atma – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl tarot oraz darmowe wróżby na łamach zaprzyjaźnionego forum TAJNE, pozdrawiam i zapraszamy do zabawy z Tarotem. Wed, 23 Aug 2023 18:25:20 +0000 pl-PL hourly 1 https://tarot-marsylski.pl/wp-content/uploads/2020/07/tarot-150x150.png atma – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl 32 32 Siedem Zasad https://tarot-marsylski.pl/siedem-zasad/ Wed, 23 Aug 2023 18:00:06 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=9008 Czytaj dalej ]]> [Nota autora – W każdym z tych sonetów starałem się opisać, tak zwięźle i wyczerpująco, jak to możliwe, jeden z Siedmiu Zasad Człowieka, tak jak są one rozumiane przez Wschodnie Szkoły Myśli, choć dopiero niedawno zaczęły być rozumiane przez mistycznych studentów Zachodu. Zwykle przyjęty podział tych Zasad dzieli się na – (a) Cztery Niższe lub zwierzęce Zasady, (b) Trzy Wyższe lub Duchowe Zasady. To znaczy, na Cztery, które mówiąc ogólnie, należą jedynie do natury materialnej czy zwierzęcej; i na Trzy, które są ponad nią wyniesione. Prezentując – w miarę możliwości w ograniczonej formie sonetu – jasny zarys każdej Zasady, w rosnącej skali od najniższej do najwyższej, mam nadzieję, że choć gorliwy myśliciel może dodawać i rozszerzać niemal w nieskończoność, został podany główny ton i dominujący akord, który zapewni temat dźwięku praktycznej i ewolucyjnej myśli.]

Sthula Sharira:

Zamknięty materiał pierwiastkowy w swoim pierwotnym stanie.
Proch, a jednak martwy: martwy, a jednak mający stać się prochem,
Dopóki dotyk Wyższego Bytu go nie uwolni,
Bezsilny zarówno do rozstania, jak i tworzenia.
Puste narzędzie w „status quo” – nienaruszone
(Nadal kosmiczne atomy – wszystko, co oko widzi)
Nad którym unosi się Potencja – powściągliwie,
Aby obudzić wewnątrz Życie Wcielone.
Pierwotne komórki, opuszczone i opuszczone,
Brakuje im siły, która daje życie korporacyjne;
Zasłonięta tajemnica, przewidująca walkę;
Składniki atomy – czekające na narodziny,
Oczekując dotyku światła słonecznego znad,
Czasowy zapis godzin miłości centralnej.

Prana:

Subtelna siła, która wiąże każdy element,
Każdy bezsensowny atom w Kosmicznym Planie,
Od materii w ruchu do Doskonałego Człowieka,
Która trzyma w miejscu nienapięty instrument.
Istotna esencja obarczona dobrymi intencjami,
Moc, której nikt nie może nigdy zmierzyć ani skanować,
Bezkresna eter, która zanim światy się zaczęły
Funkcjonowała powyżej – na cichej misji skupionej.
Magiczny ładunek, który wypełnia każdą osobną komórkę
I, swobodnie krążąc, kształtuje monadniczy zarodek,
Wyrzucając i zatrzymując na pewien czas.
Aż rytmiczne działanie wyższe życie napędza:
Ten mistrzowski dreszcz przypisuje każdej części
Miejsce – w jedności z Wielkim Projektem.

Li kga Sharira.

Ukształtowane plastyczne pojęcie Całości lub Części,
Wizja i forma ducha, widoczne tylko we śnie,
Lub gdy zmysły przenoszą się do mistycznych królestw
Na białych skrzydłach prawdziwej Celestiańskiej Sztuki.
Idealna postać, która mieszka oddzielnie,
Przelotny zapis Światowego Pragnienia,
Jeszcze nie oczyszczony przez Święty Ogień,
Lustro Życia i odpowiednik Natury.
Dusza model, forma fantomowa, nieujawniona,
Ukazana w myśli przed umysłowym okiem;
Tylko Wola może kształtować lub modyfikować
Do doskonałego obrazu doskonale wyrażonego,
Blask Błogosławionego Snu,
Przedstawiający Jedyny Wieczny Schemat.

Kama Rupa.

Główny napęd Działania! Samoświadoma wola,
Niezmęczona energia Trendu Natury – Wynikowa Siła Umysłu – wroga lub przyjazna,
W zależności od kierunku zmysłów, lub Wyższego Motywu nadal daje impuls.
Kiedy centra nerwowe się napełniają,
A bóle czasu wykorzystują swoją moc,
Lub przyjemności podsycają „niebezpieczne prądy” Do motywu,
Wola wybiera dobro lub zło.
Władająca Wola kontrolowana i samokontrolująca się
To Mistrzowski Klucz do wszystkiego, co się kryje poniżej.
Dla tych, którzy uczą się posłuszeństwa aż po śmierć
Wkrótce ujawni się jeszcze Wyższy Region Jeden krok wyżej,
a Rozum spokojny i mocny,
Stoi mocno, śpiewając wspaniały hymn wolności!

Manas.

Bezinteresowna Wola, oddzielona od wszystkiego, co wiąże.
Która unosi się wysoko w przestrzeń etericzną.
I bierze swój spokój w tym Świętym Miejscu
Gdzie funkcjonuje Myśl tylko w Mistrzowskich umysłach:
Taka nieskrępowana myśl znajduje równowagę
W czystym regionie, gdzie nie ma śladu
Tragicznego strachu, aby zniszczyć Kosmiczną Twarz,
Ale Prawda jest jak klejnot w świątyni.
Gdzie zmysły rządzą, a myśli poniżej rywalizują,
Wędrowna wola, podporządkowana myśli,
Wymusza bezduszną kłamstwo, które nic nie przedstawia:
Ale w wyższym bycie fantazje się mieszają,
Czyste koncepcje rozwijają się w bezinteresownym umyśle
I wskazują Symbol – Alchemicznego Złota.

Buddhi.

Mądrość i Najwyższa Miłość!
Nieskończone Morze Prawdy,
Ucieleśnione w Męskości i objawione wzrokowi!
Przekazywana Moc, by żyć właściwie
Przez Jedyny Wieczny Kanał – nieustannie!
Dusza życia, która unoszę się nad rzeczami, które są,
Tajemnicza więź! Mistyczny Świt Światła!
Magiczny dotyk, który badał najciemniejszą
Noc Ziemi I przebił chmurę, która zasłaniała Wieczność.
Urodzony z wszystkich Światów! Wieczne Imię,
Samonarodzony, samoutworzony i całkowicie Samobóstw!
Twój Gwiazdo Poranna wschodzi, a Twoja lampa świeci,
Twój Wschód płonie niezmiennym płomieniem.
Witaj, Promienny!
Ty więź Boga z Człowiekiem,
Ty Wcielone Słowo zabite zanim światy zaczęły się.

Atma.

Niezbędna Jednostka! Uniwersalny Umysł!
Duch Stworzenia!
Makrokosmiczne Źródło!
Nieśmiertelna Tendencja, która kieruje biegiem Przeznaczenia – owianej w Tajemnicy.
Święty Spokój, który zawsze kryje się za Zapalonym Myśleniem;
subtelna Żywa Siła Która rozumie bez zmiany czy straty Rzeczy Zmysłów – Wiecznie Projektowane!
Przewyższająca Substancja!
Jedyna Rzeczywistość!
Jestem Wszystkiego Istnienia – Samorozwinięty!
Boski Zamiar!
Tajemnica nierozwiązana Chyba że przez posiadanie Ukrytego Klucza!
Przed Wszystkim Istnieniem TY JESTEŚ sam,
Bezgraniczny Bóg we Wszystkim, i Wszystko w Jednym.

źródło:  The Seven Principles by L.Florence Ffoulkes, The Occult Review, London july 1908

]]>
Umysł i Duch https://tarot-marsylski.pl/umysl-i-duch/ Mon, 30 Jan 2023 14:11:12 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=7996 Czytaj dalej ]]> Rozważanie naszej kwestji zaczniemy w tern miejscu, na którem ją przerwaliśmy w końcu poprzedniego wykładu, t. j. zbadamy naprzód istotę i własności Czitty, substancji umysłowej, która jest pierwszym wielkim przejawem lub pierwiastkiem względnym.

Mówiąc o tym przejawie, jako o umyśle, uważamy za najwłaściwsze użyć sanskryckiego terminu „Czitta”, którego używają mistrze jogów. W wolnym przekładzie słowo to oznacza raczej „substancję umysłową”, niżeli sam umysł. Różnica ta powstaje skutkiem tego, iż słowo „umysł” oznacza coś nieokreślonego – raczej stan, aniżeli istotę; posiada odcień nieco metafizyczny, gdy określenie sanskryckie „Czitta” ma znaczenie substancji, istoty; stąd i nasza definicja, jako „substancji, umysłowej”. Aby w sposób pewny urtwalić pojęcie naszej inteligencji, rozważmy, co oznacza słowo „substancja”. Webster określa je jako to, co leży w osnowie wszystkich zjawisk zewnętrznych”, jako „naturę”, jako „istotę”. Słowo substancja pochodzi z łacińskiego „sub” – „pod” i „stare” – i „stać”; połączone razem te dwa słowa znaczą „stać pod czemś” lub „leżeć w osnowie czegoś”. Jeżeli zwrócimy uwagę na to, że słowo (substare) tłumaczy się na angielski „understand”, będzie to nowym oświetleniem słowa „substancji” i pojmiemy, że zupełnie wlaściwem jest używać tego słowa dla oznaczenia pierwiastku podstawowego. Widzicie więc, że „Czitta” oznacza „substancję umysłową” lub to, co znajduje się w założeniu przejawówr zewnętrznych, znanych nam pod nazwą „rozumu”. To jest umysł „sam w sobie”, „rozum kosmiczny” (lecz nie należy zapominać, że to nie sam Absolut).

Jogowie nauczają, że ta Czitta, lub „substancja umysłowa” jest uniwersalną i wszechbytową t j. istnieje wszędzie i znajduje się w każdym miejscu wszechświata. Jej pełnia to wielkość stała, do której nic nie można dodać ani od której nic odjąć nie można; dlatego też wzięta w całości jest niezmienną, chociaż podobnie jak w materji i energji, mogą w niej zachodzić przemiany widome, zależne od powstawania nowych kombinacji.

Substancja umysłowa może być rozpatrywana jako wyższa faza energji lub materji, podobnie, jak materja może być rozpatrywaną jako grubsza forma substancji umysłowej lub energji. Pamiętacie zapewne, że substancja umysłowa jest pierwszym przejawem, a z niej dopiero powstaje energja, z energji zaś materja: w ten sposób są one cząstkami jednej substancji rzeczywistej, różnią się jedynie stopniem. Są to cząstki potrójnego przejawu lub emanacji Absolutu.

Substancja umysłowa jest do pewnego stopnia podobną do energji, lecz stoi wyżej niż ta ostatnia. Stosunek do energji jest taki sam, jak energji do materji. Postarajmy się wyjaśnić to lepiej. W niektórych wyższych formach materji widzimy, że jej cechy charakterystyczne jakgdyby znikają, przechodząc stopniowo w cechy właściwe energji. Weźmy dla przykładu elektryczność lub magnetyzm, a ujrzycie w nich bardzo ciekawe połączenie energji i materji, przytem energja jest tak wyraźnie dotykalną, że możemy ją niemal krajać nożem. Podobnie, obserwując niektóre wyższe formy energji elektrycznej, przychodzimy do przekonania, że one niemal myślą!! Tak dalece zbliżają się one do granicy, na której łączy się energja i substancja umysłowa. W niedługim czasie fizyka wykryje takie formy energji, które jeszcze wyraźniej, niż znane nam dotychczas rodzaje energji, będą świadczyły o obecności myślenia lub działalności rozumnej. Wynalazki, które powstaną po odkryciu radu, wywołają niesłychany przewrót w myśli naukowej. Nauka osiągnęła prawie linję graniczną pomiędzy umysłowością a materja i rychło już zostanie’stwierdzone, że w analizie ostatecznej stanowią one jedno i to samo, podobnie jak i energja, która w stosunku do nich zajmuje stanowisko środkowe. Nie możemy wam pokazać kawałka substancji umysłowej, aby czytelnik mógł się przekonać o jej istnieniu przy pomocy zmysłów zewnętrznych. Chociaż badacze wyższej psychologji lub okultyzmu nieraz widzieli przejaw jej jako siły, jednak nauka materjalistyczna świadectw ich uznać nie chce. Mimo to, każdy zdaje sobie sprawę z działalności substancji umysłowej, którą zowiemy myślą. Substancja umysłowa, jak również energja i materja, powinny być pojmowane przez czytelnika nieco abstrakcyjnie, gdyż trzy te przejawy znane są jedynie w formach zewnętrznych. Naprzykład, wyższa forma materji, jak „eter”, nie może być odczuwaną przez człowieka i w tym tylko wypadku, gdy jego atomy stworzą ciała stałe, ciekłe lub lotne, nasze zmysły mogą go rozpoznawać.

Podobnież energja jako taka nie jest oczywistą dla zmysłów człowieka i ten może ją poznać dopiero wtedy, gdy owa Prana ukazuje się za pośrednictwem materji w postaci zwanej przez nas „ruchem”. Substancja umysłowa znana nam jest jako myśl, siła, i t.p. Materja jest to to, w co się dusza przyodziewa; energja to, za pomocą czego dusza działa; substancja to, za pomocą czego myśli.

Substancja umysłowa wprowadza działanie energji, która z kolei wprowadza w ruch materję. Teorja uczonych badaczy przyrody, zwana przez nich teorja „pierścieni wichrowych” jest bardzo zbliżona do danych faktycznych, jak je wykłada nauka jogów, którzy ją stosują zarówno w dziedzinie materji, jak i w dziedzinie umysłowości. Nauka jogów polega na tem, że zasadniczy atom materji tworzy rzeczywiście z eteru „maleńki wicher”, który porusza się w eterze i powstaje skutkiem działania energji na eter.

Ponieważ między cząsteczkami eteru tarcie nie istnieje, ten „pierścień” nie traci nic ze swego ruchu, staje się „stałym” (naturalnie w pojęciu względnym, w stosunku do Absolutu) i posiada wszelkie własności, przypisywane zazwyczaj materji t. j. ciągłość, objętość, prężność, przyciąganie i t. p., a również i ruch.

Pierścienie te bywają różne co do wielkości i stopnia wahań, co wyjaśnia istnienie pochodzenia rozmaitych „typów” atomów, tak bardzo absorbujące naukę. Takie wyjaśnienie pochodzenia rozmaitych „typów atomów’4 może oświetlić zagadnienie siedemdziesięciu przeszło ciał elementarnych, z któremi nauka zmuszoną jest się liczyć. Oczywiście, gdyby szybkość wibracji lub ruchu tych „kół” mogła ulegać przemianom, to marzenie alchemików stałoby się rzeczywistością; jeden element mógłby się przetwarzać w drugi i możnaby było robić złoto n. p. z cyny. Biada finansistom, jeżeli który z marzycieli odkryje ten sekret dobrze znany „adeptom i mistrzom”. Ci ostatni zresztą nie potrzebują korzystać z tego sekretu; uczyniliby zeń użytek jedynie wówczas, gdyby uważali za konieczne obalić panujący ustrój ekonomiczny i zawrócić ludzkość do „praźródeł” życia.

