Hermes – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl tarot oraz darmowe wróżby na łamach zaprzyjaźnionego forum TAJNE, pozdrawiam i zapraszamy do zabawy z Tarotem. Mon, 29 Apr 2024 07:12:01 +0000 pl-PL hourly 1 https://tarot-marsylski.pl/wp-content/uploads/2020/07/tarot-150x150.png Hermes – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl 32 32 Astrologia kabalistyczna https://tarot-marsylski.pl/astrologia-kabalistyczna-2/ Mon, 29 Apr 2024 06:53:00 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=10181 Czytaj dalej ]]> Kurs astrologii kabalistycznej. (Onomantomantia.)
Autor: Ernst Hentges. (Ciąg dalszy.)

Tarot.

Tarot w swojej klasycznej formie to specjalny rodzaj gry karcianej składającej się z 78 kart. Różni się od zwykłych gier kartami tym, że zawiera 22 karty z wyjątkowymi symbolami, tzw. 22 Wielkie Arkana.

Pozostałe 56 „małych arkanów” jest identycznych z typowymi kartami do gry. Wśród czterech kolorów znajduje się po 10 kart liczbowych, król, dama, rycerz i paź. Istnieją również niektóre wadliwe odmiany tarota, które mają mniej niż 78 kart.

Jako pierwszy o tarocie napisał Court de Gebelin, a w swoim dziewięciotomowym monumentalnym dziele „Le Monde primitif” stwierdził, że tarot jest dziełem magów starożytnego Egiptu. Ponieważ w dyskusjach na temat tarota zawsze odwołuje się do Court de Gebelina, wydaje się właściwe podać tu kilka informacji o jego osobie i pracy.

Antoine Court de Gebelin urodził się w 1728 roku w Nimes jako syn protestanckiego pastora. Gebelin był tylko przydomkiem. Jego ojciec, Antoine Court (1696-1760), od 19. roku życia poświęcił się ratowaniu francuskiego protestantyzmu i jest uznawany za restauratora reformowanego kościoła we Francji. W niestrudzonej działalności i ciągłym
niebezpieczeństwie śmierci zgromadził rozproszonych wiernych, zreorganizował kościół i poprowadził go od kamisardzkiego fanatyzmu do rozważnej religii ojców. Court de Gebelin był uważany za jednego z największych uczonych swoich czasów. Był członkiem różnych akademii, honorowym dyrektorem Muzeum w Paryżu i przez pewien czas pobierał pensję jako królewski cenzor. Ostatnie lata życia spędził zmartwiony problemami materialnymi i zmarł w 1784 roku w Paryżu w skrajnej nędzy. Zostawił po sobie ogromne, choć nieukończone dzieło w dziewięciu okazałych tomach. Pełny tytuł tego dzieła to: „Monde primitif, analysé et comparé avec le monde moderne, considéré dans son génie allégorique et dans les allégories auxquelles il a donné lieu. Précédé d’un plan général des différentes parties qui le composeront ce monde primitif”. Dzieło to ukazało się w latach 1773-1784 w wydaniu własnym.

Trzy lata po śmierci autora dystrybucję tego monumentalnego dzieła przejął księgarz Durand z Paryża. Była to swoista encyklopedia, w której Court de Gebelin zgromadził ogromną ilość najróżniejszych materiałów wiedzy: rozprawy o pochodzeniu języka, pisma, kalendarzy, heraldyki, gier; etymologiczne słowniki języka francuskiego, greckiego i łacińskiego, badania nad amerykańskimi starożytnościami, alegorie itp.

Całość dzieła jest następująco ustrukturyzowana:

Tom I: Alegorie orientalne, czyli fragment Sanchoniathona, zawierający historię Saturna, następnie Merkurego i Herkulesa oraz jego prac, a także szczegółowe wyjaśnienia.
Tom II: Gramatyka uniwersalna.
Tom III: O początkach języka i pisma.
Tom IV: Historia cywilna, religijna i alegoryczna kalendarzy i almanachów.
Tom V: Etymologiczny słownik języka francuskiego.
Tom VI: Początki języków i narodów Włoch. Etymologiczny słownik języka łacińskiego (część I).
Tom VII: Etymologiczny słownik języka łacińskiego (część II).
Tom VIII: Zarys historii Wschodu w VI i VII wieku przed naszą erą. Symbole i herby starożytności. Nazwiska rodowe. Najbardziej interesującą częścią tego tomu jest 60 -stronicowa rozprawa o tarocie. Autor próbuje udowodnić, że tarot jest dokumentem starożytnej egipskiej ezoteryki i podejmuje próbę wyjaśnienia jego tajemniczego sensu. Na 8 tablicach przedstawione są rzekomo pierwotne symbole 22 tarota.
Tom IX: Początek języka greckiego i ludu greckiego. Etymologiczny słownik języka greckiego.

Egzemplarz „Monde Primitif”, należący niegdyś do królowej Marii Antoniny, znajduje się w Bibliotece Narodowej w Paryżu (Rds. X. 662-670).

W pewnym sensie Fabre d’Olivet może być uważany za następcę Court de Gébelina, ponieważ jego „La Langue hébraïque restituée” opiera się na podobnych filologiczno-ezoterycznych spekulacjach, jak „Monde primitif”. Tezę Court de Gébelina, że tarot jest dokumentem egipskiej ezoteryki, wykorzystał w szczególności Etteilla, co jest anagramem imienia Alliette. Alliette był fryzjerem, a później profesorem sztuk magicznych. Jego rok urodzenia jest nieznany. Pod koniec XVIII wieku zdobył sławę w Paryżu jako kartomanta i założył szkołę magii przy Rue de Beauvais, niedaleko Place du Louvre. Zmarł 12 grudnia 1791 roku, pozostawiając po sobie wiele pism głównie traktujących o kartomancji.

Powracając do naszego głównego tematu, można powiedzieć, że orthodoksyjna nauka uważała tarota za przekaźnik starożytnego egipskiego tajemnego wiedzy. W tym duchu pisał również P. Christian w „L’Homme Rouge des Tuileries”: „Od niepamiętnych czasów kapłani miasta Moph – zwani przez Greków ze względu na brzmienie Memphis – w kraju Mizrann, który nazywamy Egiptem, posiadali rodzaj księgi składającej się z 78 ruchomych kart, które autor, mag Hermes-Thoth, wyrył na równie licznych złotych płytach”. „Niesławny Hermes, tajemniczy jak cień piramid, pod którymi jest pochowany, i równie milczący jak ich granitowe bloki, pozostawił po sobie tylko imię, ale bez dokładnej daty, oraz dzieło, które popadło w zapomnienie”.

„Każda złota płyta stanowiła kartę hermetycznej księgi i zawierała figuratywne przedstawienia kilku liczb i liter, których znaczenie, w zależności od ich związku z ludźmi i rzeczami, tworzyło Arkana, czyli Tajemnicę, którą malowniczy język Orientu nazywał 'bramą’ (do wiedzy)”.

„Sztuka interpretacji tych Arkan przekazywana była ustnie i w tajemnicy podczas ceremonii inicjacyjnych w świątyniach, które różniły się nazwą w zależności od regionu i religii. U Egipcjan były to misteria Izydy, w Persji misteria Mitry, w Indiach misteria Ormuzda. Hebrajczycy znali misteria Henocha i Salomona, Grecy eleuzyjskie misteria Ceres. Wśród naszych galijskich przodków druidzi byli stróżami misterialnej mądrości”.

„Inicjacji towarzyszył szereg surowych prób, a mistrzowie tajemnej wiedzy wymagali bezwzględnego ślubowania milczenia. Kto złamał to ślubowanie, był skazany na śmierć. Praktykowanie wróżbiarstwa było dozwolone adeptom świątyń w pewnych granicach; pozwolono nawet niewtajemniczonym i szarlatanom na uprawianie tej sztuki, aby lepiej ukryć drogi prawdziwej nauki przed profanami. Ale biada zdrajcy, który złamał przysięgę! Tajna organizacja magów ścigała go, bez względu na to, do jakiego kraju by uciekł, a niewidzialna ręka niezawodnie wykonała na nim wyrok śmierci”.

„Magizm wydawał się zatem, jak wszystkie ziemskie rzeczy, skazany na całkowitą zagładę, gdyby nie zrządzenie losu, że pewien renegacki żydowski wtajemniczony, imieniem Szymon Bar-Jochai, który należał do tej słynnej egipskiej tajnej szkoły, działającej w pełni rozkwitu w czasach chrześcijańskiej ery w Aleksandrii, jako pierwszy spisał znaczenie tajemnej symboliki tarota, a papież Klemens XIV miał pomysł, by polecić uczonemu benedyktynowi z Saint-Pierre-de-Lagny rozszyfrowanie tego niezwykłego tekstu. Przez szczęśliwy przypadek praca ta, zapisana na papirusie i przechowywana w rolce z cedrowego drewna, została odnaleziona w magazynach Watykanu”.

Opis ten, który przedstawił P. Christian na temat pochodzenia Tarota, jest całkowicie zgodny z duchem romantycznej szkoły. Nasze czasy są uboższe w fantazję. W następnym rozdziale szczegółowo zbadamy kwestię pochodzenia symboliki Tarota. Po tych niezbędnych wstępach podamy w kilku słowach podstawowe pojęcia, które astrologia kabalistyczna wiąże z poszczególnymi symbolami Wielkich Arkanów, a które są niezbędne do interpretacji figury horoskopu.

Wielkie Arkana, które zgodnie z autorytatywnymi autorami mogliśmy tu oznaczyć jedynie krótkim słowem kluczowym, określają w pewnym sensie ton podstawowy odpowiadających im domów horoskopowych z wartością liczbową, co zostanie wyjaśnione bardziej szczegółowo.

56 mniejszych Arkanów dzieli się dalej na 4 grupy symboli, mianowicie:

Zepter (lub laski) – Sekel (moneta lub pentakle) –
Miecze – Puchar (kubek lub kielich). Tym symbolom przypisuje się następującą ogólną interpretację:

  • Zepter: ludzka inteligencja w walce z trudnościami życia.
  • Sekel: materialne szczęście.
  • Miecze: praca, przeszkody, rozczarowania.
  • Puchary: pragnienia, popędy, nadzieje.

Każda z tych czterech grup symboli obejmuje 14 kart, mianowicie króla, damę, rycerza, paziów oraz 10 kart liczbowych.

Nie ma potrzeby, aby na tym etapie zagłębiać się w mniejsze Arkana, ponieważ ich wartości liczbowe i astralne odpowiedniki poznamy w trakcie omawiania tzw. „kręgów losu”. Te siedem kręgów nazwanych na cześć planet obejmuje 78 podziałów i zaczyna się od 22 Wielkich Arkanów. Ponieważ Wielkie Arkana stanowią niezmienny początek każdego kręgu losu, nie będą one powtarzane w odpowiednim miejscu dla uproszczenia. Prosimy o nieprzeoczenie tego faktu.

