Adam Zys – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl tarot oraz darmowe wróżby na łamach zaprzyjaźnionego forum TAJNE, pozdrawiam i zapraszamy do zabawy z Tarotem. Thu, 24 Jan 2019 10:27:39 +0000 pl-PL hourly 1 https://tarot-marsylski.pl/wp-content/uploads/2020/07/tarot-150x150.png Adam Zys – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl 32 32 Teorja transformizmu w świetle nauk okultnych. https://tarot-marsylski.pl/teorja-transformizmu-w-swietle-nauk-okultnych/ Tue, 22 Jan 2019 13:16:19 +0000 http://tarot-marsylski.pl/?p=3338 Czytaj dalej ]]> Adam Zys.
Teorja transformizmu w świetle nauk okultnych.

Historja myśli ludzkiej wskazuje, jak udowadnia to również literatura danego przedmiotu, że prawie zupełnie względnie zbyt mało czasu poświęcano studjom nad określaniem przyczyn, od których zależy przenoszenie zdolności i cech z rodziców na potomków.

Dziwną jest jednak to rzeczą, ponieważ pojęcie transformizmu tkwi już w samej organizacji istot żyjących a historja naturalna, dzieląc je, klasyfikuje je i zestawia w pewne grupy na mocy podobieństwa form. Stosunki jednak podobieństwa danej grupy, względnie proces transformizmu zdolności z rodziców na potomków nie odbywa się zupełnie tak łatwym sposobem jak wyobraża sobie to większość dzisiejszych embrjologów, fizykochemików i fizjologów. Chcąc zaś zrozumieć czem jest transformizm, należy wpierw pojąć, czem jest samo życie.

W pojęciu czysto materjalnym, życie przedstawia się jako wynik działań sił mechanicznych organizmu, który w danym wypadku sprowadzony jest do roli jakiejś machiny o z góry już obliczonem działaniu. Ścisłe jednak badania i obserwacje jako też liczny materjał dowodowy, szczególnie ostatnich dziesiątek lat, wykazuje fakt zupełnie inny; mianowicie, że życie nie jest ani abstraktem jak tego chce pewien odłam metafizyków, ani też nie jest wynikiem działania sił mechanicznych organizmu, na udowodnienie której to teorji silą się materjaliści, lecz, że życie, jak się wyraża Bergson w swej „Ewolucji Twórczej”, jest „widomym prądem” przechodzącym z pokolenia na pokolenie, z zarodka w zarodek i tak aż do zupełnego wyswobodzenia się z pęt materji t. j. aż do chwili uzyskania dostatecznych ilości reinkarnacji, będących warunkiem osiągnięcia najwyższego stanu życia duchowego. Prąd, jakim jest życie, jest nieskończonym, a tylko nam istotom ograniczonym przez materję, wydaje się być ograniczonym pod względem formy swego działania.

Działa on ograniczenie jako funkcja życiowa materji, nieskończenie zaś jako Myśl Twórcza, tylko ciągle w innych formach jakie przybiera życie podczas ewolucji wszechświata. Twierdzenie powyższe nie wyklucza ani nie osłabia pojęć fizyko-chemicznych o życiu, lecz owszem nawet je poniekąd umacnia, tak jak „Teorja mutacji” de Vries’a nie wyklucza ewolucji, lecz tylko skraca proces jej działania. O istnieniu życia jako takiego prądu wątpić nie można a chociaż nie znamy jego istoty i przyczyn, to jednak widzimy skutki jego działań, czem właśnie jest życie.

W ten sposób więc przedstawiona definicja życia, jako prądu nieskończonego w swoim działaniu i sile, a przechodzącego z pokoleń w pokolenia, z jednych form życiowych w drugie, daje nam możność poznania celu i przyczyn transformizmu oraz istnienia czynników duchowych działających na materję, z której to powstaje organizm żywy.

