rózokrzyż – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl tarot oraz darmowe wróżby na łamach zaprzyjaźnionego forum TAJNE, pozdrawiam i zapraszamy do zabawy z Tarotem. Mon, 04 Sep 2023 09:51:43 +0000 pl-PL hourly 1 https://tarot-marsylski.pl/wp-content/uploads/2020/07/tarot-150x150.png rózokrzyż – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl 32 32 Natura https://tarot-marsylski.pl/natura/ Mon, 04 Sep 2023 09:32:21 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=9077 Czytaj dalej ]]> W naszym poszukiwaniu prawdy warto jest dokładnie i nieustraszenie badać naturę każdego twierdzenia, każdego założenia, każdego ogłoszenia i każdego dogmatu, który jest przedstawiany do wiary, ponieważ prawda jest zakopana głęboko pod naturą rzeczy – tak głęboko, że jej głos jest rzadko słyszany, a gdy zostanie usłyszany, jest to tylko echo czegoś w naturze, które zbyt często jest uznawane przez egoizm za fałszywe i „mylące”.

Nie ma innych głosów, nie ma myśli, nie ma objawień, pochodzących z jakiegokolwiek źródła poza naturą – ponieważ natura jest wszystkim, otacza wszystko i jest we wszystkim. Natura jest wiecznie taka sama; a objawienia, które ona, poprzez pewne skończone środki, przekazuje nam dzisiaj, są równie prawdziwe jak te dane naszym przodkom wieki temu. Problem w tym, że nie rozumiemy natury ani języka przeszłości. Prawda ma być rozważana i wierzona, ale nigdy nieznana, oprócz prawdziwych, kochających i nieustraszonych, nigdy nie znaleziona gdziekolwiek indziej, jak tylko w naturze rzeczy. Nie ma, ani nie może być, żadnej innej prawdy niż naturalna prawda. Cała prawda jest objawiana przez naturę i w naturze, ale nie wszystko, co jest objawione, jest prawdziwe. Czy nie jest tak, że niektórzy nie mogą znieść światła prawdy? Dla takich, ciemność i nierozumna przesądność są preferowane. Ale w języku Paula, „Badajmy wszystko i trzymajmy się tego, co jest dobre”-ponieważ rzeczy są w naturze objawiające prawdę. Natura nie potrzebuje definicji, definiuje się w każdym obiekcie i zjawisku istnienia. Natura rzeczy to jej przejaw lub jej zewnętrzny wygląd. Jest więc obwodem, nadaną duszą, lub ciałem, w którym ukryte jest łono, lub generująca dusza wszechświata i każdej indywidualnej rzeczy. Centrum i obwód są nam podobnie ukryte; ale jestesmy pewni, że rzeczy są wypychane z centrów na zewnątrz, jak to ma miejsce przy narodzinach, a także wiemy, że centrum przyciąga obwód do swojej witalizacji lub zapłodnienia, tak jak ziemia przyciąga otaczające niebiosa. Dusza jest ograniczona, nie jest wolna, jest negatywna, zindywidualizowana rzecz, podczas gdy obwód lub nad-dusza jest nieograniczona, wolna, bezgraniczna, ruchliwa pozytywna moc. Dlatego natura jest dualna, zarówno pozytywna, jak i negatywna, męska i żeńska. Jedynym sposobem, w jaki możemy oceniać nieznane, jest to, co się ukazuje. Ciemność jest zarówno zewnętrzna, jak i wewnętrzna; ale światło myśli jest w nas-zapładniający pryncyp natury, który porusza duszę do generowania i tworzenia naszego istnienia, tak jak nasze czyny kształtują nasze życia.

Wszechświatowa natura jest nieodgadnioną tajemnicą, ponieważ obejmuje nieskończoną mnogość natur, wszystkie różniące się od siebie, jej dzieci. Przez badanie wielkich zasad natury formułujemy opinie, które stanowią sumę i istotę tego, co wiemy o naturze – te zadowalają nas, więc dlaczego prosić o więcej? O naturze zasad twórczych, światła i ciemności, nie wiemy absolutnie nic więcej niż to, że one są-i że są to dwie przeciwstawne siły, męskie i żeńskie, rodzice istnienia. Na podstawie tego, co niewiele wiemy o świetle, opieramy nasze pomysły na Ojcu; podczas gdy, z drugiej strony, nasze pomysły na Matkę wywodzą się z tego, czego nie wiemy o ciemności. Nazywamy naturę Matką, zapominając o fakcie, że natura jest zarówno męska, jak i żeńska, androgyniczna, istotą, którą bardzo słabo rozumiemy, istotą, która ma moc być zarówno męska, jak i żeńska z własnej woli. Ziemia jest androgyniczna, męska zimą, żeńska latem. Przyciąga do siebie siłę zimą, która zapładnia ją na letnie plony. Naprzemienna zmiana dnia i nocy, snu i czuwania, demonstruje tę prawdę. Dlaczego sprzeczać się o Boga, gdy wszystko, co wiemy lub myślimy, pochodzi z natury w nas?

