mistyk – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl tarot oraz darmowe wróżby na łamach zaprzyjaźnionego forum TAJNE, pozdrawiam i zapraszamy do zabawy z Tarotem. Sat, 24 Jun 2023 11:10:41 +0000 pl-PL hourly 1 https://tarot-marsylski.pl/wp-content/uploads/2020/07/tarot-150x150.png mistyk – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl 32 32 Mistyk jako poeta https://tarot-marsylski.pl/mistyk-jako-poeta/ Sat, 24 Jun 2023 11:04:08 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=8710 Czytaj dalej ]]> „MYSTYCYZM” to niezwykle niefortunne pojęcie, które narażało na niebezpieczeństwo reputację wielu wielkich ludzi. Ogólnie rzecz biorąc, bywał stosowany do dowolnej koncepcji lub teorii życia, o ile uznano, że jest na tyle ogromna, niejasna i wizjonerska. Tak się jednak stało z powodu głębokiego niezrozumienia jego znaczenia.

Zacznijmy więc przede wszystkim od odrzucenia błędnych założeń, z którymi jest popularnie kojarzony; a zacznijmy od zauważenia, że „mistyk” to ktoś, kto miał szczególny rodzaj doświadczenia. To z jego naturą i znaczeniem będziemy się tu zajmować. Trudność w podejściu do tematu wynika głównie z tego faktu: Do jakiego stopnia takie doświadczenie jest komunikowalne? To jest kwestia sporna; bo Mistycyzm jest przede wszystkim problemem indywidualnym. Wszyscy mistycy, niezależnie od epoki czy miejsca, do których należą, wykazują podobne, jeśli nie identyczne, cechy. Ich apel jest uniwersalny. Blake, na przykład, był nominalnie chrześcijaninem: jednak jego wersja chrześcijaństwa, która oburzała ortodoksyjnych swojego wieku bardziej niż wolnomyślicieli, była nowoczesna i mistyczna. Blake dostrzegł coś, co było poza literą, która zabija: przeniknął do Ducha, Esencji, która jedynie daje Życie. Stąd jego ujawnienia stanowiły bardziej autentyczną interpretację Prawdy niż teologia XVIII wieku. A to prowadzi nas do punktu, który ma ogromne mistyczne znaczenie, że Rzeczywistość to nie tylko to, co widoczne – co można porównać do maski lub zasłony, które więcej ukrywają niż odkrywają. Odkrycie jest więc możliwe tylko dla tych, którzy są do tego kwalifikowani. To jest świadome doświadczenie, wymagające aktu wewnętrznego rozpoznania ze strony tych, którzy są przygotowani i uprzywilejowani, aby je otrzymać.

Dobrze ilustruje to piękny wiersz A. E., „Prawda”: „Bohater doświadczył to jako pierwszy, Dla niego było to czynem: Dla tych, którzy doświadczyli tego ponownie, Było to łańcuchem na ich drodze.”

Takie jest los wszystkich prób definiowania i usprawiedliwiania dla intelektu tego, co pierwotnie było sprawą intuicyjnego doświadczenia. Musi to przede wszystkim i na końcu polegać na procesie wewnętrznego oświecenia. Chociaż więc wszystkie wiarę mogą być prawdziwe, Prawda musi przekraczać sposób pojmowania, który ogranicza wizję tych, którzy szukają Ducha zewnętrznie. Ale nasze koncepcje mogą być różnorodne. Różnorodność jest rzeczywiście niezbędna; ale Prawdę różnorodności można dostrzec jedynie poprzez poczucie fundamentalnej i ostatecznej Jedności. Z tej Jedności wypływa wszelka różnorodność: stamtąd wynikają wszystkie miriady przejawów duchowego doświadczenia, które rodzą wzrost i sprzyjają wielorakim wyrazom świadomego rozwoju, które ułatwiają proces ponownego połączenia. Mistycyzm ma więc tylko jednego wroga – literalizm. Ale to wcale nie oznacza, że mistycy gardzili korzystaniem z tych środków, które ortodoksja, myląc je za cele, postawiła na piedestale jak fetysze i idole. W doświadczeniu mistycznym, termin, mający wartość symboliczną, może być bardzo cenną rzeczą.

W związku z tym, gdy w XVII wieku George Herbert, poruszony do pisania, pisze:

„Naucz mnie, mój Boże i Królu,

We wszystkim widzieć Ciebie,

A co robię w czymkolwiek, robić to dla Ciebie.”

wydaje się, że dla przeciętnej osoby nie robi nic więcej, niż składa modlitwę do niewidzialnej istoty, w której wiarę wydaje się być kwestią osobistego zdania i przekonania. Ale ta „modlitwa” (jak pokazuje odwołanie do wiersza) jest zdecydowanie inna od oficjalnych błagań, które zwykło się kierować do Wszechmocnego. Nie sugeruje poczucia niegodności ani niższości. Nie ma też żadnej świadomości rozdzielności między nim a Bóstwem. I to jest typowe. Bo w Życiu Mistycznym postawa jest taka, że jest się nieustannie w obecności Tego, z którym jest się w najbliższym i najbardziej nierozdzielonym kontakcie. Rzeczywiście, można pójść dalej i powiedzieć, że bez Bezimiennego Towarzysza, Ja sam, tak nieudolny, nikczemny i bezsensowny, jestem niczym. O ile nie jest inspirowane Boskim Oddechem – co to jest to życie „moje”? I czy to jest moje? Mistykiem jest więc ten, kto jako wstępne ćwiczenie, zrezygnował ze wszystkiego: dumy, arogancji, samowoli, egoizmu i iluzji rodzącej się z nie-ja. Pięknie to ilustrują „Ostatnie Linie” Emily Brontë, której druga zwrotka brzmi:

„O Boże w mojej piersi,

Wszechmocne, wszechobecne Bóstwo!

Życie, które w mnie ma spoczynek,

Jak ja – nieśmiertelne Życie – mam moc w Tobie.”

Te słowa mogłoby wypowiedzieć prawie każdy człowiek o prawie każdej wierze. Ale ile formalnych modlitw przybiera taką formę? Tak wiele jest jeszcze infantylnych: wynikających ze strachu, wątpliwości, niepewności, zakłopotania i egoizmu! Ale kiedy taka bezinteresowna modlitwa jest raz złożona, poczucie jaźni samo znika. Tak oto Ten, który mieszka w Wieczności, przejmuje całkowite i całkowite posiadanie swojego własnego. Świat mistyka, jednakże, jest niewidoczny dla ziemskich oczu. Ani nic, ani podobieństwo czegokolwiek, nie może dać więcej niż wskazówkę do niego. Jednak ziarenko piasku, może być, lub drobny kwiatek w szczelinie ściany, może przypomnieć o Nieskończoności, w której całe wszechświat żyje, porusza się i ma swoje bytowanie. Nie fakty, ale wartości; nie siły, ale dążenia, są prawdziwymi obiektami mistycznego kontemplacji. Okazuje się jednak, że należą one nie do innego świata, ale do Jednego Świata, którego widzący jest tylko aspektem lub symbolem. Ale każda forma, dla świadomości dostrojonej do Wiecznego Umysłu, może stać się tłumaczem nieopowiedzianej mądrości. „Cienki jak jesteś, wystarczasz, aby ukryć, Jak wszystkie stworzenia, tajemnice przede mną. I stanowisz barierę dla wieczności,” krzyczy Alice Meynell, do stokrotki. Nie uchwytna abstrakcja, ale konkretne obrazy, napełnione jedynym Boskim Życiem, którego jej własne życie jest tylko kolejnym przejawem, są prawdziwym świadkiem niewidzialnego. Przyroda, we wszystkim jej nieskończonym zróżnicowaniu i wspaniałości, może więc stać się prawdziwym odzieniem Pana. Przez jej niezliczone przebrania Wordsworth dostrzega Obecność, która tak dreszczowo i podnosi jego duszę, że gubi się w ekstazie, która go opanowuje. Ta ekstaza, jednak, nie powinna nas zmylić. Jest raczej efektem ubocznym doświadczenia mistycznego niż mistycyzmem samym w sobie. Te ulotne przebłyski w wielkie serce rzeczy, chociaż mogą być sprzyjane przez temperament i uniesienie, przychodzą tylko poprzez długotrwałą dyscyplinę; a kiedy idziemy do Wordswortha, musimy pamiętać, że wizja poety jest wzmocniona przez ćwiczenie pracy, cierpliwości i wglądu, którego kultywacja kosztowała go niekończącego się wytrwałości i dążenia. Jego wiersze nie są przypadkowymi wypowiedziami, inspirowanymi niespodziewanym zachwytem.

We wszystkim znajdujemy wyraz efektu, który został wielokrotnie powtarzany, a który, jeżeli nie byłby długo i często osiągany i przemyślany, nigdy nie mógłby przynieść ostatecznego rezultatu.

O Pani! otrzymujemy tylko to, co dajemy,” wykrzykuje Coleridge, apostrofując Naturę. Co jest prawdą. Bo jeżeli nie przyniesiemy Najwyższemu Celowi Życia naszych najwyborniejszych i najlepszych darów, nie może nam to przynieść korzyści. W związku z tym, doświadczenie mistyczne może być postrzegane jako owoc kolejnych wyrzeczeń. Związek między tym faktem a naszą nieświadomością ma niezwykłe znaczenie. Biologicznie rzecz biorąc, człowiek jest obdarowany impulsami, które kwalifikują go do pełnienia funkcji jak każde inne zwierzę; te jednak w procesie dostosowywania się do środowiska społecznego, ulegają nieuniknionej represji – w wyniku czego jego pierwotne energie są relegowane do stanu zapomnienia. W swojej społecznej sytuacji ego wydaje się więc pozbawione dostępu do swoich pierwotnych zasobów. Stąd ogromne potencjały energii i wrażliwości pozostają niewykorzystane i ukryte. Ale wciąż pragną one ekspresji i spełnienia. I chociaż nie mogą podążać za dziedzicznymi ścieżkami rozładowania, szukają nowego ujścia. Przez pewien czas, może być, że rosnące poczucie jaźni, które jest wywoływane przez wymogi życia społecznego, może zwiększyć postrzeganie odrębności indywidualności; a to jest podatne na wywołanie nadmiernej preokupacji doświadczeniem subiektywnym.

Potrzebne jednak jest wyzwolenie z tego, a jest to możliwe tylko poprzez sublimację. Teraz, aby sublimować, potrzebne jest poczucie Większego-od-ja; a to jest dostarczane tylko wtedy, kiedy dokonuje się nowa orientacja. Pochodzi ona z odwrócenia się od infantylnych i osobistych pragnień do uniwersalnych i bezosobowych celów.

W The Hound of Heaven, Francis Thompson dostarcza nam najbardziej zadziwiające autobiograficzne relacje z tego doświadczenia. Najpierw pokazuje nam stworzenie -jaźni, naturalnego człowieka, który, będąc w stanie duchowej niewiedzy, ma niejasną świadomość Większego, ale którego, nie znając ani nie rozumiejąc, ucieka w przerażeniu, strachu i konsternacji, przypisując Mu wszystkie atrybuty rywalizującej jaźni, która dekretem wymierzyłaby wyginięcie stworzenia. Blake nadał temu imię „Noboddaddy”. Następnie następuje ucieczka, nasilenie grozy i trwogi, podczas której ukrywa się przed niebiańskim Pogonią; i, uciekając się do każdego rodzaju sofizmatów i podstępów, robi wszystko, aby uniknąć schwytania. Następnie wchodzi w końcową fazę: kiedy w końcu, dogoniony przez Wielkiego Towarzysza, wszystkie złudzenia odrębności zostają rozwiane; a kiedy widzi, zamiast ograniczeń i przeszkód, które go dotknęły, Bezgraniczną Miłość, która nie tylko stworzyła wszystko dla jego dobra, ale jest On Samym duszą jego własnej duszy.

