wolność woli – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl tarot oraz darmowe wróżby na łamach zaprzyjaźnionego forum TAJNE, pozdrawiam i zapraszamy do zabawy z Tarotem. Mon, 11 May 2020 16:34:24 +0000 pl-PL hourly 1 https://tarot-marsylski.pl/wp-content/uploads/2020/07/tarot-150x150.png wolność woli – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl 32 32 O wolości woli. https://tarot-marsylski.pl/o-wolosci-woli/ Mon, 11 May 2020 15:57:02 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=4942 Czytaj dalej ]]> ROZDZIAŁ V.
Na czem polega zagadnienie o wolności woli ?
Uzbrojeni temi wstępnemi uwagami stajemy w obce wiel­kiego zagadnienia. Czy jest wolna wola? czy nie ma wolnej woli? – that is the question, jak mówią anglicy.

Musimy ją ująć, niech nam odsłoni swe oblicze.  Przedstawmy najprzód kwestyję, tak jak ją zwykłe pojmu­ją. Stronnicy wolnej woli powiadają; każdy człowiek czuje że może robić co chce, albo nie robić; czuje, że nic go nie zmusza ażeby postąpił tak albo inaczej, czuje że czyny jego w nim samym mają wyłączną przyczyną. Czuje że z kilku rzeczy może wybrać jedną, wybrać wszystkie, albo żadnej nie wy­ brać, a to niezależnie od wszelkiego przymusu. A więc wo­la nasza jest wolną. Stronnicy konieczności utrzymują ze swej strony: Czło­wiek jest rezultatem wszystkiego tego z czego powstał i co na niego oddziaływa. Wszystko co jest musi być. Każdy czyn jest naturalnem następstwem tego co było poprzednio a więc wrodzonych skłonności, wychowania, doświadczenia ży­ciowego i chwilowych pobudek. Każda myśl nawet jest re­zultatem uprzednich wpływów, skombinowanych z naszą we­wnętrzną naturą. A więc nie ma wolnej woli.

Po czyjej stronie prawda? Tak zwykle stawiają pytanie. Nieuprzedzony czytelnik znajdzie się w niemałym kło­pocie. Prawda! czuję najdokładniej że mogę w każdej chwili wstać lub siedzieć, mówić lub nie mówić. Mogę wybrać z ty­siąca przedmiotów jeden według własnej woli, bez niczyjego przymusu, skoro w jednej chwili mogę zmienić zdanie i inny. Mogę wybierać nawet bez żadnej racyi i po prostu wszystko mi jedno czy wezmę to czy owo a jednak wybieram jedno z nich. Mogę postąpić wbrew wszelkim namowom a nawet na przekór mojemu organizmowi; on chce jeść a ja je­mu każę siedzieć nad robotą.

Co chwila znajduję nowe dowody mojej wolności, z której mogę nawet nieprawnie korzystać, której mogę nadużywać^ która może posunąć się aż do zupełnej samowoli, kaprysu lub uporu; mogę kierować się najniedorzeczniejszem urojeniem, dla tego tylko że mi się tak podoba. Wiem że mogę sobie przez to zaszkodzić a jednak robię tak jak chcę. Któż zaprze­ czy że możemy rozkazywać według własnej woli, działać z własnej pobudki? Rozkazujemy podwładnym, a jeśli nas nie słuchają, gromimy ich i karcimy. To wszystko dowodzi jak najwyraźniej, że jesteśmy wolni i że drugich także uznajemy za wolnych a nie za machiny z konieczności działające. Gdyby oni bowiem nie mieli wolnej woli i musieli nam być z konieczności nieposłusznymi, to wtedy nasze rady, zachęty, przestrogi, rozkazy, byłyby niedorzeczne i bezskuteczne, a ka­ry niesprawiedliwe i dzikie. Jakiż wtedy można by uczynić wyrzut człowiekowi zdradzającemu czyje zaufanie, skoro na swoje usprawiedliwienie przytoczyłby że zdradził z fatalizmu, z nieprzepartej konieczności ?

Zrobiwszy co niedobrze, gniewasz się na siebie samego, żałujesz żeś to zrobił, dla tego boś jest przekonany wewnętrz­nie żeś mógł postąpić inaczej, lepiej zrobić, lub całkiem zanie­chać !“

Każdy więc jest żywo przeświadczony o tej prawdzie, że wola nasza nie jest bynajmniej uległą mechanicznej konieczno­ści tak jak np: kółka w zegarku. (^) Koniecznością jest ażeby zegarek pokazywał godziny jeśli tylko jest nakręcony i nie

(1) Dusza człowiecza. Nowy i zupełny wykład nauki o duszy p. Ale­ksandra Eysińkiego. Dzieło aprobowane przez władzę duchowną. Warsza­wa 1804 T. I. str.

może robić nic więcej nad to do czego jest przeznaczony – ja przeciwnie mogę robić co chcę i co chwila robić co innego. Ba! ale z drugiej strony, odpowie nieuprzedzony czytel­nik, nie można powiedzieć ażeby i determiniści niemieli pew­nej racyi. Wszakże to wszystko co robię w danej chwili nie wzięło się, tak, ni stąd ni z owąd, każda rzecz ma swoją przy­czynę, a każda przyczyna z konieczności wywołuje pewne skut­ki. Dajmy na to że w tej chwili czytam książkę, robię to z własnej woli, ale nie czytałbym jej gdyby nie to że mnie zaciekawia, gdyby nie to że nie potrzebuję robić nic innego, gdyby nie to żem ją dostał, gdyby nie to że mnie nauczono niegdyś czytać, i t.d. i t.d. Mogę w każdej chwili przestać czytać, to prawda, – ale nie bez powodu; czuję że choćbym tego powodu nie spostrzegł, musiałby być jakiś i nie wierzę ni­gdy jeśli mi powiedzą że ktoś tam zrobił to lub owo  bez ża­dnego powodu.

