prana – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl tarot oraz darmowe wróżby na łamach zaprzyjaźnionego forum TAJNE, pozdrawiam i zapraszamy do zabawy z Tarotem. Tue, 14 Feb 2023 19:56:49 +0000 pl-PL hourly 1 https://tarot-marsylski.pl/wp-content/uploads/2020/07/tarot-150x150.png prana – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl 32 32 Megnetyzm Ludzki https://tarot-marsylski.pl/megnetyzm-ludzki/ Tue, 14 Feb 2023 17:43:29 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=8204 Czytaj dalej ]]> Magnetyzm ludzki jest to zjawisko zupełnie różne od tego, co sic zowie magnetyzmem osobistym. Magnetyzm osobisty jest to właściwość umysłu i należy do przedmiotu dynamiki myśli. Magnetyzm ludzki przeciwnie, jest przejawem prany i należy do działalności ustroju fizycznego.

Termin „magnetyzm ludzki” bardzo słabo wypowiada pojęcie, jakie się weń wkłada, ale podobnie jak inne terminy, używa się w braku lepszych oraz by uniknąć tworzenia nowych słów, któreby tylko sprowadzały z drogi czytelnika. W języku  sanskryckim posiadamy terminy, wyrażające bardzo dokładnie różne przejawy ducha, duszy, ciała i przyrody. Ale dla Zachodu obca jest terminologja sanskrycka – i zmuszeni jesteśmy poprzestać na tem, co mamy. Gdy filozof ja wschodnia bardziej się upowszechni wśród czytelników europejskich, zniknie niejedna z odczuwanych obecnie trudności.

Przekładamy termin „magnetyzm ludzki“, gdyż ostatni zazwyczaj się miesza z niektóremu objawam i mesmeryzmu. Oba zresztą terminy: „magnetyzm ludzki” i „magnetyzm zwierzęcy” są nie bardzo ścisłe, gdyż właściwość czy uzdolnienie, których one dotyczą – napotyka się zarówno u ludzi, jak i u zwierząt. Różnica polega na tern, że człowiek może rozporządzać swoim magnetyzmem przy pomocy swej woli lub myśli, gdy zwierzęta używają go nieświadomie, bez pomocy intellektu i bez kontroli woli.

Wogóle mówiąc, zarówno zwierzę jak człowiek, nieustannie wydziela ze siebie magnetyzm czyli energję praniczną, ale człowiek wytrenowany odpowiednio, umiejący kierować swoją wolą – może, stosownie do woli powstrzymać i powściągnąć falę magnetyzmu lub wzmocnić jego wypływ i z większą siłą skierowrać go na pożądane miejsce.

Może też w ten sposób korzystać ze swego magnetyzmu, że go łączy z falami myślowemi, aby nadać im większą siłę i energję.

Choć może narazimy się na zarzut, że nie potrzebnie powtarzamy to, co już było powiedziane, staramy się o to-, by czytelnik doskonałe zapamiętał, że energja praniczna czyli magnetyzm ludzki, jest to zjawisko całkowicie różne od „siły umysłowej“ i wogóle od jakichkolwiek przejawów energji. wkładanej w myślenie – chociaż nawet, jak to było wyżej  zaznaczone, energja praniczna może być wysyłana wraz z falami myślowemi. Energja ta jest to poprostu ślepa siła natury, jak elektryczność i inne siły podobne, ale podlegające woli człowieka. I człowiek może z niej korzystać świadomie i nieświadomie; ze zrozumieniem rzeczy lub bez; mądrze lub niedorzecznie. Siła ta nie ujawnia działania rozumnego, prócz tych przypadków, kiedy kieruje nią świadomy rozum człowieka.

„Elektryczność ludzka“ byłby to zapewne termin stosowniejszy, niż „magnetyzm ludzki“, gdyż siła ta podobniejsza jest do elektryczności niż do magnetyzmu.

Zaznaczywszy to, będziemy jednak w dalszym ciągu używali terminu „magnetyzm”; ale prosimy czytelnika, by pamiętał, co mianowicie my rozumiemy przez te wyrazy.

Magnetyzm człowieczy jest to forma energji pranicznej. W pierwszej lekcji powiedzieliśmy już trochę o pranie. Prana jest to energja wszechświatowa, objawiająca się w najrozmaitszych postaciach we wszystkich przedmiotach, ożywionych i nieożywionych. Wszystkie postacie siły czyli energji są  to tylko przejawy prany. Elektryczność jest to forma prany, podobnie jak siła ciążenia i magnetyzm ludzki. Prana – jest to jeden z siedmiu pierwiastków człowieka i w mniejszej lub większej ilości, znajduje się we wszystkich organizmach ludzkich.

Człowiek wyciąga prane z powietrza, którem oddycha; z pożywienia, które zjada; z wody, którą pije. Jeżeli człowiekowi brak prany, wtedy słabnie; mało życia ma w sobie – mówi się o nim w takim razie. Gdy zapas prany w człowieku jest dostateczny, staje się on aktywnym, żwawym, energicznym, „pełnym życia”. W naszej książce „Nauka oddychania“ dajemy wskazówki, jak zgromadzić, zachować w sobie prane, przy pomocy prawidłowego oddychania, a w dziełku Hatha- Yoga, wskazujemy najlepsze sposoby wydobycia prany z jadła i napoju.

Suma prany, zawierająca się jako zapas w organiźmie rozmaitych ludzi – jest bardzo rozmaita. Niektórzy są pizepełnieni praną i promieniują ją ze siebie, jak maszyna elektryczna; wszyscy ludzie, którzy się z nimi stykają odczuwają powiększoną aktywność życiową, rzeźkość i zdrowie. Innym przeciwnie, na tyle brak prany, że znajdując się w towarzystwie innych ludzi, uzupełniają swój brak siły życiowej, wyciągając ją z innych organizmów. I ostatecznie ludzie zdrowi i silni, którzy przybyli jakiś czas w towarzystwie takich ludzi słabych, również się czują słabi i znużeni. Niektórzy ludzie tego rodzaju, którzy sami sobie nie są zdolni wyrobić zapasu  prany, stają się literalnie wampirami (upiorami) i żyją magnetyzmem innych ludzi, choć zazwyczaj sami nie mają o tem  świadomości. Ale są inni, którzy rozumieją, że mogą żyć w ten sposób kosztem siły ludzi, znajdujących się w ich pobliżu i ci świadomie uprawiają ten wampiryzm.

Świadomie korzystać z tej zdolności wydobywania siły z ludzi żywych, jest to jedna z form, czarnej magji – i z konieczności prowadzi to za sobą u jednostek wyzyskujących tę siłę powstrzymanie rozwoju duchowego i inne zgubne wyniki. Ale człowiek nigdy nie może stać się ofiarą takiego, świadomego czy nieświadomego wampiryzmu, jeżeli tylko poznał i zrozumiał szczegóły objawów magnetyzmu zwierzęcego i jego prawa.

Magnetyzm ludzki czyli energja praniczna jest najpotężniejszą siłą leczniczą w naturze; w tej więc lub innej postaci używa się zawsze tej siły w wypadkach tzw. „leczenia psychicznego”.

Korzystać z energji pranicznej – jest to jedna z najstarszych form leczenia naturalnego – i można powiedzieć, że ta metoda stała się u ludzi niemal instynktową. Dziecko,  uderzywszy się o cokolwiek, biegnie do matki, która dotyka urażonego miejsca, całuje to miejsce, ręką gładzi i w kilka chwil cierpienie mija. I gdy my przybliżamy się do kogoś, co bardzo cierpi – nasz ruch najnaturalniejszy jest – położyć mu rękę na czole lub pogładzić jego rękę. To instynktowne użycie swej reki – jest to sposób udzielania magnetyzmu temu, co go potrzebuje. I zazwyczaj sm utek czy ból człowieka staje się lżejszy za dotknięciem ręki przyjacielskiej. Przyciskanie płaczącego dziecka do piersi jest to druga form a instynktowego działania w tymże celu. Magnetyzm: matki wyłania się z niej, pchnięty przez jej myśl kochającą – i dziecko się uspokaja, przestaje płakać i czuje się dobrze. Magnetyzm ludzki może być skierowany z organizmu przy pomocy pragnienia lub myśli lub może być udzielony bardziej bezpośrednio: za pomocą rąk, dotknięcia ciała, pocałunku, oddechu i innemi środkami wr tym rodzaju. Będziemy o tej sprawie mówili szczegółowo na lekcji ósmej, poświęconej „terapeutyce tajem nej“.

Podać proste i przejrzyste objaśnienie, co to jest magnetyzm ludzki, niepodobna, o ile nie wnikniemy głębiej w doktryny okultystyczne, mało dostępne dla początkujących. Aby powiedzieć, co to jest magnetyzm ludzki, musimy powiedzieć, co to jest prana; aby zaś powiedzieć, co to jest prana – musimy dojść do samego rdzenia zagadnienia i odkryć rzeczywistą naturę i pochodzenie energji, t. j. musimy zrobić to, czego nie może zrobić nauka współczesna, ale co mogą wytłumaczyć głębokie nauki okultystyczne tym, co osiągnęli należyty stopień rozumienia drogą powolnej, wytrwałej i stopniowej pracy.

Mogą nam powiedzieć, że oczekujemy zbyt wiele, żądając od czytelników, aby przyjęli jako prawdę – twierdzenie, że istnieje zjawisko takie, jak magnetyzm ludzki lub energja praniczna, której jednak natury rzeczywistej objaśnić nie możemy. Odpowiadając na zarzut tego rodzaju, możemy zaznaczyć, że wiele jest rzeczy, które mogą być dowiedzione tylko za pomocą swych wyników; samo zaś zjawisko nie może być wytłumaczone słowami prostem i i jasnemi. Weźcie np. elektryczność lub magnetyzm; – istnienie ich stwierdzamy na każdym kroku naszego codziennego życia, ale stwierdzamy tylko w wynikach ich działania,”*co się zaś tyczy .ich natury istotnej – to o tem fizyka bardzo mało nam. mówi rzeczy zrozumiałych. Zupełnie to samo mamy z drugim objawem energji pranicznej, z magnetyzmem ludzkiem. Aby dowieść jego istnienia, musimy szukać wyników jego działania, a nie próbować rozwiązania tajemnicy ogólnego źródła wszystkich form energji – prany.

Ale na to znów nam zarzucą, że wyniki działania elektryczności i magnetyzmu są oczywiste i niewątpliwe – i każdy może łatwo widzieć wyniki te; tymczasem wyniki działania energji pranicznej czyli magnetyzmu ludzkiego nigdzie i w niczem zaobserwować się nie dadzą. Zarzut ten wyda się nam w prost śmieszny, gdy zestawimy z nim ten fakt, że każdy ruch ciała od potężnych wysiłków olbrzyma, podnoszącego ciężary do drgania powiek płaczącej dzieciny – jest to czysty wynik działania i przejawu energji pranicznej czyli magnetyzmu ludzkiego.

Fizjologja nazywa przyczynę wzmiankowanych wyżej zjawisk „siłą nerwową” lub podobnemi terminami, ale jest to właśnie to, co my nazywamy magnetyzmem ludzkim – formą energji pranicznej. Gdy chcemy podnieść palec, czynimy wysiłek woli, jeżeli jest to ruch świadomy; jeżeli zaś zasadą jest pragnienie podświadome, to potrzebny wysiłek czyni umysł instynktowy. Co znaczy ten wysiłek? To znaczy, że do mięśni, kierujących poruszeniem palca, wysyła się pewna liczba magnetyzmu ludzkiego. Muskuły się naprężają i palec się podnosi.

To samo dzieje się przy każdem poruszeniu ciała, zarówno wówczas gdy je wykonywa wysiłek świadomy, jak gdy je wykonywa wysiłek podświadomy. Każdy krok, który czynimy, rozwija się przy pomocy tego samego procesu; każde słowo, które wymawiamy; każda łza, którą wylewamy; każde bicie serca – wszystko powstaje za wpływem magnetyzmu ludzkiego, którym kieruje już to świadoma wola, już to nakaz, rozumu instynktowego.

Magnetyzm rozchodzi się po nerwach zupełnie tak samo, jak telegramy rozchodzą się po drutach, idących na wszystkie krańce świata. Nerwy – to druty telegraficzne, po których nieustannie płynie prąd, oddający depesze. Jak zaś do ostatnich czasów uważano za niepodobieństwo posyłać telegramy bez drutu, podobnież nasza fizjologja uważa za niemożliwość wysyłanie prądów nerwowych bez pomocy nerwów.

Tymczasem magnetyzm ludzki czyli siła nerwowa może być rozsyłana i bez pomocy nerwów i nawet rozchodzić się na odległość.

Nauka niedawno odkryła zasady telegrafu bez drutu, okultyści zaś już na wiele stuleci przedtem wiedzieli, że magnetyzm ludzki może się udzielać od osoby do osoby, poprzez atmosferę astralną, bez pośrednictwa systemu przewodników nerwowych. Spodziewamy się, że system magnetyzmu ludzkiego staje się dla czytelników coraz zrozumialszy. Jak już powiedzieliśmy, magnetyzm ludzki przedostaje się do organizmu ludzkiego z powietrza, którem ten oddycha, z wody, którą pije, z jadła, które spożywa. Człowiek, to aparat  w laboratorjum natury ku wydobywaniu magnetyzmu ze wszystkiego, z czem się styka. Wydobyty przez aparat ludzki  – magnetyzm przechowuje się w układzie nerwowym, gdzie znajdują się znaczne jego zapasy, zawarte w całej sieci akumulatorów, z których plexus Solaris (splot słoneczny) – okazuje się centralnym i głównym. Z tych akum ulatorów magnetyzm biorą zmysły i rozum i rozsyłają go tam, gdzie jest potrzebny dla najrozmaitszych celów. Kiedy powiadamy: „zmysły i rozum biorą“, wcale to nie znaczy, że zmysły i rozum działają świadomie.

Przeciwnie, nie więcej jak 5% wszystkich czynności ludzkich stanowi wynik objawów woli świadomej. Pozostałe 95% czynności człowieka i jego ustroju wykonywa rozum instynktowy, zarządzający funkcjami ciała – pracą organów wewnętrznych – procesami trawienia, asymilacji, wydzielania, obiegu krwi i innemi stronam i życia organizmu fizycznego, które wszystkie w całości lub częściowo znajdują się pod zarządem rozumu instynktowego.

Z tego, cośmy powiedzieli nie należy wnioskować, że magnetyzm kiedykolwiek jest nieobecny w jakiejkolwiek części ciała. Przeciwnie, każda część ciała zawsze zawiera w sobie mniejszy lub większy zapas magnetyzmu, przy czem rozmiary zapasu zależą od ogólnej żywotności danej osoby. Żywotność organizmu oraz tej lub innej jego części, właśnie ma za miarę określoną – summę prany czyli magnetyzmu ludzkiego w całym systemie lub jego częściach.

W tym miejscu bardzo użyteczne będzie dla czytelnika, jeżeli sobie przypomni to, co napewno przedtem czytał lub słyszał o układzie nerwowym, o jego budowie, komórkach  nerwowych, o gangljonach, o splotach i t.d. Pomoże mu to ułożyć sobie jasne pojęcie o procesie rozkładu zapasu magnetyzmu w ciele ludzkiem.

System nerwowy człowieka dzieli się na działy, mianowicie: system mózgo-grzbietowy (ceretrospinal) i system sympatyczny.

System mózgo-grzbietowy składa się z tych wszystkich części systemu nerwowego, które są zamknięte w jamie czaszki oraz kanale pacierzowym tj. w mózgu głowy i grzbietu wraz z nerwami wychodzącemi z mózgu pacierzowego. System ten zarządza funkcjam i życia żywotnego: chceniem, czuciem i t. d. System sympatyczny zawiera w sobie wszystkie te części układu nerwowego, które się mieszczą przeważnie w jamie piersiowej i brzusznej, i które znajdują się w związku z organam i wewnętrznemu System ten zarządza procesam i nieświadomemu wzrostem, odżywianiem i t. d., pod kontrolą i obserwacją rozum u instynktowego.

System mózgo-grzbietowy służy zmysłom wzroku, słuchu, smaku, węchu i dotyku; służy też przejawom impulsów ru chowych – i wogóle korzysta z niego „Ja“, aby myśleć tj. służy przejaw om świadomości i intellektu. Jest to narzędzie, przy pomocy którego ,,Ja“ może się kom unikować ze światem zewnętrznym za pośrednictwem organów zmysłów.

Ten system porów nywają z wielkim systemem przewodników telegraficznych, w którym mózg stanowi stację centralną a kolum na mózgo-grzbietowa i nerwy tw orzą stacje pośrednie, kabel i druty.

Mózg jest to wielka masa tkanki nerwowej i składa się z trzech części: wielkiego mózgu czyli półkul, zajmujących przednią, środkową i tylną część czaszki; móżdżku, który zajmuje niższą i tylną część mózgu i rdzenia przedłużonego (medulla oblongata), który jest rozszerzonym początkiem mózgu  grzbietowego i leży pod móżdżkiem.  Wielki mózg jest to narząd intellektu i również pomału rozwijającego  się rozumuduchowego – uważajcie, tylko organ, tj. narzędzie przejawu, nie zaś sam intellekt czyli rozum duchowy.

Móżdżek, to organ rozumu instynktowego. Rdzeń przedłużony jest to część górna mózgu grzbietowego i z niego, tak jak z wielkiego mózgu, rozchodzą się nerwy ku różnym częściom głowy oraz niektórym organom jamy piersiowej i brzusznej – jako też ku organom oddechowym.

Rdzeń grzbietowy zapełnia część wewnętrzną kanału pacierzowego. Jest to długa masa tkanki nerwowej, od której w miejscach połączenia niektórych kręgów rozchodzą się w prawo i w lewo rozgałęzienia, te zaś stanowią nerwy, kom unikujące się ze wszystkiemi częściami ciała. Rdzeń grzbietowy ma podobieństwo do głównego kabla telefonicznego, z którego na obie strony rozchodzą się przewodniki do osobnych telefonów.

System sympatyczny składa się z podwójnego łańcucha gangljonów, czyli węzłów nerwowych, leżących po obu stronach kolumny grzbieto-mózgowej – oraz z gangljonów, znajdujących  się w różnych miejscach głowy, szyi, piersi i jamy brzusznej. Gangljony łączą się pomiędzy sobą zapomocą włókien, a z systemem grzbieto-mózgowym – zapomocą nerwów ruchu i czucia. Od węzłów włóknistych rozgałęzienia idą ku rozmaitym organom ciała, ku naczyniom krwionośnym i t.d. W rozmaitych częściach ciała nerwy spotykają się ze sobą i tworzą tzw. sploty nerwowe. System sympatyczny zarządza nieświadomemi sprawami: obiegu krwi, oddychania i trawienia.

Przy pomocy tego zadziwiającego systemu działa magnetyzm  ludzki czyli energja praniczna (albo też „siła nerwowa”, o ile czytelnicy wolą raczej termin tzw. naukowy). Impulsy, które płyną z umysłu poprzez mózg, biorą magnetyzm z akumulatorów organizmu i skierowują go ku wszystkim częściom ciała albo z jakiejkolwiek jednej części ciała poprzez druty (wires) systemu nerwowego. Bez tego magnetyzmu serce nie będzie uderzało, krew nie będzie się toczyła, płuca nie będą oddychały: żaden organ funkcjonować nie będzie. Słowem cały mechanizm ciała zatrzymać się musi, jeżeli przerwie się dopływ magnetyzmu. Nawet mózg nie może wykonywać swej funkcji, jako narzędzie myśli, jeżeli w nim niema dostatecznego zapasu prany lub jeżeli dopływ świeżej prany przerywa się w czasie jego pracy.

Nauka jogów o jednej części systemu nerwowego mówi więcej, niż nauka europejska. Ta część – to „splot słoneczny”.  Fizjologowie uważają splot słoneczny poprostu za pogmatwaną sieć nerwów sympatycznych – i nie przypisują mu wielkiego znaczenia. Nauka jogów mówi, że jest to jedna z najważniejszych części systemu nerwowego, a mianow icie, że jest to najw iększy akumulator energji pranicznej, skąd rozchodzi się ona do m niejszych akum ulatorów , rozproszonych po całym ustroju – oraz do rozmaitych organów . Splot słoneczny leży z tyłu dolnej części żołądka, po obu stronach rdzenia grzbietowego. Składa się on z białej i szarej materji mózgowej,  podobnie jak mózg głowy i grzbietu. Gra on daleko ważniejszą rolę w życiu człow ieka, niż się to zazwyczaj sądzi. Człowieka można zabić ciosem, który się odbija na splocie słonecznym. Siłacze w alczący dla nagrody znają debrze właściwości splotu słonecznego i często próbują paraliżować swego przeciw nika zapomocą uderzeń, odbijających się w tej sferze, choć należy zauważyć, że takie uderzenia liczą się u nich jako zakazane, gdyż są niebezpieczne dla życia. Splotów nosi nazwę „słonecznego” bardzo słusznie, gdyż z tego miejsca jak ze słońca promieniuje energja i siła do w szystkich części ciała, a nawet wielki mózg w znakomitej części zależy w swej pracy od energji, którą wysyła splot słoneczny.

Podobnie jak krew przenika we w szystkie części organizmu zapomocą arteryji mniejszych naczyń krwionośnych, zakończonych drobniutkiem u naczyniam i w łoskowatem i, tak magnetyzm ludzki albo energja praniczna przenika we wszystkie części organizmu za pomocą zdumiewającego wielce złożonego systemu nerwowego drutów , kabli i akumulatorów .

Czerwona, bogata w tlen krewarterjaina buduje i odświeża komórki i dostarcza materjału potrzebnego dla ciągłej odnowy tkanek, która (odnowa) odbywa się pod zarządem rozumu instynktowego – wiernego sługi człowieka. Ale bez magnetyzmu nie byłoby życia, ponieważ nawet całe działanie złożonego układu krwionośnego zależy od energji pranicznej, kłóra się okazuje siłą poruszającą organizmu.

Zdrowe ciało ludzkie od głowy do nóg jest przepełnione tą zdumiewającą siłą, która zmusza do działania całą maszynę  a która posiada wiadzę i znaczenie nie tylko na płaszczyźnie fizycznej, ale też i astralnej, jak to zaraz zobaczymy.

Należy jednak koniecznie pamiętać, że czynnikiem głównym tej pracy podziału (distribution) jest rozum instynktowy, który podtrzymuje ciągły popyt na magnetyzm, zbiera go w akumulatory, a potem wydobywa z nich i rozsyła w różne części ciała, bacząc, aby w żadnej części ciała nie zabrakło prany. I jeżeli jakakolwiek część ustroju potrzebuje wzmocnionego dopływu magnetyzmu, instynkt bezwarunkowo odpowiada temu żądaniu i posyła jej należytą ilość prany. Ale rozum instynktowy bardzo oszczędnie postępuje z zapasem prany, jaki zawiera się w organiźmie – i pozwala wydatkować  tylko mały odsetek posiadanego zapasu, bacząc, aby ciało nie zwydatkowało całego swego bogactwa i aby nie zbankrutowało.

Jednocześnie przecie rozum instynktowy nie jest  bynajmniej skąpy – i jeżeli organizm jest zdrowy – i jeżeli z zewnątrz ma nieustanny i obfity dopływ prany – to równie szczodrze rozum instynktowy rozdaje swe skarby. I gdy człowiek wypromienia ze siebie magnetyzm: napełnia nim całą atmosferę astralną i fizyczną dokoła siebie – a to odczuwa każdy, który wchodzi z nim w zetknięcie. W lekcji czwartej, opisując aurę człowieka, mówiliśmy o aurze trzeciego pierwiastku czyli pranie, która właśnie jest aura magnetyzmu ludzkiego.

Tę aurę może odczuwać wielu ludzi, a niektórzy, obdarzeni pewnym stopniem jasnowidzenia – mogą ją nawet i widzieć. W niewielkiej odległości od ciała aura magnetyczna podobna jest do obłoku iskry elektrycznej; niekiedy ja porównywują z radjacją rurki, w której są promienie X, jasnowidzący spostizegają iskry, które oddzielają się od koniuszka palców u osób, leczących magnetyzmem lub czyniących pasy mesmeryczne. I również osoby, które uważają siebie za jasnowidzące, widzą je – jako powietrze gorące, które idzie z pieca albo’ ogrzanej ziemi; jest to coś parowatego (vapory something). coś bezbarwnego, ale co drga (wibruje) i pulsuje. Człowiek, zdolny do silnego ześrodkowania, a który wytrenował swoją potęgę myśli – wydziela ze siebie wielką ilość magnetyzmu, wraz ze swojemi falami myślowemi. Wogóle wszelka fala myślowa jest mniej lub więcej przesiąknięta m agnetyzmem, ale słabo ześrodkowane myśli o charakterze ujemnym biorą tak mało magnetyzmu, że m ożna go wcale nie brać w rachubę, o ile porównywam y te myśli z myślami człowieka, który w sobie rozwinął i wytrenował swe zdolności myślowe.

Ważny punkt różnicy między współczesnym badaczem przyrody a okultystą stanowi pytanie: czy możliwe, czy też niemożliwe jest przenoszenie magnetyzmu albo siły nerwowej, jak go zowie nauka. Fizjologowie twierdzą, że chociaż siła nerwowa bezwarunkowo istnieje – i istotnie wykonywa w ciele wszystko to, co okultyści przypisują pranie, to jednak jest ona zam knięta w granicach układu nerwowego i przestąpić tych granic nie może. Dlatego odrzucają wiele zjawisk, których przyczyną okazuje się magnetyzm ludzki, działający nazewnątrz ciała i uważają nauki okultystyczne, jako wytwór ludzi, obdarzonych zbyt bujną wyobraźnią. Okultyści ze swojej strony wiedzą z doświadczenia, że magnetyzm może wychodzić poza granice systemu nerwowego, że nieustannie wychodzi poza nie i bywa wysyłany na znaczną odległość od ciała człowieka, w którem był zgromadzony.

Dowody nauki okultystycznej w tej sprawie może znaleźć każdy, kto jeno zechce szukać praw dy bez jakiegoś z góry powziętego mniemania – i nie zaprzeczy faktom, gdy te staną przed nim.