To właśnie w Miłości musi spoczywać cały mistycyzm. I dlatego poeci są zawsze największymi mistykami. Czyż nie są oni ze wszystkich ludzi najbardziej wspaniałymi kochankami?

To właśnie w takiej Miłości, i tylko w niej, odnajdujemy Wizję Życia.

 

źródło: THE MYSTIC AS POET By R. Dimsdale Stocker; The Occult Review, London june 1930

]]>
Zrozumieć Paracelsusa https://tarot-marsylski.pl/zrozumiec-paracelsusa/ Sun, 09 Apr 2023 06:34:22 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=8473 Czytaj dalej ]]> A więc, by zrozumieć Paracelsusa, trzeba samemu być mistykiem. To też warto – dla lepszego zilustrowania powyższego – – przytoczyć tu, co właśnie rozumie się pod słowem „mistyka”. Zacytujemy Hansa Kay-sera, który w kilku jasnych zdaniach odpowiedział na to pytanie:

Rozpoczyna on cytatem mistrza Eckharta:

„Boga znać jest mniej ważnem, niż w Bogu przebywać.” A dalej mówi: „Każdy mistyk dąży świadomie, czy nieświadomie do jedności. Jest to często jedyną wska­zówką, jedynem pewnem kryterjum, gdy chodzi o to, czy tego lub owego zaliczyć do mistyków. Z tego założenia słowo „mistyka” nabiera zupełnie innego znacze­nia. Łuk ten rozwiera się nagle w najszerszą dal. Upadają wszelkie historyczno-religijne szranki, szereg osobistości łączy się. w magiczny łańcuch, a wzrok duszy zostaje skierowany w najdawniejsze epoki rodu ludzkiego, skąd tylko jeszcze po­tężna symbolika zachowanych pomników świadczy o pradawnej ludzkiej tęskno­cie do Jedności – będącej upragnionym, chociaż nigdy zupełnie osiągalnym celem prawdziwych mistyków wszelkich czasów i ludów.

Początek mistyki leży w poczuciu jedności między Bogiem a naturą, makro i mikrokosmosem, światem i człowiekiem. Nie monizm: przeciwnie, mistyk zaw­sze w ciągu ziemskiej swej wędrówki jest świadomy zasadniczego dualizmu ma-terji i ducha, lecz wierzy we wzajemne oddziaływanie „tego co górą” i „tego co dołem”, w utajoną łączność tego, co jest sobie przeciwne, w jednolitość harmonji

wszechświata, której podporządkować się musi wszystko co żyje. Jedynie owa iskra boskiego samopoczucia daje mu prawo, uważać się za jedność ze swoim Twórcą. Ową jedność przeżywamy, jednakże, jak długo jesteśmy związani z materją, z makrokosmosem w mikrokosmosie, tylko bardzo powierzchownie: niezu­pełnie. I tu oddziela się prawdziwa mistyka od marzycielstwa, jako też od materjalizmu, theizmu i t.d.

źródło: fragment z książki “Theophrastus Paracelsus” jego życie i twórczość, Wiktor Mirski, Wisła 1933

]]> Rozdział VIII Przeszkody w skupieniu https://tarot-marsylski.pl/rozdzial-viii-przeszkody-w-skupieniu/ Wed, 12 Oct 2022 19:52:55 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=7586 Czytaj dalej ]]>  Umysł rozproszony
Powszechną skargą początkujących jest, iż sam wysiłek skupienia potęguje niepokój umysłu. Jest to słuszne w pewnej mierze, gdyż prawo akcji i reakcji działa tu jak i wszędzie i nacisk na umysł w pewnym kierunku wywołuje odpowiednią reakcję.

Lecz stwierdziwszy to, widzimy jednak przy bliższem zbadaniu, że spotęgowane rozproszenie umysłu jest w dużej mierze pozornem. Odczuwanie tego zwiększonego niepokoju zawdzięczamy głównie powstałemu nagle przeciwieństwu pomiędzy Ego, dążącem do stałości i umysłem w stanie jego Zwykłej ruchliwości. Poprzez wieki wcieleń Ego porywane . było przez umysł i uczestniczyło w jego szybkich ruchach, podobnie jak człowiek jest zawsze unoszony w przestrzeni przez wirującą ziemię. Nie jest świadomy ruchu, nie wie, że świat się porusza, tak całkowicie jest częścią jego unoszącą sę wraz z nim. Gdyby zdolny był na chwilę oddzielić się od ziemi i zatrzymać w ruchu, nie będąc przytem zmiażdżony, mógłby wówczas uświadomić sobie szybki ruch ziemi. Dopóki człowiek poddaje się każdemu ruchowi swego umysłu, nie uświadamia sobie jego nieustannej aktywności i niepokoju, lecz gdy uciszy się w sobie, gdy przestanie się poruszać, odczuwa ten nieregularny ruch umysłu, w którym dotychczas uczestniczył.

Jeśli początkujący znać będzie te fakty, nie zniechęci się on na progu tych usiłowań, wiedząc, iż napotyka je każdy i przyjmując je, jako nieuniknione wytrwanie na raz obranej drodze. W rzeczywistości powtórzy jedynie doświadczenie, o którym Arjuna mówił pięć tysięcy lat temu. „Ta Yoga, którą Tyś ogłosił, o zabójcy Madhu, iż jest w równowadze, nie ma stałych podstaw dzięki niepokojowi, gdyż umysł jest zaprawdę niespokojny, o Krishno, jest on gwałtowny, silny i trudny do opanowania.

Sądzę, iż jest tak trudny do poskromienia jak wicher“. I również słuszna jest odpowiedź Krishny, wskazująca jedyną drogę do zwycięstwa. „Bezwątpienia, o Silnie Uzbrojony, umysł jest trudny do poskromienia i pełen niepokoju, lecz może być opanowany przez stałe ćwiczenie i beznamiętność“. (Bhagawat – Gita VI. 35 i 36).

Umysł urobiony w ten sposób nie traci łatwo równowagi pod wpływem błąkających się myśli innych ludzi, myśli otaczających nas niespokojnym tłumem i szukających do nas dostępu. Umysł przyzwyczajony do koncentracji zawsze zachowuje pewną odporność i nie da się kształtować nieuprawnionym napastnikom.

Wszyscy pragnący ćwiczyć umysł powinni mieć się stale na baczności w stosunku do myśli, które im przychodzą do głowy i dokonywać nad niemi nieustannej selekcji. Niedopuszczanie złych myśli, ich szybkie odrzucanie, gdy się wcisną, natychmiastowe zastąpienie złej myśli odpowiednią dobrą pwoduje, że po pewnym czasie przyzwyczaja się do automatycznego odrzucania tych myśli. Harmonijne, rytmiczne drgania odrzucają drgania nieharmonijne i nieprawidłowe. Te ostatnie odskakują od rytmicznie drgającej powierzchni, jak kamień uderzający w szybko obracające się koło.

Żyjąc, jak to jest naszym udziałem, wśród nieustających prądów złych i dobrych myśli, musimy rozwijać zdolności rozpoznawcze naszego umysłu i ćwiczyć go w automatycznem przyciąganiu dobra, a odpychaniu zła.

Umysł jest podobny do magnesu, przyciąga i odpycha, lecz charakter tego przyciągania i odpychania nadany mu jest przez nas samych. Jeżeli obserwować będziemy myśli przychodzące nam do głowy, zauważymy, iż podobne są do tych, które zazwyczaj goszczą w naszym umyśle. Umysł przyciąga myśli odpowiadające jego zwykłej działalności. To też, jeśli przez pewien czas będziemy zdecydowanie dokonywać wyboru, umysł szybko nauczy się sam wybierać w kierunku jemu wskazanym; złe myśli nie będą przenikać do umysłu, podczas gdy dobre znajdą wolny dostęp. Ludzie przeważnie są zbyt podatni na zewnętrzne bodźce, co jest skutkiem stałości nie zaś dobrowolnego otwarcia się na przyjęcie wyższych wpływów. Dobrze jest więc nauczyć się, jak stać się pozytywnym i jak stawać się czasem negatywnym, czyli odbiorczym, gdy zajdzie tego potrzeba. Przyzwyczajenie do skupienia samo przez się wzmaga siłę umysłu, tak, iż ten ostatni z coraz większą łatwością kontroluje i dobiera myśli, przychodzące z zewnątrz, zaś o ćwiczeniu go w odrzucaniu złych myśli, mówiliśmy powyżej. Należy jednak dodać, że bezpośrednie zwalczanie złej myśli, która się wdarła do umysłu nie jest skuteczne, lepiej jest zużytkować fakt, że umysł może naraz myśleć tylko o jednej rzeczy; skierujmy umysł bez zwłoki ku myśli dobrej, a zła przez to samo zostanie odrzucona.

Zmagając się bezpośrednio z czemkolwiek wprowadzamy siłę, wywołującą odpowiednią reakcję, co utrudnia zwycięstwo, podczas gdy zwrócenie mentalnego wzroku ku obrazowi w innym kierunku powoduje ciche zniknięcie poprzedniego obrazu z pola widzenia. Wielu ludzi spędza lata na zwalczaniu nieczystych myśli, podczas gdy spokojne zajęcie umysłu czystemi myślami zamknęłoby dostęp tamtym; dalej – w miarę przyciągania przez umysł materji nie oddźwiękującej na zło, umysł przebudowuje się stopniowo, stając się pozytywnym i odpornym na ujemne myśli.

Na tym polega tajemnica prawidłowej odbiorczości.

Umysł oddźwięka zależnie od swego charakteru, odpowiada na to, co ma podobną do niej naturę. My czynimy go odpornym na myśli złe, odbiorczym na myśli dobre, a osiągamy to przez nawyk kultywowania dobrych myśli, przez co, wprowadzamy w nasz umysł materjały oddźwiękujące na dobro, a głuche na zło. Powinniśmy myśleć o tern, co pragniemy, by docierało do nas z zewnątrz, nie myśleć zaś o tem, czemu chcemy zamknąć dostęp.

W ten sposób wyćwiczony umysł z oceanu otaczających nas myśli przyciąga dobre i odpycha złe, stając się czystszym i silniejszym wśród tych warunków, które innego człowieka mogą uczynić gorszym i słabszym.

Metoda zastępowania jednej myśli drugą, może być skutecznie użyta w różnorodny sposób. Jeżeli jakaś niepoczciwa myśl o kimś wtargnie do naszego umysłu, winna być natychmiast zastąpiona myślą o wartości dodatniej, jaką on posiada, o dobrym czynie, którego dokonał. Jeżeli umysł targa się w niepokoju, zajmujemy go myślą o celowości, która przenika życie i o dobrem prawie, które potężnie i słodko rządzi wszechświatem.

Jeżeli jaki bardzo niepożądany rodzaj myśli uporczywie narzuca się nam, dobrze jest zaopatrzyć się w specjalną broń, w jakiś werset lub zdanie, wyrażające myśl przeciwną; gdy tylko myśl ujemna pojawi się, powtórzymy to zdanie, skupiając się na niem; po tygodniu lub dwóch natrętna myśl odpada. Jest mądrą rzeczą nieustannie zasilać umysł wzniosłemi myślami, przynoszącemi natchnienie słowami otuchy, pobudką do szlachetnego życia. Codziennie przed wejściem w zamęt zwykłego życia, dobrze jest uzbroić umysł w dobre myśli.

