trans – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl tarot oraz darmowe wróżby na łamach zaprzyjaźnionego forum TAJNE, pozdrawiam i zapraszamy do zabawy z Tarotem. Sat, 23 Dec 2023 21:18:23 +0000 pl-PL hourly 1 https://tarot-marsylski.pl/wp-content/uploads/2020/07/tarot-150x150.png trans – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl 32 32 Duch w Relacji do Kontroli https://tarot-marsylski.pl/duch-w-relacji-do-kontroli/ Sat, 23 Dec 2023 21:18:23 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=9420 Czytaj dalej ]]> pełny tytuł: Duch w Relacji do Kontroli. Zastosowania Magnetyzmu i Elektryczności. Hipnotyzm. Trans.

Kontrola w naukach duchowych nie powinna być mylona z kontrolą lub „kontrolami”, jakie popularne są w spirytyzmie. Kontrola, jakiej używamy, odnosi się do woli, a nie do organizmu; nigdy nie jest wymuszona i odnosi się do wyboru dokonywanego przez ducha, który chce skorzystać z jej korzyści. Słowo kontrola było bardzo nadużywane, na szkodę spirytyzmu jako czynnika oświecenia i cywilizacji, jak i na szkodę tych, którzy się jej poddali. Wśród mediów to uzurpacja woli innej osoby, dominacja jednego umysłu nad drugim w celach złowrogich lub dobroczynnych.

Jest to, w skrócie, obsesja, a nie posiadanie. Być samemu w posiadaniu duszy to nie być opętanym. Wielu zatem jest opętanych, którzy, gdyby rozumieli prawo mediumiczności lub kontroli, nie zgodziliby się tak łatwo na kontrolę. Nie dyskutujemy tutaj ani nie krytykujemy sposobu czy metody komunikacji z duchami pozaziemskimi. Uważamy, że obsesja jako kontrola ma swoje potrzeby i zastosowania, ale skłonni jesteśmy wierzyć, że gdyby zagrożenia kontroli, jak to ilustruje obsesja, były postrzegane lub rozumiane, niewielu rzeczywiście otworzyłoby swoją wolę na jej moc. Są duchy, które jeszcze nie wznieśli się ponad atrakcje ziemi, i które, zaplątane w jej magnetyczne fale wpływów, szukają przez mediumizm sposobu podejścia do starych i znajomych scen i miejsc przyjemności oraz występku; i tak cenne lata są pozornie marnowane przez te duchy, próbujące na nowo przeżyć stare sceny, podczas gdy impuls z wnętrza duszy do wyższej indywidualistycznej pracy jest tymczasowo zablokowany.

Ci nieszczęśni, zaślepieni swoimi atrakcjami, jak kaczki, które mylą przynęty za swoich pobratymców, wpadają w organizmy i starają się kontynuować życie ziemskie lub znaleźć w morzu materialności, dokąd przyciągają ich ziemskie atrakcje, środki do psychicznej satysfakcji lub ekspiacji; podczas gdy dosłownie prawdą jest, że taka swoboda ze strony ducha i medium jest bronią ofensywną, a nie defensywną. Nie można zaprzeczyć, że pewne dobro jest osiągane przez te duchy, bezpośrednio i pośrednio, ani nie ma się co dziwić, że taka interwencja jest witana przez ziemskich mieszkańców jako dar; ale podczas gdy jest to prawdą i choć z tego wynika, to kto zaprzeczy, że lepsza droga jest lekceważona przez to? Kto powie, że duch przez obsesję zdobywa to, co można otrzymać tylko przez receptywność do poselstw aniołów? To tak, jakby duch dorosłego przez hipnotyzm uzurpował i opętał wolę i ciało niemowlęcia, lepiej przez to korygując błędy popełnione lub nadganiając lekcje pominięte w sferze niemowlęctwa.

Prawo jest takie, że powinniśmy rozwijać się stopniowo, nie cofać, poprzez dążenie do wyższych i bardziej boskich stanów świadomości, a nie przez odtwarzanie scen z jednej sfery czy płaszczyzny istnienia, ani przez przyjmowanie lekcji, które już nie są potrzebne. Musimy usunąć tę przeszkodę z myśli wielu, którzy wchodzą w życie duchowe nieprzygotowani, tak jakby, na obóz na zboczach letniej krainy, którzy, nieświadomi prawa psychicznego i jego atrakcji, mylą ziemskie miłości z prawem i tym samym wpływają na te magnetyczne morza, które napływają do niebiańskich i ziemskich płaszczyzn i starają się odnowić życie w ciele. Doświadczenie w świecie duchowym nauczyło nas, że kontrola i jej prawo mają głębsze i bardziej boskie znaczenie niż to, które ilustruje pospolita obsesja. Potwierdzamy, że choć obsesja jest dozwolona i konieczna jako alternatywa, choć z inwazji duchów na stare miejsca na ziemi wynikają dobroczynne rezultaty, choć mediumizm, który otworzył drzwi do komunikacji między duchami a śmiertelnikami, służył i służy szlachetnemu celowi; mimo to, prawo kontroli służy duszy do wyższych i bardziej boskich celów. Pierwotnym zamiarem duchów, które opuściły ciało i powróciły na ziemię i do ziemskich miłości, było życie w atmosferze swoich naturalnych atrakcji, i stało się to zarazem misją, jak i trudnym zadaniem bardziej zaawansowanych duchów, pod opieką aniołów, aby nauczyć ich konieczności wycofania się od ziemi i wznieść się ku bardziej niebiańskim środowiskom.

Co więcej, celem duchów misyjnych było postawienie się jako ekipa ratunkowa lub załoga ratująca dusze przy wejściu do każdego domu, i gdy śmierć przecięła srebrną nić łączącą ducha z ciałem, zastosować naukę kontroli. Naturalnie, duch, uwolniony od ziemskich splątań, od razu szuka wizji niebiańskich i z ciekawością zagląda do korytarzy nieba, szukając wejścia do bardziej niebiańskich sfer, a po odmowie dostępu do nich i stwierdzeniu, że ziemskie miłości są potężniejsze niż psychiczne atrakcje porządku niebiańskiego, z konieczności swojego życia oddala się od światła ducha, i przynajmniej na jakiś czas, pragnie być ponownie z ukochanymi na ziemi. Moc tej miłości, która jest intensywnym przyciąganiem, wabi go ku ziemi, i w dół ścieżki ziemskich atrakcji schodzi, aż ponownie utożsamia się z kręgiem ziemi. Jego dążenie do bramy mediumizmu, która prowadzi do rzeczywistości ziemskich atrakcji i świadomości, jest bardzo trudne i pełne wyczerpania, a także obfituje w niezliczone rozczarowania, smutki i niebezpieczeństwa. Duch w poszukiwaniu tego złotego runa, jak Jazon z greckiej mitologii, może dojść tylko do jednego wniosku i jednego końca. I tak jest.

Brama znaleziona i otwarta, duch przez lata utrzymywany jest w atmosferze ziemi, bez słodkiej pociechy wyższych dusz, które rozsiewają na niego swoją chwałę, ochłodzony przez zimne powietrze ziemi lub ogrzewany jedynie, gdy znajoma twarz się do niego uśmiecha, lub gdy wymieniane są słowa czy przekazy u zasłony gabinetu lub poprzez różnorodne kanały mediumizmu. Lata spędza się w takim działaniu, które można porównać, jeśli nie nazwać, przygodą. Pojawia się pytanie, czy to samo przekazywanie nie mogłoby być realizowane bardziej naukowo niż w niewiedzy, na sposób tych duchów opiekuńczych, którzy poznali prawo kontroli i starają się je nauczyć bez pieniędzy i opłat wszystkich nowo narodzonych w świecie duchowym; i jeśli tak, czy nie powinny z tego skorzystać duchy, które teraz błąkają się po ziemi, próbując opętać, jak również opętując śmiertelników? Czy śmiertelnicy nie nauczyliby się lekcji dzięki odkryciu i nauczaniu?