Szukajmy ile chcemy, odkryjemy tylko naturę. Jesteśmy z nią ciągle w kontakcie, ale co o niej wiemy? Wiemy to-wszystkie rzeczy są w niej, lub ona jest we wszystkich rzeczach, które według naszego sposobu myślenia rodzą się z niej, gdy w rzeczywistości są z niej i wciąż w niej. Wiemy, że wszelki ruch jest w naturze, i że jest to uniwersalna fermentacja, przez którą rzeczy zderzają się i straszliwie mieszają, a ta fermentacja jest wywoływana przez opozycję ciepła i zimna. Ziemia i nasze ciała reprezentują naturę, a ich działania są takie same jak te natury, w której się poruszamy i mamy nasze bytowanie. Ziemia jest ogromną kulą protoplazmatycznej materii-zapalnej substancji, składającej się głównie z zimnej wody, w której zmieszany jest ogień. Albo też może być tak, że materia to ogień ugaszony, leżący cicho i zimno w śmierci, czekający na zmartwychwstanie. Iskra nieugaszającego się ognia pozostawiona w niej mogłaby, z upływem wieków, „rozpalić cały garnek do wrzenia”, fermentować, wypuszczać parę, ducha, życie, które pokrywa powierzchnię ziemi żywymi istotami. Ogień podnosi się w duchu przez fermentację i przekształca się w roślinność, zwierzęta i ludzi; ale ogień niekontrolowany przez wodę niszczy wszystkie formy i całe życie. Aby zahamować ogień ziemi i zapobiec gwałtownemu pożarowi, jest ona na przemian zanurzana w ciemności i świetle-podwójnym duchu, zarówno pozytywnym, jak i negatywnym. Dla naszego celu wystarczy sugerować, że natura istnieje dla nas przez czterokrotny konflikt sił, mianowicie, ciepło i zimno, światło i ciemność, i że te cztery są głównymi składnikami wszystkiego, co jest, nawet do najmniejszego atomu czy najwspanialszej istoty. Moce, charakterystyki lub potencje, które przypisuje się Bogu, Brahmie, Allahowi, Wisznu lub jakiejkolwiek innej istocie, są wszystkie znalezione w naturze i stanowią siłę, która zapładnia materię, matkę, wody fermentacji, które natura tak łaskawie dostarcza jako podstawę wszelkiego ruchu, życia i wrażeń we wszystkich stworzeniach. Dlatego natura jest androgyniczna, zawierając zarówno materię, jak i ogień, męskość i kobiecość, z których współżycia powstają słońca, planety, gwiazdy, światy i wszystkie żywe i nieożywione stworzenia są urodzone.

Te cztery wielkie zasady objawiają się jako cztery królestwa: mineralne, roślinne, zwierzęce, ludzkie; jako cztery żywioły: ogień, woda, ziemia, powietrze; jako cztery pory roku, cztery strony świata oraz w człowieku jako ciało, umysł, dusza i duch. Najwyższą osiągalną wiedzą jest samopoznanie, czyli poznanie własnej natury, które można osiągnąć jedynie przez studiowanie tych czterech zasad, tak jak się one objawiają w naturze, będącej nadrzędną duszą wszystkich istniejących rzeczy.

 

Dla nas, patrzących na świat z zewnątrz, istnienie wyłania się z natury, podobnie jak możliwe wyłania się z niemożliwego; lub jak z negatywu pojawia się pozytyw, z ciemności światło, z bezformie formy, z materii duch, tak też z naszej własnej natury, z naszych ciał, pojawia się manifestacja umysłu, duszy i ducha. Natura człowieka zawiera wszystko, co w nim jest i wszystko, co jest możliwe do osiągnięcia. Prawdę mówiąc, nie istnieje nic poza naturą. Nawet zindywidualizowany człowiek jest atomem w naturze, który, jeśli zostanie uspiritualizowany, staje się wszechświatem.

 

Nieskończona różnorodność natury wskazuje nieomylnie na jedną uniwersalną rodzinę, z ojcem i matką jako głowami i twórcami wszystkich jej składowych elementów. Parafrazując Pismo Święte, nie zakładając początku, przeczytajmy Św. Jana w ten sposób: W naturze jest światło, a światło jest w ciemności, i światło jest ciemnością; i oba są jednym w stworzonych rzeczach, i nic nie zostało stworzone, co nie zostało stworzone przez światło działające w ciemności.

Oto prawda staje się jasna, że światło jest ojcem, a ciemność matką, w której ojciec pracuje nad stworzeniem wszystkich istniejących natur. Teraz, jak światło tworzy rzeczy? Poprzez absorpcję w ciemności lub materii. Jest to proces dwuetapowy, nazywany refleksją, gdzie światło jest wciągane do wiru – ludzkiego oka lub żeńskiego joni – a następnie znowu wyrzucane na zewnątrz; pchnięcie i ciągnięcie wszelkiego ruchu, kroki w chodzeniu, perystaltyczne działanie jelit, bicie serca, następstwo dnia i nocy, pór roku, ciepła i zimna, akcja i reakcja zawsze i we wszystkim.

