adept – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl tarot oraz darmowe wróżby na łamach zaprzyjaźnionego forum TAJNE, pozdrawiam i zapraszamy do zabawy z Tarotem. Fri, 27 Oct 2023 17:02:54 +0000 pl-PL hourly 1 https://tarot-marsylski.pl/wp-content/uploads/2020/07/tarot-150x150.png adept – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl 32 32 Odmiany Magii https://tarot-marsylski.pl/odmiany-magii/ Fri, 27 Oct 2023 17:02:35 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=9261 Czytaj dalej ]]> MAGIA to, co można by właściwie określić jako stan lub kondycję. Nie ważne czy nazywa się ją białą czy czarną, jest to stan psychiczny, osiągalny przy użyciu różnych metod. Głównym wymogiem jest wrodzona, naturalna zdolność lub predyspozycja, wspierana praktyką, którą należy regulować i kontrolować za pomocą jednego, wielkiego i wszechmocnego narzędzia, jakim jest Wola. W Magii wola jest wszystkim; ceremoniał jest stosunkowo niczym. Pod wolą należy rozumieć coś zupełnie innego niż ogólna definicja słowa. Jest to siła, której źródło znajduje się w części organizacji ludzkiej, którą niektórzy nazywają czwartą zasadą.

Narzędziem i pośrednikiem, za pomocą którego wola osiąga swoje rezultaty, jest to, co wielu nazywa magnetyzmem. Można go skierować na wszystkie obiekty, włącznie z samym sobą. W Magii postęp od danego punktu następuje albo w jednym, albo w drugim kierunku. Nazwijmy jeden z kierunków górą, drugi dołem. Postęp w dół to „Czarna Magia”, prowadząca do egoistycznych, a więc złych rezultatów.

Istnieje odłam czarnej magii zwany Magią Obrzędową; magik „znający się na rzeczy” nigdy nie będzie używał ceremonii. Są one po prostu narzędziem do koncentracji woli i są stosowane przez początkujących w czarnej sztuce, którzy nie wiedzą, co robią. Najmocniejsze i najbardziej rozbudowane zaklęcia nie robią nic więcej, jak tylko kierują wolę operatora ku Elementowi, którego chce on przywołać, i koncentrują ją na nim.

Ale te, jak wcześniej wspomniano, są używane tylko przez nowicjuszy i początkujących.
Oprócz aspektu ceremonialnego magii, różnicę pomiędzy tym, co nazywane jest dobrą a złą magią, można wyrazić jednym słowem. W czarnej lub złej magii ta część człowieka (całego człowieka), która została zasymbolizowana frazą „Eliksir Życia”, jest ściągana z „dawcy życia”, „Boga” lub „drzewa życia” i jest absorbowana przez niższe części organizmu. W tym procesie „człowiek” odmładza się, jakby, a jego świadome istnienie jest tym samym wydłużane na ogromny okres czasu. Mam solidne informacje, że czasami jest ono wydłużane na ponad milion naszych lat. Ale trzeba pamiętać, że magik, który się odmłodził, „stracił swoją duszę” i dlatego, kiedy upada, „upada jak Lucyfer, nigdy nie podniesie się ponownie”. Kiedy umiera, umiera na zawsze. Taki człowiek stracił swoją nieśmiertelność.

Z drugiej strony, proces, przez który przechodzi magik dążący ku górze ścieżką białej magii, wygląda następująco: Świadomy człowiek staje się częścią Eliksiru i łączy się z nim, a zatem jest o krok od swojego Boskiego stanu lub mniejszego „drzewa życia”; i z czasem staje się z nim jednym. Kiedy to następuje, człowiek osiągnął Nirwanę. Wtedy nie może już umrzeć. Na papierze wydaje się to bardzo proste. Tak samo jak wspinaczka na Mont Blanc; jednak nie ma żadnej analogii między tymi dwoma zadania

Czarny magik, czyli „Brat Cienia„, współdziała z żywiołakami. Biały magik, czyli „Brat Światła„, nimi kieruje. Żywiołaki są wszechmocne w naturze. Ich nazwa definiuje ich moce. Nie ma niczego poza zasięgiem i poza ewolucją ludzką, co nie mogłoby zostać osiągnięte przez żywiołaki. Poznanie ich i zdobycie ich pomocy to cel czarnej magii. Celem białej magii jest zapewnienie ludzkiego szczęścia i pomoc w postępie i rozwoju rasy ludzkiej. Żywiołaki mogą być zmuszone do pomocy w tym drugim celu, ale tylko przez czystych i duchowych adeptów. Magik, który obcuje z żywiołakami i przyjmuje ich usługi, może osiągnąć wiele; ale nigdy nie będzie otoczony boskim uniesieniem. Jego towarzystwo jest zbyt nikczemne i mu na to nie pozwala. W rzeczywistości robi to, co oznacza stare powiedzenie „sprzedawanie swojej duszy diabłu”. Są diabły (żywiołaki) obok których jego ortodoksyjna Jego Diabelska Mość byłaby nikim.

Nie można tutaj wchodzić w szczegóły na temat tego, jak stać się białym lub czarnym magiem, nawet gdyby autor znał je w pełni, czego jednak zdecydowanie zaprzecza. Niemniej jednak wystarczy powiedzieć, że jeśli posiadasz niezbędny organizm i kwalifikacje, aby stać się adeptem jednej ze stron, i jeśli „ZDECYDUJESZ” się poznać tajemnice, nie uchylając się od rezultatów, gdy je osiągniesz, istnieje duża szansa, że zostaniesz przyciągnięty do tych, z którymi najbardziej pasuje ci towarzystwo. Braci Cienia z jednej strony, lub Braci Światła z drugiej.

Zawsze pamiętaj, że podobne przyciąga podobne. To nie zawsze gwarancja, że jeśli na początku jesteś związany z jedną ze stron, zawsze pozostaniesz z pierwszymi towarzyszami. Ukryte prawo, które cię rządzi, nie zawsze jest dla ciebie widoczne, a w każdym kolejnym wcieleniu warunki twojego życia będą kontynuowane tam, gdzie się zakończyły, pod warunkiem oczywiście, że twoje aspiracje zmierzają ku zostaniu magikiem.

Można tutaj przytoczyć fakt, który nie będzie nie na miejscu. Stwierdzono, że zostanie adeptem wymaga wieków. Jeśli więc jakoś znajdziesz się wplątany w mistyczne sprawy od momentu narodzin, sprawy, których nie potrafisz wyjaśnić innym, bądź pewien, że jest to dzieło samego siebie z innego życia, i gdybyś mógł wytężyć swoje duchowe spojrzenie, aby przejrzeć przez splot materialnych rezultatów wynikających z wcześniejszych przyczyn, zobaczyłbyś siebie w innej formie, pracującego w określonym kierunku, i dostrzegłbyś siebie jako wyższego lub niższego, zależnie od zasług.

 

* Pełnoprawny Adept lub INICJANT. Istnieje duża różnica między nimi. Adept to ktoś biegły w jakiejś specjalnej Sztuce lub Nauce. „Inicjant” to ktoś, kto jest wtajemniczony w tajemnice ezoterycznej lub okultystycznej filozofii – Hierofanta. – [PRZYP. RED.]

Podsumowując: Magia, jak wszystko inne, ma dwa bieguny, biały i czarny, dobry i zły. Pierwszy z nich to budowanie Świątyni we wszystkim jej pięknie i wspaniałości; drugi to zdeformowana ruina, postarzała przedwcześnie. W całym swoim zakresie czarna magia nie ma ani jednego bezinteresownego lub dobrego celu, a biała magia nie ma ani jednego egoistycznego lub złego. Fizyczne wymagania i praktyki, takie jak dyscyplina itp., używane do osiągnięcia celu obu systemów, są identyczne, różnica polega na motywach i pragnieniach. Im dalej oba te systemy od siebie odchodzą, tym bardziej różnią się ich metody, aż w końcu są diametralnie przeciwstawne; jeden na szczycie cyklu, biegunie dobra, drugi na dole, biegunie zła. Terminy dobro i zło, używane tutaj, nie powinny być rozumiane w ogólnym znaczeniu. Ich znaczenie to coś, czego nie można WYJAŚNIĆ: trzeba to POJĄĆ. Wejście w prawdziwą czarną magię może nastąpić poprzez ceremonie. Do białej magii, nigdy. Są to dwa zasady, dobro i zło, lub, aby użyć słów nieznacznie różnych, ale oznaczających to samo, Bóg i Diabeł.

JOZEF B. WIDEN, F.T.S.

źródło: VARIETIES OF MAGIC ;LUCIFER a Theosophical Magazine, Volume V, London September 1887 – February 1888

]]>
Samotność Adepta https://tarot-marsylski.pl/samotnosc-adepta/ Thu, 26 Oct 2023 15:10:58 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=9253 Czytaj dalej ]]> [KONTYNUACJA „KOMENTARZY DO ŚWIATŁA NA ŚCIEŻCE” AUTORA.]

„Zanim głos może przemówić w obecności Mistrzów, musi stracić zdolność do krzywdzenia.” Ci, którzy poświęcają jedynie przelotną i powierzchowną uwagę tematowi okultyzmu – a jest ich wielu – ciągle zastanawiają się, dlaczego, jeśli istnieją adepci życia, nie pojawiają się na świecie i nie pokazują swojej mocy. To, że główne ciało tych mądrych ludzi ma mieszkać za nieprzystępnymi miejscami Himalajów, wydaje się wystarczającym dowodem na to, że są tylko figurkami słomy. W przeciwnym razie dlaczego umieszczać ich tak daleko?

Niestety, to Przyroda zrobiła to, a nie osobisty wybór czy ustawienie. Istnieją pewne miejsca na ziemi, gdzie postęp „cywilizacji” nie jest odczuwalny, a gorączka XIX wieku jest na odległość.

W tych uprzywilejowanych miejscach zawsze jest czas, zawsze możliwość, na rzeczywistość życia; nie są one wypierane przez działania chaotycznego, kochającego pieniądze, szukającego przyjemności społeczeństwa. Dopóki na ziemi są adepci, ziemia musi zachować dla nich miejsca samotności. Jest to fakt w przyrodzie, który jest tylko zewnętrznym wyrazem głębokiego faktu w nadprzyrodzie.

