ZJAWISKA LEWITACJI
W poprzednim numerze czasopisma La Lumière (1) przedstawiliśmy, jak wierzymy, najbardziej racjonalne wyjaśnienie samego zjawiska lewitacji. Obecnie pozostaje nam podać kilka przykładów tych niezwykłych manifestacji, które, naszym zdaniem, jednoznacznie potwierdzają duchową naturę człowieka oraz jej wyższość nad materią.
Nie jest bowiem rzadkością spotkanie osób, u których – poprzez ćwiczenie, studiowanie, medytację oraz pewne specyficzne predyspozycje fizyczne i psychiczne – doszło do swoistego rodzaju anomalii lub odstępstwa, które jedynie pozornie wydaje się sprzeczne z prawami natury. Należy tu wspomnieć, że prawa te, wbrew pozorom, są nam wciąż daleko nieznane.
(1) Patrz numer 10 z dnia 27 października 1801 roku czasopisma La Lumière.
Postęp nauki a sceptycyzm
Po tak wspaniałych i doniosłych odkryciach, jak elektryczność i jej tysiące zastosowań, lotnictwo, żegluga czy kolej parowa – odkryciach, które nasi przodkowie uznaliby za mrzonki lub szaleństwa, gdyby jakiś śmiałek ośmielił się je wówczas przepowiedzieć – jakże, drodzy przyjaciele, moglibyśmy dziś nie wierzyć w możliwość kolejnych cudownych wynalazków, które przyszłość z pewnością jeszcze przed nami odkryje?
Nie, z całą pewnością nie możemy być sceptyczni! Przecież to, co już zobaczyliśmy, pozwala nam przypuszczać, że przyszłe pokolenia – nasze dzieci, wnuki, a także ich potomkowie – będą świadkami jeszcze większych i bardziej niewiarygodnych osiągnięć na tej skromnej planecie, którą nazywamy Ziemią.
Nie negujmy zjawisk, których nie rozumiemy
Nie powinniśmy więc dziwić się zjawiskom, ani tym bardziej pochopnie ich odrzucać czy wyśmiewać, tylko dlatego, że wydają się nam absurdalne lub śmieszne na pierwszy rzut oka. W rzeczywistości mogą one być jak najbardziej prawdziwe. Jakżeż wielki wstyd spotkałby nas, gdybyśmy z czasem odkryli, że odrzuciliśmy pewne fakty jedynie dlatego, że nie zadaliśmy sobie trudu, aby je dokładnie zbadać i zgłębić.
Czyż nie postąpilibyśmy wówczas jak dzieci lub – co gorsza – jak osoby nierozważne, jeśli wydalibyśmy negatywny osąd na temat rzeczy, o których nie mieliśmy zielonego pojęcia? Niestety, świat pełen jest ludzi skorych do powierzchownych ocen, wydawanych jedynie na podstawie pozorów, własnych ograniczonych poglądów, uprzedzeń, a często po prostu – z czystej głupoty.
Przykład z greckiej historii
Biedni ludzie! W tej kwestii przypominają szewca, o którym wspomina pewna grecka historia. Pewnego dnia ów szewc stanął przed obrazem jednego z największych greckich malarzy i natychmiast zaczął bezsensownie krytykować arcydzieło, które – jesteśmy przekonani – przerosłoby go nawet w kwestii namalowania czy choćby poprawienia samej podeszwy buta postaci przedstawionej na płótnie!
W odpowiedzi na jego zuchwałe krytyki ktoś powiedział:
– „Szewcze, wracaj do swego warsztatu i zajmij się naprawianiem butów!”
Morał: każdy powinien znać swoje miejsce
Morał tej historii jest prosty: „Każdy powinien zajmować się tym, na czym się zna.” Dopiero wtedy możemy wydawać trafne i kompetentne opinie.
Podsumowanie i wprowadzenie do faktów
Mamy nadzieję, że nasi czytelnicy – zarówno panowie, jak i nasze urocze panie – wybaczą nam tę krótką dygresję. Pozwoliliśmy sobie na nią, wierząc, że okaże się użyteczna, zanim przejdziemy do omówienia samych faktów związanych ze zjawiskiem lewitacji.