Gdyby bowiem czynniki owe nie istniały, to wówczas organizm żywy można by było wytworzyć na drodze procesów fizykochemicznych a jakkolwiek postęp badań fizyko-chemicznych w dobie obecnej doszedł do takiej doskonałości, że potrafi wytworzyć nie tylko przy pomocy syntez chemicznych organicznych komórki istot żyjących, lecz również i na drodze syntez nieorganicznych, komórki wyżej wspomnianych istot, mogące nawet i miłować poniekąd swoją żywotność, lecz będzie im brakowało zawsze owych czynników psychologicznych, będących własnością komórek żyjących, to jednak do chwili obecnej nie udało się nikomu wytworzyć drogą sztuczną organizmu obdarzonego pełnym życiem. Słusznie więc możem y powiedzieć, że nauka psychologicznie ani na krok nie zbliżyła się jeszcze ku chemicznej syntezie substancji żyjącej.

Materja zaś, którą ów prąd używa celem uzewnętrznienia swej jaźni, jest, więc jak ją nazywa Bergson „niby narosłą” żyjącą w symbiozie z czynnikami psychicznymi, których przyczyn i istoty ich bytu dziś jeszcze dokładnie nie znamy. Na tej więc materji duch tworzy wzór siebie samego a wartość i wygląd owego, zależną jest od stopnia jego rozwoju i samopoznania wewnętrznego.

Byt bowiem danej jednostki zależnym jest w zupełności od bytowania poprzedniego t. j. od poziomu zajmowanego w hierarchii duchowej sfer astralnych. Do jasnego więc pojęcia transformizmu niewystarcza wytłómaczenie jakie nam daje Weissmann w swojej teorji o ciągłości „plazmy rozrodczej” lub też de Vries’ w swojej „teorji mutacji” t. j. tłumaczeń nie zbyt ścisłych nawet w pojęciach transformizmu materjalnego, ponieważ wszystkie te czynniki materjalne stoją w ścisłej zależności od czynników duchowych. Dla wytłómaczenia więc transformizmu materjalnego ważnem jest bez kwestji rozwiązanie takie, jakie przyjmują materjaliści, gdyż tenże bowiem tłómaczy proces przenoszenia zdolności i cech materjalnych z rodziców na potomków, a nie uwzględnia zupełnie transformizmu ducha Myśli Twórczej, której następstwem jest realizowanie ideowego planu organizacji życiowej.

Między transformizmem materjia ducha zachodzą wielkie różnice wynikające z samych pojęć tych dwóch czynników, a największą jest ta, że przenoszenie zdolności i cech psychicznych z rodziców na potomstwo może niekiedy stać w stosunku odwrotnie  proporcjonalnym do zdolności i cech rodziców. Zagadnienie takie nie da się przecież nigdy wytłumaczyć ściśle na drodze procesów czysto materjalnych, a dzięki tylko przyjęciu teorji transformizmu duchowego tłumaczymy sobie fakt powyższy tem, że tylko somatyczne własności i cechy rodziców przechodzą na potomków a transformizm zdolności i cech ducha stoi w ścisłej zależności od przebywanych reinkarnacji.

źródło: „Teozofia” rok II; nr 8; wyd. 1921

]]>
Samopoznanie wewnętrzne jako warunek ewolucji duchowej człowieka https://tarot-marsylski.pl/samopoznanie-wewnetrzne-jako-warunek-ewolucji-duchowej-czlowieka/ Tue, 22 Jan 2019 12:57:34 +0000 http://tarot-marsylski.pl/?p=3335 Czytaj dalej ]]> Adam Zys.
Samopoznanie wewnętrzne jako warunek ewolucji duchowej człowieka.

Bezustanne poszukiwanie dróg  dążących do rozwiązania dzisiaj jeszcze dla nas zagadki, jaką jest istota człowieka, skłoniły ludzkość do licznych badań w tym kierunku. Dzięki więc, wytężonej pracy uzewnętrzniały się twórcze owoce ducha, dowodem czego niezliczone dziś już prawie systemy filozoficzne, których celem jest otwarcie tajemniczej świątyni życia.

