kyriotetes – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl tarot oraz darmowe wróżby na łamach zaprzyjaźnionego forum TAJNE, pozdrawiam i zapraszamy do zabawy z Tarotem. Thu, 07 Jan 2021 11:04:58 +0000 pl-PL hourly 1 https://tarot-marsylski.pl/wp-content/uploads/2020/07/tarot-150x150.png kyriotetes – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl 32 32 ŻYCIE SATURNA https://tarot-marsylski.pl/zycie-saturna/ Thu, 07 Jan 2021 10:45:02 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=5627 Czytaj dalej ]]> Wielki rozwój ludzkości wskroś siedem stopni świadomości od Saturna do Wulkanu porównano do biegu życia między narodzinami a śmiercią, po przez niemowlęctwo, dzieciństwo i t. d. aż do starości. Porównanie to można dalej jeszcze rozszerzyć. Jak u współczesnej ludzkości poszczególne epoki życia nie tylko następują po sobie, ale również jednocześnie istnieją obok siebie, podobnie rzecz się ma z rozwojem stopni świadomości. Starzec, człowiek dojrzały, mężczyzna lub kobieta, młodzieniec i t. d. kroczą obok siebie. Tak samo na Saturnie istnieli nie tylko sami przodkowie człowieka, jako istoty o przytłumionej *) świadomości saturnowej, ale obok nich – również Inne Istoty, które już rozwinęły wyższe stopnie świadomości.

*) Przyp. tłóm.: Przymłumiona Świadomość oznacza, że się jeszcze nie rozwinęła, porusza się ledwie w mroku i bezwledno-ści swego stanu. Można ją aazwać głuchą.

Zatem, zanim począł się rozwój Saturna, znajdują się już natury o świadomości słonecznej, inne ze świadomością obrazową (świadomość księżycowa), inne znów – ze świadomością, odpowiadającą obecnej ludzkiej, następnie czwarty gatunek z samowiedną świadomością obrazową (psychiczną), piąty – z samowiedną (nadpsychiczną) świadomością przedmiotową i szósty o twórczej (spirytualnej) świadomości. A i one również nie wyczerpują szeregu istot. Po stopniu Wulkanu będzie się człowiek jeszcze rozwijał i wspinał na wyższe jeszcze stopnie świadomości. Jak zewnętrzne oko patrzy w szarą, niewyraźną dal, (podobnie) wewnętrzne oko widzącego patrzy w dale ducha na pięć jeszcze form świadomości, których jednak opisać zupełnie nie podobna. Zatem można mówić ogółem o dwunastu stopniach świadomości. Tedy obok człowieka na Saturnie, jego otoczeniu, znajdowało się jedenaście różnych

rodzajów istot. Cztery najwyższe rodzaje osiągły swe zadania na stopniach rozwoju, które poprzedziły jeszcze życie Saturna. Kiedy poczęło się to życie, dosięgły one tak wysokiego stopnia swego rozwoju, że ich dalszy byt miał wówczas miejsce w światach, leżących poza państwem człowieka. Stąd niepodobna i nie potrzeba o nich tutaj mówić.
Pozostałe jednak rodzaje istot – siedem poza człowiekiem Saturna – wszystkie biorą udział w rozwoju człowieka. Zachowują się przytem, jak moce twórcze, oddają swe usługi w sposób, opisany w następnych wykładach.

Najwznioślejszemi z tych istot były te, które przy poczęciu się rozwoju Saturna osiągnęły właśnie stopień świadomości, jaki człowiek osiągnie dopiero po swem życiu na Wulkanie, zatem – twórczą (nad-spirytualną) świadomość. Również ci „twórcy” przebyli kiedyś stopnie ludzkości. Miało to miejsce na ciałach kosmicznych, które poprzedziły Saturna. A ich łączność z rozwojem ludzkości przetrwała jeszcze do środka życia Saturna. Ze względu na ich wzniosie subtelne ciało promieniste nazywają je w wiedzy tajemnej „ promieniującem życiem” albo również „promieniującymi płomieniami”. A ponieważ materja, z której składa się to ciało, po-siada pewne dalekie podobieństwo do woli człowieka, nazywają ją również „Duchami Woli”. Te duchy są twórcami człowieka w okresie Saturna. Ze swego ciała wydzieliły one materję, która mogła stać się piastunem ludzkiej świadomości saturnowej. Okres rozwoju, kiedy się to dzieje, nazywa się pierwszym małym obiegiem Saturna. (W języku literatury teozoficznej „pierwszy rund”). Materja ciała, jaką człowiek w ten sposób otrzymał, jest pierwszem podłożem jego późniejszego ciała fizycznego. Zatem można powiedzieć, że zaródź fizycznego ciała ludzkiego złożyły podczas pierwszego obiegu Saturna – Duchy Woli i zaródź ta posiada w owym czasie głuchą świadomość saturnową.

Po tym pierwszym mniejszym obiegu Saturna na-stępuje jeszcze sześć pozostałych. W okresie tych obiegów nie osiąga człowiek żadnej wyższej świadomości. Ale ciało materjalne, jakie otrzymał, ulega dalszemu opracowaniu. W opracowaniu tem biorą udział w najróżnorodniejszy sposób inne rodzaje istot, na które wyżej wskazano.

Po „Duchach Woli” przychodzą istoty o twórczej (spirytualnej) świadomości, podobnej do tego, co osiągnie człowiek na Wulkanie; nazywają je „Duchami Mądrości”. Chrześcijańska wiedza tajemna nazywa je: „Panowania” Kyriotetes, kiedy „Duchy Woli” nazywa: „Trony” *).