Żądanie neofity pozostaje niesłyszane, dopóki głos, w którym jest wyrażone, nie straci zdolności do krzywdzenia. Dzieje się tak dlatego, że bosko-astralne życie* to miejsce, w którym panuje porządek, tak samo jak w życiu naturalnym. Oczywiście, zawsze istnieje centrum i obwód, tak jak w przyrodzie. Blisko centralnego serca życia, na dowolnym poziomie, istnieje wiedza, tam porządek panuje całkowicie; a chaos czyni zewnętrzną część koła mętną i niejasną. W rzeczywistości życie w każdej formie ma więcej lub mniej wyraźne podobieństwo do szkoły filozoficznej. Zawsze są tam wielbiciele wiedzy, którzy zapominają o swoim życiu, goniąc za nią; zawsze jest lekkomyślny tłum, który przychodzi i odchodzi. O takich ludziach Epiktet powiedział, że nauczenie ich filozofii jest tak łatwe, jak jedzenie budyniu widelcem. Ten sam stan istnieje w życiu ponad-astralnym; i adept ma tam jeszcze głębsze i bardziej skryte miejsce, w którym może mieszkać. To miejsce odosobnienia jest tak bezpieczne, tak osłonięte, że żaden dźwięk, który ma w sobie dysharmonię, nie może dotrzeć do jego uszu. Dlaczego tak jest, zapyta się od razu, jeśli jest istotą o tak wielkich mocach, jak mówią ci, którzy go znają.

.. Oczywiście każdy okultysta wie z lektury Eliphasa Leviego i innych autorów, że „astralna” płaszczyzna to płaszczyzna nieujednoliconych sił i że panuje tam stan zamieszania. Ale nie dotyczy to „boskiej płaszczyzny astralnej”, która jest płaszczyzną, na której panuje mądrość, a więc i porządek, którzy wierzą w jego istnienie? Odpowiedź wydaje się bardzo oczywista. Służy on ludzkości i utożsamia się z całym światem; jest gotów w każdej chwili przynieść ofiarę zastępczą za nią – poprzez życie, a nie przez śmierć dla niej. Dlaczego nie powinien umrzeć dla niej? Ponieważ jest częścią wielkiej całości i jedną z najcenniejszych jej części. Ponieważ żyje zgodnie z prawami porządku, których nie pragnie łamać. Jego życie nie należy do niego, ale do sił działających za nim. Jest kwiatem ludzkości, kwiatem, który zawiera boskie nasienie. Jest w swojej osobie skarbem uniwersalnej natury, który jest strzeżony i chroniony, aby dojrzewanie doszło do perfekcji. Dopiero w określonych okresach historii świata pozwala mu się wśród ludzi jako ich zbawiciel. Ale dla tych, którzy mają moc oddzielenia się od tego stada, zawsze jest pod ręką. A dla tych, którzy są na tyle silni, by pokonać wady ludzkiej natury, jak przedstawiono w tych czterech zasadach, jest świadomie obecny, łatwo rozpoznawalny, gotowy odpowiedzieć.

Ale to zwycięstwo nad sobą oznacza zniszczenie cech, które większość ludzi uważa nie tylko za niezniszczalne, ale także pożądane. „Możliwość ranienia” obejmuje wiele tego, czego ludzie cenią, nie tylko w sobie, ale także u innych. Instynkt samoobrony i przetrwania to część tego – pomysł, że ma się jakiekolwiek prawo lub prawa, jako obywatel, człowiek czy jednostka, przyjemna świadomość samooceny i cnoty. Dla wielu to trudne słowa – ale są prawdziwe. Bo te słowa, które teraz piszę, i te, które napisałem na ten temat, nie są w żadnym sensie moje. Są czerpane z tradycji loży Wielkiego Bractwa, które kiedyś było tajemnym blaskiem Egiptu. Zasady napisane w jego przedsionku były takie same jak te teraz napisane w przedsionku istniejących szkół. Przez cały czas mędrcy żyli oddzielnie od masy. I nawet gdy jakiś tymczasowy cel lub przedmiot skłania jednego z nich do wejścia w środek ludzkiego życia, jego samotność i bezpieczeństwo są zachowywane tak kompletnie jak zawsze. Jest to część jego dziedzictwa, część jego pozycji, ma do niej faktyczny tytuł i nie może jej odłożyć, tak samo jak Książę Westminsteru nie może powiedzieć, że nie chce być Księciem Westminsteru. W różnych wielkich miastach świata adept mieszka przez pewien czas od czasu do czasu, a może tylko przez niego przechodzi; ale wszyscy są czasami wspierani przez rzeczywistą moc i obecność jednego z tych ludzi. Tutaj, w Londynie, tak samo jak w Paryżu i Petersburgu, są ludzie o wysokim rozwoju. Ale są znani tylko jako mistycy przez tych, którzy mają moc rozpoznawania; moc daną przez pokonanie siebie. W przeciwnym razie jak mogliby istnieć, nawet przez godzinę, w takim umysłowym i psychicznym otoczeniu, jakie tworzy zamieszanie i nieporządek miasta? Jeśli nie byliby chronieni i bezpieczni, ich własny wzrost byłby zakłócony, ich praca uszkodzona. A neofita może spotkać adepta w ciele, może mieszkać w tym samym domu z nim, a jednak nie być w stanie go rozpoznać, ani nie być w stanie sprawić, by jego własny głos był słyszalny dla niego. Bo żadna bliskość w przestrzeni, żadna bliskość relacji, żadna codzienna intymność nie może obalić nieubłaganych praw, które dają adeptowi jego samotność. Żaden głos nie dociera do jego wewnętrznego słuchu, dopóki nie stanie się boskim głosem, głosem, który nie daje wyrazu krzykom ego. Jakiekolwiek mniejsze odwołanie byłoby bezużyteczne, takie samo marnowanie energii i mocy, jakby zwykłe dzieci uczące się alfabetu miały być uczonymi przez profesora filologii. Dopóki człowiek nie stanie się w sercu i duchu uczniem, nie istnieje dla tych, którzy są nauczycielami uczniów. I staje się nim tylko jedną metodą – oddaniem swojej osobistej ludzkości.

Aby głos stracił zdolność do ranienia, człowiek musi osiągnąć punkt, w którym widzi siebie jedynie jako jednego z ogromnych tłumów, które żyją; jednym z ziaren piasku przemieszczanego tu i tam przez morze wibrującego istnienia. Mówi się, że każde ziarno piasku na dnie oceanu w pewnym momencie zostaje wypłukane na brzeg i na chwilę leży w świetle słonecznym. Tak jest z ludźmi, są oni pchani tu i tam przez wielką siłę, a każdy z nich, w swojej kolejności, odczuwa na sobie promienie słońca. Gdy człowiek jest w stanie postrzegać swoje własne życie jako część takiej całości, nie będzie już walczył, aby zdobyć coś dla siebie. To jest rezygnacja z osobistych praw. Zwykły człowiek nie oczekuje, że będzie miał takie same losy jak reszta świata, ale w pewnych kwestiach, które go interesują, spodziewa się, że będzie miał lepiej niż inni. Uczeń tego nie oczekuje. Dlatego choćby był, jak Epiktet, przykutym niewolnikiem, nie ma co do tego żadnych uwag. Wie, że koło życia obraca się nieustannie. Burne Jones ukazał to w swoim cudownym obrazie – koło się obraca, a na nim są związani bogaci i biedni, wielcy i mali – każdy ma swój moment szczęścia, kiedy koło przynosi go na wierzch – król wzrasta i upada, poeta jest chwalony i zapominany, niewolnik jest szczęśliwy, a potem odrzucany. Każdy z nich, w swojej kolejności, jest miażdżony, gdy koło się obraca. Uczeń wie, że tak jest, i choć jest jego obowiązkiem wykorzystać życie, które ma, nie narzeka na nie ani nie jest nim uniesiony, ani nie narzeka na lepsze losy innych. Wszyscy podobnie, jak dobrze wie, uczą się tylko lekcji; i uśmiecha się do socjalisty i reformatora, którzy próbują siłą zmieniać okoliczności, które wynikają z sił ludzkiej natury samej w sobie. To jest tylko kopanie przeciwko kolcom; marnowanie życia i energii.

Uświadamiając sobie to, człowiek rezygnuje ze swoich wyimaginowanych indywidualnych praw, jakie by one nie były. Odbiera to jeden ostry żądło, które jest wspólne dla wszystkich zwykłych ludzi.

Gdy uczeń w pełni rozpozna, że sama myśl o indywidualnych prawach jest jedynie wynikiem jadowitej jakości w nim samym, że to syczenie węża ego zatruwa jego własne życie i życie tych wokół niego, jest gotów uczestniczyć w rocznej ceremonii, która jest otwarta dla wszystkich neofitów przygotowanych do niej. Wszystkie bronie obronne i ofensywne są porzucane; wszystkie bronie umysłu i serca, mózgu i ducha. Nigdy więcej inny człowiek nie może być postrzegany jako osoba, która może być krytykowana lub potępiana; nigdy więcej neofita nie może podnieść głosu w obronie lub usprawiedliwieniu. Z tej ceremonii wraca do świata tak bezbronny i niechroniony jak nowo narodzone dziecko. Tak naprawdę to jest tym, kim jest. Rozpoczął ponowne narodziny na wyższym planie życia, na tym wietrznym i dobrze oświetlonym płaskowyżu, z którego oczy patrzą inteligentnie i postrzegają świat z nową perspektywą.

Powiedziałem nieco wcześniej, że po rozstaniu się z poczuciem indywidualnych praw, uczeń musi również rozstać się z poczuciem samooceny i cnoty. Może to brzmieć jak straszna doktryna, ale wszyscy okultyści dobrze wiedzą, że to nie jest doktryna, ale fakt. Ten, który uważa się za świętszego od innego, ten, który jest dumny z tego, że jest wolny od wad czy głupoty, ten, który uważa się za mądrym lub w jakikolwiek sposób lepszym od swoich bliźnich, jest niezdolny do bycia uczniem. Człowiek musi stać się jak małe dziecko, zanim wejdzie do królestwa niebieskiego.

