Franek Kluski – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl tarot oraz darmowe wróżby na łamach zaprzyjaźnionego forum TAJNE, pozdrawiam i zapraszamy do zabawy z Tarotem. Mon, 03 Apr 2023 20:00:11 +0000 pl-PL hourly 1 https://tarot-marsylski.pl/wp-content/uploads/2020/07/tarot-150x150.png Franek Kluski – Tarot Marsylski https://tarot-marsylski.pl 32 32 Seanse i Media https://tarot-marsylski.pl/seanse-i-media/ Mon, 03 Apr 2023 19:52:40 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=8438 Czytaj dalej ]]> W jaki sposób i gdzie możemy badać objawy, za­przeczające wszelkim dotychczas znanym prawom natury?

Odpowiedź prosta i ogólnie znana – na seansach medjumicznych; a dla zademonstrowania się objawów niezbędną jest obecność medjum.

Medjum jest zwykle określane, jako osobnik posia­dający specjalne właściwości duchowe – dzięki którym mają miejsce zjawiska niezwykle.

Dr. M. Breyer *) twierdzi, iż zdolności medjalne po­siadamy wszyscy, lecz w różnym stopniu; mogą one być kształcone i rozwijane; przez nadużycia można je utra­cić. Stan, w którym siły te występują na jaw, nazywamy transem – – jest to głęboki okres snu hypnotycznego.

Jak się właściwie zapatrywać należy na medja i zdol­ności medjalne?

Ogólnie utarłem jest mniemanie, że medja są ro­dzajem osób nienormalnych, nieszczęśników, upośledzo­nych od natury, zdolności zaś medjalne czemś, do czego człowiek szanujący się i pragnący być branym na serjo przyznawać się nie powinien.

Dr. Breyer- Z pogranicza  zaświatów  str. 40.

Walkę temu przesądowi wypowiedziało Polskie Towarzystwo Badań Psychicznych, które pierwsze wystą­piło z twierdzeniem, że zdolności medjalne nie są czemś strasznem, a cennym darem natury, który kultywować i rozwijać należy.

Jak istnieją zdolności twórcze poetyckie, literackie i malarskie, tak istnieją zdolności medjalne.

Zresztą im dalej zagłębiamy się w badania zjawisk psychicznych, tem bardziej poczyna zacierać się granica pomiędzy t. zw. natchnieniem a zdolnościami medjalne-mi *)

Czy geniusze, improwizujący w chwilach wysokiego natchnienia, czy poeci-głoszący proroczo o tem co stać się ma – nie byli de facto jasnowidzami, a więc me-djami, że wymienię Swedenborga, Poe’go, Stirnera, Lytton Bulwer’a oraz naszą wielką trójcę: Mickiewicza, Słowac­kiego i Krasińskiego!

Różnice bledną i nikną!

Stare przesądy jednak w dalszym ciągu i to nawet w sferach naukowych żyją!

Kiedy Polskie Tow. Badań Psychicznych wystąpiło na Międzynarodowym II Kongresie ze swym postulatem uznania zdolności medjalnych za cenny dar natury, Kon­gres zawahał się położyć na to swe accepit, obawiając się krytyki i komentarzy!

O ile jednak uznajemy, że medja przynoszą niespo­żyte zasługi w dziedzinie badań psychicznych, o ile zga­dzamy się, że dzięki nim rozjaśnia się mrok, kryjący wiele pozornie nierozwiązalnych zagadek, to winniśmy z od-krytem czołem uznać całą zasługę tych zdolności dla nauki i nie bać się położyć pod niem swego podpisu!

*)    porównaj  A. Niemojewski:  „Dawność”  a  Mickiewicz.

Bezwględnie najsłynniejszym z dotychczas znanych medjów by} amerykanin Home nazywany nie jednokrotnie współczesnym Cagliostro.

Daniel Dunglas Home (ur. 1833 w Edimbourg, na­stępnie naturalizowany w Ameryce), dawal najpotężniej­sze z dotychczas znanych objawów.