V. Astralne pochodzenie symboliki Tarota.

Co do pochodzenia i znaczenia Tarota, niewiele wiemy na pewno; jednak od stulecia w pewnych kręgach spekulowano i fantazjowano na ten temat. Można wyróżnić przede wszystkim trzy kierunki. Pierwszy z nich to hipoteza wystawiona przez Court de Gébelina w „Le Monde primitif” (Paryż 1773-1783), zgodnie z którą Tarot miałby egipskie pochodzenie i zawierać tajemną naukę. Ta teoria nie była oparta na przekonujących dowodach i wnioskach. Wtedy egiptologia otrzymała nowe impulsy. Dzięki podróżom badawczym Nordena (1741), Pocoke’a (1743) i Niebuhr’a (1788), starożytny Egipt stał się centrum zainteresowania świata naukowego. Było więc naturalne, że próbowano powiązać zagadkowe obrazy Tarota z egipską mądrością tajemną, tym bardziej, że tajemnica hieroglifów nie była jeszcze rozwiązana. Teoria Court de Gébelina znalazła pewne wsparcie w tym, że karty Tarota „Słońce” i „Księżyc” mogą być wiązane z Osirisem i Izydą. Court de Gébelin również przywiązywał znaczenie do faktu, że liczba kart Tarota, pomijając nieponumerowaną kartę „Głupca”, jest trzykrotnością liczby siedem, która miała sakralne znaczenie u Egipcjan. Wyznaczoną przez Court de Gébelina drogę podążył zdecydowanie Eteilla, określając Tarot po prostu jako „Księgę Thota”. Tę nazwę wprowadził również Scheible w 1857 roku w Niemczech. Jednakże należy stanowczo stwierdzić, że dotychczas znane starsze figury Tarota nie wykazują żadnych śladów egipskiego pochodzenia, ani w koncepcji, ani w wykonaniu.
Drugą hipotezę postawił Eliphas Lévi.

Według niego Tarot ma hebrajskie pochodzenie. Jego zafascynowanie Kabałą sprawiało, że taka interpretacja była do przewidzenia. W słowie Tarot, Eliphas Lévi widział tylko anagram słowa Thora, które jest nazwą żydowskiej księgi prawa. Ważnym potwierdzeniem jego tezy był fakt, że liczba kart Tarota odpowiada liczbie liter w hebrajskim alfabecie, co skłoniło go do szybkiego skonstruowania analogii między poszczególnymi kartami a mistyczną symboliką zawartą w hebrajskich literach. Jednak te wymuszone związki między symbolami Tarota a hebrajskimi literami odpowiadają bardziej duchowi nieżydowskich kabałystów z późniejszych wieków niż duchowi starszych tekstów żydowskiej doktryny tajemnej, ponieważ w wcześniejszej literaturze kabalistycznej Tarot nie jest wspomniany.

Dla Papusa (Dr. Encausse) Tarot pochodzi z Indii. W tej najnowszej teorii o pochodzeniu Tarota niezaprzeczalny jest wpływ propagandy prowadzonej przez Towarzystwo Teozoficzne (do którego Papus czasowo należał).

Gdy Papus przypisuje Cyganom zachowanie i rozpowszechnianie pierwotnie indyjskiego Tarota – tytułując swoją książkę po prostu „Le Tarot des Bohémiens” – przyłącza się do powszechnie akceptowanego poglądu, że Tarot stał się znany w Europie w następstwie krucjat Karola Wielkiego przeciwko Saracenom w Hiszpanii, którzy mogli być przodkami późniejszych Cyganów. Jako dodatkowy argument na rzecz teorii Papusa można by przytoczyć fakt, że najstarszy znany Tarot pochodzi z okresu, gdy Cyganie po raz pierwszy pojawili się w Europie, lub przynajmniej z czasów, kiedy posiadamy pierwsze informacje o ich obecności.

Warto jednak zauważyć, że Paracelsus, który podczas swoich podróży często przebywał wśród Cyganów i nauczył się od nich różnych sztuk magicznych, nigdzie w swoich pismach nie wspomina o Tarocie. Używanie kart do celów wróżbiarskich można stwierdzić dopiero w połowie XVI wieku.

Pierwszą osobą, która historycznie udokumentowała naukę przepowiadania przyszłości przez karty, był drukarz Marcolini z Forli, który nauczał tego w swojej książce „Sorti” (Wenecja 1540). Ten rodzaj wróżbiarstwa początkowo nie był zbyt popularny, na przykład Torreblanca nie wspomina o Tarocie w swojej książce „De Magia” wydrukowanej w Lyonie w 1678 roku.

Kładzenie kart stało się popularne dopiero pod koniec XVIII wieku, po tym jak wspomniany już Court de Gébelin ogłosił, że Tarot przedstawia misterium Izydy, a Eteilla przejął tę ideę i rozwinął ją w szczególną metodę wróżenia.
(Kontynuacja nastąpi.)

 

źródło:  Lehrgang der kabbalistischen Astrologie. (Onomatomantik.) Von Ernst Hentges. Nachdruck verbotenl (Fortsetzung.); .„Zentralblatt für Okkultismus” Miesięcznik do badania całokształtu nauk tajemnych, October 1930.

nazwa niemiecka: „Zentralblatt für Okkultismus” Monatsschrift zur Erforschung der gesamten Geheimwissenschaften, October 1930.


Słowo „Onomatomantik” w języku niemieckim odnosi się do formy wróżbiarstwa lub mantyki, która wykorzystuje imiona lub słowa do przepowiadania przyszłości lub do odkrywania ukrytych informacji. Termin ten pochodzi z greckiego: „onoma” oznaczające imię lub nazwę i „manteia”, oznaczające wróżbiarstwo. Onomantomancja może polegać na analizie liter w imionach, ich liczbowych wartościach (podobnie jak w numerologii), czy też na interpretacji etymologicznej i symbolicznej znaczeń słów.

]]>
Nadświadomość https://tarot-marsylski.pl/nadswiadomosc/ Mon, 02 Jan 2023 11:42:14 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=7797 Czytaj dalej ]]> To przebłyski intuicji, to ten pierwiastek rozumu prawdziwie twórczy, to natchnienie, które nadaje pracy polot genjalności, lub sztuce ten oddźwięk prawdziwego piękna. Sucha praca intelektu nigdy nie pobudza do swej działalności rozumu duchowego, tylko idea, uczucie, poświęcenie i różne inne czynniki wzniosłe naszych nastrojów, wtedy zaczyna przemawiać nadświadomość.

„Po wtajemniczeniu intelektu następować musiało najtrudniejsze ze wszystkich, wtajemniczenie woli. Szło teraz o to, aby uczeń mógł wchłonąć prawdę głębiami swej istoty. Wprowadzić ją w czyn w praktyce życiowej. Dla osiągnięcia ideału tego, należało – zdaniem Pytagorasa – zjednoczyć w sobie trojaką doskonałość: osięgnąć urzeczywistnienie prawdy w intelekcie cnoty – w duszy, czystości w ciele. Rozumna higjena i umiarkowana wstrzemięźliwość podtrzymywać winny były czystość cielesną. Wymagana ona była nie jako cel, lecz jako środek. Wszakże nadużycie cielesne pozostawia ślad i coś w rodzaju skazy na ciele astralnem, żywym tym organizmie duszy, a tern samem.i na duchu samym. Bowiem ciało astralne bierze udział we wszystkich czynnościach ciała fizycznego, które bez niego byłoby bryłą nieruchomą.

Ażeby więc czysta była dusza, musi ciało być czyste. Należy dalej, aby dusza oświecana nieustannie przez intelekt, zdobyła męstwo, zaparcie się siebie, poświęcenie i wiarę, słowem – cnotę i uczyniła z niej drugą naturę swoją, która w zupełności zastąpiłaby pierwszą. Intelekt z kolei zdobyć musi mądrość w taki sposób, aby umiał on odróżniać złe od dobrego i dostrzegać Boga, zarówno w stworzeniu najdrobniejszem, jak w całokształcie światów. Na tej dopiero wyżynie staje się człowiek adeptem, i o ile posiada dostateczną energję, zyskuje nowe władze i zdolności. Rozwierają się zmysły wewnętrzne duszy, z innych promienieje wola. Magnetyzm ciała jego, który przeniknęły wpływy jego duszy astralnej i który naelektryzowała jego wola, zdobywa potęgę cudotwórczą napozór. Czasem uzdrawia on chorych lub wprost obecnością swoją często przenika wzrokiem swoim myśli ludzkie. Czasem w stanie jawy widzi wypadki zachodzące daleko” *).

*) Edward Schure. Wielcy Wtajemniczeni.

Nadświadomość to ten właśnie rozum, który różni zwykłego człowieka od genjusza. Intuicja daje świadomości tę wiedzę, która nie wymaga żadnych komentarzy, jest pewnikiem, jest pięknem i doskonałością zarazem. Lecz przebłysk nieraz jest tak krótkotrwały, że pozostają jedynie fragmenty w świadomości, które muszą być uzupełnione i zanalizowane, przez co tracą znaczną część swej wartości. Wszelki postęp wiedzy jest zależny od przebłysków choćby najsłabszych rozumu duchowego.

Bo intelekt to tylko maszyna notująca, uporządkowywująca, dobierająca według własnej woli materjał zebrany, nowe myśli daje tylko intuicja. Twórczy jest duch, nie ciało. Wiedza jest dwóch rodzai: nabyta i wrodzona,to jest dźwignią postępu ludzkości. Pierwszy rodzaj daje możność poznania i korzystania z dotychczasowej zdobyczy naszych poprzedników. Wtajemniczenie jest dlatego osnute mrokiem zagadki i tajemnicy, że uczy nas korzystania z tego co posiadamy wewnątrz nas, nie wiedząc i nie przeżywając niczego, co tak wielkie a tak bliskie.

Ludzkość cała wciąż dąży do postępu. Wszystko zdobywa się krok za krokiem. Praca wre w najrozmaitszych kierunkach.

Kierunek obiera jednostka na podstawie własnych cech indywidualizmu.

Naród ten jest najbardziej wszechstronny, którego suma kierunków indywidualizmu jest największa.

Obserwator powinien pamiętać, że samodzielność myśli idzie w parze z siłą psychiczną. Lecz są rzeczy w przyrodzie, które wskazują i harmonizują w pewną całość ze stałą wytyczną te wszystkie najróżnorodniejsze prace, przedziwnie mądry sposób niezależnie od woli i dążeń ludzkości. Te prawa to również dziedzina rozumu duchowego w przejawie świadomości kosmicznej. Troistość rozumu można wyrazić przez trojakie uczucia. Instynkt ma swoje pragnienia, lecz zdrowy rozsądek analizując, przez to ja świadomości, sprzeciwia się szkodliwym zamiarom.

