Manlius Torquatus – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl tarot oraz darmowe wróżby na łamach zaprzyjaźnionego forum TAJNE, pozdrawiam i zapraszamy do zabawy z Tarotem. Sun, 10 May 2020 20:19:51 +0000 pl-PL hourly 1 https://tarot-marsylski.pl/wp-content/uploads/2020/07/tarot-150x150.png Manlius Torquatus – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl 32 32 Teoryja woli https://tarot-marsylski.pl/teoryja-woli/ Sun, 10 May 2020 19:39:19 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=4934 Czytaj dalej ]]> TEORYJA WOLI.
ROZDZIAŁ I.
Psychologiczne podstawy objawu woli.

Całe nasze życie duchowe spoczywa na jednym zasadni­ czym fakcie. Bez niego umysłowy, uczuciowy i moralny rozwój naszej duszy byłby niemożebnym. Tym zasadniczym faktem jest rozróżnienie siebie od tego co nas otacza „ja” od „nie ja” jak mówią filozofowie.*  Do­ póki ten fakt wewnętrzny nie spełni się, dopóty niema właści­wego życia duchowego, dopóty pozostajemy w granicach bez­wiednej natury, stanowiąc nieodrodną cząstkę otaczającej nas materyi.

Nasza instalacyja w świecie zjawisk, nasze wystąpienie  wpośród sił przyrody jako samodzielnej siły duchowej, datuje się dopiero od chwili owego pierwszego aktu naszej samowiedzy Od tej chwili jesteśmy obywatelami świata. Akt wewnętrzny o którym mowa, jest aktem naszej samowiedzy, ponieważ wiedzieć o sobie jest to spostrzegać różnicę jaka zachodzi pomiędzy mną a tem co mnie otacza, pomiędzy tym który widzi a tem co jest widziane.
Bez tej przeciwstawności niema życia duchowego, niema właściwej czynności duchowej. Dusza nasza jest siłą równie bezwiedną jak i reszta sił przyrody, dopóki w niej nie ustali się owa przeciwstawność dwóch światów, wewnętrznego i ze­wnętrznego. Chwila w której przestajemy przeciwstawiać wewnętrznej rzeczywistości przedmiotowej, naszą rzeczywistość wewnętrzną podmiotową, jest chwilą przejścia do bez wiedzy.

Odnośnie do naszego organizmu, punktem centralnym dla obu światów jest nasze ja. W niem zbiegają się promienie owego koła wszechzjawisk, którego okrąg pozostaje niedościgłym dla najśmielszej fantazyi. – Czuję światło gwiazdy na milijardy mil odległej od mego oka zarówno jak i wrażenie bólu w głębi własnej duszy. Gwiazda nie jest moją, ale ból jest moim. Czy gwiazda zagaśnie, czy nowem światłem za­ błyśnie, ja czuję mój ból, czuję że nie przestałem być tem ozem byłem. Zmieniając miejsce mogę zmienić wszystkie przedmioty, które widzę, oprócz własnego ciała. Idzie ono za mną wszędzie gdzie idę i nie może chodzić inaczej. Jeśli dotykam przedmiotu zewnętrznego który widzę, to czuję tyl­ko wrażenie oporu idące przez rękę, ale dotykając swojej ręki, czuję zarazem i rękę która dotyka i rękę która jest dotkniętą.

Wreszcie, doświadczam w każdej chwili uczuć, których nigdy nie wywołuje sam przedmiot zewnętrzny i które trwają nie­ zależnie od wrażeń zewnętrznych, np. uczucie głodu, pragnienia, bólu wewnętrznego, zmęczenia, i t.p.

Oto podstawy zmysłowe ustalające w naszej duszy poczu­cie różnic zachodzących pomiędzy ja i nie ja.

W znaczeniu powyższem pojęcie ja obejmuje granice na­szego ciała, jego powierzchnię. Jest to znaczenie najobszer­niejsze. Kiedy mówię: „byłem wczoraj tam a tam”, to rozu­miem przez siebie cały mój organizm fizyczny i duchowy. Ale władza abstrakcyi, władza odrywania jednej treści od dru­giej, pozwala nam nadawać temu pojęciu więcej szczegółowe znaczenie. – Kiedy mówię: „byłem zawszę uczciwym człowie­kiem” to przez siebie nierozumiem mojego ciała, ale raczej tylko moją duszę. Albo kiedy mówię: „staram się pokonać zmęczenie mego ciała” –  to wyraźnie przeciwstawiam moją du­szę, jako siebie, memu ciału jako czemuś zewnętrznemu.