Posuwają się one o krok dalej w swój własny rozwój’ podczas drugiego obiegu Saturna, jednocześnie opracowują przytem ciało ludzkie, szczepiąc mu „doskonale mądre urządzenia”, rozumną budową. Ściśle biorąc, poczyna się ta ich praca nad człowiekiem niezadługo po środku pierwszego okresu i kończy się około środka drugiego.

Trzeci rodzaj duchów o samowiednej (nad-psychicznej) świadomości przedmiotowej, nazywa się „Duchami Ruchu” albo raczej „Czynu”. W chrześcijańskiej wiedzy tajemnej nazywają je „Mocami” (Dynamis). (W literaturze teozoficznej „Mahat”). Z postępem własnego rozwoju łączą one, począwszy od połowy drugiego obiegu Saturna, dalsze opracowanie ludzkiego ciała materjalnego, któremu wszczepiają zdolność ruchu, (zdolność do) pełnego siły czynu. Praca ta osiąga swój kres około połowy trzeciego obiegu Saturna.

*) Kto rzeczywiście zna naukę chrześcijańską, ten wie, że wyobrażenia tych przełożonych nad człowiekiem istot duchowych zupełnie jej odpowiadają. Tylko dla ujawnionej (egzoterycznej) nauki religijnej zaginęły one od pewnego czasu. Kto rzeczywiście wnika w rzeczy i głębiej patrzy, pozna, że ze strony chrześcijaństwa niema najmniejszego powodu do zwalczania wiedzy tajemnej, ale że przeciwnie – wiedza tajemna znajduje się w najzupełniejszej zgodności z prawdziwem chrześcijaństwem. Gdyby teologowie i nauczyciele religji zechcieli wdać się w rozważanie wiedzy tajemnej, musieliby w imię chrystjanizmu widzieć w niej najlepszą pomocnicę i poparcie w dobie obecnej. Przedewszystkiem jednak wielu teologów myśli również materjalistycznie i rzecz charakterystyczna, że dziś nawet w popularnem piśmie, poświęconem wymogom wiedzy chrześcijańskiej, można znaleść zdanie, jakoby „anioł” był tylko dla dzieci ł „nianiek”. Tego rodzaju mniemanie odpowiada zupełnie zaprzeczeniu szczerze chrześcijańskiego ducha. A utrzymywać może tak tylko ten, kto poświęca prawdziwe chrześcijaństwo mniemanym postępom wiedzy. Przyjdzie jednak czas, kiedy wyższa wiedza przejdzie do porządku dziennego nad dzieciństwem takich mniemań, (Przyp.. aut.).

Po tym momencie włącza się praca trzeciego rodzaju istot, t. zw. „Duchów Kształtu”. Posiadają one samowiedną świadomość obrazową (psychiczną świadomość). Chrześcijańska wiedza tajemna nazywa je „Potęgi” (Exusiai). Przez ich pracę osiąga materja ludzkiego ciała ograniczony (plastyczny) kształt, kiedy uprzednio była pewnego rodzaju ruchliwym obłokiem. Czynności tej dopełniają „Duchy Kształtu” w połowie czwartego obiegu „Saturna”.

Potem następuje działalność „Duchów Ciemności”, które nazywają również „Duchami Osobowości” albo „Samości” (Egoizmu). W ówczesnem stadjum właściwą im jest świadomość, podobna do współczesnej ludzkiej świadomości ziemskiej. Zamieszkują one uformowane materjalne ciało ludzkie jako „dusza”, podobnie, jak dziś dusza ludzka zamieszkuje swe ciało. Zaszczepiają ciału rodzaj organów zmysłowych, zarodków tych organów zmysłowych, jakie rozwijają się później w ciele ludzkiem podczas rozwoju ziemskiego. Należy sobie jednak uprzytomnić, że te „zarodki zmysłów” różnią się istotnie od dzisiejszych narządów zmysłowych człowieka. Człowiek Ziemi nie mógłby nie spostrzegać za pomocą takich „zaczątków zmysłów”. Ponieważ dla niego musiałyby zarysy narządów zmysłowych przejść jeszcze uprzednio przez subtelniejsze ciało eteryczne, które formuje się na Słońcu i przez ciało astralne, które zawdzięcza swój byt rozwojowi Księżyca. (Wszystko to jaśniej będzie powiedziane w następnych wykładach). Ale „Duchy Osobowości” potrafią opracować własną duszą owe zarysy „zaczątków zmysłów” w ten sposób, że mogą za ich pomocą podobnie postrzegać zewnętrzne przedmioty, jak to czyni człowiek podczas swego rozwoju ziemskiego. Pracując tak nad ciałem ludzkiem, osiągają „Duchy Osobowości” swój własny „stopień człowieczeństwa”. Są zatem od połowy czwartego do połowy piątego obiegu (Saturna) ludźmi. Te duchy szczepią ciału ludzkiemu samość, egoizm. Ponieważ osiągnęły dopiero właśnie na Saturnie swój stopień człowieczeństwa, pozostają długo jeszcze w łączności z rozwojem ludzkości. Mają jeszcze zatem na następnych również obiegach (do wypełnienia) ważną pracę nad człowiekiem. Pracę tę wykonywują, stale przenikając go samością. Zatem działalności ich przypisać należy również możność zwyrodnienia samości w sobkowstwo, z drugiej jednak strony są inicjatorami wszel-kiej samodzielności w człowieku. Bez nich człowiek nie byłby zamkniętem w sobie jestestwem, nie stałby się „osobowością”. Chrześcijańska wiedza tajemna nazywa je „Prapoczątki”, „Księstwa” (Archaje), a literatura teozoficzna – Asuras.