W ostatnim razie przypuszczam że zwaryjował, jeśli nie mogę znaleść innej przyczyny. Nie słyszałem nigdy ażeby ktokolwiek spełnił jaki czyn dowolny bez dostatecznie usprawiedliwiających powodów. Nie słyszałem nigdy ażeby człowiek zdrowy na ciele i umyśle, zadowolony z życia i z ludzi, na raz, zastrzelił się. Chyba przypadkiem. Ależ i przypadek sam się nie stworzył, tylko wynikł z pewnego zbiegu okoliczności. Jesteś dajmy na to poczciwym człowiekiem, ale czy byłbyś nim gdybyś się urodził ze złemi skłonnościami, gdyby od dzieciń­stwa prowadzono cię do złego, gdybyś był otoczony najgor­szymi ludźmi i żadne doświadczenie życia nie zmusiło cię do zmiany twego postępowania?  Wszystkie zaś przyczyny mają znów swoje przyczyny, wynika stąd bardzo prosty wniosek że wszystko co jest, jest naturalnym wynikiem tego co było.

Tak więc węzeł naszej kwestyi zagmatwał się do reszty. Czyżby obie strony miały mieć słuszność ?

Podobno najłatwiejszym sposobem uskutecznienia pewnej roboty, jest przedewszystkiem ten, który każe nie robić  go od razu, lecz podzielić robotę na części i stopniowo doko­nywać jednego po drugiem.

Zastosujmy się do tej rady.

W tym celu najprzód oczyśćmy kwestyję z nienależących do niej domieszek, inaczej wszystkie wywody doprowadzą tyl­ko do takiego rezultatu, jaki zwykle bywa wypływem naszych potocznych sporów o wolną wolę.
W przytoczonych tyradach pro i cora, był przedewszystkiem jeden błąd powszechny, który prowadzi do chaosu by­ła pomięszana kwestyja wolności osobistej z kwestyją wolnej woli.

Jedna z drugą nie ma najmniejszego związku, chociaż po­spolicie bierzemy je za jedno.

Wolność osobista polega na możności postępowania we­ dług własnej woli, o ile na to pozwalają ograniczenia zewnętrz­ne, do jakich należą; prawo i wszelkie przeszkody zewnątrz stawiane nam przez naturę lub innych ludzi. Takiej wol­ności nikt nigdy nie przeczył i nie może przeczyć, bo jest za nadto oczywistą  i byłoby równie śmiesznem wątpić o jej istnieniu, jak o swojem własnem.

Przeciwnie sprawa wolnej woli jest kwestyją czysto psy­chologiczną i istnienie wszelkich ograniczeń zewnętrznych nie ma dla niej najmniejszego znaczenia.  Ludzie mogą mi prze­szkodzić jeśli chcę kogoś zabić i postawić pod tym względem nieprzepartą zaporę mojej wolności zewnętrznej, ale nikt nie może zabronić mi chcieć zabójstwa. – A o to właśnie chodzi w kwestyi wolnej woli. Nie w tem leży wątpliwość czy mogę działać jeśli chcę, lecz w tem, czy mogę chcieć działać, chociaż

(1) Nawet niektórzy filozofowie chcąc załatać luki, jakie pow­stają w rozumowaniu gdy brakuje dowodów pozytywnych czynią to przy pomocy ciągłego przeskakiwania z jednej kwestyi do drugiej. Na takiem niezręcznem pomięszaniu wolności osobistej z wolnością woli oparty jest cały rozdział o wolności woli w dziele Gołuchowskiego; Dumania nad najwyższemi zagadnieniami człowieka. Wilno i86i. T. II. str.l

nie ma przyczyny z której by to moje chcenie mocą konieczności wypływało? Nie chodzi tu o samowolę w działaniu lecz o sa­mowolę w chceniu.

Dowódca wojska postanawia ażeby dany korpus poszedł  do ataku.  Wojsko go słucha ponieważ ma prawo rozkazywać, ale może go nie usłuchać jeśli mu tego prawa nie przyznaje. I dowódzca i wojsko używają w takim razie wolności osobistej która może być obustronnie ograniczoną. Ale czy obie te strony mają wolność chcenia lub nie chce­nia w danej chwili, t. j. czy przy jednych i tychże samych sa­mych warunkach postanowienie dowódzcy lub wojska mogło po­ wstać lub nie powstać, to inna kwestyja.

Jednem słowem zagadnienie o wolności woli leży nie po­między wolą i czynem lecz pomiędzy tem co poprzedza wolę a samą wolą. Nie chodzi o to czy dany czyn mógł powstać lub nie powstać, ale o to czy dane postanowienie mogło powstać lub nie powstać.

Kwestyja wolnej woli jest kwestyją przyczynowości  woli. Cała sprawa mieści się wtem jednem pytaniu; czy jest przy­ czyna i co jest przyczyną postanowień woli? Nie chodzi tu o ograniczenie woli już istniejącej, lecz o przyczynę mającego po­wstać postanowienia. Kwestyja wolnej woli nie jest w niczem zależną od tego czy ten u którego tę wolność psychologiczną badamy, jest osobiście wolnym, lub też okutym w kajdany. Nie chodzi tu nawet o ograniczenia czysto wewnętrzne. Pod tym względem dla popędu niemoralnego ograniczeniem jest po­ pęd moralny, i nawzajem, popęd niemoralny jest ogranicze­niem wolności popędu moralnego. Dla tych moralistów (nale­żałoby raczej powiedzieć memoralistów) którzy jak L. Feuórbach sprowadzają szczęście ludzkie do zmysłowości, wszelkie prawa moralne są ograniczeniem wolności. ,,Chcąc człowieka pole­pszyć mówi on, trzeba go uszczęśliwić; chcąc go uszczęśliwić trzeba go doprowadzić do źródła wszelkiego szczęścia, do zmysłowości.“ ,,Chrześcijaństwo zbawiło ducha od cielesności, ale czas aby zbawiono cielesność od ducha.“ (*)

(*) Cyt. w rozpr. Prof. Struvego „O istnieniu duszy“. Warszawa 1867 str.