Zanim pójdziemy dalej, raz jeszcze chcemy przypomnieć naszym czytelnikom, że magnetyzm ludzki jest tylko przejawem  albo formą prany i że prana nie wytwarza się na zawołanie, by zaspokoić potrzeby człowieka. Istnieje ona w naturze w postaci gotowej. I gdy mówimy, że człowiek powiększa sumę magnetyzmu w swym systemie, czyni on to po prostu, przyciągając ku sobie strum ień prany i wydobywa ją z wielkiego zapasu natury drogą oddychania, jedzenia i picia. Pochłaniany tym sposobem czyli wydobywany z powietrza, z jadła i napoju – jak to zobaczymy niżej – może być znacznie powiększony przez świadome pragnienie, by go uzyskać albo przez siłę woli. Ale ilość prany jest w naturze stała i niezmienna; nie podobna jej zwiększyć ani zmniejszyć. Prana jest to energja,  której ilość jest stała.

W lekcji V mówiliśmy naszym uczniom, że gdy myśl bywa wysyłana z mocą – zazwyczaj niesie ona ze sobą znaczną sumę prany czyli magnetyzmu, który ją jeszcze bardziej wzmacnia i niekiedy wywołuje ona działanie bardzo potężne. Owa prana czyli magnetyzm w bardzo realny sposób ożywia myśl i czyni ją niemal istotą żywą. Każda myśl pozytywna, dobra czy zła, mniej lub więcej przesycona jest praną czyli magnetyzmem.

Człowiek silnej woli, wysyłając myśli rzeźkie i żywe o charakterze pozytywnym, nieświadomie (albo świadomie, o ile potrafi) wysyła wraz z niemi zapas prany, czyli magnetyzmu, który zawsze jest proporcjonalny do napięcia energji, z jaką była wysłana myśl. Myśl, wysłana wówczas, gdy człowiek znajduje się pod władzą silnego wzruszenia, również jest zazwyczaj obficie przepełniona praną. Niektórzy ludzie – jak mówcy, kaznodzieje i in. – o czem już wspominaliśmy – znakomicie umieją korzystać z tych właściwości magnetyzmu i nadają swym słowom i myślom nadzwyczajną siłę oddziaływania na innych. Powrócimy do zagadnienia tego w lekcji X, gdzie będziemy mówili o świecie astralnym.

Prana bardzo mocno poddaje się skierowanym ku niej myślom i pragnieniom zarówno wtedy, gdy człowiek chce ku sobie przyciągnąć więcej prany, jak i wówczas, gdy chce ją wysłać ze siebie. Dlatego ilość prany, którą człowiek w siebie wchłania, może być bardzo powiększona. W ielką pomoc okazać tu może nauka jogów, dotycząca oddychania, jadła i napoju.

Ale, wogóle mówiąc, myśl, pragnienie lub oczekiwanie, leżące w duszy człowieka – same przez się powiększą ilość pochłanianej prany. I w ten sam sposób wola czyli pragnienie człowieka, powiększywszy sumę prany, którą jest przesycona wysyłana myśl – znacznie podniesie siłę działania tej myśli na innych lub na samego twórcę myśli. Mówiąc prościej, jeżeli człowiek, oddychając, pijąc lub jedząc układać będzie wizję umysłową (mental) pochłaniania prany, tj. wyobrazi sobie plastycznie, jak jego ustrój pochłania prane, to za pomocą tych myśli doprowadzi on do działania niektóre praw a okultystyczne, na zasadzie których z m aterji, wprowadzonej do ustroju – istotnie wyzwoli się wielka ilość prany – i w wyniku ustrój zyska znaczne wzrmocnienie.

Spróbujcie przeprowadzić takie doświadczenie. Zróbcie kilka głębokich wdechów, w myśli sobie wyobrażając, że pochłaniacie wielką ilość prany – i w wyniku bezwarunkowo poczujecie w sobie znaczny dopływ siły. Próbę taką w arto zrobić, kiedy będziecie się czuli znużeni i sił pozbawieni. Podobnież – wypijcie szklankę wody, w myśli tworząc sobie obraz, że pochłaniacie wielką ilość prany, a osiągniecie wynik takiż, jak za pierwszym razem. Tak samo jedząc, przeżuwajcie żywność powroli, myśląc o tern, że pragniecie wrydobyć z jadła wszystką prane, jaka się w niej mieści – uzyskacie z potraw daleko większe pokrzepienie i wzmocnienie, niż zwykle. Takie  proste środki bardzo ludziom pomagają – i dają im możność czuć w sobie większą Tężyznę i z kolei pomagać innym. Niech czytelnik nie lekcewraży tych doświadczeń, ze względu na pozorną prostotę przedstawionych tu sposobów’ myślowego oddziaływania  na prane – i niechaj to nie zmniejsza ich wartości  w jego oczach. Mamy nadzieję, że uczeń doświadczy na sobie zalecanych mu sposobów myślowych a przekona się wówczas o ich użyteczności i znaczeniu.

Mocą tego samego prawa, myśl, wysyłana z wyrazistym obrazem mentalnym – bywa silnie przesiąknięta praną i osiąga znaczną szybkość i siłę działania w porównaniu z myślą zwykłą; praktyka jeszcze bardziej podnosi siłę myśli, posyłanych w ten sposób. Niechaj jednak czytelnik będzie ostrożny  i nie posyła złych myśli, zwłaszcza o obrazach jaskrawych. Jużeśmy wyżej – w lekcji V – zaznaczyli, jak wielkie jest prawdopodobieństwo, że złe myśli człowieka zwrócą się przeciw niemu samemu.

Magnetyzm ludzki pozwala na robienie ze sobą całego szeregu interesujących doświadczeń. Jeżeli zbierze się kółko osób, interesujących się tern zagadnieniem, to mogą one spróbować zrobić doświadczenie. Niechaj kilku ludzi siądzie kołem, trzymając się wzajem za ręce i niechaj wszyscy sobie wyobrażają, że poprzez koło idzie silny prąd magnetyzmu, przyczem wszyscy powinni sobie wyobrażać, że prąd idzie w jedną strdftę. Najdogodniej jest wyobrazić sobie, że prąd płynie zgodnie z ruchem wskazówki zegara – z lewej strony w prawą. Jeżeli w kole jest dwanaście osób, to niechaj jeden oznacza XII,  drugi I, trzeci II, i t.d. – i niech wszyscy jednocześnie wyobrażają sobie, jak się rozchodzi fala prany. Jeżeli towarzystwo jest sharmonizowane i warunki są przychylne, to uczestnicy rzeczywiście poczują lekkie szumy (tingling) – w sam raz jakby od przechodzącego przez nich prądu elektrycznego. Jeżeli takie tworzenie fali pranicznej uprawiać w sposób umiarkowany: to będzie to działało wzmacniająco na wszystkich uczestników i będzie im dodawało siły. Nie radzimy jednak siedzieć zbyt długo – gdyż to może wywołać prąd na tyle silny, że wystąpią zjawiska nieoczekiwane nadnormalne „psychiczne“ lub medjumiczne, którem i bynajm niej nie powinni zajmować się ci, którzy nie zbadali praw tych zjawisk. Wogóle, nie zalecamy nieświadomego i mimowolnego wywoływania zjawisk tego rodzaju. Zanim weźmiesz się do tego, musisz poznać wiele rzeczy, a kto ma znajomość sprawy należytą, ten nie zechce się stać narzędziem sił niewiadomych.

W książeczce „Nauka oddychania” wspominamy pokrótce o rozmaitych postaciach korzystania z siły pranicznej czyli magnetyzmu ludzkiego; tam też opisujemy ćwiczenia, obliczone na to, aby powiększyć pochłanianie prany przez organizm oraz regulować jej rozdział i promieniowanie.

Rozdział XIV „Nauki oddychania” daje szczegółowe wiadomości w tej sprawie. Paragraf 2-gi tego* rozdziału zawiera opis ćwiczenia, które powadzi do wzmocnionego pochłaniania prany przez organizm, do prawidłowego jej podziału po wszystkich częściach ciała, a to dla wzmocnienia i odżywienia kom órek organów. Ćwiczenie to będzie podwójnie użyteczne ludziom, którzy głębiej poznali teorję działania prany czyli magnetyzmu w organizmie ludzkim. Paragraf 3-ci tegoż rozdziału  uczy, jak łagodzić ból, kierując strumień prany w urażone miejsce. Paragraf 4-ty objaśnia, jakim sposobem regułować i kontrolować przenoszenie prany z miejsca na miejsce. Paragraf 5-ty daje wskazówki co do samolecznictwa, a paragraf 6-ty udzieli krótkich wiadomości o leczeniu innych. Jeżeli dokładnie wykonywać wszystkie wskazówki, przytoczone w ostatnich paragrafach: to można zostać rzeczywistym „lekarzem magnetycznym”. Paragraf 7-my poucza, jak leczyć na odległość.

Następny rozdział XV daje wiadomości, dotyczące przesyłania na odległość myśli, przesiąkniętych praną; dostarcza sposobów tworzenia aury ochronnej, która może człowieka zrobić niedostępnym dla myśli i prany innych ludzi. Ponieważ ludzie świadomie lub nieświadomie często wysyłają swe myśli i prane w złym celu, więc wiadomości o tern, jak się ochronić od możliwego wpływu złych myśli – mogą być nadzwyczaj użyteczne. W tym rozdziale XV wyjaśniono, jak odnowić w sobie samym zapas prany i jak współdziałać takiej odnowie u innych. Poczem mówi się tam, jak naładować (nasycić, charge) wodę praną, oraz przytacza się wiele użytecznych ćwiczeń i wskazań, jak korzystać z siły pranicznej lub magnetyzmu  ludzkiego.

Tym z naszych czytelników, którzy są niezupełnie zdrowi,  szczególnie zalecamy ćwiczenia, mające na widoku powiększenie prany w organizmie a to przez świadome wydobywanie prany z jadła, napoju i powietrza. Uważne wykonanie tych ćwiczeń nie może nie przynieść pożytku – i z konieczności wzmocni organizm, którego stan chorowity najczęściej wynika z braku prany. Nie lekceważcie ciała, gdyż ciało to świątynia żywego ducha. Troszcie się o nie, a wówczas będzie ono prawidłowo działającem narzędziem ducha.

źródło: JOGI RAMA – CZARAKA “FILOZOFJA JOGI i OKULTYZM WSCHODNI”, Lekcja Siódma MAGNETYZM LUDZKI


Celem uzupenienia lekcji  przestudiuj załączoną

pod linkiem mantrę nr 7.


celem uzupełnienia:

]]>
Trzy Pierwiastki Zasadnicze https://tarot-marsylski.pl/trzy-pierwiastki-zasadnicze/ Mon, 13 Feb 2023 10:09:57 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=8160 Czytaj dalej ]]> Z uczuciem wcale niezwykłem zwracamy się do naszych czytelników Yogi. Widzimy tak, jak oni, być może sami nie widzą, że dla wielu z nich nasze myśli będą niby ziarna, rzucone w żyzną ziemię. W odpowiednim czasie z tych myśli wyłonią się kiełki, które stopniowo przebijać będą sobie drogę ku słonecznemu światłu świadomości i wydadzą liście, kwiaty i owoce.

Wiele z prawd, wyłożonych tutaj, nie odrazu znajdzie u was uznanie, ale z biegiem czasu przekonacie się o słuszności przedłożonych wam twierdzeń, a wówczas i dla was przybiorą one charakter prawdy.

Bedę z wami mówił tak, jakbyśmy stali przed sobą żywi. Przekonany jestem, iż sympatyczna nić między nami będzie wkrótce tak mocna i rzeczywista, że w miarę tego* jak będziecie czytali moje słowa, odczuwać będziecie naszą obecność tak żywo, jakbym naocznie był przed wami. Duchem będę z wami razem a zgodnie z naszą nauką, uczeń znajdujący sie w sympatji harmonijnej z nauczycielem – istotnie wchodzi w łączrność psychiczną ze swym mistrzem – i w ten sposób stara się pochwycić samego „ducha“ tych nauk, które mu się wykłada i z myśli swego nauczyciela stara się wyciągnąć korzyść w takim stopniu, jaki jest niedostępny temu, który czyta jedynie zimne litery drukowanego tekstu. Zjednoczeni w całość harmonijną, będziemy pracowali razem dla wspólnego celu udoskonalenia, rozszerzenia, rozwoju i rozkwitu ducha.

Rędziemy naśladowali system wykładów, uprawiany raczej na Wschodzie, niż na Zachodzie. Na Wschodzie nauczyciel nie zatrzymuje się w swym wykładzie, by przytaczać „dowody” każdego ze swoich twierdzeń. Nie wypisuje dowodów swoich prawd duchowych na czarnej tablicy szkolnej; nie daje argumentów i nie wywołuje dyskusji ze strony uczniów. Przeciwnie, jego wykład jest dogmatyczny; prawdy swe wypowiada on tak, jak je słyszał – i nie zastanawia się nad tem, czy wszyscy się z nim zgadzają. Nie troszczy się o to, czy wszyscy przyjęli jego twierdzenia, jako praw dę; przekonany jest bowiem, że ci, którzy są gotowi do przejęcia praw dy przezeń wykładanej, niby w jasnowidzeniu uznają jej oczywistość. Co się tyczy innych, nie przygotowanych – to żadne dowody im nie pomogą.

Gdy dusza ludzka gotowa jest do prawdy duchowej – i gdy ta prawda lub jej część wypowiedzianą zostaje w jego obecności lub przedstawiona jego uwadze na piśmie – on drogą odgadnienia intuicyjnego poznaje tę prawdę i przyswaja ją sobie.

Nauczyciele wschodni wiedzą, że ich nauczanie to tylko siejba i że z każdej myśli, uchwyconej przez ucznia, po pewnym przeciągu czasu na polu jego świadomości sto nowych myśli wybuja.

Nie chcemy przez to powiedzieć, że nauczyciele wschodni pragną, aby ich uczniowie na ślepo przyjmowali wykładane przez nich prawdy. Przeciwnie, uczą oni swych uczniów, aby  przyjmowali za prawdę tylko to, czego oni mogą dowieść sami sobie, gdyż nie może człowiekowi okazać się prawdą nic, czego  on nie zdoła dowieść na zasadzie własnego doświadczenia. Ale uczniowi powiada się, że zanim będzie mógł dowieść sobie wiele z tego, czego mu się udziela, musi przedtem podnieść się w mocy i rozwoju. Nauczyciel jeno prosi ucznia, aby czuł do niego zaufanie, jako do tego, co drogę wskazuje – i mówi do ucznia: „oto jest droga, idź nią – a na niej znajdziesz wszystko to, o czem ci mówiłem; weź, zważ, wymierz, zbadaj doświadczeniem i poznaj dla siebie samego. Kiedy  przejdziesz część tej drogi, poznasz tyleż, ile poznałem ja albo inna dusza, doszedłszy do tego samego miejsca drogi; lecz aby dojść do tego miejsca, musisz przyjąć twierdzenia, wypowiedziane przez tych, co już drogę tę przebyli przed tobą, albo porzuć  całą tę sprawę. Nie przyjmuj nic ostatecznie, dopóki sam sobie tego nie dowiedziesz; ale, jeśli masz rozsądek, skorzystasz z rady i doświadczenia ludzi, którzy przed tobą zrobili tę drogę. Każdy człowiek powinien uczyć się drogą doświadczenia osobistego, ale, mimo to, niektórzy mogą służyć za kierowników innym. Na każdem miejscu przejścia po tej drodze zobaczycie, źe ci, którym się przedtem udało przejść tą drogą, pozostawili znaki i drogowskazy dla przychodzących później. Nie żądam ślepej wiary, tylko zaufania aż do chwili, gdy staniesz się zdolny sam sobie dowieść tych prawd, które przelałem w ciebie, tak jak we mnie przelali je poprzednicy moi“.

Prosimy czytelników o cierpliwość. Niejedno, co z początku wyda się im ciemne, w miarę postępu naprzód znakomicie się rozjaśni.

USTRÓJ CZŁOWIEKA

Człowiek jest istotą bardziej złożoną, niż się zwykle sądzi. Ma on nietylko ciało i duszę, ale jest jeszcze i duch, który posiada duszę; ta zaś objawia się w kilku postaciach „przewodników'” (vehicles). Przewodniki te bywają różnej gęstości, ciało zaś (fizyczne) jest to najniższa forma przejawu człowieka.

Różne przewodniki ujawniają się na rozmaitych „płaszczyznach” czyli „planach”, jak na „planie fizycznym”, „planie astralnym” i t. d. Wszystko to będzie niżej wytłumaczone. Rzeczywiste „Ja” (self) jest duchem czystym – iskrą ognia bożego. Duch ten jest zamknięty niby w kilku powłokach, które mu utrudniają całkowite i swobodne wypowiedzenie się. W miarę tego, jak człowiek urasta wr swym rozwoju – świadomość jego przechodzi z niższych płaszczyzn na wyższe i coraz bardziej zeznaje on swą wysoką naturę. Duch zawiera w sobie możliwości – i w miarę tego, jak się człowiek rozwija, budzą się w nim nowe siły, występują nowe cechy.

Filozofja jogów uczy, że człowiek składa się z siedmiu pierwiastków. Najwłaściwiej jest uważać człowieka w ten sposób, że jego prawdziwa „Jaźń” – to duch – a niższe pierwiastki – to jedynie przejawy ducha w sferach niższych. Człowiek może się objawiać na siedmiu płaszczyznach, choć dla większości ludzi naszego czasu wyższe płaszczyzny są niedostępne. Bądź jak bądź każdy człowiek, choćby najmniej rozwinięty, posiada w sobie potencjonalnie wszystkie siedem pierwiastków. Pierwszych pięć planów przeszło wielu, do szóstej płaszczyzny dosięgło niewielu, do siódmej praktycznie nie dotarł nikt z należących do rasy ludzkiej.

SIEDEM PIERWIASTKÓW CZŁOWIEKA

Siedem pierwiastków człowieka, jak określa je filozof]a jogów w terminologji europejskiej – (zamiast słów sanskryckich) – są następujące:

7. Duch (Spirit).
6. Rozum duchowy (Spiritual Mind).
5. Intellekt.
4. Rozum instynktowy (Instinctive Mind).
3. Prana czyli Siła Życiowa.
2. Ciało astralne.
1. Ciało fizyczne.

Nazwy pierwiastków składowych istoty ludzkiej są rozmaite w różnych szkołach nowej psychologji, które powstały ze wspólnego źródła – psychologji Hindów.

1. CIAŁO FIZYCZNE

W rozdziałach następnych opiszemy zwięźle każdy z tych siedmiu pierwiastków, aby czytelnik mógł nas zrozumieć w dalszym wykładzie. Ze wszystkich siedmiu pierwiastków” człowieka najwidoczniejsze jest oczywiście ciało fizyczne. Stoi ono na najniższym szczeblu i występuje jako część najgrubsza istoty człowieczej. Nie znaczy to jednak, aby stronę fizyczną w człowieku lekceważyć albo nią gardzić. Przeciwnie – jest to pierwiastek nieodzowny  do rozrostu człowieka w obecnem stadjum jego rozwoju.

Ciało nasze – to świątynia żywego Ducha i gorliwie należy je ochraniać i rozwijać w tym celu, aby zeń uczynić narzędzie doskonalsze. Dość spojrzeć dokoła siebie, aby się przekonać, że ciała fizyczne ludzi co do stopni rozwoju zależą bardzo od troskliwości i stosunku do nich – ich właścicieli. Obowiązkiem każdego rozwiniętego człowieka jest doprowadzenie swego ciała do najwyższego stopnia doskonałości, aby mogło ono służyć mu z najwyższym pożytkiem. Należy utrzymywać swe ciało w dobrem zdrowiu i dobrym stanie – i nauczyć je posłuchu dla nakazów rozumu. W żadnym jednak razie ciało nie powinno, jak to nieraz bywa, rządzić rozumem. Troska o ciało pod rozum ną kontrolą myśli – jest to ważna gałąź filozofji jogów, znana pod nazwą „Hatha-Joga” *).

Filozofja jogów uczy, że ciało fizyczne składa się z komórek, z których każda zawiera w sobie „maleńkie życie”, kontrolujące działania komórki. Każde takie minjaturowe „życie” jest cząstką żywiołu rozumnego (intelligent) o pewnem napięciu, a który nadaje kom órkom sprawność w ich pracy. Owe cząstki myśli rozumnej, oczywiście podlegają kontroli centralnego rozumu człowieka i posłusznie wykonywają rozkazy, które mu rozsyłają wyższe ośrodki. Rozum komórek wykazuje doskonałe dostosowanie się do swej specjalnej pracy.

Działalność komórek, która polega na tern, że wyciągają one ze krwi materje, konieczne dla wyżywienia i usuwają to, co niepotrzebne, stanowi jeden z przejawów rozumu powszechnego. Procesy trawienia, asymilacji i t. d. wykazują inteligencję zarówno każdej komórki odosobnionej, jak i ich grup zbiorowych.

Ozdrowienie ran, poruszenia komórek w ciele w tę stronę, w której one są najpotrzebniejsze – i setka innych przykładów, znanych z fizjologji elem entarnej – wszystko to dla ucznia jogów należy do przejawów „życia” wewnętrzno-atomowego. Każdy atom dla jogów jest istotą żywą, która prowadzi niezależne życie swoje. Atomy te, dążąc do jakiegoś jednego celu, gromadzą się w grupy i grupy te wykazują pewien rozum gromadzki póty, póki istnieją. Grupy te z kolei łączą się w grupy większe, tworząc ciała o organizacji bardziej złożonej, a które służą dla wyrazu wyższych form świadomości. Skoro dla ciała fizycznego nadchodzi śmierć, komórki oddzielają się od siebie, ich wspólne działanie się przerywa:

*) Wykład „Hatha Jogi“, ułożony również przez Rama-Czarakę, wyszedł z druku w przekładzie Antoniego Langego nakładem Trzaski, Everta i Michalskiego w r. 1922.

następuje to, co nazywamy rozkładem. Siła jednocząca wszystkie kom órki te, wyzwala się i tworzy nowe kombinacje. Jedne  z komórek, rozłożywszy się z kolei na swe części składowe, wciskają się w pobliżu w ciała roślinne – i mogą znów się przedostać w ciało zwierzęcia; inne pozostają w głębi ziemi, ale życie atomu – to ciągła i nieustająca przem iana. Jak powiedział jeden głęboki pisarz: „Śmierć jest to jedna z postaci życia – i rozkład naszej formy m aterjalnej – jest to tylko początek budowy drugiej formy m aterjalnej“.

Nie będziemy szerzej traktowali zagadnienia ciała fizycznego, gdyż jest to przedm iot nauki specjalnej – a przytem czytelnicy niewątpliwie oczekują niecierpliwie, bym przedstawił im sprawy, które są mniej im znane. Powtórzymy tu jednak uczniom, że pierwszy krok na drodze udoskonalenia w duchu jogów, polega na umiejętności  panowania nad ciałem fizycznem, w trosce o nie i uwadze na jego potrzeby. Nim dojdziemy do końca kursu naszego – niejedno jeszcze będziemy musieli powiedzieć w tym przedmiocie.

2. CIAŁO ASTRALNE

Drugi pierwiastek człowieka „ciało astralne” nie tak dobrze  jest nam znane, jak ciało fizyczne, choć bardzo ściśle jest z niem połączone – i ciało fizyczne stanowi jakby kopję i odbicie ciała astralnego. Ciało astralne było znane ludziom po  wsze czasy i stanowiło źródło wielu przesądów, a to skutkiem niedostatecznych wiadomości o jego naturze. Nazywało się „ciałem eterycznem ”, „ciałem fluidycznem”, „sobowtórem” i t. d. Składa się ono z materji nieskończenie subtelniejszej niż ta, z której się składa nasze ciało fizyczne, ale bądź co bądź  jest to materja. Różnicy stanów materji pojąć nie trudno. Dla porów nania weźmy wodę. W oda przy tem peraturze niżej zera ma kształt lodu, ciała twardego, szorstkiego. Przy temperturze wyżej zera – jest ona cieczą „wodą”; przy dalszem podwyższaniu tem peratury woda ulatnia się w postaci „pary“, choć rzeczywista para jest niewidoczna oku ludzkiemu – i staje się  widoczną dopiero wówczas, gdy zmiesza się z powietrzem, przyczem tem peratura je] się obniża. Ciało astralne – to oryginał,  podług którego buduje się ciało fizyczne – i przy pewnych warunkach może się od niego odłączyć. Zamierzone umyślnie rozłączenie tych obu ciał przedstawia zazwyczaj znaczną trudność, ale u tych ludzi, którzy zdołali zapanować nad swoją psychiką, ciało astralne może jakby odłączać się od ciała fizycznego i od świadomości, może działać i otrzymywać wrażenia bez pośrednictwa ciała fizycznego i jego narządów.

Dalej ciało astralne może też bezpośrednio oddziaływać na wzrok duchowy jasnowidzących i wówczas im się zdaje, jakoby widzieli i słyszeli ciało fizyczne.

Po śmierci człowieka jego ciało astralne w dalszym ciągu  istnieje i przy pewnych warunkach staje się „widzialne“ żywym. W tych w ypadkach „dusza“, tj. grupa wyższych pierwiastków człowieka, przebywa w ciele astralnem. Ale potem dusza uchodzi z ciała astralnego. Powłoka astralna, pozostawiona przez odeszła duszę, niczem innem wtedy nie jest, jak bezdusznym  trupem , choć z materji subtelniejszej, niż ciało fizyczne.

Niema W niej życia, ani rozumu. Jest to powłoka i nic więcej. Takie ciało astralne może niekiedy być wywołane mocą gorącego pragnienia blizkich i wtedy ukazuje się wobec krewnych i znajomych, połączonych ścisłą sympatją ze zmarłym.