Rozważając sformułowaną przez Helmholtza i innych uczonych teorję „pierścieni wichrowych” nauka trafiła na ścianę kamienną, dotarłszy do przyczyny ruchu pierwiastkowego, nadanego tym „pierścieniom”, stanowiącym podstawę materji w tej postaci, w jakiej ją zna nauka. Uczeni nie mogą sobie wyobrazić eteru, któryby był pozbawiony inteligencji, aby wywołać ruch samodzielny, chociażby nawet był w stanie ten ruch wykonywać. Tu znów jogowie spieszą z wyręką swym braciom z Zachodu i wyciągają do nich w chwili krytycznej dłoń pomocną (chociaż to wielkie pytanie, czy bracia Zachodu zechcą już teraz przyjąć podaną sobie rękę?). Filo-zofja jogów naucza, że substancja umysłowa „świadoma siebie” objawia się za pomocą myśli, a Myśl jest w rzeczywistości ruchem w Czicie czyli substancji umysłowej; ruch ten powstaje dzięki temu, że Czitta wzywa na pomoc energję, która pochodzi z tej Czitty. Owa „myśl-potęga” przywoływana w ten sposób do działania zostaje przekazaną eterowi, w którym powstają „pierścienie wichrowe”; wicher eterowy staje się „elementem” lub „atomem” w materji posiadającej formę, wymiary i t. d. i również zawierającej w sobie energję i rozum. W ten sposób powstaje materja, energja i wrażliwość, o których mówiliśmy w wykładzie poprzednim przy rozpatrywaniu teorji Haeckla i uczonych przyrodników. Niektórzy mistrze jogi wolą opisywać ten proces w sposób następujący (jest to tylko inny wykład): twierdzą, że eter, powstały z substancji umysłowej za pośrednictwem energji, zawiera w sobie pierwiastki swego „rodzica” i „prarodzica” (t. j. substancję umysłową i energję lub Czittę i Prane), które odziedziczył i może wykorzystać. Eter poprostu myśli energję w ruchu i stwarza tern samem „pierścień atomowy” w samym sobie dla dalszych objawów.

Stąd to powstaje wrażenie, jakoby materja posiadała umysłowość i siłę ruchu co do pewnego stopnia istotnie jest; jednak te trzy przejawy, chociaż powstały z jednego źródła – Absolutu, różnią się wielce między sobą. Jak widzicie, jogowie nauczają, że materja całkowita (dostępna dla naszych zmysłów) jest wynikiem myśli, że myśl, to „działanie rozumu”, że działanie to jest objawem energji oraz że energja – to pochodna substancji umysłowej.

Zaprawdę więc materja to rozum – wszystko jest rozumem nietylko w pojęciu metafizycznym lub mistycznym, lecz i w rzeczywistości. Nauka ta zawiera w sobie prawdę, że wszystko w świecie materjalnym zostało wywołane do bytu przez „Myśl”. W nauce tej możemy znaleść praktyczne wytłumaczenie teorji kierunków i kultów metafizycznych, które twierdzą, że „wszystko to rozum” – „materja – to nic” i następnie budują na tym fundamencie wszelkie utopje metafizyczne i religijne. Lecz tacy myśliciele częstokroć ignorują prawdę zasadniczą, która głosi, że podobnie jak rozum, tak i materja – to pierwiastki względne same przez się nie istnieją, ale są przejawem lub emanacją Absolutu, będącego jedynym bytem rzeczywistym, wszystkiem co istnieje. Wystrzegajcie się uznawać rozum lub materję za Boga; jedno równie jak drugie będzie Bogiem fałszywym. Jeden tylko Absolut jest prawdziwym Bogiem; On – jeden Jedyny. Wykładając naukę jogów o trzech wielkich przejawach, podawaliśmy teorje zachodnie doktryn fizycznych, aby wskazać punkta styczne i rozbieżne nauki wschodniej i zachodniej; aby zaś umysły zachodnie miały możność lepiej zrozumieć ideje Wschodu, przystosowując je do bardziej zrozumiałego dla nich sposobu myślenia Zachodu, jak również, aby czytelnik mógł zrozumieć, że rozum człowieka w miarę swego rozwoju dochodzi do jednakowych wniosków. Ale musimy tu dodać, że, chociaż prawzór jogów, starożytni nauczyciele posługiwali się intelektem tak samo, jak to czynią obecnie uczeni Zachodu (i jak posługują się nim współcześni wyznawcy filozofji jogów, którzy osiągnęli wyższy stopień rozwoju), jednak mistrze ci sprawdzali wyniki swych badań przy pomocy wyższych zdolności, jakie w nich powstały, zdolności wchodzących już w zakres rozumu duchowego. W pewnym takim wyższym stanie duchowym, który można osiągnąć przez zastosowanie metody jogów, jogi wprost odczuwa albo raczej „wie”, że pewne rzeczy są prawdą, wie o tym doskonale bez zwykłego procesu myślowego. Ta „wiedza” nie może być zrozumiałą dla tych, co znają jedynie działalność cząstki rozumu, zwanej intelektem; lecz ci, co posiadają doświadczenie w innym kierunku, wiedzą, że to „poznanie” nadaje forma umysłowości, wyższa niż intelekt, forma, która przekracza granice intelektu i wychodzi ponad jego obręb. Lecz forma ta niekoniecznie musi mu przeczyć. Wiele zjawisk, których prawdziwość przyznaje intelekt, bezpośrednio pojmuje i rozumie świadomość wyższą i w ten sposób zostają sprawdzone wyniki, do których dochodzi intelekt. Lecz wiele rezultatów można osiągnąć inną drogą; tak naprzykład wyższa świadomość widzi i „wie” o pewnych rzeczach i człowiek, wracając do stanu zwykłej świadomości, zachowuje pewne wrażenie z otrzymanych tą drogą wiadomości i niewątpliwość co do prawdy niektórych rzeczy; a jednak nie potrafi przy pomocy zwykłych określeń intelektu wryjaśnić sobie tego, co zrozumiał. Tak samo i mędrzec może „wiedzieć” z całą dokładnością o pewnych rzeczach, otrzymawszy swe wiadomości za pośrednictwem wyższych zdolności ducha (częstokroć symbolicznie), lecz będzie mu bardzo trudno innym a nawet sobie wytłumaczyć to, co wie. Może wiedzieć, że pewne zjawisko istnieje, ale nie jest w stanie powiedzieć, dlaczego i jak ono istnieje lub wyjaśnić stosunek tego zjawiska do innych zjawisk i pojęć. Jogowie uczą, że całkowita prawda, która dotyczy wszechświata, poczynając od punktu, gdzie zaczęła występować z głębin Absolutu, zawiera się w pewnej cząstce substancji umysłowej, a ponieważ wszystkie cząstki substancji umysłowej są jednakowe (jak krople w pewnej objętości wody), więc rozum każdego człowieka „wie” całkowitą prawdę, dotyczącą wszechświata i wprowadzenie tej wiedzy do sfery świadomości jest kwestją stopnia rozwoju. Koniec końców dowiemy się o wszystkiem.

Nasza świadomość – to wrzględne „Ja”, które wciąż się doskonali i rozszerza swe pole lub właściwie posuwa je ku wyższym sferom rozumu. Ale umysł człowieka nie może znać tajemnic Absolutu; jedynie Absolut może znać siebie i umysł może znać tylko siebie t. j. tylko to, co pochodzi z Absolutu w charakterze jego przejawu lub emanacji. Jak widzicie, jest tu pewna różnica. Lecz Atma, boski pierwiastek w człowieku, to, co jest wyższe od rozumu, i co stanowi prawdziwe „Ja”, rzeczywista przytomność Absolutu zna „wiedzę” Absolutu i gdy człowiek zrzuca ze siebie krępujące go powłoki, nawet powłokę wyższych form rozumu duchowego i roztapia się w swem rzeczywistem „Ja”, wtedy pozna wszystko, ponieważ odnajduje siebie w Absolucie, a jego świadomość i wiedza posiada w sobie wszystko: wtedy przestaje być człowiekiem.

Tych czytelników, którzy interesują się stroną naukową tematu, może zadziwi to, iż jogowie, poświęcający się naukowej stronie filozofji, uczą, że ani materja lub Akasa w swej wyższej formie eteru, ani Prana w swej istocie lub formie wyższej, ani substancja umysłowa same przez się nie są atomistyczne, lecz to, co uważane jest w nich za atomy – są to w rzeczywistości „pierścienie wichrowe”, jakie tworzą atomy, łącząc się w związki, które my percypujemy za pomocą zmysłów. Tak, naprzykład, substancja umysłowa w kombinacji z działaniem tworzy atomy, zwane „myślą”, energja w swej działalności rodzi atomy, zwane „ruchem” lub „siłą”. Sama przez się energja jest nieczynna, jeżeli można użyć podobnego paradoksu, a istota materji, zwana przez nas najsubtelniejszym eterem, gdy na nią działa energja, kierowana przez rozum, przybiera postać „pierścieni wichrowych”, zwanych atomami, które przeistaczają się w wyższe formy materji t. j. w ciała stałe, ciekłe i gazowe.

Aby nam nie zarzucano, że stosujemy nowe zachodnie teorje naukowe do wyjaśnienia starodawnej filozofji jogów, odsyłamy czytelnika do sanskryckiego słowa writa, spotykanego w Wedaach, księgach prastarych, a które oznacza fale lub drganie rozumu, tworzące „myśl”; w dosłownym tłumaczeniu „writa” znaczy „wir”. Ponieważ „wicher” (słowo używane w nauce zachodniej) jest bardzo zbliżone w swem znaczeniu do słowa „wir” i ponieważ oba te słowa stosują się do ruchu w „substancji”, który, zdaniem powszechnem, wywołuje powstanie atomów, więc stąd wynika, że jogowie powtarzają tylko swe nauki dawne, chociaż ich teorja tak jest bliską teorji „pierścieni wichrowych”. W wykładzie niniejszym nie możemy się poświęcać w całości zagadnieniu działalności rozumu pierwiastków, znajdujących się u jego podstawy oraz zjawisk fizycznych, które można wywoływać potęgą myśli. Wszystko to, jak również psychologja jogów oraz nauki, dotyczące dynamiki myśli, wchodzą w zakres innej gałęzi filozofji naszej, zwanej „Radża-joga”. Filozofji tej poświęcimy dzieło następne.

Musimy jednak tutaj zaznaczyć, że czytelnicy nie powinni uważać mózgu czyli materji mózgowej za substancję umysłową i odwrotnie. Materja mózgowa jest tylko tem, przez co objawia się substancja umysłowa. Może czytelnikowi będzie dogodniej uważać substancję umysłową jako siłę, nie zaś jako formę materji. Słowo substancja używane w połączeniu z terminem „umysł” najwidoczniej, daje wyobrażenie o substancji materjalnej albo pewnej formie materji, co bynajmniej nie wyjaśnia nam w sposób prawidłowy istoty tego pierwiastka. I pomimo to, zaledwie byłoby to możliwem używać terminu „umysł-siła”, gdyż oznaczałoby to albo kombinację rozumu i siły albo tę formę siły, jakiej używa umysł przy działaniu. Substancja umysłowa to najwyższa forma energji; z istoty swej, również jak i sama energja, znajduje się w stanie czysto biernym. Tylko wówczas, gdy ją coś do myślenia pobudza, kojarzy się ona z siłą rzeczywistą. 0 tern nie należy zapominać.

Kończąc rozważanie substancji umysłowej, musimy powiedzieć, że jest ona wszechistniejąca, to znaczy, że znajduje się wszędzie, i, podobnie jak energja i materja jej pochodne, suma jej pozostaje wiecznie niezmienna – nic do niej nie-można dodać i nic od niej nie można odjąć.

Prócz tego nie może ona właściwie być podzieloną, choć może i pewną możność dzielenia się posiada. To znaczy, że aczkolwiek umysł każdego osobniczego „Ja” albo duszy wyobraża pewną określoną cząstkę substancji umysłowej, oddzielonej pozornie od innych substancji przegrodą z najsubtelniejszej materji, w rzeczy samej każdy rozum wchodzi w styczność z wszelkiemi innem! odrębnemi umysłami i z rozumem kosmicznym, którego część stanowi. Substancja umysłowa jest niepodzielna i nie występuje w kształcie rozumów indywidualnych, zupełnie tak, jak wszystek eter nie ukazuje się w charakterze materji i jak cała energja nie przetwarza się w siłę albo ruch.

Chcemy także zwrócić uwagę, że niema „materji” martwej, ponieważ wszechświat żyje.

Każda cząstka materji zawiera w sobie energję i substancję umysłową. Wszechświat jest czemś bezmiernem, co drga od końca do końca; co myśli od atomu do słońca, aczkolwiek owo „myślenie” może się uzewnętrzniać rozmaicie, od najniższej formy prostej wrażliwości (gdyż nawet powinowactwo i obojętność chemiczna są objawieniami wrażliwości) do najwyższych form wysiłków umysłowych, znanych człowiekowi, a nawet istotom, co stoją na znacznie wyższym szczeblu rozwoju, aniżeli człowiek.

ATMA ALBO DUSZA.

Przejdźmy teraz do rozważań nad Atmą, o rzeczywistem „Ja”, nad duszą i jej zjawiskami w  człowieku. Rozważając ten przedmiot, zastąpimy termin sanskrycki „Atma” słowem „dusza”, mającym znaczenie identyczne. Wymieniliśmy tu termin sanskrycki jedynie w tym celu, aby ułatwić wam jego poznanie i zrozumienie; spotkamy się z nim w innych dziełach o tym przedmiocie. Aby opanować treść idei „duszy”, musimy powrócić do zasady Absolutu. W wykładzie poprzednim staraliśmy się skrystalizować to, co o Absolucie dyktuje nam intelekt.

Staraliśmy się przedstawić wam wszystko to, w co intelekt nakazuje wierzyć, lub inaczej co musi uznać. Wolno nam tutaj powiedzieć, że dzięki temu świadectwu inteligencji staje się wiarygodnem świadectwo wyższych zdolności rozumu, a najbardziej rozwinięte umysły wszystkich wieków, dusze obdarzone jasnowidzeniem, potwierdzają pojęcie Absolutu, jakie nam dał intelekt. Świadectwo wyższych zdolności styka się ze świadectwem intelektu. Ale, zauważ czytelniku fakt, często pomijany i nie brany pod uwagę przez wielu wyznawców, że rozum – nawet dusz najbardziej rozwiniętych – może dać nam pojęcie tylko o tym, co znajduje w samym sobie. I nawet rozum Wszechświata – suma ogólna umysłowości, jaką objawia Absolut (wchodzi tu i rozum, który w czasie obecnym przejawia się u istot rozumnych, posiadających świadomość, i rozum, który w ten sosób się nie objawia) nie może osiągnąć wiedzy z poza siebie. Rozum jest warunkowy i ograniczony, przyczem granice i warunki stawia mu Absolut. Widzimy przeto, że nawet rozum wszechświatowy t. j. ogólna suma rozumu istniejącego, może nas wtajemniczyć tylko w to, co ten poznaje w samym sobie i nie może podzielić się z wami wiedzą dotyczącą istoty Absolutu. Zna on jedynie tylko to, co Absolut mu przekazał i co w jego naturę wcisnął. Pamiętajcie, że rozum wszechświatowy nie jest Absolutem, lecz jego emanacją. Rozum i intelekt i wyższe stany umysłu – mówią nam o Absolucie jedynie to, co wiedzą same z siebie, a możemy powiedzieć, że, zgodnie ze świadectwem rozumu, powinniśmy wierzyć, iż Absolut jest tern a tern i posiada pewne cechy i właściwości. Czytelnik, który osiągnął pewien szczebel rozwoju duchowego, łatwo zrozumie, że takie pojęcie Absolutu jest względne, nie zaś bezwzględne, gdyż pojęcie to jest prawdziwe tylko z naszego punktu widzenia, lecz nie jest ono prawdą bezwzględną, gdyż prawda taka – to cecha samego Absolutu i nie może jej pomyśleć rozum ostateczny, nawet rozum wszechświatowy. Ten ostatni nie jest wszechwiedny, gdyż nie zna wszystkiego. Posiada on wszelką cząstkę wiedzy (do najdrobniejszych szczegółów) o samym sobie i Wszechświecie. Musi być taki, gdyż jest rozumem wszechświatowym, zna siebie i wszystko, w czem się objawia – zna siebie i swoje narzędzia. Lecz nie może wyjść poza obręb swych granic; ze wszystkich stron ogranicza go martwa linja, która go dzieli od Absolutu. Rozgraniczenie to jest względne – nie zaś rzeczywiste, czyli, innemi słowy jest ono rzeczywiste w stosunku do Absolutu. Mimo to Rozum Wszechświata doskonale wie o istnieniu Absolutu, gdyż odczuwa Jego obecność w punkcie pozornego podziału i w ten sposób ma niezbity dowód rzeczywistości Absolutu. Jest on nawet w stanie „wiedzieć, że wie”, gdyż wie, gdyż ogarnia wszystko to, co się znajduje w jego obrębie i oczywiście pojmuje, że to, co widzi, lecz czego nie może ująć, jest czemś dlań niepoznawalnem. Istnieje przeto coś takiego, o czem rozum wszechświata nie wie (nie w tem znaczeniu, że nie rozumie tej wiedzy) a co znajduje się poza obrębem jego rozumienia; o czem wie jedynie Absolut. Absolut powinien znać siebie i wszystko, gdyż jest wszechpojmujący i wszechwiedny.