Mogę nawet w duszy przeciwstawiać pojedyncze objawy ducho­we uważające jeden z nich za swoje ja. – „Jako ojciec cię” mówił Manlius Torquatus do syna, „jako wódz skazuję cię na śmierć.” W pierwszem zdaniu Ja identyfikuje się z mi­łością ojcowską, w drugiem z obowiązkiem wodza. Nawet chwilowy popęd może reprezentować nasze ja. „Chcesz jeść ? ” – Nie chcę, – albo zresztą mogę skosztować.”- Ja chcę i ja nie chcę jeść. – Jedno Ja chce co innego a drugie co in­nego, przytem oba mogą być tylko chwilowe, ponieważ w obu tych razach poczucie Ja identyfikuje się z pojedynczemi popęda­mi. Nareszcie kiedy mówię że „nasze ja jest punktem central­nym dla całego koła zjawisk przyrodzonych” to nie oznaczam bliżej co przez to ja rozumiem, wymawiam tylko wyraz, któ­ry jednakże przez swoje skojarzenie z przytoczonemi wyżej grupami zjawisk, nie przestaje być zrozumiałym. Nie wymieniam co chcę w tej chwili przez ja oznaczyć, ale czytelnik przypomina sobie choćby niejasno faktyczną treść tego oderwanego pojęcia i to nam daje możność porozumiewania się za pomocą wyrazów symbolizujących pewną grupę uogól­nionych zjawisk.

Tak więc możemy pojęcie ja uszczuplać, koncentrować  i odosobniać nie tylko od wyobrażenia naszego ciała, ale nawet od reszty objawów duchowych. – Metafizycy którym nieraz udaje się posuwać abstrakcyję aż do absurdu, utrzymują na­ wet że nasze ja jest czemś zupełnie odrębnem jeszcze od tych wszystkich zjawisk któreśmy wymienili Ale będzie to tylko gra wyrazów. Nie można wyobrażać sobie, lub mieć poczucie tego co niema żadnej treści. Pojęcie ja jest tylko uogólnie­niem, łącznikiem tysiąca zjawisk wewnętrznych na podstawie ich wspólnego charakteru, tak jak pojęcie nie ja jest uogól­nieniem, łącznikiem tysiąca zjawisk zewnętrznych na podsta­wie ich wspólnego charakteru – ale pojęcie i poczucie ja, w oderwaniu od ciała, w oderwaniu od duszy, od wszelkich myśli,’ uczuć, popędów, wspomnień i nadziei szczegółowych jest tylko wyrazem symbolizującym pojęcie, w którem wszyst­kie te pojedyncze stany duszy wzajemnie się zacierają, zaś w oderwaniu od tego pojęcia, Ja nie jest już niczem, wymówię wyraz: barwa, to czytelnik wie o co idzie, jakkolwiek w pojęciu które ten wyraz symbolizuje wszystkie szczegółowe barwy wzajemnie się zlewają i zacierają – lecz gdybym ze­ chciał utrzymywać że barwa ma byt rzeczywisty w oderwaniu od wszystkich kolorów, nie doszlibyśmy nigdy do ładu. Pojęcie jest jak widzieliśmy zmiennem co do szczegó­łowej treści, niemniej jednak pozostaje ono stale środkowym punktem naszych wyobrażeń. Jedno i drugie nietrudno wytłómaczyć. Pojęcie ja jest zmiennem ponieważ w życiu naszej duszy co chwila inny utwór duchowy przywłaszcza sobie przo­downictwo w zakresie pozostałych: co chwila o czem innem myślimy, co innego czujemy a tem samem i czego innego po­ żądamy.

Poczucie jest zmiennem ponieważ inne wrażenia składają się na nie gdy jestem zdrów, inne gdy jestem chory, inne gdy jestem dzieckiem, młodzieńcem lub starcem, inne gdy jestem głodny, zmęczony, śpiący lub przejęty namiętno­ścią. Są wypadki które nas w jednej chwili czynią niepodo­bnymi do siebie. Niemniej jednak pojęcie i poczucie ja jest trwałem, po­nieważ wrażenia które się na nie składają są bezustanne. Dopóki żyję i mam świadomość muszę czuć swoje ciało i choćbym na nic nie zwracał uwagi, wrażenia od skóry, mię­  śni i wnętrzności nie przestają dochodzić do mózgu, a przerwa­nie ich zawiesza objaw samo wiedzy. W tej chwili wystarcza nam fakt doświadczalny że poję­cie i poczucie ja zrodzone pierwotnie na gruncie różno­rodności wrażeń zewnętrznych z wrażeniami wewnętrznemi, w miarę rozwoju umysłowego stopniowo się uduchownia, po­zwalając nam nie tylko odróżnić nasz organizm od świata­ zewnętrznego, ale także naszą duszę od naszego organizmu, nasze myśli od naszej duszy, naszą myśl o danej myśli od niej sa­mej. Siła i jasność tego rozróżnienia jest miarą rozwoju na­ szych władz duchowych. Potęga umysłu polega na stopnio­wym wzroście władzy odczuwania najdelikatniejszych różnic, bez zboczenia z zakresu zjawisk na pole pustej

