Nadświadomość

To przebłyski intuicji, to ten pierwiastek rozumu prawdziwie twórczy, to natchnienie, które nadaje pracy polot genjalności, lub sztuce ten oddźwięk prawdziwego piękna. Sucha praca intelektu nigdy nie pobudza do swej działalności rozumu duchowego, tylko idea, uczucie, poświęcenie i różne inne czynniki wzniosłe naszych nastrojów, wtedy zaczyna przemawiać nadświadomość.

„Po wtajemniczeniu intelektu następować musiało najtrudniejsze ze wszystkich, wtajemniczenie woli. Szło teraz o to, aby uczeń mógł wchłonąć prawdę głębiami swej istoty. Wprowadzić ją w czyn w praktyce życiowej. Dla osiągnięcia ideału tego, należało – zdaniem Pytagorasa – zjednoczyć w sobie trojaką doskonałość: osięgnąć urzeczywistnienie prawdy w intelekcie cnoty – w duszy, czystości w ciele. Rozumna higjena i umiarkowana wstrzemięźliwość podtrzymywać winny były czystość cielesną. Wymagana ona była nie jako cel, lecz jako środek. Wszakże nadużycie cielesne pozostawia ślad i coś w rodzaju skazy na ciele astralnem, żywym tym organizmie duszy, a tern samem.i na duchu samym. Bowiem ciało astralne bierze udział we wszystkich czynnościach ciała fizycznego, które bez niego byłoby bryłą nieruchomą.

Ażeby więc czysta była dusza, musi ciało być czyste. Należy dalej, aby dusza oświecana nieustannie przez intelekt, zdobyła męstwo, zaparcie się siebie, poświęcenie i wiarę, słowem – cnotę i uczyniła z niej drugą naturę swoją, która w zupełności zastąpiłaby pierwszą. Intelekt z kolei zdobyć musi mądrość w taki sposób, aby umiał on odróżniać złe od dobrego i dostrzegać Boga, zarówno w stworzeniu najdrobniejszem, jak w całokształcie światów. Na tej dopiero wyżynie staje się człowiek adeptem, i o ile posiada dostateczną energję, zyskuje nowe władze i zdolności. Rozwierają się zmysły wewnętrzne duszy, z innych promienieje wola. Magnetyzm ciała jego, który przeniknęły wpływy jego duszy astralnej i który naelektryzowała jego wola, zdobywa potęgę cudotwórczą napozór. Czasem uzdrawia on chorych lub wprost obecnością swoją często przenika wzrokiem swoim myśli ludzkie. Czasem w stanie jawy widzi wypadki zachodzące daleko” *).

*) Edward Schure. Wielcy Wtajemniczeni.

Nadświadomość to ten właśnie rozum, który różni zwykłego człowieka od genjusza. Intuicja daje świadomości tę wiedzę, która nie wymaga żadnych komentarzy, jest pewnikiem, jest pięknem i doskonałością zarazem. Lecz przebłysk nieraz jest tak krótkotrwały, że pozostają jedynie fragmenty w świadomości, które muszą być uzupełnione i zanalizowane, przez co tracą znaczną część swej wartości. Wszelki postęp wiedzy jest zależny od przebłysków choćby najsłabszych rozumu duchowego.

Bo intelekt to tylko maszyna notująca, uporządkowywująca, dobierająca według własnej woli materjał zebrany, nowe myśli daje tylko intuicja. Twórczy jest duch, nie ciało. Wiedza jest dwóch rodzai: nabyta i wrodzona,to jest dźwignią postępu ludzkości. Pierwszy rodzaj daje możność poznania i korzystania z dotychczasowej zdobyczy naszych poprzedników. Wtajemniczenie jest dlatego osnute mrokiem zagadki i tajemnicy, że uczy nas korzystania z tego co posiadamy wewnątrz nas, nie wiedząc i nie przeżywając niczego, co tak wielkie a tak bliskie.

Ludzkość cała wciąż dąży do postępu. Wszystko zdobywa się krok za krokiem. Praca wre w najrozmaitszych kierunkach.

Kierunek obiera jednostka na podstawie własnych cech indywidualizmu.