Zastępują je w pracy około środka piątego obiegu Saturna „Synowie Ognia”. Duchy te na tym stopniu mają jeszcze głuchą świadomość obrazową, odpowiadającą księżycowej świadomości człowieka. Osiągają stopień człowieczeństwa dopiero na najbliższej planecie. Słońcu. Zatem tu jeszcze jest ich praca do pewnego stopnia nieświadomą, jak we śnie. One jednak ożywiają czynność „zaczątków zmysłów” poprzedniego obiegu. Obrazy świetlne, wzbudzane przez „Duchy Ognia”, świecą nazewnątrz po przez te zarodzie zmysłów. Przodkowie człowieka wznoszą się przeto do rodzaju „istot świecących”. Gdy dotąd życie na Saturnie upływa zupełnie w ciemnościach, teraz poczyna w nich świecić człowiek. Jeszcze „Duchy Osobowości” budzą się w tej ogólnej ciemności do swego bytu ludzkiego. Sama jednak istota ludzka nie może posługiwać się na Saturnie swoją siłą świecenia. Siła świetlna jej zarodzi zmysłów nie mogłaby jednak nic sama prze się wyrażać, gdyby nie wznioślejsze istoty, które znalazły w niej możność objawienia się życiu Saturna. Przez źródełka świetlne przodków ludzkich wypromieniały one na planetę coś ze swego jestestwa. Były to wzniosłe istoty, z rzędu owych czterech, o których wyżej powiedziano, że wyrosły w swym rodzaju ponad wszelką łączność z bytem ludzkim. Bez żadnej (dla siebie) konieczności wypromieniały teraz coś ze swej natury z „wolnej woli”. Chrześcijańska wiedza tajemna mówi przy tem o objawieniu Serafimów (Seraphim) „Duchów Wszechmiłości”. Ten stan trwa do połowy szóstego obiegu Saturna.

Następuje praca tych istot, które na tym stopniu mają głuchą świadomość, jaką ma obecny człowiek w głębokim śnie bez snów. Są to „Synowie Zmroku”, „Duchy Półmroku”. (W pismach teozoficznych nazywają je Lunar Pitris albo również Barhishad Pitris). Uzyskują one stopień człowieczeństwa dopiero na Księżycu. Zarówno one, jak ich poprzednicy Synowie Ognia, znajdują się w epoce Ziemi już ponad stopniem człowieczeństwa. Na Ziemi są wyższemi istotami, które chrześcijańska wiedza tajemna nazywa „Aniołami” (Angeloi), a do Synów Ognia stosuje nazwę „Archaniołów” (Archangeloi). Ci Synowie Półmroku rozwijają w podrastającym przodku ludzkim pewnego rodzaju rozsądek, którym jeszcze w swej głuche; świadomości (człowiek) posługiwać się nie może. Przez ten rozsądek znowu objawiają się (teraz) wzniosłe jestestwa, jak to czyniły poprzednio przez zaczątki zmysłów Serafimy. Teraz dają przez ciała ludzkie spływać na planetę rozsądkowi – Duchy, które chrześcijańska wiedza tajemna nazywa „Cherubimy” (Cherubim).

W połowie siódmego obiegu Saturna włącza się nowa czynność. Teraz człowiek jest tak mianowicie daleko (posunięty), że może nieświadomie pracować nad swem własnem ciałem materjalnem. Przez tę swoją własną czynność tworzy człowiek w zupełnie „głuchym” bycie saturnowym pierwszą zaródź właściwego „czło-wieka-ducha” (porównaj: Teozofia przez D-ra Rudolfa Steinera; w polskim przekładzie p. t.: „Przygotowanie do nadzmysłowego poznania świata i przeznaczeń człowieka„, który dopiero w końcu rozwoju ludzkości osiąga pełny przejaw. W teozoficzenej literaturze nazywa się to „Atma”). Jest to najwyższy człon t. zw. monady człowieka. Sam przez się byłby na tym stopniu – zgoła „głuchym” i nieświadomym. Ale jak Serafy i Cheruby objawiają się z wolnej woli w obu poprzednich stadjach człowieka, podobnie teraz – Trony, owe istoty, które zupełnie na początku bytu Saturna wypromie-niowały ciało ludzkie ze swego własnego jestestwa.

Zaródź „człowieka-ducha” (atma) zostaje zupełnie przenikniętą – siłą Duchów Woli i siłę tę następnie zachowuje po przez dalsze stadia rozwoju. Człowiek w swojej „głuchej świadomości” nie może na tym stopniu nic jeszcze właściwie spostrzegać z tej zarodzi, ale rozwija się dalej i później rozświetla się również dla jego własnej świadomości to ziarno.

Praca ta nie kończy się jeszcze wraz z końcem życia na Saturnie; przenosi się do pierwszego obiegu słonecznego. Zważmy, że praca duchów wyższych, tu opisana, nie trwa od początku do końca któregokolwiek z mniejszych obiegów (rundów), ale biegnie od połowy jednego do połowy następnego. Maximum ich działalności przypada właśnie na pauzy spoczynku pomiędzy obiegami. Poczyna się od połowy obiegu (man-vantary), najsilniejszą jest w połowie pauzy spoczynku (pralaji) i wygasa następnie w najbliższym obiegu. (Tem samem zaznacza się, że podczas pauz życie wcale nie zanika).