Wszechwiedza stanowi cechę Absolutu, wszelka zaś inna wiedza jest niedoskonałą, względną i niepełną. Jeszcze zaś przypominamy czytelnikowi, że to, co nazywamy rozumem wszechświata, nie jest tern, czem myśli Absolut, lecz tem, czem myśli Wszechświat, jako połączenie wszystkich emanacji Absolutu, jednakże wie on sam. Dusza człowieka zdolna jest uzyskać od rozumu Wszechświat, całą jego wiedzę i dusze, które osiągnęły wysoki rozwój duchowy, korzystają z tego przywileju stosownie od swego udoskonalenia. Takie dusze mówią nam o istnieniu Absolutu, o czem zresztą mówi intelekt; lecz jednocześnie mówią nam o swojej niemocy, by przestąpić granicę, oddzielającą je od Absolutu. Wynika stąd, że Absolut sam przez się jest niepojęty; wszystko co o nim wiemy, – to jedynie to, co wie Rozum wszechświatowy i ta wiedza w sposób konieczny pochodzić musi z zewnątrz, gdyż wiedza wewnętrzna zawiera się w samym Absolucie. Możemy rozwiązać zagadkę wszechświata przy- osiągnięciu pewnego udoskonalenia, lecz musimy pożegnać się z nadzieją, że kiedykolwiek zrozumiemy w pełni istotę Absolutu; jest to niemożliwe aż do chwili, gdy przestąpimy granicę wyższego przejawu umysłowości i gdy dojdziemy do zrozumienia swego rzeczywistego „Ja” – Ducha. Bo zaprawdę we wszystkich razem i w każdym z nas tkwi cząstka Absolutu, bezwarunkowości, nieograniczoności, a rzeczywiste „Ja” ogólnej całości – to Duch, Atma, kropla oceanu Absolutu, pro-mień słońca Absolutu, iskierka świętego płomienia. Duch ten, będąc Absolutem, bezwarunkowo pojmuje Absolut, jego najskrytsze tajniki i otchłanie i gdy wstąpimy ostatecznie w krainę świadomości tego Ducha, poznamy i pojmiemy wszystko, ponieważ zjednoczymy się z Absolutem i wstąpimy w łączność z Bogiem. Jest to najwznioślejsza nauka jogów.

Nauka ta głosi, że ta drobna cząstka Absolutu, która zda się być od Niego oddzieloną, w rzeczy samej nie jest odosobnioną od Wszechjedynego; jest wyższym pierwiastkiem, zawartym w każdej duszy. Znajduje się ona nawet w niższych rodzajach dusz. Zawsze przebywa sama i światło jej będziemy dostrzegali coraz wyraźniej w miarę naszego rozwoju i ruchu naszej świadomości w kierunku tego światła. Duch stale przebywa w duszy. Lecz świadomość naszego osobistego „Ja” wciąż unosi się wzwyż ku duchowi, i z czasem się z nim połączy. Taki będzie kres rozwoju duchowego i wszystkie dążenia duszy będą skierowane do tego celu. Życie to wysiłek duszy do wyzwolenia z otaczających ją powłok, pragnienie opanowania swego dziedzictwa.

Teraz przechodzimy do wielkiej tajemnicy. Czytelnik, który uważnie śledził nasze wykłady nauki jogów, zada sobie pytanie – pytanie jakie zadawali sobie po wsze czasy ludzie, co osiągnęli wyższy rozwój duchowy, skoro powstały w nich pewne wątpliwości.

Pytanie to można sformułować w sposób następujący: „W jakim celu Absolut lub jego część podzieliła sir na cząstki, lub dlaczego zdaje się, jakoby się podzieliła? Po co to wszystko? Co to wszystko znaczy i jaki ma sens? Nie było to wywołane koniecznością, gdyż Absolut stoi ponad koniecznością; nie było w tern również celu, gdyż Absolut ma w swoim posiadaniu wszystko, co tylko istnieje i jest doskonałością; nie jest to oczywiście wynik jakiegoś pragnienia, gdyż Absolut nu posiada pragnień. Stąd powstaje pytanie: dlaczego wogóle wszystko powstało we Wszechświecie? Dlaczego powołano do życia to, co my nazywamy „duszami” i dlaczego duch włożył swoją cząstkę w każdą duszę? Ponieważ wszystko to musiało powstać z Absolutu i wrócić musi do niego, więc gdzie tu sens i co to znaczy?”

Wyłożyliśmy to pytanie tak jasno, jak tylko było w naszej mocy. Chętnie przyznajemy, że sami nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na to pytanie, jak również nie znamy w tym przedmiocie odpowiedzi lub wyjaśnienia wartościowego. Odpowiedź jest utajona w Absolucie i umysł, będąc tylko jego emanacją, nie jest w stanie pojąć, co znajduje się poza płaszczyzną objawień.

Wielu myślicieli chciało odpowiedzieć na to pytanie; szkoły filozoficzne Wschodu i Zachodu wypowiedziały wiele co do tego przypuszczeń. Niektórzy twierdzą, że w rzeczywistości niema ani kropli prawdy w tym podziale i że Maja czyli nieświadomość lub złudzenie każe nam widzieć Jedność jako wielość. Ale to nie jest odpowiedzią na pytanie, odsuwa jedynie zagadkę na dalszy plan i stwarza nową wątpliwość: skąd powstaje złudzenie i czy Absolut może być przedmiotem złudzenia? I Jeżeli my będąc sami przejawem Absolutu, nie widzieliśmy naszej z nim tożsamości i jedności, to Absolut jest źródłem tej nieświadomości. Ktoś inny powiedział, że myśmy sami siebie zahypnotyzowali i dlatego patrzymy na siebie jako na coś odosobnionego od Absolutu; lecz to również nie jest odpowiedzią: jeżeli jesteśmy zahypnotyzowani, to przyczyną tego jest Absolut, o ile też nie przypuszczamy, że Absolut sam siebie zahypnotyzował, co znów byłoby śmiesznością. Również śmiesznem jest tłumaczenie, które głosi, że świat wszechświat, to tylko „marzenie” Absolutu.

Czyż Absolut może „marzyć”? Przypomina to inne wyjaśnienie, że jakoby świat zjawisk włączając w to i człowieka, to tylko „igraszka” i „jasełka” Abso- lutu. To tłumaczenie jest absurdem, gdyż porównywa Absolut do dziecka lub szukającego zabawy i rozrywki człowieka, nie mówiąc już o tem, ż*e podobna istota byłaby raczej szatanem niż Bogiem. Zdaniem innych wszechświat wogóle nie istnieję, a jest jedynie myślą Absolutu. Takie tłumaczenie również się nie nadaje, chociaż emanacja prawdopodobnie powstała skutkiem procesu, przypominającego w pewnym stopniu „myślenie”, jak my to rozumiemy, lecz każda dusza posiada pewien zmysł rzeczywistości, który nie pozwoli jej uważać swego istnienia, za „myśl” lub „marzenie”. To poczucie rzeczywistości własnego „Ja”, właściwe każdemu z nas – jest wywołane przez uczucie obecności

Ducha i jest odbiciem w naszym umyśle poczucia rzeczywistości duchowej „Jaźni”, będącej samowiedzą Absolutu. Obecność tej samowiedzy w każdym człowieku jest dowodem, że wszyscy pochodzimy z „Jaźni” Absolutu i nie jesteśmy obcy Bytowi rzeczywistemu. Wyobrażenie o igraszce Brahmy ze wszechświatem i o tem, jak to Brahma pochłania przedmioty swej zabawy, gdy ją skończy: to pozostałość dziecinnej mitologji, której nawet uczeni hindowie pozwolili zakorzenić się w umysłach pod wpływem czarodziejskich baśni swych przodków. Jest to nic innego, tylko inny rodzaj antropomorfizmu – dążność do przeobrażenią Boga w nadczłowieka. Musimy uważać, że „ułuda” pochodzi z niedoskonałego pojęcia o wewnętrznej istocie rzeczy i studjujący jogę pojmuje doskonale, iż liczne zjawiska, które dają się być całkiem rzeczywiste duszy zakutej w więzy niewiedzy, znajdują się pod wpływem złudzeń, nazw i form: zjawiska w rzeczy samej nie są tem, czem się być zdają.

Człowiek taki widzi, że wielu ludzi znajduje się pod wpływem autohypnozy i rozumie, co to znaczy wyzwolić się z tego świata omyłek i otrząsnąć się z tego wszystkiego. Prawie każdy z czytających ten rozdział w mniejszym lub w większym stopniu doznał tego przebudzenia; w przeciwnym wypadku nie interesował by się naszym wykładem. Lecz świadomość ułudy, poczucie, że gramy pewną rolę na scenie wszechświata, jeszcze nie tłumaczy i nie wskazuje przyczyn, jak się to przedstawiać musi Absolutowi. To nam jedynie może wyjaśnić, w jaki sposób powstają te inne zjawiska, lecz nie mówi, dlaczego powstają? Pytanie „w jaki sposób” dotyczy zagadnienia przejawił, a rozum wszechświata uznaje, że zagadnienie to wchodzi w zakres jego wiedzy. Pytanie „dlaczego?” zamiera w wiedzy Absolutu i wrota jego są dla rozumu zamknięte. My możemy rzeczywiście wiedzieć i wielu z nas wie – o istnieniu Absolutu nie tylko dlatego, że intelekt nasz uznaje to istnienie za konieczne, ale dlatego, że wyższe płaszczyzny naszego umysłu zgadzają się z tym faktem. Dusza, która osiągnęła należyty stopień udoskonalenia, znajduje w sobie to prawdziwe coś i wie, że ono jest wyższe od najwyższej fazy umysłowej. A Rozum Wszechświata (który może być przedmiotem badań adepta lub mistrza) spostrzega, że jest postawiony oko w oko z Absolutem i nie może wątpić o jego istnieniu. Lecz dusza może nie rozumieć pytania „dlaczego”? które dotyczy zakresu Ducha, jak również Rozum Wszechświata może nie rozumieć pytań „dlaczego”? dotyczących Absolutu.

Umysły wszystkich wieków starały się zbadać tajemnicę Absolutu i jego przejawów, i zwykle bezowocne były ich dążenia, by znaleść odpowiedź. Platon, filozof grecki, uważał, że Jedyne nie może istnieć w samotności i musi zawsze wydzielać z siebie dusze. Niektórzy myśliciele hinduscy twierdzili, że przyczyną wywoławczą przejawów jest miłość lub dążenie do samozaparcia, potrzeba towarzystwa i umiłowania czegoś. Takie i inne jeszcze przyczyny podawali myśliciele. Niektórzy nawet twierdzili, że Absolut robi ze siebie ofiarę, stając się wielością miast być jednością. Jeden z pisarzy hinduskich mówi, że Absolut zmusza swe istnienie do podziału, gdyż nie jest „zadowolony w swej samotności”. Ale kończąc te rozważanie nad zagadką „dlaczego”? zwracamy uwagę czytelnika, iż każde z podanych wyjaśnień opiera się na bezwiednem przypuszczeniu, jakoby Absolut miał podobieństwo do człowieka i działa podobnie jak człowiek za pomocą rozumowań. Oczywiście antropomorfizm (wyobrażenie Boga w cechach ludzkich) jest bardzo żywotny i wysuwa się nawet w filozofji, która roi, jakoby dawno z niego się wyzwoliła. Musimy przestrzec czytelnika, aby nie dał się pochwycić w tę pułapkę myślową. Chcąc tego niebezpieczeństwa uniknąć, powinien pamiętać, że wszystko t. zw. „przyczyny”, „objaśnienia” i „teorje” powstają dzięki temu, że Absolutowi bezwzględnemu, nieprzejawionemu przypisujemy właściwości, myśli, pobudki i działania właściwe czemuś względnemu, warunkowemu i przejawionemu. Odpowiedź na pytanie „dlaczego” może dać jedynie Absolut i odpowiedź taką uzyskamy wtedy, gdy osiągniemy świadomość duchową. Tymczasem bądźmy ludźmi i zgódźmy się, że „w naszym teraźniejszym stanie” – nie wiemy nic.

Lecz chociaż nie marny odpowiedzi na to pytanie „dlaczego”, rozporządzamy całym wszechświatem; możemy badać i szukać „w jaki sposób” wszystko powstaje. Każdy szczegół pracy wszechświata jest dostępny rozumowi człowieka. I rzeczywiście, szczegóły te znane są Rozumowi Wszechświata i tym, co umieją badać tę rozległą krainę do najdalszych granic. Każda dusza ludzka zawiera w sobie olbrzymią wiedzę rozumu wszechświata. Każdy rozum posiada całkowitą wiedzę

Wszechświata; podobnie jak kropla wody morskiej zawiera w swym roztworze wszystko to, co znajduje się w oceanie, a więc badanie oceanu sprowadza się do badania jednej tylko kropli. Adept może posiąść całkowitą wiedzę Rozumu Wszechświata, do czego dość, gdy zbada kroplę swojej substancji umysłowej, swojej niezaprzeczonej własności. I on również może wejść w styczność ze wszystkiemi drganiami lub falami myśli wielkiego rozumu; gdyż każda kropla jest w łączności z każdą inną kroplą i z całością. Wiedza nie może przyjść z zewnątrz, nie jest ona wytworem rozumu. Przychodzi z wewnątrz, jest tylko zdolnością pojmowania tego, co jest i co istnieje Wszelka wiedza znaną jest Rozumowi Wszechświata, jak również i tej jego kropli, która do nas należy; „nowa” uzyskana przez nas wiedza nie tworzy się, lecz zapożyczamy ją z tego, co już istnieje, a czego ujęcie zależy od naszej mocy świadomości, t. j. od stopnia naszego rozwoju. A więc, chociaż nawet najdoskonalsze dusze zmuszone są przyjmować „na wiarę” niektóre pojęcia, dotyczące Absolutu, mimo to mogą się one przekonać o jego istnieniu i poznać „w jaki sposób” działa mechanizm Wszechświata i nawet wziąć świadomy udział w jego pracy. Rozum może być wyzyskany dla celów przetworzenia materji przy pomocy energji i do wykonania takich działań, które przeciętnemu człowiekowi mogą się zdawać nadzwyczajnemi, a które w rzeczy samej wchodzą w zakres działania powszechnego prawa przyczynowości. I dusza doskonała może za pośrednictwem wiedzy podnieść się na stanowisko, na którem będzie niezależną od prawa przyczynowości, o ile ono działa na niższych płaszczyznach przejawów. Jogowie nie wymagają od swych uczniów, by ci przyjmowali wszystko na „słowo”, gdyż zagadki Wszechświata może rozwiązywać rozum, a wszelki krok da się sprawdzić przez zbadanie i doświadczenie. Istnieje „wiara” wiedząca i jogowie, którzy osiągnęli wyższy stopień rozwoju, posiadają taką wiarę.

Lecz strzeżcie się nauczyciela, który uważa za możliwe przy pomocy przejawu swego rozumu, przejawu swych myśli i wyrazu wyjaśnić przejawowi waszego rozumu tajemnice ostatecznych przyczyn, utajonych w Absolucie i znajdujących się poza obrębem przejawu i nabytej przy pomocy rozumu, wiedzy. Gdy was opanują ciężkie wątpliwości i trwoga duchowa, pod wpływem budzących się od czasu do czasu zagadnień owej wielkiej tajemnicy, uśmierzcie swój umysł i poddajcie go działaniu Ducha, a pozyskacie „spokój i pocieszenie” – ów spokój, który jest wyższy nad rozumienie.

