbliżanie, dawanie, tworzenie, wprowadzanie w ruch; po lewej – odbieranie, odpowiedź, reakcja i wyrażanie dalszych wyników.

W ten sposób dźwięk i muzyka mogą być regulowane przez ruchy ręki. Jasne jest, że tutaj istnieją najwyższe możliwości w sferze muzycznej. Muzyczny człowiek będzie mógł stworzyć coś wyjątkowo wartościowego. Opanowanie techniki gry oczywiście wymaga nauki, więc odpowiednie szkoły muzyczne są niezbędne. Ale osoba emocjonalna i duchowo zorientowana może osiągnąć największe sukcesy.

Nie chciałbym również pominąć maszyny łączącej pana dr. inż. Teltschera z Innsbrucka, o której więcej powiedziano w moim artykule: „Aparatura do badań okultystycznych” w numerze 6, rocznik XXI, czasopisma Z. f. O. Tutaj napotykamy na związki dotyczące stosowania aparatury i inne.

Przez dalsze rozwijanie fal eterowych lub muzyki sfer eterowych może dojść do wielkiej muzycznej rewolucji, która może również obejmować widzenie barw. Osiąga się czysty ton, bez przeszkód ze strony instrumentów, czego wielu muzyków dążyło, ale dotąd nie osiągnęło.

Jednakże pojawia się tu jeszcze dalsza perspektywa. Sfera eteryczna nie istnieje sama przez się, ale wynika z jeszcze wyższych stanów. Znamy je jako królestwo duszy i duchowe. Jak eteryczny magnetyzm życia jest połączony z królestwem dusz od góry, tak duchowy magnetyzm (od dołu) jest połączony z królestwem dusz. Ostatecznie trzeba wejść do królestwa duchowego, gdzie właściwa muzyka sfer się znajduje. Ostatecznie przekształca się w wyższych duchowych stopniach w język duchowy, słowo, prasłowo, twórczy Logos. To, co od dawna rozumie się pod muzyką sfer, to duchowa muzyka sfer, która brzmi. O tym mówi Goethe w „Faust”, dając się słyszeć w ten sposób:

Rafael: „Stara słońca melodia
brzmi w rywalizacji braterskich sfer,
i swoją z góry wyznaczoną podróż
kończy z grzmotem.”

Lub:

Ariel: „Słuchaj! Burzy godzin!
Dla duchowych uszu
rodzi się już nowy dzień.
Bramy skalne skrzypią,
Koła Febo walą;
Jakie to hałasy niesie światło!
Gra na trąbkach, na puzonach,
Oczy mrugają i uszy zdumiewają,
Niesłychane nie daje się usłyszeć.”

W tych strofach, a także w następujących po nich, kryje się ogromna moc, która, stosowana medytacyjnie, może otworzyć wewnętrzne przestrzenie.
Duchowa muzyka jest odbierana przez zmysły duchowe.
Eteryczna muzyka nie jest zatem czystą muzyką duchową, ale możemy ją uznać za jej modyfikację. To jednak podkreśla wysokie znaczenie muzyki eterowej i jednocześnie pozwala niezmiernie rozszerzyć perspektywy człowieka, który uznaje wartości duchowe. Człowiek widzi możliwości, o których na razie nie można mówić. Nowe osiągnięcie wprowadza również optymistyczny nastrój w odniesieniu do zdrowego społecznego rozwoju ludzi i stosunków światowych, wzrostu ludzkości, a tym samym wszystkiego co istnieje. Pewna grupa osób o przeciwnych biegunach lub niechętnych, naturalnie również tutaj, nawet jeśli pojawią się dalsze, najbardziej namacalne dowody, będzie narzekać i przedstawiać inne opinie, być może argumenty na swój sposób. Działają one również pod wpływem karmy, którą muszą starać się przezwyciężyć przez pełne zdobycie wolności, jeśli chcą odbierać duchowe prądy i działać zgodnie z nimi.