NIEBEZPIECZEŃSTWA SKUPIENIA SIĘ
Są pewne niebezpieczeństwa, związane z praktyką koncentracji, o których początkujący powinien być powiadomiony, gdyż wielu gorliwych, chcąc zajść daleko, idzie za prędko i w ten sposób szkodzi swemu rozwojowi, zamiast go przyspieszyć.

Ciało może być narażone na cierpienia z powodu nieświadomości i nieuwagi początkującego. Gdy człowiek skupia swój umysł, następuje pewnego rodzaju naprężenie ciała fizycznego, którego zazwyczaj nie zauważa, ponieważ jest mimowolne. W licznych jednak drobnych wypadkach natężenie to daje się stwierdzić: wysiłek przypomnienia sobie czegoś powoduje zmarszczenie czoła, znieruchomienie oczu, ściągnięcie brwi; głębokiej uwadze zawsze towarzyszy znieruchomienie wzroku, z niepokojem łączy się błagalne, lub smutne spojrzenie. Od wieków wysiłkowi umysłu towarzyszył wysiłek ciała, gdyż mental był całkowicie skierowany ku zaspokajaniu potrzeb ciała z pomocą ruchów, wykonywanych przez to ostatnie. Nastąpiła więc asocjacja, działająca automatycznie.

Gdy zaczynamy skupiać się, ciało swoim zwyczajem czyni to, co umysł: muskuły robią się sztywne, a nerwy napinają się. Stąd wielkie fizyczne mięśniowa zmęczenie i nerwowe wyczerpanie, często ostry ból głowy, wskutek czego wiele osób zaprzestaje ćwiczeń w przypuszczeniu, że wzmiankowane powyżej objawy są nieodłącznemi skutkami koncentracji.

Faktycznie wszystkiego tego da się uniknąć przy pewnej ostrożności. Początkujący powinien co pewien czas na tyle oderwać się od koncentracji, by móc zwrócić uwagę na swe ciało i jeśli stwierdzi stan natężenia, czy zmęczenia, winien natychmiast odprężyć muskuły i nerwy. Po kilkakrotnem uczynieniu tego unicestwi asocjację i ciało jego nie przestanie być giętkie i spokojne, gdy umysł będzie skupiony. Patanjali uczy, że podczas medytacji pozycja ciała powinna być „wygodna i przyjemna”, ciało nie może w medytacji pomagać umysłowi natężeniem, przez co szkodziłoby sobie tylko.

Przytoczę osobiste wspomnienie, jako ilustrację. Pewnego razu – podczas przechodzenia przezemnie powyższych ćwiczeń pod kierunkiem H. P. Bławatskiej, wyraziła ona życzenie, abym uczyniła wysiłek woli. Zabrałam się intensywnie do pracy, a wynikiem było nabrzmienie żył na głowie. „Moja droga – rzekła oschle – nie żyłami na głowie masz chcieć.”

Inne niebezpieczeństwo fizyczne powstaje przez działanie koncentracji na komórki nerwowe mózgu. Zwiększenie się potęgi skupienia, zdolności uspakajania umysłu i pracy Ego poprzez mental wymaga od komórek nerwowych mózgu nowego wysiłku. Komórki te, oczywiście, składają się z atomów, których ścianki są utworzone ze zwojów spiryl, przez które przepływają prądy energji życiowej. Jest siedem rodzajów tych spiryl, z których na razie tylko cztery są czynne, pozostałe zaś stanowią dopiero jakby organy zaczątkowe. Gdy energja wyższa spływa, starając się torować sobie drogę w atomach, kategorja spiryl, mająca w późniejszej ewolucji służyć tej energji za kanały, zaczyna być czynna. Przy wolnem i ostrożnem działaniu nie powoduje to złych rezultatów, lecz zbyt wielki ucisk może uszkodzić delikatną budowę spiryl. Te drobne, delikatne rureczki stykają się w stanie bezczynnym ściankami, jak np. cienkie rurki gumowe. Gdy ścianki są raptownie rozpychane, może nastąpić ich pęknięcie. Uczucie ucisku na mózg jest sygnałem ostrzegawczym, jeżeli nie zwrócimy na to uwagi, zjawi się silny ból, który może się skończyć długotrwałem zapaleniem. Skupienie więc powinno być w początkach stosowane z wielką ostrożnością, nie posuwane nigdy aż do zmęczenia mózgu. Kilka minut wystarczy na początek, czas ten może być stopniowo przedłużany.

Lecz nawet najkrótsza koncentracja musi być stosowana regularnie. Jeżeli jeden dzień zostanie opuszczony, atom powróci do poprzedniego stanu i cała praca musi być podjęta od nowa. Równomierne i regularne lecz niedługie ćwiczenia dają najlepsze wyniki, usuwając niebezpieczeństwo.

W niektórych szkołach tak zwanej Hatha Yogi zalecają uczniom, jako pomoc w koncentracji, natężone wpatrywanie się w jeden punkt ciemny, silnie odcinający się na białej ścianie, aż do wejścia w stan transu.

Tego jednak z dwóch powodów czynić nie należy. Po pierwsze: takie ćwiczenie po pewnym czasie źle wpływa na wzrok i oczy tracą swą zdolność przystosowywaniu się. Po drugie zaś: ćwiczenie to wywołuje znieczulenie mózgu. Zaczyna się ono od zmęczenia, odczuwanego w komórkach siatkówki, gdy fale świetlne dosięgają ich, przyczem czarny punkt ginie, ponieważ wskutek zbyt przedłużonego ćwiczenia miejsce w siatkówce, w którem obraz punktu się twoirzył, staje się nieczułe. Zmęczenie to przechodzi ku centrom, później zaś następuje rodzaj paraliżu, pogrążającego osobnika w trans hipnotyczny. I rzeczywiście, na Zachodzie wiadome jest, że nadmierne pobudzanie jakiegoś organu zmysłów wywołuje sen hipnotyczny, to też obracające się zwierciadło, lampa elektryczna itd. są używane do tego celu. Otóż paraliż mózgu nietylko wstrzymuje wszelkie myślenie na planie fizycznym, ale czyni mózg niewrażliwym na pozafizyczne wibracje tak, że Ego nie może na niego oddziaływać. Paraliż mózgu nie wyzwala Ego, odbiera mu jedynie potrzebne narzędzie. Choćby człowiek tygodnie całe spędził w takim transie, nie będzie po przebudzeniu mądrzejszy ani trochę, nie zyska wiedzy, lecz tylko zmarnuje czas. Te metody nie dają potęgi duchowej, powodują natomiast niedomagania fizyczne.

MEDYTACJA

Można powiedzieć, że medytacja została już omówiona, gdyż jest to poprostu trwała postawa skupienia, przyjmowana przez umysł w obliczu przedmiotu religijnego uwielbienia, albo wobec problematu wymagającego oświetlenia, by stał się zrozumiałym, lub innego przedmiotu, który pragniemy przeniknąć i zgłębić, wchłonąć niejako w siebie, nie zaś poznać od zewnątrz. Gdy umysł skupiony jest na jakimś przedmiocie z celem przebicia zewnętrznej zasłony i dotarcia do życia, którego jest wyrazem i gdy życie umysłu jednoczy się z życiem przedmiotu poznawanego, wówczas zachodzi zjawisko zwane medytacją. Skupienie możemy uważać za urabianie narzędzia, medytację za posługiwanie się niem. Umysł stał się skupiony przez koncentrację, możemy go teraz skierować dowolnie i zatrzymać na przedmiocie, który pragniemy poznać.

Każdy, kto decyduje się na życie duchowe, musi poświęcić codziennie trochę czasu na medytację. Jak życie fizyczne zależne jest od pokarmu, tak życie duchowe od medytacji. Ci, którzy nie potrafią znaleść pół godziny czasu dziennie na wyodrębienie się ze zgiełku świata i skupienie, w czasie którego umysł ich otwarty będzie na prądy życia z duchowych światów, nie mogą żyć duchowem życiem. Tylko skupionemu, uciszonemu, zamkniętemu na gwar zewnętrznego świata, umysłowi, może się objawić bóstwo. Bóg się przejawia we wszechświecie w nieskończonej ilości form, lecz sercu ludzkiemu odkrywa On swe życie i Swą naturę, objawiając się temu, co jest częścią Jego. W milczeniu pokój i potęga spływają na duszę i człowiek umiejący medytować należy zawsze do najsilniejszych tego świata. Lord Rosebery mówiąc o Cromvelu nazwał go „mistykiem praktycznym”, oświadczając, że „praktyczny mistyk” jest siłą największą w świecie. Jest to słuszne. Skupiony umysł, zdolność wyodrębniania się z zewnętrznego zgiełku potęguje energję i skuteczność pracy, wzmaga wytrwałość, samoopanowanie i pogodę. Umiejący medytować nie traci czasu, nie rozprasza energji, nie opuszcza sposobności, rządzi on zjawiskami, gdyż w nim działa potęga, której zjawiska są tylko zewnętrznym wyrazem. Uczestniczy on w boskiem życiu, a więc zasilony jest boską potęgą.

powróć do spisu treści

 

 


Patandźali (dewanagari पतञ्जलि, transliteracja Patañjāli, ang. Patanjali) – indyjski filozof z ok. II w. p.n.e., jogin, gramatyk sanskrytu, autor jednego z najważniejszych traktatów na temat jogi, jakim są Jogasutry (Yogasūtra), a także prawdopodobnie Mahābhāṣyi, wielkiego komentarza do gramatyki Paniniego Aṣṭādhyāyī. Hinduska tradycja uważa go za inkarnację Śeszy i przypisuje mu dzieło zapoczątkowania systemu jogi.

]]>
Drogą wiedzy do Boga https://tarot-marsylski.pl/droga-wiedzy-do-boga/ Sun, 28 Aug 2022 19:00:53 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=7336 Czytaj dalej ]]> Życie – energia szuka przejawu w formie, manifestuje się, toruje sobie drogi. Ilość dróg nieskończona, wszystkie prowadzą do najwyższego napięcia siły przejawionej., Życia gwiazdy lub ziemskiego owada to dwie drogi w dwóch niewspółmiernych trwających, a każda z nich stanowi jednocześnie tylko jakąś część drogi, jaką odbywa kosmos.

Mistyk, czy pozytywista, realista czy marzyciel, artysta czy uczony, poza wszelką spekulacją myślową lub abnegacją spekulacji, przyznać musi już przez to tylko, że sam istnieje, czuje, że jest organizmem, spełniającym funkcje – niezaprzeczalność życia.

Drugim faktem którego nikt negować nie może jest walka jako jeden z życia przejawów. Walka na całej linii: od świata mineralnego aż do zwierzęcego, aż do ludzkiego. Walka w ciemności.

Kto zwycięży?
Kto zwyciężyć powinien?
Jakiż jest cel walki?

Zagadnienia i odpowiedzi toną w mroku i jedna jest niezaprzeczalna siła, która może ciemność i mrok przeniknąć – Wiedza.
Wiedza wyklucza błąd.
Wiedza Siła  Możność = Twórczość Bóg i odwrotnie:
Bóg Twórczość = Możność Siła Wiedza.
Wiedza jest zdobywalna.
Tedy i boskość jest zdobywalną.
Człowiek zdobywa wiedzę co dnia, wydziera ją z wnętrza otaczającego świata.
Człowiek wzrasta w siłę możności i twórczości, człowiek tedy jest częściowo, a może się stać w pełni Bogiem.