Dusza – to centrum świadomości. Nazywamy ją tak w braku lepszego terminu. Zawiera ona w sobie iskrę bożą, którą ograniczają powłoki substancji umysłowej (różnych form i stopni), energji i materji. Nawet, gdy dusza opuszcza ciało wskutek śmierci fizycznej, nie wyzwala się z materji, gdyż posiada kilka przewodników czyli ciał materjalnych o subtelności różnego stopnia. Różne rodzaje substancji umysłowej posiadają wielce wysubtelnioną powłokę materjalną, która je do pewnego stopnia oddziela od Rozumu Wszechświata i wiąże ich „istotę” z Rozumem Wszechświata oraz z rozumami oddzielnych osobników. Można ją nazwać naszem „Ja” lub jak inni mówią „monadą duchową”, chociaż określenie to nic nie tłumaczy. Wchodzi ona do materji najgrubszego rodzaju i ztamtąd już toruje sobie drogę po szczeblach ewolucji do form wyższych, dopóki wreszcie, minąwszy różne stopnie ewolucji, nie połączy się znów z Absolutem; nie należy tego jednak rozumieć tak, jakoby z powrotem została wrzucona do kotła ze stopem, lecz że osiąga w ten sposób poznanie Absolutu i swej z nim jedności, fakt ostatni zostaje stwierdzony przez dusze, które osiągnęły najwyższy stopień ku zdobyciu jedności – Nirwany. Przed tern ostatecznem osiągnięciem istnieje stadjum, w którem dusza zda się być zahamowaną, co może czasami trwać miljony lat; w tym czasie dusza odrzuca natychmiastowe osiągnięcie Nirwany i powraca do działalności we wszechświecie, aby innym duszom pomóc wznieść się wzwyż. Przyczyna tego dążenia drogą przeistoczeń od grubej materji do stopnia najwyższej doskonałości jest znana, jak już mówiliśmy, jedynie Absolutowi. Lecz dusza wyraźnie może odczuć swój ruch postępowy po drodze i przyciąganie Absolutu, zarówno jak i pobudki boże, zmuszające nas wstępować krok za krokiem na stopnie dojścia. Stąd możemy wyprowadzić wniosek równie za pomocą intelektu, jako też wyższych stanów umysłowych, że to, co prowadzi duszę naszą wzwyż, jest „prawidłowe” i „dobre”, a to, co tamuje jej postęp – „nieprawidłowe” i „złe”. Na tej zasadzie układamy prawa zachowania się i etyki, chociaż etyka i pojęcie o postępowaniu „prawidłowem” i „nieprawidłowem” zarówno jak i „dobrem” i „złem” są względne, co zresztą tłumaczyliśmy w wykładzie o Dharmie. Każdy krok, co prowadzi do uznania jedności powszechnej, zawsze jest wyższy od leżącego niżej szczebla, na którym pojęcie to nie jest takie dokładne. Od tych pojęć zależy wszystko, co wiemy o postępowaniu prawidłowem i nieprawidłowem, o „dobrem” i „złem”.

W jaki sposób duch przenika do materji czyli w jaki sposób powstaje, jeżeli można tak powiedzieć, narodzenie duszy, tłumaczą nam dusze, które wstąpiły na wyższe płaszczyzny, gdzie mogą być świadkami wielu procesów wszechświatowych. Świadczą one, że dzieje się to pod wpływem działalności wroli Boskiej – która to działalność jest do pewnego stopnia pokrewna wyrazom silnej woli ze strony człowieka. Bóg „myśli” i objaw następuje. (W rzeczy samej niema tu myśli, jak my ją rozumiemy, ale nie mamy lepszego terminu dla i określenia tego zjawiska). Proszę nam wybaczyć, że zastosujemy przykłady z doświadczenia ludzkiego, przyczem nie zapominajcie, że zdaniem naszem niemożliwe jest porównanie jakiegokolwiek działania Absolutu z czynnością ludzką; pozwolimy więc sobie powiedzieć, że akt powstania centrum świadomości t. j. narodziny duszy, wejście duszy w otaczające go powłoki umysłowości energji i materji w istocie swej przypominają zapłodnienie i narodziny dziecka. Absolut można porównać z pierwiastkami ojcowsko-matczynemi, które złączyły się w jedność. Duch zaś to dziecko tych dwojga elementów.

A więc w tym wypadku dziecko musi posiadać cechy, własności, charakter rodziców. Duch musi być z Boga i być duszą duszy; powłoka zaś materji, energji i umysłowości tworzy ciało dziecka. Zarówno dusza jak i ciało dziecka muszą powstać i składać się z substancji, z której składali się jego rodzice, gdyż nie istnieje nic innego, z czego by to dziecko powstać mogło. Zupełnie dobrze mówi pisarz zachodni Caltropp: „My dzieci Boże zarówno ciałem jak i duszą powstajemy z substancji Bożej w zupełnej zgodzie z prawem pochodzenia z ojca i z matki. I rzeczywiście jesteśmy narodzeni, lecz nie stworzeni: Naprawdę, bezwarunkowo stanowimy jedną istotę z Bogiem i jesteśmy jego dzieci”. Podobnie jak dziecko bywa najpierw pogrążone w niższej formie materji, aby stopniowo wzrastać, zdobywać świadomość, samo wiedzę, dojrzałość, dopóki nie dorówna swemu ojcu w sile, postaci zewnętrznej i rozumie – tak i dziecię boże wprowadzone zostaje w niższą formę materji (która może być nazwana ciałem Bożem) i w miarę rozwoju przechodzi od niższej do wyższej formy, potem zaś idzie coraz wyżej i wyżej, póki nie dotrze do zawrotnych wyżyn myśli. Ostatecznie osiągnąwszy dojrzałość, dusza zbliża się do przybytku Ojca; wrota się przed nią otwierają i dusza wchodzi w nie, padając na łono Ojca, który na nią oczekuje.

Potem drzwi się zamykają i już nie widzimy, co się odbywa dalej. Dusza, co osiągnęła dojrzałość, czuje się bezpieczną na łonie Ojca; dosięga ona strzechy ojcowskiej po ciężkich latach błądzenia. Słowem powróciła do domu. Jako drugi przykład, którego treść będzie zrozumiałą dla bardziej wzniosłych duchowo z pośród naszych czytelników, może służyć obrazek następujący: jak słońce odbija się w oceanie każdej najdrobniejszej jego kropli oddzielnie, tak i Absolut (Bóg) odbija się w łonie Rozumu Wszechświata i w każdym osobniczym przejawie tego rozumu – w każdej duszy oddzielnej. Słońce, o ile się odbija w centrum kropli, zwanej duszą indywidualną, zowie się duszą, zowie się „duchem”.

Odbicie nie jest samym słońcem, lecz nie jest również złudzeniem czegoś nieistniejącego, gdyż słońce wydzieliło swą cząstkę, swą energję, swoje ciepło, swoje światło, swoją substancję. W ten sposób, jak ocean, podobnież i kropla wody z rzeczywistości ma udział w samopoczuciu istoty Absolutnej. Duch kropli jest rzeczywistością. Na tem polega cud i tajemnica, że chociaż słońce w kropli jest obecne, lecz jego samego – jego całości – tam niema, chyba pozornie. Człowiek, który widzi odbicie w kropli, widzi kształt i światło słońca, gdy w rzeczy samej słońce znajduje się na niebie, a więc jednocześnie słońce znajduje się w myśli i na niebie i odwrotnie. Gdyż jest jednocześnie na niebie i w kropli. Jest to paradoks boski, w którym się zawiera wyjaśnienie jedności w wielości i wielości w jedności; przyczem jedno i drugie jest rzeczywiste, pozornie odrębne, w istocie rzeczy zaś nieodrębne. I w ten sposób, słońce może znajdować się w mil jonach kropel i krople mogą odbijać miljony słońc. Chociaż każda kropla zawiera w sobie słońce – istnieje tylko jedno słońce, które trwa na niebie. Ten kto może zrozumieć tę zagadkę, rozumie stosunek ducha do Absolutu – wielości do jedności.

Niech więc każda kropla zrozumie, że w niej znajduje się Słońce Życia i niechaj zdoła dojść do realnego uznania jego przytomności.

źródło: Wykład XII pt „UMYSŁ I DUCH”  z książki  „DROGI DOJŚCIA JOGÓW INDYJSKICH” JOGI RAMA-CZARAKA, PRZEŁOŻYŁ A. LANGE, Warszawa 1923

]]>
Rozdział VII Koncentracja https://tarot-marsylski.pl/rozdzial-vii-koncentracja/ Wed, 12 Oct 2022 09:49:31 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=7579 Czytaj dalej ]]> Mało jest rzeczy, lepiej wykazujących zdolności ucznia, zaczynającego ćwiczyć swój umysł, jak koncentracja (skupienie). W początkowych okresach myślenia postęp zależy od jego szybkości i zwinności, od umiejętności reagowania na różne bodźce, a więc szybkiego zwracania uwagi w różne strony.

Ruchliwość myśli na tym stopniu rozwoju jest cenną zaletą, a stałe zwracanie uwagi na rzeczy zewnętrzne – warunkiem postępu. Dopóki umysł zbiera materjał myślowy, nadzwyczajna ruchliwość jest bardzo pożądaną cechą, w ciągu wielu inkarnacyj umysł kształtuje  się z jej pomocą, wzmagając ją jeszcze przez ćwiczenia. Zerwanie z nawykiem wybiegania na zewnątrz myślą w każdym kierunku, nakaz zatrzymywania uwagi na jednym przedmiocie nie przychodzi bez walki i wstrząsu i umysł rzuca się gwałtownie, jak nieujeżdżony koń, gdy poraź pierwszy poczuje wędzidło. Widzieliśmy, że w ciele mentalnem kształtują się obrazy przedmiotów, które zwróciły uwagę Poznającego. Patanjali mówi, że należy zatrzymać zmiany, zachodzące w pierwiastku myślowym, czyli wstrzymać te wciąż zmieniające się wizerunki świata zewnętrznego. Skupienie od strony formy – to wstrzymanie obrazów, wciąż zmieniających się w ciele mentalnem i utrzymanie go w takim stanie, by odtwarzał jeden stały obraz. Uporczywe kierowanie uwagi ku niemu  dla doskonałego odtworzenia go w sobie-oto koncentracja w odniesieniu do Poznającego.

Podczas koncentracji świadomość i uwaga Poznającego są ześrodkowane na jednym obrazie, bez żadnych odchyleń, lub wahań. Umysł, stale przerzucający się z przedmiotu na przedmiot, wabiony przez świat zewnętrzny i szybko odtwarzający rzeczy jedną po drugiej – jest unieruchomiony i zmuszony wolą do ukształtowania jednego obrazu i odrzucenia innych nasuwających się wrażeń. Gdy tak umysł jest zmuszony przez czas dłuższy do odtwarzania jednego obrazu wyłącznie, Poznający przyswaja go sobie przez uporczywą obserwację daleko lepiej, niż na podstawie najlepszego nawet opisu, bo znajomość obrazu, lub krajobrazu przez obserwację jest zawsze pełniejsza od poznawania z opisu lub ze słyszenia. Skupiając się zaś na opisie, kształtujemy krajobraz w ciele mentalnem, dzięki czemu uświadamiamy go sobie dokładniej, niż jedynie przez czytanie. Słowa są symbolami rzeczy, a skupianie się na ogólnym zarysie rzeczy, naszkicowanych słowami, dopełnia ten zarys szczegółami, ponieważ świadomość znajduje się wówczas w ściślejszej łączności z owym przedmiotem.

Trzeba pamiętać, że skupienie nie jest stanembiernym, lecz, przeciwnie, stanem natężonego i prawidłowego działania. W świecie mentalnym odpowiada ono przygotowaniu się w świecie fizycznym do skoku, wyrażaj ącem się przez skurcz i napięcie muskułów. Istotnie, wysiłek ten ujawnia się zawsze u początkujących odpowiedniem fizycznem natężeniem i po skupieniu następuje zmęczenie nietylko systemu nerwowego, lecz nawet muskułów. Jak przez ześrodkowanie wzroku na jednym wyłącznie przedmiocie stajemy się zdolni do zauważenia naj drobniejszych jego, niedostrzegalnych na pierwszy rzut oka, szczegółów, tak skupienie umożliwia nam poznanie szczegółów jakiejś idei. W miarę natężenia, skupienia zyskujemy w tym samym czasokresie w stosunku do nich na chłonności podobnie, jak szybkobiegacz w minutę mija większą od zwykłego piechurza ilość przedmiotów. Ten ostatni, mijając, dwadzieścia przedmiotów zużyje tyleż energji, co szybkobiegacz, lecz szybsze wyładowanie jej będzie odpowiadało krótszemu czasowi.

W początkach pracy nad koncentracją duże trudności są do przezwyciężenia. Przedewszystkiem chodzi o nie zwracanie uwagi na wrażenia nieustannie narzucające się umysłowi zzewnątrz, należy wstrzymać ciało mentalne od reagowania na te wrażenia i zwalczyć skłonność do odpowiadania na nie. Lecz to powoduje częściowe skierowanie uwagi na sam akt oporu i, gdy skłonność przeciwstawienia się reagowaniu na wrażenie zostanie przezwyciężona, wysiłek oporu winien zniknąć również; niezbędne jest osiągnięcie doskonałej równowagi, stanu, w którym niema ani oporu ani poddawania się, lecz spokój niewzruszony, dość silny, by napływające zzewnątrz fale nie wywołały w niem żadnej zmiany, nawet tej drugorzędnej, jaką jest świadomość, iż trzeba się czemuś przeciwstawić.

Po drugie umysł powinien się nauczyć skupić na pewien przeciąg czasu całkowicie i wyłącznie na obrazie wybranego przedmiotu. Winien nietylko przeciwstawić się zmianom zachodzącym w nim w odpowiedzi na płynące z zewnątrz wrażenia, lecz również uspokoić swą wewnętrzną ruchliwość, tę właściwość jaką jest nieustanne przegrupowywanie obrazów zawartych w świadomości, myślenie o nich, wiązanie ich w coraz to nowy sposób, odkrywanie utajonych podobieństw i różnic. Teraz umysł musi ograniczyć swą uwagę do jednego przedmiotu, jakby znieruchomieć na nim. Nie zawiesza swej działalności, lecz skierowuje ją całą po jednej linji. Woda, płynąca szerokiem łożyskiem, dostarczy mało siły pędnej; ta sama ilość wody, wtłoczona do węższego łożyska, zdoła  przy tej samej szybkości opczątkowej znieść niejedną zaporę. To tłomaczy wartość skupionego wysiłku tak niestannie podnoszoną przez nauczycieli medytacji, gdyż w tym wypadku bez zwiększenia siły umysłu, skuteczność jego pracy zostaje znacznie wzmożona. Swobodnie rozchodząca się w powietrzu para, nie zdolna jest owadu powstrzymać w locie, – lecz wtłoczona w rury porusza tłoki. Lecz osiągnięcie tego wewnętrznego spokoju jest trudniejsze od niezwracania uwagi na impulsy zewnętrzne, gdyż wkracza w najgłębsze i najpełniejsze życie umysłu. Odgrodzić się od świata zewnętrznego jest łatwiej, niż uciszyć umysł, utożsamiony z jaźmią i rzeczywiście przez większość ludzi na dzisiejszym stopniu ewolucji uważany za jaźń.

Jednak sam wysiłek umysłu już stanowi krok naprzód w rozwoju świadomości, gdyż wkrótce spostrzegamy, iż Kierujący i Kierowany nie może być tem samem i wówczas instynktownie utożsamiamy się z Kierującym. Twierdzenie „Ja uspokajam mój umysł“, jest wyrazem uświadomienia sobie tego faktu; odczuwamy wówczas, że umysł jest częścią świadomości, jest jej narzędziem. To rozróżnienie dokonywuje się w nas bezwiednie, i uczeń wreszcie uświadamia sobie dwoistość swojej natury, coś w niej, co kieruje i to, co jest kierowane. Niższy umysł konkretny zostaje oddzielony od Jaźni, ją zaś odczuwamy w sobie, jako coś mające większą siłę, jaśniejsze widzenie i stąd powstaje przeświadczenie, że Jaźń nie jest zależna ani od ciała ani od umysłu. Jest to pierwsze stwierdzenie, czyli odczucie w świadomości jej istotnej nieśmiertelnej natury, uprzednio już intelektualnie zazna wanej, gdyż to zeznanie skłoniło nas do prób koncentracji, wynagrodzonej temi właśnie wynikami. W miarę ćwiczeń horyzont się rozszerza, lecz w kierunku ku wewnątrz, nie na zewnątrz, wciąż w głąb, bez końca.