Również z powyższego widać, w jakim sensie mówi o tem chrześcijańska wiedza tajemna, że „na początku czasów” objawiły się najpierw Serafimy, Cherubi-my i Trony.
W ten sposób rozpatrzyliśmy obieg Saturna aż do momentu, kiedy życie jego po przez pauzę spoczynku przechodzi w życie Słońca.

Dla łatwiejszej orjentacji podaje się niniejszem zestawienie faktów rozwoju pierwszej planety:

I. Jest to planeta, na której powstaje najbardziej „głucha” świadomość ludzka (świadomość głębokiego transu). Jednocześnie tworzy się przy tem pierwsza zaródź fizycznego ciała ludzkiego.

II. Ten rozwój przechodzi przez siedem pod-stopni (mniejsze obiegi czyli rundy). Na każdym z tych sto pni włączają wyższe duchy swoją pracę nad ukształceniem ciała ludzkiego, a mianowicie w:

1. obiegu  – Duchy Woli (Trony),
2. obiegu  – Mądrości (Panowania),
3. obiegu  – Ruchu (Moce),
4. obiegu  – Kształtu (Potęgi),
5. obiegu  – Osobowości (Prapoczątki, Księstwa),
6. obiegu  – Synowie Ognia (Archaniołowie),
7. obiegu  – Synowie Półmroku (Aniołowie).

III. W czwartym obiegu wznoszą się Duchy Osobowości do stopnia człowieczeństwa.
IV. Od piątego obiegu objawiają się Serafimy.
V. Od szóstego obiegu objawiają się Cherubimy.
VI. Od siódmego obiegu objawiają się Trony, właściwi „Twórcy człowieka”.
VII. Przez ostatnie objawienie powstaje w siódmym obiegu pierwszej planety zaródź dla „Ducha-Człowieka, dla Atmy.

 

źródło: Rudolf Steiner „KRONIKA AKSHA”  Wtajemniczenie w Odwieczną Pamięć Wszechświata, WARSZAWA, SKŁAD GŁÓWNY, GEBETHNER i WOLFF, rozdział III Życie Saturna.

]]>
Intuicja – Sumienie https://tarot-marsylski.pl/intuicja-sumienie/ Wed, 30 Oct 2019 09:45:16 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=4007 Czytaj dalej ]]> Intuicja – Sumienie

Nazwałem w nagłówku intuicję sumieniem, aby uczynić zadość twej nałogowej skłonności do definiowania wszystkiego wyrazami ścisłymi, chociaż wiesz już, że definicja nic może być nigdy ścisła. Podobnie jest i tu, intuicja bowiem mieści w sobie znacznie więcej, niż sumienie. Ma tylko charakter podobny, jak sumienie.

Nauczyłeś się już obserwować swe przeżycia wewnętrzne, zdołasz zatem zdać sobie sprawę z tego, jaki charakter ma. sumienie. Nie rozumuje, nie udowadnia niczego, nie myśli logicznie – tyko po prostu wydaje wyrok : ,,należy tak a tak postąpić!

Występuje jak twierdzenie dogmatyczne, ale nie żąda od  ciebie jak dogmat – wiary ślepej: owszem pozwala ci rozumować i dociekać myślami, dlaczego ono ci tak  a tak radziło postąpić. To tylko ono samo nie rozumuje lecz twierdzi; a tobie wolno potem myśleć i rozumować, ile zechcesz.

Sumienie zatem nie myśli, a intuicja również nie myśli. Stoi  tyle wyżej nad myśleniem, o ile ciało przyczynowe (kauzalne) stoi wyżej nad ciałem myślowem (mentalnem). A wiesz, że ciało przyczynowe należy, już do równi, arupa, na której niema żadnych form odrębnych. To też tam nie może być myślenia, bo tam nie ma kto myśleć; tam wszystkie istoty są jednem i twoja istota jest tam iednem z wszystkiemi. Zrozumiałem ci teraz będzie, skąd pochodzi nazwa „intuicja”, oznaczająca w łacinie „zanurzanie się” dosłownie.

Oto w chwili intuicji, przestajesz być sobą; zanurzasz się duchem w ten ocean, z którego jesteś jedną kroplą tylko. Łączysz się ze wszystkiemi innerni kroplami, tworzącemi razem ów ocean, i  przez to uczestniczysz we wszechwiedzy i wszechpotędze oceanu. Sam, jako kropla, nic masz tej wszechwiedz); dlatego to oddzieliwszy się od owego oceanu po migowym przebłysku intuicji, musisz dopiero dochodzić mozolnie wnioskowaniem myślowem do motywów, dla których intuicja kazała ci tak a tak postąpić.

Porównanie słabe między intuicją a myśleniem mózgowem, dam cl przykład następujący.

Prostaczek zapytuje ciebie, w którym kierunku od Warszawy leży Londyn. Odpowiadasz mu, że w kierunku zachodnim, i spostrzegasz, jak on zacina konia, i pędzi prosto na zachód. Popędzasz go i mówisz krótko:

„Nie rnożna!” Oto była intuicja; ty nią byłeś dla owego prostaczka. Nie miałeś czasu nawet pomyśleć, dlaczego nie można; wiedziałeś tylko, że nie można, ale przyczyn nie miałeś czasu sobie uświadomić. Dopiero później, gdy prostaczek zatrzymał się i spytał, dlaczego nie można, począłeś mu z wolna tłumaczyć, że to bardzo daleko o że koniem przez morze nie przejedzie.

Jeżeli prostaczek zrozumiał twe wyjaśnienie i nie pojechał, znaczy to, ze posłuchał twej intuicji; Jeżeli zaś jej nie posłuchał, lecz wybrał się w drogę, dostał się po długiej podróży nad brzeg morza i dopiero wówczas przekonał się doświadczalnie, że intuicja miała słuszność.