Dopóki walka trwa w ciemności, wiedza nie jest zdobytą całkowicie. Lub też zdobyta nie jest wiedzą prawdziwą. Człowiek sumienny szuka w swej pracy uczonego fizjologa, botanika czy chemika tylko wiedzy prawdziwej. W poszukiwaniu żadna okazja nie powinna być pominiętą i wszelkie badanie posunięte do ostatnich granic możliwości. Na granicy możliwości zatrzymuje się badacz, operujący w materii fizycznej; psycholog przekracza ją, spekulując w niewiadomym.

Ale granice możliwości rozszerzają się, czego dowodem jest wiele ostatnich wynalazków.

Ludzkość idzie ciągle ku zdobyciu prawdziwej wiedzy.
Teozofja kładzie nacisk na rozszerzalność granic możliwości,
Teozofja idzie dalej niż dozwala na to „mędrca szkiełko i oko“.
Teozofja operuje rozszerzającym się w nieskończoność kręgiem możliwości, którego centr i obwód stanowią jedno.

Jako Światło.

A iż światło jest energją rozpraszającą mrok i udostępniającą wMdzenie, krąg poznawalności „ucznia” rozszerza się w nieskończoność. Uczeń wiedzy prawdziwej staje wobec możliwości nie mających granic, zdobywa poznawalność rozszerzającą we wszechświat ściany wszystkich laboratorjów, i ogniskującą w jednem laboratorjum doświadczenia z wszystkich dziedzin.

Uczeń zdobywa siłę, jako owoc wiedzy. Siła zdobyta, większą jest niż siła nadana, a zdobywanie siły jest pierwszym atrybutem świadomości.
Siła zdobyta staje się przez dyfuzję integralną częścią zdobywającego i podstawą możności czynu na zewnątrz, podstawą projekcji czynu.

Zaś projekcja czynu jest twórczością jako i czyn, niezależnie od długości trwania realizacji.

Wiedzący Możnym i twórczym staje się.

Czyn jest mu podwładny, a czyn samodzielny, samoistny i z siebie początek biorący leży.na tajemniczej granicy przestrzeni i czasu, skąd wyłoniło się pierwsze westchnienie Logosu.

źródło: „Przegląd Teozoficzny” WARSZAWA PAŹDZIERNIK, LISTOPAD 1921 ROKU

]]>
Jak rozwija się wolę i zdobywa się potęgę koncentracyi myśli https://tarot-marsylski.pl/jak-rozwija-sie-wole-i-zdobywa-sie-potege-koncentracyi-mysli/ Thu, 24 Mar 2022 10:15:38 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=6693 Czytaj dalej ]]> Praktyczne zastosowanie sił woli i myśli w życiu codziennem i wpływ ich na człowieka i na świat. Wciąż jeszcze zważa się zbyt mało na potężne wpływy przyzwyczajeń myślowych człowieka, na zdrowie jego ciała i duszy. Faktem jest, że one mogą wpłynąć nietylko na niego samego, lecz także na innych ludzi i na świat cały.

Używa się najrozmaitszych środków, ażeby ciało uchronić od chorób, lecz zwykle pomagają mało i chwilowo. Wielu obawia się bakcyli i mikrobów, przeprowadza desynfekcyę mieszkania, pije może tylko wodę filtrowaną, a nie zważa na szkodników, zagnieżdżających się w ich świecie myślowym. Pielęgnowanie cielesnego i duchowego zdrowia muszą iść ręka w rękę, jeśli człowiek chce rozwijać się doskonale i harmonijnie.
W zdrowem ciele zdrowy duch. Do duchowego człowieka należą miłość i mądrość i dlatego należy mu dostarczać tylko karmy duchowej, cielesnej części natomiast czystego pożywienia cielesnego. Ażeby zachować zdrowie, należy tylko zważać na naturalność potrawy i napoju, na czystość mieszkania i ciała, na prostotę, powściągliwość, pracę, spokój, pow ietrze i światło. Im wyżej człowiek postępuje w rozwoju, tem mniejsze będą jego materyalne potrzeby, oraz wymagania pod względem pożywienia i t. d. W czasach obecnych jest system leczenia chorób przez ducha, system mający nazwy rozmaite. Leczenie wiarą, leczenie duchowe, leczenie przez uczucia i myśli, wiedza chrześcijańska i t.p., wszystko to są metody, mające jedną i tę samą zasadniczą podstawę.

Polegają one na zasadzie, że umysł może ciało myśleniem uzdrowić. Dopóki jednak umysł sam siebie nie uzdrowi, nie może myśleniem uzdrowić ciała, albo uczynić to tylko przemijająco. Cierpienie i choroby odparte  przez to chwilowo, wystąpią po jakimś czasie  jeszcze silniej. Jeśli zaś umysł człowieka, jego myślenie i chcenie są czyste, zdrowe i jasne, wtedy nic mu nie zrobią zwykłe przyczyny i zalążki chorób. Kiedyś nauczą się jeszcze wszyscy ludzie usuwać złe stany, wytworzone przez ich umysł nieczysty.

Można i z panowaniem nad myślami dopuszczać się egoistycznych nadużyć, jeśli nagromadzona energia zwróci się do rzeczy psychicznie nizkich. Skupiania myśli uczono w duchowem życiu wszystkich najwyżej rozwiniętych cywilizowanych narodów starożytności. Ćwiczono się w tem także, lecz przeważnie w zamkniętych kołach, wśród kapłanów lub wtajemniczonych w mysterya. Im bardziej rozwija w osobie człowieka te władze, w tym samym stopniu wzmaga także swoją świadomość ponad miarę zwyczajną. Przed nim otwierają się nowe, dalsze,przedtem przeczuwane zaledwie zapatrywania na życie. Ludy wschodnie rozumieją i wykonują lepiej ćwiczenia yoga. Wiedzą one także, że wielkie niebezpieczeństwo tkwi w rozwoju sił, których nie może się opanować. W naszych krajach zachodnich nie zawsze kierowano się ostrożnością. Zamiast do rozumnego badania, dało wielu porwać się nerwowej i dziecięcej niecierpliwości, zwłaszcza w dziedzinie okultyzmu i spirytyzmu, rozwoju władz duchowych, sztuki oddychania i t. d.

Przy wykonywaniu ćwiczeń yogi nie może moralność być rzeczą uczucia. Zasady moralności i etyki odpowiadają pewnym prawom natury, których musi się słuchać. Nieczyste życzenia, występne myśli i skłonności psują ciało duszy i jego organy. Siły wewnętrzne i soki żywotne zmieniają się przez to niejako w jadowite, żrące rozczyny, przyczem reakcya ich na fizyczne (materyalne) ciało jest bardzo szkodliwa, choćby tego na razie nie spostrzeżono. Niższe formy yogi polegają na przyspieszaniu pewnych prądów życiowych, przyciągających odpowiednie prądy o równej szybkości w naturze.

Jeśli takie siły zbudzi się w ciele uszkodzonem, w takim razie nieuniknionym skutkiem będzie choroba lub obłąkanie, a nawet i śmierć  może nastąpić. Zachodzi wielka różnica między świadomym celu duchowym rozwojem, przyczem dusza, umysł i ciało rozwijają się harmonijnie, a nieświadomym medyumizmem, przyczem w wielu wypadkach niszczy się ciało i dusza. Przez niższe rodzaje yogi można uzyskać wizye astralne i fizyczne zjawiska rozmaitego rodzaju. Trwałą zdobycz jednak można osiągnąć tylko po zupełnem pokonaniu niższej ludzkiej natury. Yogi kaja, który stara się tylko o połączenie ze swoją wyższą, spirytualną naturą, osiąga je, a te „władze cudowne” spadają na niego same w miarę jego rozwoju, chociaż nie będzie pragnął potem wystąpić z tern między ludźmi, chyba że uczyni to w jakimś określonym, pożytecznym celu.

Musimy to mieć ciągle na uwadze, że człowiek jest istotą złożoną z dwu części, o ile posiada naturę wyższą i niższą. Pierwsza jest wieczną, a druga przemijającą. Tylko ci mogą uprawiać yogę jako wiedzę prawdziwą, którzy w sobie samych zdołają odróżnić wieczne od przejściowego. Prawda o reinkarnacyi, czyli ciągłem ucieleśnianiu się duszy, uznaje się przytem jako fundamentalny fakt we wszechświecie. Przy tej sposobności stwierdza się zawsze, że zachodzi wielka różnica między indywidualnością „ja jestem”, które trwa przez wszystkie cykle odrodzeń i pozostaje zawsze tern samem, a osobistością z jej odrębnemi właściwościami i zwyczajami, które tak i tak przedstawiają pana lub panią. Między zwierzęco-ludzką częścią człowieka a jego wyższą naturą zachodzi wielka różnica. Mistyk Angelus Siberius (Jan Scheffler) wyraża to w takich drastycznych słowach: „Człowiek patrzy na Boga, zwierzę na grudę ziemi, z tego czem jest, może każdy się patrzeć“. Wyniki uzyskane przez Hatha yogę nie dają trwałych zdobyczy. Tu należy n. p. jasnowidzenie, jasnosłyszenie, częściowe przedłużenie lub wysłanie ciała astralnego i inne rzeczy, będące przeważnie zdolnościami osobistości. Natomiast rezultaty, zdobyte wyszkoleniem moralnem i surowemi duchowemi ćwiczeniami, stają się trwałą własnością indywidualności. Czysto spirytualny rozwój doprowadza także do rozw oju duchowego jasnowidztwa, które czyni człowieka prawdziwym magiem i daje mu władzę dobrego w świecie, której nigdy niepodobna pokonać. W książce  „Głos ciszy“ napisano przeto: „Miej wytrwałość jak ktoś, co ma wytrwać po wszystkie czasy. Cienie (ciało) żyją i znikają. To, co w tobie żyć będzie wiecznie, co w tobie poznaje, bowiem to jest poznanie, nie należy do znikomego życia, to człowiek, który był, jest i będzie, którego godzina nigdy nie wybije“.

Ci, którzy chcą z rozwagą przyspieszyć rozwój duchowego pierw iastka myśli, mogą tego dokonać w ten sposób, że oczyszczą troskliwie niższy umysł i jego na wyczki w myśleniu. Nie można go przygniatać, należy  tylko siły jego skierować na właściwe tory.

Zwyczaj spokojnego, trwałego, nie zwróconego na zbyt materyalne rzeczy myślenia rozwija ciało myślowe i czyni je lepszem narzędziem nieśmiertelnego w nas ducha. Im dalej postępuje rozwój myśliciela, tem większą władzę zdobywa nad swojemi myślami, uczuciami, życzeniami, popędami, namiętnościami, z których składa się jego osobistość.

Abstrakcyjne, odosobnione myślenie ma wartość dla jego rozwoju, ponieważ wznosi i uszlachetnia umysł niższy. Wielu ludzi podobnych jest do zamroczonych duchowo, których usidliły zmysły, a o śnie i o śmierci myśli nie wielu. Mimo to można pokonać jedno i drugie. Wielu patrzy na sen jak na cud jakiś, a śmierci wszyscy się boją. Wiedza yoga twierdzi, że tajemnice snu można zbadać na jawie i że bramy snu tak samo jak bramy śmierci można przestępow ać tam i napowrót. Mistrze yogi powiadają, że można zbadać i poznać zupełnie jasno życie duszy, jakoteż życie natury w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Do studyowania yogi nie potrzeba wielkiej uczoności.