Postęp nigdy nie jest ciągłym ruchem naprzód, w górę. Zaczyna się od wiru wiatru, lub światów w przestrzeni, lub pragnienia w człowieku. Postanowienie w człowieku uruchamia cztery koła jego natury – umysł, duszę, ducha i ciało – do obracania się. „Koła w kołach” są one, które, poruszając się, zmuszają go do ruchu na zewnątrz, wykonując kroki, każdy krok pchający i ciągnący dookoła, rosnący, rozwijający się i cofający, żyjący i umierający. Tak jak jest to ze światami, tak jest z atomami i człowiekiem. Jak bez oka nie ma światła, tak bez joni nie może być narodzin. „Wszystkowiedzące oko” natury emituje światło z ciemności, lub je rozdziela, co powoduje fermentację w materii matki, z której jest zbudowane zewnętrzne ciało człowieka, zewnętrzne koło, które zawiera inne.

Ciało jest rydwanem, w którym prawdziwy człowiek jeździ, jak jeździ się na rowerze. Duch krąży wokół ciała, jak atmosfera wiruje wokół Ziemi, a ruchy nóg i rąk sugerują duchowe koła pomiędzy, które pozwalają nam biegać i „przedzierać się” przez życie. Co to jest wola, jeśli nie otwarcie umysłu, jak otwieramy oczy, aby odbierać wrażenia z zewnątrz? To wir, który zasysa do nas energię skądś – nikt nie wie skąd, chyba że z ciemności lub nieświadomości naszych natur. Wszystko, co można poznać, to natura rzeczy; a moc, która nas tworzy i podtrzymuje, którą zgadzamy się nazywać Bogiem, musi mieć naturę taką samą jak wszystkie inne rzeczy. Nie znamy żadnej natury, która jest doskonała w inteligencji i mądrości. Błędy natury są widoczne wszędzie.

Jej troska o jednostki jest słaba i niekompletna. Jest uniwersalna w swojej miłości, niewidząca i uparta siła, która utrzymuje wszystko na martwym poziomie. Jest to widoczne we wszystkich rzeczach poniżej człowieka, a w samym człowieku per se nie ma postępu. Ostryga dzisiejszego dnia jest taka sama jak miliony lat temu, a tak samo dzieje się z człowiekiem jako gatunkiem. Jednostki się zmieniają, ale rasa jako całość pozostaje zawsze taka sama. Podczas gdy jedna część robi krok naprzód i w górę, inna część robi krok do tyłu i w dół. Jak z jednostkami, tak i z narodami, jeden kwitnie i rośnie, podczas gdy inny ginie. Krok, który popycha do góry, jest neutralizowany przez ten, który ciągnie w dół, a wir, który pędzi wóz, z pewnością sprowadza go z powrotem do punktu wyjścia – jeśli taki istnieje. Z indywidualnego punktu widzenia natura jest niesprawiedliwa! Ale kto uczynił cię sędzią? Głupcze, ignorancja zmusza nas do sądzenia. Ta sama natura, którą widzimy w ciągłym przejawianiu się dookoła, jest głównie ciemna i zasłania światło, tak jak ciało z powodu swojej nieprzezroczystości zasłania światło naszych małych umysłów. Ciemność jest znacznie większa niż światło – ziemia jest ciemna, a niebo ponad naszą atmosferą jest dla nas czarną nocą.

I tak jest z ignorancją, niesprawiedliwością lub złem; uwięzły one człowieka w wirze konieczności, głuche na jego wołania o litość. Można śmiało powiedzieć, że nie ma duszy na ziemi, która byłaby wolna od jakiegoś ciemnego potwora w jakiejś postaci czy rodzaju. Gdyby światło i ciemność się równoważyły, nie mogłoby być ruchu, nie byłoby fermentacji, generacji ani istnienia. Życie to perła o wspaniałej wartości ukryta pod górami tego, co my, w agonii życia, nazywamy śmieciem. Natura jest grobowcem wykutym w solidnej skale, gdzie martwy Chrystus – jedyny promień nadziei, życia i radości – czeka na zmartwychwstanie. Różnica pomiędzy inteligencją a ignorancją jest oczywista, a jednak linia demarkacyjna nie może być zdefiniowana. Pierwsza pochodzi z drugiej, jak płomień pochodzi z rozpalonego ognia; i tak jak ogień musi być stale zasilany, aby światło było ciągłe, tak ognie umysłu muszą być podtrzymywane przez dodawanie takiego paliwa, które go otacza. Zło płonie. Wywołuje spalanie, agitację, eksplozję. Ognie umysłu są zasilane przez tajemniczą ciemność lub ignorancję, która otacza je jak atmosfera.