Drugi obraz ja intelektu pragnie czegoś dla swoich korzyści niezaprzeczalnych, a tu przemawia ten trzeci idealny nieuznający egoizmu, zawsze gotowy do największych poświęceń, wyższy, niezależny od argumentów to głos sumienia. Im częściej będzie przemawiać tem szersze i dłuższe będą jego mowy i coraz bardziej zrozumiałe, ale on lubi tylko posłusznych słuchaczy, w przeciwnym razie się zraża i zamyka w sobie nieprzystępny. „Poszukuj i nadsłuchuj przedewszystkiem w swem sercu. Z początku powiesz może: niema jej tu; przysłuchując się tylko znajdujeszrozdźwięki”. Lecz szukaj głębiej. Każde serce ludzkie posiada swoją melodję, swą właściwą, swoje własne źródło wody życiodajnej. Może to źródło zasypane jest gruzem, zagłuszone ale jest. Wiarę, nadzieję znajdziesz w fundamentach twej natury. Kto zło wybiera, ten nie chce tylko zajrzeć do głębi swej duszy, ten zatyka uszy na pieśń swego serca, a oczy zamyka na światło swego ducha. Czyni tak, gdyż uważa za łatwiejsze życie pożądań. W głębi jednak każdego życia płynie strumień potężny, którego żadne tamy nie powstrzymują; są tam naprawdę wielkie wody życia. Odszukaj je, a zobaczysz że najnędzniejsza nawet istota stanowi część tego prądu życia, choćby dlatego faktu sama nie wiedziała i choćby najdziwniejsze formy zewnętrzne na siebie przybierała. W tem znaczeniu mówię ci: wszystkie istoty, pośród których walczysz, są cząstkami Boga. A ułuda, pośród której żyjesz, jest tak zwodnicza, że trudno przewidzieć, kiedy i gdzie po raz pierwszy uda ci się dosłyszeć głos ducha w sercach innych ludzi.

„Choć go nie słyszysz teraz, to wiedz, że głos ten na pewno w tobie się znajduje. Tu go szukaj i jeśli choć raz go usłyszysz w sobie, to łatwiej poznać go będziesz mógł w sercach otaczających cię ludzi” *).

*) Mabel Collins. Światło na Drodze.

Droga rozwoju rozumu duchowego idzie przez serce, przez uczucie. Ta nić sympatji lub antypatji w stosunku do otoczenia, to przebłysk intuicyjnego poznania bliźniego. Są dwa rodzaje koncentracji, jeden polega na skupianiu się, na zogniskowaniu myśli na najdrobniejszym, najmniejszym przedmiocie. Drugi na rozproszeniu, zagarnięciu jak najszerszego horyzontu, objęciu i widzeniu jak największej ilości ogarnianych rzeczy, choćby kosztem ich precyzyjności. Ten rodzaj to rzutowe rozplanowanie działu na kategorje śmiałości rzutu itp. Obydwie mają swoje specyficzne cechy, wręcz przeciwne sobie, bo są krańcowemi biegunami. Ale praca świadoma dla wywołania tej siły myśli, która nabiera wraz z szybkością wytwarzaną przez przestrzeń dzielącą oba bieguny, to są ćwiczenia mentalne, mające swe odrębne charakterystyki, wady i zalety. „Przychodzi ci nagle – nie uczucie lub myśl – lecz raczej poczucie, które skłonny byłbyś nazwać popędem bezwiednym.

Przekonasz się później, że nie jest on bynajmniej bezwiedny, lecz wszechwiedny, narazie nazwij go sobie popędem. Otóż pojawia się nagle i popycha do postępku, wydającego się rozumowi twemu nieumotywowanym, nawet nielogicznym, jeżeli popędowi temu się oprzesz i nie wykonasz tego, do czego się pcha, przekonasz się może aż po latach, żeś błądził, nie posłuchawszy. Jeżeli zaś posłuchasz bez namysłu odrazu, a potem dopiero zaczniesz wnioskowaniem myślowem dochodzić’ motywów, któryby ten postępek usprawiedliwiały logicznie, może nie zawsze zresztą – zdołasz zrozumieć, że słusznie postąpiłeś. Najczęściej jednak dopiero następstwa twego postępku przekonają cię, że był celowy i słuszny. Intuicja tedy nie ma nic wspólnego z popędem, chyba jedynie to, że również jak i on nie jest wynikiem wnioskowania myślowego. Naprzód pojawia się intuicja, a po niej dopiero praca myślowa, usiłująca zrozumieć motywy. Tu tkwi także różnica zasadnicza pomiędzy intuicją a sumieniem. Intuicja zjawia się nagle i błyskowo nim zdołasz cokolwiek pomyśleć lub postanowić; zjawia się zawsze nieoczekiwanie przynajmniej w życiu codziennem – i dyktuje ci co masz robić, chociaż jeszcze nie zamierzałeś robić cokolwiek.

Zjawiać się może tylko wtedy, gdy ty milczysz ciałem myślowem, i mózgiem oczywiście, a więc wtedy gdy nic nie myślisz. A ponieważ myślisz ciągle, może zjawić się tylko w tern mgnieniu oka króciuchnem, które upływa między jedną myślą a drugą. Stąd to zjawienie się intuicji jest zawsze tak błyskowe. Stąd to też pojawia się najwyraźniej wtedy, gdy stajesz na chwilę bez myśli, zaskoczony jakimś wypadkiem nagłym a groźnym. Wtedy popycha cię odrazu do decyzji, do czynu, a gdy jej posłuchasz milknie, bo już cię ocaliła. Ty potem nieraz sam nie wiesz, skąd ci ,,przyszło do głowy” tak właśnie )*postąpić!

*) J. A. S. Wstęp w Światy Nadzmysłowe. Radża-Joga-Nowoczesna.

Koncentracja, jeżeli się tak wyrażę, myśli, dążącej do objęcia bardzo rozległego horyzontu celem wyszukania lub dobrania z wielkiego materjału pewnych fragmentów, rozprasza uwagę czyli skupia wrażliwość we wszelkich kierunkach. W tego rodzaju pracy najmniejszy szmer, obecność czyjaś przeszkadza, odciąga uwagę na siebie, utrudniając zadanie. Skupienie myśli na małem, zogniskowanie takowej dążącej do wyrazistości szczegółów przytępia wszelkie bodźce zewnętrzne, zarówno działalności świadomej, lub nieświadomej, wszelkie zmysły stają się głuche i ślepe nic pozornie nie odczuwając choćby armaty biły, żaden hałas nawet dotknięcie nie przeszkadza rozpoczętemu dziełu.

Ostatni rodzaj skupienia możemy nazwać biegunem dodatnim w zagłębianiu się w poszukiwaniu „jaźni”, znieczuleniem (atrofją) na bodźce. Pierwszy zaś rodzaj ujemnym, nadwrażliwością (hipertrofją), która jest kluczem do rozwoju zmysłów astralnych. Oba rodzaje psychiatrja uważa za patologiczne biorąc w jednym wypadku znieczulenie przez („Idee fixe”) idjotów lub nadwrażliwość przez pokrewne jej objawy nerwowości nie odróżniając nawet takowych, tak często spotykanych u histeryków. Nie objawy są chorobliwe, w obydwu wypadkach, ale jednostronność utrudniająca swobodną grę zdolności intelektualnych. „Rozumieć teraz zaczniesz znaczenie tego, co może już nieraz słyszałeś o tak zw. „roszczepieniu osobowości” przed wtajemniczeniem.

Te trzy władze twej istoty, myśl, uczucie i wola, które są związane z sobą nierozdzielnie w pewien sposób prawidłowy, tworzą jednolitość człowieka. Za normalnego uchodzi taki człowiek, u którego myśl, uczucie i wola są związane w jedność. Mówisz o sobie: „czuję, myślę, chcę” wyrażając tem, że we wszystkich wypadkach ty, ten sam ty, jesteś podmiotem. Uchodziłbyś za anormalnego, gdybyś pożądał rzeczy niemiłych, lub postępował inaczej, niż to wynika z rozumowania logicznego. We wtajemniczeniu jednak dojdziesz do tego, że te trzy władze twej istoty rozluźnią swój związek wzajemny. Nie będziesz już miewał wrażenia, że to ty myślisz, lecz że „coś myśli” w tobie.

Podobnież wobec uczuć będziesz miał wrażenie: „coś czuje we mnie”, i wobec objawów woli: „coś chce we mnie”. Twoje „ja” jednolite rozszczepi się na trzy „ja” odrębne, jedno „ja” będzie myślało, drugie będzie odczuwało, a^ trzecie będzie objawiało wolę” *).

*) J. A. S. Wstęp w Światy Nadzmysłowe. Radża-Joga-Nowoczesna.

Teraz zrozumiemy myśl, którą wyraził Lobrosso: „genjusz się styka z obłąkaniem”. Kierowanie się rozumem duchowym polegając i ufając mu całkowicie, który ma w sobie zdolność widzenia, przewidywania rzeczy, które się zdarzą w przyszłości, a więc kart i okoliczności zakrytych dla naszej świadomości, często nieraz sprzecznych z naszą logiką, są powodem niezrozumienia przez szerszy ogół uważający taki sposób postępowania za anormalny.

„Wróg wasz najgorszy to wy sami“.

„Jeśli jednak wstrzymacie walkę z duszą własną w milczeniu i ćmie, to przezwyciężycie własne swoje „ja” fizyczne czyli- zwierzęce, żyjące tylko z wrażeń. Obawiam się, że stan ten wyda się wam czemś bardzo zagmatwanem, gdy w rzeczywistości jest on bardzo prosty. Człowiek, co dosięgnął pełnej dojrzałości i szczytu kultury, staje między dwoma ogniskami. Gdyby mógł zarządać i otrzymać swój spadek duchowy, to brzemię życia zwierzęcego spadłoby z niego bez żadnej trudności. Lecz on tego nie czyni i wskutek tego rasy ludzkie kwitną, blakną, giną i nikną z oblicza ziemi, choćby najpiękniejszy był ich rozkwit. Dlatego ten ogromny wysiłek pozostawiony został do przedsiębrania dla ludzi pojedyńczych, których zdaniem będzie nie zmrużyć oka wobec natury swej wyższej i nie oddać się w niewolę naturze swej niższej czyli swemu materjalnemu „ja”. Każdy, kto zdanie to wykonywa, jest odkupicielem swej rasy. Może on nie głosić o swoich czynach, wiedzieć w tajemnicy i milczeniu, w istocie jednak będzie on spójnią między każdym człowiekiem i jego własnem Boskiem „ja”, między wiadomem i niewiadomem, między rozgwarem placu targowego, a ciszą śnieżnych Himalajów. Nie potrzebuje on wcale żyć i obc.ować w społeczeństwie ludzkiem, aby być tą spójnią. Służy on za tę spójnię w ciele astralnem, i fakt ten czyni go istotą zupełnie różną od pozostałej ludzkości. Nawet na początku drogi, skoro drugi krok uczyniony został, staje już uczeń na twardym gruncie i poczuwa się za część całości” *).