Każdy człowiek, usiłujący rzetelnie wieść życie moralne, czyste, nieegoistyczne, jest na drodze do tego, a zwolna rozwinie się i rozszerzy duchowa świadomość. Pełna świadomość zbudzi się, jeśli nie w tem, to już w następnem życiu. Kto dla wieczności myśli i pracuje, ten gromadzi skarby, których nie zdoła mu wydrzeć ani śmierć, ani odrodzenie w następnym bycie ziemskim, gdyż są one własnością duchowej, nieśmiertelnej indywidualności czyli duszy. Kto dąży do doskonałości, u tego musi współpracować serce i głowa. Trzeba nauczyć się współczuć ze wszystkiem, odczuwać miłość dla wszystkiego, a względem siebie być z żelazną surowością i nie upiększać własnych błędów. Należy zbadać ukryte motywy własnych uczynków, czuwać nad życiem myśli, nad własneini słowami i czynami. Ale nie należy opłakiwać błędów popełnionych. Siła woli wzmacnia się przezwyciężaniem przeszkód. W ewnętrzny i zew nętrzny organizm wzmagają się na siłach przez pokonywanie mozołów, cierpień i przeszkód. Siła woli, zwyciężająca przeszkody, jest kośćcem, użyczającym oparcia życiu ciała i duszy. Bardzo pożytecznem ćwiczeniem jest silne zwracanie świadomości na jedną myśl lub  wypełnianie jej czemś oznaczonem z państw a myśli, przyczem za wzór może służyć jakiś wysoki ideał.

Ćwiczeń tych nie należy przedsiębrać tylko w jednym dniu tygodnia, tak jak ludzie u rządzający się na niedzielę, a dający sobie folgę w dni powszednie. Nie, codziennie musi się zwracać myśli na coś wyższego. Da się to bardzo dobrze połączyć z codziennem spełnianiem powinności. Należy to uczynić sobie obowiązkiem, żeby nieustannie pracować nad siłą duszy i panowaniem nad sobą, gdyż w ten sposób przy sparza się sobie korzyści także w życiu zewnętrznem.

Te właściwości są istotnie jedynie pewnemi podstawam i szczęścia. Kto pozna, że ma namiętny, niespokojny temperament, nęcący go łatw o do nierozważnych wyrażeń, nierozsądnych pomysłów i słów, ten niech zapobiega troskliwie w ten sposób, że zamilknie przy pierw szym napadzie namiętności i milczy, dopóki się nie uspokoi.

Należy starać się zapanować nad wzrokiem i nad rysam i twarzy, gdyż to są środki do zapanowania nad wewnętrznem i podnietami. Musi się także okiełznać wyobraźnię. Do tego należy także to, żeby nie pozwalać jej na żywe odzwierciedlanie doznanej dawniej krzywdy, szkody, przykrości i t. d., gdyż to podrażnia na nowo uczucia i myśli i roznieca na nowo dawną niechęć, gniew i namiętności. Podobnie jak w jednem mieście mieszkają ludzie szlachetni, dobrzy, obok pospolitych i złych, tak znajdują się w ludzkiej naturze wysokie i nizkie, szlachetne i pospolite. Tego pospólstwa nie można drażnić do ostateczności; nizki i pospolity tłum w życiu myśli wymiera z czasem, jeśli się nań nie zwraca uwagi i odbiera mu się żywność, którą zwykle otrzymuje przez siły woli. Namiętność jest jako siła natury, czy nam szkodzi, czy przydaje się na coś, to zależy od tego i jesteśmy zdolni odebrać jej siłę i użyć jej do rzeczy lepszych.

Jedna jedyna namiętność, której pozwoli się wyróść, może cały rozum wziąć do niewoli i zrobić się panem domu we wnętrzu. Kto jednak umie użyć właściwie namiętności i życzeń, temu oddadzą one te same przysługi, co w iatr żeglarzowi, który nie może wykonać bez niego żadnej podróży. Ale żeglarz musi zaw ładnąć wiatrem, jeśli nie chce narazić się na niebezpieczeństwo zapędzenia się zadaleko lub wpadnięcia na rafy.

Kto patrzy tylko na rzeczy zmysłowe, Temu wnet z tego wyrasta przychylność. Z niej płynie żądza, a z niej znów namiętność. To mąci ducha i wstrząsa pamięcią, A gdzie już rozum wszechwładnie nie rządzi, Tam następuje całkiem pewna zguba. Lecz kto przechodzi poprzez świat zmysłowy Zmysłami, ale bez żądz, nienawiści Poskromion siłą spokojnego ducha, Ten wejdzie zwolna w świat pogody ducha. Przez tę pogodę rozpocznie unikać Złych przeciwności, bo kto ma pogodę, U tego wkrótce zjawia się poznanie. Kto się nie wgłębił, nie osiągnie nigdy Skupienia ducha, ani też rozumu.

Spokoju nie zna, kto jest roztrzepany, Skąd niespokojny miałby zaznać szczęścia? Duch ludzki, który rozpętanym zmysłom Podlega, tego mądrość porwą, jako Wichry na morzu okręt porywają. (Bhagavad Gita).

W tych słowach Bhagavad Gity zawiera się bardzo wiele. Kto nauczy się poznawać samego siebie, potrafi wkrótce innych ludzi, albowiem wszystko jest odbijaniem się promieni.

Schiller powiada:

Jeśli chcesz poznać sam siebie,
Patrz jako drudzy to czynią,
A gdy chcesz drugich rozumieć,
Spojrzyj we własne swe serce!

Człowiek jest małym światem, a on symbolem wielkiego. W nim zawiera się istota wszystkich pierw iastków natury. Wszystko w naturze może się odbić w uczuciach i w myślach człowieka i dostać się do jego świadomości, a kto sam siebie pozna zupełnie, ten pozna także całą naturę w jej wnętrzu. Na  zgodzie człowieka z harmonią wszechświata polega możliwość połączenia się skończoności z nieskończonością.

Przy zdobywaniu siły woli należy baczyć na to, że nie można tem zdobyć wszystkiego naraz. Wszystko chce mieć swój czas rozwoju, bo natura skoków nie robi. Każdy sam sobie tworzy swoje szczęście, a to, że każdy jest twórcą swojego losu, że rozumem lub nierozumem przyrządza go sobie dobrze lub niedobrze, to nie jest przysłowiowym frazesem. Można to jednak i tak rozumieć, żeby człowiek przystosował się do wszystkich warunków tak, jak je otrzymuje z ręki opatrzności i żeby mu z tem było dobrze. Wielu szuka szczęścia poza sobą, zamiast w sobie.

Człowiek życzy sobie wielu rzeczy, a przecież zadowala się niewieloma. Nie korzystność warunków wykuwa silny charakter, lecz wpływy przeciwne. W ogniu przeciwności i biedy twardnieje szlachetny kruszec ludzkiego serca, a nieszlachetny rozpływa się i rozpyla.  Każda dusza ludzka ma swoje błędy i słabości i kroczy przez gęstą mgłę niewiadomości  za gwiazdą przewodnią doświadczenia w górę, ku słońcu przeznaczenia. Wszelka niedoskonałość, wszystkie grzechy i błędy pochodzą z niewiadomości. To też należy zawsze być wyrozumiałym na słabość drugich.

Zważ, że świat razem ze wszystkiemi swemi stworzeniami znajduje się w pewnym oznaczonym stanie rozwoju i że to potrwa miliony lat, zanim ludzkość udoskonali się jako całość. Dobrze jest nie brać zbyt poważnie ludzkich niedoskonałości, należy raczej patrzeć na świat jak na wielki teatr, a na każdego poszczególnego człowieka jak na aktora na scenie życia. Jest to obowiązkiem grać dobrze tę rolę, którą mu Stwórca przeznaczył, prawem natury zaś jest to, że będzie grał rolę coraz lepszą, w miarę jak sumienniej przeprowadzi daną. W tym zmiennym bycie ziemskim otrzymuje każdy tę rolę, która może przynieść korzyść stanowi jego duchowego rozwoju i którą uzyskał przedtem zasługą albo winą. Każdy człowiek odśpiewuje, żeby tak rzec, w każdem życiu pieśń swoją! Co go to ma obchodzić, czy publiczność bije muoklaski, czy syka?

Biedny to zwierz, kto tylko publiczności służy,
Nikt mu nie podziękuje za to, że się nuży.
(Goethe)

Dopóki człowiek trzyma się świata zewnętrznego i jego sądu, nie może się udoskonalić wewnętrznie i jest niedojrzałym jeszcze owocem na drzewie ludzkości. Szczęśliwym jest człowiek, który może grać swoją rolę niezależnie od poklasku wielkiego tłumu, bez wszelkiego ubiegania się i polowania na zewnętrzne sukcesy. Taki człowiek dojdzie pewnie do celu. Pragnienie czującego m ateryalnego bytu, połączenia się, odrodzenia, sprowadzają duszę  w to ziemskie istnienie, a śmierć i zmartwychwstanie  zabierają ją stąd napowrót.

Zadania, mające się rozwiązać w szkole bytu ziemskiego, są dla każdego inne. W końcu prowadzą wszystkie do jednego poznania, do jednej mądrości. Były czasy, kiedy wszechświat, żeby tak rzec, napełniało szczęście, a dusze znajdowały się na świecie materyi jak w raju. Było to szczęście poczynającego się człowieczeństwa, kiedy to życie osobiste nabierało dopiero kształtów. Była to radość, jakiej  w czasach obecnych dosłuchujemy się w naturze tylko w niektóre dni wiosny. Dzisiaj znają ludzie ów stan szczęśliwości tylko z opisów i z książek, które dają wskazówki, jak można zostać szczęśliwym. Nie zna się już tego szczęścia, jako stanu faktycznego, lecz tylko z pragnienia go. Dziś urządzają ludzie osobne uroczystości, zabawy i uciechy, tworzą stowarzyszenia, ażeby pozornie zaspokoić tern pragnienie szczęścia, w przeciwieństwie do poprzednich wspanialszych czasów, gdzie  cały byt był jedną uroczystością, gdzie nie znano środków podniecających i oszałamiających.

Życie ludzkie nie na to, ażeby wyczerpywało się w „walce o byt“, w życiu zarobkowem i interesowem, w leniwym spokoju albo  w namiętnych żądzach i życzeniach, lecz na to, żeby w tej szkole życia uczyło się, kształciło i uszlachetniało. Człowiek ma cel wyższy, niż zwierzę i musi żyć odpowiednio. Wielki Szekspir powiada to w słowach:

Czem że jest człowiek,
Gdy mu czas zyskiem, a dobrem najwyżs.zem
Sen i jedzenie? Bydlę i nic więcej.
Pewnie, że ten, co dał nam siłę myśli,
Wolną popatrzyć naprzód i za siebie,
Nie dał zdolności i tego rozumu,
Że nieużyta, pleśnieje w nas tylko.

Bóg zanurzył dusze w materyi, ażeby przez omyłki dochodziły do prawdy, przez cierpienia do szczęśliwości i przez błędy do cnoty. W jaki sposób można to osiągnąć, do tego  służą nam jako drogowskazy nauki, które dostały się do nas za pośrednictwem w szystkich ludów i czasów.

źródło: “YOGA TAJEMNA WIEDZA INDYI”, przez BAPT. WIEDENMANNA PRZEŁOŻYŁ STANISŁAW WOMELA, LWÓW WYDAWNICTWO „KULTURA I SZTUKA

]]>
Gebirol Salomon ben Jehuda https://tarot-marsylski.pl/gebirol-salomon-ben-jehuda/ Mon, 22 Feb 2021 16:24:57 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=5731 Czytaj dalej ]]> Gebirol Salomon ben Jehuda, zwany Avicebron. Filozof, poeta i kabalista, płodny pisarz i mistyk. Urodzony w Maladze 1021 r„ wychowany w Saragosie, zmarł w Walencji 1070 r„ według legendy, zabity przez zawistnego mu poetę arabskiego. Jego współwyznawcy zwali go Salomonem Sephardi lub Hiszpanem, arabowie Abu Ajub Soliman ben Jaha Ibn Dżebirol, scholastycy zaś dali mu przydomek Avicebron. Ibn Dżebirol był bezwątpienia jednym z największych ówczesnych filozofów i nauczycieli, wiele jego dzieł w językach hebrajskim i arabskim dochowało się do naszych czasów. Za największą jego pracę uchodzi dzieło p. t. „Mequor‘ Hayyim“ (Studnia żywota), jedna z najstarszych rozpraw w kabale spekulatywnej.