Przeciwnie dla prawdziwych moralistów dobrowolne po­słuszeństwo prawom moralnym jest najwyższym stopniem wol­ności. (*)

Ale wszelkie ograniczenia już istniejącego postanowienia, czy to zewnętrzne czy wewnętrzne w niczem nie zmieniają kwestyi. Dla psychologa rzecz sprowadza się do pytania o przyczynowości naszej woli. Ograniczenie jednego popędu przez drugi jest, odnośnie do każdego z nich, ograniczeniem jego wolności zewnętrznej podobnie jak ograniczeniem wolności ze­wnętrznej całego organizmu jest tamowanie jego woli. Każdy popęd dąży do nasycenia – a że takich popędów może na raz występować więcej przeto powstanie między niemi Darwinowska walka o byt i w tej walce jeden będzie ograni­czał zewnętrzną wolność drugiego, tak jak w życiu zwierząt wolność jednych gatunków zwierzęcych ogranicza się wolnością drugich – ale nie na tem polega kwestyja – i tu bowiem nie może być sporu; gdzie są dane popędy tam rezultat ich walki będzie naturalnem następstwem ich siły. O tem trudno wąt­pić – ale Wątpliwość na tem się zasadza czy my mamy władzę tworzyć nowe popędy które by mogły pokonać te jakie w danej chwili wystąpiły.

Przypuśćmy że wszystkie moje obecne popędy domagają się ażebym poszedł spać – czy ja mam władzę stworzyć taki nowy popęd, który nie miał podstawy bytu w organizmie, ale który ja sam wytworzyłem i którym mogę wszystkie obecne popędy zmusić do milczenia. Czy mogę postanowić czuwać chociaż nic mnie do tego nie skłania? Oto pytanie dotyczące właśnie psychologicznej wolności woli. Jeśli wola nasza jest koniecznem następstwem ogółu popę­dów występujących w danej chwili – to nie ma woli samowol­nej, samotwórczej.

(*) Między innemi z nowszych autorów Dr. Despine uważa za wolne tylko te akty woli w których występuje poczucie moralne (Psychologie na­turelle 3 t. Paris

Jeśli my mamy władzę postanawiania niezależnie od ogó­łu popędów jakie występują, w danej chwili – to istnieje wola samowolna, samotwórcza. Cousin określa naszą wolność chce­nia w ten sposób, że ,,my mamy świadomość, wtedy gdy chce­ my, że moglibyśmy chcieć wprost przeciwnie, nie wyczerpując się wcale, tak że gdyby moja wola zmieniła dziesięć razy, sto razy swoje chcenia, siła chcenia pozostaje najzupełniej całą tąż samą, chociaż wiecznie rozmaitą w zastosowaniach, mogącą w każdej chwili zrobić to czego nie robi albo nie zrobić tego co robi. Na tem właśnie polega pełność i rzeczywistość wol­ności.“ (’)

Taka wola nie może zależeć od popędów, skoro przy da­nych warunkach, przy jednych i tychże samych popędach, czuje, jak nas zapewnia Cousin, że mogłaby postanowić wprost przeciwnie aniżeli postanawia. Według Prof. Struvego wolna wola jest taką przyczyną naszych czynów po za którą nie ma już innych przyczyn, jest przyczyną ostateczną. „Wolna wola, czysta samodzielność, jest przyczyną wyłączającą wszelkie dalsze pytania; dla czego tak a nie inaczej działa?“

To określenie jest zgodne z poprzedniem. Tak pojęta wola jest siłą przyczynową naszych działań, odciętą od wszelkiego uprzedniego łańcucha przyczyn; jest przyczyną, sama nie mając przyczyny. Jest to bez wątpienia najdokładniejsze określenie woli samotwórczej. – Podobną definicyję przedsta­wił Kant; według niego kwestyja polega na tem, czy wola może sama z siebie dać początek łańcuchowi zjawisk już w dalszym ciągu mocą konieczności następowały po sobie.

(Kant uważał wolę za byt odrębny istniejący niezależnie od te­go lub owego chcenia). – Hegel przez wolną wolę rozumie

(1) Hist. de la phil. dn XVIII Slócle p. Victor Cousin Porów: w prze­kładzie polskim M. Gliszczyńskiego, T. II. str. 290.
(2) O istnieniu duszy i jej udziale w chorobach umysłowych p. Dr. Prof. Henryka Struve. 1867 str.

taką, która może skłaniać sama siebie.  Mili zgodnie z Ha­miltonem którego krytykuje, za wolną wolę, uważa taką wolę, która mogłaby działać bez przyczyny. Wprowadzenie zasady przyczynowości do objawu naszych pożądań i po­stanowień, przyczynowości wymagającej stałych i niezmiennych skutków od stałych i niezmiennych przyczyn, jest zaprzecze­niem takiej wolnej woli. Samo wolność woli daje się pojąć tylko jako wyłamanie się naszej duszy z pod praw przyczynowej za­leżności.  Jeśli nasze postanowienia mają swoje stałe i nie­ zmienne przyczyny to w pewnych danych warunkach nie mogą nie powstać czyli że my nie mamy wolności woli w tem zna­czeniu w jakiem ją pojmują obrońcy duchowej samowoli.

Dla uprzytomnienia istoty naszego zagadnienia, weźmy przykład i wyjaśnijmy na nim punkta sporne. W tej chwili postanowiłem przedstawić czytelnikowi przy­kład, na którym by można objaśnić istotę zagadnienia o wol­ności naszej woli. Postanowienie to powziąłem, jakkolwiek o niem przedtem nie myślałem, równie jak nie przyszło mi przez myśl że właśnie ten a nie inny przykład wybiorę. Otóż to postanowienie, ten akt mojej woli, odkreślam w myśli wraz z chwilą obecną, od wszystkiego tego co ją poprzedziło, od uprzedniego stanu mojej duszy, od uprzedniego stanu mego cia­ła, od wszystkich moich uprzednich uczuć, wyobrażeń, przeko­nań i popędów, od wszystkich wrażeń jakie kiedykolwiek ode­ brałem, od wszystkich wrażeń jakie w tej chwili odbieram i pytam się; Czy ten akt woli, to postanowienie objaśnienia rzeczy na tym mianowicie przykładzie jest naturalnem, przyczynowem, koniecznem następstwem wszystkich uprzednich warunków istniejących w mojej duszy i zewnątrz niej, czy też jest faktem odosobnionym, samoistnym, który jakkolwiek po­ wstał w danej chwili, ale mógł w tychże samych warunkach wewnętrznych lub zewnętrznych nie powstać? Tak lub nie?

