Besant – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl tarot oraz darmowe wróżby na łamach zaprzyjaźnionego forum TAJNE, pozdrawiam i zapraszamy do zabawy z Tarotem. Tue, 04 Oct 2022 10:19:56 +0000 pl-PL hourly 1 https://tarot-marsylski.pl/wp-content/uploads/2020/07/tarot-150x150.png Besant – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl 32 32 Teozofja a nowa Psychologia https://tarot-marsylski.pl/teozofja-a-nowa-psychologia/ Tue, 04 Oct 2022 09:58:55 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=7520 Czytaj dalej ]]> I. Rozszerzanie się świadomości.
(Ciąg dalszy).
Najwyższym punktem „egzaltacji*’ myśli jest geniusz, najwyższym uczucia – ekstaza mistyków i świętych wszelkich wyznań.

Tej samej natury, choć na poziomie o wiele niższym, są te dziwne i niezmiernie ciekawe, acz wielokrotnie ośmieszane, zmiany w świadomości, zwiane przez ludzi religijnych „nawróceniami*’. Chociaż często towarzyszy im wiele przesady, choć często bywają tylko przejściowymi okresami, po chwilowem wzniesieniu się, człowiek znów wpada w dawny tryb swego marnego, złego życia – nawet wówczas jednak lekceważyć tych momentów wzniesienia się uczuć nie można, gdyż upadek nie zmienia wcale ich rzeczywistej wartości. A gdy przytem, przebiegając liczne historje „nawróceń”, przekonamy się iż tylko mniejszość upada i cofa się, przeważnie zaś całe życie ludzi zmienia się od podstaw pod wpływem tego dziwnego przeżycia, wówczas i to zjawisko będziemy zmuszeni uznać, jako przejaw rozszerzania się świadomości – chyba że badacz jest niewolnikiem przesądu nieuleczalnego, a najbardziej fanatycznego ze wszystkich, przesądu ciasnej materjalistycznej nauki.

Dziwnie się czasami przejawiają owe „nawrócenia”; opowiem tu jedno. Będąc ostatnio w Indjach, otrzymałam list od misjonarza angielskiego, którego znałam przed laty jako ateistę, członka Stowarzyszenia wolnomyślicieli, do którego i ja należałam podówczas; dlatego to pisał do mnie, opowiadając swe dziwne przeżycie. Podróżując po Ameryce, przejeżdżał przez Kolorado, ten przepiękny Stan, pełen niezwykłych widoków i potężnych zjawisk przyrody. Tam, wpośród zawrotnego przepychu natury, jego poczucie piękna było tak silnie zbudzone, tak wzniesione do najwyższego napięcia wraz z intensywnością zachwytu dla cudów, które go otaczały, iż wywołało w nim nagły wzlot, wzniesienie się ku górze, rodzaj zetknięcia się z rzeczywistością życia, co mu się zdawało objawieniem nagłem Boga. I któżby śmiał twierdzić, że nie? Że to Wielkie Życie, tętniące w każdym atomie wszechświata – który jeno myślą jest Jego – nie mogło w takiej dziwnej chwili dotknąć ducha podobnego Jemu i po przez niewypowiedziane piękno przyrody objawić się myśli i sercu, które były zamknięte dla zwykłych nauk religji? Od tej chwili zmieniło się całe życie wewnętrzne tego człowieka, stał się głęboko religijnym. – Czyż mógł negować fakt, którego sam doświadczył, rozszerzenia się ciasnych ram świadomości normalnej pod naporem prądu wyższego, potężniejszego życia?

Wprawdzie; znając poprzednie życie intelektualne tego człowieka i jego wychowanie, można było przypuszczać, że dalszem skutkiem tej chwili zetknięcia się Ducha, zamkniętego w kształt, z Duchem wiecznym, będzie zwrócenie się ku chrześcijaństwu w jego formie dość ciasnej i suchej – i tak się stało. Ale cóż z tego? jakże małe to ma znaczenie, wobec tej jednej, wielkiej chwili gdy Wieczne dotknęło Wiecznego, gdy Bóg w zewnętrznej naturze przemówił do Boga wewnętrznego w człowieku.

Radzę Wam przejrzeć i przestudjować samodzielnie trochę z historji „nawróceń”, gdyż są to wypadki niezmiernie ciekawe i pouczające; cieszę się, widząc z jaką siłą podkreśla je prof. James w swej pracy: „Doświadczenia religijne“, gdyż dowodzi to, iż zajmują już one w nowej psychologji miejsce, które im się należy jako przejawom świadomości ludzkiej.

Trzeba .przynajmniej pamiętać, że historja wskazuje, jak wspaniałe rezultaty wynikały z czynów tych, którzy sami je przypisywali natchnieniom i „nawróceniom”. Potwierdza to słowna lorda Rosebury, że mistyk, który pozostaje w czynnem życiu świata, a posiada przytem szeroką inteligencję, jest najpotężniejszą jednostką, jaką w życiu ludzkości możemy spotkać. I jest to prawdą. Gdy wyższa świadomość działa na giętki, żywy mózg, na mocne serce i zdrowy, odporny a subtelny system nerwowy, tworzy się całość, której nic na świecie nie złamie, której nic nie zdoła się oprzeć.

