Miłość – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl tarot oraz darmowe wróżby na łamach zaprzyjaźnionego forum TAJNE, pozdrawiam i zapraszamy do zabawy z Tarotem. Sat, 01 Apr 2023 14:54:29 +0000 pl-PL hourly 1 https://tarot-marsylski.pl/wp-content/uploads/2020/07/tarot-150x150.png Miłość – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl 32 32 Ewokacje miłości https://tarot-marsylski.pl/ewokacje-milosci/ Sat, 01 Apr 2023 14:54:29 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=8407 Czytaj dalej ]]> Ewokacje prawdziwego maga muszą mieć stale cel szlachetny na widoku, jeśli niemi powoduje ciekawość lub złość, zamieniają się w czarownictwo, „czarną magję”. Celem szla­chetnym ewokacji może być, albo dążenie do poznania, jak to w obu poprzednich wypadkach opisałem, lub też gorąca mi­łość, chęć ujrzenia ukochanego zmarłego.

Ewokacje z miłości tem różnią się od innych, że nie wy­magają skomplikowanych magicznych przyrządów. Eliphas Levi (Rytuał, str. 199) pisze:

Należy zebrać starannie pamiątki po zmarłej osobie, więc jej rzeczy, drobiazgi, ulubione sprzęty i umeblować niemi po­kój w którym za życia mieszkała, lub w identyczny sposób in­ny lokal. W pokoju ustawić portret zmarłej, czy zmarłego, przesłonięty białą gazą, pośród ulubionych przezeń kwiatów, kwiaty winny być co dnia odnawiane.

Następnie wybrać dzień, wiążący się z pamięcią zmarłe­go: czy to dzień urodzin, czy imienin, czy innego ważnego zda­rzenia życiowego, dzień taki, kiedy można przypuszczać, że dusza tego, co odszedł, jakkolwiek szczęśliwą w zaświatach się czuje, nie zatraciła w swej pamięci. Ten dzień będzie dniem ewokacji – a do ceremonji należy przygotowywać się przez dni czternaście.

Więc przez ten czas wystrzegać dawania komukolwiek tych samych dowodów miłości, które zmarły, czy zmarła za życia od nas otrzymywał; żyć w całkowitej czystości, najle­piej w odosobnieniu, nie widywać się z nikim, pokarmów przyj­mować mało,  zadawalniać się skromnym obiadem i lekką kolacją.

Codziennie wieczór należy się zamknąć samotnie w pokoju nieboszczyka,  oświetlonym  słabem światłem,  więc  małą lampą, czy świecą i przed zawualowanym portretem przez godzinę na rozmyślaniach i modlitwie.

Dnia czternastego, t. j. dnia wyznaczonego na ewokację ubrać odświętnie szaty, dzień spędzić możliwie unikając ludzi, obiad zaś spożyć w pokoju zmarłego: Winny być dwa nakrycia, jak gdyby oczekiwało kogoś żywego; posiłek składać się bę­dzie jedynie z owoców, chleba i wina. Posiłek ten ma być spo­żyty w milczeniu przed portretem nieboszczyka, poczem ko­mnatę opuścić.

Wieczorem o zmierzchu, nakoniec, nastąpi najważniejszy moment. Należy zamknąć się w pokoju, rozpalić ogień możli­wie z cyprysowego drzewa, a nań rzucać listki myrrhy.

Dalej zgasić wszelkie światło i pozostać w skupieniu – a gdy ogień na kominku wygaśnie, rozpocząć gorące modły stosownie do religji, do której zmarły, czy zmarła należała.

Modląc trzeba, jakby zindentyfikować z nieboszczykiem – modlić tak, jak on miał zwyczaj się modlić, przedsttawić sobie, że jest się nim samym.

Poczem czas jakiś, po ukończonej modlitwie, rozmyślać o ukochanym, co w zaświaty odszedł; błagać, by chciał się ukazać a w końcu zacisnąć rękoma silnie oczy i trzykrotnie głośno wymówić jego imię.

Gdybyśmy – dodaje Eliphas Levi – – po odjęciu rąk od oczu widma nie ujrzeli — operację ponowić – a bezwzględ­nie za następnym razem się ukaże.

Z mej strony dorzucę następujący komentarz.

Wierzę, że osoby, szczególniej nerwowe, pożądane zjawi­sko w ten sposób ujrzą; nie będzie to, rzecz prosta duch, lecz widziadło wytworzone przez wyobraźnię, gdyż długa procedura przygotowań do ewokacji, niema innego celu, jak stopniowe zaprawianie się do samohypnotyzy. Więcej jeszcze, święcie wierzę, że osoby nadwrażliwe, skłonne do halucynacji, nie cze­kając dni czternastu, w pierwszych już dniach samotnego po­bytu w pokoju nieboszczyka, zjawę zobaczą, lub wydawać się im będzie, że ją widziały.

Jest tu jednak małe ale!

Mimo całej szlachetności celu – nie polecam tego spo­sobu nikomu, gdyż musi spowodować rozstrój nerwowy – a sprowadzając osoby chorowite na tory samohypnozy – bez­względnie szkodliwie na zdrowiu odbić się może, jak również sprowadzić może na niebezpieczną drogę wizji – która czę­stokroć kończy się obłędem.

źródło: Ewokacje miłości; Stanisław Wotowski  “MAGJA i CZARY”, Warszawa 1926

]]>
Hasło na drogę. https://tarot-marsylski.pl/haslo-na-droge/ Fri, 27 Nov 2020 20:52:31 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=5461 Czytaj dalej ]]> autor: J. Kalinowski.
tytuł: Hasło na drogę.

Kochaj! Bądź dobrym! Wyrzuć trwogę z duszy,
Niech silna wola żądz szereg przygłuszy.
Nie zapominaj, że masz w sobie Boga,
Że ku jasnym celom wiedzie jasna droga.

W rozwóju Ducha dąż ku szczytom śmiało,
Pomnąc, że niczem najwspanialsze ciało.
Pragnienia ciemne złóż na wieki w grobie,
l nie zapomnij: szczęście nosisz w sobie.

Kochaj! Bądź dobrym! Niechaj pierzcha trwoga!
W sercu wybuduj chram Jasnego Boga.
I niech cię Trójca bierze w posiadanie
Piękno i Dobro i szczere Kochanie!

źródło: „Odrodzenie” czerwiec 1925

]]>
Oczarowania miłosne przy pomocy figur woskowych. https://tarot-marsylski.pl/oczarowania-milosne-przy-pomocy-figur-woskowych/ Sun, 19 Apr 2020 16:38:38 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=4907 Czytaj dalej ]]> Podajemy obecnie jeden z najsłynniejszych sposobów oczarowania, t. zw. sposób za pomocą figur lepionych. Aby zdobyć miłość osoby, która nie kocha – głosi ten sposób – należy ulepić figurkę woskową, wyobrażającą osobę umiłowaną.

Figurka taka niekoniecznie musi być do tej czy tego, kogo wyobraża, podobną. Lepiej, o ile podobieństwo zachodzi, nie jest to jednak warunek konieczny. Natomiast koniecznem jest, aby zawierała, w myśl rytuałów magji niższej, część ciała osoby, którą wyobraża. Więc nieco krwi, lub włosów, paznokci – wreszcie w ich braku – jakąkolwiek część ubrania.