Jakikolwiek weźmiemy przykład czyj|(to z zakresu historyi, czy z życia potocznego, czy ze sfery najpospolitszych czy naj­mniej pospolitych objawów woli -zawsze pytanie będzie i to samo; albo dany akt woli jest samoistnym, samodzielnym, samotwórczym, dla którego ani przeszłość ani zewnętrzność nie była konieczną przyczyną, albo też jest bezpośrednim, natural­nym, koniecznym wynikiem tego co go poprzedziło i co jego powstaniu towarzyszy.  Tak, lub nie ?

Jeśli tak to znaczy: 1-0 że przy danych uprzednich i obecnych, zewnętrznych i wewnętrznych warunkach, dany akt woli nie mógł nie po­ wstać: 2-0 że jeśli wyobrazimy sobie dwóch ludzi identycznych pod każdym względem, mających absolutnie jedną i takąż samą organizacyę przyrodzoną, jedne i takież same usposobienia, zdol­ności i skłonności duchowe, na których oddziaływały absolut­ nie jednakowe wpływy wychowania i w ogóle otoczenia, którzy doświadczyli w życiu bezwzględnie identycznych uczuć w je­dnakich okolicznościach, którzy wreszcie w chwili obecnej znaj­dują się wobec jednych i tych samych warunków to i po­stanowienia woli tych dwóch ludzi będą w danej chwili iden­tyczne.

3-0 że jeśli w obecnych warunkach zewnętrznych i wew­nętrznych, albo też tylko wewnętrznych (na skutek zmian uprzednich zajdzie zmiana to i w postanowieniu człowieka zajdzie zmiana. Ze zatem jeśli w jednakowych warunkach zewnętrz­nych raz i drugi raz, postanawiamy rozmaicie, to znaczy że jakkolwiek to co nas otacza nie uległo zmianie, ale nasze zapa­trywanie się na to co nas otacza musiało uledz zmianie na sku­tek uprzednich zmian wewnętrznych.

Przeciwnie; jeśli nie, to znaczy; 1-0 że przy danych uprzednich i obecnych, zewnętrznych i wewnętrznych warunkach, dany akt woli mógł nie powstać; 2-0 że jeśli wyobrazimy sobie dwóch ludzi identycznych pod każdym względem, mających jedną i takąż samą organizacyję przyrodzoną i t.p. i t.d. to pomimo to wszystko jeden z tych ludzi może postanowić inaczej, drugi inaczej, lub nawet

Wcale nie zrobić żadnego 3-0 że, czy to w obecnych warunkach zewnętrznych i wewnętrznych, zajdzie jakakolwiek zmiana, lub też nic się nie zmieni, to i w pierwszym i w drugim razie postanowienie woli pozostanie zawsze niezależnem od tych wszystkich okoliczności, t. j. może być takie lub owakie, twierdzące lub przeczące, sta­nowcze lub niestanowcze, a nawet może wcale nie powstać.

Oto pytanie: tak, lub nie? Innej drogi nie ma. Każde ustępstwo od jednej z tych dwóch opinij byłoby przyjęciem drugiej. Je­żeli wola może raz działać w zupełnej przyczynowej zależności, drugi raz bez żadnej przyczynowej zależności choćby raz je­den tylko, to znaczy że jest samowolną, samotwórczą. Jeśli wola nie może działać, raz w zupełnej przyczynowej zależności, drugi raz bez żadnej przyczynowej zależności, to znaczy że nie jest samowolną, samotwórczą.

Tak, lub nie.

źródło: “O wolności woli” – rozdział V, Julian Ochorowicz, Warszawa 1871

]]>
Teoryja woli https://tarot-marsylski.pl/teoryja-woli/ Sun, 10 May 2020 19:39:19 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=4934 Czytaj dalej ]]> TEORYJA WOLI.
ROZDZIAŁ I.
Psychologiczne podstawy objawu woli.

Całe nasze życie duchowe spoczywa na jednym zasadni­ czym fakcie. Bez niego umysłowy, uczuciowy i moralny rozwój naszej duszy byłby niemożebnym. Tym zasadniczym faktem jest rozróżnienie siebie od tego co nas otacza „ja” od „nie ja” jak mówią filozofowie.*  Do­ póki ten fakt wewnętrzny nie spełni się, dopóty niema właści­wego życia duchowego, dopóty pozostajemy w granicach bez­wiednej natury, stanowiąc nieodrodną cząstkę otaczającej nas materyi.

Nasza instalacyja w świecie zjawisk, nasze wystąpienie  wpośród sił przyrody jako samodzielnej siły duchowej, datuje się dopiero od chwili owego pierwszego aktu naszej samowiedzy Od tej chwili jesteśmy obywatelami świata. Akt wewnętrzny o którym mowa, jest aktem naszej samowiedzy, ponieważ wiedzieć o sobie jest to spostrzegać różnicę jaka zachodzi pomiędzy mną a tem co mnie otacza, pomiędzy tym który widzi a tem co jest widziane.
Bez tej przeciwstawności niema życia duchowego, niema właściwej czynności duchowej. Dusza nasza jest siłą równie bezwiedną jak i reszta sił przyrody, dopóki w niej nie ustali się owa przeciwstawność dwóch światów, wewnętrznego i ze­wnętrznego. Chwila w której przestajemy przeciwstawiać wewnętrznej rzeczywistości przedmiotowej, naszą rzeczywistość wewnętrzną podmiotową, jest chwilą przejścia do bez wiedzy.