Wedle tych linji studjów należałoby badać tak zadziwiającą a godną istotnie szczególnych obserwacji sferę snów; powinnoby się je zanalizować i rozklasyfikować odpowiednio do ich związku  Z różnemi dziedzinami świadomości ludzkiej. Jedne mają swe źródło w zaburzeniach fizycznych jak n.p. te bezsensowne, tłoczące się obrazy, wiążące się w najdziwaczniejsze groteskowe powikłania. Inne zaś sny twórcze i wieszcze, roztwierające nową przed nami sferę, dopełniające braki w naszej wiedzy, a czasem ułatwiające nam studja i rozwiązywanie problemów wewnętrznych, są jeszcze jednym dowodem istnienia w człowieku innej świadomości.

Czemże właściwie jest ta świadomość? Nazwałam ją umyślnie „świadomością szerszą”, gdyż nie chciałabym, używając innego terminu, narzucać niejako i sobie i moim czytelnikom gotowej odrazu teorji.

Przyjmując na podstawie faktów istnienie czegoś więcej nad świadomość działającą poprzez mózg fizyczny – pytamy się czem jest to „coś“. Dotychczas istniały dwie teorje, jedną możnaby nazwać naukową, drugą raczej religijna. Używając tych nazw, nieprzeciwstawiali ich sobie jako ideji będących ze sobą w konflikcie, b© chociaż na Zachodzie historja religij jest istotnie historją nieubłaganej pomiędzy niemi wilki, dziś jednak nauka staje się coraz bardziej towarzyszką i pomocnicą religji i współdziałanie to, wierzę, będzie coraz głębsze, aż cała istota ludzka i jej skomplikowana świadomość zostanie oświetlona podwójnem światłem i tem z najsumienniejszej obserwacji i tem, które z Ducha płynie.

Pierwsza teorja uważa ewolucję świadomości ludzkiej jako dokonywującą się niiarowo, poprzez długie wieki rozwoju, nie tylko ludzkości ale i królestw niższych od człowieka; wedle niektórych doskonalenie się organizmu wpływa na zwiększenie się przejawów świadomości, czyli na jej rozwój; wedle innej nowszej teorji, wyrabianie się i ćwiczenie świadomości wywołuje doskonalenie się mechanizmu, poprzez który się przejawia.

Jeśli spytamy z punktu naukowego – czem jest świadomość szersza – spotkamy się z pewnem zakłopotaniem. To, co możemy obecnie nazwać podświadomem jest dość niezrozumiałem z punktu naukowego.

Możemy się przekonać, ile w przeciągu długiego biegu ewolucji powtarza się faktów, w których świadomość pracowała nad  jakimś określonym celem, aż powoli cel ten zostawał osiągany tąż samą pracą, ale już bez współdziałania uwagi świadomości która wycofywała się w miarę jak przyzwyczajenie stawało się drugą naturą organizmu, pozostawiając automatyzmowi organów to, czego na początku musiała starannie sama dopilnowywać i kierować.

Łatwo jest widzieć jak po tylu wiekach ewolucji budzą się w nas dawnym oddźwiękiem resztki impulsów zwierzęcia, człowieka dzikiego, lub na pół cywilizowanego, tkwiące w grubszych cząstkach naszych ciał, a przekazane dziedzicznością fizyczną.

Cały ten splot impulsów, pozostały nam z dawnych wieków ewolucji, zniknął z horyzontu świadomości normalnej, pogrążając się w podświadomość.

Ale trudno jest w podobny sposób wytłómaczyć genjusz. Bo nawet przypuszczając, że w subtelnym i złożonym organiźmie genjusza tkwi większa różnorodność impulsów niż w organizmach prostszych, nawet wprowadzając czynnik specjalnego skomplikowania z rzutem w przyszłość, w postęp, jak to spotykamy nieraz w naturze, przypuszczając wreszcie wszelkie możliwe, najróżnorodniejsze i najbogatsze kombinacje elementów t. zw „przypadkowych” (pamiętajmy, że „przypadkowe” oznacza tylko naszą niewiedzę a nie brak brak prawa rządzącego) nie możemy mimo to wszystko ukrywać przed sobą, że genjusz zbyt daleko odbiega od normalnej ewolucji, aby go móc podobnie wytłómaczyć.

Nie mamy tu do czynienia ze zjawiskiem o krok przewyższającym poziom ewolucji normalnej, chodzi tu o skok olbrzymi, o rzut potężny, wypełniający przepaść, jaka dzieli zdolności człowieka inteligentnego od natchnienia genjuszu. Jakby natura, przeskakując ogniwa łańcucha ewolucji, tworzyła naraz i nieoczekiwanie roślinę z kamienia, zwierzę z rośliny, człowieka ze zwierzęcia. Natura tych skoków nie czyni zazwyczaj, dlaczegóżby wypadek genjusza miał być wyjątkiem?