Rozwój duchowych zmysłów przez oddychanie i inne metody został zasugerowany w tym artykule. W odniesieniu do wspomnianej książki: „Subtelniejsze siły natury i nauka o oddechu” jeszcze należy wspomnieć o różnicach (odchyleniach) wobec nowoczesnych zachodnich i zachodnich duchowych szkół. Terminologia indyjska nie jest nam, Zachodnim, ogólnie znana. Jednakże jest również dzisiaj cenna, ponieważ pozwala unikać długich opisów w naszym języku. Ale nasz język oferuje wszystko, co potrzebne do postępu, a tłumaczenie wspomnianej książki jest w zasadzie również bardzo nowoczesne. Szczególne różnice, na które chcę zwrócić uwagę, to na przykład to, że starożytny indyjski tekst mówi: ciało fizyczne, eter lub Prana, mentalne, psychiczne, duchowe. Następna sfera jest zawsze wyższa od poprzedniej i ma swój własny Akasha. My mówimy zgodnie z naszymi odkryciami i warunkami: ciało fizyczne, ciało eteryczne oraz Prana, ciało duszy oraz astralne i czwarte: Duch, w jaki sposób również wskazujemy na odpowiednie sfery, z których każda kolejna jest wyższa od poprzedniej. Ponadto jesteśmy przyzwyczajeni, zgodnie z naszym poglądem, stawiać światło lub eter świetlny na najwyższej pozycji, podczas gdy według indyjskiego ujęcia kolejność od góry w dół wygląda następująco: eter dźwiękowy, eter dotykowy (czuciowy), eter świetlny, eter smakowy, eter zapachowy. Odpowiadają one pięciu zmysłom, które powodują: słuch, dotyk, wzrok, smak, węch. Wibracje poszczególnych „eterów” są różne, mają różne kolory, formy, konsystencje itp. Przy głębszym zanurzeniu rozwiązanie może się pojawić. Należy również pamiętać, że aby jak najbardziej trzymać niepowołanych na dystans, gdyż mogliby wyrządzić wielką szkodę przez nieprawidłowe stosowanie wyższych wiedzy, w starych tekstach celowo dokonano zamian i przesunięć. Pow Ernst- i uczciwie dążący człowiek przejrzy to i rozpozna prawidłową drogę.

Jak widać, możemy odkryć, że ponownie osiągamy i możemy podążać właściwą, postępową drogą. Fizyczne osiągnięcie prof. Theremina jest również mile widziane. To znak czasów. Czekają nas jeszcze inne zadania do rozwiązania. Im silniejsze duchowe impulsy stają się świadome dzięki naszym staraniom, tym szybciej ogólnie osiągniemy lepsze warunki.

źródło: Sphärenmusik und übersinnliche Sinne,Von C. W.Morlian, „Zentralblatt für Okkultismus” Miesięcznik do badania całokształtu nauk tajemnych, März 1928.

nazwa niemiecka: „Zentralblatt für Okkultismus” Monatsschrift zur Erforschung der gesamten Geheimwissenschaften, März 1928.


 

Książka „Die feineren Naturkräfte und die Wissenschaft des Atems” (w tłumaczeniu na polski „Subtelniejsze siły natury i nauka o oddechu”) jest dziełem, które można umieścić w kontekście literatury traktującej o ezoteryce, duchowości i tajemnych naukach, skupiających się na nietypowych lub mniej znanych aspektach przyrody i ludzkiej percepcji.

Główne Cechy i Tematy:

  1. Natura i Definicja „Feineren Naturkräfte” (Subtelniejszych Sił Natury):
    • Książka prawdopodobnie bada subtelne energie, które nie są szeroko rozpoznane przez tradycyjne nauki, takie jak prana, eter, czy inne koncepcje znane z różnych tradycji ezoterycznych i okultystycznych.
  2. Wissenschaft des Atems (Nauka o Oddechu):
    • Analizuje techniki i znaczenie oddychania, które są uważane za kluczowe w różnych praktykach medytacyjnych i duchowych. Oddech jest często postrzegany jako pośrednik między ciałem a umysłem, mający wpływ na różne stanu świadomości.
  3. Związek z Tradycjami Duchowymi:
    • Publikacja może łączyć wiedzę z różnych kulturalnych tle, w tym z hinduizmu, buddyzmu, a także z tradycji zachodniej mistyki i okultyzmu. Terminy takie jak „prana” sugerują wpływy indyjskiej filozofii jogi i Ayurvedy.
  4. Praktyczne Zastosowanie:
    • Książka mogła również zawierać wskazówki praktyczne dotyczące tego, jak wykorzystać teorie subtelnych sił i oddychania w codziennym życiu, dla poprawy zdrowia, zwiększenia świadomości czy głębszego zrozumienia własnej duchowości.