Odnośnie do naszego organizmu, punktem centralnym dla obu światów jest nasze ja. W niem zbiegają się promienie owego koła wszechzjawisk, którego okrąg pozostaje niedościgłym dla najśmielszej fantazyi. – Czuję światło gwiazdy na milijardy mil odległej od mego oka zarówno jak i wrażenie bólu w głębi własnej duszy. Gwiazda nie jest moją, ale ból jest moim. Czy gwiazda zagaśnie, czy nowem światłem za­ błyśnie, ja czuję mój ból, czuję że nie przestałem być tem ozem byłem. Zmieniając miejsce mogę zmienić wszystkie przedmioty, które widzę, oprócz własnego ciała. Idzie ono za mną wszędzie gdzie idę i nie może chodzić inaczej. Jeśli dotykam przedmiotu zewnętrznego który widzę, to czuję tyl­ko wrażenie oporu idące przez rękę, ale dotykając swojej ręki, czuję zarazem i rękę która dotyka i rękę która jest dotkniętą.

Wreszcie, doświadczam w każdej chwili uczuć, których nigdy nie wywołuje sam przedmiot zewnętrzny i które trwają nie­ zależnie od wrażeń zewnętrznych, np. uczucie głodu, pragnienia, bólu wewnętrznego, zmęczenia, i t.p.

Oto podstawy zmysłowe ustalające w naszej duszy poczu­cie różnic zachodzących pomiędzy ja i nie ja.

W znaczeniu powyższem pojęcie ja obejmuje granice na­szego ciała, jego powierzchnię. Jest to znaczenie najobszer­niejsze. Kiedy mówię: „byłem wczoraj tam a tam”, to rozu­miem przez siebie cały mój organizm fizyczny i duchowy. Ale władza abstrakcyi, władza odrywania jednej treści od dru­giej, pozwala nam nadawać temu pojęciu więcej szczegółowe znaczenie. – Kiedy mówię: „byłem zawszę uczciwym człowie­kiem” to przez siebie nierozumiem mojego ciała, ale raczej tylko moją duszę. Albo kiedy mówię: „staram się pokonać zmęczenie mego ciała” –  to wyraźnie przeciwstawiam moją du­szę, jako siebie, memu ciału jako czemuś zewnętrznemu.

Mogę nawet w duszy przeciwstawiać pojedyncze objawy ducho­we uważające jeden z nich za swoje ja. – „Jako ojciec cię” mówił Manlius Torquatus do syna, „jako wódz skazuję cię na śmierć.” W pierwszem zdaniu Ja identyfikuje się z mi­łością ojcowską, w drugiem z obowiązkiem wodza. Nawet chwilowy popęd może reprezentować nasze ja. „Chcesz jeść ? ” – Nie chcę, – albo zresztą mogę skosztować.”- Ja chcę i ja nie chcę jeść. – Jedno Ja chce co innego a drugie co in­nego, przytem oba mogą być tylko chwilowe, ponieważ w obu tych razach poczucie Ja identyfikuje się z pojedynczemi popęda­mi. Nareszcie kiedy mówię że „nasze ja jest punktem central­nym dla całego koła zjawisk przyrodzonych” to nie oznaczam bliżej co przez to ja rozumiem, wymawiam tylko wyraz, któ­ry jednakże przez swoje skojarzenie z przytoczonemi wyżej grupami zjawisk, nie przestaje być zrozumiałym. Nie wymieniam co chcę w tej chwili przez ja oznaczyć, ale czytelnik przypomina sobie choćby niejasno faktyczną treść tego oderwanego pojęcia i to nam daje możność porozumiewania się za pomocą wyrazów symbolizujących pewną grupę uogól­nionych zjawisk.

Tak więc możemy pojęcie ja uszczuplać, koncentrować  i odosobniać nie tylko od wyobrażenia naszego ciała, ale nawet od reszty objawów duchowych. – Metafizycy którym nieraz udaje się posuwać abstrakcyję aż do absurdu, utrzymują na­ wet że nasze ja jest czemś zupełnie odrębnem jeszcze od tych wszystkich zjawisk któreśmy wymienili Ale będzie to tylko gra wyrazów. Nie można wyobrażać sobie, lub mieć poczucie tego co niema żadnej treści. Pojęcie ja jest tylko uogólnie­niem, łącznikiem tysiąca zjawisk wewnętrznych na podstawie ich wspólnego charakteru, tak jak pojęcie nie ja jest uogól­nieniem, łącznikiem tysiąca zjawisk zewnętrznych na podsta­wie ich wspólnego charakteru – ale pojęcie i poczucie ja, w oderwaniu od ciała, w oderwaniu od duszy, od wszelkich myśli,’ uczuć, popędów, wspomnień i nadziei szczegółowych jest tylko wyrazem symbolizującym pojęcie, w którem wszyst­kie te pojedyncze stany duszy wzajemnie się zacierają, zaś w oderwaniu od tego pojęcia, Ja nie jest już niczem, wymówię wyraz: barwa, to czytelnik wie o co idzie, jakkolwiek w pojęciu które ten wyraz symbolizuje wszystkie szczegółowe barwy wzajemnie się zlewają i zacierają – lecz gdybym ze­ chciał utrzymywać że barwa ma byt rzeczywisty w oderwaniu od wszystkich kolorów, nie doszlibyśmy nigdy do ładu. Pojęcie jest jak widzieliśmy zmiennem co do szczegó­łowej treści, niemniej jednak pozostaje ono stale środkowym punktem naszych wyobrażeń. Jedno i drugie nietrudno wytłómaczyć. Pojęcie ja jest zmiennem ponieważ w życiu naszej duszy co chwila inny utwór duchowy przywłaszcza sobie przo­downictwo w zakresie pozostałych: co chwila o czem innem myślimy, co innego czujemy a tem samem i czego innego po­ żądamy.