Naród ten jest najbardziej wszechstronny, którego suma kierunków indywidualizmu jest największa.

Obserwator powinien pamiętać, że samodzielność myśli idzie w parze z siłą psychiczną. Lecz są rzeczy w przyrodzie, które wskazują i harmonizują w pewną całość ze stałą wytyczną te wszystkie najróżnorodniejsze prace, przedziwnie mądry sposób niezależnie od woli i dążeń ludzkości. Te prawa to również dziedzina rozumu duchowego w przejawie świadomości kosmicznej. Troistość rozumu można wyrazić przez trojakie uczucia. Instynkt ma swoje pragnienia, lecz zdrowy rozsądek analizując, przez to ja świadomości, sprzeciwia się szkodliwym zamiarom.

Drugi obraz ja intelektu pragnie czegoś dla swoich korzyści niezaprzeczalnych, a tu przemawia ten trzeci idealny nieuznający egoizmu, zawsze gotowy do największych poświęceń, wyższy, niezależny od argumentów to głos sumienia. Im częściej będzie przemawiać tem szersze i dłuższe będą jego mowy i coraz bardziej zrozumiałe, ale on lubi tylko posłusznych słuchaczy, w przeciwnym razie się zraża i zamyka w sobie nieprzystępny. „Poszukuj i nadsłuchuj przedewszystkiem w swem sercu. Z początku powiesz może: niema jej tu; przysłuchując się tylko znajdujeszrozdźwięki”. Lecz szukaj głębiej. Każde serce ludzkie posiada swoją melodję, swą właściwą, swoje własne źródło wody życiodajnej. Może to źródło zasypane jest gruzem, zagłuszone ale jest. Wiarę, nadzieję znajdziesz w fundamentach twej natury. Kto zło wybiera, ten nie chce tylko zajrzeć do głębi swej duszy, ten zatyka uszy na pieśń swego serca, a oczy zamyka na światło swego ducha. Czyni tak, gdyż uważa za łatwiejsze życie pożądań. W głębi jednak każdego życia płynie strumień potężny, którego żadne tamy nie powstrzymują; są tam naprawdę wielkie wody życia. Odszukaj je, a zobaczysz że najnędzniejsza nawet istota stanowi część tego prądu życia, choćby dlatego faktu sama nie wiedziała i choćby najdziwniejsze formy zewnętrzne na siebie przybierała. W tem znaczeniu mówię ci: wszystkie istoty, pośród których walczysz, są cząstkami Boga. A ułuda, pośród której żyjesz, jest tak zwodnicza, że trudno przewidzieć, kiedy i gdzie po raz pierwszy uda ci się dosłyszeć głos ducha w sercach innych ludzi.

„Choć go nie słyszysz teraz, to wiedz, że głos ten na pewno w tobie się znajduje. Tu go szukaj i jeśli choć raz go usłyszysz w sobie, to łatwiej poznać go będziesz mógł w sercach otaczających cię ludzi” *).

*) Mabel Collins. Światło na Drodze.

Droga rozwoju rozumu duchowego idzie przez serce, przez uczucie. Ta nić sympatji lub antypatji w stosunku do otoczenia, to przebłysk intuicyjnego poznania bliźniego. Są dwa rodzaje koncentracji, jeden polega na skupianiu się, na zogniskowaniu myśli na najdrobniejszym, najmniejszym przedmiocie. Drugi na rozproszeniu, zagarnięciu jak najszerszego horyzontu, objęciu i widzeniu jak największej ilości ogarnianych rzeczy, choćby kosztem ich precyzyjności. Ten rodzaj to rzutowe rozplanowanie działu na kategorje śmiałości rzutu itp. Obydwie mają swoje specyficzne cechy, wręcz przeciwne sobie, bo są krańcowemi biegunami. Ale praca świadoma dla wywołania tej siły myśli, która nabiera wraz z szybkością wytwarzaną przez przestrzeń dzielącą oba bieguny, to są ćwiczenia mentalne, mające swe odrębne charakterystyki, wady i zalety. „Przychodzi ci nagle – nie uczucie lub myśl – lecz raczej poczucie, które skłonny byłbyś nazwać popędem bezwiednym.