O zdarzeniach takich niewątpliwie słyszał prawie każdy z uczniów. Więcej powiemy o ciele astralnem i powłoce astralnej w dalszych lekcjach tego kursu. Niżej będziemy o tem mieli sposobność mówić, rozważając płaszczyznę astralną. Ciało astralne jest niewidzialne zwykłemu oku, ale z łatwością je dostrzega człowiek, obdarzony jasnowidzeniem pewnego stopnia. Przy pewnych w arunkach ciało astralne osoby żywej może być widzialne przez przyjaciół i innych, o ile nastrój osoby i jej przyjaciół jest analogiczny. Wyrobiony i rozwinięty okultysta mocen jest świadomie wydzielić swoje ciało astralne i uczynić je podług swej woli widzialnem; ale taka siła jest rzadka i zdobyć ją można wyłącznie długiem ćwiczeniem. Jasnowidzący „widzą”, jak ciało astralne człowieka odłącza się od ciała fizycznego, kiedy się przybliża godzina śmierci.

Zdaje się im wtedy, że ono się nad ciałem fizycznem unosi, jako jego sobowtór, połączony z niem cienką nicią. Kiedy nić pęka- człowiek umiera i dusza odlatuje, uprowadzając ciało astralne, które z czasem również ulegnie rozpadnięciu, jak to przedtem się stało z ciałem fizycznem.

Osoby o subtelnej naturze psychicznej widzą czasami rozkładające się fragmenta dokoła cmentarzy we mgle światła fjoletowego.

Zwracamy uwagę na rozmaite przewodniki duszy ludzkiej – na jej siedem pierwiastków – i przechodzimy do najbliższego. Chcielibyśmy jeszcze powiedzieć o interesującem zjawisku, gdy jaźń (ego) *) przechodzi z ciała fizycznego w ciało astralne, a to w czasie snu. Chcielibyśmy wam powiedzieć, jak to człowiek może w czasie snu rozkazać swemu ciału astralnemu, aby się o czemkolwiek dowiedziało lub aby wykonało jakie inne zadanie wówczas, gdy jego ciało fizyczne jest we śnie pogrążone. Ale wszystko to należy do drugiej części naszego przedmiotu. Musimy przedewszystkiem utrwalić w naszym umyśle siedem pierwiastków, abyście mogli doskonale rozumieć terminy, gdy będziemy się niemi posługiwali.

3. PRANA CZYLI SIŁA ŻYCIOWA
Mówiliśmy nieco o Pranie w książce pt. Nauka oddychania, **) którą niejeden z was czytał. Mówiliśmy tam, że Prana jest to energja powszechna, ale my tu rozważać będziemy ten przejaw Prany, który zowiemy „Siłą życiową4*. Owa siła życiowa znajduje się we wszystkich formach życia – od ameby do człowieka – od najprostszej formy życia roślinnego do najwyższej formy życia zwierzęcego. Prana przenika wszędzie. Znajduje się we wszystkiem, co żyje – jak zaś uczy filozofja okultystyczna, życie jest we wszystkich rzeczach – w każdym atomie – a pozorna nieżywotność niektórych rzeczy jest tylko słabszym stopniem przejawu życia – słowem, Prana jest wszę-

*) Autor czasami wykłada Jaźń słowem.: self, czasami: ego.
**) Hatha-Joga czyli nauka jogów o zdrowiu fizycznem i o sztuce oddychania. – Przekład A. Langego.

dzie i we wszystkiem. Prana nie jest jaźnią (Ego), jest tylko formą energji, którą Jaźń zużytkowuje w swych przejawach materjalnych. Gdy „Jaźń“ odpływa od ciała fizycznego w chwili naszej śmierci, Prana, nie będąc juz pod kontrolą Jaźni, odpowiada jedynie nakazom pojedynczych atomów lub ich gromad, które przedtem tworzyły ciało fizyczne, a ponieważ ciało fizyczne rozpada się na swoje części składowe, każdy więc atom zatrzymuje w sobie tyle tylko Prany, ile mu potrzeba,  by być zdolnym do wejścia w nowe kombinacje. Niezużytkowana zaś P rana powraca do swego źródła wszechświatowego, skąd wypłynęła. Prana znajduje się we wszystkich formach materji, ale sama nie jest materją, jest energją, lub siłą, która ożywia materję. W przedmiocie tym mówiliśmy w naszej książce poprzedniej – i nie będziemy się tutaj powtarzać.

Zaznaczymy tylko, że Prana jest to siła, czynna w leczeniu magnetycznem, psychicznem, w nieobecności (tj. na odległość) i t. d. To, co powszechnie zowie się magnetyzmem ludzkim – w istocie jest to Prana. W „Nauce oddychania” daliśmy wskazówki, jak gromadzić Prane w naszym systemie organicznym, by ją rozlać po całym organizmie, by należycie nią zaopatrzyć każdą część ciała, każdy organ, pobudzając żywotność  każdej komórki. Można Praną operować tak, aby czy to samego siebie czy innych wyzwolić od cierpień, kierując ku częściom zbolałym większą ilość Prany, wydobytą z powietrza.

Prana może drogą rzutu oddziaływać na inne osoby z oddalenia. Myśl rzutującego posyła i barw i Praną, zgromadzoną w tym celu – i przenika nią psychiczny ustrój pacjenta. Jak fale Marconiego, P rana jest niewidzialna oku (wyjąwszy niektórych osób, które już osiągnęły wysoki stopień jasnowidzenia); przedziera się przez wszystkie przeszkody i szuka osoby, która wskazana jest do jej przyjęcia. To przenoszenie się Prany stosownie do nakazów woli jest zasadniczym pierwiastkiem przesyłania myśli na odległość, telepatji i t.d. Można człowieka osnuć atm osferą (aurą) Prany, która się ubarwi napięciem jakiejś myśli silnej i ochronnej i nada mu zdolność do oporu przeciw złowrogim falom myśli innych ludzi – i budzi w nim możność wytrwania w atmosferze myśli nieprzyjaznych i dysharmonijnych. Radzimy naszym uczniom, aby raz jeszcze przeczytali „Naukę oddychania”, która uczy, jak korzystać z Prany. Zamierzamy przystąpić do bliższych szczegółów tego przedmiotu – gdy w wykładach naszych odpowiednia chwila nadejdzie, ale „Nauka oddychania” daje dobrą podstawę ku zrozumieniu natury Prany i metodę jej używania – i uczniowie dobrze uczynią, odświeżywszy sobie te zasady w pamięci.

Nie chcemy was nudzić szczegółowym opisem każdego z tych siedmiu pierwiastków, spostrzegamy zaś, że niecierpliwie oczekujecie bardziej interesujących zagadnień naszego przedmiotu. – Jest to jednak konieczność bezwzględna, byście wyrobili sobie jasne pojęcie o tych siedmiu zasadach – w takim mianowicie porządku, w jakim one idą po sobie. Opuszczamy teraz Prane i przechodzimy do najbliższego pierwiastku; ale wy nie opuszczajcie jej, dopóki nie wyrobicie sobie należytego jasnego pojęcia o Pranie, o jej cechach i sposobach korzystania z tej siły. Czytajcie „Naukę oddychania”, póki nie zrozumiecie Prany dokładnie.

PIERWIASTKI UMYSŁOWE
Czytelnik zachodni, który studjował pisma nowych psychologów europejskich – rozpozna w Rozumie instynktowym – niektóre cechy tego, co ci pisarze nazywają rozumem „subjektywnym” lub „podświadomym”. Pisarze ci odkryli w człowieku zarówno te cechy, jako też i niektóre wyższe fazy duchowości (płynące z Rozumu duchowego) – i nie badając rzeczy głębiej, ogłosili „nową” teorję, że człowiek posiada dwoisty umysł, t. j. „objektywny” i „subjektywny”, albo, jak mówią niektórzy „świadomy” i „podświadomy”. Wszystko to byłoby bardzo dobre, ale badacze ci, wydzieliwszy umysł „świadomy” bardzo jaskrawo, wszystko inne określają jako „podświadome” lub „subjektywne”, niewidząc, że w ten sposób pomieszali najwyższe i najniższe cechy i pomieścili je w jednym szeregu. „Umysł subjektywny” i teorje „podświadomości” są bardzo mętne i czytelnik znajduje razem połączone najwyższe poloty geniuszu i najnędzniejsze refleksy człowieka niedorozwiniętego, którego umysł zazwyczaj nosi nazwę „subjektywnego” . To, cośmy wyżej powiedzieli o tych teorjach, może czytelnikowi dopomóc w rozumieniu trzech pierwiastków umysłowych człowieka – aby tylko pamiętał,  że umysł „świadomy” czyli „objektywny” odpowiada bardzo blizko temu, co filozof ja jogów zowie „Intelektem „; najniższe przejawy umysłu „subjektywnego” lub „podświadomego” odpowiadają temu, co Joga zowie pierwiastkiem „Rozumu Instynktowego”; gdy wyższe i podniosłe cechy, które pisarze europejscy przemieszali z niższemi objawami, tworząc swoje teorje „rozumu subjektywnego” lub „rozum u podświadomego”, stanowią „Rozum duchowy” jogów, z tą różnicą, że ci w „Rozumie Duchowym” pomieścili takie cechy, o których teoretycy europejscy nie śnili nawet. Gdy należycie zbadamy te trzy pierwiastki umysłowe, zobaczymy, na czem polegają podobieństwa i różnice między nauką jogów a teorjam i uczonych zachodnich.

Nie mamy bynajmniej zamiaru lekceważyć badaczy europejskich; przeciwnie, jogowie mają dla ich nauki nie mały dług wdzięczności. Uczeń, który czytał dzieła tych autorów, owszem, Jatwiej uchwyci ideę trzech pierwiastków umysłowych w człowieku, niż gdyby nigdy nie słyszał o podziale czynności umysłu ludzkiego. Główny powód, dla którego rozchodzimy się z uczonymi europejskim i oraz ich teorją dualistyczną umysłowości, polega na tem, że jogom boleśnie jest widzieć, jak najwyższe objawy umysłu, to co jest owinięte natchnieniem i genjuszem, to w czem wypowiada się czysty Duch (Rozum Duchowy), ten co właśnie pobudza człowieka do rozwoju i rozrostu: jak one właśnie są pomieszane i powiązane z najniższym pierwiastkiem umysłowym (Rozumem Instynktowym) – i pomieszczone w jednej kategorji; ten zaś Rozum Instynktowny, konieczny i użyteczny człowiekowi pod kierunkiem wyższej zasady – wspólny jest nietylko najmniej rozwiniętemu człowiekowi, ale nawet niższym formom królestwa zwierzęcego – ba! nawet życiu roślin.

Mamy nadzieję, że nasi słuchacze wyzwolą myśl swoją od wszelkich z góry powziętych m niem ań w tej sprawie i wysłuchają nas pierwej, nim sobie ustalą ostateczne przekonanie. W drugiej lekcji przejdziemy do szczegółowego wykładu tych wszystkich danych, które dotyczą trzech pierwiastków umysłowych.

źródło: JOGI RAMA – CZARAKA “FILOZOFJA JOGI i OKULTYZM WSCHODNI”,  Lekcja Pierwsza TRZY PIERWIASTKI ZASADNICZE


Celem uzupenienia lekcji  przestudiuj załączoną pod linkiem mantrę nr 1. 

]]>
Zagadka Wszechświata https://tarot-marsylski.pl/zagadka-wszechswiata/ Fri, 03 Feb 2023 10:37:01 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=8083 Czytaj dalej ]]> W szóstym wykładzie, zatytułowanem „Dżnani-Joga”, zastrzegliśmy się, że poruszamy w nim tylko jedną stronę tej gałęzi filozofji jogów, do innych zaś powrócimy w wykładach następnych. Motywy „Dżnani-Jogi” są tak obszerne, że można pisać o nich całe tomy, i rzeczywiście niejedno dzieło starodawne zawiera zasady tej nauki. W wykładzie niniejszym poruszymy niektóre zasadnicze punkty Dżnani-Jogi i postaramy się wyłożyć je w sposób jak najdostępniejszy, aby ułatwić zrozumienie jej prawd tym, co by uważali inne traktowanie tej nauki, jako zbyt trudne i specjalne. Jak to ustaliliśmy w szóstym wykładzie:

„Wszelkie istnienie” bądź świadome, bądź nieświadome, jest emanacją bytu jedynego”. Ten zasadniczy „byt” różnie był nazywany przez filozofów; najbardziej odpowiednim dla niego określeniem jest „Duch” lub „Absolut”. Słowo „Absolut” używane jest w znaczeniu bezwarunkowego, nieograniczonego, samowładnego, niezależnego, czynnego, rzeczywistego.

Innemi słowy jest to „Byt prawdziwy”. Chcielibyśmy bardzo, abyście zrozumieli, w jakim znaczeniu używamy tego słowa, gdyż o ile definicje są źle pojmowane, powstaje wiele nieporozumień. Poruszając nasz temat, często będziemy używać słowa „względny” (relatywny); w istocie swej, słowo to jest przeciwieńswem „Absolutu” o tyle, o ile mówi o czymś niecałkowitym, warunkowym, ograniczonym, zależnym, częściowym. Przy rozpatrywaniu rzeczy samej w sobie, możemy odrzucać kolejno względne cechy lub niewłaściwości, i to co pozostanie w końcu, to co nie podlega dalszej analizie, podziałowi i rozbiorowi, będzie właśnie „rzeczą samą w sobie” lub „rzeczą absolutną”. Jogowie częstokroć mówią o „Absolucie” jak o „rzeczy samej w sobie” dla rozróżnienia od „względności” lub „rzeczy takiej, jaką się wydaje”. Dogodnie jest dla przyswojenia sobie tego pojęcia uznawać „Absolut” za „rzecz w całości, jaką ona jest”; względność zaś za „niecałkowite i niedostateczne wadzenie oddzielnej fazy, cechy lub właściwość rzeczy w jej całości”. Bardzo trudno określić, prawdziwe znaczenie tych dwóch koncepcji, gdyż pojąwszy znaczenie słowa „absolutny”, zrozumielibyście i sam „Absolut”. Słowo jest to słaba próba rozumu człowieczego, by wyrazić myśl, nienadającą się do określenia. Rozum człowieka w obecnym stadjum rozwoju jest „względny” i dlatego nie jest w stanie pojąć całkowitego znaczenia wyrazu „Absolut”.

Może jedynie zdać sobie sprawę ze swej ograniczoności i wtedy, rozumiejąc względność swych pojęć, nazwać wszystko co leży poza jego granicami „Absolutem”; rozum człowieka nie może objąć całkowitego znaczenia przestrzeni absolutnej (nieskończoności) czasem absolutnego (wieczności) rozumu absolutnego; może jednak zdać sobie sprawę z ogólnikowego znaczenia tych określeń, dzięki zrozumieniu względnych faz tego, co się ukrywa pod wymienionemi słowami. Naprzykład człowiek może narysować na kawałku papieru koło, które zamyka pewną cząstkę przestrzeni, tworząc w ten sposób przestrzeń względną, może natomiast wyobrazić sobie przestrzeń absolutną (nieskończoność), jako całą przestrzeń, leżącą poza granicami koła na wszystkie strony, aż do nieskończoności. W ten sam sposób człowiek rozumie czas. Mierzy sekundy, minuty, godziny, lata, słowem wszystko względne. Lecz uczyniwszy to, może myśleć i mówić, że wszystko, co leży poza granicami odmierzonego czasu – naprzód lub wstecz – jest czasem absolutnym, nieskończonym czyli wiecznością, W wyżej podanych przykładach – absolutny czas i absolutna przestrzeń zawierają w sobie i zjawiska względne, odmierzone przez człowieka i pozostawione na stronie, przyczem ten podział i pozostawienie na stronie istnieje jedynie w wyobraźni człowieka, w samej zaś rzeczy nie istnieje czyli nie jest rzeczy wistem. Człowiek może stworzyć w swoim rozumie pojęcie o „cząstce” Absolutu w tym wypadku, gdy jego uwaga poprzestanie na tym częściowym przejawie, danym jego bezpośredniej świadomości – zupełnie tak samo, jak patrząc przez lunetę może oglądać „cząstkę” oceanu, ale ta cząstka nie znaczy czegoś oddzielnego, samodzielnego.

Oddzielność i samodzielność są w tym wypadku całkowicie cechą jego świadomości, zależnej od jego niemocy, by widzieć całość. W ten sam sposób nie można wydzielić cząstki, przestrzeni lub czasu z całości – jedyne co można zrobić — to stworzyć sobie względne pojęcie o przestrzeni lub czasu i nadać temu imię, ale w żadnym wypadku w rzeczywistości nie można oddzielić ani jednego ani drugiego od całości. Bo w rzeczy samej jak czas tak i przestrzeń – są to czysto względne określenia, z których człowiek korzysta, aby ułatwić sobie stworzenie ostatecznego pojęcia o wieczności i nieskończoności. Oba te słowa oznaczają miarę lub wydzielenie, tymczasem wieczność i nieskończoność jako nieograniczone, nie mogą być mierzone z żadnego końca i stanowią pojęcia absolutne: nic nie może być wydzielone z ich całości.

Istnienie, realność – Duch, Absolut, rzecz sama w sobie, rzecz realna, rzecz jako całość wszystko to są pojęcia niedostępne ograniczonemu umysłowi ludzkiemu. W miarę swego rozwoju wyższe stany świadomości człowieka dają mu możność lepiej zrozumieć te pojęcia, lecz nikt z wyjątkiem Absolutu nie zrozumie Absolutu. Ostateczna tajemnica jest niemożliwą do rozwiązania przez naszą zwykłą świadomość lub jakąkolwiek inną świadomość względną, prócz Absolutu. Lecz w miarę rozwoju naszej świadomości możemy osiągnąć (i rzeczywiście osiągamy) coraz to pełniejsze rozumienie tej sprawy. W miarę tego, jak opada zasłona za zasłoną i promienie wiedzy duchowej oświetlają naszą świadomość, możemy pojąć wiele tych rzeczy, które dawniej zdawały się być niedostępne naszemu rozumieniu. I możemy wspaniale posługiwać się w tym kierunku naszym rozumem. Częstokroć nam powiadają, że musimy te a te rzeczy przyjmować na wiarę i że bezcelowem jest łamać sobie nad niemi głowę. Lecz jest to prawdą tylko częściowo, gdyż intelekt daje nam najprawdziwsze wiadomości o rzeczywistych cechach rzeczy; wiadomości te chociaż niezupełne i częściowe, zasługują jednak na uwagę; w szczególności sprawdza się to w tych wypadkach, gdy w intelekt przenika dobroczynne światło rozumu duchowego: osiągnąć zaś to można przez uznanie przyczyny wyższej, przez wolę przyjęcia jej świata. Chociaż nasze pierwsze uznanie istnienia Boga ma charakter ślepej wiary, powodowanej słabym promieniem ducha przenikającego przez gęste materjalne powłoki duszy; chociaż późniejsza świadomość o czemś Wyższem, co leży poza światem lub też w jego zaczątku, jest bardziej intuicyjna, niż rozumowa: mimo to intelekt może dawać nam cenne wiadomości i jest narzędziem potrzebnym do ujęcia prawdy. Wyższa nauka – wiedza duchowa – nie przeczy intelektowi, lecz go wyprzedza, wychodząc poza jego granice. I intelekt należycie przez nas rozpytywany, potwierdzi swoim własnym zasobem wiadomości, prawdy duchowe. Intelekt, to nie szyderca, nie kłamca, chociaż wielu metafizyków chciało nas zmusić, byśmy go tak uważali; daje nam on szczegółowe i prawdziwe wiader mości o zjawiskach nas otaczających, często jednak nasza nierozwinieta umiejętność, krytyka i analiza, fałszywie te wiadomości tłumaczy. Gdy intelekt musi dać odpowiedź wyraźną, to mówi nam, że przyznaje pewne rzeczy na zasadzie pewnych przesłanek, że nie może przedstawić sobie innego wyniku. Nie lękajmy się dowodzeń intelektu, przy ich pomocy będziemy śmiało sprawdzali naszą naukę. Intelekt ma swoje ograniczenie, lecz w pewnym zakresie dobrze ocenia; nasza fałszywa i błędna ocena tego, co on podaje, wprowadza nas w błąd. W poszukiwaniach swoich będziemy baczyli na wszystkie płaszczyzny rozumu. Nie będziemy na wzór wielu teologów, patrzeć na intelekt, jako na siłę obcą i wrogą wiedzy religijnej. Nie będziemy również, jak to czyni wielu materjalistów, uważali, że za sprawą intelektu wszystko się wyczerpuje, traktując wyższe stany świadomości, jako złudzenie uczuć i kłamliwe świadectwo. Każda faza ducha posiada własną dziedzinę; są to wszystko siostry; niech więc idą ręka w rękę, pomagając sobie wzajem i niech nie będą sobie nieprzyjazne. Zobaczymy, co może nam powiedzieć intelekt względny o Absolucie, czego nauczyć nas może intelekt ostateczny o zagadnieniach nieskończoności. Jest to zupełnie jasne, że nie możemy przy pomocy intelektu oglądać „rzeczy samej w sobie”; lecz o ile intelekt jest częściowym przejawem tej „rzeczy samej w sobie” i o ile my, pominąwszy pomoc intelektu, nie możemy przy naszym rozwoju obecnym myśleć o „rzeczy samej w  sobie”, o tyle będziemy uważali za swoje prawo rozpytywać intelekt, co on nam może powiedzieć o „rzeczy samej w sobie”.

I na dalszych stronicach postaramy się wykazać, co odpowiada intelekt na to zapytanie. Później przedstawimy wam świadectwo wyższej płaszczyzny umysłowej, podawanej przez rozum duchowy w tej mierze, w jakiej zostało nam podane. Gdy rozum człowieka dostatecznie się udoskonali do rozpatrzenia problematów wszechświata, życia i bytu, gdy w nim powstaje elementarne pojęcie o przyczynowości, gdy dojdzie do stopnia doskonałości, zwanego „samoświadomością” tj. do tego stopnia, na którym powstaje pojęcie o „Ja” i o „nie Ja”: zwykle i nieodwołalnie powstaje w nim myśl o czemś, co jest podstawą całego świata zjawisk. Pierwsze pojęcia człowieka są bardzo ogólnikowe, lecz rozwój ich idzie ciągle naprzód i stopniowo umysł doskonali swe pojęcie o podstawie i przyczynie życia i wszechświata. Do jego pojęcia analitycznego przyłącza się jeszcze „poczucie” wyższej siły, które zowiemy wiarą, a formy przejawu tego poczucia „religją”. Człowiek tworzy przeróżne teorje, zgodnie z linją swej myśli religijnej oraz i swego wychowania religijnego i obmyśla niezmierną ilość Bogów (nie mówiąc już o złych duchach), by wytłumaczyć sobie to, czego się domaga rozum i uczucie. Po upływie pewnego czasu pogląd na tę sprawę rozpada się na dwie grupy: na poglądy kapłanów i poglądy filozofów; kapłani zadawalają się początkowo twierdzeniami, że ich Bóg łub też Bogowie stworzyli wszystko co istnieje; z biegiem czasu wymyślają fantastyczne historje, aby uwydatnić swoje nauki. Filozofowie zazwyczaj odrzucają teorje kapłanów i starają się wytłumaczyć dane zagadnienie za pomocą teorji własnych, chociaż ze względów ostrożności i bezpieczeństwa zazwyczaj zgadzają się w każdym razie zewnętrznie z panującemi pojęciami religijnemi. Po upływie znów pewnego czasu, kapłani ogarnięci nauką filozofów, stwarzają „teologję” t. j. system filozoficzny, który ma wyjaśnić, „dlaczego” i „w jaki sposób” Bóg osobisty, jak go sobie wyobrażano, stworzył pewne rzeczy i jakie są logiczne wnioski niektórych teorji, wynikające z danej przesłanki. Wreszcie w odpowiedzi na wymagania rozumu ludzkiego ukazuje się metafizyka. Metafizyka jest to nauka, która zajmuje się badaniem „realności życia” t. j. rzeczywistości w przeciwieństwie do pozorów; niewidzialności w przeciwstawieniu do widzialności, podmiotu w odróżnianiu od przedmiotu. Metafizyka bada zagadnienie Absolutu, stara się odsłonić: „rzecz samą w sobie”, gdy teologja zadawala się stwierdzeniem istnienia Bóstwa (zazwyczaj Boga osobistego) i stara się sposobem analitycznym wykazać cechy tego Bóstwa i stosunek wszechświata do swego Twórcy. Później ukazują się uczeni, badacze świata materjalnego; ci pragną rozwiązać zagadkę wszechświata, budując swe rozwiązanie na zasadach ściśle fizycznych i materjalnych. Teolodzy, metafizycy i uczeni, przyrodnicy Zachodu, zaciekle napadali wzajemna siebie i był czas, gdy zupełnie różnili się w poglądach. Myśliciele Wschodni widzieli jednak w teologji, metafizyce i nauce tylko różne fazy tego samego motywu i nigdy przeto między niemi nie było rozdźwięku. Zobaczymy jednakowoż, iż postępowi teolodzy dążą do porozumienia z głębszymi metafizykami, a postępowi uczeni w wielu punktach schodzą się tak z jednymi jak i z drugimi. Ostatecznie dojdą oni do harmonji w punktach zasadniczych, gdyż teraz prowadzą spór jedynie o słowa; szukają wszyscy tego samego i muszą się ostatecznie zjednoczyć. Teolog, metafizyk, filozof, uczony – wszyscy oni uznają konieczność istnienia „czegoś, znajdującego się w podstawie” życia i wszechświata. Rozum ich nie może pozbyć się tej myśli, uważają owo „coś” za logiczną konieczność, za coś, co ich intelekt nieświadomie uznaje. Niektórzy sądzą, iż owo „coś” egzystuje poza życiem i wszechświatem, które są stworzone przez intelekt. Inni zaś uważają, że to, co jest „realnością” życia i wszechświata, różni się od wszystkiego widzialnego i rzeczywistości względnej; że ta realność nie jest czemś odrebnem od wszechświata, lecz jego duszą i przyczyną ruchu, zawartą w tymże wszechświecie. Teologowie nazywają to Bogiem; metafizycy „rozumem, rzeczywistością, istotą rzeczy, prawdą” i podobnemi określeniami; uczeni zaś – materją, siłą albo nawet siłą-materją. Uczeni wolą nazwy: substancja, życie i t. d. Lecz za pomocą tych wszystkich nazw określają „rzecz samą w sobie” t. j. rzecz taką, jaką ona jest wówczas, gdy wszelki pozór zewnętrzny został przez nią samą pochłonięty. Jest to Praprzyczna – Absolut. Nie uważamy za potrzebne zatrzymywać się dłużej nad tym, że rozum ludzki musi zgodzić się na „coś, co leży w podstawie rzeczy t. j. rzecz samą w sobie”. Wszyscy myśliciele, bez względu na to, do jakiej szkoły należą i jakiej teorji się trzymają, schodzą się na tym wniosku i każdy człowiek, skoro zechce poszukać, znajdzie ten wniosek w swym własnym rozumie. Możemy przeto przyjąć za pewnik, t. j. jako najoczywistszą i konieczną prawdę lub „jako zasadę, która z konieczności musi być przyjęta za dowiedzioną” (Webster), co następuje:

1. „Absolut istnieje”.
Prawda ta każe nam rozpatrzeć wszystko, co podaje nam intelekt o istnieniu: zobaczymy, czy nie ma w naszym umyśle innych „najwidoczniejszych prawd” albo pewników, które musimy uznać za dowiedzione, słowem, czy jest jeszcze coś takiego, czemu nie możemy nie wierzyć. Zrozumienie tego, iż Absolut „istnieje” pociąga za sobą następujące, dalsze, z danej przesłanki wynikające zasady.