Poczucie jest zmiennem ponieważ inne wrażenia składają się na nie gdy jestem zdrów, inne gdy jestem chory, inne gdy jestem dzieckiem, młodzieńcem lub starcem, inne gdy jestem głodny, zmęczony, śpiący lub przejęty namiętno­ścią. Są wypadki które nas w jednej chwili czynią niepodo­bnymi do siebie. Niemniej jednak pojęcie i poczucie ja jest trwałem, po­nieważ wrażenia które się na nie składają są bezustanne. Dopóki żyję i mam świadomość muszę czuć swoje ciało i choćbym na nic nie zwracał uwagi, wrażenia od skóry, mię­  śni i wnętrzności nie przestają dochodzić do mózgu, a przerwa­nie ich zawiesza objaw samo wiedzy. W tej chwili wystarcza nam fakt doświadczalny że poję­cie i poczucie ja zrodzone pierwotnie na gruncie różno­rodności wrażeń zewnętrznych z wrażeniami wewnętrznemi, w miarę rozwoju umysłowego stopniowo się uduchownia, po­zwalając nam nie tylko odróżnić nasz organizm od świata­ zewnętrznego, ale także naszą duszę od naszego organizmu, nasze myśli od naszej duszy, naszą myśl o danej myśli od niej sa­mej. Siła i jasność tego rozróżnienia jest miarą rozwoju na­ szych władz duchowych. Potęga umysłu polega na stopnio­wym wzroście władzy odczuwania najdelikatniejszych różnic, bez zboczenia z zakresu zjawisk na pole pustej

Mamy więc dwa bieguny zjawisk; przed nami – materyja, w nas – duch.

Oddziaływanie materyi na ducha za pośrednictwem ner­ wów czucia nazywamy wrażeniem. Oddziaływanie ducha za materyję na pośrednictwem ner­wów ruchu nazywamy czynem.

Świat nam daje wrażenia, my mu dajemy czyny. – Prąd dośrodkowy dosięga swego celu w ognisku świadomości, w po­czuciu ja – prąd odśrodkowy rozprasza swe objawy w bez­miarze zjawisk.

Siedliskiem poczucia Ja jest mózg. Drogą do mózgu są nerwy czucia, drogą od mózgu -nerwy ruchu. Innych komunikacyj ze światem zewnętrznym niema. Duch któremu by ode­brano nerwy czucia i nerwy ruchu, jeśliby istniał sam w sobie, przestałby istnieć dla nas.

Ale nerwy czucia nie są bezpośrednio wystawione na działanie świata zewnętrznego, podobnie jak nerwy ruchu nie ­mogą bezpośrednio objawiać ludzkiej woli. Najdelikatniejsze koniuszczki nerwów czucia rozgałęziają się w tkankach wrażliwych, w skórze i przeobrażonych z niej organach, zwanych organami zmysłów. Samym nerwem optycznym przy najzdrowszym mózgu nie można widzieć, sa­mym nerwem akustycznym słyszeć i t. p. bez pośrednictwa odpowiednich organów.

Podobnież sam nerw ruchu nie może dać objawu woli; on tylko przelewa swe podrażnienie na włókna mięśniowe, które kurcząc się wprawiają w ruch kości lub błony, do których się przyczepiają, a tem samem i całe członki jak np. ręka, złożone z tych elementów Cała nasza zewnętrzna działalność jest ru­chem mięśni.

Chodzenie, pisanie, mówienie, wyraz twarzy i t. p. są ru­chem mięśniowym wywołanym przez pośrednictwo nerwów ru­chu idących od mózgowia. Nie jesteśmy w stanie wyrażać na­szej woli inaczej jak przez ruchy mięśniowe. Nawet wyraz oczu jest niemożliwym bez odpowiedniego układu powiek a więc ruchów. Wrażenia pochodzące od przedmiotów leżących zewnątrz naszego ciała lub na jego powierzchni nazywamy wrażeniami zewnętrznemi, pochodzące zaś z wnętrza ciała (jak np. wraże­ nie głodu) nazywamy wrażeniami wewnętrznemi. Jedne i dru­gie ażeby dojść do mózgu potrzebują na to nerwów czucia, które mogą przewodzić prądy tylko w kierunku dośrodkowym. Wrażenia zewnętrzne czy wewnętrzne doszedłszy do mózgu mogą się stać świadomemi. Mówię „mogą” nie zaś „stają się“ ponieważ tysiące wrażeń dochodzących do mózgu nie dochodzą jednak do świadomości. Niezaprzeczony uwagi wystarczy dla uprzytomnienia tej prawdy, że ażeby dane wrażenie stało się świadomem potrzebny jest pewien warunek wewnętrzny obok innych zewnętrznych. Tym warunkiem wewnętrznym jest, jeśli się tak wolno wyrazić, zetknięcie danego wrażenia z po­czuciem ja, wytworzonem przez inne wrażenia, i tylko skombinowanie się tych dwóch różnorodnych pierwiastków może wyrodzić akt rozróżnienia, akt świadomości. Jeśli wrażenie zewnętrzne przeważa, to wytworzy się akt świadomości objektywnej, jeśli pierwiastek wewnętrzny przeważa, to wytworzy się akt samowiedzy.

Każde wrażenie wbiegając do mózgu, do owego zbiorni­ ka wrażeń, zastaje tam pewien stan żywotności od którego za­ leży los jaki je spotka i zmiany jakie wywoła w wewnętrz­nej lub zewnętrznej pracy ducha.

Jeśli działalność mózgu jest uśpioną, krew zbyt słabo do­ pływa, to wrażenie na taki grunt padające pozostanie bez skutku; opór sparaliżowanych chwilowo tkanek będzie za sil­nym ażeby dane wrażenie nie wyczerpało na nim swej siły ruchu jaką z sobą przyniosło, i pozostanie jak było nieświadomem. Jeśli przeciwnie mózg jest czynnym, jeśli krew z tlenem napływa w dostatecznej ilości a działalność tkanek sprowadza szybszą odnowę materyi, jeśli fale wyobrażeń i uczuć są w pełni działania wówczas wbiegające do mózgu wrażenie mo­że się stać świadomem. Mówię jeszcze „może” ponieważ i taki grunt upadłszy, dane wrażenie niestanie się świadomem, je­śli natrafi na przeciwny prąd psychiczny i nie będzie dość silnem ażeby go pokonać i przedrzeć się do poczucia ja, dopóki się zaś te dwa pierwiastki nie skojarzą dopóty nie nastąpi akt poczucia różnicy, dopóty dane wrażenie pozostanie nieświadomem.