*) Mabel Collins. Światło na Drodze.

Przestać myśleć, to jest droga dla przystępu wypartego przez intelekt rozumu duchowego. Wtedy intuicja może swobodnie przekazywać nam’swoją wiedzę, ale ćwiczenia takie są tak trudne w wykonaniu, bo niema chwili w której świadomość nasza nie pracowała. Myślimy, że nie myślimy, ale zawsze myślimy. Opanowanie tego sposobu równa się opanowaniu wszystkich poprzedzających płaszczyzn.

Człowiek w swem dążeniu przeważnie prosi Boga daj nam to a to, i wiecznie jest niezadowolony, bo z chwilą, gdy się dzieje z jego wolą, to źle się dzieje, popełnia błędy, które odczuwa, nad któremi cierpi. Doskonałość najlepiej wie co jest potrzebne, słuchajmy jej głosu, lecz żeby słyszeć musimy sami zamilczeć. Chcąc korzystać z „mądrości” musimy zmusić do milczenia te wszystkie przejawy myślowe naszego niższego ,,ja“, a usposobienie duchowe czyli przygotowanie, otwiera podwoje do przyjęcia.

Gwałtem nic nie roztworzymy zwłaszcza tych wyższych płaszczyzn, one same przychodzą, one nas zadziwiają tern, że to co przez usilną pracę było nie do zdobycia, okazuje się nagle w całej swej wspaniałości. Poświęcenie nieuchwytne dla nas, bezinteresowność i to co tworzy piękno etyczne, w jednym momencie daje tę siłę i wszystko to czego pragnęliśmy w stosunku do naszych wartości osobistych i tworzy pracę gotową.

„Oto zakończył Hierofanta, co wiedział starożytny Hermes i co przekazali nam jego następcy. Słowa mędrca są jak siedem tonów liry, w których zawarta jest cała harmonja wraz z liczbami i prawami wszechświata. Widzenie Hermesa podobne jest do nieba gwiaździstego, którego niezgłębione otchłanie usiane są konstelacjami. Dla dziecka jest to tylko strop niebieski nabity złotemi ćwiekami, dla mędrca – to bezmiar nieskończony w którym krążą światy zdumiewająco rytmicznie i miarowo. Widzenie to obejmuje liczby wiekuiste, znaki tajemne i klucze czarnoksięskie. Im więcej naucza się wpatrywać się w nie, im lepiej będziesz rozumiał, tem bardziej nieskończonemi ci się wydadzą. Bowiem jedno prawo organiczne rządzi wszystkiemi światami” *).

Ze źródła czerpie się pokarm wiedzy, a w źródle spoczywa sama wiedza. Dwa krańce, dwa bieguny tak odmienne a tak pokrewne. Materja w ewolucji swej uszlachetnia się stale, ma osobiste również cechy, ale droga ta powolna zewnętrzna zależna od otoczenia i sprzyjających warunków. Druga niewidoczna, jej szukać trzebi, a w prostym kierunku wymaga tylko poświęcenia, niema niebezpieczeństwa, im dalej tem bezpieczniej, tem dalej od zewnętrznego, tem bliżej opieki.

*) Edward Schure. Wielcy Wtajemniczeni.

Rozum w istocie, jest to niebieska brama, przez którą przenika uniwersalny Duch, ażeby nasze Dusze mogły go sobie przyswoić, jak nasze ciała – przyswajają sobie ziemską substancję. Im silniejsze jest to przyswojenie, tern mocniej Dusza, uduchowiając się, stara się pochłonąć w siebie ten ognisty instynkt, który otrzymuje od ziemi. Ale ten uniwersalny Duch, ten Święty Duch naszej chrześcijańskiej wiary, nie jest tylko naszą umysłową abstrakcją. On żyje w sobie i przez samego siebie. Przez bramę (otwór), która tworzy dla Niego nasz rozum, obrabia On swoim niebieskim ogniem nie tylko nasze intelektualne cechy, ale i cały harmoniczny zespół naszych zmysłów, gdzie centralną zasadą, toż samą z Nim samym, przejawia się miłość” *).

*) Saint Yves d’Alveydre. Misja Indyj w Europie.

I każda dobra myśl jak promień wraca
Znowu do ciebie, do źródła, do słońca,
I nazad płynąc, znowu mię ozłaca.
Szlę blask, blask biorę i blask mam za gońca.
I każda dobra chęć ciebie zbogaca,
I znowu za nią płacisz mi bez końca.
Adam Mickiewicz

źródło: Henryk Wołodkowicz “OKULTYZM” (PARAPSYCHOLOGIA) Warszawa 1928

]]>
Sefer Bereshit https://tarot-marsylski.pl/sefer-bereshit/ Sat, 28 May 2022 17:45:45 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=7152 Czytaj dalej ]]> Mojżesz zaślubił Seforę, córkę Jetra i długie lata pozostawał u mędrca Madjanitów. Dzięki tradycjom etjopskim i chaldejskim, przechowywanym w świątyni, mógł uzupełnić i skontrolować to, czego się nauczył w sanktuarjach Egiptu, mógł wzrokiem sięgnąć do najdawniejszych cyklów ludzkości i drogą indukcji w przyszłość jej zajrzeć. U Jetra również znalazł dwie księgi kosmogonji w Genezie przytoczone „Wojny Jehowy” i „Pokolenia Adama” i zagłębił się w ich studjowaniu.

Dzieło, jakie zamyślał podjąć, wymagało zupełnego zaparcia się siebie. Przed nim Rama, Kryszna, Hermes, Zoroaster, Fo-Hi utworzyli religje dla ludów; Mojżesz pragnął stworzyć lud dla wiekuistej religji. Projekt ten zarówno śmiały ja k kolosalny, wymagał potężnych podstaw. Tą myślą kierowany, Mojżesz kreśli swą „Księgę Zasad” (Sefer Berezit) – skoncentrowaną syntezę całej wiedzy przeszłości i zarazem gotowe ramy wszelakiej wiedzy przyszłości –  klucz do Tajemnic-pochodnię Wtajemniczonych – punkt zborny całego narodu Żydowskiego.

Postarajmy się dociec, czem była Genezis w umyśle Mojżesza. Innem światłem płonęła tam ona  i o ileż bardziej bezgraniczne światy obejmowała, niż ta maleńka ziemia, wynurzająca się z późniejszych redakcji tych ksiąg, – Septuaginty i łacińskiego przekładu św t . Hieronima. Klucz do tej księgi tajemniczej stanowią

1) Symbolizm egipski,

2) Symbolizm wszystkich innych religji cyklu starożytności,

3) Synteza doktryn ezoteryzmu, wynikająca z porównania Prawd ezoterycznych, począwszy od Indji z okresu wedyjskiego, a skończywszy na Wtajemniczonych chrześcijańskich pierwszych wieków ery naszej.

Kapłani egipscy, nauczają autorowie greccy, mieli trzy sposoby wyrażenia myśli swoich: pierwszy sposób był jasny i prosty, drugi symboliczny i pod przenośniami, trzeci święty i hieroglificzny. Każdy wyraz więc miał według ich woli znaczenie właściwe, przenośne i święte. Takim był gienjusz ich języka. W naukach teogonji i kosm ogonji dotyczących, kapłani używali zawsze trzeciego sposobu. Ich hieroglify więc posiadały potrójne znaczenie, odpowiadające sobie wzajem , lecz i rów ne zarazem.

Ostatnie dwa nie mogły być bez klucza zrozumiałem i. Zważywszy egipskie źródło wiedzy Mojżesza, wątpić nie możemy, iż skreślił Genezis hieroglifam i  egipskiem i o potrójnem znaczeniu, klucz do niej i ustne wytłómaczenie tajemnic najbliższemu swemu otoczeniu powierzywszy. Kiedy za czasów Salomona tłómaczono Genezis głoskam i fenickiem i, kiedy po niewoli babilońskiej Bzdrasz redagował ją w głoskach aramejsko-chałdejskich, kapłaństw o żydowskie już ten klucz zatraciło, lub też niedostatecznie nim władało. Tłómacze greccy Biblji posiadają już przebłyski zaledwie ezoterycznego znaczenia tekstów,  św. Hieronim zaś, pomimo swej dobrej woli i umysłu wielkiego, dokonując przekładu łacińskiego podług hebrajskiego tekstu, nie mógł przemknąć pierwotnego znaczenia Biblji. To też czytając Genezis w now ych tłom aczeniach, docieramy jedynie do jej niższych pokładów.

Dla intuicyjnych przecież, głębokie jej znaczenie wytryśnie nieraz nagle z tekstu, jak błyskawica go oświetlając; dla Wtajemniczonych przeziera poprzez

*) Rzeczywistym odnowicielem kosmogonji Mojżesza był człowiek gienjalnego umysłu, dziś jeszcze zapom niany nieledwie, gdyż zbyt duchem swym czasy nasze wyprzedził – Fabre d’Olivet, autor dzieła: „La langue hebrai’que restituóe”.

fonetyczną budowę wyrazów przyjętych, lub stworzonych przez Mojżesza, tych sylab iście magicznych, w które wtajemniczony Ozyrysa zakuł myśl swoją, niby metal dźwięczny w doskonałe formy. Za pomocą badania tego fonetyzmu, noszącego piętno świętego języka świątyni, za pośrednictwem klucza, jakiego nam dostarcza Kabbała żydowska, możemy dziś pojąć i odtworzyć Genezis rzeczywistą. Tak więc, myśl Mojżesza wychodzi zwycięsko z otchłani wieków, z mętów pierwotnej teologji, z pod popiołów zaprzeczającej jej krytyki. Dwa przykłady rzucą światło na to, czem był język świątyni i w jaki sposób potrójne jego znaczenie odpowiadało sobie wzajem w symbolach Egiptu i Genezis.

Na wielu pomnikach egipskich widzimy kobietę uwieńczoną, dzierżącą w jednej ręce krzyż – symbol wiekuistego życia, w drugiej berło w kształcie kwiatu lotosu zakończone-symbol inicjacji rzeczywistej.

To bogini Izyda.