Słyszano tajemniczą muzykę, kwiaty padały na obe­cnych, na życzenie niewidzialne dłonie przynosiły żąda­ne przedmioty, ukazywały się twarze, postacie. Home seansował przeważnie przy świetle: niejednokrotnie foto­grafowano go unoszącego się, wraz z krzesłem, w powie­trzu – kreślił on wówczas ołówkiem znaki na suficie aby obecni mogli się przekonać, że nie ulegli halucyna­cji. Sam lubił mawiać o sobie, że ma na swe zawołanie szeregi duchów, które mu doradzają, jak w życiu czynić i postępować winien.

K.arjera Homa należy do niezwykłych. Był on zaży­łym przyjacielem Cesarza Napoleona III, na dworze któ­rego seansował często, oraz niemal powinowatym Alek­sandra II Cesarza Rosyi, gdyż ożenił się w 1858 r. w Pe­tersburgu ze skuzynowaną z cesarskim dworem hrabian­ką Kuszelew-Bezborodko. Sam Aleksander II miał ponoć ułatwić małżeństwo.

Pozostawił po sobie Home rodzaj pamiętników za­tytułowanych „Revelations sur ma vie Surnaturelle” (Paris 1863 r.), w których szczegółowo opisuje swe sukcesy oraz zjawiska przez siebie wyprodukowane, tłomacząc je naturalnie w myśl panującej podówczas spirytystycz­nej teorji – uczestnictwem duchów.

Z całego szeregu: innych medjów najgłówniejszetnibyły :*)

*) Za  najciekawsze  bywają uważane medja materyalizacyjne, dla tego  też są  one  przeważnie w literaturze  wyszczególniane.

Miss Cook medjum Crookesa, o którym już wspo­minałem (Kąty King)

Dr. med. Slade, amerykanin, podczas seansów któ­rego, przy świetle dziennem, pojawiały się zjawy.

Baron Guldenstubbe, który zamykał w szkatułę pa­pier i ołówek, klucz od szkatułki oddawał obecnym, a gdy po chwili otwierano szkatułkę znajdowano tam za­pisany papier.

Eusapia Paliadino, włoszka, medjum prof. Bozzano, Lombrosa, która swego czasu seansowała z dr. Ochorowiczem w Warszawie i wywołała całą burzę zarzutów o oszustwo. W następstwie skonstatowanem jednak zostało, że więk­szość obserwowanych objawów z Eusapią Paliadino była prawdziwą*)

Eva Carriare, medjum dr. Schrenck-Notzinga, której zawdzięczamy większość spostrzeżeń nad „ektoplazmą”. Pozatem cały szereg mniej znanych medjów jako to: anglik William Eligton, szwed Ejnar Nielse Willy S., niemka Marya Yolhart, angielka p. Piper ect. ect.

Z polskich medjów najbardziej znanemi są: Schneider.

Stanisława Tomczykówna (medjum Ochorowicza) obecnie p. Fielding, żona sekretarza angielskiego Tow. Badań Psychicznych – Society for physical recherches.

Stanisława P. – która przez dłuższy czas seansowa­ła z dr. Schrenck-Notzingiem i w którego książce, „Mate-rialisations Phanomane” jest umieszczony szeregjej fo-tografji. Stefanja B. – bardzo popularne przed wojną w Warszawie, medium,

Franek Kluski –  pod pseudonimem tym ukrywa się znany w Warszawie poeta i literat. Seanse Klu-sidego, które odbywają się w ściśle intymnem kółku są tem ciekawsze, że zjawy pojawiają się samorzutnie przy świetle. Prócz zjaw ludzkich ukazują się zjawy zwie­rzęce. PJKluski seansował w Metapsychicznym Instytucie w Paryżu.

*)   patrz Delanne: Apparitions  t. II.  Opis seansów w Villa Minera.

Duńskie medjum Enjar Nielsen. Z ust jego wydzielasię ektoplazma (dr. Scnrenck Notzing Materialisations Phenomane).

Duńskie medjum Enjar Nielsen. Z ust jego wydziela
się ektoplazma (dr. Scnrenck Notzing Materialisations
Phenomane).

Jan Guzik

Jan Guzik

Inż. Frączak – niezwykle silne objawy materjali-zacyjne.

Jan Guzik medjum materjalizacyjne.

Seansował parokrotnie w Inst. Met. w Paryżu. Oso­bistość bardzo popularna w Warszawie.

