hipnotyzer – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl tarot oraz darmowe wróżby na łamach zaprzyjaźnionego forum TAJNE, pozdrawiam i zapraszamy do zabawy z Tarotem. Sat, 20 Apr 2024 08:32:30 +0000 pl-PL hourly 1 https://tarot-marsylski.pl/wp-content/uploads/2020/07/tarot-150x150.png hipnotyzer – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl 32 32 Hipnoza i Sugestia https://tarot-marsylski.pl/hipnoza-i-sugestia/ Sat, 20 Apr 2024 08:22:51 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=10114 Czytaj dalej ]]> Hipnoza lub sugestia jest zbędna u zdrowych osób. Jest tam potrzebna jedynie do naukowego poznania jej mocy.

Inaczej jest u osób chorych, a kto nie jest chory? Obecne warunki ekonomiczne sprawiają, że prawie wszyscy ludzie są chorzy zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Czyż nie jest więc pocieszeniem dla prawie beznadziejnych, udręczonych ludzi, gdy są psychicznie podnoszeni?

Czy sugestia nie jest rodzajem duchowego pożywienia, które, choć nie podaje się go według miary, jak mleko i masło, to jednak nasyci, zaspokaja duchową bezradność? Który z psychoterapeutów chciałby stracić choćby ułamek swojego duchowego daru? Wręcz przeciwnie, zbyt mało duchowej pomocy jest udzielane z niewiedzy o związkach między ciałem a duszą. A jednak autor jednego z najbardziej znanych podręczników z fizjologii stwierdza, że rozwiązanie wiekowego pytania o związek między duchowym a cielesnym jest dla fizjologii beznadziejne.

Jednakże rozwiązanie nie jest całkowicie beznadziejne, jak pokażą dalsze rozważania. Hipnoza i sugestia to specyficzne stany ducha, które mogą być wywołane u jednej osoby przez inną lub przez autosugestię. Nauka o hipnozie jest prawie wydzielona z nauk okultystycznych. Mają one tylko tyle wspólnego, że duch i myśli uczestniczą w tych zdarzeniach, te ostatnie tylko częściowo jako nieświadome myśli. Celem sugestii jest podnieść duchowego przewodnika ludzkiego ciała, duszę, aby ta wraz z ciałem mogła się uzdrowić.

Hipnoza i sugestia dotyczą nauki o wpływaniu na ducha i myśli, okultyzm to nauka o zjawiskach duchowych.

Jak wyjaśniono w traktacie o duchu, myślach i świadomości, myśli to elektrodynamyczne zjawiska, a duch to tylko elektromotoryczne siły, podobne do tych, które posiada każde urządzenie elektryczne. Myśli stają się świadome przez współpracę ducha, zmysłów i duszy. Nieświadome myśli są produktem ducha i zmysłów, bez udziału duszy.

Wstępnie to jeszcze nie zostało wyraźnie rozróżnione. Brakuje tu kamienia próbnego, doświadczenia duszy. Gdzie harmonijna łączność z duszą jest zakłócona lub nawet przerwana, tam mózg przestaje funkcjonować. Powstają tylko nieświadome myśli, bardzo delikatna, sieciowa struktura elektryczna jest uszkodzona. Skutki to zwierzęce, idiotyczne działania, głupie patrzenie. Oczy, które zazwyczaj mają łagodny, wyrazisty ogień harmonii duchowej, błąkają się szukając pomocy, zrozpaczone lub gniewne, demonicznym, groteskowym spojrzeniem. Takie osoby są psychicznie chore, a właściwie to chorymi są ich dusze. Duch stracił połączenie z duszą przez ciągłe nadwyrężenie duchowe lub przez nagłe, nieoczekiwane zaskoczenie być może zbyt słabego systemu nerwowego, również szybka zmiana temperatury może zakłócić funkcję mózgu, jeśli ciało było wcześniej rozgrzane.

W przypadku hipnozy zawsze występuje najpierw sugestia. Sugestia oznacza wsunięcie czegoś do czyichś myśli w taki sposób, że ta osoba tego nie zauważa. Zrozumienie sugestii jest dla ludzkości najważniejszym czynnikiem dla ich dobrego samopoczucia. Nie chodzi tu jednak o jak najszersze jej zastosowanie, przeciwnie, konieczne jest zachowanie powściągliwości i rezerwy przez poszczególne osoby, aby chronić się przed złymi sugestiami. Czyż nie jest przestępstwem, gdy narody całych kontynentów są popychane do wojny przez sugestię prasową?

Gdy hipnotyzer dokonuje sugestii, dochodzi do kontaktu dwóch umysłowych sił. Świadoma umysłowa moc hipnotyzera przytłacza zazwyczaj z góry oddany mu umysł drugiej osoby. Technicznie mówiąc, chodzi tu po prostu o odchylenie elektromotorycznych sił, czyli odwrócenie umysłu od świadomej duszy. Umysł jest wtedy oddzielony od duszy, mniej więcej tak, jak gdybyśmy odłączyli przewód elektryczny od obcego silnika i podłączyli go do własnego. W ten sposób przechwytuje się elektromotoryczną siłę i można z nią robić, co się chce. Dusza nie może się temu oprzeć.

Osoba słabo zasugerowana wciąż ma własne opinie myślowe. Jej umysł i zmysły są prawie całkowicie w kontakcie z duszą. Dopiero stopniowo rozluźnia się to połączenie, umysłowe połączenie z duszą pęka i wszelkie wysiłki nerwowe są bezsilne, pozostają pod kontrolą hipnotyzera. W rzeczywistości zahipnotyzowany nie może już nic zrobić sam z siebie, bez rozkazu. Stracił swoją wolę. Jeśli dasz mu buraka i powiesz, że to banan i że jest bardzo smaczny, zje go jako banana.

