A teraz zastanówmy się w jakiem stopniu znaleźć możemy szczęście w zadowoleniu drugiej strony naszej natury, natury wzruszeniowej. Jeśli rozumnie wybierać będziemy wzruszenia, które chcemy podsycać, to życie nasze wzniesie się przez to i wzbogaci, rozwój ludzkości całej zwięlcszy się, postęp ewolucji przyśpieszy.
Powinnibyśmy przyjąć za zasadę postępowania zadawalanie tych tylko wzruszeń, które nie czynią krzywdy nikomu, raczej odwrotnie chciejmy wybierać takie, które nie tylko nam samym ale i innym nieść mogą przyjemność, które czynią nas zdolniejszemi do tworzenia radości, rozwijając w nas wszystko subtelne wyższe, budząc najtrwalsze uczucia, które dodać coś mogą do ogólnej sumy szczęścia na świecie. Skierowujmy naszą energję we wzruszenia wyższe, zamiast w namiętności, znajdujące swe zadowolenie tylko w fizycznem użyciu, gdyż te najmniej są trwałe.
Od rozwinięcia pragnień i zamiłowań wzruszeniowych człowieka zależy w największym może stopniu, a ałaszcza u młodzieży, cała linja dalszej ewolucji duszy i rodzaj drogi, która ją wywiedzie po za zło i egoizm, a przyciągnie ku dobremu; pamiętać o tern musieliby wychowawcy i wszyscy, którzy szczerze pragną pomóc młodzieży. Jeśli mamy do czynienia z młodym człowiekiem, wchodzącym w ׳ życie, posiadającym zdrowe i silne ciało fizyczne, pełne żywych żądz, jakże nierozsądnie będzie zbyt surowe stawiać mu wymagania. Jeśli chcemy prawdziwie pomóc w rozwoju i w osiągnięciu szczęścia (tak młodym mężczyznom jak i kobietom), musimy starać się o wywołanie i zużytkowanie ich wzruszeń szlachetniejszych, dać im możność zadowolenia ich, gdyż tylko to może wznieść ich ponad najniższe.,Trzeba pomóc, nie moralizować; dostarczyć wzruszeń subtelnych, sztuki i piękna, aby powoli kształtującą się i wyrabiającą naturę wciągnąć w środowisko nowych, wyższych uczuć i nauczyć rozkoszować się niemi.
Nie ascetyzm, ani nawoływanie do bezwzględnej wstrzemięźliwości, nie potępianie wszelkiej rozkoszy i pogarda dla radości dobrze oddziałać mogą na młodzież. Obowiązkiem natomiast naszym w stosunku do niej, tak zwykle pełnej gorących namiętnych porywów, dawać jej możność zadawalania ich swobodnego, wyrażania i zaspakajania; przyciągając energję ku szlachetnym i subtelnym wzruszeniom, niższe same przez się modyfikują się i zanikają.
Jakże często spotyka się w rodzinach specjalnie nabożnych i moralnych dzieci gorsze i bardziej rozspustne niż w innych – przyczyna prosta – uaturę ich tłumiono i ściskano zamiast kierować mądrze i rozwijać, wszelką rozkosz przedstawiano za szkodliwą i niebezpieczną, a młodość pragnis żywiołowo szczęścia i rzuca się w każdą przyjemność bez wyboru. Zamiłowanie i tęsknota do radości i piękna są glębokiemi dążeniami duszy, szukającej jeszcze po omacku Piękna boskiego i boskiej Szczęśliwości. Tylko niewiedza, brak rozpoznawania, kieruje ją tak często na fałszywe drogi; niewiedza prowadzi ludzi ku cierpieniu zamiast ku Szczęściu. – Szukać nie umieją. Wskażmy im drogi, my, którzy już wiemy i znamy naturę ludzką, podzielmy się nauką, którą zdobyliśmy sami, że w dziedzinach wartości względnie trwałych szukać należy szczęścia w tych, które mnożą i rozszerzają radość, nie w tych, które wcześniej czy później do upadku wiodą – tam cierpienie spotkamy.