Prawo kontroli ma więc materialną i duchową fazę oraz znaczenie, przy czym ta ostatnia rządzi i dyktuje sferę pierwszej. Tak więc, aby właściwie kontrolować umysł, naprawdę kontrolujesz organizm, jak gdy wola jest kierowana przez cel niezmiennej prawa, apetyty, namiętności i pragnienia uginają się pod dekretem woli. Opętanie lub kontrolowanie organizmu, jak to jest ilustrowane w spirytyzmie, to działanie prawa materialnie, ale kierowanie umysłem poprzez działanie duchowości kontroli, czyli spełnianie prawdziwego celu prawa, to nie wyzbywanie się żadnego śmiertelnika czy ducha z jego ciała czy przywilejów poprzez uzurpację jego sfery i płaszczyzny bytu.

Prawdziwe znaczenie kontroli to inspiracja, nauczanie, przewodnictwo, a nie uzurpacja czy obsesja, i choć obsesja w sferze kontroli może być i jest fundamentalna dla celu kontroli, kontrola, jaką chcielibyśmy zastosować, jest bardziej duchowa niż materialna.

W pragnieniu prawa Natury przewidziano wystarczająco na tzw. „stracone okazje”. I ponieważ nie ma i nie może być straconych okazji, każda sfera i płaszczyzna życia służy duszy dokładnie w matematycznym porządku, nie ma potrzeby, by duchy wracały na ziemię, by być ponownie wcielone poprzez kontrolę, ani szukały poprzez mediumizm, by na nowo przeżywać przez organizm innego to, co cieszyło się lub nie cieszyło. Taki sposób działania wywiera zgubny i nieszczęśliwy wpływ na ludzkość. Cel mediumizmu, jak go postrzegamy, polega na prawdziwym działaniu, na uświadamianiu nieświadomych o wiecznej świadomości ducha i na odżywianiu i wzbogacaniu ziemi i jej mieszkańców światłem niebios, ale gdy taki cel jest zniekształcony lub ignorowany, a mediumizm daje duchom środki do niewypowiedzianych grzechów życia, duchy stają się jak jemioły czy pąkle, wysysające siły życiowe od medium dla własnej przyjemności, jak to często ma miejsce, nasze nauczanie i jego wartość od razu zostaną zrozumiane. Dlatego zachęcamy do wyższego duchowego aspektu i duchowych zastosowań kontroli.

Kontrola jest prawem, dzięki któremu duchy, będące w ciele lub poza nim, wpływają na tożsamość działania – psychicznego, umysłowego i organicznego – za pomocą woli, hipnotyzmu, elektryczności i magnetyzmu, tak aby była ona zgodna z ich własną. Ma dwie specjalne formy, tak jak ma, jak już wcześniej stwierdziliśmy, dwie szczególne fazy. Jej fazy to materialna i duchowa, czyli inspiracja, jak w przypadku umysłowego oświecenia widzących i inspirowanych mediów, oraz trans, gdzie duch medium jest unieważniony przez hipnotyzm. Jej formy to zależna i niezależna. Zależna to automatyczna, gdzie świadomość medium jest przesunięta lub w pewnym sensie złączona, jeśli nie wchłonięta przez świadomość kontrolującej inteligencji. Trans jest zależną lub automatyczną fazą i formą. Inspiracyjna jest niezależną formą i fazą. Aby wywołać automatyczną formę kontroli, używa się przewagi magnetyzmu, i znajdziesz, że wszyscy magnetyści lub hipnotyści są bateriami tej siły. Aby wywołać niezależną lub inspiracyjną formę kontroli, używa się elektryczności, czyli w przewadze, i znajdziesz, że wszyscy inspirowani media lub widzący mówią i widzą z otwartymi oczami i są świadomi tego, co jest przez nich mówione. Nie tylko to jest prawdą, ale prawo obowiązuje przez całą sferę i płaszczyznę mediumizmu. Wszystkie medium do fizycznych lub materialnych form duchowych manifestacji są bateriami magnetycznej siły, czyli dostarczają organizmu wystarczająco zanegowanego elektrycznością i pozytywowanego magnetyzmem, aby ustanowić biegunowość dla używania tego ostatniego, co jest warunkiem materii, tak jak elektryczność jest warunkiem ducha.

Wszystkie medium do umysłowych form duchowych manifestacji są bateriami elektrycznej siły, czyli dostarczają organizmu, który jest wystarczająco zanegowany magnetyzmem i pozytywowany elektrycznością, aby ustanowić biegunowość dla używania tego ostatniego, co jest warunkiem ducha, tak jak poprzedni jest warunkiem materii. W ten sposób masz zjawiska medium, poprzez magnetyzm i elektryczność, materialnej i duchowej formy. Wszystkie medium są zarówno magnetyczne, jak i elektryczne, z przewagą pierwszej w przypadku fizycznym, podczas gdy w przypadku umysłowym przeważa to drugie. Natychmiast widać, że automatyczna faza, zarówno wśród fizycznych, jak i umysłowych mediów, jest indukowana w dużej mierze przez użycie magnetyzmu, podczas gdy niezależna, czyli inspiracja lub oświecenie, jest indukowana przez użycie elektryczności. Automatyczni pisarze to ci, których byty są harmonijnie spolaryzowane przez siły magnetyczne i elektryczne; tak samo z mówcami w transie. Ci, którzy przez swój organizm wytworzyli zarówno inspirację, jak i materialne zjawiska, każda klasa odnosząca sukcesy w swojej fazie, to medium, których organizm reaguje równie łatwo na wibracje magnetyczne, jak i elektryczne, i mogą być wprowadzeni w trans, jeśli duchy operujące tak by chciały. Tacy reprezentują pędy nowego porządku mediumów; są ilustracją Nemezis nowego przeznaczenia spirytyzmu. Hipnotyzm i trans są przyczyną i skutkiem; to znaczy, jeden prowadzi do drugiego poprzez moc woli. Koncentracja jest kluczem, który rozwiązuje tę tajemnicę. Hipnotyzm jest mocą wszystkich, ponieważ jest przywilejem ducha. Matka, która usypia dziecko na swoim łonie, przestrzega prawa, które zamyka na noc Oczy Świata. I stworzenie jest z pewnością hipnotyzowane, kiedy w wyznaczonej godzinie dla ziemi, by cofnąć się w ciemność, choć jest nieświadome tego procesu i wrodzone, tak jak gdyby doświadczony hipnotyzer indukował to sztucznymi lub psychicznymi środkami. Trans jest formą snu.

Sen jest jedynym naturalnym stanem transu, jaki znamy; wszystkie inne formy, zarówno automatyczne, jak i niezależne w mediumizmie, są wyższymi formami świadomości. Sen dowodzi, ale nigdy nie zaprzecza świadomości, jak to czynią sny, a trans ujawnia jego własny brak świadomości. Nie może być snów ani wiedzy tam, gdzie nie ma świadomości.

Najwyższą formą transu w mediumizmie jest ta, w której świadomość jest najbardziej świadoma wewnętrznego oświecenia; taka jest apoteozą transu.

Jest to doskonałość kontroli, ponieważ doskonałość posiadania. Jest to stan duszy, gdzie wola Boska w woli drugiego jest najpełniej i najwyraźniej postrzegana i zrealizowana. Jest to zgodność z Prawem Jednolitości we wszystkim. Jest to kulminacja i ilustracja zasady boskiej zilustrowanej przez wizjonera z Nazaretu: „Jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie, praca, którą wykonuję, nie wykonuję sam.” Jest to współpraca i wzajemność i staje się spektrum woli Boga. To można osiągnąć, nie przez obsesję, nie przez kontrolę, jak to jest ilustrowane w sferze i zjawiskach katalepsji, ale przez zjednoczenie ducha ze Duchem Wszechświata. Aby rozwijać tę formę kontroli, musisz szukać i znać prawo, które ją nadaje, i przede wszystkim musisz, poprzez duchowość, wzmocnić swoje zapał i miłość do prawdy, aby mając dostęp do wiedzy, móc jej używać mądrze i dobrze, aby mając mediumizm, stać się jednym z Boską Jednością Kosmosu, aby ujawniając i mając ujawnione duchowe manifestacje, stać się przez to uszlachetnionym i błogosławionym.