Przekonasz się później, że nie jest on bynajmniej bezwiedny, lecz wszechwiedny, narazie nazwij go sobie popędem. Otóż pojawia się nagle i popycha do postępku, wydającego się rozumowi twemu nieumotywowanym, nawet nielogicznym, jeżeli popędowi temu się oprzesz i nie wykonasz tego, do czego się pcha, przekonasz się może aż po latach, żeś błądził, nie posłuchawszy. Jeżeli zaś posłuchasz bez namysłu odrazu, a potem dopiero zaczniesz wnioskowaniem myślowem dochodzić’ motywów, któryby ten postępek usprawiedliwiały logicznie, może nie zawsze zresztą – zdołasz zrozumieć, że słusznie postąpiłeś. Najczęściej jednak dopiero następstwa twego postępku przekonają cię, że był celowy i słuszny. Intuicja tedy nie ma nic wspólnego z popędem, chyba jedynie to, że również jak i on nie jest wynikiem wnioskowania myślowego. Naprzód pojawia się intuicja, a po niej dopiero praca myślowa, usiłująca zrozumieć motywy. Tu tkwi także różnica zasadnicza pomiędzy intuicją a sumieniem. Intuicja zjawia się nagle i błyskowo nim zdołasz cokolwiek pomyśleć lub postanowić; zjawia się zawsze nieoczekiwanie przynajmniej w życiu codziennem – i dyktuje ci co masz robić, chociaż jeszcze nie zamierzałeś robić cokolwiek.

Zjawiać się może tylko wtedy, gdy ty milczysz ciałem myślowem, i mózgiem oczywiście, a więc wtedy gdy nic nie myślisz. A ponieważ myślisz ciągle, może zjawić się tylko w tern mgnieniu oka króciuchnem, które upływa między jedną myślą a drugą. Stąd to zjawienie się intuicji jest zawsze tak błyskowe. Stąd to też pojawia się najwyraźniej wtedy, gdy stajesz na chwilę bez myśli, zaskoczony jakimś wypadkiem nagłym a groźnym. Wtedy popycha cię odrazu do decyzji, do czynu, a gdy jej posłuchasz milknie, bo już cię ocaliła. Ty potem nieraz sam nie wiesz, skąd ci ,,przyszło do głowy” tak właśnie )*postąpić!

*) J. A. S. Wstęp w Światy Nadzmysłowe. Radża-Joga-Nowoczesna.

Koncentracja, jeżeli się tak wyrażę, myśli, dążącej do objęcia bardzo rozległego horyzontu celem wyszukania lub dobrania z wielkiego materjału pewnych fragmentów, rozprasza uwagę czyli skupia wrażliwość we wszelkich kierunkach. W tego rodzaju pracy najmniejszy szmer, obecność czyjaś przeszkadza, odciąga uwagę na siebie, utrudniając zadanie. Skupienie myśli na małem, zogniskowanie takowej dążącej do wyrazistości szczegółów przytępia wszelkie bodźce zewnętrzne, zarówno działalności świadomej, lub nieświadomej, wszelkie zmysły stają się głuche i ślepe nic pozornie nie odczuwając choćby armaty biły, żaden hałas nawet dotknięcie nie przeszkadza rozpoczętemu dziełu.

Ostatni rodzaj skupienia możemy nazwać biegunem dodatnim w zagłębianiu się w poszukiwaniu „jaźni”, znieczuleniem (atrofją) na bodźce. Pierwszy zaś rodzaj ujemnym, nadwrażliwością (hipertrofją), która jest kluczem do rozwoju zmysłów astralnych. Oba rodzaje psychiatrja uważa za patologiczne biorąc w jednym wypadku znieczulenie przez („Idee fixe”) idjotów lub nadwrażliwość przez pokrewne jej objawy nerwowości nie odróżniając nawet takowych, tak często spotykanych u histeryków. Nie objawy są chorobliwe, w obydwu wypadkach, ale jednostronność utrudniająca swobodną grę zdolności intelektualnych. „Rozumieć teraz zaczniesz znaczenie tego, co może już nieraz słyszałeś o tak zw. „roszczepieniu osobowości” przed wtajemniczeniem.