Tak też jest zawsze z intuicją.  Przychodzi ci nagle nie uczucie lub myśl – lecz raczej: poczucie, które skłonny byłbyś nazwać popędem bezwiednym. Przekonasz się później, że nie jest on bynajmniej bezwiedny, lecz wszechwiedny; na razie jednak nazwij go sobie popędem. Otóż pojawia się nagle i popycha cię do postępku, Wydaiącego się rozumowi twemu nie sugerowanym, nawet nielogicznym, jeżeli „popędowi” temu się oprzesz i nie wykonasz tego, do czego cię pycha, przekonasz się, może aż po latach, żeś błądził, nie posłuchawszy. Jeżeli zaś posłuchasz bez namysłu, od razu, a potem dopiero zaczniesz wnioskowaniem myślowem dochodzić motywów, któreby ten postępek usprawiedliwiały logicznie, może – nie zawsze zresztą — zdołasz zrozumieć, że słusznie postąpiłeś.

Najczęściej jednak dopiero następstwa twego  postępku przekonają cię, że był celowy i słuszny. Intuicja tedy nie ma nic wspólnego z popędem, chyba jedynie to że, równie jak on, nie jest wynikiem wnioskowania myślowego. Naprzód pojawia się intuicja, a poniej dopiero praca myślowa, usiłująca zrozumieć motywy. Tu tkwi także różnica zasadnicza pomiędzy intuicją a sumieniem. Intuicja zjawia się nagle i błyskowo, nim zdołasz cokolwiek pomyśleć lub postanowić; zjawia się zawsze nieoczekiwanie – przynajmniej w życiu codziennem  i '”dyktuje ci, co masz robić” chociaż nieraz wcale jeszcze nie zamierzałeś robić cokolwiek.

Zjawić się może tylko wtedy, gdy ty milczysz swem ciałem myślowem, i mózgiem oczywiście, a więc wtedy, gdy ty nic nie myślisz.

A ponieważ myślisz ciągle, może zjawić się tylko w tem mgnieniu oka króciuchnem, które upływa między jedną myślą a drugą. Stąd to zjawienie się intuicji jest zawsze tak błyskowe. Stąd to też pojawia się najwyraźniej wtedy, gdy stajesz na chwilę bez myśli, Zaskoczony jakimś wypadkiem nagłym a groźnym. Wtedy popycha cię od razu do decyzji, do czynu, a gdy jej posłuchasz, milknie, bo już cię ocaliła. Ty potem nieraz sam nie wiesz, skąd ci „przyszło do głowy” tak właśnie postąpić!

Sumienie natomiast występuje już to i w chwili, gdy się wahasz, jak postąpić, gdy zatem jest czas na wahanie, już to po czynie, gdy go chcesz sam przed sobą usprawiedliwić myśleniem. Wtedy gani ci twój czyn, wstydzi cię przed tobą samym, nie daje ci spokoju nieraz przez lata całe. Są to znane ci dobrze „wyrzuty sumienia„. Nie jest tu przypadkowa ta nazwa, wspólna z chorobowymi wyrzutami na skórze. Gdy rozwiniesz zdolność jasnowidzenia, będziesz spostrzegał często takie „wyrzuty” na aurze ludzi, szpecące tę aurę, a dolegające bardzo przykro nieraz jej właścicielom.

Że wyrzuty sumienia, trwać mogą i poza śmierć ziemską, będzie ci teraz zrozumiałem,skoro wiesz, że utrzymują się jak krosty lub liszaje na cielę astralnem i myślowem.

Nie tylko postępki jednak bywają następstwami intuicji. Postępek, to objaw woli,  a intuicja działa nie tylko na wolę.   Równie często jeżeli nie częściej ~ działa jako objaw wiedzy. Gdy występuje jako objaw woli, możesz przyjąć, że źródłem jej są owe Istoty Wzniosłe, które w ezoteryce chrześcijańskiej zwą się „Tronami„, gdy zaś objawia się jako wiedza, ma źródło w innych, równie wzniosłych Istotach, zwanych „Kyriotetes”. A jedne i drugie należą do najwyższych Monarchij  Duchowych. Jako wyraz wiedzy poucza cię intuicja od razu i wszechstronnie, jak gdyby w „jednem słowie”. Skoro dojdziesz do Intuicyj częstych i wyraźnych, zdołasz je obserwować podobnie, jak dotychczas nauczyłeś się obserwować twą własną zdolność myślenia. Spostrzeżesz wówczas, że to ,,jedno słowo” w którem intuicja zamyka wyczerpującą wszechwiedzę o danem zagadnieniu, ma charakter raczej liczby, niż słowa.

Liczba taka  inna oczywiście dla każdej rzeczy – zamyka w sobie i wartość tej rzeczy i wszystkie jej cechy charakterystyczne i stosunek jej do innych rzeczy i jej energję potencjalną, wogóle wszystko, co o tej rzeczy wiedzieć można.

To poczucie niejasne, że intuicja wyraża się liczbami, nic słowami, wyda ci się zrazu wprost sprzeczne z logiką, przywykłeś bowiem uważać liczby za znaki matematyczne, a więc czysto abstrakcyjne, nie związane z niczem realnem. Zważ jednak, że samo to poczucie, jakoby intuicja wyrażała się liczbami,, że to poczucie jest również intuicyjne, a zatem nie od razu zdołasz słuszność jego sprawdzić myśleniem logicznem. W Jasnowidzeniu cyfry będą przemawiały do ciebie równie jasno i wyraźnie, jak słowa w życiu codziennem. Przykładu dostarczy. ci tu „Jasnowidząca z Prevorst“ swemi „liczbami wewwęłrznemi” (K.257), któremi oznaczała imiona i własności rzeczy.