2. „Wszystko to, co posiada Byt realny, jest Absolutem”. Nie może być dwóch lub więcej Absolutów albo „skończonych substancji”. Może być tylko jeden Absolut lub „skończona substancja”. Wszystko pozostałe posiada „oczywistość” istnienia i musi być względne. Wszystkie zjawiska są związane z „Absolutem” lub powstają dzięki niemu; wszystkie zjawiska mają za przyczynę Absolut. Absolut jest istnieniem rzeczywistym, przeto wszystko co istnieje, powinno być Absolutem. Te dwa twierdzenia prawdy są nierozłącznie związane ze sobą i nie mogą być rozłączone. Gdy mówimy że coś „istnieje”, oczywiście mamy na myśli istnienie prawdziwe całej jego skończoności i pełni, nie zaś istniene niedokończone i niesamodzielne, nie zewnętrzną stronę realności. Postaramy się powiedzieć to wyraźniej; nie może być dwóch całości, dwóch wszechjedności. Jest tylko jedna całość, jedyna „wszechjedność”, bo tego wymaga rozum. Te określenia z konieczności są mniej lub więcej niecałkowite i nie odzwierciedlają pełni pojęcia, jakie oznaczają. Jednemu więcej mówi pierwsze określenie, innemu zaś drugie; ze wszystkich tych określeń najbardziej dostępne dla początkujących jest to, którym posługiwaliśmy się w pierwszej części tego wykładu, a mianowicie, „Rzecz w swej całości, taka jaką jest”. Druga zasada prowadzi do pokrewnej jej trzeciej, a mianowicie:

3. Absolut zawiera w sobie wszystko, co rzeczywiście jest; wszystko, co kiedyś rzeczywiście było; wszystko, co rzeczywiście może być”. Wszechjedność musi zawierać w sobie wszystko. I zawsze wszystko zawierała. I zawsze wszystko zawierać będzie. Wynika to z samej istoty rzeczy, poznawanej przez intelekt: Wszechjedność zawsze jest wszystkiem. Niema nic nie Wszechjedynego: Wszystko co jest, powinno być Wszechjedynem. Wszechjedność nie posiada nic zewnętrznego. Poza Nią nic nie istnieje. Twierdzić o egzystencji czegoś poza Wszechjednością, to znaczy dowodzić absurdu. Absolut nigdy nie miał początku, przeto nic przed nim istnieć nie mogło; niema również nic, czego przyczyną nie jest Absolut. A ponieważ niema on końca, przeto nic ponim istnieć nie będzie; dlatego też Absolut zawiera w sobie wszystko co jest, było i będzie. Pomni na to, przystępujemy do rozpatrzenia czwartej zasady.

4. „Absolut jest wszechobecny w jednym i tym samym czasie”. Zasada ta jest oczywistą. Niema żadnego miejsca poza Wszechjednością. Wszelki byt lub istnienie możliwe są tylko W Wszechjedności. Wszechjedność jest wszędzie. Nie może być miejsca, w którymby nie było nic. Intelekt nie może uważać „nic” za rzeczywistość, za realność, za takt bezwzględny. Bezwzględne „nie” jest niepodobieństwem, guyż Absolut jest zawsze „czemś”, a owo „coś” przeciwstawia się „niczemu”. „Nic” – to określenie negatywne, używane dla oznaczenia nieobecności lub widocznej nieobecności jakiegokolwiek zjawiska. Będąc wszystkiem, Absolut musi zawierać w sobie wszystko (patrz zasadę 3). To, co my nazywamy przestrzenią, czasem, materją, myślą, energją i t. p., jest jedynie względnym przejawem Absolutu. Dlatego też musi on być obecny wszędzie w jednym i tym samym czasie. Wszelkie inne tłumaczenie jest niemożliwe.

5. „Absolut jest wszechwładny, wszechpotężny; posiada sile nieograniczoną – wszelką, jaka tylko istnieje”. Zasada ta okaże się oczywistą, skoro przyjmiemy zasadę wszechobecności Absolutu, jego uniwersalności i skoro założymy istnienie zjawiska siły i potęgi. Naturalnie, może nas spotkać zarzut, iż potęga i siła – to tylko względne określenia, gdyż te właściwości raczej są czemś wypadkowym lub względnym w stosunku do Absolutu, niż rzeczą bezwzględną samą w sobie. To ostatnie rozumowanie jest słuszne, gdyż my stwierdzamy jedynie coś, co nazywamy potęgą i siłą, które uważać możemy jako względny przejaw Absolutu. Jeżeli istnieje potęga (chociażby względna), to pochodzi ona tylko od Absolutu. Innej potęgi niema. Absolutowi musimy przypisywać całkowitą potęgę, nie zaś jej drobną część czyli większą potęgę niż ta, którą posiada ktoś inny. Absolutowi właściwą jest potęga całkowita, bezgraniczna, jaka tylko istnieje, za pomocą której wszystko może się spełnić. Dalej będziemy mówili o potędze, jako o rzeczy namacalnej, czyli o przejawie Absolutu lub jako o czemś względnym w tern pojęciu. Wypowiedziany przez nas przed chwilą pewnik wyraża tę oczywistą prawdę, iż wszystkie zjawiska zwane siłą, są tylko przejawem Absolutu i niema siły innego pochodzenia, gdyż nie istnieje inne źródło, z którego siła mogłaby brać początek. Niektórzy metafizycy głoszą zasadę: „Absolut jest wszechpotężny; Bóg – to potęga”; my zaś widzimy w potędze względny przejaw Boga lub Absolutu, nie zaś coś, co oznacza „rzecz samą w sobie”. Tak samo zapatrujemy się na rozum i materję, o czem zresztą pomówimy w następnych wykładach.

6. „Absolut jest wszechwiedny, wszechpoznawczy, wszechmądry, wszystko ogarnia, wszystko zna i posiada wiedze nieskończona. To znaczy, iż niema nic, o czem by Absolut nie wiedział, niema nic, czegoby całkowicie nie rozumiał. Jeżeli istnieje jakaś rzecz nie zupełnie znana lub rozumiana przez Absolut, to w takim razie słowa „Absolut” i „wszechwiedza” byłyby niedorzecznością. To naturalnie stosuje się do wszelkiej wiedzy, która dotyczy przeszłości, teraźniejszości oraz przyszłości, o ile można użyć tych względnych określeń. Aby być wszechwiedzą – wiedza musi przenikać do rdzenia; musi być wyczerpującą, co do najmniejszych szczegółów, co do ostatniego punktu. Istotna wszechwiedza nie może się mylić, nie może zmieniać zdania wskutek osiągnięcia głębszej wiedzy, nie może popełniać błędów w wygłaszaniu sądu, w rozróżnianiu lub we wszelkim procesie myślowym. Aby odpowiadać określeniu, taka wiedza i mądrość muszą być rzeczywiście doskonałe (bezwzględne). Znając wszystko, Absolut zna tylko siebie, gdyż jest on „wszystkiem we wszystkiem”. Musimy zgodzić się z istnieniem „wiedzy”, lecz zdajemy sobie sprawę z tego, że „wiemy”. I, zgadzając się na istnienie „wiedzy” czy też ,.rozumu”, z konieczności musimy zgodzić się, że ta „wiedza” lub „rozum” należy do Absolutu, lub znajduje się w jego mocy, lub zawiera się w nim, lub w ostateczności z niego pochodzi. Wszystko, co istnieje, należy do Absolutu. Absolut obejmuje wszystko, co się w czemkolwiek znajduje, wszystko bez wyjątku. Przy rozpatrywaniu Absolutu, który nazywamy „rozumem”, będziemy mówić o tem, że rozumienie jest właściwem wszystkiemu.

7. „Absolut jest nieskończony”. Chociaż ta formuła jest prawie zbyteczna, gdyż określenie „Absolut” zawiera w sobie pojęcia „nieskończoności”, istnieje jednak pewna różnica pomiędzy niemi i dlatego mówimy o nieskończoności, jako o właściwości Absolutu. Słowo „nieskończony” oznacza „bezgraniczny” lub „nieograniczony” w czasie i przestrzeni; nie posiadający granic pod względem potęgi, zdolności, natężenia, lub przewagi; doskonały, niezmierzony, nie mieszczący się w żadne ramki i granice i t. d. (We faster). Słowa „bez granic” najlepiej określają to pojęcie. Absolut nie posiada granic, gdyż istnieje on wszędzie w czasie i przestrzeni (jeżeli już nie możemy obejść się bez tych słów), gdyż niema nic takiego, czem by on mógł być ograniczony; sam siebie zaś Absolut również nie może ograniczyć, ponieważ nic nie istnieje poza nim; ponieważ oprócz niego nic nie istnieje. Nieskończoność jest czemś bezwzględnem, i nasz rozum nie może pojąć jej całkowicie, chociaż intuicyjnie ją ogarnia.

8. „Absolut jest wieczny”. Webster określa słowo „wieczny” jako coś, co „niema ani końca, ani początku, istnieje zawsze, niezmienne, niezniszczalne, zawsze trwające, nieskończone, stałe, ciągłe”. Któż sobie wyobrazi Absolut, jako mający początek i koniec? Jeżeli założymy, iż Absolut posiada początek, wtedy będziemy zmuszeni wyznać jego pochodzenie od czegoś innego, i w ten sposób Absolut stanie się względnym; zaczem stworzy się nowy  Absolut, bardziej odległy i tak bez końca. Rozum nie może sobie wyobrazić Absolutu jako coś, co ma początek; gdyż początek stwarza przyczynę, przyczyna inną przyczynę i t. p. Rozum nie dopuszcza takiej myśli i zmuszony jest uznać, iż poza wszystkiemi zjawiskami, wynikającemi wskutek przyczyny, istnieje coś, co niema przyczyny, coś, co zawsze było: „przyczyna bez przyczyny”, Absolut. Oczywiście, my w naszym świecie względnym nigdy nie spotykamy zjawiska bez przyczyny, gdyż prawo przyczynowości włada tym światem, lecz wszystkie przyczyny i wyniki zawierają się w Absolucie i pochodzą z niego; poza Absolutem niema żadnej przyczyny, która by miała nań wpływ, niema nic, coby było poza Absolutem. Absolut nie posiada zewnętrzności. Z trudem to zrozumie umysł nieprzyzwyczajony, lecz każdy umysł musi ostatecznie dojść do takiego wniosku, gdy innego wyjścia niema; rozum bezwzględnie musi uznać tę prawdę, chociaż jej nie rozumie. Intelekt domaga się wyświetlenia oraz skutku, i nie może się tych wymagań pozbyć, nawet przy rozważaniu Absolutu. Ale musi się ich pozbyć, ponieważ, uznając wyjątek z prawa przyczynowości, tem samem wykazuje względność tegoż. Jeżeli naprzykład założymy, że istnieje Praprzyczyna: cykl przyczyn i skutków zostanie naruszony, gdyż Praprzyczyna jest czemś bezprzyczynowym i przez to prawo przyczynowości nie jest bezwzględną: wyjątek ją niweczy. Z drugiej strony, jeżeli będziemy twierdzili, że cykl przyczyn i skutków jest nieskończony, to z łatwością nam zarzucą, że nieskończoność nie posiada początku, a  to, co nie posiada początku i jest nieskończone – nie może mieć przyczyny. W ten sposób i w tym wypadku cykl zostanie przerwany i rozum musi się zgodzić, że istnieje coś bez przyczyny. W ostatnim wypadku intelekt, używając bezwzględnego słowa „nieskończony” i nie mogąc go zrozumieć, pozbawia swoje dowodzenie siły i musi uznać istnienie „przyczyny bez przyczyny”, chociaż nie może poprzeć tego żadnym przykładem z własnego doświadczenia. Jedyne też, co może intelekt uczynić, to otwarcie przyznać istnienie czegoś, czego nie rozumie; musi tak postąpić, jeżeli chce być uczciwy względem siebie.

Przyczynowość – to coś względnego, co nie przedstawia wartości dla Absolutu. Wieczność jest czemś bezwzględnem i intelekt, pojmując ją intuicyjnie, nie może zrozumieć jej całkowicie. Czas – to określenie względne, używane przez człowieka nie będącego w stanie pojąć prawdy bezwzględnej. Człowiek nie może świadomości swej zatrzymać nawet jednej chwili, gdyż nim umysł się nad nią zastanowi – chwila uleci w przyszłość. Czas – to pojęcie względne, i największy okres czasu, jaki człowiek może sobie wyobrazić w porównaniu z wiecznością lub czasem bezwzględnym jest niczym innym, jak pajęczyną pod szkłem teleskopu, którego soczewka ogarnia przestrzeń nieskończoną; lecz aby to porównanie mogło być zrozumiane, pajęczyna ta powinna być jeszcze nieskończoną ilość razy zmniejszona. Nieskończone miljony lat, gdy zestawić z wiecznością lub czasem bezwzględnym, są tak podobne do bezwzględnego zera, iż tylko nadzwyczaj wysubtelniony umysł może je rozróżnić. Ludzie, którzy osiągnęli wysoki stopień rozwoju duchowego, powiadają nam, że często przy zgłębianiu nieskończoności, zupełnie zatracają uczucie czasu względnego i miljon lat jest dla nich chwilą. To samo można zauważyć, gdy wysoce udoskonalony rozum bada krainy myśli, mające związek z przestrzenią: względność zatraca się w Absolucie, i przestrzeń względna ginie w nieskończoności. Czas i przestrzeń – to pojęcia względne, właściwe umysłowi człowieka danej epoki. Z punktu widzenia Absolutu (co zresztą jest zrozumiałe i dla naszego lichego rozumu) każde miejsce jest tutaj (hic), każdy czas – teraz (nunc).

9. „Absolut jest niepodzielny”. Absolut to wszystko – Całość. Nie może on być podzielony na części, gdyż nie istnieje nic, coby mogło tego dokonać, niema czym go podzielić, niema czym zapełnić powstałej z podziału przerwy. Nie może być żadnego rzeczywistego podziału Absolutu. Absolut zawsze był, jest i będzie całością. Jest On czemś zupełnie skończonem i nie może ulegać podziałowi. Rozum, z wymienionych już względów, nie może wyobrazić sobie Absolutu rozdrobnionego lub podzielonego na poszczególne części. Rozum nie może sobie przedstawić podobnego obrazu i dlatego z konieczności musi się zgodzić z wypowiedzianą zasadą. Naturalnie w naszym ostatecznym pojmowaniu rzeczy, możemy użyć określeń względnych „części” lub „drobiny” całości czyli Absolutu, rozumiejąc pod tem pewnego rodzaju wyobrażenie o Absolucie, wyobrażenie, które wchodzi w zakres naszej świadomości. Nie jesteśmy w stanie widzieć całości rzeczy, i dlatego mówimy o widzianem przez nas, jako o cząstce całości czyli Absolutu. Lecz taka ograniczoność leży w nas samych i nasz tylko rozum stwarza względną różnicę, gdyż jego pole widzenia zbyt jest zamknięte, aby ogarnąć całość. Rozum nasz dzieli całość na oddzielne, częściowe obrazy i nazywa każdy z nich „cząstką”, chociaż w pojęciu bezwzględnym i rzeczywistym, podział na t. zw. „części”, niema miejsca w rzeczywistości. Całość pozostaje niezmienną i niepodzielną bez względu na to, iż nasza ograniczona, zamknięta, względna świadomość dla własnej dogodności, dzieli ją na części.

Z gruba można to poprzeć następującym przykładem: z okna przy którym piszę ten wykład, widoczny jest łańcuch gór. Ciągnie się on tak daleko, jak tylko wzrok może dosięgnąć. Moje oko widzi go w całości, lub też uznaje za całość to, co mierząc wzrokiem, spostrzega na całej rozciągłości, chociaż niema takiej chwili, aby cały łańcuch gór znalazł się w polu mego wzroku. Mimo to istnieje poczucie ciągłości lub całkowitości; jeżeli oko będzie umieszczone w należytej odległości, to ujrzy cały obraz jednocześnie. Przypuśćmy teraz, iż chcemy sfotografować ten łańcuch górski z okna. Zmuszeni bylibyśmy skierować objektyw na jedną „cząstkę” łańcucha, by dokonać zdjęcia; skierować objektyw na drugą i t. d., aż do chwili, gdy otrzymamy zdjęcie z całego pasma gór. Pomiędzy temi zdjęciami nie będzie łączności ogólnej i cały łańcuch w odbitkach będzie podzielony na „części”; w rzeczywistości nie ma w nim podobnego podziału. Góry stanowią całość niezmienną i niepodzielną. Gdy rozdacie zdjęcia znajomym, każdy z nich na otrzymanej fotografji zobaczy tylko „część całkowitego obrazu; wszystkie zdjęcia będą miały charakter samodzielny do chwili, gdy je postawicie obok siebie. Ten, co zechciałby mieć wyobrażenie o paśmie gór, musiałby połączyć ze sobą wszystkie „części” i zobaczyłby wtedy obraz całkowity. Radź jak bądź niezależnie od tego, czy to zdjęcie oglądamy częściowo czy jednocześnie – pasmo górskie pozostaje tem czem było; „pozory” zdjęć nie mają tu żadnego znaczenia.

Przykład przytoczony jest niedokładny i gruby, lecz pokazuje nam, w jaki sposób nawet w płaszczyźnie materjalnej wzrok skierowany na częściowość, stwarza wrażenie „części” i „podzielności”, gdy w rzeczywistości niema nic podobnego. Wszelka tak zwana „gwiazda” pozostała na swoim miejscu i tylko my posunęliśmy się, a przeto jej nie widzimy. Przeistoczenia i zmiany, uważane przez nas za rzeczywiste – nie są niczem innem, jak falami, pianą i bańkami na powierzchni oceanu, gdy sam ocean pozostaje bez zmiany. Absolut jest poza prawem przyczynowości. Przyczyna i skutek go nie dotyczą, gdyż są względne i należą do zjawisk również względnych, nie tykając natomiast zupełnie rzeczywistości lub Absolutu. Absolut niema ani początku, ani końca, niema przyczyny i nie jest skutkiem niczego. Z punktu widzenia Absolutu prawo przyczynowości nie istnieje, gdyż jest to prawo względne i panować może jedynie w świecie zjawisk względnych. Przyczyna i skutek – to względne pozory w Absolucie, nie mające nad nim władzy, są to tylko twory i narzędzia Absolutu, które w danej chwili służą do pewnego celu boskiego, lecz nie posiadają samodzielności w stosunku do Absolutu. Absolut jest wolny.

10. „To co nie jest Absolutem, jest względne”. Innemi słowy, to co nie jest Absolutem – musi się znajdować w pewnym stosunku do Absolutu lub być niczem. To co nie jest bytem bezwzględnym (rzecz sama w sobie), powinno być zależnem od Absolutu lub niczem. Ta zasada jest wnioskiem, wypływającym z zasad 1, 2 i 3. Wszystko rzeczywiste, jak również i względne, musi być albo samo Absolutem albo też od niego zależeć. Innemi słowy, musi być ono Absolutem (rzecz w Całości taka jaką jest) lub względnem (t. j. niedoskonałym lub niepełnym pozorem Całości rzeczy). Jeśli nie jest ono ani jednym, ani drugim (musicie pamiętać, iż w rzeczywistości jest to jedno i to samo), to w takim razie jest ono niczym, kłamstwem, ułudą, błędnem wrażeniem o rzeczy względnej (lub też szeregiem takich błędnych wniosków), albo jest kłamstwem świadomem, nie mającem podstawy ani w Absolucie, ani we względności.

TRZY WIELKIE PRZEJAWY ALBO TRZY PIERWIASTKI WZGLĘDNE.

Zwykły intelekt nie jest w stanie dokładnie zrozumieć lub zdać sobie sprawę z Absolutu, jako takiego. Lecz względne wiadomości Absolutu są dostępne zwykłej świadomości i przebłysk rzeczy samej w sobie może być podjęty przy pomocy rozumu duchowego, w miarę tego, jak świadomość zostaje oświeconą promieniami Ducha. Uprzedzając fakty, uważamy za stosowne podać następujące wyjaśnienia, aby umysł czytelnika chociaż na chwilę wypoczął, zmęczony wynikłemi z rozpatrzenia jedenastu zasad wątpliwościami. Mamy na względzie powstające w umyśle człowieka pytanie: „A Ja? jakież zajmuje miejsce w Absolucie i względności”. Lub, jak spytał niedawno pewien amerykanin: A cóż to mnie obchodzi? To zagadnienie będzie rozpatrywane przez nas w ostatnim wykładzie, tu zaś powiemy jedynie: w człowieku, jakim się on wydaje, w obecnej chwili jest i Absolut i względność. Chcemy powiedzieć przez to, że człowiek posiada prawdziwe „Ja”, Ducha, który jest właśnie Absolutem. Duch ten otaczają trzy rzeczy względne: 1) materja, 2) energja lub siła i 3) umysł.

Sanskryckie określenie tych pojęć są Atman czyli Duch, wieczne „Ja”; Akasa t. j. materja, wszechprzenikająca substancja  wszechświata; Prana, t.j. siła, energja, i t. p.; oraz Czitta czyli substancja umysłowa. Filozofja jogów uczy, iż te trzy formy względności są właściwe wszystkim tworom wszechświata. Atman czyli Duch, będąc jedyną rzeczywistością, znajduje się wszędzie i we wszystkim, lecz nie jest zawarty w żadnej rzeczy szczególnej jako samodzielna cząstka. On, jeżeli tak możemy określić, przenika cały wszechświat i znajduje się we wszystkim. Możemy przeto mówić (co mówiliśmy w swoich wykładach) o człowieku, jako o mającym w sobie „kroplę Oceanu Ducha” lub jako o będącym taką „kroplą” albo „iskrą Bożego płomienia” albo „promieniem słońca Ducha” i t. d., lecz wszystkie wymienione określenia to tylko zwroty retoryczne, bo przecież niema i nie może być podziału Ducha (patrz zasadę 8). Jeżeli wyobrazimy sobie człowieka jako paciorek, to Duch nie będzie kawałeczkiem złota w jej środku, lecz złotym łańcuszkiem, na którym są nanizane wszystkie paciorki i który przechodzi przez każdy z nich i jednocześnie przez wszystkie. Jest to porównanie bardziej pierwotne, lecz daje ono słabe wyobrażenie o zasadniczej różnicy pomiędzy dwoma wyżej, wymienionemi pojęciami.

Wszelki byt względny, centrum świadomości, atom czy też rzecz (nazywajcie to jak chcecie) – jest nanizany na Złoty Łańcuch Ducha i w rzeczywistości stanowi jedynie punkt w tym łańcuchu. Nanizane na nim paciorki składają się ż materji (Akasa), posiadają siłę lub energję (Prana) i substancję myślową (Czitta). Wszystkie te trzy czynniki, to tylko względne przejawy Absolutu. Duch jedynie jest „rzeczą samą w sobie”, jedyną rzeczywistością w człowieku, gdy podane trzy właściwości są zmienne, czasowe, niedoskonałe i t. d. i nieposiadają wskazanych przez nas cech, właściwych Absolutowi. Poruszamy zagadnienie o składzie człowieka w następnym odczycie, wspominając o tem tutaj jedynie w tym celu, aby ułatwić zrozumienie zagadnień, aby chociaż częściowo odpowiedzieć na pytanie, które się budzi po przeczytaniu tego wykładu. Teraz przejdźmy do rozpatrzenia trzech wielkich przejawów lub względnych pierwiastków. Będziemy tu mówić o Duchu, Atma-manie lub Absolucie i stosunku człowieka do Boga, co zresztą stanowi treść „zagadki wszechświata”. Duch – to utajona Praprzyczyna: materja zaś, energja i siła – przejawy (maturalnie względne) Absolutu. Pamiętajcie o tern, aby uniknąć nieporozumienia. Trzy wielkie przejawy Absolutu, które mogą być namacalne, nadające się do badań i stosunkowo dostatecznie zrozumiałe dla
intelektu ludzkiego, nawet w obecnym stadjum rozwoju, są:

1. Materja albo substancja (Akasa).
2. Energja lub siła (Prana).
3. Substancja umysłowa (Czitta).

Ten potrójny podział uznają postępowi uczeni zachodni, chociaż wielu z nich stara się sprowadzić do zera ostatni z trzech przejawrów. W wykładzie naszym podamy poglądy najlepszych myślicieli zachodnich lub właściwie rezultaty ich badań i rozumowań, abyście mogli zobaczyć, o ile są one zbliżone do filozofji jogów. Zwłaszcza w zagadnieniach, dotyczących „świata form”, Jogowie wiedzą, iż wyżej wymienione trzy przejawy nie są to w rzeczywistości – trzy samodzielne pierwiastki, ale trzy fazy jednego przejawu. Zgodnie z ich nauką materja, to tylko prymitywna forma energji lub siły, stopniowo przeistaczająca się w tę ostatnią, jak gdyby się w niej Rozpuszczała; podobnież siła lub energja jest pierwotną formą „substancji umysłowej”, która przechodzi w nią stopniowo, mijając niepostrzeżenie cały szereg stanów kolejnych. Substancja umysłowa w tych wyższych fazach i działaniach osiąga niemal płaszczyznę ducha, z którego powstała, a w punkcie swych narodzin staje się tak subtelną, że rozum człowieka. (nawet rozum ludzi wysoko rozwiniętych) nie jest w stanie określić w sposób dokładny granicy, która je dzieli. Wszystko to rozważymy niżej. Przedewszystkiem musimy poznać istotę materji.