Rozwija się przez to zdolność poznawania prawdy bezpośrednio, lecz ta zdolność się zjawia, gdy przekraczamy umysł z jego powolnym procesem rozumowania. Nie zapominajmy, że słowo „umysł“ jest wciąż używane w znaczeniu „umysł konkretny” czyli ciało mentalne plus Manas. „Ja” jest wyrazem jaźni, której właściwością jest poznawanie i gdy to „Ja” wchodzi w kontakt z Prawdą, widzi, że jej drgania są prawidłowe i zdolne do tworzenia w nim dokładnego jego obrazu. Fałsz powoduje obraz zniekształcony, zdradzający tern zniekształceniem swą naturę. W miarę poddawania się umysłu, siły Ego utwierdzają swój wpływ przemożny i intuicja, równająca się na planie fizycznym zdolności widzenia, zastępuje zwykłe rozumowanie, które może dałoby się porównać ze zmysłem dotyku na planie fizycznym. Faktycznie trafność tego porównania jest większa, niż na pierwszy rzut oka się wydaje, gdyż intuicja rozwija się z rozumowania w ten sam ciągły sposób i bez zmian zasadniczych, jak wzrok się rozwija po dotyku. Zapewne, zachodzi tu wielka różnica w działaniu, lecz to nie powinno zaślepiać w śledzeniu kolejnego porządku ewolucji. Intuicja osoby nieinteligentnej jest impulsem, zrodzonym z pragnień i jest niższa, a nie wyższa od rozumowania. Gdy umysł już dobrze umie skupiać się na jakimś przedmiocie i gdy już może zachować przez pewien czas to skupienia, następnych krokiem będzie odrzucenie przedmiotu i utrzymanie umysłu w tej natężonej uwadze, tak jednak, by nie była ona na nic innego skierowana. Wtedy umysł nie odtwarza żadnego obrazu. Jego własny materjał jest tak silnie ześrodkowany, że nie odbiera on żadnych wrażeń, pozostając w stanie doskonałego spokoju, na podobieństwo gładkiej powierzchni jeziora. Stan ten może trwać tylko bardzo krótko, podobnież jak „stan krytyczny**, znany fizykom, punkt styczności między dwiema poznanemi i określonemi stanami materji. Mówiąc inaczej, gdy ciało mentalne jest uciszone, świadomość wymyka się z niego i dosięga do „centru laya“, – neutralnego punktu stycznego między ciałem mentalnem a przyczynowem.

Towarzyszy temu przejściu chwilowe omdlenie, czyli utrata świadomości – jest to nieunikniony skutek zniknięcia uchwytnych dla świadomości przedmiotów – poczem następuje stan wyższej świadomości. Po zniknięciu objektów świadomości w niższym świecie ukazują się objekty świadomości w świecie wyższym. Wówczas Ego może urabiać ciało mentalne podług swych szczytnych myśli i zasilać je własnemi wibracjami, może kształtować je według wzniosłych wizyj, doznanych w chwilach swego wzniesienia się i w ten sposób przekazywać mu i rozsiewać nazewnątrz pojęcia, których inaczej nie byłoby ono zdolne przyjąć. To są natchnienia genjuszów, olśniewające umysł blaskiem i oświecające świat. Przynoszący je człowiek najczęściej nie jest w możności w zwykłym stanie umysłu wyjaśnić, jak to osiągnął. Wie tylko, że w jakiś tajemniczy sposób. …Siła, która we mnie dźwięczy, Żyje na mych ustach i mą ręką włada…

ŚWIADOMOŚĆ JEST OBECNA WSZĘDZIE, GDZIE ISTNIEJE PRZEDMIOT, NA KTÓRY REAGUJE

W świecie przedmiotowym każdy kształt zajmuje określone miejsce i nie sposób o nim powiedzieć – jeśli można się tak wyrazić, – że jest tam, gdzie go niema. Czyli, zajmując pewne miejsce, jest bliżej lub dalej od innych form, które też zajmują w stosunku do niego pewne określone miejsce. Jeżeli zmienia miejsce, musi przejść przez oddzielającą przestrzeń; przejście może być szybkie, lub powolne – szybkie, jak błyskawica, lub leniwe, jak posuwanie się żółwia, ale musi być uskutecznione i wymaga odpowiedniego czasu. Odnośnie do świadomości przestrzeń w tern znaczeniu nie istnieje, świadomość zmienia stan lecz nie miejsce, obejmuje mniej lub więcej, zna lub nie zna Nie-ja, zależnie od tego, czy odpowiada na jego wibracje. Jej widnokrąg rozszerza się w miarę potęgowania się jej odbiorczości, czyli jej zdolności odpowiadania na wibracje i ich odtwarzania. Nie zachdzi tu fakt zmiany miejsca. Przestrzeń należy do form, .wzajemne ich oddziaływanie jest tern silniejsze, im bliżej siebie się znajdują, i tern słabsze, im dalej.

Każdy, osiągający zdolność koncentracji, odkrywa to nieistnienie przestrzeni dla świadomości. Adept może poznać każdą rzecz przez zatrzymanie na niej swej uwagi, przyczem przestrzeń nie gra roli. Staje się on świadomy pewnej rzeczy na innej planecie nie dlatego, że jego wzrok astralny działa jak teleskop, lecz dlatego, że w wewnętrznej krainie cały wszechświat istnieje jako punkt. Dosięga on samego serca życia i w niem widzi wszystko.

W Upaniszadach powiedziano, że w sercu znajduje się kącik, w którym mieści się „eter wewnętrzny”, wypełniający obszar świata i jest to Atma, nieśmiertelne „Ja”, nad którem cierpienie nie ma mocy.

– W państwie tem przebywa niebo i wszechświat; ogień i powietrze , słońce i księżyc, błyskawice i gwiazdy, wszystko, co jest i wszystko, czego niema w niem (w świecie). Ten „wewnętrzny eter serca“ jest odwiecznym terminem mistycznym, malującym subtelny charakter „Ja”, będącego rzeczywiście jedynem i wszechprzenikającem tak, że ten, co jest świadomy w „Ja”, jest świadom we wszystkich punktach świata. Nauka mówi, że ruch jakiegoś ciała tutaj oddziaływa na najodleglejszą gwiazdę, gdyż wszystkie ciała są zanurzone w eterze i przepojone nim, będącym pośrednikiem, który przenosi wibracje bez tarcia, a więc bez straty energji i na każdą odległość.

Dotyczy to materjalnej strony świata. Wobec tego czyż nie jest jasne, że świadomość, czyli życie ukryte przyrody tak samo wszystko przenika i trwa ciągle. Ozu jemy, że jesteśmy „tu”, gdyż reagujemy na otaczające nas rzeczy. Gdy świadomość w odpowiedzi na „odległe” przedmioty wibruje równie dokładnie jak i w odpowiedzi na „bliskie”, czujemy się jednocześnie tam. Jeżeli świadomość nasza reaguje z podobną dokładnością na zdarzenie, zachodzące na Marsie, jak na zjawiska np. w naszym pokoju, to jednakowo znać będzie obydwa, czując, że jest „tu” w każdym wypadku.

Nie miejsce gra rolę, lecz stopień rozwoju zdolności. Poznający jest obecny wszędzie, gdzie jego świadomość może reagować na wibracje i wszelkie wzmożenie się jego zdolności odpowiadania oznacza objęcie przez jego świadomość wszystkiego, na co reaguje, co wchodzi w zakres jego zdolności wibrowania. Przykład fizyczny ułatwi nam zrozumienie powyższego. Oko widzi to, co fale świetlne mu przekażą. Czuje jest ono na pewną skalę wibracyj. Wszystko, co znajduje się powyżej, lub poniżej niej pozostaje dla niego niewidoczne.

Dawne hermetyczne twierdzenie: „Na dole, jak w górze“ jest nicią przewodnią w otaczającym nas labiryncie: przez badanie odbicia w niższej sferze, możemy poznawać przedmiot, rzucający swój obraz w tę sferę.

Jedna z różnic pomiędzy możnością bycia świadomym w każdym miejscu i „wzmożeniem” się ku wyższym planom, polega na tern, że w pierwszym wypadku Jiva w osłonie swych niższych przewodników lub bez nich czuje się odrazu w obliczu tych „odległych przedmiotów”, w drugim zaś Jiva w swem ciele mentalnem i astralnem, albo tylko w mentalnem, przenosi się szybko z miejsca na miejsce i jest świadomy swego ruchu. Znacznie ważniejszą różnicę stanowi ta, że w drugim wypadku Jiva może się znaleść wśród wielkiej ilości rzeczy, których zupełnie zrozumieć nie może w zgoła odrębnym świecie obcym mu i przerażającym, podczas gdy w pierwszym wypadku rozumie wszystko, co widzi i poznaje każdy przedmiot, zarówno od strony życia, jak od strony formy. Tak poznawane światło „Jedynego Ja” przenika wszystko i wiedza, pełna pogody i pokoju staje się naszym udziałem, wiedzą, której zdobycie inną drogą jest niemożliwe, nawet przez pozostawanie w ciągu niezliczonych wieków w chaosie form.

JAK NALEŻY SKUPIAĆ SIĘ

Zrozumiawszy teorję koncentracji, uczeń winien zacząć stosować ją w praktyce. Jeśli jest religijny, praca jego będzie znacznie uproszczona, gdyż może obrać sobie za przedmiot kontemplacji, przedmiot swego umiłowania religijnego; ponieważ przedmiot ten potężnie przyciąga jego serce, myśl będzie z łatwością zatrzymywała się na nim, odtwarzając bez trudu obraz czczony i z równą łatwością wyłączając inne. Umysł jest wciąż pobudzany przez pragnienie i jest posłusznem narzędziem dążenia do przyjemności. Umysł poszukuje zawsze tego, co mu dostarcza przyjemności i zawsze usiłuje odtwarzać obrazy rzeczy przyjemnych, a odrzucać obrazy rzeczy przykrych. Chętniej więc zatrzymuje umiłowany obraz i odczuwana przyjemność dodaje stałości jego skupieniu. Siłą oderwany od tego przedmiotu powracać doń będzie wciąż. Tak więc człowiek religijny może osiągnąć szybko dość znaczny stopień skupienia. Myśli on o przedmiocie swej czci religijnej, tworząc wyobraźnią jaknajdokładniej obraz tego przedmiotu, utrzymując swój umysł, skupiony na tym obrazie, na myśli o Umiłowanym.

Tak więc chrześcijanin będzie myślał o Chrystusie, o Matce Boskiej, o swym świętym patronie, o aniele Stróżu, hindus o Maheshava, o Wishnu, Urna, o Shri Krishna, budysta o Buddzie   i Budhistawie, pwrs o Ahuramazdzie, o Mitrze i t. p. Każda z tych istot wzbudza cześć w swych wyznawcach i siła z jaką te obrazy pociągają serce, przywiązuje umysł do przedmiotu będącego źródłem szczęścia. W ten sposób zdobywa się umiejętność skupienia bez najmniejszego wysiłku i bez straty energji. Czynnik przyciągania może być pomocny dla człowieka również niereligijnego, lecz w tym wypadku będzie skierowywał umysł jego do idei, nie do osoby.

Przy pierwszych wysiłkach skupienia powinniśmy zawsze pomagać sobie przez rozbudzenie zainteresowania przedmiotem skupienia. Dla osób niereligijnych obrazem pociągającym jest zazwyczaj jakieś głębokie lub wzniosłe zagadnienie; taki obraz powinien być wybrany jako przedmiot skupienia, ażeby umysł chętnie się na nim zatrzymywał: tu siłą pociągającą jest intelektualne zainteresowanie, głębokie pragnienie wiedzy, jedno z najpotężniejszych dążeń człowieka.

Inną, owocną formą skupienia dla osobników,, którzy nie posiadają uczucia czci dla jakiejś istoty, jest skupienie się na umiłowanej cnocie. Głębokie bardzo samooddanie może być pobudzone przez taki przedmiot, gdyż odwołuje się on do serca człowieka przez jego umiłowanie intelektulnego i moralnego piękna.

Powinniśmy przytem wyobrażać sobie obraną cnotę w jej najdoskonalszej i najpełniejszej postaci i gdy uświadomimy sobie jej dobroczynne skutki, winniśmy skupić umysł na samej jej istocie. Dodatkową zdobyczą przy tego rodzaju koncentracji jest fakt, iż w miarę kształtowania się umysłu na wzór danego pojęcia i odtwarzania jego drgań, pojęcie to, czyli cnota sama staje się stopniowo częścią jego natury i utrwala się w charakterze. To kształtowanie umysłu na wzór obranych pojęć jest zatem aktem twórczym w stosunku do siebie samego, gdyż po pewnym czasie umysł chętnie układa się w kształty, narzucone mu uprzednio przez koncentrację, a stające się z biegiem czasu formą jego codziennego przejawienia. Prawdą jest, co twierdzi starożytna maksyma: „Człowiek jest tworem myśli. Nad czem myśli w tern życiu, tern w następstwie się staje“.

Gdy umysł w ciągu koncentracji odwróci się od obranego przedmiotu religijnego lub intelektualnego, co mu się często w początku przytrafia, winien być ponownie zwrócony ku przedmiotowi skupienia. Nieraz na początku będzie odbiegał nieświadomie dla siebie od przedmiotu skupienia, przyczem uderzy nas nagle fakt myślenia o czemś zupełnie odmiennem. Będzie się to często zdarzało i za każdym razem umysł winien być cierpliwie nawracany do punktu wyjścia, czynność to zaiste trudna i nużąca, lecz niema innej drogi dla osiągnięcia skupienia. Gdy umysł tak niespostrzeżenie odbiegł od przedmiotu, użytecznem i pouczaj ącem ćwiczeniem jest zmuszanie go do powrotu tą samą drogą, którą przebiegł w swem błąkaniu się. Czynność ta zwiększa władzę jeźdźca nad rozbieganym rumakiem i zmniejsza skłonności tego ostatniego do ucieczki.

Konsekwentna następczość myślenia prowadzi do skupienia, lecz niem samem nie jest, gdyż w tern myśleniu umysł przechodzi od jednego do drugiego szeregu obrazów, nieskupiając się na jednym. Lecz ponieważ takie myślenie jest znacznie łatwiejsze od skupienia, początkujący winien przyjąć je zanim podejmie się pracy trudniejszej. Nieraz dla człowieka religijnego użytecznem będzie żywe odtwarzanie sobie jakiejś sceny z życia przedmiotu jego umiłowania ze wszystkiemi szczegółami na właściwem tle krajobrazu. Stałość umysłu wzrasta stopniowo, aż wreszcie potrafi on nieruchomo zatrzymać się na centralnej osobie sceny, to znaczy na przedmiocie umiłowania.

W miarę tego, jak odtwarzamy tą scenę w umyśle, nabiera ona cech realności; możliwem jest wówczas wejście w magnetyczny kontakt z odbiciem tej sceny na wyższym planie, czyli z trwałą jej podobizną w eterze kosmicznym i w ten sposób poznanie jej o wiele pełniejsze, niż na podstawie najlepszych opisów. Człowiek prawdziwie religijny może wejść w magnetyczny kontakt z przedmiotem swej czci i przez to bardziej bezpośrednio i blizko zetknąć się z nim, niżby to było możliwem inną drogą. Albowiem świadomość nie podlega ograniczeniom fizycznej przestrzeni i jest tam, gdzie coś poznaje – twierdzenie omawiane powyżej. Lecz pamiętajmy, iż skupienie nie jest procesem myślenia następczego i w rezultacie umysł, musi być skupiony na jednym przedmiocie i pozostawać nieruchomo wpatrzonym w niego, nie rozmyślając o nim, lecz wchłaniając jego treść.

powróć do spisu treści 

]]>
Śmierć mistyczna https://tarot-marsylski.pl/smierc-mistyczna/ Wed, 23 Mar 2022 12:32:17 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=6668 Czytaj dalej ]]> Śmierć fizyczna oznacza zaprzestanie czynności życiowej w ciele materyalnem i jego rozkład; śmierć mistyczna, to zamarcie egoizmu, żądz, popędów zwierzęcych i namiętności.

Niebo, piekło i czyściec są stanami duszy,  które człowiek może odczuć już w tem ziemskiem życiu. Ażeby więc wyrobić sobie właściwe pojęcie o stanach duszy po śmierci ciała fizycznego, nie musi się umierać fizycznie. Człowiek sam jest światem w małym zakresie, to znaczy, że wszystko, co człowiek ma w sobie na małą skalę, to znajduje się w naturze na wielką tak, że gdy to małe zadrga w człowieku, odegra mu to wielkie w naturze i połączy się z niem natychmiast.