Jeśli cofniemy się do początków ludzkości…
Jeśli cofniemy się do pierwszych epok w historii ludzkości, tradycja dostarcza nam licznych przykładów zjawiska lewitacji (lub „wzniesienia”). Biblia, najstarsza księga, jaka kiedykolwiek została napisana, opowiada nam o wniebowzięciu dwóch świętych postaci, które dzięki swoim cnotom, mądrości, a przede wszystkim miłości do Boga i ludzkości, zasłużyły na wieczną sławę. Mowa tu o Henochu i proroku Eliaszu. Nasi czytelnicy znajdą w Biblii Świętej interesujące szczegóły dotyczące tych wniebowzięć.
Ludy, które kolejno zamieszkiwały naszą planetę, w mniejszym lub większym stopniu wierzyły w tego rodzaju manifestacje – manifestacje, które ludzie nieświadomi, nawet w naszych czasach, nadal uznają za przesądy lub stare brednie.
Lewitacja w mitologii pogańskiej
Nawet poganie byli tak mocno przeniknięci ideą unoszenia się w powietrzu – w warunkach, których nie rozumieli, ale przeczuwali ich istnienie – że w swojej mitologii, czyli zbiorze ich religijnych wierzeń (który z naszego punktu widzenia jest raczej zbiorem bajek), można znaleźć ciekawy przykład lewitacji… a raczej powiedzmy „lotu”, co przecież nie jest tym samym zjawiskiem.
Dlaczego to ważne rozróżnienie? Ponieważ do lewitacji nie potrzeba skrzydeł. Niemniej jednak, opowieść, którą teraz przytoczę, pozwala nam dostrzec, jak głęboko wierzono w możliwość takich „wzniesień”, które, według wierzeń, przysługiwały bogom i boginiom. Przejdźmy zatem do konkretnej historii, która dla jednych jest faktem, a dla innych jedynie bajką.
Historia Dedala i Ikara
Dedal, słynny artysta na usługach Minosa, króla Krety, był budowniczym labiryntu, miejsca owianego grozą, w którym mieszkał straszliwy Minotaur. Jednak Dedal popadł w niełaskę króla i wraz z synem Ikarem został uwięziony w swoim własnym dziele – labiryncie.
Nie tracąc nadziei, Dedal postanowił wykorzystać swoją wiedzę. Wykonał dla siebie i dla swojego syna skrzydła, które połączył woskową zaprawą. Oboje, ojciec i syn, wznieśli się w powietrze, uciekając z labiryntu. Niestety, Ikar – młody i zbyt pewny siebie – zapomniał o ostrzeżeniach ojca. Lecąc zbyt blisko słońca, spowodował stopienie się wosku, który trzymał jego skrzydła. W rezultacie spadł do morza, które od tamtej pory nosi nazwę Morza Ikaryjskiego.
Upadek Ikara jako metafora
Jakaż to smutna i jednocześnie pouczająca historia, drodzy przyjaciele! Przypomina nam ona, dokąd mogą zaprowadzić ludzi nadmierna ambicja, lekkomyślność i nieposłuszeństwo wobec mądrych rad.
Ta fikcja literacka ma również głębsze przesłanie. Pokazuje nam, że jeśli chcemy wywołać pewne zjawiska fizyczne lub psychiczne, musimy najpierw dokładnie poznać warunki sine qua non, które je umożliwiają, oraz prawa, które nimi rządzą. Bez tej wiedzy skazani jesteśmy na błądzenie po omacku i na klęski, takie jak ta, którą poniósł Ikar. Podobnie jest z ludzkim duchem – jeśli próbuje wznieść się zbyt wysoko, bez odpowiednich przygotowań i rozwagi, kończy jak skrzydła Ikara, które spłonęły zbyt blisko „ognistego światła” prawdy.
Ach, „biedne skrzydła” ludzkiego ducha! Topnieją i płoną, podobnie jak skrzydła nocnych motyli, które przyciągnięte światłem naszych lamp, wirują wokół płomienia, tylko po to, by znaleźć zgubę.
Przestroga dla ambitnych duchowo
Jakże smutny jest koniec biednego Ikara! Jego historia przypomina pewną bajkę opowiedzianą przez słynnego bajkopisarza i miłośnika zwierząt. Opowieść ta kończy się równie dramatycznie:
„Mała żaba nadymała się tak długo, aż w końcu pękła.”