Figurka podobna nosi w magji nazwę – dagyde – i służyć może do podwójnego celu: można przy jej pomocy zdobyć miłość, jak również pomścić się za zdrady i zniewagi miłosne.

Więc, w myśl przepisów czarnej magji, aby zdobyć miłość – winno się codziennie w określonych godzinach brać taką figurkę w objęcia, okrywać ją pocałunkami, pieścić, nazywać imieniem osoby ukochanej – jednem słowem postępować tak, jakby się w rzeczy samej z umiłowanym czy umiłowaną było. Jako skutek ma to wywołać wytworzenie się prądów sympatji, prądów pożądania, ma sprowadzić miłość…

Zgoła inne rytuały bywąją stosowane, o ile figurka podobna służy do celów nienawiści. Wówczas należy codziennie, według specjalnych formuł rzucać na nią przekleństwa, należy ją męczyć, dręczyć, kłuć szpilkami, wsączać trucizny i jady, dopóki osoba, nad którą ma być dokonaną zemsta – nie umrze.

Jak potężną była wiara w moc podobnych zabobonnych figurek – niechaj świadczy przygoda, poczerpnięta z pamiętników Casanovy. Kim był najgłośniejszy ze wszystkich awanturników świata – Giacomo Casanova niema chyba potrzeby podkreślać. Wystarczy zaznaczyć, iż był to jeden z najsłynniejszych uwodzicieli, który kochanki liczył nie na tuziny – a na setki i tysiące… Pozostawił po sobie pamiętniki, w których opisuje szczerze wszystkie swoje przygody, a pamiętniki te są niezrównanym pomnikiem obyczajów XVIII w.

Więc w tych pamiętnikach odnajdujemy przypadek następujący… a działo się to wszystko, jak zaznaczyłem w XVIII w., wieku, kiedy nie wierzono ani w Boga, ani w djabła, gdy wyrocznią był Diderot, Voltair i encyklopedyczna filozofja – lecz za to wierzono w czary i magję…

Słuchajmy…

Łączył razu pewnego signora Casanovę stosunek z niejaką markizą Bartolomeo, stosunek krótkotrwały, jak wszystkiemi były stosunki miłosne słynnego awanturnika. Markiza oburzona, iż Casanova ją lekceważy, postanowiła się zemścić, a jako gorąca i żywiołowa włoszka – zemścić srodze. Zaprasza tedy naszego bohatera pod jakimś pozorem do swego pokoju… a gdy ten przybywa, przyjmuje najuprzejmiej. Cukry, owoce, kawa, słodkie uśmiechy, czułe słówka,.. Casanova jest nieco zdziwiony, bo dama uprzednim postępowaniem nie przyzwyczaiła go do podobnej łagodności… Bardzo jednak zadowolony, iż w ten sposób ich stosunek przyjacielsko się układa, bez burz i dramatów, siedzi, prawiąc ze swej strony kwieciste dusery i madrygały. W pewnjem momencie markiza wyciąga złotą tabakierkę – zażywanie tabaki było wielce modne śród dam i kawalerów XVIII w. – uprzejmie częstuje:
– Proszę…
Casanowa dziękuje, bierze szczyptę, zażywa… i po chwili poczyna przeraźliwie kichać; kicha tak silnie, iż aż krew mu idzie z nosa.
– Ależ mocna tabaka…
– Istotnie mocna… widzisz i ja…
Markiza również zażyła tabaki – i jej nosek również krwawi od kichania… Biegnie szybko po srebrną miednicę przedstawia ją Casanovie i sama nad nią głowę opuszcza. Tak stoją a krew ich spadając do miednicy, łączy się wspólnie.
– Złączeniśmy… mówi markiza…
Krwawienie niezadługo ustaje – a wtedy zaśmiewają się z swej przygody
– Dałem ci najwyższy dowód miłości – żartuje
Casanova – złożyłem ci daninę z krwi!
– Ja również!. . filuternie dodaje dama.
Casanova wyszedł niezwykle zadowolony ze swych odwiedzin, rad, iż tracąc kochankę, pozyskał przyjaciółkę.

Lecz, w dni parę później dopiero, zrozumiał istotną treść całej przygody. Przybywa doń bowiem jakiś nieznajomy i oświadcza, iż ma rzeczy pierwszorzędnej doniosłości do zakomunikowania.

– Cóż takiego?
– Uda się pan – brzmi odpowiedź – na taką a taką ulicę, gdzie zapyta o pewną starą kobietę.
Gdy pan do niej wejdzie, proszę wymienić swe nazwisko i zażądać natychmiastowego wydania wiadomego przedmiotu…
– Nie rozumiem…
– Lecz ona zrozumie… Sprawa jest pilna…
Chodzi o pańskie życie! Sądzę, iż za swoje wiadomości hojną nagrodę otrzymam!
Zaciekawiony Casanova, nie namyślając się długo, pędzi na kraniec miasta, do odległej dzielnicy.
Widzi na pół rozwalone domostwo, po starych, zbutwiałych schodach biegnie na górę, wreszcie pchnął jakieś drzwi i się znalazł w mrocznej izdebce. W izbie tej pełno sprzętów dziwacznych
– trupie czaszki, piszczele ludzkie, wypchane sowy, z pieca kot czarny ponuro spoziera.
– Tam, do licha! Typowa jaskinia czarownicy!
Wychodzi doń mała, pomarszczona staruch i patrzy uważnie.
– A, kawaler Casanova – sepleni – dobrze, żeś przyszedł! za chwilę mogło być za późno.
Casanova nic nie rozumie, lecz w myśl wskazań nieznajomego woła:
– Żądam wydania wiadomego przedmiotu!
– A ja za wydanie stu piastrów! – odpowiada stara.
– Daję I
Czarownica człapie powoli, otwiera jedną z szuflad komody. Leży tam na chuście lalka, spora woskowa lalka, wyobrażająca Casanovę. Nawet przystrojona jest w order, taki sam, jaki on zwykł był nosić. Obok lalki – buteleczka z odrobiną krwi.
– Widzi pan – mruczy – Gdybym tą lalkę wykąpała we krwi – tej co mi przysłała markiza
– byłoby za późno, już byłoby po panu…
Casanova poczuł, jak pot kroplisty spływa mu po twarzy…
Porwał flaszkę i ją potłukł, lalkę cisnął do płonącego pieca; rzuciwszy zaś starej worek z pieniędzmi, uciekał ze starego domostwa tak, jak jeszcze nigdy nie uciekał.
Tyle – o Casanovie.

Lecz idźmy dalej.

W czasach ostatnich, bo tuż przed wojną, profesor szkoły Politechnicznej w Paryżu, pułkownik de Rochas począł się wielce interesować „czarowaniami” i figurkami woskowemi – postępował on jednak zgoła innym systemem, Hypnotyzował określonego osobnika, a gdy ten popadł w magnetyczny sen – przenosił on jego wrażliwość na dużą woskową kukłę. Wówczas zaczynały się dziać cuda.

Gdy pułkownik de Rochas kłuł lalkę w rękę czy nogę – pogrążony w sen hypnotyczny odczuwał ból w tem samem miejscu. Mało tego. Nawet po rozbudzeniu medjum – stwierdzono, iż część wrażliwości pozostawała na figurce, Gdy razu, już po ukończonym seansie ten, na którym uczyniono doświadczenie – starszy i silnie zbudowany mężczyzna – znajdował się na schodach, a pułkownik de Rochas przypadkowo potrąciwszy figurkę nieco uszkodził jej nogę – w tejże chwili zabrzmiał okrzyk – medjum pocierało w tymże miejscu nogę, skarżąc się na ból i dziwiąc skąd on bez przyczyny mógł powstać.
Świadkowie stwierdzili, że noga była zaczerwieniona, nosiła jakby ślad uderzenia.