Otóż Izyda ma trojakie znaczenie: wyobraża ona kobietę i rodzaj żeński wogóle, uosabia w sobie syntezę natury ziemskiej wraz ze wszystkiemi zawartem i w niej potęgami, oraz symbolizuje naturę niebiańską  i niewidzialną-właściwy żywioł dusz i umysłów -światło duchowe, samo przez się w sobie pojęte, jakie jedynie stanowi inicjację.

Symbol, odpowiadający Izydzie w tekście Genezy i w pojęciu judzko-chrześcijańskiem, to Ewa – Hewa – Wiekuista kobiecość.

Nie jest to jedynie żona Adama, lecz małżonka Boga samego. W niej jest zawarte trzy czwarte Jego Istoty. Gdyż Imię Wiekuistego JEWE, z którego uczyniliśmy niewłaściwie Jehowah i Jaweh składa się z przybranki Iod i imienia Ewy.

Wielki kapłan Jeruzalemu raz do roku wymawiał to Boskie Imię, litera po literze w takiem brzmieniu: „Jod, He, Wau, He”.

Pierwsza głoska wyobrażała myśl Bożą i wiedzę teogoniczną; trzy litery imienia Ewy wyobrażały trzy porządki natury, trzy światy, w których się ta myśl przejawia wraz z odpowiadającemi im naukami kosmogonicznemi, psychicznemi i fizycznemi.

Niepojęty zawiera w sobie Wiekuistą Zasadę Męską i Kobiecą zarazem. Ich zupełne zespolenie stanowi Jego potęgę i tajemnicę. Oto czego Mojżesz, wróg wszelakiego wyobrażenia Bóstwa, nie mówił ludowi, lecz co ukrył symbolicznie w samej budowie Jego Imienia i co adeptom swym odkrył. Ewa, ta zachwycająca grzesznica, ciekawością przewiniająca, objawia nam w ten sposób swe powinowactwo głębokie z Izydą ziemską i boską, Bogów Macierzą, w swem niezgłębionem łonie wiry gwiazd i dusz ukrywającą.

Lecz oto przykład drugi:
W historji Adama i Ewy głównym aktorem zjawia się wąż. Geneza zwie go Nahasz. Cóż przecież oznaczał wąż w misterjach świątyń? Indje, Egipt, Grecja odpowiadają jednogłośnie: wąż skręcony w koło oznacza życie powszechne, którego działaczem magicznym jest światło astralne. W znaczeniu głębszem jeszcze Nahasz oznacza siłę, która w ruch to życie wprowadziła. Grecy zwali ją Eros – Miłość, lub Pożądanie.

A teraz, gdy zastosujemy oba te znaczenia do historji Adama, Ewy i węża, ujrzymy, iż upadek prarodziców naszych, tak zwany grzech pierworodny, staje się nieskończonym rozwojem natury Bożej, powszechnej, z jej królestwami, rodzajami i gatunkami w groźnem i nieubłaganem kole bytu.

Oba te przykłady pozwalają nam rzucić spojrzenie w głębiny Genezy Mojżesza, dając nam przebłysk tego, czem była kosmogonja dla Wtajemniczonego starożytności i jak niezmiernie od współczesnej się różniła.

Dla wiedzy współczesnej kosmogonja na kosmografji się ogranicza. Znajdujemy w niej opis cząsteczek świata widzialnego wraz z badaniem łańcucha przyczyn i skutków fizycznych naszej sfery. Dla mędrców Indji i Egiptu był to jedynie zewnętrzny pozór świata, jego ruch pozorny, inną Rzeczywistość odzwierciedlający. Przyczynę tego ruchu dostrzegali oni w jego Istocie wewnętrznej, w jego Ruchu Zasadniczym.

Podobnie bowiem jak w życiu ludzkiem każdy ruch wypływa z myśli i woli, porządek widzialny wszechświata jest odbiciem porządku niewidzialnego, to jest sił kosmogonicznych, monad duchowych, królestw, rodzajów i gatunków, które przez swe ustawiczne zstępowanie w materję, wyTwołują rozwój życia. Wiedza nowożytna bada stronę zewnętrzną jedynie, niby skorupę wszechświata-wiedza świątyń starożytności dążyła do zbadania jego wnętrza, jego  ukrytego mechanizmu. Nie wyprowadzała ona inteligiencji z materji, lecz materję z inteligiencji.

Wszystkie wielkie Inicjacje Indji, Egiptu, Judei i Grecji znały pod rozmaitemi formami ten porządek zasad, potęg, dusz, gieneracji, wypływających z Przyczyn – Ojca Niepojętego.

Mojżesz, ten potomek duchowy Hermesa, zawarł więc w dziesięciu pierwszych rozdziałach Genezis prawdziwą ontologję podług porządku i pokrewieństwa Zasad. Wszystko, co ma początek i koniec mieć musi. Geneza przedstawia nam więc równocześnie ewolucję w czasie i dzieło stworzenia w wieczności, jedynie Boga godne.
Kosmogonja ta łączy potężną treściwość gienjuszu semickiego z dokładnością matematyczną gienjuszu egipskiego. Styl opowiadania przypomina posągi, zdobiące wnętrze grobów królewskich w swej sztywnej surowości, będące wyobrażeniem niezgłębionych Tajemnic. Całość na myśl nasuwa budowy Cyklopów, a wśród wątłych wersetów tłómaczy pierwotna myśl twórcy gdzieniegdzie z mocą błyskawicy przebłyska.

W pierwszych rozdziałach, nieporównanej wielkości, czujemy niejako tchnienie Aelohima, odwracającego jedną po drugiej wiekami brzemienne stronice  księgi Wszechświata.

Jakie naprzykład znaczenie miało dla Wtajemniczonego Przenajświętsze Imię Aelohima?

Znaczyło: On – Bogowie – Bóg Bogów. Aelohim bowiem, to liczba mnoga od Aelo – Imienia Najwyższej Istoty u Hebrajczyków i Chaldejczyków, pochodzącego od Źródłosłowa AEL, oznaczającego wzniosłość, moc i potęgę ekspansywną zarazem. Nie jest to już więc Istota w sobie samej zwarta – absolutna idea, lecz Pan światów, którego myśl rozkwita mirjadami gwiazd, ruchomych sfer i światów. W zasadzie Bóg stworzył niebiosa i ziemię.

Lecz początkowo niebiosa te były myślą jedynie nieograniczonego czasu i przestrzeni, zamieszkałą przez miłczenie i próżnię. A tchnienie Boże unosiło się nad przepaściami. Cóż wyjdzie najpierw z jego łona. Słońce może?… planeta?… mgławica?…

Nie, to co się w początkach z Niego zrodziło, to było światło: Aur.

Nie jest to jednak światło fizyczne, lecz duchowe, zrodzone z dreszczu Boskiej Izys w łonie Nieskończonego,- dusza wszechświata, światło astralne, substancja dusze wytwarzająca, w której one się rozwijają, subtelny element, przez który myśl udziela się poprzez nieskończone przestrzenie, światło Boskie,  słońca wszystkie poprzedzające i wypływające z nich zarazem.

I oto w potężnym „wydechu” Twórcy ogarnia ono wszechświat, aby powrócić do swego Źródła dążeniem Miłości w głębokim „W dechu” Wieku istego. W falach Boskiego eteru drżą już niby pod zasłoną formy astralne światów i istot wszelkich.

Oto co dla Maga – Wtajemniczonego zawierało się w słowach Genezy:
„RUA, ABLOHIM, AUR” (Tchnienie – Aelohim – Światło). *)

Dopiero z łona tego Światła duchowego, pierwotnego, niematerjalnego wypływa sześć dni stworzenia, to jest Zasady, formy, nasiona, dusze wszechistot etc.

A jakież jest ostatnie dzieło Stwórcy, wyobrażające Istotę Jego w czynie – Żywe Słowo, w którem Alfa i Omega myśli Bożej zawarta?
To Adam – Ewa: Mężczyzna – Kobieta.
Symbol ten nie przedstawia, jak nauczają nasi egzegeci pierwszej pary ludzkiej na ziemi, lecz Boga w Jego tworach we wszechświecie i rodzaj ludzki zarazem: ludzkość powszechną poprzez wszystkie nieba.

Bóg stworzył człowieka na podobieństwo swoje, stworzył go mężczyzną i kobietą zarazem.  Ta Boska para, manifestacja IBWE poprzez światy, to przejaw Bożego Słowa. Sfera zamieszkiwana przez nich początkowo, którą Mojżesz swą potężną myślą ogarnia, to nie raj legiendowy, lecz Eden,

*) Jest to hieroglificzny skrót pierwszego i trzeciego wersetu Genezy. Wyraz Aur, oznaczający światło, jest, jak widzimy, wyrazem Rua – tchnienie, odwrotnie wziętym. Tchnienie Boskie, powracając do swego Źródła, stwarza Światło duchowe.

Hadama, substancja wszystkich światów, to sfera bezgraniczna Zoroastra, to ziemia wyższa Platona – Królestwo Niebieskie powszechne. Jakiż będzie rozwój ludzkości w czasie i przestrzeni? Mojżesz wyobraża go w skrócie, w historji upadku pierwszej pary ludzkiej. W Genezie, Psyche, dusza ludzka, nosi miano Aiszy. Jest to drugie imię Ewy.*) Jej ojczyzną Szamaim – niebo. Żyje tu ona szczęsna, lecz siebie nieświadoma w Boskim eterze.

Cieszy się Niebem, nie pojmując go. Gdyż, ażeby go pojąć, należy o niem zapomnieć i znów wspomnienie w sobie obudzić, trzeba je stracić i znów odzyskać.

Poznanie owo zdobędzie ona przez cierpienie, pojmie Prawdę przez swój upadek. Lecz upadek to zgoła inny, niż ów dziecinny grzech pierworodny Biblji.

Przez żądzę poznania w ciemnicę bytu pociągnięta, Aisza spada, przestaje być duchem czystym, w eteryczne ciało odzianym. Przyodziewa na się ciało materjalne, wstępuje w koło złudnego bytu.

Lecz nie raz jeden się wciela, a razy tysiące, w szatach wciąż grubszych, wedle światów, jakie zamieszkuje.

 

*) Geneza II 23. Aisza – Dusza utożsamiona tu z kobietą, jest małżonką Aisz’a – Intelektu, utożsamionego z mężczyzną. Powstała ona z niego i jego połowę nierozdzielną stanowi. Tenże stosunek istnieje między Djonizosem i Persefoną w misterjach orficznych.

Spada coraz niżej i o swej Ojczyźnie zapomina.