Cnota i mądrość to wspaniałe rzeczy; ale jeśli powodują dumę i świadomość oddzielenia się od reszty ludzkości w umyśle człowieka, są tylko wężami ego pojawiającymi się w subtelniejszej formie. W każdej chwili może przybrać swoją grubszą postać i użądlić tak ostro, jak kiedy inspirował działania mordercy, który zabija dla zysku lub nienawiści, lub polityka, który poświęca masę dla swojego własnego lub partyjnego interesu. W rzeczywistości, aby stracić zdolność do ranienia, oznacza, że wąż nie jest tylko ogłuszony, ale zabity. Kiedy jest tylko oszołomiony lub uśpiony, budzi się ponownie, a uczeń używa swojej wiedzy i mocy dla własnych celów i jest uczniem wielu mistrzów czarnej sztuki, bo droga do zniszczenia jest bardzo szeroka i łatwa, i można ją znaleźć na ślepo. Że jest to droga do zniszczenia jest oczywiste, bo kiedy człowiek zaczyna żyć dla siebie, zwęża swoje horyzonty nieustannie, aż w końcu gwałtowne wpychanie do środka pozostawia mu tylko miejsce wielkości główki od szpilki, by w nim mieszkać. Wszyscy widzieliśmy to zjawisko w zwykłym życiu. Człowiek, który staje się egoistyczny, izoluje się, staje się mniej interesujący i mniej miły dla innych. Widok jest straszny, i ludzie ostatecznie odwracają się od bardzo egoistycznej osoby, jak od drapieżnika. Jak dużo straszniejsze jest to, gdy zachodzi na bardziej zaawansowanym planie życia, z dodatkowymi mocami wiedzy, i przez większy zakres kolejnych inkarnacji!

Dlatego mówię, zatrzymaj się i dobrze pomyśl na progu. Bo jeśli żądanie neofity zostanie zgłoszone bez pełnej oczyszczenia, nie przeniknie do samotności boskiego adepta, ale wywoła okropne siły, które towarzyszą czarnej stronie naszej ludzkiej natury.

„Zanim dusza może stanąć w obecności Mistrzów, jej stopy muszą być umyte w krwi serca.”  Słowo dusza, użyte tutaj, oznacza boską duszę lub „gwiezdnego ducha.”

„Móc stać oznacza mieć pewność siebie;” a mieć pewność siebie oznacza, że uczeń jest pewny siebie, że oddał swoje emocje, swoje prawdziwe ja, nawet swoją ludzkość; że jest niezdolny do strachu i nieświadomy bólu; że cała jego świadomość jest skoncentrowana na boskim życiu, które jest symbolicznie wyrażone terminem „Mistrzowie;” że nie ma ani oczu, ani uszu, ani mowy, ani mocy, poza tym, co w i dla boskiego promienia, z którym jego najwyższe zmysły się stykają. Wtedy jest nieustraszony, wolny od cierpienia, wolny od lęku czy przerażenia; jego dusza stoi bez wstrętu czy pragnienia odroczenia, w pełnym blasku boskiego światła, które przenika przez jego istotę. Wtedy przychodzi po swoje dziedzictwo i może potwierdzić swoje pokrewieństwo z nauczycielami ludzi; jest wyprostowany, podniósł głowę, oddycha tym samym powietrzem co oni.

Ale zanim jest to w jakikolwiek sposób możliwe, stopy duszy muszą być umyte w krwi serca.

Ofiara, czyli oddanie serca człowieka i jego emocji, to pierwsza z zasad; obejmuje ona „osiągnięcie równowagi, która nie może być zachwiana przez osobiste emocje”. Filozof stoicki robi to samo; on też odsuwa się na bok i spokojnie patrzy na swoje własne cierpienia, jak również na cierpienia innych.

Tak samo jak „łzy” w języku okultystów wyrażają duszę emocji, a nie jej materialny wygląd, tak krew wyraża, nie tę krew, która jest niezbędnym elementem fizycznego życia, ale witalny twórczy pierwiastek w naturze człowieka, który popycha go do życia ludzkiego, aby doświadczyć bólu i przyjemności, radości i smutku. Gdy pozwoli krwi płynąć z serca, staje przed Mistrzami jako czysty duch, który już nie pragnie wcielać się dla emocji i doświadczenia. Przez wielkie cykle czasu kolejne wcielenia w grubą materię mogą być jeszcze jego udziałem; ale on ich już nie pragnie, surowa chęć życia odeszła od niego. Kiedy przyjmuje ludzką postać w ciele, robi to w poszukiwaniu boskiego celu, aby spełnić pracę „Mistrzów” i dla żadnego innego celu. Nie szuka ani przyjemności, ani bólu, nie prosi o niebo i nie boi się piekła; jednak wszedł w wielkie dziedzictwo, które nie jest tyle rekompensatą za te rzeczy, które oddał, ile stanem, który po prostu wymazuje pamięć o nich. Teraz żyje nie na świecie, ale z nim; jego horyzont rozszerzył się na szerokość całego wszechświata.

źródło: THE SECLUSION OF THE ADEPT [CONTINUATION OF’ „COMMENTS ON LIGHT ON THE PATH,” BY THE AUTHOR.] ;LUCIFER a Theosophical Magazine, Volume 1, London September 1887 – February 1888

]]>
Ścieżka lewej ręki cz. 1 https://tarot-marsylski.pl/sciezka-lewej-reki-cz-1/ Sun, 02 Jul 2023 20:09:56 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=8747 Czytaj dalej ]]> Ci, którzy interesują się nauką tajemną, ciągle spotykają ostrzeżenia dotyczące unikania Lewej Ścieżki; czytają o Czarnym Okultyzmie i Ciemnych Inicjatorach oraz o wielu innych sprawach mających na celu przyprawienie o gęsią skórkę. Jeśli mają nerwowy temperament, widzą Dugpów za każdym krzakiem i boją się wracać do domu po zmroku. Zdrowy szacunek dla Moc Ciemności i niechęć do bawienia się nimi stanowi solidne podstawy do rozpoczęcia badań nad zjawiskami ponadnormatywnymi, ale przerażona ignorancja przynosi więcej szkód niż korzyści. Ostrzeżenia dla nowicjuszy są zazwyczaj tak samo niejasne, jak i wróżące nieszczęścia, i nie dają praktycznej pomocy, gdy uczeń faktycznie spotyka się z nadużyciem wiedzy okultystycznej.

Temat nie jest zbyt smakowity, a do jego zrozumienia konieczne jest mówienie wprost, tak jak mówienie wprost na temat innych problemów społecznych było niezbędne do ich rozwiązania. Polityka milczenia daje złu okazję, natomiast jeśli zrozumie się sprawę, moc tego zła jest łamana.

Czarni okultyści mogą być podzieleni na dwie klasy, ci, którzy celowo mówią do Zła, „Bądź moim dobrem” ; oraz ci, którzy trafiają na Lewą Ścieżkę bardziej lub mniej niechcący, a znajdując się tam, zostają tam, często oszukując samych siebie. Zajmiemy się najpierw tą pierwszą klasą, ponieważ dają one jasny obraz działania duchowego zła. Ci z drugiej klasy reprezentują każdy stopień modyfikacji tych samych zasad. Oczywiście, nie są tak niebezpieczni jak prawdziwi czciciele diabła, ale mogą być bardzo szkodliwi i nieprzyjemni. Na szczęście Chrystusy Zła są tak rzadkie jak Chrystusy Dobra. Najwyższe osiągnięcia w jakiejkolwiek dziedzinie życia osiąga niewielu. Pamiętajmy zawsze o starym przysłowiu o człowieku, który bił się w pierś i przyznawał, że jest największym z grzeszników, na co Diabeł odpowiedział: „To jest tylko próżność, chłopcze, nie jesteś niczym takim.”

Inicjat Inicjata Prawej Ścieżki jest skierowany ku Bogu; Inicjat Lewej Ścieżki jest skierowany ku sobie; to jest główna różnica między nimi. To jest punkt, który decyduje, czy dusza skieruje się na Prawo czy na Lewo, kiedy wchodzi na Ścieżkę.

Dalszy rozwój okultystyczny to tylko rozwijanie jednego lub drugiego aspektu natury.

Inicjat Lewej Ścieżki dąży do zdobycia władzy dla zaspokojenia własnych pragnień. Jest niebezpieczny do kontaktu, ponieważ jego celem jest wykorzystywanie swoich uczniów, a nie służenie im. Jest całkowicie bezwzględny i całkowicie egoistyczny, i po tym, jak skończy z życiem, nie zostaje z niego zbyt wiele. Trzy motywy go prowadzą: chciwość, pożądanie i pragnienie władzy i wiedzy dla samej ich władzy i wiedzy.

Dąży do otwarcia zdolności psychicznych, zarówno w sobie, jak i innych, za pomocą szybszych i mniej kłopotliwych środków niż powolne dojrzewanie treningu umysłu i medytacji, a do osiągnięcia tego celu używa narkotyków, zazwyczaj odmiany haszyszu, które „rozluźniają więzy umysłu” i dają mu tymczasowe rozszerzenie świadomości. Teraz jedno to rozluźnić więzy umysłu, a zupełnie co innego znowu je zacisnąć, a jeżeli nie jesteśmy gotowi przejść przez życie trzaskając jak tania samochodówka, nie jest mądrze szukać tej metody rozwoju, choć jest szybka i skuteczna. Bez względu na to, jak bardzo system zażywania narkotyków może być rekomendowany jako całkowicie nieszkodliwy, nowicjusz będzie mądry, jeśli go odrzuci, ponieważ opiera się na fundamentalnie błędnym założeniu, a skutki nawet pojedynczego eksperymentu mogą być bardzo dalekosiężne.

Otwarcie centrów i kontakt z innymi płaszczyznami nie stanowi całego psychizmu. Trzeba wiedzieć, jak podejść do tego, co jest kontaktem i jak je obsłużyć. Narkotyki nie dają tej wiedzy, która przychodzi tylko z doświadczenia, dlatego, chociaż niewątpliwie mogą otworzyć subtelniejsze płaszczyzny dla eksperymentatora, otwarcie jest tak niepożądane, że lepiej go unikać.

Ponadto, nowicjusz może zostać zapewniony przez przyjaciół, którym ufa, że przeprowadzili eksperyment bez szkodliwych skutków. To także może być prawda; ale jest czynnik znany fizjologom jako „niewinność narkotykowa”. Szkodliwe efekty jakiegokolwiek nieprawidłowego stymulatora lub środka uspokajającego nie stają się widoczne od razu, gdyby tak było, nie byłoby narkomanów. Trudno sobie wyobrazić, że ktoś staje się uzależniony od kamienia nazębnego. To skumulowane efekty są toksyczne; a ponieważ narkotyki, które zmieniają świadomość, są nawykowe z różną szybkością, ryzyko nawet eksperymentowania jest zbyt duże. Co więcej, podczas pierwszego eksperymentu może powstać niebezpieczny kontakt astralny.