Dalej…

Takie doświadczenia czynił pułkownik de Rochas nie tylko z woskowemi figurkami. Przenosił on wrażliwość zahypnotyzowanego na jego fotografję – a skoro lekko nakłuwał podobiznę – osobnik doznawał bolesnych wrażeń.

Te to doświadczenia mogłyby częściowo wytłómaczyć zabobony „oczarowań“ przy pomocy woskowych figurek.

Skoro czarownik, adept czarnej magji, był hypnotyzerem, mógł on, choćby na odległość postępować, jak pułkownik de Rochas a wtedy istot, nie ,, oczarowanie “, szkodzenie zdrowiu, mogło mieć miejsce.
Nie jest to całkowite wytłomaczenie średniowiecznych oczarowań. Przy eksperymentach de Rochas‘a osobnik „oczarowany“ – musi być bezwzględnie pogrążony w trans – lecz za to jest to potwierdzeniem onej teorji o potędze fal astralu, o jakiej na początku książki niniejszej mówiłem. Oczarowanie – w myśl tej teorji – ma miejsce, gdy adept, przeważnie czarny adept, owładnie świadomie lub nieświadomie straszliwą potęgą wielkiego czynnika magicznego, owładnie najtajniejszemi arkanami magnetyzmu.

Powiadam: świadomie lub nie – gdyż dzięki zbiegowi okoliczności, mag zły, czarownik raczej, przypadkowo pochwycić może potężne sekrety fal astralu. Kierować niemi będzie przypadkowo, dopóki, jak każdy niewykształcony zuchwalec, nie padnie sam ofiarą swej niewiedzy.

Z tego punktu widzenia jasnem się staje, że wszelkie przy oczarowaniach akcesorja, jako to figurki, fotografje ect. są zbyteczne, bo ciężar cały spoczywa na umiejętności czarownika a nie w przyborach. Tak! każdy prawdziwy mag „enwoltować“ może, zbędne mu są przytem wszelkie przyrządy, nie potrzebuje ani obrzędów ani inwokacji. O ile więc samo operowanie figurkami nie połączone z tajemną siłą jest zwykłą zabawką, zabobonem i przesądną czynnością – o tyle „oczarowywanie“  za pomocą władania falami astralu jest rzeczą do pomyślenia i w myśl filozofji okultystycznej teoretycznie wykonalną – bowiem według tych zasad i dogmatów wszelkie dobro lub zło, którego się pragnie – spełni się, o ile się osiągnie napięcie woli, które wyładuje się – czynem.

Oczarowanie czy z miłości czy z nienawiści  nie będzie niczem innem, jak omotaniem danego osobnika w sieć astralnych prądów sympatji lub nienawiści i dowolnego kierowania temi prądami…

Tak się sprawa przedstawia…

O ile jednak jest ono możliwe z punktu widzenia filozofji okultystycznej, o ile jest możliwe w niektórych wyjątkowych wypadkach eksperymentów hypnotycznych, jak przy doświadczeniach pułkownika de Rochas‘a,  o tyle w życiu codziennem prawie nigdy, raczej nigdy się nie zdarza.

Dlatego nie przerażajmy się temi rewelacjami, śpijmy spokojnie, bawmy się figurkami.., i nie obawiajmy się oczarowania.

źródło: St. A. WOTOWSKI “SZTUKA I CZARY MIŁOŚCI”,ROZDZIAŁ VI – Oczarowania miłosne przy pomocy figur woskowych.

]]>
Amulety i talizmany. https://tarot-marsylski.pl/amulety-i-talizmany/ Sun, 19 Apr 2020 10:33:46 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=4898 Czytaj dalej ]]> Amulety i talizmany.

Co to jest talizman? Co to jest amulet? Z wyrazami temi często się spotykami, lubo nie zupełnie jasne mamy o tem wyobrażenie, co one oznaczają. Wogóle, skutkiem wielowiekowego nawyknienia, przywykliśmy sądzić, iż talizman i amulet to w gruncie rzeczy jedno i to samo a mianowicie określamy w ten sposób jakiś przedmiot posiadający moc nadprzyrodzoną, cudowną. Rzeczywiście jednak, istnieje pomiędzy temi nazwami znaczna różnica.

Talizman, pochodzi od wyrazu chaldejskiego „Tlismen” – i oznacza w najrozciąglejszem znaczeniu wszelki przedmiot formułę lub słowo, posiadające urojone własności. Amulet od arabskiego wyrazu „hamalet“- oznacza rzecz zawieszoną, co zapewne tem się tłómaczy, że amulety na szyji były noszone.

Dla tego talizmanem może być każdy przedmiot  – gdy amuletem – tylko przedmiot specjalnie na ten cel przeznaczony np. kość nietoperza będzie talizmanem, zaś arabski na szyję wisiorek – amuletem Inni jeszczę tak ą różnicę pomiędzy temi dwoma pojęciami przeprowadzają iż talizman ma za cel przyciąganie dobrych wpływów, przyciąganie szczęścia  podczas kiedy amulet ochrania od wpływów złych, ochrania od nieszczęścia.

W dalszym ciągu, nie zagłębiając się w te subtelne różnice, gwoli nie gmatwania sprawy czytelnikowi, wszelkie podobne przedmioty nazywać będziemy – mianem talizmanów. W sprawach miłosnych talizmany odgrywają olbrzymią rolę – i od niepamiętnych czasów zakochani wierzyli mocno, iż nosząc ten lub ów przedmiot posiądą szczęście i powodzenie w sprawach amora.

Takim talizmanem w obszernem tego słowa znaczeniu mogło być wszystko. Czytaliśmy już w rozdziale „o zaklęciach miłosnych“ z księgi Kleopatry –  że szpik z lewej nogi wilka noszony przez kobietę, zapewniał jej, iż z męża zawsze zadowoloną będzie. Serce gołębia i głowa żaby, wysuszone, sproszkowane i położone na żołądku śpiącej dziewczyny lub kobiety sprawiają, iż wypowie ona wszystko, co ma na sercu. Jeżeli mąż nosił na piersi serce sroki samicy a żona samca – takie małżeństwo żyło zgodnie.

W wiekach średnich wierzono, że ogon myszy ucięty w Wielki Piątek strzegł dziewiczości (!).

Mózg wisielca sprawiał miłość. Na dawnej Litwie, po dziś dzień noszą kobiety zasuszoną bożą krówkę w woreczku na szyji, jako amulet chroniący od  czarów miłosnych. Przodkowie nasi mniemali, że noga łosia korzystnie wpływa na zdrowie i stąd, w czasie biesiad, stawiano ją przed najprzedniejszemi osobami. Sławnym, jak wiadomo, u nas talizmanem miłosnym – był haczyk i widełki, wydobyte z kości nietoperza, objedzonego przez mrówki – dość jest takim haczykiem przyciągnąć dziewczynę, by pokochała gwałtowną miłością –  dość widełkami odepchnąć, by miłość od razu zgasła. Nawiasem tu wspominamy, iż wogóle w Polsce istniał przesąd, że chcąc do domu szczęście sprowadzić należy złapać nietoperza i za skrzydła nade drzwiami przybić…

Wszystkie te jednak przedmioty, pochodzące z królestwa zwierzęcego i przeważnie obrzydliwe, nie były talizmanami w ścisłem znaczeniu tego słowa.