Tajemnica natury rozprzestrzenia się i staje się większa wraz z wzrostem światła umysłu. Cudowna wprawa wykazana w stworzeniu jest nie do wyrażenia; ale jej działanie ujawnia niedoskonałości w detalach. Podczas gdy doskonały system ruchu jest ujawniony w odniesieniu do światów, słońc, gwiazd i planet, pory roku wynikające z takiego ruchu pokazują stopniowe rozwijanie się niedoskonałego działania. Prawda jest taka, że pory roku następują po sobie systematycznie i w porządku, ale zimno i ciepło są nierówno rozłożone, opady są przypadkowe, drzewa owocowe często kwitną poza sezonem. Ziemia jest bardzo płodna; ale czasami zatrzymuje swoje owoce, a następnie następuje głód i zaraza. Czy to jej wina, czy siły, w których jest zawieszona, popełniły błąd?

Ponadto relacja między umysłem a materią jest napięta, nieharmonijna i niekompletna. Innymi słowy, jest to fałszywa relacja, przez którą ustanawia się wieczny konflikt między nimi, każdy dąży do zyskania przewagi. Nadmiar materii dusi ognie umysłu, podczas gdy nadmiar umysłu pożera ciało. Prawda jest taka, że Ego jest umieszczone między nimi, aby kontrolować, regulować i zachować harmonię w ich działaniu i reakcji na siebie nawzajem; ale jest to niemożliwe do zrobienia z powodu braku równowagi między tymi dwiema siłami. W naturze nie ma harmonii oprócz absolutnego spoczynku lub zakończenia ruchu. Tak długo jak istnieje ruch, musi być tarcie i marnowanie; i tak musi być, tak długo jak istnieje konieczność.

Słabość jest tak samo niezbędna jak siła. Załóżmy, że wszyscy byliby wielcy, dobrzy, święci, doskonali, a nikt nie byłby nikczemny, głodny, zdeprawowany, czy biedny, wszelki postęp lub ruch w górę musiałby zatrzymać się i nastałaby powszechna stagnacja, szybko poprzedzona gwałtownym spadkiem w kierunku zapomnienia i nieistnienia. Faktycznie, uniwersum nie może istnieć bez potrzeby, głodu lub próżni, na skraju której stajemy przez chwilę we śnie nieświadomym lub gdy jesteśmy w pełnym spoczynku. Mądrość w naturze jest niepodważalna, jak również jej brak. Czy nie jest błędem czteronoga kura czy dwugłowe cielę? Co z bliźniakami syjamskimi? Czy z ogromną liczbą ludzi zdeformowanych na ciele, umyśle i duszy? Czy nie jest bardziej rozsądne przypisać to brakowi oceny lub kontroli, niż sądzić, że za to odpowiada demoniczny zamiar twórczych mocarstw natury? Czy nie jest oczywiste, że mądrość natury jest zasysana do jej duszy, aby zrobić miejsce w niej dla istnienia, które ma nadejść? Zła istnienia człowieka pochodzą wszystkie z braku mądrości w sprawach zewnętrznych; wszystko jest skoncentrowane w jego duszy, pozostawiając jego ciało pozbawione tego, co nadaje życie i nieśmiertelną moc. Podobnie jak natura, wszystko jest w nim, głęboko zakopane pod błędami, do których jego natura go kusi, nawet wbrew jego własnej wiedzy błędy, które można skorygować tylko przez wysiłek. Błędy są bolesne, ale przyjemność pojawia się z wysiłku, który wkładamy w ich naprawę. Bez bólu nie może być przyjemności, ponieważ przyjemność pochodzi z pokonania bólu. Natura nie jest ani dobra, ani zła; ale jej pierworodnym był zło, jak to zobrazował zabójca Kain. Jej pierworodnym jest życie zwierzęce, jaźń, która zawsze była ofiarą dla Pana, co po prostu oznacza, że natura zwierzęca jest pożywieniem dla wewnętrznego człowieka, że natura pasyjna musi być kontrolowana, wchłaniana, lub ofiarowana, aby poszerzyć lub podtrzymać rozważną, myślącą, duchową, lub duszną naturę, która otacza duszę lub tron żyjącego Boga, który w niej mieszka. Natura jest matką wszystkich rzeczy – to znaczy, jest substancją, z której kształtują się formy rzeczy. Dlatego, każda rzecz jest ubrana w naturę jako ciało lub forma, która dostarcza pożywienia dla tego, co jest ucieleśnione. Formy są stworzone z natury i w naturze, a nie poza nią. Ponieważ istnieje wiele natur, istnieje też mnogość jej mocy, których zasięg i wielkość są niepojęte. Gdziekolwiek istnieje moc, jej natura jest manifestowana, dzięki czemu można ją poznać – to stanowi istnienie, rodzinę natury. W Pismach Świętych natura jest nazywana „głębiną”, na powierzchni której ciemność spoczywała lub zstępowała, jak kura nad swoim jajem, wytwarzając ciepło, przez które para lub duch zaczyna się unoszyć lub „poruszać po powierzchni wód”, jak poruszał się Duch Boży. Tak zostało uformowane istnienie z natury, według Księgi Rodzaju.