Zrozumiesz także ów drugi, o wiele tajniejszy, szereg jej liczb wewnętrznych, z których jedna, n.p. obok jej imienia określała zarazem datę jej śmierci. Oto jeden szereg liczb wewnętrznych pochodził od „Tronów”, drugi zaś, ów najgłębszy, od „Kyriotetes”. Tych liczb świętych nie mieszaj jednak z liczbami Kabbały, będącemi tylko zmąconemi odbiciami tamtych, na równi astralnej.

Oto niektóre – nie wszystkie oczywiście cechy, charakteryzujące intuicję. Z innych stron oświetlałem ci ją w rozdziałach poprzednich, do tego bowiem punktu widzenia, który podałem ci teraz, wówczas jeszcze nie dorosłeś. Dopiero teraz, umiejąc już myśleć bez mózgu, możesz wznosić się wyżej

Jeszcze, do uzyskiwania wiedzy bez jakiegokolwiek myślenia. A taka dopiero wiedza zasługuje w pełni na miano Intuicyjnej. Zrozumiałem ci będzie teraz, dlaczego „Czeladnik”, choćby zaledwie Umiał czytać i pisal, przewyższa jednak wiedzą naj głośniejszego „uczonego”. Przewyższa go nieskończenie, bo przewyższa go o tyle, właśnie, o ile intuicja przewyższa wiedzę rozumową, to jest tę, do której myśleniem dojść można.

Do wyżyn intuicji dochodzić mogą i jasnowidze urodzeni, lub magnetyzmem; nie hipnotyzmem wprawieni  w trans .głęboki, o ile oczywiście są odpowiednio czyści moralni’:, jasnowidze niższego poziomu moralnego szafują również chętnie liczbami kabalistycznemi, ale też są to tylko liczby na prawdę kabalistyczne, a więc astralne zaledwie, bo do wyższych nie są zdolni. Nie oczekuj zatem, że od razu dojdziesz oo zdolności wyrażania twych intuicyj liczbami; bo jeżeli oceniasz siebie szczerze, bez pychy ukrytej, to przyznasz, że .daleko ci jeszcze do takiego poziomu moralnego, na którym mógłbyś dosięgnąć Istot tak wzniosłych, jak ,,Trony“ tub „Kyriotetes„. Twoje ćwiczenia w rozwijaniu intuicji idą zresztą w kierunku innym, niż u medjów lub jasnowidzów. Zmierzają do tego, abyś mógł dochodzić do intuicji przy zachowaniu pełnej świadomości, a to jest znacznie trudniejsze niż zapadać w trans, i w nim w zbijać się na wyżyny arupa. Taka zdolność do intuicji z pełną świadomością będzie dopiero udziałem człowieka przyszłości; ty zatem masz wyprzedzić bieg wypadków o całe lat tysiące.

Jest to oczywiście trudniejsze, niż chronienie się transem od wrażeń zewnętrznych lub wewnętrznych, przeszkadzających zanurzaniu się w światy arupa, już Patańdżali (L.) mówi słusznie, że istnieją przeszkody pięciorakie, a to: pojęcia błędne, pojęcia słuszne, wyobrażenia, sen i pamięć, a stłumienie tych przeszkód jest jogą. Czym że zaś innyn jest joga, jak nie zjednoczeniem? Zjednoczeniem twej jaźni niższej z wyższą, świadomości codziennej z nad świadomością. A nad świadomość => to intuicja: idzie tedy o zjednoczenie świadomości powszedniej z intuicją. Zakłócają to zjednoczenie owe przeszkody, wyliczono przez Patańdżalego, a więc: pojęcia słuszne i mylne, czyli wszelkie w ogóle pojęcia, dalej wyobraźnia, sen i pamięć.

Pojęcia tworzysz sobie o rzeczach, które poznałeś  i one składają się na twą wiedzę rozumową, uzyskaną działaniami myślowemi. Bez wyobraźni nie mógłbyś utworzyć sobie wyobrażeń o rzeczach, które wywierają na ciebie wrażenia; a z tych wyobrażeń tworzysz sobie dalej pojęcia. We śnie wprawdzie nie odbierasz wrażeń zmysłowych, bo twe ciało astralne usuwa się z fizycznego,  ale odbierasz wrażenia astralne, których strzępki przypominasz sobie po obudzeniu. Pamięć wreszcie umożliwia odtwarzanie sobie wyobrażeń i pojęć, a siedliskiem jej jest jak wiesz – ciało eteryczne. Sumując to wszystko, dochodzisz do wniosku, że przeszkodami w intuicji są wszystkie twe powłoki śmiertelne, a więc ciało fizyczne, eteryczne, astralne i myślowe, czyli wszystko to, co razem tworzy twą jaźń niższą.

Zważ tedy, że twoja jaźń niższa jest dla ciebie przeszkodą w intuicji, a ty mimo to masz ją nie zwalczyć, nie odsunąć,  zatrzymać przy sobie, bo wszakże masz intuicje uzyskiwać świadomie.