Również wymienić tu należy choć, na osobnem miej­scu, p.Stefana Ossowieckiego, znanego szeroko w War­szawie ze zdolności jasnowidzenia oraz rozdwajania oso­bowości.

Z polskich medjów rewelacyjnych najbardziej znanemi są:

  1. Jadwiga Domańska, długoletnia sekretarka dr. Ochorowicza, przez usta której przemawia obecnie rze­komy jego duch. P. Domańska prócz tego zajmuje się literaturą. Ostatnio były drukowane w Kurjerze Czerwo­nym „Dziwy Życia” jej pióra.
  2. Marja Czernigiewicz (rewelacye Grzegorza VIII, dr. Ochorowicza i innych).
  3. p-na Zofia Rajchman, przez usta której w transie, przemawiali najsłynniejsi nasi poeci.

źródło: Stanisław A. Wotowski „Duchy i Zjawy”, z serii Biblioteka Wiedzy Tajemnej, Warszawa

]]>
Franek Kluski https://tarot-marsylski.pl/franek-kluski/ Wed, 25 May 2022 18:24:41 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=7122 Czytaj dalej ]]> Franek Kluski ostatnie wielkie medium fizyczne XX wieku
autor: Wojciech Chudziński

Był ostatnim wielkim medium fizycznym XX stulecia. Nigdy nie przyłapano go na oszustwie, a sławy naukowe przyznawały, że to, co czyni na seansach, może nadwerężyć dobre samopoczucie niejednego sceptyka.

Franek Kluski (prawdziwe nazwisko: Teofil Modrzejewski) – człowiek wykształcony, bankier, pisarz i dziennikarz, w swoich czasach nie przyciągał takiej uwagi tłumów, jak inne media: Daniel Dunglas Home, Eusapia Palladino czy Rudi Schneider. Seanse z jego udziałem trwały zaledwie siedem lat, dlatego pozostałby pewnie postacią nieznaną, gdyby nie książka ppłk. Norberta Okołowicza Wspomnienia z seansów z medium Frankiem Kluskim, wydana w 1926 roku, zawierająca blisko sto zdjęć i ogromną liczbę wypowiedzi naocznych świadków.

Spokojny i zamknięty w sobie Kluski będąc dzieckiem doświadczał ponoć wyjść poza ciało (OBE) i widywał zmarłych krewnych oraz „duchy zwierząt”. Również inne dzieci w jego towarzystwie mogły oglądać „widma z zaświatów”, co wywoływało u nich podszytą strachem niechęć do Franka.

W 1918 roku 46-letni Modrzejewski przypadkiem trafił na seans innego sławnego medium, Jana Guzika. Wówczas obecni tam goście zorientowali się, że jest osobą sensytywną i zaczęli przeprowadzać eksperymenty, które – przeniesione na grunt naukowy – z czasem dały obfity plon.

Liczba osób, jakie wzięły udział w spotkaniach z Kluskim, ostatecznie sięgnęła kilkuset. Byli to ludzie najróżniejszych profesji: profesorowie wyższych uczelni, wojskowi, zawodowi prestidigitatorzy i badacze mediumizmu.

Seans z udziałem Franka Kluskiego (po prawej) Foto Archiwum

 

Wśród tych ostatnich najbardziej znani: prof. Charles Richet, laureat Nagrody Nobla z 1913 r.; prof. Gustave Geley, dyrektor Instytutu Metapsychicznego w Paryżu; prof. Cammille Flammarion, popularny francuski astronom oraz Hewat McKenzie – honorowa dyrektor brytyjskiego kolegium Psychic Science. W gronie polskich parapsychologów znaleźli się m.in.: inż. Piotr Lebiedziński, Prosper Szmurło, założyciel i prezes Polskiego Towarzystwa Psycho-Fizycznego, a także lekarze: Ksawery Watraszewski i Tadeusz Sokołowski. Jako że fenomen Kluskiego przyciągał szeroką publiczność stając się w Warszawie „wydarzeniem towarzyskim”, na seansach z jego udziałem nie zabrakło postaci znanych ze świata polityki, kultury i biznesu. Wymieńmy na przykład Józefa Piłsudskiego, Józefa Becka, Tadeusza Boya–Żeleńskiego i Juliusza Osterwę.