Mamy więc dwa bieguny zjawisk; przed nami – materyja, w nas – duch.

Oddziaływanie materyi na ducha za pośrednictwem ner­ wów czucia nazywamy wrażeniem. Oddziaływanie ducha za materyję na pośrednictwem ner­wów ruchu nazywamy czynem.

Świat nam daje wrażenia, my mu dajemy czyny. – Prąd dośrodkowy dosięga swego celu w ognisku świadomości, w po­czuciu ja – prąd odśrodkowy rozprasza swe objawy w bez­miarze zjawisk.

Siedliskiem poczucia Ja jest mózg. Drogą do mózgu są nerwy czucia, drogą od mózgu -nerwy ruchu. Innych komunikacyj ze światem zewnętrznym niema. Duch któremu by ode­brano nerwy czucia i nerwy ruchu, jeśliby istniał sam w sobie, przestałby istnieć dla nas.

Ale nerwy czucia nie są bezpośrednio wystawione na działanie świata zewnętrznego, podobnie jak nerwy ruchu nie ­mogą bezpośrednio objawiać ludzkiej woli. Najdelikatniejsze koniuszczki nerwów czucia rozgałęziają się w tkankach wrażliwych, w skórze i przeobrażonych z niej organach, zwanych organami zmysłów. Samym nerwem optycznym przy najzdrowszym mózgu nie można widzieć, sa­mym nerwem akustycznym słyszeć i t. p. bez pośrednictwa odpowiednich organów.

Podobnież sam nerw ruchu nie może dać objawu woli; on tylko przelewa swe podrażnienie na włókna mięśniowe, które kurcząc się wprawiają w ruch kości lub błony, do których się przyczepiają, a tem samem i całe członki jak np. ręka, złożone z tych elementów Cała nasza zewnętrzna działalność jest ru­chem mięśni.

Chodzenie, pisanie, mówienie, wyraz twarzy i t. p. są ru­chem mięśniowym wywołanym przez pośrednictwo nerwów ru­chu idących od mózgowia. Nie jesteśmy w stanie wyrażać na­szej woli inaczej jak przez ruchy mięśniowe. Nawet wyraz oczu jest niemożliwym bez odpowiedniego układu powiek a więc ruchów. Wrażenia pochodzące od przedmiotów leżących zewnątrz naszego ciała lub na jego powierzchni nazywamy wrażeniami zewnętrznemi, pochodzące zaś z wnętrza ciała (jak np. wraże­ nie głodu) nazywamy wrażeniami wewnętrznemi. Jedne i dru­gie ażeby dojść do mózgu potrzebują na to nerwów czucia, które mogą przewodzić prądy tylko w kierunku dośrodkowym. Wrażenia zewnętrzne czy wewnętrzne doszedłszy do mózgu mogą się stać świadomemi. Mówię „mogą” nie zaś „stają się“ ponieważ tysiące wrażeń dochodzących do mózgu nie dochodzą jednak do świadomości. Niezaprzeczony uwagi wystarczy dla uprzytomnienia tej prawdy, że ażeby dane wrażenie stało się świadomem potrzebny jest pewien warunek wewnętrzny obok innych zewnętrznych. Tym warunkiem wewnętrznym jest, jeśli się tak wolno wyrazić, zetknięcie danego wrażenia z po­czuciem ja, wytworzonem przez inne wrażenia, i tylko skombinowanie się tych dwóch różnorodnych pierwiastków może wyrodzić akt rozróżnienia, akt świadomości. Jeśli wrażenie zewnętrzne przeważa, to wytworzy się akt świadomości objektywnej, jeśli pierwiastek wewnętrzny przeważa, to wytworzy się akt samowiedzy.