Talizmanem okultystycznym będzie przedmiot specjalnie na ten cel przyrządzony, zgodnie z rytuałami kabalistyki i astrologji. Oczywiście, w sprawach miłosnych – w myśl tej zasady – największe powodzenie może być osiągnięte dzięki talizmanom, znajdującym się pod opieką Wenery.

Takich talizmanów mamy dużo. Prawie wszystkie one składają się z miedzianej tabliczki, po jednej stronie której widnieje podobizna bogini, wspartej o amora dzierżącego kołczan ze strzałami  zaś z drugiej strony – kwadratu – z szeregiem wypisanych liczb. Nad głową bogini widnieje gwiazda promienista z napisem „Venus”. Czemu ten talizman w taki a nie inny sposób wygląda poucza nas Paracelsus w jednem ze swych dzieł.

Jak sporządzić talizman miłosny. Wyobraźmy sobie, powiada ten uczony mąż, iż zakochałem się w jakiejś niewieście i pragnę posiąść jej wzajemność. Cóż w takim wypadku uczynię?

Zwrócę się do wpływu potężnej planety bogini Venery, która rządzi wszystkiemi naszemi miłosnemi   sprawy i sporządzę odnośny talizman.

Jak go sporządzę?

Przedewszystkiem wezmę tabliczkę miedzi, gdyż metal ten poświęcony jest Wenerze i pod wpływem? jej planety się znajduje. Jaką wybiorę tabliczkę – rzecz obojętna – byle była miedziana. Nadam jej formę okrągłą, bowiem zaokrąglenie najwięcej przyciąga odnośne fluidy; następnie z jednej strony rysuję obraz bogini z amorem, zaś z drugiej wypiszę liczby planecie właściwe, Później włożę amulet do woreczka z zielonego jedwabiu i nosić go będę zawieszonym na mej piersi, na jedwabnej taśmie tegoż koloru. Jeśli w podobnych warunkach natężę wszystkie siły mej woli, pragnąc zdobyć ukochaną kobietę, fale astralu oplątać ja muszą … i skutek nastąpi niezawodny. Dalej opisuje Paracelsus części składowe amuletu.

Oznacza to, iż najlepiej przygotowywać amulet w piątek, dnia szóstego lub dwudziestego trzeciego danego miesiąca. Z drugiej strony talizmanu należy napisać liczby w następującym porządku:

Czemu w ten a nie inny sposób mają być napisane – wyjaśnienia nie otrzymujemy. Zauważyć tylko należy, że w jakimkolwiek – poziomym czy pionowym kierunku liczby – będziemy sumować – suma cyfr w każdym rzędzie da nam liczbę 175.

Tak się sporządza jeden z najsłynniejszych amuletów miłosnych – a ponieważ ani wielkich kosztów, ani zachodu to nie wymaga … każdy z czytelników mej książki może podobny talizman łatwo sam przygotować i skuteczność działania wypróbować na własnym przykładzie. .. Zakochanym z góry powodzenia życzę!

Inne talizmany.

Zakochany, który pragnie posiąść miłość osoby ukochanej – powinien nosić powyżej lewego łokcia miedziany łańcuszek, do którego przyczepiony jest również miedziany wisiorek w kształcie serduszka, z wyszytem na niem imieniem i nazwiskiem ukochanej.

Na miedzianym pierścionku wyryć początkową literę swego imienia oraz pierwszą literę imienia ukochanej, łącząc te dwie litery znakiem krzyża. Pierścionek taki nosić na serdecznym palcu prawej rąki – by zaś podobny talizman miał skutek niezawodny, należy się postarać, aby osoba, której miłość pragnie się zdobyć t. j. ta, której pierwsza litera imienia widnieje na pierścionku, czas jakiś ów pierścień trzymała w swej dłoni. Bransoleta z miedzi, noszona na lewem ręku, w kształcie łańcuszka, w przeciągu trzynastu dni, jedna mężczyźnie liczne serca niewieście. Srebrny pierścionek z trupią główką uspakaja wzburzone namiętności i żal powstały po utracie niewiernej ukochanej osoby. Również powoduje obojętność zakochanego na brak wzajemności ze ze strony ukochanej.

Zaszyć w płócienny woreczek kilkadziesiąt miedzianych i złotych kulek,  kulek miedzianych winno być dwa razy więcej, niźli złotych. woreczek zawiesić na szyji na jedwabnym sznureczku, Talizman ten, wedle wierzeń arabskich, posiada moc obudzenia gorącego uczucia w najbardziej nawet obojętnem sercu.

Kulkę miedzianą, nie większą od gołębiego jaja, otoczyć warstwą smoły. Następnie włożyć do malutkiego drewnianego pudełeczka i nosić przy sobie w bocznej kieszeni po lewej stronie. Przy spotkaniu z ukochaną zaciskać w lewej ręce ów talizman i w ciągu całej rozmowy, nie wypuszczać pudełeczka z dłoni. Przyczynia się to znakomicie, jak twierdzi mag Ben Areh – do wzbudzenia miłości i przywiązania.

Złoto było uważane za meta! obdarzony dużą potęgą i każdy kto posiadał złote amulety mógł dostąpić wielkiego na ogół powodzenia w życiu i odnosił liczne zwycięstwa miłosne. Tak więc złota kulka zaszyta w kawałek materji i noszona na sercu zapewniała temu, co ją nosił przywiązanie każdej niewiasty. Niewiasta zaś, pragnąc zdobywać serca męskie, winna była podobną kulkę zaszyć po lewej stronie w swej szaty lub w pasie. Bransoleta złota, noszona na przegubie lewej ręki, dostarcza największych rozkoszy miłosnych, o ile noszący ją wytrwa w absolutnej czystości w ciągu miesiąca. Działanie amuletów najsilniejsze jest w piątek.   W ten to dzień należy amulet sporządzić, począć go nosić lub się starać, aby go dotknął ten czy ta osoba, o której miłość się staramy.

Większość przepisów, które tu podałem jest arabskiego pochodzenia i w ogóle podkreślić musimy, że amulety największem powodzeniem cieszyły się na Wschodzie. Pomijając już. to, że Wschód jest ojczyzną zabobonów, przesądów i czarownictwa dodać wypadnie, że tamtejsze kobiety, przeważnie mieszkanki haremów, chętnie stroiły się w dziwaczne ozdoby, które miały im zjednać serca ich panów i władców, – a może wysunąć z pośród gromady rywalek na stanowisko pierwszych żon. Dlatego też w Turcji, Persji, Arabji fabrykowano podobne  świecidełka masami i później je sprzedawano pięknym odaliskom za duże pieniądze.

źródło: St. A. WOTOWSKI “SZTUKA I CZARY MIŁOŚCI”, ROZDZIAŁ VII. „Amulety i talizmany”

]]>
Trunki i zaklęcia miłosne https://tarot-marsylski.pl/trunki-i-zaklecia-milosne/ Sat, 18 Apr 2020 16:16:55 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=4889 Czytaj dalej ]]> Trunki i zaklęcia miłosne

Okryta łachmanami, ta wiedźma przeklęta  W Ostatniej nędzy wiodąc swe bezbożne życie Bez krewnych, bez przyjaciół, przed ludźmi zaklęta Okropnemi sztukami trudniła się skrycie Walter Scott, Rob Roy.