Ciemność jest synonimem tajemnicy, a więc także natury, podczas gdy światło jest synonimem objawienia, a zatem Boga. Mimo że mamy bezpośredni kontakt z oboma, oba pozostają dla nas tajemnicami. Wyłaniamy się z wód ciemności ku światłu przy narodzinach; a światło wyłania się z ciemności podczas rozpalania ognia, a podobnie, inteligencja rodzi się z niewiedzy w procesie ewolucji umysłu. W ten sposób wiemy, że na początku ciemność spoczywała na łonie otchłani i że jest to duch wielkiego Boga, którego nazywamy naturą. Niemożliwe jest zdefiniowanie natury, a to samo można powiedzieć o ciemności. Nie ma ona wagi, formy ani materialności. Nie możemy jej zważyć, zmierzyć ani dotknąć. Nie ma granic i nie można jej ograniczyć. Światło ujawnia nam ją jako ducha, w którym wszystkie rzeczy są ukryte, i w którym dokonujemy odkryć. Ciemność jest duchem rzeczywistości, którego boją się dzieci i ignoranci. Jest to bastion występków i niewypowiedzianych zbrodni, w niej wszystko się chowa; i z niej pochodzi to niewiele, co wiemy – faktycznie, sam człowiek jest dzieckiem ciemności. Nie ma ona własnej mocy, a jednak zawiera w sobie wszelką moc. Nie jest elementem, ani człowiek nie ma dla niej żadnego zastosowania. Zawsze jest taka sama, nieujarzmiona, niematerialna, nieoporna substancja, którą nauka określa jako „brak światła”, co jest błędem, ponieważ koty widzą w niej, a światło pochodzi z niej, jak pokazuje spalanie. Moc, światło i rzeczy nie tylko wyłaniają się z ciemności, ale są z niej zbudowane. Wszystka materia jest mniej lub bardziej ciemna, co pokazuje, że ciemność przez jakiś tajemniczy proces przekształca się w materię, i że wszystkie obiekty są formami ciemności na zewnątrz, choć mogą być oświetlone od wewnątrz przez ognie życia. Ciemność jest słaba, a słabe rzeczy upadają, jak materia do centrum, i śpią, nabierając siły. Tak człowiek wycofuje się do swojej duszy i śpi, gdy jest zmęczony, czerpiąc nowe życie z ciemności w sobie. Ciemność otaczająca światło istnienia jest bezgraniczna i nieskończona. Jest to łono, w którym życie słabo się porusza w procesie inkubacji. Nieświadomość to mentalna ciemność, a człowiek nie ma dla niej zastosowania, chociaż jest to jego natura, w której musi walczyć, dopóki żyje. Wszystkie jego nieszczęścia pochodzą z niewiedzy; są jego dziećmi, ponieważ jest z nią związany, jak mąż z żoną – z tą różnicą, że nie może uciec ani się rozwieść! To gorąca rzecz, ta nieświadomość – z niej pochodzą wszystkie piekła, o których kiedykolwiek się śniło! Każde narodzone dziecko przynosi nową ratę tej piekielnej rzeczy, która nigdy nie umiera, ale zawsze się rodzi. Jest to noc, na którą drży się z przerażenia. Zawiedzeni tym niewielkim światłem, które mamy, nie zdajemy sobie sprawy, że zawsze jesteśmy zanurzeni w jego objęciach, zawsze są powoli pochłaniani przez to, co nie ma współczucia, sumienia, inteligencji. To młyn, który nas zmieli – albo raczej siła, która zmusza nas do zmielenia i zabicia siebie nawzajem. Z powodu naszej niewiedzy robimy rzeczy, których się wstydzimy i które rodzą pożądanie, chciwość, wojnę i niechęć. Jest to źródło pracy, rządów, nienawiści oraz bólu i smutku macierzyństwa. Nie potrzebujemy nieświadomości i wszyscy starają się się jej pozbyć. Wszystko zło pochodzi z niej – to Diabeł. Ale z wyższego punktu widzenia nieświadomość jest niezbędna do naszego istnienia. Jest w nas i wokół nas. W sobie kochamy ją jako coś anielskiego, ale w innych gardzimy nią. Śpimy w niej, gdy jesteśmy zmęczeni, jak niemowlę w ramionach matki. W rzeczywistości jest naszą matką, jak Ziemia. W niej zakorzeniamy się i rośniemy. Jest naszym ciałem, kośćmi i krwią – nie moglibyśmy bez niej istnieć. Jest główną przyczyną wszystkich działań. Gdyby nie była nakręcana w nocy zapomnienia, szybko byśmy się zużyli. Nieświadomość nas samych daje nam odwagę do próbowania. Gdybyśmy znali czarne głębiny naszej słabości i ignorancji, stracilibyśmy wszelką wiarę i pewność siebie oraz zaprzestalibyśmy wszelkich starań. Z powodu niej jesteśmy zmuszeni walczyć o życie, zdrowie i to, czego potrzebujemy. Być może to palące pragnienia niewiedzy rodzą inteligencję! W każdym razie nasza inteligencja i nasza cywilizacja pochodzą z naszej niewiedzy. Gdyby nie nasze palące grzechy, zbawienie nie byłoby możliwe. Jest początkiem postępu i zasłoną, która zawsze wisi między człowiekiem a jego przeznaczeniem. Bez niej cała natura byłaby pozbawiona swoich pięknych szat, przyszłość by nie mogła zaistnieć, a wszystkie rzeczy byłyby pewne, rzeczywiste i na zawsze niezmienne i nieruchome. Nieświadomość dla człowieka to to, co Ziemia dla słońca. Działa w niej, sprawia, że rzeczy z niej rosną. Żyjemy w niej tak, jak w naszych ciałach, które kochamy i za które dbamy, choć jednocześnie się ich wstydzimy. Przekleństwa wyłaniają się z niewiedzy – gdybyśmy znali zastosowanie złych rzeczy, nie moglibyśmy przeklinać ani narzekać. Nieświadomość nie pozwala na porównania; to obecność światła ujawnia deformacje rzeczy i sprawia, że się wstydzimy, dlatego chowamy się w ubraniach i w pozorach. Grzech nie może istnieć bez światła myśli, wówczas nieświadomość znika jak duch. Popełniamy błędy z powodu nieświadomości.