Każde wrażenie wbiegając do mózgu, do owego zbiorni­ ka wrażeń, zastaje tam pewien stan żywotności od którego za­ leży los jaki je spotka i zmiany jakie wywoła w wewnętrz­nej lub zewnętrznej pracy ducha.

Jeśli działalność mózgu jest uśpioną, krew zbyt słabo do­ pływa, to wrażenie na taki grunt padające pozostanie bez skutku; opór sparaliżowanych chwilowo tkanek będzie za sil­nym ażeby dane wrażenie nie wyczerpało na nim swej siły ruchu jaką z sobą przyniosło, i pozostanie jak było nieświadomem. Jeśli przeciwnie mózg jest czynnym, jeśli krew z tlenem napływa w dostatecznej ilości a działalność tkanek sprowadza szybszą odnowę materyi, jeśli fale wyobrażeń i uczuć są w pełni działania wówczas wbiegające do mózgu wrażenie mo­że się stać świadomem. Mówię jeszcze „może” ponieważ i taki grunt upadłszy, dane wrażenie niestanie się świadomem, je­śli natrafi na przeciwny prąd psychiczny i nie będzie dość silnem ażeby go pokonać i przedrzeć się do poczucia ja, dopóki się zaś te dwa pierwiastki nie skojarzą dopóty nie nastąpi akt poczucia różnicy, dopóty dane wrażenie pozostanie nieświadomem.

Wrażenie które się stało świadomem wchodzi w skład naszej duszy. Może ono zapaść na nowo w bez wiedzę i znowu być powołanem do świadomości, ale zawsze nie przestaje być siłą którą świat zewnętrzny złożył duszy w depozycie. Ta­kich wrażeń tysiące odbieramy codziennie. Tym sposobem mózg staje się zbiornikiem i kondensatorem niezmiernej potęgi utajonej, potęgi która uczuciem obejmuje ludzkość, myślą odkrywa nowe światy, czynem panuje nad przyrodą, Wrażenie świadome staje się wyobrażeniem.

Jeśli od przedmiotu zewnętrznego promienie światła padają w moje oko, to na siatkówce (*) tworzy się obraz tego przedmio­tu, lecz obraz ten jest jeszcze tylko fotograficznem odbiciem danego przedmiotu w miniaturze. Dopiero gdy podrażnione tym obrazem odpowiednie włókienka nerwu wzrokowego prze­ niosą cząstkowe wrażenia barw i światła do samego mózgu i tam wrażenia te zostaną przez poczucie ja ujęte, wrażenia które były obrazem w oku, stają się w mózgu wyobrażeniem. Podobnież świadomie ujęte wrażenie dźwięku staje się wyo­brażeniem dźwięku, wrażenie zapachu wyobrażeniem zapachu i t.p. W każdej chwili w duszy naszej ustala się tysiące wyobrażeń otaczających nas przedmiotów. Ale wyobrażenia te pozostają dla nas obojętnemi, nie budząc żadnego szczególnego zajęcia. Tak np. idąc ulicą, widzę tysiące kamieni których wyobrażenie tworzy się w moim umyśle ile razy tylko na nie spojrzę, ale treść tych wyobrażeń pozostaje dla mnie najzupełniej obok

(*) Siatkówka (retina) jest błonką wyściełającą głąb oka, w której rozgałęziają się najdrobniejsze koniuszczki nerwu wzrokowego przewo­dzące wrażenie do mózgu.

Wszystko mi jedno ile tam było tych kamieni, jaki każdy z nich miał kształt, jaka. barwę, gdzie łeżał ten a gdzie ów. Patrzyłem na nie i wyobrażałem je sobie w danej chwili, ale te wyobrażenia szczegółowe nie budziły we mnie najmniej­szego zajęcia, ani mi się podobały ani nie podobały. Takie ujmowanie przedmiotu ze względu na samo jego istnienie, zowie się właściwem wyobrażaniem.