Wrażenie które się stało świadomem wchodzi w skład naszej duszy. Może ono zapaść na nowo w bez wiedzę i znowu być powołanem do świadomości, ale zawsze nie przestaje być siłą którą świat zewnętrzny złożył duszy w depozycie. Ta­kich wrażeń tysiące odbieramy codziennie. Tym sposobem mózg staje się zbiornikiem i kondensatorem niezmiernej potęgi utajonej, potęgi która uczuciem obejmuje ludzkość, myślą odkrywa nowe światy, czynem panuje nad przyrodą, Wrażenie świadome staje się wyobrażeniem.

Jeśli od przedmiotu zewnętrznego promienie światła padają w moje oko, to na siatkówce (*) tworzy się obraz tego przedmio­tu, lecz obraz ten jest jeszcze tylko fotograficznem odbiciem danego przedmiotu w miniaturze. Dopiero gdy podrażnione tym obrazem odpowiednie włókienka nerwu wzrokowego prze­ niosą cząstkowe wrażenia barw i światła do samego mózgu i tam wrażenia te zostaną przez poczucie ja ujęte, wrażenia które były obrazem w oku, stają się w mózgu wyobrażeniem. Podobnież świadomie ujęte wrażenie dźwięku staje się wyo­brażeniem dźwięku, wrażenie zapachu wyobrażeniem zapachu i t.p. W każdej chwili w duszy naszej ustala się tysiące wyobrażeń otaczających nas przedmiotów. Ale wyobrażenia te pozostają dla nas obojętnemi, nie budząc żadnego szczególnego zajęcia. Tak np. idąc ulicą, widzę tysiące kamieni których wyobrażenie tworzy się w moim umyśle ile razy tylko na nie spojrzę, ale treść tych wyobrażeń pozostaje dla mnie najzupełniej obok

(*) Siatkówka (retina) jest błonką wyściełającą głąb oka, w której rozgałęziają się najdrobniejsze koniuszczki nerwu wzrokowego przewo­dzące wrażenie do mózgu.

Wszystko mi jedno ile tam było tych kamieni, jaki każdy z nich miał kształt, jaka. barwę, gdzie łeżał ten a gdzie ów. Patrzyłem na nie i wyobrażałem je sobie w danej chwili, ale te wyobrażenia szczegółowe nie budziły we mnie najmniej­szego zajęcia, ani mi się podobały ani nie podobały. Takie ujmowanie przedmiotu ze względu na samo jego istnienie, zowie się właściwem wyobrażaniem.

Wyobrażam sobie że w tej chwili kamienie te leżą tak jak wówczas, wyobrażam sobie że jeśli ich jest tysiąc to gdy­ by do nich dodać drugie tyle, byłoby ich dwa tysiące,­ wyobrażam sobie że dwie linije równoległe nigdy się z sobą nie przetną, że w tej chwili zapewne już latarnie pogaszono na mieście, że wiadomości z Kochinchiny, które wyczytałem w ga­zecie mogą być prawdziwe, że o dwa kroki przede mną jest ściana po której chodzi mucha. Wszystko to będzie tylko ujęciem faktu ze względu na samo jego istnienie, czyli ujęcie prawdy objektywnej wyobrażeniem. Wyobrażanie jest odbi­janiem się zewnętrzności w naszym umyśle. Odgrywamy w tym razie po prostu rolę zwierciadła które z równą obojętnością odtwarza w sobie obrazy najwspanialsze i najwstrętniejsze. Lecz przypuśćmy że idąc ulicą, potknąłem się o jeden z owych kamieni i silnie stłukłem nogę. W skutek stłuczenia dobiega do mózgu wrażenie bólu. Wrażenie to stawszy się świadomem rodzi wyobrażenie bólu lecz w tem wyobrażeniu przedmiot zewnętrzny kamień; nie ze względu na samo jego istnienie ale przeciwnie tylko ze względu na skutek tego jego istnienia dla mnie, t. j. jak w danym razie, ze względu na stłuczenie o które mnie przyprawił. Takie ujęcie oddziaływania objektywnego ze względu na naszą istotę, zowie się  uczuwaniem i jako uczucie przestaje być obojętnem i staje się przyjemnem lub nie przyjemnem. Uczuwam, to znaczy że to co ujmuję świadomie podoba mi się lub nie podoba, sprzyja lub nie sprzyja, budzi wstręt łub upodobanie mniej lub więcej silne ale nigdy

Zatem uczuciem nazywamy świadomość przyjemnego lub i przykrego stanu naszej istoty. O ile wyobrażenie prowadzi nas do ujęcia prawdy nieza­leżnie od tego czy ona odpowiada lub nie, naszym upodoba­niom, o tyle uczucie prowadzi nas do ujęcia prawdy, wyłącznie ze względu na to czy ona odpowiada lub nie, naszej organizacyi, naszym upodobaniom. Zatem wyobraża nie jest natury objektywnej uczuwanie zaś natury subjektywnej. W pierwszem nie chodzi nam o nas, lecz o przedmiot, w drugiem nie chodzi nam o przedmiot lecz o nas samych, (np. wyobrażam sobie szpilkę, czuję ukłócie szpilki).

Ale w jednym i drugim razie nasz udział w ujmowaniu wrażeń jest przeważnie bierny; w pierwszym razie przedmiot narzuca mi się sam przez się jako byt objektywny, w drugim razie byt objektywny narzuca mi swój wpływ na mnie Ja w obu razach jestem tylko świadomem i czującem zwierciadłem, które odbija to co przed niem stawią.