Dlatego, drodzy przyjaciele, zanim spróbujemy wznieść się w wyższe sfery duchowe i przeniknąć tajemnice natury, nauczmy się najpierw stopniowo wznosić. Tak jak młody ptak, który opuszcza swoje gniazdo – wciąż słaby i niedoświadczony – próbuje najpierw swoich sił w krótkich lotach wokół bezpiecznego schronienia, zanim ośmieli się wznieść wysoko i zanurzyć w błękitnym niebie.
Niech nasza podróż ku poznaniu tajemnic wszechświata będzie jak lot tego młodego ptaka – powolna, stopniowa, rozważna. Wówczas, niczym ptak w słońcu, będziemy czerpać radość z ciepłych promieni, które ożywiają całą naturę.
Dr Gaston de Messimy
(ciąg dalszy nastąpi)
źródło: PHÉNOMÈNES DE LÉVITATION; LA LUMIÈRE – DÉCEMBRE 1894.
cd…
Istnieją zjawiska lewitacji o tak dziwnej, tajemniczej naturze, które zachodzą w sposób tak odmienny od znanych praw natury, że najczęściej umykają naszym środkom badawczym, interpretacjom oraz analizom. Tego rodzaju zjawiska, jeśli nie jesteśmy skrajnie ślepi, dowodzą nam w sposób jasny i niepodważalny, jak mało znacząca jest ludzka nauka wobec nauki boskiej – właściwie prawie nic.
O, moi przyjaciele! Bez bojaźni i miłości Boga, czymże jest nauka ludzi? Jedynie czystą próżnością! Podobnie jak doczesne dobra i przyjemności szybko przemija, nie przynosząc szczęścia tym, których zbyt pochopnie udekorowano dumnym tytułem „uczonych”.
Biedni, śmiertelni ludzie! W waszym gorączkowym pragnieniu posiadania fałszywych dóbr i zaznawania iluzorycznych przyjemności, które nazywacie zaszczytem, „unosi was wiatr”! Pędzicie ślepo za tą nauką, nie zważając, o nierozważni, że wystawiacie swoje dusze na niebezpieczeństwo utraty prawdziwych dóbr, które leżą w poznaniu rzeczy duchowych – nieprzemijających, nieskończenie piękniejszych, bardziej rozkosznych i przynoszących jedyne prawdziwe szczęście!
Wy, pyszni uczeni, cóż wam da cała wasza wiedza, choćby była ogromna, jeśli zaniedbujecie samych siebie i nie przestrzegacie praw Bożych, opartych na miłości, sprawiedliwości i miłosierdziu? Przypominacie wówczas astrologów z bajki, którzy pewnego dnia, zapatrzeni w gwiazdy, wpadli do studni. Znajdziecie jedynie rozczarowanie, złudzenie i zawód, jeśli będziecie podążać za nieumiarkowanym pragnieniem wiedzy. Lepiej pielęgnujcie dobry duchowy zalążek, który Stwórca zasiał w waszej istocie, i starajcie się zdobywać łaski oraz cnoty przed obliczem Tego, który widzi wszystko i będzie was sądził. Dlatego, panowie, prosimy: nie zamieniajcie prawdziwego skarbu na cień.
Kilka uwag o zjawiskach lewitacji
Nie rościmy sobie prawa do przedstawienia tutaj najbardziej naukowego wyjaśnienia dotyczącego powstawania czy mechanizmu działania tych psycho-fizycznych zjawisk, które są przedmiotem naszych badań. Przypominamy jednak naszym czytelnikom, że – jak sądzimy – najbardziej racjonalne wyjaśnienie podaliśmy już na końcu naszego artykułu „Zjawiska lewitacji”, który ukazał się w numerze 168 czasopisma La Lumière z dnia 27 października 1894 roku.
Jednak pragnąc sięgać do czystych źródeł prawdy, której jasne światło rozprasza mroki ignorancji i przesądu, oraz by nadać większą wagę naszej opinii, przytoczymy własne słowa świętej Teresy, zaczerpnięte z jej autobiografii. Ta wielka święta, przepełniona miłością Boga, doświadczała ekstaz i uniesień – czyli lewitacji – będących stanami zachwytu, w których zanurzała się jej dusza.