Można przyjąć jako aksjomat, że każdy, kto sugeruje użycie narkotyków do podniesienia świadomości, jest zdecydowanie na Lewej Ścieżce i lepiej go unikać.

Adept może także zaoferować otwarcie psychicznych centrów swojego ucznia za pomocą hipnozy. Do tej metody mają zastosowanie dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy tego, co już rozważaliśmy w odniesieniu do oświecenia przez narkotyki: mimo że to pozwala na dostęp do subtelniejszych płaszczyzn, nie daje ono mocy tych płaszczyzn. To jest równoznaczne z uruchomieniem silnika wysokoobrotowego samochodu i wysłaniem nie doświadczonego kierowcy prosto w ruch uliczny bez pokazania mu, które jest hamulcem, a które przyspieszaczem. Po drugie, po kilkukrotnym głębokim zahipnotyzowaniu osoby, jest ona w dużej mierze w rękach operatora: a nawet jeśli ten operator jest motywowany przez najczystsze intencje, procedura jest bardzo dezintegrująca dla ucznia. W pracy medycznej, obecnie, głęboka hipnoza, z tego powodu, jest bardzo rzadko stosowana; psycholodzy wolą polegać na sugestii.

Należy jednak zauważyć, że choć po kilkukrotnym hipnotycznym śnie, hipnotyzer może często wprowadzić swój obiekt w trans jednym słowem lub spojrzeniem, nie jest to możliwe na początku. Nikt nie może być zahipnotyzowany bez jego wiedzy; wymaga to współpracy, a zazwyczaj zdecydowanej i cierpliwej współpracy dla pierwszego wprowadzenia snu hipnotycznego. Niechętna ofiara musi tylko przyłożyć kciuk do nosa, a domniemany Ciemny Inicjator jest całkowicie pokonany. Widziałem wiele sugestii leczniczych wykonanych przez wykwalifikowanych lekarzy w czasach, kiedy pracowałem w klinice psychicznej, i chociaż nie było wątpliwości co do dominacji, która mogła być ustanowiona nad pacjentem, kiedy raz wprowadzono sen hipnotyczny, wprowadzenie go nie było wcale proste, nawet przy najlepszej współpracy pacjenta.

Chociaż bagatelizuję historię o hipnozie na siłę, jestem bardzo dobrze świadomy, że jedna osoba może uzyskać bardzo duży wpływ na umysł drugiej, i często to widziałem. Jestem jednak zdania, że taka dominacja opiera się na zaufaniu i pewności ofiary do dominatora, i że gdy te są całkowicie zniszczone, dominacja nie trwa długo. Jestem niechętny do wiary w twierdzenia ofiary, że jest ona całkowicie bezradna w tej sytuacji, pomimo jej uświadomienia sobie natury swojego zniewolenia. Gdy więź jest zrealizowana, ale nie przerwana, jest albo utrzymująca się fascynacja, albo ofiara była wtajemniczona w sprawy, które spowodowałyby społeczne ruiny, gdyby wyszły na jaw, a dominator wie zbyt wiele, by go zignorować.

Najlepszym sposobem na ucieczkę od takiego panowania, gdy już jest ustanowione, jest poszukiwanie pomocy od przyjaciela o zdrowym rozsądku i stabilnym umyśle, obdarzonego mądrością i doświadczeniem świata, który nie będzie nadmiernie podkreślał psychicznego aspektu sprawy, ale będzie zachęcał ofiarę do zebrania się, przyznania swojej części odpowiedzialności i zakończenia strat za wszelką cenę. Jeśli obawia się on publiczności, gdyby się przeciwstawił swojemu oprawcy, niech pamięta, że jego wróg prawdopodobnie ma o wiele więcej powodów do obaw przed publicznością niż on, a chociaż publiczne wystawienie na widok publiczny mogłoby spowodować szkodliwą zemstę, jeśli posłucha rady, którą gąsienica dała Alice w Krainie Czarów dotyczącej szczeniaka i powie swojemu oprawcy: „Zostaw mnie w spokoju, a ja zostawię cię w spokoju”, prawdopodobnie nie usłyszy więcej o tej sprawie. Niechętna ofiara jest uciążliwa.

Czarny okultysta łapie swoją ofiarę przez słabości w jej własnej naturze. Duch szybkiego wzbogacania się panuje w wielu duszach, które szukają inicjacji, i pragną żniwa tam, gdzie nie zasiali. Nie jest trudno zrozumieć psychologię większości tych, którzy wchodzą na Lewą Ścieżkę i tam zatrzymują się. Ci, którzy zdecydowanie odmawiają zabawy z ogniem, rzadko oparzają palce czarną magią. Nie mówię, że zupełnie niewinni ludzie, zwłaszcza jeśli mają tylko powierzchowną znajomość tematu, nie mogą mieć nieprzyjemnych doświadczeń z rąk czarnego okultysty, ale moje doświadczenie pokazuje, że podejrzenia prawego człowieka czy kobiety szybko się budzą, a oni wycofują się na wczesnym etapie. Gdy ludzie wpadają głęboko w czarną magię, zazwyczaj muszą powiedzieć „mea culpa” zanim się uwolnią.

To nie oznacza, że ci, którzy zrozumieli swój błąd i cofnęli się, nie zasługują na całą pomoc, jaką możemy dać, ale podchodząc do nich, powinniśmy zachować te same środki ostrożności, jak przy ratowaniu topielca, i uważać, abyśmy sami nie zostali uwikłani w nieprzyjemności, bo każdy, kto przyszedł pod wpływ czarnej magii, nawet jeśli pragnie się od niej uwolnić, prawdopodobnie przeszedł znaczną degradację charakteru, i może być bardzo niepewnym przyjacielem, dopóki jego rany nie zagoją się, a on nie wydostanie z siebie trucizn. Będzie podejrzliwy i zdradliwy, skłonny wracać do swoich starych sposobów w każdej chwili i nagle odwracać się przeciwko swojemu dobroczyńcy i ranić go; jego umysł jest bardzo prawdopodobne, że jest bardziej lub mniej niezrównoważony, i jest podatny na urojenia prześladowania. Wybawienie duszy z szponów czarnego magika nie jest łatwym zadaniem. W rzeczywistości, to jest tak jak ratowanie kota od psa: w swoim strachu prawdopodobnie zadrapie i ugryzie ręce, które uratowały go od szczęk. Okultystyczne ratowanie nie jest zadaniem dla bojaźliwych, emocjonalnych czy wyobraźniowców. Wymaga równego umysłu, spokojnego osądu, cierpliwości i stanowczości, a także okultystycznej wiedzy niezbędnej do spotkania z czarnym okultystą na jego własnym terenie i wytrzymania okultystycznej zemsty, która prawdopodobnie nadejdzie. Ale, niech Bóg będzie chwalony, są tacy, którzy to zrobią, a nikt nie ma większej miłości niż oni, bo jest każdy powód, aby bać się tych, którzy mogą zniszczyć duszę, jak i ciało.

Teraz przechodzimy do rozważania innego, i bardzo ważnego, aspektu tematu: okultystycznego aspektu seksu. Omówiłem to w mojej książce o Ezoterycznej Filozofii Miłości i Małżeństwa, ale tylko lekko dotknąłem czarnego aspektu tematu na tych stronach. Krótkie wyjaśnienie podstawowych idei jest konieczne dla tych, którzy nie są zaznajomieni z tą książką.

Ci, którzy zanurzyli się w głębsze aspekty okultyzmu, wiedzą, że Kundalini, siła węża, która leży zrolowana u podstawy kręgosłupa, to naprawdę siła seksualna, której centrum znajduje się w splotie krzyżowym, z którego wychodzą nerwy regulujące narządy rozrodcze. W normalny sposób, ta siła jest w pełni zaabsorbowana przez jej fizjologiczne funkcje, ale są dwa sposoby na udostępnienie jej do innych celów, bo w swoim psychicznym aspekcie jest to bardzo ważna moc na wewnętrznych płaszczyznach: można ją podnieść powyżej jej naturalnej płaszczyzny wyrażenia, jak robi to asceta, albo można ją zdegradować poniżej niej. Ten ostatni jest metodą stosowaną przez czarnego okultystę. Musi on jednak rozróżnić osobę, która po prostu robi z okultyzmu płaszcz dla swoich występków, od osoby, która z wiedzą, celowo używa tej wielkiej siły jako okultystycznego akumulatora.

Nie jest łatwo dać wystarczająco dużo informacji na ten temat, aby przestrzec niewinnych, nie dostarczając jednocześnie złośliwym informacji, bez których byliby lepsi.

Spróbujmy zrozumieć zasady, które rządzą prawidłowym użyciem tej siły, a potem metody jej nadużycia staną się jasne. „Gdzie jest twój skarb, tam będzie i twoje serce”. Kiedy cała natura skoncentrowana jest na duchowych sprawach, mało się interesuje rzeczami zmysłów. Wielkie siły napędowe natury emocjonalnej są wtedy skierowane na duchowe cele zamiast na ziemskie. To jest jedyna prawdziwa sublimacja. Z takiego skoncentrowania całej natury na ideale pochodzi ogromna energia psychiczna. Czarny okultysta chce uzyskać to skoncentrowanie energii psychicznej bez rezygnacji z zmysłowych przyjemności. Chce, w gruncie rzeczy, zjeść swój tort i mieć go. Jak ma to zrobić? Przez prosty środek zjedzenia własnego tortu, a potem pożyczenia tortu kogoś innego. Mamy potem widok jednej osoby, z pełnym brzuchem tortu i innym kawałkiem w ręku, stojącej naprzeciwko innej osoby, która miała tylko wystarczająco dużo tortu, żeby nabudzić apetyt i jest bardzo głodna. Przedsiębiorczy złodziej tortów zaczyna potem handlować nadmiarowym kawałkiem tortu z innymi głodnymi jedzącymi torty. Wariacja metafory może dać lepsze zrozumienie. Japończycy używają oswojonych kormoranów do połowu ryb. Ptaki mają pierścień wokół swoich długich szyj, który uniemożliwia im połykanie złowionych ryb, które są przekazywane z ich wole do woli rybaka. Kormorany, rzecz jasna, są utrzymywane w głodzie, aby zachęcić je do łapania ryb. Okultysta, który pracuje z seksem, zawsze ma swoją klatkę z okrężnymi kormoranami. Biedne stworzenia nie noszą się zbyt dobrze i muszą być ciągle zastępowane.