źródło: Spirit in Relation to Control. The Uses of Magnetism and Electricity. Hypnotism. The Trance.; „CLAIRVOYANCE A SYSTEM OF PHILOSOPHY, CONCERNING ITS LAW, NATURE AND UNFOLDMENT”, By J. C. F. GRUMBINE, Chicago 1897.

]]>
Transy Opętańcze https://tarot-marsylski.pl/transy-opetancze/ Wed, 20 Dec 2023 09:34:25 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=9401 Czytaj dalej ]]> Z hipnotycznych transów przechodzimy teraz do transów opętańczych.

O ile pacjent jest świadomy, portal do obu jest taki sam. W sposób całkowicie nieświadomy, podobny do tego, który celowo przyjmuje osoba hipnotyzowana, osoba mająca zostać opętana albo zamyka oczy, albo utrzymuje je nieruchomo, skupiając jednocześnie myśli na niczym. Jeśli w ten sposób odpowiednio skupi oba rodzaje uwagi, wkrótce odpłynie.

Pomimo jednak pozornej identyczności metod stosowanych w obu przypadkach, objawy pacjenta wchodzącego w trans oraz jego późniejsze działania w nim, znacznie różnią się w obu przypadkach.

Wejście w trans opętania charakteryzuje skurcz, a cały czas towarzyszy mu stłumiony dreszcz; trans hipnotyczny jest wchodzony niezauważalnie, a pacjent pozostaje apatyczny, dopóki nie zostanie sprowokowany do działania słowem lub znakiem przez operatora. Być może najbardziej osobliwą cechą fizyczną transu opętania jest zwinięcie gałek ocznych, tak zwinięte, że tęczówka jest częściowo niewidoczna. Takie położenie utrzymują przez cały trans, a oko nigdy nie mruga, chociaż powieki ciągle się trzęsą. Poza tym, ich nazwy wystarczająco opisują oba stany – jeden podmiot wydaje się być w rzeczywistości opętany przez diabła, podczas gdy drugi, jeśli zostanie sam, wydaje się spać, stojąc. Rzeczywiście, nie trzeba wiary w obserwatora, aby dostrzec w jednym obcą ducha działającą i mówiącą przez człowieka. Taki jest natychmiastowy naturalny wniosek z jego wyglądu i zachowania. Z drugiej strony, hipnotyzowany pacjent nie może być powiedziany, że ma jakikolwiek wygląd lub zachowanie, dopóki nie zostanie mu nakazane mieć ich na rozkaz hipnotyzera.

Jeden z podmiotów działa więc z spontanicznego impulsu; drugi tylko z pochodnej zgody. Kolejnym punktem różnicy jest to, że poczucie własnego ja różni się całkowicie w obu przypadkach. Opętany wierzy, że jest inną osobą, duchem opętującym. Hipnotyzowany nadal uważa się za siebie, chyba że hipnotyzer powie mu, że jest kimś innym, na co on natychmiast wyobraża sobie, że jest tą inną osobą.

W obu transach do świadomości dopuszczane są tylko takie sensacje, które są zgodne z hipotezą przyjętą przez zahipnotyzowanego. Są one postrzegane z niezwykłą prędkością, tak niezwykłą, że sugeruje to możliwe wyjaśnienie jasnowidzenia.

Wszystkie nieistotne sensacje są po prostu ignorowane. To tak, jakby telegramy ciągle przychodziły do człowieka z różnych stron świata, a on zostawiał wszystkie oprócz tych z Chile nieotwarte na swoim biurku. To, że zmysły i niższe centra wykonują swoją pracę doskonale, i że to w półkulach mózgowych wiadomości są odkładane nieprzeczytane, jest wyraźnie dowiedzione przez eksperymenty hipnotyczne. W pewnych przypadkach można bowiem wykazać, że podmiot najpierw dokładnie rozróżniał dwie rzeczy, aby później zignorować jedną z nich. Te ostatnie sensacje mogą być później odzyskane.

To samo dzieje się w przypadku opętanego. Gwałtowne sensacje niezwiązane z duchem transu, a nawet rany zadane w jego trakcie, przechodzą niezauważone. Szpilki wbijane w człowieka nie są w ogóle odczuwane przez boga, chociaż ból nakłucia pozostaje wystarczająco ostry, by być bardzo nieprzyjemnie odczuwanym przez człowieka, kiedy wraca do siebie. Jednak gdy już zda sobie z tego sprawę, pozostaje całkowicie niezdolny do wskazania jego przyczyny. Z drugiej strony, sensacje odpowiednie dla boga można by prawie powiedzieć, że są domyślane, a nie zwykle postrzegane, tak czujny jest zahipnotyzowany wobec nich.

W żadnym z transów, pod naturalnymi, czyli niezainspirowanymi warunkami, człowiek nie pamięta nic z tego, co działo się w trakcie transu po przebudzeniu. W przypadku transu hipnotycznego, sugestia operatora podczas transu, że powinien go później pamiętać, pozwala mu na to. Jeśli chodzi o trans opętania, nie wiem, aby kiedykolwiek był pamiętany w stanie czuwania, chociaż sądzę, że można by to osiągnąć. Z pewnością nie dzieje się to w Japonii. Człowiek nie wie nic o bogu.

Chociaż świadomość transowa jest nieciągła w stosunku do normalnej, w każdym rodzaju transów jej własna świadomość jest ciągła. Podmiot hipnotyczny pamięta w kolejnych transach to, co działo się w poprzednich. Tak samo robi bóg. Niektóre ciekawe szczegóły tego omówię wkrótce. Zgadzając się w ten sposób, jak oba rodzaje transów robią to w wielu aspektach, staje się jeszcze bardziej niezwykłe, że różnią się one tak bardzo w innych, wejście do nich, jak się wydaje, przez tę samą bramę. W czym zatem polega różnica? Polega ona, jak sądzę, na idei, która dominuje w transie.

Aby to wyjaśnić, musimy spojrzeć trochę za bezpośrednie zjawiska, ponieważ to moc za tronem myśli robi robotę. Teraz w obu transach ogólny stan mózgu jest taki sam. W obu jako całość jest osłabiony, a w obu działanie ostatecznie zachodzi wzdłuż pewnych izolowanych linii. Idea, która pierwsza osiąga wystarczający potencjał, by odpowiedzieć na zewnętrzny bodziec lub poruszyć się sama, jest ideą, która działa. Ta idea jest dominującą ideą transu.

Prześledziliśmy to w przypadku transu hipnotycznego. Teraz zobaczymy, że równie dobrze dotyczy to transu opętania, i że wewnętrzne różnice w dominującej idei każdego z nich tłumaczą różne zjawiska.

Zobaczmy, jaka jest dominująca idea w każdym przypadku. Osoba poddawana hipnozie wchodzi w procesy prowadzące do transu z ideą – bardziej lub mniej określoną, od pełnego przekonania do ledwo odczuwanego strachu – że w nadchodzącym transie hipnotyzer będzie miał nad nią nieodparty wpływ. To, że straci swoją tożsamość, przestanie być sobą, nie jest częścią tej myśli, chyba że nieświadomie włączoną w moc, jaką operator może być w stanie wywrzeć. Osoba mająca zostać opętana, z kolei, wchodzi w swój trans pod silnym przekonaniem, że ma stać się bogiem, diabłem lub czymkolwiek innym, czym jest duch opętujący. Teraz każda z tych idei okazuje się wykładnikiem tego, co dzieje się w ich odpowiednich transach. W jednym transie podmiot działa jak mechanizm umysłowy, sterowany według woli operatora; w drugim, działa, jak uważa społeczność, jak Bóg.