Uczestnicy tych spotkań byli dobierani w sposób przypadkowy, a jednak większość z nich zgadzała się w jednym: mieli do czynienia ze „spektaklem”, którego nie da stworzyć się za pomocą trików i zręczności rąk.

Seanse z udziałem Kluskiego organizowano w różnych miejscach, przy czym – co istotne – również w jasnym świetle lamp. Ogółem odnotowano ponad 800 manifestacji paranormalnych, a regułą stało się, że obecni na sali ludzie w ukazujących się „zjawach” rozpoznawali znane sobie, nieżyjące osoby.

Franek Kluski (po prawej) w transie Foto Archiwum

 

Pojawiały się pod postacią mgły, stopniowo przybierały kształty i stawały się bardziej widoczne, z takimi szczegółami jak zmarszczki oraz zarost – pisał obecny przy tych wydarzeniach Władysław Feliks Pawłowski, profesor aerodynamiki na uniwersytecie w Ann Arbor (stan Michigan, USA), który znajdując się pod silnym wrażeniem tego, co przeżył w Warszawie, opublikował entuzjastyczne sprawozdanie z seansu (Journal of the American Society for Psychical Research, nr 19/1925 r.).

– Kilka manifestacji występowało jednocześnie, a często miało się wrażenie duchowej obecności wielu innych… – dodawał zaskoczony. Naukowiec odnotował, że „zjawy” ukazywały się w pewnej odległości od Kluskiego i podczas gdy niektóre z nich chodziły w zwykły sposób, inne unosiły się nad głowami siedzących. Te, które mogły mówić, robiły to w języku, jakim posługiwały się za życia. Było rzeczą oczywistą, że dysponują umiejętnością „czytania” w ludzkich umysłach, ponieważ precyzyjnie odpowiadały na pytania wyrażane w myślach. Niektóre wybierały komunikowanie się przez stukanie, a głosy tych, które przemówiły opisywano jako „doskonale czyste i o normalnej głośności, lecz brzmiące jak głośny szept”.

Dla spirytystów liczył się fakt, że podczas niektórych mediumicznych manifestacji Kluskiego pojawiały się „widma zwierząt”. Stanowiło to przeciwwagę dla przekonania, że po śmierci egzystują wyłącznie istoty ludzkie. Uczestnicy seansów byli świadkami ukazywania się zjaw różnych naszych „braci mniejszych”. Pewnego razu pojawił się pies, który – uzyskawszy fizyczny kształt – wskoczył na kolana jednej z osób. Innym razem przypominający jastrzębia ptak bijący skrzydłami o ściany i latający po pokoju. Tę niezwykłą „manifestację” udało się utrwalić na kliszy fotograficznej. Podobne obserwacje przydawały wagi wierzeniu, że łączące nas ze zwierzętami więzy uczuciowe nie zostają przecięte w chwili śmierci. Kilku ludzkim zjawom, jakie pojawiły się podczas eksperymentów, towarzyszył czworonożny przyjaciel, który odszedł w zaświaty już po śmierci swego pana.

Dokonywane przez Kluskiego manifestacje potwierdzały, że wszyscy nasi „ulubieńcy” przeżyją własny zgon. Na przykład jedna z materializacji przypominała lwa, który „chodził dookoła”, smagał ogonem meble i „pozostawiał za sobą silny gryzący zapach”. Inna, nazywana Pitekantropem, wyraźnie zaznaczała swą obecność przesuwając meble i „próbując obecnych lizać po twarzy”.