Zstąpmy obecnie w niziny czarownictwa. Od niepamiętnych czasów panował zabobon, iż istnieją specjalne ziela, trunki, zapachy, słowa mogące wywołać miłość u zgoła obojętnej osoby, lub też chwiejące się uczucie silnie wzmocnić. Umiejętność posługiwania się podobnemi sposobami, zachowywana oczywiście w największej tajemnicy, dostępną miała być niektórym osobom – czyli czarownicom i czarownikom. Oni to umieli posługiwać się korzeniami i sokami roślinnemi oraz zaklęciami noszącemi charakter rozkazów sugestywnych.

Czasem – jak wiara ludowa głosi, moc ta nadawana im była od szatana a sposoby podobnych czarów wiernie odtwarza Sebastjan Klonowicz w „RoxoIanji“, malującej zwyczaje i obyczaje mieszkańców Czerwonej Rusi.

Tęskną miłości po swoim Fedorze Pałała młoda rusinka Fedora Ognistych uczuć zataić nie może Miłość jak iskra do wybuchu skora Idzie z darami do wróżbiarki wiernej I tak wynurza boleść swego ducha „Władczyni piekieł, o córko Awerny coć czarna fala Acherontu słucha Powiedź mi, powiedz, gdzie bawi mój miły Przywiedź go rychło do mojego łona – Choćby nas kraje zamorskie dzieliły Zaklnij, niech przyjdzie, bo umrę strapiona.

Rzekła wróżbiarka –  uspokój się dziecię Co może sztuka we wszystkiemu służę Przyjdzie kochanek z uściski czułemi Choćby go otchłań ukryła od świata Utopion w wodzie, zakopany w ziemi Albo z duchami po powietrzu lata Gdy nów niebieskim promieniem wystrzela Wynijdź wieczorem w wesołej otusze Ja warząc proso i czarowne ziela Mięszać je będę i zaklinać duszę Z pośrodku mroku widziadło człowiecze.

Zdołam wywołać dobitnie a rzeźwo Duch napowietrzny odpowiedź wyrzecze Echa ciemności – głosem się odezwą. Gdy się w widziadłach ciemność zawieruszy Pomnij Fedoro! Nie trwóż się w tej porze Twego kochanka miej obecnym w duszy A wara imię przypominać boże Z Bogiem nie zdobyć piekielnych podwoi Niebios i piekieł rozliczna jest władza.

Kogo Bóg wspiera – to szatan się boi.
Kto trzyma z piekłem – Bóg mu nie przeszkadza!
Siądziesz na ziemi odważnie i śmiele.
Wywrócisz suknię bramowaną w szlaki
Ja ci uszpilę czarodziejskie ziele
Co cię ochroni od klęski wszelakiej
Sam ogień zstąpi źarzysty i nagły
War czarodziejski ogrzeje widocznie
Kipiąc w ukropie nasienie od jagły
Takiemi słowy naszeptywać pocznie;
„Przybądź Fedorze! pospieszaj mój drogi
Kochanka trunek czarodziejski warzy
Jeśli przybędziesz, unikniesz pożogi
Jeśli omieszkasz, ogień ci doskwarzył
Fedora wziąwszy otuchę do łona
Tęskni po lubym spłakana i blada
Jako turkawka w locie postrzelona
Błąka się w ciemnie i na ziemię pada
Daremnie jęczy, tarza się po ziemi
Lecz serce wszędzie jednako płonęło
Przychodzi wróżka z zioły zatrutemi
I czarodziejskie rozpoczyna dzieło
Czartom i widmom daje hołd ofiarny!
Lecą maszkary na głos czarownice
Stawi się kozieł kudłaty i czarny
Włos jego gęsty a oczy, jak świece
Pyskiem i nozdrzami płomieniście bucha
Straszliwe rogi na głowie mu sterczą
Idzie doń wróżka i zaklina ducha
Duch jeno okiem migocze morderczo
I pyta wróżki, co uczynić może?
Ona mu każe w straszliwym napiewie
– „Idź kozierożcu na ląd i na morze
Przynieś na grzbiecie kochanka tej dziewie
Rychło go znajdziesz, gdy przyspieszysz kroki
Wnet go wyszukaj, choć w ciemnej pieczarze
Nieś go przez morza, nieś go przez opoki
Czy śpi czy czuwa, dopełnij coć każę!“
Posłuszny kozieł zajęczał i zniknął….
A Fedor słodził swe wieczorne chwile
Już od dawniejszej miłości odwyknął
Już drugiej dziewie dał serce motyle.
Upojon winem i aż częściem pieszczoty
Chłodził po uczcie rozegrzane płuca
Stróż go piekielny czekał poza wroty
I rogiem bodzie i na krzyż zarzuca.
Strwożony Fedor nie wie co się święci
Mniema, że trafem zawadził o kozła
Postać go chwyta, ponad lasem kręci
Kręci nad wodą i bystro powiozła.
Baszty i wieże pod stopami lecą
Góry i górki mżą się przed oczyma
Fedor od strachu wytrzeźwiony nieco
Chciałby zeskoczyć, lecz odwagi niema.
Poznaje w ciemnie znajome budowy
Poznaje wioskę, gdzie Fedora żywię;
Stare uczucia przyszły mu do głowy
I wnet na ziemię spuścił się szczęśliwie
Reszty nie powiem, bo reszta łatwa
Niech je kto zechce skończy wedle siebie
Nasza s ię pieśnią kolejno dogmatwa
Jak ruscy ludzie płaczą na pogrzebie.
(Acernus)


(1551—1608) „Roxolania” Sebastjan Klonowicz, w przekładzie z łaciny przez Ludwika Kondratowicza.


Jeśli oczywiście, jak w przytoczonym poemacie, czart i kozioł należą jedynie do poetycznych dodatków – o tyle trunki i zaklęcia miłosne praktykowane były w istocie. Zwróćmy się do czarownictwa. Przedewszystkiem dziwną rzecz podkreślić należy –  wszyscy piszący w tym przedmiocie zwracają uwagę na to, iż czarownic nieporównanie było więcej, niżli czarowników.

Znakomity średniowieczny demonolog Sprenger w swym „Malleus maleficarum“ to tłumaczy w taki sposób – kobieta – powiada – ma daleko więcej w od mężczyzny zgubnych nałogów a przedewszystkiem cechują ją trzy grzechy główne; niewiara, pycha i chuć cielesna a sama już nazwa femina wywodzi się od „fide minor“ – co mniejszą wiarą oznacza.

Aczkolwiek znakomite to twierdzenie demonologa Sprengera nas ludzi współczesnych mało przekonywuje – stwierdzić jednak musimy, że czarownictwem, sporządzaniem trunków miłosnych trudniły się kobiety i to stare kobiety. Może o ich praktykach i sposobach nic byśmy się nie dowiedzieli, gdyby nie osławione procesy średniowiecza, podczas których, czy to pod wpływem histerji i halucynacji czy też znękane okrutnemi torturami – wyznawały swe tajemnice. Według więc własnego przyznania i ludowej tradycji mogła czarownica rzucać ludzi sobie w objęcia, kojarzyć małżeństwa i zrywać małżeństwa z równą łatwością…. jak gdyby o błahe zerwanie kwiatka chodziło, lub z taką łatwością, jak my dzisiaj pięknej pannie mówimy komplement. Co w tem prawdy?