W niezmiernym bezładzie pojęć, kolejno analogicznie z ewolucją biologiczną wyłaniały się rozmaite poglądy, obejmujące w sobie problematyczne rozwiązania, zadowalające pojęciami swemi, tak umysły wielkie, jakoteż i takie, które pojęciami swemi, zaspakajają i zadawalają mniej krytyczny ogół, wiedzioną dziwną tęsknotą natury ludzkiej do poznania istoty prawdy. Mimo kontrastów zapatrywań, co wynika już z samego pojęciow ego ujęcia kwestji, czy też z powodu różnorakich czynników zewnętrznych, będących przyczyną tejże rozbieżności, pozostaje sam cel, a czem jest właśnie poznanie swej istoty wewnętrznej, swego „ja“ duchowego. Różnorodność dróg w badaniach, daje nam również różnorodne wyniki, zależnie od psychiki, względnie środowiska, na gruncie którego rozwijały się poszczególne systemy. Wyniki zaś badań tych, wiodące w głębie nieznanych nam dziś jeszcze tajników świata wewnętrznego są o tyle jednak różne od badań innego kierunku, że te, prócz odpowiedniego przygotowania i wiadomości, wymagają również i specjalnej kultury wewnętrznej, której podstawą i warunkiem, jest osiągnięcie odpowiedniego hartu i siły ducha, do którego dochodzi się niekiedy drogą, długotrwałych ćwiczeń psychicznych. Najdonioślejszą rolę w tej ewolucji wewnętrznej odgrywają  t.zw. zmysły wewnętrzne, których poziom rozwoju u każdej jednostki jest przeważnie różnym, zależnie właśnie od stopnia samopoznania wewnętrznego i od wielu jeszcze innych czynników, tak czy to wewnętrznych, czy też zewnętrznych. Procesy te jednak tak skomplikowane odbywają się wszystkie w obrębie organizmu żyjącego.

Pośrednim wytwórcą wszelkich czynników wewnętrznych nie są więc jakieś wyimaginowane sfery, w których tkwi właśnie owa siła działania na fakty na razie niezrozumiałe i dość trudno dające się niekiedy podporządkowywać pod ogólne i znane nam dotychczas praw a przyrody, lecz przyczyną i siedliskiem tychże, jest li tylko organizm żyjący człowieka, którego wszystkie funkcje materjalne dają się doskonale podciągać pod wszelkie prawa materji t.j. pod prawa fizyki i chemji, z czego wynika, że czynniki wewnętrzne jakkolwiek różne zasadniczo są od czynników zewnętrznych to jednak są zdolne do wywierania odpowiednich wpływów na materję.

Sprawność zaś pracy zmysłów wewnętrznych, zależy w pierwszym rzędzie od stopnia kondensacji niejako tychże zmysłów, których przeznaczeniem, jest przyjmowanie i udzielanie specjalnie subtelnych wrażeń, których nie możemy być świadomi, li tylko posługując się pięcioma zmysłami zewnętrznemi. Stosownie do wszelkich praw, panujących w przyrodzie, że każda przyczyna wywiera pewien skutek, tak też i na skutek rozwoju wewnętrznego, uzewnętrzniają się specjalne stany psychiczne które można by porównać, niekiedy ze stanami dających pod tym względem klasyczność swego wyglądu, a które występują u tak zwanych yogów indyjskich.

Nie należy jednak uważać ich drogę rozwoju wewnętrznego jako jedyną i najlepszą, mamy dziś bowiem jeszcze inne metody, przy pomocy których jesteśmy w stanie uzyskiwać analogiczne wyniki z rezultatami yogów, a które są bardziej dostępne dla ogółu.