MATERJA (Akasa).

Materja: wyraz ten używany jest przez uczonych dla określenia substancji, z której składa się wszechświat materjalny czyli fizyczny, przyczem substancja ta jest uważana za ciągłą, wypełniającą przestrzeń i namacalną, dzięki zmysłom; to jakby „cielesność” rzeczy, ich istota zewnętrzna. Materję dzielą zwykle na trzy stany lub fazy: stały, płynny i lotny. Za stałą materję uważana jest taka, której cząsteczki są ściśle złączone ze sobą i zdolne okazywać opór ciśnieniu, n. p. kamień, metal, drzewo i t. p. Materja płynna to substancja, której cząsteczki wirują swobodnie, i która łatwo ustępuje ciśnieniu. Do niej zaliczają się roztopione metale, smoła, miód, olej, woda i t. d., słowem ciała ciekłe. Materja gazowa jest to substancja, którą można by nazwać „cieczą giętką” n. p. para, acetylen, powietrze i t. d. Bezwzględnie te trzy stany materji, są to w rzeczywistości różne formy jednej rzeczy, gdyż każda materja może być rozmaitą, każdy zaś jej stan stwarza temperatura; lód – to rodzaj materji w stanie stałym,  woda – ta sama materja w stanie płynnym, para – ta sama materja w stanie gazowym.

Temperatura, stwarzająca jakikolwiek z tych trzech stanów jest bardzo rozmaita, lecz każdy rodzaj materji może przejść w stan inny przy odpowiedniej zmianie temperatury. Naprzykład powietrze, uważane zazwyczaj za gaz, może przejść w stan ciekły i zmienia się przy niskiej temperaturze w powietrze płynne; nauka zaś wie, że przy dostatecznie niskiej temperaturze powietrze płynne zamarzło by i stało by się twardem. Podobnież ołów, który przy zwykłej temperaturze przedstawia się jako ciało stałe, wprowadzony w temperaturę wysoką – staje się płynny, przy jeszcze wyższej temperaturze przechodzi w stan gazowy. Stosuje się to do wszystkich pierwszych pierwiastków materji i tylko stopień ciepła reguluje ich stan. Ciepło uważane jest przez naukę, jako rodzaj siły. której stopień zależy od ilości falowań. W taki sposób zmiana widzialnej formy materji stanowi wynik oddziaływania na nią energji lub siły (drugiego przejawu). Niektóre gazy, łącząc się w pewnych stosunkach, tworzą płyn. Woda, n. p., składa się z dwóch części wodoru i jednej tlenu. Niektóre substancje gazowe składają się z tlenu i azotu, zmieszanych w pewnym stosunku. Naturalnie, w wodzie i w powietrzu mogą być i znajdują się oprócz tego i inne czynniki, które dadzą się usunąć bez zmiany własności wody lub powietrza. Jeden i ten sam stan materji może zmieniać swą formę.

Naprzykład skały, które tworzą powierzchnię ziemi, kruszą się, rozsypują i przekształcają w „ziemię, pył, błoto” i t. d. Nasienie rośliny puszcza korzonki, pędy i kiełki, odżywia się tym pyłem, czerpiąc z niego substancje niezbędne do życia i przerabia je na własne ciało, komórki i t. d. W taki sposób to, co było dawniej częścią skały, stało się cząstką rośliny. Następnie ukazuje się człowiek, użytkuje tę roślinę na pokarm i jej substancja przeistacza się w kość, mięsień, krew i mózg człowieka. Jeżeli roślinę spożyje wół, a człowiek z niego zrobi sobie pokarm – wynik będzie taki sam. Pierwiastki wchodzące w skład skały, stały się składową częścią człowieka. I bez względu na wszystką przemia-nc formy, postaci i właściwości materji ani jeden atom ciała pierwiastkowego nie został zniszczony. Stałe przemiany, nieskończone kombinacje, lecz istnienie wiekuiste – oto co nauki przyrodnicze przypisują atomom materji. To, co było kiedyś atomem skały, obecnie zaś jest atomem materji w naszem ciele – z czasem stanie sie cząstka rosliny lub zwierzęcia; zgodnie z nauką zawsze tak było i zawsze tak będzie. Nauka obserwując tę oczywistą wieczność materji, przychodzi ostatecznie do wniosku, że materja jest rzeczą bezr względną t. j. Absolutem, lecz zapomina, że jest ona jedynie względnym przejawem czegoś dalszego, a mianowicie Bytu Bezwzględnego. Nauki przyrodnicze analizowały materję aż do czasu, gdy stało się możliwem podzielić ją prawie na siedemdziesiąt klas, zwanych elementami czyli pierwiastkami, które zostały uznane za ostateczne t. j. nie nadające się do dalszego podziału i do dalszej analizy. Filozofja jogów uczy, że wszystkie te tak zwane pierwiastki to nic innego, jak iony jednego tylko pierwiastka; że istnieje tylko jeden rodzaj materji, co zresztą odkryjemy, gdy chemja osiągnie wyższy stopień rozwoju. Nowsze badania przychodzą do tego san go wniosku, chociaż nie mogą tego dowieść drogą doświadczenia. Następnie nauka przypuszczała, że materja składa się z najdrobniejszych, niedostępnych dla oka atomów, i że atom zasadniczy nie poddaje się dalszemu podziałowi, gdyż jest on właśnie ową „realnością” materji. Niektórzy twierdzili, iż atom ten to Absolut, z którego powstały wszystkie pierwiastki, a następnie wszystkie formy materji, i że to wszystko, co my nazywamy energją i rozumem, jest tylko wypadkową cechą i właściwością atomu. Gotowi byli przyznać atom swego Boga, lecz niestety, nowsze badania wykazały, iż ich zasadniczy atom – nie jest zasadniczym, i znów ci uczeni poszukują innego zasadniczego pierwiastku materji. I znajdą go, znajdą to, co Jogowie znaleźli tysiące lat temu, lecz gdy dojdą do zasadniczego pierwiastku materji, już się on im wyślizgnie, przeistaczając się w siłę i energję i znów uczeni zmuszeni będę szukać atomu pierwiastkowego, tylko już nie materji, jeno siły.

Najnowsze postępy nauki dotarły już do tego punktu ostatniemi laty i mamy nadzieję, iż ten fakt w niedługim czasie zostanie uznany. Gdy uczeni następnie badać będą siłę lub e-nergję, szukając jej pra-pierwiastku, to dojdą znów do martwego punktu, w którym wyślizgująca się im siła zacznie się przeistaczać w substancję umysłową, poza którą znajduje się Absolut. Ale do osiągnięcia tego uczeni przyrodnicy będą musieli przejść długą drogę, gdy dla jogów ten fakt dawniej już przestał być tajemnicą.

Ale tymczasem musimy na tern poprzestać, odłożywszy dalsze rozpatrywanie materji do następnego wykładu.

źródło: Wykład X pt “Zagadka Wszechświata”  z książki  “DROGI DOJŚCIA JOGÓW INDYJSKICH” JOGI RAMA-CZARAKA, PRZEŁOŻYŁ A. LANGE, Warszawa 1923

]]>
Materia i Siła https://tarot-marsylski.pl/materia-i-sila/ Mon, 30 Jan 2023 20:57:03 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=8006 Czytaj dalej ]]> Zakończyliśmy swój ostatni wykład, nie doprowadziwszy do końca badania nad tym przejawem Absolutu, który znany jest pod nazwa materji. Jak już mówiliśmy, nauka twierdzi, że materja składa się z atomów i że atomy są podzielne dopóty, dopóki nie dojdzie się wreszcie do atomu ostatecznego, który już nie podlega dalszemu podziałowi, atomu zasadniczego – czegoś w rodzaju materji „absolutnej”.

Wiele teorji zbudowali uczeni, by określić pojęcia atomu. Nie należy zapominać, iż ów atom zasadniczy to tylko teorja i hipoteza; nikt go jeszcze nie odkrył i gdyby nawet został znaleziony, nie moglibyśmy go dojrzeć przez najsilniejszy mikroskop. Ostatnie wynalazki, w szczególności odkrycie promieni X i radu, zaprzeczyły tym teorjom i uczonych teraz bardzo zajmuje kwestja atomu.

Przyznają oni, że atom wodoru, jest to atom zasadniczy lub w ostateczności bardzo do niego zbliżony tak, że różnica pomiędzy niemi jest minimalną; lecz najnowsze badania obaliły tę teorję i doświadczenia z tak zwaną energją promienistą albo radioaktywnością doprowadziły do wniosku, że to, co brano za atom zasadniczy, ulega dalszemu podziałowi. Obecnie nauka stanęła na granicy uznania nauki jogów, opiewającej, że najdrobniejsze formy materji przekształcają się # niepostrzeżenie w energję albo siłę i że materja jest niczem innem, jak najmniej ścieńczoną lub najgrubszą formą energji lub siły.

„Ostatniem słowem nauki” w kwestji materji, jak nieco lekkomyślnie rozgłaszają pisma i dzienniki, okazały się t. zw. „elektrony”, które w istocie swojej są właśnie najmniejszemi nabojami elektryczności. Według określenia pewnego znanego badacza natury, otrzymamy niejakie pojęcie o stosunku elektronu do atomu, gdy wyobrazimy sobie przestrzeń dwustu stóp długości, 80-ciu szerokości i 50-ciu wysokości z rozproszonym w niej miljardem najbardziej znikomych ładunków elektrycznych, każdy wielkości zwyczajnego punktu (.) w  czcionkach dziennikarskich. Miejsce, które taki punkt zajmuje w przestrzeni tego rozmiaru, odpowiada miejscu, jakie zajmuje elektron w atomie. Zważywszy, że sam atom, zawierający te elektrony jest dla wzroku ludzkiego niedostrzegalny, możemy wytworzyć sobie pojęcie o wielkości tego, co najnowsza nauka nazywa elektronem. Elektrony posiadają duży zasób energji i trwają w nieustannym ruchu, wirując dokoła siebie, na podobieństwo planet w minjaturowym wszechświecie. Należy zaznaczyć, że teorję tę uczeni wysnuli i przyjęli, jako konieczną, aczkolwiek równie atom, jak elektron, są niedostrzegalne. Jednakże okazały się one niezbędne, aby wyjaśnić niektóre zjawiska i dlatego też zostały wprowadzone i będą spełniać swoje zadanie, dopóki nie zjawią się lepsze. Zwracamy na ten fakt uwagę, choć nie przyjmujemy teorji elektronów za ostateczną, lecz jedynie, by dowieść, jak dalece wiedza dzisiejsza zbliża się do nauki jogów o jednoznaczności materji z energją i siłą. Od czasu do czasu badacze będą stwierdzać, że to lub owo nowe odkrycie w dziedzinie nauki potwierdza tę teorję i że koniec końców pojęcia siły i energji z kolei stopniowo przenikną do umysłów, jak by poprostu się w nich roztapiały i przekształcały.

Za pięćdziesiąt lat, ktoś przeglądając te wykłady, uśmiechać się będzie, przeczytawszy tę przepowiednię, wobec faktu, że zostanie on już prawie spełniony. Wyciągamy rękę poprzez półsetkę lat do takiego przyszłego czytelnika, którego prawdopodobnie jeszcze niema na świecie. Ale nawet wówczas nie będzie jeszcze skrystalizowanego pojęcia o Duchu, jeżeli ten będzie rozważany jako Absolut, nie zaś jako przejaw Absolutu. Duch bowiem tak dalece wyższy jest od rozważanego przez nas Rozumu, jak dalece ten ostatni jest wyższy od siły albo energji, a siła albo energją od materji. Rozum, siła i materja – to trzy kształty objawienia, Absolut zaś znajduje się w osnowie rzeczy. Jest on tem, od czego poczynają się wszelkie zjawiska.

Przystąpimy teraz do pobieżnego przeglądu współczesnych zapatrywań naukowych na materję, ażeby wykazać, jak bardzo stykają się one z twierdzeniami Jogów. Nauka dzisiejsza uważa, że materja wogóle wypełnia przestrzeń nieskończoną wszędzie w najrozmaitszej postaci. Zapewniają też nas uczeni, że stan skupiania materji jest wieczny i niezmienny, to znaczy, że niczego do niej nie można dodać, jak i również niczego od niej nie można odjąć, że nie może być materji więcej, ani mniej, aniżeli jest w istocie, że ilość jej ogólna w tej chwili jest taka sama, jak była po wszystkie czasy. Teorja ta naturalnie utwierdza nas w przekonaniu, że materja istniała zawsze, a to dlatego, że z niczego nie mogła powstać i zawsze istnieć musi, że jest niezniszczalna, ponieważ „coś” nigdy nie stanie się „niczem”.

Dalej, nauka stwierdza, że aczkolwiek materji dane jest zmieniać formę i występować w niezliczonej ilości kombinacji (o czem się bezustannie przekonywamy), mimo to, sama w sobie, materja nigdy się nie zmienia; niczego nie traci, nic jej nie uzupełnia, a wczoraj i dzisiaj i jutro, zawsze była jest i będzie tą samą. Zgodnie z tym zapatrywaniem jest ona wieczną i nieograniczoną. Widzicie, że nauka stworzyła sobie z materji Boga i przypisuje jej własności samego Absolutu, zamiast przypisywać jej własności, wyłączne dla jej przejawów. Własności te zostały dla niej zapożyczone i nie składają się na jej prawną „własność”. Jogowie twierdzą, że materja w rzeczy samej nie istnieje, ale przedstawia ukształtowanie energji, która jest z kolei formą rozumu, rozum zaś – to przejaw Absolutu. Dla udostępnienia jednak nauki, Jogowie uważają rozum, siłę i materję, jako trzy różne formy objawienia, niedostrzegalnie przeistaczające się jedna w drugą; przeto i my tak będziemy o nich mówili w naszych wykładach. Kilku uczonych orzekło, że materja jest „praosnową” wszechrzeczy i że siła i rozum, to relatywne własności materji. Inni utrzymują, że istotną jest energja-siła i że materja to jedynie przejaw siły, a rozum – jej cecha lub postać szczególna. Po dziś dzień żaden z badaczy nie dopatrywał się ostatniego wyrazu, to jest istoty w rozumie, roztrząsając równocześnie siłę i materję, jako atrybuty tego ostatniego. Atoli niektórzy metafizycy i filozofowie byli zdania, że rozum jest wszystkiem i wszystko jest rozumem i że materja i siła są li tylko „złudzeniami”, nie mającemi realnego bytu. Ten punkt widzenia został przyjęty przez epigonów paru szkół, noszących charakter religijny – metafizyczny.

Czytelnik przekona się, że filozofja jogów uważa wszystkie te zapatrywania za częściowo słuszne, zarówno o ile brać je poszczególnie, jak, o ile je rozpatrywać w związku wzajemnym. Jednak jogowie nauczają, że w jądrze tych wszystkich t. zw. Absolutów albo istot tkwi jedyna rzeczywista istota – Absolut, z którego początek biorą wszystkie trzy przejawy. Filozofja jogów nie staje w sprzeczności z żadnym z kierunków myślenia: łączy je harmonijnie i znajduje punkt wspólny dla wszystkich teorji, syntetyzując je w niezachwiany, olbrzymi systemat. Wśród nauk rozmaitych szkół filozoficznych Wschodu znaleść można wszystkie trzy zaznaczone tu rodzaje, trzy systemy czyli teorje; ten atoli, co będzie doszukiwał się bezwzględnych praźródeł nauk starożytnych, dojdzie, że wszystkie one biorą początek w ostatniej myśli jogów o Jedynym – o absolutnej przyczynie wszelkich zjawisk, która stoi ponad materja, ponad siłą, a nawet ponad rozumem. Zanim pożegnamy teorje uczonych badaczy, dotyczące materji, jesteśmy zmuszeni napomknąć, że nauka przyjęła teorje „eteru”, bardzo mdłej formy materji, napełniającej przestrzeń systematów międzygwiezdnych i międzysłonecznych. a także znajdującej się pomiędzy atomami, elektronami i t. p. ciał t. zw. skupionych, stałych. On też, jak twierdzą, jest substancją niezwykle rzadką i subtelną – nierównie bardziej rozrzedzoną, aniżeli jakikolwiek ze znanych nam gazów. Nikt nic słyszał, nie widział, nie rozeznał powonieniem, nie miał w ręku, nie dotknął eteru, ale istnienie jego uważa się za konieczne do wyjaśnienia pewnych zjawisk fizycznych, jako to: przenoszenie światła, ciepła i t. d.

Nauka uznała, jako nieunikniony pewnik to, że materja jest nieogarniona, że istnieje wszędzie w tym lub innym kształcie, i dlatego to uczeni zmuszeni byli opracować pojęcie i uznać istnienie niezmiernie uproszczonej formy materji, „zapełniającej odległości” pomiędzy ciałami, z czego właśnie powstała teorja „eteru”.

Filozofja jogów nie przeciwstawia się nauce Zachodu w kwestji eteru. Zapewnia ona, że eter istnieje rzeczywiście w siedmiu rozmaitych stopniach rozrzedzenia. Jego miano sanskryckie (bodące w użyciu już od setek lat) brzmi: Akasa. Akasa jest terminem sanskryckim, określającym zasadniczy początek przejawu materji. Zgodnie z nauką jogów, Akasa wypełnia i przenika nieskończoną przestrzeń; niema takiego miejsca, dokądby nie docierała; jest wszechobecna. Filozofja jogów poucza nas, że wszystkie formy materji poczęły sie od owej Akasy. Przedewszystkiem kształtuje się sześć form eteru i ich kolejności, następnie gazy i ciała lotne, uszeregowane według stanu rozrzedzenia, dalej powietrze, ciecze i ciała stałe. Akasa jest tern, z czego składają się zarówno najlotniejsze gazy jak i najtwardsze i najzwartsze ciała, słońce, księżyc, gwiazdy, powietrze, ciało człowieka, zwierząt i roślin, ziemia, skały: słowem wszystko, co posiada kształt, wszystko rozpoznawalne dla naszych pięciu zmysłów. Oprócz tego doskonalsze stany Akasy są lżejsze, bardziej rozrzedzone i delikatne, aniżeli jakakolwiek inna forma materji, wyczuwana zmysłami poszczególnego człowieka. Duchy istot bezcielesnych zarówno te, które wyzwoliła śmierć, jak i te, które przebywają w ciałach astralnych, mają poczucie najsubtelniejszej substancji niepoznawalnej dla naszych zmysłów nieokrzesanych; istoty znajdujące się w sferach wyższych, aniżeli nasza, są również osłonięte jakąś z jej postaci najlżejszych, ponieważ jest to konieczne do utrwalenia związku pomiędzy rozmaitemi pierwiastkami wchodzącemi w skład człowieka oraz istot wyższych. Tworzydło wr jakiejkolwiek formie, niezbędne jest dla przejawu siły i energji, i umysł musi zawsze posiadać ucieleśnienie materjalne (nieraz najdelikatniejszego rodzaju), aby mógł się ujawniać. Absolut korzysta ze swoich najsubtelniejszych form bytu (tą najwyższą formą jest rozum), by w wiadomy sposób okazać swój charakter – z kolei, rozum ucieka się do przewodników niższych – siły i materji – jako swoich narzędzi przewodników albo środków wypowiedzenia. Wspominamy tutaj o tem dlatego, by czytelnik miał na uwadze, że istnieją o wiele wyższe rodzaje Materji, aniżeli te, które są poznawalne naszym zmysłom. Ten fakt jest tak dalece dobrze znany, posiadającym wysoki stopień poznania okultystom, że niektórzy z pisarzy starożytnych posiłkując się obrazową barwną mową Wschodu, używali określenia „Ciało Boskie”, mówiąc o materji. I to określenie może czytelnikowi być pomocnem przy uznaniu całej wagi i wartości materji, bez względu na jej stosunkowo niskie pomieszczenie w szeregu innych przejawów Absolutu. Nie należy wpadać w błąd, popełniony przez tych badaczy, którzy robią sobie z materji Boga, lecz należy z drugiej strony unikać omyłki wielu metafizyków i idealistów, którzy uważają materję za coś podrzędnego (szatana) albo nawret za „nicość”.

Nie zamierzamy w tym wykładzie rozpatrywrać Akasy szczegółowa, atoli tu właśnie będzie bardzo poręcznie powiedzieć o niej słów parę. Istota najsubtelniejszego pierwiastku Akasy stanowi tak delikatną formę materji, że może być odczutą jedynie przez byty, które osiągnęły najwyższe szczeble wrysubtelnienia, jest nieznana nikomu, z wyjątkiem dusz o wysokim stopniu rozwoju, używających tej właśnie formy Akasy, jako przewodnika albo ciała. Jest jakoby najcięższą powłoką substancji, oddzielającej doskonałe rozumy, od Rozumu Świata, aczkolwiek nie ma tu podziału istotnego, ponieważ takie doskonalsze istoty rozumne znajdują się w bliższem związku z Rozumem Świata. Ta forma Akasy – to najwyższa forma materji. Niektórzy z autorów, którzy pisali o jodze, nazywają Akasę „materję taką, jaką ta jest sama w sobie”. Na początku naszych wielkich okresów życia w rozmaitych częściach wszechświata, albo, jeżeli wolicie przeróżnych kosmosach – jedyną formą objawiającej się materji jest Akasa w najsubtelniejszej postaci.

Następnie Absolut za pomocą swego przejawu, zwanego „Rozumem Wszechświata”, puszcza w ruch siłę, energję lub „Prane”, które działając na Akasę, wytwarzają w niej kolejno sześć niższych form „eteru”. Inaczej mówiąc, Prana wywołuje przejaw częściowy Akasy w tych formach. Następnie kolejno występuje ona w postaci subtelnych ciał lotnych, gazów, powietrza, cieczy i ciał stałych i t. d„ dopóki nie ujawnią się wszystkie formy Akasy, poczynając od jej istoty najwyższej, a kończąc na zwartych, ciałach stałych. Na końcu epoki wszechświata lub przy zbliżeniu się jej do końca, widoczne się staje stopniowe „pochłanianie” form Akasy – zagłada form starszych; za niemi po upływie wielu stuleci z kolei następuje zanik wszystkich ciał stałych, potem cieczy, gazów, ciał lotnych i trwa poty, póki nie zostaną pochłonięte wszystkie przejawy Akasy i pozostanie jedyna jej istota, pierwozasada, która znów zostanie puszczona w ruch na początku nowej epoki. Uważny i myślący czytelnik zada sobie pytanie, czy nie można na zasadzie analogji dojść do wniosku, że przy końcu danej wielkiej epoki kosmicznej nadejdzie czas, gdy Akasa przekształci się całkowicie w Prane, Prana w Czitę, a ta ostatnia, z kolei zostanie pochłonięta przez Absolut. I jeżeli twierdzimy, że wszystkie te formy, są przejawem Przyczyny Absolutnej, to czyż nie rozumie się samo przez się, iż wszystkie one miały „początek” – że był czas, kiedy te przejawy powstały? Dalej, czyż z tego wniosku nie wypływa inny wniosek, mianowicie, że istnieje cały szereg wielkich epok kosmicznych, które następują po sobie i obejmują takie okresy czasu, iż wyobraźnia nie jest w stanie przedstawić ich sobie? Na te zrozumiałe pytania odpowiemy: istnieją takie przedziwne i potężne procesy kosmiczne, że nawet dusze, które osiągnęły tak wysokie udoskonalenie, że mogą być uważane za równe archaniołom i bogom, nie są w stanie stworzyć sobie o nich wyobrażenia. Dowiedzieliśmy się o tein od najmędrszych nauczycieli; przyznają oni, iż w chwilowych prześwietleniach wzrok ich duchowy widział zjawiska, tak przewyższające ich zdolność pojmowania, że ich podobne bogom umysły drętwiały i mieli wrażenie, jakoby zawrotu głowy. Dlatego uważamy za swe praw o nie dawać czytelnikom do rozważania nic podnioślejszego nad epokę kosmiczną, o czem będziemy mówili w innym szeregu wykładów. Lecz radzimy czytelnikom pamiętać, że chociaż przy takim rozważeniu procesów, zachodzących w kosmosie boskim i w jego cząstkach, może się zdawać, iż Bóg jest nieskończenie daleko od ziemi i od nas – to jednakże, bez względu na takie przedziwne procesy kosmiczne Bóg, Absolut, zawsze jest z nami, koło nas i w nas. Jest on nam bliższy, aniżeli brat, bliższy niż matka dla swego dziecka przy piersi; bliższy niż kochanek dla swej ukochanej. Bliższy jest nam, aniżeli nasze serce, krew, mózg. Duch zawsze jest z nami. I to dla wszystkich, dla niższych tak samo, jak dla wyższych; dla uciskanych tak samo, jak dla gnębicieli; dla grzeszników, jak dla cnotliwych.

Różnica miedzy nami polega jedynie na stopniu uznania Ducha przez człowieka. Niech was nie straszą te zasady naukowe i nauki nasze: jeżeli ich nie rozumiecie lub nie czujecie do nich zaufania – nikt was nie zmusza w nie wierzyć, rozumieć lub miłować istotę tych zagadnień. Musicie się koniecznie nauczyć rozumieć, że Bóg jest w was, zarówno jak i we wszystkich otaczających was, że jesteście mu tak samo niezbędni, jak On wam, gdyż jesteście cząsteczką, wchodzącą w skład planu Jego stworzenia wszechświata. Nauczcie się rozumieć jedynie rozkwitające wszędzie życie, nauczcie się otwierać dusze na promienie boskiej miłości i mądrości, nauczcie się być zawsze gotowymi do wzrostu i rozwoju. Studjując budowę wszechświata, znajdziecie, że w świecie form jedno i to samo prawo stosuje się do rzeczy małych i wielkich. Jedno i to samo prawo rządzi ewolucją wszechświatów i reguluje życie atomu. „Jak jest na górze, tak i na dole” powiada stare orzeczenie okultystyczne, a im dalej się posuniecie w badaniach, tern bardziej będziecie się przekonywali o prawdzie tego orzeczenia. Badajcie to, co jest najbliżej was, a posiądziecie klucz do odgadnięcia tego, co jest od was daleko. „Nic nie jest wielkim, ani małem” w boskim świecie form i przeobrażeń. Teraz rozpatrzmy drugi wielki przejaw lub pierwiastek względny.