Czy wszystko na karb zabobonu złożyć należy?

Zacznijmy od trunków miłosnych.

Prawdą są osławione maści czarownice. Niemiecki okultysta Kiesewetter je badał. W Bawarji rozwalono starą turmę, w której były więzione czarownice i tam znaleziono szereg słoików. Kieseweter próbował ich mocy na sobie i opisywał potworne wizje, jakich po użyciu tych maści doznawał. śniło mu się więc, że leci w przestworza, że znajduje się na jakiś straszliwych zgromadzeniach, że zwiedza nieznane lądy i kraje. Rezultat tych doświadczeń był dość smutny – snać Kiesewetter nie umiał się z maściami należycie obchodzić – gdyż dnia pewnego znaleziono go w gabinecie martwym. Te jednak eksperymenta dają nam wyjaśnienie sabatów – po zażyciu narkotyków doznawali czarownice i czarownicy wizji, które za rzeczywistość przyjmowali. Takim jest wytłómaczenie owych szatańskich napojów, miłosnych, które miały za zadanie omotać, zmusić do kochania najbardziej obojętnego. Napoje te zawierały po prostu środki erotycznie podniecające – to, co byśmy dziś nazwali „aphrodisiaques”

Rzeczą jest znaną, że przeróżne zapachy, niekoniecznie nawet miłe i rozkoszne sprawiają erotyczne podniecenie. Tak np. podkreślają niemal wszystcy lekarze zajmujący się patologją – dziwnie zmysłowo podniecającą właściwość zapachu potu ludzkiego. Wytarcie twarzy bielizną drugiej osoby, przesiąkniętej potem, ma sprowadzać niezwykle silne pożądanie miłosne.

Więc znanym jest fakt o królu francuskim Henryku III, który w czasie jakiegoś balu dworskiego – wyszedł do przyległej komnaty i tam przez pomyłkę, zamiast ręcznikiem, wytarł sobie twarz, przypadkowo leżącą na umywalni koszulą jednej z dam dworu Marji de Cleves – do której poczuł potem nieprzepartą miłość. Również w ten sam sposób powstać miała wielka miłość króla Henryka IV do pięknej Gabrjeli d’Estrees – mianowicie król otarł twarz chustką pomienionej damy.

W właściwość tą potu czy zapachu ludzkiego tak dalece wierzą niektórzy, iż jak pisze niemiecki podróżnik Jäeger – na wyspie Filipinach istnieje zwyczaj, że gdy się para kochanków na czas jakiś rozłącza, doręczają sobie wzajem, swe chustki lub części bielizny. By zachować wierność, wystarcza podobno, codziennie chustkę taką całować i woń jej wdychać.

Lecz wracajmy do tematu Jak widzieliśmy więc zawierały trunki i maści miłosne czarowników i czarownic – przeróżne znane nam lub nieznane środki podniecające, które istotnie mogły jeśli nie wywołać miłość – to doprowadzić osobę, której je podstępnie podsunię to, do szału, erotycznego podniecenia, rzucenia się w stanie nieprzytomnym w objęcia zgoła nie kochanej osobie.

Nie będzie to w rzeczy samej żadne oczarowanie, lecz chwilowe zatrucie, paraliżowanie woli z jednoczesnem rozpętaniem zmysłów. Słynny erotoman, profesor rozpusty, na pół, obłąkany markiz de Sade w XVIII w. poczęstował kiedyś na balu w ten sposób sporządzonemi cukierkami szereg dam – a po chwili bal zamienił się w dziką orgję, z dość tragicznym zakończeniem – bo nazajutrz panie pochorowały się ciężko, dwie zaś z nich umarło.

Lucylla, żona Lukrecjusza, chcąc być od niego miłowana, dała mu filtrum, od którego on wpadłszy w szaleństwo sam siebie zabił. Napój który Cesonja dała cezarowi Kaliguli dla zjednania jego miłości pozbawił go rozumu. Philtra nocent animis vimque furoris habent – powiada Owidjusz.

Niema to nic wspólnego z czarownictwem a polega na stosowaniu podniecających środków. Przepisy w tym względzie, przeważnie na szczęście zaginęły, lecz ponieważ niemal co dzień odkrywamy nowe właściwości przeróżnych ziół – na tem wszak oparte jest współczesne lecznictwo – przypuszczać należy, iż znały czarownice właściwości wielu korzeni i traw, nam dotychczas jeszcze nieznanych. Przyjdę obecnie do czarodziejskich sposobów i parę z mniej obrzydliwszych i okrutnych podam na początek.

Jeśli chcesz być kochany –  postaraj się jakimkolwiek bądź sposobem dostać pasmo włosów ukochanej. Dostawszy je, zaszyj w woreczek z niebieskiego płótna i staraj się go mieć przy sobie, aby przy spotkaniu z nią woreczek znajdował się po lewej ręce. Po dziesiątem spotkaniu poczuje do ciebie nieprzeparty pociąg.

Na początku miesiąca zakopać srebrną monetę pod progiem, na który często stąpa zakochany lub zakochana. Pod koniec miesiąca wyjść i zawiesić tak, aby dotykała ciała i nosić dobę, później zaś starać się ukochanej osobie monetę ową wręczyć. Sposób ten ma być na na tyle skutecznym, że osoba, która monetę otrzymała przywiąże się na zawsze i nigdy nie opuści osoby, która jej monetę doręczyła.

Trzeci sposób mający nieco wspólnego z hypnotyzmem. Należy spędzić pięć lub sześć dni cnotliwie, wstrzemięźliwie a na siódmy – powinno to wypaść w piątek, bo piątek jest dniem Wenery – należy zjeść potrawy i napoje pobudzające. Wówczas wstąpić do dziewczyny, o miłość której się ubiega i rozmawiając z nią – uporczywie patrzeć w oczy. Promienie, jakie wychodzą z oczu zakochanego – wpływają na wzbudzenie uczucia.

Gdyby dziewczyna, z tych lub innych powodów prosto w oczy nie spozierała – należy pobudzić jej ciekawość, by nie unikała wzroku. W piątek rano przed schodem słońca, iść do sadu i zerwać najpiękniejsze jabłko a na białym arkusiku papieru krwią utoczoną z serdecznego palca napisać imię własne jak również imię osoby, o której miłość się ubiegamy. Na drugim kawałku papieru napisać również krwią jedno słowo MScheva”. Po zatem należy starać się otrzymać włos z głowy ukochanej osoby i złączyć z trzema swojemi włosami, Później rozkrajać jabko na połowę wydrążyć je i włożywszy wewnątrz zwinięte papierki wraz włosami wszystko zakopać niespostrzeżenie przed domem ukochanej. Skutek niezadługo każe na siebie czekać.

Piątek jest dniem, w którym Wenus sprzyja narodzinom miłości, dla tego wszelkie czary miłosne najlepiej czynić tego dnia. W ten dzień je najlepiej rozpoczynać lub tegoż dnia kończyć. Należy wziąć złoty pierścień z djamentem, którego jeszcze nikt nie nosił. Pierścień zawinięty w kawałek jedwabnej materji należy nosić na sercu przez przeciąg kilku dni. Na dziewiąty dzień, przez wschodem słońca wyryć na wewnętrznej, stronie słowo „Scheva“, w jakikolwiek sposób dostać trzy włosy ukochanej i do tych włosów dodając trzy włosy własne wymawiać następujące zaklęcie: „niechaj w sercu twem pozostanie nieprzeparte uczucie ku mnie i miłość twoja niechaj będzie tak płomienna, jak płomienną jest moja miłość! Adonai, Elohim, Agla, Tetragramaton!