Kontekst Historyczny i Kulturowy:

  • Publikacja w Niemczech:
    • W czasach, gdy książka była wydana (bez konkretnej daty mojej wiedzy), Niemcy miały bogatą tradycję zainteresowania ezoteryką i okultyzmem, szczególnie w okresie wczesnego XX wieku, co może wskazywać na okres powstania tej książki.
  • Recepcja i Krytyka:
    • Takie dzieła często spotykały się z mieszanej reakcji: od entuzjastycznego przyjęcia wśród poszukiwaczy duchowych po sceptycyzm i krytykę ze strony ortodoksyjnych naukowców i środowisk akademickich.

Wnioski:

Książka „Die feineren Naturkräfte und die Wissenschaft des Atems” może być cennym źródłem dla osób zainteresowanych alternatywnymi naukami, duchowością i metodami samorozwoju opartymi na starożytnych i nowoczesnych naukach ezoterycznych. Stanowi przykład literatury, która próbuje połączyć starożytne mądrości z nowoczesnym poszukiwaniem sensu i zdrowia.

]]>
Własne i cudze doświadczenia okultystyczne https://tarot-marsylski.pl/wlasne-i-cudze-doswiadczenia-okultystyczne/ Mon, 22 Apr 2024 18:24:30 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=10146 Czytaj dalej ]]> Własne i cudze doświadczenia okultystyczne
Autor: Hrabia St.
Skrócone wydanie przygotowane przez Dr. Gustava Zellera

Własne doświadczenia z dzieciństwa na zamku Kolk
Pochodzę z rodziny, w której tzw. zdolności medialne i tzw. drugie widzenie są często dziedziczone. Już mój przodek, znany ze szwedzkich wojen północnych, feldmarszałek Maimus St., przewidział w wizji sennej pożar miasta Altona. Pożar ten, zgodnie z potrzebami wojennymi, został później przeprowadzony na jego rozkaz. Mój dziadek był niezwykle obdarzony zdolnościami jasnowidzenia i telepatii, a zwłaszcza jeden z moich braci posiada te zdolności w wybitnym stopniu. Aby uniknąć nieporozumień, muszę od razu zaznaczyć, że nie uważam zdolności medialnych za przewagę, lecz za dziedzictwo o bardzo wątpliwej wartości i użyteczności, jeśli te zdolności nie są rozwijane lub nie idą w parze z innymi niezbędnymi cechami.

*) Znam hrabiego St. jako osobę absolutnie niezawodną i wiarygodną. Jego cenny dla literatury o duchach raport wydaje się mieć znaczenie z wielu perspektyw – G. Z.

Na rodowym zamku, gdzie dorastałem, panowały duchy, jak to zwykło się mówić. Ogólnie rzecz biorąc, na zamku nie przywiązywano wielkiej wagi do nawiedzeń, a życie toczyło się w wesołej, towarzyskiej atmosferze z dużą gościnnością. Jednak ja, odkąd tylko sięgam pamięcią, byłem poważnie obciążony moją zdolnością medialną. Byłem przekonany, że otaczają mnie duchy. Co więcej, moje otoczenie nie wzmacniało, jak mogłoby się wydawać, mojej wiary w duchy, lecz próbowało mnie od tego odwieść.

Z drugiej strony, miałem instynktowne przeczucie, że nie mogę ulec strachowi, co sprawiało, że prawie nigdy nie odmawiałem wejścia do ciemnego pokoju. Chciałbym, aby w późniejszym życiu wykazałem się taką samą determinacją i stanowczością, jak w moim najwcześniejszym dzieciństwie, kiedy to, jakby pod wpływem wyższej inspiracji, postępowałem właśnie w ten sposób. Duży dom miał trzy piętra, i zdawało mi się, że mogę lokalizować różne rodzaje duchów w różnych pomieszczeniach. Szczególnie ciekawy był fakt, że w pokojach jednego skrzydła był szczególnie nękany, a od specyficznego nawiedzenia na 3. piętrze innego skrzydła pozostawałem nietknięty. Jako chłopiec przez pewien czas spałem sam na tym piętrze. Jak w każdym rodowym zamku, tak i w Kolk istniała Ahnfrau, która pojawiała się przed ważnymi wydarzeniami dotyczącymi całej rodziny. Ja sam nigdy jej nie widziałem, jak również żaden z przodków mnie nie przestraszył. Moje nawiedzenia były innego rodzaju. Ale o tym później.