Że jest to spowodowane przez dominującą ideę, która jako pierwsza osiąga potencjalną możliwość, można w mniejszym lub większym stopniu wykazać zjawiskowo. W transie opętania możemy faktycznie zobaczyć wzrastający efekt tego wzrostu. Statyczna nieruchomość poprzedzająca trans jest ostatecznie wstrząsana lekkim dreszczem i rośnie aż do osiągnięcia szczytowego w transie opętania. U hipnotyzowanego podmiotu wzrost nie jest bezpośrednio widoczny. Charakter dominującej idei tłumaczy to. Hipnotyzowany podmiot jest opętany czysto bierną ideą, ideą przyszłego wpływu operatora na niego, która jak dotąd jest utajona i przechodzi w działanie tylko na rozkaz. Jego dominująca idea nigdy całkiem nie prześwituje przez próg świadomości, ale jedynie stoi obok, aby wprowadzić inne idee. Daje im przepustkę, bez której odmówiono by im wstępu. W przypadku opętanego przez ducha, działanie jest spontaniczne. Tam dominująca idea faktycznie przejmuje władzę nad inaczej opuszczonymi komnatami umysłu i prowadzi zarządzanie z własnego ruchu, przy okazji nie pozwalając na wejście żadnej idei, która nie ma z nią jakoś wspólnego interesu. Jej energia zatem przechodzi sama z potencjalnej w kinetyczną formę. Jej energia jest także znacznie większa niż druga. Inicjowanie działania samo przez się świadczy o większej aktywności samej idei niż tylko o reakcji na pchnięcie z zewnątrz. To wyjaśnia apatię ogólnego stanu hipnotycznego z jednej strony, a skurcz i następujący po nim dreszcz transu opętańczego z drugiej.

Jeśli energia idei nie jest podtrzymywana przez odpowiednią stymulację, stopniowo słabnie, co widać po tym, jak podmiot, pozostawiony sam sobie, wpada w stan śpiączki. Ale zdolność idei do działania pozostaje względnie taka sama. Gdyż, przy odnowionej inkantacji, dominująca idea ponownie osiąga punkt działania przed resztą mózgu.

Oba stany transu różnią się więc od normalnego stanu, nie tym, że umysł jest dziwnie otwarty, jak początkowo można by pomyśleć, ale tym, że jest on dziwnie zamknięty. W normalnym stanie, chyba że jakaś stała idea na jakiś czas częściowo zamknęła ścieżki podejścia, umysł pozostaje otwarty dla wszystkich przybyszów, zarówno przychodzących idei, jak i sensacji, które on gorliwie wita, a następnie po przyjęciu cicho dusi te, które po inspekcji mu się nie podobają. W stanie transu, z kolei, żadna idea nie jest przyjmowana, chyba że jest osobiście związana z posiadającą ideą, a gdy już zostanie wprowadzona, jest dozwolona pełna swoboda działania na terenie.

Cokolwiek więc zyska dostęp poprzez dominującą ideę, jest w związku z tym wszechmocne, spotykając mało lub żadnego oporu. U doskonale zahipnotyzowanego człowieka, najmniejsza sugestia operatora powoduje natychmiastowe i pełne działanie. Gdyż w tym nieruchomym umyśle praktycznie nie ma obecnych sił przeciwnych, które mogłyby mu się przeciwstawić, ani też takie nie są wzbudzane przez jego działanie, aby je zatrzymać po tym, jak się rozpoczęło. Nie ma nic poza nim do działania. Tylko gdy koliduje z innym gościem, pojawia się wahanie lub trudność. Ale poczucie własnej tożsamości człowieka się nie zmienia, ponieważ nie jest częścią dominującej idei, że powinno się zmienić. Gdy przez sugestię idea takiej zmiany wchodzi w jego umysł, tożsamość zmienia się natychmiast.

U doskonałych podmiotów nie ma świadomości przymusu. Tylko gdy hipnoza jest niedoskonała, pobudzone są idee boczne, które sugerują możliwość działania inaczej. Podmiot staje się wówczas niejasno świadomy przymusu, bez jednak wyraźnego pojęcia, na czym ten przymus polega.

On po prostu czuje, że musi zrobić to i owo; i to robi. W życiu na jawie, stała idea często maskuje się w ten sam sposób. Czujemy, że musimy działać w określony sposób, często w bardzo błahy sposób, wbrew naszej woli, jak mówimy, lecz bez kwestionowania choćby przez chwilę, że to my działamy. W rzeczywistości to idea na chwilę staje się „Ja”; a słabe sprzeciwy, których jesteśmy świadomi, są wynikiem takich słabych pomysłów pobocznych, które są pobudzane przez jej działanie.

Ale w transie opętania dominująca idea świadomie polega na zmianie tożsamości. Świadomość w stanie transu tętni poczuciem tej nowej osobowości, tak jak życie na jawie tętni poczuciem własnego „ja”. W rezultacie wszystkie myśli, słowa i działania opętanego są zgodne z nią; żadne, które nie są, nie znajdują podparcia w jego umyśle.

Człowiek nie symuluje ducha ani boga. Mentalnie, jest duchem lub bogiem, a jego mechanizm, o ile to możliwe, odpowiada w swoim wykonaniu. To nie jest przypadek aktorstwa; to jest absolutna zmiana tożsamości, nowe ego będące pojęciem człowieka o bogu. Taki obraz może nie być bogiem, ale również nie jest człowiekiem.

Z tego wszystkiego dostrzegamy pewien paralelizm między transami a snami, z pewnymi odchyleniami. W obu umysł jest nieaktywny, poza określoną linią. W obu oświetlenie jest jak błyskawica, i w obu nie ma ogólnego oświetlenia skutkującego ogólnym osądem rzeczy takimi, jakimi naprawdę są, z powodu niepowodzenia prądu w pobudzaniu pobocznych myśli. Ale w transie dominująca idea jest znacznie silniejsza niż w śnie, i utrzymuje się przez całość jako podstawa dla wszystkich innych idei. Szczególnie jest to widoczne w transie opętania. I powód tego jest bardziej lub mniej oczywisty. Idea, która powoduje sen, jest znacznie mniej świadomie absorbująca niż idea, która opętała opętanego. Jedna jest przypadkowo rozpatrywana, druga jest celowa.

Po drugie, prawdopodobne jest, że mózg, ogólnie rzecz biorąc, jest znacznie głębiej uśpiony w transie niż w śnie. Fakt, że z własnego ruchu jesteśmy tak blisko przebudzenia, gdy zaczynamy śnić, to implikuje, a łatwość konsekwencji jednej idei na inną w stanie snu potwierdza to. Na koniec, dominująca idea w transie jest powtarzana i realizowana raz po raz w kolejnych transach.

To niezmiernie wzmacnia ideę. Jak bardzo, jest oczywiste z dużego rozwoju obserwowanego w transach. Trans, który pojawia się po raz pierwszy, zwykle jest bardzo embrionalny; ale poprzez powtórzenie idea nabywa pędu, który rywalizuje z tym jednoznacznej akcji na jawie. Nawyk jest tak samo silny w stanie transu, jak w normalnym. W obu życiach zachodzi samokształcący się proces, każda akcja zyskuje biegłość przez praktykę. Jak widzieliśmy, rozwój boski jest równie wyraźnie zaznaczony w transach shintoistycznych, jak rozwój ludzki w codziennym człowieku.

Wiele z przypisywanej mocy dywinacyjnej opętanego można przypisać tej samej przyczynie, która sprawia, że hipnotyzowany podmiot wydaje się nadnaturalnie wszechwiedzący. Mózg każdego człowieka jest rejestrem wrażeń zmysłowych w stopniu nieświadomym dla jego właściciela. Nie jest przesadą powiedzieć, że wszystko, czego kiedykolwiek doświadczyliśmy, jest tam, gdybyśmy tylko mogli to osiągnąć! Opętany to osiąga, lub przynajmniej część tego, i zaskakuje siebie tak samo jak innych, że to zrobił. Stąd jego szczerość w zaprzeczaniu, że to on to robi, oraz naturalne przekonanie innych o nadprzyrodzonym pochodzeniu tego.