Tak więc wszelkie przypadkowe skomplikowania nie mogą tłómaczyć bezwzględnej wyższości genjusza. I jeszcze jedną napotykamy trudność: oto genjusz – czyni człowieka mniej przystosowanym do zwykłego życia. W walce o byt i zwycięstwo najlepiej przystosowanych, genjusz jest prawdziwą przeszkodą, wpływa  raczej na klęskę swego posiadacza, czyniąc go mniej zdolnym do walki i rozmnażania się – znane jest,że genjusze są często bezpłodni, że im bardziej się zwiększa inteligencja i wrażliwość nerwowego systemu, tem bardziej zmniejsza się zdolność rozmnażania się płciowego, prócz tego zdolności moralne i intelektualne wyższe nie dziedziczą się.

Na kartach historji możemy znaleść te smutne fakta tragicznego nieprzystosowania gienjuszów do zwykłej walki na normalnym świecie. Nieprzystosowanie to przejawia się w nieumiejętności harmonizowania się z różnemi sferami życia, gdyż stan szerszej świadomości jest w nieustannym konflikcie ze światem, który go nie rozumie, a sam genjusz nie jest w stanie opanować kompleksu sił, docierających aż do fizycznego planu, gdzie przejawia się duże zwiększenie życiowych energii w pewnych funkcjach, któremi wola i inteligiencja nie zawsze potrafią kierować.

Należałoby przestudjować starannie wszystkie te fakta zanim przyjmiemy hipotezę, że świadomość ludzka rozwija się tylko od dołu ku górze.

Drugi punkt wyjścia, religijny, jest odrębnej natury, gdyż mówi nam o wyższej jednostce, o Duchu żywym „cząstce Mnie samego”, jak go nazywa się w jednej z Ksiąg Świętych, o boskim fragmencie, cząstce Życia Powszechnego, które gromadzi wokół siebie zasłony z materji aby móc – wejść w kontakt z różnemi sferami czyli światami naszego systemu, o ziarnie Ducha, moglibyśmy powiedzieć, rzuconem w łono materji.

Materję tą wszystką możemy nazwać fizyczną, dzieląc ją wedle gęstości, lub też przyjąć starożytniejsze i prawdziwsze określenie, że materja znajduje się w skali wznoszącej się, znaczonej różną subtelnością składających ją atomów, poprzez coraz wyższe sfery istnienia.

Cząstka boska, osłonięta w materję, poprzez nią wchodzi w kontakt ze zjawiskami każdego planu, budząc i rozwijając kolejno wszystkie swoje wrodzone, potencjalne, boskie cechy. Tak styka się z każdą z wielkich sfer wszechświata. Różnicę pomiędzy sobą a innymi poznaje po raz pierwszy na najniższym planie fizycznym; a z pomocą wyższych narzędzi wibracje subtelniejsze dochodzą do prawdziwej Jaźni, do Świadomości.

Powoli wibracje fizyczne organizują w ciele fizycznem organa zdolne odpowiadać na nie i każdy nowy organ otwiera drogę nową dla poznania i wiedzy. W miarę jak wibracje sfery fizycznej działają na zewnętrzne narzędzie, świadomość odpowiada od wewnątrz drganiami życia, modelując materję swego ciała w organy coraz doskonalsze i lepiej przystosowane dla odbierania wibracji z zewnątrz. Wraz z postępem ewolucji, Duch coraz bardziej obudzony i czujny, odpowiada na wrażenia wibracji coraz subtelniejszych, a jego zdolność odpowiadania nie ogranicza się do sfery ciała jedynie fizycznego. Ciała subtelniejsze, należące do planów wyższych, poczynają same wibrować w odpowiedzi na wibracje tych sfer, a wibracje te są przekazywane narzędziu fizycznemu coraz pełniej w miarę jak się staje podatniejsze, delikatniejsze i lepiej uorganizowane.

W miarę jak świadomość na swoich wyższych planach coraz wyraźniej i jaśniej poznaje te wibracje, coraz wyraziściej przekazuje je swemu fizycznemu narzędziu. Wszystko, co nazywamy przeczuciami, intuicyjnymi przewidywaniami, egzaltacją zmysłów, inteligencji lub uczuć, co zwiemy wizjami mistyka i świętego, jasnowidzeniem joga i wyrobionego okultysty, wszystko, co do nas dochodzi poprzez mądre sny, wszystko to niezwykłe, co znajdujemy w gienjuszu i wyższych stanach ludzkiej świadomości, są to wibracje, dochodzące do naszego fizycznego mózgu z wyższych planów, przez wyższe nasze narzędzia, które się organizują i wyrabiają do świadomego życia i działania na tych planach.