Zasłona pokrywa jej wzrok wewnętrzny. Znikła Boska świadomość, w więzach, m aterji Niebo zapomniane. Słaby przebłysk jedynie przypomnienia utraconego Raju w niej żyje. I na mocy tej iskierki wysiłkiem własnym odrodzić się musi. Tak! Aisza żyje jeszcze w tej parze istot nagich, spoczywających bez obrony na ziemi dzikiej, pod wrogiem niebem, przez błyskawice rozdzieranem.

Raj utracony?

Ależ to Niebiosa bezgraniczne przed nią i poza nią.

Tak to Mojżesz upostaciował ludzkość we wszechświecie, cele jej ostateczne mając na widoku.*)   W Aiszy ziemskiej, w tej duszy ludzkości całej poczucie Boskości promieniało niegdyś wyraźnie wraz z płomieniem Agni w krainie Kusz, na stokach Himalajów.

Lecz oto w bałwochwalstwie zda się ono zanikać pod tyranją Assyryjską wpośród ludów
wojujących i bóstw, co się pożerają wzajem. Mojżesz przysięga sobie, iż znów je rozbudzi, kult AELOHIMA ustanawiając.

Ludzkość cała, zarówno jak człowiek każdy, musi stać się wyobrażeniem JEWE. Gdzie przecież znaleźć lud, który wcieli to pojęcie w siebie i Słowem Życia dla ludzkości się stanie?

*) W samarytańskim wykładzie Biblji, do imienia Adama dodany epitet: uniwersalny, nieskończony. Chodzi więc o rodzaj ludzki poprzez wszystkie sfery bytu.

Nad tem zagadnieniem rozmyślając w głębokiem milczeniu podziemnych krypt świątyni, Mojżesz słyszy głos wewnętrzny, niby promień światła duszę jego rozjaśniający:

„ Udaj się na Horeb – na górę Pana!”

 

źródło: EDWARD SCHURE „WIELCY Wtajemniczeni” ZARYS TAJEMNICZYCH DZIEJÓW RELIGJI, Warszawa 1911

]]>
Widzenie Hermesa https://tarot-marsylski.pl/widzenie-hermesa/ Thu, 26 May 2022 10:27:25 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=7132 Czytaj dalej ]]> Pewnego dnia Hermes zasnął, rozmyślając o Źródle wszechrzeczy. Odrętwienie ciałem jego owładnęło, lecz w miarę tego duch wznosić się począł ku wyżynom. I zdało mu się, iż Istota olbrzymia bez kształtów określonych wzywa go po imieniu.

Kto ty? – zapytał Hermes, grozy pełen.

– Jestem Ozyrys, Inteligiencja Boska i mogę wszystkie tajemnice odsłonić przed tobą. Czego żądasz?
– Źródło wszechrzeczy podziwiać, Boga poznać.
– Stanie się.

Przecudna światłość otoczyła Hermesa, a w jej  przezroczych falach przesuwały się zachwycające formy wszystkich istot.

*) Widzenie Hermesa doszło do nas przez greckie księgi aleksandryjskie.

Nagle okropne ciemności zstąpiły nań, a w nich roiły się wężowe ohydne kształty. Hermes pogrążonym został w wilgotny chaos, pełen oparów i ryków ponurych. Nagle głos dobył się z otchłani. Był to „krzyk światłości”. Subtelny ogień wytrysnął z wilgotnych
głębin i wzbił się w eteryczne przestwory. Hermes wzniósł się wraz z nim, chaos przepaści pozostał w dole, mirjady gwiazd nad jego głową świeciły, a „głos światłości” zapełnił bezmiary.

– Czyś pojął to, coś widział? – zadał Ozyrys pytanie Hermesowi, wciąż w widzeniu pogrążonemu i między niebem a ziemią zawieszonemu.
– Nie – odparł Hermes.
– Widziałeś wiekuiste przed sobą Światło, któreś dostrzegł z początku, Światło, któreś widział z początku, to Inteligiencja Boska w potędze swej wszechświat i jego niezliczone kształty zawierająca.
Ciemności, w jakie następnie pogrążonym zostałeś, to świat materji, w którym żyją ludzie ziemscy. Ogień, co z przepaści wytrysnął, to Słowo Boże. Bóg jest Ojcem, Słowo Synem, ich połączenie Życie stanowi.
– Jakiż zmysł cudowny otworzył się we mnie.
Nie widzę już oczyma ciała, lecz ducha jedynie.
W jaki sposób stać się to mogło?
– Dziecię prochu – odparł Ozyrys – stało się to dlatego, iż Słowo jest w tobie. To bowiem, co w tobie słyszy, widzi i czyni, to Słowo samo – to ogień święty, moc twórcza.

– Jeżeli tak jest – rzekł Hermes – pozwól mi ujrzeć życie światów i drogę dusz, skąd  człowiek przybywa i dokąd podąża.
– Niech się tak stanie.

I oto Hermes spada poprzez przestwory. Znajduje się na wierzchołku góry. Jest noc. Ziemia ponura i naga. Członki niby ołów mu ciężą. Podnieś się i patrz! – słyszy głos Ozyrysa. I dostrzega przecudne widziadło. Przestrzeń bezgraniczna gwiaździstego nieba otacza go siedmiu promiennemi sferami. Niby globy przezroczyste, siedm niebios wznosi się ponad jego głową, a on je jednem spojrzeniem ogarnia. A za siódmem w dali roga mleczna. W każdej sferze inna planeta bieg swój toczy, a obok planet unoszą się ich gienjusze, tak różniące się od siebie wzajem.

Patrz! Słuchaj i zrozum! – mówi głos Oto siedm sfer życia. Poprzez te sfery dokonywa się upadek i dźwiganie się dusz. Siedm gienjuszów, to sieam promieni Słowa Światła. Każdy z nich kieruje pewną fazą życia dusz. Najbliższy nas gienjusz księżyc – Gienjusz narodzin i śmierci. Ponad nim Merkury wskazuje wstępującym lub zstępującym duszom drogę swą laską Wiedzy; Wenus trzyma zwierciadło Miłości, w którem dusze zatracają się i odnajdują kolejno. Ponad nią Gienjusz Słońca wznosi tryumfalnie pochodnię Wiekuistego Piękna.

Wyżej jeszcze Mars mieczem Sprawiedliwości wstrząsa; Jupiter berło potęgi najwyższej, którą jest Inteligiencja Boska, dzierży; na krańcach świata Saturn glob Wszechmądrości podtrzymuje.*)

– Widzę – rzekł Hermes – siedm sfer świata widzialnego i niewidzialnego, siedm promieni Słowa Światła jedynego Boga, który je przenika i przez nie rządzi niemi. Lecz jak się odbywa wędrówka ludzi poprzez te światy?

– Czy widzisz ten punkcik świetlany, spadający z drogi mlecznej w obręb siódmej sfery? To nasienie duszy. W sferze Saturna przebywają one niby para przezrocza, szczęsne i bez troski, lecz szczęścia swego nie pojmujące. Spadając ze sfery na sferę, coraz cięższą powłokę przybierają. W każdem wcieleniu nowe zmysły zyskując i energję swą życiową potęgując, zatracają przecież zarazem pamięć o swem Boskiem pochodzeniu. Tak się dokonywa upadek dusz, z Boskiego eteru przybywających. Coraz bardziej pochłaniane przez materję, coraz więcej życiem oszołomione, rzucają się one niby deszcz ognisty z rozkoszy dreszczem poprzez państwo Cierpienia, Miłości i Śmierci, aż do ziemskiego więzienia, w którem sam jęczysz, przeż płomienny ośrodek ziemi przyciągany i w którem życie niebieskie złudną marą być ci się zdaje.

– Czy dusze mogą umierać? – zadaje pytanie Hermes.

*) Zastosowałem tu nazwy rzymskie, jako ogólnie znane, a to dla łatwiejszego tych pojęć zrozumienia.

 

– Tak – odpowiada Ozyrys.-Wiele z nich ginie w tym straszliwym upadku. Dusza jest córą Niebios, a jej podróż przez sfery – próbą. Jeżeli w oszalałem umiłowaniu zmysłów zatraci wspomnienie o swem boskiem pochodzeniu, iskra Boża, co w niej przebywała i mogła świetniej od gwiazdy rozbłysnąć, powraca na łono eteru – atom bez życia – a dusza ulega rozkładowi w ślepych żywiołach.

W tej chwili Hermes zadrżał, gdyż burza otoczyła go ciemną chmurą. Znikło siedm sfer, a w gęstych oparach dojrzał widma ludzkie, wydające okropne krzyki, prześladowane i rozszarpywane przez widma potworów i zwierząt, w pośród jęków i bluźnierstw niewysłowionych.

– Oto los dusz niepoprawnie złych – rzekł Ozyrys.
– Męka ich skończy się dopiero z ich unicestwieniem.

Lecz spójrz! Znikają opary, znów widzisz siedm sfer promiennych. Spójrz w tę stronę. Czy dostrzegasz to mnóstwo dusz, pragnących się wznieść do sfery księżyca. Jedne z nich bywają strącone przez podmuchy wichru. Inne silnym rozpędem wznoszą się w sferę wyższą, która ich w swój obieg porywa. Tam odnajdują zmysł rzeczy Boskich. Lecz nie zadawalniają się już tym razem odzwierciedleniem ich w niedołężnym śnie szczęścia. Z przenikliwością sumienia cierpieniem oświeconego, z energją woli w walce zdobytej, całą swą istotą Prawdę Bożą sobą wyobrażają. Stają się świetlanemi, posiadają bowiem Boskość w swej istocie i jej promieniowanie w swym czynie. Uzbrój więc twą duszę, Hermesie, i rozjaśnij umysł, zaćmiony spozieraniem na to, coś oglądał przed chwilą. I ty jesteś w stanie wznieść się jak one. Wystarczy chcieć tego. Spójrz, jak
każda z tych dusz pod skrzydła pokrewnego sobie gienjuszu śpieszy. Najpiękniejsze przebywają w sferze słonecznej, najpotężniejsze w sferę Saturna się wznoszą. Niektóre aż do Ojca dążą, do Potęg, stając się Potęgami same. Gdyż tam, gdzie wszystko się kończy, wszystko się zaczyna zarazem i siedm sfer głosi równocześnie:

„Mądrość! Miłość! Sprawiedliwość! Piękno! Wspaniałość! Wiedza!”

Oto, kończył Hierofanta, co widział Hermes starożytny, a jego następcy w tradycji świętej przechowali. Widzenie Hermesa to niby firmament gwiazdami usiany. Dla dziecięcia to sklepienie ze złotemi punkcikami; dla mędrca – to przestrzeń bezgraniczna, w której krążą światy niezliczone. Widzenie to zawiera liczby wiekuiste, znaki tajemnicze i klucz magiczny. Pierwsza część jego przedstawia Bóstwo w stanie statycznym, czyli zupełnej równowagi, jego potrójną naturę: intelektu, siły i materji -ducha, duszy i ciała – światła, słowa i życia – istoty, przejawu i substancji – których połączenie stanowi właśnie zasadę Boską, prawo jedności w trójcy, wszechświat cały przenikające.