A więc wzruszenie i uczuciowość naszej natury, jeśli niemi mądrość kieruje, do Szczęścia istotnego mogą nas doprowadzić. Na jej terenie odkrywamy tę prawdę bezcenną, że miłość, która jest najgłębszą ze wszystkich wzruszeniowych energji, musi wyswobodzić się od egoizmu, i coraz bardziej znajdować radość w tern, co daje, nie w tern, co odbiera.
Miłość, która daje, wznosi nas ku szczytom ducha; miłość, która tylko bierze, obniża nas i cofa w ewolucji. Możemy sądzić o stopniu rozwojowym człowieka i miejscu, jakie na drabinie ewolucji zajmuje, wedle tego jednego, czy w miłości jego przeważa twórcze nieustanne dawanie (altruizm), czy chęć zagarnięcia, otrzymania i wzięcia dla siebie (egoizm). A przecie całe może cierpienia naszego życia płynie z tej żądzy wyłączności posiadania, zagarnięcia i ״zmonopolizowania“ dla siebie. A cała radość, nieustannie zwrastająca wraz z naszym rozwojem, płynie z wolnego twórczego dawania, zapominającego o wszystkicm innem i o sobie samym, znajdującego żywe szczęście w oddawaniu siebie. To jest prawdziwą miłością, boską siłą, która nas wznosi, energją duchową, a więc trwałą. Możemy używać wzruszeń naszych tak, aby nas do takiej miłości doprowadziły; jest ona najcenniejszem dobrem, gdyż znajduje szczęście w dawaniu i rozszerzaniu się, więc nic nie może go nam odebrać; żadne wstrząśnienie ani cios z zewnętrz nie może pozbawić nas szczęścia i w tern jest szczęście.
A teraz przejdźmy dalej do naszej natury myślowej. Zadowolenia i radości intelektualne mogą być również źródłem szczęścia wciąż wzrastającego. Pierwsze kroki są tu nieraz trudne wymagają czasem wyrzeczeń się i chwilowych poświęceń, które mogą się nam wydać na razie cierpieniem, ale jakże hojnie będzie ono wynagrodzone następującą rozkoszą wiedzy i myśli twórczej. Zastanowiwszy się nad tem, zrozumiemy, że szczęście w׳zrasta, jeśli ma źródło w nas samych nie zaś w rzeczach zewnętrznych, jeśli go szukamy w rozwoju życia we własnej głębi, nie zaś w posiadaniu czegoś, co jest poza nami.
Aby to wyraźniej zrozumieć porównajmy dwóch ludzi, z których jeden całą energję skupia na zewnętrznem życiu, drugi na rozwoju własnych wewnętrznych emocjonalnych i intelektualnych sił. Oto przychodzą jedno za drugiem zdarzenia nieszczęśliwe i odbierają pierwszemu wszystko, do czego się przywiązał, co mu dawało chwilowo szczęścia – pozostaje zdruzgotany w rozpaczy i nędzy – bo życie swe poza sobą, nie w sobie koncentrował. Te same nieszczęścia nie złamią drugiego: może stracić wszystko, ale nikt mu nie odbierze wewnętrznego spokoju i szczęścia, bo one źródło mają w nim samym, bo treść życia i siły we własnej znajduje głębi. Im bardziej wewnętrznem jest źródło tem trwalszem szczęście.
Wszystko, cośmy powiedzieli, doprowadza nas do twierdzenia, że prawdziwe szczęście człowieka, w którem znajdzie pełne i najwyższe zaspokojenie wszystkich swych tęsknot, jeszcze dalej leży, poza i ponad jego uczuciową i intelektualną naturą, poza wszystkiemi skarbami sztuki i piękna, poza królewskiemi darami genjuszu, jeszcze wyżej – w Duchowej naturze naszej Jaźni, od której szczęście jest nieodłączne.