Nawiedzenia na 3. piętrze, które wszyscy zauważyli, mogły mieć związek z duchem przodka. Podobno dawno temu miały tam miejsce ważne wydarzenia, a mój dziadek, wychowany na tradycyjnych rodzinnych przekazach, zawsze trzymał jedno z pokoi na tym piętrze zamknięte. Dzień i noc słychać było stałe trzaski wzdłuż podłogi i schodów, jakby coś było ciągnięte i przesuwane po ziemi.

Osoby wolne od uprzedzeń często nie mogły spać z powodu ciągłych, niewytłumaczalnych hałasów. Goście, którzy spali w jednym z pokoi na trzecim piętrze, opowiadali, że wyraźnie słyszeli, jakby kilka osób przybyło w nocy i zostało zakwaterowanych w sąsiednim pokoju, co się jednak nie potwierdziło. Możliwe jednak, że inne duchy przodków również wałęsały się po zamku, ponieważ jeden z moich braci, wówczas siedemnasto-osiemnastoletni kadet morski, bardzo stanowczy i energiczny, opowiedział taką historię:

Pewnego razu podczas wakacji w Kolku czytał do późna w nocy znaną powieść Jensena „Karin ze Szwecji”. Jest to historyczna powieść, traktująca o epizodzie ze szwedzkiej historii – mimochodem, całkowicie niehistoryczna. Karin ze Szwecji, trzecia żona króla Gustawa Wazy, jest postacią, córką jednego z moich przodków. W powieści, naturalnie, dużą rolę odgrywają szwedzcy rycerze tamtych czasów. Nagle mój brat słyszy głośne kroki z sąsiedniego korytarza; wchodzi rycerz w pełnej zbroi. Rycerz i mój brat długo na siebie patrzą. Mój brat uznał to zjawisko za interesującą halucynację. – Czyżby w tym przypadku żywe obrazy w myślach mojego brata nie przyciągnęły tego ziemskiego rycerza?

Czasami słyszano, jak pod dom podjeżdżają powozy, co później się nie potwierdzało. Bardzo osobliwy przypadek pamiętam z dzieciństwa, który zaobserwowało kilku członków rodziny. Oczekiwano mojego ojca i wujka przybyłych pociągiem. Ludzie słyszeli, jak podjeżdża wóz, kilka osób z okna widzi mojego ojca i wujka siedzących w wozie. Służący biegną na dół, psy szczekają – i wszystko znika. Trudno będzie znaleźć wyjaśnienie tego zjawiska.

Teraz o moich osobistych doświadczeniach. Od najmłodszych lat dużo śniłem. W tych snach często pojawiały się czarownice, podobnie jak zjawienia, które widziałem też czasami za dnia, będąc przytomnym. Na podstawie wiedzy zdobytej później z literatury okultystycznej, uważam te typy duchów, o których pierwsze wspomnę, za „ziemskie”, czyli za nieszczęśliwe duchy zmarłych, które po śmierci nie znalazły spokoju i są „przywiązane” do miejsca, które z jakiegoś powodu utrzymuje ich wspomnienia, czy to przez jakiś ciężki grzech, czy niewyrównaną krzywdę, która ich dręczy, lub coś w tym rodzaju. Flammarion podaje kilka takich przykładów. Czarownice, które czułem w tych pokojach o każdej porze dnia, stawały się szczególnie natrętne i realne nocą, gdy wszystko dookoła było ciche. Bardzo niepokojące było, gdy w ciemną, spokojną noc budziło mnie monotonne, ciągłe mamrotanie lub szmer. Stopniowo stawałem się coraz bardziej rozbudzony i świadomy. Ale w momencie, gdy z przerażeniem uświadomiłem sobie, że przecież cały dom śpi i nikt ludzki nie mógł mówić, rozlegał się przerażający, szyderczy śmiech ze wszystkich kątów pokoju.

Ziemi związani„, których widziałem będąc przytomnym, pojawiali się w normalnej ludzkiej postaci jako kobiety najpospolitszego typu, niepozornie ubrane. Pewnego razu jedna z nich podeszła do mnie bardzo blisko, gdy leżałem przebudzony w łóżku, i zagroziła mi, unosząc ręce i z wściekłością na twarzy. Innym razem, pewnego jasnego letniego poranka, zobaczyłem takie zjawisko siedzące na moim łóżku, tym razem odwrócone do mnie plecami. Jeszcze innym razem, podobna postać pojawiła się przy moim łóżku jednego jasnego poranka, również grożąc mi, podczas gdy moi bracia ubierali się głośno i energicznie w sąsiednim pokoju, nie zauważając mnie w ogóle ani nie zwracając się w moją stronę. Wszystkie te zjawienia poruszały się całkowicie bezszelestnie.