Czyli, popełniamy błędy w ciemnościach i musimy za to ponieść konsekwencje. Dlaczego? Aby zwiększyć naszą zdolność do myślenia – światło wszelkich działań. Bez wątpienia to fakt, że wyższe atrybuty życia są ukryte w niższych królestwach i że stają się aktywne w człowieku poprzez kulturę. Egoizm nas oślepia i zamyka dostęp do miłości i prawdy. Bóg wchodzi w człowieka tylko przez pożądanie zwierzęcej części jego istoty. Cała ta chlubna wyższość i moc człowieka to nie więcej jak sublimacja jego niższej natury, przemiana zwierzęcych instynktów i namiętności, na których się opiera – wynik jego własnych starań w opanowywaniu, regulowaniu, kontrolowaniu i włączaniu ich w jego własne bytowanie. Zwierzęta są stworzone dla człowieka; są zmierzchem pomiędzy doskonałym dniem a nieskończoną nocą. Są początkiem świtu, niosą pochodnię inteligencji w nieomylnym świetle instynktu, zapowiedź intuicji – natychmiastowego poznania i natychmiastowego kreowania. Człowiek ma duszę w swoim ciele, wokół której zwierzęce królestwa gromadzą się i przybierają formę stawania się czymś wyższym, lub być może całkowitego jej zgniecenia. To z nocy zwierzęta przybywają niosąc człowieka – światło istnienia. Istnienie to łono nocy, a rzeczy w nim zawarte służą doskonaleniu człowieka. On jest płodem – jeszcze nie w połowie ukształtowanym – tego, czego oko nie widziało ani umysł nie wyobraził sobie, tajemniczo ukrytego w matce wszelkiego bytu, której symbolem jest nieznana ciemność. Żadna forma nie może być stworzona wyłącznie z światła. Wszystkie rzeczy są stworzone z ciemności przez działanie światła. Ziemia, ze wszystkim co ją upiększa i zdobi, jest stworzona z ciemnej materii. Jej pomniki są z granitu, których budowa wymagała wielu niewykształconych rąk i inteligentnych umiejętności. Tak samo jest z mentalnymi i moralnymi światami. Nasza literatura, sztuki i nauki to nic więcej jak badania odstraszającej, ciemnej strony istnienia. Nasze moralności są wykute z granitowej skały zła, które nas otacza. Wszystko, co znamy, jest wykute z naszej własnej niewiedzy – z głupich zwierząt, z których jesteśmy stworzeni. Z podbijania, wielka dusza kontynuuje swoje podboje; ale rzeczami wymagającymi jego energii, umiejętności i cierpliwości są zła w nim samym.

  • Są to klątwy, które Bóg nałożył na dzieło swoich własnych rąk na początku stworzenia.
  • Nie ma łatwej drogi do królestwa mocy.
  • Trudności pojawiają się przed podróżnikiem na każdym kroku. Nie może ich ominąć, przejść przez nie ani zignorować, ani zniszczyć.
  • Walczyć z ciemnością jest próżno i głupio, ponieważ to niczym machanie do potężnego powietrza; a niewiedza wypędzona z jednego miejsca pojawia się w innym.
  • Jest tylko jedna natura, ale wiele form tej natury, tylko jedno życie, ale wiele form tego życia. Człowiek najpierw jest ignorantem, potem zwierzęciem, następnie intelektualistą, na końcu duchowym; i w tej transformacji z niewiedzy do duchowości, nic nie jest pozostawione za nim.