Te trzy władze twej istoty, myśl, uczucie i wola, które są związane z sobą nierozdzielnie w pewien sposób prawidłowy, tworzą jednolitość człowieka. Za normalnego uchodzi taki człowiek, u którego myśl, uczucie i wola są związane w jedność. Mówisz o sobie: „czuję, myślę, chcę” wyrażając tem, że we wszystkich wypadkach ty, ten sam ty, jesteś podmiotem. Uchodziłbyś za anormalnego, gdybyś pożądał rzeczy niemiłych, lub postępował inaczej, niż to wynika z rozumowania logicznego. We wtajemniczeniu jednak dojdziesz do tego, że te trzy władze twej istoty rozluźnią swój związek wzajemny. Nie będziesz już miewał wrażenia, że to ty myślisz, lecz że „coś myśli” w tobie.

Podobnież wobec uczuć będziesz miał wrażenie: „coś czuje we mnie”, i wobec objawów woli: „coś chce we mnie”. Twoje „ja” jednolite rozszczepi się na trzy „ja” odrębne, jedno „ja” będzie myślało, drugie będzie odczuwało, a^ trzecie będzie objawiało wolę” *).

*) J. A. S. Wstęp w Światy Nadzmysłowe. Radża-Joga-Nowoczesna.

Teraz zrozumiemy myśl, którą wyraził Lobrosso: „genjusz się styka z obłąkaniem”. Kierowanie się rozumem duchowym polegając i ufając mu całkowicie, który ma w sobie zdolność widzenia, przewidywania rzeczy, które się zdarzą w przyszłości, a więc kart i okoliczności zakrytych dla naszej świadomości, często nieraz sprzecznych z naszą logiką, są powodem niezrozumienia przez szerszy ogół uważający taki sposób postępowania za anormalny.

„Wróg wasz najgorszy to wy sami“.

„Jeśli jednak wstrzymacie walkę z duszą własną w milczeniu i ćmie, to przezwyciężycie własne swoje „ja” fizyczne czyli- zwierzęce, żyjące tylko z wrażeń. Obawiam się, że stan ten wyda się wam czemś bardzo zagmatwanem, gdy w rzeczywistości jest on bardzo prosty. Człowiek, co dosięgnął pełnej dojrzałości i szczytu kultury, staje między dwoma ogniskami. Gdyby mógł zarządać i otrzymać swój spadek duchowy, to brzemię życia zwierzęcego spadłoby z niego bez żadnej trudności. Lecz on tego nie czyni i wskutek tego rasy ludzkie kwitną, blakną, giną i nikną z oblicza ziemi, choćby najpiękniejszy był ich rozkwit. Dlatego ten ogromny wysiłek pozostawiony został do przedsiębrania dla ludzi pojedyńczych, których zdaniem będzie nie zmrużyć oka wobec natury swej wyższej i nie oddać się w niewolę naturze swej niższej czyli swemu materjalnemu „ja”. Każdy, kto zdanie to wykonywa, jest odkupicielem swej rasy. Może on nie głosić o swoich czynach, wiedzieć w tajemnicy i milczeniu, w istocie jednak będzie on spójnią między każdym człowiekiem i jego własnem Boskiem „ja”, między wiadomem i niewiadomem, między rozgwarem placu targowego, a ciszą śnieżnych Himalajów. Nie potrzebuje on wcale żyć i obc.ować w społeczeństwie ludzkiem, aby być tą spójnią. Służy on za tę spójnię w ciele astralnem, i fakt ten czyni go istotą zupełnie różną od pozostałej ludzkości. Nawet na początku drogi, skoro drugi krok uczyniony został, staje już uczeń na twardym gruncie i poczuwa się za część całości” *).

*) Mabel Collins. Światło na Drodze.

Przestać myśleć, to jest droga dla przystępu wypartego przez intelekt rozumu duchowego. Wtedy intuicja może swobodnie przekazywać nam’swoją wiedzę, ale ćwiczenia takie są tak trudne w wykonaniu, bo niema chwili w której świadomość nasza nie pracowała. Myślimy, że nie myślimy, ale zawsze myślimy. Opanowanie tego sposobu równa się opanowaniu wszystkich poprzedzających płaszczyzn.