To dowodzi, że duch, zmysłowe myśli, to jeszcze nie są świadome myśli. Brakuje jeszcze kamienia probierczego, standardu doświadczenia, inaczej nazywanego metrem czy miarą. Myśli, jak wcześniej wyjaśniono w kontekście szaleństwa, są głupie i idiotyczne, pozbawione samodzielności, z braku świadomej duszy. Sugestia może wpływać tylko na nieświadome myśli, tzn. świadome jony czy umysłowe atomy hipnotyzera dominują nad tymi bezkierunkowymi, nieświadomymi myślami. W rzeczywistości wpływa tylko na elektromotoryczne siły, które są wyposażone w zmysły. Wiemy więc, że myśli bez doświadczenia, bez duszy, to jeszcze nie są świadome myśli, na przykład u dziecka, które nie ma jeszcze doświadczenia życiowego.

Hipnoza nie jest snem, choć jest do snu podobna. Termin „hipnoza” oznacza czasową bezduszność, umysłową bezradność. Ten stan może być znacznie nasilony, tak że ostatecznie ciało cierpi.

Jak to się dzieje, że ludzi nerwowych trudno jest zahipnotyzować, a umysłowo chorych w ogóle nie można zmusić do poddania się swojej woli? Osoby te cierpiące na nerwice i zaburzenia psychiczne nie są w stanie skoncentrować się umysłowo, nie mogą spokojnie zbierać swoich umysłowych sił i pozwolić, aby obce umysłowe siły wpływały na nie. Ich umysł wędruje w postaci różnych myśli, co prowadzi do odwrócenia uwagi przez hipnotyzera. Ten ostatni absolutnie nie jest w stanie okiełznać tych niepokojących umysłowych sił. Ciężko umysłowo chorzy, którzy według powyższego mają tylko nieświadome myśli, powinni być więc łatwiejsi do zahipnotyzowania. Ten paradoks wynika prawdopodobnie stąd, że nawet ci chorzy mają częściowo jeszcze świadome lub półświadome myśli. Bardziej prawdopodobne jest, że myśli te przemieszają się błyskawicznie i chaotycznie, świadome i nieświadome, przez co chory nie może właściwie pojąć siebie i swojego otoczenia. Dzieje się to podobnie jak u osób śniących, u których sen i świadome przebudzenie mieszają się ze sobą. Ich mózg zawodzi przy każdej próbie spójnego działania.

Stajemy przed istotami żywymi z motorycznymi, nieświadomymi siłami duchowymi, które są kierowane z zewnątrz ciała, a więc nie przez ich własną duszę. Każdy pojedynczy członek, każda struna nerwowa, każdy włókienko może być wpływane przez obcy umysł z jego świadomą duszą poprzez obce atomy duchowe z pomocą zmysłów hipnotyzowanego, aż do niewiarygodnych stanów, takich jak sztywność mięśni, wywoływanie oparzeń itp. Mamy do czynienia z ciałem posiadającym wypożyczoną, narzuconą duszę. To ukazuje, że sugestia nie jest tak nieszkodliwa, jak mogłoby się wydawać, ale w wykonaniu bezwzględnego hipnotyzera może stać się bardzo niebezpieczna.

Jeśli kontroluje się motoryczne siły duchowe, kontroluje się także całą fizjologiczną strukturę ciała, krew i każdy nerw.

Świadomość jest całkowicie zgaszona, ponieważ dusza jest oddzielona od ducha. Ta rzeczywistość umożliwia sprawienie, że hipnotyzowany uwierzy w nierealne rzeczy. Nie jest już pełnowartościowym człowiekiem, jest jak żywy trup. Na wszystko odpowiada tak lub nie, w zależności od tego, co mu się podpowie, kompletnie brakuje mu orientacji, porównania, jakiegokolwiek punktu odniesienia. Jeśli powiesz mu: „oto stoi twój przyjaciel, czy go nie widzisz, na pewno stoi przed tobą.” Rzeczywiście będzie twierdził, że go widzi, czyli po prostu potakując, myśli w swoim nieświadomym mózgu tylko to, co mu się powie. Jego słowa stają się mechanicznymi, elektrodynamycznymi siłami, jak elektryczna energia w silniku elektrycznym.

Jeśli po przebudzeniu z hipnozy wraca jakiekolwiek wspomnienie, zawsze była jeszcze jakaś lekka duchowa łączność z umysłem.

Najgłębsza hipnoza, stan somnambuliczny, oznacza całkowite odseparowanie duszy od ducha.

Zjawisko pohipnotyczne, czyli wykonanie jakiegoś zadania po długim czasie, często miesiącach od wykonania hipnozy, jest wyjaśnialne. To po prostu polecenie dla duszy hipnotyzowanego, które nigdy nie może zostać zapomniane i jest wykonywane natychmiast. Sugestia, a raczej obce działające atomy duchowe, pozostają ukryte tak długo, aż zadanie zostanie wykonane. W całym tym czasie nie ma hipnozy.

Określenia sugestia i hipnoza, jak widać, są niepoprawne. Chodzi po prostu o przeniesienie atomów duchowych (myśli). Wszystkie te procesy jednak dowodzą, że dusza rzeczywiście istnieje w człowieku. Pamięć nie znajduje się w mózgu, ani w duszy. Jest to efekt działania mózgu na duszę. Mózg jest tylko narzędziem, nic więcej. Im lepszy, im doskonalszy, tym wspanialsze są osiągnięcia duchowe i duszne. Gdyby pamięć była w mózgu, nie można by oddzielić ducha od duszy. Duch i pamięć byłyby tym samym lub prawie tym samym. Hipnoza byłaby niemożliwa, ponieważ w takim przypadku zawsze byłyby obecne świadome myśli.

W wielu książkach mówi się, że podczas sugestii oddziałuje się na duszę. Jest to błędne rozumienie. Przy wyraźnej hipnozie można duszy wydać polecenie, ale nie można jej zasugerować. Ona się wycofuje. Sugestia w efekcie oznacza oddzielenie ducha od duszy. Odprowadzając ducha od duszy i wywołując reakcję, sądzi się, że wpłynęło to na duszę.

