Ewokacje miłości

Ewokacje prawdziwego maga muszą mieć stale cel szlachetny na widoku, jeśli niemi powoduje ciekawość lub złość, zamieniają się w czarownictwo, „czarną magję”. Celem szla­chetnym ewokacji może być, albo dążenie do poznania, jak to w obu poprzednich wypadkach opisałem, lub też gorąca mi­łość, chęć ujrzenia ukochanego zmarłego.

Ewokacje z miłości tem różnią się od innych, że nie wy­magają skomplikowanych magicznych przyrządów. Eliphas Levi (Rytuał, str. 199) pisze:

Należy zebrać starannie pamiątki po zmarłej osobie, więc jej rzeczy, drobiazgi, ulubione sprzęty i umeblować niemi po­kój w którym za życia mieszkała, lub w identyczny sposób in­ny lokal. W pokoju ustawić portret zmarłej, czy zmarłego, przesłonięty białą gazą, pośród ulubionych przezeń kwiatów, kwiaty winny być co dnia odnawiane.

Następnie wybrać dzień, wiążący się z pamięcią zmarłe­go: czy to dzień urodzin, czy imienin, czy innego ważnego zda­rzenia życiowego, dzień taki, kiedy można przypuszczać, że dusza tego, co odszedł, jakkolwiek szczęśliwą w zaświatach się czuje, nie zatraciła w swej pamięci. Ten dzień będzie dniem ewokacji – a do ceremonji należy przygotowywać się przez dni czternaście.

Więc przez ten czas wystrzegać dawania komukolwiek tych samych dowodów miłości, które zmarły, czy zmarła za życia od nas otrzymywał; żyć w całkowitej czystości, najle­piej w odosobnieniu, nie widywać się z nikim, pokarmów przyj­mować mało,  zadawalniać się skromnym obiadem i lekką kolacją.

Codziennie wieczór należy się zamknąć samotnie w pokoju nieboszczyka,  oświetlonym  słabem światłem,  więc  małą lampą, czy świecą i przed zawualowanym portretem przez godzinę na rozmyślaniach i modlitwie.

Dnia czternastego, t. j. dnia wyznaczonego na ewokację ubrać odświętnie szaty, dzień spędzić możliwie unikając ludzi, obiad zaś spożyć w pokoju zmarłego: Winny być dwa nakrycia, jak gdyby oczekiwało kogoś żywego; posiłek składać się bę­dzie jedynie z owoców, chleba i wina. Posiłek ten ma być spo­żyty w milczeniu przed portretem nieboszczyka, poczem ko­mnatę opuścić.

Wieczorem o zmierzchu, nakoniec, nastąpi najważniejszy moment. Należy zamknąć się w pokoju, rozpalić ogień możli­wie z cyprysowego drzewa, a nań rzucać listki myrrhy.

Dalej zgasić wszelkie światło i pozostać w skupieniu – a gdy ogień na kominku wygaśnie, rozpocząć gorące modły stosownie do religji, do której zmarły, czy zmarła należała.

Modląc trzeba, jakby zindentyfikować z nieboszczykiem – modlić tak, jak on miał zwyczaj się modlić, przedsttawić sobie, że jest się nim samym.

Poczem czas jakiś, po ukończonej modlitwie, rozmyślać o ukochanym, co w zaświaty odszedł; błagać, by chciał się ukazać a w końcu zacisnąć rękoma silnie oczy i trzykrotnie głośno wymówić jego imię.

Gdybyśmy – dodaje Eliphas Levi – – po odjęciu rąk od oczu widma nie ujrzeli — operację ponowić – a bezwzględ­nie za następnym razem się ukaże.

Z mej strony dorzucę następujący komentarz.

Wierzę, że osoby, szczególniej nerwowe, pożądane zjawi­sko w ten sposób ujrzą; nie będzie to, rzecz prosta duch, lecz widziadło wytworzone przez wyobraźnię, gdyż długa procedura przygotowań do ewokacji, niema innego celu, jak stopniowe zaprawianie się do samohypnotyzy. Więcej jeszcze, święcie wierzę, że osoby nadwrażliwe, skłonne do halucynacji, nie cze­kając dni czternastu, w pierwszych już dniach samotnego po­bytu w pokoju nieboszczyka, zjawę zobaczą, lub wydawać się im będzie, że ją widziały.

Jest tu jednak małe ale!

Mimo całej szlachetności celu – nie polecam tego spo­sobu nikomu, gdyż musi spowodować rozstrój nerwowy – a sprowadzając osoby chorowite na tory samohypnozy – bez­względnie szkodliwie na zdrowiu odbić się może, jak również sprowadzić może na niebezpieczną drogę wizji – która czę­stokroć kończy się obłędem.

źródło: Ewokacje miłości; Stanisław Wotowski  “MAGJA i CZARY”, Warszawa 1926