ENERGJA CZYLI SIŁA (PRANA).

Energja lub siła jest zasadniczym pierwiastkiem, który można określić jako „zdolność oporu albo pokonanie oporu” lub też jako „to, co wywołuje ruch”. Zgięta sprężyna posiada energję, gdyż jest w stanie wykonać pracę, powracając do swego położenia poprzedniego; ładunek prochu zawiera energję, gdyż po wybuchu wykonywa pracę; butelka lejdejska, naładowana elektrycznością posiada zasób energji, gdyż przy wyładowaniu jest w stanie wykonać pracę. Cząsteczki materji napełniające przestrzeń nieskończoną, znajdują się w nieprzerwanym i stałym ruchu. Ruch ten uważany jest przez naukę za nieskończony i wieczny t. j. istniejący wszędzie i po wsze czasy. Wszelka zmiana fizyczna i wszelka reakcja chemiczna wiąże się ze zmianami, zachodzącemi w atomach, które tworzą materję; ze zmianami, polegającemi na przestawieniu cząsteczek i ich kombinacji. Wszystkie postaci ruchu – siła ciężkości, siły
wszelkiego rodzaju, jak: elektryczność, magnetyzm, światło, siła spójności, siła nerwowa, wogóle wszelkie kategorje ruchu i siły, występujące w zmianie ugrupowania cząsteczek materji, przedstawiają formę energji lub fenomen jej praźródła. Ten kto jest obznajmiony z danym zagadnieniem, najłatwiej opanuje pojęcie energji, gdy określimy ją jako „przyczynę ruchu i zmiany w materji”.

Współczesne teorje naukowe w kwestji energji są analogiczne do teorji, które określają materję. Uznają one, że chociaż energja występuje w niezliczonej ilości form i może się przeistaczać w inne postaci, to jednak ogólna suma energji we wszechświecie jest określona, niezmienna i ani jedna cząsteczka energji nie może być stworzona na nowo, ani też zniszczona; że jakkolwiek by energja przeistaczała swą formę, bądź jak bądź przeobrażenia, podobnie jak zmieniające sic kształty i kombinacje materji, są jedynie zjawiskiem względnem, nie zaś rzeczywistem i energja w swej sumie ogólnej nie jest przez nie naruszona i ilościowo pozostaje niezmienną. Ta teorja czyli zasada fizyki znana jest pod nazwą „prawa zachowania energji”.

Rozważanie powyższej teorji naukowej świadczy, że z punktu widzenia nauki, żadna siła materjalna nie jest w stanie stworzyć ani jednej cząsteczki materji, zarówno jak i cząsteczki energji. Jak jedna, tak i druga są ściśle określone ilościowo, stałe i niezmienne. Możemy zmieniać kształt materji, właściwie kombinacje jej atomów; możemy przeistoczyć jedną formę materji w drugą i t. d., lecz nic nie możemy tworzyć, ani nic zniweczyć. Energja jest przyczyną, powodującą zmiany materji; wielu uczonych twierdzi o niej, jako o „właściwości lub cesze materji”, gdy inni widzą w niej pierwiastek samodzielny i odrębny, który działa w związku z materją. Jako przykład przejścia jednej formy energji w drug;i i t. d. może służyć fakt następujący: Lampka elektryczna wytwarza światło, które powstaje wskutek przejścia elektryczności przez cienki drucik węglowy; drucik ten stwarza dla prądu opór, który z kolei tworzy przejście energji elektrycznej w ciepło i światło. Elektryczność powstaje w dynamomaszynie, otrzymującej ruch przez energję pary, powstającej przy przejściu wody w stan lotny wskutek działania ciepła. Ciepło zaś jest rodzajem energji, powstałej z energji węglowej, wyzwolonej przez spalenie. Węgiel swą energję chemiczną pobiera od słońca, które ze swej strony oddało ją drzewom, wytwarzającym węgiel, albo też może od energji właściwej jego własnym atomom. Słońce lub atomy węgla przejęły swą energję od energji wszechświata. I jak widzicie, cały proces przedstawia jedynie szereg przeistoczeń. Szereg ten może być bardziej skomplikowany, jak naprzykład: z elektryczności można korzystać jako z silnika, poruszającego transmisję, która przekazuje swój ruch innej maszynie i t. d. Lecz zasada pozostanie jednakową we wszystkich przypadkach.

Temu, który się oddaje badaniu tych zagadnień, polecamy przeczytać jakiekolwiek początkowe dzieło z zakresu fizyki, aby mógł stworzyć sobie szersze pojęcie o energji, sile, ruchu i t. d. Przykłady zmian formy energji dają się obserwować przy wszelkiej czynności. Gdy chwytamy, naprzykład, piłkę, to wysyłając prąd nerwowy z mózgu, wywołujemy skrót pewnych mięśni ręki, który z kolei oddaje ruch piłce i odrzuca ją od naszych rąk. Piłka uderza w jakikolwiek przedmiot, zrzuca go i t. d. Jeżeli przedstawimy sobie szereg cegieł dokoła całej kuli ziemskiej, to moglibyśmy strącić je wszystkie na siebie, zlekka dotknąwszy pierwszą, która oddałaby swój ruch drugiej i t. d. Energja prochu przechodzi w kulę w postaci ruchu, kula przelatuje przestrzeń i leci poty, póki zawarta w ziemi energja, znana pod nazwą przyciągania lub siły ciężkości, nie pokona ruchu nadanego przez proch i nie nada kuli innego ruchu, skutkiem którego ta spadnie na ziemie. Jak wiedza przyrodnicza, podobnież i okultna twierdzi, że wszystka materja znajduje się w ruchu nieustannym t. j., że atomy jej wciąż wirują. Ruch ten czyli drganie zostaje nadane materji przez energję. My nie jesteśmy w stanie zauważyć tego ruchu, wiemy jedynie, że istnieje i że życie, jakiekolwiek jest, bez tego ruchu byłoby niemożliwe. Każdy rodzaj materji drga na swój sposób. Brak dostatecznej ilości miejsca nie pozwala nam poświęcić więcej czasu na wszechstronne rozpatrzenie tego zagadnienia; zmuszeni więc jesteśmy skierować czytelnika, który by chciał bliżej zapoznać sie z teorją i faktami fizyki do wielkiej ilości podręczników w tej kwestji, jakie można nabyć w każdej księgarni lub bibljotece. Sformułowaliśmy jedynie zasadnicze twierdzenia teorji naukowych, teraz zaś przechodzimy do nauki jogów o Pranie, nauki o energji bardzo pokrewnej zasadom fizyki.

Rzeczywiście, o ile chodzi o prawdy zasadnicze, to badacze mają bardzo mało powodów, by różnić się w tej kwestji. Filozof ja jogów uczy nas, że w świecie form lub względności cała materja lub wszystkie formy Akasy znajdują się w ruchu nieprzerwanym; w świecie materji niema spoczynku. Pozorny stan spoczynku przedmiotów materjalnych jest tylko względny; faktycznie nie istnieje. Ciepło i światło, to tylko formy ruchu, przejawy energji słońca i wszechświata ciągle falujące w przestrzeni; ich cząsteczki wciąż się zmieniają i poruszają; związki i rozkłady chemiczne odbywają się stale, bez przerwy; stworzenie i śmierć – to konieczne warunki egzystencji komórki atomu i molekuły. W naturze nic nie odpoczywa. Praca wykonywa się bez przerwy i wciąż się coś tworzy (wy znaczeniu powstawania nowych kombinacji, gdyż z niczego nic powstać nie może).

Ta energja czyli siła, przyczyna ruchu, zmiany i działalności, zwie się po sanskrycku „Prana”. Prana, podobnie jak materja lub Akasa, znajduje się wszędzie. Najnowsze badania naukowe stwierdzają, że zarówno siła jak i energja są „wieczne” same przez się, lecz filozofja jogów naucza, że i jedna i druga są emanacją lub przejawem Absolutu i zbliżają się do wieczności, nie same przez się, a jedynie przez Absolut. Zostały wyłonione, ujawnione i wyrzutowane przez Absolut i mogą znowuż zostać przez Absolut pochłonięte; z tern jeno zastrzeżeniem mogą być uważane za to, za co uznaje je nauka fizyczna, która im przypisuje cechy „nieskończoności” i „wieczności”. Nauka dzisiejsza uważa je zazwyczaj jako odrębne pierwiastki, lecz filozofja jogów naucza, że materja lub Akasa to tylko gruba forma energji lub Prany, powstająca z tej ostatniej. W praktyce zaś można przy badaniu wszechświata spoglądać na nie, jako na dwa odrębne pierwiastki. Prana, jak wyjaśniliśmy, rozpatrując energje, występuje we wszystkich rodzajach działalności energji, ruchu i siły. Posiada wiele stopni i postaci, lecz pierwiastek, znajdujący się w ich zasadzie, jest jeden i ten sam. Te rozmaite formy mogą przechodzić jedna wr drugą, co zresztą widzieliśmy, badając energje, i pod tym względem nie przeczą sobie nauki wschodnie i zachodnie. Zgadzają się również w głównych zarysach w kwestji „zachowania energji”, gdyż w danych twierdzeniach jogów jest powiedziano, że do ogólnej ilości Prany we wszechświecie nic nie może być dodane, jak również nic nie może być odjęte. Zauważcie jednak, że pomiędzy temi naukami istnieje różnica następująca: jogowie uważają Prane za bardzo głęboką formę rozumu, którą okazuje Absolut za pośrednictwem „Rozumu Wszechświatowego”, a która przy pewnych warunkach może być w ten sam sposób usunięta.

Przy ogólnem rozpatrywaniu kwestji teorja zachodnia może być przyjęta raczej jako „hipoteza szkolna”. Nauka zachodnia twierdzi, iż „niema materji bez energji, niema energji bez materji”. Filozofja jogów zgadza się z tem, że materja bez energji jest niemożliwą, lecz twierdzi również, że energja może istnieć bez materji, gdyż energja lub Prana istniała już dawniej, niż materja lub Akasa, chociaż w tym wypadku istniała tylko rzeczywista utajona, nieujawniona w ruchu prazasada energji. Owo praźródło energji bynajmniej nie jest równoznaczne z tern, co wywołuje oddziaływanie energji na materję, a co my nazywamy siłą. Pierwsza zasada jest nieczynną, gdy druga jest działaniem. Jednakże z punktu widzenia, z jakiego patrzymy – nie może istnieć materja bez energji, podobnie jak i energja, która by się nie ujawniała w materji lub przez materję. Przeto i w tym wypadku teorja zachodnia może być przyjęta przez czytelnika, jako „hipoteza szkolna”, chociaż nie należy zapominać o nauce rzeczywistej.

Mówiliśmy o Pranie czyli raczej o formie Prany, znanej pod nazwą energji życiowej i t. d. w podręczniku „Nauka o oddychaniu”, a także w niektórych wykładach księgi „Zasady światopoglądu jogów indyjskich” i w „Hatha-jodze”. W następnej książce, w której będziemy rozpatrywać „Radża-jogę”, poruszymy wiele ważnych kwestji, dotyczących Prany w innej formie (to jest oddzielnie od siły życiowej i t. p.) i sposobów uzależnienia jej od rozumu i woli. Ze wszystkiego cośmy powiedzieli, czytelnik może zauważyć, że, ponieważ Prana jest elementem grubszym, aniżeli Czitta lub substancja umysłowa i w istocie rzeczy jest tylko jej rzutem (projekcją) albo formą, więc ten, kto rozumie jej prawa i zasady, może za pośrednictwem rozumu, pod kierunkiem woli osiągnąć wielką władzę nad Praną. Opracowanie tego tematu wchodzi w zakres „Radża-jogi”, która, jak wspominaliśmy, będzie treścią następnej serji wykładów. Nie możemy tutaj zatrzymywać się na tej kwestji, lecz abyście mogli zdać sobie z niej sprawę, musimy zaznaczyć, że to, co jest dodatnie, może zawsze rządzić ujemnem. Czitta ma się tak do Prany, jak dodatnie do ujemnego, a możność rządzenia Praną nadaje wiedza, kierowana przez wrolę. To co jogowie znają pod nazwą „Pranajamy”, jest nauką lub zdolnością rządzenia Praną przy pomocy rozumu lub woli. Jest to jedna z charakterystycznych cech „Radża-jogi”. W swej najwyższej formie, znanej i stosowanej równie na Wschodzie jak i na Zachodzie przez ludzi, co osiągnęli rozwój duchowy, „Pranajama” jest podstawą potęgi „adeptów” i „mistrzów”, jak ich przyjęto nazywać. Najwyższe nauki w tym przedmiocie zazdrośnie ukrywają ludzie z niemi obznajomieni, bo gdyby ogół je poznał, ludzkość mogłaby ich używać do celów niewłaściwych. Lecz pewna cząstka tej nauki obecnie może być rozgłoszoną dla tych, którzy są przygotowani do ich przyjęcia i każdy, dostatecznie wytrwały i spragniony wiedzy, może zgodnie ze swym rozwojem duchowym zastosować w praktyce w większym lub mniejszym stopniu naukę „Pranajamy”. Istnieją poza tem jeszcze inne cechy charakterystyczne „Radża-jogi”, naprzykład umiejętność kierowania umysłem lub Czittą i t. d.

Lecz Pranajama jest jedna ż: nauk najgłówniejszych. Zanim opuścimy kwestje energji lub Prany, chcielibyśmy zwrócić uwagę naszych czytelników na fakt, że najlepsi badacze zjawisk energji lub siły podchwytują chwilami wypadkowe błyski tej prawdy, zawartej w umysłach jogów, że mianowicie energja jest to grubszy przejaw rozumu i że nieznacznie, jakby topniejąc, Prana przetwarza się w rozum. Badacze i obserwatorzy bywali chwilami przerażeni zjawiskiem, jakie dostrzegali, że siła lub energja w niektórych swych formach wykazuje coś jakby pokrewnego z działalnością rozumną, zamiast działać jako siła „ślepa”. Kiedy uwaga uczonych zwróci się ku temu zjawisku (co zresztą rychło nastąpi), będą je obserwować, systematyzować i śledzić, a wówczas powstaną i ogłoszone będą nowe teorje, wyjaśniające fakty podobne. Nauka bezwzględnie musi uznać fakty, które potwierdzają prawdę nauki jogów, gdyż takie zjawiska istnieją rzeczywiście. Opuszczamy teraz kwestję Prany lub energji, i zamierzamy rozpatrzeć trzeci wielki przejaw czyli pierwiastek względny.

ROZUM, SUBSTANCJA UMYSŁOWA (CZITTA).

Przedewszystkiem zobaczmy, jak się wypowiadają nauki przyrodnicze o tem, co nazywamy rozumem. Zachodnia nauka materjalistyczna próbowała licznych teorji w przedmiocie rozumu. Zazwyczaj odrzucała teorje metafizyków i filozofów poprzednich stuleci i szukała podkładu materjalistycznego dla zjawisk umysłowych. Starała się znaleść teorje dostatecznie umotywowaną w tern znaczeniu, że rozum jest jedynie przejawem materji – wynikiem reakcji chemicznych i mechanicznych i t. d.; że powstaje on i pochodzi z materji lub występuje za jej pośrednictwem. Jeden znany uczony nawet odważył się twierdzić, że rozum wydziela się przez mózg, zupełnie tak samo, jak żółć przez wątrobę. Pomyślcie tylko: rozum to wydzielina mózgu.

Materjaliści popełnili wielki błąd, począwszy swe badania z tej strony. Chcieliby oni materję uczynić zasadą wszystkiego, samym Absolutem; energję i rozum uznać jako pochodzące z materji. Zgodnie z nauką jogówr twierdzenie odwrotne jest na razie bardziej zbliżone do prawdy. Jednakże t. zw. przedstawiciele postępowości zaczynają teraz uznawać swój błąd i przychylają się do myśli, że rozum, energja i materja – to jedno i to samo, a mianowicie  różne formy tego, co się nazywa substancją i t.p.; i w ten sposób zbliżają się coraz bardziej do „rojeń okultystów”, któremi dawniej gardzili.

Webster określa „rozum” w sposób następujący: „zdolność intelektualna lub umysłowa człowieka, pojmowanie, zdolność ujęcia, sądzenia i roztrząsania”. Określenie to zapomina zupełnie, że rozum występuje też u niższych stworzeń, w państwie roślinnem, a nawet u minerałów. Wprawdzie ci, co twierdzą, że rozum jest przynależnością jedynie człowieka – nazywają rozum zwierząt – instynktem, popędem; objawy zaś rozumu u minerałów – pokrewieństwem chemicznym i t. p. „Instynkt” – to termin stosowany zwykle do działalności umysłowej stworzeń niższych, a „popęd” wspomniany autor określa w sposób następujący: „Popęd jest to dążenie istot zorganizowanych do wyboru i pochłaniania tych cząsteczek materji, które służą do zachowania i podsycania życia zwierzęcego lub roślinnego”. W ten sposób zwolennicy monopolu człowieka na posiadanie rozumu, muszą jednakże przystać na to, że istnieje coś w rodzaju rozumu u istot świata niższego, zwierzęcego i roślinnego. Nowsi uczeni zapatrują się na czynności chemiczne lub molekularne minerałów, jako na odmianę rozumu, przyczem ten pogląd ma wiele analogji z poglądami jogów, którzy twierdzą, że rozum jest stałym towarzyszem materji-energji, co jest dla nich prawdą nietylko względem atomu, ale też i jego kombinacji. Jogowie twierdzą, że wszystkie formy świadomości, poczynając od prostej wrażliwości do najwyższych form samowiedzy duchowej, stanowią przejawy i odmiany rozumu.

Z braku miejsca nie możemy zatrzymywać się tu nad kwestją psychologiczną, zresztą nie wchodzi to w zakres i zadanie naszego wykładu. Lecz aby dać pojęcie czytelnikowi o temn, co łączymy ze słowem „rozum”, musimy powiedzieć, że pod „przejawem rozumu” pojmujemy wszelkie działanie świadomości, a pod świadomością – wszelki przejaw „ poznania”, poczynając od najprostszego poczucia, do najwyższych form świadomości. Czytelnik natychmiast się dowie, w jakim celu to mówimy. Wrażenie zmysłowe – najniższy ze wszystkich znanych nam rodzajów świadomości, określa Webster, jako „wrażenie”, wywarte na nasz umysł za pośrednictwem organów zmysłowych, czucie – wywołane przez przedmioty zewnętrzne lub jakąkolwiek zmianę w wewnętrznym stanie ciała”. Wrażenie zmysłowe jest to forma świadomości lub poznania, która zowie się „odczuciem”. Jest to nie zupełnie to samo, co „percepcja”, gdyż wrażenie zmysłowe jest „odczuciem”, natomiast „percepcja” jestto świiadomość „odczucia”; „percepcja” wyjaśnia „odczucie”. Naprzykład możemy odczuwać obecność muchy na ręku – jest to „wrażenie”. Gdy rozum zda sobie .sprawę z tego, że na naszej dłoni jest coś, co wywołuje „wrażenie” – będzie to „percepcja”. Zmysł powonienia daje człowiekowi wrażenie zapachu; wtedy w odpowiedzi rta alarm wrażenia, skierowuje on swą uwagę na ten zapach i ma percepcję, że wącha różę. Te przykłady powinny wam objaśnić różnicę między odczuciem a percepcją. Nie mamy tu zamiaru wykładać psychologji, chcemy tylko wyjaśnić, jak rozumiemy „wrażenie”, gdy mówimy o nim, jako o objawie przytomności umysłu. Nie może być wrażenia tam, gdzie brak jakiejkolwiek cząsteczki substancji umysłowej dla jego przyjęcia. Podobnie, jak nie może być wrażenia, jeżeli nie ma czegoś, co je „wywoływa”: tak samo nie może być wrażenia i bez tego, który je percepuje; to zaś, co je percepuje – jest to substancja umysłowa pewnego rozwoju i stopnia. Na ten właśnie punkt chcemy zwrócić uwagę. Prosta świadomość i samowiedza są to wyższe stany poznania, niźli wrażenie, lecz różnica polega na stopniu, nie na istocie.

Wrażenia najbardziej nierozwiniętych organizmów stopniem tylko różnią się od wyższych form świadomości i działalności umysłowej człowieka lub nawet stworzeń, stojących na wyższym niźli człowiek szczeblu rozwoju: są bowiem i takie stworzenia. Stworzenia te są na tyle doskonalsze od człowieka, na ile człowiek jest doskonalszy od żuka; lecz były one niegdyś ludźmi i z czasem ludzie będą takimi jak one. Poza Absolutem wszystkie kategorje „wiedzy” są działalnością umysłu, a formy tej działalności różnią się jedynie co do stopnia. Rozum – to wszechogólny pierwiastek, tak samo jak materja i energja: jest on do nich bardzo podobny ze względu na swoje przejawy i związki w jakie wchodzi. Powróćmy teraz do poglądów przyrodników współczesnych. Weźmy Ernesta Haeckla, jako przedstawiciela poważnego kierunku w nauce dzisiejszej. Dzieła jego są uważane za skrajne, przewrotowe; podaje on w nich postępowe teorje dzisiejszego światopoglądu materjalistycznego. Haeckel nie uznaje nic wyższego ponad „substancję” i uważa, że wszechświat istnieje sam przez się, bez jakiejkolwiek przyczyny poprzedniej. Z jego dzieł jednak widać, że obecna nauka odrzuciła stare pojęcie materjalistyczne o „martwej” lub „grubej” materji i że on sam osiągnął najwyższe dostępne dla człowieczego umysłu pojęcia materjalistyczne. W samej rzeczy między stworzonym przezeń kierunkiem myśli, który idzie po drodze przez niego wskazanej, a kierunkiem postępowej myśli „spirytualistycznej” – zostanie bardzo rychło jeno subtelna przegroda. Przypomina to fakt, jaki miał miejsce przy przebijaniu tunelu przez Alpy. Praca szła z dwóch końców i dwie drużyny robotnicze spotkały się pośrodku tunelu, przyczem obie przekopane połowy schodzą się identycznie; podobnie spotykają się oba zastępy pracowników myśli, znalazłszy pośrodku Absolut, chociaż będą go nazywać różnemi imionami. Haeckel w swej znanej pracy: „Cuda Życia”, wykłada doktrynę monizmu, który uznaje „potrójność substancji”. Teorję swoją formułuje on w następujących zasadach: 1) niema ma-terji bez siły i wrażliwości, 2) niema siły bez materji i wrażliwości, 3) niema materji i siły bez wrażliwości. I powiada następnie „trzy te czynniki zasadnicze istnieją nierozdzielni związane w całym wszechświecie, w każdym atomie i molekule”. Jest to ustępstwo bardzo ważne, które przy tem wypowiedział, jeżeli nie główny, to w każdym razie jeden z głównych przywódców współczesnej myśli materjalistycznej. Znaczenie tego wypowiedzenia należycie ocenią ci z naszych czytelników, którzy znają dawne poglądy materjalistyczne, sprzeczne zupełnie z nauką jogów. Haeckel, rozważając troisty wgląd (aspekt) substancji twierdzi, że materja jest substancją rozciągłą, że zapełnia przestrzeń nieskończoną, że jest wieczna i niezmienna; że energja czyli siła jest rówrnież nieskończona, znajduje się w ruchu wiecznym i że niezmienną jest jej suma – zgodnie z prawem „zachowania energji”.