W nowo wydanej książce jest napisane: „Hipnotyzerowi udaje się stopniowo całkowicie wyłączyć wewnętrzną uwagę. 'Ja-koncentracja’ jest rozwiązana, a kontrola nad duszą hipnotyzowanego przechodzi na sugestora. Zwykły porządek i nastawienie są zniesione, co prowadzi do rozpadu mózgu. Świadomość jawna lub wyższa zostaje wyłączona, a rozkazy przenikają do duszy przez podświadomość itd.”.

Stąd widać, że nawet współcześni badacze nie mają jasności co do związków między duchem, myślami, świadomością i duszą. Pod rozpadem mózgu można jednak rozumieć także oddzielenie ducha od duszy. Tylko że to określenie dowodzi, że kwestia ta nie jest jeszcze jasna. Mózg jest materią, ale nie duchową. Rozpad tkanki mózgowej byłby równoznaczny z jej zniszczeniem. Na przykład rozpad dwutlenku węgla daje węgiel i tlen, ale wymaga dużego nakładu ciepła. Taki rozpad zachodzi również tylko przy bardzo wysokich temperaturach.

Masa mózgowa składa się z wody, tłuszczów, białek, lecytyny i innych substancji. Takie rozkłady materii nigdy nie mogą być brane pod uwagę. Może chodzić tylko o oddzielenie ducha, duszy i zmysłów, które odbywa się w komórkach nerwowych. Energia elektryczna zawsze może być wpływana przez inną źródło energii elektrycznej, albo się sumują, uzupełniają, albo wzajemnie anulują. Jak można wtedy wyłączyć świadomość czuwającą lub nadświadomość i jednocześnie wydawać duszy rozkazy, które ciało ma wykonać? Pamiętajmy, że siły duchowe są elektrycznej natury i że pod pojęciem świadomości czuwającej lub nadświadomości rozumie się tutaj ducha i nieświadome myśli zmysłowe. Świadomość jest możliwa tylko tam, gdzie istnieje punkt odniesienia dla zmysłów, pojemnik doświadczeń, czyli dusza jest z nim związana. Dusza to duchowy korpus doświadczeń, duchowe atomy, które zostały zgromadzone z ciałem od dzieciństwa.

Można więc tylko oddzielić ducha od duszy i wpływać na bezkierunkowe ciało za pomocą jego elektromotorycznych sił. Wyłączenie nadświadomości oznacza wyłączenie ducha i duszy. Do podświadomości; do świadomej, doświadczonej duszy można jednak dotrzeć tylko przez ducha. Nie istnieje żadna inna łączność z duszą niż przez ducha. Gdy coś rozkazuje się duszy, a robi się to bez wyłączonego ducha, dusza sama z siebie nie może nic zrobić bez wyłączonego ducha, a tym bardziej wpływać na ciało. Gdyby jej się to udało, to już nie byłaby to hipnoza, lecz świadomość czuwająca, gdzie duch i dusza są połączeni.

Jeśli hipnotyzer każe obracać rękę i nie powie „Stop”, to jasne jest, że ręka będzie się obracać dalej. Ciało stało się świadomą maszyną. Świadoma dusza absolutnie nie miała w tym udziału.

Zintensyfikowana sugestia, lekka hipnoza, powinny być stosowane tylko przez psychoterapeutów i tylko w celu korzystnego wpływania na naturalny proces leczenia. Jeśli możliwe jest wywoływanie poprzez hipnozę oparzeń bez zewnętrznych przyczyn, to również procesy lecznicze przez wpływ na nerwy i krew powinny być możliwe do wspierania.

Nie ma co do tego żadnych wątpliwości.

W naukowych opracowaniach mówi się, że to tylko sugestia jest czynnikiem leczniczym, a nie hipnoza. Ta ostatnia ma tylko ułatwiać sugestię. Ma to wyrażać, że separacja duszy od ducha ułatwia zamiar wpłynięcia na duszę. Jednakże prawda jest taka: przez rozdzielenie duszy od ducha jesteśmy w stanie kontrolować umysł wraz z zmysłami = aktywna wola (krótko mówiąc, siła fizyczna), i za pomocą tego wpływać na krew i każde pojedyncze włókno nerwowe.

W tej koncepcji związków między ciałem a duszą, uzdrawianie chorych poprzez kładzenie rąk czy modlitwę o zdrowie staje się zrozumiałe. Nie każdy może leczyć siłą duszy, tylko ci, którzy sami są duchowo zdrowi i czysti, harmonijni. Z zepsutym lekarstwem nic nie zdziałasz, choroba tylko się pogorszy. Również ’duchowe lekarstwo’, atomy, mogą być zepsute. Chory organizm wchłania duchowo czyste atomy jak próżnia wodę. Krótki moment wystarczy, aby zainicjować regenerację w całkowicie chorym ciele lub nawet natychmiast go całkowicie wyleczyć. Tutaj jest ubóstwo duchowych, leczniczych atomów, tam nadmiar, stąd łatwość transferu. Tę siłę leczniczą można by również nazwać duchowym radium. Jest jednak cenniejsza, ponieważ zawiera indywidualną siłę. W przypadku autosugestii leczenie przebiega wolniej.

Ferd Laissle
Zakaz powielania, nawet fragmentarycznego!

źródło:Hypnose und Suggestion von Ferd. Laissle., „Zentralblatt für Okkultismus” Miesięcznik do badania całokształtu nauk tajemnych, february 1927.

nazwa niemiecka: „Zentralblatt für Okkultismus” Monatsschrift zur Erforschung der gesamten Geheimwissenschaften, february 1927.