Podsumowując, warto tu zauważyć, jak źle wypada samo „ja” pod wpływem tych iluzji i deziluzji transu. To „ja” może być w ten sposób zgubione na słowo od operatora, lub przez samą ideę boga w transie opętania, co zdradza, że nie jest to nic transcendentalnego. „Ja”, rzeczywiście, wydaje się być sobą; i wiązka idei w tej masie maszynerii, jaką jest mózg, wydaje się stanowić jedynie „Ja”.

źródło: OCCULT JAPAN OR THE WAY OF THE GODS AN ESOTERIC STUDY OF JAPANESE PERSONALITY AND POSSESSION BY PERCIVAL LOWELL, Cambridge 1895.

]]>
Trans i inspiracja w malarstwie https://tarot-marsylski.pl/trans-i-inspiracja-w-malarstwie/ Sat, 08 Jul 2023 16:24:52 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=8772 Czytaj dalej ]]> Zainteresowanie artystów, psychologów i studentów okultyzmu w całej Europie pobudziła sztuka Heinricha Nussleina z Norymbergi, którego wystawy nadal zwracają uwagę na nieuchwytne problemy malarstwa inspirowanego i w stanie transu.

Badanie tej niejasnej sfery sztuki musi konieczności ograniczyć się do rozważenia najnowszych produkcji, gdyż historia i tradycja, bogate w zapiski o zainspirowanych słowach i czynach, nie zachowują autentycznych odniesień do zainspirowanego malarstwa. Stwierdzono, że Botticelli malował automatycznie, pod wpływem inspiracji, jedną z jego wielu pięknych Madonn jest podawana jako przykład, ale nie wydaje się być żadnych wiarygodnych dowodów na poparcie tego. Wydaje się, że ten pomysł wynikł z jego związku z Savonarolą, żarliwym ascetą, który spowodował tak głębokie psychiczne przewroty w swoich czasach.

Łatwiej będzie przekonać, że subtelna wyobraźnia Williama Blake’a urodziła się z natchnionej wizji, termin „inspirowany” jest interpretowany jako niezwykłe moce podczas stanu uniesienia wywołanego przez duchowe źródło wpływu, bez koniecznej interwencji zmysłów. Studium życia Blake’a ujawnia okresy twórcze, w których jego stan był zbliżony do ekstazy świętych. Niewątpliwie w stanie religijnego zachwytu pojawiły się cudowne stygmaty św. Franciszka z Asyżu. Zjawisko stygmatyzacji potwierdzone przez współczesne doświadczenia i wyjaśnione przez sugestię już nie obciąża niewiarygodnością nawet najbardziej sceptycznych. Proroczy szał wczesnych hebrajskich wizjonerów, wizje Mahometa, kontemplacyjna abstrakcja hinduskich dewotów muszą być również przypisane stanowi ekstazy.

Były momenty, kiedy niezwykłe talenty Blake’a objawiały się podczas stanów psychicznych, które są trudniej sklasyfikować. Jego wizjonerskie głowy, na przykład, z których najbardziej znane są „Człowiek, który zbudował piramidy” i „Dusza pchły”, były rysowane podczas tych towarzyskich okazji, gdy Blake siedział ze swoim przyjacielem Varleyem do małych godzin porannych. Varley sugerując temat, Blake natychmiast wykrzykiwał: „Oto on!” i zaczynał szkicować niewidzialnego modela. Trudno oprzeć się przekonaniu, że entuzjastyczna uczestnictwo Varleya, choć pasywne, było niezbędne, a obaj przyjaciele byli w szczególny sposób en rapport.

Wiele z „obrazów kontakowych” Heinricha Nussleina powstaje w podobnych okolicznościach. Ustalając umowę z modelem ’ ’ mieszkał na odległość, artysta twierdzi, że jest w stanie, w określonym momencie, nawiązać z nim kontakt. Wynikowy obraz, namalowany w ciągu trzech lub czterech minut, może okazać się rytmiczną kompozycją, fantazją pejzażu lub rzeczywistym portretem, w zależności od nastroju modela, który został uchwycony. Wyniki w tym kierunku nie dostarczyły dotąd żadnych jasnych dowodów na telepatię. Badacze od dawna są zaintrygowani tajemnicą rapportu; na tym temacie, Du Maurier założył swój słynny powieść Trilby, w której bohaterka jest całkowicie podatna na wpływ bezwzględnego Svengaliego.

Typowym przykładem malarstwa inspirowanego, nie wykazującego żadnej widocznej cechy rapportu, jest przypadek Helene Smith z Genewy. Ten słynny przypadek został zbadany przez profesora Flournoya. W 1904 roku, podczas okresów transu trwających kwadrans, Helene malowała automatycznie, na olejach, obrazy Chrystusa i Madonny. Podczas swoich okresów spontanicznego sonambulizmu opisywała w mowie i na piśmie swoje wizje mieszkańców planety Mars oraz halucynacyjne wędrówki wśród Arabów i Hindusów z XIV wieku. Język Marsjan, który wytworzyła, był regularnym, sztucznym językiem, zawierającym kompletny system znaczeń, ale pozostającym niezrozumiałym dla świadomości między stanami transu.

Podobny przypadek przytacza dr O. Pfister, renomowany psychoanalityk. Jego pacjent, młodzieniec, czuł się zmuszony, przez tajemniczy wewnętrzny przymus, do szybkiego wypełniania całych tomów tym, co przypominało kod Morse’a, stenografię lub egzotyczny skrypt. „Niewiarygodna liczba doskonale opracowanych systemów była do jego dyspozycji, ale żaden nie był zrozumiały”. Analiza Pfistera pokazała, że tajemnicze znaki i symbole zawierały charakterystyczne aluzje do emocjonalnych doświadczeń z wcześniejszego życia pacjenta, które dawno zostały wyparte. Bez nadmiernego naciskania na metody i hipotezy szkoły freudowskiej, ten przypadek może przyczynić się do naszego celu. Znaczące jest również to, że na odwrotach kilku obrazów Nussleina pojawiają się wiadomości w nieznanych znakach klinowych. Jego mediumistyczne malarstwo zapowiadało automatyczne rysunki, które z kolei rozwijały się po okresie automatycznego pisania.

Wiele z jego  pism ujawniły fragmenty wierszy i obcych języków, oraz inne fragmenty wiedzy, które zostały zapomniane przez pierwotną świadomość. Jest to typowe dla wszystkich spontanicznych przypadków automatycznego pisania. Edmund Gurney i inni pokazali doświadczalnie, że informacje przekazywane do osób w stanie hipnotycznym mogły być później odtworzone w automatycznym pisaniu, podczas gdy uwaga była jednocześnie zatrudniona w rozmowie lub głośnym czytaniu. Złożone problemy matematyczne były rozwiązywane automatycznie w podobnych warunkach. W spontanicznym sonambulizmie pismo jest często odwrócone i można je czytać tylko w lustrze. Pisanie lustrzane (Spiegelschrift), wykonane lewą ręką, było ulubionym zwyczajem Leonarda da Vinci. Znany współczesny malarz, Horace Brodzky, prowadzi swoją osobistą korespondencję w tym medium. Mówi się, że zdolność do produkcji Spiegelschrift oznacza podatność na spontaniczny sonambulizm.