Wwiódłszy w ten sposób ucznia swego w idealne centrum wszechświata, w zasadę twórczą bytu, hierofanta rozwijał ją następnie w czasie i przestrzeni, gdyż druga część widzenia Hermesa przedstawia Bóstwo w stanie dynamicznym, to jest w jego rozwoju czynnym, wszechświat widzialny i niewidzialny- żywe Niebo. Siedm sfer, z ich planetami, to siedm zasad twórczych, siedm różnych stanów materji i ducha, siedm światów, które każdy człowiek i społeczeństwo każde zniewolone jest przebyć w swej ewolucji, poprzez system słoneczny. Siedm zaś Gienjuszów, czyli bóstw kosmogonicznych, to Duchy kierownicze każdej sfery, jakie również z niezmiennej zasady ewolucji początek swój wzięły. Siedm Gienjuszów widzenia Hermesa, to siedm Dewas Hindów, siedm Amszapond Persów, siedmiu wielkich Aniołów Chaldei, siedmiu Sefirot Kabbały, siedmiu Archaniołów Apokalipsy chrześcijańskiej.

Wszedłeś do przedsionka wielkiej tajemnicy – kończył Hierofanta. – Jeżeli pragniesz wznieść się do Ducha czystego, umiej wybrać dobrą drogę i postępować nią wytrwale. Należysz do „Wskrzeszonych żywcem”. Pomnij, iż dwa są główne klucze wiedzy.

Oto pierwszy: Zewnętrzne jest równe wewnętrznemu; małe jest takiem jak i wielkie; jedna tyiko zasada istnieje, gdyż ten co działa jest Jeden. Niema nic małego, lub wielkiego w Bożej gospodarce.

Oto druga: Ludzie – to Bogowie śmiertelni, a Bogowie – to ludzie nieśmiertelni. Szczęsny, kto pojmie te słowa, posiada on bowiem klucz do wszechrzeczy.

*) W Kabalach mówi się o dziesięciu Sefirot. Trzy pierwsze wyobrażają jednak Trójcę Boską, siedm następnych ewolucję wszechświata.

Pomnij, iż prawo milczenia pokrywa wielką tajemnicę. Wiedza kompletna dostępną być może jedynie braciom naszym, jacy, podobne jak i my, próby przeszli. Należy prawdę wedle umysłu miarkować, otaczać ją zasłoną dla słabych, doprowadziłoby ich bowiem do szaleństwa, ukrywać ją przed złymi, gdyż uczyniliby z niej narzędzie zniszczenia.

W sercu twem ją ukryj i niechaj przez twe czyny przemawia. Wiedza niech ci będzie mocą, wiara mieczem płomiennym, milczenie – nieprzeniknioną zbroją.

Jakże potężnie przenikać musiały słowa Hierofanty spragnioną prawdy duszę adepta. Jasna noc egipska otaczała ich. Białe dachy, tarasy świątyni, olbrzymie monolity, kolosalne statuy Bóstw, piramidy ze swymi świętymi trójkątami cicho uśpionemi być się zdały. Niezgłębiony firmament mirjadami gwiazd błyszczał. Jakże inaczej spoglądał na nie teraz ten, kto je za przyszłą swą siedzibę uważał!

Inicjacja była skończoną. Adept odtąd kapłanem Ozyrysa się stawał. I albo pozostawał przy świątyni, lub za pozwoleniem kapłanów, jeżeli był cudzoziemcem, do swej ojczyzny powracał.

Lecz wpierw straszliwą przysięgę milczenia składał i jeżeli ją złamał, gdziekolwiekby się ukrywał, przedwczesna okrutna śmierć udziałem jego się stawała.

źródło: EDWARD SCHURE „Wielcy Wtajemniczeni” ZARYS TAJEMNICZYCH DZIEJÓW RELIGJI, Warszawa 1911

]]>
Wielkie „arcanum magiczne” https://tarot-marsylski.pl/wielkie-arcanum-magiczne/ Sun, 27 Feb 2022 17:11:17 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=6583 Czytaj dalej ]]> „Istnieje w naturze siła, inaczej zupełnie działająca niż siła pary, człowiek który ją poznał i zawładnął może zmienić oblicze ziemi. Wiedzieli o niej starożytni kapłani Asyryjscy i Egipscy, których mądrość polegała na badaniu tajem nic natury. Najgłówniejszą część tej wiedzy stanowiła gruntowna znajomość ognia, którą nazwaćby można pyrotechniką transcedentalną.

Nie ulega wątpliwości, że wiedzieli o elektryczności, umieli ją wytwarzać, a nawet nią kierować. Numa, będąc wtajemniczony w naukę magów, mógł podług słów Luciusza Pizona wytwarzać piorun i nim kierować. Sekret przechodził od jednego władcy do drugiego, zatracony zaś został za panowania Tuljusza Hostiljusza, który, źle pokierowawszy wyładow aniem elektrycznym, został zabity.

Plinjusz opowiada o tem, jako o starem podaniu Etruskim i dodaje, że Numa używał swego piorunującego przyrządu przeciw smokow i Volta. „Wszystkie symbola assyryjskie odnoszą się do tej nauki o ogniu, który stanowił wielkie arkanum magów. Wszędzie widzimy pogromcę przebijającego lwa – ogień niebieski, lub trzymającego węże – prądy magnetyczne ziemi. Tej to wielkiej tajemnicy magów przypisać należy wszystkie cuda magii hermetycznej, której tradycje jeszcze dziś powiadają, że cały sekret wielkiego dzieła polega na panowaniu nad ogniem.

„Kilka zdań wyrytych na kamieniu szmaragdowym przez Hermesa, znane są pod nazwą stołu szmaragdowego, głoszą one: „To co jest na górze i co jest na dole i to co jest na wierzchu i pod spodem składa się na utworzenie cudów rzeczy jedynej „O czynniku twórczym – ogniu pantomorfnym (wielokształtnym), wielkim narzędziu mocy okultystycznej napisano:
„Słońce jest jego ojcem, Księżyc (Isis) macierzą, wiatr (atmosfera) nosi go w swych wnętrznościach, ziemia jest jego karmicielką, jest to pierwiastek uniwersalny – Thelesma wszechświata”.

„Rozumieć należy, że ten ogień rodzi się z ciepła słonecznego, pod wpływem księżyca wstępuje w ruch prawidłowy, atmosfera służy mu zbiornikiem. Hermes poucza następnie, jak z tego światła, które jest jednocześnie siłą, zrobić dźwignię i środek rozpuszczający, czynnik twórczy, ścinający. Jak z ciał, w których znajduje się uśpiony wydobyć owe światło w postaci ognia, ruchu, blasku, wody i ziemi ognistej i za pomocą tych odmiennych postaci ognia, naśladować wszelkie twory natury.

„Czynnik ten mieszany na poły boski i naturalny, cielesny i duchowy, pośrednik plastyczny, powszechny, zbiornik ogolny drgań, ruchu, obrazów i form istnieje, nazwać go możemy imaginacją natury. Za pośrednictwem jego dusze mogą się łączyć między sobą wzajemnie i skrycie. Ztąd rodzą się pociągi i wstręty bezwiedne, stąd biorą swe źródło sny i marzenia, objawy drugiego widzenia i wizyi nadprzyrodzonych (sómnambulizm) Czynnik ten powszechny dzieł natury, jak wzmiankowaliśmy nazywa się Jodem u hebrajczyków, światłem astralnem – u martynistów.

Czynnik ten zaledwie pow ierzchow nie rozpoznany przez Mesmera, jest dokładnie ten sam, który w wiekach średnich znany był alchemikom pod nazwą materji pierwotnej wielkiego dzieła, gnostycy uważali go za ciało ogniste Ducha Świętego. Jeg oto czcili podług rytuału tajemniczego Sabatu, lub świątyni (Salomona ) pod wyobrażeniem kozła androgynnego – Mendesa, Mopsa, Lucifera. Stwierdzenie istnienia tego czynnika, owładnięcie i posługiwanie się nim podług swojej woli stanowi wielkie arkanum magii praktycznej.

Jest on laską cudowną i kluczykami czarnej magii – wężem edenicznym , udzielającym Ewie podszeptów Anioła upadłego. „Światło astralne magnesuje, rozgrzewa, oświeca, magnetyzuje, przyciąga, odpycha, ożywia, niszczy, ścina, oddziela, łamie, poddaje wszystkie rzeczy pod wpływ woli potężnej. „Bóg stworzył ten czynnik w pierwszym dniu, kiedy wyrzekł: niech się stanie światłość. „Światło astralne samo przez się jest czynnikiem ślepym , lecz kierowane być może przez egregory, t.j. zwierzchników dusz.

Istnieniem tego światła objaśnia się zagadka cudów, a również – dla czego źli i dobrzy mogą zmusić naturę do ujawnienia sił i zjawisk nadzwyczajnych, czyli cudów boskich i szatańskich. Wszystko to nie dałoby się wytłomaczyć gdybyśmy nie przyjęli za pewnik, że źli i dobrzy w równej mierze mogą się posługiwać w zmiankowanym czynnikiem: jedni dla pomnożenia dobra, drudzy zaś zła.

„Być może nastanie dzień, kiedy słowo widzieć będzie oznaczało tyleż co mówić i odczuwanie światła będzie ową nieśmiertelną drobiną życia wiecznego Jestu „Umieć się posługiw ać światłem astralnym i nie dać się nigdy nim zawładnąć, opanować – deptać głowę węża – tego uczy magja światła. Znana ona była starożytnym kapłanom.

„Uczony Franciszek Patriciusz opublikował w swem dziele, zatytułowanem : „Magja filozoficzna” zbiór wyroczni Zoroastra, wybranych z dzieł platoników, z Theurgii Proclusa, z komentarzy nad Parmenidem, z komentarzy Hermiosa nad Fedrem, z notatek Olimpiodora o Philebie i Fedonie. Wyrocznie te są jasnemi formułami dogmatów. Urywek z nich przytaczamy.

Demoni i ofiary.

„Natura uczy nas w drodze porównania, że istnieją duchy bezcielesne i że nasiona złego istniejące w materji dążą ku dobru i pożytkowi ogólnemu.

„Lecz są to tajemnice, które zachowaj w najgłębszych skrytkach twej myśli.

„Ogień wciąż burzący się i unoszący w atmosferze może przyjąć kształt podobny do ciała.

„Powiemy lepiej: przypuszczamy istnienie ognia pełnego obrazów i dźwięków.