W naszym dzisiejszym połowicznym stanie rozwoju, tylko mętnie i nieokreślenie możemy rozpoznawać i odczuwać te wibracje- nigdy jednak nie powinniśmy ich utożsamiać z impulsami atawistycznemi dawwych wieków naszej ewolucji; te ostatnie są szczątkami przeszłości, pierwsze zaś są zapowiedzią bogatej przyszłości; są to wysiłki wiecznego Ducha w nas, by i narzędzia jego dawały odpowiedź wrażliwą na zmiany w jego świadomości.

Gienjusz jest właśnie takiem zawładnięciem mózgu fizycznego przez świadomość zmuszającem go do głębszego poznania, do silniejszego wnikania pojmowaniem, do szerszego ogarniania wzrokiem, wybiegając aż ku wspaniałemu celowi człowieka; jest zejściem szerszej świadomości w organizm, zdolny do wibrowania w odpowiedzi na potężne drgania jej życia. Możemy więc już nie używać terminu „szersza świadomość” a zamienić go odpowiedniejszym. Ta szersza świadomość to nasze rzeczywiste istotne ja, Człowiek prawdziwy, odrębny od cielesnych powłok, które go okrywają.

I wszystko, co wokoło dostrzegamy napomykającego nam o tej świadomości szerszej, jest tylko szeptem cichym, dziś jeszcze zaledwie dosłyszalnym ale bogatym w obietnice na przyszłość, .zapowiedzią, która nadchodzi z naszej ojczyzny, z.krainy naszego istotnego życia, jest to głos naszego Wyższego ja, głos Ducha żywego, który nieurodzony jest a wieczny, niezniszczalny, niezmienny, nieśmiertelny, trwały, jest głosem Boga wewnętrznego, mówiącego poprzez ciało człowieka.
(D. c. n.)

A. Besant

źródło: „Przegląd Teozoficzny” rok I nr 3, październik – listopad 1921, Warszawa


Annie Besant

Annie Wood Besant (ur. 1 października 1847 w Londynie, zm. 20 września 1933 w Adyarze w Indiach) – angielska teozofka, feministka, oraz pisarka. Była drugą przywódczynią Towarzystwa Teozoficznego (po Helenie Bławatskiej).

Annie Wood urodziła się w Londynie. Jej prywatną nauczycielką była siostra pisarza Fredericka Marryata. W 1867 roku wyszła za mąż za duchownego Franka Besanta. Jej decyzja była sprzeciwem wobec woli matki która uważała, że córka jest zbyt wartościowa aby żyć na wiejskiej plebanii. W małżeństwie urodziła troje dzieci, jednak już w 1873 roku związek został zakończony separacją. W następnym roku Annie dołączyła do Charlesa Bradlaugha w celu propagowania sekularyzmu i antykoncepcji. Po publikacji The Fruits of Philosophy (Owoce filozofii), w 1876 roku na mocy wyroku sądu (podobnie jak Bradlaugh) została skazana na karę więzienia. Wyrok ten unieważnił jednak sąd apelacyjny a Annie Besant stała się bohaterką dla oświeconej części londyńskiej opinii publicznej. W kolejnych latach działała jako pionierka fabiańskiego socjalizmu, pomagała w organizacji strajku kobiet w fabryce zapałek z East Endu w Londynie.

źródło: wikipedia  https://pl.wikipedia.org/wiki/Annie_Besant

]]>
Szukanie Szczęścia https://tarot-marsylski.pl/szukanie-szczescia/ Wed, 14 Sep 2022 18:35:44 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=7456 Czytaj dalej ]]> A teraz zastanówmy się w jakiem stopniu znaleźć możemy szczęście w zadowoleniu drugiej strony naszej natury, natury wzruszeniowej. Jeśli rozumnie wybierać będziemy wzruszenia, które chcemy podsycać, to życie nasze wzniesie się przez to i wzbogaci, rozwój ludzkości całej zwięlcszy się, postęp ewolucji przyśpieszy.

Powinnibyśmy przyjąć za zasadę postępowania zadawalanie tych tylko wzruszeń, które nie czynią krzywdy nikomu, raczej odwrotnie chciejmy wybierać takie, które nie tylko nam samym ale i innym nieść mogą przyjemność, które czynią nas zdolniejszemi do tworzenia radości, rozwijając w nas wszystko subtelne wyższe, budząc najtrwalsze uczucia, które dodać coś mogą do ogólnej sumy szczęścia na świecie. Skierowujmy naszą energję we wzruszenia wyższe, zamiast w namiętności, znajdujące swe zadowolenie tylko w fizycznem użyciu, gdyż te najmniej są trwałe.