Z relatywnie dużej liczby przypadków, które można by przytoczyć, wydaje się, że w większości osób obecna jest ukryta zdolność do wyładowywania reakcji psychicznych przez ten starożytny sposób wyrażania się – rysowanie obrazów. Według freudistów, takie obrazy, gdy są produkowane automatycznie, zawierają klucz do ich własnego rozwiązania i niezmiennie odsłaniają jakieś psychiczne „wstrząsy”, których pamięć została dyskretnie pogrzebana w głębinach duszy. Rozszerzenie tego punktu widzenia, mające na celu uznawanie dzieła sztuki za wyznanie ze strony jego twórcy, jest trzymane przez Freuda, który stwierdza: „Jeżeli jednostka, która jest niezadowolona z rzeczywistości, posiada ten artystyczny talent, który jest nadal psychologiczną tajemnicą, może ona przekształcić swoje fantazje w twórczości artystyczne”. Automatycznie malowane obrazy są więc identyfikowane z marzeniami jako wyrazem wewnętrznego konfliktu, a teoria, jeżeli zostanie potwierdzona, powinna wyjaśnić częściowo chaotyczną, senną naturę takich obrazów. Ale równoległość między obrazem a snem nie może być kontynuowana, bo motyw artystyczny jest przekształcany przez estetyczne medium zanim zostanie świadomie rozpoznany, co uniemożliwia dojście do wspólnego źródła pochodzenia. Sen, jednakże, jest również modyfikowany przez „cenzora” (Freud, Interpretation of Dreams), który jest odpowiedzialny za przebranie tych cech, które uniemożliwiły spełnienie pragnienia w stanie czuwania, co czyni sen symbolicznym. Freud i jego zwolennicy stworzyli kompletną tabelę symboli snu i ich odpowiedników. Jung uważa symbol za znak dla tego, o czym nie można racjonalnie mówić w czasie, gdy symbol ma największą wartość. „Sposób, w jaki

Święty Paweł i najwcześniejsi mistyczni spekulanci traktowali symbol Krzyża, pokazuje, że dla nich był on żywym symbolem, który reprezentował niepowstrzymane w nieprzekraczalny sposób”. (Jung, Psychological Types).

Ale ani symbole, ani ogólna metoda psychoanalizy nie wyjaśniły wyraźnie zdefiniowanego przypadku sennego telepatii, który nie może być zadowalająco wyjaśniony przez zbieg okoliczności. Moc telepatyczna została wykazana w niektórych automatycznych pismach pana Nussleina, szczegóły dotyczące katastrofy statku na odległych morzach zostały później zweryfikowane. Amerykańska medium, pani Piper, była również znana ze swoich niezwykłych mocy telepatycznych. Tak więc, telepatia i malarstwo inspirowane, a w rzeczywistości całe to ogromne pole zjawisk nadprzyrodzonych wydaje się być skorelowane. Automatyzmy, jak widzieliśmy, mogą występować spontanicznie, jak w naturalnym sonambulizmie, lub mogą być odtwarzane w stanie hipnotycznym. Religijna ekstaza (prawdopodobnie forma autohipnozy), histero-epilepsja, i różne formy dysocjacji osobowości, jak również inne stany patologiczne, są również charakteryzowane przez automatyczne działania, którejednak mogą występować w warunkach nieróżniących się od normalnego czuwania. „Odkryłem również”, mówi Pfister w swoim Expressionism in Art, „że każdy normalny człowiek, jeśli rysuje ze swojej własnej wolnej woli bezsensowne litery i figury niezamierzenie, daje nieświadomości szansę na ujawnienie się”.

Jaki zatem jest klucz do rozwiązania problemu?

Zawieszenie świadomej woli podczas automatyzmu, procesy, które warunkują subtelne oddziaływanie ciągle zmieniających się faz świadomości i które inwestują Ego zwiększonymi mocami nad ukrytymi zasobami umysłu, wydaje się, że są to kierunki, w których musi być szukana odpowiedź. „Wszystko, co jest świadomie posiadać, musi być postrzegane jako będące w określonym porządku… Duszę musi się postrzegać jako dynamiczny system obdarzony specyficzną organizacją”, mówi profesor Driesch (The Crisis in Psychology).

Deklaruje dalej: „Telepatia i czytanie w myślach przynajmniej są zjawiskami prostszymi niż normalne odczucia, ponieważ mózg, najprawdopodobniej, nie bierze w nich udziału, podczas gdy jasnowidzenie może być przynajmniej wyobrażane bez ingerencji mózgu.

Tak więc zagadki umysłu są wyjaśniane częściowo, a zadaniem przyszłości będzie „wyjaśnianie wyjaśnień”, jeżeli rzeczywiście jest dane człowiekowi przebić te wewnętrzne tajemnice, które zasłaniają tajne funkcje duszy.

źródło: TRANCE AND INSPIRATIONAL PAINTING By IVAN BAKER, The Occult Review, London april 1928


Hélène Smith (prawdziwe imię Catherine-Elise Müller, 9 grudnia 1861, Martigny – 10 czerwca 1929, Genewa) była znaną medium z końca XIX wieku we Francji. Była znana jako „Muza Automatycznego Pisania” dla Surrealistów, którzy widzieli w Smith dowód na moc surrealizmu i symbol surrealistycznej wiedzy. Później w życiu Smith twierdziła, że komunikuje się z Marsjanami i że jest reinkarnacją hinduskiej księżniczki i Marii Antoniny.

Wczesne życie Córka węgierskiego kupca, Smith pracowała jako pracownica w domu handlowym. Odkryła spirytyzm w 1891 roku i dołączyła do spirytystycznego kręgu „rozwoju”. Według jej współwyznawców, zaczęła wykazywać dowody zdolności mediumistycznych w 1892 roku i twierdziła, że komunikuje się z Victorem Hugo i Cagliostro.

Kariera jako medium Stała się dobrze znana w Genewie, i to tam Flournoy zrobił z nią znajomość. Jej kanałowanie ewoluowało od zwykłych stuków i przechylania stołu do somnambulicznych transów, których nic nie pamiętała. Podczas tego stanu doświadczała wyraźnych obrazów odległych miejsc, takich jak cywilizacja na Marsie, i swoich własnych poprzednich żyć. Zapisywała marsjańskie komunikaty na papierze i tłumaczyła je na język francuski, popularizując automatyczne pisanie.

Marsjański krajobraz W 1900 roku, Élise Müller stała się sławna dzięki publikacji Des Indes à la Planete Mars („Z Indii na Planetę Mars”) autorstwa Théodore’a Flournoy, profesora psychologii na Uniwersytecie w Genewie. Medium i psycholog pozostali bardzo blisko siebie aż do 1899 roku, kiedy „Des Indes à la planète Mars” zostało po raz pierwszy opublikowane. Książka dokumentuje jej różne serie doświadczeń w formie romantycznych cykli: cykl „Marsjański”, „Ultramarsjański”, „Hinduski”, „Orientalny”, i „Królewski”.

W 1900 roku pewna pani Jackson, bogata amerykańska spirytystka, która była pod wrażeniem Müller, zaoferowała jej pensję, która pozwoliłaby jej rzucić pracę i poświęcić się dokumentowaniu swoich doświadczeń. Müller zaakceptowała i była w stanie kontynuować dalsze cykle. Zaczęła również malować swoje wizje i specyficzne religijne obrazy Chrystusa.

źródło: wikipedia.org

]]>
Wskazówki praktyczne, dla osób urządzających posiedzenia spirytystyczne https://tarot-marsylski.pl/wskazowki-praktyczne-dla-osob-urzadzajacych-posiedzenia-spirytystyczne/ Sat, 05 Feb 2022 10:59:00 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=6446 Czytaj dalej ]]> Niejednokrotnie zauważono, iż zbytnie ciepło, za silny mróz, deszcz lub zamieć śnieżna, czyli wilgoć w powietrzu, jak również wiatr mocny źle oddziaływały na objawy medyumiczne. Bardziej zaś jeszcze niż to  zbliżająca się burza, gdy atmosfera przesiąknięta jest elektrycznością.