]]>
Duchy https://tarot-marsylski.pl/duchy/ Sat, 19 Oct 2019 09:26:16 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=3868 Czytaj dalej ]]> Duchy.
„Czyli mniemasz, abym nie mógł
prosić Ojca mego: a stawił by mi
teraz więcej, niż dwanaście hufców
Aniołów”
(Mat. XXVI, 53)

Zdawałoby się, na pierwszy rzut oka, że mistyk nie powinien zajmować się sprawą duchów; ale gdy się zastanowić, użyteczność tego zajęcia się wyjdzie na jaw, mianowicie, iżby ustalić pojęcia i iżby określić wyraźnie dziedziny odnośne okultyzmu i mistycyzmu. Jak wszystkie istoty wykolejone, czasy nasze szukają rzeczy rzadkich; nie zadawalają się one ani lekcyami surowemi nauki pozytywniej, ani radami bardziej pocieszającemi Kościoła; i, z racyi gorączkowego swego niepokoju, zbłąkają się prawie na każdym kroku. Przeciw tym oto tumanieniom spirytyzmu, magii, magnetyzmu osobowego postaramy się dziś zareagować, pochód nasz prostując na gwieździe polarnej świata niewidzialnego, na Słowne Jezusie.

Świat Niewidzialny jest tysiące razy rozleglejszy cd Świata Widzialnego. Zazwyczaj obejmują w jedno wszystkie istoty, jakie go zaludniają, pod nazwą „duchów”, ale jest to nazwa niewłaściwa; bowiem wyraz ten oznacza gramatycznie istotę nie materyalną; zaś twory niewidzialne są opatrzone w ciało. Miano Ducha przystoi tylko Pocieszycielowi, trzeciej osobie Trójcy. Mieszkańcy Zaświata, przez to samo, że są stworzeni, posiadają organy materyalne. Bogowie mają ciała, dyabli również; aniołowie w poselstwie przywdziewają ciała czasowe, jak my ubieramy się w płaszcz podróżny. By przystosować się do zwyczaju, zwać będę duchem wszelką istotę niepochwytną dla zmysłów, nieznaną świadomości zwykłej, niedostępną przyrządom laboratoryjnym.

W tern pojmowaniu mieszkańcy Marsa czy Słońca są dla nas duchami; są to jednak istoty organiczne, które karmią się, pracują, rozmnażają się, których ciało jest ważkiem na ich własnej planecie; w ten oto sposób są gwiazdy, utworzone z materyi, którą uważano by za wiele cięższą od naszej, gdyby można było mierzyć jej gęstość wzorcem powszechnym przyciągania. Gwiazdy te pozostają jednak niewidzialne.mi dla najlepszych teleskopów.

Tak samo są na ziemi rasy ludzi mało znane, których ciało, choć tęższe od naszego, znacznie większe, zdolne dosięgnąć wieku patryarchalnego, nie może być postrzeżone ani przez nasze oczy. ani przez żaden przyrząd optyczny. W głębokości skał, w piaskach pewnych pustyń, w lodach bieguna, żyją inni ludzie, odmienni od nas, olbrzymy, pigmeje, cyklopi, uskrzydleni, jak aniołowie, lub potworni; są cni rzeczywiści; ale falowania fotogeniczne przechodzą poprzez ich ciała, których molekuły są ugrupowane podług osi odmiennych; tedy oczy nasze nie widzą ich zgoła; również jak i jasnowidze zwykli. Później, własność fluidu świetlnego zmieni się, i badacze odkryją te twory dziwne. Gdy zjawiają się one wypadkowo, bierze je się za duchy.

Prócz tych plemion rodzimych świata Niewidzialnego, prócz zmarłych, obrazów, odbić, są jestestwa duchowe, związane ze wszystkiemi tworami materyalnemi. Każdy kiełek traw y ma swego geniusza, powiada Kabała; mity, podania ludowe obrazują teoryę tę ezoteryczną; Ewangelia daje ją w .postaci najwyższej. „Wszystko się stało przez Słowo, powiada Uczeń umiłowany, a bez Niego nic się nie stało, co się stało“. Wszelki twór zawiera iskrę  Słowa, Życia; otóż, nie masz życia bez samorzutności, nie masz samorzutności bez wolności; nie masz wolności bez indywidualności. Mówiąc absolutnie, wszystko jest pewnem ja, pewną inteligencyą, pewną wolą; wszelkie ciało
jest pokrowcem duszy, narzędziem ducha.

Jak wierzyć podobnym bajkom czarodziejskim. Jeden jest tylko środek, pójść i zobaczyć; praca trudna i subtelna. Ten, kto otrzymał chrzest Ducha, posiada przywilej obcowania stałego z sercem świata, miejscem pobytu ośrodkowem Słowa. Tam, wszelki twór ukazuje się w nagości swej duchowej w kształcie swoim istotnym* Ale ja nie mogę otworzyć waszych oczu wewnętrznych i wrzucić was w potoki tajemnego życia kosmicznego. Mózgi wasze, w większości, nie wytrzymałyby tych olśnień, tych zgiełków, mrowia nieskończonego tych tłumów.

Zauważcie to jednak. Pomiędzy badaczami, którzy się zajmują Światem Niewidzialnym, są teoretycy i są praktycy.

Pierwsi – to poeci, filozofowie, wtajemniczeni intelektualni, głoszą oni subjektywizm, lub też uważają legendy, opowiadania cudowne, teologie, tylko za przenośnie, za symbole, za opisy metaforyczne środowisk dynamicznych.

Dla praktyków, przeciwnie, wszystko jest rzeczywistem i objektywnem, czy działają oni na drodze lewicy, jako czarownicy wiejscy, fakirzy, uprawiacze magii, czy na drodze prawicy, jako mistycy.

Raz jeszcze, krańce się spotykają; niewiedza dzikusa, który rozróżnia ducha w grzmocie, w baobabie albo w kajmanie, łączy się z poznaniem doskonałem przyjaciela Bożego, którego wzrok przenika zasłony, ukrywające za sobą formę prawdziwą tworów.

Kościół wierzy również w istnienie duchów rzeczy; dowodzą tego pewne formuły liturgiczne. Gdy ksiądz wygłasza: „Exorcise te, creatura aquae”, to czyni to dlatego, iż w wodzie jest zasada, która słyszy tę mowę, która postrzega uczucie kapłana; lub w przeciwnym razie liturgia byłaby tylko literaturą. Gdy kler błogosławi żniwo, dom, telegraf, lekarstwo, to czyni to dlatego, że w tych rzeczach jest życie, lub w przeciwnym razie wzywanie to sił boskich byłoby nonsensem, znieważającym Opatrzność.

Niektórzy cudotwórcy postrzegli świat duchów; przedziwny Franciszek z Asyżu mówił: „Mój brat wilk” i „moja siostra skowronka”; a także: „mój brat ogień, moja siostra ubóstwo”. I nie były to w jego myśli obrazy poetyckie; znał on ducha ożywiającego te istoty, bowiem ogień, woda, ryby i jaskółki słuchały jego miłych rozkazów.

Nasza inteligencya pojmuje bardzo źle czarodziejki, mieszkające w fontannach, i kozionogów w pustyniach etyopskich; ci jednakże którzy widzieli twory tego rodzaju, nie wszyscy byli halucynującym i halucynacya zresztą odpowiada zawsze czemuś rzeczywistemu. Cała trudność polega na zmianie naszego punktu widzenia. Majtek widzi aniołów w przypływie morskim ; inżynier widzi w tern krzywą dynamiczną, którą ujął w równania; astrolog odkrywa w tern prądy fluidyczne; wszyscy mają racyę; ten, kto patrzy oczyma samemi Słowa, obejmuje jednocześnie zasadę i wszystkie jej postacie: takim jest Mistyk.

Pomiędzy terni istotami niewidzialnemi, są mikroskopijne, są olbrzymie. Ci, którym było danem być bezpośrednio na posłuchu u Pana, powiadają, że pokłon jaśniejący anioła modlitwy roztacza się z jednego krańca firma –


*) Ob. Rit-nale Romanum.


– mentu do drugiego; ze wszystkich fałd szaty jego tryskają snopy gwiazd i iskier; podczas gdy my się modlimy, na miliardy komórek, które składają się na nasze ciało, zaledwie kilka oświeca się. Wielką jest bo jaźń w sercu ucznia, który widział tego anioła; ale radość jego jest nie wysłowna  i niezapomniana..

Wypływy odyczne, odkryte ponownie przez barona  Reichenbacha, nie są duchami, o których mówimy; otoczki różnokolorowe jajowate, jakie się postrzega na planie magnetycznym i na planie myślowym, nie są również temi duchami. Jestestwo umysłowe, dążność moralna zrzeszania się, szkoły, ruchu, to tylko różne emanacye, pochodzące z życiowości materyalnej i duchowej tego zbiorowiska.

Przeciwnie, gdy Katarzyna Emmerich w swych ekstazach wyrywa złe traw y z winnicy nie materyalnej, zwiastując następnie po obudzeniu, że winnica ta jest Kościołem, a ta oto roślina pasożytnicza to prałat niegodny; i potem gdy, nieco później, prałat, którego nazwała, zostaje złożony z urzędu, to geniusza Kościoła widziała ona rzeczywiście. Gdy matka śni węża, obwijającego się naokoło szyi swego dziecka, i gdy nazajutrz maleństwo budzi się z anginą, to geniusza choroby postrzegła ona. Gdy, pomodliwszy się za strapionego, ujrzycie go we śnie,  jak go odwiedza żołnierz, na przykład, to geniusz wyzwolenia ukazuje się wam.

Niektórzy z pomiędzy służebników wielkiego Pasterza są wprowadzeni w ten sposób w stosunek z pewnymi olbrzymimi pośrednikami, rządzącymi siłami Przyrody. Tak oto dnia pewnego, jeden z mych przyjaciół, który, rzecz oczywista, nie był w korespondencyi telegraficznej z sejsmografami obserwatoryów, rzekł mi wręcz otwarcie: „Tej a tej nocy, o tej a tej godzinie, będzie trzęsienie ziemi od tego do tego miejsca; ale nie da się ono uczuć w wiosce, gdzie mieszka pan X bowiem to dobry żołnierz Chrystusowy; ułożymy się co do tego ze smokiem”.

I, w rzeczy samej, dzienniki doniosły o w strząśnieniach ściśle z oznaczeniem kierunku i przerwy niewytłumaczonej, jakie mi były zapowiedziane; i, co jest ciekawem w tern opowiadaniu, to ta opinia, która każe domyślać się. że każdy wzgórek, każda góra, każda, rzeka, każde jezioro, głębie nawet ziemi są mieszkaniami licznych geniuszów; i że, działając na tego geniusza, zmieniłoby się jezioro czy wzgórze zupełnie tak, jak zmienia się również i mimika osoby, gdy się namiętności zmieniają. Mniemanie to jest bardzo rozpowszechnione w Arabii, w Indyach, u rasy żółtej; lecz bardzo rzadkie jest w Europie. Miałbym wam wiele podobnych historyj do opowiedzenia; ale trzeba się trzymać granic mego programu. By wystudyować bardziej z bliska ducha rzeczy, wybierzemy przykład, który będziecie mogli rozciągnąć na wszystkie rodzaje wypadków analogicznych.