Opiszę metody niektórych z tych rybaków dusz obecnie w naszym otoczeniu.

Pierwszy, którego opiszę, propaguje pogański pogląd na życie i powrót do pierwotnego, i mówi niezamężnym paniom, że potrzebują męskiego magnetyzmu. Ten uczony Dionizyusa jest atawistyczny; jest „wyrzutkiem” do wcześniejszej podrasy. Zapomina, że okultystyczny aspekt seksu to jego sakramentalny, a nie zwierzęcy aspekt. Jego duchowy dom jest w gajach Asztorety. Jego droga może być drogą sługi, ale na pewno nie jest drogą Chrystusa.

Inna grupa okultystów, która przyciągnęła pewną uwagę i zasługuje na więcej, wydaje się tworzyć zbiornik astralnej siły do użytku magicznego. Ten zbiornik zdaje się być zasilany przez nakłanianie kobiet do skoncentrowania swoich emocji na liderze grupy, mówiąc im, że mają z nim powiązanie z ich przeszłymi życiami. Psychik, który daje takie rady, nawet idzie tak daleko, że mówi niektórym ze swoich ofiar, że może czytać ich przyszłość i że ostatecznie poślubią osobę, na której mają się skupiać. Efekt tej rady na niezamężne dziewczyny jest na tyle zły, ale jest to jeszcze poważniejsza sprawa, gdy jest ona dawana zamężnym kobietom, szczególnie gdy mówi się im także, że jeśli chcą szybko postępować na Ścieżce, powinny nie mieszkać ze swoimi mężami, ale pozwolić sobie na kontakt z astralnym kochankiem. Nie tylko ta cenna rada rozbija domy, ale w kilku przypadkach, z mojej osobistej wiedzy, sprawiła, że osoby, które ją otrzymały, stały się psychicznie niezrównoważone. Do tego niesmacznego prośby zwykle dodaje się atrakcyjną przynętę. Jasnowidz deklaruje, że ich psychiczne centra są tuż na skraju otwarcia, i że bardzo mało by je uczyniło jasnowidzącymi. Jeśli ta informacja jest dobrze przyjęta, idzie dalej, i mówi, że są już w kontakcie z ich Mistrzem na Wewnętrznych Płaszczyznach, i że są aktywnie zaangażowane w okultystyczną pracę w nocy, gdy są poza ciałem, i że tylko dlatego, że nie przynoszą pamięci, są nieświadome tego. To jest przynęta, której niewielu może się oprzeć, i płacą wizytę za wizytą (po pół gwinei za raz), aby dowiedzieć się, jak rozwijają się ich aury i co ostatnio robiły na Wewnętrznych Płaszczyznach.

Wiedza okultystyczna nigdy nie może być sprzedana za pieniądze, a żaden inicjat, który jest pod Wielkim Białym Lożą, nigdy nie pobierze opłaty za żadną formę pracy okultystycznej. Jest to tak dobrze znany ezoteryczny fakt, że trudno sympatyzować z tymi, którzy decydują się oddać półgwineje za informacje na temat ich postępu na Ścieżce, jest to tak oczywiste, że człowiek, który zapyta i zaakceptuje półgwinei, nie może być sam na Ścieżce.
(Ciąg dalszy nastąpi)

część II ⇒

źródło: The Left Path Hand by Dion Fortune (part 1), The Occult Review, London december 1928


Dugpa – „Dugpas” to termin używany w kontekście duchowości i mistycyzmu. Pojawia się w wielu różnych tradycjach i kulturach, ale najczęściej jest związany z buddyzmem tybetańskim. W buddyzmie tybetańskim, „dugpa” jest czasem używany do opisania osób praktykujących formy magii lub duchowości, które są uważane za negatywne lub szkodliwe. Jest to jednak kontrowersyjne i nie wszystkie tradycje czy kultury zgadzają się co do precyzyjnej definicji tego terminu.

]]>
Jakim winien być adept https://tarot-marsylski.pl/jakim-winien-byc-adept/ Sat, 01 Apr 2023 16:12:52 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=8412 Czytaj dalej ]]> „Istnieje wiedza, która udziela człowiekowi prerogatyw napozór nadludzkich; oto te które znalazłem wyliczone w pewnym  rękopisie hebrajskim z XVI w… widzi on Boga twarzą w twarz, nie umierając i rozmawia poufale z siedmioma geniuszami, którzy rozkazują armji niebieskiej.

Panuje wespół z całym niebem i zmusza piekło do służenia sobie. Jest władny nad zdrowiem i życiem swem; nie zaskoczy go nieszczęście, nie ugnie klęska, nie zwyciężą wrogowie. Zna przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Posiada tajemnice wskrzeszania umarłych i klucz do nieśmiertelności.

To jest siedem prerogatyw większych, a oto następne: dane mu jest odszukać kamień filozoficzny. Posiada lekarstwa  uniwersalne. Zna prawa perpertuum mobile i umie udowodnić kwadraturę koła. Zamienia w złoto wszelkie metale, ziemię, nawet nieczystości. Poskramia najdziksze zwierzęta i umie wymawiać słowa, które czarują węża. Posiada uniwersalną wiedzę i rozprawia o każdej rzeczy bez przygotowania.

Nakoniec 7 pomniejszych przywilejów: może zgłębić do dna duszę człowieka i tajemnice serca kobiety; może zmusić naturę do uległości; udzielać skutecznej pociechy i rad, uleczać chorych, zwalczać miłość i nienawiść; posiadać sekret bogactw, być zawsze ich panem, nie niewolnikiem, kontentować się nawet ubóstwem lecz nie popaść nigdy w upodlenie, ani nędzę.

Tak pisze Eliphas. (Dogme et Rituel str. 84 – 87). Taką jest władza maga!

Nie każdy jednak stać się może uczniem królewskiej sztuki magów… nie każdy… a jeśli stać się może, to musi się przetworzyć niemal na nowego człowieka.

W tym celu służyły w starożytności inicjacje, wtajemniczenia.

Nim przypuszczano do najwyższych sekretów przody próbowano charakter, odwagę, próbowano czy człowiek godzien posiąść jest to, co przetwarza go na istotę wyższą, na mędrca.W Egipcie więc owe próby miały następujący charakter. Adept, żądny wiedzy, zgłaszał się do określonego miejsca i tam oświadczał kapłanowi, że pragnie światło poznania posiąść. Kapłan milcząco podawał mu niewielki kaganek oraz wskazywał na otwór głębokiej studni. W studnię wstawiona była długa drabina. Po licznych szczeblach, trzymając kaganek w ręku, zstępował kandydat. Gdy znalazł się na dole widział, że jest w komnacie płonącej, pełnej ognia. Przez ogień ten musiał przejść a wtedy rozpościerało się przed nim jezioro, którego fale szumiały groźnie. Przez jezioro przerzucony był most, lecz gdy adept zbliżał się, most unosił się w powietrze, musiał więc on, chcąc nie chcąc, przebyć wpław. Dalej przechodził przez jaskinie pełne lwów i dzikich zwierząt, gotowych, zda się w każdej chwili, rzucić na niego. Rzecz prosta, iż w większości wypadków wszystkie te groźne sceny były zręczną dekoracją jedynie; nie mógł tego jednak wiedzieć wtajemniczany – też dążąc naprzód dawał dowód energji i odwagi. Cofnąć nie było mu się wolno, gdyż gdyby się cofnął, lub okazał lęk, poniósł by śmierć istotną niechybnie. Te to ceremonie była to tylko połowa drogi, czekającej adepta do przebycia. Były to próby fizyczne. Po nich rozpoczynały się próby moralne.

Wstępował więc dalej w komnaty rozkosznie przybrane; wszystko w nich oddychało lubieżnością i zmysłowym czarem; przed nimi rozpościerały się tarasy i ogrody pełne wspaniałych kwiatów i oszałamiających woni. Przepiękne kobiety, nagie niemal, ocierały się oń wykonywując na jwyraf ino wańsze i najbezecniejsze tańce. Obejmowały za szyję, szepcąc czułe słowa, pełne słodkich obietnic, żądzy i grzechu. Lecz jeśli, nieopatrzny, im ulegał… był zgubiony. Czekał go równie haniebny koniec, jak gdyby zadrżał przy próbach fizycznych. Gdyż przezwyciężenie swego charakteru, przezwyciężenie pokus zmysłowych, niemniej ważne jest, jak pogarda niebezpieczeństwa, pogarda śmierci. Dopiero, jeśli adept przezwyciężył wszystkie pokusy szczęśliwie – stawał się godnym być uczniem Mistrzów.

Przybierano go w szaty odświętne, uroczyście oznajmiano tłumom, iż nowy brat przybył. Odtąd zaczynała się nauka. A uczono ni mniej ni więcej, jak takich misterji, jako to świadomego wydzielania ciała astralnego z siebie, jednego z najgłębszych arkanów magji, który to fenomen, wtajemniczony uczynić może niemal mechanicznym sposobem, o ile wiadomem mu będzie należyte przy tej operacji położenie ciała oraz kolejność wykonywanych rytmicznie poruszeń…

Lecz tu zaczyna siłę to czego, profanom mówić nie wolno…

Wracajmy do tematu.

Na wzór prób starożytności, odbywała się i odbywa ceremonia przyjęcia we wszystkich stowarzyszeniach tajemnych, będących depozytariuszami wielkiej hermetycznej wiedzy. Wprawdzie większość obrzędów ma w dobie dzisiejszej raczej symboliczne znaczenie i utraciła swą początkową istotną grozę niebezpieczeństwa. Najlepszym tego dowodem współczesna masonerja która małpując stare obrzędy^ w większości wypadków nie zna ich rzeczywistego sensu; lecz taż masonerja utraciła również i klucz do najpotężniejszych hermetycznych i magicznych sekretów, które w spadku odziedziczyła, zamieniając się z towarzystwa tajnego okultystycznego w stowarzyszenie o rytuałach tajemniczych, lecz zadaniach politycznych, przynajmniej w stopniach najniższych. Bo w najwyższych, nie przestanę tego powtarzać, jest ona świętnicą magji, lecz niestety nie królewskiej, a niższej, uprawianej przez czarnych adeptów.