Radość prawdziwa ze sfery Ducha płynie,. radość najwe- wnętrznejszej treści jaźni waszej, radość, której nic zmniejszyć ni przyćmić nie może, która wzrasta a nie wyczerpuje się, im więcej się ją rozdaje.
Mówiąc o świecie fizycznym, mówiłem, iż szaleństwem jest chcieć budować swe szczęście na jego wartościach, gdyż wyczerpują się one i zużywają, spalają się przez sam fakt dostarczania rozkoszy; w miarę budzenia się wzruszeń wyższych, rozwoju inteligencji i potęgi myśli, a nadewszyśtko wraz z rozkwitem duchowej natury, której czucie i inteligencja są tylko odbiciem, dzieje się odwrotnie, radość i szczęście zwiększa się przez ״używanie“ ich, im więcej z nich czerpiemy, tem więcej zostaje.
Czyż nie jest to już prawdą w dziedzinie myśli? Czysta myśl nigdy nie rodzi waśni pomiędzy ludźmi. Czyż może być za dużo arcydzieł, za dużo zwycięstw piękna i genjuszu? Im pełniej przejawiają się te moce ludzkiego ducha, tern świat cały jest szczęśliwszy. Jeśli uczę się czegoś, mam przedewszystkiem radość z opanowywania i poznawania przedmiotu, radość ze świadomości rozszerzania się mej inteligencji, przez ruch jej i działalność, a wręszcie radość dzielenia się moją wiedzą z innymi i im więcej jej oddaję tern więcej mam do dawania. Istotnie jest to chwałą inteligencji, że im więcej się udziela i rozdaje, tern sama staje się bogatszą. Jeśli podzielę z kimś prawdę, którą posiadam, nie zostanę uboższą przez to, że i on ją poznał; odwrotnie,,.bogatszą jestem niż wpierw, nietylko dla tego, że moja wiedza i jego wiedzą się stała, a więc rozszerzyła się, ale i dlatego, że udzielając jej sama głębiej ją poznałam i przyswoiłam. Uczenie innych nową nam wiedzę przynosi, dar wzmaga bogactwo, kto wie, czy szerzenie światła wiedzy nie jest większem błogosławieństwem dla tego, który je niesie, niż dla tych, co przyjmują.
A więc wraz z oddawaniem wiedzy rośnie wciąż radość i szczęście.
Rozumiejąc to, zrozumiemy również, że wyżej ponad intelektualną sferę w świecie ducha musi to jeszcze stokrotnie się zwiększać, istotnie nic nie utrwali szczęścia w nas prócz pełnego rozkwitu ducha. Według tego możemy kierować wysiłkiem i myślą w naszych życiowych poszukiwaniach.
Wszystko inne może nas opuścić i zawieść. Piękna może nam zbraknąć: możemy utracić możność widzenia go. Inteligencja może nas zawieść, jeśli jej narzędzie fizyczne – mózg – się zepsuje, ale życie Ducha staje się wciąż i nieustannie, nie zna żadnych granic zawodów i strat – nie zna, co to zniszczenie. W miąrę, jak w nas wzrasta, poznajemy, iż wszystko, co było najpiękniejszego, prawdziwie trwałego w uczuciach naszych i myślach, jest właściwie cząstką duchowego życia, odbiciem wiecznego piękna, wiecznej mądrości, które są sercem prawdziwam Szczęścia. Jakby boski nasz Ojciec wzdłuż stromej drogi rozsiał umyślnie tysiączne kwiaty czuć pięknych i myśli, by dzieciom swym pomóc dojść prędzej do szczytów Ducha.
Odkrywamy istotnie, że radość, którą dawały nam uczucia była odbiciem rzeczywistego doskonałego pićkna Ducha, że najgłębsza treść naszych uczuć niezniszczalną była i wieczną cząstką najwyższego Piękna, najwyższej Szczęśliwości. Jeśli tutaj na ziemi tracimy przedmiot naszego ukochania, a życie zdaje się nam odtąd pustem i z treści odartem, to później, gdy Duch się w nas zbudzi – przekonywamy się, że właściwie nic nas od niego nie dzieli, że.miłość nie na chwilę jeno jednoczy,tbo nie tylko emocjonalnej alei duchowej jest natury i wszystko, cośmy prawdziwie miłowali wraca do nas samo, jeszcze piękniejsze i bliższe.