Oto dom. Cały gmach jest ciałem fizycznem pewnego geniusza. Przegrody banalne budowli współczesnych mają również swych geniuszów. Geniusze ci przyoblekają formy zwierzęce, i prawdziwy jasnowidz wchodzi w obcowanie z niemi, wychowuje ich, każe im działać według tego, jak jest użytecznie. W nawiasie, muszę wam tu  powiedzieć, że istota, którą nazywam prawdziwym jasnowidzem, nie jest ani medyum, ani somnambuliczka, uczciwi, nie oszukujący; jest to coś innego. Maniacy psychizmu , skoro, w mniemaniu swem, dostrzegą w kimś znaki niezrównoważenia nerwowego, rzucają się, by osobnika tego rozwijać; ale ponieważ nie wiedzą oni wszystkiego o budowie istotnej człowieka, 0 stosunkach między duchem i ciałem, idą przeto na oślep i rozwoje, jakie otrzymują, są tylko bezładnemi paczeniami. Zarozumiałość tych eksperymentatorów, mniemających, że robią rzecz użyteczną, byłaby śmieszną, gdyby nie była godną litości. Prawdziwy jasnowidz jest naprzód i nade wszystko uczniem Ewangelii; władzę duchową sprawuje on tylko, jako „przypadek”.

Wracam do mego wykładu.

Cóż dzieje się w Zaświecie podczas budowy gmachu? Naprzód, przyszły właściciel otrzymuje wizytę kliszy duchowej tego gmachu; wizyta ta odbywa się w nieświadomem; ani mózg, ani władze intuicyi nie postrzegają naprzód tego. Duch tego człowieka zainteresowuje się tą kliszą, przyjmuje ją, karmi ją, potem nasyca swym wpływem wtedy obraz może odbić się na mózgu i wejść w obrąb świadomości; wola wybiera albo przyjęcie, albo odrzucenie.

Klisze nie mogą się urzeczywistniać same; potrzeba. im współpracownictwa człowieka; ale materya nie może również rozwijać się sama; trzeba jej rusztowań, które dostarczają jej klisze. Klisze te, zanim się staną intuicyami, pragnieniami luźnemi, projektami, planami, pracami i tworami fizycznemi, muszą przedtem skoordynować w miejscu właściwem wszystkie gatunki prądów przyciągających, by związać jedne z drugiemi istoty, od których oczekują swej materyalizacyi.

Klisza urasta lub ginie zależnie od tego, czy ludzie i miejsca, których ona. dotyka, dostarczają jej pożywienia lub go jej odmawiają. Oto, naprzykład, klisza kradzieży przechodzi koło mego ducha; nie myślałem przedtem o złodziejstwie; przychodzi mi ochota do tego z racyi jakiegoś zdarzenia; jeżeli zadość jej czynię, siły fizyczne i myślowe, które mi służą do wykonania kradzieży, zostaną pochłonięte przez kliszę, która oddali się następnie od mego ducha nieco silniejsza, niż gdy była weszła; jeżeli się oprę, po kilku pokusach, klisza pójdzie sobie nieco słabsza.

Zetknięcia te klisz ze światem fizycznym tworzą osnowę naszych istnień. Widzi się tu, jak wielce ważnemi W rzeczywistości mogą być decyzye, które sam sąd rozumowy poczytywałby za mało znaczące. Miejsce, w którem dom winien się zbudować, jest wyznaczone od czasów zrodzenia się kontynentu, którego on część stanowi. Wiele lat przedtem, nim robotnik ziemny pochwyci motykę. prądy fluidyczne łączą się w   tern miejscu. Im dłużej ma gmach trwać, tern dalej sięga to przygotowanie. Właściciel, budowniczy, robotnicy, kamienie, belki, cement, metal. wszystko wreszcie, co przyczynia się do tego przedsięwzięcia do najdrobniejszych szczegółów, jest ustalone zgony w archiwach ziemi, według praw najbardziej bezstronnych.

Bowiem nic nie zdarza się z nikim, czego nie powołałoby się lub nie wybrało z góry. Zapadnięcie się gruntu, zła robota, nieprzezorność, pożar przyszły, procesy możliwe, wszystko to zostało ściągniętem magnetycznie przez kliszę pierwotną i przez słuszne przeznaczenia właścicieli, budujących i lokatorów.

Nie usprawiedliwia to nieuczciwości, na przykład, zawierających umowę; przedsiębiorca nierzetelny został przyprowadzony do mnie i szkodzi mi dlatego tylko, żem zasłużył, by być oszukanym; ale zostaje on odpowiedzialnym za swoje oszustwo. Jeżeli oprze się on swemu skąpstwu, uczyni podwójnie dobrze, dla siebie i dla mnie. Jeżeli uznam słuszność duchową tej kradzieży, wyrzekając się sprawy sądowej, spłacam sam swój dług, polepszam moję przyszłość, przyszłość mego domu, a naw et przyszłość niedelikatnego przedsiębiorcy, ponieważ składam, przez swe wyrzeczenie się, i bezwiednie, zaród wyrzutów sumienia w duchu tego człowieka.

Są miejsca smutnej pamięci, domy, gdzie jakowaś straszna choroba obrała, zda się, siedlisko; często instalujemy się tam, nie wiedząc o tern; i niewiedzy tej pragną bogowie, byśmy nie uniknęli słusznego naszego losu. Przeciwnie, nie należy wystawiać się na niebezpieczeństwo brawując: „Ja się nie boję, jestem rozumniejszy od innych; mam silne zdrowie”. Należy mówić: „Biorę to mieszkanie pomimo niewygód jego, bowiem Chrystus nie miał nigdy nawet takiego ; mogę snadnie narzucić sobie te niewygody, skoro jeden z mych braci nieznanych skorzysta z lokalu wygodniejszego, jaki mu pozostawiam, i ponieważ jestem pewien bożej pomocy”.

Oto jest mowa żołnierza Nieba.

Zwróćcie uwagę na zwrot szczególny zdania ewangelicznego:

„Wchodząc do domu. pozdrówcie go, mówiąc: Pokój temu domowi; a jeżeli dom ten jest godzien tego, pokój wasz na nim zostanie, a jeżeli nie jest godzien tego, niech pokój wasz do was powróci”.

W rzeczy samej, geniusz domu może, jak wszelki twór. pragnąć światła, lub Ciemności; niezgoda towarzyszy Ciemnościom; pokój idzie w parze ze światłem. Geniusz gmachu grupuje dookoła niego innych geniuszów; każda komnata ma geniusza; każda część komnaty, każdy szczegół drzwi albo okna, każdy sprzęt, każdy przedmiot, istnieje tylko przez działanie skupiające ducha. Oto dlaczego Zohar poucza, że demon stoi u drzwi, patrząc na każdego odwiedzającego, i przyczepiając się do niego przy wyjściu, jeżeli, podczas odwiedzin, ów uchybił jakiemu prawidłu Tory. Pobudka analogiczna podyktowała przepis talmudyczny: Nie wylewaj brudnej wody przed drzwi, bowiem to daje dyabłom wolność szkodzenia ci. Nie mam na myśli zgoła, by uczeń Chrystusowy robił coś sobie z tych reguł, które religie wschodnie nagromadziły setkami, ale drobiazgowości te wskazują, jak wielce  starożytni kapłani znali stosunki ciągłe świata niewidzialnego z widzialnym.

Sprzęty zawierają również wszystkie gatunki fluidów i duchów. Drzewo leśne w postawie swej pełnej jest ciałem pewnego geniusza; gdy topór je zwala, każdy jego kawałek, każda deska, każde polano staje się mieszkaniem geniusza innego rzędu, i cieśla, i stolarz, którzy nadają tym deskom kształt użyteczny i użytek praktyczny wywołują nieświadomie nowego geniusza, półleśnego i pół-łudzkiego, który zamieszkiwać będzie to drzewo, przekształcone na stół, krzesło, lub szafę i pokieruje w pewnej mierze ich istnieniem.

Gdy rozciągnąć na wszystko, co nas otacza, analizę, tylko co uczynioną co do domu, nie będzie przesadną liczba trzydziestu trzech milionów bogów, jacy zaludniają panteon brahmański; w liczbie zresztą trzydziestu trzech jest zawarty hieroglif, którego odkryć prawdziwe znaczenie wielu okultystów na próżno się starało.

Każdy człowiek przedstawia się w Świecie Niewidzialnym, jako ośrodek falangi mniej lub więcej licznej. Są służebnicy do ułatwienia mu roboty, i bogowie, dla których korzyści pracuje on; są tam duchy przodków, duchy jego wioski, jego ojczyzny, rasy, religii; przewodnicy towarzyszą mu w wykonywaniu jego zawodu, w zabiegach około jego przedsięwzięć, w poszukiwaniu jego ideału. Podróżnicy wstępują w niego, przyciągnięci jego cnotami, jego wadami, albo wyłącznemi jego myślami; u jego boków stoją wreszcie, dniem i nocą, przedstawiciel światła, anioł stróż, i przedstawiciel Ciemności, zły anioł.

Nadto, bóg, któremu każdy służy, – bóg pieniędzy, bóg nauki, bóg sztuki, – posyła ku swemu wiernemu prawdziwe kohorty duchów pomocniczych i współpracowników.

Niektóre bajki z Tysiąca i jednej nocy wyjaśniają to bardzo dobrze. Zdobywca, Napoleon, gdy chcecie, posłany na ziemię, jako chirurg do chorego, fanatyzuje żołnierzy i przywiązuje Zwycięstwo do swego konia tylko dlatego, że kraje, przez które przejeżdża, są zaludnione  ludźmi i duchami, przybyłemi w prostej linii ze świata wojny* i posłanemu przez boga bitew.

Udział analogiczny jest nadany wielkiemu filozofowi, założycielowi religii, każdemu bohaterowi. Należy tu, wszelako, zaznaczyć różnicę zasadniczą w postawach wre wnętrznych tych posłanników, w postawach, które wkładają do ich dzieła własność światła lub Cienia, – bowiem Ciemności mają również swych posłów. Gdy człowiek wierzy we własną swą siłę i opiera się tylko na samym sobie, uczyni on ze swych pomocników niewidzialnych niewolników, posłusznych ze strachu i zawsze gotowych do buntu. Gdy człowiek ocenia siebie podług słusznej wartości, t. j., jako nicość zupełną, i opiera się tylko na Niebie, uczyni ze swych pomocników służebników ochotnych, przyjaciół zawsze gotowych do poświęcenia się dla jego dzieła. Jakość naszych pragnień tworzy jakość naszego otoczenia.

W typie adepta i w typie mistyka można widzieć bardzo jasne zobrazowanie tych postaw wewnętrznych. Pierwszy, przez prace wtajemniczeń, przez ćwiczenia nerwów, intellektu i woli, przez ekstazy, w które pogrąża się z własnego zarządu, zmusza gromadę duchów fizycznych czy umysłowych, aby mu służyły, i wciela je niejako w siebie. Jeżeli śród was są tacy, którzy próbowali niektórych operacji początkowych alchemii, magii, niektórych ćwiczeń Jogi, żrozumią oni, mniemam, dobrze, iż mówię prawdę.