Od rozwinięcia pragnień i zamiłowań wzruszeniowych człowieka zależy w największym może stopniu, a ałaszcza u młodzieży, cała linja dalszej ewolucji duszy i rodzaj drogi, która ją wywiedzie po za zło i egoizm, a przyciągnie ku dobremu; pamiętać o tern musieliby wychowawcy i wszyscy, którzy szczerze pragną pomóc młodzieży. Jeśli mamy do czynienia z młodym człowiekiem, wchodzącym w ׳ życie, posiadającym zdrowe i silne ciało fizyczne, pełne żywych żądz, jakże nierozsądnie będzie zbyt surowe stawiać mu wymagania. Jeśli chcemy prawdziwie pomóc w rozwoju i w osiągnięciu szczęścia (tak młodym mężczyznom jak i kobietom), musimy starać się o wywołanie i zużytkowanie ich wzruszeń szlachetniejszych, dać im możność zadowolenia ich, gdyż tylko to może wznieść ich ponad najniższe.,Trzeba pomóc, nie moralizować; dostarczyć wzruszeń subtelnych, sztuki i piękna, aby powoli kształtującą się i wyrabiającą naturę wciągnąć w środowisko nowych, wyższych uczuć i nauczyć rozkoszować się niemi.

Nie ascetyzm, ani nawoływanie do bezwzględnej wstrzemięźliwości, nie potępianie wszelkiej rozkoszy i pogarda dla radości dobrze oddziałać mogą na młodzież. Obowiązkiem natomiast naszym w stosunku do niej, tak zwykle pełnej gorących namiętnych porywów, dawać jej możność zadawalania ich swobodnego, wyrażania i zaspakajania; przyciągając energję ku szlachetnym i subtelnym wzruszeniom, niższe same przez się modyfikują się i zanikają.

Jakże często spotyka się w rodzinach specjalnie nabożnych i moralnych dzieci gorsze i bardziej rozspustne niż w innych – przyczyna prosta – uaturę ich tłumiono i ściskano zamiast kierować mądrze i rozwijać, wszelką rozkosz przedstawiano za szkodliwą i niebezpieczną, a młodość pragnis żywiołowo szczęścia i rzuca się w każdą przyjemność bez wyboru. Zamiłowanie i tęsknota do radości i piękna są glębokiemi dążeniami duszy, szukającej jeszcze po omacku Piękna boskiego i boskiej Szczęśliwości. Tylko niewiedza, brak rozpoznawania, kieruje ją tak często na fałszywe drogi; niewiedza prowadzi ludzi ku cierpieniu zamiast ku Szczęściu. – Szukać nie umieją. Wskażmy im drogi, my, którzy już wiemy i znamy naturę ludzką, podzielmy się nauką, którą zdobyliśmy sami, że w dziedzinach wartości względnie trwałych szukać należy szczęścia w tych, które mnożą i rozszerzają radość, nie w tych, które wcześniej czy później do upadku wiodą – tam cierpienie spotkamy.

A więc wzruszenie i uczuciowość naszej natury, jeśli niemi mądrość kieruje, do Szczęścia istotnego mogą nas doprowadzić. Na jej terenie odkrywamy tę prawdę bezcenną, że miłość, która jest najgłębszą ze wszystkich wzruszeniowych energji, musi wyswobodzić się od egoizmu, i coraz bardziej znajdować radość w tern, co daje, nie w tern, co odbiera.

Miłość, która daje, wznosi nas ku szczytom ducha; miłość, która tylko bierze, obniża nas i cofa w ewolucji. Możemy sądzić o stopniu rozwojowym człowieka i miejscu, jakie na drabinie ewolucji zajmuje, wedle tego jednego, czy w miłości jego przeważa twórcze nieustanne dawanie (altruizm), czy chęć zagarnięcia, otrzymania i wzięcia dla siebie (egoizm). A przecie całe może cierpienia naszego życia płynie z tej żądzy wyłączności posiadania, zagarnięcia i ״zmonopolizowania“ dla siebie. A cała radość, nieustannie zwrastająca wraz z naszym rozwojem, płynie z wolnego twórczego dawania, zapominającego o wszystkicm innem i o sobie samym, znajdującego żywe szczęście w oddawaniu siebie. To jest prawdziwą miłością, boską siłą, która nas wznosi, energją duchową, a więc trwałą. Możemy używać wzruszeń naszych tak, aby nas do takiej miłości doprowadziły; jest ona najcenniejszem dobrem, gdyż znajduje szczęście w dawaniu i rozszerzaniu się, więc nic nie może go nam odebrać; żadne wstrząśnienie ani cios z zewnętrz nie może pozbawić nas szczęścia i w tern jest szczęście.

A teraz przejdźmy dalej do naszej natury myślowej. Zadowolenia i radości intelektualne mogą być również źródłem szczęścia wciąż wzrastającego. Pierwsze kroki są tu nieraz trudne wymagają czasem wyrzeczeń się i chwilowych poświęceń, które mogą się nam wydać na razie cierpieniem, ale jakże hojnie będzie ono wynagrodzone następującą rozkoszą wiedzy i myśli twórczej. Zastanowiwszy się nad tem, zrozumiemy, że szczęście w׳zrasta, jeśli ma źródło w nas samych nie zaś w rzeczach zewnętrznych, jeśli go szukamy w rozwoju życia we własnej głębi, nie zaś w posiadaniu czegoś, co jest poza nami.