Przez swoje ciało fizyczne łączy się człowiek z widomym, fizycznym światem, jego ciało astralne z astralną równią*) (Kama Loka), on sam zaś łączy się z nią przez swe uczucia zwierzęce, żądze i namiętności. Przez swoje myślenie stoi w związku z równią  mentalną.

*) Równia astralna ’ świat astralny są jedno i to samo.

Jeśli zaś zbudzi się w człowieku świadomość duchowa (Buddhi), nie zostaje on już myślami w szrankach przestrzeni i czasu; jego boska świadomość (Atma) łączy go z Bogiem (Nirwana). Dopóki człowiek przywiązany jest do rzeczy materyalnych i pozwala im panować nad sobą, dopóty podlega zmiennym stanom radości i cierpienia, gdyż stan Dewachan (świata niebieskiego) nie jest wieczysty. („Niebo i ziemia przeminą, ale słowo pana Logos (Christos) nie przeminą”. Biblia).

Człowiek może tylko przez pokonanie tego co materyalne i przemijające, dojść do doskonałości i wolności, przez co wyzwala się ze skutków karmy i odradzania się na nowo, Może to nastąpić tylko w związku z materyalnem ciałem, ono bowiem jest środkiem albo narzędziem do przezwyciężenia tego, co materyalne. Co jednak duszę ludzką zmusza do objawiania się czynnego w ciele materyalnem, to egoistyczne usiłowania, żądze i życzenia, o które starała się w ostatnim bycie. Dopóki człowiek ma jeszcze choćby

*) Pod równią mentalną należy rozumieć cztery niższe równie Dechawan (Nieba), które posiadają jeszcze formę (rupa), gdy tymczasem trzy wyższe nazywają się równią arupa i nie mają kształtu.

najdrobniejsze egoistyczne życzenie, czy odnosiłoby się do spraw tego świata, czy też do nagrody po drugiej stronie, dopóty przywiązany jest do koła miłości i śmierci, tzn. że podlega wiecznemu krążeniu życia i śmierci. Celem każdej prawdziwej religii, wiedzy i filozofii jest pokazanie człowiekowi drogi do ostatecznego wydobycia się z nieustannej zmiany między życiem i śmiercią, między niebieskiem i ziemskiem istnieniem. Dzieje się to przez śmierć mistyczną, którą każdy musi przejść w życiu ziemskiem, jeśli ma zbudzić się w nim świadomość boska, jeśli Chrystus Bóg-człowiek ma w nim święcić swoje zmartwychwstanie.

W Bhagawad Gita opisywana jest droga do tego poznania i zbawienia. Opisana tam „bitwa” przedstawia walkę między wolą ludzko-zwierzęcą a ludzko-boską. „Nowy testament” jest symbolicznem przedstawieniem ukrzyżowanego w człowieku Chrystusa i połączonego z tem zbawienia ludzkości. Zwycięzcę w tej walce czeka wielkie zmartwychwstanie, doskonałe życie, jako cena zwycięstwa. Posłuchajcie słów przyrzeczenia wymówionych przez „podobnego do syna człowieczego”, który trzymał w ręku siedem gwiazd*) :

*) Siedem gwiazd to symboliczne określenie siedmiu pierwiastków, z których składa się zarówno wszechświat jak człowiek. Nauka ta znajduje się choć pod rozmaitemi postaciami we wszystkich systemach religijnych.

„Zwycięzcy pozwolę używać z drzewa życia, rosnącego w raju ojca mego. Bądź wiernym aż do śmierci, a dam ci koronę życia wiecznego. Kto zwycięży, tego uczynię kolumną w świątyni ojca mojego i nigdy stamtąd nie wyjdzie“. W takich to i tym podobnych słowach wyrażały się najważniejsze pisma święte całego świata z czcią o ubóstwieniu człowieka. W poznaniu wyższego życia w nas samych leży różnica między zwykłą nauką o obyczajach, a moralnością. Mogą one nas kierować ku temu, co dobre i szlachetne, lecz ponad niemi stoi owa niepojęta istota, Której przeciętna ludzkość nie rozumie, którą jednak odczuwa w sercu, ilekroć prześwieci z duszy człowieka czczonego, jako Bóg lub bohater. Dopóki tak jest, nie zadowolą się ludzie etyką i moralnością, lecz odwrócą się w chwilach wyższej tęsknoty od zewnętrznych reguł tych systemów, a zwrócą się do praźródła czystego życia we własnem sercu, w którem znajdą nieomylnego przewodnika. Żeby te wiersze przyczyniły się do tego, to jest życzeniem ich autora.

 źródło: “YOGA TAJEMNA WIEDZA INDYI”, przez BAPT. WIEDENMANNA PRZEŁOŻYŁ STANISŁAW WOMELA, LWÓW WYDAWNICTWO „KULTURA I SZTUKA”

]]>
TY, CIAŁO, DUSZA I DUCH https://tarot-marsylski.pl/ty-cialo-dusza-i-duch/ Mon, 04 Jan 2021 17:41:22 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=5572 Czytaj dalej ]]> Tylko wtedy sobie samemu może człowiek siebie wyjaśnić w prawidłowy sposób, kiedy uprzytomni sobie znaczenie myślenia wewnątrz własnego jestestwa. Mózg jest cielesnym narzędziem myślenia. Tylko prawidłowo rozwinięte oko może widzieć barwy, tak samo jedynie dobrze zbudowany mózg może służyć do myślenia. Ciało ludzkie tak jest ukształtowane, że wieńczy je mózg, organ ducha.

Wtedy można budowę ludzkiego mózgu zrozumieć, kiedy zwróci się uwagę na jego zadanie, które polega na tem, że on ma być narządem myślącego ducha, Wykazuje to porównawcze badanie świata zwierzęcego. U ziemnowodnych mózg jest jeszcze małym wobec mlecza pacierzowego; zaś u ssących stosunkowo większy. Największym jest u ludzi w stosunku do pozostałego ciała. Na przekór tym uwagom o myśleniu, jakie tu załączone zostają, panują różne przesądy. Wielu ludzi skłania się do obniżania myślenia na rzecz „wewnętrznego życia uczuciowego “ lub „ odczucia“. Przecież mówią chętnie: nie przez „zimne (trzeźwe) myślenie“, ale przez ciepło uczucia, przez bezpośrednią siłę odczuwania osiąga się wyższe poznanie. Ludzie, co tak mówią, boją się, przez jasne myślenie stępić uczucia.

W codziennem myśleniu, które się tylko na rzeczy pożytku rozciąga, może to mieć miejsce. Ale dzieje się zgoła odwrotnie w myśleniu które prowadzi do wyższych bytu regionów. Niema entuzyazmu ani uczucia, jakie by dało się porównać z poczuciem piękna, żaru i wzniosłości, które osiągamy przez czyste kryształowe myśli, płynące do wyższych światów. Najwyższe uczucia, to właśnie te, które powstają nie „same“, ale osiągnięte przez energiczną pracę myślową.

Ciało ludzkie posiada odpowiednią do myślenia budowę. Te same substancye i siły, które zawierają się w królestwie mineralnem, znajdują się w ciele ludzkiem tak połączone, iż przez to połączenie myśl może się objawić. Ta mineralna a odpowiednio do swego zadania ukształtowana konstrukcya nazywa się w dalej idących rozważaniach ciałem fizycznem człowieka. (Temi słowy oznaczamy to, co w literaturze teozoficznej, nazywa się Sthula sharira).

Ta mineralna budowa podporządkowana mózgowi, jako punktowi centralnemu, powstaje przez rozradzanie się, a otrzymuje swą skończoną postać przezrośnięcie. Rozradzanie się i rośnięcie dzieli człowiek z rośliną i ze zwierzęciem. Przez rozradzanie się i rośnięcie odróżnia się wszystko to co żywe od nieożywionych minerałów. Żywy organizm powstaje z żywego za pomocą ziarna. Potomkowie idą i)o przodkach w szeregu żyjących. Siły, przez którą powstaje minerał, musimy szukać w samej materji, która się nań składa. Kryształ górski tworzy moc zawarta w krzemie i tlenie, które w nim są połączone. Sił, które dąb kształtują, musimy szukać, zbaczając przez ziarno, w macierzyńskiej a ojcowskiej roślinie. Przez rozmnażanie przechodzi kształt dębu od poprzedników na potomków. Są bowiem wewnętrzne, przyrodzone żywym organizmom warunki.  Był to niedojrzały światopogląd, który wierzył, że niższe zwierzęta, a nawet ryby mogą ze szlamu powstać.

Kształt istot żywych odradza się przez dziedziczność. Żywa istota rozwija się zależnie od tego, z jakiej macierzyńskiej a ojcowskiej istoty powstała, czyli innymi słowy, do jakiego gatunku należy. Substancya, z której ono się składa, ciągle się zmienia; gatunek trwa podczas życia i przekazuje się potomkom. Gatunek zatem jest czemś, co stanowi o układzie substancji. Ta siła gatunku twórcza może być nazwana siłą życiotwórczą.
(W literaturze teozoficznej nazywa się „Prana”).

Kiedy siły mineralne ujawniają się w krysztale, siły życiotwórcze w gatunku i formach życia roślinnego i zwierzęcego. Siły nieorganiczne spostrzega człowiek za pomocą zmysłów cielesnych. To tylko może spostrzedz, do czego ma zmysły. Bez oczu niema światła, bez uszu – dźwięku. Najniższe organizmy  mają pewien rodzaj zmysłu dotyku. Dla nich tylko te mineralne siły istnieją, które poznać można za pomocą dotyku. W ogóle tam, gdzie inne zmysły są bardziej rozwinięte, jak to u zwierząt wyższych, otoczenie staje się bogatsze i różnorodniejsze. Od organów danej istoty zależy przeto, czy to, co w świecie zewnętrznem się zawiera, istnieje równie  dla postrzegania czy odczuwania tej istoty. Co w powietrzu trwa jako pewien ruch, staje się dla człowieka odczuciem dźwięku. Przejawów zaś siły życiotwórczej nie odbiera człowiek przez zwykłe zmysły. Widzi barwy rośliny; wącha jej zapach; siła życiotwórcza zostaje dla tej obserwacyi utajoną, Ale jak ślepi od urodzenia nie mogą słusznie zaprzeczać istnieniu barwy, tak samo zwykłe zmysły nie mogą odrzucać siły życiotwórczej. Barwy zaczynają istnieć dla ślepych od urodzenia od czasu operacyi; również od czasu utworzenia się odpowiedniego narzędzia, poczyna być widzialną dla człowieka (przez siłę życiotwórczą ujawniona) istota różnorodnych rodzaji roślin i zwierząt. Przez otwarcie tego organu odsłania się człowiekowi świat zupełnie nieznany. Nie spostrzega już jedynie barw, zapachów i t.d. żyjącej istoty, ale i tę żywą istotę samą. W każdej roślinie, w każdem zwierzęciu wyczuwa oprócz fizycznego kształtu jeszcze życiem wypełniony kształt duchowy. Aby mieć na to wyraz, nazwijmy ten kształt duchowy ciałem eterycznem albo ciałem życiotwórczem.  Dla badacza życia duchowego rzecz ta się tak przedstawia. Dla
niego ciało eteryczne nie jest wypadkową materyi i sił fizycznego ciała, ale samodzielnem i czynnem jestestwem, które wymienione fizyczne substancye i siły do życia powołuje. Ten mówi w myśl wiedzy duchowej, kto powie, że fizyczne ciało ma swój kształt np. kryształ  przez utajone w niem moce fizyczne kształtujące. Żywy organizm posiada formę nie przez te siły, ponieważ w momencie kiedy życie zeń wypłynie i pozostawiony zostanie tylko siłom fizycznym, rozpada się. Ciało życiotwórcze
jest to istność, która podczas życia strzeże ciało fizyczne od rozpadnięcia się. Ażeby to ciało życiotwórcze widzieć, postrzegać w innych organizmach, trzeba na to zbudzonych oczu duchowych.

Bez tego owszem można przyjąć jego egzystencyę z przesłanek logicznych; oglądać je można tylko oczyma ducha, jak barwy oczyma fizycznemi. Nie trzeba się zrażać wyrazem „ciało eteryczne „Eter” oznacza tu coś innego niż hypotetyczny eter fizyki. Trzeba go uważać po prostu jako określenie tego, co tu będzie opisane. I jak fizyczne ciało ludzkie jest obrazem swojej celowości, tak samo ludzkie ciało eteryczne. Zrozumie się to ciało wtedy, kiedy się je rozważy w stosunku do myślącego ducha. Przez takie podporządkowanie myślącemu duchowi, odróżnia się ciało eteryczne człowieka od tegoż zwierząt i roślin.  Człowiek przez swoje ciało fizyczne należy do świata nieorganicznego, a przez ciało eteryczne do organicznego. Po śmierci odpada ciało fizyczne do świata nieorganicznego, ciało eteryczne do świata życia, (W teozoficznej literaturze nazywają ludzkie ciało eteryczne „Linga sharira”). Przez „ciało “ określa się to, co nadaje istocie pewnego rodzaju „kształt”, „formę”. Nie trzeba mieszać wyrazu „ciało” ze zmysłowym kształtem „cielesnym”. W tern znaczeniu „ciało” może być również zastosowanem na oznaczenie tego, co się „dusznie” czy „duchowo” kształtuje.

Ciało życiotwórcze jest jeszcze dla człowieka czemś zewnętrznem. W pierwszym przebłysku odczuwania odpowiada wnętrze człowieka podrażnieniom zewnętrznego świata. Chociaż byśmy jak najstaranniej śledzili to, co słusznie nazywamy światem zewnętrznym, to jednak odczuwania nie znajdziemy. Promienie świetlne przenikają do oka; rozciągają się wewnątrz niego aż do siatkówki. Tam wywołują procesy chemiczne (w t. z w. purpurze wzrokowej); działalność tej podniety przenosi się za pomocą nerwu wzrokowego aż do mózgu i tam powstają dalsze fizyczne procesy. Gdyby to można było oglądać, widziałoby się tylko procesy fizyczne, tak jak jakiekolwiek inne w świecie zewnętrznym. Gdybym mógł zaś ciało życiotwórcze obserwować to spostrzegłbym, w jaki sposób fizyczny proces mózgowy jest zarazem przebiegiem życiotwórczym. Ale odczucia niebieskiej barwy, spowodowanego promieniami świetlnemi, nie można nigdzie znaleźć na tej drodze. Powstaje ono dopiero wewnątrz duszy odczuwającego. Gdyby więc istota jego składała się tylko z ciała fizycznego i eterycznego, odczucie nie mogłoby tam nigdy istnieć. Istotnie zatem odróżnia się czynność, przez którą odczuwanie staje się faktem, od działania siły życiotwórczej.

Otóż ta czynność wydobywa z poza danego przejawu przeżycie wewnętrzne. Bez tej czynności byłoby to tylko procesem życiowym, który także w roślinie spostrzedz można. Wyobraźmy sobie człowieka jak ze wszech stron odbiera wrażenia. Trzeba go tylko sobie pomyśleć, jako źródło wskazanej czynności, jak zewsząd chwyta wrażenia. Na wszystkie strony odpowiadają tu odczucia wrażeniom. Źródło tej działalności powinno nazywać się duszącz uciową * ). (W literaturze teozoficznej nazywa się „Kama“). Dusza czuciowa jest równie faktyczną, jak ciało fizyczne. Gdybym z człowieka, stojącego przedemną, tylko jego ciało fizyczne widział, nie bacząc na jego czuciową duszę, to tak, jak gdybym stojąc przed obrazem płótno same z malowidła zauważył.