W pokoju przeznaczonym na seans, o ile możności ustronnym, dostatecznie przewietrzonym i do którego by nie dochodził tak hałas uliczny jak i z sąsiednich pokoi, należy temperaturę zachować więcej ciepłą niż umiarkowaną (około 14 st.Ream.) a zwłaszcza wystrzegać się przeciągów. Żadnych minerałów, metali, luster, w pokoju seansowym być nie powinno i w ogóle takowy nie powinien być zbytnio zastawiony meblami. Uczestnicy na posiedzenia nie powinni ubierać się w jedwabie.

Kształt stołu seansowego różnicy nie stanowi. Tak dobry kwadratowy jak też i okrągły lub owalny. Podatniejszym jest na 3ch nóżkach, jako łatwiejszy do wypukiwania takowemi liter alfabetu, który można stosować całkowitym do jednej, lub podzielonym na 3 części do trzech nóżek. W pierw szym wypadku recytuje się cały alfabet od A do Z, a nóżka spada na pewnych literach które notuje się w pamięci dla złożenia wyrazu; manipulacya ta jest powolniejszą. W drugim wypadku, każda z nóżek ma równą liczbę liter i w miarę potrzeby posługuje się takowemi w sposób wyżej przytoczony.

Rozmiar stołu zależnym jest od liczby obsiadających go osób. Pożądanem jest, ażeby jeźli nie wszyscy, to medyum przynajm niej siedziało na krześle drewnianem lub wyplatanem . U czestnicy seansu na jakie pół godziny przed takowym winni się znajdować w pokoju seansowym, a to wcelu nastrojenia umysłu na jedną nutę, o ile możności poważną, daleką od wszelkich sprzeczek, trzpiotań się, śmiechu i rozmów banalnych. Korzystnie oddziaływa w tym razie śpiew chórem, muzyka poważna lub wreszcie deklamacya, skupiające w jednym punkcie uwagę ogólną. Dla szybszego postępu i lepszych rezultatów, pierwsze zwłaszcza seanse należy odbywać w jednym i tym samym dniu tygodnia i o jednej godzinie. Jeden seans tygodniowo jest zupełnie dostatecznym, byle w jednakim składzie osób. Dłużej nad godzin dwie trwać nie powinien, Wprowadzanie świeżych osób tamuje rozwój objawów , zwłaszcza jeźli osoby owe przedmiotu nie studyują wcale, a li tylko przychodzą z ciekawości. Kółko seansowe składać się w inno nie mniej jak z trzech i nie więcej  jak z ośmiu osób. Porządek w obsiadaniu stolika za chowuje się zawsze jeden i ten sam. Zasiadłszy raz już do takowego wstawać nie należy. Ręce na blacie stolika kładą się w ten sposób, by dłonie go się dotykały, palce duże łączyły się z sobą, a małe z takiemiż, sąsiadów obok siedzących. Drzwi winny być szczelnie pozamykane i okna roletami pozasłaniane. Jeźli seans ma miejsce przy świetle, lampa w inna być nieco przyćmiona. W razie seansu całkiem ciemnego, okna nie powinny przepuszczać ani odrobiny światła zewnątrz, dla czego zakrywa się je gęstemi oponami. Ponieważ przyczyna wytwarzająca objawy tkwi także w organizmach osób, stół obsiadających, przeto trzeba mieć, na uwadze to, iż niektóre temperamenta mogą wydzielać z siebie pierwiastki przydatne dla jednych objawów, inne znów wydzielają z siebie całkiem odrębne przydatne dla innych. Temperamenty różnorodne t. j. dodatnie i ujemne należy przy stoliku rozsadzać osobno. Jeźli w kółku zdeklaruje się osoba uznana za medyum, to takową sadzać należy twarzą na południe lub na północ; z obu stron medyum winny się lokować osobniki ujemne; dodatnie zaś siadają po przeciwnej stronie stolika. Chore osoby stanowczo siadać do seansu nie powinny; źle to oddziaływa i nanie, i na objawy spirytystyczne.

Jeźli nie posiada się dokładnych danych, co do temperamentó w uczestników, trzeba się kierować oznakami, powierzchownemi  takowych; i tak: blondyn ma siadać obok bruneta, flegmatyk obok żywego, blady obok  rumianego; mężczyzna przy kobiecie i t.d. Jeżliby podobne rozlokowanie osób okazało się błędnem zamanifestowująca się rozumna siła („duchy”) błąd naprawi, byleby zwrócić się doń z zapytaniem: „czy dobrze siedzimy?” Przekonywano się już nie jednokrotnie, że zmiana miejsc dużo wpływała na spotęgowanie i urozmaicenie objawów. Wybrany z grona uczestników człek rozważny, chłodnego temperamentu na przewodniczącego, porozumiewa się z przejawiającą się siłą rozumną („duchami”), wystosowując od czasu do czasu właściwe zapytania, za pomocą wyżej przytoczonego sposobu. Wypukiwanie liter odbywa się nie tylko nóżkami stolika, lecz stukami w podłogę, blat stołu, ściany i sprzęty. Jednokrotne puknięcie oznacza „tak” – dwukrotne „nie”.

Medyum winno za chowywać się o ile możności biernie. Najmniejszy wysiłek umysłu takowego, lub zresztą kogobądź z grona uczestników, szkodliwie oddziaływa na rozwój objawów. Osoby sobie niesympatyczne nie powinny pospołu siadywać, celem niezakłócania ogólnej harmonji kółka. Ponieważ nie niewiara w spirytyzm, lecz wrogie usposobienie dla takowego szkodzi rozwojowi objawów, przeto ludzi stanowczo nieprzychylnych sprawie, bezwarunkowo dopuszczać nie należy do uczestnictwa,a nawet obecność ich w pokoju seansowym nie powinna być cierpianą. Niepospolitej chyba siły medyum zdolnem jest pokonać przeszkodę, wywołaną wrogim żywiołem nieprzychylnego sprawie indywiduum. W obec niezdeklarowanych jeszcze zdolności psychicznych danego kółka uczestników, jak to bywa w przedwstępnych seansach należy stanowczounikać t.zw. „galeryi”.

Podczas seansu wystrzegać się należy zbytniego natężania umysłu i gorączkowego wyczekiwania objawów. Ciągłe milczenie również nie bywa dobrem; lepszem o wiele spokojna rozmowa treści spirytystycznej, która korzystnie nawet na rozwój objawów oddziaływać może. Szkodliwemi są wszelkie spory i w ogóle jakiebądź podrażnienie umysłu, wyprowadzające uczestników ze stanu biernego. Korzystnym jest podczas seansu śpiew lub muzyka (na cytrze zwłaszcza), jako środek wpływający na harmoniję w kółku. Chychotanie, czcza paplanina niedorzeczne za pytania „duchom” czynione jak np: „ile mam pieniędzy w kieszeni?” „Jak prędko wyjdę zamąż?” i t.p. i wogóle płoche zachowanie się wobec przejawiającej się „siły” stanowczo szkodę przynoszą postępow i zjawisk. Trywialna zaś rozmowa z „duchami” ściąga t.zw. „duchów figlarzy” (esprits moqueurs), których natrętności trudno się potem pozbyć.

Pierwszą oznaką nadchodzenia objawów, bywa uczucie świeżego powiewu po rękach: następnie idą ruchy stołu, przechylanie się takowego to wtę, to wową stronę, pukanie nóżkami w podłogę, do którego to właśnie pukania przystosowywa się wzyż wspomniany alfabet w celu porozumiewania się z „duchami”. Dają się wreszcie słyszeć bezpośrednie stuki w blat stołu; zrazu bardzo słabe jakby główką od śpilki, później coraz mocniejsze, aż dojdzie do form alnego łomotania i walenia jakby młotem. Owo pukanie bywa trojakiego rodzaju: niby trzaskanie iskier elektrycznych, pękanie mebli spaczonych lub poprostu stukanie palcem. Przy bardzo silnem medyum bywa zupełne wzniesienie się stolika w górę („lewitacya”).