Aby to wyraźniej zrozumieć porównajmy dwóch ludzi, z których jeden całą energję skupia na zewnętrznem życiu, drugi na rozwoju własnych wewnętrznych emocjonalnych i intelektualnych sił. Oto przychodzą jedno za drugiem zdarzenia nieszczęśliwe i odbierają pierwszemu wszystko, do czego się przywiązał, co mu dawało chwilowo szczęścia – pozostaje zdruzgotany w rozpaczy i nędzy – bo życie swe poza sobą, nie w sobie koncentrował. Te same nieszczęścia nie złamią drugiego: może stracić wszystko, ale nikt mu nie odbierze wewnętrznego spokoju i szczęścia, bo one źródło mają w nim samym, bo treść życia i siły we własnej znajduje głębi. Im bardziej wewnętrznem jest źródło tem trwalszem szczęście.

Wszystko, cośmy powiedzieli, doprowadza nas do twierdzenia, że prawdziwe szczęście człowieka, w którem znajdzie pełne i najwyższe zaspokojenie wszystkich swych tęsknot, jeszcze dalej leży, poza i ponad jego uczuciową i intelektualną naturą, poza wszystkiemi skarbami sztuki i piękna, poza królewskiemi darami genjuszu, jeszcze wyżej – w Duchowej naturze naszej Jaźni, od której szczęście jest nieodłączne.

Radość prawdziwa ze sfery Ducha płynie,. radość najwe- wnętrznejszej treści jaźni waszej, radość, której nic zmniejszyć ni przyćmić nie może, która wzrasta a nie wyczerpuje się, im więcej się ją rozdaje.

Mówiąc o świecie fizycznym, mówiłem, iż szaleństwem jest chcieć budować swe szczęście na jego wartościach, gdyż wyczerpują się one i zużywają, spalają się przez sam fakt dostarczania rozkoszy; w miarę budzenia się wzruszeń wyższych, rozwoju inteligencji i potęgi myśli, a nadewszyśtko wraz z rozkwitem duchowej natury, której czucie i inteligencja są tylko odbiciem, dzieje się odwrotnie, radość i szczęście zwiększa się przez ״używanie“ ich, im więcej z nich czerpiemy, tem więcej zostaje.

Czyż nie jest to już prawdą w dziedzinie myśli? Czysta myśl nigdy nie rodzi waśni pomiędzy ludźmi. Czyż może być za dużo arcydzieł, za dużo zwycięstw piękna i genjuszu? Im pełniej przejawiają się te moce ludzkiego ducha, tern świat cały jest szczęśliwszy. Jeśli uczę się czegoś, mam przedewszystkiem radość z opanowywania i poznawania przedmiotu, radość ze świadomości rozszerzania się mej inteligencji, przez ruch jej i działalność, a wręszcie radość dzielenia się moją wiedzą z innymi i im więcej jej oddaję tern więcej mam do dawania. Istotnie jest to chwałą inteligencji, że im więcej się udziela i rozdaje, tern sama staje się bogatszą. Jeśli podzielę z kimś prawdę, którą posiadam, nie zostanę uboższą przez to, że i on ją poznał; odwrotnie,,.bogatszą jestem niż wpierw, nietylko dla tego, że moja wiedza i jego wiedzą się stała, a więc rozszerzyła się, ale i dlatego, że udzielając jej sama głębiej ją poznałam i przyswoiłam. Uczenie innych nową nam wiedzę przynosi, dar wzmaga bogactwo, kto wie, czy szerzenie światła wiedzy nie jest większem błogosławieństwem dla tego, który je niesie, niż dla tych, co przyjmują.

A więc wraz z oddawaniem wiedzy rośnie wciąż radość i szczęście.

Rozumiejąc to, zrozumiemy również, że wyżej ponad intelektualną sferę w świecie ducha musi to jeszcze stokrotnie się zwiększać, istotnie nic nie utrwali szczęścia w nas prócz pełnego rozkwitu ducha. Według tego możemy kierować wysiłkiem i myślą w naszych życiowych poszukiwaniach.

Wszystko inne może nas opuścić i zawieść. Piękna może nam zbraknąć: możemy utracić możność widzenia go. Inteligencja może nas zawieść, jeśli jej narzędzie fizyczne – mózg – się zepsuje, ale życie Ducha staje się wciąż i nieustannie, nie zna żadnych granic zawodów i strat – nie zna, co to zniszczenie. W miąrę, jak w nas wzrasta, poznajemy, iż wszystko, co było najpiękniejszego, prawdziwie trwałego w uczuciach naszych i myślach, jest właściwie cząstką duchowego życia, odbiciem wiecznego piękna, wiecznej mądrości, które są sercem prawdziwam Szczęścia. Jakby boski nasz Ojciec wzdłuż stromej drogi rozsiał umyślnie tysiączne kwiaty czuć pięknych i myśli, by dzieciom swym pomóc dojść prędzej do szczytów Ducha.