Niewiedza, która go otaczała przy narodzinach, stała się jego inteligencją i mądrością przez oddziaływanie na niewiedzę w nim. To prawda, że ta transformacja ciemności w światło jest bolesnym procesem, ale ból maleje, im więcej ciemność się oddala.

źródło: Rosicrucian symbology; a treatise wherein the discerning ones will find the elements of constructive symbology and certain other things, New York 1916.

]]>
Różokrzyż epoka I https://tarot-marsylski.pl/rozokrzyz-epoka-i/ Wed, 11 May 2022 09:02:28 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=7042 Czytaj dalej ]]> O Różokrzyżowcach z przed r. 1610 nie wiemy zbyt wiele. Pamiętać należy, że byli oni organizacją tajemną. Swoją ciemną – profanów celowo oma­miającą  symboliką, chronili się znakomicie nie tylko przed ciekawością nie­powołanych, lecz również przed inkwizycją i stosem. A najbardziej już pogrą­żone w mroku jest samo pochodzenie Zakonu. Przeważnie nawet członkowie Bractwa nic znali prawdziwej jego kolebki i snuli na ten temat najfantastycz­niejsze domysły.

Wszystkie legendy jednak wskazują na pozaeuropejskie, orientalne źródło Konfraterni!. Wydaje się, to wielce prawdopodobne. Wiemy wszak, że okultyzm we wszystkich swych gałęziach uprawiany byt p rzęs kapłanów egipskich  – że magia, astrologia i alchemia miały swe schronisko w świątyniach. Tradycja ezoteryczna została przekazana następnie Esseńczykom i występującym w pierwszych gminach chrześcijańskich Terapeutom, spadkobierców zaś najgłębszych tajemnic świątynnych należałoby szukać u neoplatoników, zwłaszcza w szkole syryjskiej, której przedstawicielem jest Jamblik. Z czasem wiedze, tajemną odziedziczyły zakony rnaliometańskie, w jednym z których  według padania miał uzyskać wtajemniczenie mnich niemiecki Christiąn Rosenkreutz.

Faktem jest, że gdy Arabowie stali się pionierami nauki, zaczęli zakładać w Europie związki tajemne, których celem były studia alchemiczno-magiczne. Wskazują na to liczne opowieści o czarodziejskich szkołach w Toledo, Sala­mance, Barcelonie etc., o których istnieniu zaręcza żyjący ówcześnie Hiszpan Bernard Basinus w rozprawie „De cultibus magicis”, oraz Marcin Delrio w swej słynnej „De disguisitionibus magicis”. Wiadomo zresztą i z innych źródeł, że Arabowie pielęgnowali i rozwijali alchemię, magie i astrologie. wystarczy wymienić nazwiska Geberą, Awicenny, Rhazesa i Awerroesa,

Ody chrześcijańska Europa zaczęła wyzwalać się z pęt barbarzyństwa, udawano się tłumnie z wszystkich krajów do Hiszpanii, ażeby u stóp „wznio­słych mistrzów” poznać wiedzę tajemną. Takim uczniem był Gerhard z Creraony (12 w.), który pierwszy przełożyt Arystotelesa j Ptolemeusza na łacinę, następnie słynny lekarz Arnold z Villanowy (i3 w.), dalej wszechstronny uczony i misjonarz Raimund” Lullus (14 w.), wreszcie papież Sylwester II. Zgłębiwszy arkana wiedzy tajemnej, starali się oczywiście szerzyć swe nauki i poglądy, co przy ówczesnych stosunkach mogli przeprowadzić tylko drogą zakładania tajnych związków.

Dowody na istnienie takich organizacji znajdujemy w pismach wspomnia­nych uczonych, I tak w dziele Rajmunda Lullusa pt. „Theoria”, przedrukowa­nym w „Theatrum Chyinicum Argentoratum” (1613) spotykamy wzmianką a tajnych stowarzyszeniach „Societatis physicorum”  „Rex physicorum”, zaś w „Rosarium” Arnolda z Villanowy, napisanym w r. 1230, a przedrukowanym w czwartym tomie tegoż „Theatrum Clrymicum’* są ślady, że związek taki istniał już na sto lat przed Lullusem, mowa jest tu bowiem o „lilii ordinis”. W tymże samym tomie (str. 1028) wymieniony jest biskup z Trier, hrabia von Falkenstein, jako „illustrissirmis et serenissinius princeps” i „pater philosophorum” XIV stulecia.

Znakomity niemiecki historyk okultyzmu Karol Kieseweiter twierdził, że ów Falkenstein był mistrzem Zakonu Różokrzyżowców, opierając się na posiadanym rękopisie pt. „Compendium totias Philosophiae et Alchymiae Fraternitatis Rosae Crucis, ex mań da to Serenissimi Comitis de Falkenstein, Imperatoris nostri Anno Domini 1374.” Manuskrypt ten, zawierający teorie i przepisy alchemiczne,  o ile nie jest dziełem mistyfikatora – posiada szcze­gólną wartość, ponieważ w nim po raz pierwszy występuje dziedziczony w ciągu stuleci tytuł zakonny „Imperator”, jak również nazwa „Fraternitatis Rosae Crucis”.