]]>
O automatycznym piśmie i zjawisku doppelgängera https://tarot-marsylski.pl/o-automatycznym-pismie-i-zjawisku-doppelgangera/ Thu, 18 Apr 2024 16:04:02 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=10095 Czytaj dalej ]]> Uber automatisches Schreiben und Doppelgängerei. 1)
Von Ing. Karl Voigt.

Mój esej byłby krótszy, mniej rozwlekły i ograniczony w zakresie, gdyby nie fakt, że tuż gdy zacząłem go pisać, natknąłem się na artykuły: „Automatyczne pisanie i podświadomość” autorstwa Dr. Friedricha von Wickede oraz „Siedziba duszy” napisany przez generała lekarza w stanie spoczynku, Dr. Neumanna. Moje doświadczenia, które zamierzam opisać, mieszczą się w ramach zjawisk omawianych przez tych dwóch panów z taką dystynkcją, czuję się zobowiązany poświęcić trochę uwagi tym właśnie pracom, by uzasadnić, że trzeźwy i rozsądny człowiek może również zajmować się takimi zjawiskami i że musi na nie nakładać całkowicie inną interpretację, niż czynią to wymienieni panowie.

Zgadzam się z panem Dr. von Wickede, że założenie o istnieniu „podświadomości” jest początkowo tylko hipotezą, ale hipotezą bardzo użyteczną do pracy.
Jak jeszcze zamierzam pokazać, ta hipoteza wyjaśnia, a właściwie rozjaśnia szereg zjawisk okultystycznych i jest zdolna wyjaśnić wiele podobnych procesów, co jest cechą, którą każda solidna hipoteza powinna posiadać. W każdej dziedzinie nauk przyrodniczych, chcąc wyjaśnić pewne zjawiska, musimy opierać się na hipotezach, które są tym cenniejsze, im większy zbiór faktów mogą objąć, i im szersze pole mogą otworzyć dla dalszych badań.

Założenie o niepodzielności atomów było również tylko hipotezą, a mimo to przez dziesięciolecia uznawano je za słuszne, i pod jej berłem chemia święciła triumfy, o jakich wcześniej nie śniono. Jednak zawierało ono błąd, ponieważ dziś wiemy, że atomy składają się z jonów, a więc jedność wszystkiego istnienia leży jeszcze głębiej w tle. Podobnie jest z hipotezą „podświadomości”, termin ten, wprowadzony przez Dessoira, prawdopodobnie wywodzi się z „nieświadomości”, jak to zostało pojęte przez du Prela czy E. v. Hartmanna.

Jest błędem i wprowadza w błąd, kiedy pan Dr v. Wickede określa podświadomość jako coś gorszego, lub jako świadomość o mniejszej jasności. To prowadzi do nieprawidłowego przesunięcia hipotetycznego pojęcia podświadomości. Naszym celem jest pozbawienie podświadomości i nieświadomości ich hipotetycznego charakteru, co jednak nie zostanie osiągnięte, jeśli zmienimy charakter samego pojęcia. Niestety muszę powiedzieć, że pan Dr v. Wickede nie przedstawił niczego, co pozwoliłoby nam głębiej zrozumieć naturę podświadomości.

Że podświadomość nie jest mniej jasną świadomością dziennej, można się przekonać obserwując każdą osobę pod hipnozą, gdyż jest to znany fakt, że po przebudzeniu nie mają one żadnych wspomnień z doświadczeń hipnotycznych, ale za każdym razem, kiedy są ponownie zahipnotyzowane, pamiętają je wyraźnie i dokładnie. Każdy hipnotyzer, który samodzielnie prowadził odpowiednie eksperymenty, może dostarczyć z praktyki wystarczająco przykładów na to. Pozwolę sobie jednak wspomnieć o eksperymencie, który sam często przeprowadzałem.

Suggerowałem mojemu zahipnotyzowanemu podopiecznemu, że jest moim bogatym bratem, a ja sam wróciłem z długiej wędrówki głodny i bez środków do życia. Aby móc kupić trochę jedzenia, poprosiłem o jego zegarek, żeby go sprzedać. Następnie panowie zawsze chętnie na to przystawali, wręczali mi swoje zegarki kieszonkowe, które wkładałem do swojej kieszeni wraz z łańcuszkami. Potem budziłem moich uczestników eksperymentu, zaczynałem z nimi rozmowę i w trakcie niej pytałem o godzinę, tłumacząc, że mój zegarek się zepsuł. Zaskoczenie i zakłopotanie tych panów, gdy nie znajdowali swoich zegarków w zwykłym miejscu, były zazwyczaj bardzo zabawne, a równie rozbawiające było ich grzebanie w kieszeniach w przekonaniu, że mogli przez pomyłkę umieścić przedmiot w złym miejscu. Ostatecznie zaczynali rozważać, gdzie mogli położyć lub zgubić zegarek, a niektórzy, których żony były również obecne, konsultowali się z nimi, gdzie mogli stracić swojego wiernego stróża czasu.

Po tym jak to trwało przez jakiś czas, ponownie uśpiłem te osoby i znowu zapytałem o godzinę. Za każdym razem otrzymywałem natychmiastową odpowiedź, że nie mogą mi jej podać, ponieważ przecież podarowali mi swoje zegarki. Następnie oddałem im ich chronometry, obudziłem ich i ponownie zapytałem o czas. Ich nieco niecierpliwe odpowiedzi brzmiały zazwyczaj, że przecież wiedziałem, iż stracili swoje zegarki, i że nie powinienem się już więcej nabijać z ich nieszczęścia. Kiedy panowie później znaleźli swoje zegarki na zwykłym miejscu, ich radość i zdumienie były tak naturalne, że nie można było przypuszczać, iż udają czy że wspomnienie o „mniejszej jasności” wyłania się w ich pamięci.