Należy kupić szpilkę z żółtej miedzi oraz zielonego (!) jedwabiu i nici, płacąc za nie srebrną monetą  i nie biorąc reszty. Jedwab ten, okręciwszy nitką trzy razy mały palec lewej ręki; wyrzucić za okno, palec zaś zostawić okręcony aż do spotkania z ukochaną osobą. Przy zobaczeniu z nią, stanąwszy naprzeciw, szpilką miedzianą kupioną jednocześnie z tym jedwabiem, mocno ukłuć palec okręcony nitką a kroplą krwi, jaka wystąpiła przy ukłuciu się, dotknąć jej rozmawiając, tak aby nie zauważyła tego a w myśli wyrzec zaklęcie – „niechaj w sercu jej i we krwi twojej zrodzi się miłość równie gorąca jak i w mojej krwi! Elohim, Agla, Agla, Tetragramaton“.

Wszystkie dotychczasowe sposoby, jakie przytoczyłem są dostatecznie głupie, lecz względnie nie wstrętne i nie okrutne. Poza podstępnem wyrywaniem włosów ukochanej  oczywiście o ile daje sobie wyrwać, innych krzywd nie możemy nikomu wyrządzić. Nie wszystkie jednak czarodziejskie sposoby były równie niewinne, Jak widzieliśmy prawie każdy sposób dla skuteczności czarów wymagał po siadania jakiegoś przedmiotu, pochodzącego od osoby, o której miłość się ubiegało. Więc – czy to włosów, kawałka paznokcia, części szaty, czy wreszcie nawet grudki ziemi po której ukochana stąpała. Nie poprzestawali jednak na tem czarownicy – i tu szukać należy przyczyny powszechnej ku nim nienawiści i wzgardy – a dla skuteczności swych praktyk, żądali krwi, żądali krwawej ofiary. Dobrze jeśli jeszcze sprawa ograniczała się do biednego zwierzęcia lub ptaka – ulubioną była krew z gołębia lub serce zeń żywcem wydarte – lecz w wielu wypadkach uśmiercano istotę ludzką – niewinne dziecko!

Działo się to podczas osławionych t. zw. „czarnych mszy“, kiedy w czasie szatańskich ceremonij zarzynano… tak… noworodka. A zwyrodnienie było na tyle wielkie – pisze w swej „ Synagodze szatana“. Przybyszewski – iż za czasów Ludwika XIV we Francji, ofiarą zbrodniarzy padło parę tysięcy dzieci…

Zrozumiałem jest obecnie czemu świadomie nie przytoczyłem tych praktyk. Natomiast w ślad za „Wypisami Czarnoksięskiemi” podam jeszcze parę sposobów. Chcesz się dowiedzieć myśli, chęci i sekretów osobliwie niewiast. Serce gołębie z głową żaby ususzywszy, zetrzyj na proszek i połóż śpiącej a powie ci wszystko, co ma na sercu. Gdy zaś wypowie, odbieraj je co żywo, aby się nie ocknęła, Albo żabę do wody wpuściwszy, język z niej wyjęty połóż na sercu niewiasty śpiącej; albo serce kosa; albo serce i nogę sowy prawą pod głowę. Albo kamień quirim, znajdujący się w gniazdach dudków, na głowie śpiących jakichkolwiek osób – spytane w głos na wszystko odpowiedzą. Trzymając kamień czarny, beratides zwany dowiesz się, co kto myśli.  W Etjopji było według Diodora Sycylijskiego źródło, z którego kto się napił wody, nic nie mógł zataić.

Chcesz poznać wierność żony twojej lub innej niewiasty?

Połóż djament na czole śpiącej. Niepoczciwa porwie się nagle z łóżka – Albo słonecznik zbierany w sierpniu, gdy słońce jest we Lwie, zawinąwszy w liściu bobkowym połóż w kościele. Niewiasty, które złamały wierność małżeńską, tam się modlące, póty nie będą mogły wynijść, póki słonecznik  z wiązaniem tam będzie.

Chcesz, aby małżeństwo zgodne i małżonkowie z siebie kontenci byli?

Niech mąż samca a żona samicy przepiórek  serca noszą przy sobie.  Albo żona niech nosi przy sobie szpik z lewej nogi wilka a mąż kawał rogu jeleniego.  Albo, ile razy żona część włosów ze wszystkich części ciała ofiarowanych u ołtarza z świecą zapaloną nosić na głowie będzie, tyle razy mąż zapali się do niej miłością. Chcesz osobą jaką usidlić miłością ku sobie?

Noś przy sobie mięso źrebięcia, Hyppomanes zwane – Hyppomanes według zabobonnego mniemania jest mięso czarne, okrągłe, wielkości figi suchej, z którym źrebię na czole się rodzi i które klacz jakoby odrywa i połyka – ususzonym w garnku nowym polerowanym i w piecu z którego chleb wyjęto. Do którejkolwiek osoby nie przyłożysz – kochać cię będzie.  Albo nos przy sobie włosy końca ogona wilczego. Albo zaszyj w kołnierzu te słowa i krzyże – † authos  † aaortoo noxio † bay † gloy † aperit – a wszyscy kochać cię będą.

Albo miej przy sobie kości zgryzione od mrówek prawej strony żaby. Lewej zaś strony kości nosząc wszystkim byś był nienawistny. Albo rękami namaszczonemi sokiem bluszczowym dotknij się osoby od której chcesz być kochany. Chcesz poznać, która ciebie z trzech lub czterech osób bardziej miłuje? Weź trzy lub cztery główki ostu, utnij końce i każdej dawszy imię tych trzech lub czterech osób, podłóż każdej z osobna pod poduszki. Główka osoby bardziej miłującej puści kiełki. Sądzę, że wyliczonych sposobów dość!

Słusznie z nich śmiejemy się, zwać je szczytem idjotyzmu. Czasem nawet wydawać by się mogło, że podane zostały w średniowieczu, aby wprost sobie zadrwić z ludzi – bo doprawdy jest nie możliwem odnaleźć nieistniejące kamienie „baratides” i „quirim” z gniazd dudków, jak również nie było jeszcze takiego, co by odnalazł słynną narośl na czole źrebięcym – hippomanes. Niemniej niewykonalnem przedsięwzięciem… zdobycie kości żabiej ogryzionej przez mrówki.

Wydawać by się mogło, że istotnie podobne idjotyzmy podane jeno gwoli śmiechu zostały. Toć nawet któryś współczesny uczony napisał dysertację  „o próżności środków, których ludzie zabobonni lub głupi używają do zjednania miłości, lub odkrycia sekretów i wierności niewiast lub mężczyzn”… a jednak… Po dziś dzień jeszcze są sprzedawane przeróżne „Salomonisy” (sic!), i podobne zbiorniki kretynizmu ludzkiego w których sposoby, które ja, jako curiosum, dla humorystyki przytoczyłem – podawane są najpoważniej, bez żadnych komentarzy, niby niezawodne środki!

Tak! Nieprawdopodobne a prawdziwe!