Człowiek w swem dążeniu przeważnie prosi Boga daj nam to a to, i wiecznie jest niezadowolony, bo z chwilą, gdy się dzieje z jego wolą, to źle się dzieje, popełnia błędy, które odczuwa, nad któremi cierpi. Doskonałość najlepiej wie co jest potrzebne, słuchajmy jej głosu, lecz żeby słyszeć musimy sami zamilczeć. Chcąc korzystać z „mądrości” musimy zmusić do milczenia te wszystkie przejawy myślowe naszego niższego ,,ja“, a usposobienie duchowe czyli przygotowanie, otwiera podwoje do przyjęcia.

Gwałtem nic nie roztworzymy zwłaszcza tych wyższych płaszczyzn, one same przychodzą, one nas zadziwiają tern, że to co przez usilną pracę było nie do zdobycia, okazuje się nagle w całej swej wspaniałości. Poświęcenie nieuchwytne dla nas, bezinteresowność i to co tworzy piękno etyczne, w jednym momencie daje tę siłę i wszystko to czego pragnęliśmy w stosunku do naszych wartości osobistych i tworzy pracę gotową.

„Oto zakończył Hierofanta, co wiedział starożytny Hermes i co przekazali nam jego następcy. Słowa mędrca są jak siedem tonów liry, w których zawarta jest cała harmonja wraz z liczbami i prawami wszechświata. Widzenie Hermesa podobne jest do nieba gwiaździstego, którego niezgłębione otchłanie usiane są konstelacjami. Dla dziecka jest to tylko strop niebieski nabity złotemi ćwiekami, dla mędrca – to bezmiar nieskończony w którym krążą światy zdumiewająco rytmicznie i miarowo. Widzenie to obejmuje liczby wiekuiste, znaki tajemne i klucze czarnoksięskie. Im więcej naucza się wpatrywać się w nie, im lepiej będziesz rozumiał, tem bardziej nieskończonemi ci się wydadzą. Bowiem jedno prawo organiczne rządzi wszystkiemi światami” *).

Ze źródła czerpie się pokarm wiedzy, a w źródle spoczywa sama wiedza. Dwa krańce, dwa bieguny tak odmienne a tak pokrewne. Materja w ewolucji swej uszlachetnia się stale, ma osobiste również cechy, ale droga ta powolna zewnętrzna zależna od otoczenia i sprzyjających warunków. Druga niewidoczna, jej szukać trzebi, a w prostym kierunku wymaga tylko poświęcenia, niema niebezpieczeństwa, im dalej tem bezpieczniej, tem dalej od zewnętrznego, tem bliżej opieki.

*) Edward Schure. Wielcy Wtajemniczeni.

Rozum w istocie, jest to niebieska brama, przez którą przenika uniwersalny Duch, ażeby nasze Dusze mogły go sobie przyswoić, jak nasze ciała – przyswajają sobie ziemską substancję. Im silniejsze jest to przyswojenie, tern mocniej Dusza, uduchowiając się, stara się pochłonąć w siebie ten ognisty instynkt, który otrzymuje od ziemi. Ale ten uniwersalny Duch, ten Święty Duch naszej chrześcijańskiej wiary, nie jest tylko naszą umysłową abstrakcją. On żyje w sobie i przez samego siebie. Przez bramę (otwór), która tworzy dla Niego nasz rozum, obrabia On swoim niebieskim ogniem nie tylko nasze intelektualne cechy, ale i cały harmoniczny zespół naszych zmysłów, gdzie centralną zasadą, toż samą z Nim samym, przejawia się miłość” *).

*) Saint Yves d’Alveydre. Misja Indyj w Europie.

I każda dobra myśl jak promień wraca
Znowu do ciebie, do źródła, do słońca,
I nazad płynąc, znowu mię ozłaca.
Szlę blask, blask biorę i blask mam za gońca.
I każda dobra chęć ciebie zbogaca,
I znowu za nią płacisz mi bez końca.
Adam Mickiewicz

źródło: Henryk Wołodkowicz “OKULTYZM” (PARAPSYCHOLOGIA) Warszawa 1928