Jeśli chodzi o automatyczne pisanie, pan Dr v. Wickede uważa, na podstawie doświadczeń przeprowadzonych na sobie, że ma prawo przypuszczać, iż mechaniczny akt pisania polega na automatycznych ruchach, które są wywoływane wyłącznie przez wyobrażenie o nadchodzącym ruchu pisania, bez udziału świadomego aktu woli. Jest zatem bardzo zadowolony, że jego założenie zdaje się znajdować dalsze potwierdzenie w tym, że udaje mu się wywoływać inne ruchy u siebie i innych osób, opierając się na tej samej koncepcji celu.

Jednakże smutne jest to, że odkrycie to nie jest nowe. Każdy, kto choć raz widział w cyrku czy na scenie jednego z tych wędrownych artystów czytających myśli, wie, że zawsze chwytają za rękę osoby, której myśli starają się czytać. Robią to jednak tylko po to, aby zauważyć ideomotoryczne ruchy tej osoby i pozwolić sobie przez nie prowadzić. Ale również każdy może się łatwo przekonać o istnieniu tych ruchów w najprostszy możliwy sposób. Na przykład, jeśli intensywnie pomyślisz o cytrynie, pojawi się ślinotok, a także ta sekrecja musi być rozumiana jako ideomotoryczny ruch, ponieważ wykonuje się nieświadome ruchy w celu zmuszenia śliny do przemieszczenia się do jamy ustnej.

Zadziwiające jest jednak, że pan Dr. V. Wickede wydaje opinie i orzeka o dziedzinie wiedzy, której literatury kompletnie nie zna. Gdyby tak było, wiedziałby, że „ideomotoryczne ruchy” Dr. Carpentera zostały już wcześniej odrzucone przez barona du Prela jako niewystarczające wyjaśnienie dla automatycznego pisania w jego dziele „Odkrywanie duszy przez nauki tajemne”. To niedostateczne wyjaśnienie można zrozumieć obserwując pewne zjawiska. Jeśli chodzi o automatyczne pisanie i jego mechanizm, to działalność ta miałaby polegać tylko na ruchach, które stały się nawykowe i przez to automatyczne, wywoływane przez oczekiwanie na ruch, to musiałaby to być czynność, która poprzez częste wykonywanie tak weszła w krew danej osoby, że może być realizowana bez specjalnego wysiłku skupienia uwagi. Wiemy jednak, że automatyczne pisanie występuje również u rolników i zwykłych pracowników fizycznych, czyli osób, które mogą pisać tylko z trudnością i wymagającą szczególnego wysiłku uwagi.

Patrząc dalej na tak zwane media malarskie, znajdujemy tu osoby, które, nie mając zazwyczaj specjalnych zdolności artystycznych, są w stanie w sposób automatyczny stworzyć dzieła mające wysoką wartość artystyczną.

Czy więc powinniśmy przyjąć, że sposób wyjaśniania przez pana doktora v. Wickede, czyli doktora Carpentera jest słuszny, musimy przyznać, że ruchy, które mają miejsce bez świadomej woli, przebiegają regularniej i dokładniej niż te zamierzone. Jednak pan doktor v. Wickede tego nie akceptuje, twierdzi bowiem wyraźnie, że mają one charakter skurczowy. Dodatkowo, znany jest przypadek medium Mansfielda (Aksakow II. 464), który pisał obiema rękami jednocześnie komunikaty w językach, których nie znał, podczas gdy jednocześnie prowadził rozmowę ustną na tematy biznesowe z inną osobą. W raporcie Dialektycznego Towarzystwa III 107 zapisano przypadek Abbé R., który położył lewą rękę na planchette, a w prawą wziął ołówek i pisał obiema rękami, równocześnie angażując się w żywą rozmowę.

Wreszcie, warto wspomnieć o raporcie Perty’ego w „Spiritizmie”, który mówi, że trzyletnie dziecko doktora Molla pisało automatycznie do pana Kelso.

Wszystkie te przypadki przeczą wyjaśnieniom pana doktora V. Wickede, gdyż według niego niemożliwe jest automatyczne pisanie ręką, która nie jest do tego przyzwyczajona, a taką ręką jest lewa ręka człowieka, jak również ręka dziecka, które jeszcze w ogóle nie umie pisać. Przy tym nie bierzemy pod uwagę bardzo dziwnej fakt, że jeden z pisarzy pisał w dwóch językach, których kompletnie nie znał. Aby jednak nikt nie mógł zarzucić, że opieram się na faktach jako dowodach, których sam nie doświadczyłem i za których prawdziwość nie mogę w pełni ręczyć, pozwolę sobie jeszcze wspomnieć o własnym doświadczeniu, choć wspomniany zarzut nie ma zbyt wielkiego znaczenia, ponieważ osoby relacjonujące są wykształconymi naukowcami, którym trudno odmówić wiarygodności.

W roku 1899 znajdowałem się w Krefeld i miałem okazję eksperymentować z młodym człowiekiem z mojego otoczenia, który posiadał niebagatelne zdolności mediumistyczne. Wśród naszych eksperymentów dużo miejsca zajmowały te z automatycznym pisanie, a jeśli były one nieco skomplikowane, wynikało to z tego, że nie miałem jeszcze doświadczenia w przeprowadzaniu takich prób. Eksperymenty przeprowadzaliśmy w pokoju oświetlonym lampą naftową, w obecności innego pana z mojego kręgu znajomych.

Niestety, zapiski z tamtego czasu zgubiłem podczas różnych przeprowadzek, ale pamiętam, że były to tylko krótkie zdania, napisane dużymi, kanciastymi literami, podczas gdy pismo mojego medium było klasycznie poprawne.

Procedura podczas moich badań zawsze wyglądała tak, że najpierw uczyniłem prawą rękę mojego medium kataleptyczną przez mesmeryczne pociągnięcia, bez jednoczesnej sugestii, i wsadziłem do jej ręki, która także była pozbawiona woli, ołówek. Rękę kładłem na stole tak, że ołówek dotykał końcówką kartki białego papieru podłożonego na stole, a następnie czekaliśmy na to, co miało nastąpić. Po krótkim czasie medium zaskoczony rozglądał się po pokoju i twierdził, że przeleciały przez niego bardzo szybkie światła, które miały wielkość i formę ludzkich postaci. Te zjawiska dostrzegał także, choć mniej wyraźnie, mój drugi znajomy.