Pojmiesz teraz, że niemożliwem to jest bez jogi, bez  jednoczenia twej jaźni niższej z wyższą. Dopiero, gdy jaźń wyższa zjednoczy się z niższą, gdy. niema w tobie już dwu istot odrębnych, lecz jedność, dopiero wówczas ciała twe przestają ci być przeszkodą w intuicji; wtedy bowiem możesz dowolnie odbierać wrażenia lub nie odbierać; myśleć lub nie myśleć, pamiętać lub pamięć wyłączać. Zrozumiałem ci teraz będzie także, dlaczego intuicja pojawia ci się właśnie w tych krótkich momentach, w których nie myślisz.

Ty jako „Iskra Boża“ , jesteś jednością, nie możesz zatem rozdwajać się i rozdzielać. Jeżeli myślisz, bawisz w ciele myślowem, nie możesz zatem równocześnie zanurzać się w światy arupa. Ww światy intuicji; musisz choćby na ułamek sekundy wycofać się z ciała myślowego, aby wejść w świat intuicji. Skoro tedy powiedziałem, że twa jaźń niższa – a więc i ciało myślowe – nie ma ci być przeszkodą, nie’ znaczyło to, jakobyś to ciało myślowe miał zabierać ze sobą w świat intuicji. Osoby tam wejść nie mogło, jest na to za grube, za ciężkie, jest po prostu „rupa“ . Ono ma ci tylko nie przeszkadzać; musi na tę chwilkę przestać niepokoić cię myślami. A do tego właśnie zmierzały twoje ćwiczenia w opanowaniu myślenia.

Pratjaharą uczyłeś się odczepiać dowolnie uwagę od wrażeń zewnętrznych, od pamięci i od myślenia. Widzisz teraz, jak niezbędnie potrzebna jest uprawia takich ćwiczeń, które  na pozór – nie mają żadnego związku z rozwojem duchowym.

Związek ten widzi się później! dopiero.

Poznałeś tu szereg cech, charakteryzujących intuicję, i poznałeś niektóre warunki, bez których ona jest niemożebna. Gdybyś tę warunki zachował, to znaczy, gdybyś odczepił uwagę od wrażeń zewnętrznych, przestał na chwilę czuć i myśleć, dostępowałbyś wprawdzie intuicyj, ale tylko przypadkowych niejako. Byłoby to coś podobnego, jak otwieranie książki naukowej na chybił trafił, i czytanie na tej  stronicy, na którą przypadkiem padnie twe oko. Oczywiście i w ten sposób można się czegoś nauczyć. Ty jednak chcesz sam sobie wybierać to, czego się pragniesz .nauczyć, inaczej mówiąc, chcesz sam wybierać sobie przedmiot twej intuicji.

A do tego nie wystarczy wyłączyć się od wraże  i czekać bezmyślnie, aż intuicja sama ci się nawinie.

Potrzeba tutaj złączenia się z przedmiotem intuicji, potrzeba zjednoczenia się z nim, stania się nim samym. Stać się przedmiotem twej intuicji zdołasz jednak tylko w ten sposób, że się weń zanurzysz, że się w nim pogrążysz całą twą istotą. I tu masz drugie z dosłownych znaczeń wyrazu „intuicja” (zanurzenie). Ciałem fizycznem pogrążyć się w ciele fizycznem przedmiotu nie zdołasz* bo oba te dała od graniczają się od siebie wzajemnie. Mają powierzchnie twarde, przez które przeniknąć nie mogą. Choćby twym przedmiotem badania intuicyjnego była woda, to także w nią się nie ,,zanurzysz” w znaczeniu tu przyjętem, bo zanurzając się nie wnikasz we wodę, tylko ją wypychasz swem ciałem. W miejscu przez twe ciało zajętem, niema wody; nie jesteś tedy jednem z nią, bo dzieli was powierzchnia twego ciała. Ty nie jesteś wodą, tylko we wodzie, a dla uzyskania intuicji powinien byś stać się sam wodą. Podobnież nie zdołasz tego dopiąć ciałem eterycznem, ani astralnem, ani myślowem.

Zjednoczenie to z przedmiotem zdołasz uzyskać tylko tam, gdzie wszystkie rzeczy są jednością, to znaczy, na równi arupa. Tam są jednością wszystkie rzeczy, wszystkie istoty, wszystkie ideje. Nie sądź, że zjednoczyć się z ideą jest trudniej, niż  rzeczą lub z istotą. Przykładu dostarczy ci tu twórczość Juljusza Słowackiego. Nie był on nigdy ojcem, jak wiesz, a jednak stworzył przedziwny poemat boleści rodzicielskiej w swym „Ojcu zadżumionych„. Intuicją poetycką zanurzył  się w ideę ojcowską i zjednoczył się z nią tak zupełnie, że zdołał odczuć wszelkie stopnie cierpień ojca, tracącego swe dzieci jedno po drugiem. Jeżeli byś sądził, że dzieło to nie było wypływem intuicji, lecz psychometrji, sądziłbyś słusznie, ale tylko w połowie. Inspirację do napisania „Ojca zadżumionych“ powziął. Słowacki pod Wpływem opowiadania, słyszanego właśnie w miejscu, gdzie zaszły wypadki opowiadane. Wpływ tego, co słyszał, i obecność na miejscu zdarzeń, to razem podziałało psychometryzująco na wrażliwą naturę poety, dając mu wizje wypadków. Wizje te przejęły go natchnieniem do napisania poematu, były mu więc  Inspiracją, ale nie intuicją jeszcze. Słowacki nie był „czeladnikiem‘‘ ścieżki tajemnej, nie kształcił zatem w sobie uzdolnień do intuicji świadomej; ale wizja, i inspiracja podniosły go na ów poziom, na którym mógł otrzymać intuicyjne odczucie bólu ojcowskiego. A czemże innem jest wizja, jeżeli nie imaginacją?