Lecz te wyobrażenia które się w nas wytworzyły, te uczu­cia któreśmy doświadczyli, nie giną w naszej duszy wraz z przedmiotem który je wywołał. Jak dyjament wystawiony przez pewien czas na działanie światła, potem świeci w ciemno­ści, tak mózg nasz wystawiony przez pewien czas na działanie wrażeń, później odtwarza je chociaż pobudka wywołująca tako­ we istnieć przestała. Te wyobrażenia i uczucia jak już wspo­mniałem, są naszym arsenałem duchowym, więcej jeszcze, są naszą armiją duchową gotową w każdej chwili wystąpić do wal­ki. Doświadczenie jest poborem duchowym dla naszego or­ganizmu; każdy przybywający rekrut poddaje się istniejącemu już porządkowi, zalicza się do pewnej kategoryi na mocy sko­jarzenia podobieństw i jeśli przechodzi w stan spoczynku, to w każdym razie na dany apel świadomości na nowo wystąpić może do działania. W stanie czuwania armija ta ma swego wodza, swoją myśl przewodnią około której skupiają się inne, która im nadaje swoją barwę i działaniu celowemu przewodniczy.

Tak więc wyobrażenia nasze i uczucia mogą przejść w stan czynny.

Stan czynny wyobrażeń zowie się myśleniem, jeśli mu przewodniczy jedno wyobrażenie panujące => zowie się marzeniem jeśli tej spójni duchowej brakuje i pierwsze lepsze wyo­brażenie przywłaszcza sobie chwilowo przewagę, ażeby znowu ustąpić miejsca przy poczuciu ja innym przywłaszczycielom napływającym bez ładu i składu. Marzenie jest rozprzęże­niem karności duchowej, jest wałęsaniem się maruderów, bez dowództwa, bez porządku i harmonii. Są to dwie najogólniejsze formy w jakich przejawia się działalność wyobrażeń.

Stan czynny uczuć daje więcej skomplikowane objawy, o ile że w nich występuje pierwiastek przyjemności lub przy­krości a to w najróżnorodniejszym stopniu. Podstawą działal­ności uczuć jest właśnie ich dwulicowość, ich strona przyjem­na t. j. zadawalniająca nasze potrzeby i strona nieprzy­jemna sprzeciwiająca się tym potrzebom. Pierwsza z na­tury rzeczy oddziaływa na żywotność organizmu zgodnie z jego ustrojem lub obecnym nastrojem i ożywia takowy utrzy­mując się na jego gruncie druga przeciwnie zawierając w so­bie pierwiastki sprzeczne z żywotnością organizmu w ogóle lub obecnym jej nastrojem, narusza ją a tem samem budzi przeciw sobie reakcyję. I ta to okoliczność jest punktem wyjścia dla wszelkiej naszej działalności: usuwać wrażenia przykre, poddawać się przyjemnym- oto dążenie powszechne obejmu­jące wszystkie nasze dążenia szczegółowe. Jak tkanka materyjalna organizmu przyswaja sobie chciwie pierwiastki poży­wne jej odpowiednie, pomijając a nawet oddziaływając prze­ciw odczynnikom przeciwnym jej żywotności, tak tkanka du­chowa naszych wyobrażeń i uczuć przyswaja sobie pierwiastki duchowe jej odpowiednie, sprzyjające, z pominięciem a nawet silną reakcyją przeciw odczynnikom moralnym które tej we­wnętrznej harmonii szkodzą, które tę naszą tkankę duchową szarpią i niszczą.

Uczucia przechodzące w stan czynny stają się pragmieniami. Przykładem takiego uczucia przechodzącego w stany jest np. uczucie głodu. Głód jest już o tyle popędem o ile uczuciem, jest pragnieniem. Pragnienie jeszcze nie koniecznie pociąga za sobą działanie; można wiele rzeczy pragnąć a je­dnak nie domagać się ich, można czuć pragnienie głodu a je­dnak nie starać się zaspokoić go. Dopiero w pewnym stopniu natężenia pragnienie przechodzi w rzeczywisty popęd do dzia­łania i taki popęd jest przeobrażonem uczuciem, uczuciem dynamicznem.  Tym sposobem działalność uczuć staje się dzia­łalnością popędów stanowiących ze swej strony podstawę obja­wu trzeciej władzy duszy, władzy ivoli. Działalność wewnętrz­na, wytworzywszy postanowienie woli, może się przenieść na nerwy ruchu, pobudzić mięśnie i stać się czynem. Oto w najogólniejszych zarysach rozwój naszych władz duchowych. Wrażenia stają się wyobrażeniami, które mogą przejść w uczucia, uczucia stają się pragnieniami, które mogą przejść w popędy, popędy stają się wolą, która może przejść w czyny.

Czyny nasze są długiem który spłacamy światu a który zaciągnęliśmy w formie wrażeń. Ruch bezwiedny który stał się siłą świadomą w duszy naszej – wraca do stanu bezwiedne­ go w czynach. Ale w tych czynach spoczywa zaklęta treść duchowa czyn jest krystalizacyją wyobrażeń i uczuć. Odda­ jemy naturze to cośmy od niej wzięli, ale oddajemy nie w tej postaci w jakiej je nam dała, lecz w tej w jaką je nasz organizm przyoblekł. Pod tym względem organizm jest formą w którą świat zewnętrzny wlewa materyjał do odcisku.

Forma układa cząsteczki przypływającego materyjału według swej wewnętrznej przyrody i wyciska na nim swoje piętno. Doskonałość odlewu zależy od doskonałości i stałości for­my – doskonałość czynów zależy od doskonałości i stałości na­szego charakteru.

Ale nie każdemu dano być ową formą stalową wydającą posągowe czyny. Ulepieni z kruchej gliny, rzadko wypalonej doświadczeniem, pozwalamy wrażeniom zewnętrznym ulepiać się i modelować według nacisku chwilowych Wrażenia i okoliczności robią z nas co chcą, i częstokroć zdobywamy się ledwie na taki opór, jaki stawia glina garnca­rzowi  a jakże daleko od takiego oporu do samodzielności!

Zakres naszych czynów, a obszerniej mówiąc zakres na­ szych ruchów zaczyna się tam gdzie ruch natury martwej a kończy się tam gdzie ruch natury zwierzęcej nie dosięga. Przedstawienie owej drabiny naszych czynów opartej, o ziemię a sięgającej niebiosów, przedstawienie tego stopniowe­go uduchowniania się naszej działalności znajdzie czytelnik w następującym rozdziale.

źródło: „O wolności woli” – rozdział I, Julian Ochorowicz, Warszawa 1871

]]>