W dalszym ciągu osoba badana zauważyła, że te świetlne zjawiska otoczyły go, aż jedno z nich zbliżyło się tak, że jakby przeszło przez jego prawą stronę. Wtedy zadałem pytanie, na które odpowiedź została szybko zapisana przez kataleptyczną rękę młodego człowieka, przy czym ruchy były tak energiczne, że cała prawa strona jego ciała była szarpana w tę i z powrotem. Po zakończeniu pisania, katalepsja ręki ustąpiła, i przed każdym nowym pytaniem cały opisany proces się powtarzał.

Takie były moje obserwacje w tym szczególnym przypadku, gdzie pisarz nie miał pojęcia o treści zapisanego zdania, a poznawał je dopiero, czytając je później. Później poznałem też innych automatycznych pisarzy, u których ruch pisania był także nieświadomy, ale słowa stawały się dla nich świadome w trakcie pisania, choć często kolejne części skomplikowanych słów różniły się od tego, czego na początku się spodziewali.

Jeśli chodzi o treść automatycznych zapisów, jest znany fakt, że w większości przypadków odpowiada ona zawartości ideowej pisarza. Na przykład Flammarion w swojej książce „Nieznane siły natury” opisuje eksperyment przeprowadzony na sobie, podczas którego otrzymał przez automatyczne pisanie traktat astronomiczny, podpisany przez Galileusza, który jednak w całości odpowiadał kręgowi idei ówczesnego studenta w wieku 19-20 lat, czyli samemu Flammarionowi. Dlatego otwarcie przyznaje, że wszystkie myśli wyrażone w traktacie należy przypisać jego własnemu intelektowi, a słynny astronom z Florencji nie miał z tym nic wspólnego.

Tysiące innych automatycznie zapisanych myśli mogą mieć tę samą źródłową przyczynę.

Automatyczne pisanie zazwyczaj zachodzi tylko wtedy, gdy nie obserwujemy swojej piszącej ręki, kiedy jesteśmy w swoich myślach jak najbardziej pasywni, kiedy usypiamy swoją świadomość dzienną do pewnego stopnia. Wówczas pojawia się stan podobny do zaśnięcia.

Wszyscy wiemy z obserwacji siebie, że przed zaśnięciem następuje stan jakby wzmożonej aktywności mózgu, kiedy intensywnie zajmujemy się sprawami dnia codziennego, co charakteryzuje się częstym mówieniem do siebie jak do drugiej osoby i wykonywaniem z łatwością rzeczy inaczej niemożliwych. Nazywa się to, o ile wiem, stanem dramatyzującego ja. Jest on zbliżony do tego, który występuje u automatycznego pisarza, ale w jego przypadku zamglenie świadomości jest mniej głębokie.

Większość ludzi, u których można wywołać automatyczne pisanie, pisze, nie zdając sobie z tego sprawy, w opisanym wyżej stanie, dlatego nie dziwi fakt, że wartość napisanego jest bardzo mała i prawdopodobnie znajduje się ona jedynie w zaskakująco płynnym stylu, kwiecistym języku i dziwaczności całości. Kto nadmiernie docenia tak powstałe teksty, popełnia oczywiście poważny błąd, wykazując skrajną niewiedzę i łatwowierność. To samo można powiedzieć o osobie, która ocenia wszystkie produkty automatycznego pisania przez pryzmat tych niepełnych zjawisk. Istnieją jednak znacznie bardziej doskonałe formy automatycznego pisania, które są oczywiście znacznie rzadsze, ale to nie zmienia ich fundamentalnego znaczenia.

Jeśli nawet jeden przypadek wykaże, że przez automatyczne pisanie przekazano prawidłowe informacje, wtedy ten pojedynczy przypadek obala twierdzenia pana doktora v. Wickede. Ale prawidłowe informacje nie były otrzymane tylko raz; przez lata otrzymano ich całą masę. Kto nie zna tego faktu, nie powinien go przynajmniej zaprzeczać. Gdyby takie przypadki nie istniały, można by słusznie mówić o spirytystycznym szwindlu; jednak jak stoją sprawy, można co najwyżej mówić o przecenianiu nieadekwatnych prób.

Bardzo interesujący przypadek w tej kwestii omawia Edmonds w „Amerykańskim spirytyzmie”. Doktor Daxxter pisał tam automatycznie naukowe prace podpisane przez Bacona lub Swedenborga. Różne rękopisy odpowiadały różnym podpisom, ale każdy miał swoją własną, zawsze tę samą charakterystykę. To przykład, choć nie dowodzi logiki ani wartości napisanego, pokazuje, że różne wille mogły inicjować akt pisania.

Kolejny przypadek opisuje Aksakow w „Animizmie i spirytyzmie”, tom II, strony 385-398. Grupa krytycznych badaczy przeprowadziła w Newcastle 35 sesji z kobietą o średnim wykształceniu, trwających po 3 godziny każda. Podczas tych sesji kobieta pisała na zadane pytania naukowe, starannie opracowane prace dotyczące światła, ciepła, elektryczności, fizjologii roślin, anatomii i podobnych tematów. Założenie, że kobieta przygotowywała się do tych prac z góry, jest nieuzasadnione, ponieważ nigdy nie wiedziała z góry, jakie tematy będą jej zadane.

(Kontynuacja nastąpi.)