Masz tu zatem te same trzy szczeble, do których i ty się przyznajesz: naprzód imaginacja, potem inspiracja, wreszcie intuicja. Przez równię astralną wznosił się Słowacki do równi myślowej, a stąd dostał się na równię arupa. A taka sama zupełnie jest twoja droga. Różnica jest tylko ta, że ty drogą tą idziesz świadomie, a Słowacki stąpał nią bezwiednie.

To też on był poetą, a ty będziesz czeladnikiem. Ponieważ jednak doszedł aż do intuicji, zasługuje w pełni na miano „wieszcza”, podobnie jak Mickiewicz i Krasicki. Widzisz z tego drobnego przykładu, że wiedza tajemna przydać się może nawet w literaturze, gdy idzie o zrozumienie dróg jej twórczości. Podobnie przydatną ci będzie do zrozumienia zjawisk tego działu, który w czasach nowszych otrzymał nazwę metapsychizmu. A do tego działu należy i psychometria.

Definicja jej W nim jest następująca: „Niektóre osoby wrażliwe zdołają za dotknięciem się lub zbliżniem do obranego przedmiotu odczuć nie tylko jego substancję, kształt, barwę (i opisać go dokładnie, lecz nadto podać miejsce, skąd pochodzi, osobę, do której należy, a nawet przytoczyć zdarzenia, które rozegrały się W pobliżu tego przedmiotu”.’ To Jest dla metapsychizmu wszystko, co wiedzieć można o psychometrji; bada on tedy jej objawy, gromadzi dane statystyczne, jaki procent ludzi i w jakim stopniu są wrażliwi psychometrycznie, bada prawdziwość ich zeznań, mierzy ich puls i ciepłotę ciała, i na tem wyczerpuje swój program dociekań.

Ty jednak zdołasz z innego stanowiska patrzeć na psychometję, Mniej cię zajmują jej zjawiska, bo w nie nie wątpisz, a wagę główną przywiązujesz do jej istoty; tę chcesz zgłębić i pojąć. Nie będzie ci .to nawet trudnem, znasz już bowiem po części równię astralną i myślową. Wiesz także, że na każdej z tych równi istnieją mniej lub więcej zmącone odbicia obrazów owego wspaniałego kinematografu kosmicznego, jakim jest kronika  akasi (kronika akaszy). Dla ciebie tedy psychometrja jest po prostu oglądaniem owych obrazów akaśnych w refleksjach astralnych lub myślowych. Obrazy te doznają na każdej równi nowego załamania, są zatem tem bardziej zmącone i niedokładne, im niższa jest ta równia, na której je oglądasz.

Związek między psychometrją a  intuicją wydawać ci się może dość luźnym pozornie; miałeś jednak przykład już na Słowackim, że ten związek istnieje. Zważ nadto, że cały ten dział wiedzy tajemnej, który obejmuje dzieje wszechświata, nie jest niczem innem, jak odczytywaną przez „czeladników” kroniką akaśną. Jasnowidze niewyćwiczeni czytają ją także, ale nie rozumieją, co znaczą zjawiska przez nich widziane, nie umieją ich odpowiednio tłumaczyć. Ty także, chociaż masz już za sobą lata ćwiczeń, byłbyś jeszcze niewprawny w rozumieniu tych widziadeł akaśnych. To też nie usiłuj na razie do nich się odnosić swemi próbami. Natomiast możesz posługiwać się psychometrją, jako drogą pośrednią w tych twych ćwiczeniach, w których zmierzasz do uzyskania intuicji o przedmiotach obranych.

Ćwiczenia takie są oczywiście nie obowiązkowe bynajmniej, a sposób ich uprawiania jest następujący:

Ujmij dany przedmiot w rękę, lub połóż go sobie na żołądku. Zamknij oczy i usiłuj wniknąć twą istotą we wnętrze przedmiotu. Nie myśl o niczem, nie próbuj: odgadywać lub odczuwać cokolwiek, tylko czekaj biernie i spokojnie. Po chwili wynurzać się zaczną wrażenia, lub obrazy. Odczujesz do przedmiotu sympatję lub wstręt; może pojawi ci się obraz osoby, do której ten przedmiot należał, lub też.obrazy Otoczenia, w którem się znajdował. Staraj się gorliwie o to ąby ani przez chwilę nie wmieszać w te obrazy twych domysłów lub sądów. Masz być tylko widzem obojętnym, nieczułym i niemyślącym, ale pamiętającym dokładnie wszystko co widzi.

Gdy już nauczysz się wrażać w pamięć te obrazy, przestań na nie zwracać uwagę, i zajmij się wyłącznie wrażeniami, jakie na twe wnętrze wywiera ów przedmiot. Jest to trudniejsze, niż psychometria, ale dojdziesz i do tego.

Ujrzysz wtedy – nie odbicia, własne z otoczenia przedmiotu – ale formę astralna, lub myślową jego samego; a stąd już krok tylko do intuicji, do uzyskania, wiedzy najgłębszej, i najwszechstronniejszej o tym przedmiocie, a przede wszystkim wiedzy najprawdziwszej, czerpanej wprost u źródła, nie zmąconej załamaniami przez równię astralną lub .myślową.

zobacz również: Kyriotetes

powrót do: Wstęp w Światy Nadzmysłowe  <=

źródło: “Wstęp w światy nadzmysłowe” Radża-Joga nowoczesna, wydawca Józef Chobot Katowice Polska – Rok 1923, Drukiem „Gazety Robot.”, w Katowicach, fragment ze stron od 140 do 147, rozdział XIX

]]>