Ponieważ zaś wrażliwość przyłącza się do materji i siły, jako trzeci czynnik substancji, zatem i wrażliwość powinna być wieczną i niezmienną w sumie ogólnej. Haeckel twierdzi, że „zmiany wrażliwości, podobnie jak zmiany materji i siły, są tylko przeobrażeniem jednej postaci w drugą; stąd oczywista, że „wrażliwością” Haeckel nazywa to, co my zowiemy „rozumem” i dlatego uczony ten wykłada, że całkowite życie umysłowe człowieka tkwi we wrażliwości każdego poszczególnego osobnika i dla potwierdzenia swej myśli, cytuje uwagę Naegeliego, że rozum człowieka – to wyższy szczebel rozwoju procesów duchowych, które ożywiają całą naturę. Baczcie, że twierdzenie to powstało w centrum postępowej myśli materjalistycznej: czyż nie rozumiecie, do czego to wszystko zmierza? Ciekawą rzeczą jest wyjaśnić, na czem polega różnica pomiędzy filozofją jogówr, a monizmem naukowym w tej formie, w jakiej podaje go Haeckel i inni przedstawiciele kierunku „neo-materjalizmu”. Filozofja mówi nam o istnieniu, o bycie jedynej rzeczywistości – Absolutu, który się objawia w postaci trzech wielkich względnych principiów: materji czyli Akasy; energji lub siły czyli Prany i rozumu, substancji umysłowej czyli Czitty (Czitta z istoty swej jest raczej pierwiastkiem nadzwyczaj wysubtelnionym, niżeli substancją, pokrewną materji). Trzy te objawy są to w rzeczywistości tylko trzy formy jedynego wielkiego czynnika. Najsubtelniejszą z tych form jest umysłowość; potem następuje postać grubsza, energja i siła; i w końcu, jako postać najgrubsza ukazuje się materja. Wszystkie te trzy postaci nieznacznie przeistaczają się wzajem w siebie, o czem już mówiliśmy w tym wykładzie. Objawy te pochodzą z Absolutu i mogą być znów przezeń pochłonięte i są względne; w znaczeniu absolutnem tego słowa nie posiadają bytu realnego t.j. nie posiadają istnienia oddzielnego od Absolutu. Absolutem jest wszystko, co samo przez się istnieje rzeczywiście, wszystko co jest bytem samodzielnym, od niczego nie zależy, niema przyczyny i nie posiada nic, przez co mogłoby być pochłonięte. Zwolennicy monizmu naukowego twierdzi., że wszystko, co istnieje jest „czemś” fizycznem, co nazywają „substancją”, posiadającą swe cechy i własności. Te ostatnie zowią się materja, energja i wrażliwością. Materja jest uważana jako własność lub cecha substancji, dzięki której może ona wypełniać przestrzeń; energja – jako zdolność ruchu, wrażliwość – jako własność lub cecha świadomości (a więc i myślenia). Substancja uważana jest za samodzielną, nieskończoną, wieczną i ilościowo niezmienną, jeżeli bierzemy pod uwagę jej całość, niezależnie od tego, że zdaje się zmieniać w skutek zmiany form swych cech i własności. Filozofją jogówr stwierdza istnienie ducha t. j. Bytu, Absolutu poza jego przejawami; monizm naukowcy nie mówi nic o duchu (gdyż go nie uznaje), a substancja widocznie jest dla niego sumą lub połączeniem materji, energji i wrażliwości, nie zaś „rzeczą samą w sobie”, z której wypływa wszystko względne. O ile jesteśmy w stanie sądzić i rozumieć, filozofja monizmu naukowego nic nie mówi i nie uczy o czemś pokrewnem duchowi lub istocie substancji, owszem przeciwnie, uwraża substancję za coś całkowicie fizycznego, przecząc istocie rzeczy i ignorując ją jako niepotrzebną i nic nie znaczącą. Mamy nadzieję, że przedstawiliśmy dokładnie poglądy myśli monistycznej, materjalistycznej; w każdym razie taki był nasz zamiar. Mamy wrażenie, że kierunek ten trzyma się poglądu o samoistniejszem wszechświecie bez przyczyny lub Boga czyli Istoty Absolutnej; innemi słowy kierunek ten widocznie twierdzi, że wszechświat jest właśnie Bogiem. Dlatego też przeczy istnieniu świadomości po śmierci czyli nieśmiertelności duszy; uczy, iż „dusza” jest zjawiskiem zgoła materjalnym i fizycznym – tylko wyższym szczeblem „wrażliwości”. Zwracamy uwagę naszych czytelników na różnicę pomiędzy kierunkiem monizmu filozoficznego a nauką jogów, jak również na punkty styczne tych nauk. Oba kierunki stwierdzają jedność „wszystkiego co istnieje”, lecz niejednakowo rozumieją tę jedność. Mamy nadzieję, że rozum duchowy czytelnika oświeci jego intelekt i ujmie, na czem polega prawda w tych sprzecznych naukach; nauki jednak w punktach stycznych świadczą, jak to instynktowne i intuicyjne jest dążenie umysłu ludzkiego do pojęcia Jedyności. Dla tych, co osiągnęli świadomość duchową, widocznym będzie punkt, w jakim filozofja monistyczna porzuca drogę prawdy i wstępuje na złudną ścieżkę boczną, z której będzie zmuszona w przyszłości zawrócić.

W następnym wykładzie postaramy się wytłumaczyć istotę i własności Czitty czyli substancji umysłowej, jak również podzielić się z wami nauką, dotyczącą Atmana lub Ducha i stosunku Człowieka do Absolutu.

źródło: Wykład XI pt “MATERJA I SIŁA”  z książki  “DROGI DOJŚCIA JOGÓW INDYJSKICH” JOGI RAMA-CZARAKA, PRZEŁOŻYŁ A. LANGE, Warszawa 1923

]]> Czemże ostatecznie jest magnetyzm https://tarot-marsylski.pl/czemze-ostatecznie-jest-magnetyzm/ Wed, 13 Apr 2022 16:01:41 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=6898 Czytaj dalej ]]> Odpowiedzi na to pytanie są różne; żadna jednak nie wyczerpuje zagadnienia, są to bowiem nie odpowiedzi na faktach oparte, lecz tylko hipotezy mniej lub więcej zgodne z faktami. Odkrywca nowoczesny magnetyzmu – znanego zresztą już od zarania dziejów ludzkości – Mesmer, uważał go za „fluid”, który z ciała magnetyzera przenosi się na chorego. Niektórzy późniejsi autorowie popierali hipotezę fluidu, przytaczając, że magnetyzowanie wyczerpuje siły fizyczne, i że „fluid” można umieścić w przedmiotach martwych, jak woda, papier, wata.

Nie rozwiązuje to oczywiście kwestji, czem jest sam „fluid”. Nazywając działanie fluidu „magnetyzmem zwierzęcym” (le magnetisme animal), zaczerpnął Mesmer określenia ze znanego we fizyce działania magnesów metalowych (żelazo, nikiel i t.p.); magnetyzowanie zatem byłoby udzielaniem choremu podobnych „linij sił”, jakie ma magnetyzer. Jeżeli te ułożone w pewnym określonym kierunku linje sił są wyrazem zdrowia, to magnetyzowanie jest układaniem w tymże kierunku linij sił u chorego.

Wynikałoby z tego, że magnetyzer nic ze siebie nie „daje” choremu, nie udziela mu żadnego swego fluidu, tylko działa nań podobnie, jak magnes stalowy działa na  kawałek żelaza, gdy go nad niem poruszamy, lub doń zbliżamy. Wtedy „choroba” byłaby tylko zaburzeniem naturalnego układu cząsteczek organizmu, a magnetyzowanie przywracałoby porządek w tym układzie. Za tern przemawia fakt, że organizm chory „sam” kieruje wpływ magnetyzmu do tych organów, które są w zaburzeniu, mimo że magnetyzer działa zdaleka głaskami na cały organizm.

Nie przeczy temu fakt, że magnetyzer męczy się i wyczerpuje zabiegami, chociaż nie używa do nich siły fizycznej. Między nim a chorym jest wpływ wzajemny: gdy magnetyzer „poprawia” układ organizmu u chorego, to równocześnie chory „psuje” układ u magnetyzera, a to zaburzenie układu wyraża się zmęczeniem*). Nie przeczy temu również fakt, że można magnetyzować wodę lub papier; a jeżeli istnieją rzeczywiście „izolatory”, jak jedwab, czy wosk, to one należałyby do ciał „diamagnetycznych”, co jednak jeszcze nie wyjaśniałoby ich własności izolujących. Rzeczywistość działania izolującego, nie przepuszczającego wpływów magnetyzowania, nie jest jednak dotychczas wystarczająco stwierdzona obserwacjami.

*) Nie wiem, czy taki wpływ wzajemny obserwowano także np. między bryłą żelaza, a magnesem stalowym; świadczyłyby o nim pośrednio zjawiska takie, jak „odmagnetyzowanie” wskutek zmian temperatury lub wstrząsów mechanicznych.

Za pewnego rodzaju „układaniem” cząsteczek pod wpływem zabiegów magnetycznych przemawia także fakt przenikania ich poprzez bieliznę chorego, nawet poprzez szkło, drzwi zamknięte i mury. Trudniej już zastosować się da analogja z magnesem metalowym we wypadkach, w których działanie objawia się nawet na znaczne odległości. Gdy jednak uwzględnimy także wpływ psychiczny magnetyzowania, sprawa odległości przestrzennej będzie miała znaczenie równie podrzędne, jak np. w telepatii (przesyłaniu myśli i uczuć na odległość) lub w jasnowidzeniu.

Idzie teraz o to, jakie „cząsteczki” organizmu układa zabieg magnetyczny w naturalnym, zdrowym, porządku. W magnetyzmie mineralnym są to atomy lub molekuły żelaza; trudno jednak przypuścić, żeby w magnetyzmie „żywotnym” były to komórki organizmu fizycznego, a tem mniej atomy chemiczne tych komórek. Jaki jest wpływ fizjologiczny magnetyzmu? Przyspiesza tętno krwi, zmienia temperaturę ciała, wywołuje poty, pobudza perystaltykę, podnosi tężyznę mięśni, wzmaga ciśnienie osmotyczne, a więc, ogólnie biorąc, zwiększa ruch w organizmie. Nieraz na odwrót uspokaja nerwy, powoduje skłonność do snu, obniża temperaturę i puls, a zatem zmniejsza ruchliwość fizjologiczną. Motorem tej ruchliwości są nerwy, przedewszystkiem nerwy układu sympatycznego i parasympatycznego; na nie więc bezpośrednio działa magnetyzm.

Gdy zatem mówimy, że magnetyzm „leczy“ np. wrzód żołądka lub zapalenie osierdzia, to używamy tylko przenośni. Zabiegi magnetyczne nie powodują bezpośrednio żadnych zmian fizycznych: nie usuwają wrzodu ze żołądka, ani nie „gaszą” gorączki osierdzia. Działają tylko na nerwy, pobudzając ich czynność w organizmie, który już sam zdoła zresorbować łub doprowadzić do pęknięcia wrzód żołądka, albo znów przywrócić do normalnego stanu komórki osierdzia. Aby organizm miał spokój zupełny do takiej pracy regeneracyjnej, aby mu jej nie przerywały wrażenia dochodzące z zewnątrz przez zmysły, następuje nieraz po magnetyzowaniu sen, bądź to zwyczajny, bądź też „magnetyczny”. Sen ten wywołują znowu tylko nerwy, a to nerwy układu sympatycznego, odgraniczając od działania nerwy ruchowe, od woli zależne, i nerwy narządów zmysłowych.

To wyjaśniałoby zarazem, dlaczego głaski wzdłuż ciała „magnetyzują”, a głaski  poprzeczne „budzą”. Głaski podłużne idą mniej więcej równolegle z kierunkiem dróg nerwów w organizmie, działają zatem podobnie, jak magnetyzowanie sztabki żelaznej za pomocą posuwania wzdłuż niej magnesu; głaski poprzeczne zaś wprawiają w zaburzenie równoległy, jednokierunkowy, układ cząsteczek. Z tegoż powodu działanie głaskami w kierunku przeciwnym, od dołu w górę, jest organizmowi wstrętne, nie tylko budzące, lecz nawet powodujące wymioty lub drgawki.

Im dłużej trwają zabiegi magnetyczne, tern doskonalszą jednokierunkowość powodują w organizmie, względnie w jego przewodach nerwowych, a ta doskonalsza harmonja objawia się uspokojeniem, a wreszcie snem, którego głębokość zależy od intensywności magnetyzowania. Działanie dostatecznie długie wywołać może nawet letarg, w którym już tylko nerwy układu wegetatywnego zachowują pewną, drobną zresztą, część funkcyj: oddech i puls są ledwie wyczuwalne, a nieczułość na wrażenia zewnętrzne i nieruchomość jest zupełna. Z takiego stanowiska, że magnetyzm oddziaływa na nerwy, wyjaśnić się da również warunek wysokiego poziomu moralnego u magnetyzera. Człowiek ten musi mieć własne nerwy w zupełnym porządku; a może je mieć w porządku tylko wtedy, gdy i jego życie psychiczne jest harmonijne, gdy nie targają nim namiętności, niskie uczucia, myśli egoistyczne.

Gdy magnetyzer przybliża się do chorego z żywą sympatją i silnem pragnieniem przyniesienia mu pomocy, nawiązuje z nim łączność (raport) pod warunkiem, że zdoła w nim wzbudzić wzajemną sympatję do siebie. To uczucie sympatji nie jest zależne od odległości przestrzennej; wszak należy do objawów telepatji, wielokrotnie stwierdzonej eksperymentalnie, a telepatja jest równie łatwa między dwoma ludźmi, siedzącymi obok siebie, jak między ludźmi, rozdzielonymi przestrzenią wielokilometrową. Z tego stanowiska magnetyzowanie na odległość traci wszelkie cechy niezrozumiałości.

Trudniej natomiast zrozumieć się da działanie przedmiotów magnetyzowanych. W jaki sposób szklanka wody magnetyzowanej, wypita przez chorego, ma wprowadzać porządek w jego nerwach? Przyjąwszy, że działanie jej polega na podwyższaniu ciśnienia osmotycznego, to dlaczego woda zwyczajna, niemagnetyzowana, nie wzmaga osmozy w takim samym stopniu? A podobnież dlaczego skrawek papieru magnetyzowanego, położony na sercu, na żołądku, lub na czole, wywołuje podobne objawy, jak głaski magnetyzera, a nieraz wywołuje sen nawet? Najbliższem byłoby tu tłumaczenie wszystkiego sugestją, lub autosugestją chorego; ale ta sama woda, lub ten sam papier, działa także na niemowlęta i na rośliny. Tu już zyskuje więcej prawdopodobieństwa hipoteza „fluidu”, którym magnetyzer naładował wodę lub papier; nierozwiązaną jednak pozostaje sprawa, w jaki sposób ten „fluid” działa właśnie tam, gdzie potrzeba, skoro nie posiada inteligencji i skoro wywiera także wpływ na organizmy „nie inteligente”, jak rośliny. Tem bardziej niezrozumiałe jest, w jaki sposób „fluid” mógłby się przenosić przez przestrzenie kilometrowe, jak to ma miejsce w magnetyzowaniu na odległość.

Hipoteza indyjska, uważana zresztą w Indjach nie za hipotezę, lecz za prawo natury dostępne sprawdzaniu doświadczalnemu, ma na te sprzeczności wyjaśnienie bardzo proste. We wszechświecie istnieje czynnik, będący podstawą wszelkiej materji; a więc różni się od „eteru” nauki europejskiej tern, że nie jest czemś odrębnem od materji fizycznej, wypełniającem tylko puste miejsca pomiędzy atomami materji. Czynnik ten, zwany „praną”, może w przestrzeniach międzyplanetarnych być czemś niezróżnicowanem jeszcze ale po zróżnicowaniu staje się światłem, ciepłem, elektrycznością, gazami, płynami i ciałami stalemi. Na zróżnicowanie jego ma wpływ wola, a to równie dobrze wola człowieka, jak wola inteligencji, nie posiadającej ciała fizycznego.

*) a wtedy ma nazwę „akaśa“.

Prana zatem otacza nas zewsząd i jest wszędzie w nas samych; nasz organizm fizyczny składa się ze zróżnicowań prany, ziemia i morze są zróżnicowaniami prany, myśli i uczucia są także zróżnicowaniami  prany. Mamy pranę w powietrzu*) i wdychamy ją w płuca wraz z powietrzem, a wetchnąwszy, przetwarzamy (różnicujemy) ją na siłę żywotną; mamy ją we wodzie i w każdym pokarmie. Magnetyzer nie wtłacza swej prany w organizm chorego; różnicuje tylko pranę już zawartą w tym organizmie, przetwarza ją na siłę żywotną, bo chory zróżnicować jej nie mógł. Magnetyzując wodę, nie umieszcza w niej swej prany, tylko przetwarza pranę w niej zawartą; dlatego taka woda ma inne własności 'i może różnicować pranę w organizmie chorego. Działając na odległość, magnetyzer nie „posyła” swej prany choremu, lecz różnicuje jego pranę z równą łatwością, jak gdyby siedział przy chorym.

*) To samo przypuszcza i Deleuze, chociaż napewno nie słyszał nic o hipotezach indyjskich, mówi bowiem (B. 363): „To, co nazywamy fluidem magnetycznym, jest może, jak sądził Van Helmont i Kieser, czynnikiem, który wszystkie ciała przenika”.

To, co wyżej przytoczyłem, jest oczywiście tylko hipotezą, bo istnienia „prany” nikt jeszcze nie zdołał sprawdzić doświadczalnie, podobnie jak istnienia „eteru” fizyki europejskiej. Dalszym szczegółem tej hipotezy jest, że organizm fizyczny posiada pewne narządy niewidzialne, rozmieszczone w pobliżu gruczołów dokrewnych i splotów nerwu wspólczulnego; zróżnicowana w tych narządach („kwiatach lotosu”) prana działa za pośrednictwem splotów na gruczoły, a te dopiero powodują zmiany fizjologiczne w organizmie, usuwając przyczyny choroby.

W ten sposób wyjaśniona jest droga, na której niewidzialny wpływ magnetyzowania objawia się widzialnemi następstwami w organizmie fizycznym.

źródło: „Magnetyzm Żywotny (Mesmeryzm) i jego własności lecznicze” JÓZEF ŚWITKOWSKI, BIBLJOTEKA-LOTOSU Nr 5 rok 1936,
naucz. Uniw. J.K. we Lwowie, prezes Tow. Parapsychicznego im. J. Ochorowicza

]]>
Pochłanianie prany z pożywienia https://tarot-marsylski.pl/pochlanianie-prany-z-pozywienia/ Fri, 25 Mar 2022 21:06:24 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=6703 Czytaj dalej ]]> Mądrość natury widoczną jest na każdym kroku w umiejetności wiązania różnych środków dla osiągnięcia jednego celu i łączenia przyjemności z pożytkiem. Jeden z najbardziej uderzających przykładów tego rodzaju przytoczony jest w rozdziale niniejszym. Czytelnik się przekona, jak przyroda wykonywa kilka czynności jednocześnie i jak potrafi udzielić cech przyjemności funkcjom, niezbędnym dla organizmu ludzkiego.Zaczniemy od teorji jogów o przyswajaniu prany z pożywienia. Teorja ta głosi, że w pokarmie tak ludzkim jak i zwierzęcym zawiera się pewna forma prany, która jest bezwzględnie konieczna do utrzymania w człowieku siły i energji i że ta prana zostaje pochłaniana z pokarmu za pomocą nerwów, języka, ust i zębów. Żucie pożywienia wyzwala tę prane, drobiąc części pokarmu na mikroskopijne cząsteczki i oddając je potem jako niezliczone atomy prany językowi, ustom i zębom. Każdy atom pokarmu zawiera wielką ilość elektronów prany lub energji pokarmowej, przyczem elektrony owe wyzwalają się podczas żucia pod działaniem chemicznym pewnych pierwiastków śliny, których obecności nie podejrzewają nawet uczeni współcześni, elementów, które nie są nawet zbadane przez chemję współczesną, chociaż badacze wieków przyszłych wykażą obecność tych własności. Wyzwoliwszy się z pożywienia, prana pokarmowa wchodzi do nerwów języka, ust i zębów, szybko przebiega po ciele i dosięga licznych układów systemu nerwowego, skąd następnie rozchodzi się do wszystkich części ciała; tu zostaje wyzyskana ku powiększeniu energji i siły życiowej komórek. Oto w ogólnych zarysach teorja wchłaniania prany; szczegóły rozważymy niżej. Czytelnik zdziwi się pewno, poco wyzwala się prane z pokarmu, kiedy dostateczną jej ilość zawiera powietrze, i przyroda daremnie traci czas i pracę, wyciągając prane z pożywienia. Objaśnić to łatwo. Podobnie jak elektryczność zawsze jest elektrycznością, tak i prana jest praną, lecz jak jest kilka rodzajów elektryczności działających na organizm ludzki w sposób niejednakowy, tak sarno istnieje kilka objawów czyli form prany, z których każda
jest niezbędna do pewnej pracy.

Prana z powietrza wykonywa jedną pracę, prana z wody inną, a ta, którą wyzwalamy z pokarmu – jeszcze inną. Nie będziemy tu wchodzili w wykład szczegółowy teorji jogów, lecz poprzestaniemy na krótkich objaśnieniach. Główny punkt stanowi to, że pokarm zawiera pewną formę prany, konieczną dla ciała ludzkiego, a którą otrzymać można tylko dzięki przeżuwaniu pokarmu i pochłaniani! prany przez nerwy języka, zębów i ust.
Rozważmy teraz plany natury, która połączyła owe ważne cele w czynności żucia i nasycenia pokarmu śliną.  Po pierwsze, natura dąży do tego, by każda cząsteczka pokarmu była dobrze przeżuta i nasycona śliną, zanim zostanie połkniętą; niedbałość w wykonaniu tego odzywa się ujemnie na trawieniu, które w tym wypadku staje się nienormalnem.

Żucie – to naturalna czynność człowieka, którą ten zaczął sobie lekceważyć, gdy cywilizacja jęła odsuwać go od współpracy z naturą. Żucie jest niezbędne do drobienia pokarmu, aby go lepiej można było połykać, a także by lepiej mógł przesiąknąć śliną i sokiem żołądkowym. Żucie wywołuje wydzielanie śliny, co jest jednym z głównych stopni procesu trawienia. Ślina wykonywa te część pracy, jakiej żaden inny sok wykonać nie może. Fizjologowie twierdzą stanowczo, że żucie pokarmu i przesiąkanie jego cząstek śliną ma ogromne znaczenie dla całego procesu trawienia. Jeden ze specjalistów – powaga w tej sprawie, Horace Fletcher, uczony amerykański – radzi przeżuwać bardzo dokładnie i mówi prawie to samo, co w tej kwestji nauczają jogowie. Różnica polega na tein, że Fletcher zaleca swój sposób dlatego, że ten okazuje dobroczynny wpływ na wynik trawienia, jogowie zaś czynią to, aby wyzwolić prane pokarmową. Istotę rzeczy jednak stanowi tu, że i pierwszy i drudzy współdziałają z wymaganiami natury, która żąda, by pokarm był jak najdokładniej przeżuty. Proces trawienia, ułatwiony w ten sposób, oszczędza wiele siły, która może być spożytkowana na co innego.

Dla człowieka normalnego żucie pokarmu jest procesem przyjemnym, to samo odczuwają zwierzęta i dzieci. Zwierzę żuje i śliną przesiąka swój pokarm z widocznem zadowoleniem, dzecko żuje i ssie wszystko znacznie dłużej, niż dorosły człowiek, póki nie nauczą go jadać tak jak jedzą wszyscy. Fletcher mówi, że do żucia pokarmu zmusza nas jego smak, który daje zadowolenie. Podług teorji jogów oprócz smaku jest jeszcze coś tajemnego i nieokreślonego, co każe nam trzymać jadło w ustach, językiem je przewracać, żuć i ssać, a dopiero po tym nieznacznie dla siebie połykać. Fletcher sądzi, że dopóki w pożywieniu są jeszcze ślady smaku, to posiada ono jeszcze materje pożywne i w tym wypadku ma słuszność. Lecz sądzimy, że oprócz tego jest jeszcze inne wrażenie, które, o ile będziemy zdolni je wywołać, da nam zadowolenie skutkiem długiego trzymania jadła w ustach i wrażenie to trwa póty, póki nie wyzwoli się z pokarmu cała ilość prany. Z tych słów każdy zrozumie, dlaczego jogi przetrzymuje długo pokarm w ustach, pozwalając mu rozpuszczać się powoli. Uczucie to każdy może zauważyć, zarówno żując pokarm pospolity, jak i ten, który wyjątkowo lubi. Opisać tego wrażenia nie można, poniewać w językach narodów europejskich niema odpowiednich wyrazów, tym bardziej, że samo wrażenie nie zostało jeszcze spostrzeżone przez narody zachodnie. Możemy je opisać jedynie za pomocą porów nania, ryzykując nawet, że sie wystawimy na śmieszność.

Może kto znajdował się kiedy w towarzystwie osoby „magnetycznej“ i doznawał wrażenia, jakoby czerpał z niej siłę życiową. Niektóre osoby posiadają w organizmie tak wiele prany, że ją ciągle oddają innym, czego rezultatem jest, że ludzie lubią przebywać w ich towarzystwie i niechętnie oddalają się od nich, a nawet czasami nie mają siły ich porzucić. Oto jeden przykład. Inne uczucie jest to, jakiego doznaje człowiek, znajdujący sę w pobliżu osoby ukochanej. W takim wypadku zachodzi wymiana „magnetyzmu” myśli, przesiąkniętych praną. Pocałunek uchwycony z ust ukochanej, do tego stopnia nasyca człowieka magnetyzmem, że po jego ciele przechodzi dreszcz; wszystkie te przykłady dają żywe objaśnienie tego, co chcieliśmy powiedzieć. Zadowolenie, jakiego doznajemy przy jedzeniu pochodzi nietylko skutkiem zaspokojenia smaku, lecz głównie pod wpływem dziwnego szczególnego wrażenia, jakiego doznajemy, pochłaniając „magnetyzm” czyli prane z pokarmu i wielce  przypomina wrażenia, o jakich wspominaliśmy w dwóch poprzednich przykładach, chociaż porów nania mogą wywołać uśmiech.

Ten, co zwyciężył w sobie rzekomy apetyt, tak często uważany za głód, nie tylko zadowoli się kawałkiem czerstwego chleba, czem się w pełni nasyci, ale nawet dozna pewnego przyjemnego uczucia. Aby odzwyczaić się od apetytu i powrócić do głodu naturalnego, konieczną jest pewna praktyka. Najbardziej pożywny pokarm, będzie najlepiej odpowiadał normalnemu smakowi, przyczem należy pamiętać, że ilość prany, znajdującej się w pokarmie znajduje się w stosunku prostym do pożywności tegoż – drugi przykład mądrości przyrody.

Jogi je swój pokarm powoli, żując póty, póki go „czuje”, t. j. póki ten daje mu pewne wrażenie smakowe. W większości wypadków wrażenie to trwa przez cały czas, dopóki pokarm znajduje się w ustach, ponieważ przyroda wymaga, by pożywienie rozpuszczało się i przełykało powoli. Jogi porusza szczękami powoli, jakby gładząc pokarm językiem, pogrąża w nim zęby powoli, rozumiejąc, że one wydzielają prane zapomocą swoich własnych nerwów, a także nerwów języka i przełyku, napełniając w ten sposób rezerw oar energji organizmu. Jednocześnie jogi wie, że przygotowuje pokarm do strawienia w żołądku i dostarcza swemu ciału materjału  niezbędnego do odnowy komórek.

Kto uzna metodę jedzenia jogów, otrzyma więcej pożywienia z pokarmu niż człowiek zwykły, bo każda uncja tegoż daje mu maximum swych sił żywotnych. Jeśli zaś będzie połykał pokarm tylko napoły przeżuty i niedostatecznie  śliną przesiąkły, wiele części pożywnych pozostanie  nie wyzyskanych i przesunie się przez organizm,  jako masa, co fermentuje i gnije.