Opisując czwarty rodzaj modlitwy, św. Teresa mówi:
„Jest to święte uniesienie duszy, rozkoszna ekstaza, której nie można ocenić, jeśli się nie zakosztowało jej słodyczy.
To jak delikatny, obfity deszcz, który doskonale podlewa duchowy ogród. Pan stopniowo przyciąga duszę do siebie, aż w końcu chwyta ją swoją boską ręką – tak, jak chwyta się małego ptaka, który długo trzepotał skrzydłami, i umieszcza się go z powrotem w gnieździe, by odpoczął. Dusza jest tym małym ptakiem, który krąży wokół Boga, unosząc się na skrzydłach rozumu i woli, usiłując wznieść się ku Niemu i Mu się podobać.”
Jakże piękny i poetycki opis świętego uniesienia duszy, będącego zapowiedzią lewitacji ciała! Jak jasno i prosto te słowa ukazują nam miłość, która jednoczy Stwórcę z Jego wiernym stworzeniem!
Ale dalej znajdziemy jeszcze więcej dowodów na to, jaką moc i ufność daje to boskie uczucie:
„Gdy dusza tak zjednoczy się z przedmiotem swojej miłości, najlepsze, co może uczynić, to całkowicie Mu się oddać.
Jeśli zechce ją unieść do nieba – niechaj ją unosi.
Jeśli zanurzy ją w głębinach piekieł – niech się tym nie przejmuje, byleby tylko podążała wszędzie za swoim jedynym Dobrem.”
„O potęgo miłości Bożej! Poza tobą istnieją jedynie szkody, smutek, zniechęcenie, wyczerpanie i śmierć. Lecz dzięki tobie stworzenie czerpie nieustannie życie i prawdziwe szczęście.”
Święta Teresa wyraża się w ten sposób na temat skutków odczuwanych przez zmysły podczas ekstazy:
„Kiedy człowiek całkowicie oddaje się poszukiwaniu Boga, nagle odczuwa coś w rodzaju ogólnej niemocy, która ogarnia go z niewysłowioną łagodnością i zadowoleniem. Oddychanie staje się trudne, wszystkie siły ciała go opuszczają, tak że nie jest w stanie poruszyć nawet ręką. Oczy zamykają się same, mimo że nie ma takiej woli, a gdy pozostają otwarte, niemal niczego nie widzą. Traci się słuch, mowę i inne zmysły. Pamięć staje się jak motyl, któremu spalono skrzydła i który spada na ziemię, niezdolny do poruszenia się, podczas gdy wola zajęta jest całkowicie miłością, nie rozumiejąc, w jaki sposób kocha. W modlitwie moce naszej duszy jednoczą się niczym ziemskie opary tworzące chmury, a Bóg przyciąga do siebie tę świętą chmurę, która wznosząc się ku niebu, unosi nas ze sobą, by objawić nam skarby królestwa, które jest dla nas przygotowane.”
Jakie wspaniałe skutki! Jaka niewysłowiona radość! Jakie słodkie pocieszenia spływają na duszę pochłoniętą Bogiem podczas modlitwy kontemplacyjnej, będącej przyczyną tego rodzaju zapomnienia, gdy ciało czuje się na moment całkowicie unicestwione!
„Podczas takich zachwytów,” dodaje święta Teresa, „pociąg Boga jest tak potężny, że niemal nigdy nie można mu się oprzeć, a często działa z taką siłą i gwałtownością, że nagle unosi duszę. To niczym cudowny orzeł, który rzuca się na swoją zdobycz, otula ją skrzydłami i porywa w powietrze.”
Sublimne, prawdziwie mocne i trafne jest to porównanie świętej Teresy, które obrazuje nam siłę pociągu Bożego działającego na duszę pełną Jego łaski.