Lecz, że i tak dość nienawiści temi rewelacjami ściągnąłem na siebie ze strony tych panów, więcej precyzować nie chcę, niźli to uczyniłem dotychczas.

Pomijając sprawę tajemnych stowarzyszeń, do których niekoniecznie niezbędnem jest należeć, gdyż najwyższe wtajemniczenie osiągnąć można nie od ludzi, a od Stwórcy Najwyższego i samego siebie przez rozmyślanie i wytężoną pracę – zastanówmy się jakim warunkom ma odpowiadać adept, by rezultaty na tej drodze osiągnął. Uczeń magów ma być bez namiętności, wstrzęmięźliwy, czysty; ma być nieprzenikniony i niedostępny bojaźni i przesądom.

Nie mogą czynić na nim wrażenia ani przykrości, ani przeciwieństwa losu. Pierwszem i najważniejszem z zadań magicznych jest osiągnięcie tej doskonałości, Lecz jak to uczynić? Człowiek może się zmienić przez przyzwyczajenie, które jest drugą naturą. Może się zmienić przy pomocy stałej i ciągłej gimnastyki psychicznej; zmieni ona jego charakter i światopogląd, jak ćwiczenia fizyczne zmieniają nasze ciało. Chcesz panować nad sobą i nad innemi? Naucz się chcieć. Lecz jak można nauczyć się chcieć?

Tu, rozpoczyna się pierwszy arkan inicjacji magicznej… i aby zrozumieć treść tego arkanu starożytni otaczali przystęp da sanktuarjum tylu straszliwemi próbami. Nie wierzyli oni w wolę, dopóki nie widzieli jej namacalnych dowodów. I mieli rację: siła może się objawiać jedynie zwycięstwem. Chcieć -i to módz – a módz – to potęga, to władza!

Ty więc, co chcesz stać się magiem – niekoronowanym monarchą chciej… i sam siebie poddawaj próbom. Oczyszczanie się twoje polegać będzie na wyzbywaniu brutalnych, nizkich namiętności, na uporczywej pracy. Leniuch nigdy nie stanie się magiem, bo magja to ćwiczeńie o każdej godzinie, o każdej sekundzie, Przezwyciężaj pociąg do uciechy, zwalczaj sen, zwalczaj głód. Panować winieneś nad każdym drgnieniem twego ciała. Obojętnym będziesz na opinję świata: nie przerazi cię sarkazm, nie ucieszy – pochlebstwo. Musisz się zamienić, jakby w magnes psychiczny – wtedy przyciągniesz to wszystko, do czego dążysz.

Eliphas Lewi w swym wstępie do „Dogme et Rituel de la Haute Magie” udziela następujących rad praktycznych. „Oczyszczenie maga polegać będzie na powstrzymaniu się od potraw mięsnych, na wykreśleniu z swego życia napoi oszałamiających i na uregulowaniu godzin spoczynku.

Zewnętrznie zachować należy czystość jaknajwiększą: nawet biedak znajdzie wodę w studni. Trzeba starannie czyścić ubranie i sprzęty, z któremi się styka, Wszelka nieczystość świadczy o niedbalstwie, niedbalstwo w magji jest zabójcze. Nie należy chwalić się przed nikim, z pracami które się zamierzyło: tajemnica jest jednym z koniecznych warunków powodzenia wszelkich przedsięwzięć nauki.

Mag winien na początku odosobnić się i możliwie powstrzymać od zbędnych znajomości, by skoncentrować w sobie swą siłę; lecz ile będzie on odosobniony i osamotniony na początku, o tyle ujrzy się otaczanym i popularnym później, gdy zdąży skupić swą wolę i niby magnes przyciągać będzie wielkie fale i prądy, rządzące wszechświatem.

Życie pracowite i skromne jest tyle podatne istotnemu wtajemniczeniu, że najwięksi mis trze dążyli! doń, nawet, gdy mogli rozporządzać skarbami świata. Wtedy to przybywa Szatan, czyli ludzie bezmyślni i głupi, przybywa, kusi: „jeśli możesz uczyń, by kamienie zamieniły się w złoto”. I smutny los tego, co nie oprze się pokusie dla chwilowego poklasku, mag prawdziwy bowiem, przejdzie nad propozycjami obniżenia swego poziomu, z pogardą i obojętnie.

Należy, dalej, unikać o ile możności widoku rzeczy obrzydliwych i brzydkich, nie jadać z osobami, dla których się nie ma szacunku i wystrzegać wszelkich ekscesów.

Mieć dla siebie jaknajwiększy szacunek i uważać się za zapoznanego monarchę, który się być nim zgadza, pod warunkiem, że odzyska swą koronę i władzę.

Być łagodnym, lecz z godnością wobec wszystkich – w stosunkach socjalnych nie dać się nigdy zaprzątać błahostkowemi sprawami i wycofywać się z kół, W których by się nie miało jakiejkolwiek inicjatywy.

Zdaje nam się, że przez to cośmy powiedzieli, daliśmy w dostatecznej mierze do zrozumienia, że magja nasza nie jest magją satanistów i czarowników. Ta magja, którą ja uznaję – jest to nauka i religja jednocześnie, religja, która nie ma za zadanie obalania lub ośmieszania starych kultów, lecz pragnie je odrodzić, stwarzając koło nowych wtajemniczonych, którzy by się mogli stać mistrzami tłumów.

Żyjemy w wieku, w którym prawie nic do obalenia nie zostało: lecz wszystko trzeba odbudować, bo obalonem jest. Lecz co odbudować? Przeszłość? Nie odbudowuje się przeszłości. Stawiać z powrotem stare świątnice, czy trony? Po co, skoro padły. – Jest to, jak gdyby ktoś powiedział: mój dom się rozpadł ze starości, po cóż budować nowy? – Lecz czyż dom, który wybudujecie, będzie podobny do starego? – Nie: gdyż tamten był stary, a ten będzie nowy. –  Lecz zawszeć to będzie dom?  A cóżeście chcieli żeby to było”?

źródło: Stanisław Wotowski  “MAGJA i CZARY”, Warszawa 1926

]]>
Widzenie Hermesa https://tarot-marsylski.pl/widzenie-hermesa/ Thu, 26 May 2022 10:27:25 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=7132 Czytaj dalej ]]> Pewnego dnia Hermes zasnął, rozmyślając o Źródle wszechrzeczy. Odrętwienie ciałem jego owładnęło, lecz w miarę tego duch wznosić się począł ku wyżynom. I zdało mu się, iż Istota olbrzymia bez kształtów określonych wzywa go po imieniu.

Kto ty? – zapytał Hermes, grozy pełen.

– Jestem Ozyrys, Inteligiencja Boska i mogę wszystkie tajemnice odsłonić przed tobą. Czego żądasz?
– Źródło wszechrzeczy podziwiać, Boga poznać.
– Stanie się.

Przecudna światłość otoczyła Hermesa, a w jej  przezroczych falach przesuwały się zachwycające formy wszystkich istot.

*) Widzenie Hermesa doszło do nas przez greckie księgi aleksandryjskie.

Nagle okropne ciemności zstąpiły nań, a w nich roiły się wężowe ohydne kształty. Hermes pogrążonym został w wilgotny chaos, pełen oparów i ryków ponurych. Nagle głos dobył się z otchłani. Był to „krzyk światłości”. Subtelny ogień wytrysnął z wilgotnych
głębin i wzbił się w eteryczne przestwory. Hermes wzniósł się wraz z nim, chaos przepaści pozostał w dole, mirjady gwiazd nad jego głową świeciły, a „głos światłości” zapełnił bezmiary.

– Czyś pojął to, coś widział? – zadał Ozyrys pytanie Hermesowi, wciąż w widzeniu pogrążonemu i między niebem a ziemią zawieszonemu.
– Nie – odparł Hermes.
– Widziałeś wiekuiste przed sobą Światło, któreś dostrzegł z początku, Światło, któreś widział z początku, to Inteligiencja Boska w potędze swej wszechświat i jego niezliczone kształty zawierająca.
Ciemności, w jakie następnie pogrążonym zostałeś, to świat materji, w którym żyją ludzie ziemscy. Ogień, co z przepaści wytrysnął, to Słowo Boże. Bóg jest Ojcem, Słowo Synem, ich połączenie Życie stanowi.
– Jakiż zmysł cudowny otworzył się we mnie.
Nie widzę już oczyma ciała, lecz ducha jedynie.
W jaki sposób stać się to mogło?
– Dziecię prochu – odparł Ozyrys – stało się to dlatego, iż Słowo jest w tobie. To bowiem, co w tobie słyszy, widzi i czyni, to Słowo samo – to ogień święty, moc twórcza.

– Jeżeli tak jest – rzekł Hermes – pozwól mi ujrzeć życie światów i drogę dusz, skąd  człowiek przybywa i dokąd podąża.
– Niech się tak stanie.

I oto Hermes spada poprzez przestwory. Znajduje się na wierzchołku góry. Jest noc. Ziemia ponura i naga. Członki niby ołów mu ciężą. Podnieś się i patrz! – słyszy głos Ozyrysa. I dostrzega przecudne widziadło. Przestrzeń bezgraniczna gwiaździstego nieba otacza go siedmiu promiennemi sferami. Niby globy przezroczyste, siedm niebios wznosi się ponad jego głową, a on je jednem spojrzeniem ogarnia. A za siódmem w dali roga mleczna. W każdej sferze inna planeta bieg swój toczy, a obok planet unoszą się ich gienjusze, tak różniące się od siebie wzajem.

Patrz! Słuchaj i zrozum! – mówi głos Oto siedm sfer życia. Poprzez te sfery dokonywa się upadek i dźwiganie się dusz. Siedm gienjuszów, to sieam promieni Słowa Światła. Każdy z nich kieruje pewną fazą życia dusz. Najbliższy nas gienjusz księżyc – Gienjusz narodzin i śmierci. Ponad nim Merkury wskazuje wstępującym lub zstępującym duszom drogę swą laską Wiedzy; Wenus trzyma zwierciadło Miłości, w którem dusze zatracają się i odnajdują kolejno. Ponad nią Gienjusz Słońca wznosi tryumfalnie pochodnię Wiekuistego Piękna.