Przyjaciel Boży, przeciwnie, nie pragnie stać się atletą duchowym, lecz spełnić jedynie doskonale Prawo w małej sferze, gdzie Opatrzność go umieściła; służebnicy, których on posiada, są mu zesłani; a jako że pochodzą oni z Nieba, oddanie się ich jest samorzutne, wolne i całkowite. Hi story a drzewa, pod którem święty Marcin z Tours miał zwyczaj modlić się i które, podpiłowane podstępnie przez zbrodniarza, spadło po stronie przeciwnej do nadcięcia, by nie zgnieść świętego, nie jest legendą; duch te go dębu poznał ducha biskupa pobożnego. Kubek trucizny, rozpryskujący się w dłoniach świętego Benedykta, wskazuje także, na inteligencyę przedmiotów, i na ich wolność małą. Około dwudziestu łat temu Przyjaciel Boży odmówił pewnemu młodzieńcowi żądania nierozumnego; i ów powziął ku niemu wściekłość gwałtowną; czatował wciąż na tego Przyjaciela, by go zabić. Pewnej nocy, ukrył się poza bram ą jego domu; wczesnym rankiem człowiek Boży, zwyczajem swym, podąża, by wyjść; zbójca rzuca się, ale w chwili ciosu, drobne istoty, podobne do kobołdów z gór Harcu, wytrysku ją z chodnika, chwytają go za nogi, i pada on ciężko, podczas gdy jego ofiara oddala się
bez słowa.

Tak oto Niebo osłania tych, którzy mają w Niem ciche i mężne zaufanie.

Jakie wskazówki praktyczne można wyciągnąć z tych obrazów pospiesznych? Mądrością byłoby nie szukać stosunków z istotami niewidzialnemi, pod żadnym pozorem, odrzucać nawet te stosunki, jeżeli duchy jawią się dobrowolnie. Ale myśmy dalecy od mądrości; lub tedy nie byłoby, powiecie, tylu łowców zjawisk psychicznych. Spirytyzm, nawet gdy daje pewności doświadczalne, jest omamieniem; nigdy wywołanie nie pomogło zmarłemu; praktyki spirytystyczne przeczą dobroci Ojca, bowiem popycha nas do nich zawsze brak ufności; otwierają onę  bramę – bramy – wszystkim objawom naruszenia równowagi fizyologicznej i psychicznej ; zradzają one tylko  niezgodę w państwie umarłych; czynią nas ślepymi na Światło prawdziwe.

Magia jest jeszcze zgubniejsza. Może ona sprawować wielkie dziwy, niekiedy nawet wielkie rzeczy, pozornie; ale jest ona zawsze buntem przeciw Prawu, ponieważ rozkazuje, przywłaszcza i łupi, gdy wszelki człowiek, prócz, człowieka wolnego, winien tylko służyć, ulegać i dawać. Magia biała, która zdaje się podejmować tylko dobre sprawy, jest jeszcze niebezpieczniejsza od magii czarnej. Czarownik, w rzeczywistości, nie wiele m ocen; gdy zabije on stado ludzi, albo wysuszy zbiory, są to tylko szkody fizyczne.

Ale Mag, hierofanta ksiąg okultyzmu, istota, która poczytuje siebie za bardzo mądrą, bardzo czystą, Bardzo wysoką, który zwie siebie człowiekiem wolnym, bowiem podbił w niewolę pewną ilość geniuszów, który, nawet, – niektórzy autorowie nie mają dosyć pochwał dla takiej zbrodni, – nie obawia się brać środkami tajemnemi ciał młodzieży silnej, by przedłużać przez wieki własne  swe istnienie, taki człowiek jest znacznie bardziej złoczyńcą, bowiem, pozornem pięknem swego życia, pociąga on innych ku pysze, ku egoizmowi duchowemu, ku nieruchomości, t.j  „ku śmierci istotnej”.

Nie starajcie się nigdy działać na ducha rzeczy; nie gćdzeie się nigdy na to, co Elifas Levi nazywa przeniesieniem różdżki czarnoksięskiej (transmission de la baguette magique). Czyż Ojciec nie mocen dać wam wszystkiego?

I czyż nie daje wam według tego, jak okazujecie siłę i mądrość konieczną do użytkowania Jego darów? Chcecie znać rzeczy tajemne,? Pocznijcie od zachowania w tajemnicy nienaruszonej błędów bliźniego i tego, z czem się wam zwierzył. Chcecie dokonywać cudów?

Pocznijcie od stania się godnymi cudów, które, dwadzieścia razy na dzień, Opatrzność spełnia na korzyść waszą, a których nie raczycie postrzegać. Chcecie, by wydarzenia były wam posłuszne? Dajcie im dowód, wyrzekając się osobistych korzyści z waszych trudów, że nie zdołają was one nigdy przymusić. Być posłusznym Ojcu, czynić dobrze, zwalczać własne swe wady: oto przepis najsłuszniejszy, najzdrowszy, najczynniejszy.

Nie uciekając się do sztuczek wiedzy tajemnej, poza obrzędami nawet liturgicznemi, prosta jakość, dobra lub zła, naszego życia moralnego, wystarcza, by działać z korzyścią lub ze szkodą dla całego środowiska, w którem rozwijamy się. Mieszkanie będzie czyste, jeżeli mieszkaniec jest czysty. Umysły, żądne cudowności, osądzą, być może, teoryę tę, jako nazbyt prostą; jednakże prostota jest znamieniem prawdy, przymiotem mocy, znamieniem światła.

Znajomość Istot Niewidzialnych jest nam wzbronioną, bowiem pociągałaby za sobą władzę bezpośrednią nad materyą za ich pośrednictwem. Uchybilibyśmy tedy jednemu
z celów istnienia: rozwojowi świata materyalnego wysiłkiem materyailnym; rozwój materyi, otrzymany przez dynamizmy duchowe, byłby nadto raptownym, a zatem bezowocnym.

Wszystkie teorye, jakie wam wskazuję, choć mogą zdawać się dziecinnemi lub przesądnemi, przynoszą wam obowiązki nowe; dostarczą wam one, w nagrodę, praw nowych dopiero później. Dają one wyjaśnienie nowe i jednocześnie bardzo stare; niegdyś, dawały one często męstwo ludziom 'zniechęconym; życzę, by i wam, Panowie, oddały jeszcze tę samą przysługę.

Człowiek wywiera tedy na przedmioty, śród których żyje, wpływ rzeczywisty. Krzesło, wstrząsane ze złością, naładowuje się gniewem; sprzęty kuchenne gospodyni skąpej będą szerzyły skąpstwo u dalszych swych właścicieli. Tak samo będzie z czynami człowieka dobrego, z punktu widzenia fluidów, a zwłaszcza z punktu widzenia duchów. Czy widzicie teraz, że jest rzeczą bezużyteczną zaprzątać się tysiącem  przezorności, podanych w Prawach Mojżesza czy Manu? Jeść na talerzu, który był już użyty przez kogo innego, przywdziewać ubrania, już noszone, jeść mięso, t. zw. nieczyste, dotykać trupów, bruka to, być może, jak utrzymują ludzie Wschodu, ciało albo aurę; ale nie plami to ani serca, ani ducha. Hierofanci starożytni oczyszczali od zewnątrz; Jezus oczyszcza od wewnątrz.

Stół całkiem nowy może być mimo to zbrukany lenistwem robotnika, chciwością kupca, złośliwością drzewa, które dostarczyło desek na niego. W każdym razie, obrządek oczyszcza przez się tylko stronę magnetyczną, plan wibracyj. Przeciwnie, niechby przedmiot służył do dokonania zbrodni najczarniejszej, gdy się go użyje następnie do spełnienia aktu prawdziwego miłosierdzia, będzie to, dla jego ducha, oczyszczeniem zupełnem.

Miłosierdzie, jedyny obowiązek indywiduum względem reszty świata, jest niezliczone w swych zastosowaniach. Z miłosierdzia), nie wywierajcie waszego gniewu na żaden przedmiot. Nie drwijcie z żadnej rzeczy: byłoby to dawać mieszkanie duchowi oczerniania. Nie łamcie gałęzi w lesie, nie zabijajcie owadów, nie niszczcie niczego bez naglącego powodu. Mędrcami na swój sposób są ci, którzy, w obszernych spichlerzach siedzib prowincyonalnych, gromadzą wszelką starzyznę bezużyteczną; starzy ci służebnicy odpoczywają razem, jak razem pracowali; nie cierpią z powodu niewdzięczności ludzkiej; świadczą jeszcze przysługi swym panom, ale duchowe zamiast materyalnych. Związują oni z domem, który ich przytula, obrazy przeszłości, łańcuchy tradycyjne, szeregi przodków i potomków.

Nie palcie tych starych świadków; nie rozpraszajcie ich, wyjąwszy gdy macie pomódz jakimś biedakom; dajcie im powrócić spokojniutko do prochu pierwiastkowego. Z miłosierdzia właśnie należy przechowywać podarki zawalające kąty albo śmieszne; daje się tym sposobem gościnę temu, czemu inny nie chciałby dać jej. Z miłosierdzia nie należy niszczyć portretów, ani ogniem, ani nożycami; zachowują .one zawsze trochę życia tego, kogo wyobrażają, nawet gdy on nie żyje. Pochowajcie w ziemi te fotografie wyblakłe; ziemia jest macierzą. Z miłosierdzia, nie gaście dmuchnięciem lampy czy świecy; oszczędźcie śmierci nagłej istotkom, wytwarzającym płomień; gdy oddech wasz rozpowszechnia w was życie, nie skłaniajcie go do szerzenia śmierci na zewnątrz. Z miłosierdzia, nie reparujcie do nieskończoności starej bielizny, i starych ubrań, jeżeli możecie kupić sobie nowe; prawem jest, by wszystko krążyło i wszystko się odnawiało.

Nie szczędźcie żadnego z tych skromnych wysiłków, tych ofiar w cieniu pełnionych. Czas przyjdzie, gdy, w jednem z mieszkań białych Ojca, odnajdziecie tych pokornych geniuszów; ogniska, wszystkich tych skromnych służebników; i przed wzrokiem waszym wzruszonym, od głębi wieków i przestrzeni, powtórzy się na nowo scena domowa, w której mieliście odruch dobroci dla świadków niemych, choć żyjących, waszego drobnego istnienia ziemskiego. Wszystkich modlitw, jakie wygłosicie w ciszy nocnej i samotni zamkniętej waszej komnaty, będą słuchały przedmioty dookoła was, będą się niemi karmiły, i zachowają o nich wspomnienie. Rzeczy mają pamięć; psychometrya. dowodzi tego. Wiedzcie o tern, że wasze książki, wasze drobiazgi, drzewa, w waszym ogrodzie lub na wsi, czują waszą obecność, rozumieją nieco z tego, co się w was dzieje, i oczekują od was światła i kierunku.

Udzielcie im tego światła, nie starając się oświecać ich przez siebie samych: światło wasze jest zbyt maluczkiem. Ale usiłujcie zachować w sercu waszem światło samo Słowa, a będziecie dla wszystkich tych istot przewodnikiem pewnym. Wiecie, ja k czynić należy, by zachować w sobie Jezusa.

Przyłóżmy się do robót codziennych, do obowiązków natychmiastowych, do prac, jakie możemy pojąć; zaś pozostawmy zadania dalekie, oderwane, zbyt trudne tym, którzy czują się na siłach doprowadzić je szczęśliwie do końca.

powrót do wprowadzenia <=

źródło: fragment z książki “SIŁY MISTYCZNE i SPRAWOWANIE ŻYCIOWE”, Paul Sédir,  strony od 103 do 120, przełożył z francuskiego Józef Jankowski, WARSZAWA 1921

]]>