A jeśli tracimy inteligencję dzięki zużyciu się i osłabieniu jej fizycznego narzędzia – pojmujemy, jeżeli już w nas czynną jest natura duchowa, – że rozum pracować może i przejawiać się w innych sferach wyższych bez pomocy mózgu. Gdyż Rozum jest również nieoddzielną cząstką Duchowej naszej Jaźni; gdy ta rozkwita, wraz z nią rozwija się wszystko trwałe i nieprzemijające w naszej naturze. Dotychczas znaliśmy je tylko z chwilowych promieniowali, odbić, dających już nam tylokrotnie w życiu radość prawdziwą.
I oto dochodzimy do celu w naszem szukaniu szczęścia Znajdujemy je trwałe i pełne w Duchu w naszem prawdziwem najwewnętrzniejszem Ja. Nie odbierze go już nam nic, ni śmierć, ni urodzenie.
Jeśli dziś cierpimy to tylko dlatego, że to znikome i zmienne przysłania nam rzeczywiste i wieczne, dlatego, że przywiązujemy się do cieni w świecie niższym a nie do istotności wyższych, prawdziwych. Zaprawdę jedno życie istnieje we wszechświecie – Życie Boskie; w niem jest radość nieskończona i wiedza; a my przez sam fakt istnienia współuczestniczymy w nich. Życie to jest Mądrością, Szczęściem, wieczną Pełnią, a Duch nasz tego Życia jest cząstką. Wszystko, co piękne i radosne, raduje się tern Życiem, i tylko przez zaślepiającą nas zasłonę niewiedzy może się nam życie wydawać cierpieniem. Szczęśliwość jest samą treścią życia. Jedno z pism induskich mówi, iż radość jest wszędzie, gdzie jest Życie Boskie, i wszędzie, gdzie się radość znajduje musi jaśnieć promyk Boskiego Życia; to my tylko, zaślepieni, w kruche naczynia zamykamy radość naszą, a gdy tłuką się i druzgocą, cierpimy – zamiast pozostać w spokoju, bo żyje radość.
Poznajmy, że wszelkie szczęście jest boskiem, a będziemy wiedzieć, co mamy brać, a co odrzucać. Znajdziemy wówczas probierczy kamień, który nauczy nas odróżniać życie, będące radością, od formy, która nieraz cierpienia jest przyczyną. Nauczymy się widzieć życie poprzez formę – treść najgłębszą, duszę rzeczy każdej. W przyjaciołach naszych i znajomych, w zdarzeniach codziennych dni, we wszystkiem, co nas otacza, starajmy się dojrzeć ducha! Duchem odczuwajmy i rozumiejmy po przez widzialny kształt. Wówczas pośród burz i klęsk, nieszczęść i zawodów, nie zaćmi się radość nasza, nie załanie spokój. Budujmy na niewzruszonem, rzeczywistem, wiecznem, a nic nie podkopie w nas pogody radosnej, nie zdoła zamienić jej w ból. Spokój serca – oto, co nam potrzebne – niech wszystko inne odejdzie, szczęście przy nas zostanie.
Ale pamiętajmy, że szczęście stanie się do głębi naszem tylko wówczas, jeśli innym pomagać będziemy w szukaniu go, że poznamy życiem własnem radość Nieskończonego tylko wówczas, jeśli uczujemy jedność naszego życia z życiem, wszystkiego – i jeszcze jedno-nigdy nie osiągniemy szczęścia za cenę bólu, zadanego najdrobniejszej istocie żyjącej.
A. Besant
jest to dokończenie wcześniejszego artykułu
źródło: „Przegląd Teozoficzny” nr 1-2, styczeń, luty, marzec, kwiecień, Warszawa 1922