Wyżej jeszcze Mars mieczem Sprawiedliwości wstrząsa; Jupiter berło potęgi najwyższej, którą jest Inteligiencja Boska, dzierży; na krańcach świata Saturn glob Wszechmądrości podtrzymuje.*)

– Widzę – rzekł Hermes – siedm sfer świata widzialnego i niewidzialnego, siedm promieni Słowa Światła jedynego Boga, który je przenika i przez nie rządzi niemi. Lecz jak się odbywa wędrówka ludzi poprzez te światy?

– Czy widzisz ten punkcik świetlany, spadający z drogi mlecznej w obręb siódmej sfery? To nasienie duszy. W sferze Saturna przebywają one niby para przezrocza, szczęsne i bez troski, lecz szczęścia swego nie pojmujące. Spadając ze sfery na sferę, coraz cięższą powłokę przybierają. W każdem wcieleniu nowe zmysły zyskując i energję swą życiową potęgując, zatracają przecież zarazem pamięć o swem Boskiem pochodzeniu. Tak się dokonywa upadek dusz, z Boskiego eteru przybywających. Coraz bardziej pochłaniane przez materję, coraz więcej życiem oszołomione, rzucają się one niby deszcz ognisty z rozkoszy dreszczem poprzez państwo Cierpienia, Miłości i Śmierci, aż do ziemskiego więzienia, w którem sam jęczysz, przeż płomienny ośrodek ziemi przyciągany i w którem życie niebieskie złudną marą być ci się zdaje.

– Czy dusze mogą umierać? – zadaje pytanie Hermes.

*) Zastosowałem tu nazwy rzymskie, jako ogólnie znane, a to dla łatwiejszego tych pojęć zrozumienia.

 

– Tak – odpowiada Ozyrys.-Wiele z nich ginie w tym straszliwym upadku. Dusza jest córą Niebios, a jej podróż przez sfery – próbą. Jeżeli w oszalałem umiłowaniu zmysłów zatraci wspomnienie o swem boskiem pochodzeniu, iskra Boża, co w niej przebywała i mogła świetniej od gwiazdy rozbłysnąć, powraca na łono eteru – atom bez życia – a dusza ulega rozkładowi w ślepych żywiołach.

W tej chwili Hermes zadrżał, gdyż burza otoczyła go ciemną chmurą. Znikło siedm sfer, a w gęstych oparach dojrzał widma ludzkie, wydające okropne krzyki, prześladowane i rozszarpywane przez widma potworów i zwierząt, w pośród jęków i bluźnierstw niewysłowionych.

– Oto los dusz niepoprawnie złych – rzekł Ozyrys.
– Męka ich skończy się dopiero z ich unicestwieniem.

Lecz spójrz! Znikają opary, znów widzisz siedm sfer promiennych. Spójrz w tę stronę. Czy dostrzegasz to mnóstwo dusz, pragnących się wznieść do sfery księżyca. Jedne z nich bywają strącone przez podmuchy wichru. Inne silnym rozpędem wznoszą się w sferę wyższą, która ich w swój obieg porywa. Tam odnajdują zmysł rzeczy Boskich. Lecz nie zadawalniają się już tym razem odzwierciedleniem ich w niedołężnym śnie szczęścia. Z przenikliwością sumienia cierpieniem oświeconego, z energją woli w walce zdobytej, całą swą istotą Prawdę Bożą sobą wyobrażają. Stają się świetlanemi, posiadają bowiem Boskość w swej istocie i jej promieniowanie w swym czynie. Uzbrój więc twą duszę, Hermesie, i rozjaśnij umysł, zaćmiony spozieraniem na to, coś oglądał przed chwilą. I ty jesteś w stanie wznieść się jak one. Wystarczy chcieć tego. Spójrz, jak
każda z tych dusz pod skrzydła pokrewnego sobie gienjuszu śpieszy. Najpiękniejsze przebywają w sferze słonecznej, najpotężniejsze w sferę Saturna się wznoszą. Niektóre aż do Ojca dążą, do Potęg, stając się Potęgami same. Gdyż tam, gdzie wszystko się kończy, wszystko się zaczyna zarazem i siedm sfer głosi równocześnie:

„Mądrość! Miłość! Sprawiedliwość! Piękno! Wspaniałość! Wiedza!”

Oto, kończył Hierofanta, co widział Hermes starożytny, a jego następcy w tradycji świętej przechowali. Widzenie Hermesa to niby firmament gwiazdami usiany. Dla dziecięcia to sklepienie ze złotemi punkcikami; dla mędrca – to przestrzeń bezgraniczna, w której krążą światy niezliczone. Widzenie to zawiera liczby wiekuiste, znaki tajemnicze i klucz magiczny. Pierwsza część jego przedstawia Bóstwo w stanie statycznym, czyli zupełnej równowagi, jego potrójną naturę: intelektu, siły i materji -ducha, duszy i ciała – światła, słowa i życia – istoty, przejawu i substancji – których połączenie stanowi właśnie zasadę Boską, prawo jedności w trójcy, wszechświat cały przenikające.

Wwiódłszy w ten sposób ucznia swego w idealne centrum wszechświata, w zasadę twórczą bytu, hierofanta rozwijał ją następnie w czasie i przestrzeni, gdyż druga część widzenia Hermesa przedstawia Bóstwo w stanie dynamicznym, to jest w jego rozwoju czynnym, wszechświat widzialny i niewidzialny- żywe Niebo. Siedm sfer, z ich planetami, to siedm zasad twórczych, siedm różnych stanów materji i ducha, siedm światów, które każdy człowiek i społeczeństwo każde zniewolone jest przebyć w swej ewolucji, poprzez system słoneczny. Siedm zaś Gienjuszów, czyli bóstw kosmogonicznych, to Duchy kierownicze każdej sfery, jakie również z niezmiennej zasady ewolucji początek swój wzięły. Siedm Gienjuszów widzenia Hermesa, to siedm Dewas Hindów, siedm Amszapond Persów, siedmiu wielkich Aniołów Chaldei, siedmiu Sefirot Kabbały, siedmiu Archaniołów Apokalipsy chrześcijańskiej.

Wszedłeś do przedsionka wielkiej tajemnicy – kończył Hierofanta. – Jeżeli pragniesz wznieść się do Ducha czystego, umiej wybrać dobrą drogę i postępować nią wytrwale. Należysz do „Wskrzeszonych żywcem”. Pomnij, iż dwa są główne klucze wiedzy.

Oto pierwszy: Zewnętrzne jest równe wewnętrznemu; małe jest takiem jak i wielkie; jedna tyiko zasada istnieje, gdyż ten co działa jest Jeden. Niema nic małego, lub wielkiego w Bożej gospodarce.

Oto druga: Ludzie – to Bogowie śmiertelni, a Bogowie – to ludzie nieśmiertelni. Szczęsny, kto pojmie te słowa, posiada on bowiem klucz do wszechrzeczy.

*) W Kabalach mówi się o dziesięciu Sefirot. Trzy pierwsze wyobrażają jednak Trójcę Boską, siedm następnych ewolucję wszechświata.

Pomnij, iż prawo milczenia pokrywa wielką tajemnicę. Wiedza kompletna dostępną być może jedynie braciom naszym, jacy, podobne jak i my, próby przeszli. Należy prawdę wedle umysłu miarkować, otaczać ją zasłoną dla słabych, doprowadziłoby ich bowiem do szaleństwa, ukrywać ją przed złymi, gdyż uczyniliby z niej narzędzie zniszczenia.

W sercu twem ją ukryj i niechaj przez twe czyny przemawia. Wiedza niech ci będzie mocą, wiara mieczem płomiennym, milczenie – nieprzeniknioną zbroją.

Jakże potężnie przenikać musiały słowa Hierofanty spragnioną prawdy duszę adepta. Jasna noc egipska otaczała ich. Białe dachy, tarasy świątyni, olbrzymie monolity, kolosalne statuy Bóstw, piramidy ze swymi świętymi trójkątami cicho uśpionemi być się zdały. Niezgłębiony firmament mirjadami gwiazd błyszczał. Jakże inaczej spoglądał na nie teraz ten, kto je za przyszłą swą siedzibę uważał!

Inicjacja była skończoną. Adept odtąd kapłanem Ozyrysa się stawał. I albo pozostawał przy świątyni, lub za pozwoleniem kapłanów, jeżeli był cudzoziemcem, do swej ojczyzny powracał.

Lecz wpierw straszliwą przysięgę milczenia składał i jeżeli ją złamał, gdziekolwiekby się ukrywał, przedwczesna okrutna śmierć udziałem jego się stawała.

źródło: EDWARD SCHURE „Wielcy Wtajemniczeni” ZARYS TAJEMNICZYCH DZIEJÓW RELIGJI, Warszawa 1911

]]>
Okultyzm i jego adepci https://tarot-marsylski.pl/okultyzm-i-jego-adepci/ Tue, 22 Oct 2019 08:34:07 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=3955 Czytaj dalej ]]> Okultyzm i jego adepci.

Na wstępie zaznaczyć muszę, iż władza, jaką okultyzm udziela swym adeptom, zasadza się na znajomości pewnych sił w przyrodzie, o których wiedza nie wie absolutnie nic; za ich zaś pomocą jeden adept może się porozumiewać z drugim, niezależnie od odległości, jaka by dzieliła miejsca ich pobytu na powierzchni ziemi. Ten rodzaj telegrafu psychologicznego nie zależy bynajmniej od jakichś przygotowań mechanicznych; zdolności jasnowidzenia w adepcie są tak doskonałe, iż dają mu wszechwiedzę wszystkiego, co dotyczy spraw ziemskich. Ciało jest więzieniem duszy dla zwykłego śmiertelnika. Adept posiada klucz od tego więzienia i może zeń wychodzić stosownie do swej woli; nie jest to jego więzienie, lecz tylko miejsce zamieszkania; może on przenosić swą duszę poza granice ciała w miejsce dowolne, i czynić to z błyskawiczną szybkością.

W ogóle okultyzm zaczynając od swych podstaw, tak bardzo wykracza po za granice pojęć ogólnych, iż nie wiadomo, od czego zacząć należy, chcąc objaśnić na czem się on zasadza. Jak można by objaśnić naprz. konstrukcyę maszyny do liczenia przed audytoryum, które nie miałoby pojęcia nie tylko o mechanice, ale i o najpierwszych podstawach matematyki? Ludzie wykształceni we współczesnej Europie, pomimo całej sumy wiadomości z nauk ścisłych i literatury, nie znają nawet abecadła tego przedmiotu, tyczącego się różnych władz duszy naszej. Okkultyści wszystkich wieków poświęcali się specyalnie tym studyom i doszli do zadziwiających rezultatów, wobec których człowiek nieprzygotowany miałby wrażenie, iż znajduje się w świecie czarów lub cudów.