„Nazwijmy, jeżeli chcecie ten ogień, światłem nadmiernem , które promieniuje, mówi, kręci się.

„Dziecko o barkach szerokich na rumaku białym poskramia i włada biegunem niebiańskim.

„Ubierają go w złoto i płomień, lub przedstawiają nagim, jak amora, dając mu w rękę strzały.

„Jednakże gdy dłużej potrwa twoje rozmyślanie, łatwo połączysz te wszystkie emblemata w jedno – w figurze lwa.

„Gdy znikną z przed oczu twoich sklepienia niebios i kształty wszechświata, zagasną gwiazdy, przyćmi się lampa księżyca, ziemia źadrzy i wszystko zapłonie światłem błyskawicy, nie wywołuj wtedy widma ducha natury: nie powinieneś oglądać go dopóki ciało  twoje nie oczyści się przez święte ćwiczenia.

Albowiem gdy dusza słabnie i odrywa się od świętych zajęć, psy ziemskie wychodzą z otchłani, gdzie kończy się materja i oczom śmiertelników okazują swe kształty zwodnicze.

„Pracuj około kręgów zakreślonych przez rombus Hekaty. Nie zmieniaj nic w barbarzyńskich nazwach zaklęć, gdyż wszystkie te nazwy są imionami panteistycznemi Boga, namagnesowanemi czcią tłumów, potęga ich przeto nie ulega żadnej wątpliwości.

„ Gdy po zniknięciu wszystkich widziadeł zajaśnieje wreszcie przed tobą ten ogień święty, bezcielesny, którego strzały przenikają na wskroś głębie wszechświata.

„ Słuchaj co on ci powie!

„W tym szczególnym ustępie doskonale opisane jest światło astralne łącznie ze swą mocą kształtującą, odbijającą słowa i obrazy. Adept wyobrażony pod postacią dziecka o szerokich barkach na koniu białym .

Dalej wskazane jest niebezpieczeństwo halucynacji przy operacjach magicznych. Instrument magiczny stanowi rombus – podobny do zabawki dziecinnej, zwanej bąkiem, który kręcąc się wydaje głos coraz wzmagający się. Skuteczność zaklęć za pomocą słów i imion barbarzyńskich. Koniec dzieła magicznego, który nastaje przy ociążeniu wyobraźni i zmysłów i przejściu w stan zupełnego somnambulizmu i jasnowidzenia.

Przechodzimy do innej kwestji: jaki związek istnieje pomiędzy światłem astralnem, djabłem, Luciferem , Szatan em? Dla jaśniejszego wykazania mniemań w tym względzie kabalistów i okultystów, powtórzymy jedynie ich własne słowa i określenia, to będzie nam służyć do jaśniejszego określenia ich zasad.

„Dlaczego filozofowie na prz. Voltaire, śmieją się nad djabłem, uosobieniem złego? Nie słyszycie tedy wieczystych jęków ludzkości, która płacze gorzkiemi łzami pod uciskiem odwiecznego wroga. Czyście nigdy nie widzieli  złośliwego uśmiechu łotra, znęcającego się nad sprawiedliwym?

Czy w głębi samych siebie nie odczuwaliście o twierania  się na chwilę przepaści piekielnych pod tchnieniem  ducha przewrotności? Zło moralne istnieje, smutna to prawda, panuje nad niektóremi duszami, wciela się w niektórych ludzi, a więc się uosabia; istnieją przeto demoni, a najzłośliwszym z nich jest szatan. Lecz Bóg tylko jest nieskończony, zło zaś jest ograniczone, otóż tedy, jeżeli Bóg stanowi przedmiot wiary, przedmiotem nauki jest szatan.

„Lucifer, nosiciel światła! co za imię szczególne nadane duchowi ciemności! Jak to? on roznosi światło, a oślepia dusze słabe! Tak, nie można wątpić o tem, gdyż tradycja pełna jest wyjaśnień i w skazówek. Djabeł, powiada Święty Paweł, niesie światło i niekiedy sam przeistacza się w anioła światłości. Widziałem, mówi Zbawiciel, szatana spadającego z nieba jako piorun. Jakżeś ty spadła z nieba gwiazdo błyszcząca, ty, którąm wywyższył w zaraniu? – mówi prorok Izajasz. Lucifer jest więc gwiazdą upadłą, jest meteorem , który zawsze wznieca pożar, jeżeli nieoświeca.

„Lecz czy Lucifer jest osobą, czyli też siłą? aniołem, czy grzmotem zabłąkanym ? Tradycja mianuje go aniołem . Jednakże psalmista w psalmie 103 powiada: „Aniołów swoich czynicie z burz, wysłanników – z ogni gwałtownych. Miano anioła nadaje się wszystkim posłańcom Bożym, duchom promieniejącym, lub rzeczom wybuchającym. „Zło istnieje. Są istoty, które chętnie i świadomie robią źle. Duch, który je ożywia i podnieca do złego, nazywa się z greckiego djabłem. Istnieje przeto djabeł, który jest duchem błędu, przeczenia, kłamstwa i są istoty, które mu służą, które są jego wysłannikam i, aniołam i i oto dla czego w Ewangelji powiedziano o ogniu wiecznym zgotowanym djabłu i aniołom jego“.

Otóż ten ogień wieczny, ten djabeł, Lucifer, wąż edeniczny, podpuszczający do złego, duch ziemi, światło astralne stanowi podług kabalistów wielkie arkanum magiczne, Jod – siłę ślepą i wszech potężną, nad którą rozum ludzki może zapanować i okiełznać. Wielkie arkanum znaczy przeto zapanowanie nad djabłem, fluidem światła i za pomocą niego wykonanie wielkiego dzieła.

źródło: źródło: Dr. St. Radziszewski, “Wiedza Tajemna”, WARSZAWA 1904, fragment – Wielkie „arcanum magiczne. (Od, fluid, Lucifer).


Hekate (stgr. Ἑκάτη Hekátē, łac. Hecate) – w mitologii greckiej i rzymskiej przede wszystkim bogini ciemności, czarów, magii oraz świata istot i zjawisk  adprzyrodzonych.

Posągi Hekate stawiano zwykle na rozstaju dróg jako miejscu wyjątkowo sprzyjającym czarom. Dlatego Rzymianom lepiej znana była z przydomkiem Hecate Trivia (Hekate Rozdroży), czyli „trójpostaciowa” (Hecate triformis). Każdego ostatniego dnia miesiąca składano jej tam w ofierze placki, jaja, ryby, cebulę, niekiedy czarne jagnięta lub  szczenięta i miód. Największą czcią otaczano ją na Eginie, gdzie corocznie obchodzono jej misteria wprowadzone podobno przez Orfeusza (stąd szczególną cześć odbierała u orfików). Wiadomo, że miała też świątynię w Argos.

źródło: wikipedia.com hasło: Hekate

]]>
PODSTAWĄ WSZELKIEJ RELIGII JEST OBJAWIENIE https://tarot-marsylski.pl/podstawa-wszelkiej-religii-jest-objawienie/ Fri, 15 Jan 2021 11:59:21 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=5673 Czytaj dalej ]]> Na początku ludzkości Istota Boska '3 daje je światu dla skierowania pierwszych jego kroków; Wtajemniczeni rozmaitych szczebli ogłaszają je z niezbędnem stopniowaniem i rozpowszechniają coraz szerzej’4; Wysłańcy’5 szczególni zsyłani perjodycznie przypominają je ludom w godziny konieczności, wzmacniając światło i pomoc, których wymagają narodziny rasy lub odłamu jej, początek lub koniec cyklu, i różne inne etapy pielgrzymki ludzkości.

3) „Syn Boży“, Istota wzrosła do tego stopnia, że samowiedzę swą wewnętrzną może zjednoczyć ze świadomością wszechświata.
4) Ludzie, którzy przekroczyli stadyum ludzkie i zajmują szczebel więcej lub mniej wzniesiony w hierarchii boskiej.
5) Manu, Hermes, Mojżesz, Budda i wielu innych, byli takimi właśnie wysłańcami.

 

Objawienie wyroków prawdy, niezbędnych dla ewolucyi duchowej ludzkości, przyśpiesza znacznie rozwój dusz i sprowadza do minimum sumę prób i boleści, towarzyszącym doświadczeniom , nie wspieranym przez orędownictwo.

Wiara w prawdy ogłoszone przez Objawienie i rozprzestrzenione przez szereg Wtajemniczonych, jest z początku wiarą ślepą, zgodzeniem się bez roztrząsań z twierdzeniam i proroków i królów wtajemniczonych, ufnością instynktową w wielką Duszę, w Istotę której boskość przejawia się doskonałością i potęgą. Takimi Przewodnikami byli Hierofanci, Wodzowie boskich dynastyi w Atlantydzie’1 i w Egipcie; takim i byli Manu, Zoroaster, takim był wielki mistrz litości – Budda; takim był Chrystus; takim i też będą wszyscy wielcy Wysłańcy przyszłości.

W rażenie wywarte przez wielkie prawdy na kiełkujący umysł ludzi pierwotnych, trwa w przeciągu długich okresów, gdy zaś wyniki osięgnięte przez Jaźnie (dusze) wcielające się, uznane są jako dostateczne, wówczas piecza bezpośrednia powoli się umniejsza, wielcy Instruktorowie zanikają, ludzie w chodzą w okres myślenia samoistnego, gdy czynami ich najpożyteczniej kierować może rada własnego „głosu sumienia”.

Pomoc duchowa ogranicza się wówczas na nauczaniach udzielanych przez religie i przez wtajemniczonych kapłanów zawiadujących niemi. Kiedy nadchodzą krytyczne okresy umysłowości, łączne z rozwojem młodości ras, kapłani ci i Mędrcy przestają być na świeczniku. Pozostają znani zaledwie niewielkiej garstce, i powoli są zastąpieni przez duchowieństwo, więcej lub mniej oświecone, w owych okresach jednak misya Boska jest już wypełnioną, jasność dostateczna rozwidnia się w duszach,

’1 Obacz uwagę *) na str. 8.

Jaźnie są już rozwinięte w tym stopniu, iż mogą same kierować swą osobistością '1 gdyż walka jest dla nich korzystną, błąd i zawody są tylko środkami dalszego rozwoju, a niepewność i zwątpienie szczeblami wiodącymi ku mądrości.

’1 „Osobistością” jest ogół uzdolnień wykazanych przez Jaźń na ziemi, za pośrednictwem mózgu fizycznego. Jaźń im więcej rozwinięta, tem sposobniejszą jest do kierowania temi właściwościam i, tem „ja“ fizycznem, tą indywidualnością mózgową.

źródło: dr. Théophile Pascal „GŁÓWNE ZARYSY TEOZOFII” przekład H. KRZEMIENIECKIEJ

 

 

]]>