Ileż razy zwracał się do mnie jaki poczciwy kmiotek, prosząc, aby mu wytłómaczyć, jak to się dzieje, że kupiwszy „Księgę mądrości“ za słoną cenę, daremnie szuka „żabiego szpiku” lub próżno wyrwał ukochanej Magdzie trzy włosy z głowy – „a ta Magda, bestja nic, tylko za innego za mąż się wybiera!“ A kiedym długo mu tłómaczył, wyjaśniał, że „dzieła“ podobne są tylko oszustwem, żerowaniem na naiwności ludzkiej, niedowierzająco kiwał głową.

– Niema sprawiedliwości dla ludzi biednych!
– mówił… i szedł kupić nową „książkę”.

Ileż miałem podobnych przykładów!

Głupoto ludzka! Gdzież twój początek i gdzie kres! Jesteś jeszcze bardziej niezbadana, niżli tajniki  niewieściego serca!

źródło: St. A. WOTOWSKI “SZTUKA I CZARY MIŁOŚCI”, ROZDZIAŁ IV

]]>
Sztuka sprowadzania snów miłosnych https://tarot-marsylski.pl/sztuka-sprowadzania-snow-milosnych/ Sat, 18 Apr 2020 15:11:34 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=4883 Czytaj dalej ]]> Sztuka sprowadzania snów miłosnych

W swoim „Mémoire sur quelques papyrus du Louvre“ słynny francuski egitolog Maspero opisuje papyrus No 3,229, który zawiera formuły czarodziejskie – kunsztu sprowadzania miłosnych snów. Papyrus ten składa się z siedmiu kolumn po obu jego stronach, podzielonych na trzy rozdziały i mimo, że jest bardzo znacznie uszkodzony jednak dało się odcyfrować niektóre z zawartym w nim przepisów.

Z pierwszego rozdziału dowiadujemy się, iż można posługując się odpowiedniemi zaklęciami zesłać kobiecie czy mężczyźnie dowolne senne marzenie; w drugim rozdziale, iż dzieje się to dzięki specjalnej modlitwie do bożka Anubisa, w trzecim zawarta była modlitwa, niestety zachowało się jedynie słów parę na początku, a reszta uległa zniszczeniu. Słowa te, wedle francuskiego tekstu brzmią:

„Leve toi esprit, mane venerable de Xent – Ament que Kaber a fait… przybądź czcigodny duchu Xent – Ament, którego stworzył Kaber, powstań i przybądź na wezwanie Ra.

Wreszcie czwarty, ostatni rozdział poucza, jak postępować należy – otóż należy przygotować lampę, z nowym płóciennym knotem, napełnić ją czystą oliwą, na papyrusie napisać zaklęcie i spalić nad płomieniem lampy. Przytoczyłem treść owego egipskiego dokumentu, jako ciekawy zabytek historyczny. Świadczy on, iż od niepamiętnych czasów, zajmowano się sztuką dowolnego kierowania marzeniami sennemi.

Kunszt podobny miał cel podwójny na widoku.

1. Jako najwyższa gałąź czarownictwa – umiejętność dość trudną wywoływania określonej wizji w czasie, snu innej osoby, celem zdobycia jej miłości. Oczywiście, o ileby np. panna jaka wciąż śniła o jednym i tym samym młodzieńcu, musiałoby to silnie podziałać na jej wyobraźnię. Podobne przedsięwzięcie, wedle mniemania starożytnych i średniowiecznych zwolenników nauk tajemnych mogło się urzeczywistnić przy pomocy czarów i zaklęć. Formuły zaklęć zaginęły jednak powiada współczesna nauka, że w zasadzie podobne postępowanie jest możliwemi wnet do tego tematu powrócę.

2) Kunszt niższy – polegający, nie na przesyłaniu wizji innej osobie, lecz na umiejętności
nadawania snom własnym dowolnego kierunku. W książce „L’Art de se rendre heureux par les songes” – odnajdujemy następujący przepis, co czynić należy aby ujrzeć ukochanego czy ukochaną we śnie. Tedy czytamy: „wziąć dwie uncje korzenia convulvus scamonia, 3 uncje listków różanych, jednę uncję miodu, nieco opium i nieco olejku różanego. Zmięszać i wlać do flaszeczki, którą należy trzymać w ciągu miesiąca na słońcu. Po upływie tego czasu można z tak przyrządzonej maści uczynić użytek, zażywając przed udaniem się na spoczynek przepisaną ilość (ilości ani dozy umyślnie nie podaję)

Czy recepta ta jest skuteczną, nie wiem? Co zaś się tyczy obu przeze mnie przytoczonych wypadków – to istotnie są one możliwe, odrzuciwszy nawet wszelkie zaklęcia i trunki – jedynie dzięki sugestji.

Każdy więc, kto przed spoczynkiem skupi swe myśli na określonym przedmiocie – przeważnie ten przedmiot śród sennych swych marzeń ujrzy. Jest to rzecz znana i niejednokrotnie lekarze owo zjawisko stwierdzili – iż śnimy o tem, cośmy ostatnio na pamięci zachowali. Skoro więc kto, wielce przejęty miłosnemi troskami, czy miłosnemi tęsknotami przed zaśnięciem wciąż swe niepokoje czy upragnione zamierzenia rozważać będzie – w czasie snu przeżywać on będzie wszelakie sceny erotyczne, waśnie z ukochaną, pogodzenia się z nią, wszelakie przygody, porwania, śluby w kościele, miodowe miesiące i t. d. Mimochodem zauważę, iż słynny Freud twierdzi, iż na zasadzie psychoanalizy da się ustalić, że każde senne widzenie jest spowodowane wyłącznie jeno jakąś zmysłową pobudką.

Przechodząc zaś do drugiego wypadku – czy można wywołać senny obraz o pożądanej treści u innej osoby – również i na to zapytanie współczesna nauka odpowiada twierdząco i zbytecznem jest uciekać się do pomocy formuł egipskich papyrusów, lub też zaklęć średniowiecza. Znów tu będziemy mieli do czynienia z sugestją.

U bardzo wielu uśpionych, zgoła nawet nie hypnotycznym a snem zwykłym, ludzi można wywołać dowolne marzenia – szepcząc im odnośne słowa do ucha. W taki to sposób przeżył pewien oficer całą scenę swego rzekomego pojedynku a gdy szepcący z góry umówione słowa do ucha, wydał cicho komendę, „pal“, wcisnąwszy mu pistolet nienabity do ręki, oficer ów, nieprzebudzając się, za cyngiel pociągnął, i strzelił do urojonego przeciwnika. Drugi podobny wypadek – w dotyczącym nas zakresie – notuje odnośna literatura.

Otóż pewna panna powzięła gorące uczucie dla jakiegoś młodzieńca, znając go nawet dość mało, tylko dla tego, że nazwisko owego młodzieńca w czasie snu jej naszeptywano do ucha. Zapewne nazwisko łączyło się w uśpionej wyobraźni z wizjami treści zmysłowej, te wizje zaś na jawie przetworzyły się w afekt.

Widzimy więc, że podobna magja miłosnych snów, w zasadzie jest możliwa – i znali ją, przy puszczać należy, starożytni, którzy pod osłoną wszelakich tajemniczych zaklęć chętnie ukrywali – jak egipscy kapłani – doświadczenia, po prostu, z dziedziny sugestji i hypnozy.

źródło: St. A. WOTOWSKI „SZTUKA I CZARY MIŁOŚCI”, ROZDZIAŁ X

]]>