O postrzeganiu duszy czuciowej podobnie powiedzieć można, jak poprzednio o postrzeganiu ciała

*) Prz. tłóm. „ czuciowa “ ze względu na pierwotność i ogólność w rażenia; od słowa „czuć“.

eterycznego. Cielesne organy są ślepe w stosunku do niej. A organ, za pomocą którego widzimy życie jako życie samo, również wobec niej jest ślepy. Służy on tak samo do oglądania ciała eterycznego,  jak jeszcze wyższy narząd do oglądania świata wewnętrznego samego czucia. Człowiek w tedy nie tylko czuje w rażenia fizyczne i życiotwórcze, ale ogląd  a odczucia. Przed człowiekiem o takim narządzie rozpościera się świat czuciowy innych stworzeń jak otwarta a dla niego czytelna książka. Trzeba odróżnić świat przeżyć odczuciowych własnych od oglądanego świata odczuć cudzych. Każdy człowiek wejrzeć może w swój własny świat czucia; cudzą duszę czuciową oglądać może tylko widzący otwartem i „oczyma ducha”. Nie będąc widzącym, człowiek zna świat odczucia tylko jako „wewnętrzny”, jako własne utajone przeżycia swej duszy; przed otwartemi „oczyma ducha” rozświetla się w zewnętrznem duchowem widzeniu to, co zresztą tylko „wewnątrz” drugiego człowieka żyje.

Dusza czuciowa zależy przez swą działalność od ciała eterycznego. Ponieważ zeń właśnie dobywa to, czemu jako odczuciu pozwala błysnąć. A że ciało eteryczne jest życiem wnętrzem fizycznego, dusza czuciowa przeto jest pośrednio od niego zależną. Tylko dla prawidłowo działającego, dobrze zbudowanego oka możliwe są odpowiednie wrażenia barwne. Zatem od cielesności zależną jest dusza czuciowa. Jest ona w swojej działalności przez ciało określoną i ograniczoną. Żyje w wyznaczonych jej w ten sposób granicach. Ciało jest zbudowane z substancyj mineralnych, przez ciało eteryczne ożywione a natomiast ogranicza duszę czuciową. Kto więc posiada wspomniany wyżej organ „widzenia” duszy czuciowej, ten widzi ją ograniczoną przez ciało.

Ale granice duszy czuciowej nie schodzą się z granicami ciała fizycznego. Dusza ta urasta nieco po nad niem. Widać stąd, że okazuje się potężniejszą, jak ono. Jednak siła, co jej granice wyznacza, płynie z ciała fizycznego. Tymczasem między ciałem fizycznem i eterycznem z jednej, a duszą czuciową z drugiej strony, przemyka się jeszcze jedno szczególne ogniwo ludzkiego jestestwa. Jest niem ciało duszy albo ciało*) czuciowe. (Nazywa się ono w teozoficznej literaturze „postacią astralną” lub „kamarupa”. Rupa znaczy forma, postać).

Można również powiedzieć: pewna część ciała eterycznego jest subtelniejszą od reszty i ta część subtelniejsza stanowi jedność z duszą czuciową, kiedy grubsza część tworzy pewnego rodzaju jedność z ciałem fizycznem. Jednak urasta, jak powiedziano, dusza czuciowa ponad ciało duszy. Co tu odczuciem nazywamy jest tylko częścią

*) Prz. tłóm. Przypominam że „ciało“ oznacza „postać“ ( = pole działania). istoty dusznej. (Wyraz dusza czuciowa wybrany został dla prostoty). Na odczuciach bowiem opierają się takie uczucia jak zadowolenie i niezadowolenie, popędy, instynkty i namiętności. Wszystko to nosi ten sam charakter życia własnego jak odczucie i jak ono od cielesności zależy.

Taka sam a zamienna działalność, jak między duszą czuciową a ciałem, zachodzi również między tąż duszą czuciową a myśleniem i duchem. Z początku służy jej myślenie. Człowiek kształtuje myśli według uczuć. Przez to wyjaśnia sobie świat zewnętrzny. Dziecię, co się sparzy, myśli potem i dochodzi do następującego wniosku: „ogień parzy”. Człowiek nie podlega na ślepo swoim popędom, instynktom i namiętnościom; jego rozmyślania sprowadzają  okoliczności, które pomagają do ich zadowolenia, To co się nazywa kulturą materyalną, dąży z konieczności w tym kierunku. Stoi ona tern, że myśl usługuje, podporządkowuje się pod wymagania duszy czuciowej. Niezmierne sumy sił myślowych zdążają do tego celu. Mocą myśli zbudowane są okręty, koleje, telegrafy, telefony; a wszystko to służy przeważnie dla zadowolenia potrzeb duszy czuciowej. Jak siła życiotwórcza przenika ciało fizyczne, tak siła myśli duszę czuciową. Siła życiotwórcza wiąże ciała fizyczne przodków i potomków i poddaje je prawom, którym nie podlega to co tylko mineralne. Równie siła myśli czyni duszę zależną od praw, którym naga dusza czuciowa nie podlega. Przez duszę czuciową człowiek spokrewniony jest ze zwierzęciem. U zwierząt spostrzegamy tak samo istnienie odczuć, popędów, instynktów i namiętności. Ale zwierzęta podlegają im bezpośrednio. One nie wysnują z nich samodzielnych z bezpośredniego przeżycia wyrosłych myśli. To samo zachodzi w pewnym stopniu u nierozwiniętego człowieka. Naga czuciowa dusza różni się zatem od wyższego, rozwiniętego ogniwa duszy, które posługuje się myśleniem. Nazwijmy tę duszę przeznaczoną do myślenia –  duszę pojmującą. Można ją również nazwać duszą uczuciową albo sercem. („Kama manas“ nazywa ją literatura teozoficzna).

Dusza pojmowania przenika duszę czuciową. Kto posiada zmysł „widzenia“ duszy, zobaczy tedy tą duszę uczuciową jako jestestwo odmienne od nagiej duszy czuciowej.

Przez myślenie człowiek wychodzi po za życie osobiste. Osiąga coś, co po za duszą jego włada. Rodzi się w nim samo przez się przekonanie, że prawa myśli są w zgodzie z porządkiem świata. Uważa się za tubylca w świecie, ponieważ ta zgodność istnieje. Ta zgodność jest najważniejszym faktem, mocą którego człowiek uczy się poznawać swe własne jestestwo. W duszy swej człowiek dąży do prawdy, i przez tę prawdę nie mówi już sama dusza, ale rzeczy świata. Co przez myślenie poznajemy jako prawdę, posiada samoistną wartość, która tyczy się rzeczy świata, nie zaś tylko duszy samej. Z moim własnym zachwytem nad gwiezdnem niebem trwam w sobie, myśli, przez które wyobrażam sobie orbity ciał niebieskich, mają wartość tą samą dla myślenia innych, co i dla mnie. Bez sensownem byłoby mówić o m o i m zachwycie, gdybym sam nie był istniał; ale nie w tej samej mierze bezsensownem było by mówić o moich myślach pozamną. Ponieważ prawda, o której dziś myślę, była wczoraj równie prawdziwą i będzie jutro prawdziwą, choćbym się zajmował nią dziś tylko. Poznanie jakieś sprawia mi radość, a radość ta posiada tak długo znaczenie, dokąd żyje we mnie; prawda poznania ma swoją wartość, niezależną od tej radości. Przy chwytaniu prawdy wiąże się dusza z czemś, co wartość swą w sobie samem nosi. A wartość ta nie znika ze zniknięciem odczucia w duszy, bo również z niego nie powstała. Co istotnie jest prawdą, nie powstaje ani przemija, ma swoje znaczenie, którego nic zniszczyć nie może. – Nie przeczy to bynajmniej temu, że poszczególne ludzkie „prawdy” posiadają wartość tylko przemijającą, że po pewnym czasie okazują się one jako częściowe lub zupełne błędy. Ponieważ człowiek musi sobie powiedzieć, że prawda na samej sobie polega, gdy jego myśli są tylko przemijającemi formami praw wiekuistych.

Kto – jak Lessing – mówi, że zadawala się wiekuistem dążeniem do prawdy, ponieważ zupełna czysta prawda tylko dla Boga może istnieć, nie odrzuca wiecznej wartości prawdy, ale ustala ją raczej przez powyższe zdanie. Gdyż tylko to, co ma wieczną wartość, powołać może do wiekuistych dążeń. Gdyby prawda nie była samoistną, a otrzymywała  wartość swą i sens przez odczucie ludzkiej duszy, tedy nie mogłaby być jedno zgodnym celem wszystkich ludzi. Samo dążenie do niej jest przyznaniem jej samodzielnej istności. To samo co do prawdy, zastosować można i do istotnego dobra. Dobro moralne jest niezależnem od skłonności i namiętności, o ile nie pozwala im sobą władać, ale samo niemi włada. Przyjemność i nieprzyjemność, pożądanie i wstręt zależą od osobistej duszy człowieka; obowiązek stoi ponad przyjemnością i nieprzyjemnością.

Tak może wysoko stać dla człowieka powinność, że dla niej życie gotów poświęcić. I tem wyżej stoi człowiek, im bardziej wyszlachetnił swe skłonności, upodobania i niechęci, a one bez przymusu, bez zdławienia stosują się same przez się do zrozumianego obowiązku. Dobro moralne posiada również jak i prawda wieczną wartość w sobie a otrzymuje się je nie przez duszę czuciową. Kiedy człowiek pozwala żyć w swem wnętrzu samoistnej prawdzie i dobru, wznosi się ponad duszę czuciową. Wiekuisty duch ukazuje się w niej. Wschodzi w niej światło, które nie przemija. Dusza przyjmuje udział w wieczności, o ile tem światłem żyje. Ona wiąże byt osobisty z istnieniem wiecznem. Co w niej jest jako prawda i dobro, to jest w niej nieśmiertelnem. Co w duszy jako wieczne prześwieca, nazwijmy duszą świadomą. O świadomości można równie mówić na najniższych stopniach duszy. Najpospolitsze odczucie jest przedmiotem świadomości. W tem ograniczeniu posiadają ją i zwierzęta. Jądro świadomości człowieka, więc duszę duszy rozumie się tu przez duszę świadomą. Przeto odróżnić trzeba  jeszcze, jako poszczególne ogniwo duszę świadomą od duszy pojmującej. Ta ostatnia jest jeszcze omotana przez odczucia, popędy, afekty i t. d. Każdy człowiek wie, że to zrazu mu się udziela jako prawdziwe, co w odczuciach i t. d. wyróżnia. Pozostaje jednak ta prawda, która jest wolna od wszystkich zabarwień jakichkolwiek sympatyi czy antypatyi i t.p. Prawda jest i wtedy prawdziwą, kiedy nawet wszystkie osobiste uczucia przeciw niej się buntują. Ta część duszy, w której taka prawda żyje, może być nazwana duszą świadomą.

Oto mamy w duszy jak i w ciele trzy różne ogniwa: duszę czuciową, duszę pojmującą i świadomą. A jak z jednej strony cielesność działa na duszę ograniczająco, tak z drugiej strony duchowość działa na nią rozszerzająco. Im więcej dusza napełnia się prawdą i dobrem, tern dalej i szerzej ogarnia w sobie to, co wieczne. Dla tych, co duszę „widzieć“ mogą, blask który idzie od człowieka, gdy wiekuistość w nim rośnie, jest równą dlań rzeczywistością, jak światło płomienia dla oczu cielesnych. Dla „widzących“ cielesny człowiek jest tylko częścią całego człowieka. Jego ciało fizyczne jest to najgrubsza forma (utwór) pośród innych, które ją i siebie wzajem przenikają. Jako powtórzenie kształtu ciała fizycznego wypełnia je ciało eteryczne; ze wszystkich stron po nad tern widać występujące ciało duszy (postać astralną). I znów po nad tem panuje dusza czuciowa, potem dusza pojmująca, która tem większa, im więcej dobra i prawdy ogarnia, ponieważ ta prawda i dobro sprawiają rośnięcie duszy pojmującej. Człowiek, który by tylko żył swojemi skłonnościami, swojem zadowoleniem i niezadowoleniem, będzie miał duszę pojmującą, której granice zetkną się z granicami duszy czuciowej. Ta otocz, pośród której ciało ludzkie jak w obłoku się ukazuje, nazywa się ludzką aurą.

W początkach rozwoju człowieka w jego dzieciństwie występuje moment, kiedy dziecko poczuje się po raz pierwszy jako samodzielna istota wobec reszty świata. Dla subtelnie czującego człowieka jest to pełne znaczenia przeżycie. Poeta Jean Paul opowiada w swojej biografii: „Nie zapomnę nigdy mego przeżycia nie opowiedzianego jeszcze żadnemu człowiekowi, przeżycia, którego miejsce i czas dokładnie pamiętam, narodzin mojej samowiedzy. Pewnego przedpołudnia stałem jako bardzo młode dziecko pode drzwiami domu i patrzałem na lewo od drwalni. Wtem na moment wewnętrzna zjawa: ja jestem Ja, jak błysk promienia z nieba spłynęła  na mnie i odtąd pozostała ze mną; tedy jaźń moja zobaczyła siebie po raz pierwszy i na zawsze. Trudno tu przypuścić złudzenie pamięci, ponieważ żadne obce opowiadanie nie mogło by się wtrącić do zdarzenia, które miało miejsce w świętem – świętych człowieka, gdyż tylko nowość sama zdarzenia
sprawiła możność zapamiętania tak zwykłych codziennych szczegółów”. Wiadomo, że małe dzieci mówią  o sobie: „Karol jest grzeczny”, „Marja chce to mieć”. One mówią o sobie jakby o kimś innym, ponieważ nie są jeszcze świadome odrębności swej istoty, bo samowiedza w nich się dotąd nie narodziła. Przez samo wiedzę odróżnia się człowiek, jako odrębna, od wszystkich odosobniona istota, jako „Jaźń”. W jaźni człowiek ogarnia łącznie wszystko, co jako duszne i cielesne jestestwo przeżywa. Jaźń zamieszkuje ciało i duszę, i w nich działa. Jak fizyczny organizm w mózgu, tak dusza ma swój punkt centralny w jaźni. Przez odczucia bywa człowiek pobudzanym od zewnątrz; uczucia zaznaczają się jako przejawy świata zewnętrznego; wola odnosi się do świata zewnętrznego, ponieważ urzeczywistnia się w czynach zewnętrznych. „Jaźń”, jako właściwe jestestwo człowieka, pozostaje zupełnie niewidzialną. Trafnie tedy nazwał Jean Paul dostrzeżenie jaźni „przygodą zdarzoną w zupełnie ukrytem sanktuaryum człowieka”, ponieważ ze swoją jaźnią jest człowiek zupełnie samotny. A jaźnią tą jest człowiek sam. To uprawnia go do uważania jaźni za swoje prawdziwe jestestwo. Dlatego może określić swe ciało i duszę jako „zasłony” , wewnątrz których on sam żyje, i powinien je uważać za narzędzia , przez które działa, Z biegiem rozwoju uczy się używać tych narzędzi coraz bardziej na usługi jaźni. Słówko „ja”, jest imieniem, które się
od wszystkich innych imion odróżnia. Kto zastanawia się nad naturą tego imienia we właściwy sposób, otwiera sobie dostęp do poznania ludzkiego jestestw a w głębokim tego słowa znaczeniu. Wszelkie inne imię w jednaki sposób mogą wszyscy ludzie do każdej odpowiedniej rzeczy stosować. „Stołem” można nazwać każdy „stół”, „krzesłem” każde „krzesło“. Z nazwą „ja“ dzieje się inaczej. Nie można jej użyć do oznaczenia kogoś innego; każdy tylko siebie może „ja“ nazwać. Nigdy nie może imię „ja“ wpaść mi do ucha od zewnątrz, kiedy ono mnie oznacza.

Tylko od wewnątrz, tylko siebie samą dusza może nazwać „ja“. Kiedy więc człowiek powie do siebie „ja“, zaczyna coś w nim mówić, co z żadnym ze światów nie ma do czynienia, z których dotychczas wymienione „powłoki“ są wzięte. Jaźń staje się coraz bardziej władczynią ciała i duszy. A to również uwidocznia się w aurze. Im bardziej jaźń jest władczynią ciała i duszy, tern bardziej wielokształtną, różnorodniejszą, barwniejszą staje się aura. To oddziaływanie jaźni na aurę może „widzący“ obserwować. Jaźń sama jest dlań niewidzialną; znajduje się ona rzeczywiście „w utajonem sanktuaryum człowieka“.  Ale jaźń chłonie w siebie promienie światła, które jako światło wiekuiste przeświecają w człowieku. Równie dobrze jak ogarnia łącznie przeżycie ciała i duszy w jaźni, tak samo pozwala myślom prawdy i dobra do jaźni wpływać. Zjawiska zmysłowe objawiają się jaźni z jednej, a duch z drugiej strony. Ciało i dusza oddają się jaźni, aby jej służyć; ale jaźń oddaje się duchowi, aby ją napełnił. „Jaźń“ żyje w duszy i ciele, ale duch żyje w „jaźni“. I co z ducha jest w jaźni, jest wieczne. Ponieważ ona otrzymuje istotę i wagę tego, z czem jest połączona. O ile jaźń w fizycznem ciele żyje, podlega ona prawom mineralnym, w ciele eterycznem prawom rozradzania się i rośnięcia, za pomocą duszy czuciowej i pojmującej prawom świata dusznego; o ile zaś ducha w siebie przyjmuje, podlega prawom ducha. To co tworzą mineralne, życiowe prawa, to powstaje i przemija; duch jeden nie ma do czynienia z powstawaniem i zanikiem.