Wyobrażam sobie że w tej chwili kamienie te leżą tak jak wówczas, wyobrażam sobie że jeśli ich jest tysiąc to gdy­ by do nich dodać drugie tyle, byłoby ich dwa tysiące,­ wyobrażam sobie że dwie linije równoległe nigdy się z sobą nie przetną, że w tej chwili zapewne już latarnie pogaszono na mieście, że wiadomości z Kochinchiny, które wyczytałem w ga­zecie mogą być prawdziwe, że o dwa kroki przede mną jest ściana po której chodzi mucha. Wszystko to będzie tylko ujęciem faktu ze względu na samo jego istnienie, czyli ujęcie prawdy objektywnej wyobrażeniem. Wyobrażanie jest odbi­janiem się zewnętrzności w naszym umyśle. Odgrywamy w tym razie po prostu rolę zwierciadła które z równą obojętnością odtwarza w sobie obrazy najwspanialsze i najwstrętniejsze. Lecz przypuśćmy że idąc ulicą, potknąłem się o jeden z owych kamieni i silnie stłukłem nogę. W skutek stłuczenia dobiega do mózgu wrażenie bólu. Wrażenie to stawszy się świadomem rodzi wyobrażenie bólu lecz w tem wyobrażeniu przedmiot zewnętrzny kamień; nie ze względu na samo jego istnienie ale przeciwnie tylko ze względu na skutek tego jego istnienia dla mnie, t. j. jak w danym razie, ze względu na stłuczenie o które mnie przyprawił. Takie ujęcie oddziaływania objektywnego ze względu na naszą istotę, zowie się  uczuwaniem i jako uczucie przestaje być obojętnem i staje się przyjemnem lub nie przyjemnem. Uczuwam, to znaczy że to co ujmuję świadomie podoba mi się lub nie podoba, sprzyja lub nie sprzyja, budzi wstręt łub upodobanie mniej lub więcej silne ale nigdy

Zatem uczuciem nazywamy świadomość przyjemnego lub i przykrego stanu naszej istoty. O ile wyobrażenie prowadzi nas do ujęcia prawdy nieza­leżnie od tego czy ona odpowiada lub nie, naszym upodoba­niom, o tyle uczucie prowadzi nas do ujęcia prawdy, wyłącznie ze względu na to czy ona odpowiada lub nie, naszej organizacyi, naszym upodobaniom. Zatem wyobraża nie jest natury objektywnej uczuwanie zaś natury subjektywnej. W pierwszem nie chodzi nam o nas, lecz o przedmiot, w drugiem nie chodzi nam o przedmiot lecz o nas samych, (np. wyobrażam sobie szpilkę, czuję ukłócie szpilki).

Ale w jednym i drugim razie nasz udział w ujmowaniu wrażeń jest przeważnie bierny; w pierwszym razie przedmiot narzuca mi się sam przez się jako byt objektywny, w drugim razie byt objektywny narzuca mi swój wpływ na mnie Ja w obu razach jestem tylko świadomem i czującem zwierciadłem, które odbija to co przed niem stawią.

Lecz te wyobrażenia które się w nas wytworzyły, te uczu­cia któreśmy doświadczyli, nie giną w naszej duszy wraz z przedmiotem który je wywołał. Jak dyjament wystawiony przez pewien czas na działanie światła, potem świeci w ciemno­ści, tak mózg nasz wystawiony przez pewien czas na działanie wrażeń, później odtwarza je chociaż pobudka wywołująca tako­ we istnieć przestała. Te wyobrażenia i uczucia jak już wspo­mniałem, są naszym arsenałem duchowym, więcej jeszcze, są naszą armiją duchową gotową w każdej chwili wystąpić do wal­ki. Doświadczenie jest poborem duchowym dla naszego or­ganizmu; każdy przybywający rekrut poddaje się istniejącemu już porządkowi, zalicza się do pewnej kategoryi na mocy sko­jarzenia podobieństw i jeśli przechodzi w stan spoczynku, to w każdym razie na dany apel świadomości na nowo wystąpić może do działania. W stanie czuwania armija ta ma swego wodza, swoją myśl przewodnią około której skupiają się inne, która im nadaje swoją barwę i działaniu celowemu przewodniczy.

Tak więc wyobrażenia nasze i uczucia mogą przejść w stan czynny.

Stan czynny wyobrażeń zowie się myśleniem, jeśli mu przewodniczy jedno wyobrażenie panujące => zowie się marzeniem jeśli tej spójni duchowej brakuje i pierwsze lepsze wyo­brażenie przywłaszcza sobie chwilowo przewagę, ażeby znowu ustąpić miejsca przy poczuciu ja innym przywłaszczycielom napływającym bez ładu i składu. Marzenie jest rozprzęże­niem karności duchowej, jest wałęsaniem się maruderów, bez dowództwa, bez porządku i harmonii. Są to dwie najogólniejsze formy w jakich przejawia się działalność wyobrażeń.