Odkrywamy istotnie, że radość, którą dawały nam uczucia była odbiciem rzeczywistego doskonałego pićkna Ducha, że najgłębsza treść naszych uczuć niezniszczalną była i wieczną cząstką najwyższego Piękna, najwyższej Szczęśliwości. Jeśli tutaj na ziemi tracimy przedmiot naszego ukochania, a życie zdaje się nam odtąd pustem i z treści odartem, to później, gdy Duch się w nas zbudzi – przekonywamy się, że właściwie nic nas od niego nie dzieli, że.miłość nie na chwilę jeno jednoczy,tbo nie tylko emocjonalnej alei duchowej jest natury i wszystko, cośmy prawdziwie miłowali wraca do nas samo, jeszcze piękniejsze i bliższe.

A jeśli tracimy inteligencję dzięki zużyciu się i osłabieniu jej fizycznego narzędzia – pojmujemy, jeżeli już w nas czynną jest natura duchowa, – że rozum pracować może i przejawiać się w innych sferach wyższych bez pomocy mózgu. Gdyż Rozum jest również nieoddzielną cząstką Duchowej naszej Jaźni; gdy ta rozkwita, wraz z nią rozwija się wszystko trwałe i nieprzemijające w naszej naturze. Dotychczas znaliśmy je tylko z chwilowych promieniowali, odbić, dających już nam tylokrotnie w życiu radość prawdziwą.

I oto dochodzimy do celu w naszem szukaniu szczęścia Znajdujemy je trwałe i pełne w Duchu w naszem prawdziwem najwewnętrzniejszem Ja. Nie odbierze go już nam nic, ni śmierć, ni urodzenie.

Jeśli dziś cierpimy to tylko dlatego, że to znikome i zmienne przysłania nam rzeczywiste i wieczne, dlatego, że przywiązujemy się do cieni w świecie niższym a nie do istotności wyższych, prawdziwych. Zaprawdę jedno życie istnieje we wszechświecie – Życie Boskie; w niem jest radość nieskończona i wiedza; a my przez sam fakt istnienia współuczestniczymy w nich. Życie to jest Mądrością, Szczęściem, wieczną Pełnią, a Duch nasz tego Życia jest cząstką. Wszystko, co piękne i radosne, raduje się tern Życiem, i tylko przez zaślepiającą nas zasłonę niewiedzy może się nam życie wydawać cierpieniem. Szczęśliwość jest samą treścią życia. Jedno z pism induskich mówi, iż radość jest wszędzie, gdzie jest Życie Boskie, i wszędzie, gdzie się radość znajduje musi jaśnieć promyk Boskiego Życia; to my tylko, zaślepieni, w kruche naczynia zamykamy radość naszą, a gdy tłuką się i druzgocą, cierpimy – zamiast pozostać w spokoju, bo żyje radość.

Poznajmy, że wszelkie szczęście jest boskiem, a będziemy wiedzieć, co mamy brać, a co odrzucać. Znajdziemy wówczas probierczy kamień, który nauczy nas odróżniać życie, będące radością, od formy, która nieraz cierpienia jest przyczyną. Nauczymy się widzieć życie poprzez formę – treść najgłębszą, duszę rzeczy każdej. W przyjaciołach naszych i znajomych, w zdarzeniach codziennych dni, we wszystkiem, co nas otacza, starajmy się dojrzeć ducha! Duchem odczuwajmy i rozumiejmy po przez widzialny kształt. Wówczas pośród burz i klęsk, nieszczęść i zawodów, nie zaćmi się radość nasza, nie załanie spokój. Budujmy na niewzruszonem, rzeczywistem, wiecznem, a nic nie podkopie w nas pogody radosnej, nie zdoła zamienić jej w ból. Spokój serca – oto, co nam potrzebne – niech wszystko inne odejdzie, szczęście przy nas zostanie.

Ale pamiętajmy, że szczęście stanie się do głębi naszem tylko wówczas, jeśli innym pomagać będziemy w szukaniu go, że poznamy życiem własnem radość Nieskończonego tylko wówczas, jeśli uczujemy jedność naszego życia z życiem, wszystkiego – i jeszcze jedno-nigdy nie osiągniemy szczęścia za cenę bólu, zadanego najdrobniejszej istocie żyjącej.

A. Besant

jest to dokończenie wcześniejszego artykułu

źródło: „Przegląd Teozoficzny” nr 1-2, styczeń, luty, marzec, kwiecień, Warszawa 1922

]]>
Mistrz https://tarot-marsylski.pl/mistrz/ Fri, 25 Oct 2019 12:18:21 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=3969 Czytaj dalej ]]> Nie sądź, że tę pracę nad sobą – można ominąć, że możną ją zastąpić czymkolwiek innym. Są ścieżki, które rzeczywiście podają sposoby zdobycia władz pewnych wyższych bez takiej, pracy umoralniającej nad sobą. Te sposoby, zastępcze dają jednak i władze zastępcze, dają surogaty, imitację, ale nie to, czego ty szukasz. Twój głos wewnętrzny powiedział ci już zresztą, że nie na tamtych ścieżkach droga dla Ciebie. One są dla tych, którzy inną ścieżką jeszcze pójść nie potrafią lub nie chcą. Ale ty już potrafisz, a przede wszystkim chcesz, chcesz silnie i szczerze.