Bardziej interesujące niż przerażające było dla mnie następujące doświadczenie: W bardzo żywym śnie zostałem mocno przestraszony przez kilku ” z Ziemią związanych” lub czarownic, jak nazywałem je będąc dzieckiem. Jedna z nich, choć zewnętrznie równie brzydka co inne, zachowywała się wobec mnie w przyjazny sposób i skutecznie broniła mnie przed pozostałymi. Ostatecznie, dzięki ogromnemu wysiłkowi, udało mi się obudzić z tego stanu snu, umiejętność, która nie zawsze mi się udawała i tym razem również nie do końca. Siedziałem wprawdzie prosto w łóżku i mogłem rozróżnić każdy przedmiot w pokoju, ale czułem ogromne znużenie i ledwo mogłem utrzymać oczy otwarte. Wszystko było jakby owiane lekką mgłą. Przez tę mgłę, ale wystarczająco wyraźnie, zobaczyłem tę samą małą, niepozorną postać „przyjaznej czarownicy” przechodzącą obok mnie przez pokój, kiwając mi przyjaźnie głową i znikającą w przeciwległej ścianie.

Inne zjawisko miało miejsce następująco: Obudziłem się w nocy i przez jakiś czas leżałem w stanie wielkiego lęku, będąc w pełni świadomy i z otwartymi oczami. W niezamieszkanym pokoju obok słychać było hałasy jak od uroczysto gromadzącej się towarzystwa: przesuwanie krzeseł, głośne rozmowy, śmiech, harmider, jak na prawdziwej uczcie duchów. A potem nagle – cisza, jakby uciszona. „Oby tylko nie przyszli tutaj!” – pomyślałem, ale wiedziałem też na pewno, że mimo wszystko to zrobią. W tym samym momencie wyszli z sąsiedniego pokoju i przeszli kilka kroków obok mojego łóżka, byli trzy czy cztery postacie. Tym razem byli ubrani w kolorze księżycowym i wydawało mi się, że rozpoznaję w nich atramentowych chłopców z „Struwwelpetera”. Ponieważ nie zwracali na mnie uwagi, tylko spokojnie przeszli obok mnie w pewnej odległości, ostatecznie czułem raczej ciekawość niż strach. Było to jakby po rozładowaniu burzy nastąpiła ulga. Czy tym razem mogły to być formy elementarne lub duchy natury, które przyoblekły się w moje własne obrazy myślowe?

Kilka razy mogłem mieć do czynienia z mniej szkodliwymi istotami. Raz jako dziecko rysowałem i doskonale pamiętam, że odłożyłem ołówek obok siebie, ale sam nie ruszyłem się z miejsca. Nikt poza mną nie był w pokoju. Gdy sięgnąłem po mój ołówek, go nie było. Zaraz potem znalazłem go po drugiej stronie pokoju. Podobne rzeczy przytrafiały się też innym osobom w zamku, nawet bardziej zadziwiające.

Doświadczyłem także bardzo dziwnego przypadku pozornej dematerializacji własnego ciała w Kolk. Raz jako dziecko schowałem się, ale w jasno oświetlonym przedpokoju. To właściwie nie było kryjówkę, bo każdy przechodzący musiał mnie zobaczyć. Szukano mnie po całym domu. Kilka razy ludzie przechodzili obok mnie, tak że powinni na mnie natrafić, jednak mnie nie znajdowali. Sam miałem uczucie jakiejś mistyfikacji i byłem przekonany, że nie mogą mnie zobaczyć, dopóki tego nie zechcę. Gdy w końcu się poruszyłem, zostałem znaleziony.

źródło: Eigene und fremde okkultistische Erlebnisse. Von Graf St.,   „Zentralblatt für Okkultismus” Miesięcznik do badania całokształtu nauk tajemnych, Januar 1928.

nazwa niemiecka: „Zentralblatt für Okkultismus” Monatsschrift zur Erforschung der gesamten Geheimwissenschaften, Januar 1928.

]]>