źródło: Uber automatisches Schreiben und Doppelgängerei. 1) Von Ing. Karl Voigt.   „Zentralblatt für Okkultismus” Miesięcznik do badania całokształtu nauk tajemnych, styczeń 1922, wydanie 7.

nazwa niemiecka: „Zentralblatt für Okkultismus” Monatsschrift zur Erforschung der gesamten Geheimwissenschaften, Januar 1922, 7 Heft

]]>
Objawy intelektualne w hipnozie sugestyjnej https://tarot-marsylski.pl/objawy-intelektualne-w-hipnozie-sugestyjnej/ Sat, 16 Apr 2022 10:26:52 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=6916 Czytaj dalej ]]> Różnice najwybitniejsze między hipnotyzmem a magnetyzmem występują dopiero w objawach intelektualnych u uśpionego. Różnice te polegają na wrażliwości na sugestje w uśpieniu hipnotycznem; a na niewrażliwości w magnetycznem; potem na ścisłym „raporcie” (łączności) między uśpionym a magnetyzerem, czego niema w hipnozie sugestyjnej, a wreszcie na podwyższeniu poziomu intelektualnego u somnambulików magnetycznych, podczas gdy somnambulicy hipnotyczni osiągają w najlepszym razie ten sam poziom umysłu, jaki mają na jawie. Ażeby te różnice były lepiej zrozumiale, podaję tu za Ochorowiczem (A. II, 156) charakterystykę zjawisk umysłowych w hipnozie:

„Na jawie panuje poliideizm, czyli wielość wrażeń, myśli, uczuć, wogóle czynności psychicznych. Weźmy teraz pod uwagę taki stan hipnotyczny, który najmniej różni się od jawy. Takim stanem jest somnambulizm czynny. Osoba w nim może mieć oczy otwarte, poruszać się, chodzić, dysputować, złościć się, śpiewać, czytać… Jednak uśpiona widzi to, co ma przed sobą, a nie widzi dalej. Słyszy tego, który do niej przemawia, zwłaszcza gdy to jest hipnotyzer, a nie słyszy innych, lub słyszy znacznie gorzej. Pole jej wrażeń  jest zwężone… Pamięć, w ogóle znacznie ograniczona co do zakresu w danej chwili, staje się jednak odnośnie do pewnego pojedynczego łańcucha wspomnień bardzo dokładną, a nawet dokładniejszą, niż na jawie. Mamy we wszystkich sferach zwężenie świadomości, któremu zwykle towarzyszy większa wyrazistość wyobrażeń i zaostrzenie jednych zmysłów, lub jednych grup wyobrażeń, kosztem innych. Zatem w somnambulizmie istnieje także poliideizm, ale ten poliideizm jest zwężony: jedne tylko części działają silnie, gdy reszta pozostaje w uśpieniu. Co więcej, i te czynne mogą działać tylko w sposób przerywany.

„Widzimy to mianowicie w somnambulizmie biernym: pacjent może mówić, ale tylko wtedy, gdy go zapytamy; może myśleć, ale tylko dopóty, dopóki trwa bodziec, wywołujący daną grupę myśli; może się poruszać, ale tylko na rozkaz – poza nim zapada w letarg. Nareszcie w somnambulizmie czynnobiernym staje się zupełnie bezmyślnym automatem. Ruch wywołany powtarza bez końca, dopóki go coś nie zatrzyma. „Weźmy teraz taki szczególny przypadek, w którym dzięki naturalnej tendencji organizmu wszystkie wrażenia i wyobrażenia mogą być szybko usunięte z wyjątkiem jednego; będzie to faza monoideizmu. Wyobrażenie odosobnione staje się halucynacją; przybiera wyrazistość i jaskrawość rzeczywistego wrażenia. Wrażenia i wyobrażenia obce zostały, że tak powiem, wymiecione z mózgu; a ponieważ jednak organ ten nie jest martwy, lecz przeciwnie, zdolny do czynności spotęgowanej dzięki zawieszeniu innych funkcyj nerwowych, więc też dane wyobrażenie, które wpuściliśmy do tego mózgu, lub któreśmy w nim pozostawili, zdobywa siłę wyjątkową. Jeśli indywiduum znajduje się choćby chwilowo w zupełnym stanie monoideicznym, zobaczymy, że źrenice jego skurczą się przed widokiem, np. imaginacyjnej lampy. Jeżeli teraz wmówię w uśpionego, że lampa zgasła, i że dokoła panuje ciemność zupełna, to źrenice jego rozszerzą się, jak po zapuszczeniu atropiny.”

Oto jest cały zakres objawów intelektualnych, jakimi w ogóle może rozporządzać hipnoza sugestyjna. Zadziwiająca nieraz potęga wmawiania działa właśnie w stanie monoideicznym, w którym poddane uśpionemu „wyobrażenie staje się halucynacją”. Czy to wyobrażenie podda mu ten sam hipnotyzer, czy ktokolwiek inny, kogo mu hipnotyzer wskazał, jest rzeczą obojętną. Uśpiony leży w letargu, nie odbierając żadnych wrażeń i czeka tylko na jakiś rozkaz, któryby był dla niego nowem wrażeniem; a rozkaz może dać człowiek, gramofon, lub dzwonek. Obojętne jest, czy uśpiony znajduje się w danej chwili w letargu czy w katalepsji, bo to są tylko różnice fizjologiczne. Słusznie też zauważa Ochorowicz (A. II, 172), że „katalepsja jest tylko jedną z powierzchownych form monoideizmu”; prostą sugestją można ją zmienić w somnambulizm lub w letarg. Gdy poddam sugestję: „teraz ciało twe już nie jest sztywne, ale ruszyć się nie możesz”, przeprowadzę uśpionego z katalepsji w letarg; gdy zaś powiem mu: „teraz możesz mówić i chodzić”, przeprowadzam go w somnambulizm czynny; gdy wreszcie nakazuję mu: „na pytania moje — lub pana X. — odpowiadaj, ale ruszać się nie możesz”, wprawiam go w somnambulizm bierny.

*) Ta „naturalna tendencja” ma źródło w tem, że zmęczenie wskutek długiego wytężania uwagi w jednym kierunku – co jest właśnie praktykowane w hipnozie sugestyjnej – wywołuje senność, a więc skłonność do odczepiania uwagi od wrażeń zewnętrznych.