Święta Teresa opowiada nam również, jak dwukrotnie doświadczyła tego nagłego uniesienia miłości Bożej:
„Czułam, jak moja dusza jest unoszona, a następnie głowa, a czasem nawet całe ciało, tak że nie dotykało już ziemi. Ten ostatni efekt zdarzał mi się rzadko, ale pewnego dnia odczułam go bardzo wyraźnie, gdy wszystkie siostry były w chórze, a ja klęczałam, przygotowując się do komunii. Sprawiło mi to wielką przykrość, ponieważ wydawało mi się, że jest to coś bardzo niezwykłego, co z pewnością zostanie zauważone. Dlatego jako przeorysza zabroniłam zakonnicom o tym mówić. Innym razem, podczas święta naszego patrona, poczułam, że coś podobnego zaczyna się dziać podczas kazania, na którym obecne były damy z najwyższych kręgów. Rzuciłam się wtedy na ziemię, a mimo że podeszły do mnie osoby, by mnie podtrzymać, to i tak zostało to zauważone. Modliłam się więc do Pana, by nie obdarzał mnie już tego rodzaju łaskami, ponieważ zaczynałam być zmęczona koniecznością podejmowania tak wielu środków ostrożności.”
Czyż nie jest to poruszająca i godna podziwu pokora tej wielkiej świętej wobec łask, którymi Bóg ją zaszczycał? Jak piękny przykład potężnego mediumizmu przedstawia nam wszystkim, spirytystom i duchowcom, a jednocześnie daje ponadczasową lekcję dla tych, którzy negują istnienie duchów!
Słyszę już, jak ci pseudo-uczeni, którzy lubią uchodzić za ludzi światłych, wyrażają swoje sceptyczne opinie z pogardliwym uśmieszkiem:
„Ach, co za piękna historia (żeby nie powiedzieć coś ostrzejszego), którą nam tu przedstawiasz, drogi panie! To czysta histeria, albo nie znamy się na rzeczy! Ta kobieta, ta święta? Histeryczka! (To słowo łatwo pada z ich ust). A ta rzekoma siła, która unosiła ją nad ziemią? Sugestia, oczywiście… czysta sugestia, która istniała jedynie w jej pobudzonej wyobraźni, chyba że mówimy tu o ataku poważnej histerii!”
Zamilknijcie, wy dowcipnisie, którzy negując duchy, lubicie być nazywani „duchami” (choć dla nas jesteście raczej małymi duchami). Przestańcie z tymi żartami, bo próbując być sprytni, stajecie się śmieszni, a potem popadacie w pogardę.
Odpowiem wam słowami świętej Teresy, które poprzedzę moim wnioskiem:
„To pewne,” mówi święta, „że kiedy próbowałam się oprzeć, czułam pod stopami tak wielką siłę, że nie wiem, do czego ją porównać. Była znacznie silniejsza niż w innych przypadkach, o których wspominałam, tak że zostawałam wyczerpana z wysiłku.”
Wniosek
Zjawiska uniesienia lub lewitacji, które miały miejsce u wielu innych świętych, pokazują nam wyraźnie, jak próżne i niskie są sprawy tego świata. Próżność bogactw, próżność honorów, próżność przyjemności, próżność ulegania pragnieniom ciała, próżność pragnienia długiego życia, próżność wszelkich rzeczy widzialnych.
„Próżność nad próżnościami,” mówi Kohelet, „wszystko jest próżnością, poza miłością Boga i służeniem Jemu samemu.”
Prawdziwy honor i jedyne dobro opierają się zawsze na prawdzie. Jezus powiedział nam:
„Kto idzie za mną, nie chodzi w ciemności.” (Ewangelia wg św. Jana, VIII, 12)
Jaka czysta radość, jaka słodka wolność ogarnia duszę w momencie uniesienia, gdy odrywa się całkowicie od stworzeń i wznosi się ponad marności materialnego świata! Wstydzi się wtedy swojej wcześniejszej niewoli wobec złych namiętności, niskich instynktów i wszelkich form zepsucia!
O, cudowna piękności! O, nieporównana siło czystej duszy nad jej cielesną powłoką! To dusza, po zwycięstwie, którego świadkiem jest sam Bóg, unosi ciało niczym zabawkę, której jest teraz panem!
Hosanna! – zawołamy – Duch jest panem, ciało jest sługą!
Dr Gaston de Messimy
źródło: PHENOMENES DE LEVITATION (Suite); LA LUMIÈRE MAI 1895.