U jogów nic nie wydziela się z organizmu, jako odpadki prócz rzeczywistych odpadków; każda strawiona  cząsteczka pożywienia wydziela się z pokarmu, a jednocześnie  z jego atomów wydziela się wszystka p rana pokarmu. Przeżuwanie rozdrabnia pokarm na maleńkie cząstki, dzięki czemu ślina może je przesiąkać, a sok żołądkowy spełnia niezbędną pracę, mianowicie, działanie chemiczne na atomy pokarmu, i wyzwala prane, którą pochłania system nerwowy. Ruch, jaki wykonywa pokarm podczas żucia pod wpływem pracy szczęk, języka i policzków, pobudza do ruchu atom y nerwów, które wchlaniają prane. Jogowie przetrzymują pokarm w ustach, powoli i starannie go żując, dopóki nie zacznie się go łykać niemal bezwiednie i całkowicie odczuwają rozkosz pochłaniania prany.

Każdy to może wypróbować na sobie, biorąc do ust kawałek chleba i żując go powoli tak, aby rozpływał się w ustach, niby kawałek cukru. Będziecie zdziwieni, jak mechanicznie łyka się pożywienie i jak zwolna i przyjemnie taje ono w waszych ustach. Uważcie, ile czasu zajmie wam żucie.

Okaże się, że nie zachodzi zupełnie potrzeba łykania tak, jak łykamy zwykle obiad. – Chleb będzie znikał nieznacznie i bezwiednie, zmieniwszy się wprzódy w papkę. Z takiego kawałka chleba można otrzymać dwa razy tyle części pożywnych, ile ich otrzymasz jedząc zwykłym sposobem.

Drugie ciekawe doświadczenie możemy zrobić z mlekiem. Mleko jest płynem i nie wymaga rozdrabniania, jak ciała stałe. Mimo to można powiedzieć – jak już zresztą zbadano i stwierdzono – że szklanka mleka wypita duszkiem, nieda i połowy tego pożytku, co ta sama ilość wypita małymi łykami, zatrżymywanemi w ustach. Dziecko, ssąc mleko ze swej butelki lub z piersi, ustawicznie porusza językiem i policzkami, przyczem pracują gruczoły ślinowe i w ten sposób powiększa się pożywność mleka, chociaż ślina u dziecka zaczyna się wydzielać dopiero po ukończonem ząbkowaniu.

Radzimy czytelnikom wypróbować to wszystko na sobie. Należy znaleźć czas, by żuć długo, pozwalając pokarmowi wolno rozpuszczać się w ustach, zamiast wysilać się by go połknąć. Bezwiedne połykanie pokarmu możliwe jest tylko wtedy, gdy ten staje się już nawpół rzadką papką, która przesiąkła śliną, mianowicie, kiedy już wydzieliła się zeń prana. Spróbujcie zjeść w ten sposób jabłko, a u czuj ecie, jak w organizm wasz wlewa się jakaś nowa siła.

Doskonale rozumiemy, że jogi posiada dość czasu, by jeść swój pokarm w ten sposób i że jest to trudniejsze dla bardzo zajętego człowieka z Zachodu; nie oczekujemy też, by nasi czytelnicy odrazu zmienili tryb życia. Lecz pewni jesteśmy, że jeżeli ktoś od czasu do czasu będzie naśladował jogów, to bezwarunkowo ulepszy swój sposób żucia pokarmu, co wpłynie dodatnio na jego zdrowie. Oprócz tego jesteśmy pewni, że ten człowiek dozna nowych wrażeń podczas jedzenia i wkrótce nauczy się jeść z przyjemnością. Nowa dziedzina smaku odsłoni się przed nim i jedzenie dostarczy mu daleko więcej przyjemności, niż jej doznawał przedtem, nie mówiąc już o tem, że udoskonali swe trawienie i zaopatrzy się w większą sumę energji, ponieważ będzie otrzymywał więcej substancyj pożywnych i większą ilość prany. Każdy, komu starczy cierpliwości, by doprowadzić próby nowego sposobu odżywiania się do momentu, kiedy te zaczną dawać oczywiste wyniki, pocznie otrzymywać wprost nadzwyczajne ilości pożywienia i siły ze stosunkowo niewielkiej liczby pokarmów, bo nic nie będzie tracić bezowocnie. Każdy, kto cierpi na niestrawność i brak siły życiowej, może się przekonać, gdy zacznie uprawiać ten sposób odżywiania się. Jogowie słyną ze swej wstrzemięźliwości w jedzeniu, lecz mimo to rozumieją znaczenie i konieczność odżywiania się; ciągle też dostarczają swemu ciału konieczny mater jał „budowlany” Tajemnica ich polega na tern, że faktycznie wydobywają z pokarmu wszystko, co jest pożywne. Nie przeładowują swego organizmu materjałem zbytecznym, przynoszącym mu szkodę, i wymagającym straty energji. Otrzymują maximum pożywienia z minimum pokarmu i wielką ilość prany z niewielkiej ilości materjału.

Jeśli czytelnik nie jest w stanie postępować zgodnie ze wszystkiemi wskazówkami, jak należy przyjmować pokarm, to może jeszcze dużo zyskać, kierując się niemi częściowo. Tu dajemy tylko zasady, czytelnik sam winien robić doświadczenia, tylko tym sposobem można się czegoś nauczyć.

W książce niniejszej mówiło się kilka razy, że stan duchowy ma wielki wpływ na proces wchłaniania prany. Jest to słuszne nietylko w stosunku do prany, wydobywanej z powietrza, lecz i do tej, którą wyzwalamy z pokarmu. Człowiek winien pamiętać zawsze, że musi przyswoić sobie jaknajwiększą ilość prany, a razem z nią pożywienia, i wówczas będzie wstanie zdziałać znacznie więcej, niż działał dotychczas.

źródło: JOGI RAMA – CZARAKA “HATHA-JOGA” NAUKA JOGÓW O ZDROWIU FIZYCZNEM I O SZTUCE ODDYCHANIA, Warszawa 1922

]]>
Energja Praniczna https://tarot-marsylski.pl/energja-praniczna/ Thu, 24 Mar 2022 10:58:06 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=6699 Czytaj dalej ]]> W miarę czytania książki niniejszej, czytelnik prawdopodobnie zauważył, że Hatha-joga dzieli się na dwie części: ezoteryczną i egzoteryczną. Pod częścią „ezoteryczną“ rozumiemy część „tajemną” przeznaczoną tylko dla wtajemniczonych (słownik Webstera); pod „egzotyczną” zaś – „część zewnętrzną, jawną, dostępną dla wszystkich, przeciwieństwo tajnej” (słownik Webstera).

Strona egzoteryczną kwestyj, czyli dostępna dla wszystkich, zawarta jest w teorjach, omawiających, wydobywanie części pożywnych z pokarmu, działanie zraszające i rozkładające wody, dobroczynne działanie promieni słonecznych na szybką i pomyślną rekonwalescencję, użyteczność ćwiczeń fizycznych, prawidłowe oddychanie, świeże powietrze i t. p. Teorje owe dobrze są znane tak na Zachodzie, jak i na Wschodzie zarówno okułtystom, jak i nieokultystom; i jedni i drudzy uznają ich prawidłowość i korzyści przy zastosowaniu owych teoryj. Lecz istnieje również i strona znana wszystkim okultystom, lecz nie znana na Zachodzie i wogóle obca tym, którzy nie studjują okultyzmu. Owa strona egzoteryczna naszego tem atu porusza kwestję tego, co na W schodzie znane jest pod nazwą „prany”. Przedstawiciele Wschodu i wszyscy okultyści wiedzą, że człowiek wchłania prane podobnie jak soki pożywne z pokarmu; że woda, którą człowiek pije, prócz własności oczyszczających, zawiera także prane; że drogą rozwoju mięśni ciała fizycznego człowiek jest w stanie rozdzielać prane prawidłowo, że wchłania prane w raz z ciepłem prom ieni słonecznych, że wdycha prane wraz z tlenem z powietrza i t.d. i t.d.

Kwestja prany występuje w filozofji Hatha-jogi na każdym kroku i winna zwrócić na siebie baczną uwagę czytelników. Objaśniliśmy istotę i znaczenie prany w naszej małej
książce poświęconej „nauce o oddychaniu” i w drugiej: ,”Filozofja jogi i okultyzm wschodni”. Nie chcielibyśmy zapełniać stronic tej książki, powtarzając rzeczy już powiedziane w książkach poprzednich, lecz w tym wypadku zmuszeni jesteśmy przypomnieć to, cośmy już mówili; ponieważ wielu czytelników książki niniejszej nie zna poprzednich dzieł, traktujących o tym przedmocie, byłoby niesłuszne, gdybyśmy im nie objaśnili, co to jest prana. Prócz tego, kom entowanie Hathajogi bez dokładnej definicji prany, byłoby niedorzecznością. Nie zajmiemy dużo miejsca naszymi objaśnieniami, i postaramy się streścić jedynie rzeczy podstawowe, dające gruntowne pojęcie o kwestyji omawianej. Okultyści wszystkich narodów i czasów uczyli, zwykle tajnie, zwracając się do niewielu słuchaczy, że w powietrzu, w wodzie, w pożywieniu i w świetle słonecznem
znajduje się substancja czyli pierwiastek, wytwarzający energje. żywotność i aktywność. Okultyści różnią się między sobą w nazwie i oznaczeniu owej siły, również i w szczegółach swych twierdzeń, lecz zasadniczą teorję jednolitą, znaleść można we wszystkich dziełach okultystycznych tak samo, jak w dziełach i praktyce jogów indyjskich. Z prostych przyczyn woleliśmy oznaczyć zasadę tym mieniem, pod którym znaną jest najogólniej mistrzom hinduskim i ich uczniom – a mianowicie sanskryckim słowem „Prana“ *) oznaczającym „energję absolutną”. Uczeni okultyści głoszą, że zasada nazywana przez hindusów „praną” jest pierwiastkiem siły czyli energji kosmicznej, i że każda energja czy siła pochodzi z tego samego pierwiastku, lub, co pewniejsza, jest specjalną formą jego przejawu. Teorje owe nie mają bezpośredniego związku z rozważaną kwestją i dlatego będziemy uważali prane za pierwiastek energji, objawiającej się w życiu każdej istoty żywej, za energję, która odróżnia owe stworzenia od ciał. martwych. Obecną jest ona we wszystkiem, co żyje – od ameby do człowieka – od najpierwotniejszej rośliny do najwyższej formy królestwa zwierzęcego. Prana przenika wszędzie. Znajduje się we wszystkiem, co „żyje”, a ponieważ filozofja okultyzmu uczy, że życie jest we wszystkich rzeczach – w każdym atomie – iże pozorna nieobecność życia jest tylko przejawem jego w bardzo słabym stopniu, zatem prana jest we wszystkiem i wszędzie. Prana nie jest duchowem  „Ja“ człowieka, nie jest Jaźnią. Jaźń jest to cząstka Ducha Boskiego w każdej duszy zawarta, koło której grupuje się materja i energja. Prana zaś jest tą energja kosmiczną, której cząstkę zużytkowuje nasze „Ja” do swego przejawu istotnego.

*) Wyraz indyjski „Prana“ (Pra-an-a), pochodzi od pierwiastku an (dyszeć), z czego w łacinie jest an-im us (dusza), w greckiem, a n-eraos (wiatr), a w językach słowiańskich woń, wąchao (starosłową – chati). – Po indyjsku „wiatr“ jest an – iła.

Kiedy „Ja“ wychodzi z ciała fizycznego po jego śmierci, prana uw alniając się od działania „Jaźni” słucha rozkazów tylko oddzielnych atomów lub ich grup, które tworzyło przedtem ciało fizyczne; ponieważ zaś ciało fizyczne rozpada się na części składowe, więc każdy atom zatrzymuje w sobie tyle tylko prany, ile jej mu potrzeba, ku zachowaniu zdolności, by przejść w nowe kombinacje. Reszta prany powraca do źródła kosmicznego. Póki istnieje „Ja“, istnieje też siła przyciągania i atomy łączą się pod działaniem woli „Jaźni”. Imieniem „Prany” oznaczamy energję kosmiczną, istotę każdego ruchu, siły lub energji, która występuje w prawie ciążenia powszechnego, w elektryczności, w krążeniu planet i we wszystkich formach życia – od najwyższej do najniższej.

Prana jest jakby duszą każdej siły lub energji, bez różnicy w formie przejawu. Prana – to zasada, która działając w pewien sposób, tworzy rodzaj aktywności, jaką odznacza się każde życie.

Prana nie jest materją, choć znajduje się we wszystkich formach materji, nie jest powietrzem ani jedną z jego części składowych, chociaż znajduje się w powietrzu. Prana jest w pokarmie, który spożywamy, lecz nie jest jedną z substancyj pożywnych, w nim zawartych. Znajduje się w wodzie,, lecz nie jest jedną z tworzących wodę substancji. Znajduje się w świetle słonecznem, lecz nie jest ciepłem, ani światłem jego promieni. Jest ona energją, cechą materji, i każda materja jest przewodnikiem prany.

Człowiek może otrzymać prane z powietrza, z pokarmu, z wody i ze światła słonecznego, i może ją przerabiać na korzyść swego organizmu. Starajcie się nas dobrze zrozumieć: nie twierdzimy wcale, że prana znajduje się we wszechświecie wyłącznie do użytku człowieka.

Prana przenika wszystko, zgodnie z wielkiem prawem natury, umiejętność zaś wydobycia jej i zużytkowania przez człowieka jest prostym przypadkiem. Prana istniała by w przyrodzie i wówczas, gdyby człowieka wcale nie było.

Prana znajduje się we wszystkich form ach materji,  jednakowoż nie jest materją. Znajduje się w powietrzu,  lecz nie jest jego częścią składową. Zwierzęta i rośliny w dychają prane w raz z powietrzem i, gdyby powietrze nie zawierało prany, wszystkie istoty żywe umarły by, choć płuca ich byłyby pełne powietrza. Organizm w chłania prane razem z tlenem, lecz prana nie jest tlenem.

Prana znajduje się wszędzie i przenika nawet tam, gdzie nie może przeniknąć powietrze. Tlen z powietrza służy dla podtrzym ania życia zwierząt, dwutlenek węgła ma olbrzymią wartość dla roślin, lecz prana ma swą odrębną rolę w przejawach życia, niezależną od funkcyj fizjologicznych organizmu. Nieustannie wdychamy powietrze, nasycone praną i, wydobywając ją z powietrza używamy do swych potrzeb. Prana znajduje się w powietrzu w stanie najswobodniejszym; powietrze jest najmocniej przesycone praną i z niego możemy jej otrzymać więcej, niż z każdego innego źródła. Przy oddychaniu zwykłem pochłaniamy i wydzielamy normalną ilość prany, przy oddychaniu konłrolow anem i uregulowanem (znanem pod nazwą oddychania jogów) możemy wdychać większą ilość prany, która przechowuje się w mózgu i w ich węzłach nerwowych i może być przez nas zużytkowana w miarę potrzeby. Możemy gromadzić w sobie prane, jak w baterji elektrycznej gromadzi się elektryczność. Okultyści, którzy rozwinęli się bardzo, zawdzięczają swój rozwój i siły temu faktowi i rozumnemu użytkowaniu nagromadzonej energji. Jogowie wiedzą, że przy użyciu pewnych form oddychania, mogą ustanowić pewien stosunek w wydobywaniu prany i mogą nią kierować, dokąd im się podoba.

Tą drogą wzmacniają nietylko wszystkie części ciała, lecz dają większą dozę energji mózgowi, rozwijają dzięki temu źródłu swe siły ukryte i wzmacniają siły fizyczne, Ten, co świadomie lub bezwiednie opanował sztukę gromadzenia prany, często promienieje siłą fizyczną i każdy kto się z nim styka, odczuwa jego energję; człowiek taki może oddać część swojej siły innym i wzmocnić ich żywotność i zdrowie. To, co nazywa się leczeniem „magnetycznem“, odbywa się właśnie w ten sposób, chociaż wielu „lekarzy” nie uświadamia sobie źródła swej siły.

Uczeni zachodni podejrzewali już istnienie wielkiego pierwiastku, który przesyca powietrze, lecz nie mogli znaleść jego śladów chemicznych, ani skonstatować obecności jego przy pomocy swych przyrządów, i wskutek tego niedowierzająco patrzą na teorje Wschodu. Nie mogą objaśnić zjawiska i dlatego przeczą jego istnieniu. Przyznają jednak, że w niektórych miejscowościach powietrze nasycone jest „czemś“ i lekarze kierują chorych do owych miejscowości, spodziewając się, że tam powróci im zdrowie.

Krew przyswaja sobie tlen z powietrza i przenosi go do systemu krwionośnego. System nerwowy przyswaja sobie prane z powietrza i zużytkowuje ją w miarę potrzeby. Jak krew utleniona rozchodzi się po wszystkich częściach organizmu, naprawiając je i odnawiając, tak samo i prana rozchodzi się po całym systemie nerwowym, dając mu krzepkość i żywotność. Badając prane, jako aktywny pierwiastek tego, co nazywamy „żywotnością”, możemy stworzyć sobie wyrazistszy obraz tej ważnej roli, jaką odgrywa prana w naszem życiu. Podobnie jak tlen we krwi użytkuje się na potrzeby organizmu, tak samo system nerwowy wyzyskuje prane, na procesy myślenia, życzenia, działania, i t. p.; dlatego koniecznem jest dostarczanie zapasu prany w miarę jej zużytkowania. Każda myśl, każde działanie, każdy wysiłek woli, każdy ruch mięśni, zużywa część naszej siły nerwowej, która właściwie jest tylko formą prany.

Aby poruszyć mięsień, mózg wysyła impuls po nerwach, mięsień kurczy się i jednocześnie zużywa się pewna ilość prany. Jeżeli przypomnimy sobie, że człowiek pochłania większą część prany z powietrza, to znaczenie prawidłowego oddychania stanie się jasnem samo przez się.

Należy zauważyć, że zachodnie teorje naukowe o oddychaniu mówią tylko o wchłanianiu tlenu i jego zużytkowaniu przez system krwionośny. Teorja jogów bierze nadto pod uwagę pochłanianie prany i jej działanie w prądach systemu nerwowego. Zanim przejdziemy dalej, należy pobieżnie opisać system nerwowy.

System nerwowy ludzki rozpada się na dwa systemy: mózgo-grzbietowy i sympatyczny. Do systemu mózgogrzbietowego wchodzi część systemu nerwowego, zawarta w czaszce i kanale kręgosłupa; obejmuje ona mózg, rdzeń pacierzowy i wszystkie przylegające doń nerwy. System ów rządzi czynnościami życia, wrażeniami, chęciami i t.p. System sympatyczny obejmuje część systemu nerwowego, zawartą w jamach brzusznej, piersiowej i miednicowej, i kieruje działalnością organów wewnętrznych. Kieruje on procesami niezależnymi ciała, wzrostem, odżywianiem i t.p. System mózgo-grzbietowy kontroluje wzrok, słuch, smak, węch, czucie, i rządzi ruchami. „Jaźń” używa go do przejawów świadomości w procesie myślenia. System ów jest narzędziem komunikacji „Jaźni” ze światem ze wnętrz nem; można upodobnić go do systemów telefonicznych, których centralą jest mózg, kablami zaś i przewodnikami nerwy i rdzeń pacierzowy.

Mózg jest wielką masą tkanki nerwowej. Dzieli się on na trzy części: mózg wielki, zajmujący górną ciemieniową, środkową i tylną część czaszki; móżdżek, czyli mały mózg, zajmujący dolną część czaszki i wreszcie mózg podłużny będący rozszerzonym początkiem rdzenia pacierzowego, Mózg podłużny położony jest poniżej i bardziej naprzód od móżdżku.

Mózg wielki służy jako organ tej części umysłu, która występuje jako działalność intellektu. Móżdżek kieruje ruchami mięśni, zależnych od woli. Mózg podłużny jest górną, szeroką częścią rdzenia pacierzowego; z niego i z mózgu wielkiego rozgałęziają się nerwy czaszki, kierujące się do różnych części głowy, do organów zmysłów, do niektórych organów piersiowych i brzusznych i do organów oddechowych. Rdzeń pacierzowy, czyli mózg kręgosłupowy zapełnia kanał kręgosłupa Jest on długą masą tkanki nerwowej, z której w różnych kręgach wychodzą nerwy, łączące się ze wszystkiemi częściami ciała.

Sympatyczny system nerwowy składa się z podwójnego łańcucha gangljonów (węzełków), umieszczonych po bokach kręgosłupa i węzełków, rozsianych po wszystkich częściach głowy, szyi, piersi i brzucha. Gangi jony – jest to masa nerwowa, składająca się z komórek nerwowych. Węzełki połączone są ze sobą komórkami, a z systemem mózgowo-grzbietowym łączą się przy pomocy nerwów ruchowych i uczuciowych. Z węzełków wychodzi niezliczona ilość nitek nerwowych, które znajdują się w rróżnych częściach ciała w sąsiedztwie naczyń krwionośnych i t.p. W różnych punktach nerwy łączą się ze sobą, tworząc sploty. Sympatyczny system nerwowy kieruje procesam i niezależnymi od woli, a więc oddychaniem, trawieniem i obiegiem krwi.

Siła, która się przenosi po nerwach z mózgu do wszystkich części ciała, znaną jest w nauce zachodniej pod nazwą „siły nerwowej” jogowie zaś wiedzą, że jest ona przejawem prany. Z charakteru i szybkości prana jest podobną do prądu elektrycznego. W przyszłości zobaczycie, że bez owej „siły nerwowej”, serce nie może uderzać, krew nie może cyrkulować, płuca nie są w stanie oddychać, nie mogą funkcjonować rozmaite organy i zatrzymuje się cały mechanizm ciała. Co więcej – bez prany mózg nie może czuć ani myśleć. Zważywszy owe fakty, czytelnik zrozumie, jak ważną jest czynnością pochłanianie prany, i nauka oddychania nabiera w jego oczach jeszcze większej wagi, niż przywiązują do niej na Zachodzie.

Nauka jogów wyprzedziła naukę zachodnią w jednej bardzo ważnej kwestji, mianowicie: to, co nauka zachodnia nazywa „splotem słonecznym” i uważa za jeden z licznych splotów systemu sympatycznego, które idą od rozsianych po całym ciele węzełków: to właśnie nauka jogów uważa za najważniejszą część systemu nerwowego. Jestto według jogów, pewien rodzaj mózgu, grający jedną z głównych ról w organizmie ludzkim. Nauka zachodnia stopniowo zbliża się do uznania tego faktu, znanego jogom wschodnim już od wielu stuleci; niektórzy uczeni najnowsi nazywają splot słoneczny „mózgiem brzusznym”. Splot słoneczny mieści się w okolicy żołądka, za gruczołem po obu stronach kręgosłupa.

Składa się, jak wszystke mózgi ludzkie z szarej i białej masy mózgowej. Rządzi organam i wewnętrznem i człowieka, gra rolę o wiele większą, niż zwykle się sądzi. Nie będziemy omawiali szczegółowa teorji jogów, która mówd o splocie słonecznym; powiemy tylko, że jogowie uważają go za główne centrum gromadzenia się prany; wiadomo, że niektórzy ludzie umierali w okamgnieniu po silnym uderzeniu w okolice splotu słonecznego; zapaśnicy znają dobrze słabość owego miejsca i często paraliżują przeciwnika uderzeniem w to miejsce.

Nazwa „słoneczny” jest zupełnie odpowiednia dla miejsca, które promieniuje siłą i energją na wszystkie strony ciała; od niego, jako od głównego składu prany w ciele, zależy i mózg wielki. Prędzej czy później nauka zachodnia pozna i zbada zupełnie prawdziwą funkcje splotu słonecznego i wyniesie go na miejsce znakomitsze niż to, jakie zajmuje teraz w teorjach i systemach Zachodu.

źródło: JOGI RAMA – CZARAKA “HATHA-JOGA” NAUKA JOGÓW O ZDROWIU FIZYCZNEM I O SZTUCE ODDYCHANIA, Warszawa 1922

]]>
Przyciąganie prany https://tarot-marsylski.pl/przyciaganie-prany/ Mon, 21 Mar 2022 21:01:05 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=6645 Czytaj dalej ]]> Leżąc na równej podłodze lub łóżku, bez naprężenia mięśni, swobodnie, połóżcie lekko ręce na splot słoneczny (na „podołek“, gdzie żebra poczynają się rozdzielać) i oddychajcie rytmicznie. Kiedy rytm został ustanowiony, chciejcie, (wyrażajcie życzenie w myśli), by każdy wdech przynosił zwiększoną ilość prany, czyli siły życiowej ze źródła kosmicznego i oddawał ją waszemu systemowi nerwowemu, gromadząc prane przy splocie słonecznym.

Przy każdym wdechu chciejcie, aby  prana, czyli siła życiowa rozlewała się po całem ciele, przenikając do każdego organu i każdej jego części, do każdego mięśnia, każdego nerwu, komórki i atomu, arterji i żyły od głowy do pięt; aby wzmacniała każde centrum nerwowe, wlewając energję, siłę i krzepkość do całego organizmu. Ćwicząc wolę, próbujcie sobie wyobrazić, jak prana rozlewa się po całem ciele, wlewa się do płuc i przechodzi stąd do splotu słonecznego; i następnie, jak podczas wydechu prana rozprzestrzenia się po całem ciele, od końców włosów na głowie do końców palców u nóg. Nie należy woli natężać z wysiłkiem.

Wszystko, co trzeba robić – to oddawać rozkazy i tworzyć w myśli obraz działań, o których mówicie. Spokojny, lecz stanowczy rozkaz, któremu towarzyszy obraz myślowy wymagania czynności – jest o wiele lepszy, niż wymuszone pragnienie, na które tylko siły się traci nadaremnie.

Ćwiczenie powyższe jest nadzwyczaj pożyteczne, odświeża i wzmacnia ono system nerwowy i rozlewna uczucie odpoczynku po całem ciele. Jest ono szczególnie przyjemne w tych Wypadkach, gdy człowiek jest znużony lub odczuwa brak energji.

źródło: JOGI RAMA – CZARAKA “HATHA-JOGA” NAUKA JOGÓW O ZDROWIU FIZYCZNEM I O SZTUCE ODDYCHANIA, Warszawa 1922

]]>