Kiedy uczeń jest gotów, pojawia się Nauczyciel” – mówi zdanie’pradawne. Musisz być zatem przygotowanym, nim Mistrza znajdziesz. Bez tego przygotowania próżne będą wszelkie iwę usiłowania do zwrócenia uwagi Mistrza na siebie. Bądź jednak pewnym, niezachwianie, że Mistrz niechybnie znajdzie cię i zbliży się do. ciebie, gdy będziesz „gotów”’, ale nie Wcześniej. jeżeli tedy wydaje ci się, że Nauczyciela powinieneś już znaleźć, a nie spotkałeś Go dotychczas, to widocznie nie jesteś jeszcze przygotowanym dostatecznie, nie jesteś jeszcze godnym tego, aby On wejrzał na ciebie. Nie wątp jednak nigdy, że będziesz godnym tego, gdy tylko przygotujesz się w stopniu wymaganym.

Słusznie pisze A. Besant (A, 273): „Wstęp na tę, ścieżkę wprowadza człowieka na stanowisko ucznia, czyli czeladnika próbnego, a któryś z Mistrzów bierze go w opiekę, uznawszy go za człowieka, co wystąpił z szerokiej drogi ewolucji i szuka Mistrza, który by go poprowadził po ścieżce stromszej… i kierował jego krokami. Nauczyciel ten oczekuje go już u wejścia na ścieżkę, a chociaż, nowicjusz nie zna jeszcze swego Mistrza, On zna go już, widzi jego usiłowania, kieruje jego krokami, wprowadza go w sytuacje najlepsze, dla jego rozwoju, czuwając nad nim .z pieczołowitością matki. Droga wydawać się może samotna i ciemna, ale Przyjaciel jest zawsze w pogotowiu… “

Do tej ciemności i samotności przywyknąć musisz już od samego’ wejścia na ścieżkę, bo one towarzyszyć ci będą przez większą część drogi. Zważ, że wychodzisz w górę, ponad ziemię. Dotychczas stąpałeś po ziemi, byłeś otoczony ludźmi, wszystko wydawało  się pełnem ruchu, dźwięku i światła. A teraz wchodzisz tam, gdzie przestrzeni jest bardzo wiele, a ludzi bardzo mało; wchodzisz na ścieżki nieuczęszczane.

Trudno i pełno dotychczas nią było zresztą, bo sarn wiesz, ze ci to się tylko tak wydawało. 'Czułeś samotność i pustkę wśród zgiełku świata. Więc też i samotność dal a nie powinna cię trwożyć. Będzie ona zresztą tylko pozorna, bo Mistrz zawsze jest w „pogotowiu”, chociaż Go nie widzisz. Nad każdym twoim krokiem czuwa On, ten Wielki, Niewidzialny, i każdym krokiem kieruje. Skoro wstąpisz na ścieżkę, spostrzeżesz rychło wpływ Jego opieki. Życie twoje, dotychczas dość równe i spokojne, pocznie się zmieniać ustawicznie, jak gdyby przyspieszało swe tętno. Warunki,  na przemian wygodne i trudne, poczną następować po sobie coraz to szybciej; okresy czynności wytężonej ustępować będą kolejno czasom głuchym: i pustym, a po nich nastąpią znów tygodnie lub miesiące obowiązków zdwojonych, jakim człowiek zwykły podołać sił by nie miał. To następstwo szybkie burz i pogody zsyła na ciebie Mistrz, abyś doświadczył zmienności i znikomości Wszystkiego, co ziemskie, abyś mógł łatwiej myśl oderwać od rzeczy doczesnych. Wszystko, czego tylko zapragniesz, mieć będziesz, ale nigdy w tej chwili, gdy pragniesz, lecz dopiero wtedy, gdy ich już pragnąć przestaniesz; abyś poznał, że wartość ich leży nie w nich samych, lecz w twojem pragnieniu. Osoby, łub rzeczy, do których przywiązałeś się najsilniej, opuszczać cię będą właśnie wtedy, gdy posiadanie ich wyda ci się najbardziej pewnem.

W chwilach takich samotność i pustka wyda ci się wprost nieludzką, nie do zniesienia; ale pomnij, że Mistrz będzie wówczas szczególnie  blisko przy tobie. A Wszakże ty postanowiłeś ofiarować wszystko, wyrzec się wszystkiego, aby tylko uzyskać wstęp, na ścieżkę, aby pójść w ślady Tego, który „nie miał gdzie głowy skłonić.”

powrót do: Wstęp w Światy Nadzmysłowe  <=

źródło: „Wstęp w światy nadzmysłowe” Radża-Joga nowoczesna, wydawca Józef Chobot, Katowice Polska — Rok 1923, Drukiem „Gazety Robot.”, w Katowicach.
fragment ze stron od 17 do 18

]]>