Okkultyści tworzyli od wieków pewną specyalną rasę, nie w znaczeniu fizycznem, ma się rozumieć; zachowali oni tradycye i tajemnice wewnętrznego rozwoju, przekazane im przez poprzedników, ludzi zarówno wyższej inteligencyi, jak też i głębokiej wiedzy. Łańcuch ten pierwszemi ogniwami sięga do najdawniejszych epok cywilizacyi ludzkości; dziwić się nie można, iż ludzie, którzy przez cale szeregi pokoleń nie zajmowali się przejawami życia duszy, daleko odbiegli od wiedzy tajemnej okkultystów, i nie są wstanie jej objąć obecnie, posiadając zupełnie inny rodzaj umysłowości. Mówiłem już, iż okkultysta posiada władzę wydzielania swej duszy poza granice swego ciała. Należy zwrócić uwagę, pomiędzy innemi, iż władza ta daje mu przede wszystkiem pewność posiadania duszy, o czem nas naucza religia, z którą okkultyzm najzupełniej się zgadza w zasadniczych punktach.

Człowiek, który ma możność wzniesienia się w świat nie materyalny, bardziej może zrozumieć prawdy religijne z chwilą, gdy zdolności intelektualne mają zupełną swobodę lotu w istocie niemateryalnej. Nazywam bowiem niemateryalnym człowieka, który chwilowo oddzielił się od swego ciała, choć głębiej biorąc te rzeczy, i wówczas jest on jeszcze materyalnym, gdyż służy on niejako za powłokę czegoś bardziej jeszcze eterycznego. Większość ludzi cywilizowanych wierzy, iż człowiek posiada duszę, która przeżyje jego ciało, lecz muszą oni przyznać, iż nie wiedzą nic ponadto. Prawowierni filozofowie utrzymują iż dusza je st siedliskiem wrażeń, a umysł siedliskiem zdolności intelektualnych, lub też vice versa. Cóż się zatem dzieje z umysłem, o ile dusza podług twierdzeń religii, po rozdzieleniu się ostatecznem z ciałem, idzie do nieba lub piekła?

Bardzo ważnym punktem, który wyjaśnia okultyzm jest to, że dusza ludzka, nieskończenie sutbelniejsza, bardziej eteryczna i bardziej trwała od naszego ciała, jest jednak sama w sobie rzeczywistością materyalną, nie w znaczeniu, jaki chemia nadaje materyi, lecz w pojęciu czegoś nieskończenie subtelniejszego. Eter, który przenosi światło, jest materyalnym dla kogoś, kto uznaje jego istnienie, a jednak jest cała przepaść między eterem, a najsubtelniejszym z gazów. Materyalność eteru wypływa z badania zmian światła, wniosek o materyalności duszy może być wyprowadzony z tego, iż podlega ona działaniu sił zewnętrznych. Wpływ magnetyczny bowiem jest emanacyą, ściśle spojoną z pewną fizyczną funkcyą magnetyzera. Ta emanacya na odległość oddziaływa na duszę ludzką, i wywiera skutek dostrzegalny dla magnetyzowanego, i dający się sprawdzić przez otoczenie.

Ma się rozumieć, iż jest to przykład, a nie dowód; dalej postaram się, o ile możności, wyjaśnić jeszcze tę kwestyę. Dusza zatem jest materyalna i zwykle związana jest z ciałem, utworzonem z materyi o wiele grubszej; twierdzić to na pewno może osobnik, który potrafi dowolnie w pewnych warunkach wydzielić tę duszę ze swego ciała i następnie powrócić ją do niego. Okultysta może to czasami uczynić i z duszą innego człowieka, ale przedewszystkiem celem jego dążeń jest możność czynienia tego doświadczenia z duszą własną. W chwili osiągnięcia tego celu, okultysta przekonywa się, iż ta oddzielona dusza jest nim właśnie, a ciało jest przedmiotem przezeń opuszczonym. W ten sposób zdobywa on pewność życia duszy po śmierci; nie dając szczegółów jego dalszego bytowania, doświadczenie to dostarcza w każdym razie wskazówek co do warunków, w jakich odbędzie się jego odjazd na tam ten świat. Dopóki człowiek żyje, dusza jego jest niejako balonem “captif,” połączonym z ciałem sznurem bardzo długim, elastycznym i nieuchwytnym.

Zdolność adepta, którą opisałem powyżej, jest olbrzymiej wagi, i byłaby nawet dostatecznym celem wtajemniczenia; jednak jest ona zaledwie jego początkiem, a nie celem ostatecznym.

Nadzwyczajne zjawiska, które jest w stanie wywoływać wtajemniczony, wywierające wrażenie magicznych, wykonane są z pomocą znajomości pewnych sił przyrody, które księgi sanskryckie nazywają “akas”. Jest to siła, dla której nie mamy nazwiska, i której natury nie możemy określić. Można mieć o niej pojęcie, wyobrażając sobie czynnik o tyle subtelniejszy, potężniejszy i niezwyklejszy od elektryczności, o ile ta ostatnia przewyższa subtelnością swą i innemi właściwościami parę i jej działanie. Posiadając znajomość tej siły, adept za jej pomocą wywołuje zjawiska fizyczne nadzwyczaj dziwne i wspaniałe.

II

Któż to są ci adepci, którzy posiadają w swem ręku tak straszliwe siły? Są dane, każące przypuszczać, iż egzystowali  oni we wszystkich epokach historyi ludzkości, i że znajdują się oni obecnie jeszcze w Indy ach lub też w sąsiednich krajach. Tworzą oni pewne tajne bractwo rozgałęzione po całym Wschodzie, lecz którego głównem siedliskiem jest Tybet. Indye również zawsze dostarczały licznych adeptów, i posiadają ich do chwili obecnej.

Na ogół, wielkie to bractwo, będąc bardzo wyłącznem i zamkniętem, przyjmuje jednak członków ze wszystkich ras i krajów, o ile posiadają oni odpowiednie warunki. Adepci utrzymują, iż drzwi otwierają się zawsze przed sprawiedliwym człowiekiem, który do nich kołacze, ale tylko bardzo odważni, na wszystko zdecydowani wędrowcy mogą mieć nadzieję przebycia drogi, prowadzącej do tych drzwi. Ogromnie wiele śmiałości i zapału posiadać musi neofita, aby przejść wszystkie szczeble, dzielące go od godności mistrza okultyzmu. Nigdy nie upływa mniej, niż siedem lat, od chwili, gdy kandydat na wtajemniczonego przyjęty jest jako aspirant, do czasu, kiedy może on być poddany pierwszej próbie, która prowadzi go na drogę najniższych stopni okultyzmu; nigdy zaś nie może on mieć pewności, iż lata te nie będą zwiększone ad libitum ; nigdy nie wie on, czy będzie dopuszczony do wtajemniczenia. Ta straszna niepewność jest jednym z powodów, który wstrzymuje większość Europejczyków od zwracania się w stronę studyów okultystycznych, jak również i liczne próby, przez które musi przechodzić kandydat, dla wypróbowania jego odwagi oraz sił umysłu i charakteru. Próby te leżą w interesie samego kandydata, badana jest i pilnowana z wielką wytrwałością jego moralność, jego inteligencya, jego zdolności fizyczne i intelektualne, zanim pozwolą mu pogrążyć się ostatecznie w morzu dziwnych, nadzwyczajnych wrażeń, na którem musi on utrzymać się z pomocą własnych sił – lub zginąć. Co do rodzaju prób, jakim podlega kandydat w swej epoce przygotowawczej, nie jestem w stanie powiedzieć nic ścisłego; określić tylko mogę, jaki rodzaj życia wymagany jest od kandydata z chwilą, gdy objawi on chęć być przyjętym jako aspirant. Pełny jego rozwój moralny wymaga, aby wiódł on życie absolutnie czyste pod względem fizycznym przez wszystkie lata próby; aby był doskonale wstrzemięźliwym i wyrzekł się wszelkiego zbytku.

Ten sposób życia nie wymaga jakiegoś dziwacznego ascetyzmu ani odsunięcia się od świata. Kandydat na okultystę może prowadzić odpowiedni tryb życia, obracając się w towarzystwie dużego miasta, gdyż niema tu mowy o fanatyzmie fakira, który siedzi na jednem miejscu z rękami wyciągniętemi w górę aż do chwili, gdy mu uschną ramiona.

Powierzchowna znajomość nie których czysto zewnętrznych objawów okultyzmu indyjskiego, łatwo w błąd wprowadzić tu może. Indyjska nazwa wiedzy tajemnej jest “Yog vidya,” i wiedza ta dzieli się na różne gałęzie. Sztuka rozwinięcia właściwości czysto fizycznych nazywa się “Hattayog” i jest częścią o wiele niższą wiedzy tajemnej, kiedy zaś “Ragi yog” (Radża), jest umiejętnością rozwoju władz umysłowych, która prowadzi do szczytów okultyzmu.

Żaden z okultystów nie będzie uważał jako wtajemniczonego  człowieka, który zdobył pewną władzę za pomocą męczących i strasznych doświadczeń, “Hatta – yog” (Hatha). Nie chcę tu utrzymywać, aby te ćwiczenia niższego rzędu były zupełnie bezowocne; dają one bowiem osobom, które je wykonywują, władzę i zdolności niezwykłe; zjawiska, wywoływane przez nich, były niejednokrotnie opisywane i widziane przez podróżników po Indyaeh; należy jednak odróżnić “yogizm” indyjski niższego rzędu, czysto eksperymentalny, od “yogizmu transcendentalnego,” zwanego “Ragi – Yog,” prowadzącego na niebosiężne wyżyny prawdziwego wtajemniczenia.

źródło: ŚWIAT TAJEMNY, WIEDZA TRANSCENDENTALNA NA WSCHODZIE, strony od 15 do 20, Napisał A. P. Sinnett, Prezydent Towarzystwa Teozoficznego Ekletycznego w Simli. W opracowaniu i z przedmową Z. SKOROBOHATEJ-STANKIEWICZ, Wydał A. A. Paryski, Toledo, Ohio.


Ćwiczenie: przestudiuj film „Człowiek który poznał nieskończoność”.

]]>