Ujemną stroną dla yogów, jest uprawiany przez nich ścisły ascetyzm, którego zadaniem jest rozwój wewnętrzny, przy równoczesnem zaniedbywaniu organizmu, co połączonem jest niekiedy z wielką szkodą dla zdrowia. Nie wolno nam bowiem dbać li tylko o kulturę wewnętrzną, przy równoczesnem zarzucaniu i szkodzeniu kulturze ciała, to bowiem, będąc przybytkiem ducha, winno być w jednakowym staraniu i opiece zarówno jak i jego mieszkaniec. Praktycznie, różnicę pojęć i poglądów na stosunek ducha do materji, widzimy jasno i przejrzyście na historji wieków ubiegłych. Spojrzawszy bowiem na organizację duchową ludów z sobą bliskich tak terytorjalnie jako też i pojęciowo, którymi byli Hindusi i sąsiadujący z niemi Irańczycy – to wystarczą nam fakta te, na wyrobienie sobie odpowiedniego pojęcia o wielu kontrastach dwóch tych narodów względem siebie, które to właśnie wykazała historja. Obydwa te narody, jakkolwiek dały razem dowody niezwykle płodnej w zdobycze kultury idąc drogami niekiedy wprost przeciwnemi, to jednak, brane pod uwagę z osobna wykazały wprost przeciwne wyniki tejże kultury. Irańczycy bowiem w przeciwieństwie do Hindusów wykazali nie tylko wysoką kulturę duchową, lecz również wielką siłę hartu i rozwoju fizycznego, umieli bowiem godzić doskonale realizm życiowy, z ideałami swej religji i filozofji; Hindusi natomiast okazali się genjalnymi badaczami i znawcami pracy ducha a zupełnymi ignorantami niekiedy, kultury zewnętrznej. Konsekwencją sprzeczności tych, w pojęciach tych dwóch narodów jest również zmiana w psychice. Hindusi to naród nierealny zamyślony i wgłębiony w tajniki sw ego bytu i istoty, fizycznie będący obecnie bodajże na wymarciu, gdy natomiast Irańczycy, to naród pogodny, rycerski i wesoły a zarazem poważny, umiejący godzić tak krańcowe na pozór pojęcia, jakiemi jest duch i materja.

Właściwą więc drogą do osiągnięcia stanów samopoznania wewnętrznego, to droga pośrednia dążąca zarówno do kultury ducha jako też i do kultury ciała, bezpośrednią bowiem drogą do osiągnięcia takich stanów koncentracji duchowej jest rzeczą niemożliwą, a nawet gdyby było możliwą, to jednak okazałaby się szkodliwą, już choćby z powodu nieznajomości odpowiednich metod i braku odpowiednich warunków zewnętrznych wśród jakich obecnie żyjemy.

Niekiedy jednak z powodu licznych przeszkód, które wytwarzają najróżnorodniejsze przyczyny, nie mogąc oprzeć się bezpośrednio na eksperymencie zadowolić musimy się dojściem do pojęć istnienia takich stanów wewnętrznych –  li tylko drogą dedukcji myślowej, względnie z wiadomości o istnieniu tychże, z literatury Hindusów, gdy natomiast Hindus żyjący w innych warunkach zewnętrznych zdolny jest do eksperymentalnego dowodzenia swoich twierdzeń i wniosków o istnieniu takich zmysłów wewnętrznych.

Stany psychiczne jakie towarzyszą zjawiskom tym, nie należy mylnie uważać jako stany anormalne i chorobliwe, których należałoby unikać, lecz owszem należy je uważać, za bardziej może naturalne dla istoty takiej jaką jest człowiek; są one bowiem bardziej może zbliżone do stanu prawdziwej świadomości człowieka, boć przecież stanem rzeczywistej świadomości nie wolno nam nazywać tradycyjnie, więcej może z przyzwyczajenia stanu takiego, podczas którego, zmysły zewnętrzne czuwając, są w możności przyjmowania wszystkich wrażeń i podniet z otaczającego nas świata zewnętrznego. Za stan więc prawdziwej świadomości uważać należy nam stan psychiczny nie tylko taki, w którym człowiek stosownie do swej możności osiąga jak największy horyzont poznawania i odbierania wszelkich wrażeń zewnętrznych, ale i taki podczas które staje się świadom istnienia czynników wewnętrznych tworzących niejako cały świat wewnętrzny a którego różnorakie przejawy życiowe jest w stanie odczuwać i obserwować bezpośrednio właśnie dzięki zmysłom wewnętrznym.

Z faktów więc wyżej podanych wynika jasno, że ewolucja duchowa jest zależna w pierwszym rzędzie od stopnia samopoznania wewnętrznego, a to znowu od poziomu rozwoju zmysłów wewnętrznych człowieka.

Rok II. „Teozofja“ Nr. 10./11.

]]>