Stan czynny uczuć daje więcej skomplikowane objawy, o ile że w nich występuje pierwiastek przyjemności lub przy­krości a to w najróżnorodniejszym stopniu. Podstawą działal­ności uczuć jest właśnie ich dwulicowość, ich strona przyjem­na t. j. zadawalniająca nasze potrzeby i strona nieprzy­jemna sprzeciwiająca się tym potrzebom. Pierwsza z na­tury rzeczy oddziaływa na żywotność organizmu zgodnie z jego ustrojem lub obecnym nastrojem i ożywia takowy utrzy­mując się na jego gruncie druga przeciwnie zawierając w so­bie pierwiastki sprzeczne z żywotnością organizmu w ogóle lub obecnym jej nastrojem, narusza ją a tem samem budzi przeciw sobie reakcyję. I ta to okoliczność jest punktem wyjścia dla wszelkiej naszej działalności: usuwać wrażenia przykre, poddawać się przyjemnym- oto dążenie powszechne obejmu­jące wszystkie nasze dążenia szczegółowe. Jak tkanka materyjalna organizmu przyswaja sobie chciwie pierwiastki poży­wne jej odpowiednie, pomijając a nawet oddziaływając prze­ciw odczynnikom przeciwnym jej żywotności, tak tkanka du­chowa naszych wyobrażeń i uczuć przyswaja sobie pierwiastki duchowe jej odpowiednie, sprzyjające, z pominięciem a nawet silną reakcyją przeciw odczynnikom moralnym które tej we­wnętrznej harmonii szkodzą, które tę naszą tkankę duchową szarpią i niszczą.

Uczucia przechodzące w stan czynny stają się pragmieniami. Przykładem takiego uczucia przechodzącego w stany jest np. uczucie głodu. Głód jest już o tyle popędem o ile uczuciem, jest pragnieniem. Pragnienie jeszcze nie koniecznie pociąga za sobą działanie; można wiele rzeczy pragnąć a je­dnak nie domagać się ich, można czuć pragnienie głodu a je­dnak nie starać się zaspokoić go. Dopiero w pewnym stopniu natężenia pragnienie przechodzi w rzeczywisty popęd do dzia­łania i taki popęd jest przeobrażonem uczuciem, uczuciem dynamicznem.  Tym sposobem działalność uczuć staje się dzia­łalnością popędów stanowiących ze swej strony podstawę obja­wu trzeciej władzy duszy, władzy ivoli. Działalność wewnętrz­na, wytworzywszy postanowienie woli, może się przenieść na nerwy ruchu, pobudzić mięśnie i stać się czynem. Oto w najogólniejszych zarysach rozwój naszych władz duchowych. Wrażenia stają się wyobrażeniami, które mogą przejść w uczucia, uczucia stają się pragnieniami, które mogą przejść w popędy, popędy stają się wolą, która może przejść w czyny.

Czyny nasze są długiem który spłacamy światu a który zaciągnęliśmy w formie wrażeń. Ruch bezwiedny który stał się siłą świadomą w duszy naszej – wraca do stanu bezwiedne­ go w czynach. Ale w tych czynach spoczywa zaklęta treść duchowa czyn jest krystalizacyją wyobrażeń i uczuć. Odda­ jemy naturze to cośmy od niej wzięli, ale oddajemy nie w tej postaci w jakiej je nam dała, lecz w tej w jaką je nasz organizm przyoblekł. Pod tym względem organizm jest formą w którą świat zewnętrzny wlewa materyjał do odcisku.

Forma układa cząsteczki przypływającego materyjału według swej wewnętrznej przyrody i wyciska na nim swoje piętno. Doskonałość odlewu zależy od doskonałości i stałości for­my – doskonałość czynów zależy od doskonałości i stałości na­szego charakteru.

Ale nie każdemu dano być ową formą stalową wydającą posągowe czyny. Ulepieni z kruchej gliny, rzadko wypalonej doświadczeniem, pozwalamy wrażeniom zewnętrznym ulepiać się i modelować według nacisku chwilowych Wrażenia i okoliczności robią z nas co chcą, i częstokroć zdobywamy się ledwie na taki opór, jaki stawia glina garnca­rzowi  a jakże daleko od takiego oporu do samodzielności!

Zakres naszych czynów, a obszerniej mówiąc zakres na­ szych ruchów zaczyna się tam gdzie ruch natury martwej a kończy się tam gdzie ruch natury zwierzęcej nie dosięga. Przedstawienie owej drabiny naszych czynów opartej, o ziemię a sięgającej niebiosów, przedstawienie tego stopniowe­go uduchowniania się naszej działalności znajdzie czytelnik w następującym rozdziale.

źródło: „O wolności woli” – rozdział I, Julian Ochorowicz, Warszawa 1871

]]>