Mniej więcej równocześnie z powstaniem tego rękopisu ukazały się pierwsze znane sprawozdania o istnieniu Róźokrzyżowców i tym samym zaczyna prag­matyczna historia Zakonu.

Rok 1410 uważają niektórzy  np. wybitny alchemik Figulus –  za począ­tek ery Różokrzyżowców.

W r, 1430 założony został w Burgundii zakon „Aurei velleris” „Złotego Runa”, który Różokrzyżowcy opisali później w oddzielnej rozprawce dołączonej do swego wydawnictwa „Wasserstein der Weisen”. Alchemiczno-różokrzyżowy charakter tego rycerskiego zakonu, który swym wpływem ubkł rów­nież Hiszpanię i Austrię, i którego członkowstwem do dziś jeszcze szczycą się niektórzy książęta  jest godnym uwagi a mało znanym faktem. Również słynny Christian Rosenkreutz – do którego jeszcze powrócimy  miał w roku 1459 zostać rycerzem tej organizacji.

Z XV stulecia zasługuje jeszcze na uwagę manuskrypt pt. „Clavis Sapien-tiac”. Nosi on datę 1468 r., oraz nazwisko imperatora Jana Karola Fritsena – zawiera zaś szereg ciekawych alchemicznych recept.

Na początku XVI stulecia powstaje w Paryżu, założone przez słynnego Henryka Korneliusza Agryppe. z Nettesheimu (1486 – 1535), towarzystwo tajemne, które pozostawało w bliskim kontakcie z Różokrzyżowcami a Ireneusz Philaletha, róiokrzyżowiec działający około r. 1650 nazywa wyraźnie Kor­neliusza Agryppe  imperatorem.

Dotychczasowi Różokrzyźowcy zreorganizowani zostali przez Theophrasta Paracelsusa (1493 – 1541), słynnego ongiś lekarza, którego metoda spagiryczna jeszcze dzisiaj w południowych i środkowych Niemczech znajduje zastosowa­nie. W czasie podróży po Azji zapoznał się z indyjska, wiedzą tajemną, a wró­ciwszy do Europy zyskał wielką rzeszą zwolenników i przyjęty został do Za­konu Różokrzyżowców starego rytu. Ponieważ w kwestiach religii był wielce wolnomyślny i więcej niż do rzymskiej skłaniał się du nauki Lutra, przeto za jego działalności spotykamy wśród Różokrzyżowców przeważnie protestantów, jak Adama z Bodensteinu, Michała Toxitesa, Jana Husera, Michała Maiera i Henryka Khunratha, którzy zajęli się wydaniem dzieł Paracelsusa i w nie­przejrzanym niemal szeregu własnych pism starali się o szerzenie nauk różokrzyżowców.

W latach 1575 – 1580 działa w Augsburgu różokrzyżowiec Aegidius Guth-mann. autor wydanego w r. 1619 dzieła „Offenbarung göttlicher Majestic”, który m. in. wywarł pewien wpływ na Roberta Fludda,

Okoto r. 1590 sława Konfraterni Róży i Krzyża szeroko się już rozeszta, gdyż w najbliższych dwóch latach alchemik francuski Mikołaj Barnaud podró­żuje po Niemczech, ażeby odszukać hermetycznych mistrzów Rosae Crucis i zostać przyjętym do icli związku, W r, 1601 wydaje ów Sarnami łaciński list do wszystkich Różokrzyzowców Francji, w którym gorąco poleca ich królowi Henrykowi IV. Wynika z tego, że starania jego uwieńczone zostały pomyślnym rezultatem.

W r. 1604 niejaki Szymon Studion, pochodzący z Wirtembergii, napisał mistyczne dzieto zachowane do dzisiaj w rękopise  pt. „Naometria” czyli „nowy sposób mierzenia wewnętrznej i zewnętrznej świątyni”, tzn. mistyczny opis wewnętrznego i zewnętrznego człowieka, pojętego jako świątynia Boga. Autor opowiada dużo tajemniczo i proroczo o róży i o krzyżu, oraz rozsnuwa pasmo symbolów i apokaliptycznych obliczeń, które są całkiem niezrozumiale. Studion był cztowiekiem, którego umysł, wskutek uprawianych przezeń ćwi­czeń, był nieco przyćmiony, a z czasem popadł nawet w rodzaj religijnego obłędu. Wspominam o nim dlatego, ponieważ niektórzy upatrywali w nim twórcę Zakonu, a dzieło jego uchodziło za najgłębszą naukę Bractwa.

źródło: J. R. BIBLIOTEKA WIEDZY DUCHOWEJ, „RÓŻOKRZYŻOWCY ZARYS DZIEJÓW I DOKTRYNY PRAKTYCZNY SYSTEM ALCHEMII DUCHOWEJ” rok 1937, Nakładem „HEJNAŁU”, Wisła (Śląsk Cieszyński)

]]>