Dłużej nad godzinę zjawisk wyczekiwać nie należy. Jeżli po 6 ciu do 8 miu seansach objawów niema żadnych, to dowodzi że właściwości fluidyczne danych osobników do experymentow nie nadają się, i w takim razie wypada zmienić cały personel kółka.

Gdy w kółku poczynają się już dość silne  objawy fizyczne, jak: samo poruszanie się przedmiotów w pokoju, przenoszenie się takowych z miejsca na miejsce, dotknięcia niewidzialnych rąk, „aporty” czyli spadanie nie wiedzieć zkąd kwiatów, owoców, monet, kluczy, paciorek i t.p. drobnych przedmiotów, co dowodzi pewnej zdolności medyumicznej  w jednej lub kilku osobach kółka, wtedy można iść dalej, Gdy się więc posiadło już medyum, a takowe bywa z różnemi właściwościami, wówczas, przejawiającą się zdolność kształcić należy w jednym tylko  kierunku, jeżeli to naprz. medyum t. zw. „piszące”, to wypada probować, czyby się nie dało, osiągnąć tą drogą „pisma bezpośredniego” t. j. pisania bez widocznego w tem udziału medyum. W tym razie postępuje się w sposób dwojaki: albo kładzie się pod stolik seansowy kawałek papieru i ołówek, albo też związuje się dwie szyfrowe tabliczki razem, włożywszy wewnątrz odrobinę szyferka i daje się takowe trzymać medyum, które je skierowywa pod stół i nie wydostaje z tamtąd aż da się słyszeć charakterystyczny sygnał, że pismo gotowe. Objaw podobny jest nader rżadkim i dochodzi się doń po bardzo cierpliwych i

William Eglinton

William Eglinton

mozolnych ćwiczeniach. Taki np. William Eglinton słynne „medyum piszące” po roku zaledwie ciężkich trudów doszedł do otrzymania na tabliczkach jednego tylko wyrazu tego cudow nego pisma.

Nierzadki się zdarza, że medyum podczas mniej lub więcej silnych objawów fizycznych, a nawet w trakcie pisma automatycznego,  wpada w tak zwany „trans”  t. j. rodzaj snu mającego nieco podobieństw a do snu hypnotycznego. Wypadek podobny jeżeli zaskoczy kółko niespodzianie, może popłochu narobić, a nawet przerazić osoby z tem nieobeznane. Początkowym transom towarzyszą zwykle drgania, pasowania się, żachania osób, zachodzących w takowe, co wszakże żadnych złych następstw po przebudzeniu się nie zostawia. To też w takich razach, nie trzeba tracić głowy, zachować się spokojnie i zostawić medyum jego stanowi. Nie myśleć wcale o budzeniu go, o kroplach trzeźwiących, o pryskaniu nań wodą i.t.p środkach, co właśnie szkodę tylko mogłoby mu przynieść.

Jeżeli seans odbywał się w ciemności, nie należy w czasie transu wnosić światła, ani nawet zapałki pocierać, lub drzwi otwierać od pokoju oświetlonego Słowem dać medyum spokój, nie dotykać go wcale, zapomnieć o niem. Niech śpi sobie ile mu się spodoba. Wtych warunkach sam o się ono obudzi, bez najmniejszej dla siebie szkody.

Podczas transu objawy się potęgują, a zwłaszcza bezpośrednie pukania. Za pomocą tychy   pukań, do których przystosowywa się alfabet, można zapytać „duchów” w jaki sposób budzić medyum jeźli takowe śpi za długo. Samym zaś nie należy nic poczynać. Zdarza się, że medyum podczas transu przemawia, („inkarnacja”) odpowiada na zadane  mu pytania, a nawet odzywa się głosem nie swoim. Jest to objaw wcielenia się „ducha” w medyum. W tym razie medyum ustnie poda środki budzenia go.

Trans medyum, wywołujący objawy fizyczne a między tymi głównie dotknięcia niewidzialnych rąk i poruszanie się przedmiotów, rokuje niedaleką „materyalizacyę”. Przytoczone tu, bowiem, objawy zdradzają związek procesu materyalizacyjnego, który przy cierpliwem, a systematycznem rozwijaniu właściwej siły u medyum, doprowadzić może do ukazania się obecnym, zrazu części a następnie całych postaci ludzkich.

Seanse, mające na celu otrzymanie materyalizacyi,  urządzają się w nieco odmienny sposób. Medyum izoluje się, t. j. wychodzi z kółka i obiera sobie locum w ustronnem miejscu seansowego pokoju, w którymś np. kącie. Kąt ów wtedy zasłania się gęstą firanką, za którą stawia sie fotel dla medyum. To samo można urządzić, lokując medyum w drugim pokoju, byle by takowy był nieprzechodnim; firankę zaś w takim razie zawiesza się w drzwiach pokoju seansowego, które uczestnicy obsiadają półkolem, twarzami zwróceni do firanki. Jeźli medyum jest kobietą, mężczyźni powinni się znajdować po obu stronach firanki. Po kilku pomyślnych rezultatach w ciemności, można nieco światła wpuszczać do pokoju seansowego, byle nie raptem, a z matematyczną ścisłością stopniowania w oswajaniu zmateryalizowanych postaci ze światłem. Wczasie oczekiwania zjawisk milczenie ogólne nie jest dobre; lepiej jest prow adzić spokojną, stateczną rozmowę. Jeźli medyum w trans nie zapadło, to objawów dłużej nad godzinę, wyczekiwać nie należy. W razie transu przebudzenie się medyum stanowi o zakończeniu seansu.

Bywa, że przed lub podczas zjawiania się zmateryalizowanych postaci słychać głosy pochodzące niby z ust medyum, choć takowe nie poruszają się wcale. Głosy te dochodzące nas to zgabinetu medyum to z pokoju seansowego, prowadzą nawet rozmowę z obecnymi; warunki jednak współczynne temu zjawisku niezbadane są dotąd wcale.

Doświadczenia z ekierką, spodkiem lub ołówkiem.

Ekierką zwie się deseczka trójkątna, jeden koniec której jest nieco wydłużony. Położywszy ową deseczkę na arkuszu papieru, u góry któreg o wypisane są litery alfabetu, kładzie na takową rękę jedna lub więcej osób, i zwróciwszy ostry koniec ekierki ku literom czeka się skutku. Jeśli experymentująca osoba jest choć cokolwiek wrażliwą, ekierka po chwili zaczyna suwać się po papierze i w skazywać litery. Zrazu nie ma związku, lecz w miarę dalszych posiedzeń otrzymują się wyrazy i zdania.

Manipulacyi podobnej dopełnia się ze spodkiem, wywróciwszy takowy dnem do góry i położywszy na niem rękę; kreska zrobiona atramentem na brzegu spodka wskazuje, podobnie jak ekierka, litery. Doświadczenie z ołówkiem dopełnia się w ten sposób, iż w ostry koniec ekierki wprawia się kawałeczek ołówka. Zamiast suwania po literach, ekierka z ołówkiem suwa się po papierze, kreśli z początku zygzaki, kółka, z czasem jednak formują się litery i pismo.

Ponieważ „medyum piszące” z pierwszych wyrazów wie naprzód jaki będzie ciąg dalszy zdania, które się kreśli, patrzący przekonani są, iź czyni to świadomie. Kto chce być przeświadczonym, źe ręką medyum kierują niewidzialni działacze, niech mu w myśli zada pytanie. Jeźli medyum dość silne, odpowiedź nastąpi zupełnie trafna.

źródło: SZKIC POPULARNY Teoryi i Praktyki Spirytyzmu
MATERYAŁ CZERPANY Z SEANSÓW i FAKTÓW
SPIRYTYSTYCZNYCH U NAS i ZAGRANICĄ,
ze słowniczkiem terminów używanych przez spirytystów
opracował
WITOLD CHŁOPICKI.
WARSZAWA 1892
Druk Antoniego Michalskiego, Chmielna 31.

]]>