W żadnym z tych stanów mózg jego nie śpi i tu jest różnica między hipnozą a snem zwyczajnym. Nawet w letargu najgłębszym mózg nie śpi, mimo że oddech i tętno krwi może być ledwie wyczuwalne. Że tak jest, przekonać się można, dając mu np. taką sugestję: „teraz wpadasz w letarg głęboki, ale zaczniesz mnie słyszeć na powrót, gdy zegar wybije godzinę dwunastą”. Choćby to była na razie dopiero godzina ósma, uśpiony trwać będzie w swym letargu aż do uderzenia godziny dwunastej i przez ten czas nic – nawet hipnotyzer – nie zdoła go zbudzić, ani stanu jego zmienić.

Na uwagę zasługują jeszcze stany somnambulizmu (czynnego i biernego) ze względu na osiągane w nich hipnozą sugestyjną objawy intelektualne. Somnambulizm czynny różni się od biernego tylko tern, że uśpiony może się poruszać lub inne czynności wykonywać; objawy intelektualne jednak są w obu stanach takie same. Różnią się tylko stopniem, to znaczy, że zależnie od sugestji hipnotyzera poliideizm somnambulika może być mniej lub więcej zwężony. Gdy jest niezbyt zwężony, gdy zatem hipnotyzer pozwoli somnambulikowi odbierać różne wrażenia i czynić spostrzeżenia na własną rękę, poziom intelektualny uśpionego różni się bardzo mało od jego poziomu na jawie; różni się co najwyżej brakiem pewności w odróżnianiu wrażeń rzeczywistych od sugerowanych i modyfikowanemi wskutek tego spostrzeżeniami. Gdy zaś jest to somnambulizm bardziej – przez stosowne sugestje – zwężony, wtedy może w pewnym (monoideicznym) kierunku okazać, znaczne nawet, zaostrzenie wrażliwości i bystrości spostrzegania.

Szczególnie ciekawe jest to zaostrzenie w stosunku do zdolności pamiętania. Skupienie monoideiczne pozwala somnambulikowi przypominać sobie wrażenia dawno zapomniane, nawet tak słabe, że wogóle – na pozór – nigdy nie utkwiły w pamięci. Tak np. może uśpiony podać ze wszystkimi szczegółami, co czynił przed dwudziestu laty w oznaczonym dniu i godzinie; może podać dosłowną treść książki lub listu, który wówczas czytał. Może także wymienić, jakie sugestje otrzymał w ostatniem lub przedostatniem uśpieniu. Eksperyment taki powiedzie się oczywiście nie każdemu hipnotyzerowi i nie z każdym somnambulikiem; fakty takie stwierdzili już jednak różni )* badacze.

*) Tu należy takie zjawisko działania pohipnotycznego sugestji. Somnambulik wykonywa po obudzeniu to, co mu hipnotyzer nakazał podczas uśpienia.

Poza ten – zadziwiający zresztą – objaw intelektualny zdolności somnambulizmu hipnotycznego nie sięgają; zobaczymy później, że w magnetycznym są o wiele bardziej zdumiewające. Na uwagę zasługuje zachowanie się somnambulika wtedy, gdy hipnotyzer nakazami, choćby najenergiczniej sugestywnymi, próbuje wymusić na nim coś przekraczającego zakres jego zdolności. Gdy np. hipnotyzer podda mu sugestję: „Odczytaj mi list, zamknięty w tej kopercie”, lub inną: „Zobacz, nie ruszając się z miejsca, co znajduje się w trzecim pokoju”, lub wreszcie: „Określ mi, na jaką chorobę cierpi człowiek stojący przed tobą”, to somnambulik ma dwie drogi do wywikłania się z trudnej sytuacji: albo zacznie poprostu zmyślać, fantazować, przypuszczać, jeżeli jego poziom moralny – nie intelektualny – nie jest zbyt wysoki; albo też, co jest rzadszym wypadkiem, nie odpowiada nic, a od dalszych, bardziej natarczywych sugestyj, broni się wpadnięciem w katalepsję.

Taką samą katalepsją broni się wtedy, gdy hipnotyzer żąda od niego czegoś obrażającego moralność, lub szkodliwego dla samego somnambulika. Wbrew dość rozpowszechnionemu przekonaniu sugestja w hipnozie nie jest wszechmocna. Nie można np. zmusić somnambulika o Wysokiem poczuciu przyzwoitości, aby się publicznie obnażył, ani też, aby sobie lub komuś drugiemu wbił sztylet w serce. Zmuszany do tego somnambulik pada na ziemię i sztywnieje, a przerażony poniewczasie hipnotyzer usiłuje na próżno obudzić go czem prędzej.

Przypuszczenia o nieodpartem działaniu sugestji mają podstawę o tyle, że w razie trafienia na grunt podatny mogą somnambulika rzeczywiście popchnąć w uśpieniu do czynu, któregoby na jawie nie wykonał, hamowany obawą następstw lub kary. Gdy np. w podświadomości jego tkwią instynkty zbrodnicze, może w hipnozie ważyć się na wykonanie zbrodni; bo następstw – wskutek zwężenia świadomości – sobie nie uświadamia. Na tern polegają także kolportowane nieraz wypadki zniesławienia kobiet przez hipnotyzerów; jest to wówczas tylko następstwo podświadomej zgody ze strony skłonnej do tego somnambuliczki, która nie korzysta z dostępnego jej zawsze środka obrony zesztywnieniem kataleptycznem ciała.

źródło: “Magnetyzm Żywotny (Mesmeryzm) i jego własności lecznicze” JÓZEF ŚWITKOWSKI, BIBLJOTEKA-LOTOSU Nr 5 rok 1936, naucz. Uniw. J.K. we Lwowie, prezes Tow. Parapsychicznego im. J. Ochorowicza

]]>