Niekiedy seanse trzeba było kończyć przed czasem, ponieważ atmosfera stawała się zbyt gorąca. Pawłowski opisywał, jak Pitekantrop złapał za rękę pewną damę, a potem jej dłoń przyłożył sobie do twarzy. Tak ją to przeraziło, że straciła nad sobą panowanie i zaczęła histerycznie krzyczeć. Widma spełniały prośby dotyczące przesunięć sporych rozmiarów mebli; czyniły to szybko i bez wysiłku – jedna ze zmaterializowanych postaci poruszyła nawet ciężki posąg wykonany z brązu. Doktor Gustave Geley z paryskiego Instytutu Metapsychicznego relacjonował: Wszystkie oglądane przez nas zjawy sprawiają wrażenie osób prowadzących zwykłe życie. Pawłowski przytakiwał z ochotą, dodając: Chodzą wokół gości, uśmiechają się poznając znajomych i ciekawie spoglądają na tych, których widzą po raz pierwszy…

Gipsowy odlew dłoni uzyskany w czasie
seansu z udziałem Franka Kluskiego
Foto Archiwum

Opisanym materializacjom towarzyszyły wirujące światła,„aporty” rzeczowe oraz trudnedo zidentyfikowania hałasy i zapachy. Kluski z powodzeniem używał pisma automatycznego, bywał też widywany w dwóch miejscach naraz (bilokacja). Te niezwykłe manifestacje występowały również w świetle dziennym, gdy medium wykonywało zwykłe, codzienne zajęcia. Pawłowski wspomina, jak chodząca po pokoju Kluskiego pewna „samoczynna materializacja” uniemożliwiała mu zaśnięcie. Co interesujące, wykonane testy wykazały, że w pomieszczeniach, w których odbywały się seanse, dochodziło do nagłego spadku temperatury. Ustalono także, że gdy w pobliżu medium znalazł się kompas – jego wskazówki poczynały kręcić się jak szalone.

Jednak do historii mediumizmu Modrzejewski wszedł dzięki dowodom materialnym na obecność „produkowanych” przez siebie zjaw. Są to wykonane w parafinie odciski, z których część przetrwała do dziś – przechowuje się je w zbiorach Instytutu Metapsychicznego w Paryżu. Jak przebiegał ten proces? Otóż zjawę nakłaniano do zanurzenia kończyny w wanience z roztopionym woskiem. Kiedy potem znikała, odchodząc w „inny wymiar”, w pokoju pozostawały puste w środku formy, poświadczające fizyczną obecność gościa. Były one doskonałe w każdym szczególe i dawały dowód nie tylko materializacji, ale i dematerializacji zaświatowego wizytanta.

W 1921 roku francuscy badacze potajemnie wprowadzili do płynnej parafiny  rozpuszczalny cholesterol, by upewnić się, że każdy odcisk powstał w czasie, gdy przeprowadzano eksperyment. Po dodaniu kwasu siarkowego parafina stałaby się czerwona, a w końcu ciemnobrunatna – i w ten sposób można by rzecz ostatecznie zweryfikować. Richet pisał, że podczas seansu on i Geley trzymali Kluskiego za ręce, a później odkryli, że w ustawionej w drugim końcu pokoju wanience zostały odciśnięte zmaterializowane dłonie i stopy dziecka! Po tym fakcie byli zmuszeni stwierdzić, iż to badanie daje niezbite naukowe dowody na materializację ektoplazmy. Jako naukowiec Richet uważał taką koncepcję za „czysty absurd”, lecz dodawał: Tak, to absurd, ale cóż z tego – kiedy to prawda.

Kluski był w stanie dokonać materializacji zjaw przy zastosowaniu najbardziej surowych procedur, a więc nawet wówczas, gdy pozostawał nagi albo seans z jego udziałem przebiegał w jasnym oświetleniu. W niektórych przypadkach „zjawy” przybywały zaopatrzone w światło lub podnosiły tzw. świecące tabliczki, żeby ludzie mogli im się lepiej przyjrzeć.

Jedno z często goszczących „widm” miało zwyczaj w paranormalny sposób oświetlać gości siedzących przy stole. Możliwości mediumicznych Kluskiego nie ograniczały żadne stosowane przez badaczy środki kontroli. Jedyne problemy, jakie od czasu do czasu odnotowywano, wiązały się ze stanem zdrowia Modrzejewskiego oraz z panującymi akurat warunkami atmosferycznymi. Istotne kłopoty sprawiały burze; zaobserwowano również, że gdy Kluski cierpi na jakąś fizyczną dolegliwość, wywoływane przez niego materializacje mają wyraźnie mniejsze rozmiary.