Jaźń żyje w duszy. A chociaż najwyższe uzewnętrznienie „jaźni“ należy do duszy świadomej, jednak trzeba dodać, że ta „jaźń“ – promieniując – całą duszę napełnia, a przez nią oddziaływa na ciało. W jaźni zaś żyje duch. Promieniuje duch w jaźni i żyje w niej jako w powłoce swojej, jak znowu jaźń żyje w „powłokach” ciała i duszy. Duch ukształca jaźń od wewnątrz na zewnątrz, świat mineralny od zewnątrz do wewnątrz. „Jaźń” kształtującego i jako „jaźń” żyjącego ducha nazwijmy „duch-sobistość”*), ponieważ jako jaźń czyli samość człowieka się objawia. Duch-sobistość jest równoznaczne z tem, co nazywano w literaturze

*’ Sobistość (das Selbst) jest tem, co każdy z nas zowie samym – sobą w najściślejszem znaczeniu, co po utracie ręki, nogi a naw et głowy jeszcze nami pozostaje; jest to nasza wieczna istota.

*’ Trentowski. Chowanna I, XXXV.

teozoficznej „wyższe Manas”. Sanskryckie słówko „manas” wiąże się z niemieckiem „Mensch” i oznacza człowieka o ile ten jest duchową jaźnią. Różnicę pomiędzy „duchem-sobistością“ a „duszą świadomą” wyjaśnić sobie można w sposób następujący. Dusza świadoma jest naczyniem prawdy polegającej samej na sobie, niezależnej od wszelkich sympatyi czy antypatyi; duch-sobistość nosi w sobie tę samą prawdę, ale przyjętą i zawartą w jaźni, przez co  przetwarza się ona w samodzielne, zindywidualizowane jestestwo człowieka. A że ta wieczna prawda usamodzielnia się i z „jaźnią” w jedną całość zrasta, jaźń osiąga wieczność.

Duch-sobistość jest objawieniem duchowego świata, zaś zmysłowe odczuwanie jest objawieniem świata fizycznego wewnątrz jaźni. Przez to, co czerwone, zielone, jasne, ciemne, twarde, miękkie, ciepłe, zimne, objawia się świat cielesny; przez to, co prawdziwe i dobre, objawia się świat duchowy. Podobnie, jak objawienie cielesności nazywamy czuciem, tak znowu objawienie duchowości nazywamy intuicyą. Najprostsza
myśl zawiera już w sobie intuicyę, ponieważ nie można jej rękoma dotknąć, ani okiem zobaczyć, trzeba ujmować jej objawienia z ducha przez jaźń.  Kiedy rozwinięty i nierozwinięty człowiek ogląda roślinę, to poczyna się w jaźni jednego zupełnie co innego, niż w jaźni drugiego. A przecież ten sam przedmiot wywołał odczucia u obu.

Różnica polega na tein, że jeden ma możność dużo doskonalszego myślenia nad danym przedmiotem, niż drugi. Gdyby przedmioty ujawniały się tylko przez odczucie, to niemożliwym byłby postęp w duchowym rozwoju. Przyrodę odczuwa również dziki; ale prawa przyrody objawiają się myślom ludzi wyżej rozwiniętych, zapłodnionym przez intuicyę. Podniety świata zewnętrznego odbiera również dziecko, jako podrażnienia woli, przykazania dobrego obyczaju zjawiają mu się, jako bodźce w miarę dalszego rozwoju, kiedy nauczy się żyć w duchu i rozumieć jego objawienia.

Jak bez oczu nie byłoby żadnego barwnego odczucia, tak bez wyższego myślenia ducha-sobistości nie byłoby żadnej intuicyi. Ale odczucie nie stwarza rośliny, kiedy jej barwy ujawnia, równie jak intuicya nie stwarza ducha, raczej świadczy o nim.

Przez intuicyę osiąga jaźń człowieka, która w duszy żyje, posłannictwo z góry, ze świata ducha, a przez czucie posłannictwo świata fizycznego. I przeto czyni ona świat ducha życiem swojej duszy, jak za pomocą zmysłów— świat fizyczny. Dusza, a raczej prześwietlająca ją jaźń, otwiera na dwie strony swoje w rota: od strony cielesnej i duchowej. Jak świat fizyczny objawia się przez to jaźni, że ze swych substancyi i sił buduje organizm, gdzie może żyć dusza świadoma i władać narządem, przez który od zewnątrz ogarnia cielesność, równie świat duchowy buduje ze swych substancyj i sił ciało duchowe, w którym żyć może jaźń i ogarniać przez intuicyę duchowość. (Rzecz jasna, że wyraz ciało ducha zawiera w sensie literalnym pewną sprzeczność.

Użyto go jednak w tym celu, aby zwrócić uwagę na to, co w duchu odpowiada fizycznej konstrukcyi ciała ludzkiego).

Więc jak w świecie fizycznym poszczególne ludzkie ciało stanowi odrębne jestestwo, tak w świecie ducha ciało duchowe. Istnieje tedy dla człowieka w świecie ducha „wewnątrz “ i „ zewnątrz “, jak w świecie fizycznym. Człowiek czerpie z fizycznego świata materyę i przerabia ją w swojem ciele fizycznem, tak samo czerpie ze środowiska duchowego-duchowość i przyswaja ją sobie. Duch jest wiekuistym pokarmem człowieka. Jak człowiek rodzi się z ciała, tak samo rodzi się z ducha przez wiekuiste ustawy prawdy i dobra. Jest on z zewnątrz oddzielony od świata ducha podobnie jak od świata fizycznego jako samoistna istota. Taka samodzielna istota duchowa nazywa się „człowiekiem-duchem *) (w teozoficznej literaturze „Atma“).

*) Człowiek duch = Geistmensch, zdaje się, że Mickiewicz mówiąc o „człowieku wiecznym “ ma właśnie człowieka-ducha na myśli.

Kiedy badamy fizyczny organizm człowieka, znajdujemy w nim te same substancye i siły, co w otaczającym go świecie fizycznym. Podobnie dzieje się z człowiekiem-duchem. W nim tętnią pierwiastki otaczającego świata ducha, działają w nim te same siły, co i w dokolnym świecie ducha. Jak w fizycznej skórze zamyka się istota, która żyje i czuje, tak samo dzieje się w świecie ducha. Tam duchowa powłoka, która oddziela człowieka-ducha od pozostałego świata ducha, czyni zeń samodzielną istotę, która w nim żyje i przyjmuje intuicyjnie treść świata ducha. Ta „duchowa powłoka“ nazywa się „osłoną ducha“. (W literaturze teozoficznej nazywa się osłoną z aury) . Tylko trzeba wiedzieć, że ta „duchowa powłoka“ urasta ciągle wraz z rozwojem człowieka, że duchowa indywidualność (jego osłona z aury) zdolna jest do bezgranicznego zolbrzymienia. Wewnątrz tej duchowej powłoki ż y j e człowiek-duch.

Zbudowany on jest przez duchową siłę życiotwórczą podobnie jak ciało fizyczne przez fizyczną siłę życiotwórczą. Można przeto mówić o duchu eterycznym odnośnie do człowieka-ducha, jak się mówi o ciele eterycznem. Tego ducha eterycznego nazywamy „duch – życia“. Na trzy ogniwa przeto rozpada się duchowe jestestwo człowieka: na człowieka – ducha, ducha – życia i na „ducha – sobistość. (Atma, Budhi, Manas są odpowiednimi wyrazami w literaturze teozoficznej. Budhi jest to poszczególny duch-życia. który przez życiotwórczą siłę ducha – Budhi, ukształtowany został).

Dla „widzącego“ w sferach ducha stanowi jestestwo duchowe człowieka, jako wyższa – właściwie duchowa – część aury, rzeczywistość dostrzegalną. On „widzi“ wewnątrz duchowej powłoki, człowieka-ducha jako ducha-źycia, i „widzi“, jak ten „duch-życia“ przez przyjmowanie duchowego pokarmu z otaczającego świata ducha ciągle się z olbrzymią. I widzi dalej, jak przez przyjmowanie tego pokarmu duchowa powłoka urasta a człowiek-duch staje się coraz większym i większym. Odróżnia się to duchowe jestestwo człowieka od jego fizycznego tern, że ostatnie posiada ograniczoną wielkość, kiedy pierwsze rosnąć może bezgranicznie. Co jest czerpane jako pokarm duchowy, posiada wartość wieczną.

Z dwóch tedy przenikających się wzajem części składa się aura, Jednej nadaje zabarwienie i kształt byt fizyczny człowieka, drugiej – duchowy. Jaźń rozgranicza je w ten sposób, że co fizyczne oddaje j ej się, ona zaś kształtuje ciało, aby dusza w niem mieszkać mogła; a jaźń następnie oddaje się, aby duch w niej zamieszkał, który ze swej strony duszę przenika i wskazuje jej cel w świecie ducha. Przez ciało dusza zamknięta jest w świecie fizycznym* przez człowieka-ducha rosną jej skrzydła do ruchu w świecie duchowym.

Chcąc ogarnąć całego człowieka, trzeba go sobie wyobrazić złożonego z wymienionych części składowych. Ciało kształtuje się z fizycznej materyi świata w ten sposób, że budowa ta jest skierowaną ku myślącej jaźni. Przenika je siła życiotwórcza i staje się przeto ciałem życiotwórczem albo eterycznem. Jako takie otwiera się ono przez narządy zmysłowe na zewnątrz i staje się ciałem duszy. Ostatnie zaś przenika dusza czuciowa; stanowi z niem jedną całość. Dusza czuciowa odbiera nie tylko w rażenia zewnętrzne jako odczucia: ona ma swoje własne życie, które jest zapłodnione z jednej strony przez myśli, z drugiej przez odczucia. Tak staje się duszą pojmującą. Z jednej strony otwiera się intuicyom, a z drugiej odczuciom. A że świat ducha wytwarza w niej organ intuicyi, a ciało fizyczne organy zmysłowe staje się duszą świadomą. Jak zmysły przez ciało duszy dostarczają jej odczuć, tak samo duch przez narząd intuicyjny intuicyi.
Człowiek-duch jest zatem w jedność związany z duszą świadomą, jak fizyczny organizm z duszą czuciową w ciele duszy. Dusza świadoma i duchsobistość tworzą jedność. W tej jedności żyje człowiek – duch, jako duch życia, podobnie jak ciało eteryczne dla ciała duszy podstawy życia kształtuje.

A jak fizyczny organizm zamyka się w skórze fizycznej, człowiek-duch zamyka się w powłoce duchowej.

Oto rozczłonkowanie całego człowieka odbywa się w następujący sposób:

A. Ciało fizyczne
B. Ciało eteryczne, albo życiotwórcze
C. Ciało duszy
D. Dusza czuciowa
E. Dusza pojmująca
P. Dusza świadoma
G. Duch-sobistość *)
H. Duch-życia (życiotwórczy)
I. Duch-człowiek **).

Ciało duszy (C) i dusza czuciowa (D) są jednem w człowieku ziem skim ; również dusza świadoma (F) i „duch-sobistość“ (G).— Przeto okazuje się siedem ogniw człowieka ziemskiego. (Załączone są nazwy literatury teozoficznej):

*) Zgodnie z polskim i tłómaczeniami Ewangelii podobne w sensie postacie ducha nazywać się powinny: słowo (G.), żywot (H.) i człwieczny (I).

**) U żywam zwykle czł. ze w zględu na kom plikacye dwuznaczne w 2-im przypadku.

1. Ciało fizyczne (Sthula sharira)
2. Ciało eteryczne, albo życiotwórcze (Linga sharira)
3. Ciało duszy, czujące (ciało astralne, kama rupa)
4. Dusza pojmująca (niższe Manas, kama manas)
5. Dusza świadoma, napełniona duchem (wyższe Manas)
6. Duch żywy (duchowy organizm, Budhi)
7. Duch-człowiek (Atma).

W duszy przebłyskuje „jaźń“, chwyta wątek z ducha i staje się przeto piastunem człowieka-ducha. Zatem człowiek bierze udział w trzech światach (fizycznym, duszy i ducha). Wrasta on przez ciało fizyczne, eteryczne i astralne w świat fizyczny, a rozkwita przez ducha-sobistość, ducha-życia i duchaczłowieka w świecie duchowym. A łodyga, która z jednej strony wkorzenia się, a z drugiej kwitnie, to dusza sama.

Można znaleźć zgodną z poprzednią a uproszczoną formę rozczłonkowania człowieka. Chociaż jaźń w duszy świadomej świeci, to jednak przenika całe jestestwo duszy. Ogniwa jej znowu nie są tak ostro oddzielone od siebie jak ogniwa ciała. One przenikają się w wyższym sensie. Ujmując duszę pojmującą i świadomą jako dwa składowe czynniki jaźni, a tę ostatnią jako jądro tychże, podzielić można człowieka na: ciało fizyczne, eteryczne, astralne i jaźń. Przez wyraz ciało astralne określa się to, co się składa z ciała duszy i duszy czuciowej razem wziętych. (Chociaż dusza czuciowa bywa
umacniana w pewnej mierze również przez jaźń).

Kiedy jaźń napełnia się duchem, to występuje duchsobistość tak, że ciało astralne staje się przemienione przez duszę. W ciele astralnem działają przedewszystkiem ludzkie popędy, pożądania, namiętności, o ile są odczuwane i działają w nich zmysłowe postrzeżenia, Zmysłowe postrzeżenia powstają przez ciało duszy jako ogniwo, które człowieka z zewnątrz dotyka, Popędy, żądze, namiętności i t.d. rodzą się w duszy czuciowej, o ile ta przez duszę zasilana jest, zanim duchem się napełni. Jeżeli jaźń napełnia się ducha-sobistością, to dusza przepełnia nim następnie ciało astralne. Wyraża się to przez to, że jaźń prześwietla popędy, żądze i namiętności tern, co od ducha otrzymała. Jaźń tedy mocą swego udziału w świecie ducha staje się władczynią w świecie popędów, pożądań i t. d. W miarę jak się to staje, objawia się duchasobistość
w ciele astralnem i wywołuje w niem przemianę.

Ciało astralne przejawia się wtedy jako jestestwo z dwu ogniw’ złożone: ze zmienionego i nie zmienionego. Ducha-sobistość rozpatrywać można przeto jako przemienione ciało astralne. Podobnie jaźń przyjmuje ducha-życia. Wtedy przemienia się ciało życiotwórcze. Przenika je duch-życia. Stąd również można powiedzieć, że duch-życia jest przemienionem ciałem życiotwórczem. A kiedy jaźń przyjmuje w siebie ducha- człowieka, otrzymuje własną moc przenikania ciała fizycznego. Rozumie się, że to, co przemienione w ten sposób w ciele fizycznem, jest nieuchwytnem dla zwykłych zmysłów. To stało się w ciele fizycznem duchem-człowiekiem, co przeduchowione zostało. Dla zmysłowego tedy spostrzegania uchwytne jest jako zmysłowe, a o ile przeduchowione, musi być duchowo spostrzegane. Zewnętrznym zmysłom nawet to duchowo przetworzone jest dostępne równie jako zmysłowe.

Przez Przyjęcie tej zasady można człowieka rozczłonkować następująco:

1. Ciało fizyczne
2. Ciało życiotwórcze
3. Ciało astralne
4. Jaźń jako jądro duszy
5. Duch – sobistość jako przemienione ciało astralne
6. Duch-życia jako przemienione ciało życiotwórcze
7. Duch-człowiek jak przemienione ciało fizyczne.

Powrót do Spisu Treści

źródło: dr Rudolf Steiner  “Przygotowanie do nadzmysłowego poznania świata i przeznaczeń”

]]>