Po takich seansach zdradzał oznaki wyczerpania, nie mógł spać i wymiotował krwią. Niektóre z tych objawów, jak przypuszczano, były konsekwencją ran odniesionych w pojedynku – serce 17-letniego Modrzejewskiego przeszyła na wylot kula wystrzelona z pistoletu. (!)

Podczas gdy wiele znanych mediów ograniczało się do wywoływania takich zjawisk jak: dobywający się z nieznanego źródła zapach, odczuwane przez uczestników seansu dotykania, nagłe podmuchy wiatru czy potrząsanie tamburynem bez kontaktu z instrumentem (telekineza), Kluski zdawał się ukazywać umiejętności pochodzące jakby z wyższego poziomu mediumizmu. Dobrze udokumentowane, niesamowite zdolności tego człowieka stanową trudny do zgryzienia orzech dla sceptyków i przeciwników parapsychologii. Krzysztof Boruń, pisarz i badacz zjawisk mediumicznych, kwestię tę ujął tak: …przy najdalej posuniętym sceptycyzmie i nieufności do mediów nie można znaleźć żadnych konkretnych podstaw, aby podejrzewać Modrzejewskiego o mistyfikacje, a świadków jego wyczynów o naiwność. (…) Teofil Modrzejewski był ostatnim wielkim medium fizycznym XX stulecia – dodaje Boruń. – Wraz z jego odejściem kończy się okres rozkwitu mediumizmu materializacyjnego (…) Znamienne, że po II wojnie światowej nie słyszy się już o tej klasy mediach…

źródło: „Spirytyzm” kwartalnik Polskiego Towarzystwa Studiów Spirytystycznych
numer 2 (6) / 2011

materiał video:  tekst Wojciecha Chudzińskiego opublikowany w kwartalniku „Spirytyzm”. Czyta Agnieszka Krzemień.

Literatura: https://www.ksiazki-spirytystyczne.pl

Dla zainteresowanych: https://www.patronite.pl/spirytyzm Polskie Towarzystwo Studiów Spirytystycznych jest oficjalnym stowarzyszeniem zrzeszającym polskich spirytystów, współpracującym z Międzynarodową Radą Spirytystyczną.

(duchy, reinkarnacja, zjawy, życie po śmierci, spirytyzm, wywoływanie duchów)

]]>
Eksperyment Norberta Okołowicza z medium Franek Kluski https://tarot-marsylski.pl/eksperyment-norberta-okolowicza-z-medium-franek-kluski/ Sun, 29 Aug 2021 11:45:00 +0000 https://tarot-marsylski.pl/?p=6012 Czytaj dalej ]]> W eksperymentach Norberta Okołowicza z medium Franek Kluski w 1921 roku. Byli z eksperymentami modyfikacji elektryczności przechodzącej przez galwanometr, dlatego był wyłącznik, który medium powinien nacisnąć na odległość. W galwanometrze był badacz (byli ciemni z czerwonym światłem), inny obserwujący medium i inny z aparatem fotograficznym. W momencie kontaktu zrobiono 3 zdjęć, z czego 2 było warte. Zdjęcie 78 pochodzi z 16 września. Chodziło o połączenie dwóch oddzielnych płyt cynkowych. Niektórzy badacze medialni zakładali, że połączenie elektryczne jest wytwarzane przez jakąś taśmę, która wyłaziła z ręki i produkowała połączenie. Do tego czasu nie było obserwowane w Kluski! Dopiero wtedy medium usłyszało ideę ′′ płynu ′′ w dłoni, kiedy zaraz nawiązać połączenie zapytał ′′ Jak to wygląda?”. To sugerowało, że jest to materializacja wyprodukowana przez podświadomość medium, gdy zdaje sobie sprawę, że gość badacz miałem pomysł, że zostały wyprodukowane przez efekt fizyczny, który wywołał połączenie, ponieważ Kluski nie sfotografowano wcześniej tej substancji. Okołowicz uważa, że połączenia elektryczne nie są wytwarzane przez ektoplazmę, która naciska przełącznik, ale przez jakieś połączenie i izolację materializacji.


źródło: SurvivalAfterDeath | CienciasPsíquicas
http://survivalafterdeath.blogspot.com/
https://www.facebook.com/survivalafterdeath

]]>